Zajęcie Wawelu przez zabór czwarty
Ty będziesz widział moje białe kości
W straż nieoddane kolumnowym czołom…
Juljusz Słowacki.
Twierdzenie nasze, iż gdyby Polska jakimś cudem historycznym wyzwoliła się z pod panowania trzech mocarstw politycznych, czyli trzech zaborów, to popadłaby natychmiast w jawną niewolę zaboru czwartego, watykańskiego, jak obecnie pozostaje w niewoli watykańskiej tajnej dla ogółu naszych ziomków – sprawdziło się niestety aż zbyt rychło. Cesarz Franciszek Józef kazał wojskom swym opróżnić Wawel i oddać go narodowi. Naród zaś przypuszczając, iż rzeczywiście jest panem swej ukochanej pamiątki historycznej, postanowił do jego grobów królewskich przenieść zwłoki wieszcza Juljusza Słowackiego. Lecz wtedy, rezydujący w Krakowie, rzymski ambasador Piusa X, kardynał książe Puzyna krótko i węzłowato powiedział: Wawel mój i Słowackiego zwłok tam nie wpuszczę!
A tej odpowiedzi nie dał ani redakcji Myśli Niepodległej, ani z szatanem pokumanej postępowej prasie warszawskiej, ani socjalistom, ani żydom, ani masonom, ale najprawowierniejszym owieczkom katolickim z marszałkiem sejmu lwowskiego Stanisławem Badenim na czele, który przecież niedawno jubileuszową pielgrzymkę do Rzymu kornie poprowadził, dalej korzącemu się przed świętością katolicyzmu papieskiego Adamowi Krechowieckiemu, błogosławionemu przez papieża Henrykowi Sienkiewiczowi, ze wszech miar pod względem katolickim poprawnemu prezydentowi miasta Krakowa panu Leo, wszystkim opłacającym solidnie i punktualnie świętopietrze Stańczykom, stanowczo z księdzem do Ludu idącej Narodowej Demokracji, jednem słowem wszystkim tym, którzy po miljon razy wykazali, że są w stosunku do Kościoła korni, cisi i pobożni. Im wszystkim ambasador papieski, wyciągnąwszy rękę, pokazał figę.
Wszyscy ci zacni mężowie, wszystkie te grupy, warstwy i pokłady społeczne, cała ta oficjalnie i w głębi serca katolicka Polska pilnie baczyła, aby na każdem objectum, jej własność stanowiącem, widniał krzyż. Mniemała poczciwie, że ten symbol jest świętym herbem Męczennika Golgoty. Przekonała się teraz, że sprawa się nieco inaczej przedstawia. Rezydujący w Krakowie ambasador rzymski kardynał Puzyna uznał to godło za markę ochronną własności rzymsko-katolickiego mocarstwa. Skoro Wawel został nią opieczętowany, nie stanowi on wcale własności Narodu Polskiego, ale własność czwartego zaboru, czyli Watykanu.
A nawet formalnie jest kardynał w porządku. Z doniesień dzienników wynika, iż Naród Polski przez Komitet Obywatelski sprowadzenia zwłok Juljusza Słowackiego na Wawel zwrócił się do ambasadora rzymskiego kardynała Puzyny z prośbą o pozwolenie złożenia tam zwłok wieszcza. Tym faktem naród sam udowodnił, iż nie siebie uważał za właściciela i gospodarza Wawelu, ale tego, do którego z prośbą się zwrócił. Kto zwraca się z prośbą, ten chyba przewidywać musi nietylko „tak”, ale i „nie”. Ksiądz Puzyna powiedział: nie!
Przysłowie łacińskie powiada i to przysłowie, które jest artykułem prawa, że „volenti non fit injuria”. Z chwilą, gdy „wolą” Narodu było uznać aktem prośby za gospodarza Wawelu ambasadora Watykanu, staje się Narodowi może przykrość, iż nastąpiła odmowa, ale nie „krzywda”. Poddał się dobrowolnie wyrokom władzy a że te wyroki są nieprzyjemne, to inna sprawa. Pan Wilhelm Feldman, najbardziej widocznie biegły w metodyce katolickiej, wystąpił nawet z projektem apelacji „de Puzyna male informato ad Puzynam melius informatum”, albowiem, jak donosi N* 240 „Nowej Gazety”, wystąpił z wnioskiem, „aby komitet wybrał delegację, któraby się udała do księcia kardynała Puzyny i przedstawiła mu i wszechstronnie uzasadniła prośbę (!) o zezwolenie (!) na pochowanie zwłok Słowackiego w grobach katedry Wawelskiej”.
„Nowa Reforma” donosi, iż wiadomość o decyzji ambasadora rzymskiego wywarła „niesłychanie deprymujące wrażenie”. Przypuszczać należy, że to wrażenie wyrazi się w szeregu zakupionych nabożeństw żałobnych.
Ponieważ „Nowiny Podhalańskie” stale Polaków nazywają „narodem katolickim”, przeto, pomijając wszystko, co się dotychczas powiedziało, nastąpił jeszcze fakt wielkiej doniosłości. Oto wieszcz Juljusz Słowacki, jedna z najświetniejszych gwiazd konstelacji poetów polskich, został z „katolickiego narodu” wyobcowany. Ambasador rzymski kardynał Puzyna orzekł niejako: może on tam leżeć w masońskiej Francji na cmentarzu, ale tu, gdzie panują jeszcze stare, dobre obyczaje katolickie, ten heretyk na poświeconem miejscu nie spocznie…
Wzbroń mu ziemie,
Wzbroń mu role,
Wzbroń mu siły,
Wzbroń mu wole.
Niechaj będzie
Poniechany,
Ludziom, światom
Zapomniany.
Wzbroń mu soli,
Wzbroń mu chleba,
Wzbroń mu domu,
Wzbroń mu nieba.
Niech się błąka
Obłąkany,
Zapomniany,
Poniechany…
Komitet zbladł. Zaimprowizowano kilka wniosków. Wniosek pierwszy radził „wobec nieprzepartych (??) trudności” podjąć prace dalsze wówczas, gdy to będzie możliwe. Wniosek drugi proponował złożyć mandaty i odwołać się do społeczeństwa. Przeszedł wniosek trzeci, aby „podjąć wszelkie starania”.
Apelacja do społeczeństwa właściwie juz nastąpiła przez sam fakt opublikowania rzeczy w prasie. Na czem mają polegać „wszelkie starania”, odgadnąć chyba łatwo. Ale dlaczego owe „trudności” miałyby być „nieprzeparte”, tego zrozumieć nie możemy.
jest to przecież, jak powszechnie wiadomo, tylko kwestja gotowizny. Beatyfikacja Joanny d’Arc kosztowała, jak donosiliśmy, coś około półtora miljona franków. Ale chodziło o bogatą Francję. Kto wie, czy uwzględniając ubóstwo Polski ambasador rzymski kardynał Puzyna nie przyjąłby imunizacji w kwocie miljona franków, względnie 400,000 rubli.
Właściwie komitet postąpił bardzo nieoględnie. Przecież to każda baba wiejska wie, iż się na plebanję z pustemi rękami nie idzie.
Gorzej jeszcze, bo komitet postąpił wprost nietaktownie. Należało przed udaniem się do kardynała ogłosić publiczną składkę… Jakżeż można było kardynała na taką przykrość narazić!
Raz już ambasada rzymska w Krakowie wykazała nadzwyczajną względność, gdy chodziło o pogrzeb niejakiego pana Mickiewicza, Towiańczyka, autora kilku podejrzanych broszurek, do dnia dzisiejszego będących na Indeksie, i wogóle człeka typu „katylinarnej egzystencji”. Wpuszczenie go wtedy na Wawel gratis było aktem nadzwyczajnej dobroci. Prawda, wtedy Wawel był jeszcze pod bezpośredniemi rozkazami cesarza Franciszka Józefa i stały tam jego wojska. No, ale ambasada mogła była wpływami swemi dużo zaszkodzić. A nie zaszkodziła. Może przypuszczała, że Naród potem uiści pokładne? Nie uiścił. Wiadomo przecież, że w takich wypadkach czeka się tedy do – następnego razu.
No i przyszła koza do woza.
Teraz naturalnie pójdzie ciężej i – drożej. Oprócz pokładnego trzeba będzie zapłacić karę za niedomyślność. Kara taka zdwaja zazwyczaj cenę. Kto wie, może trzeba będzie rzeczywiście zebrać z jakie 800,000 rubli…
Owem „jak się da, to się zrobi” tłomaczyć chyba należy przyjęty powszechnie wniosek poprawnego zawsze pana prezydenta miasta Krakowa, ujęty w słowa uchwały: „podjąć wszelkie starania, aby gorącemu życzeniu jak najrychlej stało się zadość…”
– – – – – – – – – – – – – – –
Ale teraz Tyś nasz i tylko nasz, czterowiekowej Polskiej Wolnej Myśli Mistrzu i Wieszczu!
Uświetniłeś nasze szeregi. Gwiazdą naszych szyszaków się stałeś. Świętą oryflamą naszego hufca!
I nikt nie może już powiedzieć, iż uzurpacją to jest z naszej strony. Nie i jeszcze raz nie! Bo gdy małoduszni chcieli Cię kontrabandą pod Rzymskie Kropidło przemycić, celnicy watykańscy zamknęli rogatką drogę.
Był to gwałt dokonany nad Tobą, Mistrzu nasz, nad Tobą, któryś do Polski wołał: twa zguba w Rzymie! Był to niegodny gwałt nad urną bezsilnych prochów dokonany, prochów, które kiedyś piętnowały owe „zjadliwe legjony robactwa”. Tyżeś to przecie pisał: „której pies nie chce, wąż nawet nie pije”!
Cały przestwór Twego Ducha podniósł wielki protest przeciwko profanacji, jaka Cię miała spotkać. Nie, iżbyś spoczął pod kolumnowemi czołami Wawelskiego Nekropolu, boć on nasz, tylko przez Watykan zabrany, ale że mieli Ciebie tam składać Ci, którzy jako sępy mózg wyjadali Prometeja Polskiego i prawie cały rzeczywiście wyjedli…
Protest Twój, Święty Prochu, potężniejszym był od głosu żywych. Niecna komedja nie została odegrana, komedja obłudy, kłamstwa i bojażliwego pozoru.
Tak jasno, tak potężnie, tak gromowo wyraziłeś Swego Ducha, że za małą okazała się dla niego kotolicka trumna. Patrz, zbladły twarze Twych wielbicieli, struchleli ci, którzy już się do Ciebie chcieli przymówić, żaden nie śmie tego powiedzieć, co jedynie powiedzieć był powinien:
– Precz z Wawelu, czarna zgrajo morderców i łupieżców! Precz z Wawelu, zabójcy Brunów i Vaninich, kaci Łyszczyńskich i Wajglowych, złodzieje idei Cieśli Ewangielicznego, parodjo człowieczeństwa, plemię srebrnikowe Judaszów! Każdy oddech wasz truje, każde dotknięcie plami, wasz uśmiech życzliwy jest obelgą, wasze błogosławieństwo niesławą! Precz wy, co za rubla sprzedajecie niebo, tak, za rubla, sto kopiejek, dwieście groszy, a lepiej, jak będą dwa ruble, o dobrym brzęku, gdy się na marmurek rzuci! Za gotowiznę spaliliście bohaterkę Francji, za gotowiznę zmyliście z niej czarownictwo, wyoleili, wykadzili i wyświęcili! Gdyby wam teraz rzucić pod nogi tęgo wyładowaną kiesę złota, królewski gest zmieniłby się w lot na rękoczyn krupjera! Was się – kupuje, was wszystkich razem, poczynając od proboszcza a kończąc na tym bieliźnianym cudaku w potrójnej szlafmycy!
Nie, tego im nie powiedzą, wybladli ze strachu przed upiorem swego własnego urojenia. Opuszczą ręce, opuszczą głowy, opuszczą nosy i doznawać będą tylko „niesłychanie deprymującego wrażenia”…
Więc Tyś nasz, doprawdy tylko nasz a oni nawet nie wiedzą, jak nas uczcili.
Całe jestestwo nasze wołało, że Ty możesz być tylko nasz, Ty, coś jak Roland wpół przecinał skały, Ty, któryś powiedział: pójdę gdzieindziej i lud pójdzie za mną!
Wielka nam chwała, nam, Synom Polskiej Myśli Wolnej, spadkobiercom najcięższych zadań, bo obrony mózgu narodowego przed sępami watykańskiemi! Wielka nam chwała, że Ciebie nam pozostawili! Nam nie braknie odwagi, by Ciebie głosić, jakim byłeś. My Ciebie nie sfałszujemy, nie przystosujemy do kruchty, nie umniejszymy na miarę jakiegoś tam kardynalika Puzyny…
Tylko naród dobrowolnych niewolników był na tyle bez czoła, aby Ciebie, Wielki, poddawać pod aprobaty parafjańskich magów. Bo gdzież duma? Gdzież wola? Gdzież władanie sobą?
Bo któż im kazał leźć pod to jarzmo? Sami poleźli, bez niego żyć nie umiejąc.
Tedy Tyś nasz i my z Tobą pójdziemy budować Nowy Naród Polski. Z prochu Rejów, z prochu Kochanowskich, z prochu Stasziców, z prochu Lelewelów!
A niechaj tam umarli grzebią SWOJE umarłe.
– – – – – – – – – – – – – – –
Ale przecież miara się przebrała i najlepsza cząstka narodu dumnie głowę podniosła. We Lwowie odbył się ogólno-akademicki wiec publiczny sub anspiciis poety i profesora Jana Kasprowicza, który to wiec postanowił proklamować SEKULARYZACJĘ WAWELU. Sejm lwowski jako najwyższa władza autonomiczna kraju winien taką uchwałę powziąć i ująć ją w paragraf prawa.
Cześć młodzieży lwowskiej! Cześć Kasprowiczowi, który łącząc w sobie pięknie spadek wiedzy i poezji zdobył się na tak jasne postawienie kwestji.
Właśnie otrzymujemy odezwę tej treści:
Szanowna Redakcjo! Prosimy o umieszczenie następującej notatki:
Ogólno-akademicki wiec młodzieży polskiej, zebrany d. 30 maja w sali Tow. Pedagogicznego, oświadcza:
W setną rocznicę urodzin J. Słowackiego zaszedł nieoczekiwany, niezmiernie smutny i bolesny fakt. Książe biskup krakowski kardynał Puzyna założył samowolne veto przeciwko tylekroć z całą stanowczością wyrażonej woli całego narodu, który pragnął umieścić zwłoki wieszcza na Wawelu, własności narodowej.
Przeciw temu zamachowi na zgodną wolę społeczeństwa podnosi młodzież polska uroczysty głos protestu i zwraca się do ogółu Polaków z wezwaniem do energicznej samoobrony.
1) Ażeby uniemożliwić na przyszłość cenzurowanie przez czynniki niepowołane zgodnej woli narodu, pragnącego Wawel uczynić Panteonem swoich Największych, wiec młodzieży polskiej podnosi myśl sekularyzacji Wawelu i zwraca się do reprezentacji kraju z przedstawieniem, by wszczęła kroki w celu poddania podziemi katedry wawelskiej pod bezpośrednią władzę narodu
2) Wiec zwraca się do wszystkich postępowych żywiołow społeczeństwa, szczególnie kładąc na sercu sprawę tę młodzieży – by rozpoczęto akcję planową, zmierzającą do wyzwolenia świadomości narodowej polskiej z łączności i z pod wpływów organizacji klerykałów.
Z głąbokiem poważaniem
Wacław Premier mp.
przew. wiecu
Adam Skwarczyński mp.
zast. przew.
pobrano z http://retropress.pl/mysl-niepodlegla/zajecie-wawelu-przez-zabor-czwarty/