Kroniki historyczne, a zwłaszcza zagraniczne zawierające informacje dotyczące Polski nie są udostępniane on line w sieci. O tak ważnych publikacjach jak tłumaczenie Kroniki Miechowity nie wspomnę, gdyż nie żyjemy w normalnym kraju. Więc muszą to robić amatorzy.
Poniżej przetłumaczony fragment dotyczący Polski Kroniki Norymberskiej zawierający drobną wiadomość, która trochę rozjaśni kwestię przyjęcie chrześcijaństwa w Polsce, przedstawiając je inaczej, niż nam się to wmawia.
Poniżej przetłumaczony fragment dotyczący Polski Kroniki Norymberskiej zawierający drobną wiadomość, która trochę rozjaśni kwestię przyjęcie chrześcijaństwa w Polsce, przedstawiając je inaczej, niż nam się to wmawia.
Kronika Norymberska zwana Kroniką Świata to jeden z najsłynniejszych inkunabułów. Autorem był Hartman Schedel, niemiecki lekarz, humanista i historyk. Kronika opisuje wydarzenia od biblijnej genezy świata do czasów współczesnych autorowi, największą uwagę poświęcając opisowi wydarzeń po narodzinach Jezusa Chrystusa.
Kronika Schedla to dzieło znane również z ogromnej ilości ilustracji. Zawierając przeszło 1800 drzeworytów, była najbardziej bogato ilustrowaną księgą swego okresu.Wśród rycin znajdziemy zarówno przedstawienia scen fantastycznych, potworów, sceny biblijne ale również wizerunki papieży i władców czy widoki miast i mapy. Na końcu kroniki znajduje się kilka kart poświęconych Polsce, nazywanej wówczas Sarmacją
Inkunabuł wydany w 1493 r. w norymberskiej oficynie wydawniczej Antona Kobergera z drzeworytniczymi ilustracjami pochodzącymi z pracowni Michała Wolgemuta i tekstem napisanym przez Hartmanna Schedla.
http://digicoll.library.wisc.edu/cgi/t/text/pageviewer-idx?c=nur&cc=nur&idno=nur.001.0002&q1=age&node=nur.001.0002%3A12.24&page=root&frm=frameset&seq=649
link do wydania angielskiego
http://digicoll.library.wisc.edu/cgi/t/text/text-idx?c=nur;cc=nur;view=text;idno=nur.001.0004;rgn=div2;node=nur.001.0004%3A11.73
Poniżej zakupiłem i zleciłem tłumaczenie jeszcze z innego wydania łacińskiego, aby mieć porównanie z innymi wydaniami. Fragment dotyczący Polski znajduje się na końcu kroniki.
Strona tytułowa, zrobiona z zakupionego inkunabułu
[strona tytułowa] Zapis tego
dzieła księgi kronik z rysunkami i wizerunkami od początku świata
powyżej dane, gdzie wydane facimile
Jest tu, uważny czytelniku,
koniec księgi Kronik, skompilowanej przez epitomy i brewiaria, dzieło wszelako
przewspaniałe, i przez męża najuczeńszego sporządzone. Zawiera bowiem czyny,
wszelkie jakie są bardziej godne poznania, od początku świata, aż do tych klęsk
naszych czasów; i poprawione zostało przez mężów najuczeńszych, by bardziej
dopracowane się ukazało. Za zachęta zaś i prośbami roztropnych obywateli Sebalda
Schreyera i Sebastiana Kamermaistera księgę tę wydrukował w Norymberdze pan
Anton, przy współpracy wszakże matematyków bardzo doświadczonych w sztuce
rysunku, Michaela Wolgemuta i Wilhelma Pleydenwurffa, dzięki których zręcznej i
bardzo dokładnej staranności załączone zostały rysunki tak miast, jak i znakomitych mężów. Ukończone
dnia 12 lipca, roku Zbawienia naszego 1493.
O Królestwie Polski i jego
początku
Ponieważ o Bolesławie (który stał
się trzecim królem Sarmacji), wkrótce potem będzie wzmianka, dlatego
zaproponowałem, by pokrótce opowiedzieć o
ziemi sarmackiej, i w jaki sposób zasłużyła ona na berło królewskie.
Jest więc Sarmacja dość obszerną i pustą kraina, nieuprawiana i na bezludziu
umieszczoną, i pod bardzo surowym powietrzem leży. Od wschodu ma Moskali i
rzekę Tanais [Don], od południa Daków i Panonów [Węgrów], od zachodu Czechów,
Morawian, Ślązaków i Niemców, od północy Morze Niemieckie i Morze Bałtyckie [w
oryginale starożytna nazwa: Sinus /co po łacinie oznacza zatokę/ Codanus]. Ale tylko
to, co miano królestwa, nazywają Polską; która dwa miana uzyskała. Bowiem tę
część, gdzie położony jest Kraków, nazywają Małopolską, a tam, gdzie wznosi się
Poznań i Gniezno, mówią o Wielkopolsce. Od Kraka, to jest pierwszego księcia,
do czasów pierwszego Bolesława panowali tam tylko książęta. W czasach zaś
cesarza Ottona I przesławny Bolesław był księciem. Nie ten, o którym powiemy w
żywocie św. Stanisława, ten bowiem był jego wnukiem, który urodził się z
mnicha, syna tego Bolesława. Ten przeto Bolesław króla Francji i niemieckie
ludy zwycięsko napastował. Wreszcie z powodu próśb cesarza Ottona zakończył tę
wojnę, i przymierze z Niemcami i Galami zawarł. Zaś cesarz Otton, widząc
wielkość ducha tak znacznego władcy, która stała się znana w całych Niemczech i
Sarmacji, spotkał się z księciem Bolesławem w Sarmacji, by i państwu jego, i
potędze dokładniej się przyjrzeć. Znakomity książę przyjął go z największymi
honorami w Poznaniu, i nakazał, by na 3 mile przed miastem lub na dłużej
rozścielić jedwabne tkaniny i purpurowe szaty, złotem i srebrem ozdobione, na
drodze, która cesarz miał się udać, a po wejściu cesarza do miasta każdemu było
wolno szaty te znosić i zabierać. Tam uczcił cesarza wspaniałymi i bardzo
okazałymi ucztami i widowiskami, oraz innymi uroczystościami, tak ze nie było
tam innej zastawy, jak złota, którą kazał [Bolesław] po każdym posiłku rzucać i
strącać do dołów, których głębokości nikt nie znał. Wiele też innego rodzaju
przepychu i wystawności cesarzowi Ottonowi okazał, jak to dość obszernie stara
sarmacka historia opowiada. I cesarz, widząc szczodrobliwość i wzniosłość
umysłu, oraz obfitość bogactwa tak znacznego władcy, uznał, że nie jest rzeczą
niestosowną, by tak przesławny książę godzien był korony królewskiej, przeto
przyozdobił go królewskim berłem i diademem, i innymi dostojeństwami,
wymagającymi siedziby królewskiej, uświetnił. Bolesław zaś, by nie wydać się
niewdzięcznym wobec cesarza za tak wielkie dobrodziejstwa, ramię św. Wojciecha
biskupa, którego Prusowie bezbożnie zabili, jako dar cesarzowi oferował.
I kiedy już powiększyło się
królestwo, do lat zbawienia naszego 1400-tych, lub nieco wcześniej, gdy król
Polski zmarł bez potomstwa, potem książę, który rządził Litwinami i Rusią, na
króla został wybrany. Ów wcześniej bałwany czcił. Lecz w tym czasie, kiedy
przeszło na niego berło królestwa, religię chrześcijańską przyjął, wraz z całą
ziemią, której przewodził. Przeto Litwinów i Rusinów do Królestwa Sarmacji w
taki sposób przyłączył, że nie inaczej, jak na określonych warunkach, mogą się
odłączyć. Ten więc przesławny władca Prusów nadmorskich niemieckiego
pochodzenia w najokrutniejszej wojnie pod jarzmo przywiódł i państwo
rozszerzył, tam gdzie są znakomite miasta, Gdańsk i Toruń, i gdzie jest bardzo
sławny zamek Malbork, o którym się mówi, że nikt, ze śmiertelników nie widział niczego
doń podobnego, a który jest zabezpieczony rozmaitymi konstrukcjami, murami,
wieżami i fosami, tak by żaden wróg nie miał do zamku bezpiecznego dostępu.
Państwo przed paroma laty większe było, jednakże z powodu napaści najbardziej
wiarołomnego plemienia Tatarów i Turków wielka szkoda całej Sarmacji wyrządzona
została. Bowiem ziemia, która jest za Rusią, a którą lud Podolem nazywa, cała
spalona została i w pustkowie obrócona, tak ze podróżnikom nie może dostarczyć
tego, co jest potrzebne, choć jest bardzo żyzna, tak że trawy wyrastają do
wysokości wysokiego męża. I pszczołami, i miodem wonieje, tak że nie dość
pszczołom miejsca, gdzie by miód zanosiły; i tak pod drzewami bowiem lub
zaroślami, i w lasach plastry miodu wytwarzają. Las Hercyński, ten bardzo
wsławiony, od którego nic znakomitszego w całej Europie nie ma, Sarmację całą
przebiega i w pobliżu Krakowa gaje swoje rozciąga, przez które każdy może iść
na Litwę i do Scytii. Po tak wielkich odnogach w kraju tym wędruje bardzo
wielkie stada zwierząt. W północnej części tego lasu są żubry, które to zwierzę
jest dzikie i straszne, i rodzaju ludzkiego nienawidzące, jednakże jako
pożywienie bardzo stosowne. Ma szerokie czoło i rogi, i do polowania mało jest
dogodne, chyba że przy bardzo wielkim i zróżnicowanym wysiłku. Metalu nie ma
Sarmacja żadnego prócz ołowiu, a to z nie z innej przyczyny, jak za sprawą
Saturna, który ziemię tę srogim zimnem napastuje. Jest jednak bardzo wielka
obfitość soli, której używają też inne, i bardzo odległe, ludy, dlatego
dostarcza ona największego zysku całej krainie, i król nie ma większego skarbu
w całym królestwie nad sól. Pod ziemią bowiem są rżnięte ogromne kamienie soli,
na powierzchni zaś, lub w innym miejscu tj. poza kopalnią] sól jest warzona z
wody. Jest Sarmacja ziemną żyzną i obfitującą we wszelkie rodzaje płodów i w
cokolwiek, co pożywienia rodzaju ludzkiego dotyczy.
Teraz należy coś dodać o
przesławnym potomstwie najznakomitszego władcy Władysława, o którym wcześniej
mówiliśmy. Miał on – jak niektórzy donoszą – 3 żony, z których począł 2 synów,
z których jeden, starszy, nazywał się Władysław, drugi Kazimierz. Władysław po
śmierci ojca obdarzony został władzą królewską, i w ten sposób panował nad
królestwami Węgier, Czech i Polski, gdzie przesławnych czynów zbrojnie dokonał,
i rozszerzył panowanie i religię chrześcijan. Bowiem tak wiele ziem króla
Turków spustoszył, że przed Konstantynopolem miejsce pod obóz wymierzył, i gdy
tam najsroższe wojny przeciwko Turkom prowadził, i obie strony w najbardziej
krwawym starciu się zmierzyły, Panonowie [Węgrzy] rzucili się do ucieczki, i
króla wraz z nielicznym wojskiem sarmackim w takiej mnogości wrogów
pozostawili. Zaś książę Kazimierz panował nad Litwinami i Rusinami. Gdy już śmierć
króla stała się znana narodowi, Kazimierz przez Sarmatów został ogłoszony
królem. Pojął on za żonę on córkę księcia Austrii, siostrę Władysława, który
panował nad królestwem czeskim i węgierskim. Z niej począł 6 synów i 5 córek.
Pierworodny nazwany został Władysław. Ten, będąc jeszcze młodzieńcem, zostały
wybrany na władanie królestwem czeskim., gdyż odznaczał się pewną nadzwyczajną
wielkością ducha i najlepszymi zamysłami. Z tego powodu, gdy książę Maciej,
król Węgier, zmarł, dostąpił [Władysław] także królestwa panońskiego.
Najbliższy mu starszeństwem był brat, któremu dano ojcowskie imię Kazimierz.
Błyszczał on największymi zdolnościami i roztropnością, potem jednak zmożony
chorobą skonał. Po nim nastąpił najznakomitszy władca Jan Olbracht.
O św. Stanisławie biskupie
krakowskim, patronie Sarmacji
Św. Stanisław biskup
Święty Stanisław, mąż o
wielkim wobec Boga autorytecie, całej Sarmacji patron i chorąży, urodził się w
roku Zbawienia naszego 1008, we wsi, którą nazywają Szczepanów, ze szlachetnych
i sławnych rodziców, których troską było, by w świątyniach Bożemu kultowi się
poświęcił, i Boga pobożnymi modłami przebłagiwał. On, gdy doszedł do młodości,
z nakazu ojca udał się do słynnej paryskiej uczelni, gdzie z największym
staraniem poświęcał się studiom nad humanistyką [tak należy rozumieć użyte tu
słowo „litterae”]. Odtąd wieloma cnotami rozkwitał, al e szczególnie poświęcał
się prawu świętemu, to jest boskiemu.
Nie z tej przyczyny zysku, jaką mieli w zwyczaju biegli w prawie w tamtej epoce,
by uzyskać większe godności, lecz po to, by, jeśli kiedyś jego miejsce, stan
lub kondycja na to pozwolą, mógł udzielić sprawiedliwości tak lichym, jak i
potężnym, sierocie i małoletniemu, i każdemu na równi to, co jego jest, oddać,
tak jak nakazuje prawo. Potem wracając do stron ojczystych przybył do Krakowa,
wsławionego miasta Sarmacji. Tam z powodu swojej cnoty i wiedzy sprawował
godność kanonika. Po śmierci zwierzchnika diecezji za sprawą opatrzności Bożej
został ogłoszony powołanym na stolicę biskupią. Jako że godność tę w najlepszym
zawsze porządku sprawował, troszczył się, by świętą religię i kult Boży
rozszerzać. Gdy potem kupił wieś od pewnego rycerza, a ten zmarł, jego
[rycerza] przyjaciele próbowali, na mocy prawa dziedzicznego, żądać tej wsi
ponownie od Bożego biskupa. On zaś nie mógł dostarczyć świadectwa przyrzeczenia
tej sprzedaży; ci bowiem, którzy o tej sprawie wiedzę posiadali, z powodu braku
ich znaczenia [tj. zapewne w hierarchii społecznej] pozostali w ukryciu. Więc
mąż święty poświęcił się modlitwom i postom, zaufawszy mocy Boga
Najwyższego. Gdy poznał, że jest już
dość wzmocniony, przybywając do grobu zmarłego rycerza, od którego wieś tę
odkupił, i usunąwszy kamień i piasek pobożną i oddaną modlitwą Boga ubłagiwał,
i tego zmarłego na 4 lata do życia przywrócił. I postawił go przed tyranem
[łac. tyrannus jest niekiedy używane w znaczeniu neutralnym jako „monarcha”,
częściej jednaj w znaczeniu pejoratywnym, jak nasz „tyran”] Bolesławem, wobec
którego takie sprawy były rozpatrywane. Stawili się tam także jego [biskupa]
przeciwnicy i pozostali możni królestwa. Dzięki temu rycerzowi biskup w sposób
jawny dowiódł, że kupił wieś.
I już Bolesław jako srogi domagał
się daniny lennej, a jako haniebny – zysku. I wszelkie wobec swoich ludów
wiarołomstwo i tyranię okazywał., i znakomitych mężów oraz wybitnych obywateli
bezbożnymi i dzikimi karami nękał. Stanisław zaś, prorok Chrystusa, uznał, że
dłużej tego znosić nie można, i bez trwogi do króla przybywając, domagał się,
by on takich przedsięwzięć zaniechał. Ów zaś z dnia na dzień coraz więcej
występków czynił. Wreszcie został przez biskupa ekskomunikowany. Dlatego tyran,
z powodu szału nieświadom, co czyni, wysłał swoich pachołków, by biskupa,
gdziekolwiek jest, zabili. W tym czasie św. Stanisław przybył do kaplicy św.
Michała, która na Skałce w mieście Kazimierzu założona została, by tam
najmilszą złożyć Bogu ofiarę. Gdy słudzy króla do tego miejsca przybyli,
trzykroć próbowali do świątyni wejść, i trzykroć Bożą mocą odpędzeni na wznak
upadli. Gdy to do królewskich uszu dotarło, z wielką wrzawą król Bolesław do
kaplicy pośpieszył, by świętego biskupa, już ofiarę składającego, okrutnymi
razami i najsroższymi ciosami zabić. Na koniec biskup przez sługi króla na
kawałki pocięty poza miasto został wyrzucony, tak że ptaki zakrzywionymi
dziobami go skubały. Lecz za sprawą Bożej opatrzności przybyły tam orły, które
drogocenne ciało w jedno zebrały, i z największa troskliwością go pilnowały, aż
obywatele z największym i pełnym czci rytem na Skałce je zaszczytnie pogrzebali.
Wreszcie wyniesiony – jak wyżej wspomniano - do liczby świętych, na zamek
królewski do świątyni św. Wacława sprowadzony, w złotym sarkofagu licznymi
cudami słynie. Lud z dnia na dzień czci go coraz bardziej kadzidłami i prośbami
o wstawiennictwo.
O Krakowie, królewskim mieście
Sarmacji.
Uznałem, że nie od rzeczy
będzie włączyć Kraków, królewskie miasto, to tego osobliwego dzieła.
Bowiem na podstawie świadectwa
Ptolemeusza, najlepszego i jeszcze świetniejszego kosmografa, jest to słynne
miasto Germanii [tu zachowuję w tłumaczeniu „Germania”, bo chodzi o starożytną
Germanię], które on nazywa Corrodunum. Strabon wszelako określa Germanię jako
kraj, który zamykają w sobie Ren i Łaba. My, jako że sprawa ta z pewnością nie
jest niegodna uwagi, osądzamy, że jest to miasto sarmackie. Uznałem, że miasto
to od samych swoich początków, do których należy się odwołać, dość jest godne.
Lecz by się nie zdawało, że snuję gawędy opowiadaniem zbyt obszernym i zbyt
niepewnym, postanowiłem o jego położeniu cokolwiek pokrótce opowiedzieć. Kraków
więc, znakomite miasto Sarmacji, którą nazywają Polską, położone jest nad
brzegiem Wisły, niedaleko od jej źródeł. Wielu twierdzi, że został założony
przez Kraka, pierwszego księcia Sarmacji, i jego imieniem uświetniony. Miasto
najpierw jest opasane wysokimi murami, basztami i wieżami.
Następnie, ponieważ mały mur z powodu starości zaczął chylić się ku ruinie,
jest mur podobny. Wreszcie doły i fosy, by zagrażającym nieprzyjaciołom
utrudnić dostęp. Niektóre fosy są napełnione wodami ze stawów, niektóre
zielenią się od zarośli, krzewów i trwa. Za nasypem zaś, który przylega do
dołu, płynący wąski strumień zwany Rudys [Rudawa ?] całe miasto opływa. On
porusza koła, które przez kamienie mielą i przynoszą zboże. Potem poprowadzony
podziemnymi kanałami i przez sitowia całemu miastu dość wody dostarcza. Bram
miast jest 7. Jest w nim bardzo wiele najpiękniejszych i wybornych domów
obywateli, i są przeliczne wielkie świątynie, zwłaszcza w środku miasta wznosi
się kościół Najświętszej Maryi Panny z dwiema stromymi i wysokimi wieżami. Jest
tam i wiele klasztorów, gdzie jaśnieje wielki tłum pobożnych zakonnych ojców.
Bowiem przy kościele pod wezwaniem Przesławnej Trójcy jest sławny Zakon
Kaznodziejski. W tej świątyni mąż błogosławiony o wielkiej świętości, Jacek,
towarzysz św. Dominika, jeszcze nie wyniesiony do rzędu świętych, wielkimi
cudami słynie. On, dopóki żył, trzech zmarłych do życia przywrócił. Zaś przy
kościele św. Franciszka jest Zakon Braci Mniejszych, nie reformacki. Jest też wiele
innych klasztorów. Jest i świątynia niedaleko bramy Wiślnej, który nazywają św.
Anny, gdzie błogosławiony Kanty, doktor słynnej uczelni tego miasta, wieloma
cudami i znakami jaśnieje, choć do katalogu świętych nie został jeszcze
dopisany. W pobliżu tej świątyni umieszczona jest wielka sławna uczelnia
obfitująca w wielu bardzo sławnych i najuczeńszych mężów, gdzie wykłada się
bardzo wiele szlachetnych nauk, jak studium wymowy, poetyki, filozofii i
badania natury, najbardziej jednak kwitnie studium astronomii, i w całych
Niemczech (jak z relacji wielu osób dostatecznie poznałem) nie ma odeń bardziej
sławnego studium. Tam już najwięcej Febus jest czczony, który i ogładza ich
dzikie umysły, i wypolerowanymi ich czyni. Ten kościół [św. Anny] świętej pamięci
Władysław, znakomity król Sarmacji, gdy w starciu nad Prusami, najsroższym dla
Sarmacji nadmorskim ludem zwycięstwo odniósł (której to wojny bardzo wiele
bardzo świetnych pamiątek do tego czasu przetrwało na zamku królewskim, o
którym wkrótce potem opowiemy) wielkim kosztem wzniósł, i obdarzył wolnościami
i najwyższymi dochodami.
Mieszkańcy miasta nie żyją na
sposób sarmacki, o których to Sarmatach dawni autorzy powiadali, że są dzicy i
gnuśni. Są bowiem tam obywatele tam najznamienitsi, odznaczający się cnotami,
roztropnością i grzecznością, oferujący wobec każdego przyjezdnego hojną i
serdeczna uprzejmość i gościnność. Wikt u nich jest wspanialszy niż u
pozostałych Sarmatów. Częściej korzystają z delikatniejszego rodzaju jedzenia i
picia. Woda warzona z jęczmienia i chmielu – jeśli ten napitek, na ile
konieczność pozwala go znosić, jeśli się bierze, zaiste niczego nie można
znaleźć, co dla natury ludzkiej dla karmienia ciała byłoby bardziej
odpowiednie. Pod zamkiem zaś w obrębie miasta znajduje się inne słynne
kolegium, gdzie rozkwita akademia prawa i ustaw. Do północnej strony miasta przylega małe
miasto, żadnymi wszakże murami nie opasane, które nazywają Kleparzem. W mieście
tym nie ma nic godnego opisania z wyjątkiem wybornego kościoła św. Floriana, dzielnego
rycerza wiary chrześcijańskiej. Kościół ten świętej pamięci Władysław, o którym
uprzednio wspomniałem, umocnił kanonikatem i innymi dostojeństwami i
dobrodziejstwami, i powierzył w opiekę doktorom kierującym wydziałem sztuk
wyzwolonych uczelni. Brzegi i skały nabrzeżne na znaczną wysokość wyniesione,
tak że zdaje się już niebo podtrzymywać. Wreszcie skupiona w sobie ziemia,
piaskiem powleczona, wielkie wzgórze tworzy, które z tej strony, która ku
północy się kieruje, nad miastem się wznosi, spogląda na wzdymające się wysoko
śnieżne Karpaty. Tę część wzgórza obmywa owa sławna rzeka europejska Wisła,
kiedyś granica Germanii [starożytnej]. Która to rzeka z podnóża Karpat, z
małego co prawda źródła wyrasta, dalej coraz bardziej i bardziej się wzdyma, tak
że potem powiększona o wody, które z Gór Panońskich do niej wpływają, niesie
pnie i wielkie kłody, oraz różne zlepki drewna. Wreszcie, gdy od deszczy i
innych rzek coraz bardziej nabrzmiewa tratwy i statki handlowe prowadzi ze sobą
ku Oceanowi Niemieckiemu, do Morza Bałtyckiego [w oryginale starożytna nazwa:
Sinus Codanus], gdzie trzema wielkimi
ujściami spieniona uchodząc ginie.
Na tym wzgórzu jest najpierw
wielka świątynia zbudowana ku czci św. Wacława, księcia Czech, w której znajdują się pamiątki i
grobowce wszystkich najznakomitszych mężów, wzniesione wielkim staraniem i
przeróżnymi sztukami, wyrzeźbione w marmurze, alabastrze i kamieniu. W środku
zaś świątyni znajduje się ów znany pomnik, w którym spoczywa przesławny rycerz
Chrystusa, św. Florian. Na tym wzgórzu są także dwie inne świątynie, św.
Michała i św. Jerzego. Z tyłu są wyborne dwory szlacheckie i mieszkania
kapłanów, którzy dniem i nocą nawiedzają świątynie. Dalej jest najpierw wielka
siedziba królewska, zbudowana z bardzo wielkich i różnych budowli, a która jest
Kapitolem całego królestwa, gdzie cały skarb królestwa jest gromadzony. Tu
ogłaszana jest władza władców; tu bowiem przez największych strażników
strzeżona jest korona. Za wzgórzem zaś jest klasztor Braci Mniejszych
zachowujący ściślejszą regułę [może chodzi o reformatów]. Niedaleko od tego
klasztoru znajduje się klasztor mniszek. Naprzeciw niego przy samym moście jest
znany szpital i kościół św. Jadwigi. Na drugim zaś brzegu Wisły znajduje się
sławne miasto, które nazywają Kazimierz, nazwane tak od króla tego imienia;
które to miasto Wisła, która pod zamkiem królewskim się rozdziela, całe opływa,
i nie ma wyspą je czyni. Jest w tym mieście znany przybytek św. Katarzyny
dziewicy, gdzie rozkwita Zakon Augustianów. Jest tam i świątynia pod wezwaniem
Najświętszego Ciała Chrystusa, gdzie kanonicy laterańscy mieszkają, i inne
kościoły. Są też bardzo słynne pamiątki dawnego kolegium, już w użyciu, które
wzniosła znakomita królowa Jadwiga. Oprócz tego w miastach tych jest bardzo
wiele znakomitości, dokonanych od najdawniejszych czasów przez najznakomitszych
królów i władców; lecz, stosując się do zwięzłości, uznaliśmy, że właściwe
będzie na tym zakończyć.
Lubeka
Lubeka, lub, jak inni piszą,
Lubekum, znakomite miasto Saksonii i wolne miasto cesarskie, a co więcej,w
Niemczech i u zagranicznych narodów bardzo znane, kiedyś przez Wikboda
Witigusa, wodza Cymbrów, przy Półwyspie Cymbryjskim zbudowane, w tym miejscu,
który Wenedowie, których nazywano też Wandalami, w tym czasie tę część Saksonii
dzierżący, Buccovia [przyjęte nazwy: Buku, Bukowiec] nazwali. Miasto zostało
powiększone przez najsroższego władcę, który nazywany był Kitto, a którego
także Truto nazywano, w roku Chrystusowym 1104. Ta część ziemi jest nadbrzeżna
między księstwami Meklemburgii i Holsztynu, nawadniania rzekami Bagvisus i
Travus, które to czyste rzeki w języku mówionym nazywane są Wagnitz [ob.
Wakenitz] i Trab [ob. Trave]. Tenże Kitto miał szlachetne pochodzenie od
Markomanów i Marcinopolitów [w oryginale Martinopolenses, od Martinopolis,
prawdopodobnie chodzi o Merseburg, ze względu na podobieństwo nazwy do Marsa,
od którego pochodną formą jest Martinus, czyli Marcin], był potężnym i bardzo
dolegliwym prześladowca chrześcijan. On panów z Wagrów [plemię], którzy byli
nazywani panami ze Stargardu to jest Oldenburga zabił w Ferneren i Peldte.
Jeden z nich, o imieniu Henryk, syn hrabiego [łac. comes, być może tu raczej
należałoby przetłumaczyć „komes”] Gotszalka, uciekając, oddalił się do Danii.
On po jakimś czasie wracając odciął Kittonowi głowę siekierą, i poślubił jego
żonę. W tym czasie Henryk IV panował nad Cesarstwem Rzymskim. W krainie tej
wszystkie kościoły, pozbawione kapłanów, zostały spustoszone, a wiara
chrześcijańska zginęła. Także miasto Lubeka trzykrotnie spustoszone zostało z
powodu wojny władców, zwłaszcza wojny między księciem Henrykiem Lwem a hrabią
Adolfem holsztyńskim; który, gdy wrogość między nimi została uśmierzona,
zostawił księciu Henrykowi miasto w tym miejscu, gdzie obecnie się znajduje;
jako że jego położenie wcześniej było w pobliżu Schwartau, potem w pobliżu
Hernnburga, jak donosi uczony Helmold. Od tego czasu z powodu wyprawa
handlowych z Niemiec Górnych i Dolnych i z różnych krain miasto nadzwyczaj się
powiększyło, tak że obecnie wszelakie towary są transportowane za Morze
Bałtyckie, to jest Niemieckie, które nazywają Stagnum [co po łacinie znaczy:
„staw”, „jezioro”], do Norwegii, Szwecji, Inflant, na Ruś, na Litwę, do Prus,
Polski, na Pomorze, do Księstwa Meklemburgii, do Danii, Anglii, Flandrii, Szkocji
i do Królestwa Francji, tam morzem, a lądem do Saksonii, Westfalii i Marchii.
Bardzo doświadczeni astronomowie piszą, że miasto to miało swój wsławiony
początek pod znakiem wagi i zostało założone w szczególnej łasce Bożej, i
dlatego mieszkańcy miasta sprawują nabożeństwa z większym oddaniem, niż ich
sąsiedzi. Czują jednak słodkie jądro w gorzkiej skorupie.
Następnie, w roku 1131, panowie
dolnej Wandalii spustoszyli Lubekę, którą hrabia Adolf holsztyński ponownie
założył, z zamkiem na północy miasta przy jego granicy, który to zamek obecnie
zamieszkują kaznodzieje [zapewne chodzi o dominikanów]. W roku 1159 mieszkańcy
Lubeki, pamiętający o doznanych szkodach, poprowadzili wojsko do krainy Rugia,
gdzie przez rozlew krwi sprawili władcy i jego potędze klęskę. Biskupstwo
lubeckie objął najpierw w roku Zbawienia 1161 Gerald, dwunasty biskup z
Oldenburga, to jest Stargardu, w krainie Wagrów, z pomocą księcia Henryka Lwa.
On 13 prebend w 10 wsiach i posiadłościach uposażył we wszystko, co konieczne.
Urosła więc Lubeka na bardzo potężne miasto, a Oldenburg podupadł. Gdy zaś
Fryderyk, pierwszy tego imienia, miasto to z ogromnym wojskiem oblegał, Henryk,
biskup lubecki, uzyskał do cesarza pokój pod tym warunkiem, że, za zgodą
księcia Henryka, miasto złoży cesarzowi hołd. Ten biskup konsekrował katedrę i
zbudował w mieście klasztor św. Jana, gdzie teraz mniszki mieszkają, choć
miejsce to najpierw posiadali mnisi Zakonu św. Benedykta, którzy obecnie
rezydują pod Cismer w krainie Holsztyn przy morzu.
W tym czasie Lubeka została przez
cesarza Fryderyka uczyniona miastem cesarskim i wolnym, oraz obdarowana
wolnościami, tak że stała się następnie głową wszystkich miast nadbałtyckich, i
ma różne przywileje także zagranicą, szczególnie w mieście Londyn w Anglii, w
Norwegii, w Wielkim Księstwie Moskiewskim, w znamienitym mieście Nowogrodzie,
na Rusi (gdzie mają zwyczajem chrześcijańskim kościół i dwór). I w bardzo wielu
miastach i krainach wielkimi przywilejami została Lubeka uświetniona i
obdarowana; cieszy się też immunitetami we Flandrii, oraz w królestwie Dacji [=
Danii] i Szwecji. Tenże cesarz Fryderyk, potwierdzając, przez złota bulle,
lubeczanom przywileje nadane im uprzednio przez księcia Henryka, ponadto
darował im to, że mogą mieć 24 rajców (która to liczba rzadko jest w
komplecie). Uczynił ich szlachcicami, tak że mogą, zwyczajem pasowanych
rycerzy, nosić złoto (z wyjątkiem ostróg).
To przesławne miasto jest czyste
i wytworne, z obu stron na pochyłym wzniesienie położone, tak że wody i
nieczystości swobodnie spływają, a przez częste deszcze ulice są oczyszczane.
Kościół katedralny, który najwyższym nazywają, położony na południu przy
granicy miasta, jest dość długi i nadobny. Oprócz niego miasto zaopatrzone jest
w 4 kościoły parafialne, które mają 7 wysokich strzelistych wież, pokrytych
miedzią i ołowiem, a na szczycie ozdobionych złotem. Wieża w kościele św.
Piotra wyróżnia się pozłacaną koroną z herbem cesarza i miasta. Kościoły
wszelką nadobnością są przyozdobione. Pośród tych 5 kościołów wyróżnia się
bazylika Najświętszej Maryi Panny. Miasto ma także dwa klasztory, jeden Zakonu
Kaznodziejskiego, drugi św. Franciszka, oraz szpital Ducha św. Miasto zaś
dostatecznie jest obwarowane wodami i wieżami, murem i fosami. Dwie długie i
obszerne ulice ciągnące się przez całe miasto, a przy nich stoją w jednolitym
porządku domy zbudowane z cegły, przeróżnie i wspaniale ozdobione. Pozostałe
ulice przecinają te dwie na krzyż. Rynek coraz bardziej i bardziej napełniony
rybami, mięsem i inną żywnością. Rzeka bagviso [Wakenitz] płynie najpierw z
północy na południe, stamtąd na zachód. Rzeka Travus [Trave] płynie przed
miastem w przeciwnym kierunku, z południa na północ, i z mocą wpada do morza.
Na tej rzece mniejsze statki od morza do Lubeki podchodzą, aż do muru, podczas
gdy większe statki, przenoszące ciężar 250 wozów, zatrzymują się przy brzegu
morza, i z powodu zanurzenia nie mogą zbliżyć się do miasta więcej, jak na 2
mile. Niedawno w roku 1492 biskup Teodoryk, urodzony w Hamburgu, gdy otrzymał z
Rzymu zatwierdzenie, odbył ingres do Lubeki, i teraz dzięki Bożej łasce zasiada
w chwale jako 25-ty biskup lubecki. Uznałem, że pozostałe rzeczy uświetniające
miasto, z powodu długości i rozmaitości tego, co należałoby napisać, powinienem
pominąć.
Nysa
Nysa śląska jest znaczącym miastem,
siedzibą biskupią, położoną nad rzeką Nysą, od której wzięła nazwę, różnymi
budynkami ozdobioną. Śląska zaś u swoich początków był częścią wielkiego Lasu Hercyńskiego, który sławiony jest
u pisarzy greckich i łacińskich, tak że cały Śląsk był pokryty lasem. Lecz wraz
z upływem czasu zaczął być tu i ówdzie po wsiach zamieszkiwany; gdy zaś
mieszkańcy przyjęli wiarę chrześcijańską, i założyli miasta, stał się mniej
dziki. Przez cały jego środek przeciska się bardzo znana rzeka Odra. Wzmocniona
przez Olzę, Nysę, Oławę, Leśnicę, Barycz, Kaczawę [Cattorum Rivus, z niem.
Katzbach, skojarzenie z „kotem” po niemiecku – Katze, i „potokiem” - Bach],
Bóbr i inne rzeki, Marchię Brandenburską przemierzając ku Morzu Niemieckiemu,
pod Szczecinem od fal się uginając do morza uchodzi. Szerokość Śląska jest na 3
dni drogi, zaś długość na 9 dni drogi od granic Węgier do Marchii
Brandenburskiej się rozciąga. Pierwsza siedzibą tego biskupstwa był Smogorzów w
powiecie Wartenberg, a stamtąd kościół katedralny został przeniesiony do
Ryczyna w ziemi brzeskiej. Jednak Kazimierz, pierwszy tego imienia król Polski,
gdy ród królewski w linii męskiej skończył się, z Klasztoru Cluny w Galii,
gdzie był mnichem, za papieską dyspensą na Królestwo Polskie został wzięty, i
dlatego postanowił, że w jego królestwie denar św. Piotra od każdego, to jest
na głowę, ma być wymagany i do Rzymu ma być wysyłany. I zatroszczył się, by
siedzibę biskupią przeniesiono do Wrocławia, który obecnie – jak wyżej
wspomnieliśmy – ze wszystkich miast Śląska jest nie mniej obszerny i bogaty,
jak i ludny, i wielce ozdobiony budynkami i świątyniami. Jego biskupem jest
obecnie Johann Rott z Wemding w diecezji Eichstätt, niegdyś protonotariusz
cesarski; i mówi się, że w krótkim czasie dzięki wielkiej przedsiębiorczości do
takiego stanu doprowadził biskupstwo, że przez 100 minionych lat stół biskupi
nie był bardziej obfity, i bardziej ozdobiony budynkami. Kraina ta jest żyzna i
w ryby obfitująca, pełna dziczyzny i ptaków.
Oprócz Wrocławia jest wiele
znaczących miejsc – to miasto Nysa, siedziba biskupia, Głogów duży, Legnica,
Opole, Świdnica, Cieszyn, Olsna [Oleśnica ?], Ząbkowice, Ziębice, Żagań, Brzeg.
Bardzo liczne klasztory o znakomitej budowie. Kraj ten jest poddany królowi
czeskiemu, który uznaje go za lenno od cesarstwa. Wielu uprzednio książąt i
władców dziedzicznych kraj ten nie tyle posiadało, co pustoszyło i niespokojnym
czyniło bo z powodu skromności dochodów książęcego stanu trzymać nie mogli, i
łupiestwu się oddawali. Teraz jednak [kraj] przez niewielu jest rządzony, po
tym jak inne rody panujące wymarły. Władcy ci niemało bogactwami i obwarowanymi
miastami jaśnieją.
Kult Boży na Śląsku bardzo
rozpowszechniony. Świątynie bardzo uświetnione ozdobami kapłańskimi innymi,
oraz formami budowli, z całego świata. Stan duchowny, świecki i zakonny płci
obojga, liczny i zdyscyplinowany. Lud wymowny i obyczajny, i pobożności nad
wszystkich mieszkańców Niemiec oddany. Szlachta jest bardzo liczna, do broni
wzdychająca, Marsa miłośniczka. Płeć żeńska wprawdzie nadobna i przystępna, ale
wstydliwa. Lud wiejski, polskiego języka, leniwie pracom rolnym się oddający,
bardziej pijaństwu jest oddany. Dlatego i domy ich, i pola, mało są
zagospodarowane, i zaniedbane, liche domy oni zamieszkują. Rolnicy jednak
niemieccy lepiej wieś zagospodarowują, i domy w sposób bardziej miejski, podług
swoich zdolności, konstruują. Koszty utrzymania są znacznie niższe, niż w
sąsiednich krajach. Lecz co czasem niezmierzona szkodę Śląskowi przynosi, to
daniny, jako że panowie i posiadacze, wziąwszy pewną sumę pieniędzy stosownie
do jakości miejsca i posiadacza, za zgodą zwierzchności i z potwierdzeniem
sprzedającego roczna daninę na dobrach swoich zapisują, który przez kilka lat
opłacają, potem dawać odmawiają. Dlatego chłopi – tak jak między zawierającymi
umowę uzgodnione zostało – albo są usidleni przez kary kościelne, albo dobra
zastawione są im zabierane. Tego utrapienia znieść nie mogąc, chłopi domy i
pola swoje opuszczają i gdzie indziej uchodzą, a miejsca takie często pozostają
opuszczone. I najbardziej z tego powodu Śląsk doznaje coraz większej szkody,
jeśli się temu nie zapobiegnie. Pod innymi względami kraj jest godny pochwały.
Głównym napojem tam jest piwo. Korzystają z wina przywożonego z Moraw lub
Węgier, jakkolwiek produkuje się nieco wina na Śląsku pod krosnem, które w
większości poza kraj, przez Odrę do Prus lub gdzie indziej jest zawożone.
Oprócz sukna lnianego niewielkiej wartości, które jest zawożone na Węgry, i ryb
wywożonych na Morawy nic poza Śląsk z jego towarów nie jest wywożone. Także
zbyt wielka ozdobność w złoto i klejnoty, i zbyt wielka staranność o szaty, u
panien i kobiet, niemało osłabiają tę krainę.
I by te przesławne miasta i
krainy, o których wiedza później do nas dotarła, nie zostały swojej chwały
pozbawione, uznano, że należy je dodać na końcu w tym dziele. Zaiste wolne
miasta, zwłaszcza Lubeka, gdybyśmy chcielibyśmy dokładnie zbadać bogactwo,
porządek rady, obyczajność i zwyczaje ludu, port morski, położenie i budynki,
godne są historii i upamiętnienia. Wreszcie, gdyby ktoś więcej miast chciał
dołączyć, dana mu jest taka sama możliwość.
⧫⧫⧫
Kronika pisana była przez Niemca i wynikające stąd przeinaczenia, sformułowania jak i forma, więc trzeba na to wziąć na to poprawkę.
Dla nas najważniejsze jest wyciągnięcie z niej rzeczy, o których się nie uczy w szkołach.
- Zaraz na początku mowa jest o Bolesławie (który stał się trzecim królem Sarmacji) . Poprzednicy Bolesława - Mieszko, syn jego i Ziemomysł byli chrześcijanami, tylko w obrządku greckim, nazywanym grecką herezją. Byli także królami, o czym się nie mówi, a raczej celowo pomija.
No tak, no bo jak by to wyglądało, że wprowadzanie rzymskiego chrześcijaństwa wprowadzane było mordowaniem innych obrządków jak mamy to w „Chronografiae” niejakiego Samuela, diaka z Dubkowa, rękopisie z XV wieku:
św. Wojciech "zniszczył prawdziwą wiarą i słowiańskie pismo odrzucił i zaprowadził pismo łacińskie, obrazy prawdziwej wiary popalił, biskupów i księży jednych pozabijał, drugich rozegnał i poszedł do Prus i tam był ubity, Wojciech, biskup łaciński"
U Galla Anonima też mamy fragment:
http://www.zswsucha.iap.pl/STREFA_N/WiLeHi/lektury/kronika/0025.htm
Rozdział 21
"....Pogromiwszy fałszywe chrześcijany,..."
Następnie nie uczy się, że w Polsce istniał już rozwinięty , nazwijmy go umownie szkołą - ośrodek edukacyjny, w którym kształcili się królowie. (pomijamy tutaj kontekst historyczny)
Ale pewnie o ty nie słyszałeś, bo masz się uczyć tylko durnot wystruganych z drewna.
Zaglądamy do:
Regni Poloniae Documenta rerum gestarum.
MCCCLXVIII-MCCCLXXXV (1368-1385). Kronika książąt polskich - Grzegorz Kazimierz
Walkowski
http://ksiegarnia-armoryka.pl/Regni_Poloniae_Documenta_rerum_gestarum_MCCCLXVIII-MCCCLXXXV_1368-1385.html
s.109 r. XXIII - malutki kilku zdaniowy rozdział, który brzmi:
"Był też królem Węgier Salomon, który swoim śtaraniem to osiągnął i który tron zajął (dla) Władysława (*I Świętego), który kształcił się w Polsce, nim jako Władysław Węgry posiadł, a przyśporzył wiele (dobrego) ziemi węgierskiej po tym. Duma wezbrała w Bolesławie, a obfitość ziemi i rzeczy była wielka, nie chciał mieć władzy nad sobą, a królem wszelkiej rzeczy chciał być, a było to z powodu jego grzechów, które popełnił, że na ośtatku opuścił Polskę uchodząc na Węgry do króla Władysława, jak było powiedziane, tak tam pełen win i nieszczęścia opuścił ten świat"
Mieszko II władał greką i pierwszym arcybiskupem był Prohor (Prokosz) w Krakowie i jak popatrzymy z innej strony na Kronikę Prokosza istniały silne przesłanki, że pod względem naukowym i merytorycznym taka kronika powstała.
A o nauce kleru najlepiej świadczy zdanie szlachty na sejmiku w Środzie Wielkopolskiej, która w dniu 14 listopada 1534 po raz pierwszy w Polsce zażądała drukowania książek w języku polskim:
"Item prosiemy, aby nam księża nie bronili imprymować po polsku
historyj, kronik, praw naszych i też jinszych rzeczy, a zwłaszcza o Biblją.
Albowiem też każą sobie bić rzeczy rozmajite, a czemuż też nam nic nie mają bić
naszym językiem. Tu też nam wielka krzywda się widzi od księżej. Albowiem kożdy
język ma swym językiem pisma, a nam księża każą głupiemi być"
- Ciekawostką jest, że Morze Bałtyckie [w oryginale starożytna nazwa: Sinus /co po łacinie oznacza zatokę/ Codanus] nazwa Codanus jako jedyna bierze miano od władcy Kodana wymienionego w kronice Prokosza.
- Trochę inaczej przedstawia się konflikty Bolesława Chrobrego, który na prośby Ottona III zawarł pokój a nie odwrotnie
"Ten przeto Bolesław króla Francji i niemieckie ludy zwycięsko napastował. Wreszcie z powodu próśb cesarza Ottona zakończył tę wojnę, i przymierze z Niemcami i Galami zawarł. "
Pozostała część to głupoty niemieckie pomieszane z rzeczami, które są wiadome, choć czasem inaczej interpretowane.
Teraz można jeszcze zaobserwować jak ukazują się książki pisane na zlecenie.
Teraz można jeszcze zaobserwować jak ukazują się książki pisane na zlecenie.
Dezinformacja Pana Radosława Patlewicza nadaje się tylko do spuszczenia w klopie do niczego innego.
Wystarczy poczytać te wypociny z kilku tylko stron, więcej już nie mogłem, bo bym zwymiotował.
Najlepsze jest w tym wstęp Pana Grzegorza Brauna, który wreszcie się odsłonił. Dotychczas miałem go za pożytecznego idiotę, ale on jest po prostu podstawionym ''Polakiem".
Tak właśnie pisze nam historię CITY.
A na uniwersytetach uczą nieuki, nieuków tumany, a tumanów prowadzą agenci.