sobota, 20 stycznia 2024

Oszustwo zjednoczenia Włoch: od złodzieja Garibaldiego do Rotszyldów

Czytelniku,


Poniżej jeszcze jeden przykład usunięcia konkurencji rynkowej, w tym przybadku Burbonów, królestwa obojga Sycylii. Aby zrozumieć w bardzo wielu publikacja używane jest nazwisko Rotszyld. Ale on jest tylko operatorem rozliczeniowym Citi of London, czyli konsorcjum książąt niemieckich wraz z częścią Lordów Angielskich wraz z innymi już z czasem wyrosłych korporacji.

Przykład przekupienia wyższych wyższych oficerów miał także u nas miejsce przez Londyn w postaci zamachu majowego, ucieczki we wrzesniu 1939 r tych generałów ze swoich armii, co miało dla nas takie samo działanie destrukcyjne jak przekupienie oficerów Burbonów.




W procesie zjednoczenia Włoch bohaterami byli ludzie mniej lub bardziej sławni, tak zwani ojcowie Risorgimento. Od północy do południa Włoch każdy plac lub główna ulica szczyci się znamienitymi nazwiskami: Garibaldi, Mazzini, Cavour, Vittorio Emanuele itp.

 


Ludzie są indoktrynowani od najmłodszych lat, aby uważać ich za prawdziwych bohaterów, artyści przedstawiają ich, wywyższając ich wartość, aby wzmocnić mit, który ich otacza. W rzeczywistości istnieje niezliczona ilość dzieł sztuki, które przedstawiają bohatera dwóch światów, który teraz jeździ konno... Teraz stoi z wysoko uniesionym mieczem, czasami w słynnej czerwonej koszuli... Innym razem stoi o kulach jak męczennik. Jednak portret, którego z pewnością nigdy nie zobaczymy, miałby Wielkiego Mistrza Wolnomularstwa, Giuseppe Garibaldiego, bez płatków uszu. A żeby powiedzieć, że żaden obraz nie mógłby być bardziej realistyczny, ponieważ naszemu fałszywemu bohaterowi naprawdę odcięto uszy, okaleczenie miało miejsce dokładnie w Ameryce Południowej, gdzie nieustraszony Garibaldi został ukarany za kradzież bydła, mówi się, że był złodziejem koni. Oczywiście żadne oficjalne źródło nie opowiada tej historii.

 

Zasadne jest zatem pytanie, ile innych oskarżeń zaciemnia czyny bohaterów Risorgimento? Ile innych plam zostało zmytych pociągnięciami atramentu przez skorumpowaną i kontrolowaną historiografię? Ale przede wszystkim, jaka była rola bankierów Rotszyldów w procesie zjednoczenia Włoch?

 

Narodowy Bank Stanów Sardynii znajdował się pod kontrolą Camillo Benso, hrabiego Cavour, dzięki którego naciskom stał się prawdziwym Skarbem Państwa. W rzeczywistości był to jedyny bank, który wyemitował walutę wykonaną ze zwykłej makulatury. Początkowo rezerwa złota wynosiła zaledwie 20 milionów, ale suma ta szybko zniknęła, ponieważ została ponownie zainwestowana w podżegającą do wojny politykę Sabaudii. Z drugiej strony, Bank Obojga Sycylii, pod kontrolą Burbonów, posiadał znacznie wyższy kapitał, składający się tylko ze złota i srebra, rezerwę, która pozwalała na emisję pieniądza za 1200 milionów dolarów i w ten sposób przejęcie kontroli nad rynkami.

 

Cavour i Sabaudczycy rzucili już piemoncką gospodarkę na kolana, zadłużyli się u Rotszyldów na kilka milionów i wkrótce stali się dwiema marionetkami w ich rękach. W ten sposób Sabaudiowie wzięli na cel łupy Burbonów. Odrodzenie gospodarcze Piemontu nastąpiło poprzez ekspansjonistyczną operację wojskową, której nadano kryptonim Zjednoczenie Włoch, klasyczny przykład kolonializmu w zakamuflowanym wydaniu. Cały projekt był kierowany przez brytyjską masonerię, prawdziwe spoiwo Risorgimento. To nie przypadek, że wszyscy ci bohaterowie byli masonami.

 

Oficjalna wersja mówi, że Tysiąc dowodzony przez Giuseppe Garibaldiego, choć zdezorganizowany i pozbawiony jakiegokolwiek doświadczenia w dziedzinie wojskowości, pokonałby armię siedemdziesięciu tysięcy dobrze wyszkolonych i dobrze wyposażonych żołnierzy, takich jak armia Burbonów. W rzeczywistości przedsięwzięcie Garibaldiego powiodło się tylko dzięki finansowaniu Rotszyldów, za ich pieniądze Sabaudia przekupiła wysokich oficerów armii Burbonów, którzy na widok Tysiąca Żołnierzy wycofali się, pozwalając w ten sposób na klęskę na polu bitwy. Tak więc nigdy nie doszło do prawdziwej bitwy, nawet oficjalna historiografia nie była w stanie zatuszować dowodów na to, że wielu oficerów armii Burbonów zostało skazanych za zdradę stanu wobec korony. Południe zostało wkrótce najechane i ograbione z wszelkich bogactw, złoto Burbonów zniknęło na zawsze. Gwałty, masowe egzekucje, zbrodnie wojenne i wszelkiego rodzaju przemoc były na porządku dziennym. Jedyną alternatywą dla śmierci była emigracja. Ludzie zaczęli opuszczać wieś, aby znaleźć drogę ucieczki gdzie indziej. Wkrótce powszechne niezadowolenie wznieciło bunt ocalałych, byli to biedni chłopi i ludzie pracy, których sabaudzka propaganda napiętnowała obraźliwym określeniem "bandyci", aby usprawiedliwić ich brutalne stłumienie.

 

150 lat później wciąż mówimy o kwestii południowej. Nawet najbardziej rozproszeni odkryją kilka podobieństw z tym, co obecnie nazywa się kwestią palestyńską. Te same techniki dezinformacji, te same ekspansjonistyczne cele, a przede wszystkim te same rodziny bankowe.

 

Tyle tylko, że dawno, dawno temu uciśnionych nazywano bandytami... Dziś jednak to oni są złymi terrorystami.

publikacja ściągnięta z: Oszustwo zjednoczenia Włoch: od złodzieja Garibaldiego do Rotszyldów – TALIBOWIE (iltalebano.com)

czwartek, 18 stycznia 2024

O pewnym niuansie w zapisie Uni Hadziackiej

 Czytelniku,

Kiedy przyszedł do nas gang Wazów, zaczęły się u nas problemy ( wszystko zależy jak będziemy to interpretować), zaczęliśmy walczyć tak naprawdę w nieswojej wojnie i pod przykrywką Rzeczypospolitej przelewaliśmy krew. Tak naprawdę nie widzimy, że ród Wazów należał do Świetnego Cesarstwa Narodu Niemieckiego i w rzeczywistości wspomagaliśmy nie swoją ideę.

W sprawach religijnych nie widzimy, że za Zygmunta III było z początku 172 senatorów innowierców,

a tylko dwóch katolików, a w 40 lat później wszyscy byli katolikami, nie z przymusu, ale że król nikogo nie puścił do senatu, kto nie został katolikiem. Czy to miało wpływ na naszą historię to już jest inna dyskusja. Moskwę pomijam, bo u nich propaganda ciąglę promuje ich jako obrońców wiary greckiej itp., tylko zapominają dodać, że u nich nikt greki NIE ZNAŁ.

Warto mieć w pamięci pewne niuanse z zapisów Unii Hadziackiej, której tak naprawdę nikt nie chciał, a które dają pewne spojrzenie w zakresie spraw religijnych.

Poniższy fragment jest z pozycji - Kubala Ludwik Wojny duńskie i pokój oliwski : 1657-1660

 

„Akt ugody hadziackiej zamieszczony w konstytucjach sejmu 1659  obowiązywał Rzpltą „we wszystkich punktach, paragrafach i deklaracjach jako w sobie brzmi“:

— aby religia grecka starożytna, ta i taka, z jaką starożytna Ruś do Korony polskiej przystąpiła, przy swoich prerogatywach i wolnem używaniu nabożeństwa, póki język narodu ruskiego zasięga, zostawała, podobnie jak rzymsko-katolicka. Co się tknie cerkwi i dóbr z dawna na cerkwie religii greckiej starożytnej fundowanych, przy tych zostawać mają Grecy starożytni, prawosławni, które cerkwie podane będą w przeciągu sześciu miesięcy przez komisarzów z obu stron naznaczonych

na podstawie podania pułkowników i starszyzny wojska zaporoskiego. Tej zaś wiary, która jest przeciwna wierze greckiej prawosławnej i która niezgodę między rzymskim i staro-greckim narodem mnoży, nikt cerkwi monasterów fundować nie ma wiecznemi czasy. Rzymska zaś wiara w  województwach kijowskiem, bracławskiem, czernichowskiem przy wolnem używaniu nabożeństwa pozostanie. Pa[1]nowie zaś świeccy żadnej jurysdykcji mieć nie będą nad duchownymi religji greckiej. Metropolita kijowski z władykami, łuckim, lwowskim, przemyskim, chełmskim i mścisławskim w senacie zasiadać ma. Akademję w Kijowie pozwala król i stany Rzpltej erygować z takiemi  prerogatywami i wolnościami, jak akademię krakowską, i drugą taką samą akademię, gdzie miej[1]sce sposobne upatrzą. Gimnazja, kolegja, szkoły i drukarnie, ile potrzeba, stawić będzie wolno. Wieczna amnestja t. j. zapomnienie pokryje przeszłe grzechy wspólne, wszystkie kaduki zostają zniesione Wszystka Rzplta narodu polskiego, litewskiego i ruskiego powrócą do stanu przeszłego jak było przed wojną, aby te narody w granicach i swobodach zostawały nienaruszone i wedle praw opisanych w radach, sądach i wolnej elekcji królów polskich i WXL jako jedno ciało jednej i nierozdzielnej Rzpltej.

Wojska zaporoskiego liczba 30-000 ma być, albo jako hetman zaporoski na regestrze poda. Zaciągowego zasię wojska 10.000 także pod władzą hetmana zostawać ma i z podatków, na sejmie uchwalonych, w województwach kijowskiem, bracławskiem, czernichowskiem i innych, od Rzpltej mają się na tegoż żołnierza obracać. Konsystencja wojska zaporoskiego w tych województwach i dobrach naznacza się, w których przed wojną zostawali, któremu to wojsku wszelakie wolności przywilejami królów polskich nadane potwierdza. Nadto żaden dzierżawca dóbr królewskich, ani pan dziedziczny i dożywotni ani ich urzędnicy żadnych podatków z futorów kozackich, wsi, miasteczek i domów wyciągać, ale jako ludzie rycerscy wolni od wszelkich ciężarów, także od ceł i myt być mają i od sądów wszelakich wolni tylko pod jurysdykcją hetmana wojsk ruskich zostawać będą.

Wszelkie napoje, łowy połowę i rzeczne i inne Kozaków pożytki przy Kozakach według starych zwyczajów zostawać mają. A tych, którychkolwiek hetman prezentować będzie, tych bez trudności spotka nobilitacja, tak jednak miarkując, aby z każdego pułku 1(X) być mogło nobilitowanych.

Hetman wojsk ruskich do końca swego życia hetmanem ruskim i pierwszym w trzech pomienionych województwach senatorem 103 na ten raz być ma, a po śmierci jego ma być wolne obieranie hetmana t. j. czterech elektów obiorą stany pomienionych województw, z których jednemu król konferować będzie, „nie oddalając od tego urzędu rodzoną hetmana bracią“.

Jeśli car moskiewski prowincji Rzpltej przywrócić nie zechce i na Rzpltą następować będzie, tedy wszystkie siły polskie i litewskie, jako i wojska ruskie zaporoskie pod regimentem hetmana, łączyć się i wojować mają.

Hetman i wojsko, odstąpiwszy od wszelakich protekcji, w wierności i w poddaństwie będzie, nie derogując jednak nic braterstwu z hanem zawartemu. Legacji żadnych od postronnych przyjmować nie ma, a jeśliby się jakie trafiły, one do króla odsyłać będzie. Dobra leżące i ruchome, królewszczyzny także i sumy pieniężne obywatelów ruskich konfiskowane przywrócone być mają. Prywatnym wszystkim z obojej strony tak duchownym rzymskiego obrządku w pomienionych województwach a także w WXL i na Białej Rusi w Siewierszczyznie do biskupstw, probostw, kanonji, plebanji i dóbr do nich należących, także zakonników wszystkich do kościołów, klasztorów, dóbr, fundacyj — tudzież świeckim z obojej strony do dóbr dziedzicznych, starostw, dzierżaw i własności swoich dożywotnich, zastawnych i inszymi kontraktami należących, w pomienionych trzech województwach i WXL, na Białej Rusi i w Siewierzu zostających, bezpieczny powrót i wprowadzenie otwiera się. Czas jednak powrotu i wprowadzenia król, zniósłszy się z hetmanem, naznaczyć ma. A dla rozsądzenia spraw kryminalnych i po[1]tocznych mają mieć w tych trzech województwach swój osobny trybunał, jaki sobie sami uformują, a król i Rzplta pozwala narodowi ruskiemu wolnych pieczętarzów, mar[1]szałków i podskarbich z godnością senatorską i inne urzędy narodu ruskiego.  Z carem jeśliby do zawarcia pakt przyszło, ma być bezpieczeństwo reputacji i teraźniejszego  postanowienia hetmanowi i wojsku zaporoskiemu zastrzeżone. Do buławy wielkiej ruskiej należeć ma starostwo czehryńskie.

To były główniejsze artykuły ugody Hadziaekiej, która w konstytucji sejmowej opatrzona została datą

16. września 1658 i podpisami Bieniewskiego. Wyhow[1]skiego i Jewłaszewskiego.

 

 

Ale w Rpisie Czart. Vol. 402 p. 293 znajduje się oryginał paktów Hadziackich 6/16 września 1658 z pieczęcią (Kozak z samopałem) i podpisem „Jan Wyhowski hetman w. księstw ruskich ręką własną“, który to oryginał nie we wszystkiem zgadza się z brzmieniem konstytucji.

Gdzie mowa o Grekach starożytnych, w oryginale stoi „Grecy dysunici... a unja, która dotąd Rzpltą mieszała, tak się znosi w Koronie i WXL, aby kto chce do rzymskiego, kto chce do greckiego nie unickiego nabożeństwa powracał“. W konstytucji natomiast stoi: „Religja grecka

starożytna ta i taka, z jaką starożytna Ruś do Korony polskiej przystąpiła, aby przy swoich prerogatywach i wolnem używaniu nabożeństwa zostawała“, ponieważ biskupi uniccy 3/VHI prosili papieża, aby mogli nazwę „Unia“ opuścić, bo jest znienawidzona, i przyjąć nazwę „starzy katolicy greccy“ (nomen veterum Catholicorum Graecorum) .

W ten sposób chcieli się ratować i sejm widocznie ich popierał, ale Bieniewski miał rozkaz, aby jako można, bronić unii i ratować ją choćby zręcznym podstępem ;. Gdzie  mowa o dygnitarstwach, w oryginale stoi: „w województwie kijowskiem, bracławskiem i czernichowskiem dygnitarstwa senatorskie szlachcie ritus graeci tylko oddawane być mają... Tym jednak czasem respectu hetmaństwa pierwszym senatorem w tych trzech województwach ma być hetman wojsk ruskich i wszystka jurysdykcja kijowska ma do jego należeć dyspozycji, jako nastawienie podwojewodziego i innych urzędników“. Ten ostatni ustęp w konstytucji opuszczono; pozwolono, aby w kijowskiem województwie był zawsze senator ritus Graeci, a w bracław[1]skiem i czernichowskiem alternatą raz ritus Graeci, drugi raz ritus Romani.

sobota, 13 stycznia 2024

Ludwig Erhard i mistyfikacja pomocy zagranicznej - Planu Marshalla. Byśmy wiedzieli, że musimy liczyc tylko na siebie

Czytelniku,

Dziś w dobie wymiany pajaców jednych na drugich nic nie zmieniającymi w gospodarce, należy przypominać pewne zjawiska gospodarcze, które odegrały istotna rolę, a drugie promowane są nam wciskane jako właściwe modele gospodarcze. Obecnie mamy dotacje UE. Skutki są takie same jak Plan Marshalla dla Niemiec. U na pewną analogią jest Reforma Wilczka. Warto przypomnieć i mieć w pamięci przykłady takie jak Reforma Erharda i Plan Marshalla.

 

Ludwig Erhard przygotował wymianę waluty połączoną z likwidacją systemu kartkowego w absolutnej tajemnicy. Także przed Amerykanami, Brytyjczykami i Francuzami. Erhard wydał i rozesłał stosowne rozporządzenia, po czym w przemówieniu radiowym powiadomił, że unieważnił kartki żywnościowe, zniósł kontrolę cen itd.

Nie miał prawa robić tego bez porozumienia z władzami okupacyjnymi, ale gdyby poprosił je o zgodę, nigdy by jej nie dostał. Wszystkie jego polecenia zostały skrupulatnie wykonane przez odpowiednie urzędy.

18 czerwca 1948 roku. Wieczorem stacje radiowe pracujące w Niemczech zachodnich ogłosiły wprowadzenie reformy walutowej. Mimo, iż spodziewano się jej od dawna, to jednak stanowiła pewne zaskoczenie. W myśl ogłoszonej ustawy, nowa waluta została wprowadzona z dniem 21 czerwca 1948 roku i nosiła nazwę „Deutsche Mark”. Równocześnie wychodziły z obiegu waluty: Reichsmark, Rentenmark i marka okupacyjna. Pozostawiono w obiegu tylko drobny bilon do wysokości jednej marki, jednak zredukowano ich wartość w stosunku 10:1.

W poniedziałek 21 czerwca rano Niemcy obudzili się w całkiem innym ustroju, a Ludwig Erhard został wezwany przed oblicze generała Luciusa Claya, dowódcy amerykańskich wojsk okupacyjnych. Podobno rozmowa zaczęła się od pytania pewnego pułkownika: Jak pan śmiał rozluźnić nasz system racjonowania w sytuacji tak wielkich niedoborów żywności! Erhard odpowiedział: "Ależ panie pułkowniku, ja nie rozluźniłem systemu racjonowania, ja go całkowicie zniosłem!"

Odtąd jedyną "kartką", jakiej będą potrzebowali ludzie, będzie marka niemiecka i będą oni ciężko pracować, by ją zdobyć. Poczekajmy, a przekonamy się. Wtedy odezwał się generał Clay: Panie Erhard, moi doradcy mówią mi, że popełnia pan straszliwy błąd. Erhard miał mu odpowiedzieć: Niech pan ich nie słucha, generale, moi doradcy mówią mi to samo. Generał Clay musiał się szybko zdecydować, czy chce wystawić się na pośmiewisko, czy udawać, że wszystko stało się za jego wiedzą i wolą. Wybrał to drugie.

Bardzo szybko okazało się, że Erhard nie popełnił błędu. Niemcy zaczęły się rozwijać w oszałamiającym tempie. Sklepy zapełniły się towarami. Jego powodzenie oznaczało jednak kres marzenia wielu polityków i zwykłych ludzi o socjalizmie. Walczyli o jego spełnienie jak mogli. W listopadzie 1948 roku wybuchł strajk generalny. Strajkujący domagali się odwołania reformy, ale Erhard nie ustąpił. Nikt jeszcze nie podejrzewał, że nowa waluta z czasem będzie takim samym symbolem dumy RFN jak mercedesy czy walcząca do pięć po dwunastej drużyna piłkarska. „Deutschmark patriotismus” czy „Fussball patriotismus” zastąpiły niedawny złowrogi rausz epoki NSDAP

 

 

Niemcy przegrali wojnę, ale wygrali pokój. Szybko stali się największą potęgą gospodarczą w Europie, dystansując Wielką Brytanię i Francję. Brakowało im rąk do pracy i ludzie z wielu krajów znów jechali na roboty do Niemiec, tym razem zupełnie dobrowolnie. Marka niemiecka stała się jedną z najważniejszych walut świata.

Poniżej artykuł obalający  mit Planu pomocy Marshalla jako wielki zbawca zniszczonej wojną Europy. Pobrano z:

https://reason.com/1986/04/01/the-great-twentieth-century-fo/

Wielka dwudziestowieczna mistyfikacja pomocy zagranicznej

Plan Marshalla przechodzi do historii jako wielki zbawca zniszczonej wojną Europy. Podręczniki historii są błędne.

Plan Marshalla ożywił powojenną Europę Zachodnią, powstrzymał sowiecką ekspansję, powstrzymał rozprzestrzenianie się komunizmu, pomógł zachować europejską tradycję kapitalistyczną, napędzał ogromny wzrost gospodarczy i pomógł uratować gospodarkę USA przed powojennym kryzysem. A przynajmniej tak głosi konwencjonalna mądrość. Winston Churchill określił kiedyś plan Marshalla jako "najbardziej nikczemny czyn w całej historii". Niewielu amerykańskich polityków było traktowanych przez historyków z takim szacunkiem.

 

Plan Marshalla jest czymś więcej niż wydarzeniem historycznym – stał się współczesnym mitem. Jako taka, może być w większości prawdziwa lub w większości fałszywa, ale wywiera potężny wpływ na rzeczywistość. Sukces planu Marshalla wpłynął na amerykańską politykę pomocy zagranicznej od końca lat czterdziestych. Na przykład prawie wszystkie amerykańskie programy pomocy zagranicznej z lat czterdziestych i pięćdziesiątych zostały opracowane z myślą o planie Marshalla. Od końca lat czterdziestych XX wieku wielu przywódców Ameryki Łacińskiej wzywało do "planu Marshalla dla Ameryki Łacińskiej". Inicjatywa prezydenta Ronalda Reagana na rzecz basenu Morza Karaibskiego nosi piętno wpływu Planu Marshalla, a administracja Reagana opowiedziała się za bardziej kompleksowym planem pomocy dla Ameryki Łacińskiej. 5 marca 1983 roku ówczesna ambasador USA przy ONZ Jeane Kirkpatrick powiedziała, że "Waszyngton powinien zainicjować poważny program pomocy gospodarczej dla Ameryki Środkowej, podobny do planu Marshalla w Europie po II wojnie światowej".

 

Być może nawet ważniejszy od wpływu planu na konkretną postawę polityczną był jego wpływ na ogólne postrzeganie roli USA w świecie jako dostawcy pomocy zagranicznej. Przed 1940 rokiem pomoc zagraniczna nie była stałym problemem w amerykańskiej polityce. Od lat czterdziestych XX wieku niemal wszyscy zdają się wierzyć, że pomoc zagraniczna może zadziałać i że to od Ameryki zależy, czy uda się stworzyć skuteczną formułę. Plan Marshalla jest następnie przedstawiany jako przykład udanej pomocy zagranicznej. Chociaż modne stało się przyznanie, że doświadczenia z planu Marshalla nie mogą być bezpośrednio zastosowane do problemów krajów Trzeciego Świata, nadal istnieje domniemanie, że plan ten jest w jakiś sposób pośrednio istotny. Sukces planu Marshalla nigdy nie jest kwestionowany; Jedyną kwestią jest to, jak przemodelować plan, aby odpowiadał potrzebom krajów rozwijających się.

 

Historyczna rzeczywistość planu Marshalla nie pasuje do popularnych mitów. W związku z tym pojawiają się poważne pytania dotyczące pomocy zagranicznej. Bo jeśli najbardziej ceniony program pomocy zagranicznej tego stulecia – jeśli nie w całej historii Zachodu – był co najwyżej ograniczonym sukcesem, to pomoc zagraniczna jako koncepcja powinna zostać krytycznie przeanalizowana.

 

Genezy planu Marshalla należy doszukiwać się w słynnym przemówieniu sekretarza stanu George'a Marshalla na Uniwersytecie Harvarda 5 czerwca 1947 r., w którym Marshall nawiązał do kompleksowego programu pomocowego mającego na celu pobudzenie odbudowy Europy. Marshall zauważył, że "nasza polityka nie jest skierowana przeciwko jakiemukolwiek krajowi czy doktrynie, ale przeciwko głodowi, ubóstwu, desperacji i chaosowi".

 

Szczegóły Planu Marshalla – znanego również jako Europejski Program Odbudowy (ERP) – zostały dopracowane w następnym roku podczas serii spotkań Sojuszu. Równoczesne kryzysy grecki i turecki oraz doktryna Trumana wpłynęły na ten plan. ERP stał się zwornikiem amerykańskiej polityki wobec Europy. Nie tylko wspierano by odrodzenie Europy i ograniczano wpływy sowieckie, ale także możliwe byłoby ożywienie gospodarcze Niemiec w sposób możliwy do zaakceptowania przez inne państwa alianckie.

 

Ameryka zaoferowała pomoc w ramach Planu Marshalla wszystkim krajom europejskim z wyjątkiem Hiszpanii, ale Związek Radziecki i kraje bloku wschodniego odmówiły udziału z powodów, które pozostają nieco niejasne. 2 kwietnia 1948 roku Kongres uchwalił ustawę o współpracy gospodarczej, wdrażającą plan Marshalla. Ustawa nakreśliła czteroletni system dotacji dla krajów europejskich o wartości 1,7 miliarda dolarów na zakup amerykańskich produktów – co stanowi pomoc o bezprecedensowej skali. Oficjalnie udzielono pomocy w celu promowania produkcji przemysłowej i rolnej, osiągnięcia i utrzymania wewnętrznej stabilności finansowej oraz pobudzenia handlu w Europie i ze światem zewnętrznym. Urząd ds. Współpracy Gospodarczej (ECA) został utworzony w celu nadzorowania i kierowania programem pomocowym.

 

Czterdzieści lat później Plan Marshalla jest studium mitologii.

 Mit nr 1: Plan Marshalla był znaczącym czynnikiem w powojennej odbudowie Europy Zachodniej. Chociaż plan Marshalla zyskał ogromny rozgłos, jego rzeczywisty wpływ finansowy był dość niewielki. W żadnym momencie pomoc w ramach Planu Marshalla nigdy nie przekroczyła 5 procent produktu narodowego brutto krajów otrzymujących pomoc. A suma pomocy była znikoma w porównaniu ze wzrostem, który nastąpił w latach pięćdziesiątych.

 

Co ważniejsze, tak zwany niedobór dolara nie był krytycznym problemem, przed którym stanęła wówczas Europa; Prawdziwym winowajcą była zła polityka gospodarcza. W prawie każdym kraju okupowanym przez Niemcy w czasie wojny rygorystyczny system nazistowskiej kontroli gospodarczej był kontynuowany nawet po wyzwoleniu kraju. W każdym z tych przypadków szybki wzrost gospodarczy nastąpił dopiero po zniesieniu kontroli i ustanowieniu rozsądnej polityki gospodarczej. Działo się tak niezależnie od czasu i zakresu pomocy w ramach planu Marshalla. Przywrócenie liberalnych reżimów, względna stabilność monetarna i fiskalna, zaufanie przedsiębiorców, ogólna gotowość do wspierania powojennej odbudowy oraz integracja gospodarcza kontynentu były głównymi czynnikami stojącymi za odrodzeniem gospodarek europejskich. Czynniki te nie zawsze były wspierane przez plan. W rzeczywistości kraje otrzymujące stosunkowo duże kwoty pomocy na mieszkańca, takie jak Grecja i Austria, nie odbudowały się gospodarczo, dopóki pomoc USA nie została wygaszona. Tymczasem Niemcy, Francja i Włochy rozpoczęły odbudowę, zanim otrzymały fundusze z planu Marshalla.

 


Mit nr 1: Plan Marshalla był znaczącym czynnikiem w powojennej odbudowie Europy Zachodniej. Chociaż plan Marshalla zyskał ogromny rozgłos, jego rzeczywisty wpływ finansowy był dość niewielki. W żadnym momencie pomoc w ramach Planu Marshalla nigdy nie przekroczyła 5 procent produktu narodowego brutto krajów otrzymujących pomoc. A suma pomocy była znikoma w porównaniu ze wzrostem, który nastąpił w latach pięćdziesiątych.

 

Co ważniejsze, tak zwany niedobór dolara nie był krytycznym problemem, przed którym stanęła wówczas Europa; Prawdziwym winowajcą była zła polityka gospodarcza. W prawie każdym kraju okupowanym przez Niemcy w czasie wojny rygorystyczny system nazistowskiej kontroli gospodarczej był kontynuowany nawet po wyzwoleniu kraju. W każdym z tych przypadków szybki wzrost gospodarczy nastąpił dopiero po zniesieniu kontroli i ustanowieniu rozsądnej polityki gospodarczej. Działo się tak niezależnie od czasu i zakresu pomocy w ramach planu Marshalla. Przywrócenie liberalnych reżimów, względna stabilność monetarna i fiskalna, zaufanie przedsiębiorców, ogólna gotowość do wspierania powojennej odbudowy oraz integracja gospodarcza kontynentu były głównymi czynnikami stojącymi za odrodzeniem gospodarek europejskich. Czynniki te nie zawsze były wspierane przez plan. W rzeczywistości kraje otrzymujące stosunkowo duże kwoty pomocy na mieszkańca, takie jak Grecja i Austria, nie odbudowały się gospodarczo, dopóki pomoc USA nie została wygaszona. Tymczasem Niemcy, Francja i Włochy rozpoczęły odbudowę, zanim otrzymały fundusze z planu Marshalla.

Ożywienie gospodarcze w Niemczech jest najcudowniejszym przykładem powojennego wzrostu gospodarczego w Europie i najczęściej przytaczanym przykładem sukcesu planu Marshalla. Dlatego zasługuje na bliższe przyjrzenie się.

Amerykańska pomoc nigdy nie przekroczyła 5 procent PKB Niemiec Zachodnich, nawet w latach 1948-49, w szczytowym okresie pomocy ECA. W tym samym czasie alianckie koszty okupacji i reparacje pochłonęły od 11 do 15 procent PKB Niemiec Zachodnich. Polityka rządu USA spowodowała więc niemieckie problemy z zasobami, zamiast je rozwiązać. Transfery gospodarcze netto z Niemiec Zachodnich są jeszcze większe, ponieważ w połowie lat pięćdziesiątych Bonn spłaciło połowę pomocy Europejskiego Trybunału Obrachunkowego.

Cierpienia Niemiec Zachodnich w tym okresie wynikały przede wszystkim z nieprzemyślanej polityki gospodarczej, a nie z demontażu zakładów i reparacji. Aliancka Komisja Kontroli (ACC) kontynuowała nazistowski system kontroli ekonomicznej, obejmujący nie tylko kontrolę cen i kwot produkcyjnych, ale także pobór zasobów, w tym siły roboczej. ACC podniosła podatki średnio o 50 procent. Kontrola czynszów poważnie pogłębiła niedobór mieszkań, który wynikał z bombardowań niemieckich miast w czasie wojny i napływu ponad pięciu milionów uchodźców z Niemiec Wschodnich.

W latach 1945–1946 Niemcom nie pozwolono na handel zagraniczny, a zakaz ten był stopniowo łagodzony. Chociaż większość ludności Niemiec spożywała żywność w tempie nieco przekraczającym poziom głodu, alianci zmusili Niemcy do odrzucenia licznych umów barterowych, takich jak żywność za węgiel i stal, oferowanych przez inne kraje europejskie. Ponadto ACC ograniczyła produkcję przemysłową Niemiec Zachodnich do poziomu od 10 do 70 procent tego, co w połowie lat 80. Do połowy 1948 r. niemiecka gospodarka kulała na poziomie zbliżonym do minimum egzystencji, utrzymując się jedynie z czarnego rynku i prywatnych grabieży.

Ożywienie gospodarcze w Niemczech Zachodnich rozpoczęło się 20 czerwca 1948 r., kiedy alianci wprowadzili reformę walutową, skutecznie "dziesiątą" podaż pieniądza; to znaczy sprowadzenie podaży pieniądza do jednej dziesiątej jego początkowego poziomu. Stara Reichsmarka stała się marką niemiecką w jednej z najbardziej drastycznych deflacji w historii. Standard życia przeciętnego Niemca wzrósł w ciągu kilku godzin od reformy walutowej, ponieważ ludzie stali się w pełni skłonni akceptować walutę w zamian za towary i usługi.

Niecały miesiąc później Ludwig Erhard, niemiecki dyrektor ekonomiczny Bizonii (powojennej amerykańsko-brytyjskiej strefy okupacyjnej), pchnął niemiecką gospodarkę na właściwe tory. Pewnej niedzieli, kiedy wszyscy opuścili swoje biura, Erhard sprzeciwił się rozkazom i wydał edykt znoszący większość alianckich kontroli gospodarczych. Kiedy następnego dnia wezwano Erharda na dywanik, legenda głosi, że miał miejsce następujący dialog:

Pewien pułkownik armii amerykańskiej zapytał: "Jak śmiesz rozluźniać nasz system racjonowania żywności, skoro powszechnie brakuje żywności?"

Erhard odparł: "Ależ, Herr Oberst, ja nie złagodziłem reglamentacji; Ja to zniosłem! Odtąd jedynym biletem racjonującym, którego ludzie będą potrzebować, będzie marka niemiecka. I będą ciężko pracować, aby zdobyć te marki niemieckie, poczekaj i zobacz..."

Generał Lucjusz Clay: "Herr Erhard, moi doradcy mówią mi, że popełnia pan straszliwy błąd."

Erhard: "Niech pan ich nie słucha, generale, moi doradcy mówią mi to samo."

Wolnorynkowa filozofia Erharda sprawdziła się. Miesięczne wskaźniki produkcji rosły w tempie, które przewyższało wiele późniejszych rocznych wzrostów. Trwał zachodnioniemiecki cud gospodarczy. Kilka miesięcy później zaczęła napływać pomoc w ramach Planu Marshalla.

Mit nr 2: Plan Marshalla zachęcał do rozwoju wolnej przedsiębiorczości i rozsądnej polityki gospodarczej. Zwolennicy planu Marshalla argumentowali, że amerykańskie wpływy gospodarcze popchnęły Europę Zachodnią w kierunku wolnego handlu i gospodarki rynkowej. Lewicowi krytycy planu Marshalla, tacy jak Joyce i Gabriel Kolko, pomogli ugruntować ten mit, twierdząc, że Trybunał "wymusił" kapitalizm na krnąbrnej Europie.

Prawda jest taka, że ci, którzy kierowali powojenną polityką zagraniczną USA i gospodarczą, mieli silne sympatie interwencjonistyczne; W obliczu jakiegokolwiek problemu instynktownie szukali rozwiązania rządowego. Co więcej, sama struktura planu Marshalla zachęcała do planowania stanowego. Harry Bayard Price, autor ostatecznej książki The Marshall Plan and its Meaning (Plan Marshalla i jego znaczenie), zauważył:

"Administrowanie programem pomocowym w wielu przypadkach wpłynęło na rządy, aby zwiększyć planowanie gospodarcze i kontrolę. Aby zademonstrować swoje potrzeby gospodarcze i sposób, w jaki zamierzali doprowadzić do ożywienia, rozbudowali aparat centralnego nadzoru nad swoimi gospodarkami.

Na przykład pomoc amerykańska jest powszechnie uważana za siłę napędową centralizmu gospodarczego we Francji. Richard Kuisel zauważył, że "Stany Zjednoczone dostarczyły pierwszemu planowi [Monneta] sprzęt i materiały, kredyty i swoją ekspansjonistyczną filozofię gospodarczą (...). nawet pomysł na to, jak powinna funkcjonować jednostka planistyczna, wiele zawdzięczał anglo-amerykańskim radom".

Włoscy przywódcy szukali rynkowych rozwiązań niektórych problemów gospodarczych, ale byli aktywnie utrudniani przez administratorów Trybunału Obrachunkowego. Amerykanie stojący na czele ECA we Włoszech nieustannie wyrażali zaniepokojenie "nadmierną" dbałością włoskiego rządu o równoważenie budżetów i kontrolowanie ekspansji monetarnej. Amerykańscy doradcy wezwali Włochy do podjęcia skoordynowanego programu inwestycji publicznych. W latach 1949–1950 amerykańscy urzędnicy zakończyli badania włoskiej gospodarki, nie wspominając o ścisłej kontroli migracji w gminach i kontroli czynszów, być może dwóch najgorszych włoskich aktach prawnych dotyczących gospodarki.

Interwencja państwa została wbudowana w plan Marshalla również na inne sposoby. Przykład: na każdego dolara, który Trybunał Obrachunkowy przekazał obcemu rządowi, rząd ten musiał odłożyć równoważną kwotę waluty krajowej, która miała być wykorzystana na roboty publiczne, inwestycje publiczne i podobne projekty państwowe. W rezultacie, każdy dolar amerykański wysłany do obcego rządu powodował, że rząd ten zabierał kolejny od swojego sektora prywatnego.

Plan Marshalla subsydiował również szeroko zakrojoną powojenną politykę monetarną i fiskalną, która spowodowała ogromne problemy dla wielu rządów Europy Zachodniej. Transfery międzyrządowe ułatwiają rządom życie ponad stan i odsuwają w czasie konieczność zaciskania pasa. W przypadku Francji środki przyznane przez Europejski Trybunał Obrachunkowy pozwoliły Paryżowi na dalsze wydatkowanie środków w celu utrzymania francuskiego imperium kolonialnego. Prawie cała pomoc dla Francji w ramach planu Marshalla w latach 1949–1950 została zrekompensowana przez francuskie wydatki wojskowe na terytoriach zagranicznych, głównie w Indochinach. W rzeczywistości pomoc zagraniczna zawsze skutecznie subsydiuje najbardziej niewłaściwe praktyki rządu przyjmującego. Przeznaczanie środków na ten cel nie przynosi nic dobrego. Jeśli pieniądze zostaną wysłane, powiedzmy, na chleb, stare "fundusze na chleb" zostaną przesunięte na działalność budzącą zastrzeżenia.

Często przytaczaną korzyścią z planu Marshalla jest to, że zwiększył on kontakty handlowe między członkami społeczności atlantyckiej. Chociaż jest w tym prawda, plan Marshalla zakłócił inne relacje handlowe. Na przykład 11 marca 1949 roku New York Times doniósł, że "amerykańscy eksporterzy traktorów, wspierani przez misje ECA, skutecznie przekonują rządy Francji i innych krajów zachodnich, by nie przenosiły zakupów z produktów amerykańskich na włoskie".

Co ważniejsze, eksport tytoniu w ramach planu Marshalla, głównie do Niemiec Zachodnich, poważnie zaszkodził greckiemu przemysłowi tytoniowemu. Przed wojną tytoń stanowił 50 procent wszystkich greckich dochodów z eksportu i był kluczowym źródłem wymiany zagranicznej. Do 1947 roku sprzedaż tytoniu w Grecji spadła do 35 procent przedwojennego poziomu, ale nadal wynosiła 17 300 ton rocznie. W pierwszym roku realizacji planu Marshalla sfinansowano eksport 40 000 ton amerykańskiego tytoniu do Europy. Eksport greckiego tytoniu spadł do 2500 ton rocznie i nigdy się nie odbudował. Turcja, Rodezja i Algieria również odnotowały zmniejszenie eksportu tytoniu w wyniku przydziałów przyznanych przez agencje kredytów eksportowych.

Plan Marshalla znacząco wpłynął również na wielkość handlu między Europą Wschodnią i Zachodnią. Wszystkie kraje uczestniczące w planie Marshalla zostały zobowiązane do zaakceptowania amerykańskich przepisów dotyczących licencji eksportowych dotyczących Europy Wschodniej. Oznaczało to między innymi, że przedmioty "związane z wojskiem" nie mogły być sprzedawane do bloku wschodniego. "Związane z wojskiem" zostało zdefiniowane w taki sposób, że obejmowało większość maszyn, chemikaliów, leków, a nawet maszyn do pisania.

Doświadczenia Grecji, gdzie amerykańscy doradcy sprawowali znaczną kontrolę nad gospodarką, dodatkowo pokazują problematyczny wpływ planu Marshalla na europejską politykę gospodarczą. Oprócz wojny domowej Grecja była obciążona gospodarką sparaliżowaną przez sztywny system kontroli gospodarczej oraz towarzyszącą mu korupcję i bezprawie. Pod koniec lat czterdziestych i na początku pięćdziesiątych grecka gospodarka była niszczona przez ogromne skandale importowe i walutowe wynikające z rządowych ograniczeń w handlu. Jednak amerykańscy członkowie greckiej Administracji Handlu Zagranicznego naciskali na ściślejszą kontrolę cen i wymiany walut, zamiast na ruch w kierunku bardziej wolnych rynków.

W miarę jak przez grecki rząd przepływało coraz więcej amerykańskiej pomocy, nasiliły się korupcje i korupcja. Co miesiąc ujawniano wielkie skandale. Dopiero w 1953 roku Grecja zaczęła się odradzać – w tym samym roku pomoc USA została zmniejszona do 25 milionów dolarów. Był to pierwszy powojenny rok, w którym grecki rząd zrównoważył swój budżet. Niewielu zwolenników planu Marshalla przypomina nam, że amerykański eksperyment w Grecji został pierwotnie nazwany "mini-planem Marshalla", ponieważ uważano go za mikrokosmos większego wysiłku.

Mit nr 3: Na realizację planu Marshalla nie wpłynęły silne wewnętrzne interesy USA. Chociaż powszechnie uznaje się, że takie programy handlu zagranicznego i inwestycji, jak Bank Eksportowo-Importowy i Korporacja Kredytowa Towarów, często służą interesom poszczególnych amerykańskich firm i banków, plan Marshalla był zwykle uważany za nienaganny. Zarówno opinia powszechna, jak i naukowa przedstawia plan Marshalla jako niemal idealny, pluralistyczny i humanitarny program pomocy zagranicznej, którego cele nie zostały skorumpowane przez działanie grup nacisku i grup interesu. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna.

Sama koncepcja planu Marshalla sugerowała, że został on częściowo zaprojektowany w celu służenia partykularnym interesom biznesowym. Zanim Trybunał Obrachunkowy zaczął działać, znaczna część pomocy amerykańskiej była zarządzana przez Organizację Narodów Zjednoczonych. ONZ nie zastrzegła, oczywiście, że dolary dostarczone przez USA mogą być używane do zakupu amerykańskich towarów, ani nie przeznaczyła konkretnych towarów do zakupu. Natomiast cała pomoc przekazywana za pośrednictwem Trybunału Obrachunkowego była związana z zakupami określonych towarów i usług w Stanach Zjednoczonych. W związku z tym plan Marshalla subsydiował niektóre amerykańskie przedsiębiorstwa kosztem amerykańskiego podatnika.

Na przykład pierwotna legislacja dotycząca planu Marshalla wymagała, aby co najmniej połowa wszystkich towarów finansowanych przez USA była przewożona na statkach zarejestrowanych w USA z amerykańskim ubezpieczeniem. Nawet Paul Hoffman, szef ECA, przyznał, że to zastrzeżenie kosztowało "miliony dolarów", ponieważ amerykańskie statki nie zawsze były najtańsze z dostępnych.

Producenci wyrobów tytoniowych z Wirginii byli szczególnie wpływowi w Trybunale Obrachunkowym. We wczesnych latach planu Marshalla Europa desperacko potrzebowała sprzętu rolniczego i złożyła szereg pilnych próśb o traktory i inne rodzaje maszyn rolniczych. Jednak do 30 czerwca 1949 roku ECA wysłała tylko sprzęt rolniczy o wartości 40 milionów dolarów, podczas gdy udało mu się wysłać tytoń o wartości 111 milionów dolarów (lub 40 000 ton). Tymczasem w 1948 r. eksport suszonych owoców per capita przez ECA do strefy Bizonia był dwa i pół razy większy niż konsumpcja suszonych owoców per capita w USA. W tym samym roku do Włoch wysłano ponad 175 milionów funtów drogiego, gorszej jakości spaghetti. W tym okresie wysłano również 65 000 ciężarówek do Europy, pomimo fatalnego stanu dróg w Europie Zachodniej i poważnego niedoboru paliwa.

Wpływ grup interesu opisał pułkownik Andrews, szef zaopatrzenia w żywność w ramach Programu Zaopatrzenia Cywilnego Armii Stanów Zjednoczonych w Niemczech. Zauważył, że ponieważ Stany Zjednoczone produkowały więcej orzeszków ziemnych, niż można było z zyskiem sprzedać na rynkach krajowych, Departament Rolnictwa naciskał na sprzedaż orzeszków ziemnych dla funduszy Planu Marshalla. Rezultat: setki milionów funtów orzeszków ziemnych wysłano do Europy Zachodniej zamiast smalcu, o który prosił Andrews.

Amerykańskie koncerny naftowe również skorzystały na planie Marshalla. Waszyngton zniechęcał do używania węgla i budowy niezależnych rafinerii ropy naftowej w Europie Zachodniej oraz zachęcał do importu amerykańskiej ropy z Bliskiego Wschodu. W rezultacie, dostawy ropy naftowej były ważnym elementem planu Marshalla, stanowiąc 11 procent dostaw ECA. Nieprzypadkowo wcześniejsza polityka USA silnie zachęcała amerykańskie firmy naftowe do zwiększania wydobycia na Bliskim Wschodzie.

Kiedy amerykańskie firmy zaczęły sprzedawać ropę z Bliskiego Wschodu za pośrednictwem ECA, była ona sprzedawana po wyższej cenie ropy z Zatoki Teksańskiej – plus koszt transportu ropy z Zatoki Teksańskiej przez Atlantyk. Przez ponad dwa lata średnia cena ropy sprzedawanej do Europy Zachodniej wahała się między 3,50 a 4,00 dolara za baryłkę. Liczba ta znacznie przewyższała koszty produkcji. Ta sama ropa z Bliskiego Wschodu była wysyłana z powrotem do obu Ameryk w coraz większych ilościach po niższej cenie niż ta, za którą sprzedawano ją w Europie. Gdyby Europejczycy próbowali kupować ropę gdzie indziej – a niektórzy to robili – straciliby dotację z Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, która pokryła cały rachunek.

Mit nr 4: Amerykańska powojenna polityka zagraniczna była polityką wolnego handlu, a "Otwarte Drzwi" Plan Marshalla miał na celu rozwiązanie ważnego problemu – tak zwanego niedoboru dolara w Europie Zachodniej. Problem ten można było jednak znacznie skuteczniej rozwiązać, zmniejszając bariery handlowe między Stanami Zjednoczonymi a Europą Zachodnią.

W tamtym czasie tylko 55 procent importu z USA było bezcłowe, a większość ceł nie była błaha. Na wyroby przemysłowe cło sięgało nawet od 30 do 40 procent. Na noże ze składanymi ostrzami taryfa sięgała 184 procent. Cła na minerały i surowce były średnio nieco niższe, ale nadal sięgały 39,5 proc. na rtęć, 41,3 proc. na wolfram i 33 proc. na fluoryt.

Rząd USA oszacował, że całkowite zawieszenie ceł tylko w 1950 roku zwiększyłoby roczny import z 673 milionów dolarów do 1,4 miliarda dolarów. Z wyjątkiem Japonii, prawie cały wzrost pochodził z krajów objętych planem Marshalla, zwłaszcza z Wielkiej Brytanii i jej dużego, ale borykającego się z problemami przemysłu tekstylnego.

Wbrew powszechnemu przekonaniu, polityka handlowa USA była zdominowana przez restrykcyjne, dwustronne umowy handlowe, a nie multilateralizm "otwartych drzwi". Przeciwdziałało to w dużej mierze amerykańskim próbom przywrócenia europejskiego dobrobytu.

Truizmem jest stwierdzenie, że postrzeganie historii wpływa na wyobrażenia o teraźniejszości i przyszłości. Seria mitów, które narosły wokół planu Marshalla, dała początek praktycznie identycznej serii mitów wokół dzisiejszej polityki zagranicznej. Zwolennicy pomocy zagranicznej prawie zawsze argumentują, że pomoc USA pobudza wzrost gospodarczy za granicą, zachęca do rozsądnej i wolnorynkowej polityki gospodarczej i leży w długoterminowym najlepszym interesie amerykańskiej gospodarki. Jednocześnie często pomijają amerykańskie bariery handlowe, takie jak cła i kontyngenty, w poszukiwaniu racjonalnej polityki rozwojowej.

Decydenci polityczni i zwolennicy pomocy nie powinni już postrzegać planu Marshalla jako bezwarunkowego sukcesu. Jego wpływ na powojenną Europę był w najlepszym razie mieszany. Podstawowy problem z pomocą zagraniczną polega na tym, że wzrost gospodarczy nie jest wytworem centralnego planowania i kierunku. Wzrost jest wynikiem indywidualnej inicjatywy i przedsiębiorczości w solidnych ramach prawnych i ekonomicznych. Rząd może jedynie zapewnić ramy. Cokolwiek więcej doprowadzi do dobrze znanych problemów centralnego lub socjalistycznego planowania: niemożności racjonalnej kalkulacji ekonomicznej, tworzenia perwersyjnych bodźców i tłumienia przedsiębiorczej inicjatywy. Programy pomocy zagranicznej zawsze będą nękane takimi problemami.

Tyler Cowen studiuje ekonomię na Uniwersytecie Harvarda. Ten artykuł jest adaptacją rozdziału w U.S. Aid to the Developing World, pod redakcją Douga Bandowa. Prawa autorskie © 1985 Heritage Foundation

 

Twierdza Osowiec 1914/15, czyli pewna niedopowiedzona historia jak Niemcy czynili przygotowania poprzez swoja agenturę do zdobycia twierdzy

Czytelniku,


 Jest  wiele przykładów w naszej historii jak są przygotowywane wojny, bitwy i konflikty. Nie zwracamy uwagi na ich przedstawienie, a trzeba, gdyż do dziś wrzesień 1939 r. , jaki generałowie opuścili swoje stanowiska lub ich ruchy były robione celowo by powstał chaos. Nie potrafimy zrozumieć, że to była agentura niemiecka i angielska, że po zamachu majowym utraciliśmy kontrolę nad własnym bankiem narodowym. Zwalamy to na karb słabego uzbrojenia, a nie rozumiemy tego co jest niewidoczne, a jest najistotniejsze. Co się zmieniło do dzisiaj? Nic.

Poniżej fragment pewnej historii związanej z pierwszą wojną światową, a konkretnie z Twierdzą w Osowcu, jak czyniono przygotowania z wyprzedzeniem do przyszłych działań militarnych.

W I wojnie światowej garnizon twierdzy prowadził walki obronne od 20 września 1914 roku, odpierając szturm jednej niemieckiej dywizji piechoty wspartej 8 bateriami oblężniczymi (60 dział kalibru 150 mm i 210 mm). W późniejszym okresie (30 stycznia – 8 sierpnia 1915) twierdzę bezskutecznie oblegał niemiecki korpus w składzie 40 batalionów piechoty, wsparty ogniem 17 baterii oblężniczych (68 dział, w tym 4 moździerze 420 mm, 16 kalibru 350 mm, 16 dział kalibru 210 mm, 20 dział kalibru 150 mm i 12 dział kalibru 107 mm). Jednak przez kilka miesięcy wojska niemieckie nie uzyskały powodzenia ostrzałem artyleryjskim i szturmami piechoty, pomimo że w twierdzy nieukończono prac modernizacyjnych. Ostatecznie do zdobycia twierdzy Niemcy zdecydowali się na użycie gazów bojowych (30 baterii miotaczy gazu). Rankiem 6 sierpnia 1915 roku pod Osowcem armia pruska użyła gazów bojowych – gazowych związków chloru i bromu. Chmura gazu po pokonaniu 10 km osiągnęła szerokość 8 km i wysokość 10–15 m. Wojska rosyjskie w tym czasie nie miały na wyposażeniu masek przeciwgazowych, w wyniku użycia gazów Rosjanie ponieśli olbrzymie straty. Komendantem twierdzy był generał major Imperium Rosyjskiego pochodzenia polskiego Mikolaj Brżozowski.

Mieczysław Jałowiecki – Na skraju Imperium s.205

„W maju 1914 roku nie było najmniejszych wskazówek co do zmiany polityki rosyjskiej. Przeciwnie, podkreślano coraz większa stabilizację stosunków międzynarodowych.

Zaczęły jednak  zachodzić jakieś dziwne zdarzenia. Oto do banku zaczęto zgłaszać coraz liczniejsze podania o oszacowanie i zaciągnięcie pożyczki pod majątki należące do Niemców i położone na granicy z Rzeszą. Zaczęły również napływać oferty na sprzedaż majątków po cenach fantastycznie niskich, i te majątki należały wyłącznie do Niemców i znajdowały się w pasie przygranicznym.

Któregoś dnia zjawił się w komisji szacunkowej pewien starszy szlagon z Grodzieńszczyzny i w trakcie rozmowy nadmienił:

- Jakieś czasy niespokojne. U nas pod granicą Żydki lichwiarze zgadzają się, żeby im tylko połowę pożyczki zapłacić, byle jak najszybciej, a z reszty kwitują.

Wśród naszych urzędników mieliśmy też jednego Niemca, który służył w banku od początku jego założenia. Był obywatelem niemieckim. Miał majątek gdzieś pod Wierzbołowem. Mówił po rosyjsku bez najmniejszego akcentu, a ponieważ był człowiekiem towarzyskim , dyrekcja banku używała go  załatwienia różnych  spraw z miejscową administracją, policją, żandanmerią, wśród których to sfer był osobą bardzo popularną.

W maju oświadczył, że musi wyjechać do Berlina na kilka dni w interesach rodzinnych. Upłyną termin jego urlopu, a on nie zjawił się z powrotem. Dowiedzieliśmy się, że zwinął swoje mieszkanie, wysłał rzeczy do Niemiec i w ogóle nie zamierza wrócić. Ujrzano go w Wilnie dopiero  w 1916 roku, gdy przybył tu jako podpułkownik niemieckiego sztabu.

…..Na peronie czekał już na mnie dorodny mężczyzna, ubrany w zielony kostium, z zielonym kapeluszem na głowie, ozdobionym piórem cietrzewim. Domyśliłem się, że mam do czynienia z Niemcem. Przedstawił mi się jako Hasbach, właściciel fabryki sukna w Białymstoku oraz majątku położonego na granicy z Rzeszą, w okolicy Grajewa, a który Pan sam mógłby przeoczyć.

Zaprosił mnie do bufetu. Zaproponowałem mu rozmowę po niemiecku, co przyjął z nieukrywanym zadowoleniem. Zaczęliśmy rozmawiać o różnych sprawach rolniczych, a dowiedziawszy się, że jestem inicjatorem wystawy upraw łąk i torfowisk, jaka się miała odbyc z końcem lata w Wilnie, rzekł z entuzjazmem:

- Nie mogłem lepiej trafić i rad będę pochwalić się Panu moimi melioracjami.

Po paru godzinach jazdy pociągiem wysiedliśmy na stacji w Grajewie. Czekała tam na nas czwórka ładnych trakenów i po godzinie drogi zajechaliśmy przed murowany dwór pana Hasbacha, zbudowany w stylu wschodniopruskich rezydencji.

Zostałem tam liczne towarzystwo. W przedpokoju wisiało między innymi kilka niemieckich czapek oficerskich.

- Mam dom pełen gości – powiedział Hasbach – wczoraj był mój  „Geburstag”, więc kilku moich krewnych, stojących garnizonem w Prusach  wpadło do mnie nieoczekiwanie. Nawet się nie przebrali  w ubrania cywilne, ale władze graniczne , z którymi jestem w dobrych stosunkach, nie robiły im żadnych trudności. Dzisiaj wieczorem odjeżdżają z powrotem.

Pan Hasbach przedstawił mnie obecnym. Miał przystojna żonę i parę córek, ładnych podlotków, jak to Niemcy mówią „Backfisch”. Nastrój był wesoły. Czułem się wśród Niemców doskonale, przypominając sobie dawne ryskie czasy, Berlin, Bonn.

Dowiedziawszy się, że Byłem w Bonn gościem korporacji Borussia, towarzystwo odniosło się do mnie z pewnym respektem, a zarazem jakby uznało mnie „za swego”. Rozmawiano więc dosyć swobodnie i od nich dowiedziałem się, że Niemcy powołali na ćwiczenia znaczna ilość oficerów rezerwy.

- My zawsze jesteśmy w pogotowiu – rzekł jeden z młodych kawalerzystów – O wojnie na razie nie słychać, ale nie wolno zasypiać i w czasie pokoju.

- Z Rosją, naszym odwiecznym przyjacielem, wojny chyba nie będzie – dodał drugi oficer – Niemcy w sojuszu z Rosją to największa potęga na świecie i od tego zależy pokój świata.

- Tak – odezwał się Hasbach - ale czemu Rosja kokietuje teraz Anglię i podobno zawrzeć z nia pakt sojuszniczy.

           Po obiedzie wyjechaliśmy w pole. Dzień był letni, słoneczny, urodzaje zapowiadały się dobrze. Gospodarstwo było prowadzone było po niemiecku: pedantycznie i racjonalnie. Dobrze uprawione pola zieleniały podrosłą, mającą się na wykłoszenie, oziminą.

Na pastwisku obsianym koniczyną naliczyłem około sześćdziesięciu pięknych wschodniopruskich fryzów. Drogi polne wysadzone były czereśniami lub jarzębiną. Okolica była raczej monotonna, chociaż żółciły się pola obsiane rzepakiem. Ziemie wydawały się nieszczególne, a mimo to wszędzie pola dworskie wyróżniały się bujnością swojej roślinności od leżących o miedzę pól chłopskich.

Wróciliśmy na podwieczorek do dworu. Potem nową parą koni wyjechaliśmy do położonego o dziesięć wiorst, drugiego folwarku, leżącego w okolicy twierdzy Osowiec.

- Wiozę teraz Pana na tereny zmeliorowane, bo zapewne zaciekawi to pana – powiedział Hasbach z dumą w głosie. – Folwark ten obejmuje przeszło osiemset hektarów i w większości części składa się z osuszonych torfowisk.

Miał rację. Nie mogłem wyjść z podziwu zobaczywszy wspaniałe łąki, gdzie właśnie turkotały kosiarki, tnąc wysoka na łokieć trawę.

Byłem przyzwyczajony do dobrych rezultatów upraw torfowych  osiągalnych  w Syłgudyszkach, jednak to, co zobaczyłem nie ustępowało uprawom sławnego Rimpaua, jakie przed laty oglądałem w Niemczech. Poprosiłem, bym mógł z bliska obejrzeć gatunek traw. Znalazłem tam sporo rajgrasu francuskiego, angielskiego, trawy kupkowej, lisiego ogona, tymotki z domieszką koniczyny białej, koniczyny szwedzkiej..

Ale nie tylko łąki zwróciły moją uwagę. Cały teren był pocięty betonowymi drogami na czwrokatne kwartały, a na każdym kwartale było po parę wielkich, cementowych czworoboków, na podobieństwo placów tenisowych.

- Widzi pan – rzekł gospodarz – to są specjalne platformy na składanie siana. Zależnie od pogody i roztopów dojad tutaj nie jest łatwy. Dlatego musiałem zbudować te drogi. Rosjanie są tak naiwni, że kilkakrotnie byłem już indagowany przez władze forteczne o te platformy.

- A czy twierdza Osowiec jest daleko? – spytałem.

- Niech pan spojrzy w tamtym kierunku. Nie jest to tak daleko -  rzekł wskazując ręką na widoczne zabudowania twierdzy – Ale przecież meliorację prowadzę przecież otwarcie i tylko wariat robiłby jakieś strategiczne przygotowania pod nosem wojskowych obiektów. Wreszcie jestem obywatelem rosyjskim, więc w jakim celu miałbym prowadzić robotyzagrażające rosyjskiej armii.

- Podziwiam pańskie melioracje – rzekłem – ale przyznam się, że te betonowe drogi i platformy kosztują pana nie mniej od zmeliorowania torfowisk.

- Naturalnie, że jest to melioracja droga – odparł – ale teren jest tak grząski, że bez odpowiednich dróg i możliwości dojazdu, melioracje w ogóle by się nie opłacały. Obecnie mam doskonały zbyt siana i to właśnie do fortecy oraz do pułku kawalerii w Grodnie.

Wróciliśmy na kolację. Musiałem przenocować u pana Hasbacha.

Wieczorem weszliśmy do parku. Pachniało bzem i jaśminem, słowiki śpiewały, księżyc świecił…Ogólny wesoły nastrój i mnie się udzielił. Odśpiewano chóralnie kilka skocznych niemieckich piosenek, a potem pokręciliśmy się po salonie pod melodię wiedeńskiego walca rozchodzącą się z nastawionego patefonu. Zjawiło się kilka butelek doskonałego, reńskiego wina, które tak lubię. Siedzieliśmy chyba do pierwszej w nocy.

Nazajutrz uprzejmy gospodarz odwiózł mnie wczesnym rankiem do Grajewa i towarzyszył mi w podróży aż do Białegostoku, gdzie przesiadłem się na kurier petersburski, by na wieczór być w Wilnie.

Gdy wsiadałem do pociągu. Hasbach pożegnał się ze mną z prawdziwie niemiecką, jowialnie serdecznością.

W miesiąc po rozpoczęciu wojny przypadkowo trafiłem na artykuł w gazecie „Nowoje Wriemia” pod tytułem „Ługowyje kultury gospodina Hasbacha”.

„Dzięki zawczasu przygotowanym betonowym platformom niemiecka artyleria zniszczyła w ciągu kilku godzin całą fortyfikacje Osowca.


Tutaj to trzeba trochę sprostować.

 

Na początku września 1914 r. wojska niemieckie 8 Armii po zwycięstwie nad Rosjanami pod Tannenbergiem otrzymały rozkaz ścigania rozbitego przeciwnika oraz zdobycia Twierdzy Osowiec. By tego dokonać imały się różnych sposobów, między innymi używając do niszczenia umocnień ogromnej ilości dział, włącznie z tak zwanymi "Grubymi Bertami", których każdy pocisk ważył 998 kg. Jednak bez powodzenia. Zapewne na taki sukces złożyło się wiele czynników. Jednym z ważniejszych był rozwinięty system przedpól i jazów. Te ostatnie przy wykorzystaniu kanału Rudzkiego pozwalały na spiętrzenie wód rzeki Biebrzy na szerokość kilku kilometrów, w sektorze zachodnim i północno-zachodnim przedpola twierdzy. W lutym 1915 r. wojskom niemieckim także nie udało się zdobyć twierdzy. 6 sierpnia 1915 roku Niemcy postanowili zaatakować twierdzę za pomocą gazów bojowych. Z chwilą, gdy wiatr powiał w kierunku broniących się Rosjan, żołnierze niemieccy wypuścili chlor z trzydziestu baterii gazowych, liczących kilka tysięcy butli stalowych. W kilka minut utworzyła się ogromna chmura szerokości kilku kilometrów i wysokości kilkunastu metrów. Pchana siłą wiatru dotarła do pierwszych okopów, a później przeszła nad wszystkimi budowlami wojskowymi, które były rozmieszczone na terenie czterech wydzielonych obszarów, zwanych fortami. W wyniku działania chloru uległo śmiertelnemu zatruciu prawie dwa tysiące żołnierzy rosyjskich. Jednakże z powodu tego samego czynnika, na wskutek zbyt szybkiego przejścia do natarcia zginęło również około tysiąca Niemców. Twierdza Osowiec została ewakuowana wraz z załogą dopiero w dniach 18 - 23 VIII 1915 r., w związku z ogólną niekorzystną dla Rosjan sytuacją strategiczną na wszystkich frontach. Mimo to, jako jedna z nielicznych zdała egzamin.

niedziela, 7 stycznia 2024

Piłsudski to Ginet, a Piłsudskim został, bo był ze wsi Piłsudy

 Czytelniku,

Cała nasza historia to fikcja literacka, a praktycznie to co jesteśmy uczeni to jest jakąś fantastyką.

Obalmy wreszcie ten mit przybłędy Piłsudskiego.

Bierzemy pozycję 70 lat wspomnień Hipolita Korwin Milewskiego s. 151 wyd Klinika Języka

"Śp. Bronisław (brat Józefa, to drugi cudak wystrugany przp. własne ) jako student uniwersytetu peterburskiego  został przez nikczemną machinację ówczesnego dyrektora Departamentu policji p. N. Durnowo wciągnięty do jakiegoś terorystycznego procesu. Odbył 15 lat katorgi na wyspie Sachalinie.

Poczciwy Moskal, zawiadujący katorgą, wysyłał go na rózne misje do pónocnych wysp japońskich i on został pierwszym na świecie znawca języka i obyczajów, zupełnie oddzielnego od rasy japońskiej plemiania Ainosów. - Dodam, że nieboszczyk często przypominał, że nie jest z pochodzenia Polakiem, lecz Żmudzinem i że właściwie nie nazywa się Piłsudskim, lecz GINETEM  ze starej rodziny pogańskich bojarów, a przydomek pochodzi od kiedyś będącego w rodzinie majątku PIŁSUDY na pograniczu Litwy i Kurlandii.