czwartek, 1 sierpnia 2024

Holandia obrotny naród, czyli jak to robił jeden ze sponsorów POTOPU

Czytelniku,

Cała nasza historia jest zakłamania od samego początku. I musimy to zmienić, by następne pokolenia nie popełniały błędów naszych przodków. Musimy znać mechanizmy. Tak jak to miało miejsce podczas potopu zwanego u nas szwedzkim, a sponsorami tego byli także Holendrzy i Anglicy.

Holendrzy występowali jak mediatorzy jednocześnie finansując jedną ze stron. Tak jak dziś dzieje się na Ukrainie mechanizm ten sam tylko inne podmioty to robią.

 

By zobaczyć jak to wyglądało możemy się dowiedzieć

 

Odpowiedź znajdziemy w liście Pana Hetmana Koniecpolskiego:

 

 

 

Od Pana Hetmana do Xsiędza Kanclerza ( Jakuba Żadzika )

 

Datum z Ryn, dnia 24 Października 1628

 

 

 

Lubo nietak jakom sobie życzył i jakom sobie obiecował, atoli znacznie jednak P. Bóg w tej czasie pobłogosławić nam raczył, że i Baudis sam, który wiele złego tak rok Wielgopolanom naczynił, w ręce się nasze z wiela swoich znacznych żołnierzów dostał, i jego regiment, który siła Gustawa kosztował i wiele sobie po nim obiecywał, jest zniesiony; więcej incomoditas locorum, które Wm, mój miłościwy Pan, raczysz znać około Osteroda, uczynić nie pozwalała. Niewątpię jednak w miłosierdziu bożem, że coś więcej jeszcze dla nas nagotował.

 

Nowe też dnia wczorajszego wydarte jest z ręku nieprzyjacielskich, jakim sposobem?

 

Jego Król. Mości oznajmuję. Będziesz jednak Wm, mój miłościwy Pan, tusze blisko miał w Osterodzie z Gustawa sąsiada, który dla traktatów chce się tam, jakom z Baudisa zrozumiał zatrzymać; chciałem ci mu był bronić tego miejsca, ale nikczemność tamtej mieściny, która by do obrony siła potrzebowała ludzi, odwiodła mnie od tego. Myślę o miejscu sposobnem tu w Xsięstwie przy Drwęcy, abym nad nim obozem stanąwszy mógł Lubawę Wm, mego Mości Pana, zasłonić, posiłkowania Brodnice niedopuszczać, z obydwu stron czatami nieprzyjaciela opędzać: bo w tych miejscach, w których teraz nieprzyjaciel stanął, z naszemi kopiami czynić mu jako jest rzecz podobna, łatwie Wm., mój miłościwy Pan, rozsądzić możesz.

 

Nieprzyjacielowi i teraz coraz świeżych ludzi przychodzi niemało; jeżeli to tak jest, jako mi Pan Poza ze Gdańska pisze, co Wm., memu miłosiernemu Panu, dla lepszego zrozumienia posyłam, nietrudno by nam o niewzywanego gościa. To mi też Baudis  powiedział, że Olendrowie na każdy miesiąc czterdzieści tysięcy talarów twardych Gustawowi dają; piękni to zatem mediatorowie ! Przyczynia się słyszę inszych wiele, gdyż niepodobna rzecz, aby tak wielkie wojska sam sustendować mógł. Oddaję się zatem i. t. d.

 

Ceduła. Z strony traktatów wiem, że wszyscy komisarze ci naznaczeni pewnie ich nierozprzą: bo sa zwłaszcza trzej do tej sprawy maxime interessati, jeżeli nieprzyjaciel, jako się udaje, szczerze będzie chciał. Aleć jeśli do twardych condicij przyjdzie, trzeba żeby nam i kto inszy pomógł; a jako widzę, że co przed tem nadzieję czynili, to się teraz ze wszystkiego wyślizgnąć chcą, ciesząc się jakimsi pisaniem Wm, mego miłościwego Pana, w któremś raczył Korfirsztowi perswadować, żeby jeżeli nie we wszystkich przynamniej ex parte nieprzyjaciela moderował; zaczem pewni tego, iż miasto refusionem sumptuum o Inflanty niebędziem chciwi. Dopisując tego listu dał mi znać podjazd, że nieprzyjaciel trzy regimenty piechoty w Osteród wprowadził; zaczem musze bardziej myslić  o niebezpieczeństwie Lubawy Wm., mego miłościwego Pana. Z strony pospolitego ruszenia w kilku listów moich, do J.K. Mości pisanych, dotknąłem ja był prosząć, aby niespuszczając się na te vires nasze, zawczasu bezpieczeństwo państw swoich prowidywać raczył; nie mogłem pospolitego ruszenia wyrazić, bom się obawiał, iż choć jest między constitruiami dane, żeby go sobie w swkretnym scrypcie, jako więc zwykli, nieexcypowali. Ale żeś mi Wm., mój miłościwy Pan zdanie swoje wtem teraz wyrazić raczył, dziwnie mi się podoba, o czem i do J.K. Mości piszę.

 

Lubo do efektu nie przydzie, wielkim postrachem może być nieprzyjacielowi, a jeszcze większym i Kurfirsztowi, który rozumiem omnem lapidem, u nieprzyjaciela movebit, żeby ab hoc mało liberował państwo swoje. Posłał już to tydzień Krejtza  do Gustawa zrozumiewając go o dalszych traktatach. Awo widzę choć go o to nieprosiemy, sam się per fortia intriguje i trudno mu mieć za złe, a będzie podobno i bardziej kiedy go niepospolite zaleci ruszenie.

 

Więcej o działalności Holendrów możemy przeczytać w poniższej publikacji.



7. Aktywność Holendrów w Rosji, Część 1.

Handel i Technologia

7.1 Modernizacja Rosji

W przeciwieństwie do Szwedów czy Duńczyków, którzy od niepamiętnych czasów byli częścią zachodniego chrześcijaństwa, mentalność rosyjska miała silne zabarwienie ksenofobiczne, zakorzenione w długotrwałej izolacji swojego kraju od reszty Europy. Rosja, która wcześniej bardziej należała do świata bizantyjskiego niż łacińskiego, w połowie XIII wieku znalazła się pod panowaniem mongolskim (tatarskim), co na ćwierć tysiąclecia odgrodziło ją od większej komunikacji z Europą. Moskwa otrząsnęła się z panowania Tatarów około roku 1500, lecz podejrzenia wobec Zachodu wzrosły w XVI w., kiedy potężne państwo polsko-litewskie sprzymierzyło się z bojowym katolicyzmem, mającym na celu nawrócenie osób prawosławnych na swoje wyznanie. Zjednoczenie części cerkwi ukraińskiej z katolicyzmem w 1596 r. (unia brzeska) wzmocniło tę obawę, a zaangażowanie Polski w rosyjską Wielką smutę jeszcze ją podsyciło. W XVI i XVII wieku zachodni podróżnicy zauważyli, podróżując przez wioski, że kobiety nie pojawiały się na zewnątrz, aby nie zostać skażonymi widokiem heretyków, przy czym elita rosyjska również praktykowała odosobnienie kobiet. Wyjaśniono to jako pozostałość po kulturze późnego imperium bizantyjskiego, chociaż dla chłopów czynnikiem mógł być strach przed zgwałceniem ich kobiet przez uzbrojone osoby z zewnątrz, które często przemierzały ziemie rosyjskie w XVI i na początku XVII wieku.

Ani car, ani jego lud nie przepadali wówczas za obcokrajowcami. Można by zaproponować, że woleliby się bez nich całkowicie obejść, gdyby nie absolutna konieczność użycia nowoczesnej broni w celu utrzymania niezależności ich państwa i społeczeństwa oraz zachowania ich kultury w możliwie nieskażonej formie. Tak więc, podczas gdy wyraźna rola Holendrów w Rosji przed Piotrowej wydaje się paradoksalna, biorąc pod uwagę to ksenofobiczne środowisko, była to konsekwencja ich niezbędnego znaczenia dla tej modernizacji pod względem ich wiedzy zarówno w handlu, jak i produkcji broni oraz prowadzeniu wojen. Frost wyjaśnia tę kluczową potrzebę innowacji wojskowych, mówiąc:

We współczesnych działaniach wojennych dominowali profesjonaliści, a głównym problemem stojącym przed władzami rosyjskimi po 1650 r. była profesjonalizacja rosyjskiej elity wojskowej. Trudno... dać definitywną odpowiedź, na ile się to udało. Niemniej jednak jasne jest, że do roku 1700 poczyniono już znaczny postęp.

Reger sugeruje, dlaczego w polityce trzymania ortodoksów z daleka od heretyków zrobiono wyjątek, zwracając uwagę, w jaki sposób

... najemnicy, stające przed carem, przesłuchani pod kątem wiedzy technicznej w zakresie broni i kiedy przydzielono im stopień i pułk, swobodnie zrzeszali się z narodem rosyjskim w jego pułkach i na prowincji, a także w głównych miastach i miasteczkach. Swoboda zrzeszania się sprawiła, że stali się wyjątkowi wśród obcokrajowców, którzy mieszkali i podróżowali po Rosji w XVII wieku.

Innymi słowy, Moskale byli skłonni odstąpić od ograniczeń, jakie nałożyli na kontakty między obcokrajowcami z Zachodu a wyznawcami prawosławia, ponieważ sprawy wojskowe w siedemnastowiecznej Rosji miały tak ogromne znaczenie i przewyższały wszelkie kulturowe odrzucenie „innych”. Carowie, arystokracja i czołowi duchowni starali się utrzymać ortodoksję w czystości i nieskażeniu, ale nie można było tego osiągnąć w doskonałej izolacji od rozwoju spraw wojskowych gdzie indziej. Byli zmuszeni do ustępstw i podjęcia ryzyka skorumpowania wiary, jeśli ortodoksyjna Rosja w ogóle miała przetrwać.

Jednak około 1600 roku modernizację Rosji (zapoczątkowaną z ociąganiem przez ostatnich carów z dynastii Riurik) przerwał intensywny konflikt wywołany niepewną sukcesją tronu, co w połączeniu z masową klęską głodu doprowadziło do wojny domowej i inwazji. Nawet gdy różni zawodnicy po stronie rosyjskiej w czasach Wielkiej smuty (w kulminacyjnym okresie od 1603 do 1613 r.) chcieli skorzystać z najnowocześniejszej broni, jaką można było kupić, niewielu miało wystarczające środki i często niepewność była tak wyraźna, że dostawy broni z Europy Zachodniej były w tym okresie co najwyżej sporadyczne. Tymczasem zagraniczni najeźdźcy w czasie Wielkiej smuty wmawiali elitom, że przetrwania Rosji nie można uważać za coś oczywistego; wkrótce przekonano się, że towary holenderskich biznesmenów otwierają drogę do mniej bezbronnej Rosji.

Dziwnym zbiegiem okoliczności holenderski (północno-niderlandzki) rodzimy przemysł zbrojeniowy i handel bronią zaczął właśnie w tym czasie rozwijać skrzydła. Kiedy w 1613 r. Michaił Romanow został wybrany na cara, a stabilny rząd był w stanie zapłacić, import broni z Holandii stał się regularnym zjawiskiem. Indywidualni handlarze zajmujący się handlem bronią, tacy jak Karel du Moulin, napędzali Rosję. Kiedy w 1614 r. do Hagi przybyli wysłannicy rosyjscy, aby ogłosić koronację Michaiła, Stany Generalne wręczyły wysłannikom nowego monarchy uroczysty prezent, którego głównym elementem była broń i zbroja. Konkurencja ze strony Anglików była duża, ale podobnie jak w większości regionów, w których próbowali konkurować z Holendrami przed wprowadzeniem Aktów Nawigacyjnych w 1651 r., nie mogli dorównać holenderskim umiejętnościom sprzedaży. Holendrzy byli na tyle przebiegli, że w 1630 r. wysłali do Moskwy swoją pierwszą oficjalną ambasadę obładowaną prezentami w postaci broni, aby wzbudzić zainteresowanie Rosji. Później ambasady powstrzymywały się od dawania broni w prezencie, gdyż po 1630 roku Rosjanie kupowali od Republiki ogromne ilości broni.

Biorąc pod uwagę koszty, jakie poniósł ten import, logiczne wydaje się, że carowie w końcu zainteresowali się substytucją importu, a holenderscy przedsiębiorcy, tacy jak Andries Winius, Peter Marselis, Lus Tieleman Akema i inni, otrzymali pozwolenie na rozszerzenie drobnego rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego na coś znacznie większego. Być może Winius i spółka inspirowali się przykładem holenderskich przedsiębiorców, którzy zakładali tego typu zakłady gdzie indziej (jak De Geer w Szwecji), natomiast rosyjskiemu rządowi zależało na kopiowaniu szwedzkich i duńskich rywali (rola Juliusa Coyetta mogła być znaczący), świadomy obecności takich doświadczonych holenderskich przedsiębiorców jak De Geer; co być może najważniejsze, Peter Marselis był bratem Selio i Gabriela Marselisa Jr. Jednak nawet gdy w 1700 r. wybuchła Wielka Wojna Północna, z Holandii nadal importowano 10 000 muszkietów. Tymczasem do pierwszej dekady XVIII w. Republika pozostawała głównym dostawcą „broni i sprzętu wojskowego” do Rosji.

Car Piotr Wielki zdał sobie sprawę, że modernizacja wojskowa (a tym samym przetrwanie Rosji) nigdy nie zakończy się sukcesem w całkowitej izolacji od zmian w innych aspektach życia jego narodu. W kompleksowej ofensywie próbował odrzucić ksenofobię, która charakteryzowała kulturę rosyjską. Jednak przez prawie sto lat przed „otwarciem okna na Zachód” Holendrzy umożliwiali znacznie bardziej opornym Rosjanom niż Piotrowi utrzymanie się w Europie Wschodniej i Azji Północnej oraz stopniowe zdobywanie przewagi w ich długotrwałych konfliktach z Polską. Po czasach Wielkiej smuty, zapotrzebowanie Moskwy na strategiczne towary i technologię wzrosło, gdyż carowie zdali sobie sprawę, że odzyskanie terytoriów utraconych przed 1618 rokiem na rzecz Polski i Szwecji może nastąpić tylko wtedy, gdy ich armia dorówna wyrafinowaniem armii zachodnich sąsiadów.

Być może nigdzie holenderska rola w siedemnastowiecznej modernizacji wojskowej nie była tak widoczna jak w Rosji. W związku z tym przypadek Rosji jest najbardziej przekonującą ilustracją sprzedaży żołnierzy i broni, która w znacznym stopniu przyczyniła się do holenderskiego boomu gospodarczego. Stoczniowcy i marynarze byli zaangażowani w szereg projektów mających na celu stworzenie nowoczesnej rosyjskiej marynarki wojennej i marynarki handlowej, podczas gdy budowniczowie fortec pomogli Rosjanom chronić ich granice i kraj przed wrogami zagranicznymi i krajowymi. Oficerowie najemni werbowali, testowali i szkolili innych najemników i Rosjan oraz dowodzili armią moskiewską w kampaniach. Holendrzy założyli pierwszą w Rosji fabrykę broni palnej na skalę przemysłową, a holenderscy kupcy wysłali tysiące muszkietów i amunicji, aby pomóc carowi w prowadzeniu wojen z Polską, Szwecją, Tatarami Krymskimi i Imperium Osmańskim. Ta siła ognia pozwoliła moskiewskim Kozakom sprawować carską władzę także nad rdzenną ludnością Syberii.

W konsekwencji, „Rosja przed Piotrowa przeszła znaczące zmiany militarne, które pod pewnymi względami przypominały rewolucję wojskową… na Zachodzie”. Zainteresowanie Rosji zachodnioeuropejską bronią (oraz zachodnioeuropejskimi technikami produkcji tej broni) było duże przez cały XVII wiek i to Holendrzy niezawodnie (jak ambasador Van Klenck wspomniał ojcu Piotra Aleksieja w 1676 r.) dostarczyli im te strategiczne towary i tę kluczową technologię. Jak zauważył Amburger, „Holendrzy… byli chętni do dostarczania broni” co najmniej od roku 1610, kiedy w Księstwie Moskiewskim stopniowo przywracano porządek, mimo że wojny ze Szwecją i Polską trwały odpowiednio do 1617 i 1618 r., początkowo zakłócając porządek tych wysiłków (i niechęć rządu holenderskiego do sankcjonowania tego handlu).

Jedynym portem zawinięcia statków zachodnioeuropejskich w XVII-wiecznej Rosji był Archangielsk nad Morzem Białym. Choć podróż z Holandii do Rosji (wokół Norwegii i półwyspu Kolskiego) była krótka w porównaniu z wyprawami do Indii Wschodnich (kilka tygodni, a nie sześć miesięcy i więcej) i często z załogą liczącą mniej niż 20 marynarzy, nie była to łatwa podróż. Podróże często utrudniała zimna i ciężka pogoda, a statki mogły bezpiecznie docierać do celu tylko w miesiącach letnich. Jeśli za wcześnie, Archangielsk może okazać się niedostępny przez lodowce na Morzu Białym, a jeśli wypłyniesz za późno, trasa może zostać zablokowana przez lód. Ale statki dotarły do Rosji w znacznej liczbie. W roku 1658, w którym Rosjanie bacznie śledzili ruch w Archangielsku, statki przybywały od 21 czerwca do 23 września. Spośród 80 statków 62 to statki holenderskie, dziesięć z Hamburga i cztery angielskie. Proporcja ta była typowa: rzeczywiście przez większą część stulecia trzy z czterech statków przybywających do ujścia północnej Dźwiny pochodziły z Republiki.

Pod względem wielkości handel z Rosją nie był handlem, który choć trochę dorównywał masowemu handlowi Holendrów z wybrzeżem Bałtyku, ale dla Rosjan był to handel kluczowy. Ostatecznie pozwoliło to Moskalom zdobyć przewagę nad Polakami, rozpoczynając proces, którego kulminacją był rozpad Polski spowodowany przez Katarzynę Wielką pod koniec XVIII wieku. Gdyby nie pomoc kupców z Amsterdamu, z mapy mogłaby zostać wymazana Rosja-Moskwa.

7.3 Winius i Marselis

Na konferencji historyków w Moskwie w 2022 r. rosyjski historyk S.A. Niefiedow stwierdził, jak

…w połowie XVII w. wartość towarów eksportowanych rocznie z Archangielska wynosiła... 6,2 mln liwrów [kiedy to] wartość francuskiego eksportu [przed protekcjonizmem Colberta] dla statków holenderskich wynosiła około 16 mln liwrów. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że liczba ludności Francji była trzykrotnie większa od populacji Rosji i że Francja była znacznie bliżej Holandii, trzeba przyznać, że znaczenie handlu holenderskiego z Rosją było duże.

Można spierać się co do liczb podanych przez Niefiedowa, ale rozprawa Jarmo Kotiliane’a potwierdza sedno argumentacji tego rosyjskiego uczonego na temat zdumiewającego zakresu holenderskiej działalności kupieckiej w Rosji. Być może mniej zrozumiany był fakt, że Holendrzy nie tylko handlowali z Rosją w XVII wieku, ale odegrali kluczową rolę we wspieraniu technologicznej, a nawet wojskowej modernizacji Rosji. Jednym z niewielu przedsiębiorców, którego wyróżniono za rolę kluczowego łącznika, był Andries Denijszoon Winius, najbardziej aktywna osoba zaangażowana w zakładanie pierwszej w Rosji fabryki broni palnej w Tule w latach trzydziestych XVII wieku. Oprócz niego wielkie znaczenie mieli Lus Tielman Akema (zarówno wujek, jak i siostrzeniec, którzy podzielali nazwisko), Jan van Sweeden i Peter Marselis (ojciec i syn o tym samym imieniu).

Niefiedow podaje, że Winius, Piotr Marselis i Akema, którzy w latach trzydziestych XVII wieku współpracowali w zakładach w Tule, byli „założycielami pierwszych rosyjskich manufaktur”. Jest to ściśle rzecz biorąc nieprawda. Nie było tak, że Moskale wcześniej nie produkowali własnej broni palnej, jak dawno temu udowodnił Thomas Esper. Problem polegał na tym, że ich technologia pozostawała daleko w tyle, a rusznikarze w Moskwie w pushechnyi dvor (Placu Strzelców) produkowali armaty i arkebuzy, które były zarówno przestarzałe, jak i niewystarczające, co poinformowało o ogromnej potrzebie importu broni palnej. Z tego też powodu Jules Coyett, Holender pochodzenia walońskiego, czy Hans Falck, urodzony w Niemczech odlewnik dzwonów i armat z Fryzji, zostali zaproszeni do pracy w Rosji.

Amerykański historyk Joseph Fuhrmann naliczył 57 prężnie działających manufaktur w Moskwie przed panowaniem Piotra, kierowanych głównie przez Europejczyków. Praktycznie wszyscy zagraniczni przedsiębiorcy zajmujący się tymi biznesami urodzili się w Holandii, podobnie do ich dominacji w górnictwie żelaza i miedzi czy produkcją broni we współczesnej Szwecji i Danii. Dominowało holenderskie konsorcjum pod przewodnictwem Andriesa Winiusa, które rozpoczęło budowę fabryki broni i wielkiego pieca żelaznego napędzanego młynem wodnym w pobliżu Tuły (200 km na południe od Moskwy), co ostatecznie umożliwiło Moskwie uzyskanie samowystarczalności w zakresie żeliwnej artylerii. Działa żeliwne były mocniejsze niż działa z kutego żelaza i można je było wyprodukować znacznie szybciej niż armaty z brązu, co czyniło je tańszymi. Pierwsze żelazo do celów wojskowych zostało wykute w Tule w 1636 roku. Fuhrmann pisze, że „holenderskie fabryki z Tuły z lat trzydziestych XVII wieku były zaawansowane technologicznie nawet według najbardziej rygorystycznych standardów międzynarodowych…”. Wkrótce do asortymentu produkcyjnego dołączyły lufy do muszkietów i karabinów, a także pistolety. Mimo to, jak sugeruje Esper, Rosjanie nie byli w stanie wyprodukować broni krótkiej w ilości zbliżonej do potrzebnej dla ich armii. Zamiast tego, głównie holenderscy kupcy importowali je w dużych ilościach, aby zaspokoić popyt.

Zakłady w Tule zapoczątkowały proces substytucji importu i tradycję wytwarzania wyrafinowanej broni w Rosji. Zatrudniali holenderskich, walońskich i szkockich menedżerów i mistrzów, którzy podobnie jak najemnicy czy marynarze w służbie cara zatrudniani byli w Amsterdamie. Winius zatrudnił pierwszych fachowców do swojego zakładu w 1632 roku, przy wsparciu Eliasa Tripa w Republice. Pomimo kluczowej roli, jaką Holendrzy i inni cudzoziemcy odegrali w dokonaniu zmian militarnych, rosyjscy carowie i ich doradcy byli świadomi wysokich kosztów zatrudniania ekspertów gdzie indziej i importu broni z zagranicy. Starano się zatem (zwłaszcza po wstąpieniu na tron Aleksieja w 1645 r.) o to, aby zagraniczni mistrzowie uczyli rosyjskich czeladników swoich umiejętności i zastępowali broń importowaną z zagranicy bronią produkcji rosyjskiej. Choć trudno ustalić, w którym momencie historii tych przedsiębiorstw rosyjscy czeladnicy zastąpili zachodnich ekspertów, nie ulega wątpliwości, że w ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat funkcjonowały manufaktury zbrojeniowe, w których znaczącą rolę odgrywali wyłącznie Rosjanie. Strategia rządu carskiego, polegająca na zobowiązaniu zagranicznych ekspertów do szkolenia Rosjan w ich umiejętnościach, okazała się ogromnym sukcesem.

Wpływ Holandii na rosyjską ochronę broni musiał zatem być przejściowy; kiedy w 1690 r. wyliczono zagranicznych pracowników jednej z fabryk Marselisa, naliczono kilkunastu Walonów, ale tylko jednego holenderskiego rzemieślnika. Wydaje się, że dwaj pozostali Holendrzy zajmowali stanowiska kierownicze w Holandii (jeden z nich był potomkiem rodziny Ruts). Był to znaczący spadek w porównaniu z liczbą holenderskich rzemieślników, którzy pokolenie wcześniej pracowali w przedsiębiorstwach Marselis. Niedługo po 1700 roku większość rosyjskiej broni rzeczywiście była produkowana w kraju z lokalnych zasobów. Pod koniec panowania Piotra w 1725 r. wojsko rosyjskie było stale zaopatrywane przez produkcję krajową. Holenderscy przedsiębiorcy odegrali decydującą rolę w tej transformacji.

Holenderscy handlarze bronią w Rosji niewątpliwie mieli do czynienia z zagraniczną konkurencją: na początku lat trzydziestych XVII w. Szwedzi dostarczali Rosjanom broń i oficerów (w zamian za saletrę), chociaż Szkot Alexander Leslie kupował w Holandii wiele broni, z której wysłał on również najemników. W 1641 roku Peter Marselis wysłał z Danii do Archangielska 10 000 muszkietów, choć kilka lat później sprowadził z Holandii kirysy i rękojeści szabli. Około 1660 r. z Holendrami rywalizował także John Hebdon, chociaż wydaje się, że wiele swojej broni kupił w Republice Holenderskiej, częściowo od konsorcjum De Vogelaer i Van Klenck. Ostatecznie holenderscy kupcy mieli nie ulec zagranicznym rywalom, ale konkurencji producentów broni w Rosji, których przemysł został założony kiedyś przez Holendrów.

Przedsiębiorstwa metalurgiczne Winiusa, Akemy i Marselisa w Tule okazały się dla Rosji „wielkim krokiem naprzód” pod względem technologicznym (jak wykorzystanie młynów wodnych do napędzania produkcji żelaza) i do lat czterdziestych XVII wieku produkowały różnorodną broń o większym zaawansowaniu technologicznym niż te wykonane w zbrojowni Kremla. Frost sugeruje, że w latach 1647-1653 w nowych manufakturach wyprodukowano już ponad 30 000 sztuk broni palnej (głównie, choć nie wyłącznie, w Tule).

Początkowo wydaje się, że Peter Marselis jedynie zaaranżował zainwestowanie pieniędzy w kuźnie żelaza Winiusa w Tule, zanim sam został partnerem w tym projekcie gdzieś w latach trzydziestych XVII wieku. Niemniej jednak jego rodzina była już dobrze ugruntowana w Rosji przed 1630 rokiem. Najazd Marselisów na Rosję miał miejsce w tym samym czasie, kiedy osiedlili się w Danii (i Hamburgu). Pod koniec XVII wieku ojciec Piotra Marselisa, Gabriel, pomógł w mediacjach z Polakami w sprawie uwolnienia ojca cara z niewoli. Filaret (Fiodor) Nikitich Romanow (1553-1633) został pojmany przez Polaków w Czasach Wielkiej Smuty, po tym jak w 1601 roku został zmuszony do wstąpienia do zakonu przez cara Borysa Godunowa (1552-1605). Awansował wysoko w hierarchii rosyjsko-prawosławnej po śmierci Borysa, zanim Polacy go pojmali na zakładnika. A wkrótce po odzyskaniu wolności Filaret został wybrany patriarchą Rosji.

Przez pewien czas w latach dwudziestych XVII wieku Marselisowie korzystali z usług amsterdamskiego kupca Davida Nicolaesza Rutsa jako ich agenta w Rosji, ale ostatecznie zdecydowali, że najlepiej będzie, jeśli jeden z nich będzie reprezentował ich interesy w Moskwie. Wydaje się, że Piotr Marselis osiedlił się w Rosji w 1629 r., kilka lat przed Andriesem Winiusem. Jego brat Selio pośredniczył w pożyczce w 1631 roku w Amsterdamie, aby umożliwić Aleksandrowi Lesliemu zakup broni i zatrudnienie żołnierzy do walki po stronie cara w wojnie z Polską, która miała wybuchnąć w roku następnym.

Poprzez małżeństwo Peter i Selio Marselis byli spokrewnieni z Samuelem Sautijnem, producentem prochu, oraz Pieterem Tripem, krewnym i partnerem biznesowym Eliasa Tripa. Kiedy Marselis poślubił Dorotheę Barnesley w 1636 roku w Moskwie, przez małżeństwo związał się także z rodziną Van Klenck (a wujek Koenraada Fentzel był przedstawicielem Sautijn). Takie więzi rodzinne wyjaśniają, dlaczego po roku 1610 założenie jakiejkolwiek firmy monopolistycznej zajmującej się handlem z Rosją, takiej jak VOC, mogło wydawać się zbędne.

Po 1640 r. Winius pokłócił się z Peterem Marselisem i Lusem Tielemanem Akemą; kiedy konflikt nasilił się, rząd rosyjski, a nawet holenderskie Stany Generalne próbowały pośredniczyć między rywalami. Wydaje się, że spór został zażegnany, gdy Winius wycofał się z przedsiębiorstwa w Tule i powrócił do handlu bronią, co stało się atrakcyjniejsze, gdy car uczynił go gostem, czyli członkiem najwyższego szczebla majątku kupieckiego w Moskwie. W 1653 r. Winius został wysłany do ojczyzny w celu zakupu broni i amunicji na zbliżającą się kampanię polską, z tej okazji upamiętniono go rytowanym portretem, na którym widniał wspomniany wcześniej hymn pochwalny ułożony przez Vondela. Jak widzieliśmy, Winius wkrótce po powrocie do Moskwy przeszedł na prawosławie.

Tymczasem Piotr Marselis pozostał zagorzałym kalwinistą i przez całe życie w Rosji zatrudniał prywatnego pastora. Zamiast czekać na ostateczne porozumienie w sprawie własności fabryki w Tule, Marselis i Akema zaczęli budować własne wielkie piece i kuźnie w innych częściach Rosji. W 1647 roku wszyscy trzej zagraniczni przedsiębiorcy definitywnie utracili tytuł na rzecz przedsiębiorstwa w Tule, które zostało przejęte przez rząd moskiewski rzekomo niezadowolony z jakości produkowanej broni i produkowanego w niej asortymentu. Być może jednak dwór był dość zirytowany niekończącą się kłótnią, gdyż zaledwie rok później rząd zwrócił dzieła w Tuli Marselisowi i Akemie, choćby tylko na podstawie umowy dzierżawy. Wkrótce znacznie rozszerzyli swoje przedsiębiorstwa, a do 1653 roku zajęli się nawet produkcją prochu. David Bacheracht (zm. 1671) założył już młyny proszkowe, ponownie zatrudniając zagranicznych mistrzów, w tym wielu Holendrów, do kierowania procesem produkcyjnym. Chociaż Macheracht pochodził z duńskiej enklawy Gluckstadt w północnych Niemczech, jego głównymi finansistami byli Jan i Daniel Bernard (Bernaert/Bernart), dwaj zamożni urodzeni w Zelandii finansiści i brokerzy z Amsterdamu. Bernardowie reprezentowali Marselisa i Akemę przed Stanami Generalnymi w Hadze w 1647 roku i od dawna interesowali się handlem z Rosją.

Sumy zainwestowane przez Marselisa w hutę żelaza były ogromne: w latach sześćdziesiątych XVII wieku zainwestował on 80 000 rubli w fabrykę Kashira (położoną wzdłuż bocznej rzeki Oki, między Tułą a Moskwą); stanowiło to równowartość rocznej pensji 2000 robotników fizycznych we współczesnej Holandii. Innymi słowy, był równie bogaty jak każdy dzisiejszy multimilioner, zwłaszcza że był właścicielem wielu innych firm. Marselis zastąpił Winiusza (zmarłego około 1660 r.) jako ulubionego zachodniego cudzoziemca na dworze cara w latach sześćdziesiątych XVII wieku. Podczas gdy sponsorem Winiusza był mentor cara Borys Morozov (1590-1661), o tyle Marselisowi patronował późniejszy powiernik cara Aleksieja Afanasii Ordin-Nashchokin (1605-1680). Nakazuje Królewcowi i Kopenhadze w roku 1665 szukać poparcia dla rosyjskich wysiłków zmierzających do zawarcia pokoju z Polską. Ale Piotr Marselis wypadł z łask, gdy na początku 1671 roku tonsurę objął jego patron Ordin-Nashchokin. Gdy nowym pierwszym ministrem cara został Artamon Matwiejew (1625-1682), preferowano młodego Andrieja Winiusza (syna Andrieja Winiusza), a nie Marselisa.

Od lat pięćdziesiątych XVII wieku do lat siedemdziesiątych XVII wieku huta żelaza, którą Marselis i Akema prowadzili na południe od Moskwy, produkowała lufy armat, śrut i granaty ręczne; czasami z żelaza odlewano pręty, które następnie przetapiano i kuto do innych celów, na przykład do produkcji uprzęży lub luf do pistoletów. Fabryki w Tule i Kashira produkowały także szable, dzidy i inną broń. Część ich produkcji obejmowała garnki, patelnie, gwoździe i niektóre narzędzia rolnicze, ale stanowiły one co najwyżej margines. W 1675 roku Peter Marselis junior (najstarszy z dwóch synów, obaj nazywali się Peter Marselis) eksportował do Danii broń produkcji rosyjskiej; rosyjski przemysł wojskowy się rozwijał.

W latach 1656–1658 Szwecja i Moskwa walczyły z wczesną wersją wojny Gran Chaco (lub echem wojen szwedzko-duńskich z tamtego okresu), co jest symptomatyczne dla rozkwitu holenderskiej produkcji i handlu bronią oraz ogólnie dla holenderskiej hegemonii kapitalistycznej. Obie strony były zaopatrywane przez holenderskich producentów i eksporterów broni; ci ostatni wtapiali się w życie osobiste jako sąsiedzi, przyjaciele i regenci Amsterdamu i często zawierali małżeństwa mieszane. Hendrik i Louys Trip odbywali praktykę w Szwecji u swojego wuja Louysa de Geera i zaopatrywali stronę szwedzką, podczas gdy firma De Vogelaera i Van Klencka wraz z holenderskimi emigrantami Marselisem i Akemą dostarczała sprzęt Moskalom.

7.4 Technologia i Informacje

Holenderscy specjaliści od fortyfikacji zaczęli służyć carowi już wkrótce po 1613 roku. Byli wśród nich wybitni inżynierowie, tacy jak Cosimo de Moucheron [zm. 1620s], Jan Cornelisz van Rodenburg i Cornelis Claesz. Przyczynili się do wzmocnienia południowej linii obronnej, która miała powstrzymać najazdy Tatarów krymskich z Ukrainy na terytorium Moskwy, a Claesz pomagał także w budowie murów obronnych miast Astrachań i Terskij Gorod w pobliżu Morza Kaspijskiego.

Udział Moskwy w rewolucji wojskowej tamtej epoki nie ograniczał się tylko do działań wojennych na lądzie. Nawet jeśli jego próby zakończyły się niepowodzeniem, Michaił Romanow próbował już założyć flotę morską (żaglowców) na Morzu Kaspijskim, ale projekt okazał się równie nieudany, jak projekt jego syna Aleksieja pokolenie później. Niemniej jednak wysiłek został wznowiony za Piotra ze znacznie większym sukcesem. Z pewnością aż do Wielkiej Ambasady Piotra to Holendrzy zdominowali budowę rosyjskich żaglowców, pracując jako stoczniowcy i marynarze (i zatrudniani za pośrednictwem holenderskich przedsiębiorców).

Warto również zauważyć, że w pierwszej połowie XVII wieku kupcy holenderscy byli dostawcami innego rzadkiego towaru o znacznej wartości strategicznej na początku istnienia Moskwy Romanowów: informacji. Fakt, że firma De Vogelaera i Van Klencka otrzymała wyłączną dzierżawę kilku rzadkich towarów znalezionych na terytorium Rosji, był częściową zapłatą za niezwykle cenne informacje, których dostarczyła na temat Europy na zachód od Polski i Litwy, obszaru tak mało znanego wczesnym carom Romanowów, jak Moskwa piśmiennym zachodnim Europejczykom. Van Klenck i inni (jak na przykład Izaak Massa) sprowadzali do Rosji zachodnioeuropejskie gazety i dawali się przesłuchiwać moskiewskiemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych (Posol’skii Prikaz). Wydaje się, że później członkowie różnych ambasad holenderskich i ostatecznie pierwszy holenderski stały rezydent w Moskwie (który przebywał tam w latach 1677–1698), Johan Willem van Keller, najwyraźniej zrobili to samo. W latach sześćdziesiątych XVII wieku Holender Jan van Sweeden założył pocztę z Europą Zachodnią i Środkową, co było odpowiedzią na rosyjskie pragnienie częstszego gromadzenia kluczowych wiadomości politycznych i wojskowych. Ten sam Van Sweeden kupował także broń w Republice i zatrudniał nieszczęsnych marynarzy i stoczniowców, którzy zbudowali carski statek wojenny „Orzeł”. Van Sweeden mógł inspirować się Louysem de Geerem w rozwijaniu szerokiego spektrum inicjatyw, z pewnością jednak znał przedsięwzięcia Petera Marselisa w Moskwie.

Pomiędzy regentem Amsterdamu Nicolaasem Witsenem a Rosją nawiązały się intrygujące relacje. Witsen był synem burmistrza Amsterdamu i potomkiem rodziny, która dorobiła się części swojej fortuny na wczesnych etapach holenderskiego handlu w Archangielsku. To pochodzenie mogło wzbudzić jego zainteresowanie krajem i w 1664 r. zaproponowano mu podróż do Moskwy w ramach orszaku ambasadora Jakuba Boreela odwiedzającego cara Aleksieja Michajłowicza. Podczas swojego pobytu przeprowadził wywiad z Janem van Sweedenem i rosyjskim patriarchą Nikonem, który przebywał na wygnaniu w swojej posiadłości pod Moskwą. Jest prawdopodobne, nawet jeśli nie znaleziono na to żadnych ostatecznych dowodów, że zaprzyjaźnił się z młodym tłumaczem przydzielonym do ambasady holenderskiej przez cara Andrieja Andriejewicza Winiusza, z którym później mógł utrzymywać kontakt przez resztę życia (zmarli w odstępie kilku miesięcy w latach 1716 i 1717). Witsen poczynił obszerne notatki w dzienniku ze swoich wizyt w latach 1664 i 1665, które jednak nie zostały opublikowane aż do XX wieku. Wykorzystał jednak zebrane informacje do rozpoczęcia szkicowania mapy Syberii – projektu, nad którym pracował przez całe życie. Nie tylko majstrował przy mapie, której pierwszą wersję wydrukowano w 1687 r. (i podarowano Piotrowi Wielkiemu), ale napisał towarzyszący mu tekst encyklopedyczny, którego dwie wersje (w 1692 i 1705 r.) zostały wydrukowane dla Witsena w bardzo małej ilości. Ponownie wydaje się, że obie księgi zostały natychmiast wysłane do Piotra Wielkiego (i do nielicznych innych osób). Witsen dostarczył Piotrowi pierwszą w miarę wiarygodną współczesną mapę Syberii, a szczegółowe informacje na temat języków, historii i kultury „Tatarii Północno-Wschodniej” Witsena dodały kluczowych danych do strategicznych informacji, jakie posiadał car na temat jego terytoriów azjatyckich (i przyległych regionach, takich jak Chiny czy Mongolia). Ponadto Witsen napisał książkę o żeglarstwie, którą car chętnie przeczytał, choć był zawiedziony, że burmistrz Amsterdamu nie mógł dostarczyć mu planów budowy żaglowców.

Witsen i Winius zorganizowali w latach dziewięćdziesiątych XVII wieku budowę pierwszego żaglowca morskiego Piotra w Amsterdamie. W 1694 roku „Santa Profetie” pod czerwono-niebiesko-białą flagą rosyjską (na wzór holenderskiej) przybył do Archangielska, gdzie na statek czekał sam car. Statek był załadowany bronią i amunicją, a na pokładzie znajdowały się 44 żelazne armaty. Witsen był nadal organizatorem pobytu cara w Amsterdamie w latach 1697 i 1698. Nie do końca znamy zakres wszystkiego, w co Witsen zaopatrzył Piotra, ale jest całkowicie oczywiste, że odegrał on kluczową rolę w ułatwieniu Piotrowi programu mającego na celu przekształcenie Rosji w wielkie mocarstwo, a nawet przed 1689 rokiem mógł dostarczyć rządowi rosyjskiemu nieocenionych strategicznych informacji poprzez wymianę zdań z Winiusem (który odwiedził Holandię w latach 70. XVII w. jako poseł rosyjski, co zapewne wzmocniło jego powiązania z Witsenem).

Do czasu skutecznego przejęcia władzy przez Piotra w 1689 r. perspektywa przedarcia się do wybrzeża Bałtyku poprzez pokonanie Szwecji i odparcia Tatarów krymskich na półwyspie nie wydawała się już dziwaczna (nawet jeśli Piotr okazał się jeszcze niezdolny do pokonania koalicji osmańsko-tatarskiej). Jak dowodzi Wielka Ambasada Piotra z lat 1697-1698, Rosjanie w dalszym ciągu chcieli uczyć się od krajów najbardziej zaawansowanych pod względem militarno-technicznym, Republiki Holenderskiej i (wówczas) Wielkiej Brytanii. Rosja była o krok od przyłączenia się do wielkich mocarstw Europy. Polityka Piotra polegająca na wzmożonej odnowie wojskowo-technologicznej dzięki zagranicznej wiedzy specjalistycznej pozwoliła Rosji dołączyć do tego klubu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz