piątek, 24 listopada 2023

Przykład jak postępowali Tatarzy sojusznicy Rzeczypospolitej i Polacy ze Szwedkami, żonami pokonanych Szwedów podczas Potopu w roku 1656

Czytelniku,

Nasz kraj ma historię jak sinusoida od upadku do wzlotów i powinniśmy na wybranych przykładach pokazywać jak to naprawdę było, a nie mamy się naprawdę czego wstydzić.

Poniżej jeden z wielu przykładów jak postępowali Polacy po wygranej potyczce ze Szwedami, a o czym się nie wspomina, a warto takie rzeczy pamiętać i przypominać.

Poniższy fragment znajduje się w pozycji:

WOJNA BRANDENBURSKA I NAJAZD RAKOCZEGO W ROKU 1666 i 1657 LUDWIK KUBALA

 

„….Otrzymawszy wiadomość, że Fryd. Poter, stary żołnierz, adjutant Wittenberga, prowadzi z Krakowa do Torunia z wielkim konwojem liczne wozy naładowane łupami i żony oficerskie, które się do Szwecyi dostać chciały, zaszedł mu drogę pod Strzemeszną V/2 mili od Rawy. Szwedzi bronili się zawzięcie przez trzy dni, ale otoczeni ze wszech stron do szczętu zniesieni zostali 28/8. Twierdzili, że konwój liczył 500 koni, a Polacy, że 500 legło na placu, a 300 zabrano do niewoli. „Co nie poległo, dostało się w ręce Tatarów, którzy zmordowanych już Niemców napadłszy, jak czeczotki na lepie ich brali, jednych żywcem chwytając, drugich kładąc na placu, tak, że z muszkietem w ręku żaden z nich, o tej porażce dając znać, do króla szwedzkiego nie przysypiał. Między nimi w taborze i białych głów nie mało było, to Tatarzy rozebrali, a nasza hołota tabor rabowawszy, nie źle się w nim pożywiła, bo różnych dostatków w nim nie mało było, pieniędzy, sreber i innych galanteryi. Z wojska przecie kilku w tej potrzebie zabito, kilkadziesiąt postrzelono, ale i samemu Czarnieckiemu dostało się w nogę“ . Na nieszczęście, zaraz potem ciężko zachorował. Niebezpieczeństwo minęło — pisze wojewoda poznański 30/9 —ale jeszcze słaby ).

Tatarzy obciążeni łupem wrócili do Kazimierza, gdzie most budowano i gdzie stał Koniecpolski w obozie, Subhankazi-Agę i ordę pozostałą w pobliżu mając. W tym czasie przybyła tam królowa wracająca z Łańcuta. — W jej oczach Tatarzy jak na bazarach konstantynopolskich sprzedawali jeńców zabranych w niewolę. Najdroższa kobieta była za 300 dukatów do wzięcia.

Kupiono kilka z litości. Królowa chciała wszystkie wykupić i odesłać rodzinom. Gdy ofiarowano Tatarom za mało, batożyli je, aby wzbudzić litość kupujących, a mężczyznom głowy ucinali.

Była między niemi bardzo piękna dziewczyna, którą w podarunku hanowi; dać zamierzali. „Królowa wykupiła dziś dosyć ładną Szwedkę za 1.200 franków; barbarzyńcy grozili, że ją zgwałcą, jeżeli jej kto prędko nie wykupi. Nie wiele już pozostało, bo wszystkie nasze panie za przykładem królowej wykupują je i puszczają wolno“ .

Klęska Potera była dla Szwedów nie miłem wspomnieniem  dla Wielkopolski natomiast miała nie małe znaczenie, bo poruszyła całą szlachtę. Była tak głośnem i jaskrawem oznajmieniem o przybyciu Czarnieckiego………”

sobota, 11 listopada 2023

20 stycznia 1319 - Akt Jedności Państwa, czyli prawidłowa data jaka powinna być obchodzona w miejsce obecnego dnia niepodległości.

 Pisowska hołota to banda matołów na sznurkach praktycznie wszystkich od amerykanów począwszy po bankowe Citi kończywszy, nie mających pojęcia ani o gospodarce, ani o historii, co zawsze się kończy zawirowaniami w naszym kraju.


Musimy napisać podręczniki historii  Polski od nowa. Ale pisząc taki podręcznik każdy musi znać pewne cezury, gdyż bez tego nie zbuduje się szkieletu podstawowej wiedzy, która potem zostanie wypełniona opowieściami pozytywnymi i negatywnymi i przykładami mądrości i głupoty, aby jej w przyszłości można było uniknąć. Nasza historia musi być napisana od nowa,  Ale jak ma być pisana dzisiaj, jak studentów uczą nieuki, nieuków uczą tumany, a tumanów agenci prowadzący przez wszystkich dookoła. Czas się wreszcie ogarnąć i napisać nowy podręcznik.

Obecne daty, które są przyjęte nie tylko są złe, ale sie kupy nie trzymają, a świadczą tylko jakich mamy tumanów na naszych uniwersytetach.

Taką datę oczywiście mamy. Obwiniać możemy wszystkich naokoło od żydów, masonów, a skończywszy na klerze. Ale wina jest nasza własna.

Polski dzień niepodległości musi być zmieniony już w samej nazwie i powinien nosić nazwę - Dzień Jedności Państwa, który uchwalony został 20 stycznia 1319  w Krakowie przez Władysława Łokietka.

"Rozerwaną Polskę zjednoczył Władysław Łokietek i jako tłumacz woli narodowej ogłosił 20 stycznia 1319 roku akt jedności państwa od tak dawnego czasu podzielonego i w tymże dniu włożył koronę Bolesława jako godło jedności narodowej na głowę , a chcąc uniknąć wszelkich protestacyi zyskał papieża zezwolenie. Ta ceremonia odbyła się w Krakowie i odtąd korona zachowała się w tej stolicy , którą następnie przeznaczono, aby służyła solennej uroczystości namaszczania królów "

s. 467 Jędrzej Moraczewski - Starożytności Polskie - Ku wygodzie czytelnika porządkiem abecadłowym zebrane Tom I  wydane w 1842 r w Poznaniu

https://books.google.pl/books?id=8dJbAAAAcAAJ&pg=PA464&lpg=PA464&dq=1658+r+uchwa%C5%82y++sejmowa&source=bl&ots=lafLhCb-ee&sig=bLOxQIyvb0sKi1MGAGkm4bZ1EFk&hl=pl&sa=X&ved=0ahUKEwjsybOxzbXWAhVCCZoKHQ1uBw8Q6AEISTAG#v=onepage&q=1658%20r%20uchwa%C5%82y%20%20sejmowa&f=false

Ta data była w prawdziwej Kronice Długosza wymieniona, zaś obecna to fałszywka dla uniwersyteckich osiołków.


Naszą historię mamy pod własnym nosem i czas poskładać to wszystko w jedną całość.



piątek, 10 listopada 2023

10 listopada 1444 r. bitwa pod Warną, czyli krucjata na kredyt, złamanie warunków pokojowych traktatu w Segedynie, pomoc koalicjantów i efekt końcowy zakończony głową króla Władysława

Czytelniku,

Dziś jest kolejna rocznica 10 listopada z roku 1444, bitwy na której głowę położył niespełna dwudziestoletni król Władysław swoją naiwnością i brakiem kalkulacji politycznej. A wyglądało to tak.

Udana kampania 1443 roku wojsk węgierskich (zwana czasami pierwszą krucjatą) stała głównie zachętą do krucjaty, która doprowadziła do bitwy pod Warną. Była jedną z najbardziej chwalebnych w całej  historii i świadczy zarówno o męstwie węgierskiego  narodu, jak i o doskonałym dowodzeniu armią. Dowodził nią Hunyadi János. Jeden z najgenialniejszych węgierskich dowódców wojskowych Europy XV w. W wyniku tej kampanii Węgrzy pokonali Turków w kilku bitwach i następnie rozpoczęło się natarcie przez Serbię, w górę rzeki Morawy. Serbowie przyjęli Węgrów jako wyzwolicieli i zapewnili im przewodników oraz żywność. Sam Hunyadi szedł naprzód ze swoim dwunastotysięcznym korpusem, a następnie król z główną armią w wolniejszych marszach. Po krótkim czasie Hunyadi znalazł się już pod Niszem i zająwszy go, spalił go, aby nie mógł służyć jako baza wypadowa dla Turków w przyszłym roku. Stamtąd miał już ruszyć w kierunku Sofii, gdy usłyszał, że trzech tureckich Baszów spieszy na odsiecz Niszowi. Nie wiedzieli jeszcze, że ten zamek już upadł. Zadaniem Hunyadiego było teraz zapobieżenie zjednoczeniu Baszów, ponieważ byłoby to dla niego niebezpieczne. Udało mu się to całkowicie i pokonał trzy armie w trzech oddzielnych bitwach w ciągu jednego dnia. Gdy pod koniec kampanii trafił na umocnione pozycje Tureckie zarządził odwrót, który Turcy, sądząc, że jest ucieczką, podążyli za Węgrami. Po tym węgierski wódz rozkazał "stop" i w długiej, krwawej bitwie ponownie pobił Turków. Ta zwycięska kampania była fundamentem dla przyszłej krucjaty.

 

W ten sposób zakończyła się "długa kampania", która trwała pięć miesięcy.

Wpływ, jaki szczęśliwy wynik tej kampanii wywarł na Europę, jest niemal nie do opisania. Wypędzenie Turków było przez wszystkich uważane za wydarzenie, które miało nastąpić w krótkim czasie. I nie tylko ludzie, którzy potrafili żarliwie pragnąć wszystkiego, co się podobało, ale także rządy europejskie, które wydawały się tak entuzjastyczne. Ze wszystkich stron płynęły zapewnienia: walczcie dalej, ich pomoc nie zabraknie.

 

Wydano dekret, że "na chwałę Bożą, dla ochrony i ubogacenia wiary chrześcijańskiej, dla dobra Kościoła katolickiego, a zwłaszcza dla wyzwolenia Węgier i przyległych części, latem przyszłego roku rozpocznie się kampania pod dowództwem króla w kierunku Grecji i Rumunii", na co król Władysław złożył specjalne zobowiązanie, składając przysięgę na ręce wysłanników papieskich.

Przygotowaniom sprzyjał  papież, który na ten rok przekazał królowi jedną dwudziestą dziesięciny na Węgrzech i swoje dochody w Polsce. Nie przysyłał jednak pieniędzy, ponieważ były mu to konieczne, aby wyposażyć flotę, którą wyekwpował.

Turcy, widząc poczynione przygotowania przeciwko nim, przestraszyli się; Byli bowiem zmęczeni długą kampanią i przekonani o potędze oręża chrześcijańskiego. Ponadto byli zajęci w Azji Mniejszej, tłumiąc bunt wzniecony przez sułtana Karamanii. Wysłano więc ambasadorów do Brankovicia, prosząc go o wstawiennictwo i grożąc powrotem całej Serbii i uwolnieniem jego dwóch synów, jeśli uda mu się skłonić Węgrów do pokoju. Brankovics oczywiście chętnie przyjął tę ofertę, która była dla niego tak korzystna. Przede wszystkim starał się pozyskać dla idei pokoju Jánosa Hunyadiego, któremu – w podzięce i uznaniu za poczynione dla niego ofiary, ale także w nagrodę za przyszłą akceptację tak korzystnego dla niego pokoju – oddał panowanie nad Lightcastle. Ponieważ pokój zawarty z Turkami przynosił korzyści większe niż te, których nie można było uzyskać nawet w najszczęśliwszej kampanii, gdyż oprócz znacznej sumy pieniędzy Turcy obiecali także zwrócić Węgrom swoje prowincje pomocnicze – Hunyadi był gotów to poprzeć. On i Brankovics natychmiast poinformowali o tym sułtana, a jednocześnie kazali mu wysłać uroczyste poselstwo do króla Władysława w celu zawarcia pokoju.

Zwracając na to wszystko uwagę króla, Hunyadi zalecił przeprowadzenie rozmów pokojowych w Segedynie. I żeby wojna mogła się natychmiast rozpocząć, jeśli negocjacje się nie powiodą. Za radą Hunyadiego król udał się ze swoimi wojskami do Segedynu, gdzie wkrótce przybyli posłowie sułtana. Po długich pertraktacjach w połowie lipca rzeczywiście zawarto pokój na dziesięć lat, na co obie strony uroczyście złożyły przysięgę.

12 czerwca 1444 r. posłowie zawarli wstępny traktat pokojowy z Turkami. Sułtan zgodził się na pozornie niewiarygodne warunki: obiecał zwrócić Serbii i Albanię wraz z 24 zamkami Brankoviciowi, uwolnić jeńców, w tym synów, i wypłacić królowi Władysławowi Węgierskiemu odszkodowanie w wysokości stu tysięcy złotych florenów oraz oddać do dyspozycji 25 000 wojowników, jeśli uzna to za konieczne. Kapitulacja wymienionych zamków musi zostać zakończona w ciągu ośmiu dni od ratyfikacji przez króla. Sułtan również złożył przysięgę pokoju, a następnie udał się do Azji Mniejszej.

Oferta była bardzo korzystna, jednak w trakcie negocjacji legat papieski, kardynał Giuliano Cesarini, nieustannie "lobbował" u Władysława za rozpoczęciem kolejnej kampanii,

Zgodnie z warunkami pokoju Turcy zatrzymaliby Bułgarię, ale byliby zobowiązani do zwrotu całej Serbii, w tym Niszu, a także jego podbojów w Hercegowinie, Bośni, Banatach Mácsó i Soreny oraz części Albanii. Powinien był też zwrócić Wołoszczyznę, z zastrzeżeniem, że jej wojewoda nadal będzie płacił podatki sułtanowi. Ponadto posłowie obiecali osobny okup za baszę Anadoli.

Władysław dowiedział się o wydarzeniach prawdopodobnie dopiero w połowie lipca, kiedy posłowie powrócili. Warunki były jednak na tyle sprzyjające, że nie zważając na sprzeciw Cesariniego, który był prowojenny, rada królewska zagłosowała za pokojem.

 

W wyniku traktatu pokojowego Turcy przekazali Szendrő 22 sierpnia, a następnie zaczęli przekazywać także inne zamki. Jednak zgodnie z tekstem przysięgi z 4 sierpnia strona węgierska uznała porozumienie pokojowe za nieważne, a radni wraz z kardynałem Cesarinim zażądali rozpoczęcia kampanii. Sam król tak uważał i w połowie września wyruszył do Orsovej. 22 czerwca napisał list do polskiej Rady Królewskiej, w którym wyjaśnił swoje posunięcie (był bowiem także królem Polski!), twierdząc, że sam Turek złamał pokój, ponieważ nie spełnił wszystkich warunków.

W tym samym czasie nadeszła już wiadomość z weneckiej Rady Stanu, zawiadamiająca o wypłynięciu floty papieskiej i weneckiej. W tej sytuacji Władysław podjął podwójną grę: najpierw przyjął posłów sułtana i oznajmił im, że usankcjonuje pokój, następnie publicznie zadeklarował chęć rozpoczęcia wojny, a 4 sierpnia złożył w Segedynie uroczystą przysięgę prowadzenia kampanii. Przysięga przewidywała również, że każda umowa, którą zawarł lub zawrze z Turkiem, zostanie uznana za nieważną od samego początku. Następnie 15 sierpnia Brankovics i Hunyadi (ten ostatni w imieniu króla węgierskiego) złożyli przysięgę pokojową w Oradei. Późniejsi kronikarze błędnie wskazują Segedyno jako miejsce zawarcia pokoju, natomiast historycy błędnie podają datę tego jako połowę lipca – tak naprawdę nie powinniśmy więc mówić o pokoju w Segedynie, ale o pokoju w Várad.

 

 

Nie można było bowiem stwierdzić, czy za tureckimi ofertami pokojowymi się jakaś sztuczka i czy nie chcą zyskać na czasie. Nasz przewidywał, że Turcy są zobowiązani do oddania zamków wymienionych w traktacie pokojowym w ciągu ośmiu dni ( Turcy przekazali je po ok 20 dniach i to uznano za złamanie uzgoenień). Najwyraźniej uczyniono to głównie za namową kardynała Juliana, który nie mógł zadowolić się zawarciem pokoju.

Ambasada turecka ledwo opuściła Segedyn, warunki bardzo się zmieniły. Przyszedł bowiem list od doży do kardynała Juliana, donoszący, że kardynał Franz Condolmieri popłynął z flotą papieską do cieśniny Dardanele, gdzie po kilku dniach podążyły za nim galery księcia Burgundii; Wenecja wysyła również sześć lub osiem galer; Po dotarciu do Hellespontu część floty wiosłowała do ujścia Dunaju, aby jak najszybciej przetransportować armię węgierską na drugi brzeg.

Pojawiły się doniesienia z innych stron, które zapowiadały nadejście obiecanej na wiosnę pomocy. W tych okolicznościach wielu zastanawiało się: Czy nie szkoda pojednać się z Turkami? Tego Julian się spodziewał i zaczął się nakłaniać na zerwanie pokoju. Jego słowa odniosły większy skutek, gdy nadeszła wiadomość, że sułtan Murad wkroczył ze swoimi wojskami do Azji 12 lipca. W ten sposób można było mieć nadzieję, że jeśli marynarka wojenna uniemożliwi sułtanowi powrót lub wysłanie pomocy, Turcy zostaną łatwo wyparci z Europy. Ale oprócz spodziewanych korzyści, to także za zerwaniem pokoju przemawiało to, że Władysław zawarł pokój bez konsultacji i znajomości sprzymierzonych książąt chrześcijańskich, a tym bardziej, że Turcy nie dochowali warunków, gdyż zacumowane zamki nie zostały oddane w ciągu ośmiu dni, lecz dwudziestu dni.

W tych okolicznościach Julian w imieniu Stolicy Apostolskiej uznał traktat pokojowy za nieważny, a król i otaczający go panowie postanowili jak najszybciej wypowiedzieć wojnę Turkom. Tylko Hunyadi się zawahał. W końcu udało im się go pozyskać, obiecując mu księstwo bułgarskie, jeśli kampania zakończy się sukcesem.

To przejście do Partii Wojny w Radzie Narodowej poszło tak szybko, że już 4 sierpnia wystosowano list otwarty do zainteresowanych państw europejskich, informując je o wznowieniu wojny z Turkami. Zgodnie z tym listem król i najważniejsi panowie zobowiązali się do wojny pod przysięgą, "bez względu na jakiekolwiek umowy zawarte lub mające być zawarte z sułtanem tureckim, nawet jeśli zostały potwierdzone przysięgą".

Stan, w jakim znajdowali się wówczas Węgrzy, można porównać do gorączki lub odurzenia. Ale w krótkim czasie pojawiło się wystarczająco dużo zjawisk, aby otrzeźwić oszołomionych. Dzień wyznaczony na rozpoczęcie kampanii, pierwszy września, już nadszedł, a pomocy zagranicznej nie było jeszcze widać. Nie nadeszła żadna pomoc lądowa, z wyjątkiem kilku Polaków i kilku oddziałów krzyżowych, z którymi cała armia królewska liczyła około dziesięciu lub dwunastu tysięcy ludzi. Była to podjęta przez Władysława próba wypędzenia Turków z Europy. Nad dolnym Dunajem dołączył do niego Hunyadi z pięcioma tysiącami ludzi, a następnie czterotysięczna odsiecz wojewody Dracula.

Ale wcześnie zdali sobie sprawę, że kampania była błędna. Stawało się coraz bardziej pewne, że Brankowicz nie tylko nie udzielił pomocy, ale nawet zawarł sojusz z Turkami, gdyż nie miał nic do zyskania na wojnie. Turcy zwrócili mu jego synów i serbskie zamki, choć później niż planowano. Później jego zdrada stała się całkiem jasna dzięki raportom Castriota; Branković bowiem nie tylko zabronił mu przejeżdżać przez Serbię, ale także zablokował go siłą.

Władysław otrzymał list od dowódcy papieskiej floty, informujący go, że sułtan przeprawił się nocą ze swoją armią do Europy na małych barkach, a flota chrześcijańska nie była w stanie temu zapobiec. Wiadomość ta bardzo zaniepokoiła naszą armię, ale kontynuowała ona marsz w kierunku Warny, gdzie miała spotkać się z wojskami cesarza greckiego i Skanderbega. Za nimi szedł basza z Nikapolis, do którego później dołączył sułtan z armią pięciokrotnie liczniejszą od Węgrów. Nasza jednak nie była świadoma tej ostatniej okoliczności. Dowiedzieli się o tym dopiero 7 listopada, kiedy dotarli do Warny.

Bitwa została stoczona 10 listopada. Rankiem János Hunyadi zebrał armię, wciąż w dwóch liniach bojowych. Na lewym skrzydle pierwszego, bronionego przez jezioro Devina, zajęli pozycje jego ludzie , pośrodku wojska królewskie  z wielką flagą królewską, a na prawym biskupi Egeru i Bośni, bandy chorwackiego bana Thallóczego i krzyżowcy zgromadzeni przez Juliana. W drugiej linii bojowej, za prawym skrzydłem, stanęła banderia biskupa waradzkiego z kilkoma polskimi oddziałami pod sztandarem św. Władysława. Hunyadi umieścił za środkowym korpusem część oddziałów królewskiego banderium: Węgrów i Polaków, a także Wołochów. Był też król, którego otaczało pięciuset jeźdźców. Pomiędzy armią a Warną znajdował się zamek rydwanów, w którym umieszczono oddziały piechoty i armaty.

Hunyadi dowodził armią niewielkich, ale wypróbowanych i wypróbowanych oddziałów tak doskonale, że zwycięstwo było prawie w naszych rękach. Kawaleria, prawe i lewe skrzydło armii tureckiej, została już pokonana i potrzebny był jeszcze jeden generalny szturm na janczarów. Następnie, zachęcony przez polskich zwolenników Władysława, by nie oddawać całej chwały Hunyadiemu, mimo wyraźnego dekretu wodza, śmiało przedwcześnie wyruszył na Turków. Wkrótce został otoczony i zabity wraz ze swoimi sługami. Jego głowa została następnie przygwożdżona do słupa i tak niesiona. Węgrzy przestali słuchać Hunyadiego, gdy król upadł, ale zaczęli uciekać. Zapadał zmrok, więc wielu ludzi mogło uciekać do zamku wozowego. Na próżno: nazajutrz Turcy wdarli się do wozu i wzięli do niewoli większość tych, którzy tam byli, lub wzięli ich do niewoli. Tylko nielicznym udało się uciec. Kardynał Julian również próbował ucieczki, ale podczas ucieczki został otoczony i zabity przez węgierskich żołnierzy.

Wielkie szkody, jakie wynikły z bitwy pod Warną, polegały na tym, że idea krucjat została skompromitowana przez niepowodzenie kampanii i upadek samego Juliana, tym bardziej, że później przegrana bitwa była wszędzie postrzegana jako kara Boża za złamanie przysięgi. Sam Hunyadi pisał o tym do papieża: "To nie była nasza wina podczas bitwy, to nie siła i męstwo wroga, ale nasze grzechy, sprawiedliwy sąd Wszechmogącego, pokonały nas!".

Na czele całego ruchu stała Stolica Apostolska, która liczyła na powtórzenie kampanii tureckiej. Wierzył, że uda mu się pokonać muzułmanów i jednocześnie zasymilować stare wyznania z Kościołem katolickim. W tym bowiem czasie cesarze konstantynopolitańscy z całą sztuką podążali za polityką swoich małżonków, książąt serbskich, bułgarskich i bośniackich, tzn. w razie wielkiej potrzeby wysyłali posłów do Rzymu i ogłaszali gotowość przyłączenia się do Kościoła katolickiego. Obiecał to grecki cesarz Jan Paleolog, który wciąż miał nadzieję na zjednoczenie zamieszkałych przez Greków regionów Europy.

Skutki wyprawy krzyżowej króla Władysława:

- Sułtanowi udało się przekupić kupców genueńskich, którzy przewieźli armię turecką na drugi brzeg. Król został zdradzony przez tych, co najwymowniej przekonywali go o znakomitej sposobności podjęcia działań wojennych, które miały się zakończyć pewnym i bezkrwawym niemal zwycięstwem. Włosi za przewiezienie każdego tureckiego żołnierza dostali po sztuce złota.

Statki handlowe Genueńczyków, przy pomocy mieszkańców Pery i Galaty, przez dwa dni i dwie noce przewoziły armię Murada II przez Bosfor.

- Pozostaje dodatkowe pytanie dlaczego flota papieska i wenecka , zgodnie z wcześniej podjętymi ustaleniami nie udała się na Morze Czarne? Dlaczego nie starała się nawiązać kontaktu z armią lądową i przynajmniej podjąć wysiłki w celu udzielenia pomocy?

- Zachowanie cesarza bizantyjskiego pozostaje dodatkowym znakiem zapytania. Dlaczego pomimo zmobilizowania swoich sił nie podjął obrony Bosforu, a później nie starał się udzielić pomocy wojskom króla Władysława?

- Turkom szybko udało mu się uchwycić drugi bizantyjski brzeg cieśniny, bez sprzeciwu ze strony armii cesarza Jana VIII Paleologa. Władca bizantyjski odmówił uderzenia na siły tureckie uważając taką operację za zbyt ryzykowną i nie chciał kierować do niej żołnierzy, których zadaniem była obrona Konstantynopola.

- To o czym się u nas nie mówi, że chrześcijańskie wojska, niszczyły mienie chrześcijańskich Bułgarów, prześladowały mieszkańców, co zniechęcało i odstraszało nawet  Bułgarów, którzy chcieli widzieć w armii królewskiej wyzwolicieli. Dopiero po specjalnych rozkazach zakazano tego typu działań.

- Dopiero około 6 listopada, czyli dopiero na parę dni przed bitwą informacja o przeprawieniu się armii Murada II na rumelijski brzeg dotarła do Władysława III. Była ogromnym zaskoczeniem i szokiem dla dowódców oddziałów chrześcijańskich. Rozpoznanie jednak było na tyle niedokładne, że nie wiedziano czy to awangarda, czy też główne siły tureckie idą im na spotkanie. Przez pewien czas przypuszczano, że to straż przednia armii tureckiej, nie chcąc uwierzyć, że sułtan tak szybko zdołał zmobilizować swoje siły i na tyle uporządkować sytuację, aby z całą potęgą przystąpić do przeciwdziałania. Nie powstrzymała jednak dalszego marszu armii króla Władysława, która niespodziewanie znalazła się w położeniu wyjątkowo trudnym.

- Przez trzy dni po zakończeniu bitwy wojska tureckie pozostawały na polu walki. Ciała poległych wyznawców Allacha grzebano z religijnym ceremoniałem. Trupy chrześcijan wrzucano do pobliskiego jeziora. Ci, co zginęli w dalszej odległości od miejsca starcia, byli później chowani przez miejscową bułgarską ludność.

- Zmarnowano też szansę odzyskania Śląska. Skarb państwa został zrujnowany długami, zaciąganymi przez króla na węgierską wojnę domową i wyprawy bałkańskie. Wiele zastawionych dóbr królewskich znalazło się w rękach panów polskich i szlachty. Śmierć poniósł król Polski, pierworodny syn Jagiełły, dwudziestoletni Władysław.

 

 

poniedziałek, 6 listopada 2023

Dunkierka, Churchill i jego sponsorzy z londyńskiego Citi, którzy ustanawiali banki centralne w Afryce i Indiach, czyli Irving o Churchillu

Czytelniku,

Cała nasza historia o II wojnie światowej jest bardziej skomplikowana, niż nam piszą ją "polscy' historycy. Co rusz wychodzą  nowe fakty oparte na oficjalnych dokumentach. Dopóki nie zrozumiemy ruchu obrotu pieniądzem i elit za tym stojących zawsze będziemy wpuszczani w awantury, z których do dziś nie potrafimy wyciągnąć wniosków. Pan Irving należy do kontrowersyjnych historyków, ale ma dostęp do dokumetów, do których żaden z naszych głupawych historyków się nie pofatyguje. A są one normalnie dostepne dla chcących zgłębić temat.

Poniższy fragment jest ze strony: David Irving o Winstonie Churchillu (ihr.org)

Irving o Churchillu

 

Demontaż mitologii Churchilla

 

Theodore J. O'Keefe

 

Światowej klasy historyk David Irving nie jest obcy czytelnikom czasopisma "Journal of Historical Review" wydawanego przez IHR. Jego przemówienie na Międzynarodowej Konferencji Rewizjonistycznej w 1983 roku, które ukazało się w zimowym wydaniu Journal of Historical Review ("O historii współczesnej i historiografii") z 1984 roku, było czymś w rodzaju elementarza rewizjonistycznej metody historiograficznej Irvinga. Towarzyszyły jej również kuszące wskazówki dotyczące nowych kierunków badań Irvinga i wynikających z nich nowych możliwości książkowych.

 

Nie mniej ważne wśród rewelacji Irvinga były te, które dotyczyły Winstona Churchilla, potomka jednego z największych angielskich rodów i przywódcy swojego narodu i jego imperium (jak wciąż uważał) w okresie, który wielu jego rodaków i wielu za granicą nadal uważa za "najwspanialszą godzinę" Wielkiej Brytanii. Czytelnicy pamiętają, że Irving ujawnił kilka przykładów sprzedajności, i hipokryzji Churchilla, w tym poltrooniczną postawę Churchilla w czasie niemieckiego nalotu na Coventry oraz fakty tajnego subwencjonowania Churchilla i jego kumpli przez rząd czeski.

 

Przypomnijmy również, że w swoim wykładzie Irving mówił o planowanej przez siebie książce o Winstonie Churchillu, która w tamtym czasie miała zostać opublikowana w USA przez Doubleday, a w Wielkiej Brytanii przez MacMillana, dwie wielkie firmy w pełni godne autora, który od ćwierćwiecza produkuje skrupulatnie zbadane historyczne bestsellery. Jak wskazano w ostatnich wydaniach biuletynu IHR, wyzwania rzucone przez Irvinga panującej ortodoksji stały się tak nie do zniesienia dla establishmentu, że oba te główne domy odmówiły drukowania książek w takiej formie, w jakiej zostały napisane. Zadanie to zostało podjęte przez rewizjonistyczną operację w Australii. Na ukończeniu jest pierwszy tom nowej książki Irvinga Churchill's War.

 

W zeszłym roku David Irving odbył światowe tournée z przemówieniami, odwiedzając Amerykę Północną (USA i Kanadę), Australię, Republikę Południowej Afryki i Europę. Wygłaszał wykłady na szeroki zakres tematów związanych z burzliwą historią naszego stulecia, z typowym dla siebie talentem do celnych zwrotów i opowiadań anegdot. Podczas jednego ze swoich wykładów, wygłoszonego w Vancouver w Kolumbii Brytyjskiej 31 marca 1986 roku, Irving przedstawił serię nowych faktów i spostrzeżeń na temat życia i kariery Winstona Churchilla.

 

Na początku swojego wykładu Irving zauważył, że nieżyjący już Harold MacMillan (Lord Stockton), niedawno zaatakowany przez Nikołaja Tołstoja (Minister i masakry) za jego rolę w przymusowej deportacji dziesiątek tysięcy antykomunistycznych Kozaków, Białorusinów, Ukraińców i innych do ZSRR po I wojnie światowej, oświadczył, że książka Irvinga o Churchillu "nie zostanie opublikowana przez jego firmę". nad jego martwym ciałem". Najwyraźniej jednak niedawna śmierć lorda Stocktona nie zmieniła sytuacji w MacMillan.

 

Wtedy Irving przekazał elektryzującą informację:

 

Szczegółów, które wam dzisiaj opowiem, nie znajdziecie opublikowanych w biografii Churchilla. Na przykład, nie znajdziesz ich nawet w biografii samego Churchilla, ponieważ nad nim znajdowały się siły, które były tak potężne, że były w stanie uniemożliwić mu opublikowanie szczegółów, które nawet on chciał opublikować, a które uważał za brudne i pozbawione skrupułów na temat początków II wojny światowej.

 

Na przykład, kiedy pisałem biografię Churchilla, natknąłem się na wiele prywatnych dokumentów w aktach organizacji Time/Life w Nowym Jorku. Na Uniwersytecie Columbia znajdują się wszystkie prywatne dokumenty redaktora naczelnego "Time/Life", niejakiego Daniela Longwella. I tam, w tych dokumentach, znajdujemy wszystkie dokumenty odnoszące się do oryginalnej publikacji wspomnień Churchilla w 1947 i 1949 roku, wielkiego sześciotomowego zbioru wspomnień Churchilla z II wojny światowej. Znalazłem tam list przedwojennego kanclerza Niemiec, człowieka, który poprzedził Hitlera, dr Heinricha Brüninga, list do Churchilla w sierpniu 1937 roku. Sekwencja wydarzeń była następująca: dr Brüning został kanclerzem, a następnie Hitler zastąpił go po małym, nieodróżnialnym posunięciu innego człowieka. Innymi słowy, Brüning był człowiekiem, którego zastąpił Hitler. A Brüning miał okazję zobaczyć, kto popiera Hitlera. Bardzo ciekawe, kto finansował Hitlera przez wszystkie lata spędzone na pustkowiu, a Brüning wiedział.

 

Brüning napisał list do Churchilla po tym, jak został zmuszony do rezygnacji i udania się na wygnanie do Anglii w sierpniu 1937 roku, wymieniając nazwiska i tożsamość ludzi, którzy poparli Hitlera. Po wojnie Churchill poprosił Brüninga o pozwolenie na opublikowanie tego listu w jego wielkiej historii świata, Sześciotomowej historii świata. A Brüning odmówił. W swoim liście Brüning napisał: "Nie chciałem i nawet dzisiaj nie chcę ujawniać od października 1928 r., że dwaj najwięksi regularni płatnicy NSDAP byli dyrektorami generalnymi dwóch największych berlińskich banków, obaj wyznania mojżeszowego, a jeden z nich był przywódcą syjonizmu w Niemczech".

 

Zachował się list dr Heinricha Brüninga do Churchilla z 1949 roku, w którym wyjaśniał, dlaczego nie pozwolił Churchillowi opublikować listu z sierpnia 1937 roku. Była to niezwykła historia, wyjęta ze wspomnień Churchilla. Nawet Churchill chciał ujawnić ten fakt. Zaczynasz odczuwać trudności, jakie mamy dzisiaj w drukowaniu prawdy. Churchill, oczywiście, wiedział wszystko o kłamstwach. Sam był ekspertem w kłamstwie. Nałożył na nią połysk. Mówił do swoich przyjaciół: "Prawda jest takim kruchym kwiatem. Prawda jest tak cenna, że trzeba jej dać ochroniarza kłamstw". Tak ujął to Churchill.

 

Irving opisał kilka źródeł tajnego wsparcia finansowego, jakim cieszył się Churchill. Oprócz pieniędzy dostarczanych przez rząd czeski, Churchill był finansowany w latach 1930-1939 przez fundusz pochodzący z tajnej grupy nacisku znanej jako Focus.

 

Irving o Focusie:

 

"Focus" był finansowany z funduszu założonego przez najbogatszych londyńskich biznesmenów – głównie biznesmenów zorganizowanych przez Radę Żydowskich Deputowanych w Anglii, której przewodniczącym był niejaki Sir Bernard Waley Cohen. Sir Bernard Waley Cohen zorganizował prywatną kolację w swoim mieszkaniu 29 lipca 1936 roku. To jest w pamiętnikach Waleya Cohena... 29 lipca 1936 roku Waley Cohen założył fundusz w wysokości 50 000 funtów dla The Focus, grupy nacisku Churchilla. Teraz, 50 000 funtów w 1936 roku, pomnóż to przez co najmniej dziesięć, aby uzyskać dzisiejsze liczby. Kolejne trzy lub cztery, aby pomnożyć to przez dolary kanadyjskie. Tak więc, 40 razy 50 000 funtów – około 2 milionów dolarów w przeliczeniu na kanadę – Bernard Waley Cohen przekazał tajnej grupie nacisku Churchilla w lipcu 1936 roku. Celem była -- melodia, którą Churchill musiał zagrać: walczyć z Niemcami. Zacznijcie ostrzegać świat przed Niemcami, przed nazistowskimi Niemcami. Churchill, oczywiście, jeden z naszych najwybitniejszych mówców, wspaniały pisarz, właśnie to zrobił.

 

Przez dwa lata "The Focus" kontynuował walkę, właściwie aż do 1939 roku. Udało mi się odnaleźć tajne akta Focusa, znam nazwiska wszystkich członków. Znam wszystkie ich sekrety. Wiem, ile pieniędzy dostawali, nie tylko od "Focusa", ale także od innych rządów. Celowo używam słowa "inne rządy", ponieważ jednym ze źródeł informacji do biografii Churchilla są w rzeczywistości dokumenty Chaima Weizmanna w państwie Izrael. Izrael udostępnił mi całą tajną korespondencję Churchilla z Chainem Weizmannem, wszystkie jego tajne konferencje. To zdumiewające, ale ja, pomimo mojej reputacji, w pewnym sensie negatywnym w stosunku do tych ludzi, mam dostęp do takich akt, tak samo jak rząd rosyjski dał mi pełny dostęp do wszystkich sowieckich dokumentów dotyczących kontaktów Churchilla z Iwanem Majskim, Józefem Stalinem, Mołotowem i całą resztą. Jestem jedynym historykiem, który miał dostęp do tych rosyjskich zapisów. Jest to swego rodzaju metoda targowa, której używam, gdy chcę uzyskać dostęp do tych akt, ponieważ to właśnie w tych zagranicznych archiwach znajdujemy prawdę o Winstonie Churchillu.

 

Jeśli chcesz mieć dowody na to, że uchylał się od płacenia podatków w 1949 roku i okolicach, nie będziesz szukał w jego własnych aktach podatkowych, będziesz szukał w aktach tych, którzy go zatrudniali, takich jak Time/Life Corporation of America. Tam właśnie patrzysz. A kiedy szukacie dowodów na to, kto wykładał pieniądze dla Churchilla, kiedy był w dziczy i kto finansował jego tajną grupę, The Focus, nie będziecie zaglądać do jego akt. Znowu zajrzymy do tajnych akt, na przykład czeskiego rządu w Pradze, bo stamtąd pochodziła większość pieniędzy.

 

Irving ujawnił następnie dalsze szczegóły finansowania Churchilla przez Czechów, a także fakty dotyczące finansowego ratowania Churchilla przez bogatego bankiera pochodzenia austro-żydowskiego, Sir Henry'ego Strakoscha, który, według słów Irvinga, wyłonił się "z drewnianej stolarki londyńskiego City, tej wielkiej, czystej międzynarodowej instytucji finansowej". Kiedy Churchill zbankrutował z dnia na dzień w wyniku krachu na amerykańskiej giełdzie w latach 1937-1938, to właśnie Strakosch odegrał kluczową rolę w ustanowieniu banków centralnych Afryki Południowej i Indii, które wykupiły wszystkie długi Churchilla. Kiedy Strakosch zmarł w 1943 roku, szczegóły jego testamentu, opublikowane w londyńskim Timesie, zawierały zapis w wysokości 20 000 funtów na rzecz ówczesnego premiera, eliminując cały dług.

 

Irving zajmował się osiągnięciami Churchilla jako przywódcy w czasie wojny, najpierw jako pierwszego lorda admiralicji, a następnie jako premiera. Brytyjski historyk nawoływał do "wielkiej klęski militarnej Churchilla w Norwegii, którą sam zaprojektował i był pionierem" i wspomniał o podejrzeniu kapitana Ralpha Edwardsa, który był wówczas w sztabie Churchilla, że Churchill celowo spowodował fiasko, aby obalić Neville'a Chamberlaina i zastąpić go na stanowisku premiera, co później nastąpiło.

 

Irving mówił o Dunkierce:

 

W maju 1940 roku Dunkierka, największa klęska Churchilla. To nie było zwycięstwo. To nie był triumf. Brytyjczycy nie mają się czym pochwalić. Dunkierki? Jeśli teraz zajrzysz do akt Dunkierki w brytyjskich archiwach, przekonasz się, że dostajesz tylko fotokopie najważniejszych akt dotyczących Dunkierki z tajemniczymi pustymi stronami. Na początku myślisz, jak miło z ich strony, że włożyli te puste strony, aby oddzielić dokumenty. Nic podobnego. Puste strony to te, które naprawdę chcesz widzieć. W niektórych przypadkach, oczywiście, puste strony są naprawdę cenzurowane przez sprawy wywiadowcze. Ale inne puste strony to korespondencja między Churchillem a francuskim premierem Paulem Reynaudem, która ujawniła brzydką prawdę, że Churchill osobiście wydał tajny rozkaz lordowi Gortowi, brytyjskiemu generałowi dowodzącemu brytyjskim korpusem ekspedycyjnym w Dunkierce: "Wycofaj się, wycofaj się" lub, jak to ujął Churchill, "Ruszaj na wybrzeże". To było sformułowanie Churchilla. — I nie wolno ci powiedzieć żadnemu z sąsiednich sojuszników, że się wycofujesz. Francuzi i Belgowie byli pozostawieni w niepewności, że się wycofujemy.

 

Myślę, że jest to najbardziej nikczemna akcja, jaką mógł wykonać jakikolwiek brytyjski dowódca, wycofać się i nie powiedzieć ani swoim sojusznikom na lewym i prawym skrzydle, że wycofuje się pod Dunkierkę. Wiedziałem o tym dlatego, że chociaż puste miejsca znajdują się w brytyjskich aktach, otrzymałem pozwolenie od wdowy po francuskim premierze Paulu Reynaud. Wdowa po nim wciąż żyje. Kochana starsza pani w wieku około 95 lat, mieszkająca w Paryżu. I prowadząc jej drżącą rękę, udało mi się nakłonić ją do podpisania dokumentu udostępniającego mi wszystkie akta premiera znajdujące się we francuskim Archiwum Narodowym w Paryżu. Są też dokumenty, oryginały dokumentów, których nie wolno nam oglądać w Londynie. i tam znamy brzydką prawdę o innym wielkim triumfie Churchilla, o odwrocie do Dunkierki. Gdyby w czerwcu 1940 roku wybuchł pokój, Churchill byłby skończony. Na Parliament Square nie ma mosiężnego pomnika Winstona Churchilla. Zostałby wyrzucony na śmietnik zapomnienia, zapomniany na zawsze i mówię, że dobra zabawa, ponieważ Imperium Brytyjskie zostałoby zachowane. Do tej pory bylibyśmy najpotężniejszą rasą -- czy ośmielimy się użyć tego słowa, rasą brytyjską, najpotężniejszą rasą na Ziemi.

 

Irving zwrócił uwagę, że Churchill odrzucił oferty pokojowe Hitlera w 1939, 1940 i 1941 roku. (Irving popiera tezę, że ucieczka Rudolfa Hessa do Szkocji została zlecona przez Führera). Irving wskazał jeden krytyczny moment i przedstawił tło:

 

Kluczowym momentem, w którym udało mu się zlikwidować tę pokojową ofensywę w Anglii, był lipiec 1940 roku. Jeśli spojrzymy na jedną datę, 20 lipca, myślę, że był to coś w rodzaju przełomu między starą erą pokoju, wielkością Imperium Brytyjskiego a nową erą, nową erą odstraszania nuklearnego i holokaustem, nuklearnym holokaustem. 20 lipca 1940 roku: Churchill leży w łóżku w niedzielę w Chequers, kiedy otrzymuje dziwną wiadomość. To przechwycony telegram niemieckiego ambasadora w Waszyngtonie do Berlina. Dopiero co wyszło na jaw, że czytaliśmy wszystkie niemieckie szyfry – nie tylko niemieckie kodeksy armii, sił powietrznych i marynarki wojennej, ale także niemieckie kody ambasady. A jeśli jesteś na tyle głupi, by uwierzyć we wszystko, co jest napisane w oficjalnej historii brytyjskiego wywiadu, zrozumiesz, że jedynym powodem, dla którego ujawnili połowę historii, jest powstrzymanie nas przed próbą dowiedzenia się drugiej połowy. A co ważne, czytamy również niemieckie kody dyplomatyczne. 20 lipca niemiecki ambasador w Waszyngtonie wysłał do Berlina wiadomość, że brytyjski ambasador w Waszyngtonie zapytał go bardzo cicho, bardzo poufnie, jakie są niemieckie warunki pokojowe. Była to oczywiście jedyna rzecz, do której Churchill nigdy nie mógł dopuścić, aby Brytyjczycy dowiedzieli się, jakie są warunki pokojowe Hitlera. Natychmiast wysyła wiadomość do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, do lorda Halifaxa, mówiąc: "Pański ambasador w Waszyngtonie ma surowy zakaz jakichkolwiek dalszych kontaktów z niemieckim ambasadorem, nawet pośrednio". Porozumiewali się przez pośrednika kwakrów.

 

Tego samego dnia Churchill wysłał telegram do Waszyngtonu, w którym nakazał lordowi Lothianowi, brytyjskiemu ambasadorowi w Waszyngtonie, nie mieć nic wspólnego z niemieckim ambasadorem. Tego samego dnia podejmuje trzeci krok, aby upewnić się, że ruchy pokojowe w Wielkiej Brytanii zostaną ostatecznie zduszone w momencie narodzin. Nakazuje sir Charlesowi Portalowi odwiedzić go w Chequers, wiejskiej rezydencji brytyjskich premierów. Sir Charles Portal był głównodowodzącym Bomber Command. Jakie to ma znaczenie? Cóż, znaczenie jest następujące. Do lipca 1940 roku na brytyjskie miasta nie spadła ani jedna niemiecka bomba. Hitler wydał rozkaz, aby żadne brytyjskie miasta nie były bombardowane, a przede wszystkim bombardowanie Londynu jest całkowicie zabronione i objęte embargiem. Churchill wie o tym, bo czyta niemiecki kod. Odczytuje sygnały Niemieckich Sił Powietrznych, które mogę teraz odczytać w niemieckich aktach. Churchill odczytuje sygnały i wie, że Hitler nie wyświadcza mu przysługi.

 

Hitler wciąż ma nadzieję, że ten szaleniec w Anglii przejrzy na oczy, albo że zostanie przegłosowany przez kolegów z gabinetu. Nie wyświadcza więc Churchillowi przysługi, bombardując jakiekolwiek angielskie miasta. Churchill wpada w szał, bo myśli, że został przechytrzony przez Hitlera. 20 lipca posyła po Sir Charlesa Portala, szefa Bomber Command, i mówi do Sir Charlesa Portala, jak wiemy z zapisów z Dowództwa do Ministerstwa Lotnictwa: "Kiedy najwcześniej mógłbyś przeprowadzić okrutny atak powietrzny na Berlin?" Sir Charles Portal odpowiada Winstonowi: "Obawiam się, że nie możemy tego zrobić teraz, dopiero we wrześniu, ponieważ noce nie są wystarczająco długie, aby polecieć z Anglii do Berlina i z powrotem w godzinach ciemności. Być może we wrześniu, a we wrześniu będziemy mieli pierwszą setkę nowych bombowców Sterlinga... Ale mówi też: "Ostrzegam was, jeśli to zrobicie, Niemcy wezmą odwet. Obecnie nie bombardują celów angielskich, w ogóle nie bombardują celów cywilnych i wiecie dlaczego. A jeśli zbombardujesz Berlin, Hitler weźmie odwet na angielskich celach cywilnych". A Churchill tylko mruga, gdy dostaje tę odpowiedź, bo wie, czego chce.

 

Wiemy, czego chce, ponieważ powiedział Joe Kennedy'emu, amerykańskiemu ambasadorowi – Josephowi P. Kennedy'emu, ojcu zmarłego prezydenta – "Chcę, aby Niemcy zaczęli bombardować Londyn tak szybko, jak to możliwe, ponieważ to wprowadzi Amerykanów do wojny, gdy zobaczą przerażenie nazistów, a przede wszystkim położy kres temu niezręcznemu i niewygodnemu ruchowi pokojowemu, który rodzi się w moim gabinecie i wśród brytyjskiej ludności". Otworzyłem pamiętnik Kennedy'ego. Czytałem też telegramy Kennedy'ego do Departamentu Stanu w Waszyngtonie. Są zakopane wśród akt. Nie można ich łatwo znaleźć, ale warto je przeczytać i zobaczyć w szczegółach, co Churchill mu powiedział. Cóż za cynizm. Churchill celowo sprowokował bombardowanie własnej stolicy, aby zabić ruch pokojowy. Został ostrzeżony, że taka będzie konsekwencja, ale on tego potrzebuje. A mimo to Hitler nie wyświadcza mu przysługi.

 

Następnie Irving szczegółowo opisał cyniczne manewry Churchilla mające na celu eskalację kampanii powietrznej przeciwko ludności cywilnej Niemiec do punktu, w którym Hitler został zmuszony do odwetu na brytyjskie miasta, dostarczając fałszywego uzasadnienia dla potwornych ataków terrorystycznych R.A.F. (a później Sił Powietrznych Armii Stanów Zjednoczonych) na wielowiekowe cytadele kultury i ich bezbronnych mieszkańców.

 

Brytyjski historyk rozwinął temat, który poruszył w swoim przemówieniu na konferencji IHR w 1983 roku: pijak Churchill. Irving uzasadnił swoje oskarżenie licznymi cytatami z pamiętników i dzienników, których oryginały często różnią się od mocno wypranych wydań. Swoje przemówienie zakończył anegdotą o absurdalnym incydencie, w którym Churchill błagał Williama Lyona Mackenzie Kinga, premiera Kanady z czasów wojny, o przeniesienie produkcji w destylarniach jego kraju z surowców potrzebnych do wysiłku wojennego na whisky i gin, czyli dwadzieścia pięć tysięcy skrzynek. Według prywatnego pamiętnika Mackenzie Kinga, 25 sierpnia 1943 roku premier Kanady podarł memorandum Churchilla na ten temat dokładnie 6 pięć minut przed ósmą, a sir Winston musiał przetrwać wojnę z płynnym pożywieniem z innych krajów i klimatów. Jak podkreślał Irving, pijackie tyrady Churchilla, często podczas posiedzeń gabinetu, budziły obrzydzenie wielu jego generałów, jak wtedy, gdy na spotkaniu 1944 lipca <> r. premier powiedział swoim dowódcom, aby przygotowali się do zrzucenia dwóch milionów śmiercionośnych bomb wąglikowych na niemieckie miasta. Brytyjski lord morski, admirał Cunningham, napisał o tym spotkaniu: "Nie ma wątpliwości, że P.M. nie jest w stanie o niczym dyskutować, jest zbyt zmęczony i ma za dużo alkoholu".

 

Obalenie przez Irvinga mitu Churchilla, oparte na bogatej dokumentacji dowodowej, z których większość została starannie ominięta przez strażników płomienia Churchilla, może stanowić jego najważniejszą przysługę dla rewizjonizmu. Legendarne "Winnie" w kształcie litery V, wymachujące i zaciągające się cygarem, jest dla wielu centrystów lub konserwatystów symbolem i gwarancją, że Wielka Brytania i Ameryka walczyły i "wygrały" II wojnę światową w imię tradycyjnych zachodnich wartości, a nie po to, by wykrwawić Europę i zapewnić sobie ogromną bazę geopolityczną dla komunizmu.

 

Biografia Churchilla Irvinga obiecuje wyrzucić do kosza takie autoryzowane badania, jak to Martina Gilberta (które zostało już opisane prywatnie przez jednego z historyków establishmentu jako "przypisy do wspomnień wojennych Churchilla"). Publikacja pierwszego tomu "Wojny Churchilla" jeszcze w tym roku powinna być wydarzeniem historiograficznym najwyższej wagi.

piątek, 3 listopada 2023

Czy córka generała Sikorskiego zginęła w Gibraltarze?

 


Do dziś żaden rząd nie podjął próby odzyskania zwłok Zofii Leśniewskiej z Rosji. Jesteśmy jej to winni. Na razie czekamy na Polski rząd.