wtorek, 28 maja 2024

Metale ziem rzadkich na Ukrainie warte są 11,7 biliona dolarów

 Czytelniku,

Prezydent Estonii oświadczył, że Ukraina nie będzie negocjować porozumienia pokojowego z Rosją, dopóki Putin i Rosja nie przestaną istnieć i nie zostaną skonfiskowane przez mocarstwa. Oznajmił, że nawet zamach stanu nie wystarczy – Alar Karis, prezydent Estonii, został wybrany w 2021 r. bez opozycji – tylko on kandydował. Jego doświadczenia sprzed tej samotnej nominacji – Karis jest biologiem, który pracował w muzeum.

 

Nominację Karisa złożył Juri Ratas, były premier Estonii, który ustąpił ze stanowiska w 2021 r., co wywołało liczne kontrowersje i skandale, w tym dymisję całego gabinetu ministrów.

 

Skąd obsesja na punkcie Ukrainy?

 

Ukraińscy handlarze, CIA, chcą zbudować fabrykę litu pod Kijowem, aby przeciwstawić się chińskiemu monopolowi. Uważa się, że Ukraina posiada największe w Europie niezbadane minerały ziem rzadkich o wartości 11,5 biliona dolarów.    To wyjaśniałoby, dlaczego wyludnienie Ukrainy było złem koniecznym, aby przejąć kontrolę nad zasobami. – Do ostatniego Ukraińca. ~Cytat Zełenskiego

 

Większość ukraińskich zasobów pierwiastków ziem rzadkich, w tym litu, berylu i niobu, znajduje się obecnie w strefach okupowanych przez Rosję, głównie w Zaporożu i Doniecku na wschodniej Ukrainie. Ziemia czarnego złota – minerały z białego złota. Minerały te są niezbędne do produkcji chipów, smartfonów, wiatraków, paneli słonecznych, laptopów i pojazdów elektrycznych. A Europa bardzo ich pragnie.

 

Nie tylko Europa – licencje otrzymały firmy australijskie, brytyjskie, amerykańskie i tureckie. Największym inwestorem jest Grupa BVG.

 

BGV Group to spółka inwestycyjna z Kijowa, założona w 2015 roku – rok po zamachu stanu na Ukrainie w 2014 roku i obaleniu prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza. W tym samym czasie Hunter Biden i były agent CIA Joseph Black zasiedli w zarządzie Burisma Holdings na Ukrainie, gdzie dzierżawa ropy i gazu została „nieznacjonalizowana” i przekazana Burismie. Zarejestrowana na Cyprze spółka Burisma została rozwiązana w 2023 r. w wyniku zarzutów o pranie pieniędzy i finansowanie terroryzmu.

 

Jest prawdopodobne, że Grupa BVG uzyskała dzierżawę złóż minerałów jednocześnie od tego samego zamachu stanu, wprowadzonego przez rząd operacyjny CIA.

 

W 2019 roku firma BVG nawiązała współpracę z Holtec Company w ramach wspólnego przedsięwzięcia zarejestrowanego w Delaware. Założycielem i dyrektorem generalnym Holtec jest dr Kris Singh. Jego zainteresowania skupiają się na energetyce jądrowej. W szczególności – „Dr. Singh przewodzi firmie Holtec w światowym wyścigu mającym na celu opracowanie „bezpiecznego” małego reaktora modułowego, który sprawi, że energia jądrowa stanie się konkurencyjnym kosztowo rozwiązaniem w zakresie czystej energii dla świata zmagającego się z rosnącą emisją dwutlenku węgla”.  W tym do użytku cywilnego.

 

Ukraińskim założycielem Grupy BVG jest Hennadii Butkevych, zamożny darczyńca ukraińskiej gospodarki.

 

W marcu 2024 r. Butkevych i jego zespół spotkali się z „brytyjskimi parlamentarzystami, członkami Izby Lordów i ministrami stanu, aby wziąć udział w oficjalnym wydarzeniu dotyczącym inwestycji na Ukrainie, które odbyło się w izbach parlamentu. Celem spotkania było omówienie partnerstwa brytyjsko-ukraińskiego w zakresie wydobycia minerałów krytycznych, które pomoże Wielkiej Brytanii w rozwoju zaawansowanych technologii i będzie promować przejście na czystą energię.

 

Liczba graczy zajmujących się wydobyciem minerałów ziemnych jest prawdopodobnie uzupełniona anonimowymi inwestorami za pośrednictwem okrężnych zagranicznych spółek fasadowych. Ale sama ogrom wartości tych minerałów wyjaśniałaby obsesję na punkcie Ukrainy. Oczywiście Rosja również doskonale zdaje sobie sprawę z tych zasobów.

 

Chociaż Rosję uważa się za największego po Chinach producenta metali ziem rzadkich, produkującego 2,6 tys. ton rocznie, konsekwencje produkcji na Ukrainie mogą mieć wpływ na handel. Z tego punktu widzenia Rosja nie ma realnego impetu, aby zakończyć atak na Ukrainę. A za pośrednictwem CIA i MI6 może realizować się bardziej nikczemny plan. Nie ma żadnej miłości między Ukraińcami a CIA, MI6 i Mossadem. Ich ekonomia jest znikoma. Ale dzielenie się 11,7 bilionami dolarów z tymi obywatelami nie jest powszechną kwestią w Kabałach. Zatem wykorzystanie Rosji jako środka do eliminacji populacji i jej udziału w bogactwie mogłoby wyjaśnić koncepcję „wiecznej wojny”.

 

Jest to ten sam plan gry, który jest używany wielokrotnie w Afryce. Kradnij ich bogactwa, karząc obywateli i wpychając ich w jeszcze większe ubóstwo. Dekada po dekadzie nie zmniejszano biedy, nie spieszyno się do dzielenia bogactwa gospodarczego, nie budowano – pozostają tylko puste słowa, gdy gwałcą ziemię, jej zasoby i bogactwo.

 

Ten sam scenariusz miał miejsce w Kolumbii, gdzie CIA infiltrowała wojny narkotykowe związane z kokainą – oczywiście w celu kradzieży narkotyków dla zysku – oczywiście nieoficjalnie. W tym samym scenariuszu kradnie się syryjską ropę i sprzedaje ją na czarnym rynku. Poza książkami. Irańska ropa to imiesłów wiszący. Zasoby rosyjskie są bełkotem prezydenta Estonii wzywającego do upadku obecnego systemu, biorąc pod uwagę, że Rosja nie zasymiluje się z zachodnimi rządami kolonialnymi.

 

Zbyt często odwracamy uwagę od głównego celu Kabały – PIENIĘDZY. Podążaj za pieniędzmi.

 

I to jest cały cel ludobójstwa Netanjahu – PIENIĄDZE. Pieniądze, które powinny należeć do Palestyńczyków – jeśli jakieś zostaną, kiedy skończy…

pobrano z :https://helenaglass.net/2024/05/28/ukraines-rare-earth-minerals-the-target/


piątek, 24 maja 2024

West Point usuwa słowa „Obowiązek, honor, ojczyzna” ze swojej deklaracji misji

 Czytelniku,


Niezauważona rzecz przeszła naszym wojskowym bez żadnej refleksji, która jak widać działania może zmienić wiele zwłaszcza, że w armii amerykańskiej zmienia się system deklaracji misji............

pobrano z: https://www.breitbart.com/politics/2024/03/13/west-point-removes-duty-honor-country-from-its-mission-statement/

West Point usuwa słowa „Obowiązek, honor, ojczyzna” ze swojej deklaracji misji

 

Nadinspektor armii West Point, generał broni Steve Gilland, ogłosił w poniedziałek nową misję tej czcigodnej instytucji, która zastępuje słowa „obowiązek, honor, ojczyzna” bardziej ogólnym „wartościami armii”.

 

Poprzednia misja West Point brzmiała:

Kształcić, szkolić i inspirować Korpus Kadetów, tak aby każdy absolwent był wyznaczonym przywódcą o charakterze oddanym wartościom obowiązku, honoru, ojczyzny i przygotowanym do kariery zawodowej charakteryzującej się doskonałością i służbą narodowi jako oficer w Stanach Zjednoczonych Armia.

 

W nowym oświadczeniu czytamy:

 

Budowanie, kształcenie, szkolenie i inspirowanie Korpusu Kadetów, aby stali się przywódcami o charakterze oddanym Wartościom Armii i gotowymi na całe życie doskonałej zawodowej doskonałości i służbie Armii i Narodowi.

Gilland wskazał w oświadczeniu, że chce bardziej skoncentrować się na „podstawowych zadaniach misji”, czyli „budowaniu, kształceniu, szkoleniu i inspirowaniu” w porównaniu z „obowiązkami, honorem i ojczyzną”.

 

W wiadomości zamieszczonej na stronie internetowej West Point powiedział:

Obowiązek, honor, ojczyzna są fundamentami kultury Akademii Wojskowej Stanów Zjednoczonych i zawsze pozostaną naszą dewizą. Określa, kim jesteśmy jako instytucja i absolwenci West Point. Te trzy święte słowa są znakiem rozpoznawczym doświadczenia kadetów i spajają Długą Szarą Linię w całej naszej wspaniałej historii.

 

Nasza odpowiedzialność za wychowywanie przywódców, którzy będą walczyć i wygrywać wojny naszego narodu, wymaga od nas regularnej oceny siebie. Dlatego w ciągu ostatniego półtora roku, współpracując z liderami z całego West Point i interesariuszami zewnętrznymi, dokonaliśmy przeglądu naszej wizji, misji i strategii, aby służyć temu celowi. Wierzymy, że nasza misja wiąże Akademię z Armią — Armią, w której będą służyć nasi kadeci. W wyniku tej oceny zarekomendowaliśmy naszemu kierownictwu wyższego szczebla armię następującą misję:

 

Budowanie, kształcenie, szkolenie i inspirowanie Korpusu Kadetów, aby stali się przywódcami o charakterze oddanym wartościom armii i gotowymi do służby przez całe życie armii i narodowi.

 

Zarówno Sekretarz Armii, jak i Szef Sztabu Armii zatwierdzili to zalecenie.

 

Nasza zaktualizowana misja koncentruje się na podstawowych zadaniach misji, takich jak budowanie, kształcenie, szkolenie i inspirowanie Korpusu Kadetów, aby zostali wyznaczony na przywódców charakteru, z wyraźnym celem przywiązania do wartości armii i gotowości do służby przez całe życie. Wartości armii obejmują obowiązek i honor, a kraj odzwierciedla się w lojalności, wierze w prawdę i wierności Konstytucji Stanów Zjednoczonych, armii, twojej jednostce i innym żołnierzom. W ciągu ostatniego stulecia misja West Point zmieniała się dziewięć razy. Wielu absolwentów pamięta misję, której się nauczył, ponieważ nowi kadeci nie zawierali tego motto, ponieważ obowiązek, honor, ojczyzna zostały po raz pierwszy dodane do deklaracji misji w 1998 r.

 

Nasza absolutna koncentracja na rozwijaniu liderów o charakterze gotowym dowodzić żołnierzami naszej armii na coraz bardziej śmiercionośnych polach bitew pozostaje niezmieniona.

 

Idź Armio!

 

Obowiązek honorowy kraju

LTG Steve Gilland

61. nadinspektor

Pułkownik armii Terence Kelley, dyrektor ds. komunikacji w West Point, powiedział w oświadczeniu dla Breitbart News:

 

Obowiązek, honor, ojczyzna jest i zawsze będzie mottem West Point. Podobnie jak robiliśmy to dziesięć razy w ubiegłym stuleciu, zaktualizowaliśmy naszą misję, która obejmuje teraz wartości armii, lojalność, obowiązek, szacunek, bezinteresowną służbę, uczciwość i osobistą odwagę.

 

Słowa „obowiązek, honor, ojczyzna” pojawiły się w słynnym przemówieniu generała armii Douglasa MacArthura skierowanym do Korpusu Kadetów w 1922 r. MacArthur służył jako superintendent West Point od 1919 do 1922 r., po powrocie ze służby podczas I wojny światowej.

 

Według Randy’ego DeSoto z „Western Journal” nowi kadeci podczas podstawowego szkolenia w West Point musieli nauczyć się na pamięć części przemówienia  , która brzmiała:

 

Obowiązek, honor, ojczyzna: te trzy święte słowa z szacunkiem dyktują, kim powinieneś być, kim możesz być i kim będziesz. Są to twoje punkty odniesienia: budowanie odwagi, gdy wydaje się, że odwaga zawodzi; odzyskać wiarę, gdy wydaje się, że nie ma już powodów do wiary; aby wzbudzić nadzieję, gdy nadzieja staje się opuszczona.

MacArthur powtórzył to zdanie kilka razy w swoim przemówieniu:

 

Obowiązek, honor, ojczyzna. Kodeks, który te słowa utrwalają, obejmuje najwyższe prawa moralne i przetrwa próbę wszelkich etyki i filozofii kiedykolwiek ogłoszonych dla podniesienia ludzkości. Jego wymagania dotyczą tego, co słuszne, a ograniczenia – tego, co złe. Od żołnierza, przede wszystkim od innych ludzi, wymaga się największego aktu wychowania religijnego — poświęcenia.

 

W bitwie oraz w obliczu niebezpieczeństwa i śmierci objawia te boskie przymioty, które nadał mu Stwórca, stwarzając człowieka na swój obraz. Żadna fizyczna odwaga ani żaden brutalny instynkt nie zastąpią Bożej pomocy, która jako jedyna może go podtrzymać.”

 

MacArthur powiedział kadetom z West Point: „W wieczór mojej pamięci zawsze wracam do West Point. Zawsze rozbrzmiewa echem: obowiązek, honor, ojczyzna”.

 

DeSoto napisał: „Mam nadzieję, że to samo będzie prawdą w przypadku dzisiejszych  kadetów z West Point  , nawet jeśli w deklaracji misji nie ma już słów „Obowiązek, honor, ojczyzna”.

 

Kilku weteranów armii wyraziło swoją opinię na temat tej zmiany.

 

Will Thibeau, weteran Rangersów i dyrektor Amerykańskiego Projektu Wojskowego w The Claremont Institute, powiedział Breitbart News w oświadczeniu: „Oświadczenie o misji w West Point jest kamieniem węgielnym wszystkiego, co dzieje się w tej wybitnej instytucji naszego narodu. Decyzja dowódców cywilnych i wojskowych armii o wykreśleniu z tego motta ponadczasowych zasad „Obowiązek, honor, ojczyzna” na rzecz odniesienia do wartości armii”.

 

„Na pierwszy rzut oka ta zmiana jest łagodną zmianą semantyczną ze strony przywództwa. W rzeczywistości jest to retoryczna rewolucja w kulturze West Point. „Obowiązek, honor, ojczyzna” to podstawowe zobowiązania wpojone przez generała McArthura, które wykraczają poza czas i kulturę. Wartości armii obecne w deklaracji misji poddawane są ciągłym rewizjom od 1986 r., a formalnie skodyfikowane dopiero w 2012 r. „Wartości” to subiektywne preferencje kulturowe, które dla armii, choć ważne koncepcje, były wynikiem doradztwa korporacyjnego i niekończących się biurokratycznych rewizji”. on dodał.

 

„Najsmutniejsze jest to, że nie powinniśmy być zaskoczeni. W West Point kadet może uzyskać dyplom w zakresie studiów nad różnorodnością i włączeniem. Biuro przyjęć tworzy Korpus Kadetów w oparciu o „cele dotyczące składu klasowego”, którymi są bez wątpienia parytety rasowe i płciowe”.

 

Thibeau podsumował: „Zmiana motta jest uzasadniona i Amerykanie powinni ignorować wysiłki wojska mające na celu oczyszczenie chwili, w której się znaleźliśmy”.

Weteran armii Spence Rogers nazwał to „hańbą” w X:

 

. @WestPoint_USMA pozbył się w tym tygodniu słowa „Obowiązek, honor, kraj” ze swojej deklaracji misji i zastąpiło je słowami „Wartości armii”. Co za hańba! Posłuchaj przemówienia generała Douglasa MacArthura zatytułowanego „Obowiązek, honor, kraj” wygłoszonego po otrzymaniu przez niego nagrody Thayer Award w West Point w West Point 12 maja 1962 r. Miał 82 lata, kiedy wygłosił to przemówienie. PS Nie zgadzam się z dobrym generałem w sprawie wieku Ziemi i ewolucji. Pomimo tej części przemówienia ma on 100% racji.

 

Hal Lambert, republikański zbieracz datków, który zasiadał w  Komitecie Inauguracyjnym Prezydenta Donalda Trumpa, zamieścił sarkastyczny wpis:

 

Wartości armii są teraz amorficznymi słowami opisującymi misję absolwentów West Point . Obowiązek , honor i ojczyzna odpadły. Dlaczego nie powiedzieć po prostu „moja prawda” i skończyć z tym?

 


Globalny kartel żywnościowy Windsorów: instrument głodu

Czytelniku,

Większość naszych historyków nie potrafi pisać historii, ale za to promuje się na rzeczy jak bitwy zwycięskie, ale wojny najczęściej przegrane i potem wymyślanie usprawiedliwień bez wniosków.

Aby to lepiej ogarnąć, trzeba zrozumieć, że nie rządy i królowie rządzą, a gildie handlowe i grupy kapitałowe, które tworzą własne mechanizmy najczęściej w ciszy, gdyż Ci co najwięcej krzyczą czy machają flagą czy krzyżem to w większości obce służby.

By zrozumieć jak pewne rzeczy zostały zbudowane trzeba po prostu inaczej patrzeć na historię. Nie przez bitwy tylko przez szlaki handlowe grupy, które na nich operują. Fenicja zaczęła tworzyć swoją gildię w oparciu o utworzenie spółki. Jeżeli grupa posiada np. 10 lub 20 statków i w wyniku burzy czy innych wypadków zatonie jeden lub trzy z nich strata rozkłada się na wszystkich udziałowców, co jest lepszym rozwiązaniem niż wysiłki pojedynczych kupców, którzy działali w pojedynkę. I w ten sposób działała Wenecja i potem Londyn.

Grup potężnych jest kilka. Nie ma jednej. Jest ich kilka. Mają one własne służby, własne banki, własna logistykę i monopole, których starają się pilnować i każdą rodzącą się konkurencję starają się likwidować poprzez przewroty, zamachy czy tworzenie ugrupowań terrorystycznych, których zadaniem jest likwidacja konkurencji. I tak trzeba na to patrzeć. Poniżej przykład jednej z grup kapitałowych, który pozwoli lepiej zrozumieć dzisiejsze choćby mechanizmy działające związane z awanturą na Ukrainie.

 

Globalny kartel żywnościowy Windsorów: instrument głodu

autorstwa Richarda Freemana

 

 

Dziesięć do dwunastu kluczowych firm, wspomaganych przez kolejne trzy tuziny, zarządza światowymi dostawami żywności. Są kluczowymi składnikami angielsko-holendersko-szwajcarskiego kartelu spożywczego, który jest zgrupowany wokół brytyjskiego domu Windsorów. Kierowany przez sześć wiodących firm zbożowych – Cargill, Continental, Louis Dreyfus, Bunge and Born, André i Archer Daniels Midland/Töpfer – kierowany przez Windsorów kartel żywności i surowców ma całkowitą dominację nad światowymi dostawami zbóż i zbóż, od pszenicy po kukurydzę i owies, od jęczmienia po sorgo i żyto. Ale kontroluje również mięso, nabiał, oleje i tłuszcze jadalne, owoce i warzywa, cukier i wszystkie formy przypraw.

 

Każdego roku dziesiątki milionów ludzi umiera z powodu najbardziej elementarnego braku chleba powszedniego. Jest to wynik pracy kartelu kierowanego przez Windsorów. A ponieważ trwający krach finansowy wymazuje rozdęte spekulacyjne papiery finansowe, oligarchia przeszła do gromadzenia zapasów, zwiększając swoje zasoby żywności i surowców. Jest gotowa założyć opaskę uciskową do produkcji żywności i eksportu nie tylko do krajów biednych, ale także do krajów sektora rozwiniętego.

 

Używanie żywności jako broni można znaleźć co najmniej cztery tysiące lat temu w Babilonie. Cesarski Rzym przyjął tę taktykę, podobnie jak Wenecja i różne weneckie odgałęzienia, w tym skupione wokół Antwerpii, potężne księstwo Burgundii, a także holenderskie i brytyjskie kompanie Lewantu, kompanie wschodnioindyjskie i kompanie zachodnioindyjskie. Dziś wojna żywnościowa jest pod ścisłą kontrolą Londynu, z pomocą podległych jej partnerów, zwłaszcza w Szwajcarii i Amsterdamie. Dzisiejsze firmy spożywcze powstały dzięki temu, że wykroiło dla nich część tego starożytnego zestawu mezopotamsko-rzymsko-wenecko-brytyjskich sieci spożywczych i infrastruktury.

 

Kierowana przez Windsorów oligarchia zbudowała jeden, zintegrowany kartel surowcowy, z trzema działami – energii, surowców i minerałów oraz coraz bardziej ograniczonymi dostawami żywności. Rysunek 1 przedstawia sytuację. Na szczycie znajduje się Dom Windsorów i Klub Wysp. Tuż poniżej znajdują się dwa główne filary Domu Windsorów: World Wide Fund for Nature, kierowany przez dożę Londynu, księcia Filipa, który przewodzi światu w organizowaniu konfliktów etnicznych i terroryzmu, takich jak stworzony przez Brytyjczyków ruch afgański; oraz Hollinger Corp. Conrada Blacka, należący do brytyjskiego wywiadu, który przewodzi atakowi mającemu na celu zniszczenie Billa Clintona i amerykańskiej prezydentury.




Wymienione są przedsiębiorstwa należące do każdej grupy kartelowej. Podczas gdy utrzymują fikcję prawną bycia różnymi organizacjami korporacyjnymi, w rzeczywistości jest to jeden zazębiający się syndykat, ze wspólnym celem i wieloma nakładającymi się na siebie radami dyrektorów. Skoncentrowana na Windsorach oligarchia jest właścicielem tych karteli i są one instrumentami władzy oligarchii, gromadzonymi przez wieki, w celu łamania suwerenności narodów.

 

Kontrola działa w następujący sposób: oligarchia rozwinęła cztery regiony, które stały się głównymi eksporterami prawie każdego rodzaju żywności; Oligarchia historycznie przejęła odgórną kontrolę nad łańcuchem pokarmowym w tych regionach. Te cztery regiony to: Stany Zjednoczone; Unii Europejskiej, w szczególności Francji i Niemiec; państwa Wspólnoty Brytyjskiej: Australia, Kanada, Republika Południowej Afryki i Nowa Zelandia; oraz Argentyna i Brazylia w Iberoameryce. Przez wieki oligarchia przejmowała kontrolę nad rynkami tych regionów, a tym samym nad światowymi dostawami żywności. Te cztery regiony zamieszkuje co najwyżej 900 milionów ludzi, czyli 15% światowej populacji. Reszta świata, z 85% populacji – 4,7 miliarda ludzi – jest uzależniona od eksportu żywności z tych regionów.

 

Kontrola brytyjskich karteli żywnościowych nasiliła się po II wojnie światowej. Regiony takie jak Ameryka od dawna były postrzegane jako ważne obszary, w których można było zwiększyć kontrolę, aby utrzymać globalną dominację kartelu, zwłaszcza na przełomie XIX i XX wieku, kiedy Minneapolis, pod kontrolą rodzin Pillsbury i Peavey, zastąpiło Węgry jako główny na świecie młynarz zboża. Ale przed II wojną światową ilość zboża, które przekraczało granice lub oceany, rzadko przekraczała 30 milionów ton rocznie. Udział Ameryki w tym wynosił zwykle 10 milionów ton lub mniej. Była to znaczna kwota, ale niewielka w porównaniu z poziomami handlu, które miały nastąpić. II wojna światowa spustoszyła świat, powodując masowy głód, zwłaszcza w Europie i na terenach dzisiejszego Trzeciego Świata. Pod wpływem amerykańskich programów, takich jak "Żywność dla pokoju", PL 480, światowy handel zbożem wzrósł do 160 milionów ton w 1979 roku. Dziś jest to 215 milionów ton rocznie. Ponadto każdego roku handluje się dziesiątkami milionów ton innych artykułów spożywczych, od mięsa po nabiał.

 

Kraje, które mają zboże, mięso, nabiał i inne nadwyżki, powinny je eksportować. Jednak cztery regiony eksportowe kartelu zostały w brutalny sposób wysunięte, podczas gdy większość reszty świata została wepchnięta w wymuszone zacofanie. Oligarchia odmówiła tym krajom nasion, nawozów, gospodarki wodnej, elektryczności, transportu kolejowego, czyli wszystkich nakładów infrastrukturalnych i dóbr kapitałowych potrzebnych do przekształcenia ich w samowystarczalnych producentów żywności. Narody te zostały zredukowane do statusu wasali: albo importują z regionów eksportowych kartelu, albo głodują.

 

Tymczasem angielsko-holendersko-szwajcarski kartel żywnościowy zredukował regiony eksportowe, które rzekomo cieszą się uprzywilejowanym statusem, do stanu niewolnictwa. W ciągu ostatnich dwóch dekad miliony rolników w Stanach Zjednoczonych, Europie, Kanadzie, Australii i Argentynie zostały zmiecione z powierzchni ziemi. Na przykład w 1982 roku w Stanach Zjednoczonych nadal było 600 000 niezależnych hodowców trzody chlewnej. Dziś liczba ta wynosi mniej niż 225 000. Firmy kartelowe spożywcze skoncentrowały produkcję trzody chlewnej we własnych rękach. Rolnicy otrzymywali wynagrodzenie znacznie poniżej ceny parytetowej, tj. ceny, która pokrywa koszty produkcji rolnej plus godziwy zysk z inwestycji w przyszłą produkcję.

 

W 1983 roku Robert Bergland, sekretarz ds. rolnictwa w rządzie prezydenta Jimmy'ego Cartera w latach 1976-80, powiedział w wywiadzie dotyczącym Cargill, największej na świecie firmy zbożowej: "Pogląd Cargill jest ... [że] generalnie uważają Stany Zjednoczone za kolonię zbożową". Bergland kontynuował: "Kiedy [w 1979 roku] Rosjanie najechali Afganistan i Jimmy Carter zapytał, ile zboża Rosjanie kupili [od Stanów Zjednoczonych]... Nie mogliśmy mu tego powiedzieć, bo nie wiedzieliśmy". Ale Cargill i inne firmy kartelu zbożowego wiedziały. W 1976 roku, kiedy Cargill, Continental i inne firmy z kartelu zbożowego sprzedały Rosjanom rekordową liczbę 12,4 miliona ton amerykańskiego i kanadyjskiego zboża (powodując niedobór zboża w Stanach Zjednoczonych), administracja prezydenta Geralda Forda dowiedziała się o sprzedaży dopiero po fakcie. Zboże mogło pochodzić z Ameryki, ale kartel angielsko-holendersko-szwajcarski rozporządza nim, jak mu się podoba.

 

Niniejszy artykuł po raz pierwszy udokumentuje zakres koncentracji i kontroli, jaką brytyjski kartel surowcowy sprawuje zarówno nad międzynarodowym, jak i krajowym handlem żywnością. Przyjrzy się międzynarodowej i krajowej kontroli kartelu spożywczego nad zbożami, mlekiem, olejami i tłuszczami jadalnymi oraz mięsem. Poniższy artykuł przedstawia bardziej szczegółowy profil, wraz z nazwiskami i adresami, kluczowych sił kontrolujących światowe dostawy żywności przez kartel.


Resztę można sobie doczytać na : Globalny kartel żywnościowy Windsorów: instrument głodu (larouchepub.com)

Dragan Sotirovič „Draża” prawosławny Serb - NASZ NIEZNANY BOHATER


 Dragan Sotirovič. Serb, legenda kresów

Patryk Miżołemski Dragan Mihajlo Sotirović, ps. Draża, X, Michał Kapitan Królewskiej Armii Jugosławii, czetnik „Draży” Mihajlović’a, major Wojska Polskiego. Kawaler Krzyża Srebrnego Orderu 

Wojennego Virtuti Militari. Urodził się 5-go maja 1913 r. w serbskiej rodzinie wyznania prawosławnego (ojciec Michał Sotirović, matka Milica Ilić ). Jego rodzinną miejscowością było miasto Vranje leżące w dolinie Morawy Południowej, w pobliżu granicy z Macedonią. W 1929 r. ukończył gimnazjum w Skopie w Macedonii. Służbę wojskową w królewskiej armii Jugosławii rozpoczął w 1931 roku w Belgradzie jako słuchacz tamtejszej szkoły oficerskiej. Po jej ukończeniu w 1934 r. został mianowany podporucznikiem i dostał przydział do 28 pułku piechoty na stanowisko dowódcy plutonu. Plutonem dowodził do 1938 r., następnie został dowódcą kompanii łączności w 19 pp. W 1940 r. został słuchaczem Wyższej Szkoły Wojennej w Belgradzie. Rok później w 1941 r. walczył z Niemcami w obronie Jugosławii. Z powodu wojny nie ukończył wojskowych studiów akademickich. Po klęsce poszedł ku Ravnej Gore i w maju 1941 r. wstąpił do czetników. Był oficerem sztabu (drugi szef sztabu) oraz adiutantem gen Dragoljuba Mihajlović’a. ps. Draża. Pierwsze spotkanie z Mihajlović’em niejako rozczarowało Sotirović’a, jak zauważył po latach jego dowódca „…nie miał w sobie nic dzikiego, strasznego lub godnego uwagi; co więcej, nosił okulary! Stanowczo nie jest taki, jakim chciałbym go widzieć”. Jednak ich współpraca spowodowała, że będąc w polskiej konspiracji, nie tylko przyjął pseudonim swego czetnickiego przełożonego „Draża”, ale wielokrotnie podawał się za zwolennika generała. Czetnik Sotirović w październiku 1941 r. został kapitanem i dowódcą partyzantów w regionie Szumadia – leżącym na południe od Belgradu. W listopadzie 1941 r. pod zarzutem dywersji został przez Niemców aresztowany, jednak 06.01.1942 r. wypuszczono go na wolność. Ponownie zatrzymano go latem 1942 r., od tej pory przez niemal kilkanaście miesięcy przebywał w niemieckiej niewoli. Przez Austrię i Poznań trafił do Stalagu 325 w Rawie Ruskiej, stąd został w lutym 1943 r. przeniesiony do Stalagu 371(?) w Stryju. W niewoli przebywał razem z Francuzami. Zaczął symulować, zapalenie wyrostka robaczkowego, w związku z czym przetransportowano go do szpitala we Lwowie. Dawało mu to szansę ucieczki, lecz Niemcy rozpoznali symulanta i odesłali go pod konwojem do obozu. 13 stycznia 1944 r.( wg innej wersji 23.12.1943 r.), będąc z konwojem i sanitariuszem Jugosłowianinem o imieniu Piotr,skutecznie wykorzystał sytuację, która się nadarzyła na lwowskim Dworcu Głównym. Gdy konwój przechodził między dwoma pociągami i jeden z nich zaczął ruszać, Sotirović błyskawicznie wskoczył pod jego wagon; zaskoczony sanitariusz zablokował na krótko konwojentów. Padły strzały, lecz bezskutecznie. Ponoć próbującego zatrzymać go strażnika kolejowego utopił w kadzi z wodą. Miał adres opiekującej się jeńcami francuskimi Idy Thom-Vassaux, Francuzki mieszkającej we Lwowie przy ul. Kochanowskiego 31. Otrzymał go w Stryju wraz ze wskazówkami od jeńców Francuzów. Dotarł do niej i tam uzyskał pomoc.

Organizator 14 pułku ułanów AK

Ostatecznie trafił do m. Zubrzy k. Lwowa, gdzie został zakwaterowany u sekretarza gminy Stanisława Bucikowskiego, który – jak się okazało – był żołnierzem AK o pseudonimie „Florian”. W Zubrzy Sotirović wyraził chęć rozpoczęcia działalności podziemnej, nawiązał kontakt z AK i zaczął uczyć się języka polskiego. Po sprawdzeniu tożsamości (jego brat lub krewny był pracownikiem ambasady Jugosławii w Londynie) otrzymał pod koniec marca przydział do formowanego 14 pułku ułanów jazłowieckich AK ( d-ca. por. Andrzeja Chołoniewski ps. „Korczak", „Łodyga"). Sotirović bez wątpienia był jednym z głównych organizatorów procesu powstawania pułku i przez wielu uznawany jest jako jego faktyczny twórca i dowódca. Na kwaterę obrał dom plut. Ludwika Łamasza „Wich” na Trzeciej Wólce. Córka plutonowego, Jadwiga ps.”Wiszka”, była sanitariuszką oddziału. Ostatecznie został etatowym zastępcą dowódcy pułku. Ze względu na to, że dowódca pułku przebywał stale we Lwowie, dowodzenie w terenie spoczywało w rękach kpt. Stoirović’a, stąd często w literaturze i w licznych wspomnieniach postrzegany jest jako etatowy dowódca tego pułku. Ponieważ miał trudności z polską pisownią i językiem, przydzielono mu sekretarkę w osobie Czesławy Hnatównej ps. „Krystyna”. Początkowo 14 pułk ułanów liczył 32 żołnierzy AK, rekrutowali się oni spośród tych, którzy z powodu dekonspiracji musieli opuścić Lwów. W miarę upływu czasu dołączyli do nich ochotnicy z okolic Lwowa, a także Polacy – dezerterzy wcieleni do armii niemieckiej. W maju 1944 oddziały leśne 14 pułku ułanów, podległe bezpośrednio kpt. Sotirović’owi, liczyły około 100 żołnierzy. Przez cały czas do pułku napływali akowcy spaleni w działalności w mieście oraz zagrożeni poborem do Baudienstu. W lipcu 14 pułk ułanów jazłowieckich AK miał już 6 szwadronów, a trzy były w trakcie organizacji. (Cztery szwadrony: 1., 2., 3., i 6. sformowano w marcu 1944 r., a 4. i 5. zmobilizowano 22 lipca). Razem liczył 827 żołnierzy uzbrojonych w 7 rkm, 17 pm, 246 kbk, 130 pistoletów, 745 granatów ręcznych i 6 granatników przeciwpancernych.

Osobowość

Kpt. Sotirović był niezwykle wymagającym oficerem wobec siebie, jak i podkomendnych. Wysportowany, imponował siłą i odwagą. Za wszelkie przewinienia karał surowo. Jednak podwładni i miejscowa ludność darzyli go niekwestionowanym szacunkiem. Był człowiekiem więcej niż średniego wzrostu, o silnej budowie ciała, śniadej cerze i o rysach południowca. Wyróżniał się religijnością, codziennie modlił się żarliwie jak dziecko, przestrzegał ściśle postów, nie pił alkoholu i wśród podwładnych tępił jego spożywanie. Szczerze żałował tych, którzy za jego sprawą stracili życie. Po wojnie systematycznie uczestniczył w pielgrzymkach na święta górę Athos. Władał płynnie językiem francuskim.

Szołomyje

Ważnym zadaniem ułanów jazłowieckich była obrona mieszkańców podlwowskich wsi przed realizującą czystki etniczne Ukraińską Powstańczą Armią. W związku z nagminnymi napadami UPA na polskie wsie i mordowaniem Polaków dowództwo AK we Lwowie zdecydowało się na odwet. Do tego celu wybrano wioskę, której mieszkańcy czynnie popierali UPA i w której często stacjonował batalion tej formacji. Miejscowością tą była wieś Szołomyje, na dowódcę akcji wyznaczony został kpt. Sotirović. Wieś miała być zniszczona, jednak bez ofiar wśród ludności cywilnej. W celu dokładnego przygotowania akcji Sotirović, jako Bułgar –dezerter z Wehrmachtu, przez dwa tygodnie pracował fizycznie u ukraińskiego chłopa przy plewieniu buraków. Rozpoznał system obrony i ustalił, gdzie kwaterują ukraińscy dowódcy. Do akcji wyznaczono pododdziały leśne i ochotników z kilku miejscowości, min. z Biłki Szlacheckiej, Biłki Królewskiej, Winniczek, Gańczar i Czyszek. Ogólnie 100 – 120 osób (podaje się także ok. 400). Akcja rozpoczęła się w sobotę 10 czerwca 1944 r. O zmierzchu oddział przybył na skraj lasu około 1 km od wsi Szołomyja. Nastąpiła krótka odprawa, na której kpt. Sotirović wyjaśnił cel akcji, postawił zadania i wspomniał pomordowanych przez UPA Polaków, następnie poprosił o modlitwę w ich intencji i „żeby nam Pan Bóg nie dał przypadkowo skrzywdzić niewinnych, żeby wybaczył, jeżeli w tej akcji zginą kobiety lub dzieci”. Po modlitwie wraz z ochotnikami z Biłek i Czyszek wyruszył, by zaatakować wieś od północy. Pozostali uderzyć mieli od południa. AK-owcy dla rozróżnienia w nocy założyli na rękawy białe opaski. Grupa kpt. Sotirović’a natknęła się na placówkę ukraińską z karabinem maszynowym, którą zlikwidowano bez strat własnych. Karabin maszynowy zdobył mieszkaniec Czyszek, Kazimierz Ryglowski „Wiśnia”. W tym samym czasie z głośnym hura do wsi wpadł drugi oddział. Żołnierze tyralierą szybko biegli przez wieś, zatrzymując się tylko, by wrzucić butelkę z benzyną lub granat. Wieś została zniszczona. Spalono około 55 – 60 gospodarstw, zginęło od dziewięciu do kilkudziesięciu osób, upowców i cywili. Ocalała cerkiew, do której schroniło się gros mieszkańców wsi, ludzi tych oszczędzono. Szybkość, gwałtowność i skuteczność ataku całkowicie zaskoczyła Ukraińców. Z Polaków nikt nie zginął, a dwóch odniosło lekkie rany, jeden AK-owiec zabłądził, jednak następnego dnia powrócił do oddziału. Fakt zgromadzenia się tylu ludzi w cerkwi nasuwa przypuszczenie, że ktoś ich przed mającym nastąpić atakiem ostrzegł, wskazując jednocześnie świątynię jako miejsce schronienia. Mając na uwadze religijność dowódcy akcji, sądzi się, że stało się to za jego sprawą. Po tej akcji UPA zaprzestała napadów na polskie wsie.

Akcja Burza we Lwowie

Zbliżał się front. W Okręgu Lwowskim AK rozpoczęła przygotowania do akcji Burza. Szwadrony 14 puł. stacjonujące w lasach winnickich otrzymały zadanie przechwycenia głównej niemieckiej linii obronnej na wschód od Lwowa. W sobotę 22 lipca rano jako pierwsza dotarła tu 29 Unieczcka Brygada Zmotoryzowana 10 Korpusu Pancernego Gwardii płk A. J. Jefimowa. Brygada niemal natychmiast otrzymała wsparcie 3 szwadronu 14 pułku ułanów AK "Osy". Niemców wyparto z zajmowanych pozycji oraz z całego górnego Łyczakowa. Ułani ponieśli straty w zabitych i rannych. Ranny został również kpt. Sotirovič, który mimo rany nogi odmówił zejścia z placu boju. Kulę z nogi wyciągnął mu zdezynfekowaną w denaturacie brzytwą jeden z ułanów Jerzy Zimowski. Ranę opatrzyła sanitariuszka Jadwiga Łamaszówna „Wiszka”. Pozycje obronne zajęły także szwadrony 1. i 2., osłaniając tym samym Rosjan od wschodu. Szwadrony te w nocy skoncentrowały się na Kopiastynie. W tym samym czasie kpt. Sotirović udał się konno z plut. Pruczkowskim „Bokserem” do sztabu Rosjan w Sichowie i uzgodnił dalsze współdziałanie. Spotkał się osobiście z płk Jefimowem, któremu przedstawił się jako Daragan Sotirović – partyzant serbski. Jefimow zauważył , że Serb jest ranny w nogę, zagaił o ranę, lecz Sotirović odpowiedział mu: „Czas już, drogi mój pułkowniku .Teraz trwa walka, o ranach będziemy myśleć potem”. Rano szwadrony obsadziły przygotowane uprzednio przez Niemców linie obronne. Przed nimi byli Niemcy. którzy odcięli jednostki 10 Korpusu, te, które 22 -go lipca wdarły się do Lwowa. 1., 2., 3. i 4. szwadrony 14 pułku ułanów rozlokowane na pozycjach obronnych na wschodnim przedpolu Lwowa, spełniały bardzo ważną rolę, osłaniały miasto od wschodu i równocześnie ubezpieczały prawe skrzydło 29 Brygady Zmotoryzowanej, walczącej we Lwowie w rejonie Winniki. Zapewne Niemcy przecenili znajdujące się tu siły AK i dlatego zrezygnowali z zamiaru przebicia się do Lwowa. Ciekawostką jest to, że Niemcy zaproponowali Ak-owcom poddanie się pod warunkiem, że nie zostaną przekazani w ręce Rosjan, co z oczywistych względów nie mogło być spełnione. Szwadrony 1. i 2. do godzin rannych 27 VII osłaniały radzieckie prawe skrzydło . W ciągu czterech dni walk odpierano ataki niemieckie i razem z radzieckimi zwiadowcami prowadzono rozpoznanie rejonu Winniczki –Trzecia Wólka, Druga i Pierwsza Wólka –Winniki. W odwodzie w Pasiekach pozostały szwadrony 3. i 4. 25 lipca 4. szwadron wziął udział w udaremnieniu przez Rosjan niemieckich wysiłków przebicia się z Winnik w kierunku pn. zach. na Krzywczyce. Tego dnia ściągnięto do Pasiek 1. szwadron, 2. szwadron nadal trwał na wysuniętej linii obrony na skraju lasów, gdzie do 26 lipca był omyłkowo bombardowany i ostrzelany przez radzieckie lotnictwo, po czym wycofał się również do Pasiek. W nocy z 26 na 27 lipca wszystkie 4 szwadrony obsadzały linię Pasiek, gotowe do odparcia spodziewanych prób przedzierania się tędy Niemców, naciskanych już od wschodu przez likwidującą kocioł 38 Armię Radziecką. Rano 27-go lipca Lwów został całkowicie oczyszczony z Niemców Resztki ich wojsk wycofały się o 4.00 na Sambor.14 pułk ułanów został wycofany z zajmowanych pozycji, tego dnia wieczorem w miejscowej szkole odbyło się spotkanie oficerów Dzielnicy Wschodniej i 14 pułku ułanów jazłowieckich AK. Świętowano odznaczenie kpt. Sotirović, a przez komendanta Obszaru Lwów AK gen. Władysława Filipkowskiego orderem Krzyża Virtuti Militari V kl . Rosjanie docenili pomoc, jaką uzyskali od 14 pułku ułanów. Pułk pochwalił dowódca 29 Brygady w wywiadzie przeprowadzonym z nim przez W. Chodakowa zamieszczonym w gazecie I Frontu Ukraińskiego „Za czest' Rodiny" z dnia 15 VIII 1944 r. W gazecie tej płk Jefimow opowiedział o spotkaniu z Sotirović’em i w imieniu dowódcy I Frontu Ukraińskiego, marszałka Koniewa, udzielił za „bohaterską współpracę" pochwałę 14 pułkowi ułanów AK. 28 lipca, realizując wymuszony przez Rosjan rozkaz gen. Filipkowskiego, kpt. Sotirović i jego 14 pułk ułanów wraz z innymi lwowskimi oddziałami AK złożyli broń w miejscach, gdzie kwaterowali. Lwowskie jednostki AK zostały rozformowane. Żołnierze i dowódcy rozeszli się do domów. Jednak kontaktów nie zerwano.

Aresztowanie i ucieczka

31 lipca szef sztabu Okręgu Lwów mjr dypl. Kornel Stasiewicz ps. „Taśma” zarządził na godzinę 21.00 w kwaterze Komendy AK przy ul. Kochanowskiego odprawę. Miał na niej być radziecki gen. Iwanow. Przybyło ok. 25 do 30 oficerów, reszta, obawiając się podstępu, nie przybyła. Ok. 21.00 przyszedł radziecki oficer i oznajmił , że gen. Iwanow nie może przybyć i, że zaprasza wszystkich na odprawę do siebie. Nim po oficerów przyjechały samochody, część zgromadzonych opuściła kwaterę, reszta zdecydowała się pojechać. Gdy odjeżdżali, ciemniało. Przyjechali do dawnego pałacu Biesiadeckich. Oficerowie AK zajęli miejsca w podłużnej sali na piętrze. Było tam już ok. 30 oficerów radzieckich. Początkowo atmosfera była nawet przyjazna. Po kilku minutach przybył na salę oficer czerwonoarmista w stopniu pułkownika ( Szyrokoj ?). Na jego prośbę mjr Stasiewicz złożył krótki meldunek, który na wniosek Rosjanina powtórzył .Wówczas pułkownik wstał, wyjął z szuflady biurka pistolety i zaskoczonym AK-owcom kazał podnieść ręce do góry. Obecni na sali Rosjanie obezwładnili AK-owców, do sali wpadli uzbrojeni w broń maszynową żołnierze, wszystkich obecnych Polaków zatrzymano, po rewizji załadowano na samochód ciężarowy i odwieziono do więzienia przy ulicy Łąckiego, gdzie ich osadzono. Wśród zatrzymanych znalazł się także kpt. Sotirović. 1-go lub 2-go sierpnia razem z mjr. Stasiewiczem i Krystyną Wójcik (Paulina Stachorówna ps „Lila”) zotał przewieziony do aresztu, tzw. kontrrazwiedki przy ul. Ponińskiego w willi Uwiery. Rosjanie w trakcie przesłuchań namawiali go do współpracy. Następnie przebywał w polowym więzieniu kontrwywiadu w Trzebusce pod Sokołowem Małopolskim. Stąd przewieziono go do Moskwy, tam według jego relacji, miał być osądzony (?) i ponownie trafił do więzienia we Lwowie. 10 lub 12 września uciekł (w dostępnej literaturze spotyka się różne daty ucieczki, także 13 i 15 ). Schronienie znalazł u swojej łączniczki – sekretarki "Krystyny" (Czesławy Hnatów), dzięki pomocy jej kuzyna, Bronisława Szeremety, otrzymał fałszywe dokumenty, które pomogły mu udać się w Rzeszowskie. Był poszukiwany przez Rosjan i Ukraińców. Ukrywał się także w willi u Fulińskich przy ul. Tarnowskiego, cieszył się szczególnymi względami pani domu, której chętnie pomagał w pracach domowych, jak zapamiętała jej córka Ewa, dziękował słowami: „Pani jest cudaczna!" Przed wyjazdem na zachód postanowił pożegnać się z podwładnymi w terenie. Wyprawił się do nich w towarzystwie „Krystyny”. Trasa wiodła przez zagajnik bukowy i gęste zarośla, po drodze niespodzianie napotkali patrol radziecki. Na szczęście nie zatrzymał ich, Sotirović obok pistoletu miał za pasem dwa granaty… Razem z nim na zachód wyprawiono jego osobistego ochraniarza plut. Władysława Pruczkowskiego "Boksera", był to niezwykle brawurowy, silny i szybki partyzant . Ubrani w wojskowe płaszcze i czapki z fałszywymi dokumentami wsiedli w dorożkę i spod domu „Krystyny” odjechali na dworzec kolejowy. Sanitariuszka oddziału, Wisia Łamasz, która dzięki złej wymowie "Draży" wybrała za swój pseudonim "Wiszka", rozstanie ze swoim ukochanym dowódcą oblała łzami.”Krystyna” została we Lwowie, służbę u boku Stoinović’a odpokutowała na Gułagu.

Zgrupowanie Warta

Zgrupowanie „Warta" powstało na Rzeszowszczyźnie na terenie opuszczonym przez Niemców. Rekrutowało się spośród oddziałów, pododdziałów i żołnierzy AK, którzy uchodząc przed Armią Czerwoną, przeszli San. Zajmowało czworobok wyznaczony miejscowościami Leżajsk, Rzeszów, Brzozów i rzeką San. W jego strukturach działały cztery bataliony A, B, C, D, łącznie ich stan osobowy przekraczał 1600 żołnierzy. Dowódcą Zgrupowania był ppłk Franciszek Rekrucki, zastępcą ppłk Władysław Tomaszewski. Zgrupowanie powstało w celu ewentualnego obsadzenia Lwowa, gdyby miasto to zostało po wojnie przyznane Polsce i w sytuacji, gdyby Ukraińcy próbowali je opanować. Drugim celem było zapewnienie ochrony wsi polskich przed oddziałami UPA. Organizowano również pacyfikacje wsi ukraińskich. Sporadycznie walczono z Rosjanami. Opuściwszy Lwów kpt. Dragan Sotirović otrzymał przydział do Zgrupowania Warta. Został dowódcą kompanii D-14 w batalionie D (d-ca mjr Włodzimierz Białoszewicz). 15 grudnia 1944 r. żołnierze jego kompanii „D14" pod dowództwem wachm. Feliksa Maziarskiego „Szofera" odbili z więzienia w Brzozowie kilkunastu miejscowych żołnierzy „Nie", w tym Komendanta Obwodu, mjr. Andrzeja Wanica. Akcję przeprowadzono bez strat własnych. 5 marca1945 w Ujazdach (gmina Nozdrzec) pod Dynowem kpt. Sotirović przypadkowo wpadł w ręce NKWD. Próbując uciec z otoczonego domu, niefortunnie wyskoczył z drugiego piętra i połamał sobie kości stopy. Na szczęście został nierozpoznany (podawał się za oficera francuskiego nazwiskiem Jacques Roman, powracającego z obozu w Odessie).Odwieziono go do szpitala w Rzeszowie i tam został uwolniony przez żołnierzy z NIE . Wyprowadzono go na podstawie fałszywych dokumentów. Potem kurował się w Sokołowie Małopolskim i w Przeworsku.

Negocjator

W kwietniu 1945 r. powrócił do oddziału. 21 kwietnia 1945 r. UPA spaliła polską wieś Borownicę. Sotirović uznał, że wobec sytuacji na froncie konflikt polsko-ukraiński nie ma najmniejszego sensu. Stąd zredagował i wysłał list do lokalnych przywódców ukraińskich, proponując podjęcie rozmów w celu zawieszenia broni. List ten dotarł do adresatów 23 kwietnia. Po dalszych konsultacjach w dniu 29 kwietnia doszło do spotkania. Wieść o mających się odbyć negocjacjach obiegła okolicę. Jadąca na rozmowy delegacja UPA witana była przez ludność wiosek z nieukrywaną radością. Na miejscu czekał kpt. Sotirović, który Ukraińcom przedstawił się jako zwolennik gen.„Draży” Mihajlović’a. Przystąpiono do rozmów, w wyniku których osiągnięto porozumienie. Postanowiono zaprzestać działań skierowanych przeciw sobie. Za wspólnego wroga uznano ZSRR. Postanowiono udzielać sobie wzajemnej pomocy oraz wymienić się informacjami wywiadowczymi. Zagwarantowano pełne bezpieczeństwo dla ludności cywilnej i postanowiono wspólnie zwalczać przejawy bandytyzmu. Ustalono zasady łączności między wioskami Siedliska – WIN i Poręby – UPA. Tak oto od 29 kwietnia 1945 r. na południe od Przemyśla po Karpaty na kilka miesięcy zapanował spokój. Z całą pewnością inicjatywa Sotirović’a uratowała wiele istnień ludzkich, miała jeszcze większy wymiar, gdyż udowodniła, że można było prowadzić walkę z wrogiem bez uciekania się do ludobójstwa. Niestety, pod koniec 1945 r. porozumienie zostało zerwane.

Dalsze akcje i rozwiązanie Zgrupowania Warta

15 maja 1945 razem z oddziałem „Radwana” podjął nieudaną próbę rozbicia siedziby PUBP, na szczęście strat w ludziach nie było. W maju kwaterował z oddziałem w Lalinie (pow. Sanok). Współdziałał z oddziałem NSZ mjr. Antoniego Żubryda oraz z lokalną Samoobroną antyukraińską z Grabówki, której dowódcą był Mieczysław Bielec ps. "Bystry". 25 czerwca 1945 r. na drodze pomiędzy Jasienicą a Domaradzem oddział „Draży" zaatakował i rozbił oddziałek radziecki konwojujący tabor, który przejęto, a zrabowane konie i krowy zwrócono właścicielom. Jak się okazało, była to ostatnia akcja kompanii D-14 (od czerwca 1945 r. OP-14 ). Po majowej odprawie w Krakowie dowódca „Warty” wydał podległym dowódcom batalionów rozkazy o rozwiązaniu Zgrupowania. 1 lipca 1945 r. podpisano stosowne rozkazy, wnioski awansowe i o odznaczenia oraz podziękowania za służbę dla żołnierzy i za współpracę dla cywilów. Wystąpiono także z wnioskiem awansowym dla kpt. Sotirović’a, proponując awans do stopnia majora. Po rozwiązaniu żołnierze „Warty” małymi grupkami przemieszczali się na ziemie zachodnie i na Dolny Śląsk. Tak też zrobił kpt. Sotirović, który z częścią swego pododdziału wyjechał na Dolny Śląsk.

Powojenna rzeczywistość

Ukrywając swoja przeszłość, zastał nawet burmistrzem miasta Marklissa, obecnie Leśna pod Lubaniem. Jako burmistrz zatrudnił w urzędzie swoje łączniczki, a wywodzący się z Legii Cudzoziemskiej były z-ca d-cy 1 szwadronu 14 puł. por. Józef Szajda ps. "Belabes", był komendantem milicji w tym mieście. Według niepotwierdzonych relacji, wykorzystując przesiedlenia Niemców i transporty UNRRA, załadował swoich ludzi do pociągu i wyprawił ich na Zachód. Sam wyjechał do Katowic i podając się za Francuza, byłego jeńca niemieckiego, w końcu sierpnia 1945 r. przez Pragę dotarł do Francji. Zameldował się w Polskiej Misji Wojskowej Likwidacyjnej, a w lutym 1946 w dowództwie II Korpusu w Ankonie. Następnie trafił do Londynu, gdzie zameldował się u gen.Tadeusza Bora- Komorowskiego, który 10.09.1946 r. zatwierdził nadanie Krzyża Srebrnego Orderu Virtuti Militari oraz Krzyża Walecznych. 11.02.1947 r. gen. Władysław Anders awansował go do stopnia honorowego majora WP ze starszeństwem 11.11.1944 r. Sotirović został łącznikiem króla Piotra II przy sztabie gen. Andersa. Od grudnia 1946 r. zamieszkał w Paryżu, gdzie czuł się bardzo źle. Pod zmienionym nazwiskiem, jako Jacques Roman, przyjął obywatelstwo francuskie. Nawiązał kontakt z Delegaturą Zagraniczną Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość i z jugosłowiańskm podziemiem antykomunistycznym. Na początku lat pięćdziesiątych został attache wojskowym rządu Jugosławii na emigracji przy hiszpańskim rządzie gen. Franko. Do końca życia pozostał na emigracji, mieszkał także w Belgii i w Monako. Jego jedyny syn Michał (z pierwszego małżeństwa), ur. w 1940 r., zamieszkał w Grecji. Pierwsza żona Sotirović’a zmarła w czasie wojny. W 1948 r. ożenił się z Marią Teresą Orda (po 1-szym mężu Sawicka, ur.1925 r.), była córką Jadwigi z Michałowskich i ziemianina Bohdana Ordy (1887 – 1947 ), właściciela majątku Karasijew na pińszczyźnie. Jako żołnierz ZWZ- AK (od 1941 r.) działała w warszawskim „Kedywie”. Brała udział w powstaniu warszawskim. Małżeństwo to skończyło się rozwodem w 1955 r. Trzecią żoną Sotirović’a była Szwajcarka, Karin Durrer. Za działalność w szeregach Armii Krajowej mjr „Draża" Sotirović otrzymał podziękowanie od Naczelnego Wodza, gen. dyw. Tadeusza Bora- Komorowskiego. Był autorem i współautorem kilku książek wspomnieniowych i o tematyce partyzanckiej. Zmarł nagle 6 czerwca 1987 r. w Salonikach podczas corocznej pielgrzymki na górę Athos. Pochowany został w Zurychu na cmentarzu Zurnikon.

Publikacje mjr Sotirović’a

- Dragan M. Sotirović – Europa na licytacji. Paryż. 1945, - Dragan M. Sotirović, Europa na licytacji, Antyk, Komorów 2000, stron 354 ISBN 83-87809-27-6

- Dragan Michel Sotirovitch. L'Europe aux enchères. Paris. 1952.(Z przedmową gen.Bora-Komorowskiego ).

- Dragan Sotirović i Branko Jovanović, Srbija i Ravna Gora (istorijski razvoj, Ravnogorski pokret, Šumadija, 1941), Beausoleil

- Dragan Sotirovic and Branko N. Jovanovic'. Srbija I Ravna Gora. Beausoleil Sotirovic', 1991

- Dragan Sotirović "Ceux de Rawa Ruska".Paris 1967

 

Epilog Dnia 2 października 2010 r. na cmentarzu wojskowym na Powązkach w Warszawie odbyło się odsłonięcie tablicy pamiątkowej ku czci kapitana Królewskiej Armii Jugosławii i majora WP Dragana Sotirović’a ps. „Draża".

Opracował : Andrzej Szutowicz

pobrano z : Aktualności - Stargard (cerkiew.pl)

Jakubczyk: Rewolucyja 3 majowa czyli o początku głupoty naszej

Czytelniku,

 

 

 

To, że nie potrafimy nauczać w szkołach o konstytucji Nihil Novi, która jest jedną z najlepszych w europie, która przetrwała praktycznie przez ponad 250 lat. Nie mówi się, że rządy w Rzeczypospolitej były oparte o tzw.prawa kardynalne, a konstytucje to były zwykłe ustawy. A my świetujemy konstytucję 3 maja...............

„Wiem, że jest to ciężkie i niepopularne, ale nie należę do tych, którzy twierdzą, że patriotyzm polega na okłamywaniu polskiego społeczeństwa i utrzymywaniu go w stanie ciągłej iluzji.”

 

Gaston de Cerizay

 

 

Jak co roku pierwszą okazją do inauguracji ‘sezonu grillowego’ nad Wisłą jest tak zwany majowy długi weekend. Prawdę powiedziawszy – dla większości Polaków oznacza on właśnie tylko tyle.

 

Oczywiście, obywatele bardziej wrażliwi historycznie pamietają również, że tego dnia ileś lat temu, ‘Król – amant’ i jego sejmowi druhowie uchwalili pierwszą w Europie, a drugą na świecie ustawę zasadniczą, czyli konstytucję. Tabuny demokratów z wypiętymi piersiami dumnie obnoszą się z tym faktem, który w ich mniemaniu stanowi jeden z najchlubniejszych momentów pierwszej Rzeczypospolitej. Czy aby na pewno?

 

Ci sami demokraci powinni wstydzić się za anty-demokratyczny sposób uchwalenia i wprowadzenia w życie tejże konstytucji [z czym akurat osobiście nie mam problemu], a mianowicie pogwałcenie prawnie ustanowionego regulaminu obrad sejmowych i kompletne ignorowanie protestów opozycjonistów – w dodatku wszystko to w rytm wytaczanych armat późniejszego bohatera wojen napoleońskich!

 

Co więcej, każdy człowiek Tradycji doskonale zdaję sobie sprawę, że sam fakt zaistnienia konieczności spisania centralizujących  wytycznych [konstytucji, ustaw, regulaminów] które w swym sednie podważają przede wszystkim niespisane prawa ugruntowane w tradycjach regionalnych i stanowych   jest sam w sobie początkiem porażki organicznej [naturalnej] funkcjonalności tego społeczeństwa i początkiem jego schyłku.

 

Ale jeżeli już naprawdę chcielibyśmy pokrótce przeanalizować przyczyny i skutki tegoż ‘wielkiego’ przedsięwzięcia, to jego bilans musi być ujemny.

 

Nie jestem zawodowym historykiem, a więc nie proponuję Państwu dogłębnej analizy, opierającej się na twardej dokumentacji. W zamian chciałbym jedynie spisać to, co wydaje się logicznym na zdrowy chłopski rozum.

 

Po pierwsze, panujący nam wówczas miłościwie z Bożej łaski król Stanisław II August, uznawany najczęściej za nieudacznika, zdrajcę i pachołka cesarzowej Katarzyny, był de facto realistą i roztropnym władcą, który jednak miał słaby, ulegliwy charakter i nie potrafił znaleźć wspólnego interesu z rozpasaną i podatną na przekupstwo magnaterią, ani zrozumienia wsród neufnej szlachty .

 

Dalej, w konsekwencji pierwszego rozbioru Rzeczpospolita  znalazła się pod ‘protektoratem’ Rosji. Powszechnie znanym jest fakt,  że głównym inicjatorem rozbiorów nie była Rosja, a Prusy, mimo tego dwudziestego dziewiątego marca 1790 roku zostało zawarte przymierze polsko-pruskie?! Jak zauważył, między innymi, cytowany przeze mnie na wstępie pan de Cerizay: „Prusy, zawarłszy z nami przymierze 29 marca 1790 roku, nigdy nie straciły z oka możliwości przehandlowania tego przymierza Rosji i powrócenia do polityki rozbiorów”.

 

Właśnie okres pomiędzy pierwszym a drugim rozbiorem, po raz pierwszy ukazał polskie tendencje do zawierania  tzw. sojuszy egzotycznych (m.in. z Wielką Brytanią), tendencja która bez wyjątku sprowadza nas na manowce. Sojusz, sojuszem ale już w kwietniu Albion zmienił swoją politykę zagraniczną  porzucając zamysł  wszczęcia wojny z Rosją, o czym niestety 3 maja nikt w Warszawie jeszcze nie wiedział lub dowiedzieć się nie chciał.

 

Zamiast działać z roztropnością [o której bardzo często wspominam pisząc o sprawach naszych tj. polskich] nie drażniąc Rosji i mozolnie odbudowywać państwo w ramach istniejącego stanu rzeczy, wdrażając stopniowe reformy, sarmaci postanowili powołać 100,000 armię i oddać tron w dziedziczność dynastii Wettynów – co z pewnością nie pogłębiało petersburskich sympatii wobec sprawy polskiej.

 

Jednak najpoważniejszym jest [pomimo uznania katolicyzmu za religię panującą – zapewne aby nie wywołać ogólnospołecznego buntu] masońsko- antykościelny i jakobiński [nacjonalitarny i liberalny] w swej istocie charakter stronnictwa konstytucyjnych sygnatariuszy.

 

Nie da się zatem ukryć, że w pewnym sensie uchwalenie konstytucji 3 maja było polską wersją rewolucji, o czym bez precedensu głośno mówili relacjonujący z Warszawy wysłannicy europejskich dworów. Wymierzona w tradycję, godząca w odwieczne przywileje ubogiej szlachty, wynosząca mieszczaństwo na wyżyny społeczne i budująca ‘naród’ według najnowszych ‘oświeceniowych’ wzorców. W rezultacie będąc powodem wybuchu wojny z Rosją i kresem pierwszego państwa Polaków.

 

Nie opuszcza mnie również refleksja iż ten burzliwy okres naszej historii dał początek naszej rusofobii, która dzisiaj wydaje się być ‘ z mlekiem Matki wyssana”……….ale to już temat na inną okazję.

 

Powód do dumy?

 

 

 

Arkadiusz  Jakubczyk


pobrano z :Jakubczyk: Rewolucyja 3 majowa czyli o początku głupoty naszej : Myśl Konserwatywna (myslkonserwatywna.pl)

wtorek, 7 maja 2024

Adam Ronikier Pamiętniki 1939 – 1945 sprawa Ukraińska i delegatura Londynu na kraj i konsekwencje wyborów

Czytelniku,

 

 

 

Należy od czasu do czasu przypomnieć o konsekwencjach decyzji, które były podejmowane u nas podczas II wojny światowej. Nie dziwmy się dzisiaj, że podobne głupie decyzje będą skutkowały negatywnie w polityce i gospodarce. Tak dla przypomnienia

Adam Ronikier Pamiętniki 1939 – 1945 sprawa Ukraińska i delegatura Londynu na kraj i konsekwencje wyborów

 

„Sprawa ukraińska to nowa i straszna rana zadana na żywym ciele społeczeństwa polskiego przez naszych współobywateli w Galicji Wschodniej — już przejeżdżając przez Kraków, wysłuchałem tam relacji dra L. Tesznara, pełnomocnika RGO na Galicję Wschodnią, który z rozpaczą w głosie zdawał mi sprawę ze swych poczynań w celu uodpornienia Polaków przeciwko Ukraińcom — gdy mu się po wielu zabiegach nareszcie udało przeforsować u władz to, by Polakom w poszczególnych wsiach dano broń w ilości skromnej pięciu karabinów na jedną wieś i gdy próby wydały doskonałe rezultaty, bo natchnęły społeczeństwo polskie odwagą do walki i jakby powstrzymały następującą  falę ukraińskich zbrodniarzy, wtedy nie kto inny, lecz zastępca delegata rządu na Galicję, rezydujący we Lwowie, rzecz całą szczęśliwie zapoczątkowaną sparaliżował, oświadczając, że Delegatura Rządu ze względów bliżej nie wytłomaczonych, a dla dra Tesznara zupełnie niezrozumiałych, nie może na ten sposób załatwienia sprawy wyrazić swą zgodę. Już raz, gdy miałem możność z metropolitą Szeptyckim nawiązać pożyteczne rozmowy, Delegatura stanęła na drodze ku temu, teraz gdy już o stan posiadania polski na wschodzie chodziło, gdy setki tysięcy żyć polskich postawione zostało na kartę, znowu Delegatura przez swe stanowisko wszelką na szerszą skalę zakrojoną obronę paraliżowała.

Na zebraniu u dra Knoffa dyskutowaliśmy obszernie przede wszystkim o sprawie młodzieży naszej i skutkach, które dla niej przynosi ze sobą życie w konspiracji i w lesie, w stykaniu się z bolszewikami i bandytami. Konstatowano z wielkim smutkiem, że pomiędzy młodzieżą zmuszoną do życia w warunkach zupełnie anormalnych szerzy się demoralizacja iście zastraszająca w kierunku szczególnie używania wódki i nieliczenia się z zasadami moralnymi, najbardziej nawet szeroko pojętymi. Jednomyślnie wszyscy uznali to, co mówiłem o naradach z generałem Szeptyckim, a co się odnosiło do stosunku młodzieży naszej do bolszewików i polecenia wchodzenia z nimi w kontakt, za zbrodnię przeciwko honorowi polskiemu. Wreszcie notatka moja złożona władzom niemieckim w dniu 18 marca uznana została w całej swej rozciągłości za umotywowaną i słuszną. W jednym punkcie tylko nie doszedłem do porozumienia z tymi, których się radziłem, mianowicie w sprawie ofiar ponoszonych dla sprawy naszej przez szafowanie nimi. Warszawa, jakby zahypnotyzowana żądzą zemsty nad Niemcami, zdawała się tracić z oczu konieczność patrzenia na sprawy rozumnie i spokojnie i gotowa była na wszystkie jak najdalej idące ofiary, by raz Niemcowi łeb zetrzeć. Jeden generał polski, którego spotkałem u Tyszkiewicza, nie wahał się mnie, ojcu pięciu synów, powiedzieć dosłownie: „Niech będzie jeszcze sto tysięcy ofiar nawet, byleby raz wroga tego powalić na kolana”. Gdy mu powiedziałem, że nie wiem, czy wszyscy ojcowie w Polsce będą tego zdania, gdy odczytają wiadomość, że wysadzono pociąg na linii Kraków-Zakopane i że w nim zginęło dwóch Niemców nieznanego kalibru i około 80-iu Polaków, zaś że wsie sąsiednie puszczone zostały przez Niemców z dymem z całą ludnością i inwentarzem — fakt autentyczny, który miał miejsce, opamiętał się wtedy trochę i zaczął mówić rozsądniej, tym bardziej że zeszliśmy na temat owej strasznej odpowiedzialności kolektywnej stosowanej w całym kraju, a w Warszawie przede wszystkim, która stosowana przez Niemców stale i bezwzględnie niezliczone ofiary niewinne w Polakach za sobą pociągała, a Niemcom właściwie tak wielkiej krzywdy nie wyrządzała. Ginęły u nich jednostki o wartości stosunkowo niewielkiej, gdy u nas kwiat inteligencji i młodzieży padał ofiarą. Mając na myśli ratowanie substancji narodu i słowa wypowiedziane do mnie przez pana Coocka, zdawało mi się, że rodacy moi w stolicy, gdy chodziło o ten temat, byli pozbawieni po prostu zdolności myślenia kategoriami politycznymi — nienawiść do Niemców przesłaniała im zupełnie sąd właściwy o bolszewikach i groźbę z ich strony Polsce coraz wyraźniej się kształtującą. Prosiłem pana Celichowskiego o postaranie się, bym mógł się widzieć z gen. Borem-Komorowskim, lecz niestety, czynić to należało przez pana Jasiukowieża, a ten po rozmowie ze mną jakoś nie byłem pewny, czy życzeniu memu zadosyć uczynić byłby skłonny. ”



środa, 1 maja 2024

"O prawnym przetrwaniu Rzeszy Niemieckiej".

 "O prawnym przetrwaniu Rzeszy Niemieckiej".

 

Czytelniku,

 

Poniższy dokument pochodzi z…. 2007 Deutscher Bundestag, więc potwierdza wcześniejsze orzecznictwo niemieckie.

https://www.bundestag.de/resource/blob/659208/bb1b8014f97412b4439d024bcdb79896/WD-3-292-07-pdf-data.pdf

 

"W swoim orzeczeniu w sprawie Traktatu z dnia 21 grudnia 1972 r. o stosunkach między Republiką Federalną Niemiec a Niemiecką Republiką Demokratyczną Federalny Trybunał Konstytucyjny stwierdził, co następuje:

Ustawa Zasadnicza zakłada, że "Rzesza Niemiecka przetrwała upadek 1945 r. i nie zginęła ani wraz z kapitulacją, ani w wyniku sprawowania obcej władzy państwowej w Niemczech przez alianckie mocarstwa okupacyjne". Wraz z powstaniem Republiki Federalnej Niemiec nie powstało nowe państwo zachodnioniemieckie, lecz "część Niemiec została zreorganizowana [...]. Republika Federalna Niemiec nie jest więc "prawnym następcą" Rzeszy Niemieckiej, lecz jako państwo jest tożsama z państwem "Rzeszy Niemieckiej" – pod względem przestrzennym jest jednak "częściowo identyczna", tak że tożsamość nie rości sobie pretensji do wyłączności w tym zakresie.

Federalny Trybunał Konstytucyjny nie zmienił tego orzecznictwa od czasu zjednoczenia. Wraz z przystąpieniem do Republiki Federalnej Niemiec w dniu 3 października 1990 r. Niemiecka Republika Demokratyczna przestała istnieć w ramach tzw. inkorporacji państwowej. Terytorium Republiki Federalnej Niemiec zostało rozszerzone o terytorium nowych krajów związkowych. Dalsze istnienie Rzeszy Niemieckiej w postaci Republiki Federalnej Niemiec nie zmieniło się w wyniku akcesji".

 

Media i politycy, zaprzeczają dalszemu istnieniu Rzeszy Niemieckiej, sprzeciwiają się orzeczeniu Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, a tym samym są sprzeczne z duchem Ustawy Zasadniczej w rozumieniu Trybunału Konstytucyjnego.

 

Ważniejsze jest to, jaką politykę prowadzi niemiecki rząd zarówno wobec własnych obywateli, jak i wobec innych krajów.


Przypomnijmy, ze zarówno wczoraj, jak i dziś, uwarunkowanie mas ma fundamentalne znaczenie !

1) Obwinianie przeciwników za wszystkie problemy;

2) Powtarzanie kłamstw, dopóki nie zostaną zaakceptowane jako prawda;

3) Agresywna manipulacja mediami;

4) Bezpodstawne teorie spiskowe;

5) Piętnowanie przeciwników jako antynarodowych;

6) Stała widoczność prowadzącego;

7) Posługiwać się demonstracjami, hasłami, symbolami i ikonami;

8) Każdy czyn musi być usprawiedliwiony w imieniu narodu;