Czytelniku,
Patrząc na to co się dzieje w zasadzie jest powieleniem naszej historii. Pytanie pozostaje - czy dzisiaj wyciągamy wnioski z historii?
Poniżej fragment, który wart przypomnienia ku pamięci z książki Władysława Konopczyńskiego - FRYDERYK WIELKI A POLSKA
"Polska najspokojniejszą sąsiadką Prus. Dzieło Fryderyka
Wilhelma I. Królewicz–marzyciel. Dezerter na pokucie. Tradycja Hohenzollernów
górą. Pierwsze zetknięcie z Sasami i Polakami i pierwsze fantazje polityczne.
Ożenek królewicza. Hohenzollernowie wobec wojny o tron polski. Fryc wśród
Sarmatów w Królewcu. Jego horyzonty polityczne w Rheinsbergu. Antimachiavel, ou
Examen du Machiavel. Co zrobiła z Fryderyka masoneria? Stan porachunków
polsko-pruskich. Malkontenci do usług.
Ostatni gest króla–kaprala: pogrom klasztoru w Paradyżu.
Na przestrzeni setek kilometrów, nieprzedzielone żadnym pasmem
gór ani żadnymi rzekami, graniczyły ze sobą przez paręset lat dwa twory
państwowe o najsprzeczniejszych ustrojach i charakterach – Polska i Prusy. Z
jednej strony społeczność, która nie była narodem, bo sztucznie oddarta od
całości plemiennej, gwałtem wprzęgnięta w fiskalno-biurokratyczne jarzmo
dynastii. Z drugiej społeczność, która także nie była w znaczeniu nowoczesnym
narodem, bo tylko górna jej warstwa miała pełnię praw obywatelskich i siebie
jedynie uważała za naród. Tu potęgująca się aż do samowoli wolność, tam karność
dochodząca aż do niewoli. Tu życie beztroskie według dewizy: „jak kto chce”,
„jakoś to będzie”; tam rozkaz, reglamentacja, tresura. Tu katolicyzm, tam
luteranizm z kalwińską dynastią u szczytu.
Tu decentralizacja, rządy sejmikowe, tam centralizm i
biurokracja.
Tu lichy handel przeważnie w rękach obcych, tam początki przemysłu
i umiejętna polityka merkantylna. Tu podatki i cła, obliczone na minimum obrony
krajowej; tam śruba przyciśnięta mocno, z takim wynikiem, że dwumilionowe
państwo Hohenzollernów miało w 1740 r. około 7 milionów talarów dochodu.
W Polsce na królewszczyznach tuczyła się prywata, w Prusach domeny
żywiły wojsko. Toteż 11-milionowa Polska–Litwa spadła w latach 1660–1717 z 60
tysięcy żołnierzy na kilkanaście tysięcy, Brandenburgia i Prusy w latach
1648–1717 od kilku tysięcy do[1]szły
do kilkudziesięciu. Najrdzenniejsze podobieństwo polegało na istnieniu tu i tam
panującej warstwy ziemiańskiej i na wyzysku chłopa, przeciętnie biorąc cięższym
w Polsce niż w państwie Hohenzollernów. Ta wspólność do czasu zbliżała dwa
niepodobne kraje: tylko o swych folwarcznych interesach mogli ze zrozumieniem
wzajemnym rozmawiać niemiecki junkier z polskim szlachcicem, od kiedy pierwszy
dał sobie wybić z głowy inny temat, Polaków wciąż interesujący – wolności
polityczne."