niedziela, 20 marca 2022

I Rzeczypospolita w rozgrywkach europejskich mocarstw i dzisiejsza sytuacja na Ukrainie

Dzisiejsze działania na Ukrainie mają jedną ważną rzecz. To, że minister z Londynu zwolnił wszystkie banki z podatku, jeśli się nie mylę do 2040 to takie małe tabu w naszej telewizji. Ale skąd nagle wzrost wydatków, które jak się policzy przewyższają nasze przychody budżetowe. To, że poprzez filgle księgowe wywalane są ze sprawozdań inne koszty i wydatki nie trzeba mówić.

Ta banda kijowska i warszawska to są tyko narzędziami w polityce hegemonicznej Stanów jednoczonych. Skłóceni jesteśmy niemal ze wszystkimi znaczącymi sąsiadami.

Aby Państwo było suwerenne musza być spełnione podstawowe rzeczy:

- własna armia niepodlegająca obcym mocarstwom,

- własna możliwość tworzenia prawa na bazie praw kardynalnych,

- bicie własnego pieniądza, a nie jak dzisiaj jesteśmy trybikiem w bankach centralnych, czy prywatnych instytucjach finansowych i poprzez rezerwę cząstkową, zamiast normalnego pełnego pokrycia w wydatkach podczas kreowania pieniądza, (jest dostępny raport jak sobie z tym poradziła Islandia)

- własna polityka zagraniczna,

- własna możliwość ustalania polityki podatkowej,

Na dziś jesteśmy kolonią Citi of London i jeśli ktoś tak podstawowych rzeczy nie rozumie, ale dla  przykrycia pojawiają się trolle nazywające wszystko ruską onucą, a już o bankowej onucy to cisza.

 

Dobra, a teraz dla przypomnienia jak wyglądało za czasów I Rzeczypospolitej układanie polityki na kontynencie europejskim.

Najpierw bierzemy  B. O’Connor, Historia Polski, s.414

Judzenie przez cesarstwo i Francję

Wszystkie te intrygi i  błędne działania są najczęściej podsycane przez dwie potężne fakcje: domu austriackiego i burbońską. Powszechnie znane są wielkie korzyści, jakie odnosili cesarze, gdy utrzymywali dobre stosunki czy zawierali przymierze z  Polakami przeciwko ich wspólnym wrogom, Turkom i  Tatarom.

Z drugiej strony, w interesie Francji leży, aby uniemożliwić taką współpracę i uczynić nieskutecznymi wszystkie działania, które mogłyby prowadzić do powiększenia posiadłości cesarza. W całej sprawie Polacy są tak krótkowzroczni, że nigdy nie zastanawiają się nad tym, że ani cesarz, ani król francuski nie mają dla nich żadnych względów i posługują się nimi wyłącznie jako narzędziami do osiągnięcia własnych celów.

Co sprzyja obcym fakcjom

Nic bardziej nie wspiera ani nie przynosi większych korzyści obcym fakcjom niż nieograniczone uprawnienia każdego członka sejmu wynikające z tego, że król, senatorowie i posłowie mają równe głosy i taką samą pozycję przy głosowaniu „za” lub „przeciw”, a konkluzje nie są podejmowane bądź uzgadniane większością głosów, ale powszechną zgodą wszystkich trzech stanów i dobrowolną aprobatą każdego członka sejmu. Jeśli tylko jedna osoba, która ma prawo głosu, odmówi swej zgody w sprawie, z jaką zgodziła się cała reszta, może ona w pojedynkę przerwać prace i przekreślić wszystkie głosy. Jeszcze bardziej horrendalne jest to, że jeśli na przykład miano przyjąć 30 artykułów lub projektów ustaw, wszyscy członkowie sejmu zgodzili się jednogłośnie na 29, a tylko jeden poseł nie zgodził się na trzydziesty, to nie tylko ten artykuł, ale i pozostałych 29 jest nieważnych i nieobowiązujących, a to dlatego, że nie przeszły wszystkie artykuły przedstawione na początku.

Członkowie sejmu nie wyjaśniają, dlaczego nie zgodzili się na projekt ustawy

Dlatego też mówi się, że sejm nie może stanowić prawa bez zakończenia go na drodze powszechnej zgody, w przeciwnym razie sejm się rozchodzi. Przyjmują również, że wszystkie przedstawione punkty muszą być przyjęte jednomyślnie, co zdarza się jednak bardzo rzadko. Najczęściej jakiś wichrzyciel albo inna osoba, prawdopodobnie przekupiona lub pozyskana w  inny sposób, zaprotestuje przeciwko obradom, przedkładając interes prywatny nad dobro ojczyzny. Co więcej, ich wolności sięgają tak daleko, że ten skorumpowany członek sejmu nie jest zobowiązany uzasadnić swojego sprzeciwu, wystarczy tylko powiedzieć w przyjęty sposób „Nie pos Volam”, czyli „Nie chcę, aby tak było”. Następnie osoba taka natychmiast opuszcza sejm i najczęściej chroni się na wsi ze strachu, aby nie zostać zabita czy znieważona (jak to się często zdarza) przez doprowadzonego do rozpaczy członka sejmu.

Łatwo pokrzyżować plany sejmu

Panie, z tej relacji jasno wynika, jak łatwo obcemu władcy pokrzyżować plany sejmu, jeżeli w jakiś sposób są sprzeczne z jego interesami. Jeśli Polska znajduje się w stanie pokoju i zamierza wypowiedzieć wojnę jakiemuś państwu w sprzeczności z interesem Francji, to francuskie pistole z łatwością znajdą senatora bądź posła, który sprzeciwi się tym planom. Jeżeli natomiast ze względu na zapał i stanowczość możnych, wojna zostanie wypowiedziana, król francuski zawsze znajdzie kogoś, kto uniemożliwi zebranie pieniędzy na wojnę, tak jak to skutecznie zrobił podczas wojny poprzedniego króla z Turkami i Tatarami. Z drugiej strony, jeśli Polacy prowadzą wojnę przeciwko Turkom i Tatarom, co jest zgodne z interesami cesarza, dworowi wiedeńskiemu nigdy nie zabraknie chrześcijańsko usposobionego biskupa lub innego członka sejmu, który przekona zgromadzenie do prowadzenia wojny tak długo, jak odpowiada to interesom domu austriackiego, a to wszystko pod pretekstem służby Bogu i Stolicy Apostolskiej. Widać to wyraźnie przy obecnej wojnie. Polacy, ze względu na ogromne wyczerpanie i zubożenie spowodowane ciągłymi i niszczącymi najazdami Tatarów, które ciągną się od Prawie 15 lat, pragną już pokoju – takie propozycje przedstawiano na każdym sejmie od oblężenia Wiednia. Mimo to, czy to ze względu na ich własne nieporozumienia, czy ze względu na działania fakcji austriackiej, ciągle nie zrealizowali tego zamierzenia. W ten sposób partia austriacka utrzymuje Polskę w wyczerpującej wojnie, a partia francuska uniemożliwia prowadzenie jej z odpowiednią energią, tak że w następstwie rywalizacji tych partii Polska jest prawie na granicy upadku, a to dlatego, że z jednej strony nie może zawrzeć pokoju, aby naprawić ogromne zniszczenia, a z drugiej – nie może zebrać wystarczająco dużo pieniędzy, aby przenieść wojnę na obszar państwa, które ją najeżdża.

Do dziś nic się nie zmieniło, nic. Winy szukajmy u siebie, by tą bandę warszawską wypierdolić z sejmu.

 

Bierzemy teraz pozycję Edwarda Alfreda Mierzwy „Anglia a Polska w okresie rewolucji purytańskiej i restauracji

s.238

Dyplomacja angielska miała nadzieję, że po pokonaniu Polski, uda się skierować szwedzką potęgę na kontynent przeciwko katolickim książętom Rzeszy i Habsburgom austryjackim.

s. 240

Sukcesy Karola Gustawa w Polsce i zdobycie Warszawy zostały w Londynie uczczone przez ambasadora Szwecji  „wspaniałymi fajerwerkami przed jego siedzibą, jak i na Tamizie. Tego samego dnia wydał on wspaniały bankiet dla wszystkich dyplomatów, jacy są w Londynie. Nie potrafię opisać wspaniałości – pisał wenecki dyplomata Paulucci  - z przebiegu tego szczęśliwego wydarzenia.

 

s. 258

Związek ze Szwecją, w zamysłach Cromwella, mógł dać nie Anglii nie tylko szansę stworzenia, kontrolowania i eksploatowania drogi na wschód prowadzącej przez ziemie Rzeczypospolitej, oczywiście tej ostatniej do roli narzędzia  w polityce angielskiej, co bez pomocy Sztokholmu było nierealne.

 

Do dziś nic się nie zmieniło tylko Szwecję zastąpiła Ukraina.

Na dziś propaganda i cyrk  w telewizji idzie pełną parą. Jak na komendę już nie walczymy z Covidem tylko z Moskwą do ostatniego Ukraińca.

https://www.wnp.pl/rynki-zagraniczne/w-brytania-wicepremier-ukrainy-kobiety-byly-gwalcone-godzinami-a-potem-zabijane,557461.html

Ale tymczasem wg holenderskiego dziennikarza

https://freewestmedia.com/2022/03/18/dutch-journalist-in-ukraine-people-are-happy-that-the-russians-are-here/

Ale oczywiście tego w TVP 1 nie pokażą.

I pierwsza relacja z Mariupola

https://www.veteranstoday.com/2022/03/20/first-western-journalist-in-russia-dpr-controlled-mariupol-special-report/

Na dzisiaj:

Białoruś –  nazywany dyktatorem Łukaszenko nie dał sobie rozwalić kraju. I stara się z nami coś zrobić, to mu polska agentura zorganizowała majdan, ale im się nie udało. Ciekawostka jest, że wojskiem i siłami specjalnymi w Mińsku kieruje dwóch Polaków braci. Za to im banda warszawska płot buduje brakuje tylko fosy jeszcze.

Ukraina – amerykanie wywieźli złoto z Kijowa osadzają mośka grającego wackiem na fortepianie wraz z drużyną z paszportami Izraela. Skutkiem prowadzenia teoretycznie wybranego jest w demokratycznych (hi, hi) wyborach jest:

- rozkradzenie majątku, który tam się jeszcze ostał,

- 10 mln mieszkańców, którzy w wyniku prowadzenia polityki wg doradców z USA jest zmuszona do opuszczenia swoich domów.

https://www.zerohedge.com/geopolitical/nearly-10-million-ukrainians-now-displaced-war-says-un

Rosja wkroczyła na terytorium Ukrainy.

Nie ma obiektywnych  wiadomości, ale proszę się zapoznać z wywiadem szwajcarskiego konsultanta Jacquesa Bauda, który pracował w Szwajcarskiej Służbie Wywiadu Strategicznego i był konsultantem ds. bezpieczeństwa obozów uchodźców we wschodnim Zairze podczas wojny w Rwandzie (UNHCR-Zair/Kongo, 1995-1996). Pracował dla ONZ DPKO (Departament Operacji Pokojowych) w Nowym Jorku (1997-99), założył Międzynarodowe Centrum Humanitarnego Rozminowywania w Genewie (CIGHD) oraz Information Management System for Demining (IMSMA)

https://zeitgeschehen-im-fokus.ch/de/newspaper-ausgabe/nr-4-vom-15-maerz-2022.html#article_1306

 

„Polityka USA zawsze miała na celu uniemożliwienie bliższej współpracy Niemiec i Rosji”

Tło historyczne, polityczne i gospodarcze wojny ukraińskiej

Wywiad z Jacques Baud*

 

Jacques Baud (zdjęcie zvg)

Jacques Baud (zdjęcie zvg)

* Jacques Baudposiada tytuł magistra ekonometrii oraz studia podyplomowe z zakresu bezpieczeństwa międzynarodowego w Genewskim Instytucie Stosunków Międzynarodowych i był pułkownikiem w armii szwajcarskiej. Pracował dla Szwajcarskiej Służby Wywiadu Strategicznego i był konsultantem ds. bezpieczeństwa obozów uchodźców we wschodnim Zairze podczas wojny w Rwandzie (UNHCR-Zair/Kongo, 1995-1996). Pracował dla ONZ DPKO (Departament Operacji Pokojowych) w Nowym Jorku (1997-99), założył Międzynarodowe Centrum Humanitarnego Rozminowywania w Genewie (CIGHD) oraz Information Management System for Demining (IMSMA). Pomógł wprowadzić koncepcję wywiadu w operacjach pokojowych ONZ i poprowadził pierwsze zintegrowane Centrum Analizy Misji ONZ (JMAC) w Sudanie (2005-2006).

Bieżące sprawy w centrum uwagi Panie Baud, zna pan region, który jest obecnie w stanie wojny. Jakie wnioski wyciągnęliście z ostatnich kilku dni i jak do tego doszło?

 

Jacques Baud Bardzo dobrze znam region, o którym mówimy. Byłem w EDA [Federalnym Departamencie Spraw Zagranicznych] iw ich imieniu zostałem przydzielony do NATO na pięć lat w walce z proliferacją broni strzeleckiej. Nadzorowałem projekty na Ukrainie po 2014 roku. Oznacza to, że bardzo dobrze znam Rosję ze względu na moją wcześniejszą pracę wywiadowczą, NATO, Ukrainę i związane z nią środowisko. Mówię po rosyjsku i mam dostęp do dokumentów, na które patrzy niewiele osób na Zachodzie.

 

Jesteś koneserem sytuacji na Ukrainie i wokół niej. Twoja aktywność zawodowa zaprowadziła Cię w rejon obecnego kryzysu. Jak postrzegasz to, co się dzieje?

 

To szaleństwo, można powiedzieć, że jest wręcz histeria. To, co mnie uderza i bardzo niepokoi, to to, że nikt nie pyta, dlaczego Rosjanie najechali. Nikt nie będzie opowiadał się za wojną, ja też z pewnością nie. Ale jako były szef „Polityki i Doktryny Pokojowej” Departamentu Operacji Pokojowych ONZ w Nowym Jorku przez dwa lata, zawsze zadaję sobie pytanie: jak dotarłeś do tego momentu prowadzenia wojny?

 

Jaka była tam twoja praca?

 

Chodziło o zbadanie, jak powstają wojny, które elementy prowadzą do pokoju i co można zrobić, aby uniknąć ofiar lub jak zapobiec wojnie. Jeśli nie rozumiesz, jak zaczyna się wojna, nie możesz znaleźć rozwiązania. Jesteśmy w takiej właśnie sytuacji. Każdy kraj nakłada na Rosję własne sankcje i dobrze wiesz, że to prowadzi donikąd. Tym, co mnie szczególnie zszokowało, było oświadczenie francuskiego ministra gospodarki, że chcą zniszczyć rosyjską gospodarkę w celu zadawania cierpień narodowi rosyjskiemu. To stwierdzenie, które mnie bardzo denerwuje.

 

Rosyjski cel demilitaryzacji i denazyfikacji

Jak oceniasz rosyjski atak?

 

Kiedy jedno państwo atakuje drugie, jest to niezgodne z prawem międzynarodowym. Ale należy też wziąć pod uwagę tło. Przede wszystkim trzeba jasno powiedzieć, że Putin nie jest ani szalony, ani nie stracił kontaktu z rzeczywistością. Jest osobą bardzo metodyczną, systematyczną, więc bardzo rosyjską. Myślę, że zdaje sobie sprawę z konsekwencji swoich działań na Ukrainie. Ocenił – najwyraźniej słusznie – że bez względu na to, czy prowadził „małą” operację w celu ochrony Donbasu, czy też „masową” operację na rzecz narodowych interesów Rosji i Donbasu, konsekwencje byłyby takie same. Następnie poszedł do maksymalnego rozwiązania.

 

Gdzie widzisz cel?

 

Z pewnością nie jest skierowany przeciwko ludności ukraińskiej. Tak często powtarzał Putin. Widać to w faktach. Rosja nadal dostarcza gaz na Ukrainę. Rosjanie tego nie zatrzymali. Nie wyłączyłeś internetu. Nie zniszczyli elektrowni i wodociągu. Oczywiście są pewne obszary, na których toczą się walki. Ale widzisz zupełnie inne podejście niż Amerykanie, m.in. B. w byłej Jugosławii, Iraku lub Libii. Kiedy kraje zachodnie zaatakowały ich, najpierw zniszczyły zasilanie i wodę oraz całą infrastrukturę.

 

Dlaczego Zachód to robi?

 

Działania państw zachodnich – warto też spojrzeć na nie z perspektywy doktryny operacyjnej – podsyca się ideą, że jeśli zniszczysz infrastrukturę, wybuchnie powstanie przeciwko niepopularnemu przez ludność dyktatorowi i pozbyć się go woli. Taka była również strategia podczas II wojny światowej, kiedy bombardowali niemieckie miasta, takie jak Kolonia, Berlin, Hamburg, Drezno itp. Wycelowali bezpośrednio w ludność cywilną, aby wybuchło powstanie. W wyniku powstania rząd traci władzę, a wojna została wygrana bez narażania własnych wojsk. Taka jest teoria.

 

Jak sobie radzą Rosjanie?

 

To jest zupełnie inne. Jasno określili swój cel. Chcą „demilitaryzacji” i „denazyfikacji”. Jeśli uczciwie śledzisz relacje, dokładnie to robią. Oczywiście wojna to wojna i niestety zawsze są ofiary, ale warto zobaczyć, co mówią liczby. W piątek (4 marca) ONZ przeprowadziła inwentaryzację. Zgłosiła 265 zabitych ukraińskich cywilów. Wieczorem rosyjskie Ministerstwo Obrony podało liczbę zabitych żołnierzy na 498. Oznacza to, że wśród rosyjskich wojskowych jest więcej ofiar niż wśród cywilów po stronie ukraińskiej. Teraz, jeśli porównasz to do Iraku lub Libii, to jest dokładnie odwrotnie w zachodnich działaniach wojennych.

 

To jest sprzeczne z reprezentacją na Zachodzie?

 

Tak, w naszych mediach przedstawia się to tak, jakby Rosjanie wszystko zniszczyli, ale to oczywiście nieprawda. Niepokoi mnie też portret Putina w naszych mediach, że nagle postanowił zaatakować i podbić Ukrainę. Stany Zjednoczone ostrzegały przez kilka miesięcy, że nastąpi atak z zaskoczenia, ale nic się nie stało. Nawiasem mówiąc, służby wywiadowcze i ukraińskie kierownictwo wielokrotnie zaprzeczały amerykańskim oświadczeniom. Jeśli spojrzeć na raporty wojskowe i przygotowania, widać wyraźnie: Putin nie miał zamiaru atakować Ukrainy do połowy lutego.

 

Dlaczego to się zmieniło? Co się stało?

 

Musisz wiedzieć kilka rzeczy, inaczej nie zrozumiesz. 24 marca 2021 r. prezydent Ukrainy Zełenskij wydał dekret, że zamierza odzyskać Krym. W rezultacie zaczął przemieszczać wojska ukraińskie na południe i południowy wschód, w kierunku Donbasu. Tak więc od roku na południowej granicy Ukrainy następuje systematyczne budowanie armii. To wyjaśnia, dlaczego pod koniec lutego na granicy rosyjsko-ukraińskiej nie było wojsk ukraińskich. Zełenskij zawsze stał na stanowisku, że Rosjanie nie zaatakują Ukrainy. Minister obrony Ukrainy wielokrotnie to potwierdzał. Podobnie szef Rady Bezpieczeństwa Ukrainy potwierdził w grudniu i styczniu, że nie ma oznak rosyjskiego ataku na Ukrainę.

 

Czy to była sztuczka?

 

Nie, mówili to kilka razy i jestem pewien, że Putin, który notabene też to powtarzał, nie chciał atakować. Najwyraźniej była presja ze strony USA.

USA nie interesują się samą Ukrainą. W tym momencie chcieli zwiększyć presję na Niemcy, aby zamknęły Nord Stream II. Chcieli, żeby Ukraina sprowokowała Rosję, a jeśli Rosja odpowie, żeby zamrozić North Stream II. Taki scenariusz został zasugerowany podczas wizyty Olafa Scholza w Waszyngtonie, a Scholz wyraźnie nie chciał brać w nim udziału. To nie tylko moja opinia, są też Amerykanie, którzy tak to widzą: celem jest North Stream II.Nie należy zapominać, że North Stream II został zbudowany na zamówienie Niemców. To w zasadzie projekt niemiecki. Ponieważ Niemcy potrzebują więcej gazu, aby osiągnąć swoje cele energetyczne i klimatyczne.

 

W wojnie nuklearnej polem bitwy byłaby Europa

Dlaczego USA na to naciskały?

 

Od II wojny światowej polityką USA zawsze było zapobieganie bliższej współpracy Niemiec i Rosji lub ZSRR. Dzieje się tak pomimo faktu, że Niemcy mają historyczny lęk przed Rosjanami. Ale to są dwie największe potęgi w Europie. Historycznie rzecz biorąc, zawsze istniały więzi gospodarcze między Niemcami a Rosją. Stany Zjednoczone zawsze starały się temu zapobiec. Nie można zapominać, że w wojnie nuklearnej Europa byłaby polem bitwy. Oznacza to, że w takim przypadku interesy Europy i Stanów Zjednoczonych niekoniecznie byłyby takie same. To wyjaśnia, dlaczego Związek Radziecki wspierał ruchy pacyfistyczne w Niemczech w latach 80. XX wieku. Bliższe stosunki między Niemcami a Rosją uczyniłyby amerykańską strategię nuklearną bezużyteczną.

 

USA zawsze krytykowały zależność energetyczną?

 

To ironia, że ​​USA krytykują zależność energetyczną Niemiec i Europy od Rosji. Rosja jest drugim największym dostawcą ropy do Stanów Zjednoczonych. Stany Zjednoczone kupują ropę głównie z Kanady, następnie z Rosji, a następnie z Meksyku i Arabii Saudyjskiej. Oznacza to, że USA są zależne od Rosji. Dotyczy to na przykład również silników rakietowych. USA to nie obchodzi. Ale Amerykanom niepokoi fakt, że Europejczycy są uzależnieni od Rosji.

 

W czasie zimnej wojny Rosja, czyli Związek Radziecki, zawsze wywiązywała się ze wszystkich kontraktów gazowych. Rosyjski sposób myślenia jest pod tym względem bardzo podobny do szwajcarskiego. Rosja przestrzega prawa, czuje się związana zasadami jak Szwajcaria. Możesz być emocjonalna, ale zasady obowiązują i egzekwujesz te zasady. Podczas zimnej wojny Związek Radziecki nigdy nie połączył ekonomii z polityką. Spór na Ukrainie jest sporem czysto politycznym.

 

Nie bez znaczenia jest też teoria Brzezińskiego, że Ukraina jest kluczem do dominacji w Azji?

 

Brzeziński był z pewnością wielkim myślicielem i nadal wpływa na myślenie strategiczne USA. Ale moim zdaniem ten aspekt nie jest tak istotny w tym kryzysie. Ukraina jest na pewno ważna. Ale pytanie, kto dominuje lub kontroluje Ukrainę, nie jest kluczowe. Rosjanie nie chcą kontrolować Ukrainy. Problem Rosji z Ukrainą, podobnie jak innych krajów, ma charakter militarno-strategiczny.

 

Co to znaczy?

 

W całej dyskusji, która w tej chwili toczy się wszędzie, ignoruje się kluczowe rzeczy. Jasne, ludzie mówią o broni jądrowej, ale trochę jak w filmie. Rzeczywistość jest trochę inna. Rosjanie chcą dystansu między NATO a Rosją. Podstawowym elementem NATO jest energetyka jądrowa USA. To jest istota NATO. Kiedy pracowałem w NATO, Jens Stoltenberg – był już moim szefem – zawsze mówił: „NATO to potęga jądrowa”. Dziś, kiedy amerykańskie systemy rakietowe stacjonują w Polsce i Rumunii, są to tzw. systemy MK-41.

 

Czy to broń defensywna?

 

Stany Zjednoczone oczywiście twierdzą, że są czysto defensywne. Z tych wyrzutni możesz wystrzelić pociski obronne. Ale możesz również używać pocisków nuklearnych z tym samym systemem. Te rampy znajdują się kilka minut od Moskwy. Jeśli coś się wydarzy w sytuacji wzmożonego napięcia w Europie i Rosjanie zobaczą na zdjęciach satelitarnych, że na wyrzutniach jest aktywność i coś się szykuje, to czy będą czekać na ewentualne wystrzelenie pocisków nuklearnych w kierunku Moskwy?

 

Mało prawdopodobne…

 

…Oczywiście nie. Natychmiast rozpoczęliby atak wyprzedzający. Całe zaostrzenie nastąpiło po wycofaniu się USA z traktatu ABM [Traktatu o ograniczeniu systemów obrony rakietowej przed rakietami balistycznymi]. W okresie obowiązywania traktatu ABM nie mogli oni takiego systemu stacjonować w Europie. Jeśli chodzi o spór, zawsze potrzebujesz określonego czasu reakcji. Tylko dlatego, że mogą się zdarzyć błędy.

 

Coś takiego mieliśmy też podczas zimnej wojny. Im większa odległość do miejsc rozmieszczenia, tym więcej masz czasu na reakcję. Jeśli pociski będą stacjonowane zbyt blisko terytorium Rosji, nie ma czasu na reakcję na atak, a ryzyko wojny nuklearnej jest znacznie większe. Dotyczy to wszystkich krajów wokół. Oczywiście Rosjanie zdali sobie z tego sprawę i oparli to na Układzie Warszawskim.

 

Broń jądrowa staje się coraz ważniejsza

NATO było tam pierwsze...

 

NATO powstało w 1949 roku, a Układ Warszawski sześć lat później. Powodem tego było dozbrojenie Republiki Federalnej Niemiec i jej przyjęcie do NATO w 1955 roku. Jeśli spojrzysz na mapę z 1949 roku, widać bardzo dużą odległość między potęgą jądrową NATO a ZSRR. W miarę posuwania się NATO w kierunku granicy rosyjskiej wraz z przystąpieniem Niemiec do Rosji, Rosja utworzyła Układ Warszawski. Wszystkie państwa Europy Wschodniej były już komunistyczne, a Partia Komunistyczna była bardzo silna we wszystkich krajach. Prawie gorzej niż w ZSRR. ZSRR chciał mieć wokół nich pas bezpieczeństwa, więc stworzyli Układ Warszawski. Chcieli zdobyć przewagę, aby móc jak najdłużej prowadzić wojnę konwencjonalną. Taki był pomysł:

 

Czy tak jest do dziś?

 

Po zimnej wojnie nieco zapomniano o broni jądrowej. Bezpieczeństwo nie było już kwestią broni jądrowej. Wojna w Iraku, wojna w Afganistanie były wojnami z użyciem broni konwencjonalnej, a wymiar nuklearny został nieco zapomniany. Ale Rosjanie o tym nie zapomnieli. Myślisz bardzo strategicznie. W tym czasie uczęszczałem do Sztabu Generalnego w Moskwie w Akademii Woroszyłowskiej. Tam można było zobaczyć, jak myślą ludzie. Myślą strategicznie, tak jak w czasie wojny.

 

Czy widzisz to dzisiaj?

 

Widać to dzisiaj bardzo wyraźnie. Ludzie Putina myślą strategicznie. Istnieje myślenie strategiczne, myślenie operacyjne i myślenie taktyczne. Kraje zachodnie, jak widzieliśmy w Afganistanie i Iraku, nie mają strategii. To jest właśnie problem, który Francuzi mają w Mali. Mali zażądało teraz, aby opuścili kraj, ponieważ Francuzi zabijają ludzi bez strategii i bez celu. Z Rosjanami jest zupełnie inaczej, myślą strategicznie. Masz cel. Tak samo jest z Putinem.

 

Nasze media donoszą, że Putin wprowadził do gry broń nuklearną. Ty też to słyszałeś?

 

Tak, 27 lutego Władimir Putin umieścił swoje siły nuklearne na poziomie 1 Alarmu. Ale to tylko połowa historii. 11/12 Konferencja Bezpieczeństwa odbyła się w Monachium w lutym. Był tam Zełenskij. Stwierdził, że chciałby pozyskać broń jądrową. Zostało to zinterpretowane jako potencjalne zagrożenie. Na Kremlu zapaliło się oczywiście czerwone światło. Aby to zrozumieć, trzeba pamiętać o porozumieniu budapeszteńskim z 1994 roku. Chodziło o zniszczenie pocisków nuklearnych w byłych republikach sowieckich i pozostawienie tylko Rosji jako potęgi nuklearnej. Ukraina przekazała też Rosji broń jądrową, aw zamian Rosja zapewniła nienaruszalność swoich granic. Kiedy Krym wrócił do Rosji w 2014 roku, Ukraina oświadczyła, że ​​nie będzie już honorować porozumienia z 1994 roku.

 

Powrót do broni jądrowej. Co naprawdę powiedział Putin?

 

Gdyby Zełenski chciał odzyskać broń jądrową, byłaby to z pewnością nie do przyjęcia ścieżka dla Putina. Kiedy masz broń nuklearną tuż przy granicy, jest bardzo mało czasu na ostrzeżenie. Po wizycie Macrona odbyła się konferencja prasowa i Putin powiedział jednoznacznie, że jeśli przepaść między NATO a Rosją jest zbyt mała, może to w niezamierzony sposób doprowadzić do komplikacji. Jednak kluczowy element pojawił się na początku wojny z Ukrainą, kiedy francuski minister spraw zagranicznych zagroził Putinowi, podkreślając, że NATO jest potęgą nuklearną. Putin zareagował na to i postawił swoje siły nuklearne w stan gotowości. Prasa oczywiście o tym nie wspominała. Putin jest realistą, przyziemnym i celowym.

Co skłoniło Putina do interwencji militarnej teraz?

 

24 marca 2021 r. Zełenskij wydał dekret o odbiciu Krymu. Poczynił do tego przygotowania. Nikt nie wie, czy to był jego zamiar, czy tylko polityczny manewr. Ale zaobserwowano, że masowo wzmocnił armię ukraińską w regionie Donbasu i skoncentrował ją na południu w kierunku Krymu. Rosjanie oczywiście to zauważyli. Jednocześnie w kwietniu ubiegłego roku NATO przeprowadziło bardzo duży manewr między państwami bałtyckimi a Morzem Czarnym. Zrozumiałe, że zaniepokoiło to Rosjan. Przeprowadzają ćwiczenia w Południowym Okręgu Wojskowym, żeby zaznaczyć obecność. Potem trochę się uspokoiło i we wrześniu Rosja przeprowadziła zaplanowane od dawna ćwiczenia Zapad 21. Ćwiczenia te są przeprowadzane co cztery lata. Pod koniec manewru część jednostek pozostała w pobliżu Białorusi. Były to oddziały ze Wschodniego Okręgu Wojskowego. Przede wszystkim pozostawiono tam materiał, ponieważ na początku tego roku planowano duży manewr z Białorusią.

 

Jak na to zareagował Zachód?

 

Europa, a przede wszystkim USA, zinterpretowały to jako zwiększenie zdolności ataku na Ukrainę. Niezależni eksperci wojskowi, ale także szef Rady Bezpieczeństwa Ukrainy, stwierdzili, że nie trwają żadne przygotowania do wojny. Rosja pozostawiła październikowy materiał na ćwiczenia z Białorusią - nie planowano ataku. Tak zwani zachodni eksperci wojskowi, głównie z Francji, od razu opisali to jako przygotowania do wojny i przedstawili Putina jako szalonego dyktatora. To cały rozwój, który miał miejsce od końca października 2021 do początku tego roku. Komunikat USA i Ukrainy w tej sprawie był bardzo sprzeczny. Niektórzy mówili o planowanym ataku, inni temu zaprzeczali. To było ciągłe powtarzanie tak i nie.

 

OBWE donosi o silnym ostrzale Ługańskiej i Donieckiej Republiki Ludowej przez Ukrainę w lutym

Co wydarzyło się w lutym?

 

Pod koniec stycznia sytuacja wydaje się zmieniać i wygląda na to, że USA rozmawiały z Zełenskim, bo wtedy nastąpiła zmiana. Od początku lutego Stany Zjednoczone wielokrotnie powtarzały, że Rosjanie mają zamiar zaatakować. Rozpowszechniają scenariusze ataku. Antony Blinken przemawiał przed Radą Bezpieczeństwa ONZ i wyjaśnił, jak rozegra się rosyjski atak. Wiedział to od służb wywiadowczych. Przypomina to sytuację z lat 2002/2003 przed atakiem na Irak. Tutaj też rzekomo oparto się na analizie tajnych służb. Wtedy też to nie była prawda. Ponieważ CIA nie była przekonana o obecności broni masowego rażenia w Iraku. Więc Rumsfeld nie opierał się na CIA,

 

Skąd pochodzą informacje z dzisiaj?

 

W odniesieniu do Ukrainy Blinken zrobił dokładnie to samo. Widać po tym, że nikt z CIA tego nie skomentował. Amerykańscy analitycy zauważyli, że służby wywiadowcze nie pojawiły się w związku z tym. Wszystko, co powiedział Blinken, pochodziło od grupy, którą sam założył w swoim dziale – tak zwanej Tiger Team. Przedstawione nam scenariusze nie opierają się na inteligencji. Tak zwani eksperci wymyślili pewien scenariusz z politycznym programem. Powstała więc plotka, że ​​Rosjanie zaatakują. Więc Joe Biden powiedział, że wiedział, że Rosjanie zaatakują 16 lutego. Zapytany, skąd wiedział, odpowiedział: że Stany Zjednoczone mają dobre zdolności wywiadowcze. Nie wspomniał o CIA ani wywiadzie krajowym.

 

Czy coś się stało 16 lutego?

 

Tak, w tym dniu obserwujemy ekstremalny wzrost naruszeń zawieszenia broni przez ukraińskie wojsko wzdłuż linii zawieszenia broni, tzw. linii kontaktu. W ciągu ostatnich ośmiu lat zdarzały się urazy, ale od 12 lutego odnotowaliśmy ekstremalny wzrost wybuchów, zwłaszcza w regionach Doniecka i Ługańska. Wiadomo o tym tylko dlatego, że wszystko zostało zarejestrowane przez misję OBWE w Donbasie. Protokoły te można przeczytać w „Raportach dziennych” OBWE.

 

Co chciało przez to osiągnąć ukraińskie wojsko?

 

Był to z pewnością początek ofensywy przeciwko Donbasowi. Wraz z nasileniem się ostrzału artyleryjskiego władze obu republik rozpoczęły ewakuację ludności cywilnej i wywożenie jej do Rosji. Sergey Lavrov mówił w wywiadzie o 100 000 uchodźców. W Rosji pojawiły się oznaki operacji na dużą skalę.

 

Jakie były konsekwencje?

 

Ta akcja wojska ukraińskiego w zasadzie wszystko zaczęła. W tym momencie dla Putina było jasne, że Ukraina chce rozpocząć ofensywę przeciwko obu republikom. 15 lutego rosyjski parlament, Duma, uchwalił rezolucję proponującą uznanie obu republik. Putin początkowo nie zareagował, ale w miarę nasilania się ataków 21 lutego zdecydował się zrealizować postulat rezolucji sejmowej.

 

Przyczyny prawicowego ekstremizmu na Ukrainie

Dlaczego Putin zrobił ten krok?

 

W tej sytuacji nie miał innego wyjścia, jak to zrobić, ponieważ ludność rosyjska nie zrozumiałaby, gdyby nie zrobił nic w celu ochrony ludności urodzonej w Rosji w Donbasie. Dla Putina było jasne, że jeśli zareaguje i zainterweniuje, Zachód odpowie masowymi sankcjami, niezależnie od tego, czy tylko pomoże republikom, czy zaatakuje Ukrainę jako całość. W pierwszym kroku uznał niepodległość obu republik. Tego samego dnia zawarł z obiema republikami umowę o przyjaźni i współpracy. Zgodnie z rozdziałem 51 Karty Narodów Zjednoczonych ma on prawo do pomocy obu republikom w sensie obrony zbiorowej i samoobrony. W ten sposób stworzył podstawy prawne do niesienia pomocy obu republikom za pomocą środków wojskowych.

 

Ale nie tylko pomógł republikom, ale zaatakował całą Ukrainę...

 

Putin miał dwie możliwości: po pierwsze, walczyć razem z rosyjskojęzyczną ludnością Donbasu przeciwko napastnikom, czyli armii ukraińskiej; po drugie, zaatakować Ukrainę w kilku miejscach w celu osłabienia ukraińskich zdolności wojskowych. Putin obliczył też, że bez względu na to, co zrobi, będą sankcje. Dlatego z pewnością wybrał opcję maksymalną, choć trzeba bardzo wyraźnie powiedzieć, że Putin nigdy nie mówił o chęci przejęcia Ukrainy w posiadanie. Jej cel jest jasny i jednoznaczny: demilitaryzacja i denazyfikacja.

 

Jakie jest tło tego celu?

 

Demilitaryzacja jest zrozumiała, ponieważ Ukraina skoncentrowała całą armię na południu między Donbasem a Krymem. Oznacza to, że dzięki szybkiej operacji mógł okrążyć wojska. Duża część armii ukraińskiej znajduje się w dużej kieszeni na terenach Donbasu, Mariupola i Zaporoża. Rosjanie otoczyli armię iw ten sposób ją zneutralizowali. Pozostaje denazyfikacja. Kiedy Rosjanie mówią coś takiego, to zwykle nie jest to tylko wymysł. Istnieją silne stowarzyszenia prawicowych ekstremistów. Oprócz armii ukraińskiej, która jest bardzo zawodna, od 2014 roku budowane są silne siły paramilitarne, w tym znany pułk Azowski. Ale jest ich znacznie więcej. Tych grup jest bardzo dużo, które są pod dowództwem ukraińskim, ale nie składają się wyłącznie z Ukraińców. Pułk Azowski składa się z 19 narodowości, w tym francuskiej, a nawet szwajcarskiej itd. To jest legion obcy. W sumie te skrajnie prawicowe grupy mają około 100 000 bojowników, według Reutersa.

 

Dlaczego istnieje tak wiele organizacji paramilitarnych?

 

W latach 2015/2016 byłem z NATO na Ukrainie. Ukraina miała duży problem, nie miała wystarczającej liczby żołnierzy, bo ukraińska armia ma jeden z najwyższych wskaźników samobójstw. Większość jej zgonów była spowodowana problemami samobójczymi i alkoholowymi. Miała problem ze znalezieniem rekrutów. Ze względu na moje doświadczenie w ONZ zostałem poproszony o pomoc. W związku z tym byłem kilkakrotnie na Ukrainie. Głównym punktem było to, że armia nie ma wiarygodności wśród ludności i nie ma też wiarygodności militarnej. Dlatego Ukraina coraz bardziej promuje i rozszerza siły paramilitarne. To fanatycy z silnym prawicowym ekstremizmem.

 

Skąd bierze się prawicowy ekstremizm?

 

Jego początki sięgają lat 30. XX wieku. Po latach skrajnego głodu, znanych jako Hołodomor, pojawił się opór wobec władzy sowieckiej. Aby sfinansować modernizację ZSRR, Stalin skonfiskował plony, wywołując bezprecedensowy głód. Taką politykę realizowało NKWD, poprzednik KGB. NKWD było zorganizowane terytorialnie, a liczni Żydzi piastowali wysokie stanowiska dowodzenia na Ukrainie. To się pomieszało: nienawiść do komunistów, nienawiść do Rosjan i nienawiść do Żydów. Z tego okresu pochodzą pierwsze prawicowe ugrupowania ekstremistyczne, które nadal istnieją. Podczas II wojny światowej Niemcy potrzebowali tych prawicowych ekstremistów, takich jak OUN Stepana Bandery, Ukraińskiej Powstańczej Armii i innych jako partyzantów przeciwko Sowietom. W tym czasie za wyzwolicieli uważano siły zbrojne III Rzeszy, np. 2 Dywizja Pancerna SS „Das Reich”, która w 1943 r. wyzwoliła Charków z rąk Sowietów, jest czczona na Ukrainie do dziś. Geograficzne centrum skrajnie prawicowego ruchu oporu znajdował się we Lwowie, czyli w Galicji. Region ten miał nawet własną 14. Dywizję Grenadierów Pancernych SS Galicia, dywizję SS złożoną wyłącznie z Ukraińców. Geograficzne centrum skrajnie prawicowego ruchu oporu znajdował się we Lwowie, czyli w Galicji. Region ten miał nawet własną 14. Dywizję Grenadierów Pancernych SS Galicia, dywizję SS złożoną wyłącznie z Ukraińców. Geograficzne centrum skrajnie prawicowego ruchu oporu znajdował się we Lwowie, czyli w Galicji. Region ten miał nawet własną 14. Dywizję Grenadierów Pancernych SS Galicia, dywizję SS złożoną wyłącznie z Ukraińców.

 

OUN powstała podczas II wojny światowej i przetrwała Związek Radziecki?

 

Po II wojnie światowej wrogiem nadal był Związek Radziecki. Związkowi Radzieckiemu nie udało się całkowicie wyeliminować tych ruchów antysowieckich. USA, Francja i Wielka Brytania zdały sobie sprawę, że OUN może być użyteczna i wspierały ją w walce ze Związkiem Radzieckim sabotażem i bronią. Do początku lat 60. organizacje te otrzymywały wsparcie z Zachodu. W szczególności poprzez operacje Aerodynamic, Valuable, Minos, Capacho i inne. Od tego czasu na Ukrainie zawsze istniały siły ściśle związane z Zachodem i NATO. Dziś to słabość armii ukraińskiej doprowadziła do uciekania się do tych fanatycznych grup. Nazywanie ich neonazistami nie do końca jest dla mnie prawdą. Sympatyzują z pomysłami

 

Po 2014 roku podpisano dwie umowy, aby uspokoić sytuację na Ukrainie. Jakie znaczenie mają porozumienia w związku z toczącym się sporem?

 

Tak, trzeba to zrozumieć, ponieważ niewywiązanie się z tych dwóch umów zasadniczo doprowadziło do wojny. Od 2014 roku istnieje rozwiązanie konfliktu, porozumienie mińskie. We wrześniu 2014 r. było oczywiste, że armia ukraińska prowadziła bardzo słabą wojnę, mimo rad NATO. Ciągle zawodziła. Dlatego musiała zgodzić się na porozumienie mińskie I we wrześniu 2014 roku. Był to układ między rządem ukraińskim a przedstawicielami dwóch samozwańczych republik donieckiej i ługańskiej z europejskimi i rosyjskimi uprawnieniami gwaranta.

 

Podwójna gra UE i USA

Jak powstały te dwie republiki?

 

Aby to zrozumieć, musimy cofnąć się trochę w historii. Jesienią 2013 roku UE chciała zawrzeć umowę handlową i gospodarczą z Ukrainą. UE zaoferowała Ukrainie gwarancję rozwoju poprzez dotacje, eksport, import itp. Władze ukraińskie chciały zawrzeć umowę. Nie obyło się jednak bez problemów, ponieważ ukraiński przemysł i rolnictwo nastawione było pod względem jakości i produktów na Rosję. Ukraińcy projektowali silniki do samolotów rosyjskich, a nie europejskich czy amerykańskich. Ogólna orientacja przemysłu była raczej na wschód niż na zachód. Pod względem jakości Ukrainie trudno było konkurować z rynkiem europejskim.

 

Czy to byłoby możliwe?

 

Ze swojej strony Rosja nie miała problemu z planami Ukrainy. Ale Rosja chciała utrzymać więzi gospodarcze z Ukrainą. Dlatego zaproponowała utworzenie dwóch umów z trójstronną grupą roboczą: jednej między Ukrainą a UE i jednej między Ukrainą a Rosją. Celem było pokrycie interesów wszystkich zaangażowanych stron. To Unia Europejska w osobie Barroso poprosiła Ukrainę o wybór między Rosją a UE. Ukraina zgodziła się wtedy na okres refleksji i poprosiła o przerwę w całym procesie. Potem UE i USA nie prowadziły uczciwej gry.

 

Czemu?

 

Zachodnia prasa pisała nagłówek: „Rosja wywiera presję na Ukrainę, aby nie dopuścić do porozumienia z UE”. To było złe. Tak nie było. Rząd Ukrainy nadal wykazywał zainteresowanie porozumieniem z UE, ale chciał mieć więcej czasu na przemyślenie i dokładne przeanalizowanie rozwiązań tej złożonej sytuacji. Ale nie to powiedziała prasa w Europie. Następnego dnia na Majdanie w Kijowie pojawili się prawicowi ekstremiści z zachodu kraju. To, co wydarzyło się tam z aprobatą i poparciem Zachodu, jest przerażające. Ale wprowadzenie tego wszystkiego wykraczałoby poza nasz zakres.

 

Co się stało po obaleniu demokratycznie wybranego prezydenta Janukowycza?

 

Nowy rząd tymczasowy – wyłoniony z nacjonalistycznej skrajnej prawicy – ​​natychmiast, jako pierwszy oficjalny akt, zmienił ustawę o języku urzędowym na Ukrainie. To też dowodzi, że ten zamach stanu nie miał nic wspólnego z demokracją, ale że to nacjonaliści, i to twardogłowi, zorganizowali powstanie. Ta zmiana prawa wywołała burzę w regionach rosyjskojęzycznych. Duże demonstracje przeciwko prawu językowemu zorganizowano we wszystkich miastach południowych, w Odessie, Mariupolu, Doniecku, Ługańsku, Krymie itd. Władze ukraińskie zareagowały na to bardzo masowo i brutalnie, a mianowicie wojskiem. Autonomiczne republiki zostały szybko ogłoszone w Odessie, Charkowie, Dniepropietrowsku, Ługańsku, Doniecku i innych. Walczono z nimi niezwykle brutalnie.

 

Jak legitymizowały swój status?

 

Przeprowadziłeś referendum w maju 2014 r. Chcieli autonomii i to jest bardzo, bardzo ważne. Jeśli spojrzysz na media z ostatnich kilku miesięcy, zawsze mówiłeś o separatystach. Ale to było całkowite kłamstwo od ośmiu lat. Ludzie zawsze mówili o separatystach - to kompletnie niesłuszne, bo referendum zawsze mówiło bardzo wyraźnie o autonomii na Ukrainie, chcieli rozwiązania szwajcarskiego, że tak powiem. Byli więc autonomiczni i poprosili o uznanie republik przez Rosję, ale rosyjski rząd Putina odmówił.

 

Walka o niepodległość Krymu

Czy nie ma z tym również związku rozwój na Krymie?

 

Zapomina się, że Krym ogłosił niepodległość przed uzyskaniem niepodległości przez Ukrainę. W styczniu 1991 r., za czasów Związku Radzieckiego, Krym przeprowadził referendum w sprawie przynależności do Moskwy, a nie do Kijowa. W ten sposób stała się autonomiczną socjalistyczną republiką radziecką. Ukraina przeprowadziła referendum dopiero 6 miesięcy później, w sierpniu 1991 r. W tym czasie Krym nie uważał się za część Ukrainy. Ale Ukraina tego nie zaakceptowała. W latach 1991-2014 było to ciągłe przeciąganie liny między tymi dwoma podmiotami. Krym miał własną konstytucję z własnymi władzami. W 1995 roku, zachęcona Memorandum Budapesztańskim, Ukraina użyła sił specjalnych do obalenia rządu Krymu i unieważnienia jego konstytucji. Ale o tym nigdy nie wspomniano

 

Czego chcieli mieszkańcy Krymu?

 

W rzeczywistości zawsze uważali się za niezależnych. Od 1995 roku Krymem rządził dekret z Kijowa. Było to w całkowitej sprzeczności z referendum z 1991 r. i wyjaśnia, dlaczego Krym przeprowadził kolejne referendum w 2014 r. po tym, jak nielegalny pucz doprowadził do władzy na Ukrainie nowy ultranacjonalistyczny rząd, całkowicie antyrosyjski. Wynik był bardzo podobny do tego sprzed 30 lat. Po referendum Krym zapytał, czy może przyłączyć się do Federacji Rosyjskiej. To nie Rosja podbiła Krym, ale ludzie upoważnili władze do zwrócenia się do Rosji o jego przejęcie. W 1997 roku między Rosją a Ukrainą zawarto również porozumienie o przyjaźni, w ramach którego Ukraina zapewnia kulturową różnorodność mniejszości w kraju.

 

Teraz jest jasne, że jeśli nie wiesz tego wszystkiego, ryzykujesz błędną ocenę sytuacji.

 

Wróćmy do porozumienia mińskiego. Poza Ukrainą i republikami autonomicznymi obecne były także mocarstwa poręczycielskie, takie jak Niemcy i Francja po stronie Ukrainy oraz Rosja po stronie republik. Zrobiły to Niemcy, Francja i Rosja jako przedstawiciele OBWE. UE nie była zaangażowana, to była wyłącznie sprawa OBWE. Bezpośrednio po porozumieniu Mińsk I Ukraina rozpoczęła operację antyterrorystyczną przeciwko dwóm republikom autonomicznym. Tak więc rząd całkowicie zignorował porozumienie i przeprowadził tę operację. Ale znowu w Debalcewie doszło do całkowitej klęski armii ukraińskiej. To była porażka.

 

Czy miało to miejsce również przy wsparciu NATO?

 

Tak, i trzeba się zastanawiać, co właściwie robili tam doradcy wojskowi NATO, bo siły zbrojne republik całkowicie pokonały armię ukraińską.

 

Doprowadziło to do zawarcia drugiej umowy, Mińsk II, która została podpisana w lutym 2015 roku. Służyła jako podstawa rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Umowa ta jest zatem wiążąca na mocy prawa międzynarodowego: musi zostać wdrożona.

 

Czy to również było kontrolowane przez ONZ?

 

Nie, nikogo to nie obchodziło i poza Rosją nikt nie domagał się przestrzegania porozumienia Mińsk II. Nagle ludzie zaczęli mówić tylko o formacie normandzkim. Ale to jest zupełnie nieistotne. Stało się to podczas obchodów D-Day w czerwcu 2014 roku. Zaproszeni zostali weterani wojenni, alianckie głowy państw, a także Niemcy, Ukraina i przedstawiciele innych krajów. Tylko głowy państw były reprezentowane w formacie normandzkim, republik autonomicznych oczywiście nie ma. Ukraina nie chce rozmawiać z przedstawicielami Ługańska i Doniecka. Ale jeśli spojrzeć na porozumienia z Mińska, to musi istnieć porozumienie między rządem ukraińskim a republikami, aby można było zmienić ukraińską konstytucję. To proces, który dzieje się w kraju

 

Ale Ukraińcy też podpisali umowę...

 

... tak, ale Ukraina zawsze chciała zrzucić winę na Rosję. Ukraińcy twierdzili, że Rosja zaatakowała Ukrainę i dlatego te problemy istnieją. Ale to było jasne, to był problem wewnętrzny. Obserwatorzy OBWE nigdy nie widzieli żadnych rosyjskich jednostek wojskowych od 2014 roku. Obie umowy mówią bardzo jasno: rozwiązanie należy znaleźć na Ukrainie. Chodzi o pewną autonomię w kraju i tylko Ukraina może to rozwiązać. To nie ma nic wspólnego z Rosją.

 

Wymaga to określonej zmiany konstytucji.

 

Tak, dokładnie, ale nie został zrobiony. Ukraina nie zrobiła kroku. Nie poparli go również członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ, wręcz przeciwnie. Sytuacja wcale się nie poprawiła.

 

Jak zachowała się Rosja?

 

Stanowisko Rosji zawsze było takie samo. Zależało mu na realizacji porozumień mińskich. Od ośmiu lat nie zmieniła tego stanowiska. Oczywiście w ciągu tych ośmiu lat dochodziło do różnych naruszeń granic, ostrzałów artyleryjskich itp., ale Rosja nigdy nie kwestionowała porozumienia.

 

Jak postępowała Ukraina?

 

Ukraina uchwaliła ustawę na początku lipca ubiegłego roku. To było prawo, które mówiło, że ludzie mają różne prawa w zależności od rasy. Bardzo przypomina Norymberskie Ustawy Rasowe z 1935 roku. Tylko prawi Ukraińcy mają wszystkie prawa, wszyscy pozostali mają tylko ograniczone prawa. W rezultacie Putin napisał artykuł wyjaśniający historyczną formację Ukrainy. Skrytykował rozróżnienie między Ukraińcami a Rosjanami itp. Swój artykuł napisał w odpowiedzi na tę ustawę. Ale w Europie został tak zinterpretowany, że nie uznaje Ukrainy za państwo. To jest artykuł uzasadniający ewentualną aneksję Ukrainy. W to wszystko wierzy Zachód, chociaż nikt nie wie, dlaczego Putin napisał ten artykuł ani co tak naprawdę mówi. Oczywistym jest, że celem na Zachodzie było przedstawienie Putina tak negatywnie, jak to tylko możliwe. Przeczytałem artykuł, to ma sens.

 

Czy Rosjanie nie spodziewaliby się, że on też to skomentuje?

 

Oczywiście na Ukrainie jest tylu Rosjan. Musiał coś zrobić. Nie byłoby słuszne wobec ludzi (ale także w świetle prawa międzynarodowego, z obowiązkiem ochrony), gdyby się to milcząco zaakceptowało. Wszystkie te drobne szczegóły są niezbędne, w przeciwnym razie nie zrozumiesz, co się dzieje. W ten sposób można jedynie sklasyfikować zachowanie Putina, a widać, że wojna była coraz bardziej prowokowana. Nie mogę powiedzieć, czy Putin jest dobry czy zły. Ale sposób, w jaki jest oceniany na Zachodzie, jest błędny.

 

Szwajcaria opuszcza status neutralności

Jak oceniasz reakcję Szwajcarii w miniony weekend?

 

To straszne, to katastrofa. Rosja sporządziła listę 48 „nieprzyjaznych krajów” i zgadnijcie, Szwajcaria też się na niej znajduje. To naprawdę punkt zwrotny, za który odpowiada Szwajcaria. Szwajcaria zawsze była „człowiekiem pośrodku”. Prowadziliśmy dialog ze wszystkimi państwami i mieliśmy odwagę stanąć pośrodku. To jest histeria sankcji. Rosja jest bardzo dobrze przygotowana do tej sytuacji, ucierpi, ale jest na to przygotowana. Ale zasada sankcji jest całkowicie błędna. Dziś sankcje zastąpiły funkcję dyplomacji. Widzieliście to w Wenezueli, na Kubie, w Iraku, w Iranie itd. Stany nic nie zrobiły, ale USA nie podoba się ich polityka. To jej wina. kiedy zobaczyłem Nie mogłem znaleźć słów, aby powiedzieć, że niepełnosprawni sportowcy zostali wykluczeni z Paraolimpiady. To jest tak niewystarczające. To dotyczy poszczególnych ludzi, to po prostu powszechne. To należy do tej samej kategorii, w której francuski minister spraw zagranicznych mówi, że naród rosyjski powinien cierpieć z powodu sankcji. Każdy, kto mówi coś takiego, nie ma dla mnie honoru. Nie ma nic pozytywnego w rozpoczynaniu wojny, ale reagowanie w ten sposób jest wręcz haniebne.

 

Jak widzisz ludzi wychodzących na ulice przeciwko wojnie na Ukrainie?

 

Oczywiście zadaję sobie pytanie: co sprawia, że ​​wojna przeciwko Ukrainie jest gorsza niż wojna przeciwko Irakowi, przeciwko Jemenowi, przeciwko Syrii czy Libii? Tu, jak wiadomo, nie było sankcji wobec agresora, USA ani tych, którzy dostarczali broń używaną przeciwko ludności cywilnej. Zastanawiam się: kto robi demonstracje dla Jemenu? Kto demonstrował w Libii, kto demonstrował w Afganistanie? Nikt nie wie, dlaczego USA były w Afganistanie. Wiem ze źródeł wywiadowczych, że nigdy nie było żadnych dowodów na to, że Afganistan lub Osama bin Laden byli zaangażowani w ataki z 11 września 2001 r., ale w Afganistanie i tak toczyła się wojna.

 

Czemu?

 

12 września 2001 roku, dzień po atakach, Stany Zjednoczone chciały wziąć odwet i postanowiły zbombardować Afganistan. Szef sztabu sił powietrznych USA powiedział, że w Afganistanie nie ma wystarczającej liczby celów. Sekretarz Obrony powiedział wtedy: „Jeśli nie mamy wystarczającej liczby celów w Afganistanie, zbombardujemy Irak”. To nie mój wynalazek, są źródła, dokumenty i ludzie, którzy tam byli. Taka jest rzeczywistość, ale propaganda i manipulacja kieruje nas na „właściwą stronę”.

 

Jeśli mogę podsumować po tej rozmowie, to z twoich odpowiedzi jasno wynikało, że Zachód od dawna dolewał oliwy do ognia i prowokował Rosję. Jednak te prowokacje rzadko znajdują odzwierciedlenie w naszych mediach, ale odpowiedzi Putina są tylko częściowo lub zniekształcone, aby jak najbardziej zachować wizerunek podżegacza wojennego i brutala.

 

Mój dziadek był Francuzem, był żołnierzem w I wojnie światowej i często mi o tym opowiadał. I muszę powiedzieć, że histeria i manipulacja oraz bezrefleksyjne zachowanie zachodnich polityków przypomina mi o tym dzisiaj i to mnie naprawdę bardzo niepokoi. Kiedy widzę, że nasz neutralny kraj nie jest już w stanie zająć stanowiska niezależnego od UE i USA, wstyd mi. To wymaga jasnej głowy i faktów za całym rozwojem. Tylko w ten sposób Szwajcaria może prowadzić rozsądną politykę pokojową.

 

Panie Baud, dziękuję za rozmowę.

 

Wywiad Thomas Kaiser

 

^

„Najlepszym rozwiązaniem dla Ukraińców byłoby jednostronne opowiedzenie się za neutralnym”

„Środki budowy zaufania są teraz pilnie potrzebne”

 

Wywiad z prof. dr. ur. i Fil. Alfred de Zayas, ekspert prawa międzynarodowego i były mandat ONZ

 

Prof. Dr. Alfred de Zayas

Bieżące wydarzenia w centrum uwagi Prawie cały świat zdaje się zgadzać, że Rosja pod rządami Władimira Putina jest – podobnie jak wcześniej Związek Radziecki – ucieleśnieniem zła. Według szwajcarskiego prezydenta federalnego Ignazio Cassisa, po 77 latach sprowadziła wojnę z powrotem do Europy i złamała prawo międzynarodowe. Jako ekspert prawa międzynarodowego, co masz na ten temat do powiedzenia?

Nie, to, co powiedziała Cassis, nie jest prawdą, a to, co może wydawać się prawdą z tego sformułowania, wymaga bliższego zbadania. To całkowicie błędne i bardziej niż wstydliwe, że człowiek taki jak radca federalny Cassis, jako prezydent federalny i szef Departamentu Spraw Zagranicznych, może sformułować taki brak historii w oficjalnym oświadczeniu. Twierdził, że atak na Ukrainę był pierwszą wojną agresywną w Europie od 77 lat. Z jednej strony jest to wypowiedź przerażająca, bo zdradza nieznajomość najnowszej historii, z drugiej oczywiście jest częścią całej budującej od lat antyrosyjskiej propagandy, która jest obecnie wyrażane wprost i bez zahamowań. To jest niebezpieczne.

 

Czy możesz wyjaśnić, gdzie leży historyczna ignorancja Cassis?

 

Już w latach 90. toczyły się wojny między Słoweńcami a Serbami, między Chorwatami a Serbami, między Bośniakami a Serbami. Byli prawdopodobnie w Europie i wszystkie strony popełniły zbrodnie wojenne. Ale sytuacja się pogorszyła. W marcu 1999 roku USA i NATO rozpoczęły agresję przeciwko Serbii, również opartą na fałszywych wiadomościach i wulgarnej antyserbskiej propagandzie. Oczywiście bez mandatu ONZ.

Z punktu widzenia prawa międzynarodowego rosyjska inwazja na Ukrainę 24 lutego była również naruszeniem art. 2 ust. 4 Karty Narodów Zjednoczonych. W styczniu 1999 roku NATO postawiło ultimatum, które byłoby nie do zaakceptowania dla Serbii czy jakiegokolwiek innego kraju. Tak zwana Konferencja Rambouillet we Francji nie sformułowała rozwiązania napięć między Serbią a tak zwaną Armią Wyzwolenia Kosowa (UCK). W Rambouillet NATO zażądało prawa do „zapewnienia pokoju i zapewnienia bezpieczeństwa” nie tylko w Kosowie, ale także w całej Serbii. Innymi słowy, Serbia powinna była oddać swoją suwerenność NATO, czego nie zrobiłoby żadne suwerenne państwo. Kiedy Serbia to odrzuciła, rozpoczęło się ponad dwumiesięczne bombardowanie, które według NATO miało odesłać Serbię z powrotem do „epoki kamienia”. Było to rażące naruszenie prawa międzynarodowego, w którym uczestniczyła Republika Federalna Niemiec. Nikt nie ubolewał nad wieloma ofiarami cywilnymi, nikt nie żądał sankcji wobec agresorów, nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Byłem wówczas sekretarzem Komitetu Praw Człowieka ONZ. Pamiętam atmosferę nienawiści do Jugosławii i osobiście do Miloševicia. Demonizacja Putina przypomina mi dzisiaj o odczłowieczeniu Miloševicia. To, co można było powiedzieć w telewizji, zwłaszcza w CNN, było nieprzyzwoite. Pamiętam atmosferę nienawiści do Jugosławii i osobiście do Miloševicia. Demonizacja Putina przypomina mi dzisiaj o odczłowieczeniu Miloševicia. To, co można było powiedzieć w telewizji, zwłaszcza w CNN, było nieprzyzwoite. Pamiętam atmosferę nienawiści do Jugosławii i osobiście do Miloševicia. Demonizacja Putina przypomina mi dzisiaj o odczłowieczeniu Miloševicia. To, co można było powiedzieć w telewizji, zwłaszcza w CNN, było nieprzyzwoite.

 

Czy można to porównać do Ukrainy?

 

Jeśli chodzi o łamanie prawa międzynarodowego, tak. Jeśli chodzi o sytuację jako taką, powodem ataku na Serbię była czysta polityka siłowa USA. Nie było konfliktu między Serbią a krajem NATO, ale konflikt wewnętrzny między UČK, organizacją wojskową Kosowarów i armią serbską. W ten sposób NATO pogwałciło zarówno własną doktrynę, jak i prawo międzynarodowe. Gdzie były protesty i wyrazy solidarności z narodem serbskim? Jako osoba odpowiedzialna za petycje w biurze Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka otrzymywałem wszystkie skargi dotyczące konfliktu między Serbami a WAK. Po obu stronach była przestępczość, mniej więcej na taką samą skalę. Doszło do terroryzmu WAK, który zabił wielu Serbów były też represje wobec Albańczyków ze strony Serbii. Ale konflikt był masowy, po obu stronach zginęło w latach 1989-98 około 1000. Źle, ale nie ma powodu do obcej interwencji, która zabiłaby znacznie więcej ludzi. Od 2014 roku trwa mniej lub bardziej otwarty konflikt z Rosją. W starciach brały udział oba kraje (Ukraina i Rosja). Czarno-biały obraz relacji z Ukrainy odzwierciedla tę samą dezinformację i przesadę, co w przypadku wojny z Serbią. Od 2014 roku trwa mniej lub bardziej otwarty konflikt z Rosją. W starciach brały udział oba kraje (Ukraina i Rosja). Czarno-biały obraz relacji z Ukrainy odzwierciedla tę samą dezinformację i przesadę, co w przypadku wojny z Serbią. Od 2014 roku trwa mniej lub bardziej otwarty konflikt z Rosją. W starciach brały udział oba kraje (Ukraina i Rosja). Czarno-biały obraz relacji z Ukrainy odzwierciedla tę samą dezinformację i przesadę, co w przypadku wojny z Serbią.

 

Jaki był cel USA?

 

Interwencja z 1999 roku nie miała nic wspólnego z prawami człowieka - choć była zamaskowana jako tak zwana "interwencja humanitarna". Ale to było czysto geopolityczne. USA chciały osłabić Serbię jako sojusznika Rosji i założyć bazę lotniczą w Kosowie – która, nawiasem mówiąc, znajduje się na terytorium Serbii, co jest kolejnym pogwałceniem prawa międzynarodowego – co uczyniły. Camp Bondsteel ma powierzchnię około 400 hektarów i reprezentuje faktyczną okupację tego obszaru.

 

Dlaczego to wszystko zostało zapomniane?

 

To niekoniecznie jest zapomniane. Po prostu nie wiesz, bo nasze media rzadko donoszą o zbrodniach (wojennych) popełnianych przez USA czy Europejczyków, a kiedy to robią, to tylko je przemilczają.

 

Czy było to jedyne naruszenie prawa międzynarodowego przez zachodni sojusz?

 

Nie, w 2003 roku USA z koalicją chętnych zaatakowały Irak, notabene z dużą liczbą ukraińskich najemników, łamiąc prawo międzynarodowe. Nie było mandatu ONZ i była to wojna agresywna przeciwko suwerennemu państwu – jak inwazja na Ukrainę, poważne naruszenie Karty Narodów Zjednoczonych, a tym samym prawa międzynarodowego. Opisuję agresję przeciwko Irakowi jako bunt przeciwko Karcie Narodów Zjednoczonych, przeciwko Zasadom Norymberskim, przeciwko Zakonowi Westfalskiemu. To było brutalne pogwałcenie prawa międzynarodowego, które zdewastowało kraj i pochłonęło życie ponad miliona ludzi. Była to zbrodnia przeciwko ludzkości, która powinna była zostać zbadana i osądzona przez Międzynarodowy Trybunał Karny na podstawie art. 7 Statutu Rzymskiego.

 

Czy na agresorów nałożono sankcje z powodu nielegalnej wojny agresywnej przeciwko Irakowi?

 

Nie, nic takiego. Niemcy i Francja, które przynajmniej oficjalnie odmówiły udziału w wojnie, zostały przez Busha ostracyzmem. Mówił tylko o „starej Europie” i był nienawistny sentyment do obu krajów. Na przykład „frytki” zostały przemianowane na „frytki wolności”. To tylko szczegół, ale pokazuje nastroje i to, że państwa europejskie tak naprawdę nie mogą podejmować decyzji niezależnie od USA. Mimo to Niemcy zezwoliły na przeloty nad swoim terytorium, a niemieccy żołnierze nawet strzegli amerykańskich instalacji wojskowych w Niemczech, podczas gdy żołnierze amerykańscy walczyli w Iraku.

 

Jak na to zareagowali ludzie z walczących krajów?

 

W Londynie i Manchesterze, Rzymie i Mediolanie, Madrycie i Barcelonie miliony ludzi wyszły na ulice i demonstrowały przeciwko wojnie, a także w Berlinie, Frankfurcie i Monachium.

 

Czy można powiedzieć , że demokratycznie wybrane rządy tych krajów kierowały się żądaniami ludu?

 

Nie, wręcz przeciwnie. Rządy nie przejmowały się wolą ludu ani demokracją. Ci obywatele, którzy nie chcieli brać w tym udziału, zostali szybko napiętnowani jako „niepatriotyczni”, a nawet zniesławieni jako zdrajcy. Rozwijanie się potęgi NATO i „koalicji” było całkowite. Prowadzili wojnę totalną z Irakiem – militarnie, psychologicznie i propagandowo. Nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Ówczesny sekretarz generalny ONZ Kofi Annan słusznie nazwał tę inwazję „nielegalną”.

 

A co z Libią w 2011 roku?

 

Była rezolucja Rady Bezpieczeństwa (nr 1973) i mandat ONZ na pomoc humanitarną. Brzmiało to jak pomoc, ale to, co przyszło, nie miało nic wspólnego z rozdzielczością. Pięć krajów wstrzymało się od głosu, w tym Chiny i Rosja. Gdyby wiedzieli, co stało się później, z pewnością by to zawetowali. Tak więc rezolucja została przyjęta. Nie została jednak wdrożona zgodnie z brzmieniem, ale ustanowienie strefy zakazu lotów przekształciło się w wojnę na pełną skalę, która miała na celu wyeliminowanie rządu Kaddafiego i pogrążyła kraj w całkowitym chaosie do dziś, 11 lat później.

 

Gdzie wtedy były protesty i kto wie dzisiaj?

 

Nikt już o tym nie mówi, ale wszystkie zaangażowane kraje NATO powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności. W tym sensie należy zadać pytanie, czy NATO jest w ogóle sojuszem „obronnym”, czy instrumentem agresji. Rozważając zbrodnie agresji, zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione w imieniu NATO, należy zadać sobie pytanie, czy organizacja ta mieści się w kategorii art. 9 statutu trybunału norymberskiego, a mianowicie jako „organizacja przestępcza”.

 

Porozmawiajmy o interwencji wojskowej Rosji na Ukrainie. Potwierdzili naruszenie prawa międzynarodowego.

 

Tak, jest to wyraźne naruszenie art. 2 ust. 4 Karty Narodów Zjednoczonych, który zakazuje ataków militarnych na inny kraj. Tylko na mocy rozdziału VII Rada Bezpieczeństwa może legitymizować atak militarny na mocy prawa międzynarodowego. Pod tym względem działania Rosji są naruszeniem prawa międzynarodowego. Ale – i nie należy tego zamiatać pod dywan – NATO jako sojusz wojskowy, który najpóźniej do 1999 r. porzucił swój pierwotny zamiar działania wyłącznie jako sojusz obronny, w coraz większym stopniu otacza Rosję.

 

Czy istnieje prawo międzynarodowe w tym zakresie?

 

Muszę państwu przypomnieć, że art. 2 ust. 4 Karty Narodów Zjednoczonych nie tylko zakazuje ataku, ale także groźby. W tekście czytamy: „W stosunkach międzynarodowych wszyscy członkowie powinni powstrzymywać się od groźby lub użycia siły skierowanej przeciwko integralności terytorialnej lub niezależności politycznej państwa lub w inny sposób niezgodnym z celami Organizacji Narodów Zjednoczonych”. Od lat 90. NATO nie robi nic poza grożeniem. Rozszerzenie NATO do granic Rosji było i pozostaje czystym zagrożeniem, brutalną polityką siły, imperialną arogancją.

 

Kiedy rozpoczął się ten proces?

 

Już w 1999 roku, wraz z przyjęciem byłych sojuszników ZSRR, takich jak Polska, Węgry i Czechy. W 2002 roku dodano inne kraje bloku wschodniego i byłe republiki sowieckie, takie jak kraje bałtyckie. Wszystko to jest sprzeczne z obietnicą złożoną przez Stany Zjednoczone w 1990 roku. Uzgodniono między prezydentem USA Georgem H. Bushem a sowieckim przywódcą państwa Michaiłem Gorbaczowem, że nie będzie ekspansji NATO na wschód. Słowa amerykańskiego sekretarza stanu Jamesa Bakera były jasne: „Ani cala” na wschód. Umowę taką potwierdził również niemiecki minister spraw zagranicznych Hans-Dietrich Genscher.

 

Joe Biden zaprzeczył tej obietnicy, podobnie jak Antony Blinken.

 

Tak, to jasne, oczywiście, że nie pasuje do ich koncepcji. Chcą wprowadzić Ukrainę do NATO, a tym samym iść dalej w kierunku Rosji. To jest dokładnie scenariusz zagrożenia, który prawdopodobnie skłonił Putina do pociągnięcia za link. Karta Narodów Zjednoczonych zabrania również jednemu państwu grożenia drugiemu. A jeśli spojrzymy na mapę, to na zachodniej granicy Rosji widzimy systematyczne okrążenie.

 

Czy nie jest to bagatelizowane w naszych mediach i przedstawiane jako „wspólnota wartości”?

 

Nie mamy tylko prasy do kłamstw. Mamy prasę szczelinową. Wyobraź sobie, że Meksyk zawiera sojusz wojskowy z Rosją i Kubą i zaczyna rozmieszczać pociski, które mogą dotrzeć do celów w USA. Czy wiesz, co by się wtedy stało? Jeśli chodzi o Kubę, mamy konkretny przykład z historii: USA groziły wojną nuklearną, dopóki Chruszczow nie wycofał się z Kuby, a USA obiecały wycofać rakiety z Turcji, które bezpośrednio zagrażały rosyjskim miastom. Mały szczegół historii, amerykańskie rakiety w Turcji wciąż tam są. Innym scenariuszem może być poparcie Rosji dla ruchu niepodległościowego Alaski. Rosja dawała pieniądze i wspierała organizacje pozarządowe, którzy organizowali demonstracje i działali na rzecz secesji na Alasce. W rezultacie Alaska mogła ogłosić się niepodległa i zawrzeć sojusz obronny z Rosją. Co by się stało?

 

Po oburzającej fali medialnej, ostrości tonu i ogromnych sankcjach nałożonych na arenie międzynarodowej Rosja wydaje się całkowicie odizolowana.

 

Nie do końca. Nadal istnieją państwa, które pozostają w sojuszu z Rosją, ale większość państw sprzymierza się ze Stanami Zjednoczonymi. Co godne uwagi, prezydent Meksyku Andrés Manuel López Obrador nie popiera sankcji wobec Rosji w celu, jak powiedział, utrzymania otwartych wszystkich kanałów komunikacji. Szwajcaria beztrosko przegrała tę kluczową szansę, wspierając również sankcje UE. Ogromne szkody wyrządzono Szwajcarii, ale także rozwiązano konflikty.

 

Czy nie było konieczne, aby Szwajcaria wywieszała tutaj flagę?

 

Pokazywanie flagi tak, ale dla neutralności, nie dla Ukrainy. Gdzie jest wiarygodność? Co myślą politycy? Niszczą za jednym zamachem majątek, który rozrósł się przez stulecia, nie zastanawiając się nad długofalowymi konsekwencjami. Presja ze strony UE na Szwajcarię była duża, ale to nic nowego. Czytałem w waszej gazecie, że 95% ludności Szwajcarii opowiada się za utrzymaniem neutralności. Dlaczego polityka bardziej bierze pod uwagę inne państwa niż własną ludność? Jako neutralna Szwajcaria jest zawsze pod presją. Musisz to znosić, inaczej nie możesz reprezentować kraju neutralnego. Łatwiej jest stanąć po jednej lub drugiej stronie. Więc masz tylko jedną stronę krytyki. Jako neutralny musisz wytrzymać kiedy dwóch jest niezadowolonych. Ale zauważyłem, że dzisiejsi przywódcy chcą się podobać i przybyć do wielkiego świata. Jest to równoznaczne ze zdradą własnych zasad.

 

Co powinno się teraz wydarzyć na Ukrainie?

 

Walka powinna natychmiast się skończyć. Jest tylko stół negocjacyjny. Wszystko inne prowadzi do ruiny. Rozejm i wspólna walka o wiążący i trwały porządek pokojowy. Broń musi milczeć. Szaleństwo musi się skończyć. Rosja wycofuje się, a NATO wydaje wiążące gwarancje, że Ukraina zostanie zaakceptowana jako państwo neutralne. Nikt nie rości sobie prawa do ziemi. Styczniowe propozycje rosyjskie, niedbale odrzucone przez zachodni sojusz, muszą zostać przedyskutowane. Obecnie pilnie potrzebne są środki budowy zaufania. Tylko wtedy może być trwały pokój. Prowokacja Zachodu musi się skończyć, a prawo międzynarodowe ponownie musi mieć najwyższy priorytet.

 

Czy Szwajcaria może się do tego przyczynić?

 

Strony konfliktu będą musiały zdecydować, czy po opuszczeniu neutralności Szwajcaria może nadal pełnić rolę mediatora. Miejmy nadzieję, że Szwajcaria wróci do neutralności. Ukraina musiałaby też zdać sobie sprawę, że jest wykorzystywana przez USA i NATO. Najlepszym rozwiązaniem dla Ukraińców byłoby jednostronne zadeklarowanie neutralności, aby w przyszłości mogli żyć w pokoju z Zachodem i Wschodem. Nie chodzi tylko o bezpieczeństwo Ukraińców czy nawet Europy Środkowej – chodzi o pokój na całym świecie.

 

Profesorze de Zayas, dziękuję za rozmowę.

 

Wywiad Thomas Kaiser

 

Prof. Dr. Alfred de Zayas Jako nowy Szwajcar od 2017 roku, żałuję tej niezróżnicowanej i błędnej postawy, jaką prezentuje nasz minister spraw zagranicznych. Jeszcze bardziej żałuję zerwania z tradycją szwajcarskiej neutralności.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz