niedziela, 28 listopada 2021

Jak Romuald Hube fałszerstwo żydowskie wykrył i szachrajstwa przy szwindelholokauście

Statut Kaliski został wydany przez księcia kaliskiego (krótko także pana całej Wielkopolski) Bolesława Pobożnego 16 sierpnia 1264 roku, z inicjatywy jakichś miejscowych Żydów, którzy prawdopodobnie przedstawili gotowy tekst przywileju, wzorowany na podobnych aktach, znanych w poł. XIII w. z sąsiednich krajów (przywilej cesarza Fryderyka dla Wiednia z 1238r., Fryderyka Bitnego z 1244r., na Węgrzech - przywileje Beli IV z 1251r. i z 1256r. i w Czechach - przywileje Ottokara II z 1254r. i z 1255r). Statut ów dotyczył stosunków chrześcijańsko – żydowskich w państwie Bolesława, ze szczególnym uwzględnieniem zasad pożyczania pieniędzy, czyli lichwy, jako głównego zajęcia żydowskich poddanych księcia. Żydzi otrzymali własne sądownictwo, ochronę prawną w razie zabójstwa, wymóg korzystania także ze świadków żydowskich w sporze z chrześcijanami o wydanie zastawu, zakaz porywania i nawracania dzieci żydowskich, niszczenia cmentarzy czy oskarżeń o mord rytualny pod różnymi karami. Przywilej regulował jednak przede wszystkim możliwość swobodnego prowadzenia działalności lichwiarskiej, w tym pobierania odsetek od odsetek i szerokiego brania w zastaw mienia ruchomego „prócz rzeczy kościelnych i krwią zabarwionych” wraz z prawem zatrzymywania przedmiotów zastawu, jeżeli pozostają u żyda dłużej niż rok. Treść owego przywileju znamy z kilku odpisów, a najdziwniejsze jest to, że choć pochodzą z podobnego okresu (XV/XVI w.), różnią się od siebie ogromnie. Dotyczy to zarówno ilości paragrafów, określających prawa Żydów (od 32 do 48 paragrafów, zależnie od kopii), ale przede wszystkim sprzecznych ze sobą treści dokumentu. Konsekwentną i pogłębioną analizę Statutu Kaliskiego i jego licznych kopii przeprowadził jedynie Romuald Hube Urodził się Romuald Hube 7 lutego 1803 roku w Warszawie. Pochodził z rodziny prawniczej. Zarówno ojciec, Michał, jak i dziad Jakub byli urzędnikami sądowymi Romuald Ferdynand już w wieku 18 lat, 16 lipca 1821 roku, obronił na Uniwersytecie Warszawskim pracę magisterską „Na jakich zasadach polega teorya o usiłowaniu przestępstw podług wyobrażeń filozoficznych, a na jakich podług ustaw kryminalnych w kodeksie karnym objętych”, uzyskując tytuł magistra obojga praw. Wkrótce wyjechał na dalsze studia do Krakowa, Wrocławia i Berlina. Obronił doktorat na podstawie rozprawy: "Wykład historyczny i dogmatyczny o kradzieży według prawa rzymskiego" . Po powrocie Warszawy w 1826 roku został najpierw wykładowcą, a wkrótce profesorem prawa karnego na swojej macierzystej uczelni. W wieku 27 wydał pierwszy w Polsce podręcznik prawa karnego („Ogólne zasady nauki prawa karnego”), niezwykle nowatorski ze względu na połączenie analizy istniejących przepisów prawa z podstawami filozoficznymi, na których powinno się samo prawo opierać, a także z analizą historycznych aktów prawnych, nie tylko polskich, ale także wielu krajów europejskich. Doceniając jego wybitną znajomość różnych systemów prawnych, władze rosyjskie, przygotowując zmianę kodeksu karnego i cywilnego dla Królestwa Polskiego po ograniczeniu jego autonomii, zaprosiły Hubego, jako wybitnego teoretyka prawa, do współpracy i oddelegowały do Petrsburga, gdzie spędził on ostatecznie 30 lat. Przygotował tam redakcję Kodeksu karnego i Kodeksu postępowania karnego, które zostały w Rosji przyjęte jako "Kodeks kar głównych i poprawczych" w 1845 r., w Królestwie Polskim w 1847 r. Był też Hube doradcą rządu rosyjskiego w przygotowaniu układu ze Stolicą Apostolską, zakończonego zawarciem w 1847 r. konkordatu. Uczestniczył też w pracach komisji, zajmującej się sytuacją Kościoła Katolickiego w Cesarstwie Rosyjskim, starając się jak najlepiej reprezentować interesy Kościoła. Przez pięć lat, od 1856 do 1861 r. pełnił funkcję prezesa Komisji Kodyfikacyjnej Królestwa Polskiego. Po jej rozwiązaniu, jako przeciwnik reform Wielopolskiego, wycofał się z życia publicznego i poświęcił się już wyłącznie pracy naukowej, wydając (i odnajdując, m.in. nowe teksty statutów Kazimierza Wielkiego, czy nie znany tekst Lex Salica!) wiele opartych na źródłach prac z historii prawa, przede wszystkim polskiego. Sam zresztą miał olbrzymią kolekcję wszelkich dokumentów, nawet średniowiecznych pergaminów. W 1874 r. opublikował obszerną pracę "Prawo polskie w wieku XIII", w 1881 „Ustawodawstwo Kazimierza Wielkiego” . Badał też wpływ prawa rzymskiego i bizantyjskiego na prawa słowiańskie, zwłaszcza polskie. FAKTY wg Hubego są następujące: 1. istnieją dwie wersje przywileju Bolesława Pobożnego: tzw. oryginalna, krótsza (zwykle 36 paragrafów: jedna z datą 1334, pochodząca ze Statutu Łaskiego, druga z tzw. rękopisu Bandkiego BIII, będącego XV-wiecznym odpisem, a także świeżo wówczas znalezione odpisy potwierdzeń: jeden z datą 1365, własność niegdyś Hubego, następnie Biblioteki Ordynacji Krasińskich, także w kopii rękopiśmiennej z końca XV w., oraz potwierdzenia z datą 1367 r., z akt grodzkich miasta Krakowa, Przemyśla i Lwowa, oraz liczne późniejsze potwierdzenia) i dłuższa, tzw. rozszerzona (do 48 paragrafów). Wersja dłuższa, zw. przez Hubego przerobioną, też znana jest z kilku kopii: (tzw. rękopisu B Bandkiego, z akt gminy żydowskiej w Poznaniu, z potwierdzenia króla Jana III Sobieskiego, z akt grodzkich poznańskich, oraz kolejne dwie cytowane przez Gumplowicza z posiadanych przez niego potwierdzeń Augusta III z 1735 r. oraz Stanisława Augusta z r. 1765). Oba teksty znane z różnych odpisów, nie starszych niż koniec XV w. 2. Tylko pierwsza (krótsza) wersja jest prawdziwa. Druga została sfałszowana. 3. fałszerstwa dopuścili się żydzi poznańscy w czasach Kazimierza Jagiellończyka (najprawdopodobniej w dniu jego koronacji w 1447 roku, nie później niż w 1453 r.) 4. dowodem fałszerstwa jest zarówno budowa dokumentu (niezgodna ze znanymi tego typu aktami), jak i jego treść, sprzeczna z innymi prawami dotyczącymi Żydów, w tym ze Statutem Warckim z 1423 roku. 5. różni polscy królowie w różnych okresach zatwierdzali obie wersje Przywileju Bolesława Pobożnego. 6. inicjatorami zatwierdzeń zawsze byli Żydzi, a ich orędownikami niektórzy możnowładcy polscy. W czym więc tkwi problem? Przede wszystkim w paragrafach, dotyczących kredytowej (mówiąc oględnie) działalności Żydów, a ściślej przedmiotu zastawu. W wersji krótszej, oryginalnej, w paragrafie 25. znajduje się wyraźny zakaz pożyczania pieniędzy pod zastaw nieruchomości. Tymczasem w wersji rozszerzonej nie dość, że tego zakazu nie ma, to jeszcze kilka paragrafów określa, jak Żydzi, przy pomocy władzy państwowej (wojewodów i starostów) mogą przejąć zastawioną nieruchomość, nawet w przypadku śmierci dłużnika i pozostawieniu w majątku nieletnich dzieci! Przedstawmy teraz krótko wywód Hubego. Okazuje się, że wszystkie znane teksty Statutu Kaliskiego pochodzą z potwierdzeń tego przywileju w czasach Kazimierza Wielkiego, zachowanych w znacznie młodszych odpisach. W wersji oryginalnej tekst przywileju zacytowany jest w treści właściwego dokumentu królewskiego, zawierającego datę i miejsce wystawienia, oraz nazwiska możnowładców, będących świadkami tego wydarzenia. W kolejnych latach: 1334, 1365 i 1367 Kazimierz Wielki rozszerza tylko obowiązywanie przywileju na poszczególne ziemie swojego królestwa (Małopolskę, Wielkopolskę, wreszcie Ruś). Treść jest taka sama. Co ciekawe, tekst Przywileju Bolesława Pobożnego (wersja krótsza wg Hubego) został zamieszczony w Statucie Łaskiego z 1506 r. na polecenie króla Aleksandra z adnotacją, że ma być wykorzystywany PRZECIW samym żydom i ich nieuzasadnionym roszczeniom („aby tylko przeciw żydom, nie zaś za nimi przemawiać mógł”). Inaczej przedstawia się sytuacja z wersją rozszerzoną. Najstarsza jej kopia pochodzi z końca XV w. (po 1493). Z treści dokumentu (bez daty i miejsca wydania, oraz nazwisk świadków!) wynika, że przed królem Kazimierzem Jagiellończykiem stawili się Żydzi poznańscy, którzy prosili o zatwierdzenie kopii wydanego im rzekomo przez Kazimierza Wielkiego przywileju, którego oryginał miał spłonąć w pożarze miasta w 1447 (był taki rzeczywiście): „(…) przed Majestat nasz osobiście stanąwszy żydzi nasi z ziemi wielkopolskiej, a mianowicie z województwa poznańskiego, kaliskiego, sieradzkiego, brześciańskiego, władysławowskiego i ziemi do tychże należących, wykazali jako prawa te, które od świętej pamięci poprzednika naszego Kazimierza króla polskiego mieli i których pod innymi królami poprzednikami naszymi aż do naszych czasów używali, wtedy kiedy miasto Poznań podczas naszej obecności stało się łupem pożaru się spaliły, prosili i błagali Nas pokornie, abyśmy podług kopii, którą Nam przedłożyli owe prawa uznać, potwierdzić i wznowić raczyli” (tłum za: L. Gumplowicz w: Prawodawstwo polskie względem żydów, Kraków 1867, s. 33). Wersja ta zawiera już możliwość pożyczania pieniędzy na skrypt dłużny, zabezpieczony nieruchomością! Kazimierz Jagiellończyk ów „dokument” potwierdza dla Żydów wielkopolskich (między 1447 a 1453). Jest on jednak sprzeczny z innymi aktami, m. in. ze Statutem Warckim z 1423 r,. który nie tylko zabrania zaciągania długów pod zastaw nieruchomości, ale wszelkie zawarte w ten sposób umowy uznaje za nieważne. Król szykuje się właśnie do wojny z Zakonem Krzyżackim, tymczasem wybucha afera. Dochodzi do buntu szlachty, żądającej odwołania owego „przywileju”. Interweniuje sam kardynał Zbigniew Oleśnicki (w liście z maja 1454 r.), o czym informuje Jan Długosz w swojej Historii: „ dawniej (pridem) W. K. M., z ujmą i obrazą religii, pewnych przywilejów i wolności ży­dom udzieliłeś i niektóre przywileje najfałszywsze (falsissimae), ja­koby przez króla Kazimierza im nadane, które ś. p. ojciec twój w mojej obecności, gdym sam tego był świadkiem i sam je czyta­łem, lubo ujmowany licznemi darami przez żydów (licet sollicitatus judeorum largitionibus), przez całe swe życie wzbraniał się potwierdzić, i te W. K. M. potwierdziłeś, nie zniósłszy się ani ze mną, któ­ry wówczas w Krakowie bawiłem, ani z panami radą… I dlatego proszę i błagam, abyś W. K. M. te tam przywileje i wolności odwo­łać raczył” (cytat za Hubem) Jeszcze w tym samym roku Kazimierz Jagiellończyk w statucie nieszawskim tak w redakcji wielkopolskiej, jak i małopolskiej owe nieprawnie uzyskane przywileje odwołuje: (...)wszelkie listy swobód, które żydom mieszkającym w Królestwie udzielił po dniu (post diem) swej koronacyi, przeciwne prawu boskiemu, uchyla i wszelkiej mocy obowiązującej pozbawia, co ma być przez ogólne ogłoszenie podane do powszechnej wiadomości. Na tym jednak sprawa się nie kończy, ponieważ Żydzi odczekawszy kilkadziesiąt lat, ową anulowaną wersję (znów w jakiejś kopii) przedstawiają, do zatwierdzenia tym razem Zygmuntowi Augustowi. Fałszerstwo jest znacznie lepsze, ponieważ zawiera treść rozszerzonego „przywileju”, wklejoną do „obudowy” statutu nieszawskiego! Tym razem jest więc nawet lista świadków i data, tylko treść niezgodna z oryginałem! Od tej pory równolegle będą zatwierdzane w różnych okresach, dla różnych ziem, przez różnych królów, na zmianę (a czasem nawet obie wersje w różnym czasie przez tego samego króla, np. Stefana Batorego czy Jana Sobieskiego): wersja oryginalna krótsza, albo sfałszowana rozszerzona. Od XVII w. nie będzie już zatwierdzeń dla poszczególnych ziem, a w imieniu Żydów nie będą występować jacyś „uproszeni” przez nich magnaci, tylko tzw. syndyk, reprezentujący wszystkich Żydów Rzeczypospolitej. Wróćmy jeszcze na chwilę do pracy Hubego. Co jeszcze, oprócz treści i formy dokumentu, każe mu powątpiewać w prawdziwość wersji rozszerzonej Statutu Kaliskiego? Jest to mało prawdopodobny przypadek dwukrotnego potwierdzenia przez Kazimierza Wielkiego w odstępie kilku lat przywileju dla Żydów wielkopolskich w tak różnych wersjach i to najpierw rozszerzonej, a później krótszej! Na podstawie używanej tytulatury Kazimierza Wielkiego (brak określenia: pan Rusi) w podsuniętej Kazimierzowi Jagiellończykowi kopii, wnioskuje Hube, że owo rozszerzone potwierdzenie musiało by mieć miejsce przed r. 1360, tymczasem z 1365 jest przecież prawdziwy, krótszy przywilej Kazimierza Wielkiego dla tych samych wielkopolskich Żydów! Gniew Zbigniewa Oleśnickiego i polskiej szlachty był więc głęboko uzasadniony. Wiemy już, że Traktat Kaliski jest fałszywką tak samo jak organizacje holokaustu posłużyły się sfałszowaniem faktów.
Zdjęcia przedstawiają rekonstrukcję „komór gazowych” z czasów sowieckich.Obecna "komora gazowa" to sowiecka rekonstrukcja - fałszywa. Polacy sprawdzili ściany komory gazowej pod kątem pozostałości śladów gazu cyjankowego, ale żadnego nie znaleźli. W przeciwieństwie do komór do odwszania, których ściany nadal wykazywały „zabarwienie” cyjankiem... Nastepnie podmienia się tablice z ilością faktycznych ofiar, ale o tym cisza
Jak to jest, że świadkowie tacy jak Yakov Tzura w marcu 2009 pisze „Grałem w piłkę nożną w Auschwitz w 1944 roku”
Mozna jeszcze prztaczać ilości z Czerwonego Krzyża i zeznania oraz fakty pokazujące nieścisłości http://www.fpp.co.uk/Auschwitz/docs/KillerMorel.html http://www.ihr.org/jhr/v13/v13n3p-9_Staff.html https://www.jewishvirtuallibrary.org/how-the-red-cross-failed-europe-s-jews-and-american-pow-s Ale o prawdziwym obozie zagłady KL Warszau cisza, a jego resztki zlikwidowała bufetowa z Warszawy Gronkiewicz Walc. 

 Jak to było naprawdę z tym Holocaustem. 

Najlepszym przykładem może tutaj być książka Perfidy Książka Perfidii, napisany przez Bena Hechta w 1961 roku. W książce Hecht przedstawił rozszerzone fragmenty słynnego procesu Kastnera z 1953 r., w którym wyjechała pronazistowska działalność Rudolfa Kastnera, szefa węgierskiego oddziału tzw. Komitetu Ratunkowego Agencji Żydowskiej w czasie II wojny światowej, a później rzecznika dla Ministerstwa Handlu i Przemysłu w nowym państwie izraelskim zostały ujawnione w straszliwych szczegółach. W procesie, który wstrząsnął Izraelem do jego fundamentów. Kastner, jeden z wewnętrznego kręgu syjonistycznej elity wokół izraelskiego premiera Davida Ben-Guriona w dekadzie 1943-53, ujawnił, że był głównym syjonistycznym agentem nazistowskich eksterminatorów Żydów węgierskich. Świadectwo Adolfa Eichmanna o działalności Kastnera, które Hecht zacytował z "Wyznań Eichmanna" opublikowanych w numerach magazynu LIFE z 28 listopada i 5 grudnia 1960. Kastner, jak pokazano izraelski sąd, systematycznie oszukiwał przywódców 800 000 węgierskich Żydów, wierząc, że naziści byli zainteresowani jedynie masową relokacją Żydów, a nie masowym mordem. W zamian za to ludobójcze oszustwo, Kastnerowi pozwolono wybrać małą syjonistyczną elitę 388 Żydów, głównie z własnej rodziny, do ucieczki do Palestyny. Książka Hechta szczegółowo opisywała współpracę Kastnera z Heinrichem Himmlerem, Adolfem Eichmannem i innymi z taką precyzją, że jego książka została zatajona, ocenzurowana i usunięta z bibliotek. Żona Hechta, która po jego śmierci próbowała ponownie opublikować książkę, była poddawana naciskom i groźbom ze strony syjonistycznego lobby w USA. Dziś kopie książki Hechta są rozpowszechniane praktycznie na czarnym rynku. Na Węgrzech moim podstawowym rozkazem było jak najszybsze wywiezienie wszystkich Żydów z Węgier. . . . Zgodnie z poleceniem Himmlera skoncentrowałem się teraz na negocjacjach z żydowskimi urzędnikami politycznymi w Budapeszcie. . . wśród nich dr Rudolf Kastner, autoryzowany przedstawiciel Ruchu Syjonistycznego. Ten dr Kastner był młodym mężczyzną w moim wieku, lodowato zimnym prawnikiem i fanatycznym syjonistą. Zgodził się pomóc powstrzymać Żydów przed deportacją – a nawet utrzymać porządek w obozach skupu – jeśli zamknę oczy i pozwolę kilkuset lub kilku tysiącom młodych Żydów na nielegalną emigrację do Palestyny. To była dobra okazja. Za utrzymanie porządku w obozach cena . . . nie było dla mnie za wysokie.... Zaufaliśmy sobie doskonale. Kiedy był ze mną, Kastner palił papierosy jakby był w kawiarni. Kiedy rozmawialiśmy, palił jeden aromatyczny papieros za drugim, wyjmując je ze srebrnego pudełka i zapalając srebrną zapalniczką. Z wielką powagą i rezerwą sam byłby idealnym oficerem Gestapo. Główną troską dr Kastnera było umożliwienie wybranej grupie węgierskich Żydów emigracji do Izraela. . . .W rzeczywistości było bardzo duże podobieństwo między naszymi postawami w SS a punktem widzenia tych niezwykle idealistycznych przywódców syjonistycznych. . . . Wierzę, że Kastner poświęciłby tysiąc lub sto tysięcy swojej krwi, aby osiągnąć swój cel polityczny. . . . „Możesz mieć pozostałych”, mówił, „ale pozwól mi mieć tutaj tę grupę.A ponieważ Kastner oddał nam wielką przysługę pomagając w utrzymaniu spokoju w obozach deportacyjnych, pozwoliłem jego grupie uciec. Przecież nie obchodziły mnie małe grupki około tysiąca Żydów. . . . To była „dżentelmeńska umowa”, jaką miałem z Żydami. (s. 261) Pułkownicy SS w Budapeszcie mieli do rozwiązania zawiły problem z przyspieszeniem zakończenia robót. Jak schwytać i deportować osiemset tysięcy Żydów na zabicie w Auschwitz, mając tylko 130 esesmanów jako brygadzistów? I tylko pięć tysięcy węgierskich żandarmów... Jedynym możliwym sposobem sprowadzenia węgierskich Żydów na czas do Auschwitz było trzymanie ich w niewiedzy o swoim losie. Co więcej, zrobić wszystko, co możliwe, aby szerzyć wśród nich złudzenie, że Niemcy na Węgrzech Horthy'ego byli ludźmi bez morderstwa w oku... (Cytat z Eichmanna) Eichmann przebrał Kastnera w mundur SS i zabrał go do Belsen, by wytropić niektórych z jego przyjaciół. Na tym skończyły się podłe negocjacje Kastner zapłacił Eichmannowi kilka tysięcy dolarów Za tę małą fortunę Eichmann był w stanie kupić sobie drogę do wolności po upadku Niemiec, aby osiedlić się w Argentynie... Obecne rządy Pisu-arów czy PO są niczym innym jak spółką Niemiecko – amerykańsko -Izraelską (Zarządzaną z Londynu). Nie zrobiono dosłownie nic by dokonać jakichkolwiek zmian w czymkolwiek w Polsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz