sobota, 6 lutego 2021

Georgy Gapon jak Nawalny, czyli jak stosuje się stare patenty przez Londyn, czyli jak kreuje się wywrotki w Rosji

Czytelniku, obserwując obecny cyrk z pandemią w mediach, których właścicielami  są te same grupy finansowe najczęściej  z Londynu, lub jak dziś z USA.

 

U nas takim Nawalnym i Gaponem był Lelewel, agent Citi, który podważył nam Kronikę Prokosza, ale żaden z naszych durniów zwanych historykami nie pisze, że to właśnie on nam wystrugał powstanie Listopadowe, ale o tym później.

 

Na teraz ważne jest by zrozumieć, że historia, która jest pisana jest fikcją literacką, więc trzeba samemu więcej czytać i zrozumieć na jakie wrotki nas wsadzają.

 

By zrozumieć zamieszki zamieszki w Rosji w 1905 r musimy wiedzieć o kilku rzeczach, które się ze sobą łączą, a mianowicie musimy zawsze połaczyć tło zewnętrzne czyli wojnę japońsko-rosyjską. Banki postawiły na Japonię, ale aby ją wygrać trzeb osłabić drugą stronę. Na wojnę potrzenbny jest sprzęt, ale jak ktoś stawia pieniądze, to nie po to, by na tym stracić, a nie zarobić. Więc uruchamia sie agenturę, by zrobiła jak najwięcej szkód w zakładach zbrojeniowych, a przy okazji wywołała takie zamieszki, by wyciągnąć ludzi na ulice jednocześnie szczując i dezinformując obie strony, a na skutki nie trzeba długo czekać.

 

SKĄD MY TO ZNAMY.................................................

 

Takim osobnikiem okazał się Georgy Gapon, który przyczynił się w znacznym stopniu do zamieszek w 1905 r w Rosji.

 

Jak to wyglądało możemy przeczytać w poniższym artykule:

 

https://schkola4kotovo.ru/krovavoe-voskresene-9-ili-22-yanvarya-dedushka-maidana-kto-stoyal-za/

 

9 stycznia (nowy styl 22 stycznia) 1905 - ważne wydarzenie historyczne we współczesnej historii Rosji. Tego dnia za milczącą zgodą cesarza Mikołaja II rozstrzelano w Petersburgu 150-tysięczną procesję robotników, którzy mieli przekazać carowi petycję podpisaną przez dziesiątki tysięcy petersburczyków z prośbą o reformy.

 

Powodem zorganizowania marszu do Pałacu Zimowego było zwolnienie czterech pracowników z największej w Petersburgu fabryki Putiłowskiego (obecnie fabryka Kirowskiego). 3 stycznia 13 000 robotników rozpoczęło strajk, żądając powrotu zwolnionych, wprowadzenia 8-godzinnego dnia pracy i zniesienia nadgodzin.

 

Strajkujący utworzyli z robotników komisję wyborczą, aby wspólnie z administracją analizować ich roszczenia. Opracowano wymagania: wprowadzić 8-godzinny dzień pracy, znieść obowiązkową pracę w godzinach nadliczbowych, ustalić minimalną płacę, nie karać strajkujących itp. 5 stycznia Komitet Centralny Rosyjskiej Partii Socjaldemokratycznej (RSDLP) wydał ulotka wzywająca Putiłowców do przedłużenia strajku, a do pracowników innych fabryk - do przyłączenia się do niej.

 

Putiłowcy byli wspierani przez zakłady Obuchowskiego, Newskiego, stoczniowe, naboje i inne; do 7 stycznia strajk stał się powszechny (według niekompletnych oficjalnych danych wzięło w nim udział ponad 106 tysięcy osób).

 

Mikołaj II przekazał władzę w stolicy dowództwu wojskowemu, które postanowiło zdusić ruch robotniczy, zanim przerodził się on w rewolucję. Główną rolę w tłumieniu zamieszek przypisano straży, wzmocniły ją inne jednostki wojskowe obwodu petersburskiego. W wyznaczonych punktach skoncentrowano 20 batalionów piechoty i ponad 20 szwadronów kawalerii.

 

Wieczorem 8 stycznia grupa pisarzy i naukowców z udziałem Maksyma Gorkiego zwróciła się do ministrów z żądaniem zapobieżenia egzekucji robotników, ale nie chcieli jej słuchać.

 

Na 9 stycznia zaplanowano spokojny marsz do Pałacu Zimowego. Marsz został przygotowany przez legalną organizację „Spotkanie rosyjskich robotników w Sankt Petersburgu”, na czele której stał ks. Georgy Gapon. Gapon przemawiał na spotkaniach, wzywając do pójścia w pokojowym pochodzie do Cara, który jako jedyny może wstawiać się za robotnikami. Gapon nalegał, aby car wyszedł do robotników i otrzymał od nich apel.

 

W przeddzień marszu bolszewicy wydali proklamację „Do wszystkich pracowników petersburskich”, w której wyjaśnili daremność i niebezpieczeństwo marszu zaplanowanego przez Gapona.

 

9 stycznia około 150 tysięcy robotników wyszło na ulice Petersburga. Kolumny prowadzone przez Gapona kierowały się w stronę Pałacu Zimowego.

 

Robotnicy przybywali z rodzinami, nosili portrety cara, ikony, krzyże, śpiewali modlitwy. W całym mieście procesję witali uzbrojeni żołnierze, ale nikt nie chciał wierzyć, że mogą strzelać. Cesarz Mikołaj II był tego dnia w Carskim Siole. Kiedy jedna z kolumn zbliżyła się do Pałacu Zimowego, nagle rozległy się strzały. Jednostki stacjonujące w Pałacu Zimowym oddały trzy salwy w kierunku uczestników procesji (w Ogrodzie Aleksandra, przy Moście Pałacowym oraz w budynku Sztabu Generalnego). Kawaleria i żandarmi konni cięli robotników szablami i dobijali rannych.

 

Według oficjalnych danych zginęło 96 osób, a 330 zostało rannych, według nieoficjalnych danych ponad tysiąc zabitych i dwa tysiące rannych.

 

Według dziennikarzy petersburskich gazet liczba zabitych i rannych wyniosła około 4,9 tys. Osób.

 

Policja potajemnie chowała zmarłych w nocy na cmentarzach Preobrażeńskiego, Mitrofaniewskiego, Wniebowzięcia i Smoleńskiego.

 

Bolszewicy z Wyspy Wasilewskiej rozdali ulotkę, w której wzywali robotników do przejęcia broni i rozpoczęcia zbrojnej walki z autokracją. Robotnicy zajęli sklepy i magazyny z bronią, rozbroili policję. Pierwsze barykady zostały wzniesione na Wyspie Wasilewskiej.

 

22 stycznia (9 według starego stylu) 1905 r. Miało miejsce w Petersburgu wydarzenie, które politolodzy nazwaliby „punktem bez powrotu”. Tego dnia dla wielu stało się jasne, że dawna Rosja nie tylko wyjeżdża, ale już wyjechała. Na zawsze.

 

Znamy ten dzień jako Krwawą Niedzielę. Następnie jednostki strażników otworzyły ogień, by zabić. Celem są cywile, kobiety, dzieci, flagi, ikony i portrety ostatniego rosyjskiego autokraty.

 

Ostatnia nadzieja

Przez długi czas wśród zwykłych Rosjan był ciekawy żart: „Jesteśmy tymi samymi panami, tylko pod maską. Mistrz uczy się z książek, a my uczymy się na wypukłościach, ale tyłek mistrza jest bielszy, na tym polega cała różnica ”. Mniej więcej tak było, ale tylko na razie. Na początku XX wieku. żart przestał odpowiadać rzeczywistości. Robotnicy, którzy byli wczoraj chłopami, całkowicie stracili wiarę w dobrego pana, który „przyjdzie i osądzi sprawiedliwie”. Ale główny mistrz pozostał. Król. Ten, który podczas spisu ludności Cesarstwa Rosyjskiego w 1897 r. W rubryce „okupacja” wpisał: „Władca ziem rosyjskich”.

 

Logika robotników, którzy wyszli tego pamiętnego dnia na pokojowy marsz, jest prosta. Ponieważ jesteś mistrzem - uporządkuj. Elita kierowała się tą samą logiką. Główny ideolog imperium, główny prokurator Świętego Synodu Konstantin Pobedonostsev powiedział wprost: „Podstawą naszego ustroju jest bliskie sąsiedztwo cara i autokratycznego ustroju”.

 

Teraz modne stało się argumentowanie, że - jak mówią - robotnicy nie mają prawa ani maszerować, ani składać petycji do władcy. To jest jawne kłamstwo. Skargi kierowano do królów od niepamiętnych czasów. A zwykli władcy często dawali im szansę. Na przykład Katarzyna Wielka potępiła chłopską petycję. Do cara Aleksieja Michajłowicza Cichego dwukrotnie, podczas zamieszek solnych i miedzianych, wtargnął tłum moskiewskich ludzi ze zbiorowymi żądaniami powstrzymania bojarskiej samowoli. W takich przypadkach ustępowanie ludowi nie było uważane za wstyd. Dlaczego więc w 1905 roku. Dlaczego więc ostatni cesarz rosyjski zerwał z wielowiekową tradycją?

 

Oto lista nawet nie żądań, ale prośby pracowników, z którymi udali się do „niezawodnego władcy”: „Dzień roboczy to 8 godzin. Pracuj przez całą dobę, na trzy zmiany. Normalna płaca robotnika to nie mniej niż jeden rubel ( za dzień - wyd .). Dla robotnicy - nie mniej niż 70 kopiejek. Dla swoich dzieci - zorganizować dziecięcy sierociniec. Płać za pracę w godzinach nadliczbowych podwójnie. Personel medyczny fabryk musi być zobowiązany do zwracania większej uwagi na rannych i kalekich pracowników. " Czy to przesada?

 

Światowy kryzys finansowy 1900-1906 u szczytu. Ceny węgla i ropy, które Rosja już eksportowała, spadły wówczas trzykrotnie. Około jedna trzecia banków pękła. Bezrobocie osiągnęło 20%. Rubel spadł o około połowę w stosunku do funta szterlinga. Udziały fabryki Putiłowa, która wszystko zapoczątkowała, spadły o 71%. Zaczęli dokręcać nakrętki. To pod „krwawym” Stalinem zostali zwolnieni za 20 minut spóźnienia - za „dobrego” cara wylecieli z pracy z 5-minutowym opóźnieniem. Kary za małżeństwo z powodu kiepskich maszyn pochłaniały czasem całą pensję. Nie chodzi więc o rewolucyjną propagandę.

 

Oto kolejny cytat ze skargi przeciwko właścicielom fabryk, którzy wykonywali m.in. państwowy rozkaz wojskowy: „Na przedpolu odbywa się budowa okrętów, które zdaniem rządu są potężną siłą morską. robotników i wyraźnie widzą, jak cały gang, od szefów państwowych fabryk i dyrektorów prywatnych fabryk po praktykantów i pracowników niskiego szczebla, rabujący pieniądze ludzi i zmuszający pracowników do budowy statków, wyraźnie nieodpowiednich do długich podróży, z nity i szwy ołowiane zamiast gonienia. Podsumowanie: „Cierpliwość pracowników się skończyła. Wyraźnie widzą, że rząd urzędników jest wrogiem ojczyzny i ludu ”.

 

"Dlaczego tak jest ?!"

Jak na to reaguje „Władca ziem rosyjskich”? Nie ma mowy. Wiedział z góry, że robotnicy szykują pokojową demonstrację, a ich prośby były znane. Ojciec car zdecydował się opuścić miasto. Że tak powiem, wycofał się. Minister spraw wewnętrznych Piotr Svyatopolk-Mirsky w przededniu fatalnych wydarzeń napisał: „Są powody, by sądzić, że jutro wszystko będzie dobrze”.

 

Ani on, ani burmistrz nie mieli żadnego zrozumiałego planu działania. Tak, nakazali wydrukowanie i dystrybucję 1000 ulotek ostrzegających przed nieuprawnionym marszem. Ale żołnierzom nie wydano jasnych rozkazów.

 

Wynik był imponujący. „Ludzie wili się w konwulsjach, krzyczeli z bólu, krwawili. Na kracie, ściskając jeden z prętów, 12-letni chłopiec z opadłą strzaskaną czaszką ... Po tym dzikim, nieuzasadnionym mordowaniu wielu niewinnych ludzi, oburzenie tłumu osiągnęło skrajne rozmiary. W tłumie zabrzmiały pytania: „Ponieważ przyszliśmy prosić cara o wstawiennictwo, jesteśmy rozstrzeliwani! Czy to możliwe w chrześcijańskim kraju z chrześcijańskimi władcami? To znaczy, że nie mamy cara, a urzędnicy są naszymi wrogami, wiedzieliśmy o tym wcześniej! " - napisali naoczni świadkowie.

 

Dziesięć dni później car otrzymał delegację 34 robotników specjalnie wybranych przez nowego generalnego gubernatora Petersburga Dmitrija Trepowa , który uwiecznił się rozkazem: „Nie oszczędzajcie patronów!”. Król uścisnął im ręce, a nawet nakarmił ich obiadem. I w końcu ... wybaczył im. Na rodziny liczące 200 zabitych i około 1000 rannych para cesarska wyznaczyła 50 tys. Rubli.

 

W angielskim Westminster Gazette z 27 stycznia 1905 r. Napisano: „Mikołaj, nazywany przez nowego rozjemcę założycielem Haskiej Konferencji Rozbrojeniowej, mógł przyjąć delegację pokojowych poddanych. Ale do tego nie miał dość odwagi, inteligencji ani uczciwości. A jeśli w Rosji wybuchnie rewolucja, to znaczy, że car i biurokracja siłą pchnęli na tę ścieżkę wyczerpanych ludzi ”.

 

Baron Wrangel , którego nie można było podejrzewać o zdradę , również zgodził się z Brytyjczykami : „Gdyby cesarz wyszedł na balkon, gdyby posłuchał ludu, nic by się nie wydarzyło, poza tym, że car stałby się bardziej popularny. .. Jak wyglądał prestiż jego pradziadka Mikołaja I podczas zamieszek cholery na placu Sennaja! Ale naszym carem był tylko Mikołaj II, a nie drugi Mikołaj. "

 

Jednym z najbardziej tragicznych wydarzeń w historii Rosji jest Krwawa Niedziela. Krótko mówiąc, 9 stycznia 1905 r. Wybuchła demonstracja, w której wzięło udział około 140 000 członków klasy robotniczej. Stało się to w Sankt Petersburgu, podczas którego ludzie zaczęli nazywać to Krwawym. Wielu historyków uważa, że ​​właśnie to było decydującym impulsem do rozpoczęcia rewolucji 1905 roku.

 

Krótko o tle

Pod koniec 1904 r. W kraju rozpoczęły się niepokoje polityczne, po klęsce, jaką państwo poniosło w słynnej wojnie rosyjsko-japońskiej. Jakie wydarzenia doprowadziły do ​​masowych egzekucji robotników - tragedii, która przeszła do historii jako Krwawa Niedziela? Krótko mówiąc, wszystko zaczęło się od zorganizowania „Spotkania rosyjskich robotników fabrycznych”.

 

Co ciekawe, aktywnie promowano powstanie tej organizacji, co wynikało z obaw władz o rosnącą liczbę niezadowolonych ze środowiska pracy. Głównym celem „Zgromadzenia” od samego początku była ochrona przedstawicieli klasy robotniczej przed wpływem rewolucyjnej propagandy, organizowanie wzajemnej pomocy i edukacja. Jednak „Zgromadzenie” nie było należycie kontrolowane przez władze, w wyniku czego nastąpiła gwałtowna zmiana w przebiegu organizacji. Wynikało to w dużej mierze z osobowości osoby, która nim kierowała.

 

Georgy Gapon

Co ma wspólnego Georgy Gapon z tragicznym dniem, który zostanie zapamiętany jako Krwawa Niedziela? Krótko mówiąc, to właśnie ten duchowny stał się inspiracją i organizatorem demonstracji, której wynik okazał się bardzo smutny. Gapon objął stanowisko szefa „Zgromadzenia” pod koniec 1903 roku i wkrótce uzyskał on nieograniczoną władzę. Ambitny duchowny marzył, że jego nazwisko przejdzie do historii, ogłaszając się prawdziwym przywódcą klasy robotniczej.

 

Przywódca Sobraniye założył tajną komisję, której członkowie czytali zakazaną literaturę, studiowali historię ruchów rewolucyjnych i opracowywali plany walki o interesy klasy robotniczej. Małżonkowie Karelina, cieszący się dużym prestiżem wśród robotników, zostali współpracownikami Gapona.

 

 

W marcu 1904 r. Sporządzono „Program pięciu”, uwzględniający specyficzne postulaty polityczne i gospodarcze członków tajnego komitetu. To ona posłużyła jako źródło, z którego wzięto żądania, które demonstranci planowali przedstawić królowi w Krwawą Niedzielę 1905 roku. Krótko mówiąc, nie udało im się osiągnąć celu. W tym dniu petycja nigdy nie trafiła w ręce Mikołaja II.

 

Incydent w fabryce Putiłowa

Jakie wydarzenie skłoniło robotników do wzięcia udziału w masowej demonstracji w tak zwaną Krwawą Niedzielę? Można o tym krótko opowiedzieć w ten sposób: impulsem było zwolnienie kilku osób, które pracowały w fabryce Putiłowa. Wszyscy byli uczestnikami „Spotkania”. Rozeszły się pogłoski, że ludzi zwalniano właśnie z powodu przynależności do organizacji.

 

Niepokój rozprzestrzenił się również na inne przedsiębiorstwa działające w tym czasie w Petersburgu. Rozpoczęły się masowe strajki, zaczęto rozprowadzać ulotki z żądaniami gospodarczymi i politycznymi wobec rządu. Zainspirowany Gaponem zdecydował się złożyć petycję osobiście autokracie Mikołajowi II. Gdy uczestnikom „Zjazdu”, którego liczba przekroczyła już 20 tysięcy, odczytano treść apelu do cara, wyrażano chęć wzięcia udziału w zlocie.

 

Ustalono również datę procesji, która przeszła do historii jako Krwawa Niedziela - 9 stycznia 1905 roku. Główne wydarzenia zostały pokrótce opisane poniżej.

 

Nie zaplanowano rozlewu krwi

Władze wcześniej dowiedziały się o zbliżającej się demonstracji, w której miało wziąć udział około 140 tys. Osób. Cesarz Mikołaj 6 stycznia wyjechał z rodziną do Carskiego Sioła. Minister Spraw Wewnętrznych zwołał w przeddzień wydarzenia nadzwyczajne spotkanie, które zostanie zapamiętane jako Krwawa Niedziela 1905 r. Krótko mówiąc, podczas spotkania postanowiono nie dopuścić demonstrantów nie tylko na Plac Pałacowy, ale także centrum miasta.

 

Warto wspomnieć, że rozlew krwi nie był pierwotnie planowany. Władze nie wątpiły, że widok uzbrojonych żołnierzy zmusi tłum do rozejścia się, ale te oczekiwania nie zostały spełnione.

 

Masowe zabójstwa

Procesja, która ruszyła w kierunku Pałacu Zimowego, składała się z mężczyzn, kobiet i dzieci, którzy nie mieli przy sobie broni. Wielu uczestników procesji trzymało portrety Mikołaja II, gonfalonów. Pod Bramą Newskiego demonstracja została zaatakowana przez kawalerię, po czym rozpoczęto strzelanie i oddano pięć strzałów.

 

Kolejne strzały padły w kierunku mostu Troickiego od strony Petersburga i Wyborga. Kilka salw wystrzelono pod Pałac Zimowy, kiedy demonstranci dotarli do Ogrodu Aleksandra. Scena wkrótce została zaśmiecona ciałami rannych i zabitych. Lokalne starcia trwały do ​​późnych godzin wieczornych, dopiero o 23:00 władzom udało się rozproszyć demonstrantów.

 

Efekty

W raporcie, który został przedstawiony Mikołajowi II, znacząco zaniżono liczbę osób poszkodowanych 9 stycznia. Według raportu, Krwawa Niedziela, której podsumowanie zostało powtórzone w tym artykule, zabiła 130 osób i zraniła kolejne 299 osób. W rzeczywistości liczba zabitych i rannych przekroczyła cztery tysiące osób, dokładna liczba pozostała tajemnicą.

 

Georgy Gapon zdołał ukryć się za granicą, ale w marcu 1906 roku ksiądz został zabity przez eserowców. Burmistrz Fullon, który był bezpośrednio zaangażowany w wydarzenia Krwawej Niedzieli, został zwolniony 10 stycznia 1905 roku. Stanowisko stracił także minister spraw wewnętrznych Svyatopolk-Mirsky. Podczas niego odbyło się spotkanie cesarza z delegacją roboczą, Mikołaj II wyraził ubolewanie, że zginęło tak wiele osób. Niemniej jednak powiedział, że demonstranci popełnili przestępstwo i potępili masowy marsz.

 

Wniosek

Po zniknięciu Gapona strajk masowy się skończył, a niepokoje ustąpiły. Okazało się to jednak tylko ciszą przed burzą, niebawem państwo oczekiwało nowych przewrotów politycznych i wyrzeczeń.

 

22 stycznia (9 stycznia, stary styl) 1905 r. Policja i regularne oddziały strzelały do ​​procesji robotników zmierzających do Pałacu Zimowego. Nie było dialogu z władzami. Pierwsza rewolucja rosyjska rozpoczęła się od „Krwawej niedzieli”.

 

Wymagania wstępne

 

Bezpośrednim powodem marszu robotników był „incydent z Putiłowem” - niesprawiedliwe zwolnienie w grudniu 1904 r. Czterech robotników, członków „Zgromadzenia Robotników Rosyjskiej Fabryki w St. Petersburgu” pod przewodnictwem księdza Georgy Gapona, największego legalnego organizacja pracowników w kraju. Należy zaznaczyć, że „Zgromadzenie pracowników” powstało z inicjatywy naczelnika Wydziału Specjalnego Wydziału Policji S.V. Zubatova i był pod patronatem burmistrza Petersburga, generała I.A. Fullon. Jednak w styczniu 1905 roku Zubatov już dawno przeszedł na emeryturę, utracono kontrolę nad „Zgromadzeniem”, a ono samo uległo radykalizacji nastrojów.

Innym powodem jest odmowa kierownictwa fabryki Putiłowa od Nowego Roku wprowadzenia ośmiogodzinnego dnia pracy. Przedsiębiorstwo strajkuje. Putiłowici są wspierani przez pracowników z innych fabryk. W Petersburgu wybucha masowy strajk robotniczy.

Decyzja o przeprowadzeniu niedzielnego marszu w celu przekazania postulatów robotników bezpośrednio carowi zapadła 6 stycznia po południu na spotkaniu działaczy Sobrańskich. Oryginalny tekst petycji opracował ks. Georgy Gapon, ówczesny przywódca protestu. Następnego dnia, 7 stycznia, po spotkaniu Gapona z przedstawicielami partii rewolucyjnych, tekst został zrewidowany iw ostatecznej formie był właściwie ultimatum dla Mikołaja II i rządu, żądania polityczne zaczęły przeważać nad żądaniami ekonomicznymi: natychmiastowe zwołanie Konstytuanta, oddzielenie Kościoła od państwa - oczywiście nie do przyjęcia dla władz.

 

Reakcja mocy

 

Organy ścigania przegapiły sytuację wraz z rozpoczęciem ruchu strajkowego w stolicy. Ówczesni liderzy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości - książę P.D. Svyatopolk-Mirsky i N.V. Muravyov czekali na rezygnację i przygotowywali się do przekazania spraw swoim następcom. Car i jego świta byli zajęci celebrowaniem chrztu Pańskiego.

Dopiero 7 stycznia spotkał się wreszcie minister sprawiedliwości N.V. Muravyov z księdzem Gaponem, ale strony nie mogły dojść do porozumienia. Tego samego dnia na spotkaniu przedstawicieli organów ścigania omówiono kwestię natychmiastowego aresztowania Gapona, ale postanowiono nie prowokować pracowników. Wieczorem 8 stycznia w Petersburgu ogłoszono stan wojenny i postanowiono zatrzymać Gapona i jego najbliższych zwolenników. Tego samego wieczoru, po konsultacji z cesarzem, zniesiono stan wojenny. Już po północy kolejne spotkanie funkcjonariuszy bezpieczeństwa: dyskutowali o rozmieszczeniu wojsk, zapadła decyzja - nie ruszać procesji robotników przez miasto, ale w żadnym wypadku nie wolno im wpuszczać na Plac Pałacowy. Dopiero w nocy 9 września funkcjonariusze bezpieczeństwa w pełni zdali sobie sprawę, że rozlew krwi jest nieunikniony, ale nie przygotowali kolejnego spotkania strajkujących robotników.

Mikołaja II

 

Król najprawdopodobniej nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Mikołaj II był w Gatczynie, w jego dzienniku z 8 stycznia czytamy: „Od wczoraj w Petersburgu strajkują wszystkie fabryki i fabryki. Z okolic wezwano wojska, aby wzmocniły garnizon. Dotychczas pracownicy byli spokojni. Ich liczbę szacuje się na 120 tys. Na czele związku robotniczego stoi jakiś socjalistyczny ksiądz Gapon. Mirsky przyszedł wieczorem, aby poinformować o podjętych działaniach ”. I to wszystko. Wydaje się, że początkowo osoby wokół samego cesarza nie rozumiały, co się dzieje, a kiedy stało się jasne, nikt nie odważył się opisać prawdziwego stanu rzeczy.

 

Główna kolumna robotników, na czele której stał ksiądz Georgy Gapon, ubrana w ceremonialną sutannę i trzymająca krzyż, przeniosła się na Plac Pałacowy z Placówki w Narwie. Wielu robotników spacerowało ze swoimi rodzinami, niosąc w rękach ikony, portrety cara i carycy. Demonstranci śpiewali. Kiedy do Łuku Triumfalnego zostało nie więcej niż sto kroków, kawaleria nagle rzuciła się na robotników. Łańcuch żołnierza wystrzeliwuje następnie pięć celnych salw. Strzelają, żeby zabić. Kiedy tłum się przerzedza, a wielu robotników leży na chodniku, żołnierze opuszczają celownik i dobijają rannych.

Gapon zostaje cudownie ocalony. Niektóre kolumny robotnicze docierają jednak do Placu Pałacowego, gdzie są zatrzymywane nie mniej brutalnie. Tego dnia strzały słychać w całym mieście. Na Wyspie Wasiliewskiej setki robotników kozackich wlatują do robotników. Działania wojsk są słabo skoordynowane, dwóch policjantów - Zholtkevich i Shornikov - zostanie omyłkowo zabitych strzałami żołnierzy.

Dopiero wieczorem 9 stycznia (22) procesja została całkowicie rozproszona, a małe ośrodki oporu zostały stłumione. Proklamacje Gapona z klątwami przeciwko zdradzieckiemu królowi i potępieniem żołnierzy i oficerów pojawiły się w mieście i zaczęły się szybko rozprzestrzeniać.

9 (22) stycznia 1905 r., Sankt Petersburg - miały miejsce wydarzenia zwane „Krwawą Niedzielą” lub „Czerwoną Niedzielą” - rozproszenie procesji robotników do Pałacu Zimowego, którego celem było wręczenie władcy zbiorowa petycja dotycząca potrzeb pracowników.

 

Jak to się wszystko zaczęło

Wszystko zaczęło się od tego, że pod koniec grudnia 1904 r. W fabryce w Putiłowie zwolniono 4 pracowników. Zakład wykonywał ważne zlecenie obronne - wykonał transporter kolejowy do transportu okrętów podwodnych. Rosyjskie okręty podwodne mogły zmienić przebieg wojny morskiej na naszą korzyść i w tym celu musiały zostać dostarczone przez cały kraj na Daleki Wschód. Nie można było tego zrobić bez transportera zamówionego przez fabrykę Putiłowa.

 

Trzech zostało zwolnionych za prawdziwe wagary, a tylko jedna osoba została faktycznie ranna. Ale rewolucjoniści szczęśliwie przyjęli tę okazję i zaczęli podsycać pasje. Należy zauważyć, że socjalistyczno-rewolucyjny P. Rutenberg, który należał do wewnętrznego kręgu G. Gapona, również pracował u Putiłowskiego (kierownik warsztatu instrumentalnego).

 

3 stycznia 1905 r. Zwykły konflikt robotniczy przerodził się w powszechny strajk fabryczny. Następnie wymagania zostały przekazane kierownictwu fabryki. Ale petycja robotników mówiła nie tyle o przywróceniu do pracy jego towarzyszy, ale o szerokim zakresie żądań ekonomicznych i politycznych, których administracja nie mogła spełnić z całkiem zrozumiałych powodów. W mgnieniu oka prawie cały Petersburg solidarnie strajkował. W raportach policyjnych mówiono o aktywnym udziale w rozprzestrzenianiu się zamieszek służb specjalnych Japonii i Wielkiej Brytanii.

 

Szczegóły prowokacji

Pomysł udania się do cara z petycją został zgłoszony przez księdza Georgy Gapona i jego świtę 6 stycznia 1905 r. Jednak zaproszonych do cara robotników po pomoc przedstawiano jedynie postulaty czysto ekonomiczne. Prowokatorzy Gapona zaczęli nawet rozpowszechniać pogłoskę, że sam Mikołaj II chciał spotkać się ze swoim ludem. Schemat prowokacji był następujący: agitatorzy rewolucyjni rzekomo w imieniu cara przekazali robotnikom, co następuje: „Ja, car Boży, jestem bezsilny wobec urzędników i krat, chcę pomóc ludowi ale szlachta nie daje. Powstańcie, prawosławni chrześcijanie, pomóżcie mi, carowi, przezwyciężać moich i swoich wrogów. "

 

Mówiło o tym wielu naocznych świadków (na przykład bolszewicka Subbotina). Setki rewolucyjnych prowokatorów kroczyło między ludźmi, zapraszając ich na Plac Pałacowy do drugiej po południu 9 stycznia, oświadczając, że car będzie tam na nich czekał. Jak wiecie, robotnicy zaczęli przygotowywać się do tego dnia jako święta: prasując swoje najlepsze ubrania, wielu miało zabrać ze sobą swoje dzieci. W opinii większości był to rodzaj procesji z krzyżem do cara, tym bardziej, że zapowiedział jej kapłan.

 

Wiadomo o wydarzeniach między 6 a 9 stycznia, że: Rankiem 7 stycznia Minister Sprawiedliwości NV Muravyov podjął próbę podjęcia negocjacji z Gaponem, który był już wtedy w konspiracji, który według przekonania burmistrza Petersburga, generała I. A. Fullona, ​​mógł przynieść pokój strajkującym. Rozmowy odbyły się po południu w Ministerstwie Sprawiedliwości. Ultimatum radykalnych żądań politycznych petycji Gapon sprawiło, że kontynuowanie negocjacji stało się bezsensowne, ale wypełniając zobowiązanie, które przyjął podczas negocjacji, Muravyov nie zarządził natychmiastowego aresztowania księdza.

 

Wieczorem 7 stycznia Minister Spraw Wewnętrznych Svyatopolk-Mirsky odbył spotkanie, na którym Minister Sprawiedliwości Muravyov, Minister Finansów Kokovtsov, Wiceminister Spraw Wewnętrznych, Szef Korpusu Żandarmerii Generał Rydzevsky, dyrektor Departament Policji Łopuchin, dowódca korpusu gwardii generał Wasilczikow, burmistrz Petersburga, generał Fullon. Po tym, jak Minister Sprawiedliwości poinformował o nieudanych negocjacjach z Gaponem, na spotkaniu omówiono możliwość aresztowania tego ostatniego.

 

Ale „aby uniknąć dalszego pogorszenia sytuacji w mieście, postanowili powstrzymać się od wydania nakazu aresztowania księdza”.

 

Rankiem 8 stycznia Gapon sporządził pismo do ministra spraw wewnętrznych, które jeden z jego współpracowników przekazał ministerstwu. W liście tym ksiądz oświadczył: „Robotnicy i mieszkańcy Sankt Petersburga różnych klas chcą i muszą spotkać się z carem 9 stycznia w niedzielę o godzinie 14 na Placu Pałacowym, aby bezpośrednio mu wyrazić swoje potrzeby i potrzeby. całego narodu rosyjskiego. Król nie ma się czego obawiać. Ja, jako przedstawiciel "Spotkania Robotników Rosyjskich" miasta Petersburga, moi współpracownicy, nawet tak zwane grupy rewolucyjne różnych nurtów, gwarantuję nienaruszalność jego osobowości ... Wasz obowiązek wobec Car i cały naród rosyjski natychmiast, dzisiaj, informacje Jego Cesarskiej Mości, zarówno powyższe, jak i nasza petycja załączona tutaj. "

 

Gapon wysłał list o podobnej treści do cesarza. Ale w związku z aresztowaniem robotnika, który dostarczał list do Carskiego Sioła, car nie otrzymał go. W tym dniu liczba strajkujących osiągnęła 120 000, a strajk w stolicy stał się powszechny.

 

Wieczorem 8 stycznia minister dworu cesarskiego baron Fryderyk, który przybył z Carskiego Sioła, przekazał Świętopełkowi-Mirskiemu cesarskie polecenie wprowadzenia stanu wojennego w Petersburgu. Wkrótce zebranie zwołał Svyatopolk-Mirsky. Żaden z obecnych nie pomyślał, że konieczne będzie zatrzymanie ruchu robotników siłą, a tym bardziej, że może nastąpić rozlew krwi. Mimo to zebranie zdecydowało o aresztowaniu księdza.

 

Generał Rydzevsky podpisał rozkaz dla burmistrza Petersburga Fullona, ​​aby natychmiast aresztować Gapona i 19 jego najbliższych współpracowników. Ale Fullon uważał, że „tych aresztowań nie da się przeprowadzić, ponieważ wymagałoby to zbyt wielu policjantów, których nie mógłby odciągnąć od ochrony porządku, a ponieważ te aresztowania nie mogły nie być nie tylko kojarzone z otwartym oporem”.

 

Po spotkaniu Svyatopolk-Mirsky udał się do cara z raportem o sytuacji w Petersburgu - ten raport, który miał na celu zniesienie stanu wojennego w stolicy od cesarza, był kojący i nie dawał wyobrażenia Surowość i złożoność sytuacji w Petersburgu w przededniu bezprecedensowej skali i radykalizmu żądań politycznych masowej akcji robotniczej. Cesarza nie poinformowano także o zamiarach władz wojskowo-policyjnych stolicy na najbliższy dzień. Z tych wszystkich powodów 8 stycznia 1905 r. Zdecydowano, że car nie pojedzie jutro do stolicy, tylko zostanie w Carskim Siole (mieszkał tam stale, a nie w Pałacu Zimowym).

 

Zniesienie przez władcę stanu wojennego w stolicy nie oznaczało, że odwołał on nakaz aresztowania Georgy Gapona i jego głównych współpracowników przy organizacji strajku generalnego. Dlatego kierując się instrukcjami ministra dworu cesarskiego Fryderyksza, szef jego kancelarii gen. Mosołow w nocy 9 stycznia wezwał zastępcę ministra spraw wewnętrznych Rydzewskiego w celu uzyskania informacji w tej sprawie.

 

„Zapytałem go, czy aresztowano Gapona”, wspominał później generał Mosolov, „odpowiedział, że nie, biorąc pod uwagę fakt, że usiadł w jednym z domów w dzielnicy robotniczej i co najmniej 10 osób trzeba było poświęcić, żeby go aresztować. ... Postanowili aresztować go następnego ranka, kiedy przemówił. Słysząc zapewne w moim głosie niezgodę z jego opinią, powiedział do mnie: „Cóż, chcesz, abym wziął na swoje sumienie 10 ludzkich ofiar z powodu tego brudnego księdza?”. Na co moja odpowiedź brzmiała, że ​​na jego miejsce wziąłbym na swoje sumienie całe 100, bo jutro moim zdaniem grozi dużo większymi ofiarami ludzkimi, co niestety faktycznie się okazało ... "

 

9 stycznia obniżono cesarski sztandar nad Pałacem Zimowym, jak to zawsze miało miejsce pod nieobecność cesarza w Pałacu Zimowym. Ponadto zarówno sam Gapon, jak i inni przywódcy organizacji robotniczych (nie wspominając o socjalistach z kręgu Gapon) wiedzieli, że kodeks praw Imperium Rosyjskiego przewidywał różne petycje do cara, ale nie podczas masowych demonstracji. .

 

Niemniej jednak można przypuszczać, że mógł przyjechać do Petersburga i wyjść do ludzi, gdyby nie 4 okoliczności:

 

Jakiś czas przed opisanymi wydarzeniami policja była w stanie dowiedzieć się, że w wewnętrznym kręgu Gapona pojawili się eserowcy-terroryści. Przypomnę, że Karta Związku Robotników Fabrycznych zabraniała wstępu do niego socjalistom i rewolucjonistom i do 1905 roku Gapon (i sami robotnicy) ściśle przestrzegali tej Karty.

 

Prawo Imperium Rosyjskiego nie przewidywało składania petycji do cara podczas masowych demonstracji, a tym bardziej petycji z żądaniami politycznymi.

 

W dzisiejszych czasach rozpoczęto śledztwo w sprawie wydarzeń z 6 stycznia, a jedną z głównych wersji była próba zamachu na Mikołaja II.

 

Niemal od rana w niektórych kolumnach demonstrantów wybuchły zamieszki, które zostały sprowokowane przez eserowców (np. Na Wyspie Wasilewskiej, jeszcze przed strzelaniną w innych rejonach).

 

To znaczy, gdyby w szeregach demonstrantów Związku Robotników Fabrycznych nie było prowokatorów eserowalno-rewolucyjnych, gdyby demonstracja odbyła się pokojowo, to około południa cesarz mógł zostać poinformowany o czysto pokojowym charakterze demonstracji, i wtedy mógł wydać odpowiednie rozkazy, aby wpuścić demonstrantów na Plac Pałacowy i wyznaczyć ich przedstawicieli na spotkanie z nimi lub udać się do Petersburga, do Pałacu Zimowego i spotkać się z przedstawicielami robotników.

 

Oczywiście pod warunkiem, że nie ma innych trzech okoliczności.

 

Gdyby nie te okoliczności, władca mógłby przybyć do stolicy po południu; pokojowych demonstrantów można było wpuścić na Plac Pałacowy; Gapon i kilku przedstawicieli robotników mogli zostać zaproszeni do Pałacu Zimowego. Jest prawdopodobne, że po negocjacjach car wyjdzie do ludu i ogłosi, że zapadły jakieś decyzje na korzyść robotników. W każdym razie, gdyby nie te 4 okoliczności, przedstawiciele rządu powołanego przez cesarza spotkaliby się z Gaponem i robotnikami. Ale wydarzenia po 6 stycznia (po pierwszych apelach Gapona do robotników) rozwinęły się tak szybko i zostały zorganizowane przez socjalistów-rewolucjonistów za plecami Gapona w tak prowokacyjnym stopniu, że władze nie miały czasu ani ich jasno zrozumieć, ani na nie zareagować. prawidłowo.

 

Tak więc tysiące ludzi było gotowych na spotkanie z cesarzem. Nie można było odwołać demonstracji - gazety nie zostały opublikowane. Aż do późnego wieczora w przeddzień 9 stycznia setki agitatorów przechadzało się po dzielnicach robotniczych, podniecając ludzi, zapraszając ich na Plac Pałacowy i raz po raz oświadczając, że wyzyskiwacze i urzędnicy utrudniają spotkanie.

 

Władze Petersburga, które spotkały się wieczorem 8 stycznia na konferencji, zdając sobie sprawę, że nie można już zatrzymać robotników, postanowiły uniemożliwić im wejście do ścisłego centrum miasta. Głównym zadaniem było zapobieżenie zamieszkom, nieuchronnemu zgnieceniu i śmierci ludzi w wyniku ogromnych mas spływających z 4 stron wąskiej przestrzeni Newskiego Prospektu i na Plac Pałacowy, wśród nasypów i kanałów. Starając się zapobiec tragedii, władze wydały nakaz zakazu rajdu z 9 stycznia i ostrzeżenie o niebezpieczeństwie. Rewolucjoniści wyrwali ze ścian domów prześcieradła z tekstem tego obwieszczenia i ponownie powtarzali ludziom o „intrygach” urzędników.

 

Jest oczywiste, że Gapon, oszukując zarówno władcę, jak i lud, ukrył przed nimi wywrotową pracę, jaką wykonywała jego świta. Obiecał cesarzowi immunitet, ale wiedział doskonale, że tzw. Rewolucjoniści, których zaprosił do udziału w marszu, wyjdą z hasłami „Precz z autokracją!”, „Niech żyje rewolucja!” I rewolwery. będzie w ich kieszeniach. Ostatecznie list księdza miał charakter nieakceptowalnego ultimatum - Rosjanin nie odważył się rozmawiać z władcą w takim języku i oczywiście nie pochwaliłby tego przesłania - ale przypomnę, na spotkaniach Gapon poinformował pracowników tylko w części petycji, która zawierała tylko żądania ekonomiczne ...

 

Gapon i siły przestępcze za jego plecami przygotowywały się do zabicia samego króla. Później, po opisanych wydarzeniach, kapłan został poproszony w wąskim gronie podobnie myślących ludzi:

 

Cóż, ojcze George, teraz jesteśmy sami i nie ma się co obawiać, że brudna pościel zostanie zabrana z chaty, a sprawa już przeszła. Wiecie, jak dużo rozmawiali o wydarzeniu z 9 stycznia i jak często można było usłyszeć orzeczenie, że gdyby car przyjął poselstwo z honorem, uprzejmie wysłuchał posłów, wszystko potoczyłoby się polubownie. Cóż, jak przypuszczasz, och. George, co by się stało, gdyby car wyszedł do ludu?

 

Absolutnie nieoczekiwane, ale szczerze mówiąc, pop odpowiedział:

 

Zabiliby w pół minuty, pół sekundy.

 

Szef petersburskiego wydziału bezpieczeństwa AV Gierasimow opisał również w swoich wspomnieniach, że był plan zabicia Mikołaja II, o którym opowiadał mu Gapon podczas rozmowy z nim i Rachkowskim: „Nagle zapytałem go, czy to prawda, że ​​na 9 stycznia planowano rozstrzelanie cesarza, gdy wyjdzie do ludu. Gapon odpowiedział: „Tak, zgadza się. Byłoby straszne, gdyby ten plan się spełnił. Dowiedziałem się o nim dużo później. To nie był mój plan, ale Rutenberga… Bóg go ocalił… ”.

 

Przedstawiciele partii rewolucyjnych zostali rozdzieleni między oddzielne kolumny robotników (było ich jedenaście - według liczby oddziałów organizacji Gapon). Bojownicy SR przygotowywali broń. Bolszewicy utworzyli oddziały, z których każdy składał się z chorążego, agitatora i jądra, które ich broniło (to znaczy bojowników). Wszyscy członkowie RSDLP musieli stawić się w punktach zbiórki do szóstej rano. Przygotowywano transparenty i transparenty: „Precz z autokracją!”, „Niech żyje rewolucja!”, „Do broni, towarzysze!”

 

9 stycznia 1905 - początek Krwawej Niedzieli

9 stycznia wczesnym rankiem pracownicy zaczęli gromadzić się w punktach zbiórki. Przed rozpoczęciem procesji w kaplicy fabryki Putiłowa odbyła się modlitwa za zdrowie cara. Procesja miała wszystkie cechy procesji. W pierwszych rzędach niesiono ikony, sztandary i portrety królewskie. Ale od samego początku, na długo przed oddaniem pierwszych strzałów, na drugim końcu miasta, na Wyspie Wasilewskiej (a także w niektórych innych miejscach), bliskie eserowcom grupy robotników, kierowane przez rewolucyjnych prowokatorów, wznosiły barykady. z masztów telegraficznych i wywieszonych na nich czerwonych flag.

 

W poszczególnych kolumnach znajdowało się kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Ta ogromna masa śmiertelnie przesunęła się w kierunku centrum i im bliżej była, tym bardziej poddawana była agitacji rewolucyjnych prowokatorów. Nie padł jeszcze ani jeden strzał, a niektórzy rozpowszechniają najbardziej niesamowite plotki o masowych egzekucjach. Próby porządkowania orszaku przez władze były odrzucane przez specjalnie zorganizowane grupy.

 

Szef wydziału policji Łopuchin, nawiasem mówiąc sympatyzujący z socjalistami, tak pisał o tych wydarzeniach: „Naelektryzowani agitacją, tłumy robotników, nie ulegający skutkom zwykłych działań policyjnych, a nawet kawalerii, uparcie zabiegał o Pałac Zimowy, po czym zirytowany oporem przystąpił do ataku jednostek wojskowych. Taki stan rzeczy spowodował konieczność podjęcia nadzwyczajnych działań w celu uporządkowania, a jednostki wojskowe musiały przeciwdziałać ogromnym rojom robotników z bronią palną ”.

 

Pochód z placówki w Narwie prowadził sam Gapon, który cały czas krzyczał: „Jeśli nam odmówi, to nie mamy już cara”. Kolumna zbliżała się do Kanału Obvodnego, gdzie jej drogę blokowały rzędy żołnierzy. Funkcjonariusze sugerowali, że coraz bardziej natarczywy tłum się zatrzyma, ale nie posłuchali. Pierwsze salwy zostały wystrzelone bez śladu. Tłum miał już wrócić, ale Gapon i jego asystenci ruszyli naprzód, pociągając za sobą tłum. Rozległy się strzały bojowe.

 

W przybliżeniu te same wydarzenia miały miejsce w innych miejscach - po stronie Wyborga, na Wyspie Wasilewskiej, na szlaku Szlisselburskim. Zaczęły pojawiać się czerwone sztandary i rewolucyjne hasła. Część tłumu, podekscytowana wyszkolonymi bojownikami, rozwaliła sklepy z bronią i wzniosła barykady. Na Wyspie Wasilewskiej tłum dowodzony przez bolszewika L.D. Davydova zdobył warsztat zbrojeniowy Schaffa. „Na Kirpichny Lane”, Lopukhin doniósł później cesarzowi, „tłum zaatakował dwóch policjantów, jeden z nich został pobity. Generał dywizji Elrikh został pobity na ul. Morskaja, jednego kapitana na ul. Gorochowaja, zatrzymano kuriera i zepsuł mu się silnik. Tłum wyciągnął z sań podchorążego Nikolaev Cavalry School, który przejeżdżał dorożką, złamał broniony przez siebie miecz, zadał mu bicie i rany… ”.

 

Następstwa krwawej niedzieli

W sumie 9 stycznia 1905 r. Zginęło 96 osób (w tym policjant), a do 333 osób zostało rannych, z czego przed 27 stycznia zmarły kolejne 34 osoby (w tym jeden zastępca komornika). W sumie zginęło 130 osób, a około 300 zostało rannych. Takie konsekwencje miała zaplanowana z góry akcja rewolucjonistów.

 

Przypuszczalnie wielu uczestników tej demonstracji w końcu doszło do istoty prowokacji Gapona i eserowców. Na przykład list od robotnika Andrieja Iwanowicza Agapowa (uczestnika wydarzeń z 9 stycznia) jest znany gazecie Novoye Vremya (z sierpnia 1905 r.), W którym, odnosząc się do prowokatorów, napisał:

 

... Oszukałeś nas i uczyniłeś buntownikami robotników, lojalnych poddanych cara. Celowo wsadziłeś nas pod kule, wiedziałeś, że tak będzie. Wiedziałeś, co zostało napisane w petycji rzekomo w naszym imieniu przez zdrajcę Gapona i jego gang. I nie wiedzieliśmy, a gdybyśmy wiedzieli, to nie tylko nigdzie byśmy nie poszli, ale też rozdarlibyśmy was na strzępy z Gaponem, własnymi rękami.

 

 

1905, 19 stycznia - w Pałacu Aleksandra w Carskim Siole władca otrzymał delegację robotników z fabryk metropolitalnych i podmiejskich oraz fabryk liczących 34 osoby, w towarzystwie generalnego gubernatora Sankt Petersburga D.F. Trepowa, mówiąc im w szczególności:

Wezwałem was, abyście osobiście mogli usłyszeć ode Mnie Moje słowo i przekazać je bezpośrednio swoim towarzyszom. <…> Wiem, że życie pracownika nie jest łatwe, wiele trzeba poprawić i usprawnić, ale trzeba mieć cierpliwość. Sam szczerze rozumiesz, że powinieneś być uczciwy wobec swoich mistrzów i liczyć się z warunkami naszej branży. Ale głoszenie Mi swoich potrzeb w zbuntowanym tłumie jest przestępstwem. <…> Wierzę w uczciwe uczucia ludzi pracy i ich niezachwiane oddanie Mnie, dlatego wybaczam im winę. <…>.

Mikołaj II i cesarzowa przeznaczyli 50 tysięcy rubli z własnych funduszy na pomoc członkom rodziny „zabitym i rannym podczas zamieszek 9 stycznia w Petersburgu”.

 

Oczywiście Krwawa Niedziela 9 stycznia wywarła bardzo duże wrażenie na rodzinie królewskiej. A rewolucjoniści rozmieszczają Czerwony Terror ...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz