Czytelniku, obserwując obecny cyrk
z pandemią w mediach, których właścicielami
są te same grupy finansowe najczęściej
z Londynu, lub jak dziś z USA.
U nas takim Nawalnym i Gaponem
był Lelewel, agent Citi, który podważył nam Kronikę Prokosza, ale żaden z
naszych durniów zwanych historykami nie pisze, że to właśnie on nam wystrugał
powstanie Listopadowe, ale o tym później.
Na teraz ważne jest by zrozumieć,
że historia, która jest pisana jest fikcją literacką, więc trzeba samemu więcej
czytać i zrozumieć na jakie wrotki nas wsadzają.
By zrozumieć zamieszki zamieszki
w Rosji w 1905 r musimy wiedzieć o kilku rzeczach, które się ze sobą łączą, a
mianowicie musimy zawsze połaczyć tło zewnętrzne czyli wojnę japońsko-rosyjską.
Banki postawiły na Japonię, ale aby ją wygrać trzeb osłabić drugą stronę. Na
wojnę potrzenbny jest sprzęt, ale jak ktoś stawia pieniądze, to nie po to, by
na tym stracić, a nie zarobić. Więc uruchamia sie agenturę, by zrobiła jak
najwięcej szkód w zakładach zbrojeniowych, a przy okazji wywołała takie
zamieszki, by wyciągnąć ludzi na ulice jednocześnie szczując i dezinformując
obie strony, a na skutki nie trzeba długo czekać.
SKĄD MY TO
ZNAMY.................................................
Takim osobnikiem okazał się
Georgy Gapon, który przyczynił się w znacznym stopniu do zamieszek w 1905 r w
Rosji.
Jak to wyglądało możemy
przeczytać w poniższym artykule:
https://schkola4kotovo.ru/krovavoe-voskresene-9-ili-22-yanvarya-dedushka-maidana-kto-stoyal-za/
9 stycznia (nowy styl 22
stycznia) 1905 - ważne wydarzenie historyczne we współczesnej historii Rosji.
Tego dnia za milczącą zgodą cesarza Mikołaja II rozstrzelano w Petersburgu
150-tysięczną procesję robotników, którzy mieli przekazać carowi petycję
podpisaną przez dziesiątki tysięcy petersburczyków z prośbą o reformy.
Powodem zorganizowania marszu do
Pałacu Zimowego było zwolnienie czterech pracowników z największej w Petersburgu
fabryki Putiłowskiego (obecnie fabryka Kirowskiego). 3 stycznia 13 000
robotników rozpoczęło strajk, żądając powrotu zwolnionych, wprowadzenia
8-godzinnego dnia pracy i zniesienia nadgodzin.
Strajkujący utworzyli z
robotników komisję wyborczą, aby wspólnie z administracją analizować ich
roszczenia. Opracowano wymagania: wprowadzić 8-godzinny dzień pracy, znieść
obowiązkową pracę w godzinach nadliczbowych, ustalić minimalną płacę, nie karać
strajkujących itp. 5 stycznia Komitet Centralny Rosyjskiej Partii
Socjaldemokratycznej (RSDLP) wydał ulotka wzywająca Putiłowców do przedłużenia
strajku, a do pracowników innych fabryk - do przyłączenia się do niej.
Putiłowcy byli wspierani przez
zakłady Obuchowskiego, Newskiego, stoczniowe, naboje i inne; do 7 stycznia
strajk stał się powszechny (według niekompletnych oficjalnych danych wzięło w
nim udział ponad 106 tysięcy osób).
Mikołaj II przekazał władzę w
stolicy dowództwu wojskowemu, które postanowiło zdusić ruch robotniczy, zanim
przerodził się on w rewolucję. Główną rolę w tłumieniu zamieszek przypisano
straży, wzmocniły ją inne jednostki wojskowe obwodu petersburskiego. W
wyznaczonych punktach skoncentrowano 20 batalionów piechoty i ponad 20
szwadronów kawalerii.
Wieczorem 8 stycznia grupa
pisarzy i naukowców z udziałem Maksyma Gorkiego zwróciła się do ministrów z
żądaniem zapobieżenia egzekucji robotników, ale nie chcieli jej słuchać.
Na 9 stycznia zaplanowano
spokojny marsz do Pałacu Zimowego. Marsz został przygotowany przez legalną
organizację „Spotkanie rosyjskich robotników w Sankt Petersburgu”, na czele
której stał ks. Georgy Gapon. Gapon przemawiał na spotkaniach, wzywając do
pójścia w pokojowym pochodzie do Cara, który jako jedyny może wstawiać się za
robotnikami. Gapon nalegał, aby car wyszedł do robotników i otrzymał od nich
apel.
W przeddzień marszu bolszewicy
wydali proklamację „Do wszystkich pracowników petersburskich”, w której
wyjaśnili daremność i niebezpieczeństwo marszu zaplanowanego przez Gapona.
9 stycznia około 150 tysięcy
robotników wyszło na ulice Petersburga. Kolumny prowadzone przez Gapona
kierowały się w stronę Pałacu Zimowego.
Robotnicy przybywali z rodzinami,
nosili portrety cara, ikony, krzyże, śpiewali modlitwy. W całym mieście
procesję witali uzbrojeni żołnierze, ale nikt nie chciał wierzyć, że mogą
strzelać. Cesarz Mikołaj II był tego dnia w Carskim Siole. Kiedy jedna z kolumn
zbliżyła się do Pałacu Zimowego, nagle rozległy się strzały. Jednostki
stacjonujące w Pałacu Zimowym oddały trzy salwy w kierunku uczestników procesji
(w Ogrodzie Aleksandra, przy Moście Pałacowym oraz w budynku Sztabu
Generalnego). Kawaleria i żandarmi konni cięli robotników szablami i dobijali
rannych.
Według oficjalnych danych zginęło
96 osób, a 330 zostało rannych, według nieoficjalnych danych ponad tysiąc
zabitych i dwa tysiące rannych.
Według dziennikarzy
petersburskich gazet liczba zabitych i rannych wyniosła około 4,9 tys. Osób.
Policja potajemnie chowała
zmarłych w nocy na cmentarzach Preobrażeńskiego, Mitrofaniewskiego,
Wniebowzięcia i Smoleńskiego.
Bolszewicy z Wyspy Wasilewskiej
rozdali ulotkę, w której wzywali robotników do przejęcia broni i rozpoczęcia
zbrojnej walki z autokracją. Robotnicy zajęli sklepy i magazyny z bronią,
rozbroili policję. Pierwsze barykady zostały wzniesione na Wyspie Wasilewskiej.
22 stycznia (9 według starego
stylu) 1905 r. Miało miejsce w Petersburgu wydarzenie, które politolodzy
nazwaliby „punktem bez powrotu”. Tego dnia dla wielu stało się jasne, że dawna
Rosja nie tylko wyjeżdża, ale już wyjechała. Na zawsze.
Znamy ten dzień jako Krwawą
Niedzielę. Następnie jednostki strażników otworzyły ogień, by zabić. Celem są
cywile, kobiety, dzieci, flagi, ikony i portrety ostatniego rosyjskiego
autokraty.
Ostatnia nadzieja
Przez długi czas wśród zwykłych
Rosjan był ciekawy żart: „Jesteśmy tymi samymi panami, tylko pod maską. Mistrz
uczy się z książek, a my uczymy się na wypukłościach, ale tyłek mistrza jest
bielszy, na tym polega cała różnica ”. Mniej więcej tak było, ale tylko na
razie. Na początku XX wieku. żart przestał odpowiadać rzeczywistości.
Robotnicy, którzy byli wczoraj chłopami, całkowicie stracili wiarę w dobrego
pana, który „przyjdzie i osądzi sprawiedliwie”. Ale główny mistrz pozostał.
Król. Ten, który podczas spisu ludności Cesarstwa Rosyjskiego w 1897 r. W
rubryce „okupacja” wpisał: „Władca ziem rosyjskich”.
Logika robotników, którzy wyszli
tego pamiętnego dnia na pokojowy marsz, jest prosta. Ponieważ jesteś mistrzem -
uporządkuj. Elita kierowała się tą samą logiką. Główny ideolog imperium, główny
prokurator Świętego Synodu Konstantin Pobedonostsev powiedział wprost:
„Podstawą naszego ustroju jest bliskie sąsiedztwo cara i autokratycznego
ustroju”.
Teraz modne stało się
argumentowanie, że - jak mówią - robotnicy nie mają prawa ani maszerować, ani
składać petycji do władcy. To jest jawne kłamstwo. Skargi kierowano do królów
od niepamiętnych czasów. A zwykli władcy często dawali im szansę. Na przykład
Katarzyna Wielka potępiła chłopską petycję. Do cara Aleksieja Michajłowicza
Cichego dwukrotnie, podczas zamieszek solnych i miedzianych, wtargnął tłum
moskiewskich ludzi ze zbiorowymi żądaniami powstrzymania bojarskiej samowoli. W
takich przypadkach ustępowanie ludowi nie było uważane za wstyd. Dlaczego więc
w 1905 roku. Dlaczego więc ostatni cesarz rosyjski zerwał z wielowiekową
tradycją?
Oto lista nawet nie żądań, ale
prośby pracowników, z którymi udali się do „niezawodnego władcy”: „Dzień
roboczy to 8 godzin. Pracuj przez całą dobę, na trzy zmiany. Normalna płaca
robotnika to nie mniej niż jeden rubel ( za dzień - wyd .). Dla robotnicy - nie
mniej niż 70 kopiejek. Dla swoich dzieci - zorganizować dziecięcy sierociniec.
Płać za pracę w godzinach nadliczbowych podwójnie. Personel medyczny fabryk
musi być zobowiązany do zwracania większej uwagi na rannych i kalekich
pracowników. " Czy to przesada?
Światowy kryzys finansowy
1900-1906 u szczytu. Ceny węgla i ropy, które Rosja już eksportowała, spadły
wówczas trzykrotnie. Około jedna trzecia banków pękła. Bezrobocie osiągnęło
20%. Rubel spadł o około połowę w stosunku do funta szterlinga. Udziały fabryki
Putiłowa, która wszystko zapoczątkowała, spadły o 71%. Zaczęli dokręcać
nakrętki. To pod „krwawym” Stalinem zostali zwolnieni za 20 minut spóźnienia -
za „dobrego” cara wylecieli z pracy z 5-minutowym opóźnieniem. Kary za
małżeństwo z powodu kiepskich maszyn pochłaniały czasem całą pensję. Nie chodzi
więc o rewolucyjną propagandę.
Oto kolejny cytat ze skargi
przeciwko właścicielom fabryk, którzy wykonywali m.in. państwowy rozkaz
wojskowy: „Na przedpolu odbywa się budowa okrętów, które zdaniem rządu są
potężną siłą morską. robotników i wyraźnie widzą, jak cały gang, od szefów
państwowych fabryk i dyrektorów prywatnych fabryk po praktykantów i pracowników
niskiego szczebla, rabujący pieniądze ludzi i zmuszający pracowników do budowy
statków, wyraźnie nieodpowiednich do długich podróży, z nity i szwy ołowiane
zamiast gonienia. Podsumowanie: „Cierpliwość pracowników się skończyła.
Wyraźnie widzą, że rząd urzędników jest wrogiem ojczyzny i ludu ”.
"Dlaczego tak jest ?!"
Jak na to reaguje „Władca ziem
rosyjskich”? Nie ma mowy. Wiedział z góry, że robotnicy szykują pokojową
demonstrację, a ich prośby były znane. Ojciec car zdecydował się opuścić
miasto. Że tak powiem, wycofał się. Minister spraw wewnętrznych Piotr
Svyatopolk-Mirsky w przededniu fatalnych wydarzeń napisał: „Są powody, by
sądzić, że jutro wszystko będzie dobrze”.
Ani on, ani burmistrz nie mieli
żadnego zrozumiałego planu działania. Tak, nakazali wydrukowanie i dystrybucję
1000 ulotek ostrzegających przed nieuprawnionym marszem. Ale żołnierzom nie
wydano jasnych rozkazów.
Wynik był imponujący. „Ludzie
wili się w konwulsjach, krzyczeli z bólu, krwawili. Na kracie, ściskając jeden
z prętów, 12-letni chłopiec z opadłą strzaskaną czaszką ... Po tym dzikim,
nieuzasadnionym mordowaniu wielu niewinnych ludzi, oburzenie tłumu osiągnęło
skrajne rozmiary. W tłumie zabrzmiały pytania: „Ponieważ przyszliśmy prosić
cara o wstawiennictwo, jesteśmy rozstrzeliwani! Czy to możliwe w
chrześcijańskim kraju z chrześcijańskimi władcami? To znaczy, że nie mamy cara,
a urzędnicy są naszymi wrogami, wiedzieliśmy o tym wcześniej! " - napisali
naoczni świadkowie.
Dziesięć dni później car otrzymał
delegację 34 robotników specjalnie wybranych przez nowego generalnego
gubernatora Petersburga Dmitrija Trepowa , który uwiecznił się rozkazem: „Nie
oszczędzajcie patronów!”. Król uścisnął im ręce, a nawet nakarmił ich obiadem.
I w końcu ... wybaczył im. Na rodziny liczące 200 zabitych i około 1000 rannych
para cesarska wyznaczyła 50 tys. Rubli.
W angielskim Westminster Gazette
z 27 stycznia 1905 r. Napisano: „Mikołaj, nazywany przez nowego rozjemcę
założycielem Haskiej Konferencji Rozbrojeniowej, mógł przyjąć delegację
pokojowych poddanych. Ale do tego nie miał dość odwagi, inteligencji ani
uczciwości. A jeśli w Rosji wybuchnie rewolucja, to znaczy, że car i biurokracja
siłą pchnęli na tę ścieżkę wyczerpanych ludzi ”.
Baron Wrangel , którego nie można
było podejrzewać o zdradę , również zgodził się z Brytyjczykami : „Gdyby cesarz
wyszedł na balkon, gdyby posłuchał ludu, nic by się nie wydarzyło, poza tym, że
car stałby się bardziej popularny. .. Jak wyglądał prestiż jego pradziadka
Mikołaja I podczas zamieszek cholery na placu Sennaja! Ale naszym carem był
tylko Mikołaj II, a nie drugi Mikołaj. "
Jednym z najbardziej tragicznych
wydarzeń w historii Rosji jest Krwawa Niedziela. Krótko mówiąc, 9 stycznia 1905
r. Wybuchła demonstracja, w której wzięło udział około 140 000 członków klasy
robotniczej. Stało się to w Sankt Petersburgu, podczas którego ludzie zaczęli
nazywać to Krwawym. Wielu historyków uważa, że właśnie to było decydującym
impulsem do rozpoczęcia rewolucji 1905 roku.
Krótko o tle
Pod koniec 1904 r. W kraju
rozpoczęły się niepokoje polityczne, po klęsce, jaką państwo poniosło w słynnej
wojnie rosyjsko-japońskiej. Jakie wydarzenia doprowadziły do masowych
egzekucji robotników - tragedii, która przeszła do historii jako Krwawa
Niedziela? Krótko mówiąc, wszystko zaczęło się od zorganizowania „Spotkania
rosyjskich robotników fabrycznych”.
Co ciekawe, aktywnie promowano
powstanie tej organizacji, co wynikało z obaw władz o rosnącą liczbę
niezadowolonych ze środowiska pracy. Głównym celem „Zgromadzenia” od samego
początku była ochrona przedstawicieli klasy robotniczej przed wpływem
rewolucyjnej propagandy, organizowanie wzajemnej pomocy i edukacja. Jednak
„Zgromadzenie” nie było należycie kontrolowane przez władze, w wyniku czego
nastąpiła gwałtowna zmiana w przebiegu organizacji. Wynikało to w dużej mierze
z osobowości osoby, która nim kierowała.
Georgy Gapon
Co ma wspólnego Georgy Gapon z
tragicznym dniem, który zostanie zapamiętany jako Krwawa Niedziela? Krótko
mówiąc, to właśnie ten duchowny stał się inspiracją i organizatorem
demonstracji, której wynik okazał się bardzo smutny. Gapon objął stanowisko
szefa „Zgromadzenia” pod koniec 1903 roku i wkrótce uzyskał on nieograniczoną
władzę. Ambitny duchowny marzył, że jego nazwisko przejdzie do historii,
ogłaszając się prawdziwym przywódcą klasy robotniczej.
Przywódca Sobraniye założył tajną
komisję, której członkowie czytali zakazaną literaturę, studiowali historię
ruchów rewolucyjnych i opracowywali plany walki o interesy klasy robotniczej.
Małżonkowie Karelina, cieszący się dużym prestiżem wśród robotników, zostali
współpracownikami Gapona.
W marcu 1904 r. Sporządzono
„Program pięciu”, uwzględniający specyficzne postulaty polityczne i gospodarcze
członków tajnego komitetu. To ona posłużyła jako źródło, z którego wzięto
żądania, które demonstranci planowali przedstawić królowi w Krwawą Niedzielę
1905 roku. Krótko mówiąc, nie udało im się osiągnąć celu. W tym dniu petycja
nigdy nie trafiła w ręce Mikołaja II.
Incydent w fabryce Putiłowa
Jakie wydarzenie skłoniło
robotników do wzięcia udziału w masowej demonstracji w tak zwaną Krwawą
Niedzielę? Można o tym krótko opowiedzieć w ten sposób: impulsem było zwolnienie
kilku osób, które pracowały w fabryce Putiłowa. Wszyscy byli uczestnikami
„Spotkania”. Rozeszły się pogłoski, że ludzi zwalniano właśnie z powodu
przynależności do organizacji.
Niepokój rozprzestrzenił się
również na inne przedsiębiorstwa działające w tym czasie w Petersburgu.
Rozpoczęły się masowe strajki, zaczęto rozprowadzać ulotki z żądaniami
gospodarczymi i politycznymi wobec rządu. Zainspirowany Gaponem zdecydował się
złożyć petycję osobiście autokracie Mikołajowi II. Gdy uczestnikom „Zjazdu”,
którego liczba przekroczyła już 20 tysięcy, odczytano treść apelu do cara,
wyrażano chęć wzięcia udziału w zlocie.
Ustalono również datę procesji,
która przeszła do historii jako Krwawa Niedziela - 9 stycznia 1905 roku. Główne
wydarzenia zostały pokrótce opisane poniżej.
Nie zaplanowano rozlewu krwi
Władze wcześniej dowiedziały się
o zbliżającej się demonstracji, w której miało wziąć udział około 140 tys.
Osób. Cesarz Mikołaj 6 stycznia wyjechał z rodziną do Carskiego Sioła. Minister
Spraw Wewnętrznych zwołał w przeddzień wydarzenia nadzwyczajne spotkanie, które
zostanie zapamiętane jako Krwawa Niedziela 1905 r. Krótko mówiąc, podczas
spotkania postanowiono nie dopuścić demonstrantów nie tylko na Plac Pałacowy,
ale także centrum miasta.
Warto wspomnieć, że rozlew krwi
nie był pierwotnie planowany. Władze nie wątpiły, że widok uzbrojonych
żołnierzy zmusi tłum do rozejścia się, ale te oczekiwania nie zostały
spełnione.
Masowe zabójstwa
Procesja, która ruszyła w
kierunku Pałacu Zimowego, składała się z mężczyzn, kobiet i dzieci, którzy nie
mieli przy sobie broni. Wielu uczestników procesji trzymało portrety Mikołaja
II, gonfalonów. Pod Bramą Newskiego demonstracja została zaatakowana przez
kawalerię, po czym rozpoczęto strzelanie i oddano pięć strzałów.
Kolejne strzały padły w kierunku
mostu Troickiego od strony Petersburga i Wyborga. Kilka salw wystrzelono pod
Pałac Zimowy, kiedy demonstranci dotarli do Ogrodu Aleksandra. Scena wkrótce
została zaśmiecona ciałami rannych i zabitych. Lokalne starcia trwały do
późnych godzin wieczornych, dopiero o 23:00 władzom udało się rozproszyć
demonstrantów.
Efekty
W raporcie, który został
przedstawiony Mikołajowi II, znacząco zaniżono liczbę osób poszkodowanych 9
stycznia. Według raportu, Krwawa Niedziela, której podsumowanie zostało
powtórzone w tym artykule, zabiła 130 osób i zraniła kolejne 299 osób. W
rzeczywistości liczba zabitych i rannych przekroczyła cztery tysiące osób,
dokładna liczba pozostała tajemnicą.
Georgy Gapon zdołał ukryć się za
granicą, ale w marcu 1906 roku ksiądz został zabity przez eserowców. Burmistrz
Fullon, który był bezpośrednio zaangażowany w wydarzenia Krwawej Niedzieli,
został zwolniony 10 stycznia 1905 roku. Stanowisko stracił także minister spraw
wewnętrznych Svyatopolk-Mirsky. Podczas niego odbyło się spotkanie cesarza z
delegacją roboczą, Mikołaj II wyraził ubolewanie, że zginęło tak wiele osób.
Niemniej jednak powiedział, że demonstranci popełnili przestępstwo i potępili
masowy marsz.
Wniosek
Po zniknięciu Gapona strajk
masowy się skończył, a niepokoje ustąpiły. Okazało się to jednak tylko
ciszą przed burzą, niebawem państwo oczekiwało nowych przewrotów politycznych i
wyrzeczeń.
22 stycznia (9 stycznia, stary
styl) 1905 r. Policja i regularne oddziały strzelały do procesji robotników
zmierzających do Pałacu Zimowego. Nie było dialogu z władzami. Pierwsza
rewolucja rosyjska rozpoczęła się od „Krwawej niedzieli”.
Wymagania wstępne
Bezpośrednim powodem marszu
robotników był „incydent z Putiłowem” - niesprawiedliwe zwolnienie w grudniu
1904 r. Czterech robotników, członków „Zgromadzenia Robotników Rosyjskiej
Fabryki w St. Petersburgu” pod przewodnictwem księdza Georgy Gapona,
największego legalnego organizacja pracowników w kraju. Należy zaznaczyć, że
„Zgromadzenie pracowników” powstało z inicjatywy naczelnika Wydziału
Specjalnego Wydziału Policji S.V. Zubatova i był pod patronatem burmistrza
Petersburga, generała I.A. Fullon. Jednak w styczniu 1905 roku Zubatov już
dawno przeszedł na emeryturę, utracono kontrolę nad „Zgromadzeniem”, a ono samo
uległo radykalizacji nastrojów.
Innym powodem jest odmowa
kierownictwa fabryki Putiłowa od Nowego Roku wprowadzenia ośmiogodzinnego dnia
pracy. Przedsiębiorstwo strajkuje. Putiłowici są wspierani przez pracowników z
innych fabryk. W Petersburgu wybucha masowy strajk robotniczy.
Decyzja o przeprowadzeniu
niedzielnego marszu w celu przekazania postulatów robotników bezpośrednio
carowi zapadła 6 stycznia po południu na spotkaniu działaczy Sobrańskich.
Oryginalny tekst petycji opracował ks. Georgy Gapon, ówczesny przywódca
protestu. Następnego dnia, 7 stycznia, po spotkaniu Gapona z przedstawicielami
partii rewolucyjnych, tekst został zrewidowany iw ostatecznej formie był
właściwie ultimatum dla Mikołaja II i rządu, żądania polityczne zaczęły
przeważać nad żądaniami ekonomicznymi: natychmiastowe zwołanie Konstytuanta,
oddzielenie Kościoła od państwa - oczywiście nie do przyjęcia dla władz.
Reakcja mocy
Organy ścigania przegapiły
sytuację wraz z rozpoczęciem ruchu strajkowego w stolicy. Ówczesni liderzy
Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości - książę P.D.
Svyatopolk-Mirsky i N.V. Muravyov czekali na rezygnację i przygotowywali się do
przekazania spraw swoim następcom. Car i jego świta byli zajęci celebrowaniem
chrztu Pańskiego.
Dopiero 7 stycznia spotkał się
wreszcie minister sprawiedliwości N.V. Muravyov z księdzem Gaponem, ale strony
nie mogły dojść do porozumienia. Tego samego dnia na spotkaniu przedstawicieli
organów ścigania omówiono kwestię natychmiastowego aresztowania Gapona, ale
postanowiono nie prowokować pracowników. Wieczorem 8 stycznia w Petersburgu
ogłoszono stan wojenny i postanowiono zatrzymać Gapona i jego najbliższych
zwolenników. Tego samego wieczoru, po konsultacji z cesarzem, zniesiono stan
wojenny. Już po północy kolejne spotkanie funkcjonariuszy bezpieczeństwa:
dyskutowali o rozmieszczeniu wojsk, zapadła decyzja - nie ruszać procesji
robotników przez miasto, ale w żadnym wypadku nie wolno im wpuszczać na Plac
Pałacowy. Dopiero w nocy 9 września funkcjonariusze bezpieczeństwa w pełni
zdali sobie sprawę, że rozlew krwi jest nieunikniony, ale nie przygotowali
kolejnego spotkania strajkujących robotników.
Mikołaja II
Król najprawdopodobniej nie
zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Mikołaj II był w Gatczynie, w jego
dzienniku z 8 stycznia czytamy: „Od wczoraj w Petersburgu strajkują wszystkie
fabryki i fabryki. Z okolic wezwano wojska, aby wzmocniły garnizon. Dotychczas
pracownicy byli spokojni. Ich liczbę szacuje się na 120 tys. Na czele związku
robotniczego stoi jakiś socjalistyczny ksiądz Gapon. Mirsky przyszedł
wieczorem, aby poinformować o podjętych działaniach ”. I to wszystko. Wydaje
się, że początkowo osoby wokół samego cesarza nie rozumiały, co się dzieje, a
kiedy stało się jasne, nikt nie odważył się opisać prawdziwego stanu rzeczy.
Główna kolumna robotników, na
czele której stał ksiądz Georgy Gapon, ubrana w ceremonialną sutannę i
trzymająca krzyż, przeniosła się na Plac Pałacowy z Placówki w Narwie. Wielu
robotników spacerowało ze swoimi rodzinami, niosąc w rękach ikony, portrety
cara i carycy. Demonstranci śpiewali. Kiedy do Łuku Triumfalnego zostało nie
więcej niż sto kroków, kawaleria nagle rzuciła się na robotników. Łańcuch
żołnierza wystrzeliwuje następnie pięć celnych salw. Strzelają, żeby zabić.
Kiedy tłum się przerzedza, a wielu robotników leży na chodniku, żołnierze
opuszczają celownik i dobijają rannych.
Gapon zostaje cudownie ocalony.
Niektóre kolumny robotnicze docierają jednak do Placu Pałacowego, gdzie są
zatrzymywane nie mniej brutalnie. Tego dnia strzały słychać w całym mieście. Na
Wyspie Wasiliewskiej setki robotników kozackich wlatują do robotników.
Działania wojsk są słabo skoordynowane, dwóch policjantów - Zholtkevich i
Shornikov - zostanie omyłkowo zabitych strzałami żołnierzy.
Dopiero wieczorem 9 stycznia (22)
procesja została całkowicie rozproszona, a małe ośrodki oporu zostały
stłumione. Proklamacje Gapona z klątwami przeciwko zdradzieckiemu królowi i
potępieniem żołnierzy i oficerów pojawiły się w mieście i zaczęły się szybko
rozprzestrzeniać.
9 (22) stycznia 1905 r., Sankt
Petersburg - miały miejsce wydarzenia zwane „Krwawą Niedzielą” lub „Czerwoną
Niedzielą” - rozproszenie procesji robotników do Pałacu Zimowego, którego celem
było wręczenie władcy zbiorowa petycja dotycząca potrzeb pracowników.
Jak to się wszystko zaczęło
Wszystko zaczęło się od tego,
że pod koniec grudnia 1904 r. W fabryce w Putiłowie zwolniono 4 pracowników.
Zakład wykonywał ważne zlecenie obronne - wykonał transporter kolejowy do
transportu okrętów podwodnych. Rosyjskie okręty podwodne mogły zmienić przebieg
wojny morskiej na naszą korzyść i w tym celu musiały zostać dostarczone przez
cały kraj na Daleki Wschód. Nie można było tego zrobić bez transportera
zamówionego przez fabrykę Putiłowa.
Trzech zostało zwolnionych za
prawdziwe wagary, a tylko jedna osoba została faktycznie ranna. Ale
rewolucjoniści szczęśliwie przyjęli tę okazję i zaczęli podsycać pasje. Należy
zauważyć, że socjalistyczno-rewolucyjny P. Rutenberg, który należał do
wewnętrznego kręgu G. Gapona, również pracował u Putiłowskiego (kierownik
warsztatu instrumentalnego).
3 stycznia 1905 r. Zwykły
konflikt robotniczy przerodził się w powszechny strajk fabryczny. Następnie
wymagania zostały przekazane kierownictwu fabryki. Ale petycja robotników
mówiła nie tyle o przywróceniu do pracy jego towarzyszy, ale o szerokim
zakresie żądań ekonomicznych i politycznych, których administracja nie mogła
spełnić z całkiem zrozumiałych powodów. W mgnieniu oka prawie cały Petersburg
solidarnie strajkował. W raportach policyjnych mówiono o aktywnym udziale w
rozprzestrzenianiu się zamieszek służb specjalnych Japonii i Wielkiej Brytanii.
Szczegóły prowokacji
Pomysł udania się do cara z
petycją został zgłoszony przez księdza Georgy Gapona i jego świtę 6 stycznia
1905 r. Jednak zaproszonych do cara robotników po pomoc przedstawiano jedynie
postulaty czysto ekonomiczne. Prowokatorzy Gapona zaczęli nawet rozpowszechniać
pogłoskę, że sam Mikołaj II chciał spotkać się ze swoim ludem. Schemat
prowokacji był następujący: agitatorzy rewolucyjni rzekomo w imieniu cara
przekazali robotnikom, co następuje: „Ja, car Boży, jestem bezsilny wobec
urzędników i krat, chcę pomóc ludowi ale szlachta nie daje. Powstańcie,
prawosławni chrześcijanie, pomóżcie mi, carowi, przezwyciężać moich i swoich
wrogów. "
Mówiło o tym wielu naocznych
świadków (na przykład bolszewicka Subbotina). Setki rewolucyjnych prowokatorów
kroczyło między ludźmi, zapraszając ich na Plac Pałacowy do drugiej po południu
9 stycznia, oświadczając, że car będzie tam na nich czekał. Jak wiecie,
robotnicy zaczęli przygotowywać się do tego dnia jako święta: prasując swoje
najlepsze ubrania, wielu miało zabrać ze sobą swoje dzieci. W opinii większości
był to rodzaj procesji z krzyżem do cara, tym bardziej, że zapowiedział jej
kapłan.
Wiadomo o wydarzeniach między 6 a
9 stycznia, że: Rankiem 7 stycznia Minister Sprawiedliwości NV Muravyov podjął
próbę podjęcia negocjacji z Gaponem, który był już wtedy w konspiracji, który
według przekonania burmistrza Petersburga, generała I. A. Fullona, mógł
przynieść pokój strajkującym. Rozmowy odbyły się po południu w Ministerstwie
Sprawiedliwości. Ultimatum radykalnych żądań politycznych petycji Gapon sprawiło,
że kontynuowanie negocjacji stało się bezsensowne, ale wypełniając
zobowiązanie, które przyjął podczas negocjacji, Muravyov nie zarządził
natychmiastowego aresztowania księdza.
Wieczorem 7 stycznia Minister
Spraw Wewnętrznych Svyatopolk-Mirsky odbył spotkanie, na którym Minister
Sprawiedliwości Muravyov, Minister Finansów Kokovtsov, Wiceminister Spraw
Wewnętrznych, Szef Korpusu Żandarmerii Generał Rydzevsky, dyrektor Departament
Policji Łopuchin, dowódca korpusu gwardii generał Wasilczikow, burmistrz
Petersburga, generał Fullon. Po tym, jak Minister Sprawiedliwości poinformował
o nieudanych negocjacjach z Gaponem, na spotkaniu omówiono możliwość
aresztowania tego ostatniego.
Ale „aby uniknąć dalszego
pogorszenia sytuacji w mieście, postanowili powstrzymać się od wydania nakazu
aresztowania księdza”.
Rankiem 8 stycznia Gapon
sporządził pismo do ministra spraw wewnętrznych, które jeden z jego
współpracowników przekazał ministerstwu. W liście tym ksiądz oświadczył:
„Robotnicy i mieszkańcy Sankt Petersburga różnych klas chcą i muszą spotkać się
z carem 9 stycznia w niedzielę o godzinie 14 na Placu Pałacowym, aby
bezpośrednio mu wyrazić swoje potrzeby i potrzeby. całego narodu rosyjskiego.
Król nie ma się czego obawiać. Ja, jako przedstawiciel "Spotkania
Robotników Rosyjskich" miasta Petersburga, moi współpracownicy, nawet tak
zwane grupy rewolucyjne różnych nurtów, gwarantuję nienaruszalność jego
osobowości ... Wasz obowiązek wobec Car i cały naród rosyjski natychmiast,
dzisiaj, informacje Jego Cesarskiej Mości, zarówno powyższe, jak i nasza
petycja załączona tutaj. "
Gapon wysłał list o podobnej
treści do cesarza. Ale w związku z aresztowaniem robotnika, który dostarczał
list do Carskiego Sioła, car nie otrzymał go. W tym dniu liczba strajkujących
osiągnęła 120 000, a strajk w stolicy stał się powszechny.
Wieczorem 8 stycznia minister
dworu cesarskiego baron Fryderyk, który przybył z Carskiego Sioła, przekazał
Świętopełkowi-Mirskiemu cesarskie polecenie wprowadzenia stanu wojennego w
Petersburgu. Wkrótce zebranie zwołał Svyatopolk-Mirsky. Żaden z obecnych nie
pomyślał, że konieczne będzie zatrzymanie ruchu robotników siłą, a tym
bardziej, że może nastąpić rozlew krwi. Mimo to zebranie zdecydowało o
aresztowaniu księdza.
Generał Rydzevsky podpisał rozkaz
dla burmistrza Petersburga Fullona, aby natychmiast aresztować Gapona i 19
jego najbliższych współpracowników. Ale Fullon uważał, że „tych aresztowań nie
da się przeprowadzić, ponieważ wymagałoby to zbyt wielu policjantów, których
nie mógłby odciągnąć od ochrony porządku, a ponieważ te aresztowania nie mogły
nie być nie tylko kojarzone z otwartym oporem”.
Po spotkaniu Svyatopolk-Mirsky
udał się do cara z raportem o sytuacji w Petersburgu - ten raport, który miał
na celu zniesienie stanu wojennego w stolicy od cesarza, był kojący i nie dawał
wyobrażenia Surowość i złożoność sytuacji w Petersburgu w przededniu
bezprecedensowej skali i radykalizmu żądań politycznych masowej akcji
robotniczej. Cesarza nie poinformowano także o zamiarach władz
wojskowo-policyjnych stolicy na najbliższy dzień. Z tych wszystkich powodów 8
stycznia 1905 r. Zdecydowano, że car nie pojedzie jutro do stolicy, tylko
zostanie w Carskim Siole (mieszkał tam stale, a nie w Pałacu Zimowym).
Zniesienie przez władcę stanu
wojennego w stolicy nie oznaczało, że odwołał on nakaz aresztowania Georgy
Gapona i jego głównych współpracowników przy organizacji strajku generalnego.
Dlatego kierując się instrukcjami ministra dworu cesarskiego Fryderyksza, szef
jego kancelarii gen. Mosołow w nocy 9 stycznia wezwał zastępcę ministra spraw
wewnętrznych Rydzewskiego w celu uzyskania informacji w tej sprawie.
„Zapytałem go, czy aresztowano
Gapona”, wspominał później generał Mosolov, „odpowiedział, że nie, biorąc pod
uwagę fakt, że usiadł w jednym z domów w dzielnicy robotniczej i co najmniej 10
osób trzeba było poświęcić, żeby go aresztować. ... Postanowili aresztować go
następnego ranka, kiedy przemówił. Słysząc zapewne w moim głosie niezgodę z
jego opinią, powiedział do mnie: „Cóż, chcesz, abym wziął na swoje sumienie 10
ludzkich ofiar z powodu tego brudnego księdza?”. Na co moja odpowiedź brzmiała,
że na jego miejsce wziąłbym na swoje sumienie całe 100, bo jutro moim zdaniem
grozi dużo większymi ofiarami ludzkimi, co niestety faktycznie się okazało ...
"
9 stycznia obniżono cesarski
sztandar nad Pałacem Zimowym, jak to zawsze miało miejsce pod nieobecność
cesarza w Pałacu Zimowym. Ponadto zarówno sam Gapon, jak i inni przywódcy
organizacji robotniczych (nie wspominając o socjalistach z kręgu Gapon)
wiedzieli, że kodeks praw Imperium Rosyjskiego przewidywał różne petycje do
cara, ale nie podczas masowych demonstracji. .
Niemniej jednak można
przypuszczać, że mógł przyjechać do Petersburga i wyjść do ludzi, gdyby nie 4
okoliczności:
Jakiś czas przed opisanymi
wydarzeniami policja była w stanie dowiedzieć się, że w wewnętrznym kręgu
Gapona pojawili się eserowcy-terroryści. Przypomnę, że Karta Związku Robotników
Fabrycznych zabraniała wstępu do niego socjalistom i rewolucjonistom i do 1905
roku Gapon (i sami robotnicy) ściśle przestrzegali tej Karty.
Prawo Imperium Rosyjskiego nie
przewidywało składania petycji do cara podczas masowych demonstracji, a tym
bardziej petycji z żądaniami politycznymi.
W dzisiejszych czasach rozpoczęto
śledztwo w sprawie wydarzeń z 6 stycznia, a jedną z głównych wersji była próba zamachu
na Mikołaja II.
Niemal od rana w niektórych
kolumnach demonstrantów wybuchły zamieszki, które zostały sprowokowane przez
eserowców (np. Na Wyspie Wasilewskiej, jeszcze przed strzelaniną w innych
rejonach).
To znaczy, gdyby w szeregach
demonstrantów Związku Robotników Fabrycznych nie było prowokatorów
eserowalno-rewolucyjnych, gdyby demonstracja odbyła się pokojowo, to około
południa cesarz mógł zostać poinformowany o czysto pokojowym charakterze
demonstracji, i wtedy mógł wydać odpowiednie rozkazy, aby wpuścić demonstrantów
na Plac Pałacowy i wyznaczyć ich przedstawicieli na spotkanie z nimi lub udać
się do Petersburga, do Pałacu Zimowego i spotkać się z przedstawicielami
robotników.
Oczywiście pod warunkiem, że nie
ma innych trzech okoliczności.
Gdyby nie te okoliczności, władca
mógłby przybyć do stolicy po południu; pokojowych demonstrantów można było
wpuścić na Plac Pałacowy; Gapon i kilku przedstawicieli robotników mogli zostać
zaproszeni do Pałacu Zimowego. Jest prawdopodobne, że po negocjacjach car
wyjdzie do ludu i ogłosi, że zapadły jakieś decyzje na korzyść robotników. W
każdym razie, gdyby nie te 4 okoliczności, przedstawiciele rządu powołanego
przez cesarza spotkaliby się z Gaponem i robotnikami. Ale wydarzenia po 6
stycznia (po pierwszych apelach Gapona do robotników) rozwinęły się tak szybko
i zostały zorganizowane przez socjalistów-rewolucjonistów za plecami Gapona w
tak prowokacyjnym stopniu, że władze nie miały czasu ani ich jasno zrozumieć,
ani na nie zareagować. prawidłowo.
Tak więc tysiące ludzi było
gotowych na spotkanie z cesarzem. Nie można było odwołać demonstracji - gazety
nie zostały opublikowane. Aż do późnego wieczora w przeddzień 9 stycznia setki
agitatorów przechadzało się po dzielnicach robotniczych, podniecając ludzi,
zapraszając ich na Plac Pałacowy i raz po raz oświadczając, że wyzyskiwacze i
urzędnicy utrudniają spotkanie.
Władze Petersburga, które
spotkały się wieczorem 8 stycznia na konferencji, zdając sobie sprawę, że nie
można już zatrzymać robotników, postanowiły uniemożliwić im wejście do ścisłego
centrum miasta. Głównym zadaniem było zapobieżenie zamieszkom, nieuchronnemu
zgnieceniu i śmierci ludzi w wyniku ogromnych mas spływających z 4 stron wąskiej
przestrzeni Newskiego Prospektu i na Plac Pałacowy, wśród nasypów i kanałów.
Starając się zapobiec tragedii, władze wydały nakaz zakazu rajdu z 9 stycznia i
ostrzeżenie o niebezpieczeństwie. Rewolucjoniści wyrwali ze ścian domów
prześcieradła z tekstem tego obwieszczenia i ponownie powtarzali ludziom o
„intrygach” urzędników.
Jest oczywiste, że Gapon,
oszukując zarówno władcę, jak i lud, ukrył przed nimi wywrotową pracę, jaką
wykonywała jego świta. Obiecał cesarzowi immunitet, ale wiedział doskonale, że
tzw. Rewolucjoniści, których zaprosił do udziału w marszu, wyjdą z hasłami
„Precz z autokracją!”, „Niech żyje rewolucja!” I rewolwery. będzie w ich
kieszeniach. Ostatecznie list księdza miał charakter nieakceptowalnego
ultimatum - Rosjanin nie odważył się rozmawiać z władcą w takim języku i
oczywiście nie pochwaliłby tego przesłania - ale przypomnę, na spotkaniach
Gapon poinformował pracowników tylko w części petycji, która zawierała tylko
żądania ekonomiczne ...
Gapon i siły przestępcze za jego
plecami przygotowywały się do zabicia samego króla. Później, po opisanych
wydarzeniach, kapłan został poproszony w wąskim gronie podobnie myślących
ludzi:
Cóż, ojcze George, teraz jesteśmy
sami i nie ma się co obawiać, że brudna pościel zostanie zabrana z chaty, a
sprawa już przeszła. Wiecie, jak dużo rozmawiali o wydarzeniu z 9 stycznia i
jak często można było usłyszeć orzeczenie, że gdyby car przyjął poselstwo z
honorem, uprzejmie wysłuchał posłów, wszystko potoczyłoby się polubownie. Cóż,
jak przypuszczasz, och. George, co by się stało, gdyby car wyszedł do ludu?
Absolutnie nieoczekiwane, ale
szczerze mówiąc, pop odpowiedział:
Zabiliby w pół minuty, pół
sekundy.
Szef petersburskiego wydziału
bezpieczeństwa AV Gierasimow opisał również w swoich wspomnieniach, że był plan
zabicia Mikołaja II, o którym opowiadał mu Gapon podczas rozmowy z nim i
Rachkowskim: „Nagle zapytałem go, czy to prawda, że na 9 stycznia planowano
rozstrzelanie cesarza, gdy wyjdzie do ludu. Gapon odpowiedział: „Tak, zgadza
się. Byłoby straszne, gdyby ten plan się spełnił. Dowiedziałem się o nim dużo
później. To nie był mój plan, ale Rutenberga… Bóg go ocalił… ”.
Przedstawiciele partii
rewolucyjnych zostali rozdzieleni między oddzielne kolumny robotników (było ich
jedenaście - według liczby oddziałów organizacji Gapon). Bojownicy SR
przygotowywali broń. Bolszewicy utworzyli oddziały, z których każdy składał się
z chorążego, agitatora i jądra, które ich broniło (to znaczy bojowników).
Wszyscy członkowie RSDLP musieli stawić się w punktach zbiórki do szóstej rano.
Przygotowywano transparenty i transparenty: „Precz z autokracją!”, „Niech żyje
rewolucja!”, „Do broni, towarzysze!”
9 stycznia 1905 - początek
Krwawej Niedzieli
9 stycznia wczesnym rankiem
pracownicy zaczęli gromadzić się w punktach zbiórki. Przed rozpoczęciem
procesji w kaplicy fabryki Putiłowa odbyła się modlitwa za zdrowie cara.
Procesja miała wszystkie cechy procesji. W pierwszych rzędach niesiono ikony,
sztandary i portrety królewskie. Ale od samego początku, na długo przed oddaniem
pierwszych strzałów, na drugim końcu miasta, na Wyspie Wasilewskiej (a także w
niektórych innych miejscach), bliskie eserowcom grupy robotników, kierowane
przez rewolucyjnych prowokatorów, wznosiły barykady. z masztów telegraficznych
i wywieszonych na nich czerwonych flag.
W poszczególnych kolumnach
znajdowało się kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Ta ogromna masa śmiertelnie
przesunęła się w kierunku centrum i im bliżej była, tym bardziej poddawana była
agitacji rewolucyjnych prowokatorów. Nie padł jeszcze ani jeden strzał, a
niektórzy rozpowszechniają najbardziej niesamowite plotki o masowych
egzekucjach. Próby porządkowania orszaku przez władze były odrzucane przez
specjalnie zorganizowane grupy.
Szef wydziału policji Łopuchin,
nawiasem mówiąc sympatyzujący z socjalistami, tak pisał o tych wydarzeniach:
„Naelektryzowani agitacją, tłumy robotników, nie ulegający skutkom zwykłych
działań policyjnych, a nawet kawalerii, uparcie zabiegał o Pałac Zimowy, po
czym zirytowany oporem przystąpił do ataku jednostek wojskowych. Taki stan
rzeczy spowodował konieczność podjęcia nadzwyczajnych działań w celu
uporządkowania, a jednostki wojskowe musiały przeciwdziałać ogromnym rojom
robotników z bronią palną ”.
Pochód z placówki w Narwie
prowadził sam Gapon, który cały czas krzyczał: „Jeśli nam odmówi, to nie mamy
już cara”. Kolumna zbliżała się do Kanału Obvodnego, gdzie jej drogę blokowały
rzędy żołnierzy. Funkcjonariusze sugerowali, że coraz bardziej natarczywy tłum
się zatrzyma, ale nie posłuchali. Pierwsze salwy zostały wystrzelone bez śladu.
Tłum miał już wrócić, ale Gapon i jego asystenci ruszyli naprzód, pociągając za
sobą tłum. Rozległy się strzały bojowe.
W przybliżeniu te same wydarzenia
miały miejsce w innych miejscach - po stronie Wyborga, na Wyspie Wasilewskiej,
na szlaku Szlisselburskim. Zaczęły pojawiać się czerwone sztandary i
rewolucyjne hasła. Część tłumu, podekscytowana wyszkolonymi bojownikami,
rozwaliła sklepy z bronią i wzniosła barykady. Na Wyspie Wasilewskiej tłum
dowodzony przez bolszewika L.D. Davydova zdobył warsztat zbrojeniowy Schaffa.
„Na Kirpichny Lane”, Lopukhin doniósł później cesarzowi, „tłum zaatakował dwóch
policjantów, jeden z nich został pobity. Generał dywizji Elrikh został pobity
na ul. Morskaja, jednego kapitana na ul. Gorochowaja, zatrzymano kuriera i
zepsuł mu się silnik. Tłum wyciągnął z sań podchorążego Nikolaev Cavalry
School, który przejeżdżał dorożką, złamał broniony przez siebie miecz, zadał mu
bicie i rany… ”.
Następstwa krwawej niedzieli
W sumie 9 stycznia 1905 r.
Zginęło 96 osób (w tym policjant), a do 333 osób zostało rannych, z czego przed
27 stycznia zmarły kolejne 34 osoby (w tym jeden zastępca komornika). W sumie
zginęło 130 osób, a około 300 zostało rannych. Takie konsekwencje miała
zaplanowana z góry akcja rewolucjonistów.
Przypuszczalnie wielu uczestników
tej demonstracji w końcu doszło do istoty prowokacji Gapona i eserowców. Na
przykład list od robotnika Andrieja Iwanowicza Agapowa (uczestnika wydarzeń z 9
stycznia) jest znany gazecie Novoye Vremya (z sierpnia 1905 r.), W którym,
odnosząc się do prowokatorów, napisał:
... Oszukałeś nas i uczyniłeś
buntownikami robotników, lojalnych poddanych cara. Celowo wsadziłeś nas pod
kule, wiedziałeś, że tak będzie. Wiedziałeś, co zostało napisane w petycji
rzekomo w naszym imieniu przez zdrajcę Gapona i jego gang. I nie wiedzieliśmy,
a gdybyśmy wiedzieli, to nie tylko nigdzie byśmy nie poszli, ale też
rozdarlibyśmy was na strzępy z Gaponem, własnymi rękami.
1905, 19 stycznia - w Pałacu
Aleksandra w Carskim Siole władca otrzymał delegację robotników z fabryk
metropolitalnych i podmiejskich oraz fabryk liczących 34 osoby, w towarzystwie
generalnego gubernatora Sankt Petersburga D.F. Trepowa, mówiąc im w szczególności:
Wezwałem was, abyście osobiście
mogli usłyszeć ode Mnie Moje słowo i przekazać je bezpośrednio swoim
towarzyszom. <…> Wiem, że życie pracownika nie jest łatwe, wiele trzeba
poprawić i usprawnić, ale trzeba mieć cierpliwość. Sam szczerze rozumiesz, że
powinieneś być uczciwy wobec swoich mistrzów i liczyć się z warunkami naszej
branży. Ale głoszenie Mi swoich potrzeb w zbuntowanym tłumie jest
przestępstwem. <…> Wierzę w uczciwe uczucia ludzi pracy i ich
niezachwiane oddanie Mnie, dlatego wybaczam im winę. <…>.
Mikołaj II i cesarzowa
przeznaczyli 50 tysięcy rubli z własnych funduszy na pomoc członkom rodziny
„zabitym i rannym podczas zamieszek 9 stycznia w Petersburgu”.
Oczywiście Krwawa Niedziela 9
stycznia wywarła bardzo duże wrażenie na rodzinie królewskiej. A rewolucjoniści
rozmieszczają Czerwony Terror ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz