Obejrzałem sobie ostatnio wystąpienie Wojciecha Olszańskiego na kanale „cepolska”, poświęcone paleniu świec hanukowych w Pałacu Prezydenckim. Było ono bardzo emocjonalne, co wyrażało się w mowie ciała, jak i w treści wypowiadanych słów. Olszański powoływał się m.in. na husarię, czyli niby nasze tradycje historyczne i, jak zajdzie potrzeba, to wszystkich ich zmieciem z powierzchni – tak można było odczytać sens jego wypowiedzi, z którym, jak sądzę po komentarzach, zgadza się wielu Polaków. Problem jednak polega na tym, że żeby kogoś zmieść z powierzchni, to ten ktoś musi stawić nam czoła w polu. Ale ten ktoś nie stawi nam czoła w walce. Ten ktoś działa w sposób daleko bardziej wyrafinowany. Do podporządkowywania sobie innych stosuje bardziej wyszukane narzędzia. Jeśli więc chce się go pokonać albo przynajmniej podjąć walkę, to należy użyć tych samych środków, zgodnie ze starą maksymą: „Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie.” Nie można walczyć mieczem z przeciwnikiem, który jest niewidoczny i posługuje się inną bronią. Jego broń to pieniądz i kredyt. Jedynym więc remedium jest stworzenie własnego pieniądza i kredytu bezprocentowego. To nie jest żadna odkrywcza myśl. Ludzie już od dawna wiedzą o tej broni. Problemem jest to, że od pomysłu do przemysłu droga daleka, a przeciwnik doskonale wie, że taki pomysł nie jest obcy jego adwersarzom. Wszelkie tego typu inicjatywy zwalcza w zarodku, wykorzystując przy tym ludzką słabość i pragnienie bycia bogatym.
Z inicjatywą kredytu społecznego wyszedł Narodowy Instytut Studiów Strategicznych (NISS) i nawet ma już własną walutę – Huzar Polski. Tylko kto ją będzie honorował, skoro wszyscy zadłużeni są w złotówkach lub we frankach. Banki należą do Żydów, podobnie jak wielkie sieci handlowe. Można więc powiedzieć, że nie tylko kreacja pieniądza jest pod kontrolą Żydów, ale również jego obieg. Rządy są zadłużone. Czy one coś mogą? Jak więc twórcy pomysłu chcą go wprowadzić w obieg? Jednak już nazwa „Narodowy” budzi pewne podejrzenia. Ciekawe skąd oni mają pieniądze? Sama nazwa „Huzar” odwołuje się do debilnych tradycji husarii, która może i zmiatała z pola walki przeciwnika, ale nic z tego, w sensie politycznym, nie wynikało. Czemu nie odwołują się do tego wygranego polskiego powstania – powstania wielkopolskiego? Jak ktoś promuje tradycje I RP, w której 90% ludzi było niewolnikami, to, jak dla mnie, jest żydowskim agentem. I tym jest dla mnie NISS. Inna sprawa, że huzar to, jak podaje słownik języka polskiego, żołnierz lekkiej jazdy ubrany i uzbrojony na sposób węgierski, a husarz, to rycerz służący w husarii. I jeszcze to, że słowa te są pochodzenia węgierskiego, a sama husaria była na początku wojskiem zaciężnym i cudzoziemskim. „Dobra” tradycja. Tylko dla kogo?
Żeby walczyć z takim przeciwnikiem, to trzeba też wiedzieć, jak bardzo jest on bezwzględny, przebiegły, jak bardzo wyrafinowany, jak bardzo konsekwentny w działaniu, jak bardzo bez skrupułów w dochodzeniu do celów, które sobie wyznaczył. To jest przeciwnik z obcej cywilizacji, którego system wartości jest zupełnie inny niż nasz. Nie pokonamy go, jeśli nie zastosujemy wobec niego jego metod działania, które są obce naszej cywilizacji. I na tym polega problem. My jesteśmy jak ciepłe kluchy. Oni są twardzi, niewzruszeni i bezlitośni. Jeśli chcemy podjąć z nimi walkę, musimy być tak samo bezwzględni i bezlitośni, jak oni. Walka już się zaczęła. Jeśli oni wygrają, to nie będzie problemu. Jeśli przegrają, to wtedy będzie właściwy moment do wprowadzenia własnego pieniądza i kredytu społecznego, czyli bezprocentowego.
W blogu „13 grudnia” napisałem, że wszystko zostało zaplanowane przez Żydów: „Pożyczka na modernizację Polski, trudności w spłacie rat kredytu i odsetek, kryzys, strajki, stan wojenny. W jego wyniku nastąpiło dalsze dobijanie gospodarki PRL-u i Okrągły Stół. Żydzi z banków zachodnich porozumieli się z Żydami, którzy kontrolowali finanse PRL-u. Ktoś może powiedzieć, że to chora wyobraźnia chorego człowieka, który ma obsesję na punkcie Żydów. Problem jednak polega na tym, że na długo przede mną byli ludzie, którzy dostrzegli to zagrożenie i opisali je. I ja, chcąc obronić swoją koncepcję, muszę przytoczyć ich opisanie rzeczywistości, w której żyli i mieli dostęp do źródeł, które są dla nas nieosiągalne. I znowu muszę odwołać się do Louisa Evena, którego cytowałem w blogu „Kryzys”. Źródło jest to samo: Dwumiesięcznik Michael, wydanie promocyjne nr 16, luty 2015. Autor wykorzystuje informacje zawarte w książce Gertrudy Coogan „Twórcy pieniądza”, wydanej w USA w 1935 roku.
»Obecny system bankowy jest czystym bandytyzmem. Każdy, kto zadał sobie trud przestudiowania tej kwestii – tworzenia zadłużonego pieniądza kredytowego i absolutnej kontroli środków wymiany przez banki – nie może mieć wątpliwości. Ale jest to zalegalizowany bandytyzm.
Trzeba powiedzieć, że prowadząc ten proceder dla korzyści małej kliki prywatnych osób na barkach społeczeństwa, banki pozostają w granicach swojej koncesji. Jest to „trik” ustanowiony przez „niezależny” rząd i tworzy on machinę, która wykrwawia i zabija ludzkość. We wczesnych wiekach naszej ery znajdujemy pasożyty o mentalności pochodzenia żydowskiego, posiadające kantory, gdzie można było pożyczać pieniądze i położyć rękę na każdy monetarny obieg w krajach, gdzie się osiedlili. Nie osiadali jednak wszędzie. Bezskutecznie można szukać bankierów w krajach, gdzie niczego nie dało się zabrać. Nie było ich także w pierwszej grupie osadników, którzy znaleźli się w północnych lasach Quebeku. Pożyczkodawcy pieniądza udawali się z Palestyny do Włoch, gdzie kwitło imperium rzymskie. Otrzymywali wszelkie wyrazy szacunku i owoce pracy producentów z pól Lombardii. Anglia wydobyła się później z barbarzyństwa, a jej żeglarze przywozili z wypraw całe bogactwo świata. Nasi pożyczkodawcy pieniądza mieli dobry węch i skolonizowali na swój sposób jedną z ulic Londynu, która stała się znana w dziedzinie międzynarodowych finansów pod nazwą ulicy Lombard.
Posiadacze złota – synowie według ciała lub według ducha tych, którzy przyprowadzili ze sobą statki złota i srebra Egipcjan i tańczyli na pustyni wokół złotego cielca, kiedy Bóg dyktował Dekalog na górze – szybko nauczyli się komercjalizować łatwowierność nieświadomego społeczeństwa i pożyczali mu to, czego nie posiadali. Złoto pozostawało w sejfach. Pokwitowania tych, którzy powierzyli swoje złoto bankierom i zobowiązania zapłaty w złocie wystawione przez bankierów, krążyły tak jak samo złoto i przynosiły te same dochody.
Legalizacja bandytyzmu
W 1694 r. pasożyty, jako osoby prywatne otrzymały legalne prawo emisji i pożyczania pieniędzy na procent suwerennym rządom. W tym roku król Anglii William III potrzebował pieniędzy na prowadzenie wojny. Od czasu rewolucji w 1688 r. istniało w Londynie towarzystwo skupiające bogatych ludzi pod nazwą „Towarzystwa Banku Anglii”. Jego przewodniczącym był William Paterson.
Król, który nie potrafi skutecznie opodatkować swoich poddanych i nie odważa się wprowadzić rządowych pieniędzy papierowych, po tym jak opozycja, poprzez tajne siły finansowe, przedstawiła tę kwestię jego poprzednikowi Karolowi II, a teraz jemu, kierując jego uwagę na towarzystwo Banku Anglii.
William Paterson oferuje królowi udzielenie pożyczki w wysokości 1,2 mln funtów w złocie i srebrze na 8% pod warunkiem, że król pozwoli Towarzystwu Banku Anglii zrobić dokładnie to, czego władcy pieniądza w owym czasie zabraniali królowi: drukować pieniądze papierowe, które byłyby legalnym środkiem płatniczym i to w wysokości równej sumie pożyczonych królowi pieniędzy.
Bank zgromadziłby zatem 1,2 miliona funtów w złocie i srebrze dla króla, w zamian za co otrzymałby prawo wydrukowania 1,2 miliona funtów w banknotach papierowych, które król mocą swojej władzy, nakazałby uznać Anglikom w ten sam sposób jak złoto. Bank pożyczyłby królowi pieniądze metalowe na procent, a wydrukowane przez siebie 1,2 miliona funtów w banknotach posiadałby na udzielanie z zyskiem pożyczek dla handlu i przemysłu.
William Paterson świetnie rozumiał znaczenie otrzymanego przywileju i napisał: „Bank może wprowadzić w obieg tę nową emisję waluty posiadając tylko jedną szóstą czy jedną czwartą część tej sumy w rezerwie (200 lub 300 tysięcy funtów). To tak jakby pożyczał on krajowi dziewięćset tysięcy czy milion funtów nowych pieniędzy”. W praktyce nie potrzebował on nawet utrzymywać 25-procentowej rezerwy. Od 1696 r. bank wprowadził do obiegu 1.750.000 funtów, posiadając rezerwę w wysokości tylko 36.000 funtów w gotówce, co stanowiło niewiele ponad 2% rezerwy.
Dom Rothschildów
Tak więc prywatny bank stał się potężniejszy niż sam król. Począwszy od tego pierwszego zawładnięcia wspólnego dobra przez stowarzyszenie wyzyskiwaczy widzimy, że nowa monetarna machina funkcjonuje przede wszystkim finansując wojny. To w tym czasie zostaje położony fundament pod nieustające wielkie dochody. Machina ta nie straciła niczego w okresie swojej adaptacji w 1914 r. i żadnemu rządowi nie brakowało pieniędzy do prowadzenia swoich obywateli na wielką rzeź. Stwierdzenie „nie ma pieniędzy”, które ciągle słyszymy dzisiaj, nie istniało w latach 1914-1918.
Fortuna zbudowana dzięki masakrom ludzkości
Międzynarodowy Dom Rothschildów jest świetnym przykładem fortuny zbudowanej dzięki masakrom ludzkości. Mówiąc o założeniu Banku Anglii, zauważyliśmy, że międzynarodowa finansjera wie, jak wyciągać zyski z wojen, żeby zaokrąglić swoją fortunę i umocnić swoją władzę.
Historia Rothschildów pokazuje, że przynajmniej więcej niż raz finansiści ci nie stracili okazji, jakie przynosiły im konflikty międzynarodowe.
Chociaż ich przodek Meyer Amschel Rothschild żył w Niemczech, Dom Rothschildów nie był ani niemiecki, ani angielski czy francuski, tylko międzynarodowy – żydowski. Ich obecni potomkowie opuszczają Austrię, Francję i nie żałują tego, dopóki mogą zabrać ze sobą swoje złoto. Poza tym synowie Amschela założyli swoje siedziby w pięciu różnych krajach Europy.
Amschel osiedlił się we Frankfurcie nad Menem, mimo że to miasto było wrogie Żydom. Frankfurt był wtedy po Hanowerze największym centrum biznesowym w Niemczech.
Meyer Amschel Rothschild służył jako bankier landgrafowi Hesji. Landgraf był najbogatszym księciem w całej Europie. Wzbogacił się różnymi sposobami, między innymi na tym, co dziś moglibyśmy nazwać handlem mięsem armatnim.
Mieszkańcy Hesji byli silnymi ludźmi i wielu z nich zarabiało na życie w zawodzie żołnierskim. Nie z powodu patriotyzmu, ale dla pieniędzy. Ich książę, landgraf, zatrudniał ich i sprzedawał ich usługi innym książętom lub królom, którzy tego potrzebowali. Oczywiście landgraf czerpał zyski z tych transakcji i powierzał te zyski Rothschildowi, który je inwestował, pomnażając dochody landgrafa, a sobie samemu zostawiając mały profit.
Na przykład, gdy amerykańskie kolonie powstały przeciwko Anglii, jej król, Jerzy III, poprosił landgrafa o pułk wojska heskiego, żeby nie wysyłać Anglików do walki z Anglikami. Landgraf dostarczył mu 16.800 ludzi, co kosztowało Jerzego III sumę odpowiadającą dzisiejszym (1940r.) 20 milionom dolarów.
Landgraf powierzył te 20 milionów Rothschildowi, który szybko wyczuwał interes. Ponieważ w Ameryce trwała wojna, a kraje toczące wojny poszukują zawsze funduszy, za które płacą wysoką cenę, będąc w potrzebie. Rothschild nie znalazł niczego bardziej pociągającego, niż użycie tych pieniędzy w Ameryce.
Żyd z Frankfurtu pożyczył więc pieniądze swemu rodakowi w Ameryce, Żydowi Haymowi Salomonowi. Salomon płacił odsetki Rothschildowi. Ale sam Salomon bez żadnego problemu pożyczył pieniądze na wyższy procent Morrisowi, bankierowi George’a Washingtona, na prowadzenie wojny o niepodległość.
Stąd mieszkańcy Hesji walczyli po stronie Jerzego III przeciwko Amerykanom, a Amerykanie byli opłacani pieniędzmi, za które Jerzy III kupił wojsko heskie.
Amerykanie, Anglicy i Hesowie zabijali się nawzajem na polach bitew, podczas gdy dwóch bankierów żydowskich, Salomon po tej stronie oceanu i Rothschild po drugiej, gromadziło zyski i władzę, jaką dają pieniądze.
Rothschild miał pięciu synów i uczył ich tego dochodowego zajęcia. „Pięciu Panów z Frankfurtu”, oddzielonych ciałem, ale nie umysłem i interesami. Najzdolniejszy z nich, Natan, wybrał Londyn, który miał się stać finansowym centrum świata. Założył tu bank i dom maklerski N.M. Rothschild i Synowie. Jakub osiedlił się w Paryżu, Salomon w Wiedniu, Karol w Neapolu, podczas gdy najstarszy Amschel, jak jego ojciec, pozostał we Frankfurcie. Działo się to w okresie Rewolucji Francuskiej. Ojciec zmarł w 1813 roku.
W tym czasie Europa stała się ofiarą wojen napoleońskich. Dwóch Rothschildów, Natan i Jakub, jeden w Anglii, drugi we Francji, wiedziało jak wykorzystać wszystkie szanse. Anglia pożyczała od Natana Rothschilda, żeby walczyć z Napoleonem. Napoleon pożyczał od Jakuba Rothschilda i jego sługusów, żeby walczyć z Anglią. Pożyczki dla rządu i kontrabanda na szeroką skalę za cichym przyzwoleniem dwóch wrogich rządów wzbogacały Rothschildów, kiedy ginęli żołnierze, kiedy płakały matki i żony, kiedy nienawiść stawała się coraz ostrzejsza i kiedy wszystko było pełne patriotycznych przemówień.
Żałoba, która objęła Europę, niezbyt zubożyła tych ekspertów pieniądza. Natan, sam prawdziwy geniusz finansowy, osiągnął na giełdzie londyńskiej sześć milionów dolarów zysku jednego dnia – dwa dni po bitwie pod Waterloo. Kiedy Orzeł [Napoleon Bonaparte] miał umrzeć na Wyspie Świętej Heleny, Rothschildowie gromadzili swoją fortunę.
Ten sam Natan interweniował później w Hiszpanii w 1835 r., gdzie, żeby zemścić się na rządzie, który nie chciał ustąpić wobec jego żądań pomimo łapówek, jakie płacił hiszpańskiemu ministrowi finansów, przeznaczył, w porozumieniu ze swoim bratem z Paryża, dziewięć milinów dolarów, by zniszczyć hiszpańską giełdę i akcje. Skończyło się to światową depresją, która zrujnowała tysiące akcjonariuszy, gdy Rothschildowie w tym czasie wzbogacili się na tych ruinach.
W tej samej sprawie, inny brat, Salomon z Wiednia, ośmielił się napisać do swego zaufanego: „Powiedz księciu Metternichowi, że Dom Rothschildów działa tam z zemsty”.
Tenże Salomon pomagał Metternichowi finansować Święte Przymierze (Austria, Rosja i Prusy) bez uciekania się do Anglii. W zamian bracia Rothschildowie zostali obsypani zaszczytami i otrzymali tytuły baronów, przyznane przez Sąd Cesarski w Wiedniu.
Oszustwo na plecach Francuzów
Pomimo najwyższej powściągliwości i tajemnicy, jakimi dzisiejsi międzynarodowi bankierzy się zasłaniają, by ukrywać swoje machinacje, technika pozostaje ta sama.
Kiedy Austria została podzielona po I wojnie światowej, tamtejszy Dom Rothschildów znalazł się w żałosnym stanie finansowym. Nie na długo jednak. Gdy osiem lat później premier Poincaré przygotował w Paryżu w porozumieniu z Bankiem Francji prawo stabilizujące franka, Rothschild z Paryża, dyrektor Banku Francji (bank prywatny), wiedział jak szybko poinformować o tym swego kuzyna w Wiedniu. Ten spieszył się, żeby kupić franki, które wtedy traciły wartość, by sprzedać je, gdy ich wartość wzrosła po uchwaleniu ustaw przez francuski parlament.
W niecały tydzień bez przelewania krwi i potu, Żyd z Wiednia odbudował z powrotem swoją fortunę… na grzbiecie francuskich inwestorów.
Międzynarodowe finanse nie mają swej ojczyzny. Są wszędzie, wyciągają zawsze swe macki we wszystkich krajach, tam, gdzie tylko jest coś splądrowania i ograbienia, pozostawiając po sobie niezliczone ruiny i nie uważają się odpowiedzialne za cokolwiek. „Tam, gdzie jest pieniądz, jemu jest podporządkowane państwo”, trafnie ujął to Papież Pius XII.
Z powodu zachłanności finansistów z Londynu amerykańskie kolonie zorganizowały powstanie przeciw Anglii. Żądały one prawa do emitowania swych własnych pieniędzy stosownie do swych potrzeb i odmówiły płacenia haraczu za swe własne środki wymiany. Odebranie im prawa emisji swojej własnej waluty przez finansjerę z Londynu uzależniło całkowicie kolonie od metropolii wyzyskiwaczy.«
Nie ma sensu dyskutować o wojnach, zamachach, przewrotach, polityce, gospodarce, jeśli nie uwzględni się w tym wszystkim czynnika żydowskiego i jego destrukcyjnego wpływu na dzieje świata. Powyższy cytat nie pozostawia złudzeń. Jeśli Żydzi poczynali sobie tak swobodnie w Europie i w Ameryce, to dlaczego nie mogliby tego zrobić w Polsce? W Polsce, która jest dla nich – Polin. Tłumaczenia Żydów typu Korwin-Mikke, Michalkiewicz, Miszalski, że to służby specjalne, jakaś razwiedka, czy cokolwiek innego, nie ma sensu. Owszem, to mogły być te służby, bez względu na to, jak je nazwiemy, ale one wszystkie były i są zależne od Żydów. Ja nie muszę niczego udowadniać, podpierać się źródłowymi dokumentami. Wystarczy logiczne myślenie.
Jedno zdanie w tym tekście jest bardzo aktualne: “Stwierdzenie „nie ma pieniędzy”, które ciągle słyszymy dzisiaj, nie istniało w latach 1914-1918.” To dzisiaj odnosiło się do lat 30-tych, ale ono i obecnie jest bardzo aktualne. Jeszcze nie tak dawno, przed “pandemią”, słyszeliśmy, że na wiele rzeczy nie było pieniędzy. Czy słychać teraz narzekania premiera i rządu, że nie ma pieniędzy na szczepionki, na szpitale, na wynagrodzenia dla “walczących” z wirusem? Nie słychać. Co to oznacza? Oznacza to, że znowu mamy wojnę. Tym razem jest to zupełnie inna wojna, wojna, w której rządy wszystkich lub prawie wszystkich państw na świecie walczą ze swoimi obywatelami. A jak walczą, to znaczy, że chcą ich zniszczyć. Kto by się spodziewał, że takich czasów dożyjemy.
pobrano z https://bb-i.blog/2020/12/20/miecz/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz