niedziela, 24 marca 2024

Dlaczego Bój Warszawy nazwano Powstaniem Warszawskim?

 

Poniżej pełna treść wydawnictwa podziemnego BÓJ WARSZAWY z lipca 1945 roku, o obecnie niesłusznie nazywany POWSTANIEM WARSZAWSKIM. Oryginał znajduje się w Bibliotece Narodowej I.169.587 polona.pl. W tekście umieszczono także komentarz dr. J. Jaśkowskiego pochodzący ze streszczenia wyżej wymienionej pozycji zatytułowanego 'BÓJ WARSZAWY 1944. – A nie „powstanie”...' [link1] i 'Cd. "BOJU WARSZAWY". - B. - Powiązania' [link2] z cyklu Listy do Wnuczka - 5 (czerwiec 2015)

 

 

 

BÓJ WARSZAWY

1 Sierpień — 2 Paidziernlk 1944.

Zniszczenie materialne Warszawy nie zamyka ogromu jej tragedii. Właściwa tragedią bohaterskiej stolicy jest to, że jej klęskę wojenną rzucono na szalę gry politycznej, aby pomniejszyć i zohydzić znaczenie warszawskiego czynu zbrojnego, a wraz z nim całego polskiego ruchu niepodległościowego, którego najpotężniejszym wyrazem była właśnie Warszawa w pamiętnych dniach sierpnia i września 1944 r.

blokCelem niniejszego wydawnictwa jest zwięzłe przypomnienie, badż ujawnienie niepublikowanych jeszcze faktów, ukazujących w świetle prawdy tło, powody, przebieg i znaczenie Boju Warszawy.

 

CZYM BYŁ BÓJ WARSZAWY.

 

blokAkcję bojową Warszawy już od samego jej początku nazwano Powstaniem Sierpniowym. a potem Powstaniem Warszawskim i tak już pewnie pozostanie. Trzeba jednak pamiętać, że nazwa ta nie jest słuszna. Bowiem Bój Warszawy nie był wydarzeniem samoistnym, nie był samorzutnym porywem, odosobnionym w czasie i przestrzeni. jakby to chcieli widzieć nasi nieprzyjaciele. Był natomiast najwspanialszym wprawdzie epizodem, ale tylko epizodem polskiego ruchu niepodległościowego, był konsekwencją nieprzerwanej walki o wolność narodu, podjętej 1 września 1939 r.

blokBji Warszawy poprzedziły niezliczone wystąpienia zbrojne polskich oddziałów partyzanckich w całym kraju, wystąpienia, które od lutegu 1944 r. pod nazwą "Burzy" przybrały formę planowych działań wojennych przeciw Niemconi na tyłach ich frontu, w miarę wkraczania na nasze ziemie wojsk sowieckich. Tu przypomnieć należy walki pułków i dywizji A. K. na Wołyniu, w Nowogródczyżnie, w Wilnie, we Lwowie, Lublinie i gdzieindzej.

blokWszystko to nie umniejsza jednak wielkości i znaczenia Boju Warszawy. Od pamiętnych dni oblężenia i obrony we wrześniu 1939 r. była Warszawa głównym ośrodkiem promieniowania na kraj idei niepodległościowej, była najpotężniejszym bastionem oporu w walki z okupantem, świecąc przykładem męstwa, ofiarność i determinacji. W ten sposób Warszawa stała się żywym symbolem wyzwoleńczych dążeń narodu, budząc świata, a zarazem ściągając na siebie największą wściekłość i nienawiść wrogów. W tych warunkach Bój Waszawy 1944 r., mimo epizodycznego charakteru - o czym mówimy wyżej - miał i ma znaczenie ogólnonarodowe.

blokBój Warszawy nie był wyłącznie akcją Armii Krajowej i współdziałających z nią organizacyj wojskowych, był czynem całego warszawskiego ludu. Lud ten bowiem nie tylko znosił wspólne i jednakie z wojskiem niebezpieczństwo śmierci, nie tylko składał daninę krwi i mienia, nie tylko cierpiał głód i wszelkie udręki, nie tylko współdziałał z akcją bojową wszędzie, gdzie to było możliwe, ale co najważniejsza, dał swój zapał, dal swój instynkt patriotyczny, swój udział duchowy w walce, dzięki któremu stał się wogóle możliwy ten heroiczny bój, jakiego kroniki wojen nie znają. Dlatego to warszawską akcję bojową nazywamy Bojem Warszawy.

 

OKOLICZNOŚCI ROZPOCZĘCIA AKCJI BOJOWEJ.

 

blokAby należycie zrozumieć i ocenić przebieg i znaczenie Boju Warszawy nie można opierać sądów i wniosków na faktach, które nastąpiły po kapitulacji stolicy, w szczególności zaś na podstawie dzisiejszych specyficznychych warunków politycznych.

blokŁatwo jest dziś dla celów demagogicznych wskazywać zgliszcza stolicy i potępiać wobec faktów dokcmanych - rzekomych winowajców jej klęski. Naszym zadaniem jest przypomnienie tutaj faktów i okoliczności, ktorycn zryw Warszawy 1 sierpnia był logicznym i nieodzownym następstwem.

blokWiosna 1944 r. klęska Niemiec była już przesądzona i nikomu nie nasuwała wątpliwości. Pomyślny desant Anglosasów w Normandii i ich następne sukcesy, zwycięska ofenzywa wojsk sowieckich na wschodzie, rosnący ferment wewnątrz Niemiec, którego wyrazem był m. in. zamach na Hitlera - wszystko to wskazywało, że bliska już jest długo oczekiwana chwila, w której stolica Polski będzie mogła chwycić za broń, aby przepędzić niemieckiego okupanta.

blokW lipcu front sowiecki przybliżył się już na tyle. że na ulicach Warszawy obserwowano sceny pośpiesznej ewakuacji Niemców na zachód, graniczące niekiedy z paniką. Ale były też oznaki, świadczące, iż Niemcy licząc sie z rychłym opuszczeniem Warszawy, przygotowują się do drakońskiego spacyfikowania znienawidzonej przez nich stolicy, której już w pierwszych latach okupacji zapowiadali całkowita zagładę. Istnieją dokumenty stwierdzające niemieckie zamiary zniszczenia Warszawy nawet gdyby jej nie dotknęły działania wojenne. W kluczowych punktach miasta Niemcy wybudowali pośpiesznie betonowe bunkry, oraz sprowadzili czołgi i ciężką broń maszynową, ustawili zasieki, mając na celu sparaliżowanie w odpowiednim momencie ruchu ludności i steroryzowanie jej. Jednocześnie ogłosili brankę 100.000 mężczyzn do robót fortyfikacyjnych. Miał to być pierwszy krok do ewakuacji ludności z miasta. Warszawa brankę zbojkotowała całkowicie. Groziły wielkie represje. Groziło sparaliżowanie wszelkiej akcji zbrojnej. Czas mijał. Wzrastało napięcie wyczekiwania na odpowiednią chwilę zbrojnego zrywu. Zniecierpliwienie ujawniało się zwłaszcza wśród niektórych podziemnych oddziałów wojskowych. Były już nawet samorzutne sporadyczne wystąpienia, krwawo przez Niemców stłumione. Zagrażało to rozszerzeniem się samowolnej, nieskoordynowanej akcji zbrojnej z jej najgorszymi konsekwencjami.

blokWtedy to, w ostatnich dniach lipca wojska marsz. Rokossowskiego przekroczyły Wisłę w rejonie Warki, osiągnęły przedpola Warszawy (Wiązowna, Miłosna, Wołomin. Radzymin), a patrole sowieckie docierały do krańców Pragi. Nad miastem ukazały się pierwsze sowieckie samoloty, z okolic podwarszawskich dochodziły echa kanonady. Tymczasem radio moskiewskie donosiło o sukcesach oddziałów sowieckich i... wzywało Warszawę do walki.

blokDn. 31. VII. dowódca A. K. gen. Bór-Komorowski w porozumieniu z Delegatem Rządu R. P. na Kraj i na mocy upoważnienia Rządu R. P. i Naczelnego Wodza W. P. powziął decyzję wydania Niemcom walki w Warszawie. Dn. 1. VIII. w godzinach popołudniowych rozległy się w całym prawie mieście echa pierwszych strzałów. Warszawa, zdając sobie sprawę z wagi położenia i ufna zarazem w pomoc nadciągających sił sowieckich, przyjęła odgłosy pierwszych bitew jak zwiastuny rychłej wolności, Przyjęła je w powszechnym uniesieniu radości i entuzjazmu.

 

Komentarz dr. J . Jaśkowskiego umieszczony w tekście 'BÓJ WARSZAWY 1944. – A nie „powstanie”...' z cyklu Listy do Wnuczka - 5 (czerwiec 2015).

- Pierwsze samoloty sowieckie pojawiły się już w 1943 roku, bombardując miasto.

- Radio moskiewskie, tzw. Jutrzenka, wzywało do powstania prawie do połowy sierpnia. Trzeba także przypomnieć, że podobna branka w miastach na Białorusi kończyła się zamordowaniem 90% ludzi. I trzeba pamiętać, że w okresie wybuchu powstania przez Warszawę przechodziła najlepsza dywizja pancerna SS. Tak więc moment wybuchu był co najmniej dyskusyjny.

 

 

 

CO BYŁO PRZYCZYNĄ PORAŻKI.

blokCi, którzy dla potrzeb bieżącej polityki usiłują zdyskredytować Bój Warszawy i pozbawić go wszelkiej racji narodowej, politycznej i wojskowej, szerzą fałszywe twierdzenie, jakoby niepowodzenie akcji warszawskiej i jej tragiczne skutki spowodowane zostały przedwczesnym wybuchem bitwy, co z kolei miało być wynikiem braku uzgodnienia polskich działań z dowództwem sowieckim. Jest to zarzut złośliwy i tendencyjny, obliczony na ludzi bezkrytycznych, lub nie znających istotnego stanu rzeczy.

blokRząd R. P. nieustannie, kosztem największego samozaparcia dążył do nawiązania współpracy politycznej i wojskowej z Rosją, czego dowodem był szereg not polskich do rządu sowieckiego, wręczanych za pośrednictwem rządu W. Brytanii. Wreszcie wyrazem lojalności Rządu R. P. i jego szczerej chęci uzgodnienia warszawskich działań wojennych była wizyta w Moskwie prem. Mikołajczyka, który dn. 31. VII. m. in. oświadczył Mo-łotowi, że z rozpoczęciem polskiej akcji zbrojnej w Warszawie liczyć się trzeba każdej chwili. Mimo to termin rozpoczęcia tej akcji nie został uzgodniony. Zabrakło bowiem dobrej woli rządu sowieckiego, który jako warunku podjęcia rozmów uzgadniających działania wojenne domagał sie od naszego rządu natychmiastowego zrzeczenia się na rzecz Zw. Sowieckiego wschodniej połowy Rzplitej oraz takiego przeorganizowania władz polskich, które by pozbawiło Polskę niezależności, poddając ją pod kierownictwo Sowietów.

blokJeśli zaś chodzi o zarzut przedwczesnego rozpoczęcia Boju Warszawy, to jest on równie wykrętny i fałszywy. Dowództwo polskie, rozpoczynając dn. 1..VIII. bitwę warszawska liczyło, iż trwać ona może kilka do kilkunastu dni. Oświadczenie Stalina, złożone prem. Mikołajczykowi na Kremlu w dn. 9. VIII dowodzi, ze przewidywanie dowództwa polskiego było trafne i że istniały wyraźne szanse powodzenia warszawskiego boju.

blokNie wszyscy bowiem wiedzą lub pamiętają, ze Stalin we wspomnianym oświadczeniu wyraził ubolewanie, iż oswobodzenie Warszawy ulega odroczeniu, chociaż przewidywane było przez dowództwo sowieckie na dzień 6. VIII.

blokPrzyczyną klęski warszawskiej, przynajmniej jeśli chodzi o pierwszą, decydującą fazę Boju Warszawy, było ogólne załamanie się ofenzywy sowieckiej nad Wisłą na skutek rzuconych tu z Rumunii nowych niemieckich dywizji. Wojska niemieckie wsparte tymi posiłkami unieruchomiły przyczółek sowiecki w rej. Warki, udaremniły próbę przedarcia się wojsk sowieckich ku Wiśle na północ od Warszawy, a nade wszystko zadały decydujący cios idącym na Warszawę wojskom sowieckim w wielkiej bitwie wojsk pancernych pod Wołominem w dn. 5. i 6. VIII. Zaciążyło to w sposób katastrofalny na losach Boju Warszawy.

blokW końcowej fazie Boju Warszawy, gdy wojska sowieckie zajęły wreszcie Pragę, miały miejsce pewne przejawy współdziałania tych wojsk z walcząca Warszawą. Ale była to pomoc zupełnie niedostateczna.

 

W PIERWSZYCH DNIACH BOJU

od 1. VIII. do 6. VIII.

blokBój Warszawy można podzielić na 3 okresy w zależności od sytuacji bojowej i charakteru walk.

blokDni od 1. do 6. VIII. - to okres naszej zwycięskiej inicjatywy i przewagi bojowej na przestrzeni prawie całej stolicy (prócz Pragi i Ochoty oraz Woli, gdzie 2 sierpnia Niemcy rozpoczęli przeciwnatarcie, w którym do 5 sierpnia opanowali prawie całą Wolę). Niemcy, rozproszeni i otoczeni w licznych punktach miasta ograniczali się przeważnie do utrudniania ruchu ulicznego przy pomocy ognia broni maszynowej i granatników oraz patroli broni pancernej. Działalność lotnictwa niemieckiego była naogół słaba i ograniczała się głównie do bombardowania rejonu pl. Dąbrowskiego, gdzie znajdowała się siedziby naszego dowództwa. Zato już od pierwszych dni Boju Warszawy rozpoczęli Niemcy systematyczne podpalanie domów i masakrowanie ludności, gdzie było to dla nich możliwe.

blokTymczasem wszystkie arterie przelotowe wraz z mostami (prócz obwodowego kolejowego) stały się dla Niemców niedostępne. W ten sposób największy węzeł drogowy całego środkowego frontu został dla ruchów niemieckich zablokowany.

blokBył to niewątpliwie wielki nasz wkład w operacje wojsk sowieckich. Niestety, przez dowództwo sowieckie nie był wykorzystany.

blokTe pierwsze dni pomyślnych walk cechuje wspaniały entuzjazm ludności stolicy, która szybko przystosowała się do ciężkich warunków boju i z największą ofiarnością, samorzutnie garnęła się do wszelkich, dostępnych dla niej prac i świadczeń, związanych z potrzebami i koniecznościami walki.

blok"Cywile" z dumą patrzą na swych ujawniających się z podziemi żołnierzy; sami zaś sypią barykady pod obstrzałem niemieckim, wyrąbują podwórzowe i piwniczne przejścia, organizują i kontrolują ruch przechodniów, tworzą stała obsługę informacyjną w labiryncie podziemnych korytarzy, organizują punkty sanitarne, kuchnie i zbiórki żywności dla żołnierzy, gaszą pożary, niosą pomoc rannym. A wszystko to w atmosferze solidarności obywatelskiej, uczynności wzajemnej i zbratania.

blokAle lud warszawski zdawał sobie sprawę, że powodzenie walki zależne jest od nadejścia sił sowieckich, które uwolnią Warszawę z pierścienia wojsk niemieckich, że polska akcja zbrojna ma tylko ułatwić i przyspieszyć to uwolnienie. Mijały dni, oczekiwanie wzrastało. Wojska sowieckie, jak wiemy, nie nadeszły.

blokW nocy 5. VIII. samoloty angielskie, przybyłe z dalekich baz we Włoszech, dokonały nad Warszawą i okolicą pierwszych zrzutów broni i amunicji, przez kilka następnych nocy ponowiono te zrzuty, z których łącznie otrzymaliśmy ok. 35 ton materiału wojennego. Potem zrzuty ustały.

blokOkazało się następnie, że zasadniczym powodem zaniechania przez lotnictwo angielskie pomocy dla Warszawy były nie tylko ponoszone przy tym straty, ale i polityka sowiecka, uznająca, że Warszawa znajduje się w strefie operacyjnych działań sowieckich i że akcja aliancka w tej strefie możliwa jest tylko za pośrednictwem sowieckim. Warszawa wałczyła sama.

 

Komentarz dr. J . Jaśkowskiego umieszczony w tekście 'BÓJ WARSZAWY 1944. – A nie „powstanie”...' z cyklu Listy do Wnuczka - 5 (czerwiec 2015)

 

Po pierwsze, pragnę zwrócić uwagę, że to sami Sowieci planowali zająć Warszawę już w pierwszym tygodniu sierpnia. Dlaczego tzw. polscy historycy nadal to przemilczają?

 

Po drugie, podkreślam, że niszczenie Warszawy nie nastąpiło po zakończeniu działań zbrojnych, ale od samego początku Niemcy nie respektowali Konwencji Międzynarodowych odnośnie miast i masowo niszczyli cywilne domy poprzez palenie!

 

Po trzecie, pragnę podkreślić, że na przykład mordy na Woli, gdzie w sumie zamordowano 50 000 ludzi, popełniły władze niemieckie, a nie Ukraińcy, jak to się obecnie próbuje wtłoczyć do głów społeczeństwa. Na terenach okupowanych za  ochronę ludności cywilnej odpowiada okupant. Jakieś żonglerki słowne pojęciem „oddziały ukraińskie” jest śmieszne. Naczelnym dowódcą był gen. von Bach, nie Ukrainiec. Wymordowano nie kilka przypadkowych osób, ale zastosowano masową eksterminację. Bez wiedzy naczelnego dowódcy było to niemożliwe.

 

Trzeba pokreślić, że dowódcę tej armii  Kamińskiego zlikwidowano na rozkaz Himmlera.

 

Co niestety nie przywróci życia tym 50 000 pomordowanym.

 

       Doskonale sceny mordowania mieszkańców Woli opisują pamiętniki żołnierzy niemieckich.

 

W jednym z nich jest opis, jak to grupa niemieckich żołnierzy siedzi na placu przygotowując sobie posiłek. Ulicą jeżdżą samochody z głośnikami nawołujące do ewakuacji. Oficerowie niemieccy ponaglają mieszkańców namawiając ich na zgrupowanie się na palcu, gdzie czekają na nich samochody, którymi wyjadą z miasta.

 

Na placu stoi kilkanaście samochodów ciężarowych z opuszczonymi plandekami. Jak się zgromadziła duża liczba głównie kobiet i dzieci, to samochody odkryły plandeki i ukazały się karabiny maszynowe z siedzącymi za nimi żołnierzami. Na rozkaz [!] z samochodów otworzono ogień do bezbronnych.

 

W podobny sposób Niemcy dokonywali rozminowywania lasów wokoło Warszawy. Na tereny zaminowane wpędzano kobiety i dzieci. Po przejściu takiej 200 - 300 osobowej gromady teren był czysty od min.

 

Ciekawe, dlaczego tzw. polska kinematografia nie wykorzystała tych faktów w dobie tzw. komunizmu. Przecież faszyści to byli nasi wrogowie? A już białoruska kinematografia pokazuje takie sceny.

 

Dla mnie jest to jeszcze jeden dowód, że żadnej zimnej wojny nie było. Po prostu, dokładnie uzgadniano co wolno, a czego nie wolno ruszać.

 

Opracowanie wyjaśnia także sprawę zrzutów. Wyraźnie widać, że z góry założono, że żadnej pomocy dla Powstańców nie będzie. Już M. Rodziewiczówna pisała, że po drugiej stronie WISŁY BYŁO AŻ 14 LOTNISK. Dowożono pomoc dla Sowietów. Jest nawet film sowiecki o przyjaźni lotników sowieckich z amerykańskimi i wspólnym dywizjonie.

 

Proszę zauważyć: zrzucono tylko 35 000 kg. Jak podają świadkowie, pojemniki były pakowane różnie, np. czapki, instrukcje, itd., czyli szmelc. Wiadomo, magazynierzy chcieli się pozbywać szmelcu. Podobnie było z zrzutami NATO w czasie wojny jugosłowiańskiej. Okazało się, że tylko 10% tego, co było na papierze magazynierów, wylądowało w Jugosławii, a co się stało z resztą, nie wiadomo.

 

Powstanie trwało 60 dni. Brało w nim udział ponad 40 000 żołnierzy. Czyli zrzuty stanowiły mniej, aniżeli jeden kilogram na osobę, na dwa miesiące. Czyli kilka granatów, parę magazynków, parę puszek, to znaczy, że zrzuty były bardziej aniżeli symboliczne i wychodzi po około 50 gram na dzień. To również znaczy, że praktycznie całe uzbrojenie musiało być zdobyczne.

 

       Poza tym, jak wynika z publikacji Shulttona z 1976 roku, praktycznie całe zaopatrzenie dla Sowietów pochodziło z USA. Gdyby więc ktokolwiek z Aliantów brał na poważnie BÓJ WARSZAWSKI, to samo zagrożenie wstrzymaniem pomocy dla Moskwy, natychmiast spowodowałoby wyrażenie zgody na wszystko, czego by Amerykanie żądali.

 

       Nieuwzględnianie tych faktów przez polskojęzycznych historyków, szczególnie krakowskich, od razu pokazuje ich miejsce w dezinformacji Polaków. Sam musisz sobie odpowiedzieć, Szanowny Czytelniku, dlaczego potomkowie hrabiów galicyjskich tak się zachowują. Dlaczego, pomimo uzyskania wolności, nie powrócili do starej historycznej nazwy z 1846 roku: Uniwersytet Krakowski?

 

       To jest bezpośrednim dowodem skazania BOJOWNIKOW WARSZAWY przez zachód NA STRACENIE.

 

To jest dowodem na przygotowywanie terenu dla Sowietów. W podobny sposób wymordowano partyzantów Wietnamu Południowego w czasie ofensywy Thet w 1970 roku, oczyszczając rękami amerykańskimi pole dla komunistów. Wymordowano 50 000 południowych patriotów.

 

I najważniejsze, w Warszawie przez większość czasu działał tzw. SALON Pani MIECZNIKOWSKIEJ . Było to nielegalne kasyno, burdel, a generalnie miejsce spotkań wywiadów, działające pod ochroną gestapo. Podobno nawet Rydz Śmigły po powrocie z Węgier zameldował się u p. Miecznikowskiej. Otóż, już od co najmniej pół roku przed  BOJEM WARSZAWY Bór  - Komorowski, płk. Iranek, spotykali się  w Salonie z Niemcami. [od Autora mail'em:  jest błędnie podane nazwisko : powinno brzmieć. płk Iranek Osmecki , jest to ten sam osobnik, który nie dopuścił do wykonania wyroku śmierci wydanego przez AK na Retingerze.]

 

  Już na dwa tygodnie przed wybuchem Organ NSDAP, czyli oficjalna gazeta Rossenberga informowała o tym, że za dwa tygodnie w Warszawie zaczną się walki. Postać Iranka jest w ogóle dziwna: to on uratował Retingera, agenta kilku wywiadów, między innymi zamieszanego w mordowanie księży w Meksyku, przed wykonaniem wyroku śmierci wydanym przez AK.

 

 

 

ROZGORZAŁ BÓJ

od 6. VIII. do 2. IX.

blokDni od 6. VIII. do 2. IX. - to okres najbardziej dramatycznych walk o stan posiadania Warszawy. Niemcy przeprowadzają w tym czasie szereg akcji, zmierzających do opanowania głównych dróg przelotowych i mostów. Jednocześnie oddziały polskie bronią zaciekle swych pozycji, bądź same działają zaczepnie.

blokUderzenie niemieckie rozpoczęło się od przebijania przez nieprzyjaciela drogi z zachodu przez Wolę i Stare Miasto ku mostowi Kerbedzia. Działania te, znaczone nieludzkim okrucieństwem Niemców na Woli i bohaterską obroną Starego Miasta, zakończyły się dopiero 1. IX. Niemcy swój cel osiągnęli.

blokNatomiast druga akcja niemiecka, zmierzająca do opanowania Al. Sikorskiego i Al. 3. Maja ora do otwarcia mostów Poniatowskiego i Średnicowego nie przyniosła Niemcom zamierzonych rezultatów. Zarówno główna linia kolejowa, jak i Al. Sikorskiego pozostały do końca Boju Warszawy pod naszą kontrolą, niedostępne dla ruchu niemieckiego.

blokRównocześnie oddziały nasze przeprowadzają akcje bojowe, zmierzające do zlikwidowania izolowanych punktów niemieckiego oporu w Śródmieściu, na Mokotowie i żoliborzu. Do takich działań, uwieńczonych całkowitym powodzeniem, należy m. in. zdobycie Poczty Głównej, gmachu "Pasty", gmachu Komendy Głównej Policji na Krakowskim Przedmieściu, gmachu Telefonów przy ul. Piusa, gmachu YMCA i. t. d.

blokW okresie tych walk wprowadzili Niemcy do akcji najcięższe działa (nawet kaliber 680 mm), zespołowe miotacze min oraz najcięższe moździerze, nękając ogniem poszczególne dzielnice miasta. Wzmogły się zarazem systematyczne ciężkie bombardowania lotnicze, niszczące całe rejony miasta. Te długotrwale bombardowania, wobec braku z naszej strony środków opl i pomocy przeciwlotniczej, zmuszały zwykle po pewnym czasie do oddawania pozycji. Tak było m in. na Starym Mieście, które polscy obrońcy opuścili już jako rumowisko. Jednocześnie kontynuowali Niemcy systematyczne palenie całych bloków i ulic na opanowanych przez nich terenach, oraz zrzucali wielkie ilości bomb zapalających na dzielnice, pozostające w naszych rękach. To była już metoda "walki". Dymy pożarów były tłem walczącej Warszawy.

blokSierpień - to najbardziej heroiczny okres Boju Warszawy, która wiązała wówczas około pięciu dywizji niemieckich. Był to ponad wszelkie spodziewanie duży wkład w ogólnej walce Europy z Niemcami. Oddziały nasze wzięły w tym czasie do tysiąca jeńców, zniszczyły ponad 200 czołgów, dział szturmowych i samochodów pancernych (do końca Boju Warszawy ok. 275).

blokLudność stolicy poniosła już w tych pierwszych okresach boju wielkie ofiary. Do walczącej Warszawy docierały wstrząsające wieści o bestialstwach niemiecko-ukraińskich na Woli i Ochocie. Uchodźcy ze spalonych domów i ci, którzy uszli z rejonów zajętych przez Niemców ciągnęli tysiącami po ulicach i labiryntach podziemnych walczącego miasta w poszukiwaniu dachu nad głową. Przyjmowano ich wszędzie, dzielono się kątem piwnicznym i strawą, której brakowało już bardzo. Brak chleba, mięsa i jarzyn był powszechny. Życie piwniczne, niedojadanie, napięcie nerwów - wszystko to wyczerpywało siły fizyczne skołatanej ludności.

blokW tych warunkach Niemcy zastosowali nowy sposób walki. Przez megafony oraz w ulotkach, zrzucanych z samolotów wzywali ludność do opuszczenia miasta, obiecując dobre traktowame, odżywienie, opiekę i. t. d.. oraz grożąc opornym zagładą. Zrozumieli bowiem Niemcy, że postawa ludność jest fundamentem i racją dalszego prowadzenia walki przez stronę polską. Rozumiała to i ludność.

blokWezwania niemieckie nie odniosły skutku. Znaleźli się rzecz prosta, tacy, którzy zgłosili się na wezwanie, ale byli to bardzo nieliczni, a przytem wychodzili ukradkiem i ze wstydem. Masa ludności pozostała na miejscu, chociaż wzrastał głód i groza śmierci, a z dniem każdym malały nadzieje na zwycięstwo.

 

Komentarz dr. J . Jaśkowskiego umieszczony w tekście 'BÓJ WARSZAWY 1944. – A nie „powstanie”...' z cyklu Listy do Wnuczka - 5 (czerwiec 2015).

 

Wymaga podkreślenia fakt całkowitego braku osłony myśliwców sowieckich. Przecież jeżeli nie chcieli zezwolić Amerykanom, czy Anglikom na loty, ponieważ to był ich teren operacyjny, to dlaczego nie używali własnych myśliwców do zwalczania niemieckich bombowców na swoim terenie operacyjnym?

 

Jest to kolejny dowód na współpracę obu stron w eksterminacji Polskich Patriotów.

 

       Drugim faktem wymagającym podkreślenia jest informacja o paleniu całych dzielnic po zajęciu ich przez Niemców. Jest to bezprzykładny fakt masowego ludobójstwa, ponieważ w domach tych nadal przebywała ludność cywilna. Wycofali się tylko żołnierze.

 

Raport niemiecki podaje, że obrona przeciwlotnicza zestrzeliła 54 samoloty alianckie, a myśliwce niemieckie tylko 7, w całym okresie walk, czyli te zrzuty były bbbbardzo rzadkie.

 

 

 

OSTATKIEM SIŁ, OSTATKIEM NADZIEI.

Od 2. IX. do 2. X.

blokDni od 2. IX. do 2. X.. a więc do końca walk - to najcięższy okres Boju Warszawy, okres stopniowego opanowywania przez Niemców i niszczenia miasta przy zachowaniu ze strony polskiej już tylko postawy obronnej.

blokOkres ten, rozpoczął się od okropnego zniszczenia przez artyleryjski ogień niemiecki i lotnictwo - części Śródmieścia na północ od Al. Sikorskiego. Jednak bohaterska obrona naszych oddziałów uchroniła tę część miasta od opanowania jej przez nieprzyjaciela. Zapisali się tu chlubnie obrońcy ul. Królewskiej, przecznic Nowego Światu, Twardej-Grzybowskiej, Poczty Dworcowej itd. Następnie padło Powiśle, a potem kolejno Czerniaków, Mokotów i Żoliborz. Obrona Żoliborza była jednym z najbardziej bohaterskich epizodów Boju Warszawy, a zarazem była jego ostatnim wielkim wysiłkiem.

blokW tych najstraszniejszych, wrześniowych dniach walki, dniach potwornych bombardowań i głodu przeżyła jednak Warszawa chwile odprężenia i nadziei, jakże niestety złudnych.

blokW dniach 6 - 9. IX. po upadku Czerniakowa i pierwszych propozycjach niemieckich Kierownictwo polskie po raz pierwszy brało pod uwagę możliwość kapitulacji dla oszczędzenia ludności i miastu zniszczenia. Doszło jednak tylko do dobrowolnego wyjścia kilkunastu tysięcy osób cywilnych. Od kapitulacji uchroniła wtedy Warszawę pomyślna obrona północnej części Śródmieścia oraz rozpoczęcie przez marsz. Rokossowskiego drugiej ofenzywy na Warszawę.

blokDn. 9. IX. ukazały się nad Warszawą pierwsze samoloty sowieckie. Wkrótce potem nastąpiły pierwsze sowieckie zrzuty broni, amunicji i żywności a skuteczne akcje sowieckich myśliwców przeciw bombowcom niemieckim przynosiły znaczne odprężenie.

blokPo zajęciu Pragi przez wojska sowieckie w połowie września przerzucono na trzymany przez nas Czerniaków - batalion dywizji Berlinga. Niestety większych sił nie przeprawiono i wskutek tego, tak ten jak i inny przyczółek - na Żoliborzu - zostały przez Niemców zlikwidowane.

blokZrzucono też na spadochronach sowieckich oficerów łącznikowych, wyposażonych w elementy do kierowania sowieckim ogniem artyleryjskim i lotnictwem bombardującym celem wsparcia walczącej Warszawy. Akcja ta chociaż przyniosła Warszawie pewne odprężenie, nie dała jednak oczekiwanych rezultatów, a w trzeciej dekadzie września została zaniechana.

blokW tym stanie rzeczy nie ratowały sytuacji zrzuty sowieckie, choć dość częste, lecz nieobfite i technicznie nieudane (m. in. broń w stanie zniszczonym, często bez odpowiedniej amunicji), podobnie jak nie ratował jej efektowny i obfity zrzut dzienny z samolotów arnerykańskich, przelatujących do baz sowieckich (18. IX.)

blokPróby naszego dowództwa nawiązania współpracy operacyjnej z dowództwem sowieckim również zawiodły. Depesze pozostawały bez odpowiedzi. Pierwszą depeszą jaką polskie dowództwo otrzymało od dowództwa sowieckiego, była depesza gen. Berlinga w dniu upadku Mokotowa.

blokTymczasem miasto sypie się w gruzy od bombardowań niemieckich. Obrońcy walczą i trwają ostatkiem sił. Brak wszystkiego, szczególnie brak amunic i żywności. Brak już wreszcie głodowych porcji surowego ziarna, które dla wojska i ludności cywilnej stanowiło w ostatnich tygodniach boju niemal jedyne pożywienie.

blok Strona niemiecka zwróciła się ponownie z propozycją kapitulacji. Dowódca A. K. przewlekał rozmowy, aby uzyskać czas na porozumienie się z Naczelnym Wodzem i Rządem R. P. oraz na dokonanie jeszcze jednej próby uzyskania pomocy sowieckiej. W tym celu dowódca A. K. wysłał w dniu 28. IX. do marsz. Rokossowskiego depeszę, przedstawiającą położenie Warszawy i stwierdzającą, że jeżeli Warszawa w ciągu trzech dni nie otrzyma pomocy, to wobec beznadziejnej sytuacji walka będzie skończona. I ta depesza pozostała bez odpowiedzi. W 24 godziny po upływie trzydniowego terminu pełnomocnicy dowództwa polskiego podpisali urnowę o przerwaniu działań wojennych.

 

LICZBY MÓWIĄ.

blokSiłą kierownicza, główna siła bojową i duszą Boju Warszawy była Armia Krajowa. Dowództwo A. K. kierowało całością warszawskich działań bojowych. Podlegały mu również oddziały Armii Ludowej (organizacja wojskowa PPR), Polskiej Arniii Ludowej (organizacja wojskowa t. zw. Centralizacji), oraz t. zw. "Korpus Bezpieczeństwa" (formacja związana dawniej z A. K., która w toku walk zbliżyła się politycznie do poprzednich)

blokStwierdzić trzeba, że oddziały wyżej wymienionych formacyj stanęły od pierwszych chwil do walki, podporządkowując się lojalnie dowództwu A. K. Przez cały czas współpraca bojowa tych oddziałów nacechowana była wolą walki ze wspónym wrogiem oraz naogół karnością w stosunku do dowódców A. K.

blokW końcowej fazie walk wszystkie trzy wymienione grupy wydzieliły wspólne dowództwo wojskowe, które uznało lubelski PKWN i zwierzchnictwo gen. Roli-Żymierskiego.

blok W dn. 1. VIII. 1944 Armia Krajowa wystawiła do walki ok. 600 plutonów, łącznie ok. 40.000 ludzi. Armia Ludowa wystawiła 4 plutony, t. zw. "Korpus Bezpieczeństwa" 10 plutonów (z tego 6 plutonów w linii), zaś Polska Armia Ludowa (PAL) nie wystawiła żadnej bojowej jednostki.

blokStan wyżywienia A. K. w dn. 24. IX. 1944 wynosi! 32.000 osób, z czego w linii znajdowało się 18.000 (łącznie z Wojskową Służbą Kobiecą). W tym samym dniu A. L. miała w Śródmieściu w linii 2 plutony przy stanie wyżywienia 290 osób - oraz nieustaloną ilość pluitonów na Żoliborzu o łącznym stanie wyżywienia 370 osób. PAL w Śródmieściu posiadał w tym czasie 1 pluton w walce, podczas gdy wykazywany stan wyżywienia wynosił 490 osób. (Brak nam tu danych PAL z Mokotowa). T. zw. "Korpus Bezpieczeństwa" posiadał w tym dniu 3 plutony w linii, zaś w stanie wyżywienia podano 772 osoby.

blokStraty w czasie dwumiesięcznych walk były bardzo ciężkie. Według niekompletnych zestawień (brak danych z Żoliborza i Mokotowa) straty wojska wynosiły ok. 9700 zabitych, ok. 6.000 rannych, ok. 5300 zaginionych. W czasie walk straty te pokrywał częściowo napływ ochotników.

Strat bojowych ludności cywilnej nię da się już zapewne dokładnie ustalić. Liczyć je trzeba wszakże na dziesiątki tysięcy, a w każdym razie wynosiły one nie mniej jak 50.000. Do tego należałoby dodać ofiary niemieckiego terroru w zdobytych częściach miasta.

 

Komentarz dr. J . Jaśkowskiego umieszczony w tekście 'BÓJ WARSZAWY 1944. – A nie „powstanie”...' z cyklu Listy do Wnuczka - 5 (czerwiec 2015).

 

Co do postawy PKWN nie będę się wypowiadał, była to marionetka sowiecka, realizująca politykę Moskwy od samego początku. Zdziwienie budzi natomiast fakt wymazywania tej historii z blokowaniem i rozbrajaniem oddziałów idących na pomoc, z podręczników szkolnych. Podobno od 25 lat żyjemy w wolnym kraju, a nadal historia jest pisana przez tych samych osobników, lub ich potomków. Nie należy zapominać, że głównym cenzorem w podręcznikowym biznesie od lat powojennych była niejaka Helena Szechter, żona członka Komitetu Komunistycznego Zachodniej Ukrainy, matka Adama Michnika i zbrodniarza sądowego Szechtera.

 

Zastanawiająca jest natomiast sprawa uzbrojenia. Wydaje się, że nawet zakładając optymalne rozdysponowanie broni to niecałe 10%  żołnierzy miało jako takie uzbrojenie. Czyli tak naprawdę AK wystawiło około 4000 żołnierzy, a nie 40000.

 

       Poza tym trzeba przypomnieć, czym były karabiny. Najczęściej były to karabiny zdobywane, odbierane policji granatowej, a były to jednostrzałowe flinty lebella z 1890 roku. Mój Tata miał takie coś, jako pierwszą broń w Partyzantce u Lamparta. Do tej flinty dostał 3 naboje.

 

Poza tym, granaty domowej produkcji mogą służyć za dodatek do uzbrojenia, a nie samodzielne uzbrojenie, podobnie jak pistolety. Taka broń w walkach nie mogła służyć właściwej obronie, czy atakowi. Nawet biorąc pod uwagę wpadki z uzbrojeniem, nigdzie nie podano konkretnie, ile i jakiego uzbrojenia dotyczyły, nie uzasadniają hurra optymizmu osób przygotowujących akcje.

 

Poza tym, po tzw. ataku na archiwum, dowództwo AK nic nie zmieniło w strukturach organizacji, co trudno sobie wytłumaczyć. Jak wiadomo, archiwum AK przy ul. Poznańskiej 37, zostało rozbite 17 lutego 1944 roku, przez oddział AL pod dowództwem późniejszego marszałka Polski, Mariana Spychalskiego, pod kontrolą szefa Gestapo Wolfganga Briknera. AK nie przeprowadziło w związku z tym zarekwirowaniem dokumentów żadnej akcji np. zmiany organizacji, zmiany pseudonimów itd. Dlaczego?

 

       Po 1969 roku pan Spychalski [architekt z zawodu], o ile się tak naprawdę nazywał, odszedł na zasłużony odpoczynek do ciepłych krajów, tj. do Izraela.

 

 Armia Ludowa wystawiła tylko 3 plutony czyli ok. 120-150 ludzi, nie wiadomo jak uzbrojonych. Czyli praktycznie nie brała udziału w walkach. Świadczy to jednoznacznie o jej liczebności.

 

       Tak więc tzw. przygotowanie do walki było raczej papierowe, a nie materialne. Zdziwienie budzi wiec optymizm dowództwa.

 

       Po drugie zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie wykorzystywano karabinów snajperskich do likwidacji agentów, czy zdrajców, a narażano ludzi na bezpośrednie starcia. Zarówno lunety do karabinów, jak i tłumiki, były znane od ponad 20-30 lat. Strzelanie bez tłumika niepotrzebnie zwiększało ryzyko wpadki strzelającego. A to były straty dla AK. Czy to była tylko bezmyślność?

 

       Także, o czym opisałem w innej pracy, awansowanie różnych dziwnych ludzi na stanowiska dowódcze [pranie mózgów np. Tokarzewskiego, czy Niedźwiadka- Okulickiego], pomimo ich wiadomych kontaktów z Sowietami, także do dnia dzisiejszego nie zostało w żaden sposób nie tylko wyjaśnione, ale nawet nie jest poruszane. Dlaczego?

 

       Przez cały okres „komunizmu” panowała w Polsce dziwna atmosfera nie ruszania sprawy zarówno Abwery, jak i innych wywiadów. Dlaczego?

 

       Zagadką jest również nie wspominanie w opracowaniu o roli NSZ. Doskonale opracował rolę NSZ w okresie okupacji  pan Leszek Żebrowski. Warto zapoznać się z tymi opracowaniami.

 

       Świetnie do tej sprawy podszedł, w wywiadzie swego czasu prezentowanym na youtube, przewodniczący komisji ds. zabytków Wrocławia. Powiedział, że zarówno archiwum Wrocławia, jak i podziemne miasto, jest znane. Zarówno wejścia jak i sposób jego osuszenia jest wiadomym i jest odgórny zakaz ruszania tematu.

 

 

 

BROŃ.

blok Bój Warszawy byl realizacją pięcioletnich konspiracyjnych przygotowań A. K. Magazyny i wytwórnie broni pracowały bez przerwy w fantastycznie trudnych warunkach pracy podziemnej. Oczywiście, przy największym nawet wysiłku nie mogły one dać żołnierzowi A. K. broni, odpowiadającej wymogom nowoczesnej wojny. Tym bardziej, że w tygodniach poprzedzających walkę poniesiono dotkliwe straty przez "wpadki" zasobnych magazyów. Wypadało przy pomocy broni, jaką posiadano w dn. 1. VIII., zdobyć możliwości wydarcia nieprzyjacielowi odpowiedniej ilości nowoczesnej broni.

blokZamierzenia te w dużym stopniu zawiodły. Ale jeśli mimo wielkich braków uzbrojenia cel wojskowy w pierwszej fazie bitwy został osiągnięty, a dalsza walka trwała 2 miesiące - zawdzięczać to należy bezprzykładnemu męstwu, poświęceniu i pomysłowości walczących, oraz przedsiębiorczości konspiracyjnych zakładów produkcyjnych.

blokW następnych fazach Boju Warszawy braki w uzbrojeniu w pewnym stopniu zaspokojono dzięki zrzutom angielskim, sowieckim i amerykańskim oraz dzięki własnej produkcji granatów i różnego rodząju miotaczy.

blokDn. 1. VIII. oddziały A. K. posiadały ok. 1.000 karabinów, 7 ciężkich karabinów maszynowych, ok. 100 ręcznych karabinów maszynowych, ok. 20 kb. ppanc. ok. 500 pistoletów maszynowych (w tym ok. 30% własnego wyrobu), ok. 3.700 pistoletów i ok. 25.000 granatów ręcznych (w tym ok. 95% własnego wyrobu) i 15 piatów (granatników przeciwpancernych).

blokZe zrzutów w ciągu całej bitwy otrzymaliśmy następujące ilości broni i amunicji: ze zrzutów angielskich ok. 36 ton, ze zrzutów amerykańskich ok. 16 ton, ze zrzutów sowieckich ok. 50 ton (niestety część w stanie niezdatnym do użytku). Zrzuty sowieckie zawierały ponadto ok. 100 ton żywności.

blokBardzo duża rolę odgrywała w czasie bitwy warszawskiej broń własnej produkcji. Wyprodukowaliśmy np. ok. 42.000 sztuk granatów ręcznych. Materiału wybuchowego dostarczały warsztatom w dużej mierze unieszkodliwione "Goliaty" (cenny trotyl), niewybuchy itp.

blokWśród zdobyczy zgłoszonej znajdowało się: 372 karabiny, 13 ckm., 27 pięści pancernych, 7 moździerzy itp. Stałym objawem było, że oddziały zatajały zdobycz w obawie, że zostanie ona przekazana odcinkom gorzej uzbrojonym. Straty niemieckie w materiale wojennym w ciągu dwumiesięcznej walki były b. duże. Dokońca Boju Warszawy oddziały nasze unieszkodliwiły ok. 275 czołgów, dział szturmowych i samochodów pancernych.

blokNiech wyżej podane liczby mówią to, czego wypowiedzieć niesposób o 63-ech dniach Boju Warszawy z potężną siłą nieprzyjaciela, dysponującego w walce doskonale uzbrojonymi dywizjami i kruszącego miasto gradem ciężkich bomb i najcięższych pocisków artyleryjskich.

^SSiSSrSSA S^ artyleryjskich.

 

ZOHYDZANIE BOHATERSTWA WARSZAWY.

blokWalcząca Warszawa doznała jednak pomocy. Była to pomoc nikła i niewystarczająca ale była. Niosły ją wśród niezwykłych trudów samoloty angielskie i amerykańskie w postaci zrzutów materiału wojennego, okazały ją, wprawdzie w minimalnym stopniu nawet wojska sowieckie.

blok Była też pomoc moralna. Opinia świata była wstrząśnięta tragedią Warszaw. Szły do nas słowa podziwu, współczucia zachęty, wreszcie gniewu na tych, co do tej krzywdy dopuszczają. Opinia angielska nie wahała się nazwać osamotnienia walczącej Warszawy - "skandalem i zbrodnią".blokblokblokblokJedynie t. zw. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego (PKWN) pozostał wobec tragedii Warszawy bierny i nieczuły. Nie tylko że w sp;osób złośliwy i okrutny dążył do zohydzenia naszej walki, nie tylko nie zorganizował pomocy Warszawie, ale kiedy część 9 dywizji A. K. pod dowództwem generała Halki-Bitnera, maszerował z rejonu Siedlec na odsiecz stolicy - współdziałał w jej rozbrojeniu przez wojsko sowieckie. To była zasadnicza postawa PKWN w czasie największej próby narodu polskiego w tej wojnie!

blokLudzie z PKWN po dziś dzień nie zmienili swego wrogiego stosunku do Boju Warszawy, widząc w nim słusznie symbol prawdziwych niepodległościowych dążeń narodu polskiego. Ale zmienili taktykę.

blokPoniewczasie co prawda, ale zrozumieli przecież, że Bój Warszawy trwa jeszcze ciągle w polskich sercach i że trwać będzie póty, póki Polska będzie w niewoli. Należało liczyć się z "nastrojami mas". Więc gromy potępienia rzucono na przywódców Boju Warszawy, na Rząd R. P. i na dowództwo A. K., pozostawiając dla "mas" obłudne słowa współczucia, a nawet uznania dla bohaterskiej Warszawy.

blokTkwi w tej całej grze oszukańczej rażące kłamstwo. Ale inaczej być nie może. Sprawy tak wielkiej i nieprzemijającej, jaką jest Bój Warszawy, niepodobna zniweczyć ani sfałszować lichym szachrajstwe.

blok Niemcy zniszczyli Warszawę materialnie. Ci. o których tutaj mówimy usiłują bezskutecznie zohydzić jej nieprzemijające wartości moralne.

CZY BÓJ WARSZAWY BYŁ POTRZEBNY?

blokPytanie takie stawiają demagogicznie nie tylko polityczni wrogowie Boju Warszawy, ale niekiedy nasuwa się ono również ludziom dobrej woli, którzy wobec ogromu strat materialnych mają wątpliwości, czy straty te były potrzebne. Postaramy się odpowiedzieć.

blokMotywy, którymi kierowało się dowództwo A. K. wydając Niemcom bój warszawski, były dwojakie: 1) ogólnonarodowe, 2) praktyczne o znaczeniu lokalnym.

blokNaczelnym motywem ogólnonarodowyn była konieczność kontynuowania przez Armię Krajową jawnego wysiłku zbrojnego (akcja "Burzy"), rozpoczętego w lutym na Wołyniu przeciw okupantowi niemieckiemu, aż do chwili zwycięskiego zakończenia wojny. Będąc centrum kierowniczym ruchu niepodległościowego, Warszawa nie mogła być tu wyjątkiem i nie wziąć w walce udziału oraz dać się biernie rozbroić okupantowi.

blokMotyw praktyczny wynikał z ówczesnego położenia. Chodziło mianowicie także o ułatwienie i przyspieszenie zajęcia Warszawy przez wojska sowieckie oraz o uprzedzenie szykowanej przez Niemców terrorystycznej pacyfikacji Warszawy.

blokCele praktyczno-wojskowe nie zostały osiągnięte i wiemy już dlaczego: - powodem przegrania Boju Warszawy było załamanie się ofenzywy sowieckiej oraz pozostawienie Warszawy bez pomocy w ciągu dwóch miesięcy walki.

blokJeśli zaś chodzi o cel naczelny, to dziś o wiele wyraźniej niż przed rokiem zdajemy sobie sprawę, że brak wystąpienia zbrojnego Warszawy pogorszyłby znacznie szanse załatwienia sprawy polskiej w duchu wolności i sprawiedliwości.

blokWarszawa w 1944 r. podobnie jak na początku wojny poruszyła jeśli już nie sumienie świata, to w każdym razie jego uwagę, jego poczucie sprawiedliwości, jego czujność.

blokDziś żadne już gry i koniunktury polityczne nie zdołają ukryć tej prawdy, że naród polski niepodległości nie wyrzeknie się nigdy. Gruzy Warszawy wołają o sprawiedliwość, o naprawienie krzywd, o przywrócenie praw narodowi polskiemu.

blokBój Warszawy był bitwą o Polskę, bitwą pozornie przegraną, ale która odegra swą rolę w ostatecznym zwycięstwie.

 

W lipcu 1945.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz