niedziela, 6 października 2024

Jak Sanacja schrony budowała i fragment relacji Komendanta Głównego Policji Państwowej gen. bryg. Józefa Kordiana-Zamorskiego jak to wygladało w 1939 roku

 Czytelniku,

Rozporządzenie w sprawie urządzania schronów przeciwlotniczych zostało ogłoszone 26 sierpnia 1939 roku na 4 dni przed wojną. Warto takie przypominać, bo nie ucza tego w szkołach, ani na historii.










Ministerstwo Spraw Wewnętrznych  w dniu 1 września 1939 r zakazuje osobom prywatnym i prywatnym podmiotom wyrobu broni palnej i amunicji . W dniu wkroczenia wojsk niemieckich.




Warto też zapoznać się z fragmentem relacji Komendanta Głównego Policji Państwowej gen. bryg. Józefa Kordiana-Zamorskiego jak wyglądała inna relacja od wojskowej by patrzeć na nasze klęski z różnych perspektyw z pozycji:

Kraśnicka-Zajdler, Urszula Wrzesień 1939 roku widziany oczami Komendanta Głównego Policji Państwowej gen. bryg. Józefa Kordiana-Zamorskiego

22.VIII.

W czasie raportu Ministra Spraw Wewn. poruszyłem sprawę podróżowania bezcelowego po wschodniej Małopolsce 5 kompanii i 4 szwadronów rezerwy policyjnej, które powróciwszy do sta~ch miejsc postoju, mogłoby być ośrodkami czynnej obrony przeciwlotniczej i stanowić ośrodki mob. dla jakiejś jednej lub 2 jednostek wielkich piechoty. Wydawało mi się to łatwe i konieczne, skoro policja po powołaniu 30 000 rezerwistów osiągała stan 57000 starego żołnierza, wśród którego 13 kompanii pieszych rezerwy i 8 szwadronów były niezaprzeczenie elitą wojska. Równocześnie poruszyłem sprawę wydania rozporządzenia wykonawczego do ustawo policji państwowej o wcieleniu jej w chwili wybuchu wojny do sił zbrojnych. Czyniłem to corocznie i corocznie dyrektor Hausner, Szef Gabinetu Ministra utrącał tę sprawę· Obecnie Pan Premier i jedną i drugą sprawę utrącił na skutek sprzeciwu dyrektora Żyborskiego. Moim zdaniem należało to rozporządzenie mieć gotowe, a w każdym razie policję poddać zawczasu sądownictwu wojskowemu, by ten błąd, co błąd, wstrząs organizacyjny, nie przeżywała w czasie samej już wojny. Ponieważ widziałem przygotowanie do ewakuacji Ministerstwa, wyrażające się w paleniu aktów, zapytałem o policję, podkreślając, że jeśli by jakieś zarządzenia wydane, to o policji zapomniano. Proponowałem, by mnie powierzono tę pracę proponując równocześnie, by rodziny, broń, amunicję, sukno z magazynów i archiwa, a szczególnie kartoteki wymieść pomału, bez zwracania niczyjej uwagi na prawy brzeg Wisły teraz. Pan Premier nie zgodził się na to i oświadczył mi, że jeśli chodzi o Komendę Główną PP to załatwi to p. Olpiński z Prezydium Rady Ministrów, jeśli zaś chodzi o PP w terenie, to jej ewakuacja należy do starostów i wojewodów. Na moje przedstawienie, że w ten sposób zrobimy ewakuację dziką, której nie tylko nie potrafimy kierować, ale nie zdążymy opanować, nie dał mi Pan Premier żadnej odpowiedzi. Usiłowałem rozmówić się z p. Ołpińskim, ale ten był szalenie tajemniczy i w ogóle przestraszony tym, że pragnę wejść w te sprawy. Oczywiście żadnych wytycznych nie otrzymałem. 23 VIII Płk Wiatr zawiadamia mnie, że 24 VIII będzie ogłoszona mob. kartkowa wszystkich kolorów w reszcie korpusów jeszcze nie zmobilizowanych. Wydałem rozporządzenie mające na celu wzmocnienie służby policyjnej w Warszawie. Powołanie wzmocnienia policji wyznaczono na termin o 24 godziny późniejszy. Uważałem to za zasadniczy błąd, co płk. Wiatrowi powiedziałem, uważając, że z chwilą przejazdu transportów rezerwistów trasy kolejowe powinny być już strzeżone. Poza tym zawiadomiłem go, że niestety Sztab Główny dla mobilizowanej rezerwy policyjnej mimo moich wielokrotnych przedstawień nie przydzielił spodni. Dla rezerwy województwa pomorskiego i łódzkiego uszyłem spodnie z własnego budżetu bieżącego i we własnym zakresie i spodnie te już na punkty mobilizujące rozesłałem. Dla innych województw spodni nie ma i proszę o ich przydział. Uważałem, bowiem, że nie wolno wystawić na posterunku rezerwisty w cywilnych spodniach, zwłaszcza na terenie województw zachodnich, ponieważ fakt ten dałby asumpt do wrogiej nam propagandy stacji radiowych niemieckich.

24.VIII

Powołanie rezerwistów do PP na terenie województw pomorskiego i łódzkiego. Byłem w czasie mob. załogi policyjnej i komp. ochrony linii kolejowej w Łowiczu. Stawiennictwo było doskonałe, duch wśród rezerwistów znakomity, element ludzki inteligentny i ideowy. Umundurowanie bez zarzutu. W czasie mego pobytu tu przybyło kilkadziesiąt taksówek z uciekinierami z Gdańska.

26.VIII

W czasie raportu u P. Premiera melduję o przebiegu mob. policji. Podkreślam, że uciekinierzy z Gdańska przeważnie pojechali do Warszawy, wydaje mi się, że należałoby ostatecznie te sprawę bardzo silnie ująć i dać odpowiednie wytyczne władzom administracyjnym. Poza tym melduj, że kadra kompanii rezerwy polic. w Herbach donosi o zgwałceniu granicy polskiej przez kompanię wojska niemieckiego, która w rejonie m. Kamieńsko pow. Rybnickiego przekroczyła rzekę Liswartę i osłania budowany przez pionierów most. Pan Premier pominął te meldunki milczeniem, podobnie jak i następny o znalezieniu przez policję w m. Sierakowo pow. Września u właściciela majątku Tschneka 5 rkm + 3000 naboi, 15 pistoletów "Walther" + 600 naboi i 80 puszek z konserwami prawdopodobnie zawierającymi materiał wybuchowy. Prawdziwe piekło wybuchło dopiero o deski, nie tak przybite, jak chciał P. Premier, na sklepie jakiegoś paskarza przy ul. Grójeckiej. Dzięki zajęciu się Pana Premiera tą sprawę, upadł też projekt militaryzacji policji. Wobec tego, że policja pozostawała nadal organizacją cywilną, a powołano do niej oficerów rezerwy i rezerwistów armil, miałem cały szereg trudności. Oficerowie, powodowani ambicją służenia w armii i opierając się zresztą na ustawie o powszechnym obowiązku służby wojskowej, odmawiali wdziania mundurów policyjnych, uważając się za oficerów armii a nie policji. Poza tym powstały 2 rodzaje policji. Jedni podlegali sądownictwu cywilnemu, drudzy wojskowemu. Jedni byli płatni lepiej, drudzy gorzej. Jedni mile prawo pomocy lekarskiej wojskowej, drudzy nie, itp. Żadne jednak argumenty nie trafiały do głów Panów z MSWewn., którzy jak się tego dnia z prawdziwym przerażeniem przekonałem, w wybuch wojny nie wierzyli i w jak najlepsze pokojowe czasy interesowali się w pierwszym rzędzie Witosem. Kiedy po raporcie u Premiera w rozmowie z Wiceministrem Nakoniecznikoffem i Podsekretarzem Stanu panem Brzozowskim wskazywałem na nieudolną i mało inteligentną naszą propagandę i zaproponowałem, by wezwano do tej akcji Zygmunta Nowakowskiego, wywołałem tym wybuch prawdziwego oburzenia. Tego dnia prosiłem płk. Wiatra, by przedstawił Szefowi Sztabu Głównego nonsens sytuacji, kiedy mając zmobilizowaną policję w 2 województwach, nie wystawia się posterunków na liniach kolejowych i obiektach. Wydawało mi się, że należy już wzmocnić policję w całym kraju. Po rozmowie z Szefem Sztabu Głównego zawiadomił mnie płk Wiatr, że Pan Szef Sztabu zgodził się na wystawienie posterunków ochronnych przy obiektach użyteczności publicznej, jak np. elektrowniach, gazowniach, wodociągach, i to tylko tam, gdzie nie będzie to zwracać uwagi! Na liniach kolejowych stanowczo nie wystawiać, bo zrobiłoby to złe wrażenie i publiczność jadąca koleją płoszyłaby się! Poruszam przy tej sposobności, jeszcze raz sprawę nieszczęsnych spodni dla reszty województw. Dostaję te spodnie. Mam je odbierać w miarę wyprodukowania ich. Pierwszą partię wysyłam pospiesznymi przesyłkami kolejowymi do Poznania, Krakowa i Lwowa (tylko dla powiatów wzdłuż Karpat leżących).

27. VIII

Niemcy wysadzili most pod Grybowem. Wreszcie Szef Sztabu Głównego uwierzył w dywersję niemiecką i wreszcie nie tylko zgodził się, ale zażądał wzmocnienia policji w województwie poznańskim i krakowskim, oraz tych powiatach wojew. lwowskiego, które dotykają Karpat. Pan Premier wezwał mnie, bym natychmiast przeniósł na wschód kom. Rymbarczyka z Warszawy za to, że na terenie jego komisariatu sklep jakiegoś paskarza był zabity zanadto cienkimi deskami i za małymi gwoźdźmi. W międzyczasie zacząłem mobilizację policji w województwie warszawskim w 2 powiatach wojew. kieleckiego, 4 powiatach wojew. poznańskiego, do których spodnie dostarczyłem samochodami policyjnymi. Noc spędziłem w Garwolinie, Rykach i Mińsku Mazowieckim w ośrodkach mobilizacyjnych policji. Mobilizacja ta idzie bardzo sprawnie. Lud tu gorszy fizycznie, niż w łowickim, ale ochotny i pełen fantazji. Nowe piękne umundurowanie i uzbrojenie podnoszą tego ducha. / W Garwolinie zastaję już dwie rodziny uchodźców z Grudziądza, które koczują w świetlicy policyjnej.

28.VIII

Transporty spodni wysłane do Poznania, Lwowa i Krakowa przepadły. Melduję o tym Premierowi z tym, że wysyłam ponownie już moimi samochodami i ponadto dla województwa białostockiego. Referuję jeszcze raz nieszczęsną sprawę mobilizacji policji, bez czego nie wyobrażam sobie możliwości interwencji policji w stosunku do osób wojskowych na etapach i wewnątrz kraju. Chodzi ponadto o zrównanie korpusu oficerskiego, który wzrósł do 1500 ludzi i wreszcie nadanie policji, która niewątpliwie weźmie udział w walkach praw kombatantów. To ostatnie trafia wreszcie Panu premierowi do przekonania i wreszcie zgadza się na wcielenie PP do sił zbrojnych Państwa, jednak nie zgadza się na poddanie jej sądownictwu wojskowemu i nadanie stopni oficerskich "czasu wojny" oficerom policji, co wszystko określa jako gówniarstwo. Wykonanie tej sprawy poleca p. Nakoniecznnikoff, u którego p. Żyborski znów protestuje przeciwko militaryzacji policji nawet w zakresie ustalonym przez Premiera.

Wieczór dzwonię do płk. Wiatra, zawiadamiając go, że Warszawa-miasto już otrzymało spodnie, i wobec tego proponuję, by ją mobilizować. Zgadza się i wobec tego o godz. 9.00 wieczór ogłaszam mobilizację policji m. stoł. Warszawy. Noc spędzam w koszarach policyjnych przy ul. Ciepłej, gdzie odbywa się mobilizacja. Wszystko odbywa się nieporównanie gorzej niż na prowincji. Z trudem na godzinę 10 rano stają kompanie i posterunki do przeglądu, a o godz. na wyznaczonych posterunkach.

29.VIII, Raport u Premiera. Melduję mu, że spodnie wysłane koleją jeszcze nigdzie nie doszły co gorsza, transportów tych z powodu bezhołowia panującego na kolejach, oszukać nie można. Węzeł warszawski zablokowany. Ponadto melduję mu, że 7 komp. rezerwy została na G. Śląsku rozdzielona pomiędzy strażnice straży granicznej. Wydaje mi się, że jednostkę tę stracimy niepotrzebnie i proszę o pozwolenie ściągnięcia jej do Warszawy, gdzie moim zdaniem rząd w chwili wybuchu wojny powinien mieć silny i zwarty duży oddział policji. Dzwonię do Gen. Sawickiego, by polecił związkom przysposobienia wojskowego zabrać broń z posterunków policji państwowej. Do mnie dzwoni Pan Marszałek Śmigły-Rydz, by zrobić na gwałt i za wszelką cenę mobilizację PP Krakowa, Poznania i powiatów wzdłuż karpackich. Melduję o stanie rzeczy. Wtedy Pan Marszałek poleca mi dzwonić do WMinistra Komunikacji Piaseckiego, by ten odszukał te transporty. WMinister ich szuka i wieczór zawiadamia mnie, że ich nie znalazł. Znalazła je policja. Jeden był jeszcze w węźle warszawskim, drugi w Dęblinie. Oba wyładowuję i wysyłam autami do Golendzinowa. Zarządzam mobilizację województw Kieleckiego i Białostockiego. O godz. 14.00 zwołuje odprawę Szefów wydziałów i samodz. Referatu Komendy Głównej, których zawiadamiam, że w każdej chwili należy oczekiwać ogłoszenia mobilizacji powszechnej. Polecam zakończy, wzgl. przerwać wszelkie prace pokojowe i nastawić aparat na tor wojenny. Ustalam nocne dyżury w każdym wydziale, oficerowie mają wychodząc z domu zawiadomić dyżurnego, gdzie należy ich szukać. Dzwonię do gen. Stachiewicza, którego proszę, by ze względu na dobro służby zgodził się na to, że mobilizacja policji chodź o godzinę wyprzedzi mobilizację wojska. Zgadza się na szczęście na to o godz. 14.22 i wobec tego daję niezwłocznie rozkaz mobilizacji policji w całym państwie. Daję rozkaz wycofania z Górnego Śląska samochodów 7 kompanii i wysyłam inspektora Patkiewicza do Krakowa do dyspozycji tamtejszego Komendanta Wojewódzkiego dla zorganizowania tam specjalnej drużyny dla walki z dywersją niemiecką. Melduję o tym Premierowi, jak również o tym, że dca 7 komp. jest zdania, że oddziały dywersyjne na pograniczu Śląska nie są to żadne bandy, tylko regularne oddziały armii niemieckiej, doskonale uzbrojone i wyćwiczone, przebrane w ubrania cywilne. O godz. 17 przynosi podkom. Krzciuk z mojego wydziału wojskowego pismo Sztabu Głównego z zawiadomieniem o ogłoszeniu mobilizacji powszechnej z oznaczeniem 1 dnia mobilizacji na dzień 30 sierpnia godzina 0.01. W godzinę póiniej dzwoni gen. Roguiski z prośbą o wydanie zarządzeń, zapewniających spokój na ulicach Warszawy, zmniejszenie tempa jazdy samochodów i zakazu wyszynku alkoholu. Wyjaśniam mu, że sam widzę potrzebę wydania takich rozkazów, niestety, mnie ich wydać nie wolno. Może to zrobić w 1 rzędzie Komisarz Rządu m. Warszawy lub Wiceminister Nakoniecznikoff. W każdym razie zadzwoniłem o tym do inspektora Kosielewskiego, kmdta policji państw. w Warszawie. Wysyłam oficera kasowego po odbiór pieniędzy na kredyt wojenny. O godz. 20.07 przychodzi odwołanie powszechnej mobilizacji.]a mobilizacji policji nie odwołuję, uważając, że niemożliwe jest odwołanie takiego rozkazu.

30.VIII

Wydałem rozkaz wzmocnienia oficerami, powołanymi z rezerwy Wydziału Komendy Głównej II, III i V (gospodarczego, personalnego i ogólnego dowodzenia) oraz utworzenia Oddziału Kurierów z samochodami i motocyklami dla Łączności z komendami wojewódzkimi w kraju, bowiem jak ostatnie doświadczenia wykazały, na komunikację kolejową liczyć nie można. Powołałem przy Zarządzie Głównym i poszczególnych Kołach Rodziny Policyjnej do życia Koła Opieki nad rodzinami rezerwistów, powołanych do PP. Referując Panu Premierowi sprawę masek pgazowych dla rezerwistów, którym Sztab Główny masek nie przyznał. Reakcji żadnej, natomiast otrzymałem polecenie wypłacić tym, których rodziny dobrowolnie się ewakuują trzymiesięczne pobory. Dzwoni insp. Kosielewski, komendant policji m. Warszawy, że Komisarz Rządu Jaroszewicz zabronił mu wykonywać jakichkolwiek moich rozkazów. O godz. 17.00 robię przegląd 3 i 16 kompanii Ochrony linii kolejowej. Kompanie te mają wyjechać na linię dopiero na specjalny rozkaz inspektora armii. O godz. 18.00 zawieszam w czynnościach insp. Izydorczyka, komendanta wojew. z Lublina, za nadanie radiotelegraficznego meldunku o przebiegu mobilizacji PP w Lublinie elairem. Przedstawiam wniosek na mianowanie komendanta wojew. pinsp. Brożyńskiego, który to wniosek Premier aprobuję i podpisuję dekret nominacyjny.

31.VIII

Całe przedpołudnie upływa na konferencji w MSWojsk. na temat militaryzacji PP. Dyr. Zyborski i tutaj sprzeciwia się militaryzacji policji, co oczywiście uniemożliwia wystawienie jednej, a nawet dwóch wielkich jednostek i pozbawia kraj wojskowej służby bezpieczeństwa na etapach. Sama konferencja upłynęła na bezpłodnej gadaninie i spełzła na niczym. Po południu rozmowa z płk. Wiatrem, którego prosiłem o 52 ckm dla zorganizowania gniazd obrony przeciwlotniczej w miejscach postoju kompanii rezerwy policji (Lwów, Łuck, Białystok, Warszawa - 3 kompanie, Gdynia, Poznań, Herby Wlk., Jaworzno, Stanisławów, Jarosław, Mikulińce i Żyrardów). Obsługę mam. Chodzi tylko o sprzęt i amunicję. Oświadcza mi, że nowych nie ma, ale daje mi 30 Hotchkissów i po 2 jednostki ognia do każdego.

1.lX

Jesteśmy w całym kraju w pełni działań wojennych. W ministerstwie konsternacja i nadrabianie miną. Wiceminister Nakoniecznikoff oświadcza gen. Pasławskiemu, że to nie będzie żadna wojna, tylko coś w rodzaju awantury rosyjsko-japońskiej w Mandżurii. Meldunek z komend. wojew. Poznań donosi o śmierci mego kuriera porucznika Edwarda Stańczyka, którego dziś rano o godz. 4.00 zastrzelił żołnierz polski w Ostrowie Wkp., jadącego autem służbowym z pocztą. Posterunki policyjne meldują o zbombardowaniu Grodna, Chojnic, Torunia, Krakowa, Katowic, Herbów, Częstochowy, Nowo-Radomska, Kowla, Rymanowa. Wojska niemieckie zajęły Chochołki, Jabłonkę, Suchą Górę. Pragnę przekazać posiadanie wiadomości do Sztabu Głównego. Niestety Sztab Główny rozleciał się na cztery wiatry, zrywając wszelkie za sobą połączenia. To samo GISZ i DOK. Na telefonach wojskowych siadły telefonistki, powariowane z emocji i połączenia z nikim nie ma. G. 12.00 komendanci wojewódzcy meldują wycofanie z terenu OK IV i OK V. W tym leży zalążek klęski. Ludność opanuje panika. Zatłoczą wszystkie drogi, przeznaczone dla wojska, gdyż żadnych szczegółowych wytycznych nie ma, a niestety dopuszczano do tego, że teraz dopiero jadą rodziny policjantów. Oczywiście każdy z nich pilnuje baby i dzieci, a nie służby. Zaczynają się pogłoski o wysadzanych desantach. Daję rozkaz dywizjonowi konnemu wyjechać z Warszawy na prawy brzeg Wisły i patrolować w rejonie mostów warszawskich na przestrzeni Jabłonna-Wilanów. G. 12.30 dzwoni z Torunia płk. Trabszo o maski gazowe dla kompanii ochrony linii kolejowej. Wysyłam je niezwłocznie. G. 13.00 melduję insp. Nowotworskiemu z Torunia, podając sytuację na Pomorzu. Ma łączność z wszystkimi komendami powiatowymi z wyjątkiem Tczewa. G. 15.00 melduje insp. Gozdziewski ze Lwowa, że Lwów był bombardowany. Od g. 16-18 nalot na Warszawę. Straty stosunkowo nieznaczne. Był bombardowany mój dywizjon konny w czasie marszu do Gocławia. Folwark Gocław spalony, 12 koni z dywizjonu zbiegło, z których 4 schwytano, za resztą poszukiwania trwają. Popołudniowy meldunek z Torunia donosi, że starosta z Kościerzyny uciekł wraz ze wszystkimi urzędnikami. Komendant powiatowy, komisarz Rozmuszek, zniszczył pozostawione akta starościńskie i wraz z sędzią Górnym uzbraja ludność cywilną i tworzy oddział dla obrony Kościerzyny. Łączność ani z Nacz. Dow., ani Szt. Gl. nie ma. Nawiązuję ją dopiero za pośrednictwem prywatnego telefonu gen. Głuchowskiego o godz. 22.30 w ten sposób, że płk Mtinnich przysyła po mnie auto, które zawozi mnie do m.p. Nacz. Dow. Powiedziałem płk. Mtinnichowi, że zmiana Kwat. Gł. N.W. jest robiona w sposób równy popłochowi, za co oczywiście ktoś powinien odpowiadać. P. Marszałek Śmigły-Rydz, u którego się melduję daje mi polecenie obsadzenia policją linii rzeki Pilicy na odcinku od Tomaszowa do Warki dla ewentualnego zatrzymania zmotoryzowanych jednostek niemieckich, gdyby te przez lukę, utworzona między gen. Dąbem-Biernackim, a Rommlem zdołały się przedostać w kierunku Warszawy. Po powrocie daję rozkaz majorowi Zdanowiczowi, komendantowi grupy rezerwy polic. w Golendzinowie zorganizowania obsad k.m. już pobranych z magazynów w Śremie i z batalionem wzmocnionym patrolami saperskimi obsadzić odcinek.

2.IX

Wszystko co czynimy spóźnione. We wszystkim ubiegają nas Niemcy i wypadki. Nawet w stosunku do własnej sytuacji nie maja nasze władze inicjatywy. Ewakuacja robi się sama, zmienia się w bezmyślny popłoch. Wszystko ucieka w straszliwych warunkach. Starosta z Lublina uciekł, zostawiwszy w rękach Niemców szyfry i tajne akta. To samo starosta z Grajewa. Meldunek z Krakowa o zajęciu Zakopanego, w którym Niemcy wzięli niezniszczoną radiostację policyjną. Natychmiast wstrzymuję korespondencję radiotelegraficzną, unieważniam poprzedni szyfr i wysyłam nowy kurierami do wszystkich województw. Wydaję rozkaz zbierania baloników, wyrzucanych przez lotników Niemców i odsyłanie ich z zachowaniem wszelkiej ostrożności do komendy Głównej. Melduję M.S.Wewn. o dzielnym zachowaniu się nkom. Żmudz-Florki, kmdt. Powiatowego w Ostrołęce, i proszę o spowodowanie rozkazu M.S.Wojs., by placówki sanitarne Armii Polskiej udzielały pomocy sanitarnej policjantom oraz by policjanci cofający się razem z wojskiem, mogli otrzymywać żywność w naturze od wojska. Pan Nakoniecznikoff jest zdania, że żywność policjantowi niepotrzebna, bo on i tak rekwiruje. W ten sposób przybyła jeszcze jedna plaga mianowicie samowolnych rekwizycji. Równocześnie poruszam sprawę odebrania broni lojalnym obywatelom, co doprowadziło do rozbrojenia związków kombatanckich na zachodzie i lojalnej ludności polskiej. Wydawało mi się, że raczej należałoby tę broń zostawić, skoro ma się bronić każdy próg, niż zgromadziwszy ją na posterunkach PP, przygotować dla Niemców, bo policja żadnych środków na wywiezienie tej broni mieć nie będzie. Więc raczej nie ogłaszać tego rozporządzenia. Stanowisko to wzburzyło p. Nakoniecznikoffa, który przekonał Premiera, że należy rozporządzenie o złożeniu broni ogłosić i niestety zrobiono to głupstwo. G. 14.00 wyjechałem na odcinek Pilicy, obsadzony przez bataliony majora Zdanowicza. Odcinek dobrze obsadzony. Żołnierze nasi mają doskonałego ducha. W nocy melduje komisarz Przygoda z Rawy Mazowieckiej, że kilka niemieckich wozów pancernych stoi przed Przedborzem. Są bez benzyny. Wysyłam na "łazika" patrol do Przedborza i dzwonię do płk. Obertyńskieg, Szefa Sztabu armii gen. Dęba-Biernackiego, który dowodzi armią "Prusy" i któremu mój batalion podlega. Proponuję zlikwidowanie tych czołgów przy pomocy jednej mojej kompanii. Nie zgadza się. G. 24.00 powrót do Warszawy.

 

I tak to czytelniku wyglądało. Można jeszcze wiele rzeczy dodać. Pozostaje pytanie czym różni się dzisiejsza banda imbecyli czy to z wojska czy to z rządu od tych z 1939 roku





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz