niedziela, 17 października 2021

Jak nam Potop zorganizowano i koncepcja Józefa Wybickiego

Zdarza się czasami czytać pozycje, które w niektórych fragmentach pokazują na naszą historię w kilku zdaniach jak wygląda przygotowanie ustawek w europie, by pozbyć się konkurentów, czego nie rozumieją durnie w wojsku polskim jak i historycy poza wyjątkami.

Taką pozycją jest "Ukraina w połowie XVII w relacji arabskiego podróżnika Pawła, syna Makarego z Aleppo" Marii Kowalskiej

Sama relacja jest pisana, co widać po narracji, że Paweł syn Makarego był prawdopodobnie opłaconym wysłannikiem, któregoś z domów bankowych na zachodzie, ale na uwagę zasługuje jego fragment z pobytu w Kijowie w 1652 r.


Ale najpierw, aby zrozumieć tą układankę jaki był jej początek i jak Londyn opanował szlak pónocny i potem wziął się za budowę szlaku od południa:

Polaków uczą, że zdobyliśmy Moskwę, a Rosjan, że Polaków wypędzono. Zapomnieliśmy jednak o Londynie.

Ciągle mi nie dawało pozostające opisy pożarów i zamieszek w Moskwie. Nabrano Rosjan i Polaków.
W momencie kiedy otwarto bramy Moskwy i wcześniej kupcy moskiewscy schronili się w siedzibie Kompani Moskiewskiej niedaleko Kremla. Siedziba tej kampani to tak naprawdę był budynek umocniony murami, który nazywany był twierdzą.
Przy końcu Wielkiej Smuty angielski król Jakub pod wpływem Kompanii Moskiewskiej rozważał zajęcie wielkiej części Rosji. W 1611 roku najemnik szkocki James Hill napisał do Lorda Salisbury, że taki nabytek byłby tysiąc razy zyskowniejszy dla Anglii niż Wirginia.
Propozycja w tej sprawie została naszkicowana jak się zdaje w 1612 r. Zaczyna się od stwierdzenia, że bezpieczeństwo i bogactwo wyspy zależy głównie od jej statków.. Wszystko, co wspomaga żeglugę i wynikający z niej handel jest właściwe. W porozumieniu z sir Thomasem Smithem, gubernatorem Kompanii Moskiewskiej i byłym posłem do Moskwy, powstał plan zajęcia północnej części ziem rosyjskich.
Drogą negocjacji dyplomatycznych można by doprowadzić do takiego traktatu, który mógłby włożyć w ręce angielskich kompanii tak wiele skarbów i dóbr, że pokryłyby koszt uzbrojenia i dowiezienia takiej liczby ludzi, jakiej by tylko zażądali. Mówiło się o wysłaniu królewskiego syna Karola, póżniejszego Karola I, jako kandydata na stanowisko cara lub przynajmniej protektora północnej Rosji.
I teraz jak zestawimy fakty pożar, opłacona czerń zostaje ukierunkowana na Polaków, angole upiekli dwie pieczenie na jednym ogniu. W interesie Anglii zostaje wszystko ukierunowane na Polaków i katolików, co powoduje zwrócenie się Rosjan do Kompanii o kasę na broń i zaciąg, a w zamian dostają to co chcą, czyli monopol i korzystne traktaty  handlowe. Nieźle pomyślane i  zagadka rozwiązana.

Pobyt w Kijowie od 26 czerwca do 10 lipca 1652 roku arabskiego podróżnika Pawła, syna Makarego z Aleppo dostarcza nam informacji, które możemy połączyć i zlepić w całość jak nam zrobiono słynny Potop Szwedzki.

Na stronie 66 w podrozdziale : Opis Kijowa. W jaki sposób Kozacy stali się wyznawcami wiary chrześcijańskiej. Budowa cerkwi i Monasterów.

s.67

„….A teraz opowiem o ciekawym wydarzeniu, stosownym o opisania go w tym miejscu. Podczas naszego pobytu w Kijowie, o którym jeszcze będzie mowa, przybył do naszego pana, patryjarchy, pewien znakomity duchowny, z pochodzenia Grek, mieszkający w Paryżu, we Francji. Spotkaliśmy się z nim z dużą przyjemnością.

Był on posłem królowej wielkiego kraju – Szwecji, królowej dziewicy (Krystyna 1626-1689, córka Gustawa Adolfa, królowa Szwecji w latach 1632-1654) , do hetmana Chmielnickiego. Już wcześniej usiłowała ona wysłać do niego dwóch swoich posłów, lecz Polacy rozpoznali ich i pojmali; posiadłości jej kraju graniczą z polskimi. Teraz posłała ona tego duchownego naprzód do Konstantynopola, skąd dotarł na ziemie kozackie do Chmielnickiego z listem własnoręcznie przez nią napisanym. W liście  tym wychwala jego sukcesy w walce z Polakami, którzy są i jej wrogami, bo – jak wspomnieliśmy już wcześniej – oni zdobyli wiele jej miast i posiadłości. Napisała ona do Chmielnickiego:

Przyjmij do wiadomości, iż ja wyprawię na ich kraj 60 tysięcy wojowników, byś ty mógł łatwiej rozbić siły moich wrogów. Po spotkaniu się tego duchownego z Chmielnickim, hetman ze swej strony wysłał wraz z nim posła z odpowiedzią do królowej, po czym wspomniany duchowny skierował się wraz z towarzyszącym mu posłem hetmana do cara moskiewskiego, mając i jemu do przekazania pismo królowej odnośnie tej samej sprawy. Królowa, wspominając o tym, że posiadłość państwa szwedzkiego graniczą z moskiewskimi, przypomniała o wielkiej przyjaźni pomiędzy nią i carem i o tym, iż w kraju swym posiada wielu podanych pochodzących z ziem moskiewskich.

Mimo woli musze spytać: kim ty jesteś , o Chmielnicki, noszący łapcie , jak to mówią o tobie twoi wrogowie Polacy, że do Ciebie posyłają królowie i królowe posłów i bogate dary? Chwała Bogu jedynemu za to, iż wyniósł ciebie, a ukorzył twoich wrogów i rzucił ich pod twe stopy”.

 

O pobycie Chmielnickiego w Londynie po pieniądze nigdzie się nie wspomina oczywiście.

 

 


Szwedzi rozpoczęli przygotowania do wojny: kompanie konne, pułki piechoty i inne rozliczne oddziały czekały wokół Verdun, Hamburga czy Lubeki, a wśród nich, szkocki obserwator. O tym, jak wyglądały pierwsze działania wojenne armii szwedzkiej, pisze w swoich dziennikach Patrick Gordon, Szkot wykształcony w kolegium jezuickim w Braniewie. Oto fragmenty jego dziennika z 1655 roku:

 

Szwedzki riksrad [rada królewska ] był bardzo zgodny i najął na własny koszt trzy pułki. Także Cromwell [Oliver ], który nigdy nie trudził się zagranicą, aby nie dać cudzoziemcom możliwości wniknąć w swoje zamysły i działania w kraju, przeznaczył pieniądze, za które sformowano cztery pułki w okręgach Bremen i Verdun. A oto wykaz większości z tych pułków, które pierwsze wkroczyły do Polski:

 

                       

Konne                                                                                           Kompanie

 

Kurt Kristof, hrabia von Königsmark                                                9

 

Hrabia Pontus De la Gardie, pułkownik                                           9

 

Generał-major Betker                                                                       10

 

Kristian von Bretlach, pułkownik                                                     9

 

Książę Franz Hartmann Sachsen-Lauenburg                                  4

 

Major Schlacht                                                                                    1

 

Major Broberg                                                                                     1

 

 

 

                        Piechoty

 

Feldmarszałek Wittenberg                                                            10

 

Generał-major Wurtze                                                                    8

 

Generał-major Horn                                                                        8

 

Hrabia von Chanau                                                                          8

 

Pułkownik Fabian de Fersen                                                          8

 

Hrabia Oxenstiern(a)                                                                       6 szwadronów

 

Podpułkownik Ludwig                                                                    5

 

 

 

Wszyscy oni, za wyjątkiem [pułku] Wittenberga, zostali zaciągnięci w okręgach Bremen i Verdun, Hamburgu, Lubece i wokół nich. W Wolgast [Wołogoszczy ] wylądowały pułki: Upplandzki, Östgodzki, Sinclaira i Banéra, a także pułkownika Larkina, wszystkie konne; pułkownik Larkin dowodził västgotczykami [żołnierzami z pułku Västgöta ]. Później przybyli pułkownicy Fabian Barnes i Taube, generał-major Muller, pułkownicy Engell, Rosa [von Rosen ], Bourmann i wielu innych, o których nie mogę szczegółowo zdać sprawy. Król także wydał zarządzenie o doprowadzeniu [liczebności] armii do 40 000 ludzi.

 

Odszedłem tutaj od metody [przedstawiania wydarzeń w formie] dziennika, którą zamierzałem na początku [prowadzić], jednak powracam do niej.

 

16 czerwca. Armia pod dowództwem feldmarszałka Wittenberga maszerowała do Uchtenhagen [dzisiejsza Krzywnica k/Stargardu ] i Zuderskiego młyna, skąd wyprawiono trębacza do polskiej armii, znajdującej się w pobliżu Ujścia i Schneidemühl, nad rzeką Noteć, z listem, w którym była propozycja oddania się pod opiekę szwedzkiego króla.

 

17. Przeszliśmy przez Freienwalde i Russischemühl.

 

18. Dzisiaj nie maszerowaliśmy. Feldmarszałek wezwał wyższych oficerów w armii i zakomunikował im, że jeśli ten pochód przeciw Polsce, przebiega tak szybko, to trzeba wydać żołnierzom wytyczne (z których wielu nie odznacza się dyscypliną), w jaki sposób mają postępować w każdej sytuacji, a szczególnie podczas nawiązania boju lub starcia z Polakami, przy czym nie trzeba zwracać uwagi na ich krzyki i wrzaski, ale ściśle utrzymywać szyk. Ponieważ Polacy to wyborni jeźdźcy i są bardzo sprytni w każdej sprawie, jednak obawiają się starć z dobrze zorganizowanymi oddziałami. Choć w najmniejszym stopniu nie wątpił w zdolności swoich dowódców, uznał wszelako, że należy ich pouczyć, tym bardziej iż mieli przed sobą nowego przeciwnika, niepodobnego do Niemców. Powinni też delikatnie obchodzić się z mieszkańcami, aby ci z tych, którzy się poddają, mogli być zadowoleni, że obóz jest zaopatrzony we wszystko co niezbędne, reszta zaś skłoniona do posłuszeństwa. A ten, kto będzie postępować inaczej, narazi się na karę śmierci. Dowódcy zobowiązali się wypełnić te zalecenia i we wszystkim postępować z najwyższą ostrożnością.

 

19 [lipca]. Armia bardzo wcześnie przeszła przez Wangeryn i stanęła pod Bernsdorfem.

 

20. Przeprawiliśmy się przez Dragę [Drawę ], ćwierć mili powyżej Dramburga [Drawsko Pomorskie ] i rozbiliśmy obóz pod Falkenburgiem.

 

21. Przeszliśmy przez Falkenburg i Henchrichsdorf, całą milę stąd, i w połowie drogi przeszliśmy przez lasek, który uważa się za pogranicze. Zatrzymaliśmy się w pobliżu Tempelburga i opanowaliśmy porzucony przez Polaków zamek Dragheim [Drahim –red.]. Pozostał tutaj major Sachsen z 50 żołnierzami i pewnym zaopatrzeniem, aby trzymać okręg pod kontrolą. Tego dnia powrócił do nas trębacz z dwoma pismami, w których zakomunikowano, że od króla i Rzeczypospolitej zostało wyprawione do Szwecji nadzwyczajne poselstwo, które ma pełnomocnictwa wyjaśnienia wszelkich rozbieżności, i że lada dzień należy się spodziewać szybkiego zawarcia przez nie wiecznego pokoju, co zdawało się niewiarygodnym, ponieważ w tym czasie [Polacy] mogą przygotowywać przeciw nam wrogie działania. [To pismo] kończyło się przyjacielskim pozdrowieniem polskiej szlachty dla feldmarszałka. Trębacz opowiedział, że został dobrze przyjęty i otrzymał w darze dziesięć dukatów.

 

Moglibyśmy iść na Polskę najbliższą drogą, ale wybraliśmy tę, ponieważ most w Neuwedelu nie był gotów, inna sprawa też, że nie chcieliśmy dłużej zatrzymywać się na ziemiach kurfirsta Brandenburskiego. Prócz tego, nasza armia była zaopatrzona na sześć dni w chleb, piwo i sól, a po opuszczeniu Pomeranii i Neumarku [Pomorza i Nowej Marchii – red.] książę bezpłatnie przekazał nam 50 000 funtów chleba i 100 beczek piwa.

 

23. Wymaszerowaliśmy z Dragheimu w kierunku Krone [Wałcza – red.] i stanęliśmy obozem w polu pod Hofstadtem. Stąd został wysłany oddział w celu uprzedzenia miejscowych mieszkańców, aby pozostali w domach i zabezpieczenia dla armii żywności i zapasów; Szwedzi wkroczyli do Weyershofu, położonego na półwyspie i należącego do Ludwika Wejhera, wojewody pomorskiego. Zastawszy [miejscowość] opuszczoną, rozmieścili w niej garnizon, jednak następnej nocy zostali niemalże zaskoczeni znienacka przez oddział składający się z 500 Polaków. Kwaterujących we wsi schwytano, a tylko nielicznym udało się ujść do zamku.

 

Fragment publikacji oparty jest na rosyjskim przekładzie „Dziennika” Patricka Gordona „Dniewnik 1635-1659”, w przekł. i oprac. D.G. Fiedosowa, Moskwa 2005.

z: https://www.wilanow-palac.pl/patrick_gordon_ze_szwedami_do_wojny_sie_gotuje.html

 

 

Na stronie 124 książki p.t. „Anglia a Polska w epoce Jana III Sobieskiego” , Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1988 Edward Mierzwa streszczając wyniki kwerendy w wyspiarskich bibliotekach zauważył, że w wydanym w 1656 roku przez Johna Godbury’ego druku „Coelestis Legatus” znalazły się między innymi przepowiednie dla Polski na lata 1656-1700. Głosiły one, że w roku 1660 Polacy utracą ląd i morze, w 1668 wybuchnie wielkie niezadowolenie, w 1682 Turcy wkroczą na europejskie terytoria i zostaną pobici, a w roku 1686 Litwa ma doznać okropnego uszczerbku. Edward Mierzwa skwitował to jednym zdaniem, że zastanawiająca jest niewiarygodna wręcz trafność tych przepowiedni.

 

Jest taka pozycja  Akta Babińskie, a pochodząca z roku 1636, w której znajdziemy trafne zdanie dobrze podsumowujące tą operację.

„Niderlandzi usadzili się na to, by Wenecję osuszyć”.

 

Czego nam zabrakło. Zabrakło nam koncepcji kompani handlowych, które zaproponował dopiero  w 1782 r. Józef Wybicki. Proponował on utworzenie trzech wielkich kompanii handlowych, którym powierzonoby zarząd gospodarczy trzech prowincji Rzeczypospolitej.

Pierwsza kompania, południowa lub wschodnio-południowa, obejmowałaby województwa: kijowskie, bracławskie, podolskie, część wołyńskiego i Polesia. Geograficznie zatem związana byłaby z dorzeczem Dniepru i co za tym idzie, ze zlewiskiem Morza Czarnego. Miałaby do dyspozycji rzeki: Dniepr, Boh, Dniestr, Styr, Horyń i Prypeć. Porty zaś, przez które miałaby kierow ać swój eksport i sprow adzać potrzebne towary to: Akerman, Oczaków, Chersoń. Kompania organizowałaby produkcję każdej prowincji, utrzymaną w ramach określonej specjalizacji. W tym przypadku Wybicki projektuje zakładanie i popieranie plantacji lnu  i konopi oraz warsztatów sukienniczych z uwagi na niskie ceny wełny, natomiast wysokie sukna. Dla tej prowincji przewidziane byłyby garbarnie, białoskórnie, uprawy tytoniu, ziół i korzeni farbiarskich, a także upraw a w innej latorośli, bawełny i morwy dla jedwabników. W skazane byłoby także zainteresowanie się możliwością uprawy roślin południowych, takich jak figi, czy oliwki. Import, na który miały składać się przede wszystkim artykuły kolonialne oraz futra i miedź. Prowadzony byłby od Morza Czarnego, nie zaś Bałtyckiego. Druga kompania — północna obejmowałaby Żmudź, część Podlasia oraz górną część województwa kijowskiego. Od innych kompanii oddzielałaby ją górna Prypeć, Bug i Narew. Związana byłaby częściowo z Morzem Bałtyckim, częściowo z Czarnym poprzez Dniepr, którego górne dorzecze obejmowałaby swoim zasięgiem. Handel prowadziłby przede wszystkim przez porty bałtyckie: Rygę, Memel, Królewiec, Gdańsk; można by także odnowić port w Połądze. Dla ułatwienia połączeń wewnętrznych proponuje Wybicki połączenie kanałem Narwi z Niemnem. Prowincja ta specjalizowałaby się w produkcji m.in. na eksport wszelkiego rodzaju towarów leśnych, poza tym szkła i terpentyny . Im port zaś, głównie przez porty bałtyckie, zaopatrywałby prowincję w tow ary zamorskie. Trzecia kompania obejmowałaby ziemie Korony bez Ukrainy, a więc Wielkopolskę z Kujawami, Mazowsze i część Podlasia, „trzy powiślańskie województwa Małopolski”, ziemię chełmińską oraz część województw: bełzkiego, wołyńskiego i brzeskiego po rzeki Styr, Bug i Narew. Prowincja stanowiłaby zagłębie przemysłowe Rzeczypospolitej. Kompania miałaby zalecone zakładanie przede wszystkim stalowni, toporni, drutociągnii wszelkiego typu wytwórni narzędzi; powinna również zadbać o ‘’wydobywnictwo’’, jako że próbki marmurów polskich „w Anglii i Holandii wielki zrobiły szacunek” . Wybicki zaleca także kompanii, by założyła manufakturę „ordynaryjnych kitajków , za które Żydzi wywożą znaczne sumy”. Widać tkactwo wielkopolskie nie zaspokajało potrzeb w tym zakresie. A może w związku z kryzysem , jaki przeżywało w ostatnim ćwierćwieczu XVIII w., niedobór ten dawał się szczególnie we znaki.

Kompanie miały być towarzystwami akcyjnymi, w których uczestniczyliby w części „obywatele”, w części zaś kupcy i bankierzy. Ponieważ handel zagraniczny prowadzony byłby centralnie, opierając się na kontraktowaniu produkcji, jarmarkom przypadłaby w udziale wymiana między prowincjami oraz handel wewnątrz prowincji. Lokalizacja miejsc jarmarcznych uległaby odpowiedniemu przemieszczeniu, które w rezultacie dałoby większe ich skupienie wzdłuż granic między prowincjami.

 

 



Na dziś wszystko sprowadza się do odzyskania suwerenności nad własnymi finansami i pozbyciu się obcej agentury zwanej sejmem RP.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz