piątek, 21 września 2018

DrJerzy Jaśkowski: Piłsudski był agentem City of London Corp. w 11.1918 jak i 05.1926

W dużym skrócie fajny przegląd naszej historii z pozycji City wraz z przepływem pieniędzy. Wspomniał o św Świdbercie z VIII w, o czym nasi durnie uniwersyteccy nawet pewnie nie słyszeli. No wreszcie wspomina Jana III Sobieskiego kretyna, który stracił Podole i przyczynił się do upadku armii koronnej po powrocie z Wiednia.


czwartek, 20 września 2018

Historia Abrama Taubera - Żyda uratowanego przez AK, który po wojnie został szefem UB w Chodlu

Dziś kiedy u władzy jest pisuarowa zbieranina (po folkzdojczach),  która w zasadzie o niczym nie ma pojęcia, a za co się nie tknie to albo spartoli, albo wymyśla ustawy ciekawe pod czyje dyktando?
O polityce historycznej nawet nie mamy o czym rozmawiać. 

Poniżej ciekawy przykład, który pokazuje jak wyglądała nasza historia.




     Historia Abrama Taubera - Żyda uratowanego przez AK, który po wojnie został szefem UB w Chodlu

  
foto: niewygodne.info.pl
Ta historia pokazuje, że w sprawie relacji polsko-żydowskich - szczególnie w okresie powojennym - nie może być mowy o prostej, zero-jedynkowej narracji. Tak jak byli źli Polacy wydający Niemcom ukrywających się Żydów, tak i byli też ukrywający się Polacy mordowani przez komunistycznych oprawców, wśród których większość stanowili Żydzi. Abram Tauber w czasie wojny był ukrywany przez żołnierzy Armii Krajowej. Gdy wojska radzieckie pojawiły się w okolicach Lublina przeszedł na ich stronę. Wkrótce później został szefem UB w Chodlu i osobiście zamordował 4 żołnierzy AK.

Abram Tauber z racji swojego żydowskiego pochodzenia nie miał łatwego życia pod niemiecką okupacją. Musiał się ukrywać. Pomagali mu w tym żołnierze AK pod dowództwem majora Hieronima Dekutowskiego (ps. "Zapora"). Wiele razy mógł on liczyć na schronienie w lokalizacjach kontrolowanych przez "Zaporczyków".
                  
W drugiej połowie 1944 roku, kiedy żołnierze sowieccy opanowali tereny Lubelszczyzny, Tauber postanowił przejść na ich stronę. Uznał, że zagrożenie dla jego życia będzie dużo mniejsze, gdy przedostanie się na tereny, z których Niemcy zostali wyparci.

Już na początku 1945 roku 
Tauber zostaje mianowany dowódcą posterunku MO i szefem UB w miejscowości Chodel. Jako szef tej komunistycznej jednostki skontaktował się on z czterema żołnierzami AK, których znał z okresu ukrywania się przed Niemcami (jeden z nich miał go ratować bezpośrednio). Żołnierze ci poszli na spotkani zupełnie dobrowolnie i bez broni. Nie wykluczone, że byli przekonani, iż uratowany przez nich wcześniej Tauber będzie chciał się wobec nich jakoś odwdzięczyć, postawi wódkę czy też udzieli kilku dobrych rad na nową rzeczywistość.

Co się okazało w rzeczywistości?
 Spotkanie z Tauberem było klasyczną UB-ecką zasadzką. Tauber kazał ich najpierw związać drutem kolczastym, a następnie osobiście wszystkich zastrzelił.

Na wieść o tym do konspiracji postanowił wrócić 
Hieronim Dekutowski ("Zapora"). Zorganizował on grupę kilkudziesięciu polskich żołnierzy i - w ramach odwetu za czyn Taubera - w nocy z 5 na 6 lutego 1945 r. rozbił on posterunek MO/UB w Chodlu. Grupa Dekutowskiego nie znalazła jednak na miejscu Taubera. Według relacji jednego z "zaporczyków" Stanisława Wnuka (ps. "Opal") Tauber został wkrótce przeniesiony do szczecińskiego UB. Finalnie miał on później wyemigrować do Izraela.

 Wrzucam ten "kamyczek do ogródka", aby pokazać, że - wbrew temu co twierdzi instytut Yad Vashem - historię antysemityzmu i antypolonizmu mogą się czasem przenikać i przeplatać. Abram Tauber był niewątpliwie ofiarą antysemickiej polityki nazistowskich Niemiec. Gdy jednak tylko nadarzyła się ku temu okazja został funkcjonariuszem zbrodniczego reżimu, dla którego wrogiem numer 1 byli walczący o wolność Polacy.

pobrano z http://niewygodne.info.pl/artykul9/04474-Historia-Abrama-Taubera.htm




środa, 19 września 2018

Dr Jerzy Jaskowski: Tajne akta CIA, a edukacja. Z cyklu: „Polska istnieje formalnie.”


„W głupocie i tępocie
Żyje się w szczęsiu i cnocie” – staropolskie
System edukacji publicznej od zawsze używany jest jako narzędzie indoktrynacji społeczeństwa do aktualnie obowiązującego systemu poprawności politycznej. Państwo chce produkować dzieci, które byłyby na tyle sprytne, aby wykonywać swoją pracę, ale nie tak mądre, by kwestionować władzę.


Starci i mądrzejsi osiągnęli to poprzez stworzenie centralnego systemu edukacji w Polsce od 1774 roku, a zwanego Komisją Edukacji Narodowej, prowadzonej przez agenta Pierre Samuela Du Pointa. Z polskich podręczników znikło to nazwisko, a zamiast niego pojawiły się nazwiska zdrajców i masonów, takich jak biskup Massalski, czy Hugo Kołłątaj, który rabował z braćmi majątek rozwiązanego zakonu O.O. Jezuitow. I co ciekawe, Kościół w Polsce także nie skazał ich na zapomnienie?
Jakież było moje zdziwienie, kiedy w jednym z biuletynów Życia Zakonnego znalazłem artykuł chwalący Pierwsze Ministerstwo Oświaty, czyli Komisję Edukacji Narodowej. Już nie wspomnę, że to pismo wewnętrzne dla Kościoła, czyli powinno pisać prawdę, bez cenzury politycznej. Widać wyraźnie, że przysłowie: „czym skorupka za młodu nasiąknie….” sprawdza się. W żadnym przypadku nie zakładam, że to odpowiednie służby tak manipulują redakcją.
Du Point w pismach do generała Waszyngtona pisał wyraźnie: „Jeżeli dziecko będzie chodziło do szkoły państwowej przez 5 dni w tygodniu, po 5 godzin dziennie, to niestraszne dla nas są szkółki parafialne 1 godzina / na tydzień, czy opowiadania domowe.” Ten biuletyn potwierdza to 200 lat później. Niestety, rzuca  także światło na poziom edukacji w seminariach.
A już w Biblii stoi wyraźnie: „Moi ludzie giną z braku wiedzy” [Ozaasz 4,6].
Mam niestety osobiście smutne doświadczenia z młodzieżą licealną: 19-latki na dwa miesiące przed maturą nie umieją przeczytać głośno z ekranu wiersza, tylko sylabizują. Uczniowie z „dobrej” prywatnej szkoły!
Wszelkie próby nauczania domowego są w powijakach. Obecnie w Polsce około 1000 dzieci jest edukowanych w domach. Nie tylko państwo jest przeciwne takiemu systemowi, ale sami „zawodowi” nauczyciele, bojąc się… Znam perturbacje rodzin w czasie zdawania rocznych egzaminów, kiedy to dziecko na głowę bijące te klasowe, jest oceniane na dostateczny, z powodu rzekomo nieznajomości programu.
W polskiej szkole rządzą standardy. Mniejsza z myśleniem, ważne, że by zgadzało się wszystko z odgórnymi wytycznymi, nazwanymi ładnie standardem. Gorzej, gdy test jest wystandaryzowany, czyli odpowiedzi mają się zgadzać z kluczem, potem podsumowanie punktów i ocena.
Inną bolączką intelektualną nauczycieli jest to, że nie rozróżniają podstawy programowej od treści podręcznika, standardów i własnego widzimisię, a o wymaganiach egzaminacyjnych, jakie powinno otrzymać dziecko spełniające obowiązek edukacyjny poza szkołą, nie wspomnę.
Ale co tam podstawa, co tam ustawa, najważniejsze, to nauczyć się… zdawać testy.
A podręczniki to raptem parę stówek mniej w portfelu, więc w czym problem!

O tym, że tacy domowo wychowywani abiturienci są przeszkodą dla państwa, świadczyły już tzw. bataliony junkrów białych, w czasie  rewolucji rosyjskiej w 1917/18. Przecież admirał Kołczak, przed objęciem dowództwa, był na szkoleniu w USA, dopiero po 6 miesiącach wrócił z nominacją. A jak opowiadał jeden z weteranów w „Muzeum Sybir Pro Memento”,  w 1919 roku w porcie we Władywostoku widział, jak rozładowujący statek oficer niemiecki krzyczał: „5 kompania na prawo, 6 na lewo i przebierać się w mundury. Tylko nie ubierajcie czapek czerwonych, bo mogą do was strzelać biali.
Kołczak stworzył bataliony z samych oficerów. Bataliony te miały olbrzymie straty, idąc w ataku na okopy czerwonych. Tylko jakim mądrym inaczej trzeba być dowódcą, aby w ten sposób tracić wykształconych oficerów.
Może ten pobyt w USA powoduje dzisiejsze stawianie Kołczaka na pomnikach przez prezydenta Putina?
Cała Polska historia ostatnich 150 lat jest historią mordowania elit. Co pokolenie, jak tylko nowe dorosło, to  w imię. ”…….”. rzucano je na barykady i mordowało. Typowym przykładem jest Powstanie Styczniowe, kiedy to „służby” – Garibaldi, Mazzarini – produkowały we Włoszech masowo instrukcje po polsku, jak kosami atakować armaty.
Proszę zauważyć: rok 1793, 1806-14, 1830, 1846-48, 1883/65, 1905, 1914-20, 1939-45/56.
Nie było okresu, w którym chociaż jedno pokolenie mogło się swobodnie uczyć i bogacić. Starsi i mądrzejsi dbali o to. Bez wykształconych obywateli Naród nie istnieje.
Obecnie ten szum z państwem, które nie istnieje wg ONZ, czyli „naszą” pomocą dla Ukrainy, nie najlepiej rokuje dla kolejnego pokolenia.
Trzeba podkreślić, że Polska nie posiada już rezerw, ani materialnych, ani biologicznych. Po prostu Matki nie nadążą rodzić nowego pokolenia, szczególnie po depopulacji, wprowadzanej m.in. za pomocą szczepionek. Jak podawałem to wielokrotnie, w szczepionce przeciw tężcowi znajdują się przeciwciała HCG, powodujące samoistne poronienia. Liczba poronień samoistnych wzrosła w ostatnich dekadach wielokrotne. I jak można się przekonać, nie stanowi to żadnego problemu dla tzw. ekspertów, czy to demograficznych, czy położniczych. Nikt nie stara się zbadać, dlaczego tak się dzieje. Wydaje się natomiast 72 miliony złotych na sztuczne porody 216 dzieci.
Ostatnio opublikowane streszczenie Raportu CIA dotyczące tortur powala na kolana. Dokument oparty na analizie ponad 6 milionach stron. Raport jest częścią procesu, który rozpoczął się w 2006 roku i dotyczył tajnych więzień CIA.
Zaczęło się wszystko koło roku 2000, kiedy to prezydent Bush mianował na Prokuratora Generalnego Johna Ashcrofa. Jak podają dziennikarze USA, wyjątkowo niewykwalifikowanego na to stanowisko. Od tego czasu tortury stały się „regulaminową procedurą” przesłuchań. Zwolennikiem takiego traktowani więźniów był szef CIA John Brennan.
Jest to ten sam czas, kiedy to pan Aleksander Kwaśniewski – Stolzman z panem Leszkiem Millerem, za 15 milionów dolarów, zgodzili się prowadzić więzienia CIA w Polsce. Jak Państwo wiecie, dopiero wyrok Trybunału Międzynarodowego  postawił kropkę nad „i”, potwierdzając istnienie takich więzień w Polsce i skazując Polskę, czyli nas wszystkich, na kilkuset tysięcy euro. Dlaczego nas wszystkich? Sprawcom, jak zwykle, nic się nie stało.
A w Polsce przez wiele lat blokowano wszelkie informacje na ten temat. Kto więc nadal rządzi?

Administracja Busha, tam gdzie to nie było jawnych tortur, w rodzaju duszenia  pod wodą, podawania narkotyków, rażenia prądem, stosowała bardziej wyrafinowane metody. Metody te to: szantaż, przekupstwo, lub krzywoprzysięstwa.
Veteranstoday porównuje te sposoby do metod stalinowskich, stwierdzając: „Polityka tortur Busha była nieomal identyczna jak metody stalinowskie. Podobieństwa są niezaprzeczalne.
Podobnie jak u Stalina, tak i u Bushu byli ludzie nietykalni, tacy jak Dick Cheney, Donald Rumsfeld, ten od epidemii ptasiej grypy i leku, rzekomo przeciwwirusowego, Tamiflu. Cały ten „Archipelag Gułag” nie miał nic wspólnego, wg Veterantoday, z bezpieczeństwem narodowym, a więcej z handlem narkotykami i niszczeniem państw niepodległych.
Raport wskazuje, że tortury były stosowane na masową skalę, setki razy częściej, aniżeli można to sobie wyobrazić. Tortury często prowadziły do masowych zabójstw.
Bardzo często tortury przeprowadzane były dla ”zabawy” przez najgorsze indywidua  społeczne.
Odbywało się to przy zgodzie zarówno Pentagonu, CIA, Departamentu Sprawiedliwości, czy Drug  Enforcement Agency. To sztucznie stworzone zagrożenie było podstawą wprowadzania inwigilacji społeczeństw.

Jawna część raportu podaje, że tortury były bezwartościowe na przykład przy szukaniu Ibin Ladena. Nie było żadnych danych wywiadowczych, potwierdzających rzekome zabójstwo Ibin Ladena. Osama bin Laden w USA zwany pułkownikiem Timem Osmanem, pracował dla CIA, sprzedając rakiety Stringer w latach 80-tych, głównie do Afganistanu, okupowanego przez Sowietów. Prawdziwe raporty CIA uznają Osamę za pracownika wartościowego aż do śmierci.
Wniosek Veteranstoday jest jednoznaczny: tortury, szpiegowanie prasy i rozmaite fałszywe flagi wprowadzono  jako narzędzia destabilizacji i wprowadzania programu globalizacji, w myśl tajnych organizacji gospodarczych, których cel ostateczny jest nieznany.
Przykładem takich akcji dezinformacji jest tzw. katastrofa WCT 9/11. W czasie procesu Morgan Reynolds przed Sądem Okręgowym Stanów Zjednoczonych, Southern District, New York,  złożył wyjaśnienia emerytowany pilot ex-oficer CIA, John Lear. John Lear jest synem wynalazcy, Billa Lear. 65 letni kapitan i oficer CIA, mający na koncie 19 000 godzin lotów, występując jako biegły, pod przysięgą, stwierdził jednoznacznie:
Żaden samolot Boeing 767s, takich tanich lotów jak AA11 i UA175 nie mógł w dniu 9/11 uderzyć  w Twin Tower. Takie wypadki nie są możliwe z przyczyn fizycznych. Lot UA 175 Boeinga 767s  nie mógł uderzyć swoim nosem w 14-calowe, stalowe przęsła. Ogon pionowy i poziome natychmiast by się oderwały i spadły na ziemię. Czego nie obserwowano. 
Silniki Boeinga, o masie 4500 kg/sztuka, oderwałyby się od samolotu i spadły na ziemię. Musiałyby być w ruinach wieży. Zniknięcie tych silników jest niemożliwe. 
Beoning 767 nie może lecieć z prędkością 540 mil/h na wysokości 300 metrów, poziomo, z powodu gęstości powietrza. Turbiny silników nie są przystosowane do takiej prędkości i gęstości powietrza. 
Kawałek pokazanego kadłuba z 3-4 oknami, nie jest od Beoninga 767 [skąd my to znamy]. 
W gruzie wieży powinny znajdować się 3 rdzenie silników. 
Kontrolowanie lotu, jak to pokazują zdjęcia, przez niedoświadczonego pilota,  jest niemożliwe. Taki lot wymaga doświadczonego pilota, który umie kontrolować EFIS [Wyświetlacz elektroniczny kontroli lotu].

John Lear ma za sobą latanie na ponad 100 typach samolotów w czasie 40 lat pracy zawodowej. Ma więcej certyfikatów Airman FAA, aniżeli jakikolwiek inny lotnik. Latał w tajnych misjach CIA do Azji i Europy Środkowo-Wschodniej oraz Afryki, od 1967 roku do 1983 roku. Potem, przez 17 lat latał jako kapitan w liniach pasażerskich i towarowych.
W tym kontekście trzeba zrozumieć, dlaczego taki pan dr Bienieda, konsultant rządowy, występuje jako ekspert w grupie posła Macierewicza. On także widział tylko: brzoza kontra wybuch, a tego, że samolotu nie było nie widział. Zabawnie słucha się jego opisów doświadczeń z aluminium. Widać wyraźnie, że ma te same zadania do wypełnienia co gen. Anodina. Zamazać „sprawę Smoleńską”. Przecież każdy może sam sprawdzić, że tzw. częśći samolotu są zardzewiałe. To kiedy mogły ulec korozji?
PS1. Proszę zauważyć, każdy naród się chwali jak jego obywatel coś tam zdobywa, jest wyróżniany. A tutaj obywatel Izraela zostaje prezydentem Ukrainy, a polskojęzyczna prasa milczy. Dlaczego?
PS2. Jak pewnego rodzaju neofita, leżąc unieruchomiony, zacząłem zapoznawać się z twórczością Marii Rodziewiczówny. Babcia i Mama opowiadały mi o tych książkach, ale były one uważane za romanse dla podlotków. Czyli nie dla „mężczyzny” pochłaniającego przygody pana Skrzetuskiego, czy Wołodyjowskiego. Obecnie o 180 stopni zmieniam zdanie i zrozumiałem, dlaczego książki te nie są lekturą szkolną. Takiej ilości informacji historycznej, obyczajowej, jak w tych powieściach, nie podał żaden inny autor. Reymonta „Chłopi” nie umywają się do Rodziewiczówny. Polecam każdej konserwatywnej rodzinie, warto zachować chociaż tuzin jej książek.
Rozpowszechnianie wszelkimi możliwymi sposobami jest jak najbardziej wskazane.
Dr Jerzy Jaśkowski 
jjaskow@wp.pl
pobrano z http://www.polishclub.org/2014/08/26/dr-jerzy-jaskowski-tajne-akta-cia-a-edukacja-z-cyklu-polska-istnieje-formalnie/

Dr Jerzy Jaśkowski: Bliski wschód, emigranci, chrześcijanie.

Z cyklu: „Listy do Wnuczka” L- 84.


  
W głupocie i ciemnocie żyje się w szczęściu i cnocie
–  
powiedzenie XVIII w.

Nic nie jest takie, na jakie wygląda
– 
napis na budynku CIA
Kochany Wnuczku!
 Przykładowo, pomimo ujawnienia już przed kilku laty, że 85% ludności mieszkającej w takim państewku, jak Izrael, jest pochodzenia chazarskiego, czyli tureckiego, a nie semickiego, wszyscy tzw. intelektualiści, nawet na blogach internetowych, nadal używają nazwy „Żydzi”. I oczywiście toczą walkę z semityzmem, jako głównym wrogiem ludzkości. Nawet jak podają informację o jakimś wybuchu w Jerozolimie, czy Tel-Aviwie, to zrzucają to na Palestyńczyków, czyli rodowitych mieszkańców tych ziem.Ale się narobiło na początku XXI wieku, szczególnie w tym naszym, wciąż jeszcze Wesołym Baraku nad Wisłą [Janek Pietrzak]. Polskojęzyczne media niemieckich właścicieli pod amerykańskim zarządem, piszą nam historię i dają obraz świata daleko odbiegający od rzeczywistości.
A przecież nawet filmy fabularne, co prawda nie wyświetlane w Polsce, pokazują prawdziwy obraz tamtych stron. Chociażby taki rosyjski film fabularny pt. „Ucieczka z Haremu”. W końcówce filmu pokazany jest Izrael. Okazuje się, że większość lokali z seksem i nie tylko, jest obsadzona przez byłych zeków, czyli zbiegłych, lub uwolnionych więźniów kryminalnych łagrów rosyjskich. Ot, znaleźli sobie schronienie.
Zek jest to swoista subkultura, o której się w Polsce nie wspomina oficjalnie, ale ludzie ci rządzą się swoim prawem i jedyną karą, jaką znają, jest kula w łeb [czasami pobicie i okaleczenie]. Stosują ją bardzo często. Sprawiedliwość swoją wymierzają szybko i skutecznie, o wiele precyzyjniej aniżeli to coś, co się nazywa wymiarem sprawiedliwości. Ot, taka mafia sycylijska z dawnych czasów. Oczywiście walki konkurencyjnych gangów nie sprowadzają się do pojedynczych strzałów, ale o wiele skuteczniej załatwia się konkurencję za pomocą wiązki grantów, czy też małej bombki. Stąd częste detonacje w lokalach. 
Przecież na drzwiach lokalu nie ma informacji, że należy do tego, czy innego gangu, będącego w stanie wojny z tym, czy tamtym gangiem. A policja, podobnie jak na Syberii, spokojnie czeka na….. Nie będę omawiał filmów, zostawiam do osobistego zapoznania się. Warto, ponieważ film ten odbrązawia tzw. Bliski Wschód. Tym bardziej, że dziewczyny z Polski także tam trafiają, a to jest temat tabu w polskojęzycznych mediach.
Niestety, jak to podał w 2009 roku emerytowany generał wywiadu, powstała w 1949 roku NRF, została zarejestrowana jako GMBH, czyli spółka akcyjna w księgach handlowych we Frankfurcie i odnowiono to w 1990 roku, po połączeniu z NRD. Skład rady nadzorczej jest nieznany. Ale zadłużenie tej nowo powstałej spółki przekracza już wielokrotnie PKB, wynosi bowiem 230 % PKB. Według tych samych źródeł zadłużenie Polski wynosi koło 55%. Należy więc z przymrużeniem oka patrzeć na tą grę liczbami u lokalnych ekspertów gazetowych. Owi eksperci posiadają oczywiście tytuły naukowe, jak najbardziej. Przecież ludek musi zrozumieć, kto do niego przemawia ex cathedra. Ale przez te ćwierć wieku od tzw. przemian, ani słowem żaden ekspert nie zająknął się o City of London. 

Co to jest City of London?

Jest to jedna mila kwadratowa w centrum Londynu. Na tej mili kwadratowej znajdują się siedziby wszystkich istotnych banków, posiadających do dyspozycji ponad 95% aktywów i wszystkie liczące się firmy ubezpieczeniowe, czyli 90% światowej finansjery. City jest eksterytorialne i nie podlega prawu Wielkiej Brytanii. Wręcz przeciwnie, można powiedzieć, że to właśnie City tworzy prawo, nie tylko w Anglii. City posiada własny hymnwłasną flagę, własny sejm zwany Radą, i własną policję. Posiada więc wszelkie struktury państwowości.

Kto zasiada w Radzie?

Nie zgadniesz, Kochanieńki. W radzie zasiada sam WŁADYMIR PUTIN. A prasa polskojęzyczna niemieckich właścicieli pod amerykańskim zarządem, nawet się o tym nie zająknie. Podobnie żadnego śladu o City nie znajdziesz w żadnym podręczniku szkolnym. Czasami wspomina się o tzw. Klubie Bilderberg, czy Komisji Trójstronnej, a są to tylko wydmuszki, które mają przenieść postanowienia Rady do ludzi. Jest rzeczą oczywistą dla każdego chociaż trochę myślącego, że takie zgromadzenie forsy musi posiadać jakieś zabezpieczenie w rodzaju aparatu wykonawczego, czy siły zbrojnej. Obserwujemy to na dowolnych przykładach. Obecnie coraz częściej wykorzystuje się tzw. armie prywatne najemników. Nie jest to nic nowego. Wojsko zawsze było do kupienia. Już Filip Macedoński twierdził, że osioł obładowany złotem otwiera drzwi każdej twierdzy.
W czasach renesansu takie oddziały nazywano konkwistadorami. W POLSCE BYŁA TO CAŁA KOZACZYZNA naddnieprzańska, z Lisowczykami włącznie. Wynajmowali się temu, kto więcej płacił. Po II Wojnie Światowej byli żołnierze Wehrmachtu licznie wstępowali do Legii Cudzoziemskiej i bili się za Francuzów w Indochinach, czyli Wietnamie. Jest to tajemnica poliszynela. O tym w podręcznikach nawet wzmianki nie znajdziesz. Jest to stosunkowo łatwe do wytłumaczenia. 
Pierwsza Rzeczypospolita była państwem prawa i ludność miała wpływ na władzę. Król mógł rządzić tylko w ramach posiadanych uprawnień. Przykładowo, jak lennik Habsburgów – Waza, zasiadający na tronie Polski pod imieniem Władysława IV, z podpuszczenia Wenecji i Wiednia chciał wywołać wojnę z Turcją koło 1646 roku i zaczął zbierać najemne wojska na Dzikich Polach, to sejm zmusił go do rozpuszczenia tych najemników. A obecna Polska prowadzi kilka wojen pod nazwą akcji pokojowych w Iraku, czy Afganistanie, a żaden Sejm nie tylko, że nie wyrażał na to zgody, ale nawet nie przeznaczał pieniędzy w budżecie, a pomimo to przymusowi ochotnicy za 1000 do 5000 dolarów miesięcznie spokojnie wyjeżdżali. Piszę „przymusowi”, ponieważ p. Kwaśniewski-Stolcman wydał rozporządzenie, że żołnierz nie może odmówić wyjazdu, pod groźbą zwolnienia. To jak to się nazywa i czym różni od Legii? Doskonale tę wojnę przedstawia książka pt: ”KARBALA”. Jeszcze do niej wrócę. 
Z historii krajów Bliskiego Wschodu. Wymordowanie 1.5 do 2 milionów Ormian zostało przykryte mordami Bolszewików.
Przypomnę, że w 1915 roku, korzystając z toczących się w Europie walk, facet o nazwisku Mustafa Kemal Ataturk zorganizował pogrom Ormian. Ot, taki turecki Goldman-Lenin. No dobrze, ale żeby zorganizować taki pogrom, to trzeba mieć zarówno dostęp do broni, amunicji, ludzi i pieniędzy. Skąd Ataturk, potomek Chazarów z Salonik, miał to wszystko?
Oczywiści, musiał mu to ktoś zorganizować, czyli dać. I znajdujemy naszego znajomego od Lenina. Okazuje się, że pan Aleksander Parvus,  Izrael Lazarevich Gelfand  znany handlarz bronią koncernu niemieckiego Krupa i angielskiego Vickersa Limited, dostarczył panu Ataturkowi 10 milionów rubli w złocie. Po kilku latach dostarczył Leninowi 20 milionów marek w złocie. Nie umiem przeliczyć, czy to to samo, czy inflacja. 
Nie jest to nic nowego. Tadeusz Kościuszko także dostał 50 tysięcy franków na zorganizowanie czegoś, co wydmuszki intelektualne tzw. uniwersyteckie, opłacane przez Wiedeń, Berlin, czy Petersburg, nazwały Powstaniem Kościuszkowskim.
Pan Parvus dostarczył także 45 000 karabinów z odpowiednim zapasem amunicji, które miał skąd brać, jako handlarz bronią. Dołożył do interesu aż 300 karabinów maszynowych z amunicją. Co wówczas znaczył karabin maszynowy? W czasie powstania Siphajów w 1856 roku, dwie kompanie angielskie uzbrojone w karabiny maszynowe wycięły większość z 50 000 armii powstańczej w Indiach. Dwie kompanie to koło 300 osób. 
Otóż tak uzbrojona Armia Młodoturecka ruszyła do mordowania mieszkańców górskich osiedli i miasteczek, w których mieszkali Ormianie. Nie mordowano tylko Ormian. Co to, to nie. Oni sprawiedliwie tym ogniem z karabinów maszynowych kosili zarówno Ormian, jak i Greków, a także Asyryjczyków. A co tam sprawiedliwie? „Wsiem pa rawno”. No, może niezupełnie. Krzyżowali tylko Ormian, czyli chrześcijan. Zdjęcia dokumentujące to barbarzyństwo można znaleźć w internecie. Przed laty, jako jedyne Stowarzyszenie, zorganizowaliśmy dzięki pomocy Ormian wystawę na temat mordów 1915 roku. Wykład wprowadzający i otwarcia wystawy dokonał ks. Tadeusz Isakiewicz-Zalewski. Jak można się było spodziewać, oficjalne mass media przemilczały sprawę. 
Po niezbitym fakcie rzezi Ormian zaczęto dorabiać do tego ideologię w rodzaju sporów religijnych, rasowych itd, itp. Przecież ma się na zamówienie tych eunuchów intelektualnych, zwanych pisarzami i dziennikarzami. Najdziwniejsze jest to, że podobno tylko Żydzi zaprzeczają ludobójstwu w tym przypadku. No tak, ale przecież Żydów już nie ma, to kto temu zaprzecza pod dekoracją żydowską? Jak można się domyśleć, musiał być jakiś realny powód tego ludobójstwa. Przecież żaden bank nie wyda 10 milionów rubli w złocie tak sobie, a co najwyżej weźmie.
Po pierwsze, podobno chodziło o żyzne ziemie uprawne, które posiadali właśnie najstarsi mieszkańcy tych terenów, czyli chrześcijańscy Ormianie.
Po drugie, znano już wartość ropy naftowej. Okazało się, że te tereny są bogate w ropę naftową, a trudno wydobywać ropę naftową tam, gdzie są rolnicze pola.
Nie jest to nic nowego. Przed kilkunastu laty w Sudanie także doszło do tzw. walk plemiennych, a problem sprowadzał się tylko i wyłącznie do budowy rurociągu, mającego transportować ropę. W Sudanie jest ropa, ale daleko od brzegu, coś ponad 1000 km. Rurociąg buduje się najlepiej w dolinach, a nie po górach. Ci głupi Sudańczycy także chcieli uprawiać rolę w dolinach, a przecież mogli przenieść się w góry. Co zrobiono? Bardzo prosto sprawę zlikwidowano. Wysłano najemników w helikopterach, aby było szybciej, bo przecież samochody po górach także nie jeżdżą. W helikopterach zainstalowano szybkostrzelne karabiny maszynowe i po prostu wymordowano tych wieśniaków. Po 3-4 miesiącach przyroda, czyli dzikie zwierzęta i robaki zrobiły swoje. Ciała zniknęły, zostały tylko kości. A kto się kośćmi przejmuje. Kości już nie protestowałypodczas budowy rurociągu. I po sprawie.
Wracamy do Turcji i Syrii. Amerykanie, oni lubią skróty, nazwali ten rejon Anglo-American Axis, czyli AAS. Jak pamiętamy, w 2011 roku zaczęła sie tzw. Arabska Wiosna. Żadna Arabska Wiosna nie zaczęłaby się bez precyzyjnego planu MI6, CIA, Mossadu z jego odmianami, czy DGGSE. Widać, że zajścia były precyzyjnie zaplanowane i po kolei niszczono państwowość w północnych krajach Afryki. Do akcji użyto przede wszystkim lotnictwa i broni rakietowej, ponieważ to są tylko pieniądze, a te drukuje się z szybkością 40 miliardów na miesiąc.

Jedyną winą na przykład Libii, było doprowadzenie wody z okolic Czadu na pola rolników olbrzymim wodociągiem długości 4500 km, o średnicy 6 m. Ta inwestycja zapewniała samowystarczalność żywnościową temu krajowi. Zbrodnią nie było wybudowanie wodociągu, zbrodnią było przeprowadzenie tej inwestycji bez pożyczki z MFW. A już zupełnie niemożliwym do zaakceptowania pomysłem była próba budowy własnego banku dla Afryki, w oparciu o Chińczyków, z pominięciem City. Jak wiemy, do interesu dopuszczono Francję. Wymyślono także fałszywą flagę w rodzaju 13/11 w Paryżu. I już dobę wcześniej jedyny lotniskowiec, jaki posiadała Francja, płynął w kierunku Syrii. 
Powstała jakaś rzekoma opozycja, zwana w Syrii ISIS, Al Nusra, czy Al kaida. Jak wiemy to dzisiaj, zarówno Al kaida, jak i ISIS, były szkolone i utrzymywane przez CIA. Przecież pieniądze musiały płynąć, a do tego służą banki. Przez 5 lat tej wojny banki ani razu nie zablokowały kont. Niestety, na ulicy przetłumaczono skrót ISIS na: IZRAEL SECRET INTELLIGENCE SERVISE. Więc zmieniono nazwę na Daesh.
Bez pomocy służb specjalnych niemożliwe jest przeprowadzenie takich akcji; podłączone są one do każdej z 500 najbogatszych firm. W okresie ostatnich 200 lat nie było żadnych rewolucji, w których tle nie widniałyby banki. Od czasu II WŚ WSZYSTKIE WIĘKSZE OPERACJE BANKOWE MUSZĄ PRZECHODZIĆ PRZEZ BIS, mający swoja siedzibę w Szwajcarii.
I dochodzimy do roli Turcji. Jak powstała Turcja stworzona przez Chazarów, podałem na początku artykułu. Otóż pomimo, że Turcja nie leży w Europie, jest członkiem NATO. Jej granica z Syrią działa jak zawór jednostronny. Masy towarów i broń  dla ISIS oraz pieniądze przechodzą swobodnie, ale uciekinierzy z pola walki nie są przepuszczani. Wielokrotnie media pokazywały, że uciekinierzy syryjscy rzekomo wypływają z Libii. Można by tutaj jeszcze długo pisać o roli domu Saudów, uzależnionego od Korony Brytyjskiej itd., ale ważniejsze jest moim zdaniem co innego.
Kolonizacja północnej Syrii to stary pomysł, sprzed wielu lat. Należy do tego samego sposobu myślenia określonych grup, jak stworzenie państwa Południowego Sudanu na plecach Egiptu. Chodziło po prostu o kontrolę Egiptu i możliwość zaatakowania z dwu stron, oczywiście w razie potrzeby. Ten projekt doprowadził do podpisania tajnego układu w 2011 roku pomiędzy p. Alainem Juppe, ministrem spraw zagranicznych Francji i jego odpowiednikiem tureckim, p. Ahmetem Davutoglu. Ot, taki sobie pakt Ribbentrop – Mołotow. Turcja zgodziła sie, że nowopowstałe państwo będzie rządzone przez Kurdów.
We wrześniu 2013 roku Pentagon opublikował już nowe mapy tego rejonu, zaprojektowane przez Robina Wrighta. Mapa ta obejmowała już stworzenie państwa Daesh. W związku z faktem, że Kurdowie w Damaszku mieli o wiele większe swobody, aniżeli w Turcji, CIA stworzyła nowe siły YPG, które zaczęły zajmować ziemię i domy nie-Kurdów. W szkołach zaczęto zastępować nauczycieli Kurdami. Nie jest to nic nowego, Kurdowie byli już wielokrotnie wykorzystywani do walk „plemiennych”. Przykładem jest słynne powstanie w 1962 roku. Arabowie, którzy byli rdzennymi mieszkańcami tych terenów od tysiąca lat, zaczęli protestować. Podobnie jak inni mieszkańcy tych ziem, w większości chrześcijanie.
Innymi słowy, tworząc państewka Kurdystan i Daesh, stworzono podobną sytuację do tworzenia Izraela na terenach Jerozolimy i Palestyny w 1948 roku. Pikanterii całej sprawie dodaje Uchwała Rady Bezpieczeństwa ONZ z 20 listopada 2015 roku po numerem 2249. Tekst przygotował przedstawiciel Francji i twierdzi on, że ta Uchwała przedstawia atakowanie innych krajów, jako uprawniony środek obronny. Zupełnie odmienne zdanie ma natomiast analizator – ekspert Służby Badawczej Biblioteki Izby Gmin, p. Arabella Lang. Pani ta twierdzi, że uchwała ta w żaden sposób nie upoważnia do użycia siły, ale nakazuje każdemu zdwojenie wysiłków do pokojowego uregulowania sporu. Jak do tej pory, wszelkie uchwały Zgromadzenia Walnego ONZ, jak również KARTA NARODÓW ZJEDNOCZONYCH, ZABRANIAJĄ UDZIELANIA POMOCY WOJSKOWEJ TZW. GRUPOM POZARZĄDOWYM, DĄŻĄCYM DO OBALENIA CZŁONKA ONZ.
Dlatego zarówno Anglia, jak i Francja udają przez cały czas, że to są tylko misje pokojowe, a sprzęt wojskowy służy wyłącznie do obrony przed bandami. Niestety, wysyłany sprzęt to m.in. karabiny maszynowe, moździerze, rakiety przeciwczołgowe i ziemia – powietrze, materiały wybuchowe, jak i gazy bojowe. Te ostatnie obserwowaliśmy w Syrii w 2013 roku, na terenach opanowanych przez bandy ISIS.
Już w 2014 roku p. prezydent Holland przyznał w wywiadzie dla Le Monde, że wydał bronie ofensywne dla syryjskich rebeliantów. Dokładniej określił to dziennikarz Xavier Panon: dostarczono m.in. 20-milimetrowe armaty, wyrzutnie rakiet i pocisków przeciwczołgowych, karabiny maszynowe. Trwa to już od 2012 roku. Jest to bezdyskusyjny fakt pogwałcenia prawa międzynarodowego przez Francję. A celem jest stworzenie Kurdystanu, jako strefy między Irakiem i Syrią, i bezkarne eksploatowanie znajdujących się tam złóż gazu i ropy.
A że giną ludzie i niejako przy okazji morduje się chrześcijan? A kogo to obchodzi, że Łacińska Cywilizacja nie pozwala na mordowanie z chęci zysku. 


Dr Jerzy Jaśkowskijerzy.jaskowski@o2.plGdańsk, 12 stycznia 2016

pobrano z 
http://www.polishclub.org/2016/01/17/dr-jerzy-jaskowski-bliski-wschod-emigranci-chrzescijanie/








Dr Jerzy Jaśkowski: JALAPA – NARÓD BEZ HISTORII NIE ISTNIEJE

Z cyklu: ”Listy do Wnuczka” L-86

 Pamiętaj!
Nie można na dłuższą metę wychowywać naród politycznie, bez przeprowadzenia „kańciastej” granicy pomiędzy pojęciami tak prymitywnymi jak: sojusznik i najeźdźca, wierny i zdrajca, swój i obcy, wróg czy agent”!  
– Józef Mackiewicz 

„Taka ludność cofa się w rozwoju do form plemiennych”
. 
– 
jj
Kochany Wnuczku!

 A historią są nie wydarzenia, ale opisy tych wydarzeń. Innymi słowy historią jest tylko to, co jest napisane. Dlatego też zarówno ci ze wschodu, jak i ci z zachodu masowo palili książki, a szczególnie kroniki polskie. Niszczenie ksiąg rozpoczął w nowszej historii nie kto inny, tylko ulubieniec trolli Napoleon Bonaparte, wcześniej szef policji w Paryżu, niszcząc archiwa Watykanu i trzymając w więzieniu papieża.W związku z faktem, że historię pisali nam przez ostatnie 300 lat cudzoziemcy, zdecydowana większość społeczeństwa nie wie o tym, skąd pochodzi i kim jest. Naród natomiast nieposiadający historii, przestaje być narodem, a staje się grupą ludzików, związanych tylko i wyłącznie doraźnym interesem, czyli politycznie spada do roli Biologicznych Robotów, dawniej zwanych niewolnikami.
Obiecałem przekazać tą cześć wiedzy, jaką udało się zachować na podstawie starych ksiąg, dotyczącą tego, co historiografia nazywa Powstaniem Styczniowym. To co poniżej podam, będzie krytyczną analizą podręcznika pt. „Powstanie Styczniowe 1863-64”, autorstwa Augusta Sokołowskiego – A.S., a wydanym w 1910 roku we Wiedniu. Sokołowski należał do typowego zespołu pracowników opłacanych przez dwór wiedeński, tworzących historię na potrzeby polityki Habsburgów. Ot, taki „Urban” Powstania Styczniowego. Innymi słowy, podawał dużo cennych, ale drobnych faktów, a zupełnie pomijał duże i finansowe sprawy. Postaram się to udowodnić. Z oczywistych względów nie będę robił recenzji całego podręcznika. Nie ma na to po prostu miejsca w wydaniu internetowym. Omówię tylko wybrane postacie i fragmenty tekstu.
Na stronie 20. A.S. wspomina postać Karola Majewskiego, potem zresztą wielokrotnie wymieniając to nazwisko, jako jednego z ważniejszych przywódców tzw. frakcji czerwonych. Nigdzie jednak nie podaje, że ten pan był sekretarzem osobistym barona Kronnenberga, jednego z ważniejszych przywódców frakcji zwanej białymi. P. Kronnenberg był osobistym przyjacielem caratu, który za pomoc w zdławieniu Powstania dostał tytuł barona i monopol tytoniowy oraz kolej do Kijowa.
Historycy galicyjscy, a za nimi współcześni podają, że jedną z ważniejszych przyczyn wybuchu powstania była sprawa pańszczyzny. Otóż autor A.S. wyjaśnia to, opierając się na  art. 4 Konstytucji Napoleona z 1807 roku: 
„Chłop mógł opuścić wieś, opowiedziawszy się właścicielowi, lecz był zarazem zobowiązany oddać panu ziemię, uprawianą dotąd przez siebie, wraz z załogami i zasiewami; mógł kupić osadę na własność, ale nie miał na to środków. Pozorna swoboda stała się tak dla włościanina klęską. Właściciele otrzymali tytuł prawny nieograniczonej własności ziem posiadanych przez chłopa, chłop zaś, jeżeli chciał pozostać na gruncie, musiał zawierać z panem umowę, pod najuciążliwszymi warunkami.”
Zamiast więc polepszyć warunki, zaostrzono je jeszcze bardziej…
Wskrzeszenie Polski za cara Aleksandra I nie zmieniło tego stanu rzeczy…
„W przeciągu lat 10 urządzono na zasadach czynszowych 11 839 osad i folwarki bez pańszczyzny puszczono w dzierżawę, z początku obcym, Szkotom, bo miejscowi nie mieli zaufania do nowego systemu, nieopartemu na pańszczyźnie.
Wprowadził te zmiany ordynat Jan Zamojski, wychowany przeważnie w Anglii”.
I wszystko się wyjaśnia. Rzekomy system oczynszowania był typowym od XV wieku systemem angielskim, który dał straszne żniwo w czasie tzw. zarazy ziemniaczanej w 1848-52 roku w Irlandii. Zmarło pół miliona osób, a milion wysiedlono do Ameryki za długi. Pańszczyźniany chłop polski jednak miał ziemię i jego nikt za długi sprzedać nie mógł. Jeżeli głodował, to głównie z własnej winy, co w okresie zaborów było często opisywane. Służyło temu m.in. masowe rozpijanie chłopstwaprzez karczmarzy – Żydów. Już koło 1840 roku skarżyli się Żydzi do caratu, że działalność Towarzystwa Wstrzemięźliwości [prowadzonego przez szlachtę i księży] w jednym tylko powiecie nowogródzkim, spowodowała zmniejszenie sprzedaży okowity z 50 000 wiader do 20 000 wiader, a więc oni nie mają z czego płacić podatków.
Cała ta akcja było podyktowana, moim zdaniem, potrzebą robotnika w powstających manufakturach i fabrykach. Miasto miało za mało ludzi, a po drugie byli drodzy. Potrzebny był więc nowy robotnik, przyzwyczajony do ciężkiej pracy i dający się łatwo wyzyskiwać, ponieważ był niepiśmienny. Taki chłopek zatrudniony w fabryce pracował po 12-16 godzin dziennie, razem w własnymi dziećmi. Na roli nigdy tak nie pracował. Nie chodziło więc wcale o dobro chłopa, tylko o dobro powstających fabrykantów. Wmówiono natomiast ludkowi, że to chodzi o patriotyzm i uświadomienie ludu. Czyli typowa fałszywa flaga. Wyjaśnia to także pochodzenie Szkotów na Podolu. Przecież ten słynny Krzywonos od Sienkiewicza, rzeźnik Krzemieńca, to postać autentyczna, ale naprawdę był Szkotem, a nie Ukraińcem i nazywał się Kramer. Stąd zapewne późniejsi Szkoci ściągnięci przez rodaków.
Poza tym, oczynszowanie powodowało zrzeknięcie się serwitutów, a o tym się wcale nie wspomina. Praktyczni chłopi woleli serwituty z pańszczyzną, aniżeli czynsze.
Doskonały jest także opis manifestacji lutowej na rynku Starego Miasta, ale A.S zupełnym milczeniem pomija najważniejsze rzeczy:
„Wtedy dopiero postanowiono żandarmami rozpędzić zbiegowisko. Tymczasem agitatorzy, bracia Frankowscy, Szachowski i inni, przygotowali właściwą manifestację w kościele OO Paulinów”.
I mamy problem, bo ani słowa, co to za agitatorzy, kto ich opłacał? Jak wiemy z rozmaitego rodzaju zamieszek w ostatnich czasach, chociażby KOD, czy manify z Berlina, ktoś to wszystko musiał opłacać, skoordynować. W przypadku manify wiadomo, że to było SLD, ponieważ uciekając przed policją, chowali się w lokalu SLD. I co najciekawsze, jakoś nikt nie słyszał o procesach za zakłócanie porządku społecznego. Nieprawdaż, że to ciekawe? Nie mieli kolegiów w trybie pilnym, nie płacili odszkodowań za zniszczenia. Pozwolono im spokojnie wrócić do Berlina. A z jakiego źródła pochodziły pieniądze? Kto lekka ręką rozdaje forsę? O tym także ani słowa, ani w przypadku rozróby, tej z 1861 roku, ani tej obecnej. A ja już widzę tych Niemiaszków, jak za własne pieniążki przyjeżdżają do Warszawy na rozróbę!!! Ha, ha, ha! 
Druga manifestacja miała miejsce 27 lutego. Było 5 zabitych: Marceli Karczewski z sieradzkiego, Michał Arcichiewicz – uczeń gimnazjum, Zdzisław Rutkowski z radomskiego, Karol Brendel – czeladnik ślusarski, Filip Adamkiewicz czeladnik, Krawiecki – Francuz. Czyli co najmniej trzy osoby spoza Warszawy. Przypomina mi to słynny pogrom żaków krakowskich z 1525 roku. Także nie wiadomo, jakim cudem w Krakowie znaleźli się liczni protestanci z Torunia i Wrocławia.
Podobnie było w czasie tzw. Rewolucji Francuskiej, zrobionej za pieniądze Anglików i siłami, no właśnie, ponad 10 000 żebraków z dzisiejszej Belgi, którzy na tydzień przed zdobyciem Bastylii przybyli do Paryża. Te tereny, to lądowy przyczółek angielski na stałym lądzie do wieków. Podobnie, jak Prusacy na Bałtyku. Konia z rzędem temu, kto udowodni, że 10 000 ludzi biednych tak się zmówiło i samodzielnie powędrowało setki kilometrów na spacerek. A kto po drodze żywił to bractwo? Licząc skromnie, tylko po 0.5 kg chleba i wodę, to było 5000 kg chleba, dzień w dzień. To są spore wydatki. A poza tym, kto ich Paryżu żywił i gdzie oni wszyscy spali? I policja nic o nich nie wiedziała, a rogatki przecież były!
Zawsze mam poważne wątpliwości jak nagle duże grupy ludzi, rzekomo spontanicznie, w zorganizowanej formie się przemieszczają. Vide dzisiejsi emigranci z mapami drogowymi. Te mapki i ulotki same powstawały i z nieba spadały.
Kilkakrotnie A.S wymienia rolę prasy, szczególną uwagę kładąc na Gazetę Codzienną i jej naczelnego I. Kraszewskiego. To prawda, Kraszewski był naczelnym, ale: 
• Po pierwsze, zaraz potem odszedł z redakcji i opisał dlaczego. 
• Po drugie, Kraszewski był agentem francuskim. 
• Po trzecie i najważniejsze A.S. nie podał, że właścicielem Gazety Codziennej był ten sam Kronennberg, bankier i wspólnik Jana Epsteina, a ten z kolei był „pracownikiem” Rothschilda. A to już duża, wręcz bardzo duża polityka, związana z przemysłem i fabrykami. A o niej nie ma w tej książce ani słowa. Poza tym Kronenberg zaraz potem zmienił nazwę na Gazeta Polska. Została ona reaktywowana po 1990 roku i wszystko wskazuje, że pełni taką samą rolę, jak jej poprzedniczka.
Kolejnym faktem godnym wzmianki jest duża ilość Żydów, czyli tak naprawdę Chazarów, w tych zajściach. Poczynając od KRONENBERGA, udział rabinów w pochodach był zaskakująco duży. Także hasła manifestujących zawsze zahaczały o równouprawnienie Żydów i wyjęcie spod ucisku rosyjskiego. A kto był właścicielem tych powstających fabryk? Oczywiście jest to zbieżność zupełnie przypadkowa.
Strona 62:
„Nędza wśród ludności warszawskiej była też ogólna. Komitet utworzony pod przewodnictwem ks. Wyszyńskiego w celu zbierania składek na pomnik dla ofiar lutowych, rozdał z ogólnej sumy 260 000 złotych, na wsparcia i zapomogi 160 000 złp, oczywiście niewystarczające”.

I mamy problem kolejny. Nędza była okrutna, a oni w czasie manifestacji nosili obrazy, rozdawali ulotki itd. Chodzi mi po prostu o źródło finansowania tych wydatków. Podobnie było u nas w stanie wojennym. Pojawiały się dziwne ulotki. Podobno całe transporty powielaczy, czy kopiarek, wysyłane z Brukseli przez  Jerzego Milewskiego z IMP z Gdańska, agenta IW, ps. Franciszek,  trafiały od razu do UB, przepraszam SB.
 Podniecano coraz bardziej umysły i ułatwiało to organizowanie rewolucyjnej agitacji głów zapalonych, zwłaszcza wśród zwolenników Mierosławskiego… 
Innymi słowy, przez cały okres ktoś agitował. Jak agitował, to nie pracował. Ludność Warszawy, będąc w straszliwej nędzy, nie mogła takich agitatorów utrzymywać. Więc kto ich opłacał i dlaczego policja, ta słynna i okrutna Ochrana, przez całe 3 lata pozwalała na to? Przecież nocne aresztowania to nie był wymysł tylko NKWD, Gestapo, czy UB.
Poza tym facet o nazwisku Mierosławki, to przecież agent Galibardiego. A Galibardii to agent City. Przecież walki we Włoszech wybuchły po zakończeniu i likwidacji powstania Siphajów w Indiach i powrocie oddziałów angielskich z Indii. Tak zupełnie przypadkowo zatrzymała się ta flota na Sycylii i pomogła ogniem swych dział zdobyć garnizon w Messynie.
Oczywiście była to zupełnie samodzielna decyzja kapitanów tych okrętów, podjęta z czystej życzliwości do ruchów wyzwoleńczych, które właśnie w okrutny sposób stłumili w Indiach, wycinając kilkadziesiąt tysięcy powstańców przy pomocy karabinów maszynowych. O ile wiem, był to pierwszy raz, gdy zastosowano karabiny maszynowe na taką skalę.
Podobnie też ci na majdanie w Kijowie w 2013 roku, manifestowali przez całe tygodnie nie chodząc do pracy. Zupełnie przypadkowo p. Soros przyznał się, że to go kosztowało 20 miliardów dolarów. Oficjalna taryfa wynosiła 200 dolarów dla bojca i 2000 dolarów dla dowódcy oddziału minimum 10 osobowego. P. Nuland dodatkowo podała, że USA wypłaciło 5 miliardów dolarów na tą aksamitną rewolucję. A poza tym owi snajperzy byli przysłani przez zachód, co ujawniono z rozmowy telefonicznej ambasadorów. Potem okazało się jeszcze, że cześć majdanowców była szkolona pod WARSZAWĄ, Ujawnił to w Parlamencie Europejskim poseł p. Korwin Mikke, a poza tym celnicy jakoś zupełnie nie zwracali uwagi na przewożone kamizelki kuloodporne z Polski do Kijowa. Ot, to taki zupełnie niewinny przedmiot pierwszej humanitarnej pomocy. Przecież jawnie chwalili się tym na rozmaitych spotkaniach, odbywających się dziwnym trafem w Krakowie i Warszawie, rozmaitej maści „przyjaciele” banderowców. 
Bardzo ciekawa jest owa postać Mierosławskiego, całkowicie skompromitowanego w czasie Wiosny Ludów. W pamiętnikach z owego okresu można znaleźć opisy co najmniej dziwnego zachowanie tego faceta. Pijak, karciarz, bumelant. Większość czasu spędzał na bibkach. Całkowity dyletant wojskowy. A po 15 latach robiono z niego bohatera i wojownika. Skąd my to znamy? Przykładem współczesnym jest p. Krzywonos, czy Rulewski. 
Kolejnym dziwnym problemem jest sprawa uzgodnień programu reform z 14 marca. 
„Pomimo, że był to program bardzo obszernej autonomii, przywracający, jak już wspomniano, w cokolwiek zmodyfikowanym kształcie, urządzenia konstytucyjne z okresu przed Powstaniem Listopadowym, to jednak namiestnik przyjął go w całości, z mało znaczącemi uwagami, której istotnej treści nie zmieniały wcale.” Str. 71.
Zmiana dotyczyła na przykład nazwy Uniwersytetu Warszawskiego. Nie miał występować jako „Carsko-Aleksandryjski, ale jako Szkoła Główna”. Trzeba spokojnie przyznać, że to było naprawdę bez znaczenia. Ale okazało się, że ten Program nie zadowolił agitatorów, wręcz przeciwnie, rozzuchwalił. Pytanie, dlaczego? Przecież swobody uzyskano większe, aniżeli zakładano. Przypominam, że wcale nie chodziło w Polskę i Warszawę, ale o sprawy dużej polityki. A głównym, moim zdaniem, była konieczność otrzymania dużej liczby taniego pracownika najemnego do powstającego przemysłu, na przykład bawełnianego. Przecież właśnie w tym okresie rozpoczął się gwałtowny rozwój takich miast, jak Łódź, czy Żyrardów i inne.
To całe gadanie o wyzwoleniu chłopa miało się tak do rzeczywistości, jak przysłowiowa pięść do oka. Chłop pracował normalnie u Pana dziennie 5-6 godzin, z wyjątkiem żniw, czy wykopek. A u fabrykanta pracował po 12 do 16 godzin dziennie. Chłopskie dzieci pracowały przy pilnowaniu krów czy gęsi. Czyli cały czas były na słońcu i w ruchu. 
U fabrykanta musiały pracować w ciemnych, wilgotnych pomieszczeniach, przy krosnach itd. Stąd gruźlica i krzywica w XIX wieku. Brak witaminy D był powszechny, podobnie jak obecnie.
Innymi słowy, mówienie o wyzwoleniu chłopa, to typowa fałszywa flaga, stworzona przez Wiedeń, siłami użytecznych idiotów z Lwowa, czy Krakowa, na potrzeby otumaniania ludności polskiej. Było to stosunkowo łatwe, ponieważ uprzednio w 1846 roku wymordowano około 5000 szlachty, jedynej siły intelektualnej na tych terenach. Mordowano na rozkaz Wiednia, ponieważ starosta tarnowski wypłacał po 10 halerzy za martwego szlachcica, a tylko 5 za żywego. Żaden z urzędników austriackich nie poniósł kary. Podobnie żaden policjant, ani dowódca armii, nie został przykładnie ukarany z te mordy. A bandyta Szela otrzymał nawet w nagrodę majątek na Bukowinie. To otumanianie trwa nadal szerzone głownie przez potomków.
Co najmniej dziwnie wygląda w 1863 roku sprawa tzw. dyktatorów powstania, na przykład Langiewicza, ale o tym w następnym liście. O ciągłości nauczania od tamtego okresu do dnia dzisiejszego, a więc o ciągłości ogłupiania Polaków, mówią podręczniki szkolne, na przykład „Zrozumieć przeszłość” p. P. Galika, podręcznik historii dla liceum ogólnokształcącego i technikum, dopuszczony do użytku szkolnego na podstawie rzeczoznawców: dr J. Chańki, prof. K. Kawalca, dr M. Szymańskiej. Autor nadal podaje, że jednym z istotnych celów zamieszek było oczynszowanie chłopów, a później ich uwłaszczenie. I pisze to w XXI wieku, mając dostęp do źródeł i możliwość przeprowadzenia analizy tych źródeł.
Widocznie jednak, jak to podałem, istnieje ciągłość ogłupiania, przepraszam, nauczania od dawien dawna.

Dr Jerzy Jaśkowski
jerzy.jaskowski@o2.plGdańsk, 29 stycznia 2016
pobrano z http://www.polishclub.org/2016/01/31/dr-jerzy-jaskowski-jalapa-narod-bez-historii-nie-istnieje/