piątek, 26 sierpnia 2016

O św. Bonifacym słów kilka, czego Ci Niemiec nigdy nie powie

Ciekawostką, a właściwie jej brak w nauczaniu historii, że fakt, o którym Niemcy przemilczają i zamazują fakty, o które nie są dla nich wygodne. Czegokolwiek się nie dotknie to wychodza kłamstwa i przeinaczenia.
Rozprawmy się jednym z nich.

Bonifacy Winfrid, Święty Bonifacy, właśc. Wynfryd, cs. Swiaszczennomuczenik Wonifatij, archijepiskop Kreditonskij (ur. między 672 a 675 w Crediton lub Devon, w Wessex, zm. 5 czerwca 754 w Dokkum – biskup obrządku łacińskiego, benedyktyn, misjonarz, męczennik. Sprawy religijne odłużmy na bok.
W Niemczech nazywany jest także apostołem Niemców. Zadajmy sobie pytanie, czy oprócz pracy misjonarskiej, czy zrobił coś za co Niemcy zrobili go swoim Patronem.

Otóż Bonifacy przybywszy na tereny dzisiejszych Niemiec był załamany. Zastał tam lud ciemny, głupi i prymitywny. Niemcy byli tak tępi i niegramotni o ciężkim pomyślunku, że ściągnął w 745 r ne POLAKÓW - WENDÓW (WANDALI) -  słowian, aby nauczyli Niemców wszystkiego. Czego dokładnie możemy sobie przeczytać w podręczniku z którego uczyła szlachta przed rozbiorami.

,, Ze strony zachodniej Wendy dali się poznać uprawą roli i przemysłem. Św. Bonifacy niemiecki, w Moguncyi apostoł, ściągał (745 r) bałgochwalców Słowian - Wendów nad Ren dla uprawy ziemi. Wendy uczyli Niemców gospodarstwa domowego, uprawy roli, bartnictwa, chodowania trzód, zaprowadzili w Turyngii lepszy ród koni i chów stadnin; uczyli Niemców złotnictwa, odlewów, tkactwa i innych robót; Z jakimi na ów czas Niemcy wcale oswojeni nie byli''
s. 70, Teodora Wagi Historya Królów i Ksiązat Polskich krótko zebrana wznowiona z 1824 r

To jest jeden z powodów, dlaczego warto uczyć sie z historii przedrozbiorowej.
Jakieś pytania?

Uwaga !
Należy zwrócić uwagę na wstęp. Pojawia się tu znów Joachim Lelewel. Jest to wydanie kolejne, co oznacza, że głupot Lelewela nie było.
Joachim Lelewel to potomek zasłużonego rodu Lölhöffel von Löwensprung, który w swej głównej linii wydał wielu generałów pruskich i niemieckich:
  • Adolf Karl Lölhöffel von Löwensprung (1841-1928), Generalmajor
  • Erich Lölhöffel von Löwensprung (1845-1915), Generalleutnant
  • Friedrich Wilhelm Lölhöffel von Löwensprung (1717-1780), Generalleutnant
  • Johann Christoph Lölhöffel von Löwensprung (1780-1836), Generalmajor
  • Kurt Lölhöffel von Löwensprung (1844-1916), Generalmajor
Pan Lelewel musiał należeć do jakiejś niemieckiej masonerii lub jakiegoś zakonu świeckiego. Na niektórych stronach nazywają go masonem lub żydomasonem. Jedno jes faktem TO KOŃ TROJAŃSKI W NASZEJ HISTORII


Należy jeszcze zwrócić uwagę na drugi fakt, a właściwie zadać pytanie. Czy Św. Bonifacy sprowadzał by pogan? Wątpliwe, on sprowadził Wendów, którzy byli w innm obrządku najprawdopodobniej ariańskim lub innym.
























środa, 24 sierpnia 2016

Przed Chrztem Polski

Kolejny znaleziony artykuł piszący o Wandalach - Wendach  w sposób jasny poruszający NASZĄ NAJWIEKSZĄ TAJEMNICĘ I KŁAMSTWO W NASZEJ HISTORII POŁĄCZONE Z WYMAZYWANIEM PRZESZŁOŚCI, że chrześcijaństwo było od kilkuset lat w naszej historii niż nam sie serwuje w podręcznikach i zwykłych matołów, też z tytułami naukowymi. Tylko to chrześcijaństwo było w innym obrządku, a to zmienia optykę we wszystkim czego nas uczą i uczono.
 
I CZAS TO ZMIENIĆ.
 

Przed chrztem Polski

Wielka Sobota, 14. kwietnia AD 966 – data chrztu księcia Polan Mieszka i jego drużyny. Od tego dnia zaczyna się historia Polski. Czy jest także początkiem chrześcijaństwa na ziemiach polskich? Uczeń, któremu zada się to pytanie ochoczo się zgodzi,bo tak uczą podręczniki „od zawsze”. My jednak pójdziemy tropem, którego nie znajdziemy w podręcznikach.

Wiemy o nich tyle co napisali o starożytni historycy (z reguły ich wrogowie) i tyle co można wywnioskować po śladach, które wyrywają ziemi archeolodzy. Nie zostawili żadnych pisanych dokumentów, choć umieli pisać. Bowiem zostawili po sobie w Rozwadowie nad Sanem grot z runicznym napisem, który można odczytać jako KRLUS lub KRLAS, bez najmniejszego zrozumienia jego znaczenia. To co wiemy pozwala nam opowiedzieć o nich całkiem sporo.

Najpierw przybyli na Pomorze, gdzieś w II wieku p.n.e.. Potem stopniowo przemieszczali się na południe. Przez kilkaset lat zajmowali ziemie, mniej więcej na obszarach Wielkopolski, Mazowsza, Małopolski i Podkarpacia. Było ich wtedy ok. 200 tysięcy osób. Zajmowali się, co może budzić zdziwienie w kontekście ich późniejszej famy, bardzo spokojnymi profesjami. Byli przede wszystkim rolnikami, w mniejszym stopniu pasterzami. Byli pierwszymi, którzy na terenie Gór Świętokrzyskich rozpoczęli wydobycie i przeróbkę rud żelaza. Produkowali wyroby żelazne (także broń) nie tylko na swoje potrzeby ale przede wszystkim na eksport. Uzbrojone w wykute przez nich miecze i groty sąsiednie ludy w nieodległej przyszłości ruszą na Imperium Romanum, z fatalnym dla tego imperium skutkiem.

Stworzyli ciekawą kulturę materialną, znaną jako kultura przeworska. ( we wsi Gać koło Przeworska znaleziono ich cmentarzyska świadczące o osiągnięciu wysokiego stopnia rozwoju), z bogactwem przedmiotów użytkowych, ozdób i strojów. Ludzie tej kultury byli zdolnymi rzemieślnikami i kupcami, którzy zorganizowali na skalę przemysłową obróbkę „złota północy” – bursztynu i jego handlowy obrót tzw. Szlakiem Bursztynowym. Dzięki bursztynowi przyciągnęli uwagę Rzymian, którzy nawiązali z nimi stosunki handlowe. I którzy nadali im pierwsze nazwy: Wenedów lub Wenetów. Nazwali również jedną z ich osad - główne centrum handlowe, miejscowość Calisia (dziś wiemy, że Calisia leżała w Podkarpaciu a nie nad Prosną) i główną rzekę: Vistula.

Wybitny i wpływowy niemiecki archeolog i etnohistoryk Gustaf Kossinnavel Kosssina (1858-1931) posługiwał się metodą tzw. Archeologii osadniczej (Siedlugsärchologische Methode). Głosiła ona: "Scharf umgrenzte Kulturprovinzen decken sich zu allen Zeiten mit ganz bestimmten Völkern oder Völkerstämmen." („Ostro zarysowane obszary kulturowe pokrywają się po wszechczasy ze ściśle określonymi narodami lub ich przodkami”). Inaczej mówiąc: dana ziemia należy się temu, którego przodkowie na niej kiedyś mieszkali. Póki metoda ta krążyła w środowisku naukowym, objawiała się w specjalistycznych pismach, na seminariach i sympozjach nie budziła specjalnych namiętności. Ale w pierwszej połowie XX wieku stała się naukowym uzasadnieniem roszczeń terytorialnych wysuwanych przez Niemcy w stosunku do sąsiadów, szczególnie Polski i stała się narzędziem bardzo agresywnej geopolityki, szczególnie tej wyrażonej przez pewnego niedocenionego malarza rodem z miasta Braunau. Stąd polska nauka i publicystyka wskazywała na prasłowiański rodowód Wenedów.

Dziś, gdy metoda Kossiny stanowi jedynie ciekawostkę z zakresu historii nauki, i gdy badania naukowe pozwalają na wysnuwanie coraz bardziej precyzyjnych hipotez, wiemy, że owi Wenedowie byli germańskimi Wandalami, którzy pochodzili z Półwyspu Jutlandzkiego. Nie zapominajmy o tym, że nie byli narodem (czy nawet grupą etniczną) w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Byli mniej lub bardziej luźną (w zależności od okoliczności) wspólnotą plemion, klanów, rodów połączonych obyczajem, językiem, tradycją, wierzeniami oraz interesami.

Do końca IV wieku przeworscy Wandalowie-Wendowie trzymali się z dala od głównych wydarzeń ówczesnego świata, oddzielenie od niego wysokimi Karpatami. Żyli spokojnie i dostatnie, bogacąc się na handlu i nie wchodząc w większe konflikty z sąsiadami. Mieli sobie jednak jakąś dziwne ciążenie ku południu. Stopniowo przenosili centrum swojej kultury z obszarów dzisiejszej Małopolski w stronę obecnej Słowacji (wiemy, że w Levgaricio, czyli dzisiejszym Trenczynie na Słowacji, gościli zimą 179/180 AD legioniści cezara-filozofa Marka Aureliusza – dziś to 2 godziny jazdy autem do granicy Rzeczpospolitej) i Węgier. Tam, w końcu czwartego wieku AD przyjęli chrześcijaństwo. Nie przyjęli go od misjonarzy wysłanych z Rzymu lecz od innych barbarzyńców, Gotów.

Było to chrześcijaństwo w wersji ariańskiej. Nazwa „arianizm” pochodzi od nazwiska aleksandryjskiego księdza Ariosa (łac. Arius) głoszącego, że nie ma jedności Ojca i Syna. Według Ariusza tylko Ojciec miałby być Prawdziwym Bogiem (Theos alethinos), Syn zaś miałby stanowić istotę pośrednią między Bogiem a człowiekiem, „pierwszym wśród stworzeń”. Poglądy Ariusza zostały potępione na pierwszym powszechnym soborze w Nicei (325 AD), on sam i jego zwolennicy wykluczeni z Kościoła, choć poglądy ich jeszcze do dziś czkawką odbijają się w chrześcijaństwie. Wyznanie wiary sformułowane przez ten sobór w celu odparcia herezji ariańskiej powtarzamy głośno przy okazji każdej niedzielnej Mszy świętej.

Nagle, w Sylwestra 405 AD Wandalowie wkroczyli z hukiem do historii. Przekroczyli wtedy granice Cesarstwa, przeszli jak burza przez Galię i Iberię, gromiąc po drodze legiony rzymskie i wojska innych plemion barbarzyńskich. Przyswoili sobie sztukę nawigacji, opanowali Baleary i Afrykę Północną, najbogatszą ówczesną prowincję Zachodniego Cesarstwa, dzisiejszą Tunezję. W roku 455 dokonali morskiego wypadu (za pretekst posłużyły niespełnione przez cesarza obietnice małżeńskie) na samą stolicę Imperium pustosząc ją tak dokładnie, że późniejsi, oświeceniowi historycy opisując te wyczyny określili je mianem wandalizmu.

Na marginesie należy podać, że plądrowania Wiecznego Miasta dopuścili się za pewnego rodzaju zgodą biskupa Rzymu. Papieżowi Leonowi I (który reprezentował Rzym podczas gdy cesarz został ukamienowany przez własnych poddanych oburzonych jego manipulacjami) król wandalski Gejzeryk obiecał, że rabując Miasto (mieli na to 14 dni) nie będą mordować jego mieszkańców. Uczciwie trzeba przyznać, że słowa dotrzymał. Wandalowie nie do końca byli aż takimi wandalami. Łupy zdobyte w Rzymie oraz rzemieślnicy, których ze sobą przyprowadzili do Afryki dały początek Felix Karthago, bogatej, oryginalnej cywilizacji wandalskiej w Afryce Północnej o korzeniach rzymskich.

Czas panowania Wandalów w Afryce określany jest dziś jako „renesans wandalski”. Charakteryzował się on potęgą militarną, bogactwem, zamiłowaniem do luksusu. Wandale jako arianie byli w wyraźnej opozycji do swoich katolickich poddanych. Gdy w 533 AD wielki wódz bizantyjski Belizariusz na czele wojsk cesarza Justyniana dokonał inwazji Afryki Północnej Wandalowie ulegli. Pokonani w polu, pozbawieni poparcia miejscowej ludności rozproszyli się w czasie i przestrzeni. Część z nich (np. ostatni wandalski król Gelimer) została deportowana do Konstantynopola, cześć wstąpiła na służbę cesarska, część powróciła do swoich siedzib rodowych w widłach Wisły i Sanu.

Nie wszyscy Wandalowie wyruszyli na spotkanie z historią w roku 405. Część plemion wandalskich została na ziemiach dzisiejszej Polski. Wiemy też, że ci którzy poszli nie zapomnieli o swoich kuzynach. Król Gejzeryk, po złupieniu Rzymu, przesłał im zdobyczne cesarskie sztandary ozdobione złotymi orłami. Przesyłali im także inne przedmioty: naczynia i kielichy z brązu i srebra. Archeolodzy znajdują je w grobowcach wandalskich tego czasu.
W Skierniewicach-Ławkach znaleźli onegdaj w takim grobowcu złote zawieszki (łac. Lunulae). Oglądający je kiedyś w Muzeum Archeologicznym w Warszawie musiał się czuć jak na najlepszym filmie Alfreda Hitch*censored*a.

Na początku było trzęsienie ziemi: złoto, z którego go wykonano i wiek – jakieś 1700 lat. A potem napięcie tylko rosło: na zawieszkach widoczne są wyobrażenia ryb, pierwotnego symbolu chrześcijaństwa, starszego niż krzyż. O ile wyobrażenie skrzyżowanych belek występuje również w kulturach niechrześcijańskich (vide hinduska swastyka, staroegipski ankh czy widoczny na załączonym obrazku krzyż z naszyjnikokorony z III/II w. p.n.e. odkryty w Kluczewie koło Płońska), o tyle ryby mają jednoznacznie chrześcijański charakter. Zawieszki z Ławek jest niewątpliwie najstarszym chrześcijańskim zabytkiem na terenie Polski! Nie jest przypadkiem, że z drugiego krańca ówczesnego świata dotarły tu. Dotarły do chrześcijan, którzy wtedy mieszkali w tej okolicy i którzy rozumieli znaczenie symbolu ryb.
Jak już pisałem możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że część Wandalów powróciła nad Wisłę (zwaną także flumen vandalus – rzeką wandalską) w VI wieku. Razem z mieszkającymi tam ciągle swoimi kuzynami zostali wchłonięci przez masę ludów właśnie nadchodzących ze Wschodu - Słowian, którzy wyruszyli akurat znad Prypeci i Dniestru na swoje spotkanie z historią. Zbliżenie Wandalów i Słowian musiało być w prawdopodobnie łagodne. Skoro biskup Wincenty zwany Kadłubkiem pisze w pierwszej księdze swojej Kroniki Polskiej o Wandzie, córce Kraka, która objęła władanie nad Lechitami. Na marginesie: w przeciwieństwie do popularnej legendy, to nie Wanda miała popełnić samobójstwo ale ów nieznany z imienia pretendent do jej ręki „król Lemanów”, którego wojska poniosły nad Wisłą (zwaną przez Mistrza Wincentego Wandal) sromotną klęskę.

Od XIV wieku dzięki pewnemu franciszkaninowi Dzierzwie vel Mierzwie ugruntowało się powszechne przekonanie, że Polacy są potomkami Wandalów. Trwało aż do początków XVII wieku, kiedy to zostało ostatecznie wyparte przez kolejny mit, tym razem sarmacki. Nie jest wykluczone, że stojący na wyższym szczeblu rozwoju cywilizacyjnego i kulturalnego Wandale zajmowali wysokie miejsca w hierarchii społecznej plemion słowiańskich zalewających ich ziemie. Niewątpliwie częścią swoich umiejętności podzielili się z przybyszami. Nie byłoby w tym nic dziwnego.

Chrześcijaństwo samych Wandalów było zbyt świeże, trwało raptem jakieś 150 lat. Do tego odcięte było, poprzez skażenie herezją, od głównych nurtów Kościoła, zarówno tego rzymskiego jak i bizantyjskiego. Wyznawców było za mało i byli za słabi aby zachować wiarę i rozprzestrzenić ją wśród przybyszy ze Wschodu. Potrzeba będzie jeszcze pięćset lat aby ich „polscy” potomkowie zmieszani z Słowianami znów poznali naukę Jezusa z Nazaretu. Drugi raz w historii cesarskie znaki pojawiły się na naszych ziemiach po roku 1000 AD.

Przedziwny pan cesarz rzymski Otto III, uczeń genialnego papieża Sylwestra II, spadkobierca Karola Wielkiego i potomek cezarów poprzez matkę-basileusównę, ogłosił syna nowochrzczeńca, Bolesława patrycjuszem Imperium Romanum przesyłając mu srebrne orły. Polska droga do Europy była otwarta.

Lubmy Wandalów, bo jakby nie patrzeć oni także byli naszymi przodkami i nie byli aż tacy okropni. Przynajmniej nie bardziej okropni niż im współcześni. A może nawet mniej?

pobrano z http://www.kosciol.pl/article.php/20070220144931505

sobota, 6 sierpnia 2016

Wczesne chrześcijaństwo na terenach obecnej Polski

Poniżej bardzo interesujący artykuł jest fajnym podsumowaniem tego, czegu nie uczą, nie piszą i nie dyskutują w mediach, a wszystko sprowadzają do odstępstwa od wiary, szamanizmów i innowierstwa.
Watykan boi się jak ognia złamania swojego MONOPOLU na chrześcijaństwo. Monopol zawsze daje przywileje i stwarza okacje do nadużyć. Publikacje ostatnich lat dziennikarzy włoskich o przekrętach Watykanu są banowane w sieci. Do sądów są pozywani wszyscy co ośmielaja się publikować informacje dot. Watykanu - ostatnia afera z Vatileaks jest jednym z przykładów.A w Polsce jest taka cenzura jakby nic się nie stało albo w sposób inteligentny wyciszane i zamiatane pod dywan.
 
Mylą się też Rosjanie, ze swoim prawosławiem, a właściwie z agenturą FSB czy ŁUBIANKĄ, czy jak to się teraz u nich nazywa. Co drugi pop to agent FSB, a mediach internetowych to jedna wielka propaganda o świetej Rusi czy jak oni to tam nazywają. Nawet Moskwa dąży do MONOPOLU, jak każdy duży gracz.
 
Warto samemu wyrabiać swoje zdanie, czy narzucanie drugiej stronie swojej wersji religijnej jest mądrym sposobem na budowanie czegokolwiek.

Wczesne chrześcijaństwo na terenach obecnej Polski
 
Wiemy z literatury naukowej że chrześcijaństwo rozwinęło się na obecnych ziemiach Polski bardzo wcześnie. Goci przyjęli chrześcijaństwo jako jedni z pierwszych. Można chyba sprawdzić w chronologii, który z władców ówczesnej Wandalii przyjął chrześcijaństwo ariańskie. Nie robiłem tego, ale zrobię, ponieważ mam wrażenie że chrześcijańśtwo na terenach obecnej Polski przyszło wraz z arianizmem Gotów i Hunów. Znalazłem wzmiankę o zachowaniu mieszkańców obecnych ziem wschodniej Polski.
Rys. Genzeryk łupi Rzym, cc wikimedia

Ponieważ w zasadzie wszystkie istniejące źródła o arianiźmie były napisane przez jego przeciwników, natura nauki ariańskiej jest trudna do precyzyjnego zdefiniowania w czasach dzisiejszych. List Auxentiusa, biskupia ariańskiego dla Mediolanu z IV wieku n.e., dotyczący misjonarza Ulifasa, daje najjaśniejszy obraz wierzeń ariańskich. Czy pamiętamy jak się zachował ariański, wandalski władca Alaryk po 24 sierpnia 410 r. n.e.? Wówczas Goci zdobyli Rzym, podpalając znaczniejsze budynki, ale oszczędzając kościoły- sami wszak byli arianami. Ci Goci wywodzili się z terytorium obecnej wschodniej Polski- istniało tam wówczas państwo Oium. Śledząc historię ataku Wandalii na Rzym, znajdujemy opis jak Wizygoci udali się z powrotem na północ. Podczas drogi powrotnej pod koniec 410 Alaryk nieoczekiwanie zmarł. Według legendy pochowano go w korycie rzeki Busento, w pobliżu miasta Cosenza, a wraz z nim cały majątek, jaki zdobył w Italii.
Śmierć Alaryka, Litografia z 1895 roku, cc wikimedia
Gall Anonim w pieśni żałobnej na okoliczność śmierci Chrobrego: "Wszyscy ze mną czcijcie pogrzeb męża tej zacności: (...) Czy kto rodem jest z słowiańskiej, czy łacińskiej włości".
Kiedy pojawili się pierwsi chrześcijanie na ziemiach obecnej Polski?
Pierwszymi wyznawcami chrześcijaństwa byli ariańscy Goci. Według wielu dawnych polskich kronik, wyrazili oni tak głębokie zniesmaczenie smokiem znalezionym w Krakowie, zapewne po przeniesieniu stolicy z Gniezna do tego miasta (owe pierwsze "Gniezno" niekoniecznie musiało być w meijscu obecnego Gniezna, bowiem nazwa ta oznaczała zwyczajowo także siedzibę władcy). Ten brutalny postępek ze smokiem, czczonym przez Słowian pod postacią Żmija, głęboko zakorzenionym w słowiańskich mitach i legendach, rzadkim zwierzęciem któremu oddawano boską cześć, jest mitycznym początkiem chrześcijaństwa w Polsce. Holophagus, jak notują to kroniki, przez część badaczy jest utożsamiany z kultem węży, które hodowano i czczono w specjalnych częściach słowiańskich świątyń. Opisy takich świątyń znajdujemy na Litwie i w Bułgarii, gdzie kult ten występował jeszcze w czasach o kilka stuleci późniejszych. Dlaczego owego czczonego holophagusa zabito w Krakowie? Czy katolickie kroniki coś przemilczały?
Wg Al- Bekriego na ziemiach obecnej Polski istniało najpierw chrześcijaństwo wedle obrządku jakobickiego. Jakobici zamieszkiwali pierwotnie tereny patriarchatów Antiochii i Jerozolimy (dzisiejszych Syrii, Libanu i Iraku oraz południowej Turcji).W okresie późnej starożytności doktryna chrześcijańska zmagała się z: obrządkiem jakobickim, czyli monofizytyzmem (V w.) – głoszonym przez Eutychesa, opata w jednym z klasztorów w Konstantynopolu, który głosił, że istotna jest tylko jedna, boska natura Chrystusa. Człowieczeństwo Jezusa, a co za tym idzie jego działalność pośrednicząca i zbawcza, zostały zakwestionowane. Eutyches znalazł jednak poparcie u patriarchy Dioskura z Aleksandrii. Sobór chalcedoński zakończył rozwój tego ruchu w obrębie katolicyzmu, jednak do dziś jest on wyznawany przez niektóre Kościoły narodowe. Eutyches i Dioskur zostali pozbawieni urzędów. Kościół katolicki walczył też ż:
  • nestorianizmem (V w.),
  • pelagianizmem (IV-V w.),
  • donatyzmem (IV-V w.),

Plik:Constantine burning Arian books.jpg
Cesarz Konstantyn na Soborze nicejskim: palenie ksiąg ariańskich. Manuskrypt CLXV, Biblioteca Capitolare, Vercelli, ok. 825 rok n.e., cc wikimedia
Czy byli to arianie?
Ponieważ w zasadzie wszystkie istniejące źródła o arianiźmie były napisane przez jego przeciwników, natura nauki ariańskiej jest trudna do precyzyjnego zdefiniowania w czasach dzisiejszych. List Auxentiusa, biskupia ariańskiego dla Mediolanu z IV wieku n.e., dotyczący misjonarza Ulifasa, daje najjaśniejszy obraz wierzeń ariańskich.
Fragment pierwszego listu do Koryntian był cytowany jako tekst przykładowy:
"W rzeczy samej, mimo że może być wielu tak zwanych bogów w niebie albo na ziemi- jako że w istocie istnieje wielu bogów i wielu panów- ale dla nas jest tylko jeden Bóg (theos), Ojciec, od którego wszyscy jesteśmy rzeczami i dla którego istniejemy, i jeden Pan (kyrios) Jezus Chrystus, przez którego wszyscy jesteśmy rzeczami i przez którego istniejemy" (tłum. własne autora)
Pierwsi chrześcijanie na Rusi
Przyczyną wczesnej chrystianizacji Rusi było najpewniej korzystne położenie geograficzne (sąsiedztwo Morza Czarnego i niewielka odległość do Bliskiego Wschodu). Wpływy chrześcijańskie pojawiały się tutaj od początku chrześcijaństwa.
Już w I wieku naszej ery pojawił się w Chersonezie Taurydzkim apostoł Andrzej, znajdując wyznawców nowej wiary wśród greckich kolonistów, i tworząc pierwsze gminy religijne. Stamtąd wiara chrześcijańska rozprzestrzeniła się wzdłuż wybrzeży Morza Czarnego.
Według niepewnych informacji, podawanych przez Powieść minionych lat, apostoł Andrzej podczas jednej ze swoich licznych wypraw, trafił również do miejsca, gdzie obecnie znajduje się Kijów. Pobłogosławił górę, na której obecnie znajduje się cerkiew św. Andrzeja w Kijowie, i ustawił na niej krzyż. Drugą osobą, która krzewiła chrześcijaństwo na terenie Rusi, był papież Klemens I, który zresztą poniósł męczeńską śmierć na terenie Chersonezu.
Kolejnymi wyznawcami chrześcijaństwa (ariańskiego), żyjącymi w IV w. n.e. na północnym wybrzeżu Morza Czarnego, byli Goci, wyparci z terenów Rusi przez Hunów. Następnymi byli Cyryl i Metody w IX wieku, którzy powracając z misji zabrali szczątki Klemensa I, i zawieźli je do Rzymu.
File:Lebedev baptism.jpg
Rys. Chrzest Kijewian, cc wikimedia, autor: Klavdiy Lebedev
Arianie walczyli z bałwochwalcami?
Nauczanie Ariusza zostało potępione przez miejscowy synod w Aleksandrii w 319 r., a następnie odrzucone, jako sprzeczne z wiarą Kościoła, przez pierwszy od czasów apostolskich powszechny, ekumeniczny sobór chrześcijaństwa, zwany Soborem nicejskim (325 r.).
Jednym z teologów współczesnych Ariuszowi, którzy najdobitniej przeciwstawiali się arianizmowi, wykazując niezgodność jego poglądów z wiarą Kościoła był Atanazy, biskup Aleksandrii (295-373). Anty-ariańska argumentacja Atanazego wynikała z obserwacji prostej wiary Kościoła, który w swej praktyce modlitewnej i liturgicznej nie tylko kierował się do Ojca przez Syna, lecz również wprost do Chrystusa. Arianie i bałwochwalcy? Z ariańskiego punktu widzenia chrześcijanie adorowali stworzenie, czyli popełniali bałwochwalstwo. Jak podawał Sozomen (400-450), arianie jeszcze za czasów Jana Chryzostoma (350-407 r.) śpiewali hymny ubliżające Trójcy Świętej[13].

Okresy przyjmowania wiary chrześcijańskiej przez władców

PaństwoRokWładca
Armenia301Tiridates III
Gruzja317Mirian III
Goci (Polska, państwo Oium)IV w.
Aksum (Etiopia)ok. 330Ezana
Cesarstwo rzymskie337Konstantyn I Wielki
Frankowie25 grudnia 496Chlodwig I
IrlandiaV w. 
SzkocjaVI w. 
BrytaniaVI w. 
NiemcyVII w. 
Państwo wielkomorawskie822Mojmir I
Bułgaria25 maja 866Borys I Michał
Czechy925Wacław I Święty
Dania965Harald Sinozęby
Polska (katolickie)14 kwietnia 966, ale też 965-967Mieszko I
Węgry974Gejza
Wielkie Księstwo Kijowskie988Włodzimierz I
Islandia1000 
Szwecja1008Olof Skötkonung
Norwegia1024Olaf II Święty
Litwa1387-1388Władysław II Jagiełło
 
Al- Bekri pisał o wyznaniach na terenie ziem obecnej Polski w czasach przedrzymskokatolickich:
''Stanowią Słowianie liczne, różniące się od siebie plemiona. W ubiegłych czasach zebrał ich razem pewien król, noszący tytuł Maha. Był on z ich plemienia zwanego Wolinan [lub: Wolinana], a to plemię jest wielce poważane wśród nich. Potem poróżnili się między sobą, tak że ustał u nich ład; a plemiona ich potworzyły oddzielne grupy, zaś nad każdym plemieniem ich zapanował król.(...). Spośród tych plemion są takie, które wyznają chrześcijaństwo wedle obrządku jakobickiego a są i takie, które nie mają żadnej księgi i nie uznają żadnego prawa religijnego będąc poganami; a ród króla z tych [się wywodzi]. Plemię o którym wspomnieliśmy, że się nazywa Sernin [Serbin?], palą siebie w ogniu gdy umiera ich wódz, i palą swoje wierzchowce. Postępowanie ich jest [w tym względzie] podobne do postępowania Hindusów [czym] oni łączą się ze wschodem a oddalają się od zachodu.''
Początki walki z "prawdziwą wiarą"
‘W „Chronografie” niejakiego Samuela, diaka z Dubkowa, rękopisie z XV wieku, lecz opartym na wcześniejszym tekście1, po przytoczeniu faktu, że Cyryl, filozof, „wynalazłszy pismo słowiańskie zapisał je u Morawian, u Lachów i innych narodów, a potem na Rusi” wzmianka podaje, ze św. Wojciech
„zniszczył prawdziwą wiarą i słowiańskie pismo odrzucił i zaprowadził pismo łacińskie, obrazy prawdziwej wiary popalił, biskupów i księży jednych pozabijał, drugich rozegnał i poszedł do Prus i tam został ubity, Wojciech, biskup łaciński”. ” (…)
Wzmianka podaje, że św. Wojciech „obrazy prawdziwej wiary” popalił. [1]
Odnośnie rewolucji antykatolickiej Gall Anonim donosi:
"(...) niewolnicy powstali na panów, wyzwoleńcy przeciw szlachetnie urodzonym, sami się do rządów wynosząc, i jednych na odwrót zatrzymali u siebie w niewoli, drugich pozabijali, a żony ich pobrali sobie w sprośny sposób i zbrodniczo rozdrapali dostojeństwa (...). Nadto jeszcze, porzucając wiarę katolicką - czego nie możemy wypowiedzieć bez płaczu i lamentu - podnieśli bunt przeciwko biskupom i kapłanom Bożym (...)"
 
Problem współczesnych analiz
Jeśli przejrzymy literaturę, znajdziemy dwa głosy. Jedni widzą reakcję pogańską, inni, jak Gerard Labuda Pierwsze państwo polskie wyd. KAW, 1989. Str 77-78, dowodzą, że z zachowanych przekazów wynika, że w 1038 roku, kiedy Czesi wkraczali do ogarniętej zamieszkami Polski, zastali nienaruszone świątynie w Krakowie, Gnieźnie i w innych miastach. Nic nie wskazywało na to, że doszło w Polsce do odrodzenia pogaństwa.
Powstanie heretyckie w Polsce i pogrom słowiańskich chrześcijan
Powstanie do niedawna zgodnie określane jako reakcję pogańską, już dziś nie jest jednoznacznie tak określane. Już zanim pojawiły się wątpliwości, osoby tłumaczące te teksty wyjaśniały, iż w tekstach tych wyrażnie nie mówi się o poganach, ale pisze o fałszywych chrześcijanach, odstępcach od wiary katolickiej. W źródłach bowiem nie ma odniesień do pogan. Źródła mówią o chrześcijańskiej herezji. Jeśli mówiłyby o poganach, zaznaczonoby to.
Przeanalizujmy wypowiedzi Kazimierza:
Wygrawszy zatem chlubnie tę bitwę, Kazimierz z nieliczną garstką pospieszył bez wahania, by zajść drogę wojsku Pomorzan, które przybywało na pomoc Miecławowi. Uprzednio bowiem doniesiono mu o tym i z góry wiedział, że przybywają na pomoc [jego] wrogom. Dlatego roztropnie postanowił najpierw z osobna skończyć z Mazowszanami, a potem już łatwiej stoczyć walkę z Pomorzanami. Tym razem bowiem Pomorzanie wyprowadzili do boju cztery legiony rycerzy, Kazimierzowe zaś rycerstwo nie stanowiło nawet połowy jednego [legionu]. Ale cóż? Gdy przybyli na pole bitwy, Kazimierz, jako mąż wymowny a doświadczony, w ten sposób zachęcał swych rycerzy:
Oto dzień od dawna upragniony,
Oto kres trudów i walk ziszczony!
Pogromiwszy fałszywe chrześcijany,
Już bez trwogi uderzcie na pogany!
To nie liczba stanowi o zwycięstwie,
Lecz kogo Bóg swą łaską wesprze w męstwie.
Wspomnijcie więc dawniejszą waszą cnotę
I walczcie, by nie walczyć nigdy potem!
To powiedziawszy z pomocą Bożą rozpoczął walkę i wielkie odniósł zwycięstwo. Miał też nader gorliwie i pobożnie czcić Kościół święty, a zwłaszcza mnożyć zgromadzenia mnichów i świętych dziewic, ponieważ w pacholęcym wieku oddany został przez rodziców do klasztoru, gdzie otrzymał gruntowne wykształcenie religijne." (za Gall Anonim, Kronika Polska") (I poł. XII w.)
Inne opisy w kronikach
W ruskiej Powieści minionych lat, tzw. Nestora, czytamy:
"Tegoż czasu umarł Bolesław Wielki w Lachach i był bunt w ziemi lackiej; ludzie powstawszy pozabijali biskupów i popów, i bojarów swoich, i był bunt".

To, że do dnia dzisiejszego nie przetrwało wiele wzmianek o odrębnym obrzadku, świadczyć może o gorliwości z jaką go tępiono. Do koncepcji ariańskich powrócono na nowo podczas reformacji. Arianami byli Bracia Polscy, z którymi sympatyzowali a nawet w pewnym sensie się z nimi identyfikowali m.in. Szymon Budny i Andrzej Frycz Modrzewski.
Opisy różnych obrzędów
Najprawdopodobniej niechrzescijańskich, choć nie jest to pewne. W Żywocie św. Stanisława: „Zakorzeniony ten bowiem i naganny zwyczaj wywodzi się ze starych błędów pogańskich i do dziś dnia starym obyczajem na ucztach u Polaków słyszy się pogańskie pieśni, klaskanie w dłonie i przepijanie do siebie nawzajem". Jeszcze w 1415 r. synod biskupów polskich podjął uchwałę w następującym brzmieniu: „Również nie pozwalajcie na klaskanie i śpiewy, w których wzywa się imiona bałwanów..., jak to bywa w Zielone Świątki".
opr. A. Fularz na podstawie Wikipedii i racjonalista.pl
Literatura:
Kościół prawosławny w państwie Piastów i Jagiellonów - Strona 48
books.google.pl/books?id=U7oRAQAAIAAJ
Antoni Mironowicz - 2003 - ‎Widok krótkiego opisu
 
The burning of the Amalrician heretics. Circa 1210

Dociekania F. Kmietowicza na ten temat
Wiele osób sądzi że w swojej historii najsilniejszy nurt chrześcijaństwa od zawsze podlegał Rzymowi i jego biskupowi. Tymczasem wiele dowodów wskazuje na to że przez ok. 150 lat na obecnych ziemiach Polski kwitła administracja kościelna w Wiślicy i w Krakowie, której arcybiskupi kontrolowali rozległe terytoria pozostałe po misjach Cyryla i Metodego, tworząc na ziemiach Polski rodzaj konkurencyjnej do rzymskiej, rozległej jurysdykcji kościelnej.
W moje ręce wpadła ciekawa książka, dośc logicznie wywodząca okoliczności początków chrześcijaństwa (wówczas jeszcze zwanego jako obrządek cyrylo-metodiański) w Polsce.
Otóż- jak na dziesiątkach stron dowodzi autor na podstawie źródeł z epoki i analizujących ją bardziej nam współczesnych historyków, w Polsce wraz z chrztem księcia Mieszka I wprowadzony został obrządek łaciński, podczas gdy równolegle funkcjonował o co najmniej 90 lat starszy obrządek słowiański (cyrylo-metodiański), raczej wprowadzony "mieczem" na tereny obecnej Polski około 874-875 roku. Stało się to wraz z najazdem Świętopełka I na Państwo Wiślan i przyłączeniem państwa Wiślan do Rzeszy Wielkomorawskiej.
Nad górną Wisłą powstało nowe słowiańskie państwo. Wymienia ich  w książce „Opis Niemiec”, kraj ich nazywa „Visleland” – Kraj Wiślan. [1] . "Jeszcze jeden dokument potwierdza fakt istnienia państwa Wiślan, jest nim „Chorografia”, czyli tak zwane anglosaskie uzupełnienie opisu świata sporządzone na podstawie relacji wikingów Othera i Wulfstana za czasów króla Alfreda Wielkiego (871-899). Tam też znajdujemy informację „na wschód od Moraw jest kraj Wisła (Wisle land)”. [1]
W „Żywocie św. Metodego”, napisanym przez jednego z uczniów tuż po roku 885, znalazł się następujący ustęp: „Pogansk knjaz, silen vel’ma, sedja v Yisle, rugasesja krstjanom i pakosti dejase. Poslav ze k nemu ręce: dobro ti sje krstiti, synu, voleju svojeju na swojej zemli, da ne plenem nudmi krscen budesi na cuzej zemli i pomjanesi mja, jeże i byst”.
W polskim tłumaczeniu wzmianka brzmi: „Potężny książę panujący we Wisłach, urągał” chrześcijanom i wyrządzał im krzywdy. Posławszy więc do niego wieść (Metody) rzecze: Dobrze byłoby, synu, abyś się dobrowolnie ochrzcił na swej ziemi, bo nie będziesz wzięty do niewoli i pod przymusem ochrzczony na cudzej ziemi. I wspomnisz mnie, co się też stało”.
Autor przeczesuje wczesne źródła w poszukiwaniu objawów kultu typowego dla tej wersji obrządku. I znajduje je. Na dowód kultu św. Gorazda, jednego z uczniów Cyryla i Metodego, natrafia na kalendarzu pochodzących z Wiślicy z II połowy XIV wieku. Święty ten nigdy nie był na liście świętych kościoła obrządku łacińskiego.
Dvornik utrzymuje iż wszystko wskazuje na to iż po 907 roku to w Małopolsce mieściło się główne centrum tego obrządku.  F.Dvornik, wybitny slawista czeskiego pochodzenia i zarazem ksiądz katolicki, w książce „Byzantine Missions Among the Slavs”, wydanej w New Jersey w 1970 r. wprost pisze, Że nie ulega wątpliwości, iż podczas najazdu Madziarów na Wielkie Morawy w 907 r. arcybiskup cyrylo-metodiański schronił się w Małopolsce i z niej kierował rozległa metropolią, która obejmowała prawie wszystkie ziemie słowiańskie." [1]
Aż do 955 roku zachodnia Małopolska była odcięta od kontaktu ze światem zachodnim z uwagi wojen na południu (najazdów madzierskich). Arcybiskup Gorazd i jego następcy musieli działać samodzielnie. Analizując opisy obrzędów, pisze że prawdopodobnie już pierwsi Piastowie byli wyznawcami cyrylo-metodyzmu i jej obrządku chrześcijaństwa.  "Kolejnych dowodem na obecność cyrylo-metodianizmu w Polsce był ślub Mieszka I z Dobrawą. Ślub chrześcijanki z poganinem w X w. były wielką hańbą dla chrześcijaństwa. Mieszko musiał być więc ochrzczony najpierw w obrządku słowiańskim, a następnie przejść na rzymski." [2]
Znajduje też sporo nieścisłości w annałach i pyta: "Jak to mogło się stać, że kiedy w 968 r. powstało w Poznaniu pierwsze biskupstwo polskie,o dwa lata wcześniej rezydował w Krakowie arcybiskup, mający jurysdykcją kościelną nad kilkoma biskupstwami w Polsce?" [1] Inny autor zauważa: "Znowu powołując się na chrześcijańskiego historyka, biskupa Thietmara, pierwszym biskupem Krakowa był Niemiec, Poppon. Z kolei w "Katalogu biskupów krakowskich", powstałym na początku XI w., zawarta jest informacja, że przed biskupem Popponem byli biskupi "Prohorus et Proculphus" – byli to biskupi najprawdopodobniej obrządku słowiańskiego.  " [3]
"Dwa katalogi biskupów krakowskich (Nr.4 i Nr.5) podają, że od Prohora do Lamberta żuli wszyscy hierarchowie byli arcybiskupami, natomiast trzy mniejsze katalogi, że tylko biskupami.
4. Rocznik Kapituły Krakowskiej podaje pod rokiem 1027: „Ypolytus archiepiscopus obiit, Bossuta successit”, a pod rokiem 1028: „Stefanus archiepiscopus obiit”."[1]
Przypomina słowiańską wersję chrześcijństwa w opactwie w Tyńcu, przypominając zapisy kronikarzy którzy wyjaśniają okoliczności założenia opactwa "podając pod rokiem 991, że z Wągier (Słowacji) przybyła liczna grupa zakonników, którzy przynieśli z sobą „prawdziwą wiarą”.[1]
"'W „Chronografie” niejakiego Samuela, diaka z Dubkowa, rękopisie z XV wieku, lecz opartym na wcześniejszym tekście1, po przytoczeniu faktu, że Cyryl, filozof, „wynalazłszy pismo słowiańskie zapisał je u Morawian, u Lachów i innych narodów, a potem na Rusi” wzmianka podaje, ze św. Wojciech „zniszczył prawdziwą wiarą i słowiańskie pismo odrzucił i zaprowadził pismo łacińskie, obrazy prawdziwej wiary popalił, biskupów i księży jednych pozabijał, drugich rozegnał i poszedł do Prus i tam został ubity, Wojciech, biskup łaciński”. ”  (...) Wzmianka podaje, że św. Wojciech „obrazy prawdziwej wiary” popalił. [1]
Wkrótce potem nastają czasy reakcji, przez autora odczytane jako walki wyznawców różnych wersji chrześcijaństwa. Przyzywa przykłady zwalczanych sekt w ówczesnej Europie (bogomilcy, albigensi) i każe traktować
Kronikarz Gall pisze: „albowiem poddani podnieśli bunt przeciw panowaniu możnych i sami siebie uczynili panującymi. Ponadto także od wiary katolickiej odchyliwszy się (de fide catholica deviantes), czego bez płaczu nie można powiedzieć, przeciw biskupom i kapłanom Boże siedziby zagarnęli, a jednych z nich, którzy byli godni, zgładzili mieczem, a innych z nich ukamienowali. Długosz opisując podobne wypadki przedstawia, że spowodowali je „in fide vacillans in religione oberans”, a więc heretycy. [1]
Autor na wielu stronach analizuje dokumenty wojen domowych z lat 1030-1038 i dostrzega, że w żadnym dokumencie nie ma wyrażenia "idolatra" czy "paganorum". Historycy zaliczyli bitwą Kazimierza Odnowiciela z Masławem do „reakcji pogańskiej”. Tymczasem Gall opisując wydarzenie nadmienia, że po zwycięstwie nad wojskami Masława Kazimierz Odnowiciel przemawiając do swoich rycerzy, powiedział: „Pokonawszy tylu fałszywych chrześcijan (superatis tot falsis christicolicos), już bezpiecznie walczyć będziecie z poganami”. Z tych słów wynika, że ani Masław, ani jego rycerze nie byli poganami, jak Prusowie, którzy nadciągnęli z pomocą, lecz widząc klęskę wielkorządcy Mazowsza, pospiesznie wycofali się do swego kraju.[1]
Autor wyszukuje ciekawe opisy reakcji pogańskiej, ukazując ją w świetle mniej znanych jej opisów z tamtych czasów. Ukazywały one "a fide katholica deviantes", którzy kościoły przejnowali, a nie burzyli, mimo że kulkt pogański nie odbywał się w świątyniach. Autor pyta, dlaczego przy rzekomym wporowadzaniu chrześcijaństwa (jak przedstawia to historiografia wierna tradycji katolickiej) nie natrafiono na żaden opór, tymczasem wybuchł on po 60 latach?
"W kronikach średniowiecznych obrządek ten otrzymał wiele ujemnych nazw. Była to „cum paganismo polluta religio” – religia skażona bałwochwalstwem”; „falsi christiani” – fałszywi chrześcijanie; „a fide catholica deviantes” – odchyleni od wiary katolickiej; „prophanatio fidei christianae” -profanacja wiary chrześcijańskiej; „intolerabilia simul barbaros sclavorum pertaesa ritus” – nie do tolerowania i prawie barbarzyński obrządek słowiański itp."[1]
Autor przedstawia jakieś nieznane, pochodzące ze źródła którego nie mogłem odnależć, opisy słowiańskiej biblioteki chrześcijańskiej w opactwie w Tyńcu, wówczas ośrodku tej formy obrządku. Aron, mnich kluniacki został powołany nowym arcybiskupem Krakowa w 1046 roku, i uznawany jest za tego który położył kres działalności słowiańskiego opactwa chrześcijańskiego.
Odkrycia archeologiczne w Wiślicy pozwalają datowac chrześcijaństwo w Polsce na okres po 879 roku. Włodzimierz Antoniewicz, profesor uniwersytetu Warszawskiego prowadząc prace poszukiwawcze w Wiślicy w roku 1954 natknął się na szczątki kościółka przedromańskiego. Co więcej, znaleziono w nim misę chrzecielną, znacznie starszą i stanowiącą wsparcie dla ściany budynku, a więc sugerowałoby to iż z braku dorosłych pogan w okolicy nie była już używana. Starsze budowle sakralne - ruiny katedry z X wieku- odkryto jeszcze w Przemyślu."Warto podkreślić także, że podobne zespoły monastyczne jak  na tutejszym Wzgórzu Zamkowym ( rotunda wraz z prostokątnym budynkiem ) odkryto także w innych miastach Polski takich jak: Kraków, Giecz, Wiślica, Ostrów Lednicki , Płock" - podaje witryna donosząca o przemyskim zabytku i jego historii."W Smogorzewie na Śląsku przed I wojną światową odkryto grób biskupa. Zmarły dostojnik niełacińskiego kościoła z X wieku miał dzierżyć ikonę w dłoniach.
Za koniec niezależności tego ośrodka jurysdykcji chrześcijańskiej, konkurencyjnego wobec Rzymu i ówczesnego Konstantynopola, autor uważa zabójstwo krakowskiego biskupa Stanisława, wg niego działającego jako biskup obrządku innego niż łaciński, konkurencyjnego wobec ówczesnych struktur kościelnych w Polsce. "Kiedy Bolesław Śmiały rozkazał rycerzom w kościele na Skałce – jak podaje Długosz – aby się zucili na biskupa Stanisława, a oni się wzdrygali, wtedy krzyknął z pogardą: „Co, popa się boicie?”. Nazwa „pop” odnosiła się do księży słowiańskich, podczas gdy duchowni łacińscy byli „księżami”- twierdzi autor.
Autor dziwi się kultowi oddawanemu królowi- biskupobójcy: "Jego dzień, rzecz charakterystyczna, obchodzono 11 kwietnia, a więc w ten sam dzień, kiedy Stanisław został stracony. Czyżby śmierć biskupa miała tak duże znaczenie dla łacinników, że króla desygnowała do wyniesienia na ołtarze? [1] (...) Biskup Stanisław zginął 1079 roku, czyli w dwadzieścia lat po rozdziale Kościoła na wschodni i zachodni. Czy był on jeszcze biskupem słowiańskim, czy już prawosławnym? Tymczasem Bolesław Śmiały nie tylko nie pokutował, ale zaraz po śmierci znalazł się na liście „Venerabilis” i był czczony w zakonach cystersów i benedyktynów do XVII wieku".
Przytacza też cytaty wyjaśniające te walki w innym kontekście :
  • Świętopełk I najechał na Państwo Wiślan w 874 lub 875 roku (różnice między źródłami) i przyłącył je do Rzeszy Wielkomorawskiej.
  • Biskup Theotmar w roku 900 pisał w roku 900 do papieżą, że cały wschód jest nawrócony i misjonarze nie mają co robić.
Dociekania i wzianki o biskupie Sawa
Kolejnym dowodem na obecność cyrylo-metodianizmu w Polsce był ślub Mieszka I z Dobrawą. Ślub chrześcijanki z poganinem w X w. były wielką hańbą dla chrześcijaństwa. Mieszko musiał być więc ochrzczony najpierw w obrządku słowiańskim, a następnie przejść na rzymski.
Jak już wcześniej wspomniano, Konstantyn VII Porfirogeneta zanotował, że przed najazdem Madziarów Morawianie uciekali do Bułgarii i Polski. Wśród nich byli zarówno dostojnicy państwowi, jak i kościelni. Po śmierci arcybiskupa Metodego jego miejsce miał zająć Gorazd. Według I. Dujčeva Gorazd ukrywał się później w Polsce, gdzie rezydował w Wiślicy, na co przytaczał jako dowody wspomnienia odnalezione w XIV wiecznym kalendarzu.
Ponadto w legendzie macedońskiej “Uspenje Sv. Kyrilla”, spisanej w XV lub XVI wieku, jest wymieniony Sawa, uczeń braci sołuńskich, jako biskup Lachów.[^ F. Dvornik, “Les Legendes de Constantin et de Methode vues de Byzance”, 1933.]
Fragment Żywotu św. Metodego, rękopis Soboru Uspieńskiego z XII w., dotyczący "Księcia pogańskiego, bardzo silnego, siedzącego ... v-Vislě" (????????? ????? ?????? ?????? ???? ?? ?????, w najstarszych odpisach choć uważanych za "gorsze"[5] - wersja v-Vislěch/)
W takich to warunkach geopolitycznych zdarzył się fakt, opisany w Żywotach św. Metodego, który przywołał Wiślan na karty historii.
„Książę pogański, silny bardzo, siedzący na Wiśle, urągał wiele chrześcijanom i krzywdy im wyrządzał, Posławszy zaś do niego (kazał mu) powiedzieć [Metody]: „Dobrze (będzie) dla ciebie, synu, ochrzcić się z własnej woli na swojej ziemi, abyś nie był przymusem ochrzczony na ziemi cudzej; i będziesz mnie wspominał”. Tak się też stało.” (tł. T. Lehr-Spławiński)- spisane ok. 885 r.
Sawa- pierwszy biskup w Polsce?
 "Jak uważają niektórzy badacze z  tym obiektem można byłoby łączyć rezydencję powołanego w IX wieku biskupa misyjnego (episcopum). Podstawą to tego twierdzenia jest przeprowadzona w IX wieku przez papieża Jana IX (898-900) akcja mająca na celu przywrócenie wyższej hierarchii kościelnej na terenie Moraw oraz wynikająca z niej działalność legatów papieskich - arcybiskupa Jana oraz biskupów Daniela i Benedykta . Wówczas to, realizując polecenie papieża,  wyświęcili oni arcybiskupa i trzech sufraganów. Wedle tych badaczy mieli oni powołać  arcybiskupa w Starym Mieście , a biskupów w Nitrze, Krakowie i Przemyślu. Nie są niestety znane imiona tych hierarchów. Przypuszcza się , że arcybiskupem w Starym Mieście został wówczas następca Metodego - Gorazd. Natomiast jakąś przesłanką do określenia osoby biskupa mogącego rezydować wtedy w Przemyślu , jest pochodzący z XV wieku rękopis , który podaje , że jeden z uczniów Metodego - Sawa,  był biskupem Lachów, a jak wiadomo najstarszą  i najbardziej znaczącą pod względem administracyjno-militarnym i religijnym miejscowością  na tym terenie był właśnie Przemyśl.

"Więc o co chodziło z tą datą 966 roku?
Przyjmując chrzest w obrządku łacińskim Mieszko uznał zwierzchność cesarza (złożył mu hołd i zobowiązał się do płacenia trybutu), symbolicznie oddał kraj pod papieską opiekę, ale też zobowiązał się do zniszczenia wierzeń i kultów pogańskich, oraz, pewnie najważniejsze - do zlikwidowania Kościoła Słowiańskiego. Książę został do tego zmuszony po przegranej bitwie o Wolin i ujście Odry w 964 roku, taki zawarto układ. Dla cesarza, a zwłaszcza dla germańskiego duchowieństwa, unicestwienie Kościoła Słowiańskiego było najważniejszym posunięciem w Drang nach Osten."
"O tym, że Kościół Słowiański był gwarantem rozwoju rodzimej literatury (we własnym języku) widać na przykładzie Bułgarii (również miała swój kościół narodowy), która już w IX wieku posiadała wspaniale rozwiniętą literaturę, tak w głagolicy jak i cyrylicy. Z chwilą zamiany kościoła narodowego na łaciński (w zasadzie germański), gwarantowało się katastrofę kultury narodowej - sednem nowej staną się … ponure żywoty świętych. (...)
 Ojciec polskiej literatury (Mikołaj Rej) dopiero w 1562 roku napisał swój Zwierzyniec (A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, lecz swój język mają). "
"Historiografia polska, szczególnie ta pozostająca w zgodzie z taką wizją dziejów Polski, jaką promuje Kościół, chętnie przedstawia początki naszych dziejów tak, jakby przed Mieszkiem, a szczególnie przed aktem, jakiego dokonał, tj. przyjęciem chrztu, na ziemiach tych była po prostu pustynia". [ 1 ] http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,57
Gall wspomina  o tym, że Kazimierz wyprawił się przeciw "falsi christicolae"
"Henryk Paszkiewicz twierdzi, że tak właśnie było i wbrew opinii wielu badaczy uznaje pogląd o współistnieniu w Polsce dwóch obrządków. Z kolei prof. Łowmiański uznał przekaz Samuela z Dubkowa za wiarygodny, a tam napisano, że w czasach Chrobrego nie kto inny, ale św. Wojciech energicznie słowiański obrządek zwalczał! Wzmianka z pism ruskich (nie przez wszystkich badaczy uznana za wiarygodną) o złupieniu przez Wojciecha świątyni obrządku słowiańskiego mogłoby tę hipotezę potwierdzić." http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,57
zebrał. A. Fularz na podst. Wikipedii oraz:
[1]http://prawoslawnypartyzant.wordpress.com/multimedia/ksiazki/po-polsku/frank-kmietowicz%E2%80%93%E2%80%9Ekiedy-krakow-byl-trzecim-rzymem%E2%80%9D/

Odkrycie w Gnieźnie
Na forum http://www.historycy.org jakiś ciekawski fan historii zadał pytanie, które wywołało masę dziwnych odpowiedzi. Są one cenne we frapującym nas temacie
Niedawno czytałem artykuł dotyczący Katedry Gnieźnieńskiej. Badania archeologiczne, które zostały tam przeprowadzone dowiodły, że jeszcze pod koniec IXw. na terenie Gniezna istniała tam mała kamienna świątynia. Więc o czym to świadczy? Czy może nową religię znano już przed oficjalnym wprowadzeniem chrześcijaństwa. 
Oto szereg odpowiedzi jakie ten opis wywołał:
Znalezisko za świątynię uważa jej odkrywca - Tomasz Sawicki, a poparło to wielu innych historyków i archeologów. Choć sam odkrywca dopuszcza wersję alternatywną - jest to grobowiec Lestka (dziada Mieszka I). Ale na pewno nie jest to twór chrześcijański lecz pogański
(autor: juzef)
Jeśli uważasz, że brak chrześcijańskich pochówków na pogańskich cmentarzach przed chrztem Polski jest dowodem na brak chrześcijan w Polsce to Ty musisz UDOWODNIĆ, że chrześcijanie, gdyby wtedy byli, to na pewno byliby chowani na pogańskich cmentarzach. Inaczej twój dowód się sypie. I to na Tobie spoczywa ciężar dowodu.
Nie jest takim dowodem, że w późniejszym okresie występują cmentarze birytualne. W późniejszym okresie to chrześcijanie byli wyznawcami religii panującej, więc mogli być chowani tam gdzie chcieli np. na miejscach tradycyjnych cmentarzy.
Natomiast wcześniej takich możliwości nie mieli.
Przy czym zasadą na świecie jest raczej to, że wyznawcy dwóch odmiennych religii z odmiennymi obrządkami pogrzebowymi będą chowani osobno. Mało tego, dla ludzi kremujących swoich zmarłych, chowanie rozkładającego się nieboszczyka w ziemi mogło być (i zapewne było) obrzydliwe. Mogło się kojarzyć z nieczystością, profanacją miejsca spoczynku. Oczywiście tak naprawdę nie wiemy z czym się kojarzyło to Słowianom z poł. X wieku, ale to ostatecznie nie ma mnie spoczywa ciężar dowodu, że pogańscy Słowianie zaakceptowaliby pochówek szkieletowy na swoich cmentarzyskach.
(autor: asceta)
Argument ex silentio, jest w ogóle logicznie wadliwy. Przy założeniu, że źródła mówią prawdę, to z faktu, że źródło wspomina wydarzenie X wynika, że zdarzenie zaszło, ale z faktu, że źródło nie wspomina wydarzenia Y, nie wynika, że zdarzenie nie zaszło.
Argument ex silentio opiera się na prawdopodobieństwie. Otóż przy bardzo dużej ilości źródeł, można zakładać, że któreś musiało by wspomnieć o danym wydarzeniu (jeśli było ważne), a jeżeli żadne nie wspomniało to znaczy, że nie zaszło. Ale jeśli chodzi o polskie dzieje sprzed 966 roku i o takie wydarzenia jak misje, to stosowanie tego argumentu jest niepoważne.
(autor: asceta)
Wyobraź sobie sytuację, że jest szkielet lub pięć szkieletów w ziemii. Zapewne chrześcijański pochówek. Z jakiego okresu? Nie jesteś w stanie tego określić. Rozpiętość może sięgać nawet kilkuset lat.
(autor: asceta)
Pozwolę sobie zacytować Magdalenę Maczyńską, archeologa specjalizującego się w epoce wędrówek ludów:
„Angielski archeolog Edward James, pisał w 1985 r.: „ Gdyby nie istniały źródła historyczne, żaden z archeologów nie mógłby nawet przypuszczać, że w latach 418-507, w Akwitanii osiedlili się Wizygoci”. Nieliczne znaleziska wizygockie z tego obszaru pochodzą dopiero z VI w., gdy w rękach Wizygotów, po ich przesiedleniu się do Hiszpanii, pozostawał jeszcze niewielki pas ziemi na północ od Pirenejów. W VI w użytkowane było cmentarzysko liczące około 50 pochówków w okolicach Tarn, na północ od Tuluzy. [...]
Z okresu państwa tolozańskiego brak prawie zupełnie znalezisk archeologicznych, prócz niedawno odkrytego i jeszcze nie w pełni opublikowanego grobu z Lezoux w Owernii. Nie jest jednak pewne, czy pochówek ten znajdował się jeszcze w granicach państwa tolozańskiego.
[...] Dalszą wskazówką co do pobytów Wizygotów w Galii jest kilka przypadkowych znalezisk srebrnych zapinek, pochodzących zapewne z grobów kobiecych, i trzy nagrobki z inskrypcjami o gockim charakterze. Na jednym z nich widnieje imię Turismund, na drugim podany jest czas panowania Alaryka II. Wreszcie w południowo – zachodniej Francji, na cmentarzysku Franków, znaleziony został grzebień o formie typowej dla gockich zabytków tego rodzaju z Ukrainy i znad Dunaju. Nie da się go powiązać z żadnym grobów znalezionych na cmentarzysku a jego kształt pozwala na datowanie go na drugą połowę IV lub pierwszą połowę V w.
Z podobnym całkowitym milczeniem źródeł archeologicznych spotkamy się jeszcze raz, w państwie Swebów w północno-wschodniej Hiszpanii i w Portugalii”
M. Mączyńska „Wędrówki Ludów. Historia niespokojnej epoki IV i V wieku”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Kraków 1996, s. 141-142
To tyle, w kwestii argumentu ex silentio w archeologii. Natomiast niektórzy wciąż powołuja się na "brak" chrześcijańskich pochówków sprzed 966 roku.
(autor: asceta)
pobrano ze strony:
http://www.poselska.nazwa.pl/wieczorna2/historia-starozytna/wczesne-chrzescijanstwo-na-terenach-obecnej-polski