Warto sobie czasami przypomnieć jak działaja obe słuzby i
jakie są tego skutki. Zwłaszcza dzisiaj, gdzie szuka się rosyjskich agentów.
Gdzie najpierw niemiecka agentura zwana Platforma Obywatelską rozmontował nam
armię, a po niej przyszły żydki z PiSu, co nam tak namotały, że dziś nic nie
mamy, a to co mamy nie działa. I na
pewno to nam zrobiła ruska agentura. Taaaaaaaaaaa
A doradców mamy z Londynu przypadek?
Ponieważ nie mamy własnych służb warto przynajmniej wiedzieć
jak to robią Niemcy. Mają naprawdę dobre słuzby..............................
W naszej historii znana jest pod zdarzenie pod nazwą Wielka
Czystka, która w Armii Czerwonej była masową rzezią oficerów, która wyniszczyła
kadrę zarządzającą armią w latach 1936–1938. W rzeczywistości była to dobrze
zaplanowana akcja niemieckiego wywiadu.
A wszystko zaczęło się od publikacji - Plany wojenne Hitlera,
a raczej trafnej analizy Tuchaczewskiego, który trafnie wypunktował zdolności,
możliwości i trafnie ocenił plany Hitlera.
publikacja dostępnana : Rękopis artykułu Marszałka Związku
Radzieckiego M.N. Tuchaczewskiego z poprawkami I.W. Stalina
"Szaleńcza, szaleńcza polityka niemieckiego narodowego
socjalizmu popycha świat ku nowej wojnie. Ale w tej szaleńczej militarystycznej
polityce narodowy socjalizm przeciwstawia się zdecydowanej polityce pokojowej
Związku Radzieckiego. Ta polityka pokojowa jest popierana przez dziesiątki
milionów proletariuszy i ludzi pracy wszystkich krajów. Ale jeśli mimo wszystko
kapitaliści i ich słudzy rozpalą płomienie wojny i zaryzykują interwencję
antyradziecką, to nasza Armia Czerwona i cały nasz socjalistyczny kraj
przemysłowy zamienią każdą armię najeźdźczą w armię zniszczenia żelaznymi
ciosami i biada tym, którzy sami naruszyli ich granice. Nie ma takiej siły,
która mogłaby pokonać nasz socjalistyczny kołchoz, kraj z jego gigantycznymi
zasobami ludzkimi i przemysłowymi, z jego wielką partią komunistyczną i jej
wielkim przywódcą, towarzyszem Stalinem. <Szpica ta jest dogodną parawaną do
ukrywania planów rewanżystowskich na zachodzie (Belgia, Francja) i na południu
(Poznań, Czechosłowacja, Anschluss). Nie można między innymi zaprzeczyć, że
Niemcy potrzebują francuskiej rudy. Muszą też rozbudować swoją bazę morską.
Doświadczenia wojny 1914-1918 wyraźnie pokazały, że bez mocnego opanowania
portów Belgii i północnych portów Francji nie da się zbudować potęgi morskiej Niemiec.
Dla realizacji swych rewanżystowskich i grabieżczych planów Niemcy będą
dysponować do lata tego roku armią liczącą co najmniej 849 000 ludzi, tj. armię
o 40 procent większą od Francji i prawie tak liczną jak armia ZSRR (ZSRR liczy
940 000 ludzi, licząc wszystkie rodzaje sił zbrojnych). I to pomimo faktu, że
ZSRR ma 2,5 razy więcej ludności i dziesięć razy więcej terytorium niż Niemcy.
Tak wygląda w praktyce tzw. równość w zbrojeniach."
Po powyższej publikacji nastąpił proces przygotowania
falszywych materialów obciazajacych Tuchczewskiego sporzadzone przez Gestapo
podrzucono czechosłowackiemu wywiadowi. Prezydent Czechosłowacji Benesz,
przekazał te materiały bezposrednio Stalinowi.
Poniewaz rozpoczynała sie własnie obłedna paranoja Stalina
wszedzie widzacego szpiegów i zdrajców rozpoczeła sie straszliwa rzez.
Tuchaczewski okrutnie torturowany „przyznał się” do
zarzucanego szpiegostwa i zdrady stanu. W dwa tygodnie po aresztowaniu został
oskarzony przed sądem o udział w „antysowieckiej wojskowej organizacji
trockistowskiej”, zdradzie ojczyzny i szpiegostwie na rzecz niemieckiego Sztabu
Generalnego. Tuchaczewskiego zabił kapitan NKWD Wasilij Błochin strzałem w
kark. Ten Błochin co to masowo mordował pozniej Polakow. Ostatnie słowa
Tuchaczewskiego brzmiały rzekomo: „Nie do mnie strzelacie. Rozstrzeliwujecie
Armię Czerwoną”
Rozstrzelano tez jego zone, braci, szwagrow. Do ciezkich
lagrow zesłano matke, córke, siostry i szwagierki.
Zamordowano:
-3 spośród 5 marszałków
-17 spośród 17 komisarzy wojskowych
-12 spośród 14 dowódców armii
-60 spośród 67 dowódców korpusu
-25 spośród 28 komisarzy korpusów
-136 spośród 199 dowódców dywizji
-221 spośród 397 dowódców brygad
-34 spośród 36 komisarzy brygad
- kilkadziesiat tysiecy oficerów niższych rang
Rejonowe komendy NKWD otrzymały wyznaczone
"planowe" kwoty osób do rozstrzelania lub uwięzienia. Rozkaz tworzył
„trójki NKWD” złożone z miejscowego oficera NKWD, przedstawiciela partii
komunistycznej oraz rejonowego prokuratora. Wydawaly one "wyroki"
śmierci lub wyrok 8-10 lat łagru. Oskarżonego sądzono zaocznie, bez udziału
obrońcy i oskarżyciela. Rozpatrywanie sprawy jednej osoby trwało do 10 minut.
Wyrok śmierci przez rozstrzelanie wykonywano natychmiast. Tak zamordowano okolo
2 mln ludzi. Lacznie roztrzelano 7 milionow ludzi. Skazani na 10 lat łągru bez
prawa korespondencji byli w rzeczywistości natychmiast rozstrzeliwani.
Do 1941 roku ofiarami represji było blisko 40 milionow ludzi.
Czesc z nich z zaharowania, głodu, wyczerpania i zimna oddała zycie w Obozach
Koncentracyjnych czyli Lagrach.
Wieloletni rezydent i szef Abwehry na Polskę pułkownik Oskar
Reile, w swojej książce "Geheime Ostfront" ("Tajny Front
Wschodni") tak opisał prowokacje :
"W początkach 1937 roku Heydrich zwrócił się osobiście
do Canarisa i poprosił o dostarczenie pisemnych danych dotyczących okresu
wojskowej współpracy Niemiec ze Związkiem Radzieckim. Szczególnie zależało mu
na tym, aby uzyskać podpisy oraz wzory pisma niemieckich generałów von Seecta
oraz von Hammersteina, a także radzieckiego marszałka Tuchaczewskiego. Poza tym
Heydrich prosił Abwehrę o pomoc w uzyskaniu specjalisty, posiadającego
odpowiednie doświadczenie w podrabianiu pisma. Jakieś trzy miesiące później admirał
zrozumiał, jak podłą grę prowadził Heydrich, gdy w Moskwie zaczęła się wielka
czystka przeciwko całej czołówce dowódczej Armii Czerwonej, podczas której to
czystki Tuchaczewski i cały szereg innych wysokich oficerów armii sowieckiej
zostało skazanych na śmierć i straconych. Abwehra dowiedziała się później, że
niemieckie Gestapo dostarczyło radzieckiej służbie tajnej OGPU - za pośrednictwem służb informacyjno-wywiadowczych
Czechosłowacji - sfałszowanych dowodów na piśmie. Świadczyły one o
zdradzieckiej jakoby działalności Tuchaczewskiego i innych wysokich wojskowych
radzieckich. Heydrich i jego ludzie byli przekonani, że wyrok skazujący
Tuchaczewskiego był wynikiem ich gry wywiadowczej. (...) Heydrich był
całkowicie pewny, że ówczesny szef OGPU Jeżow, dał się nabrać na dostarczone mu
materiały. Heydrich chwalił się nawet tym w rozmowie z Canarisem. Gdy Canaris
zapytał go, jaki sens miała właściwie cała ta akcja, Heydrich oświadczył, że
pomysłodawcą tej akcji był sam Hitler, a jej celem było pozbawienie Armii
Czerwonej czołowej kadry dowódczej i osłabienie jej w ten sposób na wiele
lat.."
Statek Zong został pierwotnie nazwany Zorg (co oznacza "Opieka"
w języku niderlandzkim) przez jego właścicieli, Middelburgsche Commercie
Compagnie.
Masakra w Zong była masowym zabójstwem ponad 130 niewolników –
min kobiet i dzieci przez załogę brytyjskiego statku niewolniczego Zong w ciągu
kilku dni od 29 listopada 1781 roku. Syndykat William Gregson zajmujący się handlem
niewolnikami z siedzibą w Liverpoolu był właścicielem statku w ramach
atlantyckiego handlu niewolnikami. Zgodnie z powszechną praktyką handlową
ubezpieczyli życie zniewolonych Afrykanów jako ładunek. Według załogi, gdy
na statku po serii błędów nawigacyjnych zaczęło brakować wody pitnej, załoga
wyrzuciła za burtę zniewolonych Afrykanów.
Po tym, jak statek handlarza niewolników dotarł do portu w
Black River na Jamajce, właściciele Zonga wystąpili z roszczeniem do swoich
ubezpieczycieli za straty zniewolonych Afrykanów. Kiedy ubezpieczyciele
odmówili zapłaty, wynikłe sprawy sądowe (Gregson v Gilbert (1783) 3 Doug. KB
232) utrzymywał, że w pewnych okolicznościach mordowanie zniewolonych Afrykanów
było legalne i że ubezpieczyciele mogą być zobowiązani do wypłacenia
odszkodowania za tych, którzy zmarli. Ława przysięgłych przyznała rację handlarzom
niewolników, ale podczas kolejnej rozprawy apelacyjnej sędziowie, na czele z
Lordem Prezesem Sądu Najwyższego, hrabią Mansfield, orzekli na niekorzyść
właścicieli syndykatu handlującego niewolnikami, uzasadniając to nowymi
dowodami sugerującymi, że kapitan i załoga byli winni.
Bezwyznaniowe Towarzystwo na Rzecz Zniesienia Handlu
Niewolnikami zostało założone w 1787 roku. W następnym roku parlament uchwalił
Ustawę o Handlu Niewolnikami z 1788 r., pierwszą ustawę regulującą handel
niewolnikami, mającą na celu ograniczenie liczby niewolników na statku.
Następnie, w 1791 r., Parlament zabronił firmom ubezpieczeniowym zwracania
kosztów właścicielom statków, gdy zniewoleni Afrykanie zostali zamordowani
przez wyrzucenie za burtę. Masakra stała się również inspiracją dla dzieł
sztuki i literatury. Wspominano go w Londynie w 2007 roku, wśród wydarzeń z
okazji dwusetnej rocznicy uchwalenia brytyjskiej ustawy o handlu niewolnikami z
1807 r., która zniosła brytyjski udział w afrykańskim handlu niewolnikami (choć
nie zdelegalizowała niewolnictwa). Pomnik ku czci zamordowanych zniewolonych
Afrykanów na wyspie Zong został zainstalowany nad rzeką Black River na Jamajce.
Poniżej ciekawa historia, też nieuczona w szkołach z naszej
historii. Ciekawe czy nie będzie dziś jakiejś powtórki kiedy grupa związana z von
Habsburgami razem ze swoimi pastuchami od środka rozmontowuje nam kraj poprzez
działania łyska z pokładu Idy ze swoją kohortą w postaci osoby Klausa Szwaba.
Poniższy
wpis jest z https://przeglad.olkuski.pl/jak-holubek-popedzil-kota-wojskom-arcyksiecia-maksymiliana/
W tym roku mija 430 rocznica sporego polskiego militarnego
sukcesu, który miał miejsce na ziemi olkuskiej i ze znaczącym udziałem naszych
przodków. Warto o nim pamiętać, bo to jednak była dość okazała batalia, bez
porównania poważniejsza od opisywanego ostatnio starcia pod Krzykawką, w którym
insurekcjoniści dowodzeni przez Miniewskiego i Nulla poszli w rozsypkę po
przegranej z Rosjanami księcia Szachowskiego. Dodatkowym asumptem do napisania
o tym wydarzeniu jest fakt otwarcia po remoncie i restauracji zamku średniego w
Rabsztynie, czyli tej części naszego Orlego Gniazda, która pamięta tę liczącą
prawie cztery i pół wieku historię.
Tło polityczne
W sierpniu 1587 r. w Warszawie dokonano dwóch oddzielnych
elekcji. Szlachta popierająca kanclerza Jana Zamoyskiego wybrała królem Polski
szwedzkiego królewicza Zygmunta Wazę, który był siostrzeńcem ostatniego z rodu
Jagiellonów, Zygmunta II Augusta. Natomiast stronnicy rodziny Zborowskich
obrali na to wakujące po śmierci Stefana Batorego „stanowisko” arcyksięcia
Maksymiliana Habsburga. W efekcie tej zbieżności celów wybuchła w
Rzeczypospolitej krótka na szczęście wojna domowa. Zamoyski zajął Kraków, w którym
zwyczajowo odbywały się koronacje królewskie. 10 października tegoż roku
granicę Polski przekroczył na czele kilku tysięcy konnych i pieszych rycerzy
oraz 16 dział Maksymilian. Był przekonany, że chyżo sięgnie po władzę nad
Rzeczpospolitą, najpierw musiał jednak zawładnąć stolicą „swego” królestwa. Bez
walki poddał mu się nie obwarowany Będzin. Olkusz chciał się na początku
bronić, ale ostatecznie wpuszczono Maksymiliana do naszego miasta bez walki,
hołdu mu jednak nie złożono, co pretendenta do polskiej korony na pewno nie
zadowoliło. Ponoć od początku tej eskapady Maksymilian był zdziwiony, że
zamiast chlebem i solą witano go co najwyżej kwaśną miną. Cóż się jednak dalej
działo? W Olkuszu z Maksymilianem połączyli się jego polscy stronnicy czyli
Zborowscy i Spytek Jordan, którzy przywiedli ze sobą prawie dwa tysiące
zbrojnych. O ile jednak Olkusz, którego mury i obwarowania były w fatalnym
stanie, poddał się bez walki, o tyle Rabsztyn, należący wówczas do stronnika
Zamoyskiego, żupnika olkuskiego Seweryna Bonera, nie wpuścił wojsk
Maksymiliana. Przebywał tam już wtedy kozak, Gabriel Hołubek, zaprawiony w
bojach zagończyk, który sławę zyskał w wojnach prowadzonych przez króla Stefana
Batorego.
Co za jeden ten Hołubek?
Hołubek to ciekawa postać, która wymaga choć krótkiego
omówienia, gdyż odegra w naszej opowieści znamienną rolę. W Polsce zwany
Gabrielem, wśród kozaków Hawryłom, urodził się ok. 1550 r. wedle niektórych
historyków w kniaziowskiej (książęcej) rodzinie. Wedle herbarza jezuity Kacpra
Niesieckiego była to szlachecka rodzina Hołubów herbu Syrokomla. Współcześnie
uważa się jednak, że był z niego prosty Kozak, a owe szlachetne pochodzenie
tylko mu przypisywano, wszak w tamtych czasach człowiekowi z nizin ciężko było
być bohaterem. Mało wiadomo o początkach jego żołnierki. Wiemy, że podczas
wojny z Moskwą, w kampanii połockiej (1579) dowodził rotą kozacką, a po
zdobyciu Połocka był w załodze tego miasta. W kampanii wielkołuckiej jego rotę
podwojono do 200 konnych. Był wówczas w przedniej straży króla Stefana
Batorego. Brał rzecz jasna udział w zdobywaniu twierdzy Wielkie Łuki (1580), a
gdy ta się – przyznajmy – dość szybko poddała, Stefan Batory pozostawił część
swych żołnierzy z zadaniem ufortyfikowania miasta. Wśród załogi znalazł się
również oddział rotmistrza Hołubka. Udzielał się jeszcze w zdobyciu Chełmu i
obleganiu Pskowa. To wtedy Hołubek i jego żołnierze, w zagonie hetmana
litewskiego Krzysztofa Radziwiłła i Filona Kmity dotarli do Wołgi. To była
niezwykła, trwająca 78 dni eskapada, gdy w toku nieustannych walk wojska
Rzeczpospolitej przeszły ponad 1400 km, uniemożliwiając tym samym koncentrację
„Moskwician”, próbujących iść na pomoc oblężonemu Pskowowi. Potem wrócili pod
Psków, którego zdobycie uniemożliwiła jednak ciężka zima i determinacja
broniących. W grudniu 1581 r. udzielał się w wyprawie na Wielki Nowogród Spytka
Jordana. Po wojnie z Moskwą trafił ze swoimi wojakami na leża na Podolu. A w
okresie bezkrólewia, jako zwolennik Zamoyskiego, przeniesiony został na dowódcę
Rabsztyna.
Arcyksiążę dostaje po nosie
Wraz z Hołubkiem w zamku było jeszcze 100 kozaków oraz nie
znana liczba górników starosty rabsztyńskiego, a zapewne i olkuskich gwarków.
Najpierw załoga rabsztyńska odparła atak wojsk hetmana nadwornego koronnego,
Jana Zborowskiego. Żołnierze Zborowskiego chcieli wziąć Rabsztyn z zaskoczenia,
ale im się to nie udało, potracili przy tym wielu ludzi (sam Hołubek
„kilkanaście człowieka postrzelał”). Maksymilian żądał wówczas poddania
Rabsztyna, ale jego posłańcom, jak przekazali świadkowie, Hołubek nie otworzył
bram zamku, a: „jako że był złej gęby odpowiedział, że już więcej innych między
Polakami zdradziec nie ma oprócz tych którzy u Maksymiliana”. Koniec końców
odstąpiono od oblegania Rabsztyna i ruszono pod Kraków. Wnet stolica
Rzeczpospolitej została otoczona, ale żołnierze arcyksięcia potrzebowali z
monarchii habsburskiej posiłków i zaopatrzenia. Na ich drodze był jednak
Rabsztyn, a w nim Hołubek. Pierwsze posiłki wystawione przez biskupów
ołomunieckiego i wrocławskiego oraz namiestników Górnych i Dolnych Łużyc
przekroczyły granicę w połowie października. W ich skład wchodziło 150 konnych
junkrów, 200 żołnierzy pieszych oraz 34 wozy z żołdem, prochem i zaopatrzeniem,
którymi opiekowało się ok. 100 woźniców. Temu oddziałowi dowodzili hrabia Hans
Schlick von Lorz, jego brat Krzysztof von Lorz i Henryk Anzelm Promnitz. Nie
zachowywali oni specjalnej ostrożności, co rychło się na nich zemściło. Gdy
tylko Hołubek dowiedział się o niemieckich posiłkach, poprosił olkuskich
gwarków o wsparcie i przygotował zasadzkę przy drodze ze Sławkowa do Olkusza.
Kozacy zaatakowali konne wojska niemieckie od przodu, górnicy natarli na
pieszych idących w ariergardzie. Połączone siły olkusko-kozackie odniosły
druzgocące zwycięstwo. Tylko niedobitkom udało się ujść z pogromu i schronić w
Bytomiu.
Na zdobycznych taborach obłowiono się między innymi w tajne
listy do Maksymiliana, broń palną, proch (wzmocnił on zapasy w Rabsztynie) i
wino, które wypito potem na wydanej na cześć zwycięstwa uczcie. Być może to
zwycięstwo nie miało decydującego wpływu na rezygnację Maksymiliana z oblegania
Krakowa, ale na pewno mocno go dotknęło osobiście, bo Hołubek podczas bitwy
„wziął kilka wozów wina, pieniędzy,(…) ubiory samemu arcyksiążęciu
Maksymilianowi bardzo wielkim kosztem porobione, a zwłaszcza płaszczów krótkich,
sobolami kosztownymi i drogimi podbitych, to wszystko odebrał. A to się stało
pół mile i bliżej nad samym Olkuszem”. Zdenerwowało go ono zresztą na tyle, że
przesłał pod Rabsztyn, by wystraszyć Hołubka, aż tysiąc swych żołnierzy,
dzielny Kozak się jednak nie zestrachał. Samego Maksymiliana nie ominęła kara
za to, że najechała nasz kraj. Choć wnet wycofał się spod Krakowa, to Zamoyski
mu nie odpuścił i ścigał go nawet na ziemiach monarchii habsburskiej.
Zamoyskiemu, który z wojskiem szedł przez Olkusz, od naszego miasta towarzyszył
w tej wyprawie oczywiście i Hołubek, a od Kłobucka podążał w straży przedniej.
W styczniu 1588 r. gdy wyparto maksymilianistów z Dankowa, straż przednia
Hołubka pobiła pod Parzymiechami wojska jednego ze zwolenników arcyksięcia,
Stanisława Stadnickiego. Same wojska Maksymiliana pokonano wreszcie w bitwie
pod Byczyną. W bitwie tej zginął niestety i to w pierwszym natarciu Gabriel
Hołubek, który prowadził frontalny atak 500 Kozaków. Kula trafiła go w oko.
Miejsce, gdzie poległ, zwane jest do dziś Piekłem. Choć jeźdźcy Hołubka, po
stracie dowódcy, rozpierzchli się, to jednak Zamoyski, znakomity strateg,
kontrolował sytuację i podesłał w newralgiczną przerwę w szykach inne oddziały.
Wkrótce sojusznicy zaczęli opuszczać Maksymiliana. Pierwsi zrejterowali Węgrzy,
po nich niemieccy rajtarzy i Morawianie. Polska jazda goniła uciekających, ale
nie zapomniano o pozostającej na wzgórzu artylerii i piechocie, którą wyrżnięto
w pień. Klęska Maksymiliana była całkowita, o on sam trafił do polskiej
niewoli. Warto wspomnieć, że potem o jego zwolnienie skutecznie zabiegał w
Polsce nuncjusz papieski Ippolito Aldobrandini (późniejszy papież Klemens
VIII), który – przypomnijmy – przez kilka tygodni mieszkał nawet w Olkuszu,
uciekając przed zarazą panującą w Krakowie.
Dodajmy, że śmierć dzielnego, wiernego Rzeczpospolitej
Kozaka, skłoniła księdza Stanisława Grochowskiego do napisania panegirycznego
utworu „Hołubek do żołnierzów” wydanego w Krakowie w 1588 r.
Gabriel Hołubek pochowany został w oddalonym od Byczyny o 30
km Grębaninie, wsi, która należała do Tomickich, znających się ze zmarłym od
czasów wojen o Inflanty.
12 lipca 1390 r z portu w angielskim Bostonie Chopshire obok
Bostonu w kierunku Gdańska „dwóch?” statkach rusza wyprawa złożona, złożona z
rycerzy, giermków, łuczników, heroldów, a nawet minstreli. Przed wejściem do
Zatoki Gdańskiej zerwała się burza, która rozproszyła statki, tak iż jeden
znalazł się w Rozewiu, a drugi w Łebie. Henryk był na statku, który dotarł do
Rozewia. Natychmiast wysłał 3 swoich przybocznych: Roberta Watertona, Tomasza
Toty’ego i Jana Payna dla odszukania drugiego okrętu, a sam na wynajętych
wozach ruszył do Gdańska. Bardzo się widać spieszył. Na co? Na otwarcie wolnych
obszarów celnych pewnie……….
Tych statków musiało być znacznie więcej, gdyż do Krzyżaków
dotarło, co najmniej 1000 łucznków i wielu możnych panów wraz z biskupem
diecezji św. Dawida Jan Bushy…..
Na czele wojsk krzyżackich, których było około 52 000 staje
marszałek Eberhard Rabe, zabierając działa, machiny oblężnicze i sprzęt
potrzebny do zdobywania grodów. Towarzyszą mu, oprócz Anglików m.in. sławny
francuski rycerz hr. Bouciault, dla którego była to już trzecia rejza, a także
rycerze z Flandrii i Holandii z licznymi orszakami, zapasami broni i pieniędzmi
na potrzeby wojny.
Tymczasem Henryk, przybywszy 10 sierpnia do Gdańska,
dowiaduje się, że armia Zakonu już wyruszyła w pole. Pędzi więc po 40 km
dziennie, co wg zapisków Kingstona wygląda następująco:
14.08 Elbląg
16.08 Królewiec
28.08 dociera pod Kowno, gdzie znajdował się punkt zborny dla
wojsk pruskich, inflanckich, Witoldowych oraz „gości”. Henryk spóźnił się i
wojska ruszyły bez niego.
Wojska krzyżackie próbuje zatrzymać Skirgiełło, ale zostaje
odepchnięty na wschód. Dalej trwa marsz w kierunku Wilna, spalone zostają
Witoldowe Troki. Skirgiełło usiłuje bronić przeprawy przez Wilję, ale znów
zostaje pokonany.
4 września 1390 roku potężna armia Zakonu i sojuszników
podchodzi pod Wilno. Rozpoczyna się wielotygodniowe oblężenie. Wilna bronią 3 zamki: drewniany
Krzywy Gród, obsadzony litewsko-ruską załogą pod dowództwem królewskiego brata
Korygiełły, Dolny Zamek, gdzie schroniła się ludność cywilna miasta, oraz
Wysoki Zamek z polska załogą pod dowództwem Klemensa Moskorzowskiego.
11 września, z tygodniowym opóźnieniem, dociera pod Wilno
Henryk ze swoimi ludźmi. Według angielskich kronikarzy ponoć szczególnie brata
się z Witoldem, z którym „dokazuje cudów bohaterstwa” . Okazuje się jednak, że
nie jest to bitewne braterstwo krwi, bo młody Lancaster widział się już z
Witoldem zaraz po przybyciu do Krzyżaków, o czym donosi skrupulatny skarbnik.
Było to 18 sierpnia na zamku w Cremitten, gdzie przebywała żona Witolda i gdzie
Henryk podziwiał urodę nie tylko jego córki, Anastazji, ale i jego siostry
Ryngałły. Był też świadkiem przybycia do Cremitten poselstwa od Wasyla, księcia
moskiewskiego, z prośbą o rękę tejże Anastazji.
Posłowało 3 bojarów o bardzo ciekawych nazwiskach: Belewut,
Pole i Seliwan (aż chciałoby się rzec: jaki ten język ruski do angielskiego
podobny )
Tymczasem wskutek części załogi Krzywego Grodu dochodzi do
podpalenia go od wewnątrz. Obrońcy próbują opanować chaos wywołany pożarem i
zdradą i równocześnie odpierać ataki krzyżackie.
TEN SAM MANEWR ZROBIONO PODCZAS POBYTU POLAKÓW W MOSKWIE,
ZWALAJĄC WSZYSTKO NA NAS.
W straszliwym zamieszaniu ginie Korygiełło, którego odciętą
głowę nabitą na włócznię najeźdźcy obnoszą pod murami Wysokiego Zamku dla
osłabienia ducha obleganych. Według kronikarzy śmierć ponosi kilka tysięcy
obrońców, wielu trafia do niewoli, a łucznicy angielscy zabawiają się
strzelaniem do jakiegoś krewnego Jagiełły, Narymunta, który wzięty do niewoli,
powieszony za nogi na drzewie, służył im za tarczę.
Obrońcy mają też pewne sukcesy: od kuli działowej ginie
podczas ataku brat Witolda , Towciwiłł.
Po zdobyciu Krzywego Grodu najeźdźcom udaje się spalić
jeszcze Dolny Zamek, gdzie schroniło się wielu wileńskich mieszczan. Następuje
znów straszliwa rzeź, a potem niewola setek obrońców i zwykłych mieszkańców.
Wydaje się, że Wilno zostanie wkrótce zdobyte. I pewnie tak
by się stało, gdyby nie bohaterska obrona Wysokiego Zamku. Jego dowódca,
Klemens Moskorzowski, w obawie przed zdradą zostawia tylko polska załogę. Na
wieży zawisła ogromna chorągiew z krzyżem, ale nie przeszkadza to atakującym
wyzywać obrońców od zdrajców chrześcijaństwa, co z poganami i barbarzyńcami
trzymają. Polacy odpowiadają, że atakujący nowochrzczeńców mordują.
Uszkodzone przez krzyżacką artylerię mury łatają obrońcy czym
się da, nawet rozwieszonymi skórami zwierzęcymi, które całkiem nieźle
zmniejszają impet kamiennych kul. W miejsce każdego zabitego Polaka staje
natychmiast, mimo zmęczenia i wyczerpania, następny. Oblegających nęka nocnymi
wycieczkami Skirgiełło.
Wreszcie, po 5 tygodniach walk 7 października 1390 roku
Krzyżacy i ich sojusznicy zwijają oblężenie, zostawiając niepogrzebane trupy
swoich żołnierzy, którymi jeszcze długo żywiły się psy, aż tak w ludzkim
mieście zasmakowały, że długo jeszcze nawetrzucały się na żywych.
zostaje normalnie zacytowany w The Princypal navigations
Voyages Traffiques and Discoveries of the English Nation wydanej w 12 tomach
wydanej w 1903 roku normalnie pokazuje i cytuje
O rzece Jagag, i o różnych regionach, to jest narodach.
[na marginesie: Rzeka Jagag, 12 dni podróży od Wołgi. Ziemia
Pascatir, lub ziemia Bascirdorum {Baszkirów ?}. lub Zibier]
Po tym, jak wyruszyliśmy 12 dni z Etilii, znaleźliśmy wielką
rzekę, którą nazywają Jagag. I biegnie od północy z ziemi Pascatir uchodząc do
wspomnianego morza. Język Pascatir i Węgrów jest ten sam, i są oni pasterzami
bez jakiegokolwiek miasta. O zachodu graniczy z Wielką Bułgarią. Od tej ziemi w
kierunku wschodu od strony północnej nie ma już żadnego miasta. Stąd Wielka
Bułgaria jest ostatnią krainą mającą miasto. [na marginesie: Węgrzy pochodzą z
Pascatir] Z tej krainy Pascatir wyszli Hunowie, którzy potem zostali nazwani
Węgrami. Stąd jest też sama Wielka Bułgaria. I mówi Izydor, że dzięki chyżym
koniom przechodzili oni wrota Aleksandra na skałach Kaukazu, powstrzymujące
dzikie ludy; tak że trybut im płacono aż do Egiptu. Zniszczyli także wszystkie
ziemie aż do Francji. Dlatego mieli większą potęgę, niż mają ją dziś Tatarzy. Z
nimi zetknęli się Blaci, Bułgarzy i Wandalowie. Z tej bowiem Wielkiej Bułgarii
przybyli i tamci Bułgarzy, i ci, którzy są za Dunajem w pobliżu
Konstantynopola. I przy Pascatir są oni jako Ilac, co jest tym samym, co Blac,
lecz Tatarzy nie potrafią wymawiać dźwięku „b”; z nich przybyli ci,m którzy są
na ziemi Assani. [na marginesie: uwaga] Oba te ludy, i tych, i tamtych,
nazywają Ilac, w języku Rusinów, Polaków i Czechów. Język Słowian jest wspólny
z językiem Wandalów, a wszyscy oni łączyli się z Hunami, tak jak teraz
łączą się, po większej części, z Tatarami, których Bóg wzbudził z najbardziej
odległych stron świata, lud liczny, i naród głupi, zgodnie z tym, co powiedział
Pan [na marginesie: Ks. Powtórzonego Prawa, 32, 21]: Ja ich pobudzę, to jest
tych, którzy Prawa swojego nie przestrzegają, w tym, który nie jest ludem, w
głupim narodzie ich rozjątrzę. To wypełnia się zgodnie z literą wobec
wszystkich narodów nie przestrzegających Prawa Boga. To, co powiedziałem o
ziemi Pascitur, wiem dzięki Ojcom Kaznodziejom [na marginesie: Kim byli ci
ojcowie?], który udali się tam przed przybyciem Tatarów. I od tego czasu
wszyscy byli podporządkowani sąsiadom, Bułgarom Saracenom, i wielu z nich stało
się Saracenami. Innych rzeczy można się dowiedzieć przez Kroniki, ponieważ
wiadomo, że te prowincje za Konstantynopolem, które obecnie nazywają się
Bułgaria, Wołosza, Sklawonia, kiedyś były prowincjami Greków. Węgry były
Panonią.
W swoich Hugo Steinhous"Wspomnieniach"jest
dosyć trafny fragment
.....Mój Kolega Władek Korczak, syn komisarza starostwa,
bardzo miły chłopak powtórzył mi raz swojego ojca: Polska mi nic nie da - ja
żyję z pensji, która mi Austria płaci - syn zacytował je z uznaniem....
I o to chodzi, aby to zrozumieć kto płaci ten wymaga. Więc
Niemcy, Austryjacy czy inni po prostu opłacając galicyjskich durniów
realizowali po prostu swoją narracjęhistorii.
Kronika Długosza jest sfałszowana wraz z innymi dokumentami,
ale jakoś to nie dociera do półgłówków zwanych historykami.
Prosze na to spojrzeć z drugiej strony Anglicy swoje przekazy
traktują jako rzecz normalną, a nawet się nią chwalą i szczycą, a nam wcisnięto
dzieje bajeczne i Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj.
Wszystko zawsze polega, aby nasrać w głowach i wydymać z
kasy, co do dzisiaj widzimy czytając wypociny uniwersyteckich półgłówków.
Wszystko będzie trzeba zacząć pisać od nowa, ale najpierw
wyrzucić z uniwersytetów obecną bandę kretynów.
Potop, Boje o Lwów 1918 i 1944r. Zapomniane rocznice
dr J. Jaśkowski
Motto:
„Historię piszą zwycięzcy” - dlatego od 300 lat nie znamy
polskiej historii. jj
„Fałszerzy historii należy karać tak samo jak fałszerzy
pieniądza”. Cervantes.
Kochany Wnuczku!
W XXI wieku na terenach pomiędzy Odrą i Bugiem jeszcze
istniało państwo polskie. Niestety od prawie 300 lat historię tego państwa
pisali ludzie opłacani przez Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego oraz
jurgielnicy City of London Corporation.
Od 1863 roku do praktycznie 1920 roku na terenach dawnego
Królestwa Polskiego, czyli Prewiślannego Kraju obowiązywał stan wojenny.
Wszystkie książki, czy generalnie, publikacje, musiały uzyskać zgodę cenzury.
Po przejęciu władzy przez agenta pruskiego i City zwanego
Piłsudskim - Ginetem - Selamnem, czyli od wojskowego zamachu stanu
przeprowadzonego w maju 1926 roku do 1945 roku nadal obowiązywała poprawność
polityczna podporządkowana City [podobne zamachy stanu w tym samym czasie
przeprowadzali inni agenci City np. Mussolini]. Po 1945 roku kontynuowano tę
poprawność w wydaniu sowieckim do 1989 roku. Po 1990 roku wszystkie wydawnictwa
wielkonakładowe zostały przejęte ponownie przez niemieckich właścicieli.
Tak więc łatwo rozpoznać kto obecnie jest jurgelnikiem obcych
na naszym terenie. Wystarczy sprawdzić tzw. piśmiennictwo, na którym opierał
się autor piszący swoją książkę. Jeżeli zamieścił tylko publikacje z okresu
cenzury albo obecnej propagandy niemieckich właścicieli, to wiadomo czyje
interesy reprezentuje. Niestety w tym nawale dezinformacji nawet bardzo uczciwi
autorzy dają się omamić.
Podam przykład konkretny, obecnie znajdujący się na Youtubie.
Sam musisz poszukać, Dobry Człeku.
Sprawa dotyczy tzw. Potopu szwedzkiego.
Otóż otumanianie polega na podkreślaniu roli Szwedów i
jednocześnie przemilczaniu roli innych państw.
Konkretnie wiek XVII,czyli tzw. wojny szwedzkie, to tylko wstęp do przyszłych rozbiorów
Polski. Była to pierwsza międzynarodowa próba wymazania Polski z mapy Europy.
Zaczęło się od posadzenia lennika Habsburgów, czyli Cesarzy
Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego na tronie polskim, Zygmunta z
rodu Wazów. W owym czasie Szwecja była lennikiem Świętego Cesarstwa Rzymskiego
Narodu Niemieckiego. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że taki facet reprezentował
interesy swojego „dyrektora”, a nie jakichś tam tuziemców.
Zygmunt III Waza zgodnie z interesami Habsburgów wmieszał nas
w wojny z Rosją i Turkami. Było to w interesie zarówno Świętego Cesarstwa
Rzymskiego Narodu Niemieckiego jak i republik włoskich.
Wenecja od lat walczyła z potęgą osmańską i coraz lepiej
widziała, że sama nie daje rady pomimo posiadania olbrzymich pieniędzy. Po
prostu brakowało ludzi do walki. Udowodniła to najlepiej Bitwa pod Lepanto w
1571 roku wygrana co prawda przez koalicję Wenecjan, ale straty zadane Turcji
już w następnym roku zostały przez nią odrobione. Polska na tym doskonale
zarobiła sprzedając Turkom 60 000 szabel. Proszę to sobie przeliczyć. Dzisiaj
szabla dekoracyjna kosztuje ok. 5 000 zł., bojowa prawdopodobnie 3-4 razy tyle.
Proszę pomnożyć to przez te 60 000 - ile to milionów wpłynęło do Polski. Ilu
ludzi miało zajęcie?
Dziwnym trafem agent wenecki z walizką pieniędzy zawsze był w
obozie najemników zaporoskich, kupując im czajki i proch, namawiając do ataku
na Konstantynopol. Agent ten pomijał oczywiście Warszawę w swej drodze na Sicz.
Konkretnie, próba pierwszego rozbioru Polski w latach 60-tych
XVII wieku zaczęła się od rebelii zdrajcy Chmielnickiego, agenta City. Lord
Protektor Anglii Cromwell tytułował go w listach generalissimusem. Szkoccy
najemnicy tworzyli kadrę np. Cameron, czyli Krzywonos.
W tym samym czasie 200 000 armia moskiewska zaatakowała
Litwę. Bandy Złotorenki paliły Wilno. Proszę zauważyć, żaden z tzw. historyków
nie mawia roli Kampanii Moskiewskiej i jej działań w kierowaniu Carstwem Moskiewskim i napadem na Litwę. Nie wspomina
się także w podręcznikach szkolnych czy literaturze rzezi Wilna i Litwy.
Dlaczego Jan Kazimierz Waza nie powołał pospolitego ruszenia
i nie wypowiedział wojny Moskwie tylko spokojnie bawił się w Warszawie?
Radziwiłł sam, siłami Litwy musiał walczyć z Moskalem.
Proste
pytanie dlaczego?
A potem
jeszcze H. Sienkiewicz nazywa go zdrajcą?
Książę pruski był podporządkowany Świętemu Cesarstwu
Rzymskiemu Narodu Niemieckiego i wykonywał jego polecenia. Nie był żadnym
samodzielnym władcą. Jego armiaw owym
czasie to 700 konnych rajtarów i ok. 1500 piechoty.
Karol Gustaw dostał od City 200 000 dukatów na wojnę i podbój
Polski. Do dnia dzisiejszego w Muzeum w Sztokholmie wiszą łupy z Polski. Zamki
Jury Krakowskiej przestały istnieć. Polska straciła ok. 40 % ludności i już
nigdy nie podniosła się z kolan.
Nie wspominam tutaj o najeździe Rakoczego z południa i
niszczeniu Małopolski .
Nie wspominam tutaj o zdradzie tzw. braci polskich, zwanych
arianami, których się gloryfikuje jako dbających o nasz język z powodu
drukowania po polsku. Jakoś żaden z byłych i obecnych historyków nie zastanawia
się kto opłacał te propagandowe broszury rzekomych „braci”. Przecież oni nic
nie wytwarzali, a mieli pieniądze?
A taki Stanisław Obierk w „PAUZIE”chwali tych zdrajców, że nowe idee
wprowadzali?
Nieznajomość historii naraża nas na jej powtórkę.
To stało się po 1918 roku, kiedy to rzekomo alianci chcieli
odtworzenia Polski po 126 latach.
Prawda jest trochę bardziej zagmatwana. City, które wodziło
rej na konferencji w Wersalu, wcale nie było zainteresowane odnową Polski.
Proszę nie zapominać, że w 1683/89 nastąpiło przejęcie Anglii przez Dom
Niemiecki, zorganizowane przez City. Królowie angielscy to dynastia Coburg -
GOTA - SAKS wywodząca się ze Świętego Cesartstwa Rzymskiego Narodu
Niemieckiego.
City miało swoje kopalnie na terenie Śląska i Małopolski
Zachodniej zwanej za czasów Austriaków, Galicją i wcale nie chciało ich tracić.
Plan niemiecki realizowany od 1870 roku konsekwentnie przez
von Bismarka to właśnie Międzymorze, który to plan eunuchy intelektualne
przypisują Piłsudskiemu - Ginetowi - Selamnowi, jak gdyby jakikolwiek agent
miał cokolwiek do powiedzenia.
Dopiero po 1871 roku powstały konsulaty pruskie w Kijowie i
Oddesie. Jeszcze do 1914 roku, 75% mieszkańców Oddesy mówiło po polsku. Czyli w
latach 1914-1918 wytworzyła się następująca sytuacja:
Niemcy, realizując plan von Bismarka, chciały stworzyć pewną
liczbę państwek na wschodniej granicy podporządkowanych całkowicie Rzeszy. Te
państewka powstałe z dawnej Rzeczypospolitej to Litwa, Łotwa, Estonia, czyli
dawna Kurlandia, czyli obszar Zakonu Kawalerów Mieczowych oraz Ukraina i
Galicja z kopalniami ropy na południowym zachodzie.
W celu fałszowania historii Piłsudski - Ginet - Selman
stworzył Wojskowe Biuro Historyczne od razu po przewrocie w 1926 roku.
Kapelan Belwederu Ks. Marian Tokarzewski pisze:
„Ja z całą odpowiedzialnością za to co piszę, stwierdzam, że
niczego tak nie boi się Piłsudski jak prawdy historycznej. Dlatego to swoimi
ludźmi obsadził Biuro Historyczne i wszystkie instytucje. Fałszowano dokumenty
na poczekaniu”.
I ta wiedza nie może się utrwalić w świadomości obecnych
historyków tylko jak mantrę swojej głupoty powtarzają: „to jest oparte na
dokumentach.”, „Ja się opieram na dokumentach”, „Pokażcie dokumenty”.
Poniżej przykład aktualny do dnia dzisiejszego bezspornego
ogłupiania społeczeństwa przez Wojskowe Biuro Historyczne:
Piłsudski za otrzymane od City 800 000 funtów dokonał
przewrotu majowego. Jako „uczciwy agent” wydał 600 000 i te pozostałe 200 000
oddał z powrotem. To potwierdza w swojej książce były premier Sławoj
Składkowski.„ Polskę można przewrócić za 600 000 dolarów”, powiedział
Marszałek. Felicjan Sławoj Składkowski, Strzępy meldunków” Warszawa 1988.
I mamy
problem.
Te 600 000 funtów wydane na dokonanie przewrotu to ok. 4-5
milionów złotych.
Kto ze współpracowników tego agenta dostał te pieniądze?
Którzy to łapownicy, zdrajcy, za jurgiel działali na szkodę
powstającej Polski.
Jakie były dalsze losy tych łapowników w mundurach?
Proszę zobaczyć, panuje kompletna cisza! Minęło od tego czasu
prawie sto lat i nie podają żadnych nazwisk ani tego co się z pieniędzmi stało?
Sam musisz się domyśleć Szanowny Czytelniku, jaki jest tego
powód i kto kieruje tym Biurem.
Dlaczego więc podatnik ma utrzymywać to Biuro, tych „Fałszery
dokumentów na poczekaniu"?
Wracając do roku 1916 i następnych. Nagle ,obecnie podaje się
wszem i wobec, że to rzekomo Józef Ginet - Piłsudski tworzył legiony. Tak
jednak nie było. Od jednego ze znajomych otrzymałem książkę wydaną w 1923 roku
nakładem Komitetu Obywatelskiego Obrony Kraju na rzecz wdów i sierot Powstańców
Górnośląskich autorstwa Edwarda Ligockiego. Autor dokładnie opisuje tworzenie
się legionów, ich losy w okresie I Wojny Światowej do roku 1920. Swoje uwagi
będę dopisywał kursywą.
Nie chcąc być gołosłownym przytoczę poniżej obszerne
fragmenty tego dokumentu.
„Organizacjewojskowe
o charakterze narodowym dzieliły się w 1911 roku na trzy odłamy: Drużyny
Sokolskie, Strzeleckie i Bartoszowe. Nie należy identyfikować Drużyn
Strzeleckich z krakowskim Strzelcem, stworzonym przez PPS i Niemców w maju 1914
roku pod dowództwem Piłsudskiego”.
Piłsudski był podwładnym Lenina w redakcji „Robotnika”
jeszcze w latach 1902-05. Potem pod kierownictwem brata brał udział w próbie
stworzenia zamieszania na tyłach armii carskiej w czasie wojny
rosyjsko-japońskiej w 1905 roku. Anglia finansując w tej wojnie Japonię
pragnęła zamieszek, a nawet powstania na tyłach carstwa moskiewskiego w celu
ułatwienia zwycięstwa Japonii. Rząd Japonii zgodził się bowiem pokryć koszty
otrzymywanego przez jedną i drugą stronę sprzętu wojennego od Remingtona.
Na całe szczęście powstania nie udało się wywołać, ale i tak
straty gospodarcze były olbrzymie. W samej WARSZAWIE PONAD 2000 RZEMIEŚLNIKÓW
STRACIŁO WARSZTATY, przejęli je Żydzi.
„Polskie Drużyny Strzeleckie oderwały się od Sokolstwa i
posiadały oficjalne przedstawicielstwa w Galicji, w Wiedniu i w Leoben, a także
półjawne w Paryżu i Brukseli oraz tajne w poznańskiem i w
Kongresówce. Pod zaborem rosyjskim nosiły one różne nazwy.
W dniu wybuchu wojny komendant Januszajtis zawarł układ z
Piłsudskim - Ginetem oddając mu dowództwo, na skutek tego powstał we Lwowie
rozłam”.
„IV Armia Austriacka tzw. lubelska pod dowództwem przyjaciela
Franza Józefa gen. hr. Auffenberga, wpadła w panikę na widok zbliżających się
kozaków. W bardzo krótkim okresie czasu, rzekomo najlepsza armia w całym wojsku
austriackim z 800 000 ludzi, stała się zbieraniną 200 000 uciekinierów.
W tym okresie powstał Legion Wschodni pod dowództwem gen.
Józefa Hallera (w owym okresie kapitana) liczący4000 ludzi. Niestety, powstał on w pewnym
sensie wbrew Austriakom, a w szczególności Niemcom. Nie otrzymał nawet
amunicji, a na wyżywienie dostał 7000 koron, to jest praktycznie zero. Tak
więc, wyżywienie stało się podstawowym problemem dowództwa”.
O tym, że powstanie Legionu Wschodniego było nie na rękę
Niemcom, świadczy cała masa, nazwijmy to, dziwnych osób przysyłanych do
Legionu, których działanie jawnie świadczyło o szpiegostwie lub dywersji.
Stawiano na I Brygadę Piłsudskiego, który już w 1913/14 pertraktował z wywiadem
austriackim. Chodziło po prostu Niemcom o to, że Polskie Drużyny Strzeleckie,
czy Sokolstwo opierało się na „mięsie armatnim” Galicji. Pobór z Galicji i tak
trafiał do armii niemieckiej, więc nie było sensu ich popierać. Natomiast J.P-G
teoretycznie miał werbować w Kongresówce, a więc w zaborze moskiewskim. Z tej
przyczyny był popierany. Zabierał rekruta przeciwnikowi. Jak wiemy, nic z tego
nie wyszło. Mieszkańcy Kongresówki mówiąc językiem współczesnym „olali go”.
Mieszkańcy zarówno Krakowa jak i Kongresówki wiedzieli
doskonale, że Piłsudski to agent pruski.
„Wypadki szpiegostwa zdarzały się bardzo często, do tego
stopnia, że musiał gen. Haller jedną wieś ewakuować w całości na Węgry.
Najwięcej było naturalnie roboty z Żydami. Trzeba było mieć specjalne biuro
wywiadowcze, a że nie było ono przewidziane, więc kpt. Zagórski nazwał je
kryprograficznym. Prowadził je ppor. Jakubowski- Skorobohaty (w 1921roku ppłk.w
V Dywizji Strzelców na Syberii). Między agentami tego 2-go biura, byłokilku sprytnych ludzi, a i sporo niepewnych.
Był zwłaszcza jeden Żydek, który grał rolę lojalnego patrioty polskiego, a
wiadomości przynosił podejrzane. Jako dowód patriotyzmu pokazywał plecy poorane
nahajkami. Nie pozwolił mu gen. Haller przechodzić przez front, ponieważ był
pewien, że Żydek jest agentem dwustronnym.
Inny żydowski karczmarz miał telefon w piwnicy i informował
bolszewików potajemnie.
W historii bojów polskich powracają jak echo, w ciągu długich
stuleci, dwa niebezpieczeństwa zasadnicze w byt narodu godzące: niemieckie i
rosyjskie. Wojny szwedzkie, tureckie, napady hajdamackie, spory z Wołoszą -
wszystko to wchodzi w inną kategorię wydarzeń; kwestia samego bytu narodu jest
tu poza nawiasem walki podczas gdy wojna w Niemcami czy z Rosją godzi zawsze w
sam problem suwerenności Polski.
Z chwilą upadku caratu wszystko się zasadniczo zmieniło. Wisi
nad Polską tylko jedno niebezpieczeństwo - niemieckie.
Rosja jest li tylko narzędziem imperialistów znad Sprewy
przemalowanych na kolor republikański. Grozi nam to niebezpieczeństwo z dwu
stron, ze wschodu i z zachodu, to prawda. Niemniej przeto, jest ono par
exellance niemieckim i tylko w Berlinie źródła swoje mającem.
Zdawałoby się pozornie, że twierdzenie powyższe należy do
szeregu oczywistych pewników polskiej myśli politycznej. Niestety, jednak
znajduje w kraju cały szereg jednostek i to niestety na stanowiskach
kierowniczych częstokroć, świadomie przymykających oczy na istniejący stan
rzeczy i lubujących się w opowieściach dziecinnych o konieczności konfliktu z
Rosją przy jednoczesnym zachowaniu dobrych stosunków sąsiedzkich z Niemcami.
Rarańcza, Kaniów, Szampania, są to trzy widoczne etapy walki
zbrojnej z Niemcami. Zwycięska obrona Małopolski i Lwowa oraz obrona Warszawy w
1920 roku, stają w tym samym szeregu, gdy uwzględni się rolę, którą grali wśród
band ukraińskich i bolszewickich sztabowcy austriaccy i pruscy. Są to fakty
konkretne i tak wiele mówiące, że komentowanie ich uważam za zupełnie
zbyteczne.”
„ Szlachta okoliczna zachowywała się dosyć dziwnie. W ogóle
strach był zasadniczym motywem postępowania -bano się bolszewików i wzdychano do Niemców, jako do wybawicieli. Wojsko
polskie podejmowano niechętnie. Mnie potem zamordują, gdy panowie pójdą - mówił
każdy przeciętny szlachcic podolski.”
„ Wsie ukraińskie mało się różniły od wsi z czasów „Ogniem i
Mieczem”. Nie wiedziano tam w ogóle nic o państwie ukraińskim, a gdy który z
chłopów i wiedział, nie obchodziło go ono zupełnie i odnosił się wrogo do
wszelkich innowacji.
Żydzi natomiast, wykazywali zwykłe cechy ich rasy - na wskroś
byli fałszywi i zawsze udawali lojalność wobec tych wszystkich, którzy mieli
siłę w swoim ręku”.
„O tym, że nastawienie agenturalne w Radzie Regencyjnej i
potem P-G-S było faktem, pokazuje stosunek tych władz do powstającej we
Francji, Armii Błękitnej.
W 1918 roku wytworzyła sięsytuacja paradoksalna, i wprost nie do pomyślenia. Lwów krwawił w walce
nierównej, Państwo Polskie rozporządzało świetną (prawie stu tysięczną),
wyekwipowaną, niezrównaną pod względem bojowym Armią Hallera, a sam rząd polski
robił trudności i „grał na zwłokę”, gdy była mowa o sprowadzeniu tej Armii do
kraju.”
Pierwsze oddziały tej Armii formowano już w marcu 1918 roku.
Przykładowo we Włoszech sformowano oddziały liczące 700 oficerów i 38 000
żołnierzy. Sam Ojciec Święty Benedykt XV podarował jednemu z pułków sztandar.
Polonia amerykańska zmobilizowałai
wyposażyła w okresie 16 miesięcy 25 000 żołnierzy. Nawet z dalekiej Brazylii
przyprowadził kompanię kpt. Julian Malinowski. Entuzjazm był szalony.
14 lipca 1918 roku już pierwsze dywizje były gotowe do
wymarszu na front. W chwili załamania się frontu niemieckiego, Armia Polska we
Francji liczyła 5 pełnych dywizji z artylerią, kawalerią i lotnictwem, parkiem
automobilowym, służbami, sanitariatem i sztabem.
Przypomnę, że armia w Polsce lotnictwa nie posiadała.
Od tego czasu, Armia ta stała z bronią u nogi czekając na
zgodę, ale agentura niemiecka blokowała przewóz Armii do Polski. Nawet po
przyjeździe Armii do Polski, nie skierowano jej do rozbijania band ukraińskich
prowadzonych przez Austriaków i Prusaków, ani do walki z Czerwoną Armią
prowadzoną przez Prusaków, tylko rozlokowano w Małopolsce.
Bohaterski wysiłek gen. Rozwadowskiego obrony Podola i
Wołynia rozbija się przez blokowanie pomocy z Polski Centralnej na skutek działania
P-G-S.
P-G-S wydaje polecenie kolejarzom w Lublinie nie puszczania
pociągów z pomocą do Lwowa. Mało tego, odwołuje gen. Rozwadowskiego z dowództwa
i przekazuje je stosunkowo nieudolnemu gen. Iwaszkiewiczowi. Gen. Iwaszkiewicz,
pomimo otrzymania znacznych sił, nie umie, albo nie chce sobie poradzić z
przeciwnikiem.”
Jest to
opisane dokładnie w książce wydanej w 1937 roku w Londynie, przez płk.
Krzeczunowskiego. Poprzez częste zmiany dowództwa J.P-G-S robił wszystko, aby
pomagać czerwonym.
Przechodząc
do Lwowa.
Teren Galicji zamieszkiwało 206 000 ludzi w tym: 105 000
Polaków, 57 000 Żydów i tylko 39 000 tzw. Ukraińców. Piszę specjalnie tzw.,
ponieważ tereny te były miejscem czystek za cara i nie było praktycznie
rodziny, której 3 pokolenia mieszkałyby w tym samym miejscu.
Proszę zauważyć, że obecnie encyklopedia z Wikpedią na czele
podając życiorysy rożnych elit nigdy nie podają kim był ojciec, czy dziad
danego osobnika. Nagle taki polityk pojawia się jak śliwka w kompocie, od razu
dorosły. Nie możemy nawet stwierdzić jakie szkoły taki osobnik kończył i w
jakich miastach. Obecnie podaje się tylko kariery polityczne.
Tak niestety jest do dnia dzisiejszego np. nie znamy żadnego
obecnego polityka z jego rodowodem.
Kto był ojcem takiego osobnika, dziadkiem itd. Fałszerze
historii podają np. w Wikipedii spreparowany życiorys Piłsudskiego - Gineta -
Selmana pisząc, że w 1863 roku jego ojciec kupił majątek Piłsudy. Nie podają co
się stało z prawdziwymi właścicielami majątku. Od kogo ów majatek odkupił i za
ile? Kim był ojciec Piłsudskiego, skąd miał w gotówcetyle pieniędzy, kiedy w owym czasie Powstania
Styczniowego i nałożonych kontrubucji, szlachta nie miała praktycznie wolnej
gotówki. Wolne majątki były tylko po deportowanych na Sybir powstańcach.
Oceniając proporcje narodowościowe widać wyraźnie, że nawet w
tak naciąganych warunkach Ukraińcy nie mają nic do szukania w Małopolsce
wschodniej.
Pomimo tego sztab austriacki, realizując plan sztabu
niemieckiego, jużw sierpniu 1914 roku
podjął decyzję utworzenia Legionu Ukraińskich Strzelców Siczowych.
W obliczu rozpadku Austro-Węgier, w dniu 18 paździenika 1918
roku we Lwowie zebrała się Ukraińska Rada Narodowa w tzw. Narodnym Domu.
Zebrani uchwalili powołanie Ukraińskiej Republiki Ludowej, aż do Sanu. Podano
również rozkaz Strzelcom Siczowym marszu na Lwów.
Co prawda we Lwowie istniały 4 tajne polskie organizacje
wojskowe tj. Polska Organizacja Wojskowa - ok. 300 ludzi. Wśród nich było 80
gimnazjalistów i 30 kobiet. Organizacja ta posiadała 30 ręcznych karabinów i
jeden ckm.
Pozostałe organizacje to: Związek Wolności, Towarzystwo
Wzajemnej Pomocy byłych Legionistów i Polskie Kadry Wojskowe. Łącznie było to
dodatkowo ok. 700 ludzi plus około 100 harcerzy jako wywiadowców. Uzbrojenie
praktycznie nie istniało.
Warszawa i Piłsudski bagatelizowali zagrożenie ze strony
Ukraińców. Jedynie Wł. Sikorski jako przedstawiciel Rady Regencyjnej monitował
Warszawę o koncentracji sił ukraińskich.
31
pażdziernika 1918 roku o godzinie 20.00 kpt. Dymitro Witowski z UGKW wydał
rozkaz Strzelcom Siczowym zamknięcia koszar przy ulicy Kurkowej. Kilka godzin
później na teren koszar usiłował dostać się plut. Andrzej Bataglia. Został
zastrzelony przez Strzelców. Andrzej Bataglia był pierwszą ofiarą w walce o
Lwów.
Pomimo
otrzymania informacji o ataku Ukraińców polscy komendanci nie podjęli istotnych
kroków. Nie zarządzono mobilizacji i nie wzmocniono posterunków.
1 listopada, Ukraińcy zajęli wszystkie istotne punkty
strategiczne. Odbyło się to za cichą zgodą Austriaków. Rano pojawiły się
plakaty o powołaniu Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, a nad ratuszem
powiewała żółto - niebieska flaga. Było to przeprowadzone w podobnym stylu jak
Goldmana - Lenina działania w Petersburgu, czy Moskwie. Ten sam sztab szkolił
wykonawców.
2 listopada kpt. Mieczysław Boruta - Sapiechowicz zajął
Dworzec Główny.
3 listopada siły polskie liczyły ok. 2000 ludzi.
Do 4 listopada toczono gwałtowne walki o Dworzec Główny,utrzymany przez Polaków.
10 listopada udało się żołnierzom mjr. Juliana Stachiewicza,
odbić Przemyśl.
Ludność polska była zaskoczona rozmachem akcji ukraińskiej i
ich brutalnością. Zaskoczeniem dla Polaków były także decyzje komendanta Lwowa
gen. Pfejffera, który dysponując ok. 20 000 garnizonem nie robił nic, aby
zapewnić ochronę ludności cywilnej.
Siły polskie systematycznie rosły osiągając stan ok. 6022
żołnierzy w tym 427 kobiet, 1422 dzieci i młodzieży poniżej 17 roku życia.
Najmłodszym zastrzelonym żołnierzem był 11 letni Antoś Petrykiewicz najmłodszy
bohater odznaczony Virtuti Militari.
Do legendy
przeszedł 14-letni Jurek Bitschan, dzięki wierszowi i piosence Or-To czyli
Artura Oppmana, późniejszego płk. OŚWIATOWEGO WOJSKOWEGO INSTYTUTU BADAWCZEGO.
https://www.youtube.com/watch?v=nrHin2g_WIU
https://www.youtube.com/watch?v=dIN3wdCZjMo
https://www.youtube.com/watch?v=m6YIAkCZxJc
https://pl.wikipedia.org/wiki/Artur_Oppman
Zdziwienie budzi fakt wymazania z podręczników nazwiska tego
poety i pisarza licznych książek m.in. Legend Warszawskich.
Także pomimo rocznicy wyzwolenia Lwowa tj. 22 listopada, nie
wspomniano w mass mediach o tych bohaterskich chłopcach.
22 listopada 1918 roku polskie dowództwo opublikowało
komunikatpodsumowujący tę fazę
operacji.
LWÓW był
wolny.
To nie
zakończyło walk o Lwów.
Jeszcze dwa razy Strzelcy Siczowi podchodzili do Lwowa. I
tak: Ukraińcy 27 grudnia podeszli pod Lwów. Krwawe walki trwały do 29 grudnia w
Persenkówce. Twardy opór Polaków załamał impet natarcia Strzelców.
Podobnie
Strzelcy zaatakowali 16 lutego Lwów, ale i ten atak został odparty przez
Polaków.
4 maja 1919 roku w Katedrze rzymsko-katolickiej odbyło się
nabożeństwo dziękczynne za udaną obronę miasta.
Zwycięstwo pod Lwowem i zajęcie Wilna wzmocniło morale
powstającej Rzeczypospolitej.
W walkach o Lwów zginęło 439 obrońców w tym 109 stanowili
uczniowie szkół średnich.
Duże straty poniosła także ludność cywilna mordowana przez
Strzelców i uwolnionych przez nich bandytów z więzienia. Najbardziej znanym
jest fakt zamordowania 4 listopada m.in. piętnastoletniego chłopca Adama
Michalewskiego.
Dopiero 8
maja 1919 roku gen. Haller obejmuje dowództwo tzw. frontu ruskiego od Pińska,
aż po Karpaty.
W lipcu 1919
roku Wojsko Polskie wyparło Ukraińców za Zbrucz.
Pomimo, że Ukraińcy doskonale wykorzystali nieudolność gen.
Iwaszkiewicza i umocnili się w terenie oraz dysponowali podobną liczbowo armią,
w ciągu 8 dni ich oddziały zostały rozbite. Ofensywie gen. Hallerowi zawdzięcza
Lwów i Małopolska wschodnia swe ostateczne oswobodzenie. W ciągu 13 dni
ofensywy gen. Haller zdobył: 133 armaty, 35 karabinów maszynowych, 5000 wagonów
kolejowych i wziął do niewoli ponad 10 000 jeńców.
Co zrobił Piłsudski Ginet - Selman po takim błyskawicznym
sukcesie gen Hallera? No oczywiście odwołał go ze stanowiska przenosząc na
Śląsk, rzekomow związku z powstaniami.
Co robi
dalej Piłsudski Ginet Selman?Rozwiązuje
Błękitną Armię i prawie 50% żołnierzy demobilizuje tuż przed ofensywą
Tuchaczewskiego na Polskę.
Nie można
tego inaczej nazwać jak zdradą, sabotażem i dywersją.
Jako anegdotę i cyrk robiony przez tzw. Ukrainców należy
przytoczyć informację o cmentarzu,jaki
wybudowali Strzelcom Siczowym przy Cmentarzu Orląt we Lwowie. Wbrew nazwie nie
są to żadne groby tylko atrapy zbudowane na złość Polakom.
Podobna walka o Lwów miała miejsce w 1944 roku.
Akcja „Burza” rozpoczęła się na Kresach 22 lipca 1944 walką o
wyzwolenie Lwowa. Już PO TYGODNIU OD WYZWOLENIA LWOWA, przy pomocy oddziałów AK
i Armii Czerwonej, w nocy z 2 na 3 sierpnia aresztowano 30 wyższych oficerów AK
zaproszonych na spotkanie z generałem Iwanowem, czyli sławnym inaczej Sierowem,
szefem organizacji Smiersz, czyta j- GRU. Ok. 4500 żołnierzy zaraz potem
aresztowano, a następnie w kilka miesięcy później wymordowano w Turzy Małej
poprzez podrzynanie gardeł.
Ciekawe, dlaczego IPN nie poruszał nigdy sprawy BOJU O LWÓW ?
Sam musisz się domyśleć jakie są cele IPN-u.
O tym, że tzw. polscy historycy urzędowi nie tylko ukrywają
prawdę o Powstaniu Lwowskim, ale wręcz wymazują ją ze zbiorowej pamięci Narodu
świadczy fakt braku jakiejkolwiek informacji w podręcznikach szkolnych, a
minęło już prawie 30 lat od „przemian”. Ciekawe, że Lwowiacy zostali
przesiedleni do m.in. Wrocławia. Żadna wrocławska uczelnia nie zajmuje się
tematem Powstania we Lwowie. Podobnie jak lubelskie uczelnie [a jest ich sporo]
nie zajmują się ofiarami Majdanka po 1944 roku!Musisz sam się domyśleć PT Czytelniku dlaczego? Uczelnie te najgłośniej
protestowały przeciwko dekomunizacji. Wrocławska uczelnia w klasyfikacji ponad
20 000 wyższych uczelni zajmuje 19 700 któreś miejsce.
Potwierdzają natomiast fakt powstania we Lwowie, podobnie jak
w Wilnie, wspomnienia powstańców, przypadkowo przemycane. I tak w
publikacjipt: ”Wierni Akowskiej
Przysiędze” str. 329 znajdujemy ślad powstania:
„W lipcu było ciepło i słonecznie, dziewczyny w lekkich
sukienkach spacerowały po Parku Stryjewskim i Wałach Hetmańskich.
Rozpoczęła się operacja, do której się przygotowali, a 23
lipca 1944 roku były walki.
Chodziło, przypominam, o opanowanie miasta przez Armię
Krajową przed wkroczeniem wojsk sowieckich, by Polacy mogli wystąpić jako
gospodarze terenu i być liczącym się partnerem w rozmowach z przedstawicielami
Armii Czerwonej.
Walki toczyły się zacięte. Roman walczył na Placu Mariackim.
Niemcy bronili się w hotelu Georga, w Kościele Marii Magdaleny, Sowieci
podchodzili pod miasto.
Kortumowa Góra, zna pani tę nazwę? To było ważne miejsce.
Takie małe Monte Cassino. Niemcy trzymali się mocno. My atakowaliśmy z dołu od
strony miasta, ale ataki załamywały się raz po raz pod morderczym ogniem
nieprzyjaciela. Straty były duże, ale jednak przegoniliśmy Niemców.
23 lipca
trzema kolumnami wchodzą Sowieci do miasta. Jeszcze wszystko może się dobrze
skończyć. W oknach wiszą flagi biało-czerwone. Wolność jest tuż, tuż.
28 lipca
zostaliśmy rozbrojeni. Ciężarówkami zabrano nas do więzienia Łąckiego.
31 lipca 1944 roku płk Filipkowski kierujący akcją „Burza” w
okręgu lwowskim wraz z innymi dowódcami odleciał na rozmowyz generałem Michałem Żymierskim. Żymierskiego
spotykają w Żytomierzu. Jest z nim kilku generałów w polskich mundurach oraz
płk Marian Spychalski [późniejszy marszałek PRL].
W nocy z 2/3 sierpnia płk Filipkowski z oficerami zostają
aresztowanii przewiezieni do więzienia
NKWD.
Tymczasem we Lwowie na życzenie NKWD zarządzono odprawę
oficerów w kwaterze komendy AK. Miało to być spotkanie z generałem sowieckim
Iwanowem. Temat: Formowanie dywizji Armii Krajowej. Przybyło ok. 30 oficerów.
Dowiedzieli się, że gen. Iwan Sierow [katAK w Wilnie i Warszawie] nie może przyjść, ale zaprasza do siebie.
Willisy zawiozły ich do dawnego pałacu Biesiadnickich. W sali, do której ich
zaproszono byli już oficerowie sowieccy. Po kilku minutach wszedł jakiś
pułkownik sowiecki i poprosił, aby najstarszy stopniem złożył mu meldunek.
Powstał major STASIEWICZ i oznajmił, że obecni polscy oficerowie reprezentują
jednostki bojoweorganizowanej polskiej
5 dywizji Armii Krajowej, która chce walczyć przeciwko Niemcom u boku Armii
Czerwonej. Gdy skończył sowiecki pułkownik wyciągnął dwa pistolety i wrzasnął „
Rukiw wierch!”,wszystkich pojmano i zawieziono do
więzieniana ul.Łąckiego”.
Czyli,
widzisz Kochany Wnuczku jak po prawie 50 latach ustaliłem miejsce Drugich Orląt
Lwowskich, żołnierzy AK w lasach Turzyńskich.
Słusznie
więc ludność nazywa to miejsce Małym Katyniem. W zbiorowych mogiłach leży ponad
2500 polskich żołnierzy [w Katyniu zamordowano ok. 4500].
Małe sprostowanie części pierwszej. W Gdańsku, miejsce mordów
NKWD i UB znajdowało się po lewej stronie ul. Marksa/Hallera stojąc twarzą w
stronę morza, a nie po prawej. Osobiście jeszcze 4 lata temu widziałem palące
się na śladach grobów świeczki. Jak podałem deweloper zbudował na terenie
cmentarza apartamentowce. Historyków Uniwersytetu Gdańskiego to miejsce nie
interesuje. Podobnie jak inne miejsca kaźni. Przypomnę, a wiem to od
bezpośrednich świadków, więźniów, że w 1949 roku byli aresztowani nie przez UB
na terenie Gdańska, ale przez NKWD.
Dziwne są losy płk Filipkowskiego. W Wikipedii znajdujemy
informację, że p. W. Filipkowski został zwolniony w więzienia NKWD i już w 1947
roku podjął pracę w Hucie Szkła w Pieńsku koło Zgorzelca, jako dyrektor administracyjny.
Zmarł w 1950 i został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim.
Zwolniony w 1947 roku „zapluty karzeł reakcji” zostaje
zatrudniony na stanowisku dyrektora, a pośmiertnie do stopnia generała podnosi
go Wałęsa. Wnuczku, te okoliczności i niedomówienia w życiorysach zmuszają do
zastanowienia.
Zbrodnia w Turzy i Powstanie we Lwowie są ewidentnymi
dowodami jak ogłupia się ludzi nad Wisłą i wymazuje pamięć historyczną. Okazuje
się, że wystarcza jedno, dwa pokolenia, aby wnuki już nic nie wiedziały o
swoich dziadkach. Typowe pranie mózgu robione „rencami”sąsiadów, członków tego samego narodu. Pomimo
istnienia całej masy tzw. placówek naukowych, instytutów historii,
utrzymywanych z podatków społeczeństwa i rzeszy absolwentów historii, w
podręcznikach brak wzmianki, że we Lwowie w związku z „Akcją Burza”także wybuchło powstanie, podobnie jak w
Wilnie. O Powstaniu w Wilnie– „Ostra
Brama”, wolno było pisać, o Lwowie był jak widać zakaz, a była to jedyna
zwycięska walka o polskie miasto. Bój o Wilno i Warszawę skończył się klęską.
Miast nie wyzwolono.
W poprzednim odcinku BOJU O LWÓW opublikowałem zeznanie
pierwszego świadka żołnierza AK o pseudonimie Tank, który obserwował mordowanie
Bohaterskich Wyzwolicieli Lwowa w 1944 roku poprzez podrzynanie im gardeł.
Zeznania jego zanotował na taśmie magnetofonowej kapelan AK ks. Pelc. Taśma ta
w 1984 roku trafiła do p. Sokołowskiego, działacza podziemia w okresie stanu
wojennego oraz członka Franciszkańskiego Ruchu Ekologicznego, Charytatywnego i
Historycznego. Pan Sokołowski [znany mi osobiście, już nieżyjący] przekazał ją
p. Lechosławowi Witkowskiemu. Pan L. Witkowski, były goniec gen. Okulickiegi
prowadził w stanie wojennym jedyną nieodkrytą drukarnię podziemną w
Trójmieście.
Drukarnia była tak zamaskowana, że pomimo ponad 3 miesięcznej
obserwacji prowadzonej z położonej po przeciwnej stronie ulicy przychodni i
„kipieli” mieszkania, UB nie udało się jej odnaleźć. O prowadzeniu inwigilacji
z okien przychodni poinformowały p. L. Witkowskiego pielęgniarki tej
przychodni. Nie muszę wyjaśniać, że teczki p. L. Witkowskiego w IPN nie ma!
Podkreślam to specjalnie, aby uzmysłowić tym wszystkim eunuchom intelektualnym,
którzy chcą opierać wszystko na tzw. dokumentach, jak to wygląda faktycznie.
Zresztą, podobnie mojej teczki też nie ma pomimo istnienia
wielu moich kart w innych teczkach.
Jak mi powiedział płk A. Hodysz tylko ok. 5% teczek w Gdańsku
przekazano do IPN-u, a praktycznie żadnych z Informacji Wojskowej.
Po otrzymaniu taśmy z zeznaniami bezpośrednich świadków
mordów przeprowadzonych w Turzy p. L. Witkowski najpierw przepisał taśmę, a
następnie na posiadanym powielaczu wydrukował tekst w całości. Było tego 16
stron maszynopisu.
Potwierdza jego zeznania wycinek Nowego Dziennika z 3-4
stycznia 1987 roku z Londynu [Stamford, Bridgeport, New Haven Ludwig Wagner]. W
następnym roku p. L. Witkowski wraz z śp. Żoną [znaną mi osobiście] dokonał
osobistego sprawdzenia faktów, bezpośrednio na miejscu zbrodni. Początkowo
trafił na dużą nieufność mieszkańców i widoczny wielki strach. Po pewnym czasie
udało mu się uzyskać istotne informacje, potwierdzające fakt zbrodni. [L.W.
próbował zainteresować tą sprawą Biskupa Tokarczuka, ale na rozmowie się
skończyło].
Jest to kolejne opracowanie powstałe dzięki pracy Przyjaciół
„Muzeum Sybir pro Memento” [pierwsze to była” Zbrodnia na Morzu Białym”], za co
serdecznie wszystkim dziękuję.
Tak więc nadal nie wolno wymieniać i wspominać poległych o
wolność Polaków. Sprawa Boju o Lwów i Wilno jest nadal niepoprawna politycznie.
Dlaczego więc mówi się o jakiś przemianach po 1989 roku?
Sylwester Gozzolini urodził się około 1177 r. w Osimo pod
Ankoną. Był synem wpływowego prawnika, który wysłał go na studia do Bolonii.
Szybko zmienił kierunek studiów - zaczął zgłębiać teologię. Długie godziny
spędzał na modlitwie. Chociaż ojciec nie wyraził zgody (nie odzywał się do syna
przez dziesięć lat), Sylwester został księdzem. Był potem kanonikiem w Osimo.
Oddał się pracy duszpasterskiej z takim zapałem, że wzbudził wrogość
miejscowego biskupa.
Gdy miał pięćdziesiąt lat zobaczył rozkładające się szczątki
niegdyś pięknej osoby. Zrobiło to na nim takie wrażenie, że całkowicie zmienił
tryb życia. Od 1227 r. przez trzy lata przebywał w pustelni w Grotta Fucile.
Prowadził tam bardzo surowe życie. Wkrótce zaczęli schodzić się do niego
uczniowie, którzy chcieli żyć tak jak on. Trzeba było założyć dla nich
klasztor, który powstał na Monte Fano pod Fabriano.
Gdy Sylwester zastanawiał się, jaką regułę wybrać dla nowych
braci zwanych potem sylwestrynami miał wizję, w której różni założyciele
zakonów polecali mu swoje reguły. Wybrał Regułę św. Benedykta i na jego ściśle
zachowywanej regule oparł swoją. W 1247 roku uzyskał od Innocentego IV w Lyonie
bullę zatwierdzającą nowe zgromadzenie, które rozrosło się jeszcze przed jego
śmiercią.
Św. Sylwester był dobrym kaznodzieją, cechowała go pokora i
surowość życia pełnego pokuty. Czcił Eucharystię i Matkę Najświętszą. Zmarł 26
listopada 1267 r. Papież Klemens IV przyznał mu tytuł błogosławionego. Jako
świętego wpisano go do Martyrologium Rzymskiego na polecenie Klemensa VIII w
1598 r.https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/11-26b.php3