niedziela, 10 sierpnia 2025

Niewygodna historia hiszpańskiej wojny domowej - Juan Eslava Galan, czyli jak adiós (dosł. "z Bogiem") zastępowano neutralnym światopoglądowo salud ("bądź zdrów")

Czytelniku,

Warto zaznajamiać się z pozycjami, które pokazują, że wywoływane rewolucje  i wojny, niosą ze sobą zmiany, które ktoś zawsze zaplanował. I chodzi o to, by je zawczasu zauważyć i umieć nim przeciwdziałać.

W pozycji Niewygodna historia hiszpańskiej wojny domowej, której autorem jest Juan Eslava Galan, widać jakie zmiany zachodziły wtedy, co może nam pomóc lepiej zrozumieć co się dzieje dziś w UE.

 

„ ……        WIEDZĄ TO WSZYSCY - KAPELUSZ ZNAKIEM FASZYSTY

 

Wraz z postępami wojny, a także wojsk frankistowskich na wszystkich frontach, anarchiści przestaną się dąsać i zaczną wreszcie przestrzegać odgórnych wytycznych ("Zrzekniemy się wszystkiego prócz zwycięstwa" - powie o zmianie strategii Buenaventura Durruti, anarchistyczny wodzirej). Dzięki temu nieskuteczne dotąd milicje rewolucyjne, którym w końcu sprzykrzyło się oddawanie terenu przeciwnikowi, przyjmą wojskowy model komunistycznego Piątego Regimentu, przynajmniej do czasu sformowania prawdziwego wojska - hiszpańskiej Armii Ludowej. Zanim to jednak nastąpi, musi minąć jeszcze parę miesięcy i dojść do kilku kolejnych rozczarowań. Tymczasem szerzy się rewolucyjny entuzjazm. Ulice zapełniają się mieszkańcami w ubraniach roboczych lub koszulach, w czerwono-czarnych chustach na szyi, w rogatych furażerkach, uzbrojonymi w karabiny, pistolety zatknięte za lederwerki oraz w inne wojskowe rekwizyty otrzymane w chwili rozdawnictwa broni. Kapelusze i krawaty zostają zdyskredytowane w związku z ich burżujskimi konotacjami, innymi słowy - uznane za charakterystyczne przymioty wyzyskiwaczy robotników. W "Solidarności Robotniczej" artykuł głosi: "kapelusz jest nieestetyczną częścią stroju, zbędną i demonstrującą domniemaną wyższość osobnika, który włożył go na swoje ciemię (...); gdy na ulicy przestaniemy widzieć nakrycia głowy, wtedy rewolucja będzie nasza". Honorowe stowarzyszenie kapeluszników czuje się dotknięte i wywołane do tablicy, odpowiada więc w obronie własnego stylu życia: "Uznani doktorowie potwierdzają, iż to właśnie z przechadzania się bez kapelusza, z odkrytą głową, nieosłoniętą żadnym rondem ani daszkiem czapki, bierze się różnorakie zło, takie jak rozmiękczenie masy mózgowej pod wpływem słońca oraz pogorszenie wzroku. Wszyscy powinniśmy przykrywać głowę". W efekcie "Solidarność Robotnicza" łagodzi swoje pierwotne stanowisko, przyznając teraz, że kapelusz lub czapka mogą być, a niekiedy nawet obiektywnie są, korzystne ze względów zdrowotnych. Zmieniając stanowisko, gazeta bierze pod uwagę również i inne negatywne konsekwencje związane z zakazem noszenia kapeluszy, jak choćby groźbę utraty pracy przez zatrudnionych w wytwarzającej je gałęzi przemysłu. Mimo to w strefie republikańskiej wyraźnie spada liczba noszonych wykwintnych nakryć głowy. Potwierdza to nawet sposób, w jaki po zakończeniu wojny będzie reklamować się madrycka wytwórnia kapeluszy Brave, która zamknęła swoje podwoje na czas wojennej zawieruchy: "Radykałowie komuszy nie nosili kapeluszy". Bardzo to skuteczna przynęta dla obywateli o gnuśnym usposobieniu bądź podejrzanej proweniencji, którzy rozpaczliwie usiłują zdystansować się od obozu przegranych i uniknąć czystki przeprowadzanej przez powołane w tym celu trybunały.

 

W 1936 roku strefę republikańską zalewają anarchistyczne skróty (FAI, CNT, UGT *[Powszechny Związek Robotników (UGT - Unión General de Trabajadores) - powstały po Wystawie Światowej w 1888 r. w Barcelonie ogólnohiszpański związek zawodowy, do lat trzydziestych zajmujący pozycje socjaldemokratyczne. O przyjęciu ideologii marksizmu walczącego zadecydował związkowy przywódca Largo Caballero, angażując UGT w górniczą rewolucję 1934 r. w Asturii, krwawo zdławioną przez wówczas wiernego Republice generała Franco. W czasie wojny domowej syndykaliści z UGT zdecydowanie i aktywnie opowiedzieli się po republikańskiej stronie. Zdelegalizowany po wojnie związek ponownie zaczął funkcjonować w Hiszpanii po powrocie rządów demokratycznych w 1978 r. i do dziś odgrywa jedną z wiodących ról na hiszpańskiej scenie związkowej.], POUM *[Robotnicza Partia Zjednoczenia Marksistowskiego (POUM - Partido Obrero de Unificación Marxista) - komunistyczna partia polityczna o trockistowskich korzeniach. Współtworzyła rząd Frontu Ludowego i walczyła w wojnie domowej po stronie Republiki, lecz była krytycznie nastawiona do innych organizacji (i vice versa), doprowadzając do wielu tarć, a nawet starć.]...), a także nieodłączny i wszechobecny symbol sierpa i młota. Powszechnym standardem staje się używanie zwrotu "ty". Zniesione zostają hierarchie i podział klasowy, następuje odejście od poniżającej formuły zwracania się na "pan", która wyznacza dystans społeczny między wyzyskiwaczem a wyzyskiwanym. Nakazuje się także rezygnację ze stosowania słowa "szef", które ma dla robotnika upokarzający wydźwięk. Od tej chwili szef będzie nazywany el responsable ("osobą odpowiedzialną"). Każdy dla każdego staje się teraz "kamratem" albo "towarzyszem", a tradycyjne pożegnanie adiós (dosł. "z Bogiem") zastępuje się neutralnym światopoglądowo salud ("bądź zdrów"). Policjanci i mundurowi z Guardia Civil, którzy do wczoraj pilnowali porządku publicznego i poszanowania własności prywatnej, dziś powstrzymują się od interwencji w sytuacjach pogwałcenia prawa i samowolki ze strony grup rewolucyjnych - równie dobrze uzbrojonych jak funkcjonariusze państwowi, lecz przy tym znacznie liczniejszych. Na madryckiej ulicy Gran Via czy na barcelońskim bulwarze Las Ramblas milicjanci i milicjantki rozbijają się po kawiarniach i kinach, na lewo i prawo epatując dopiero co pozyskanymi karabinami, furażerkami i opaskami. Powołując się na hasła rewolucji, zajmują i plądrują domy prawicowców, którzy wzięli nogi za pas, gdy tylko zdali sobie sprawę, co się święci. Zrzucane z balkonów meble lądują na środku ulic, gdzie następnie zostają spalone; w imię Rewolucji rekwiruje się żywność i rozmaite przedmioty. Najprzeróżniejsze ludowe komitety milicyjne lub związkowe zajmują pałace, kościoły i rezydencje położone w luksusowych dzielnicach. Ekskluzywne samochody ulegają konfiskacie.

 

"Kilkakrotnie wraz z Margot odważyłyśmy się wyściubić nos na zewnątrz, a raz nawet zebrałyśmy się na odbycie spaceru" - przypomina sobie Felicidad Blanc. "Zeszłyśmy aż do Recoletos. Przy stołach w Cafe Gijón wciąż mogłyśmy dostrzec przyjaciół, niemniej jednak nie pozdrowiłyśmy ich, sparaliżowane wewnętrznym strachem przed tym, że zostaniemy rozpoznane. W Colon przed drzwiami pałacu Medinacelich, na zewnątrz, na izabelińskich krzesłach rozsiadło się kilku milicjantów. Ulica zmieniła się nie do poznania. Spojrzałam na opustoszały Pasaż de la Castellana, po którym przechadzali się jedynie milicjanci w swoich niebieskich mundurach i czerwonych chustach. (...) Nocą można było dosłyszeć strzały, pacos, jak tu je nazywają. Padają z balkonów, a milicjanci odpowiadają ogniem. Każdej nocy rozpętują się niewielkie potyczki. Nie ośmielamy się zapalać świateł, w mieszkaniu poruszamy się po omacku. W ulicznej ciszy można dosłyszeć przechadzające się patrole i słowa: »Dokumenty, towarzyszu«. Ich głosy są jedynymi, jakie słychać, inni jakby przemienili się w nieme cienie. Od czasu do czasu pada jakiś strzał - wymierzony w okno, w którym ktoś odważył się zapalić światło".

 

Republikańskie miasta opanowuje ożywiony ruch samochodów, ciężarówek i autobusów z białymi oznaczeniami związków zawodowych i partii politycznych, namazanymi długim pociągnięciem pędzla. Mnożą się wypadki spowodowane przez domorosłych kierowców bez prawa jazdy. W całym tym zgiełku przewozowym nie brakuje ciężarówek obładowanych dobrami luksusowymi łupieżczego pochodzenia, takimi jak: obrazy, rokokowe krzesła, patelnie, zastawy stołowe, fortepiany, adamaszkowe kotary, które przesłaniają owinięte nimi lampy z Murano... *[Murano - wyspa położona nieopodal Wenecji, która słynęła z produkcji luksusowego szkła i lamp.] Płoną niektóre kościoły i klasztory. Innym budynkom sakralnym oszczędza się pożogi, za to zajmują je bojówkarze, chcąc uniezależnić się w ten sposób od centrali bądź filii poszczególnych koterii w ruchu związkowym. Milicjanci uwiecznili moment sekwestracji, robiąc sobie zdjęcia w ornatach i rokietach, w jednej ręce trzymając karabin, jednocześnie zaś w drugiej - butelkę mszalnego wina. W madryckim kościele Świętego Józefa wielbiony wizerunek Dzieciątka Jezus z miejscowości Bola odziano w niebieski mundur milicjanta i wyposażono w karabin. W kościele Świętej Carmen anarchista Jose Olmeda i jego stronnicy bezczeszczą groby w poszukiwaniu ukrytych skarbów i wyciągają zmumifikowane zwłoki starych kanoników, ustawiając je w pozycjach seksualnych nad ciałami przeorysz i pobierając opłatę za możliwość obejrzenia tak powstałej ekspozycji *[Kilka miesięcy później ten sam Jose Olmeda zostanie postawiony za to i za inne przestępstwa przed republikańskim trybunałem, który skaże go na karę śmierci.].

 

Ludzie szturmują więzienia i oswabadzają więźniów, domniemane ofiary kapitalistycznego ucisku. Wielu z uwolnionych - łotrzy, wałkonie, złodzieje, ludzie wybitnie podłej proweniencji - skorzysta z zaistniałego zamętu, by powrócić do swojej występnej działalności: zapisują się do lewicowych milicji i popełniają kolejne występki pod łaskawym sztandarem rewolucji.

 

"Dwudziestego lipca - przypomina sobie kapitan Uribarri - tych, którzy wyrazili gotowość walki, nie proszono ani o legitymację związkową, ani polityczną. Doszło więc do tego, że w owych kluczowych dniach hojnie rozdawano broń także i wśród tych, którzy takiej gotowości absolutnie nie wyrażali, (...) podpisywali swoją listę werbunkową, zobowiązanie do przestrzegania regulaminu milicji i... do boju! Przede mną stanął człowiek, który już od lat miał przypiętą łatkę złodzieja. Dobrze go znałem. Ba, pewnego razu to ja go wsadziłem za kratki! Nie umiał czytać ani pisać. Miał dwadzieścia osiem lat.

 

- Towarzyszu Uribarri, chciałbym walczyć u towarzysza boku przeciw faszystom... Wie towarzysz, kto ja jestem?

 

- Tak, pamiętam...

 

Nie wyglądał na przekonanego, więc dodał:

 

- Ja »Frysiu« jestem, Federico Perez Margarit, ten od kur w Burjasot... - Wyszczerzył zęby w uśmiechu.

 

- Tak, tych, które zwinąłeś z szopy profesora Gozalbo. Wejdź do biura i niech cię zwerbują...

 

- Trzy miesiące w ciupie, ale to był pierwszy raz, kiedy nie natłukli mi strażnicy. Estic agrant! (Po katalońsku: "To miłe z ich strony!").

 

- Witaj w naszych szeregach!

 

Podałem mu rękę. Spojrzał na mnie ze zdumieniem, zanim, wciąż nieco zaskoczony, w końcu ją przyjął... Znowu zaczął się śmiać, ściskając palcami wytrawnego kieszonkowca moją dłoń dłoń kapitana Guardia Civil".

 

Tak wygląda rewolucja: to lud pod bronią. A broni jest nawet więcej aniżeli samego ludu.

 

Na fasadzie madryckiego pałacu Bellavista, zarekwirowanego i przemienionego w siedzibę Ligi Antyfaszystowskich Intelektualistów, młody Camilo Jose Cela *[Camilo Jose Cela (1916-2002) - wybitny pisarz hiszpański zaliczający się do "Pokolenia '50", laureat literackiej Nagrody Nobla w 1989 r. W swojej twórczości łączył nowe techniki narracyjne z hiszpańską tradycją Złotego Wieku, a także epatowanie realistycznym okrucieństwem z ironicznym dystansem i groteską.] czyta namalowany slogan: "Towarzyszu, wspieraj niezdyscyplinowanie".

 

"Mało prawdopodobne, by przy nakazach takiej treści można było wygrać wojnę" - konstatuje.

 

W Barcelonie zwycięscy anarchiści przeprowadzają rewolucja w drastyczniejszy sposób niż w Madrycie. Jak grzyby po deszczu powstają kolejne utopijne stowarzyszenia bądź organizacje non profit, jak Ateneum Eklektyczne, Liga Antypaństwowych Esperantystów, Stowarzyszenie Naturalistów "Pięcioramienni" czy Studencka Federacja Wolnych Jaźni. Anarchizm wychwala zdrowe i naturalne życie, czystość obyczajów, wstrzemięźliwość, szczególnie jeśli chodzi o uprawianie seksu i picie alkoholu. Domy publiczne zostają "wyzwolone" z tyranii stręczycieli i madames - wyzyskujących "dziewczynki" burdelmam. "Anarchista na pocałunki musi zasługiwać, a nie je kupować". Kiedy na przekór tak szlachetnym intencjom kurwy domagają się prawa do wykonywania zawodu, wymowę owego idealistycznego przykazania usiłuje się nieco złagodzić. W niektórych domach publicznych można przeczytać następujące ogłoszenia: "Towarzyszu, traktuj dobrze wybraną przez ciebie towarzyszkę. Zważ, iż mogłaby to być twoja córka, zważ, że mogłaby to być twoja siostra".

 

W pierwszych dniach najbardziej ortodoksyjni anarchiści próbują zamykać knajpy - "źródło plugastwa, gdzie ojcowie rodzin przepijają dniówkę i rujnują swoje zdrowie" - i proponują na ich miejsce wizyty w muzeach i bibliotekach.

 

Czynsze spadają o połowę, tydzień pracy zostaje skrócony do czterdziestu godzin, a dniówki rosną mniej więcej o piętnaście procent. Handel zostaje poddany kontroli, by wyplenić pośredników, którzy zarabiają, choć nie wytwarzają. Próbuje się narzucić jednakowe zarobki, które zrównałyby wszystkich pracowników w przedsiębiorstwie, od inżyniera przez frezera i szofera aż po dozorcę. Wkrótce będzie trzeba z tego zrezygnować ze względu na uzasadnione protesty wielu pokrzywdzonych. Żaden sprzeciw jednak nie jest tak usprawiedliwiony i skuteczny jak protest meksykańskiej solistki Margarity Carvajal, która pracuje w teatrze i zarabia tyle samo co pracowniczka doglądająca ubikacji. Któregoś dnia artystka stawia się: "Skoro zarabiamy tyle samo, to pomyślałam sobie dzisiaj, że babcia klozetowa wyjdzie na scenę, podczas gdy ja zajmę się toaletami".

 

Antyrewolucyjne nazwy zastępuje się bardziej poprawnymi: Ciudad Real otrzymuje godność Ciudad Libre de la Mancha; Talavera de la Reina od tego momentu będzie się nazywać Talavera del Tajo; Olias del Rey - Olfas del Teniente Castillo; San Lorenzo de El Escorial - El Escorial de la Sierra; San Fulgencio del Segura - Ucrania del Segura... To samo zachodzi w przypadku ulic: madrycka aleja Conde de Peńalver otrzyma nazwę Avenida de Rusia, barcelońska Rambla Świętej Moniki zostanie Ramblą Rewolucji Lipcowej; Via Layetana w swoim czasie stanie się Via de Durruti.

 

Utopia błyskawicznie ukazuje swoje wady. Chociaż anarchiści likwidują więzienia - ten straszliwy kapitalistyczny wynalazek istniejący tylko po to, by zamykać krnąbrnych robotników, haniebne klatki, pobyt w których nie resocjalizuje przestępcy - to jednak szybko okazuje się, że wobec wciąż popełnianych przestępstw sądy i więzienia są nieodzowne. Problem omija się poprzez zmianę nazwy. Od tej chwili więzienie będzie się określać słowem "prewentorium", wyrok skazujący zaś na tyle a tyle lat więzienia - "rozdziałem od wspólnego życia obywatelskiego".

 

Tymczasem w mętnej wodzie rewolucji przestępcy i złoczyńcy korzystają z tak dogodnych okoliczności. Bez przeszkód tuszowane są przypadki wyrównywania rachunków i krwawych wendett, a egzekucje przeprowadzane na przeciwnikach politycznych stoją na porządku dziennym.

 

Prawi obywatele w głębi serca czują niesmak, widząc Republikę w niepożądanych rękach. Trzydziestego lipca grupa intelektualistów podpisuje manifest przygotowany przez Jose Bergmana, opowiadając się "po stronie Rządu Republiki i ludu, który z przykładnym bohaterstwem walczy o swoje wolności". Pośród podpisanych figurują Jose Ortega y Gasset *[Jose Ortega y Gasset (1883-1955) - filozof i profesor akademicki, uważany za jednego z autorów odrodzenia hiszpańskiej myśli filozoficznej na początku XX w. Autor m.in. słynnych i przełożonych na polski esejów Bunt mas oraz Dehumanizacja sztuki.], Ramon Menendez Pidal *[Ramon Menendez Pidal (1869-1968) - słynny mediewista, historyk i filolog, autor fundamentalnych dzieł z zakresu historii Hiszpanii i ewolucji języka hiszpańskiego, m.in. monumentalnej Historia de Espańa.], Gregorio Maranon *[Gregorio Maranon (1887-1960) - historyk, literat i endokrynolog, jeden z najwybitniejszych intelektualistów dwudziestowiecznej Hiszpanii, który bywa zaliczany do "Pokolenia '98".] i Antonio Machado *[Antonio Machado (1875-1939) - poeta hiszpański (brat Manuela) należący do nurtu zwanego "Pokoleniem '98". Ten początkowo hermetyczny modernista w późniejszym okresie zbliżył się do socrealizmu. Autor takich m.in. tomików, jak Soledades, Campos de Castilla, elegii na śmierć Garcii Lorki (El crimen fue en Granada). Po polsku ukazało się jego m.in. Serce i kamień.]. Półtora roku później, w grudniu 1937 roku, już na wygnaniu, Ortega y Gasset wypiera się swojej deklaracji, "którą komuniści i im pokrewni nakazali mu podpisać (w Madrycie), grożąc przy tym najcięższymi konsekwencjami".

 

W drugim obozie także znajdziemy poprawnych politycznie intelektualistów, którzy dla ratowania własnej skóry gotowi są uwierzyć we wszystkich i we wszystko. Manuela Machado *[Manuel Machado (1874-1947) - poeta hiszpański "Pokolenia'98", modernista obracający się w kręgu flamenco i folkloru andaluzyjskiego, wraz z bratem Antoniem autor wielu wybijających się utworów dramatycznych (najsłynniejszy - La Lola se va a los Puertos). Jego osobista twórczość znajduje się dziś w cieniu dzieł brata (w epoce frankizmu sytuacja wyglądała dokładnie na odwrót).], najstarszego z rodzeństwa Machadów, wojna zaskakuje w Burgos, gdzie wcześniej wybrał się, by odwiedzić swoją szwagierkę należącą do tamtejszego zakonu. Manuel, który zawsze był bardziej liberalny, zbuntowany i republikański niż jego brat Antonio, spuszcza zasłonę na swoją niewygodną przeszłość i przystępuje do Ruchu Narodowego *[Ruch Narodowy (hiszp. Movimiento Nacional lub po prostu Movimiento) - wszechobecna struktura frankistowskiego państwa korporatystycznego, na którą składały się cała administracja państwowa (z generałem Franco na czele), jedyna legalna partia (FET y JONS), jedyna legalna struktura hierarchicznych (odgórnych) związków zawodowych, liczne młodzieżówki, organizacje kobiece, oświatowe, hobbystyczne... Negacja systemu oznaczała w najlepszym wypadku ostracyzm, najczęściej zaś - dotkliwe represje. Tej wszechogarniającej strukturze, której niektórzy nie wahają się określić mianem "totalitarnej" (dla innych jest ona jednak "autorytarna", m.in. dla wyśmienitego socjologa polityki Juana Jose Linza), towarzyszyła również ideologia, mająca swoje korzenie w Falandze, lecz de facto od niej odległa - nazywana nacjonalkatolicyzmem.]. W pewnym momencie starszy z Machadów posuwa się wręcz do sklecenia peanu na cześć Franco *[Chodzi o powstały w 1939 r. panegiryk Al sable del Caudillo na cześć wkraczającego właśnie do Madrytu generała Franco.].

 

Santos Martfnez Saura, sekretarz Azańi, wspomina nieprzyjemne spotkanie z milicjantami pod koniec sierpnia 1936 roku: To już ponad półtora miesiąca, jak nie chodziłem rozprostować nóg dalej niż na Campo de Moro, gdzie szef rządu wybierał się - zawsze po jedzeniu - w towarzystwie któregoś ze swoich przyjaciół lub pomocników. Jednego z późnych wieczorów, nie wytrzymawszy zamknięcia wśród czterech ścian i dojmującego skwaru, skorzystałem z okazji, że don Manuel wcześnie wycofał się do swoich pokoi, i wyszedłem na ulicę, kierując swoje kroki do znajdującej się na Gran Via kawiarni Zahara, gdzie spotykają się moi przyjaciele. Właśnie siedziałem tam z nimi i wspólnie komentowaliśmy zmienne koleje wojennej zawieruchy, gdy pojawił się jeden z tych patroli, których członkowie co jak co, ale na pewno nie chcieli znaleźć się na pierwszej linii frontu, czyli tam, gdzie rzeczywiście czyhał prawdziwy wróg (a trzeba pamiętać, że działo się to wtedy, gdy nacjonalistyczne oddziały z Maghrebu i legioniści już wkroczyli do niektórych dzielnic stolicy). Zamiast tego woleli rozbijać się po ulicach i kawiarniach, legitymując każdego napotkanego uczestnika pierwszej lepszej pogawędki, a więc żądając od nich okazania dokumentów tożsamości i listów uwierzytelniających wystawionych przez partie polityczne bądź związki zawodowe. Znakiem firmowym przybyłych była, jak wiadomo, czerwono-czarna chusta na szyi, a także kilka innych paramilitarnych przymiotów, karabin na ramieniu czy też pistolet za pasem, o ile nie jedno z drugim naraz. Wyraźnie rzucało się w oczy, że są (lub byli, jeśli pozbawiono ich piastowanych funkcji) syndykalistami należącymi do jednego z dwóch największych związków zawodowych, które rościły sobie prawa do proletariackiego rządu dusz. Wszyscy obecni okazywali patrolowi swoje papiery i legitymacje. Kiedy przyszła moja kolej, oświadczyłem - co potwierdzili moi współbiesiadnicy - że jestem osobistym sekretarzem prezydenta Republiki i przed wyjściem z pałacu nie pomyślałem o przypilnowaniu, by włożyć do kieszeni jakiś dokument tożsamości. Śmiali się z tych tłumaczeń, nie uwierzyli w ani jedno moje słowo. Kazali mi wyjść za nimi na ulicę, gdzie czekały inne typki ich pokroju. Nie wiem, po jaką cholerę chcieli, żebym im towarzyszył, ani dokąd, ale w końcu, zdobywszy się raczej na szaleństwo niż odwagę, przystałem na ich żądanie. Pod drzwiami kawiarni oczekiwał należący do nich stary samochód, z pewnością kradziony. Diabli wiedzą, ile przestępstw za jego pomocą popełniono, jako że do innych ulubionych rozrywek tego typu czujek należało wkraczanie do mieszkań i po złupieniu ich - zabieranie ze sobą tych pechowców, którzy zostali uznani za prawicowców. Wystarczyło, że nie mieli odpowiednich papierów, dowodu członkostwa w lewicowej organizacji politycznej i tym podobnych dokumentów dowodzących poparcia dla strony rządowej, które milicjanci chcieli w owych dniach krzewić. Nieszczęśników zabiera no w ustronne miejsce, gdzie czekał ich strzał w potylicę W pierwszych miesiącach wojny nie było sposobu, by zaprzestano tego typu praktyk, gdyż wszystkie znajdujące się do dyspozycji republikanów siły o wysokim morale rzucono do boju przeciw rebeliantom stojącym u bram Madrytu. Wracając do mojej historii - już w samochodzie powiedziałem im, żebyśmy przed udaniem się do siedziby ich komitetu najpierw podjechali pod znajdujący się tuż obok pałac, tak abym mógł udowodnić, że ich nie okłamałem. Syndykaliści zgłaszali wątpliwości, pojawiły się różne zdania, niemniej jednak ostatecznie przystali na moją propozycję. Przed olbrzymimi wrotami otoczonymi przez budki wartownicze poprosiłem strażników o wezwanie oficera gwardii pałacowej. Gdy ten rozpoznał mnie, zasalutował w geście pozdrowienia, wysłuchał mnie, po czym na moją prośbę wpuścił nas wszystkich do środka. »Bohaterom zaplecza frontu« odebrało mowę, po chwili wszyscy zaczęli prześcigać się w przeprosinach. Wraz z porucznikiem zdecydowaliśmy, że najlepsze, co możemy zrobić, to poczęstować skonfundowanych bojówkarzy kolacją, jako że trapiący ich głód dorównywał zapewne rozsadzającej ich bezczelności, a w pałacu zawsze znajdowały się zapasy żywności dla oddziału strzegącego budynku. Tak też zrobiliśmy, ale... mało tego! Zaraz potem trzeba było ich wyrzucić, bo już usilnie obstawali przy oddaniu się pod nasze rozkazy".

 

 

 

"SPACERKI ZA MIASTO"

 

Ci, którzy do 18 lipca byli po prostu politycznymi adwersarzami, wnet, z dnia na dzień, przemieniają się w śmiertelnych wrogów. Bunt wojskowy jest iskrą, która doprowadza do rewolucyjnego wybuchu. Nieprzejednane postawy zarówno jednej, jak i drugiej strony konfliktu mają znaleźć swoje rozstrzygnięcie w trakcie wojny domowej. Z jednej strony dominuje "nienawiść przez lata systematycznie sącząca się w serca osób biedujących", z drugiej zaś - "nienawiść pyszałków, zupełnie niepotrafiących znieść hucpy ubogich" (Azańa).

 

Nienawiść pyszałków. To wyrażenie Azańi przywodzi na myśl ustęp ze wspomnień Jose Luisa de Villalongi: "Wciąż pamiętam dzień, jakoś na chwilę przed wojną, w którym moja babcia nagle powiedziała: »Czuję niewypowiedzianą pogardę dla ubogich«. Gdy zaś wszyscy wokół porozdziawiali usta ze zdziwienia, wyjaśniła: »A tak właśnie, no bo ilu ich jest? Miliony. A ilu jest nas, bogatych? Naprawdę niewielu. Tymczasem piastujemy nasze miejsce od wieków i nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby nam je odebrać«".

 

Biedota tłumi swoją skumulowaną nienawiść, majętni zaś również żywią to samo uczucie, tyle tylko, że mogą wykorzystać swoją przewagę. Tymczasem wraz z początkiem wojny nastaje epoka terroru, porwań i zabójstw, których ofiarami padają co bardzie, znaczące osoby zarówno z jednej, jak i z drugiej strony barykady.

 

Już pierwszego dnia - tego samego 18 lipca - milicjanci szturmują szpital Gómez Ulla, porywają wracającego do zdrowia po operacji generała Eduarda Lopeza Ochoę (uczestniczył w represjach w Asturii w 1934 roku), rozstrzeliwują go, kastrują zwłoki, obrzynają uszy, dekapitują nieszczęśnika i odbywają przejażdżkę po ulicach Madrytu z odrąbaną głową, nabitą na kij od miotły. Kilka godzin później zostają rozstrzelani generał Joaquin Fanjul oraz porucznik Quintana, przywódcy buntowników w koszarach La Montana. Osądzający generała Trybunał Wojenny spełnia jego ostatnią wolę: udziela zgody na formalne wzięcie ślubu z wieloletnią narzeczoną.

 

Tego samego dnia w La Coruni buntownicy zatrzymują młodego burmistrza Francisca Pereza Carballo oraz jego żonę Juanę Capdevilla. Jego rozstrzeliwują, ją z kolei w więzieniu czeka wymuszony zabieg aborcji. Później odzyskuje wolność, jednak po kilku dniach prawicowcy ponownie ją zatrzymują, gwałcą i w końcu mordują.

 

Jeden z frankistowskich zarządców La Coruni, Jose Maria de Arellano, usuwa Santiaga Casaresa Quirogę z miejskiego rejestru cywilnego, "albowiem Rejestr Cywilny został stworzony dla istot ludzkich, a nie dla robactwa".

 

Prześladować przeciwnika, osaczyć go, zabić go, jakby miało się do czynienia z robactwem. Krwawa orgia rozszerza się na całą Hiszpanię. Efektem nocnych zatrzymań przez bojówki z jednej bądź drugiej strony konfliktu są dziesiątki rozstrzelanych osób, których ciała walają się w rowach przydrożnych, pod murami cmentarzy, za miastem w szczerym polu. Nazywa się to dar el paseo - "odbyciem spacerku" za miasto.

 

Zrewoltowani wojskowi stawiają przed doraźnym Trybunałem Wojennym, oskarżają o zdradę i rozstrzeliwują swoich towarzyszy, którzy pozostali wierni Republice i legalnie ukonstytuowanemu rządowi.

 

Socjalistyczny przywódca Indalecio Prieto próżno błaga o zaprzestanie dokonywanych przez jego współtowarzyszy karygodnych mordów, będących aktem zemsty za zbrodnie popełniane po drugiej stronie linii frontu: "Posłuchajcie mnie: nie możecie ich naśladować! Nie naśladujcie ich! Swoim zachowaniem musicie okazać swoją moralną wyższość; przerośnijcie ich swoją wspaniałomyślnością. Żeby było jasne - nie proszę was o to, byście zatracili zapal bitewny, męstwo na polu walki. W starciu potrzebne są twarde charaktery (...), hart ducha ze stali, ale proszę też o wrażliwe serca, zdolne do drżenia w obliczu niedoli drugiego człowieka; niech będą one ostoją miłosierdzia, tego subtelnego uczucia, bez którego zatraca się istotę ludzkiej wielkości".

 

Morały Prieto to głos wołającego na puszczy. W niepohamowanej spirali przemocy każda ze stron robi wszystko, co w jej mocy, by eksterminować przeciwnika. Na obszarze "narodowym" prześladuje się i morduje lewicowców (intelektualistów, polityków, burmistrzów); na terenie "republikańskim" - prawicowców (polityków, posiadaczy ziemskich, arystokratów, przedstawicieli kleru, faszystowskich wojskowych). Dochodzi do mrożących krew w żyłach scen, które przywołują na myśl najbardziej ponure momenty z dziejów Hiszpanii.

 

W madryckim więzieniu Modelo jeden z więźniów zwierza się towarzyszowi niedoli:

 

- Wydaje mi się, że jesteśmy uratowani. Ten milicjant, którego pozdrowiłem, był kelnerem w moim ulubionym lokalu. Musi być mi wdzięczny za pokaźne napiwki, jakie ode mnie otrzymywał.

 

Nadchodzi chwila "branki" i wspomniany milicjant-kelner wskazuje na hojnego delikwenta:

 

- Tego rozstrzelajcie w pierwszej kolejności.

 

Milicjanci wleką wspomnianego więźnia pod ścianę. Kiedy odchodzą, powiernik skazanego stwierdza:

 

- Jakie to szczęście, że nigdy nikomu nie wyświadczyłem przysługi, to i nie mam takich "przyjaciół".

 

Po drugiej stronie barykady kilku funkcjonariuszy wiezie skazańca na tyle furgonetki, o świcie, pod mury cmentarza, gdzie go rozstrzelają. Jeszcze w drodze jeden z komanda rzuca:

 

- Ależ zimno! Przemarzłem do szpiku kości.

 

- Właśnie, strasznie chłodno - potwierdza skazaniec, próbując wkraść się w łaski swoich katów.

 

- Nie masz co sobie narzekać, stary łajdaku - napomina go strażnik. - Ty przynajmniej nie będziesz musiał wracać.

 

Ojciec znakomitego mediewisty Julia Valdeona, republikański wykładowca mający posadę w Aranjuez, gdzie współpracuje przy inicjatywach organizowanych przez Dom Ludowy *[Dom Ludowy (hiszp. Casa del Pueblo) - lokalne siedziby socjalistycznej partii PSOE służące robotnikom jako punkt pomocy, spotkań, informacji itd. Pierwszy "dom ludowy" powstał w 1908 r. w Madrycie, notabene w przepięknym pałacu książęcym.], odnosi rany i dostaje się do niewoli na froncie pod Segowia w sierpniu 1936 roku. Jego ziomek z miasteczka Olmedo poznaje go w szpitalu i donosi na niego jako na "wichrzyciela i niebezpiecznego wykształciucha". Trybunał Wojenny skazuje Valdeona na śmierć za nielojalność wobec armii. Powiadamiają krewnych, że rodzina musi zapłacić za trumnę, jeśli życzy sobie, by zwrócono ciało. Rozstrzeliwują go 11 października 1936 roku. Teść straconego, Pio, burmistrz wspomnianego miasteczka z ramienia Republikańskiej Lewicy (a więc z drugiej strony barykady), podziela jego los.

 

O świcie do jego domu wkracza grupa nieco podpitych prawicowców i uprowadza żonę Victorinę, ich córkę Concepción, a także męża tej ostatniej, Bonifacia. Jeden z tworzących szwadron starał się przed laty o względy Concepción i został przez ówczesną pannę odrzucony. Teraz gwałci ją w obecności męża, następnie napastnicy rozstrzeliwują całą trójkę pojmanych.

 

Miesiąc po śmierci starego Valdeona ojciec innego znamienitego historyka Ricarda de la Ciervy y Codorniu, bojownik prawicowej Akcji Hiszpańskiej (Acción Espańola), prawnik i deputowany do Kortezów, podziela ten sam straszliwy los. Zatrzymują go na madryckim lotnisku Barajas tuż przed wejściem na pokład samolotu, zostaje internowany w stołecznym więzieniu Modelo. Siódmego listopada, w obliczu uporczywych pogłosek o "brankach" i egzekucjach, Felix Schlayer, dyplomata z norweskiej ambasady, osobiście zjawia się w więzieniu, by wywiedzieć się czegoś o losie Ricarda de la Ciervy. Mydlą oczy Norwegowi, odsyłając go od jednego wydziału do drugiego, a we wszystkich zapewniają go, że więzień ma się dobrze i jest należycie traktowany. W rzeczywistości rozstrzelali go tego samego ranka w Paracuellos wraz z ośmioma setkami innych osadzonych z więzienia Modelo.

 

"Podczas pierwszych miesięcy walk - opowiada swojemu synowi filozof Julian Marfas *[Julian Marias Aguilera (1914-2005) - filozof i wykładowca, laureat nagrody Principe de Asturias w dziedzinie humanistyki w 1986 r. Ten zorientowany na katolicyzm przedstawiciel hiszpańskiej inteligencji w latach trzydziestych popierał Republikę, a później, po krótkim pobycie w więzieniu, próbował funkcjonować w niechętnej mu frankistowskiej Hiszpanii. Jego synem jest Javier Marias (ur. 1955), jeden z najwybitniejszych hiszpańskich pisarzy współczesnych, autor m.in. przetłumaczonych na polski Serce tak białe oraz Jutro, w czas bitwy, o mnie myśl.], który przeżył wojnę w Madrycie - wszędzie widziało się zatrzymania, którym nierzadko towarzyszyły szturchańce i uderzenia kolbą broni. Do rzadkości nie należały też łapanki w domach, uprowadzali całe rodziny wraz z osobami, które akurat wpadły w odwiedziny. Można było natknąć się na pościg za kimś bądź też na wymianę ognia w nieokreślonym zaułku. W nocy do naszych uszu dochodziły salwy egzekucji wykonywanych na rogatkach miasta, efekt tak zwanych paseos, a także suche, pojedyncze wystrzały pacos oddawane z płaskich dachów (przez strzelców wyborowych, zresztą sam to wiesz). Zdarzało się to przede wszystkim podczas pierwszych dni, gdy już miało się ku zmierzchowi albo też właśnie bardzo wcześnie rano. Jeśli zaś o świcie coś było słychać, były to wystrzały w skroń lub w potylicę. Egzekucji dokonywano z bardzo niewielkiej odległości przy rowach przydrożnych, choć nie tylko w takich miejscach. Niekiedy, jeśli nogi zaniosły cię w nieodpowiednie miejsce w nieodpowiednim czasie, mogłeś zauważyć, jak głowa komuś pęka - i to w znaczeniu dosłownym, niemetaforycznym - gdy ofiara została przed śmiercią zmuszona do klęknięcia, czy też ujrzeć wypływającą z czaszki miazgę mózgową. Najlepiej było wtedy iść dalej, nie oglądać się, odejść jak najszybciej, i tak nie można było nic zrobić (...). Do tego samego dochodziło w obu strefach. Nieco później po naszej stronie barykady położono temu kres, chociaż tylko w jakiejś mierze, niewystarczająco; w tej drugiej praktycznie nawet nie podejmowano takich prób, ani przez trzy długie lata wojny, ani nawet później, w obliczu już zwyciężonego przeciwnika". Julianowi Marfasowi przez całe życie towarzyszyło rozdzierające wspomnienie: "Jechaliśmy tramwajem, skręciliśmy z Alcala, wjeżdżając w ulicę Velazqueza. Wtedy jedna z kobiet, która siedziała w rzędzie przed nami, wskazała palcem na jakiś dom, na jedno z wyższych pięter, i powiedziała do swojej towarzyszki podróży: »Patrz, tu mieszkała familia jakichś bogaczy; wszystkich wygoniliśmy i zabraliśmy na 'spacerek'. Najmłodszego z rodziny, niemowlaka jeszcze, sama wyjęłam z kołyski, złapałam za stopy, zrobiłam nim kilka młynków i cisnęłam o ścianę tego mieszkania. Nikomu nie przepuściliśmy z całej tej pierdolonej rodzinki«. (...) Kobieta ta opisywała swoje bestialstwo (...) z naturalną swobodą, bez nadawania temu jakiegoś większego znaczenia, za to z poczuciem całkowitej bezkarności, która panowała w tamtych dniach, nawet bez przykładania wagi do tego, że ktoś mógłby to usłyszeć. Mówiła o tym wręcz z dumą". Marfas pamiętał też inne barbarzyństwo, popełnione z kolei przez drugą stronę: po wkroczeniu do Rondy narodowcy zawlekli trzech więźniów na ubocze, by tam ich rozstrzelać. Najpierw jednak zmusili ich do wykopania sobie grobów. Jeden z nich, Emilio Mares, syn republikańskiego alkada, postawił się swoim katom: "Możecie mnie zabić i zabijecie mnie - powiedział im - Ale nie będziecie sobie ze mnie kpić".

 

Emilio Carrere opisuje atmosferę "spacerków" w Madrycie: "Dwunasta w nocy, kawiarnia Universal pękająca w szwach od hołoty w niebieskich strojach. Chlejusy, które przed chwilą były złodziejami, oczekujące świtu, by stać się mordercami. Kobiety oszołomione brandy i lubieżnym nekrofilskim pożądaniem; kurewki uczestniczące w egzekucjach".

 

Poprzestańmy na tym, co już zostało wymienione. Na przestrzeni kilku miesięcy z przyczyn politycznych morduje się tysiące niewinnych mieszkańców. To tysiące tragedii, które dotyczą praktycznie każdej hiszpańskiej rodziny. Tysiące zabitych osób, a każda z własną wstrząsającą, przeraźliwą historią.

 

W trakcie trwania wojny represje przyczynią się do co najmniej tylu śmierci, do ilu dochodzi w wyniku samych działań na froncie. A być może wręcz liczebnie je przewyższą.

 

W małych miejscowościach marne ma szanse na ocalenie ten, kto ostał się po nieodpowiedniej stronie - wszyscy wszystkich znają po sąsiedzku i to samo tyczy się ich poglądów. W miastach są większe możliwości skutecznego zapadnięcia się pod ziemię bądź anonimowego ukrywania się. Wielu opuszcza swoje domostwa, przebiera się i przenosi do tymczasowych mieszkań, skromnych pensjonatów. W Madrycie niemal siedem tysięcy prawicowych uchodźców gromadzi się w ambasadach, korzystając z ochrony zapewnianej przez immunitet dyplomatyczny. W ciągu całej wojny Czerwony Krzyż zapewni wiele dwustronnych wymian więźniów. Inni z kolei, zamiast uciekać, decydują się pójść na ochotnika na pierwszą linię frontu, gdzie czują się bezpieczniej niż na tyłach, a w niektórych przypadkach mają także nadzieję, że przy pierwszej lepszej okazji uda im się przejść na drugą stronę barykady. Często też powtarzają się zupełnie niespodziewane konwersje ideologiczne na zapatrywania panujące w danej strefie, czego dobrym przykładem jest wcześniej opisany przypadek Manuela Machado. Ze względu na popyt na falangistowskie koszule w strefie narodowców zaczyna brakować jasnoniebieskich nici. Błękitna koszula jest niczym list żelazny, który zapewnia możliwość swobodnego poruszania się po ulicach (stąd bywa nazywana "kołem ratunkowym"). U frankistów demokracja i pluralizm same w sobie stają się podejrzane. Naciska się na mniej liczne partie, by dokonały samorozwiązania, nawet jeśli są z prawicy. Jak to się mówi, przezorny zawsze ubezpieczony.

 

Wiadomość wzięta z prasy: "Zastępca przewodniczącego Radykalnej Partii Autonomicznej oraz sekretarz tego ugrupowania odwiedzili przedstawiciela władz cywilnych i oświadczyli, że choć ugrupowanie zostało już jakiś czas temu rozwiązane, pragną ponownie zapewnić go, że likwidacja partii rzeczywiście miała miejsce. Jednocześnie wyrazili ubolewanie, że brak funduszy nie pozwoli im na dokonanie wpłaty na Wojsko, i po raz wtóry uczynili wiadomym, że wspomniane ugrupowanie przestało istnieć".

 

Cały szereg innych organizacji bierze przykład z ugrupowań partyjnych i dokonuje samorozwiązania - tak na wszelki wypadek. Wśród nich zdarzają się wspólnoty tak apolityczne jak Krajowy Związek Kierowców Samochodów, Stowarzyszenie Pracowników Smażalni Ryb czy też Zrzeszenie Producentów Krzeseł Trzcinowych.

 

Tymczasem po przeciwnej stronie rewolucja rozkręca się własnym rytmem. "Analfabeta, który przewodniczy trybunałowi ludowemu, ma większą władzę niż sędzia Sądu Najwyższego. Rozkazy sierżanta milicji znaczą więcej niż wytyczne porucznika w wojsku. Przewodniczący komitetu dzielnicowego CNT lub FAI ma więcej do powiedzenia aniżeli członek Rządu" (Serrano Suńer).

 

Dwudziestego drugiego sierpnia milicjanci wkraczają do więzienia Modelo, czemu nie może zapobiec ani dyrektor zakładu, ani podlegający mu urzędnicy. Brygada wybiera najlepiej wykształconych spośród prawicowych więźniów i w nocy z 22 na 23 sierpnia rozstrzeliwuje ich. Z tarasu sąsiadującego budynku inni milicjanci strzelają do więźniów na jednym ze spacerniaków; w ten sposób zabijają tuzin z nich.

 

Gdy wieść o tym dociera do uszu Indalecia Prieto, ten skomentuje to: "Dziś oto przegraliśmy wojnę".

 

 

 

KLECHY POD ŚCIANĘ!

 

Zgodnie z katechizmem rewolucjonisty Kościół jest opium dla ludu i odwiecznym wspólnikiem klasy wyzyskiwaczy. Już od kilkudziesięciu lat krzewiciele antyklerykalizmu rzucają na Kościół oskarżenia o przepych i obojętność wobec nędzy proletariatu, cechy stojące w jaskrawej sprzeczności z ewangelicznym nauczaniem. Wymizerowany robotnik mający na utrzymaniu dzieci ostro kontrastuje z wizerunkiem opasłego duchownego, który - z rewolucyjnego punktu widzenia - wiedzie rozkoszne, pańskie życie próżniaka kosztem potu, krwi i łez proletariuszy. Kumulowana od pokoleń nienawiść znajduje gwałtowne ujście latem 1936 roku. Rozszalałe masy wykorzystują bałagan w państwie do plądrowania i puszczania z dymem kościelnych włości. Płomienie trawią około dwudziestu tysięcy domów bożych, ludzie mordują siedem tysięcy zakonników (ginie co szósty spośród wszystkich) *[Dokładny spis kościelnych ofiar wygląda następująco: trzynastu biskupów, cztery tysiące stu osiemdziesięciu czterech proboszczów, dwa tysiące trzystu sześćdziesięciu pięciu zakonników i dwieście osiemdziesiąt trzy mniszki. Źródło: Antonio Montero, Historia de la persecución religiosa en Espańa (1936-1939), Madryt 1961.].

 

Mimo iż Kościół jest dziełem boskim, reakcja tej instytucji i stojącego na jej czele prymasa kardynała Isidra Goma na wybuch wojskowego buntu jest bardzo ludzka - opowiada się po frankistowskiej stronie, usprawiedliwiając rokosz wojskowych przed społecznością międzynarodową. Gdy wojna domowa dobiegnie końca, kardynał Goma osobiście przypieczętuje układ Kościoła z Rządem, wręczając hiszpańskiemu Caudillo symboliczny Miecz Zwycięstwa. Tymczasem w kościele w Castańo del Robledo, górzystej wiosce położonej w prowincji Huelva w paśmie Sierra de Aracena, górnicy podpalają nastawę ołtarza. Gdy narodowcy zajmują mieścinę, pochodzący z niej biskup Pampeluny zleca snycerzowi wyrzeźbienie wielkiej postaci patrona Hiszpanii, świętego Jakuba pogromcy Maurów (hiszp. Santiago Matamoros), która miałaby zastąpić ołtarzowe retabulum. Instrukcje prałata nie pozostawiają niedomówień: Maur w turbanie, który zawsze znajdował się w tradycji ikonograficznej postaci Jakuba, ma zostać zastąpiony przez podobiznę Lenina dzierżącego w ręku płonące łuczywo (symbol świątyń, które spłonęły z poduszczenia czerwonej hydry). Czterdzieści lat później - podczas hiszpańskiej transformacji ustrojowej - postać wodza radzieckiej rewolucji zostanie za zgodą proboszcza władz lokalnych zastąpiona przez tradycyjnego Maura, aby nie prowokować mieszkańców o poglądach komunistycznych *[Figurka z miejscowości Castafto del Robledo, tym razem ta przedstawiająca Maura zwyciężonego przez świętego Jakuba, ostatnio znowu przestała być poprawna politycznie, szczególnie zważywszy na zagrożenie ze strony fundamentalizmu islamskiego. Być może warto więc zastąpić ją postacią Marsjanina (przyp. aut.).].

 

Jedynym regionem, którego nie obejmuje ogień rewolucji, jest tradycyjnie katolicki Kraj Basków. W tej części Hiszpanii nie dochodzi do prześladowań Kościoła, nie płoną świątynie ani nie następuje kolektywizacja dóbr odebranych bogatym posiadaczom. Poza sporadycznymi zabójstwami życie w regionie toczy się swoim normalnym rytmem.

 

Jedynym, który rozstrzeliwuje księży w Kraju Basków, jest Francisco Franco. Los ten spotyka kilku baskijskich proniepodległościowych duchownych, którzy wspierali obóz republikański.

 

Pod auspicjami rewolucji paramilitarne bojówki rządzą się niczym paniska, a rząd tylko bezradnie przygląda się owej kipiącej przemocą samowolce. Ulice i drogi krajowe zapełniają się milicyjnymi czujkami. Chcąc przebyć trasę z Madrytu do Walencji, podróżny musi przebrnąć przez nawet do stu trzydziestu sześciu kontroli drogowych, co praktycznie podwaja czas spędzony w drodze. W całym tym wszechobecnym bałaganie wielu pospolitych przestępców, zapisanych do organizacji partyjnych bądź związkowych, próbuje tuszować swoje występki, nazywając je rewolucyjnymi czynami podjętymi w obronie Republiki. Do znudzenia powtarzają się rewizje, bezprawne zatrzymania, rozboje, rabunki pod płaszczykiem konfiskaty mienia, wtrącenia do więzień ludowych, przetrzymania w katowniach, tortury i morderstwa - niekiedy będące wynikiem wyroku wydanego przez samozwańczy trybunał ludowy.

 

Nim rząd wreszcie przystąpi do akcji i zdoła przywrócić władzę na tyle, by zapobiegać takim brutalnym ekscesom i karać za nie, propaganda rebeliantów zdoła już zdyskredytować Republikę za granicą. Wiele demokratycznych krajów stawia sobie pytanie, czy nie lepiej wesprzeć zbuntowanych wojskowych wychwalających prawo i porządek, skoro legalnie wybrana władza okazuje się bezradna wobec fali anarchii, wybryków hołoty oraz niepokojącego wzrostu znaczenia ideologii komunistycznej.

 

12 września 1936 roku

 

Pisarz Agustin de Foxa donosi swojemu bratu Jaimemu o ostatnich nieszczęściach na łonie rodziny:

 

Dwadzieścia dni temu komórka komunistyczna zajęła nasz dom w Atocha. Zabrali na ulicę Bellas Artes (tam znajdowała się jedna z tzw. checas - siedzib i więzień republikańskich służb bezpieczeństwa) biżuterię mamy, a u nas urządzili sobie wielką pijatykę, schlewając się winem z regionu Lanciego. Przyprowadzili sobie jakieś kurewki, które ubrali w mamine koszule nocne. Jeden z nich założył mój garnitur dyplomatyczny i pląsał w nim w najlepsze. Następnie spali z tymi kobietami w naszych łóżkach. Zresztą wciąż tam siedzą.

 

Jaime de Foxa z kolei odpisał swojemu bratu:

 

W parku San Isidro córki kowali i inne kobiety z madryckiego gminu przyłażą o czwartej nad ranem z niemowlętami na ramieniu, by poprzyglądać się egzekucjom. Gdy któryś więzień powie coś zuchwałego, nagradzają go rzęsistymi brawami. Zgotowały wielką owację na cześć syna Güella, który umierał wznosząc okrzyk "Niech Żyje Chrystus Król". Tych bardziej tchórzliwych wygwizdują, tak jak to się robi na korridach z udziałem potulnych byków.

 

Dwieście kilometrów dalej, w Valladolid, grupa dewotek od codziennej komunii oraz parafialnych kółek różańcowych po nowennie wychodzi oglądać egzekucje komuchów w szczerym polu, gdzie nawet umościli się sprzedawcy churros eon chocolate.

 

W jednym z dzienników można wyczytać:

 

W tych dniach, gdy Wojskowy Wymiar Sprawiedliwości wypełnia przykrą powinność, jaką jest wykonywanie wydanych wcześniej wyroków oraz zaspokojenie potrzeby sprawiedliwości publicznej, można dostrzec niezwykły napływ ludzi w miejsce, gdzie odbywają się egzekucje, a w tłumie tym natkniemy się i na kilkuletnie dzieci, i na młode białogłowy, i na starsze panie. To prawda, że orzeczenia wykonuje się publicznie, ale powaga, jaka powinna im towarzyszyć, a także szacunek należny w godzinie śmierci każdej nieszczęsnej ofierze swych własnych przewin są bardziej niż wystarczającymi powodami, by ci, których z racji wyznawanych i publicznie manifestowanych ideałów winno rozpierać miłosierdzie, wstrzymywali się od uczestnictwa w tych spektaklach, a już szczególnie od przyprowadzania ze sobą żony i dziatek. Już sama obecność w tamtym miejscu bardzo niedobrze o tych osobach świadczy, oglądanie zaś choćby nie wiedzieć jak słusznej i zasłużonej kaźni bliźniego niczym jakiegoś przedstawienia świadczy o braku kultury w narodzie.

 

Z tych właśnie powodów można oczekiwać, że nigdy niepodawane w wątpliwość, dobre wychowanie mieszkańców Valladolid weźmie górę i powyższe nauki zostaną wzięte pod rozwagę.

 

Dokument z 1938 roku wytycza trzy etapy represji ze strony prawicowców:

 

Pierwszy z nich: egzekucje na ulicy, u wylotu dróg czy pod murami cmentarzy, bez jakiegokolwiek postępowania sądowego i formalnych procedur (...). Taki stan rzeczy trwał aż do początku października 1936 roku. W drugim etapie wobec zatrzymanych wszczynało się postępowanie, w większości przypadków nie dając im możliwości zabrania głosu. Wyroki śmierci zapadały z ręki rozmaitych organów władzy związanych z aparatem represji, jako że nawet w tych kwestiach nie istniała jedna dyrektywa. Trwało to aż do lutego 1937 roku. Trzeci etap jest w mocy aż do dnia dzisiejszego (1938 roku - przyp. aut.), a cechują go procesy pokazowe przed trybunałami wojennymi, w których wyrok zapada jeszcze przed rozpoczęciem obrad. Postępowanie sądowe ma sprawiać wrażenie rządów sprawiedliwości, tak aby uciszyć coraz to głośniejsze pomruki niezadowolenia, które pojawiają się w obliczu zbierania tak obfitego śmiertelnego żniwa.

 

Prawnik Francisco Partaloa, prokurator madryckiego Sądu Najwyższego i przyjaciel Gonzala Queipo de Liano, który przeszedł represje zarówno w strefie czerwonych, jak i u frankistów, tak pisze:

 

Miałem okazję doświadczyć działania aparatu represji po obu stronach barykady. Metody działań nacjonalistów były sukcesywne, zaplanowane, chłodne. Ich obóz nie wierzył w człowieka, stąd władze narzucały swoją wolę za pomocą terroru. W tym celu popełniali bestialstwa. Także i po stronie Frontu Ludowego dochodziło do równie wielu potworności - pod tym względem obydwa obozy są do siebie podobne. Różnica tkwi w tym, że po republikańskiej stronie przestępstw dokonywali oddani zapaleńcy, a nie władze jako takie - te akurat zawsze usiłowały im zapobiec. Zapewniona mi pomoc w ucieczce z ich strefy jest tylko jednym z wielu podobnych przykładów. Inaczej to wyglądało u nacjonalistów.

 

W Sewilli Queipo de Liano powołuje legionowego dowódcę Manuela Diaza Criado na pełnomocnika służb Porządku Publicznego. "Criado nie stawiał się w swoim gabinecie przed czwartą po południu, a i o tej porze rzadko - zazwyczaj pojawiał się w okolicach szóstej. W ciągu godziny, czasem jeszcze krócej, załatwiał sprawy. Podpisywał jakieś sześćdziesiąt wyroków śmierci dziennie, w większości przypadków bez bawienia się w przesłuchiwanie zatrzymanych. Był bezustannie wstawiony, czy to aby uciszyć wyrzuty sumienia, czy też z jakiegokolwiek innego powodu. Do samego świtu bawił w restauracji na pasażu del Duque, gdzie nie-zmiennie wieczerzał w otoczeniu swoich koryfeuszy. Był stałym klientem nocnych domów uciechy. Widziano go w Las Siete Puertas i w La Sacristia otoczonego wianuszkiem przyjacielskich pochlebców, śpiewaków i tancerek flamenco oraz smutnych kobiet sztucznie silących się na wesołość. Gdy spoczywał rozwalony na toboganie, było mu, jak sam przyznawał, wszystko jedno, czy podpisywał sto wyroków śmierci, czy trzysta, jako że tym, co było dla niego ważne, było »skuteczne oczyszczenie Hiszpanii z marksistów«. Słyszałem, jak sam powiedział: »Za trzydzieści lat nie będzie tu nikogo zdolnego do wzruszeń«. (...) Diaz Criado nie przyjmował wizyt, a do jego gabinetu wpuszczano jedynie młode kobiety. Znam przypadki kobiet, które ocaliły skórę swoim krewnym, ulegając jego zachciankom. W Dywizji dowiedziałem się o następującym fakcie: rozstrzelano jednego z przyjaciół generała Moli, który żywo zabiegał o jego ocalenie, odbywając nawet rozmowę telefoniczną z Diazem Criado. Załatwiając swoje sprawy w jak zwykle ekspresowym tempie, ten ostatni w ogóle nie zauważył, że pośród wielu innych podpisał także wyrok na przyjaciela Moli. Jego działalność zaszła tak daleko, że Queipo de Liano poczuł się zmuszony do wydania nakazu aresztowania Diaza Criado i zastąpienia go kimś innym. W Dywizji mówiono, ze zostanie rozstrzelany, niemniej jednak ze względu na zasługi generał Queipo zgodził się na wysłanie go do Legionu, skąd pochodzą ostatnie o nim wieści".

 

16 sierpnia 1936 roku

 

W Granadzie Falanga i CEDA biorą się za łby. Kilku milicjantów z CEDA zatrzymuje poetę Federica Garcię Lorcę, ukrywającego się w domu rodziny Rosales, falangistów, z którymi łączyła go przyjaźń.

 

Następnego dnia rozstrzeliwują go w wąwozie Viznar, kilka kilometrów za miastem, a wraz z nim dwóch banderilleros *[banderilleros - uczestnicy korridy, których zadaniem jest wbicie w kark byka ozdobionych materiałem ostrzy jeszcze przed ostateczną konfrontacją zwierzęcia z matadorem. W momencie wbijania banderilli wznoszą oni obie ręce wysoko, tak aby groty weszły w ciało zwierzęcia pod możliwie jak największym kątem.] nazywanych El Gandali i El Cabezas, "wyjątkowo groźnych bandytów z Frontu Ludowego" (Nestares), oraz dwóch drobnych złodziejaszków. Gdy Garda Lorca zdaje sobie sprawę, że czeka go śmierć, usiłuje jeszcze zdobyć się na pojednawczy, choć nieprzydatny gest: "Nie zabijajcie mnie, przecie wierzę w Maryję Dziewicę".

 

Mord na poecie wywołuje olbrzymią falę oburzenia i oskarżeni wymierzonych w zbuntowanych wojskowych……”

 

piątek, 8 sierpnia 2025

niedziela, 3 sierpnia 2025

wtorek, 22 lipca 2025

Tę książkę trzeba przekazywać następnym pokoleniom Polaków


 https://www.sklep.wolynpamietamy.org/pl/p/A-IMIE-NASZE-WOLYNSKIE-DZIECI-Janusz-Horoszkiewicz/170

niedziela, 20 lipca 2025

Raport Van Pelta i Słowacja

 Czytelniku,



 wpajać nam Holocaust

Poniżej jeden z kolejnych przykładów pozycji, które powinny być przetłumaczone na język polski, a nie jest zwana jest raportem Van Pelta

Robert Jan van Pelt to holenderski historyk architektury i badacz Holokaustu, znany z ekspertyzy na temat obozu Auschwitz. Jest autorem książki "Auschwitz. Historia miasta i obozu", napisanej wspólnie z Deborah Dwork, która została doceniona za dogłębne badania i analizę historii tego obozu. Van Pelt był również biegłym w procesie przeciwko Davidowi Irvingowi, zaprzeczającemu Holokaustowi.

Poniżej link do jego raportu i praktycznie cały powinien być przetłumaczony na język polski. A nie jest pytanie dlaczego?

https://www.hdot.org/vanpelt/#

 

„Auschwitz był bardzo złożonym miejscem o zawiłej, złożonej i niejasnej historii. W pewnym sensie można by napisać dziesięć historii Auschwitz: Auschwitz jako obóz koncentracyjny dla Polaków, Auschwitz jako miejsce produkcji żwiru i piasku itd. Każda z tych historii ma swój własny kontekst polityczny, instytucjonalny i finansowy, każda ma swój unikalny wpływ przestrzenny na miejsce oraz czasowe prawidłowości, zmienność oraz okresy kryzysów i zmian. Czasami historie te krzyżują się, czasami biegną równolegle, nie zakłócając się nawzajem, a czasami komunikują się, zbiegają i jednoczą. W rezultacie historyk, który pragnie wydać osąd na temat jakiegokolwiek aspektu historii Auschwitz, musi uwzględnić często labiryntowy kontekst, który jest jeszcze trudniejszy do zrozumienia ze względu na celowe kamuflowanie pewnych aspektów historii obozu w czasie wojny oraz celowe niszczenie archiwaliów i innych dowodów materialnych po jej zakończeniu.”

I pewien aspekt z historii Słowacji:

„Początkowo Birkenau miało zostać wypełnione młodymi i zdrowymi Żydami, których SS uznało za zdolnych do pracy. SS postanowiło odnaleźć tych Żydów na Słowacji i w lutym 1942 roku rządy niemiecki i słowacki zawarły porozumienie, które obejmowało natychmiastową deportację Żydów do Auschwitz. Jednak po podpisaniu porozumienia Słowacy zdali sobie sprawę, że wraz z deportacją młodych i zdrowych Żydów pozostali im ci „niezdolni do pracy”: bardzo młodzi i starzy. Nie chcąc ich wyżywić i zapewnić im schronienia, Słowacy ponownie zwrócili się do Niemców w osobie Adolfa Eichmanna. Początkowo Eichmann odmówił dyskusji na ten temat, ale szybko ktoś w SS zdał sobie sprawę, że można by zarobić na tej umowie, pobierając od rządu słowackiego 500 marek niemieckich za każdego deportowanego Żyda (a Słowacy mogliby odzyskać ten koszt, konfiskując mienie deportowanych). Słowacja leżała blisko Auschwitz i gdyby obóz wyposażono w dyskretnie zakamuflowane urządzenie do zagłady, SS mogłoby zabrać wszystkich słowackich Żydów, przeprowadzić selekcję w Birkenau, przyjąć tych, którzy mogliby pracować, a pozostałych zabić w pobliskim lesie.”

 

U nas ma my polskie obozy i polskich nazistów. Praktycznie wszystkie narody Europy miały mniejszy lub większy udział w tym procesie . Polacy jako jedyni wykazali się największym poświęceniem i jako sojusznik aliantów i przy organizowaniu pomocy w każdym aspekcie tej wojny.

Mamy obecnie miernoty na każdym polu, które nic nie potrafią od ekonomii po politykę. I dopóki ich nie wywalimy na zbitą mordę to się nic nie zmieni.


środa, 16 lipca 2025

Suwerenność Polski a prawda historyczna


 

Walka z terroryzmem, walka z wirusami, walka z Marsjanmi! Czyli, jak kontrolować ludność na świecie!

 Z cyklu: "W- 194  . listy do Wnuczka. "

 

dr J.Jaśkowski

 

 

 

Motto:

“Nie karze się tego kto zabija ustami, ani też nie łupi się tego, który zabija językiem .“                                     Tajna Historia Mongołów PIW Warszawa 2005.

 

Ci, którzy kontrolują edukację, przez kilka pokoleń będą kontrolować cały naród.

 

 

 

 

Kochany Wnuczku!

 

Ale nam się narobiło po II wojnie światowej!

Widać wyraźnie, że program opanowania świata przez starszych i mądrzejszych, jest realizowany w całej rozciągłości.

W  wielkim skrócie, polega on na takiej tresurze ludności na świecie, aby nie kwestionowała wytycznych i procedur starszych i mądrzejszych, czyli konsorcjum ksiażąt niemieckich zwanych Grupą Kapitałową Rothschilda.

Już 2012 roku, na konferencji UNICES w Seulu, ustalono internetowy, jednolity, program nauczania dla całego świata. Obecna sytuacja jest doskonałym sposobem do jego wdrażania, co widzimy na codzień, od kilku miesięcy. Oczywiście nie mówi się tego wprost tylko ukrywa pod płaszczykiem rzekomej pandemii, nigdy nie ogłoszonej przez WHO, a tylko zasugerowanej przez tego Teodorasa.

 

Tak, tak, nigdy i nigdzie pieniądze nie powstają z niczego. Prawo zachowania materii i energii jest niepodważalne. Trzeba setek lat, aby wzbogacić się i mieć zamki do przechowywania tych bogactw.

Proszę zauważyć, że nawet biedni Anglicy nie mają własnej królowej, tylko księżniczkę niemiecką jako swoją władczynię  - Sax -Coburg - Gotha. Podobnie Polacy, od 1594 roku jako władców mieli dynastie niemieckie. Najpierw lenników Habsburgów, czyli Wazów, a potem Sasów,  także lenników Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, a  potem po 1795 roku straciliśmy  państwowość, na rzecz  Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Przecież te głupoty wmawiane od pokoleń o rzekomych 3 zaborcach są fikcją literacką. Prusy były członkiem Cesarstwa, a na tronie moskiewskim siedziała księżniczka z tegoż Cesarstwa.

Natomiast od 1773 roku, to właśnie oni prowadzili eduakcję w Polsce i do dnia dzisiejszego ją prowadzą, pod szyldem Komisji Edukacji Narodowej, założonej przez ich agenta tj. Samuela Du Pointa.

https://www.polishclub.org/2014/08/26/dr-jerzy-jaskowski-tajne-akta-cia-a-edukacja-z-cyklu-polska-istnieje-formalnie/

http://xn--wiadomo-c5a26eha.com.pl/tag/jerzy-jaskowski-swiat-swiat-jest-inny-wiedza-eukacja-programowanie-umysl-historia-polska-komisja-edukacji-narodowej-uczen-szkola-edukacja/

https://rzeszow24.pl/jerzy-jaskowski-dlaczego-nic-sie-nie-zmienia-1736/

 

Ta tresura pozwala dowolnie naświetlać wydarzenia historyczne, a posiadanie monopolu na oświatę i informację, bardzo ułatwia sprawę.  Nauka zna współczynnik " psi" . Współczynnik ten ma czasokres 25 lat. W dobie obecnej on uległ skróceniu do ok. 10 - 15 lat, co udowodnię poniżej.

 

https://www.facebook.com/JJaskow/posts/952020615130565/

 

Przykładowo, wbrew gminnym opowieściom tzw. etatowych historyków  państwowych, Armia Krajowa nie była prowadzona przez żaden rząd w Londynie, a tylko przez Departament VI  Dywersji i Sabotażu Wywiadu Wojskowego MI6 z Londynu. AK nie miało żadnej łączności z polskimi władzami, z wyjątkiem stacji radiowej angielskiego wywiadu, który niektóre depesze przekazywał Polakom po 6 miesiącach.

https://www.facebook.com/JJaskow/posts/952020615130565/

https://www.kuprawdzie.pl/tag/armia-krajowa/

https://www.polishclub.org/2015/06/28/dr-jerzy-jaskowski-boj-warszawy-1944-dokonczenie/

Jak najlepiej kierować społeczeństwami?

Najlepiej poprzez strach.

Po II wojnie światowej, ten strach, to rzekomo zimna wojna, wymyślona przez tego nałogowego alkoholika Winstona Churchilla. Oczywiście, było to hasełko dla mas. Okradanie np. demoludów trwało w najlepsze.

Przykładowo,

tona polskiego węgla kosztowała 12 dolarów, czyli równowartość 4 butelek piwa w Ameryce. Polak musiał tę samą tonę węgla kupować za ok. 100 - 150 butelek piwa.

Oczywiście,  wszystko przykryto płaszczykiem walki z imperializmem zgniłego Zachodu.

Pieniądze i nasz węgiel nie były zgniłe dla Zachodu. W sklepach królowała tylko głowizna, ponieważ szynki musieliśmy przesyłać na Zachód. Komuś potrzebne były dewizy.

Komu?

A tego już nikt nie wyjaśniał!

https://www.polishclub.org/2013/11/14/dr-jerzy-jaskowski-zimna-wojna-co-to-takiego-czesc-1/

https://www.polishclub.org/2013/11/16/dr-jerzy-jaskowski-zimna-wojna-co-to-takiego-czesc-2/

http://biotalerz.pl/dr-jerzy-jaskowski-wzrost-zachorowan-raka-szyjki-macicy-szczepieniach/

 

Po tzw. "Okragłym Stole", czyli ustawce WSI, okradanie Krajów Środkowej Europy gwałtownie się zwiększyło. Poprzez zamykanie lokalnych zakładów pracy, kilka milionów Polaków musiało wyjechać w poszukiwaniu pracy na Zachodzie, podnosząc swą pracą jego dobrobyt.

W celu zwiększenia możliwości okradania mniej wartościowej  ludności tubylczej, po rzekomym upadku Zimnej Wojny w 1989 roku, wymyślono walkę z terroryzmem.

Wszystkie te akcje terrorystyczne były robione przez służby specjalne, zaczynając od tzw. Czerwonych Brygad, poprzez Gladio i zamordowanie Aldo Moro, do tworzenia Al -Kaidy czy ISIS przez CIA i trenowanie tych najemników na poligonach w Teksasie czy Arizonie.

Poniżej przytoczę kilka dziwnych faktów związanych z rzekomymi akcjami terrorystycznymi.

Prykładowo:

Akcja terrorystyczna w Carcassonne 23 marca 2018 roku i zamordowanie porucznika Arnauda Beltrame. Oczywiście cała "postępowa" prasa podała, że zabiły go bojówki terrorystyczne, ale najprawdopodobniej został zastrzelony przez oddziały zwalczające rzekomych  terrorystów. Nie byłoby nic dziwnego w owym wydarzeniu, gdyby nie fakt przeprowadzania przez 60 osobowa grupę specjalną szkolenia, właśnie w tym samym miejscu i czasie.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamach_w_Carcassonne_i_Tr%C3%A8bes

 

Podobna sytuacja miała miejsce w słynnym ataku w Oklahoma City, w środę, 19 kwietnia1995 roku.

Przypomnę,

W Oklahoma City doszło do wybuchu ciężarówki naładowanej materiałami wybuchowymi, umieszczonej pod wieżowcem.  Zabito 168 osób, rannych było ponad 680. Zamachowcem był podobno jakiś fanatyk.

Problem powstaje, kiedy pojawia się informacja, że w owym pamiętnym dniu, właśnie FBI miało w tym miejscu ćwiczenia antybombowe.

Jedynym poszkodowanym został dziennikarz Fox News - Andrew Napolitano, który oskarżył FBI o całą akcję. Napolitano stracił pracę.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamach_w_Oklahoma_City

 http://tnsglobal.pl/archiv_files/116-01.pdf

 

Podobnie było w owym ataku na Dwie Wieże , które rozrosły się do trzech,  tego dnia, po południu.  Otóż, w tym samym dniu, kiedy miało miejsce wysadzenie owych budynków, Obrona Cywilna, czyli Federl Emergency Management Agency,  otrzymała polecenie przeprowadzenia ćwiczeń zbiorowych, symulujących katastrofę dużego stopnia, właśnie na Manhattanie. Już w nocy z 10 na 11 września 2001 roku, FEMA postawiła olbrzymie namioty na molo, bardzo blisko owych wież oraz zmobilizowała karetki pogotowa i cały personel medyczny. Jak widzimy bardzo się przydały.

Przypomnę także, że owe szpitale w całym Nowym Jorku w okresie 48 godzin po wypadku, udzieliły pomocy tylko 128 poszkodowanym, łacznie z takimi, którym pył wpadł do oka. Z tej liczby chyba 78, to byli strażacy.

Ciekawa zbieżność, nieprawdaż!

https://pl.wikipedia.org/wiki/World_Trade_Center_(1973%E2%80%932001

https://www.polishclub.org/2017/03/18/dr-jerzy-jaskowski-sluzby-nami-zarzadzaja-zdrowie/

https://zdrowapolska.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=118:magia-sceniczna-czyli-odwracanie-uwagi&catid=16&Itemid=142

https://otopress.pl/2019/09/11/world-trade-center-11-wrzesnia/

 

 

Podobnie wyglądała sprawa rzekomego ataku w londyńskm metrze,  07 lipca 2005 roku.

Peter Power, szef firmy ochroniarskiej przyznał się publicznie, że otrzymał zlecenie na przeprowadzenie akcji symulacji w 4 punktach metra londyńskiego, z udziałem ok.1 000 ludzi. Wydarzenia miały mieć miejsce właśnie na tych stacjach, na których wystąpiły.

Jak twierdzi ów szef, mogli od razu przystąpić do akcji. Byli przygotowani!

Podobnie zeznał w polskim radiu nasz rodak, który był w owym metrze. Stwierdził bowiem, że zanim zdążył wybiec z metra, to już nad placykiem stały helikoptery,  z których wyskakiwali mundurowi. Od chwili wybuchu, do przylotu wojska, upłynęło najwyżej kilkadziesiąt sekund. Najbliższa jednostka wojskowa stacjonowała ok. 10 minut od punktu zero!

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamach_w_Londynie_(7_lipca_2005)

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamach_w_Londynie_(21_lipca_2005)

http://www.bbc.co.uk/polish/worldnews/story/2005/07/050707_london_terrorists.shtml

 

Oczywiście, to wszystko są przypadkowe insynuacje gawiedzi ulicznej. Gdzieżby tam służby specjalne danego państwa planowały akcję przeciwko własnej ludności.

Co to, to nie!

 Niech nikomu do głowy nawet taka myśl nie przyjdzie. Przecież oni żyją z pieniędzy, ukradzionych temu społeczeństwu, pod nazwą podatków. To dlaczego mieliby,  mogli mordować tych ludzi?

Sam musisz się zastanowić czyje polecenia służby wykonują. Dobrze przedstawia to film pt; "Służby Specjalne",

Dziwnym trafem akcja  8 marca w Salisbury, kiedy to otruto rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala i jego córkę, miała miejsce na terenie, na którym od 06 marca trwały największe do tej pory ćwiczenia Royal Marines,  "mające na celu sprawdzenie zdolności Wielkiej Brytanii do stawienia czoła atakowi chemicznemu lub nawet nuklearnemu."

Pozwala to zrozumieć i wyjaśnia fakt pokazywany w telewizorni, pojawienia się na miejscu tego wypadku pogotowia ratunkowego, z facetami ubranymi w stroje ochronne wojsk chemicznych. Normalne pogotowie nie jeździ w takich strojach, ponieważ są bardzo niewygodne przy zakładaniu np. opatrunków czy unieruchamianiu złamań.

https://forsal.pl/artykuly/1109903,coraz-wiecej-poszkodowanych-po-otruciu-siergieja-skripala-brytyjska-policja-informuje-o-21-osobach.html

https://wyborcza.pl/7,75399,23633167,dwie-osoby-w-stanie-krytycznym-po-zatruciu-nieznana-substancja.html

https://www.kuprawdzie.pl/swiatowy-terroryzm-panstwowy-jerzy-jaskowski/

https://www.facebook.com/JJaskow/posts/937323463266947/

https://www.youtube.com/watch?v=yYQPW-_B0sA

https://www.facebook.com/JJaskow/posts/641687852830511/

https://www.spikeartmagazine.com/subjects/ghost-security-group

 

 

Podobnie, jak obecnie pokazują to, rzekomo walczących z wirusem, telewizyjni aktorzy. Nie wiedzą do jakiego chorego jadą, ale już mają kombinezony, jak telewizja jest w pobliżu. Jak wiadomo w Polsce telewizja zawsze jeździ z pogotowiem.?

Pomimo, że prasa głównego nurtu dezinformacji,po tym wypadku, od razu wskazała na watażkę Putina, członka Parlamentu City of London Corporation, jako sprawcę owego ataku chemicznego, to do dnia dzisiejszego Rząd Jej Królewskiej Mości nie postawił oficjalnie żadnego osakrżenia.

Pani May nawet nie przekazała sprawy do  np. Organisation for the Prohibition of Chemical Weapons. Rosja podpisała układy o zaprzestaniu stosowania gazów bojowych, można więc było sprawę poruszyć na forum międzynarodowym. Jednakże, tylko ta prasa głównego nurtu dezinformacji dla gawiedzi, pokrzykiwała na Putina.

 

O tym, że owo ISIS jest wytworem CIA i Penatgonu rozpisywał się Veteran Todays.

 

ISIS potwierdziło natomiast poprzez "swoją agencję" AMAQ, że dokonało ataku w Carcassonne.

Co to jest AMAQ?

AMAQ to nowa wersja SIT Rith Katz & Kompany.

Kim to jest owa Rita?

SITE Inteligence Group  - Search for International Terrorist Entites.

To także owa Rita odkryła rolę ISIS w zamachu na homo - night Club w Orlando.

A dowód?

Dowodem jest zdjęcie owej Rity, na którym widać znak ISIS.

A kto to odkrył?

Owe zdjęcie przenalizowała dziwna grupa o nazwie:

Ghost Seciurity Group, która jak podaje :  "nasza działalność polega na zbieraniu informacji w czasie rzeczywistym i informowaniu o wykryciu potencjalnych ataków terrorystycznych, przeciwko rządom i obywatelom oraz wyciszaniu propagandy nienawiści".

Nie podano, kto opłaca tych rzekomych ochotników, ani p. Rity Katz, za ich całodobową pracę.

https://en.wikipedia.org/wiki/Amaq_News_Agency

https://economictimes.indiatimes.com/topic/Amaq-News-Agency

https://www.trtworld.com/news/amaq

https://en.wikipedia.org/wiki/Katz_Drug_Store_sit-in

https://avlab.pl/tag/ghost-security-group/

https://www.spikeartmagazine.com/subjects/ghost-security-group

 

Tak więc, musimy poszukać informacji o p. Katz.

Można ją znaleźć na stronie MEMRI, czyli Middle East Research Institute.

Instytut ten ma swoją siedzibę w Tel Avivie. Tam także istnieje cała dzielnica niemiecka z domkami Bawarczyków, o czym mało kto wie.

MEMRI zostało założone w 1988 roku przez dwie osoby: Yigala Carmona, pułkownika Israel Defens Force  [wywiad wojskowy], który przedtem pracował w administracji cywilnej okupowanych terenów palestyńskich.

http://www.meri-k.org/

https://en.wikipedia.org/wiki/Middle_East_Research_Institute

 

Drugą osobą była pani Meyrav Wumser, żona Davida Wumsera, eksponenta American Enterprise Instytut.

A co to znowu za organizacja?

A to "fałszywka" przygotowująca teren propagandowy dla wojen Syjonu.

P. David Wumser pracował wcześniej w/dla Departamentu Stanu za kadencji Busha, kuzyna feldmarszałka  hitlerowskiego Busha, przygotowując "historię prawdziwą" o Saddamie Husajnie, przed inwazją na Irak.

Jak wiadomo, wg pana Wumsera, to właśnie zły Saddam przygotowywał akcje Bin Ladena, przed jego atakiem 11 września.

Jak wiadomo, do dnia dzisiejszego Amerykanie szukają w Iraku i Afganistanie tej broni masowego rażenia, która była przyczyną ataku USA na oddalony o dziesięć tysięcy kilometrów, bogu ducha winien Irak, bezskutecznie!

Czyli trwa prawie 30 letnia okupacja obcego kraju! Produkcja narkotyków w minionym okresie wzrosła z 180 ton za czasów talibów do ponad 10 000 ton za czasów Pentagonu.

Informacje podawane przez MEMRI mają podobną wartość, jak podawane przez inne tego rodzaju instytucje typu: "Gazeta Wyborcza", czy "Nie" .

The Guardian nazywa MEMRI  "maszyną izraelskiej propagandy", podobnie, jak red. Michalkiewicz GW, nazywa żydowską gazetą dla tubylców.

 

MEMRI rozpowszechnia i propaguje "zbrodnie" islamskie po całym świecie. Prezydentem organizacji jest niejaki p. John Bolton, były ambasador USA w ONZ. Tak się dziwnie składa, że postacie rzekomo biorące udział w akcjach terrorystycznych, przez ostatnie 20 lat nigdy nie stanęły przed sądami, tylko zawsze zostawały zamordowane w czasie akcji sił policyjnych.

Podobnie przecież było w czasie słynnej akcji na radiostację Gliwice w przededniu wojny 1939 roku - dzielna inaczej policja niemiecka zastrzeliła "zimnych"  już więźniów.

https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2018-03-23/byly-ambasador-usa-przy-onz-nowym-doradca-ds-bezpieczenstwa-narodowego/

https://wiadomosci.onet.pl/swiat/usa-john-bolton-zastapi-hr-mcmastera-na-stanowisku-doradcy-ds-bezpieczenstwa/bmcn34g

 

Za M.Blandetem;

dodać można, że podobny przebieg tzw. zamachów występował w Rosji. Zarówno w ataku na szkołę w Czeczeni, jak i na teatr w Moskwie, nie udało się bardzo dobrze wyszkolonym oddziałom policji, schwytać chociaż jednego żywego  terrorysty. Wszyscy ginęli w akcji, co do jednego. Nie wspominając, że chociaż używali gazu rzekomi napastnicy, to żaden z ratowników wchodząc do teatru, nie potrzebował masek przecigazowych.

Taki to był wybiórczy gaz - atakował tylko terrorystów.

Także ten wybuch 10 piętrowego wieżowca w Czelablińsku, nie doprowadził do schwytania terrorysty, ale był wystarczającym powodem do zaatakowania Czeczenii.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Atak_na_moskiewski_teatr_na_Dubrowce

 

Podobny przebieg miała akcja schwytania tych islamistów  terrorystów, odpowiedzialnych za masakrę w Barcelonie. Wszystkich, co do jednego wymordowano, przed udzieleniem im głosu w sądzie.

Taniej?

Czy też chodziło o niewydanie promotorów/ zleceniodawców/ płatników akcji?

Sam musisz domyśleć się Dobry Człeku!

Nie wspomnę już o akcjach Czerwonych Brygad, mających pełne powiązanie ze służbami specjalnymi, zarówno wschodnimi jak i zachodnimi.

A co to jest Gladio?

Sam musisz poszukać sobie informacji na ten temat, Dobry Człeku.

Podpowiem, że Gladio stworzył wywiad amerykański już po 1945 toku.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Operacja_Gladio

https://www.polishclub.org/2014/03/19/dr-jerzy-jaskowski-kozacy-jak-dezinformuja-nas-zawodowi-historycy-czesc-ii/

http://alexjones.pl/aj/aj-nwo/aj-informacje/item/97447-co-to-sa-teorie-spiskowe-w-xx-wieku-cd

https://www.facebook.com/AIAPL/posts/606636759506589/

https://www.facebook.com/JJaskow/posts/1145050295827595

 

 

W każdym razie, terroryści wpisują się doskonale w politykę OTWARTCH DRZWI , w celu wprowadzania coraz bardziej regorystycznych przepisów ograniczających swobody obywatelskie, pozwalających na łamanie konstytucji.

 

Przecież wreszcie to GŁUPIE SPOŁECZEŃSTWO musi zrozumieć, że tylko ogólnoświatowy rząd może sobie poradzić z takimi wyzwaniami.

 

Niestety, "głupie" społeczeństwa nie kupiły tego tematu!

Tak więc, jak wychodziło na jaw coraz więcej szczegółów walki z terroryzmem,  i teoria ta stawała się coraz bardziej naciągana, wymyślono nowego przeciwnika  -  WIRUSA.

 

Epidemie wirusowe nawiązywały do strachu przed utratą życia, podobnie jak bajki XIX- wieczne o dżumie czy XX -wieczne o "hiszpańskiej grypie"

Przypomnę, owa rzekoma dżuma miała w XIV wieku zabić w Europie ok. 30 - 50,   a nawet jak podają niektóre eunuchy intelektualne, zwane journalistami ok. 100 milionów ludzi, czyli 1/3 społeczeństwa.

https://www.polishclub.org/2015/04/20/dr-jerzy-jaskowski-straszenie-spoleczenstw-epidemiami/

https://www.dowgwillo.nl/Nasze%20zdrowie/Nasze%20zdrowie_2017/Oszustwa%20medyczne,%20otumanianie%20Polakow.html

https://www.kuprawdzie.pl/szczepionki-skojarzone/

 

W czym tkwi problem?

Jak informują natomiast historycy demografowie, w owym czasie w sumie, w krajach, w których owa dżuma się rozpanoszyła, czyli we Włoszech, Anglii, Francji, Hiszpanii, łącznie żyło ok. 30 milionów ludzi.  W Europie Wschodniej nikt o dżumie nie słyszł. Tak więc widać wyraźnie, że żonglerka liczbami  "ekspertów koncernowych" nie ma nic wspólnego z wiedzą i logką.

Podobnie było z pojęciem "Hiszpańska Grypa" stworzonym przez Instytut Rockefellera w latach 30 -tych, prawie dwadzieścia lat po  epidemii poszczepiennej dziesiątkującej armię amerykańską i jej sojuszników. Opisałem to dokłądnie, przytaczając raporty lekarzy wojskowych z tego okresu w pozyzji pt. "Grypa = 300 lat oszustwa"

 

Obecnie, zaczęła się ta walka z wirusowymi epidemiami  pod pretekstem wirusa EBOLA.

Przypomnę,

wirus Ebola został rzekomo wykryty w 1976 roku w dżungli, w Sudanie, przez wiejskiego lekarza. Oczywiście, zupełnie przypadkowo dwa lata wcześniej powstał tam szpital specjalistyczny broni biologicznej Pentagonu. Zniknął ów wirus  samoistnie po kilku tygodnaich.

Opisałem to wcześniej. Nazwiska tego dzielnego lekarza wiejskiego nigdy nie poznano, nie dostał także Nobla, chociaż jako odkrywca, powinien.

Przez dekady była cisza, do chwili strajku na plantacji kauczuku w Sierra Leone w 2024 /USA nie pytając nikogo o zgodę, po pretekstem walki z wirusem, wysłało dywizję marines i brygadę 101 spadochroniarzy. Wiadomo powszechnie, ze z wirusami najlepiej się walczy przy pomocy czołgów Abrams i M-16.

https://www.polishclub.org/2014/08/08/dr-jerzy-jaskowski-ebola-interes-za-100-000-000-dolarow-czesc-ii/

https://www.polishclub.org/2014/08/03/dr-jerzy-jaskowski-sezon-ogorkowy-z-wirusem-ebola-czesc-i/

https://www.polishclub.org/2014/08/03/dr-jerzy-jaskowski-sezon-ogorkowy-z-wirusem-ebola-czesc-i/

http://www.prisonplanet.pl/nauka_i_technologia/falszerstwo_wirusa,p1500266461

https://www.polishclub.org/tag/sierra-leone/

 

W CELU OPANOWANIA AFRYKI, powołano nawet specjalny sztab AFRICACOM, w 2008 roku.

Za dużo bowiem interesów w Afryce ma City. Nie może sobie pozwolić na przypadkowość.

Jak twierdzi znawca tematu  H. Piecuch:

                                   "nie ma przypadków

                                   są tylko służby!"

 

Co Pentagon, to Pentagon. Budżet ponad 740 miliardów, ten jawny! To jest większy o 50 %, aniżeli 10 krajów zajmujących kolejne miejsca na liście łącznie!!

Po kilku miesiącach niepokoje, czyli strajk robotników na tej plantacji kauczuku, został zażegnany i wirus  zniknął z gazet.

Acha! zapomniałem podać, że miejsce prezydenta wygłaszającego w sobotę  ekxpose i wzywające Amerykanów do opuszczenia kraju, w poniedziałek zajmował pewien generał!

 

https://www.facebook.com/JJaskow/posts/453941928271772/

https://www.polishclub.org/2016/08/03/dr-jerzy-jaskowski-oglupiania-polakow-ciag-dalszy-wirusy-aids/

http://biotalerz.pl/dr-jerzy-jaskowski-sluza-tzw-eksperci-medyczni/

 

Podobną technikę dezinformacji zastosowano zarówno w czasie epidemii tzw. ptasiej grypy z Hongkongu, jak i wirusa Zika w Brazylii czy świńskiej grypy z Meksyku.

Pani Małgorzatka Chan, kierownik lokalnego sanepidu w Hongkongu, za całą akcję nagłaśniania śmierci jednego chłopca zatrutego w czasie awarii kanalizacji, awansowała na szefa WHO. W nagrodę za awans, zmieniła definicje zarówno epidemii jak i pandemii. Podobnie, obecny szef WHO p. Todros, dostał się na to stanowisko, uciekając z własnego kraju pod zarzutem ludobójstwa.  Nie jest to nic specjalnego, ponieważ głównym platnikiem WHO jest p. Gates i spółka, czyli prywatne firmy. Kuzyn p. Gatesa jest  od kilku kadencji, jednym z dyrektorów Pentagonu .

https://en.wikipedia.org/wiki/Margaret_Chan

https://www.polishclub.org/2016/02/12/dr-jerzy-jaskowski-jak-niewiedza-przemienia-sie-w-glupote/

https://www.facebook.com/JJaskow/posts/najbardziej-skandaliczne-oszustwa-naukowe-w-ostatnim-5-leciuz-cyklu-s-129-polska/407591916240107/

 

Opisałem to wcześniej.

Podobny scenariusz powstawania epidemii opisały media głównego nurtu dezinforamcji w 2009 roku, jako tzw. świńską grypę z Meksyku. Sprawa polegała na tym samym, co z ową ptasią grypą z Hongkongu. Na największej fermie świń La Gloria, zmarło jedno dziecko, zatrute prawdopodobnie środkami chemicznymi rozsypywanymi na lagunach kału. Nikt inny w całej wiosce nie zmarł. Ta laguna kału odpowiadała ilości kału "produkowanego" przez miasto liczące ok. 10 milionów ludzi.

To tak na marginesie, aby uzmysłowić PT Czytelnikowi ilość środków chemicznych niezbędnych do neutralizaci tego szamba.

Wystarczyło to jednak do wprowadzenia przepisów o rzekomej epidemii i tego całego cyrku w telewizornii z pomiarami temperatury i strojami kosmitów włącznie.

http://biotalerz.pl/tag/swinska-grypa/

https://www.polishclub.org/tag/swinska-grypa/

https://www.polishclub.org/2013/01/19/dr-jerzy-jaskowski-grypa-lekarze-ostrzegaja-tzw-swinska-grypa-co-to-jest-cz-iv/

https://zdrowapolska.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=111:dr-jerzy-jaskowski-chinski-wirus-wuhan-uzyteczni-idioci-w-akcji&catid=16&Itemid=142

 

Akcja zawiodła, była zbyt mało intensywnie prowadzona?.

Ale Rząd Światowy wzbogacił się o doświadczenie i po 11 latach przeprowadził już lepiej zorganizowaną epidemię, pod nazwą COVID - 19.

Że jest to oczywista bzdura, nie ma sensu tłumaczyć. W mieście Wuhan znowu miejski tym razem lekarz, wykrył nowego wirusa od nietoperza, którego znalazł na rybnym targu. Problem z tym, że najbliższe gatunki owych nietoperzy żyją ok. 1000 km od Wuhan.

Nikt, jeszcze na świecie nie zanotował takiego zakresu lotów nietoperzy,       a Księga Guinessna nie odnotowała tego rekordu głupoty ekspertów epidemiologicznych.

Zapomniano natomiast podać informację o truciu tego 11 milionowego miasta przez spalarnie śmieci, wybudowane bez filtrów, zapomniano podać informację o szczepieniach w regionie przeciwko grypie nową szczepionką oraz o eksperymencie  z 5G .

Z powodu masowych protestów, w regionie  Wuhan ogłoszono stan wyjątkowy zwany epidemią i do akcji wprowadzono wojsko,  ściągnięte z innych kantonów, w celu tłumienia rozruchów. To samo jak wiadomo za pomacą karabinów najlepiej walczy się z wirusami.

 

We Włoszech najpierw zaszczepiono ponad 126 tysięcy starszych osób niesprawdzoną szczepionką, a potem, jak zaczęli umierać,  zrzucono wszystko na owego covida. W przeciwnym bowiem przypadku, władze regionu Lombardii mogłyby być pociągnięte do odpowiedzialności karnej. Sprawa wychodzi na jaw, ponieważ sędziowie włoscy zażądali od obecnego rządu odtajnienia wszystkich dokumentów o przekupstwie, łącznie z tymi od MFW.

Pan Łukaszenka  oraz prezydent Tanzanii przyznali oficjalnie, że dealerzy  z MFW i Banku Światowego oferowali im odpowiednio 950 i 20 milionów dolarów, za wprowadzenie podobnych obostrzeń, jakie wprowadzono we Włoszech czy Polsce.

Podobnie wyglądałą sprawa w Holandii, gdzie rzekoma epidemia wybchłą w okręgu Bremy zamieszkałej przez ok 2.5 miliona ludzi i 35 milionów zwierzat hodowlanych.

Rząd warszawski nawet się nie zająknął  w tym temacie, tylko nadal wprowadza ograniczenia swobód obywatelskich pod pretekstem epidemii, zmieniając pojęcia medyczne tj. dodatni wynik testu, patentu pana Richarda Rothschilda z 2025 roku, na zachorowanie.

 

https://jarek-kefir.com/2013/01/23/dr-jerzy-jaskowski-swinska-grypa-i-korporacje-farmaceutyczne/

https://www.facebook.com/JJaskow/posts/1157548437911114/

https://www.kuprawdzie.pl/sezonowe-oglupianie-spoleczenstwa/

 

Ten bełkot odczytywany przez p. Morawieckiego w czasie wystąpień publicznych jest bezpośrednim dowodem braku jakichkolwiek ekspertów medycznych  w jego rządzie. Proszę zauważyć, że "eksperyment" z Diamentową Księżniczką ze stycznia 2010 roku  który udowodnił, że śmiertelność wirusa wynosi ok.  0.03 %, czyli jest mniejsza od umieralności w czasie grypy, zostal całkowicie zignorowany.  Tak więc stosowanie nadzwyczajnych środkow nie jest potrzebne, jest po prostu wykradaniem pieniędzy podatnika.

 

https://www.facebook.com/JJaskow/posts/1181518692180755/

 

Proszę zauważyć,

Szwecja nie wprowadziła tych drakońskich przepisów i na dzień 10 października śmiertelność z powodu Covid-19 wynosiła 583 zgony na milion mieszkańców, a np. w takich Włoszech, które zastosowały te przepisy śmiertelność wynosiła 593. Jeszcze lepsze wyniki w depopulacji  własnego społeczeństwa miała Hiszpania z 704 zgonami na milion,  Belgia ze 875 zgonami na milion czy  w Teksasie z 586. Szwecja nigdy nie zamykała swoich barów, ani szkół w odróżnieniu od poprzednio wymienionych krajów.

Ciekawe, kiedy to w Polsce, wyjdą na jaw sprawy ingerencji MFW czy Banku Światowego, w tworzeniu psychozy strachu w naszym Kraju.

Trzeba jednoznacznie stwierdzić, że w Polsce żadne rozporządzenie rządu warszawskiego w sprawie "epidemii", nie miało podbudowy merytorycznej.

Jednoznacznie można stwierdzić, że wszystkie decyzje tego rządu opierały się na nienaukowych podstawach medycznych. Najlepszym dowodem jest zamiana medycyny opartej na naukowych podstawach, na medycynę sądownie wprowadzaną.

 

Proszę sprawdzić samemu.

 Wszelkie rozporządzenia wydawane przez rząd p. Morawieckiego nie mają podstawy prawnej, ponieważ aktami prawnymi są ustawy i jest konstytucja.           

 P. Morawiecki realizując plan City, dotyczący tej nieogłoszonej pandemii, stosuje prawo karne, bez podstawy prawnej.

https://www.youtube.com/watch?v=HxaOAh-ZjAU

https://www.youtube.com/watch?v=1Gr8rLj8FZQ

https://www.youtube.com/watch?v=v2F7Jftx1x8

https://www.youtube.com/watch?v=33iZXDp_ITs

 

Proszę zauważyć, do jakich to karykaturalnych celów wykorzystuje się obecnie policję.

Na polecenie jakiegoś użytecznego idioty [Goldman zwany w Polsce Leniem],  policja łamiąc prawo, wywleka sprzed ołtarza księdza!!!

Dlaczego łamie prawo?,

ponieważ nie poinformowano owego księdza wcześniej o konieczności zgłoszenia się do komisariatu w takiej to, a takiej sprawie. Dopiero uchylanie się od polecenia pozwala na zastosowanie siły fizycznej i przymusu.

Tutaj dokładny przebieg nalotu policji na księdza!

https://www.youtube.com/watch?v=OamwaXs_CmI

https://www.youtube.com/watch?v=o-hmhwoPhEU

 

 

W tej sytuacji wykorzystno ustawę o epidemii, do blokowania praktyk religijnych, bez istotnego powodu.

A naprawdę chodzi o zniszcenie rytu Mszy Świętej Trydenckiej, przeszkadzającej widocznie EPISKOPATOWI.

Przypominam, Episkopat to jest jedna z niewielu instytucji w której nie dokonano deubekizacji podobnie jak w Informacji Wojskowej!!!

WYKORZYSTANO POLICJĘ, A ONA SIĘ DAŁA WYKORZYSTAĆ!!!

https://www.youtube.com/watch?v=ONFP0WdrO1Q

https://www.facebook.com/JJaskow/posts/888574034808557/

http://wiescigor.pl/11819-2/

https://www.polishclub.org/2014/01/10/dr-jerzy-jaskowski-historia-kolem-sie-toczy/

https://niepoprawni.pl/blog/wilre/dr-jerzy-jaskowski-2018

 

Podobnie karanie ludzi za nienoszenie maseczek  kwotą równą 50%  średniej emerytury, a wiadomo, że to starsi ludzie najczęściej nie noszą owych namordników ze względów zdrowotnych, niewydolności krążeniowo - oddechowej, czyli zaburzeń hemodynamicznych. O tym wie każdy student dobrej szkoły medycznej, a tutaj okazuje się, że nie wiedzą o tym "eksperci" rządowi. Zresztą są to najczęściej te same osoby, które "doradzały",  firmowały rozporządzenia  rzekomo innego rządu w czasie "epidemii świńskiej", czyli dwuetatowcy.

Takich przykładów można przytaczać wiele. Tylko jaki to ma sens? Przestraszeni  karami finansowymi ludzie, dają się ogłupiać dla świętego spokoju.

Przykłady ogłupiania ludności, czyli okradania mniej wartościowego społeczeństwa lokalnego są liczne, poczynając od depopulacji za pomocą resporatorów, które nie zdały egzaminu, o czym wiadomo ze szpitali nowojorskich od pół roku, poprzez budowę szpitali polowych na stadionach, czyli okradania podatnika i przerzucania pieniędzy przeznaczonych na leczenie, do prywatnych kieszeni rozmaitego rodzaju handlarzy bronią czy byłych sportowców, generalnie Informacji Wojskowej.

Proszę zauważyć, że takie stadiony stoją puste od ponad poł roku i nie zarabiają, a koszta ogrzewania itd. narastają. Wpadli więc cwaniacy od ekonomii, że można pokryć koszty eksploatacji, pieniędzmi podatnika przeznaczonymi na leczenie.

I tak nikt nie sprawdzi.

Przecież jak do tej pory nikt nie widzi tych setek rzekomo chorych, a robi się wprost zależność;

jak wykonywali 10 000 testów to było ok. 1000 dodatnich wyników, które zmieniali na 1000 zakażonych,

jak wykonywali 40 000 testów to podawli ok. 4000 zakażonych,

jak dochodzili do 70 000 testów to także wzrastała odpowiednio  liczba zakażonych.

A wiadomo, że może być ok. 30% wyników dodatnich, czyli przy ok.     100 000 testów możemy mieć 30 000 zakażonych, a tak naprawdę dodatnich testów, które o niczym nie świadczą, ponieważ  do chwili obecnej nie wyizolowano żadnego wirusa, a ten test jak podałem opatentowano w 2015 roku, czyli na 5 lat przed w ogóle jakąkolwiek myślą gazetową o epidemii.

 

Mnożąc cenę jednego testu ok. 500 złotych, przez liczbę przeprowadzanych testów, swobodnie można wyprowadzić z kasy ubezpieczeń kilkanaście milionów dziennie.

Właścicielem patentu jest p. R....

 

Tak np. zrobiono, co pokazują liczne ...