środa, 18 czerwca 2025

Polski mit Napoleona. Dla przypomnienia

 

Czytelniku,
Kolejne podejście do Napoleona, który nas przegrywać nauczył, a w hymnie mamy wstawione - jak zwyciężać mamy. Możemy to tylko ocenić czytając inne publikacje, aby wyrobić sobie własne zdanie.


Polski mit Napoleona.


dr J. Jaśkowski


Repetitio est mater studiorum, 
Czyli: powtórka jest konieczna i niezbędna do zapamiętania, aby nie popełniać tych samych błędów.

Kochany Wnuczku!
Część II
            Z pamiętnika koniuszego Napoleona. Najlepszy I Korpus: „Żołnierze tego korpusu mieli w tornistrach zapasy żywności na 2 tygodnie”. [s.96].
Nie wiem, śmiać się, czy płakać. Hetman Żółkiewski idąc na Wojnę Moskiewską miał zapasy na 6 miesięcy. Gdzie facet planujący atak 500 000 armią chciał się zaopatrzyć w żywność? Szczególnie, że wiedział już o taktyce spalonej ziemi?
Wojsko nie miało odpowiedniej kasy i zaczęły się rabunki, co nastawiło negatywnie ludność do wojsk najeźdźcy. Zapłacili za to okrutnie podczas odwrotu. Bezmyślne przyjecie, że asygnaty, czyli karteczki będą pieniądzem, było wielką naiwnością, delikatnie mówiąc. To przecież w czasie powrotu Żydzi wymordowali prawie 4000 żołnierzy napoleońskich pod Wilnem. Całą Litwa znajac zachowanie Armii z góry była bardzo wstrzemięźliwie nastawiona do Napoleona.

            „Napoleon przekroczył Niemen 27 czerwca 1812 roku. Chciał, aby wszyscy gnali jak na skrzydłach…28 czerwca o 9.00 wkroczył do Wilna. Pospieszny pochód przy braku składów z żywnością doprowadził do wyczerpania zapasów, spustoszone zostały także wszystkie znajdujące się po drodze osady. Przednia straż miała jeszcze co jeść, podczas gdy reszta armii umierała z głodu. W wyniku przeciążenia, braku obroku i bardzo zimnych, nocnych deszczy, padło nam 10 000 koni!!! Podczas przemarszu zmarło też wielu żołnierzy Młodej Gwardii. Przyczyną był chłód, przemęczenie i braki w zaopatrzeniu. Dowódcy oczekiwali, że młodzi żołnierze będą rywalizowali z oddziałami zahartowanymi w pokonywaniu wojennych trudów i niebezpieczeństw, okazało się jednak, że młodzi poborowi nie wytrzymują tego nierozsądnego skądinąd zrywu”[s. 100].

Komentarz.
Jeżeli już w pierwszym dniu po przekroczeniu granicy armia umierała z głodu, to jaki idiota idzie dalej? Stracili 10 000 koni. A gdzie oni chcieli to uzupełnić? Żołnierze jeszcze przed jakakolwiek bitwą umierali z wycieńczenia, jak więc mieli walczyć.
Tak samo było zresztą z Niemcami. Wehrmacht zupełnie nie był przygotowany do wojny. Pamiętniki żołnierzy niemieckich pełne są opisów, że ciepłą odzież dostali dopiero w marcu 1942 roku. „Warszawski Dowcip w Walce”, broszura wydana w 1945 roku, doskonale opisuje łapanki niemieckie i polowania na ciepłą odzież, niezbędną na froncie. Straty Niemców idących w kierunku Leningradu wynosiły, tylko z powodu odmrożeń, ponad 12 000 w przeciągu 3 miesięcy. Jako ciekawostkę mogę podać, że odmrożenia najczęściej dotyczyły pośladków i genitaliów. Młodzi chłopcy zmęczeni siadali na pancerzach czołgów i przymarzali. Mięśnie i skóra odpadały.
Sprawa była do tego stopnia poważna, że ci młodzi ludzie popełniali masowo samobójstwa. Przed wejściem więc do szpitala koledzy ich byli szczegółowo rewidowani, czy nie przenoszą pistoletów. Młody chłopak przed pójściem na front żenił się, i jak miał wrócić do żony, bez przyrodzenia.

Przejście przez Wilno:
„….na ulicach tego tak zwanego zaprzyjaźnionego kraju, który przez naszą wycieńczoną i nie otrzymującą żołdu armię  traktowany był teraz gorzej, niż ziemie wroga. Obejrzał most, okolicę i podpalone przez wroga magazyny, które się wciąż jeszcze tliły. Nawet gapiów nie było.” [s.101]
Komentarz.
Czy można sie dziwić Polakom, że traktowali Napoleona gorzej aniżeli Moskwicin? Z jednej strony chciał facet wykorzystać zasoby i mięso armatnie, za jakie uznał Polaków, a z drugiej strony jego armia zachowywała się jak hordy Dzingis-chana.
Przypominam, to wszystko działo się jeszcze przed wejściem na terytorium Moskwy. A już ani żołdu, ani żywności, i demoralizacja armii, zmuszonej do rabunków i kradzieży.

            „Niezadowolenie dodatkowo potęgowały dokonywane przez armię rozboje. W Wilnie brakowało dosłownie wszystkiego i już po 4 dniach żywności trzeba było szukać daleko od miasta. Wciąż rosła liczba dezerterów. Srogie wyroki wydawane przez sądy wojenne, skłoniły niektórych do powrotu, ale dopóki trwała przeprawa i tak nie dało się przywrócić dyscypliny, ani porządku”.[s.102]
Komentarz.
Jeszcze się wojna tak naprawdę nie zaczęła, a armia była głodna, zdemoralizowana. Trzeba pamiętać, że 2/3 armii to byli cudzoziemcy, w tym wielu Niemców, co dodatkowo działało negatywnie na ludność.
I najważniejsze, że nie było widać żadnych posunięć Sztabu Napoleona, dążących do poprawy warunków marszu. A to pisze jeden z najbardziej zaufanych oficerów Napoleona, więc raczej wybiela, aniżeli straszy. Nawet na takie symboliczne nagrody, jak przywrócenie Małopolski, zwanej Galicją, do Księstwa Warszawskiego, nie chciał się zgodzić Napoleon na sejmie 24 czerwca. Oczywiście, podziałało to na Polaków jak kubeł zimnej wody.

            „Jak już wspomniałem, nasza kawaleria i artyleria poniosły dotkliwe straty. Padło sporo koni. Wiele z nich błąkało się gdzieś na tyłach, inne wlokły się gdzieś za korpusami, będąc dla nich tylko niepotrzebnym ciężarem. Musieliśmy w końcu porzucić wiele skrzyń z amunicją do dział i część taborów. Straciliśmy jedną  trzecią koni, w szyku pozostało ich nie więcej jak połowa ze stanu na początku kampanii.” [s. 116.]

Komentarz.
Czy potrafisz to sobie wyobrazić Szanowny Czytelniku? Facet idzie na wojnę i po niecałych dwu tygodniach, jeszcze przed jakąkolwiek większą bitwą, traci połowę koni! Zostawia wozy taborowe z amunicja do armat? Przecież to jawna głupota, a nie geniusz. Jeszcze mrozów nie ma, a ten już nie ma transportu!


            W tym samym czasie król Westfalii, Hieronim, zezwolił swoim wojskom na grabież na terenie Księstwa Warszawskiego”.[s.117]
Komentarz.
Czy potrafisz to zrozumieć Dobry Człeku? Z jednej strony chce żywności, koni i mięsa armatniego, a z drugiej strony traktuje Polskę tak samo, jak każdy podbity kraj. I skąd ten mit o Napoleonie, wskrzeszającym państwo polskie? Możesz sam sprawdzić w Wikipedii i innych tego rodzaju publikacjach te wypisywane bzdury, mające ogłupiać Polaków.
Zresztą podobnie zachowują się wojska amerykańskie, ponieważ nie podlegają jurysdykcji lokalnej, a na przepustki wychodzą. Znana jest sprawa strzelania swego czasu z ciężkiego karabinu maszynowego, z korwety stojącej w Gdyni przy Skwerze Kościuszki.

„Z wyjątkiem wyższych stopniem dowódców, administracja wojskowa wykazała się kompletną niefrasobliwością. Nasi chorzy i ranni ginęli z powodu braku jakiejkolwiek pomocy. Przepadło wiele skrzyń z różnego rodzaju zapasami, które gromadzono z ogromnym wysiłkiem przez ostatnie dwa lata – zostały rozgrabione, lub zagubione z powodu braku środków transportu – usłana była nimi cała droga. Szybkie tempo przemarszów, niedobór luzaków, brak paszy, złe traktowanie – wszystko to razem wzięte zabijało nasze, pochodzące z zaprzęgów pocztowych konie. Tymczasem właśnie od nich uzależnione było całe nasze przedsięwzięcie. A trzeba stwierdzić, że dotychczasowe nasze działania tylko na odcinku od Niemna do Witebska kosztowały wielką Armię więcej, aniżeli dwie przegrane bitwy.”[s.120]

Komentarz.
Czyli z jednej strony wiedzieli, że przegrywają, ponieważ tracą środki transportu, a z drugiej strony nie robili nic, aby tą sytuację naprawić.
Przecież polskie kampanie przeciwko Moskwicinowi, czy to za Batorego, czy za Wazów, dostarczyły odpowiedniego materiału, jak trzeba się przygotowywać do wyprawy na Moskwę. Niezbędny zapas żywności musiał być zabezpieczony na kilka miesięcy, a nie dni. Rajdy Pioruna-Radziwiłła pokazywały, jaki sposób walki jest najkorzystniejszy na tych terenach. A geniusz Napoleon wybrał się na przejażdżkę? I nie to jest istotne. Istotne jest to, że tzw. polscy pisarze i historycy dziwnym trafem nie zauważyli tego. A przecież liczba pamiętników i ksiąg dworskich do 1945 roku była ogromna. Liczba ocalałych dworów wynosiła 75 000, a każdy dysponował kilkutysięczną biblioteką. Dopiero potem, jak Sowieci i ich totumfaccy zaczęli niszczyć ślady polskości, czyli dwory szlacheckie, to dziwnym trafem znikały również księgi i pamiętniki. A jeszcze dziwniejsze jest to, że część znajduje się w amerykańskich bibliotekach… A podobno był zakaz wywozu zabytków? Widocznie nie dla wszystkich.

            „Z powodu niewybaczalnego skąpstwa  w trudnej sytuacji znalazły się nasze punkty opatrunkowe, w których brakowało wszystkiego. Niewystarczająca była nawet ich odsada. Cesarz starał się zawsze osiągnąć jak najlepsze rezultaty jak najmniejszym kosztemNigdy wcześniej nasi dzielni żołnierze nie mieli aż tak kiepskiej opieki medycznej. Lekarze i niżsi rangą oficerowie administracji – solidni i energiczni – byli zrozpaczeni, widząc stan szpitali.[…] Dotarliśmy dopiero do Witebska i nie stoczyliśmy jeszcze żadnej bitwy, a już brakowało nam bandaży. Zaprzestano podkuwania koni, a uprząż była w fatalnym stanie, kowale zostali w tyle wraz z taborami, które przeważnie i tak już porzucono. Nie było haceli, brakowało robotników i żelaza na podkowy. Marszalek Murat dopiero wówczas zaczął podliczać i z przerażeniem zauważył, jak spadła siła bojowa jego pułków, zmniejszonych średnio o połowę.” [s.122]

Komentarz.
Jeszcze tzw. wielka armia nie stoczyła żadnej bitwy, a już praktycznie nie istniała. Na jakiej więc podstawie polskojęzyczne wydmuszki intelektualne tak gloryfikują Napoleona?
To, że Francuzi dysponują liczną agendą wywiadowczą na terenie Polski, nie podlega dyskusji. Już przecież tacy pisarze jak Kraszewski, byli agentami wywiadu francuskiego. Problem jest dużo poważniejszy. Zmieniły nam się opcje polityczne w okresie ostatnich 100 lat, a podręczniki nadal zaśmiecane są chałturą. Świadczy to niestety o ciągłości rządów przez cały czas. DOWODEM BEZPOŚREDNIM JEST SZYBKIE UWIJANIE SIĘ FRANCUZÓW PO 1990 ROKU Z WYKUPEM PRZEMYSŁU, o dziwo, dostających zgodę.

Nie będę dalej prezentował tych smutnych faktów ogłupiania Polaków. Odsyłam do książki.
Podam tylko na zakończenie, że opóźniając odwrót, Napoleon, mając 15 000 rannych po bitwie pod Berezyną, ich także nie odesłał do Francji, tylko trzymał w Moskwie, pomimo zbliżającej się zimy, a potem zostawił ich na pastwę losu, samemu uciekając na prymitywnych saniach do Paryża. Tak to jest z malowanymi  przyjaciółmi.

Słusznie mówi przysłowie: „Panie Boże chroń mnie od przyjaciół, z wrogami sam dam sobie radę”.

Dlaczego przypominam historię sprzed 200 lat? Ponieważ obecnie także mamy przyjaciół z prawa i lewa, z dołu i góry. Podobno już tak od ćwierć wieku siedzą nam na karku owi przyjaciele, ale jak do tej pory, żadnych pozytywnych efektów tej przyjaźni nie widać. Straciliśmy na ich rzecz banki i przemysł, a żadnych pozytywów nie widać. Ot, taka sobie historia.
Polecam także artykuł na temat tego Typka, przedstawiający nieznane w Polsce fakty. Potwierdzaj one moją tezę, że historię piszą nam użyteczne trole.
Pobrano z:
http://educodomi.blog.pl/2016/01/07/polski-mit-napoleona/

GENEWA 1530, czyli Covid w XVI w

Czytelniku,  

„Kiedy w 1530 roku w Genewie szalała dżuma dymienicza, wszystko było przygotowane. Dla ofiar zarazy otwarto nawet cały szpital. Z lekarzami, ratownikami medycznymi i pielęgniarkami. Kupcy wnosili wkład, magistrat co miesiąc dawał dotacje. Pacjenci zawsze dawali pieniądze, a jeśli jeden z nich umierał sam, cały towar trafiał do szpitala.

 

Ale wtedy nastąpiła katastrofa: zaraza wymierała, a stypendia zależały od liczby pacjentów.

 

Dla personelu genewskiego szpitala w 1530 roku nie było mowy o tym, co dobre, a co złe. Jeśli zaraza zarabia pieniądze, to jest dobra. A potem zorganizowali się lekarze.

 

 Początkowo zatruwali pacjentów tylko po to, by zwiększyć statystyki śmiertelności, ale szybko zdali sobie sprawę, że statystyki muszą dotyczyć nie tylko śmiertelności, ale także śmiertelności z powodu zarazy.

 

Zaczęli więc wycinać czyraki z ciał zmarłych, suszyć je, ucierać w moździerzu i podawać jako lekarstwo innym pacjentom. Następnie zaczęto zapylać ubrania, chusteczki do nosa i podwiązki. Ale zaraza jakoś się cofała. Najwyraźniej suszone dymienice nie działały dobrze.

 

Lekarze jechali do miasta i nocą posypywali klamki proszkiem do uderzeń, aby wybrać domy, w których mogłoby to przynieść korzyści. Pewien naoczny świadek napisał o tych wydarzeniach: „Przez jakiś czas było ukryte, ale diabłu bardziej interesuje dodanie większej liczby grzechów niż ich ukrywanie”.

 

Jednym słowem, jeden z lekarzy stał się tak bezczelny i leniwy, że postanowił przestać wędrować po mieście w nocy i po prostu wyrzucić śmietnik w tłum w ciągu dnia. Smród uniósł się do nieba i jedna z dziewcząt, która akurat wychodziła ze szpitala, odkryła, co to za zapach.

 

Lekarza związano i oddano w dobre ręce kompetentnych „rzemieślników”. Próbowali wydobyć od niego jak najwięcej informacji.

 

Egzekucja trwała jednak kilka dni. Pomysłowy Hipokrates był przywiązywany do słupów na wozach i obwożony po mieście. Na każdym skrzyżowaniu kaci odrywali kawałki mięsa rozgrzanymi do czerwoności szczypcami. Następnie zabrano je na plac publiczny, ścięto im głowy i poćwiartowano, a kawałki wywieziono do wszystkich części Genewy. 

 

Jedynym wyjątkiem był syn dyrektora szpitala, który nie stawił się na rozprawie, ale oświadczył, że umie robić eliksiry i przygotowywać proszek bez obawy o zakażenie. Został po prostu ścięty, „aby zapobiec szerzeniu się zła”.


z : https://symptomandsense.wordpress.com/2021/12/16/lesenswert-chronik-von-genf-1530-uber-die-okonomie-einer-sauche/

Brak komentarzy:

Straty w Bitwie pod Grunwaldem, czyli jak zniekształca się historię przez Niemców i Citi of London

  Czytelniku,

 

 

 

Dziś, gdzie trwa szczucie Polaków na Rosjan po raz enty w naszej historii pokażę jak praktycznie jest zafałszowany i zniekształcany by nam obraz naszej historii.

 

Dla przykładu bierzemy jedno z kilkunastu narzędzi deziformacji dla półgłóków na uniwersytetach zwanych historykami.

 

z: https://histmag.org/Bitwa-pod-Grunwaldem-15-lipca-1410-roku-4432

 

Bitwa pod Grunwaldem: liczebność i organizacja wojsk

 

Bardzo ważnym zagadnieniem jest liczebności wojsk biorących udział w bitwie. Należy odrzucić fantastyczne informacje dawnych kronikarzy piszących o setkach tysięcy walczących w tym starciu. Jedynym niespornym faktem jest to, iż same tylko wojska polskie (bez litewskich) miały przewagę liczebną nad siłami wielkiego mistrza. Brak rzetelnych danych źródłowych skazuje historyków na stawianie hipotez, przy czym używane są bardzo różnorodne metody szacowania wielkości obu armii. Spore rozbieżności dotyczą liczebności wojsk zakonnych. W literaturze można spotkać informacje, że von Jungingen dowodził pod Grunwaldem siłami liczącymi od 11 do 32 tysięcy zbrojnych. Najnowsze badania wskazują, iż Krzyżacy dysponowali 15 tysiącami zbrojnych. Szacunki co do liczebności armii polskiej wahają się od 11 do 20 tysięcy, przy czym nowsza literatura skłania się jednak ku tej drugiej liczbie. Do tego dochodziły wojska litewskie, które wraz z oddziałami złożonymi z Rusinów, Tatarów i Mołdawian mogły liczyć około 10 tysięcy ludzi.

 

Bierzemy wydanie przedrozbiorowe, które nie przeszło przez łapy agentury niemieckiej Dzieje Prus z 1725 r z Braniewskiego wydania.

s. 212

 

"...Wielu wrogów nie uciekło daleko. Polacy bowiem na kilka mil w którąkolwiek ze stronę ścigając uciekających, część zgładzili , część uprowadzili jako jeńców. W pewnym zaś bagnistym miejscu blask zbroi zdradził kilka ukrytych oddziałów. Po złożeniu broni gnani przez Polaków przed sobą jak bydło, zapędzeni zostali do obozu, po zabiciu kilku, którzy początkowo odważyli się opierać.

 

Mówi się, że tego dnia  zabitych zostało piędziesiąt tysięcy wrogów, wśród nich Mistrz i Komturowie, wyjąwszy niewielu. Było też między nimi dwadzieścia tysięcy z Obywateli, Wieśniaków i Wasali Pruskich. Pojmanych do czterdziestu tysięcy. Choragwi wojskowych zdobyto piędziesiąt jeden. I to nikomu nie powinno wydawać się dziwne, bo mam pisarzy, że było do stu czterdziestu tysięcy. A zaiste cała Germania za sprawą Krzyżaków sprzysięgła się była na zgubę Polaków.

 

Także książęta Ślązaków i Słowian, którzy mieszkają nad Germańskim Oceanem, oddani zgubie swoich krewnych i przodków, wspierali Krzyżaków bronią i ludżmi . Z nich Konrad Biały Oleśnicki i Kazimierz Szczeciński, którzy sami osobiście obecni byli z posiłami, żywi zostali pojmani, wielu też innych znakomitych i wybitnych mężów.

 

Zasobny obóz ograbiony. Znaleziono tam wielką ilość pochodni na pożary w Polsce, łańcuchów przygotowanych do pętania Polaków. Łańcuch Mistrza Uldrycha ze złotym krzyżem zdobnymi kamieniami przyniósł do króla Mściwuj Skrzyński, wyciągnięty od swego szeregowego żołnierza, który go zabił."

 

s. 214

 

"...Natomiast posłowie króla Zygmunta, gdy dowiedzieli się w Malborku o klęsce Krzyżaków i śmierci Mistrza, zabierając z Gdańska pozostałych dwadzieścia tysięcy powrócili do swojego Króla.."


Do dzisiaj się nic nie zmieniło, a obecnie to tylko zmieniony scenariusz w innym wydaniu.


Cóż mamy standartowo:

Należy odrzucić fantastyczne informacje dawnych kronikarzy piszących o setkach tysięcy walczących w tym starciu.

Takie same same fantastyczne informacje nazywane są dzisiaj dziejami bajecznymi w naszej historii.

Najnowsze badania wskazują, iż Krzyżacy dysponowali 15 tysiącami zbrojnych.

Najnowsze badania to większość książek jest zafałszowana włącznie z Kroniką Długosza, czego nie widzą tumany na uniwersytetach, zwani historykami.

Zafałszowaniu i ogłupianiu służy właśnie centralne nauczanie i urząd zwany Ministerstwem Edukacji Narodowej i pilnowaniem, aby na jego czele stał lokalny tuman nic nie rozumiejący.

Cała edukacja w Polsce i w Rosji jest tak prowadzona, by napuścić  cały czas nas na siebie i poniżyć na możliwe wszystkie sposoby. Potem ograbić nas i zamotać nas o Wielkiej Lehii czy innych wymysłach.

Przewaga Niemców ( a właśniwie Franków ) wynika z przejęcia metod rządzenia z Rzymu, tak jak to obecnie czynią Amerykanie. Scenariusze są te same i powielane.


Kaffa, czyli kolejna zmarnowana okazja w naszej historii

Czytelniku,

Genueńczycy, zdolni kupcy odegrali w naszej historii sporą rolę i jakoś mam do nich słabość, chyba za to, że z Łokietkiem się dogadali i pomogło nam to się dźwignąć w trudnych czasach. Oni wtedy byli w bardzo silnej pozycji jeśli chodzi o pozycję bankowo – kupiecką. Ale ponieważ nic nie jest stałe i wszystko z czasem się zmienia. Warto przytoczyć pewną historię, która powinna być studiowana na naszych szkołach wojskowych, ale ponieważ mamy tam samych baranów, więc nie dziw się na  to co dziś mamy.

Przypomnijmy, więc tą historię związaną z kolonią genueńską w Kaffie, która była pierwszym etapem odcięcia nas od dostępu do morza Czarnego. W roku 1475 Turcy zdobywają Krym wraz bogatą osadą genueńską. Co było wcześniej i jaki to miało związek z Rzecząpospolitą.

Kaffa, dziś zwaną Teodozją  miasto na Ukrainie, aktualnie przyłączona do Rosji na południowo-wschodnim wybrzeżu Krymu nad Morzem Czarnym u podnóża masywu Tepe-Oba. Port handlowy i kurort. W roku 1206 Genueńczycy odzyskują Kaffę na Tatarach, gdzie zaczęli prowadzić handel w Europie, ale największe zyski czerpali z handlu w Lewancie tj. krajów Azji i Europy podległe władzom greckim, tatarskim, bułgarskim i tureckim. Polska razem z Litwą, choć z różnym szczęściem prowadziła liczne wojny z Tatarami, aż do ich południowych siedzib. Skutkiem tego w 1409 roku we Lwowie, po Gdańsku największym handlowym mieście kupcy z Kaffy instalują swojego agenta Franciszka Kantelta, którego zadaniem było rozwijać handel i rozbudowywać stosunki kupiecke kolonii genueńskiej Kaffy z Rzeczypospoltą. Przez Kaffę przechodził handel do Włoch i innych ośrodków regionu. Jednakże okolica jak i sam region nie był stabilny i cały czas z jednej strony istniało zagrożenie tatarskich zagonów i z drugiej rosnącej potęgi tureckiej.

 

Oto jeden z listów zarządców miasta Kaffy, którzy skierowali list do Polskiego króla:

 

              Najjaśniejszemu i najmiłościwszemu Xsięciu i Panu, Panu Kazimierzowi Królowi Polskiemu i t. d. Panu przesławnemu.

              Najjaśniejszy, najmiłościwszy i najpotężniejszy Xsiążę a Panie, Panie i Królu!

Posłowie, których Wasza Królewska Mość corocznie do Najjaśniejszego Cesarza Tatarskiego wyprawia, często przybywają do tego naszego miasta Kaffy, aby odwiedzić nas chrześcijan, żyjących, co dziwną jest rzeczą, w pośrodku niewiernych; którym to posłom Waszym, przyjmując ich radośnie, oddajemy należne względy stosownie do szacunku, jaki mamy do Waszego imienia. Będąc z niemi przez życzliwość i niejako domowe związki, zbliżeni i połączeni, uznaliśmy za rzecz właściwą, za pośrednictwem pisma, złożyć podziękowanie Waszej Królewskiej Mości i błagać go o rzeczy, mogące nam łatwo zapewnić bezpieczeństwo i względy odpowiednie łaskawości królewskiej.

Wiemy już od dawna, że Wasza królewska Mość z pomienionym Tatarem pokój i przymierze zawarłeś i przyjaźni tej dotrzymujesz. Prócz tego słyszeliśmy, że Wasza królewska Mość traktuje o pokój z królem Tureckim, co właśnie skłoniło nas głównie do pisania, ponieważ potęga Turków jest bardzo wielka, a król ich przez chciwość sławy i rozszerzenia swojego państwa, szczególną zwrócił odwagę na zagrożenie zagranicznych pozycji, miast, zamków i nie traci na to czasu, lecz owszem i Greków, ich miasta i ludność napadł i pod swe panowanie zagarnął.

              My przeto, to jest Kaffa, jedyne chrześcijańskie miasto z dwoma naszemi miasteczkami nad morzem Czarnym, na które godzi i gdyby JW. Pan Wlad wojewoda, nie był z nim zaczął wojny, która zepsuła i pomniejszała jego plany, postanowił już wyprawić przeciw nam flotę 300stu statków z wielką potegą i uzbrojeniem, jakiemi silniejszych od nas pokonał lub przestraszył wielkich królów.

Przeto my, śród takiej obawy i niebezpieczeństwa, strwożeni o naszą całość pokornie prosiemy Waszej Kr. Mości, iż gdybyś z królem Tureckim przymierze, czy też pakta, albo jakie inne stosunki przyjażni zawierał, i Kaffę jako sprzymierzoną, czy poddaną, wreszcie jak się Waszej Królewskiej Mości podoba, w takowe zamieścić raczył, to bowiem wiele może nam dopomódz i zamiary króla Tureckiego względem nas odwrócić, nie tyle być może przez wzgląd na zawartą z nimi przyjażń , ile przez szacunek i potęgę państwa i Królestwa twego. Podobnież co do spraw między Waszą Król. Mością a cesarzem Tatarów, i w każdej okoliczności czy z pieniędzmi, czy z pomocą, które nam, to jest Kaffie posiłki wojenne i względy zyskać mogą, udajemy się do łaski Waszej Król. Mości, abyś nas raczył wspierać, jak i pomocą na której nam właśnie najwięcej zbywa.

              Prócz tego słyszeliśmy, że Pan Stefan wojewoda, hospodar Mołdawii i Wołoszczyzny mniejszej prowadzi wojnę z panem Wladem wojewodą; która to wojna nie tylko, że jest korzystną dla Turka, ale co większa zgubna dla nich, gdyż Turcy przez ta niezgodę zyskują sposobność wkroczenia do Wołoszczyzny, co byłoby nadzwyczaj niebezpiecznem tak dla nas, jako i sąsiednich krajów.

Błagamy przeto Waszej Królewskiej Mości, abyś raczył wpłynąć na pokój między niemi, który, jak mówią, za pośrednictwem Waszej Królew. Mości łatwo stanąć może, zwłaszcza z tego powodu, że wojewoda Stefan, siedząc na pograniczu Waszej Król. Mości jest jego poddanym; które to żądania nasze, zjednają Ci miłosierdzie u Boga naszego, u Xsiążąt tego świata dostąpisz chwały. My zaś, jako możemy gotowi jesteśmy Waszej Król. Mości jak najwierniej służyć.

Dan w Kaffie  w pałacu naszej rezydencyi dnia 2 kwietnia 1462 roku

Waszej Królewskiej Mości pokorni słudzy

Rafał de Monterubro konsul Kaffy Ginrard Lomelin, I Baltazar Auria prowizorowie zarządcy i rajcy tegoz miasta Kaffy

 

Było uzgodnine 500 ludzi za zezwoleniem króla im wysłać, ale oczywiście nigdy ta pomoc tam nie dotarła i cała operacja spaliła na panewce. Na dworze króla polskiego ogromnę rolę odgrywał Kalimach agent wenecki, który dysponują dużym budżetem tak ukierunkowywał działania głównie na północ odciągają uwagę od południa. Tak to się odbywało.

 

Można jeszcze wspomnieć o ciągłych prowokacjach na tamtejszym terenie, które nam przynosiły same kłopoty.

Można przytoczyć jeden z wielu przykładów jak ten, gdzie hetman Jan Amor Tarnowski w porozumieniu z Ferdynandem Habsburgiem próbował sztucznie doprowadzić do wojny z Turcją, w związku z czym 13 października 1545 roku zorganizował napad na Oczaków starosty włodzimierskiego Fedora Sanguszkę, który wraz ze swoimi ludźmi złupił zamek i miasto i uprowadził kilkudziesięciu Tatarów. Jednak królowa Bona doprowadziła do załagodzenia konfliktu, ponieważ było to sprzeczne z aktualną pokojową polityką Rzeczypospolitej. I zauważ czytelniku jaką opinię ma Bona w naszej historii.

poniedziałek, 12 maja 2025

Koronacja Bolesława Chrobrego, czyli jak to było naprawdę czego nie powie Ci żaden historyk

 Czytelniku,

 

Ostatnio były obchodzone obchody 1000 – lecia koronacji Bolesława Chrobrego ( Korony Polskiej jak zwał tak zwał). Na uroczystościach byli obecni biskupi, politycy i wojskowi. Historycy z tytułami profesorskimi, doktorzy i reszta tej niedouczonej zgrai.

 

Jak wygląda prawda. Jest ona bardzo prosta. I aby to udowodnić wystarczy podać przynajmniej jeden przykład.

 

Obecna KRONIKA DŁUGOSZA jest  sfałszowana. Wszystkie obecne tłumaczenia są poprzekręcane w celu narzucenia swojej narracji jakiej zgadnij czytelniku????????

Popełnili jeden błąd przy fałszowaniu. Zapomnieli  usuwać tłumaczeń z obcych języków. Ale złamaliśmy Enigmę to złamiemy te fałszerstwa.

Obecnie wszystkie obchodzone święta są FAŁSZYWE i nie mają nic wspólnego z prawdą historyczną.

Tak naprawdę wszystko zaczęło się od przyjścia na nasz tron Wazów, ale już  nie wnikajmy w szczegóły tylko pokażmy ta cała banda która obchodziła te święto nie ma bladego pojęcia od biskupów przez polityków po nieuków na uniwersytetach.

Bierzemy odpis bazujący na prawdziwej KRONICE DŁUGOSZA  Leonarda Chodźki.

 

Leonard Borejko Chodźko herbu Kościesza (ur. 1800 w Oborku w powiecie oszmiańskim, zm. 12 marca 1871 w Poitiers) – polski historyk, geograf, kartograf, archiwista, wydawca i działacz emigracyjny.

Był synem Ludwika, uczestnika insurekcji kościuszkowskiej, i Walerii z Dederków.

Kształcił się w Mołodecznie, gdzie zaprzyjaźnił się z Tomaszem Zanem. Uczęszczał do szkoły bazylianów przy Borunach. W latach 1816–1817 uczęszczał na wydział prawny Uniwersytetu Wileńskiego. Należał do Filaretów. Poznał wówczas Adama Mickiewicza. W 1819 został osobistym sekretarzem ks. Michała Kleofasa Ogińskiego, z którym w 1822 na zawsze opuścił Litwę. Po czteroletnim pobycie w Niemczech, Włoszech, Niderlandach i Anglii osiadł na stałe w Paryżu w 1826.

Był jednym z animatorów życia politycznego Wielkiej Emigracji po powstaniu listopadowym.



Otton chciał pozostawić wszędzie oznaki swojej szczodrobliwości; zwolnił Bolesława z wszystkich danin nałożonych na jego ojca Mieczysława w wyniku traktatów, które czyniły trybutarnymi kraje położone na prawym brzegu Odry. Cesarz ponadto przelał na niego swoje prawo suwerenności nad zaodrzańskimi Słowianami, i uznał ten kraj za zależny bezpośrednio od Polski, i z tej racji odstąpił mu podboje, jakie na tych ziemiach będzie mógł zrobić w przyszłości [Bolesław], i przyznał mu także prawo do inwestytury i nominacji biskupów. Podarował szpicę św. Maurycego, wetkniętą wre włócznię, i ta relikwia stała się znakiem jego godności i jego królewskiego berła.

 

Nie możemy pominąć pewnego wydarzenia, które odnosi się do pobytu Ottona w Gnieźnie, a które dało podstawę do wielu sporów historycznych. Pewnego dnia, w środku uczty, cesarz, pobudzony podziwem dla Bolesława, tak doń przemówił: „Twój szlachetny sposób myślenia, i twoje niepospolite służby, mi ofiarowane, są dla ciebie i dla mnie powodem do zadowolenia. Poprosiliśmy cię na to zgromadzenie, gdzie obecni są wszyscy nasi książęta, by oddać tobie honory tobie należne. Przyznajemy tobie miano i godność królewską, i czynimy cię od dziś członkiem cesarstwa niemieckiego i przyjacielem naszego cesarskiego majestatu.” Mówiąc te słowa, Otton zdjął swój diadem i położył go na głowie Bolesława.

 

 

Ostatnie 5 lat swojego życia poświęcił szczęściu swojego ludu. Tyle już uczynił dla swojej chwały, że musiał pomyśleć także nad organizacją wewnętrzną. Otoczył swój tron różnymi dostojeństwami dworskimi. Jego urzędnicy byli zobowiązani dostarczać suwerenowi informacji o sprawach badanych przez włodarzy lokalnych. Utworzył pd swoją prezydencją radę składającą z 12 obywateli wyróżniających się wiekiem, mądrością i męstwem; mieli oni za zadanie wizytować prowincje, słuchać skarg chłopów, wkraczać w szczegóły wszystkich ich potrzeb, i wreszcie ze skrupulatną dokładnością baczyć na zachowywanie praw, które określały szacunek dla osoby i dla własności rolnika.

 

 

Bolesław miał jeszcze jedna akt do wypełnienia. W tym czasie cesarze wysyłali korony królom niedawno nawróconym na wiarę chrześcijańską, a tylko papież ma prawo do udzielania zgody na sakrę [namaszczenie monarchów]; bez tej ceremonii monarcha chrześcijański nie miał wszystkich cech godności monarszej. Wyżej powiedzieliśmy o bezowocnych staraniach, które Bolesław podejmował u papieża. Lecz mocny swoją własną potęgą, i chcąc dowieść, że jego wola zastępuje przyjęte formy, Bolesław zawezwał biskupów, i w trakcie ceremonii religijnej nałożył diadem an swoje czoło, tak jak to uczynił Napoleon w obecności papieża i biskupów, w kościele Notre-Dame w Paryżu. Bolesław był ponad gniew władzy duchownej i doczesnej, wzniósł się nad papieży i cesarzy. Ten akt, tak ważny dla średniowiecza, miał miejsce przy końcu roku 1024, i niewiele czasu poprzedził śmierć tego wielkiego człowieka. Bolesław I zmarł 5 kwietnia roku 1025 w Poznaniu, w 58 roku swojego życia,a w 26 roku panowania. Jego ciało zostało złożone w pobliżu ciała jego ojca, Mieczysława I.

 

 

Cały naród okrył się żałobą i nosił ją przez rok. Ideą, która kierowała Bolesławem wojnach, które podejmował przeciw Niemcom, było uczynienie Polski centrum Słowiańszczyzny; wielka kwestia, która będzie rozwiązywana przez stulecia, i które zawiera w sobie wszystkie kondycje egzystencji politycznej Polski!



Jeszcze raz:

Bolesław zawezwał biskupów, i w trakcie ceremonii religijnej nałożył diadem an swoje czoło, tak jak to uczynił Napoleon w obecności papieża i biskupów, w kościele Notre-Dame w Paryżu. Bolesław był ponad gniew władzy duchownej i doczesnej, wzniósł się nad papieży i cesarzy. Ten akt, tak ważny dla średniowiecza, miał miejsce przy końcu roku 1024, i niewiele czasu poprzedził śmierć tego wielkiego człowieka. Bolesław I zmarł 5 kwietnia roku 1025 w Poznaniu, w 58 roku swojego życia,a w 26 roku panowania. Jego ciało zostało złożone w pobliżu ciała jego ojca, Mieczysława I.


Bolesław Chrobry koronował się diademem cesarskim w Paryżu w kościele Notre - Dame w Paryżu.

Można jeszcze dopisac szczegóły o godle, które też jest sfałszowane i pozbawone symboli królewskich.


WSZYSTKO TO OBCHODZĄ CI LUDZIE OD KOŚCIOŁA PO POLITYKÓW JEST SFAŁSZOWANE. 


niedziela, 4 maja 2025

Johannes Klencke, Holandia, Londyn wojna polsko -rosyjska i Potop

Czytelniku,

Nasza historia jest fikcją tak samo jak i historia wojskowości, która nie zajmuje się rzeczami najważniejszymi kto pomagał naszym przeciwnikom, kto ich zaopatrywał w broń i know-how. Ale przede wszystkim nie wyciągamy wniosków z naszej historii.

Wojna polsko-rosyjska rozpoczęta 1654, W roku 1655 rozpoczyna się potop szwedzki. Wszystkie te działania były zaplanowane.

 

Kees Boterbloem professor University of South Florida wydał książkę, która powinna być u nas wydana w języku polskim. Wydał książke The Dirty Secret of Early Modern Capitalism, która zawiera istotne informacje dla naszej historii. Nie obwiniajmy innych, tylko u siebie.

W tej pozycji znajdziemy następujące informacje:

 

„Van Klenck nadzorował w 1660 sprzedaż Rosjanom 12 800 muszkietów i 80 000 kilogramów prochu. W tym samym roku firma De Vogelaer i Van Klenck przekazała moskiewskiemu agentowi Johnowi Hebdonowi ponad 300 000 guldenów na zakup dodatkowej broni (w ten sposób zakupiono około 15 000 dodatkowych sztuk broni palnej, 5000 lanc, 2000 koni, 160 000 kilogramów prochu strzelniczego i 3200 kilogramów miedzi). W nagrodę za pomoc w transakcji wynegocjowanej przez Hebdona, car przywrócił firmie van Klencka przywileje handlowe, które Greorg van Klenck otrzymał kiedyś od cara, ale zostały cofnięte około 1645 roku. Uzbrojona w tę najnowocześniejszą broń armia rosyjska wyruszyła w pole w 1661 roku przeciwko armii polskiej, próbując zadać decydujący cios w wojnie, która toczyła się od 1654 roku. Wysłane z Holandii statki wypełnione muszkietami, prochem i śrutem rzeczywiście pomogły Rosji pokonać Polskę w wojnie trzynastoletniej.

 

……Holenderski podręcznik ćwiczeń wojskowych, wersja Wapenhandelinghe Jakoba de Gheyna (1607), stał się pierwszą świecką książką wydrukowaną (w 1200 egzemplarzach) w Rosji w 1647 roku) Publikacja tej książki zbiegła się w czasie z przybyciem do Rosji grupy doświadczonych oficerów z Republiki Holenderskiej, dowodzonych przez Isaaca van Bockhovena, którzy szkolili rosyjską kawalerię i piechotę zgodnie z holenderskimi innowacjami w prowadzeniu wojny, przedstawionymi na obrazach de Gheyna. Przez cały XVII wiek transporty broni docierały do portu Archangielsk na holenderskich statkach…”

 

 

Atlas o wymiarach 1,75 x 1,9 metra szerokości zostaje podarowany przez Johannesa Klencke, holenderskiego handlarza cukrem, królowi Anglii Karolowi II w 1660 roku z okazji jego przywrócenia na tron. Atlas, jeden z największych na świecie, zawiera 41 map ściennych kontynentów i regionów, w tym Wielkiej Brytanii i innych państw europejskich, a także Brazylii, Azji Południowej i Ziemi Świętej.

 

Za ten wysiłek zdobył tytuł szlachecki i kilka lukratywnych koncesji handlowych na swoje plantacje w Brazylii. Tytuł szlachecki otrzymał 19 września 1660 roku w Londynie

 

Kardynalne zasady prowadzenia wojny:

1.Żelazna zasada prowadzenia wojny mówi że wojnę wygrywa przede wszystkim ten, kto nie bierze w niej udziału.

2.Złota zasada wojny mówi że jeśli nie udało się ominąć wojny, to nigdy nie wolno jej toczyć na swoim terytorium, a najlepiej jeszcze prowadzić ją siłami swojego sojusznika.

3.Diamentowa zasada wojny mówi jeśli nie da się ominąć wojny, należy wejść do niej jako ostatni bo  wojnę wygrywa ten, kto wchodzi do niej ostatni.

 

Te zasady były złamane, dlatego przegraliśmy. Tak jak dziś na Ukrainie, ktoś bardzo mocno dofinansował wojsko Ukrainy………..i warto się zastanowić, czy w planach nie było obrócenie ich przeciw NAM jak to już bywało wcześniej.

Niemcy WYRZUCAJĄ imigrantów! Szok w Europie! Zdradzona gościnność. PIS i PO działają ręka w rękę.


 

środa, 23 kwietnia 2025

By lepiej zrozumieć działania Putina, czyli przypomnienie co robił Jelcyn, gdy wszyscy dziś zapomnieli

 Czytelniku,

Dziś wszyscy dookoła mający chyba słabą pamięć stojący bezmyślnie po stronie Ukrainy zapomnieli chyba, że pewne scenariusze zawsze sie powtarzają. Dlatego warto sobie przypomnieć co się działo się w Rosji za Jelcyna i zastanowić się na zimno kto ma rację.

Z puczu w Moskwie zwanego u nas puczem Janajewa utkwiła mi smierć marszałka Achromiejewa, która jest dobrym przykładem jak się likwiduje osoby z najwyższego kręgu podczas przewrotu. A było to tak:

 

Od 6 sierpnia 1991 roku Achromiejew i jego żona przebywali na regularnych wakacjach w sanatorium wojskowym w Soczi. Marszałek nie wiedział o przygotowaniach Państwowego Komitetu ds. Sytuacji Nadzwyczajnych i jego planach. Rankiem 19 sierpnia, usłyszawszy w telewizji o tym, co dzieje się w kraju, poleciał do Moskwy. Tego samego dnia spotkał się z wiceprezydentem ZSRR Giennadijem Janajewem i został członkiem sztabu Państwowego Komitetu ds. Stanu Wyjątkowego, gdzie prowadził prace nad zbieraniem i analizą informacji o sytuacji wojskowo-politycznej w kraju.

 24 sierpnia Siergiej Fiodorowicz przybył do swojego biura na Kremlu i będąc w stanie depresji po fiasku planu GKChP, postanowił popełnić samobójstwo. O godz. 9.40 podjął pierwszą próbę powieszenia, o której zostawił notatkę o następującej treści: "Jestem złym mistrzem w przygotowywaniu broni samobójczej. Pierwsza próba (o godz. 9.40) zakończyła się niepowodzeniem. się złamał. Obudziłem się o 10.00. Zamierzam zrobić to wszystko od nowa. Achromiejew".

 Wieczorem tego samego dnia marszałka znaleziono powieszonego we własnym gabinecie. Zespół śledczy kierowany przez Proshkina przybył na miejsce zdarzenia o godz. 23.27 i nagrał na taśmie wideo, co następuje. Achromiejew siedział na podłodze przy oknie, opierając się plecami o ścianę. Syntetyczny sznurek, który napinał szyjkę, był przywiązany do klamki ramy okiennej wolnym końcem. W biurze panował doskonały porządek, nie znaleziono żadnych śladów walki. Na biurku leżały listy samobójcze i listy. Ich treść, a także oględziny miejsca zdarzenia, przesłuchanie osób, które tego dnia miały kontakt z Achromiejewem, oraz dane z oględzin pozwoliły Proszkinowi na jednoznaczny wniosek, że marszałek powiesił się z własnej woli.


Przez przypadek wpał mi w ręce fragment książki A. Siwaka Bez Strachu


ROZDZIAŁ 19

KONTYNENT PEŁEN BOGACTW NATURALNYCH

 

Po zmianie ustroju w Polsce w roku 1989 zachodni biznes doszedł do wniosku, że w ciągu kilku lat uda się opanować polską gospodarkę i przejąc w ręce prywatne najważniejsze przedsiębiorstwa, jaki tu po drugiej wojnie światowej powstały od zera. A było co tu rozkradać i za co brać od nabywców olbrzymie łapówki!

Nasi polscy inżynierowie stworzyli wspaniały przemysł maszynowy, stoczniowy, wydobywczy miedzi, siarki i węgla. Zelektryfikowano kraj, zbudowano potężne elektrownie i elektrociepłownie, tysiące kilometrów linii przesyłowych, zelektryfikowano wieś i transport kolejowy. Zmelioryzowano setki  tysięcy hektarów gruntów. To polscy inżynierowie, chluba polskich politechnik, zbudowali Zakłady Petrochemiczne w Płocku, Tarnów, Puławy, Kędzierzyn, Oświęcim. W Gdańsku rafinerię. Zbudowano zakłady przemysłu spożywczego i lekkiego. Całemu narodowi, całej inteligenci i klasie robotniczej należy się szacunek za odbudowę Polski, a szczególnie za odbudowę zrujnowanej doszczętnie Warszawy.

- Jak trzeba nienawidzić swoją ojczyznę, zeby zmarnować 45 lat ciężkiej pracy całego narodu? Co to za ludzie? Komu i czemu służą co w sejmie i w rządzie?  - pytają mnie ludzie spotkaniach.   

Mimo, że rząd przeznacza miliardowe nakłady by zakłamać historię PRL, nadal 50 – 60% ludzi mówi z szacunkiem o tym okresie. Na nic się zdają wysiłki Żydów i skundlonych Polaków! Jednocześnie wśród ludzi coraz głośniej zaczyna się mówić prawdę:

- W Polsce Ludowej można by było normalnie żyć, gdyby nie żydowska dominacja w partii, bezpiece, w wojsku, w sadownictwie, w propagandzie. Ale to oni byli u władzy. Sądzili i skazywali Polaków,  śledzili i nie dali żyć normalnie.

Obecnie obserwując jak zachowują się nasi parlamentarzyści, członkowie rządu i świat dziennikarski można wyciągnąć tylko jedne wniosek: Jedni mają za zadnie zniszczenie Polski, a drudzy są po prostu niemoralnymi łajdakami, którzy dla pieniędzy będą służyć nawet diabłu. 

Dnia 128.06.1998 r. Buzek, jako premier, mówi w sejmie: 

- Dyktatura komunistyczna narzucona została Polakom przemocą, wbrew woli narodu, przez Józefa Stalina.

 I co? Ponad trzydziestomilionowy naród zbudował to wszystko po wojnie. Bo Stalin tak kazał? Do Stalina należał ten rozkradziony w Polsce majątek? Nie należał on aby do narodu polskiego? Dlatego nie zapytano narodu polskiego, czy zgadza się oddać to wszystko, co z takim wysiłkiem zbudował? A czy Buzek i jemu podobni, którzy rządzą Polską, zapytali naród czy chce wejść pod jarzmo Brukseli? W końcu to po stokroć jest gorsza kuratela niż od moskiewska, bo decydują za nas nawet w takich duperelach jak długość ogórka!

Moskwa miała wpływ na nasze sprawy w takich dziedzinach jak wojsko i uzbrojenie, sprawy zagraniczne, podział produkcji na specjalizacje między krajami socjalistycznymi. Resztę spraw zostawiono każdemu narodowi, by sam decydował swoich problemach. Dziś każdy drobiazg należy uzgodnić z Brukselą. Poczytajcie prasę lub oglądnijcie telewizję, to się sami przekonacie.

Porównajmy ze soba dwie sytuacje. W okresie PRL Związek Radziecki prowadził wojnę z Afganistanem, ale nie wciągnął w nią żadnego państwa z Układu Warszawskiego. To była sprawa wyłącznie ZSRR, a nie całego Układu. Dlaczego obecnie wojna Ameryki z Afganistanem to problem całego świata? Czemu kolejne polskie rządy prześcigają się w wysyłaniu polskich żołnierzy do Iraku, do Afganistanu, wszędzie tam, gdzie zagrożone są interesy USA i Izraela? W imię czego nasi żołnierze jadą tam i zabijają ludzi? Czy nasi parlamentarzyści, tak chętnie modlący się przed ołtarzami, podczas transmitowanych przez TV mszy, wyrazili swoje oburzenie, że robimy z naszych żołnierzy płatnych morderców? Czy któryś z nich posłał tam swojego syna? Kto dał upoważnienie, żeby deprawować naszych synów i czynić z nich morderców? A co tam robią kapelani? Uczestniczą w tym draństwie, bo Żydzi usadowienie we władzach kościelnych to popierają? A dlaczego pozostali kapelani nabrali wody w usta, pozwalając zmuszać naród polski do podłości, i nie biorą pod uwagę przykazań Bożych?

Jest to straszna hańba i plama na godności narodu, a szczególnie polskiego żołnierza, który od setek lat znany był na świecie z tego, że walczy honorowo „o waszą i naszą wolność”. Oczywiście do wszystkiego znajdzie się przekupnych i usłużnych ludzi! Dorobią do każdego świństwa legendę. Wyjaśnia, że do jedyne, najlepsze rozwiązanie dla Polaków. A tak  naprawdę służą nie polskiemu narodowi, ale siłom, które chcą zniszczyć Polskę. Dlaczego robią wszystko, by pozbawić Polaków dumy i satysfakcji i tworzenia przez 45 lat Polski Ludowej – kraju zbudowanego od zera przez polski lud, polski naród.

Kim są ci ludzie wyszydzający dzieło narodu? Są to ludzie, którzy nigdy w swym życiu nie splamili się żadną prawdziwą pracą. Ich praca, to ciągłe gadanie, okłamywanie społeczeństwa, przekonywanie do swoich racji. Żyją jak pasożyty z ciężkiej pracy społeczeństwa.

Ich mentalność widzimy na przykładzie byłego prezydenta Kwaśniewskiego, który najpierw wzywa do karania twórców stanu wojennego, a następnie organizuje w „Przeglądzie” akcje protestujących przeciw sądzeniu Jaruzelskiego. Takich mamy polityków i ludzi władzy. Rano mówią: „Białe”, a wieczorem „czarne”!

  Jednak nie o problemach Polski w tym rozdziale chciałbym napisać, a o bogactwach Rosji. Bo ci, którzy już rozkradli Polskę z dorobku 45 lat pracy, teraz chciwie patrzą na kolejny kraj do ograbienia, jakim jest Rosja. I nie spoczną dopóki nie zawładną bogactwem Rosji. Potężne korporacje zachodnie tam dopiero by sobie użyły, jeśli by im się udało wprowadzić tam Nowy Ład  bushowski.

Gdy Gorbaczow, radziecki przywódca, leciał do Londynu, by wziąć udział w szczycie G7 w lipcu 1991 roku, już wiedział, że będzie witany tam jak bohater. Przez ostatnie trzy lata był częstym gościem scen politycznych świata, podpisywał różne pokojowe układy i zobowiązania o rozbrojeniu ZSRR. Zebrał wiele nagród za tę działalność, która Zachodowi bardzo się podobała. Nic tez dziwnego, że mężowie stanu wielu krajów wyszli z propozycją przyznania mu nagrody Nobla, którą otrzymał w 1990 roku. Komitet Nagrody Nobla pisał, że dzieki jego działaniom możemy żywic nadzieję na koniec zimnej wojny.    

Udało mu się pozyskać poparcie na Zachodzie, a szczególnie w Ameryce. Nawet prasa amerykańska, która wcześniej wieszała na nim psy, teraz nazywała go pieszczotliwie „Gorbi”, a magazyn Time nawet odważył się przyznać mu tytuł człowieka roku.

Udało się Gorbaczowowi, realizującego politykę głasnosti i pierestrojki, przeprowadzić niezwykły proces demokratyzacji: prasa zyskała większa swobodę, wybrano nowa Dumę - czyli parlament, wybrano po raz pierwszy lokalne samorządy, a przede wszystkim prezydenta i trybunał konstytucyjny.

Gorbaczow zapowiadał, że proces demokratyzacji będzie trwał 10 – 15 lat. Zmierzał do prywatyzacji,ale zaznaczył, że kluczowe dziedziny przemysłu i ważne dziedziny gospodarki będą w rękach państwa. Dążył do modelu Skandynawii, który mu się podobał. A zachodni politycy oczywiście popierali jego plan, licząc po cichu, że jeszcze sporo z tych zamiarów może się zmienić właśnie pod ich wpływem, a nawet naciskiem. Jednak Gorbaczow w Pradze powiedział tak:

 - Niczego nie zrobię sam. Muszę mieć poparcie narodu i pomoc z Zachodu.

Zwlekał ze zmianami i czekał na opinię polityków Zachodu, zważając na to, co by się im nie podobało. Zaczęli naciskać, strasząc, że musi, i to natychmiast wprowadzić terapię szokową..Polska wtedy właśnie zakończyła pierwsza rundę tej szokowej terapii pod kuratelą MFW i osobiście Sachsa. Brytyjski premier John Mayor, prezydent Bush, premier Kanady Mulroney, Japonii Toshiki Kaifu uznali, że Związek Radziecki ma iść w ślady Polski. Rosja podobne jak Chiny została zmuszona do wyboru między gospodarczym programem szkoły chicagowskiej, a autentyczną rewolucją demokratyczną. W Rosji sprawy wyglądały nieco inaczej niż w Chinach. Rewolucja demokratyczna nabrała już rozmachu. Trzeba było przerwać ten proces demokratyzacji, a następnie brutalnie go odwrócić. Gorbaczow dobrze wiedział, że terapię szokową można było wprowadzić w Rosji jedynie siłą i tego się bał. Na Zachodzie więc szybko zrozumieli, że pragmatycznym modelem w Związku Radzieckim powinien być system Pinocheta i do tego szukali człowieka i zaplecza dla niego. Gorbaczow ponaglany licznymi listami, w których zalecano mu naśladowanie Augusto Pinocheta i wprowadzenie nowego ładu siłą. Gorbaczow jednak nadal zwlekał. Więc politycy i przedstawiciele korporacji zachodnich doszli do wniosku, że to nie ten, na którego stawiają. Zaczęli szybko robić przygotowania do wypromowania w Związku Radzieckim innego polityka, który spełni ich postulaty i zrealizuje program jaki nakreślili. Sprawy potoczyły się szybko. Odsunięto na drugi plan kochanego, ale mało skutecznego Gorbaczowa. Wypłynął za to (przy pomocy odpowiednich służb) Jelcyn. Bo Zachód nie tylko znał nowego przywódcę, ale też go umacniał i otaczał swoimi ludźmi. Borys Jelcyn pełnił funkcję prezydenta, ale było to stanowisko na razie mało eksponowane i bez prerogatyw prawnych i wykonawczych. Od czego jednak była grupa młodych wilków ze Stanów już będących doradcami Jelcyna! W dniu 19 sierpnia 1991 roku, miesiąc po szczycie G7, zaszła demokratyczna zmiana.  Grupa starej gwardii skierowała czołgi na na biały dom, czyli siedzibę rosyjskiego parlamentu. Próbując powstrzymać proces demokratyzacji zagrozili atakiem na parlament Rosji. Jelcyn otoczony tłumem Rosjan wszedł na czołg i potępił próbę tego zamachu na parlament. Czołgi się wycofały, a Jelcyn błyskawicznie stał się bohaterem i obrońcą demokracji. 

Jelcyn był przeciwieństwem Gorbaczowa. Gorbaczow był powściągliwy i zawsze trzeźwy. Jelcyn nie znał umiaru w piciu i gadaniu. Dopóki istniał Związek Radziecki, to Jelcyn, jako prezydent, odgrywał małą rolę. Liczył się pierwszy sekretarz. Więc szybko doradcy z Zachodu pokazali Jelcynowi jak być ważniejszym od Gorbaczowa, a chory nas przerost ambicji Jelcyn natychmiast zrealizował ich pomysł. Dogadał się z dwoma republikami radzieckimi i szybko zlikwidowano Związek Radziecki, bo republiki ogłosiły swoją niezależność. Metodą faktów dokonanych zmuszono Gorbaczowa by zrezygnował ze stanowiska pierwszego sekretarza ZSRR. I to był wstrząs dla Rosjan, dla których jedyną ojczyzną był Związek Radziecki. Jelcyn zaś natychmiast zaprosił Sachsa i charakterze pierwszego doradcy. Ten czekał od dawna na taką okazję i przyjechał z cała masą swoich ludzi. Sachs zapewnił Jelcyna, że co roku otrzyma 15 milionów dolarów, jeśli tylko przystanie na szokową koncepcję gospodarki kapitalistycznej. Doradca wyjaśnił mu, że aby zerwać z gospodarką centralnie zarządzaną ma tylko dwie drogi. Może rozdzielić majątek między całe społeczeństwo, albo przyznać go tylko wybranej grupie. I Jelcyn wybrał te druga drogę.

Jelcyn zwrócił się do Dumy o specjalne pełnomocnictwa, mówiąc, że za rok kraj będzie miał korzystną sytuację gospodarczą, a ludzie będą szczęśliwi i zadowoleni. I taka zgodę Dumy dostał. Sięgnął więc po klub zwolenników szkoły Friedmana i chłopców z Chicago oraz swych popleczników. Rosyjska „Niezwisimaja Gazieta” napisała o tej grupie, która niepodzianie wypłynęła w rządzie, ze po raz pierwszy w Rosji do władzy doszła grupa ludzi szkoły chicagowskiej Miltona Friedmana. I oni rządzili gospodarką w całej Rosji. Natomiast resorty siłowe Jelcyn obsadził swoimi kumplami.

Gajdar otoczył się ludźmi przysłanymi ze Stanów, bo Ameryka chciała zapewnić swoim i jelcynowskim ekspertom zaplecze ideologiczne i techniczne. Na żałowano na ten cel funduszy. Najlepsze hotele Moskwy i najlepszy kawior była dla nich zagwarantowane, podobnie jak i astronomiczne płace. Wysłano Gajdarowi kilkudziesięciu prawników i ekonomistów. Sachsa natomiast mianowano dyrektorem instytutu USAID (Instytut Rozwoju Międzynarodowego). Odgrywał więc podwójna rolę w Rosji, bo był dyrektorem instytutu i nadzorca całej operacji szokowej, jaką sam wprowadził.

W październiku 1991 roku Jelcyn ogłosił zniesienie regulacji cen. Teraz wolny rynek miał uporządkować wszystko. Ogłoszono, że odbędzie się pierwszy etap prywatyzacji, czyli że 225 tysięcy przedsiębiorstw i zakładów państwowych będzie własnością tych, którzy je nabędą. Wiadomo, że przeciętni ludzie nie mieli takich pieniędzy, więc Zachód otworzył banki dla swoich ludzi, żeby mogli wykupić za symboliczne pieniądze te zakłady. Sachs mówi, że udało mu się przeprowadzić tę prywatyzację z zaskoczenia. Nikt nie reagował, bo szok był zbyt wielki. Gajdar naciskał Dumę o nowe ustawy. Jelcyn, mając specjalne pełnomocnictwa,  podpisywał szybko wszystko to, co grupa Żydów pod przewodnictwem Gajdara napisała. Ale ludność zaczęła rozumieć, że jest to grabież tego, co oni od rewolucji październikowej 1917 roku krwawo wypracowali. Zaczęły się protesty, napisy na ścianach. Zażądano od Jelcyna demokratycznej debaty i wyjaśnienia całej afery z prywatyzacją. Nawet armia okazywała niezadowolenie i to mimo tego, że Jelcyn podniósł o 100% płace w wojsku. Władymir Mau, doradca Jelcyna, mówił mu: „Warunkiem sprzyjającym reformie jest zmęczone społeczeństwo,wyczerpane toczącą się walką”. A Josef Stiglitz, który był głównym ekonomistą Banku Światowego, trafnie określił i podsumował sytuację i mentalność Rosjan: „ Była niepowtarzalna okazja i trzeba było ją wykorzystać, jak w wojnie blitzkriegu. Była nagła transformacja, która umożliwiała przeprowadzenie zmian. Ale teraz już ludność się obudziła i zdąży się zorganizować dla obrony swych interesów”.  

Terapia szokowa zbierała teraz swoje żniwo. Wraz z utratą wartości pieniądza kilka milionów lepiej zarabiających Rosjan utraciło w całości oszczędności swojego życia. Przez kraj przeszła fala samobójstw. Miliony Rosjan, co mogliśmy oglądać w naszej telewizji, nie otrzymywały przez całe dwa lata wypłat za pracę. Fala śmierci z głodu była następna po samobójstwach. Ludzie, by przeżyć, wynosili na ulicę wszystko, co można było sprzedać. Za parę rubli szły kobiety zarobić jako prostytutki. Parlament, czyli Duma, widząc co się dzieje, postanowił ukrócić to bezprawie. Ten sam parlament, który wcześniej dał Jelcynowi duże pełnomocnictwa, teraz, w 1992 roku, nie tylko mu je cofnął, ale tez zdymisjonował Gajdara. Jelcyn zemścił się na Dumie. W telewizji ogłosił, ze prowadza stan wyjątkowy. Niezależny Trybunał Konstytucyjny uznał, że Jelcyn zagarnął władzę i pogwałcił aż osiem punktów konstytucji, której przysięgał strzec jako prezydent. I od tej pory prezydent i jego ekipa znaleźli się z bezpośredniej opozycji do parlamentu i konstytucji. Zachód i Bill Clinton wzięli stronę Jelcyna, bo był ich człowiekiem z ich doradcami, a parlament uznał za „komunistyczny beton”. A przecież to ci sami deputowani w 1991 roku stanęli po stronie Jelcyna. To oni przygotowali likwidację ZSRR.

W 1993 roku konflikt między Jelcynem a parlamentem zaostrzył się. Jelcyn podjął próbę wyeliminowania parlamentu. Zarządził referendum, ale nie uzyskał poparcia. W przebiegu ciągłej wojny między Jelcynem a parlamentem, Jelcyn wydał dekret unieważniający konstytucję i rozwiązał parlament. Dwa dni później parlament, na specjalnym posiedzeniu, przegłosował (632 głosami, przeciw 2) usunięcie Jelcyna z urzędu prezydenta za ten niesłuchany akt. Tak tak, jakby prezydent USA jednostronnie rozwiązał Kongres! Wiceprezydent Rosji Aleksander Ruckoj oznajmił, że Rosja zapłaciła bardzo wysoką cenę za awanturnictwo Jelcyna i jego reformatorów.

Zbrojny konflikt między Jelcynem a parlamentem zbliżał się  nieuchronnie. I mimo poparcia Clintona, Jelcyn zaczął tracić grunt pod nogami. Ośmielony tą pomocą i wsparciem nie rozumiał, że przebrał miarę tą nachalną i bandycką prywatyzacją, albo, co jest bardzo prawdopodobne, w tym czasie już nie trzeźwiał. W tym czasie stałego upojenia ściągnął wojsko i otoczył parlament. Kazał odciąć elektryczności i ogrzewanie oraz wodę i telefony. Przez dwa tygodnie dziesiątki tysięcy ludzi broniło parlamentu zwracając się przeciwko wojsku i milicji. Ta społeczna blokada umożliwiała dostęp do parlamentu. Ludzie dostarczali deputowanym żywność i wodę. I ten pokojowy opór codziennie rósł w siłę. Ludzi pod gmachem parlamentu przybywało, poparcie dla Jelcyna i jego ludzi gwałtownie spadło. Jedynym wyjściem z tej sytuacji były przyspieszone wybory i Jelcyn skłaniał się do tego rozstrzygnięcia. (W czasie, kiedy Jelcyn rozważał możliwość przyspieszenia wyborów, w Polsce doszło do surowego rozliczenia Solidarności, która zdradziła społeczeństwo, aplikując mu terapię szokową tego samego mistrza od szoku, czyli Sachsa). Doradcy jednak szybko przekonali Jelcyna, by odstąpił od wyborów, bo poniesie klęskę i nie utrzyma się przy władzy. Sachs i jego olbrzymia ekipa dwoili się i troili, szukając  szans na dalsze  utrzymanie wpływów w Rosji i sprywatyzowanie tego olbrzymiego majątku, jaki był na wyciągniecie ręki. Wszak na tym kontynencie jest wszystko! Ogromne pola naftowe (30% światowej ropy), gaz ziemny (20% światowych zasobów), rudy niklu i niemal cała tablica Medelejewa. Do tego fabryki broni (stanowiące niemal państwo w państwie i zatrudniające miliony ludzi), systemy przekazu i łączności itd. Tu ludzie Zachodu z doktryną Busha i teoria Friedmana mili pole do popisu, a ich mocodawcom wpływały do kasy dziesiątki miliardów dolarów! Wsparli więc wiecznie pijanego Jelcyna potężnym zastrzykiem dolarów im zasugerowali mu, że problem należy rozwiązać siłowo.  

Część armii było po stronie Jelcyna, który kolejny raz podniósł im uposażenie.(Szczególnie wysokie wynagrodzenia otrzymywały wojska Ministerstwa Spraw Wewnętrznych). Otoczył więc Jelcyn tym wojskiem i drutami kolczastymi Biały Dom, by odciąć parlamentarzystów od pomocy i wsparcia ludności, która dzień i noc też otaczała Biały Dom. Wiceprezydent Ruckoj, widząc co się dzieje, uzbroił członków Dumy i nie pozwolili oni wojskowym wejść do parlamentu, zaś tłumy zwolenników parlamentarzystów pomaszerowały na wieżę Ostankino, żeby ogłosić Rosji i całemu światu, że naród walczy o swą wolność i swój dorobek. Ten wielotysięczny tłum, jak później pisali dziennikarze, był bez broni. W tłumie były kobiety i dzieci. I w momencie, gdy ludzie chcieli wejść do stacji nadawczej wojsko Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na rozkaz Jelcyna otworzyło ogień. Zginęło ponad sto osób z tłumu i jeden żołnierz, którego trafiły kule odbijające się od ścian. Proces niszczenia młodej demokracji nadal się toczył. I to proces opłacany i inspirowany przez Amerykanów.

Ten kryzys i te ofiary, jak pisał sekretarz stanu Leslie Gelb, wywołało bezprawne rozwiązanie parlamentu przy wsparciu amerykańskich doradców. Ludzie nie dali sobie wydrzeć dopiero co zdobytej demokracji, stąd taki opór ludności. A Jelcyn faktycznie został rosyjskim Pinochetem: był pucz, były ofiary, była grabież majątku narodowego i było zdeptanie demokracji.

Można tu postawić pytanie – jak to jest, że tak mocny ustój jak komunizm, ustrój znienawidzony przez tylu ludzi, padł bez jednego wystrzału, a „najlepszy ustrój świata” jest wprowadzany przy pomocy czołgów, oddziałów elitarnych, helikopterów, ognia z broni lekkiej i ciężkiej itd. Wg relacji dziennikarza z „Boston Globe” budynek parlamentu w centrum Moskwy ostrzeliwało aż trzydzieści czołgów i wozów opancerzonych. Parlamentarzyści wychodzili ze spalonego parlamentu gęsiego z podniesionymi o góry rękami. Na placu leżały zwłoki kilkuset cywilów, a ponad tysiąc osób odniosło rany. Moskwa nie widziała takiej masakry cywilnej ludności od 1917 roku, czyli od rewolucji. Wg znawców tematu: „Aresztowano ponad dwa tysiące osób z blokady parlamentu. Trzymano ich na stadionie dzień i noc przez wiele dni. Tak samo jak robił to Pinochet z ludźmi u siebie w Chile w 1973 roku. Bito tych ludzi i kaleczono dotkliwie”. Przy czym, jak piesze Kagarlicki, krzyczano do nich: „Chciało się wam demokracji, to macie” i bito ich. Ale w Ameryce gazety pisały: „Wielkie zwycięstwo demokracji w Rosji”, „Popieramy Jelcyna, bo tylko on jest w stanie uczynić z Rosji państwo demokratyczne”. Sekretarz stanu Warren Christopher udał się do Moskwy, by stanąć obok Jelcyna i Gajdara i oświadczył: „Stany Zjednoczone raczej nie popierają rozwiązania parlamentu. Ale u was jest sytuacja nadzwyczajna”. Na ulicach Moskwy, jak pisało „The Washington  Post” i „Boston Globe”, można było usłyszeć opinie, że Jelcyn nie tylko zgwałcił demokrację, ale że on ją rozstrzelał pod parlamentem! A Jeffrey Sachs dalej popierał Jelcyna i palił się do prywatyzacji jakby nic się nie wydarzyło. Po tym zamachu Rosja znalazła się pod niekontrolowaną dyktaturą. Wszystkie ciała wybieralne zostały rozwiązane. Trybunał Konstytucyjny też. Czołgi stały na ulicach i obowiązywała godzina policyjna. Prawi do wypowiedzi miały wyłącznie jelcynowskie media. Co robili wtedy wszyscy doradcy z Ameryki? To samo, co wtedy kiedy tliło się Santiago im kiedy plunął Bagdad. Rzucili się do tworzenia Nowego Porządku Busha w Rosji. A sam Sachs stwierdził: „Do tej pory nie było należytej terapii szokowej. Teraz sprzyjają temu warunki. Teraz jest szansa na całkowite wprowadzenie tej terapii”. Główny ekonomista Banku Światowego, oddelegowany do Rosji, powiedział w wywiadzie dla „Wal, Street Journal”: „Nigdy się tak dobrze nie czułem i nie bawiłem, jak teraz w Rosji”. A zabawa się dopiero zaczynała... Doradcy wprowadzili cięcia budżetowe, znieśli kontrolę cen produktów żywnościowych (w tym chleba) i przyśpieszyli prywatyzację. Zmiany wprowadzono po cichu nie robiąc szumu w mediach, a następowały one tak szybko, że Rosjanie nie mogli za nimi nadążyć.  Ludzie w fabrykach i zakładach nawet nie wiedzieli, że zostali sprzedani zagranicznym właścicielom. Kopalnie przechodziły w ręce żydowskich właścicieli,bo to oni otrzymywali w Moskwie ze swego banku pieniądze na wykupienie tych kopalń. I teraz widać już było, że w miejsca państwa komunistycznego powstało państwo korporacyjne. Grupa jelcynowska i doradcy amerykańscy ograbili Rosję z czego tylko się dało i co miało jakąś wartość. Przed terapią szokową w Rosji nie było milionerów. A już w roku 2003 na liście „Forbesa” było ich siedemnastu. To była gwardia Jelcyna, której pozwolił on kraść do woli.      

Szukacie inwestycji, która w ciągu roku może dać 2000 procent? - pytał „Wall Street Journal”- To jeździe do Rosji i tam zrobicie kasę”.

I jechali. Nie tylko osoby prywatne. Przenosiły się nawet całe banki. Jelcyn i jego drużyna oraz doradcy mieli tylko jednej powód do zmartwień – gwałtowny spadek popularności Jelcyna. W sondażach wynik był jednocyfrowy. Narastała też fala żądań przywrócenia majątku państwowego, który jak mówiono, został rozdany zdrajcom w  niekonstytucyjnych okolicznościach. I jak zwykle w takiej sytuacji potrzebna była wojna, żeby ukryć korupcję i grabież, a zainteresowanie ludzi zwrócić w inną stronę. Tak więc Jelcyn rozpętał wojnę w Czeczeni i to chwilowo wyciszyło naciski opozycji. W tej sytuacji Jelcyn zdecydował się na wybory. O ludzi, którym sprzedał za symboliczne  sumy mienie państwowe otrzymał sto tysięcy dolarów na kampanię. W telewizji mówiono tylko o nim i to jak z najlepszej strony. Wybory były całkowicie pod kontrolą jego ludzi, więc o wynik się nie martwił. Po obliczeniu głosów obwieszczono, że Jelcyn wybory wygrał. Teraz dopiero rzucili się na pozostały majątek! Firmę naftową, porównywaną do francuskiej firmy „Total”, sprzedano za 88 milionów dolarów, czyli za 4% jej ceny światowej. Norylski „Nikiel” sprzedano sprzedano za 170 milionów dolarów, czyli na 6% jego wartości. Kampanię naftową „Jukos”, która ma większe zasoby niż cały Kuwejt, sprzedano za 309 milionów dolarów, choć miała ona roczny dochód 3  miliardy dolarów!!!. Naftowy gigant „Sidako” został sprzedany z 130 miliony dolarów, a dwa lata później nowy właściciel sprzedał go za prawie 3 miliardy dolarów. Największa w Rosji fabryka broni została kupiona na trzy miliony dolarów. To tyle ile kosztuje letniskowy dom w Aspen. Dziś na Zachodzie dorabiają legendę Michaiłowi Chodorkowskiemu mówiąc, że siedzi w więzieniu, bo odważył się kandydować na prezydenta. Ciekawe tylko dlaczego obrońcy Chodorkowskiego nie napiszą, że inwestowali w niego Żydzi i za symboliczne pieniądze nabył ujęcia ropy i gazu o wartości kilka tysięcy razy przekraczającej cenę zakupu.

Naród rosyjski został okradziony podwójnie, bo po pierwsze wykupiono majątek Rosji za symboliczne pieniądze, a po drugie był wykupywany przez korporacje za pieniądze państwowe.  Jedna rządowa ręka płaciła drugiej, a Jelcyn pił i zielonego pojęcia nie miał, jakie operacje przeprowadzają chłopcy a Ameryki i jego drużyna. Wayne Meery, który w latach 1990 – 1994 był głównym analitykiem w ambasadzie amerykańskiej w Moskwie, przyznał, że łatwo było dokonać wyboru między demokracją a interesami rynku w Rosji. „Wybraliśmy – mówił – uwolnienie cen, prywatyzację przemysłu, żywiąc nadzieję, że rządy prawa i demokracja obywatelska jakoś same potem automatycznie się rozwiną”. W tym czasie właśnie zbijano w Rosji niewyobrażalne fortuny, a reformatorzy Jelcyna, widząc jak łatwo się wzbogacić, sami też rzucili się do wykupu rosyjskiego majątku za symboliczne pieniądze. Później niektórzy z nich stracili stanowiska, ale póki co, zagarnęli wszystko co tylko się dało. Terapia szokowa, korupcja i grabieże szły ręka w rękę.

Nie od rzeczy będzie tu wspomnieć o „cudownych dzieciach” z Harvard Russia Project. Ich zadaniem było organizować prywatyzację oraz rynek funduszy inwestycyjnych. Okazało się, że obaj naukowcy kierujący tym przedsięwzięciem – profesor ekonomii z Harvardu Andrei Shleifer i jego zastępca Jonathan Hay – bezpośrednio czerpali zyski z z rynku, który tak pracowicie tworzyli. Shleifer był głównym doradcą Gajdara do spraw prywatyzacji, a jego żona otrzymała pierwszą licencję na otwarcie w Rosji takiego funduszu, który był później zarządzany z biura finansowego przez rząd amerykański. Kiedy te niedozwolone machinacje wyszły na jaw, to departament sprawiedliwości wytoczył sprawę Harvardowi, twierdząc, ze finansowa działalność Shleifera i Haya stanowiła pogwałcenie podpisanych przez nich umów. Harvard zapłacił największe w swej historii odszkodowanie w wysokości 26 milionów dolarów. Shleifer i Hay zapłacili po dwa miliony dolarów. Dziennikarze jednak pisali, że ta kara finansowa to, to tylko 5%^ tego, co zagarnęli, więc opłaciło się im to robić. I tu nasuwa się dręcząca, a zarazem istotna wątpliwość, dotycząca ideologów wolnego rynku. Czy naprawdę, jak to się często utrzymuje, wierzą, ze wolny rynek jest lekarstwem na niedorozwój gospodarczy, czy też te ich teorie służą im do realizacji ich własnych celów i zaspakajania ich chciwości?

Rosja okazała się całkiem bezbronna wobec złodziei, na pastwę których wystawił ją Jelcyn. Gospodarka załamała się całkowicie. Społeczeństwo, bez owijania w bawełnę, nazywało Jelcyna zdrajcą i złodziejem, co zresztą potwierdziły liczne fakty. Jego notowania gwałtownie spadały. A kiedy we wrześniu 1999 roku krajem wstrząsnęła seria zamachów terrorystycznych temat oszustw Jelcyna zeszedł na dalszy plan. Zapanował zwyczajny, ludzki strach, tak w Ameryce, jak i w Rosji. Zabito znaną w Rosji dziennikarkę Jewgenję Albas. Ludzie przestali czuć się bezpieczni.

W oczach Rosjan szybko stal się Jelcyn mężem stanu i człowiekiem niezbędnym na ten okropny czas i sytuację. Nikt mu nie robił wymówek, że przez siedemnaście lat był funkcjonariuszem KGB. Liczyło się, kto i jak zrobi z tą panującą w Rosji anarchią porządek. Alkoholik-Jelcyn staczał się coraz bardziej, a Putin-obrońca stał się jego idealnym następcą. Oligarchowie widząc, że Jelcyn tonie jeszcze mu w tym pomogli. Po cichu przekazali całą władzę Putinowi, odsuwając całkowicie Jelcyna od władzy. Jelcyn zgodził się na to pod jednym warunkiem. Ponieważ bał się o życie swoje i życie swojej rodziny, to zażądał gwarancji na piśmie, że nie będzie pociągany do odpowiedzialności karnej i że nie zostanie ukarany śmiercią za rozkaz strzelania do tłumu.

W historii Rosji zapisał się Jelcyn jako skorumpowany błazen i nieodpowiedzialny człowiek chory na alkoholizm. Jego decyzja o rozpoczęciu wojny z Czeczenią przyczyniła się do olbrzymiej ilości ofiar ludzkich. Politycy i historycy policzyli te straty ludzkie wynikające z polityki Jelcyna i wyszło im, że zginęło z tego powodu ponad 100 tysięcy ludzi. Jeśli nie liczyć klęsk głodu, epidemii czy wojny, to nigdy tak wielu ludzi nie straciło tak wiele w tak krótkim czasie. Do 1998 roku zbankrutowało 80% rosyjskich gospodarstw rolnych, tj kołchozów. Zamknięto 70 tysięcy fabryk, a to stworzyło masowe bezrobocie. W połowie lat dziewięćdziesiątych już 74 miliony Rosjan żyło w skrajnej biedzie.

W ciągu ostatnich lat, dzięki rosnącym cenom ropy naftowej i gazu, wyciągnięto ludzi z tej nędzy. Liczba ludzi biednych jest ogromna, ale już nie umierają z głodu. W 2006 roku władze przyznały, że jest w kraju 715 tysięcy bezdomnych dzieci. A ludzi bez dachu nad głową – jak podaje UNICEF – jest 3,5 miliona.