środa, 26 marca 2025

Jak Niemecka agentura zlikwidowała kadrę dowódczą i najzdolniejszego dowódcę Armii Czerwonej Michaiła Nikołajewicza Tuchaczewskiego

Czytelniku,

 

Warto sobie czasami przypomnieć jak działaja obe słuzby i jakie są tego skutki. Zwłaszcza dzisiaj, gdzie szuka się rosyjskich agentów. Gdzie najpierw niemiecka agentura zwana Platforma Obywatelską rozmontował nam armię, a po niej przyszły żydki z PiSu, co nam tak namotały, że dziś nic nie mamy, a to co mamy  nie działa. I na pewno to nam zrobiła ruska agentura. Taaaaaaaaaaa

A doradców mamy z Londynu przypadek?

 

Ponieważ nie mamy własnych służb warto przynajmniej wiedzieć jak to robią Niemcy. Mają naprawdę dobre słuzby..............................

 

W naszej historii znana jest pod zdarzenie pod nazwą Wielka Czystka, która w Armii Czerwonej była masową rzezią oficerów, która wyniszczyła kadrę zarządzającą armią w latach 1936–1938. W rzeczywistości była to dobrze zaplanowana akcja niemieckiego wywiadu.

 

A wszystko zaczęło się od publikacji - Plany wojenne Hitlera, a raczej trafnej analizy Tuchaczewskiego, który trafnie wypunktował zdolności, możliwości i trafnie ocenił plany Hitlera.

 

publikacja dostępnana : Rękopis artykułu Marszałka Związku Radzieckiego M.N. Tuchaczewskiego z poprawkami I.W. Stalina

Rękopis artykułu Marszałka Związku Radzieckiego M.N. Tuchaczewskiego z poprawkami I.W. Stalina

 

fragment:

 

"Szaleńcza, szaleńcza polityka niemieckiego narodowego socjalizmu popycha świat ku nowej wojnie. Ale w tej szaleńczej militarystycznej polityce narodowy socjalizm przeciwstawia się zdecydowanej polityce pokojowej Związku Radzieckiego. Ta polityka pokojowa jest popierana przez dziesiątki milionów proletariuszy i ludzi pracy wszystkich krajów. Ale jeśli mimo wszystko kapitaliści i ich słudzy rozpalą płomienie wojny i zaryzykują interwencję antyradziecką, to nasza Armia Czerwona i cały nasz socjalistyczny kraj przemysłowy zamienią każdą armię najeźdźczą w armię zniszczenia żelaznymi ciosami i biada tym, którzy sami naruszyli ich granice. Nie ma takiej siły, która mogłaby pokonać nasz socjalistyczny kołchoz, kraj z jego gigantycznymi zasobami ludzkimi i przemysłowymi, z jego wielką partią komunistyczną i jej wielkim przywódcą, towarzyszem Stalinem. <Szpica ta jest dogodną parawaną do ukrywania planów rewanżystowskich na zachodzie (Belgia, Francja) i na południu (Poznań, Czechosłowacja, Anschluss). Nie można między innymi zaprzeczyć, że Niemcy potrzebują francuskiej rudy. Muszą też rozbudować swoją bazę morską. Doświadczenia wojny 1914-1918 wyraźnie pokazały, że bez mocnego opanowania portów Belgii i północnych portów Francji nie da się zbudować potęgi morskiej Niemiec. Dla realizacji swych rewanżystowskich i grabieżczych planów Niemcy będą dysponować do lata tego roku armią liczącą co najmniej 849 000 ludzi, tj. armię o 40 procent większą od Francji i prawie tak liczną jak armia ZSRR (ZSRR liczy 940 000 ludzi, licząc wszystkie rodzaje sił zbrojnych). I to pomimo faktu, że ZSRR ma 2,5 razy więcej ludności i dziesięć razy więcej terytorium niż Niemcy. Tak wygląda w praktyce tzw. równość w zbrojeniach."

 

 

 

Po powyższej publikacji nastąpił proces przygotowania falszywych materialów obciazajacych Tuchczewskiego sporzadzone przez Gestapo podrzucono czechosłowackiemu wywiadowi. Prezydent Czechosłowacji Benesz, przekazał te materiały bezposrednio Stalinowi.

 

Poniewaz rozpoczynała sie własnie obłedna paranoja Stalina wszedzie widzacego szpiegów i zdrajców rozpoczeła sie straszliwa rzez.

 

Tuchaczewski okrutnie torturowany „przyznał się” do zarzucanego szpiegostwa i zdrady stanu. W dwa tygodnie po aresztowaniu został oskarzony przed sądem o udział w „antysowieckiej wojskowej organizacji trockistowskiej”, zdradzie ojczyzny i szpiegostwie na rzecz niemieckiego Sztabu Generalnego. Tuchaczewskiego zabił kapitan NKWD Wasilij Błochin strzałem w kark. Ten Błochin co to masowo mordował pozniej Polakow. Ostatnie słowa Tuchaczewskiego brzmiały rzekomo: „Nie do mnie strzelacie. Rozstrzeliwujecie Armię Czerwoną”

 

Rozstrzelano tez jego zone, braci, szwagrow. Do ciezkich lagrow zesłano matke, córke, siostry i szwagierki.

 

Zamordowano:

 

-3 spośród 5 marszałków

 

-17 spośród 17 komisarzy wojskowych

 

-12 spośród 14 dowódców armii

 

-60 spośród 67 dowódców korpusu

 

-25 spośród 28 komisarzy korpusów

 

-136 spośród 199 dowódców dywizji

 

-221 spośród 397 dowódców brygad

 

-34 spośród 36 komisarzy brygad

 

- kilkadziesiat tysiecy oficerów niższych rang

 

Rejonowe komendy NKWD otrzymały wyznaczone "planowe" kwoty osób do rozstrzelania lub uwięzienia. Rozkaz tworzył „trójki NKWD” złożone z miejscowego oficera NKWD, przedstawiciela partii komunistycznej oraz rejonowego prokuratora. Wydawaly one "wyroki" śmierci lub wyrok 8-10 lat łagru. Oskarżonego sądzono zaocznie, bez udziału obrońcy i oskarżyciela. Rozpatrywanie sprawy jednej osoby trwało do 10 minut. Wyrok śmierci przez rozstrzelanie wykonywano natychmiast. Tak zamordowano okolo 2 mln ludzi. Lacznie roztrzelano 7 milionow ludzi. Skazani na 10 lat łągru bez prawa korespondencji byli w rzeczywistości natychmiast rozstrzeliwani.

 

Do 1941 roku ofiarami represji było blisko 40 milionow ludzi. Czesc z nich z zaharowania, głodu, wyczerpania i zimna oddała zycie w Obozach Koncentracyjnych czyli Lagrach.

 

 

 

Wieloletni rezydent i szef Abwehry na Polskę pułkownik Oskar Reile, w swojej książce "Geheime Ostfront" ("Tajny Front Wschodni") tak opisał prowokacje :

 

"W początkach 1937 roku Heydrich zwrócił się osobiście do Canarisa i poprosił o dostarczenie pisemnych danych dotyczących okresu wojskowej współpracy Niemiec ze Związkiem Radzieckim. Szczególnie zależało mu na tym, aby uzyskać podpisy oraz wzory pisma niemieckich generałów von Seecta oraz von Hammersteina, a także radzieckiego marszałka Tuchaczewskiego. Poza tym Heydrich prosił Abwehrę o pomoc w uzyskaniu specjalisty, posiadającego odpowiednie doświadczenie w podrabianiu pisma. Jakieś trzy miesiące później admirał zrozumiał, jak podłą grę prowadził Heydrich, gdy w Moskwie zaczęła się wielka czystka przeciwko całej czołówce dowódczej Armii Czerwonej, podczas której to czystki Tuchaczewski i cały szereg innych wysokich oficerów armii sowieckiej zostało skazanych na śmierć i straconych. Abwehra dowiedziała się później, że niemieckie Gestapo dostarczyło radzieckiej służbie tajnej OGPU - za pośrednictwem służb informacyjno-wywiadowczych Czechosłowacji - sfałszowanych dowodów na piśmie. Świadczyły one o zdradzieckiej jakoby działalności Tuchaczewskiego i innych wysokich wojskowych radzieckich. Heydrich i jego ludzie byli przekonani, że wyrok skazujący Tuchaczewskiego był wynikiem ich gry wywiadowczej. (...) Heydrich był całkowicie pewny, że ówczesny szef OGPU Jeżow, dał się nabrać na dostarczone mu materiały. Heydrich chwalił się nawet tym w rozmowie z Canarisem. Gdy Canaris zapytał go, jaki sens miała właściwie cała ta akcja, Heydrich oświadczył, że pomysłodawcą tej akcji był sam Hitler, a jej celem było pozbawienie Armii Czerwonej czołowej kadry dowódczej i osłabienie jej w ten sposób na wiele lat.."

 

Komentarz Tygodnia: Łapówkarze z Unii


 

poniedziałek, 24 marca 2025

Statek Zong 1781 jak Anglicy wyrzucili ponad 130 niewolników za burte z powodu braku wody

 Czytelniku,

Jedna z wielu historii angielskich.........

Statek Zong został pierwotnie nazwany Zorg (co oznacza "Opieka" w języku niderlandzkim) przez jego właścicieli, Middelburgsche Commercie Compagnie.

Masakra w Zong była masowym zabójstwem ponad 130 niewolników – min kobiet i dzieci przez załogę brytyjskiego statku niewolniczego Zong w ciągu kilku dni od 29 listopada 1781 roku.  Syndykat William Gregson zajmujący się handlem niewolnikami z siedzibą w Liverpoolu był właścicielem statku w ramach atlantyckiego handlu niewolnikami. Zgodnie z powszechną praktyką handlową ubezpieczyli życie zniewolonych Afrykanów jako ładunek. Według załogi, gdy na statku po serii błędów nawigacyjnych zaczęło brakować wody pitnej, załoga wyrzuciła za burtę zniewolonych Afrykanów.

 

Po tym, jak statek handlarza niewolników dotarł do portu w Black River na Jamajce, właściciele Zonga wystąpili z roszczeniem do swoich ubezpieczycieli za straty zniewolonych Afrykanów. Kiedy ubezpieczyciele odmówili zapłaty, wynikłe sprawy sądowe (Gregson v Gilbert (1783) 3 Doug. KB 232) utrzymywał, że w pewnych okolicznościach mordowanie zniewolonych Afrykanów było legalne i że ubezpieczyciele mogą być zobowiązani do wypłacenia odszkodowania za tych, którzy zmarli. Ława przysięgłych przyznała rację handlarzom niewolników, ale podczas kolejnej rozprawy apelacyjnej sędziowie, na czele z Lordem Prezesem Sądu Najwyższego, hrabią Mansfield, orzekli na niekorzyść właścicieli syndykatu handlującego niewolnikami, uzasadniając to nowymi dowodami sugerującymi, że kapitan i załoga byli winni.

 

Bezwyznaniowe Towarzystwo na Rzecz Zniesienia Handlu Niewolnikami zostało założone w 1787 roku. W następnym roku parlament uchwalił Ustawę o Handlu Niewolnikami z 1788 r., pierwszą ustawę regulującą handel niewolnikami, mającą na celu ograniczenie liczby niewolników na statku. Następnie, w 1791 r., Parlament zabronił firmom ubezpieczeniowym zwracania kosztów właścicielom statków, gdy zniewoleni Afrykanie zostali zamordowani przez wyrzucenie za burtę. Masakra stała się również inspiracją dla dzieł sztuki i literatury. Wspominano go w Londynie w 2007 roku, wśród wydarzeń z okazji dwusetnej rocznicy uchwalenia brytyjskiej ustawy o handlu niewolnikami z 1807 r., która zniosła brytyjski udział w afrykańskim handlu niewolnikami (choć nie zdelegalizowała niewolnictwa). Pomnik ku czci zamordowanych zniewolonych Afrykanów na wyspie Zong został zainstalowany nad rzeką Black River na Jamajce.


DLACZEGO MÓWI SIĘ TAK, A BYŁO INACZEJ ?

 


niedziela, 23 marca 2025

Jak Hołubek popędził kota wojskom arcyksięcia Maksymiliana

Czytelniku,

Poniżej ciekawa historia, też nieuczona w szkołach z naszej historii. Ciekawe czy nie będzie dziś jakiejś powtórki kiedy grupa związana z von Habsburgami razem ze swoimi pastuchami od środka rozmontowuje nam kraj poprzez działania łyska z pokładu Idy ze swoją kohortą w postaci osoby Klausa Szwaba.

 

Poniższy wpis jest z https://przeglad.olkuski.pl/jak-holubek-popedzil-kota-wojskom-arcyksiecia-maksymiliana/

W tym roku mija 430 rocznica sporego polskiego militarnego sukcesu, który miał miejsce na ziemi olkuskiej i ze znaczącym udziałem naszych przodków. Warto o nim pamiętać, bo to jednak była dość okazała batalia, bez porównania poważniejsza od opisywanego ostatnio starcia pod Krzykawką, w którym insurekcjoniści dowodzeni przez Miniewskiego i Nulla poszli w rozsypkę po przegranej z Rosjanami księcia Szachowskiego. Dodatkowym asumptem do napisania o tym wydarzeniu jest fakt otwarcia po remoncie i restauracji zamku średniego w Rabsztynie, czyli tej części naszego Orlego Gniazda, która pamięta tę liczącą prawie cztery i pół wieku historię.

 

Tło polityczne

W sierpniu 1587 r. w Warszawie dokonano dwóch oddzielnych elekcji. Szlachta popierająca kanclerza Jana Zamoyskiego wybrała królem Polski szwedzkiego królewicza Zygmunta Wazę, który był siostrzeńcem ostatniego z rodu Jagiellonów, Zygmunta II Augusta. Natomiast stronnicy rodziny Zborowskich obrali na to wakujące po śmierci Stefana Batorego „stanowisko” arcyksięcia Maksymiliana Habsburga. W efekcie tej zbieżności celów wybuchła w Rzeczypospolitej krótka na szczęście wojna domowa. Zamoyski zajął Kraków, w którym zwyczajowo odbywały się koronacje królewskie. 10 października tegoż roku granicę Polski przekroczył na czele kilku tysięcy konnych i pieszych rycerzy oraz 16 dział Maksymilian. Był przekonany, że chyżo sięgnie po władzę nad Rzeczpospolitą, najpierw musiał jednak zawładnąć stolicą „swego” królestwa. Bez walki poddał mu się nie obwarowany Będzin. Olkusz chciał się na początku bronić, ale ostatecznie wpuszczono Maksymiliana do naszego miasta bez walki, hołdu mu jednak nie złożono, co pretendenta do polskiej korony na pewno nie zadowoliło. Ponoć od początku tej eskapady Maksymilian był zdziwiony, że zamiast chlebem i solą witano go co najwyżej kwaśną miną. Cóż się jednak dalej działo? W Olkuszu z Maksymilianem połączyli się jego polscy stronnicy czyli Zborowscy i Spytek Jordan, którzy przywiedli ze sobą prawie dwa tysiące zbrojnych. O ile jednak Olkusz, którego mury i obwarowania były w fatalnym stanie, poddał się bez walki, o tyle Rabsztyn, należący wówczas do stronnika Zamoyskiego, żupnika olkuskiego Seweryna Bonera, nie wpuścił wojsk Maksymiliana. Przebywał tam już wtedy kozak, Gabriel Hołubek, zaprawiony w bojach zagończyk, który sławę zyskał w wojnach prowadzonych przez króla Stefana Batorego.

 Co za jeden ten Hołubek?

Hołubek to ciekawa postać, która wymaga choć krótkiego omówienia, gdyż odegra w naszej opowieści znamienną rolę. W Polsce zwany Gabrielem, wśród kozaków Hawryłom, urodził się ok. 1550 r. wedle niektórych historyków w kniaziowskiej (książęcej) rodzinie. Wedle herbarza jezuity Kacpra Niesieckiego była to szlachecka rodzina Hołubów herbu Syrokomla. Współcześnie uważa się jednak, że był z niego prosty Kozak, a owe szlachetne pochodzenie tylko mu przypisywano, wszak w tamtych czasach człowiekowi z nizin ciężko było być bohaterem. Mało wiadomo o początkach jego żołnierki. Wiemy, że podczas wojny z Moskwą, w kampanii połockiej (1579) dowodził rotą kozacką, a po zdobyciu Połocka był w załodze tego miasta. W kampanii wielkołuckiej jego rotę podwojono do 200 konnych. Był wówczas w przedniej straży króla Stefana Batorego. Brał rzecz jasna udział w zdobywaniu twierdzy Wielkie Łuki (1580), a gdy ta się – przyznajmy – dość szybko poddała, Stefan Batory pozostawił część swych żołnierzy z zadaniem ufortyfikowania miasta. Wśród załogi znalazł się również oddział rotmistrza Hołubka. Udzielał się jeszcze w zdobyciu Chełmu i obleganiu Pskowa. To wtedy Hołubek i jego żołnierze, w zagonie hetmana litewskiego Krzysztofa Radziwiłła i Filona Kmity dotarli do Wołgi. To była niezwykła, trwająca 78 dni eskapada, gdy w toku nieustannych walk wojska Rzeczpospolitej przeszły ponad 1400 km, uniemożliwiając tym samym koncentrację „Moskwician”, próbujących iść na pomoc oblężonemu Pskowowi. Potem wrócili pod Psków, którego zdobycie uniemożliwiła jednak ciężka zima i determinacja broniących. W grudniu 1581 r. udzielał się w wyprawie na Wielki Nowogród Spytka Jordana. Po wojnie z Moskwą trafił ze swoimi wojakami na leża na Podolu. A w okresie bezkrólewia, jako zwolennik Zamoyskiego, przeniesiony został na dowódcę Rabsztyna.

 Arcyksiążę dostaje po nosie

Wraz z Hołubkiem w zamku było jeszcze 100 kozaków oraz nie znana liczba górników starosty rabsztyńskiego, a zapewne i olkuskich gwarków. Najpierw załoga rabsztyńska odparła atak wojsk hetmana nadwornego koronnego, Jana Zborowskiego. Żołnierze Zborowskiego chcieli wziąć Rabsztyn z zaskoczenia, ale im się to nie udało, potracili przy tym wielu ludzi (sam Hołubek „kilkanaście człowieka postrzelał”). Maksymilian żądał wówczas poddania Rabsztyna, ale jego posłańcom, jak przekazali świadkowie, Hołubek nie otworzył bram zamku, a: „jako że był złej gęby odpowiedział, że już więcej innych między Polakami zdradziec nie ma oprócz tych którzy u Maksymiliana”. Koniec końców odstąpiono od oblegania Rabsztyna i ruszono pod Kraków. Wnet stolica Rzeczpospolitej została otoczona, ale żołnierze arcyksięcia potrzebowali z monarchii habsburskiej posiłków i zaopatrzenia. Na ich drodze był jednak Rabsztyn, a w nim Hołubek. Pierwsze posiłki wystawione przez biskupów ołomunieckiego i wrocławskiego oraz namiestników Górnych i Dolnych Łużyc przekroczyły granicę w połowie października. W ich skład wchodziło 150 konnych junkrów, 200 żołnierzy pieszych oraz 34 wozy z żołdem, prochem i zaopatrzeniem, którymi opiekowało się ok. 100 woźniców. Temu oddziałowi dowodzili hrabia Hans Schlick von Lorz, jego brat Krzysztof von Lorz i Henryk Anzelm Promnitz. Nie zachowywali oni specjalnej ostrożności, co rychło się na nich zemściło. Gdy tylko Hołubek dowiedział się o niemieckich posiłkach, poprosił olkuskich gwarków o wsparcie i przygotował zasadzkę przy drodze ze Sławkowa do Olkusza. Kozacy zaatakowali konne wojska niemieckie od przodu, górnicy natarli na pieszych idących w ariergardzie. Połączone siły olkusko-kozackie odniosły druzgocące zwycięstwo. Tylko niedobitkom udało się ujść z pogromu i schronić w Bytomiu.

 

Na zdobycznych taborach obłowiono się między innymi w tajne listy do Maksymiliana, broń palną, proch (wzmocnił on zapasy w Rabsztynie) i wino, które wypito potem na wydanej na cześć zwycięstwa uczcie. Być może to zwycięstwo nie miało decydującego wpływu na rezygnację Maksymiliana z oblegania Krakowa, ale na pewno mocno go dotknęło osobiście, bo Hołubek podczas bitwy „wziął kilka wozów wina, pieniędzy,(…) ubiory samemu arcyksiążęciu Maksymilianowi bardzo wielkim kosztem porobione, a zwłaszcza płaszczów krótkich, sobolami kosztownymi i drogimi podbitych, to wszystko odebrał. A to się stało pół mile i bliżej nad samym Olkuszem”. Zdenerwowało go ono zresztą na tyle, że przesłał pod Rabsztyn, by wystraszyć Hołubka, aż tysiąc swych żołnierzy, dzielny Kozak się jednak nie zestrachał. Samego Maksymiliana nie ominęła kara za to, że najechała nasz kraj. Choć wnet wycofał się spod Krakowa, to Zamoyski mu nie odpuścił i ścigał go nawet na ziemiach monarchii habsburskiej. Zamoyskiemu, który z wojskiem szedł przez Olkusz, od naszego miasta towarzyszył w tej wyprawie oczywiście i Hołubek, a od Kłobucka podążał w straży przedniej. W styczniu 1588 r. gdy wyparto maksymilianistów z Dankowa, straż przednia Hołubka pobiła pod Parzymiechami wojska jednego ze zwolenników arcyksięcia, Stanisława Stadnickiego. Same wojska Maksymiliana pokonano wreszcie w bitwie pod Byczyną. W bitwie tej zginął niestety i to w pierwszym natarciu Gabriel Hołubek, który prowadził frontalny atak 500 Kozaków. Kula trafiła go w oko. Miejsce, gdzie poległ, zwane jest do dziś Piekłem. Choć jeźdźcy Hołubka, po stracie dowódcy, rozpierzchli się, to jednak Zamoyski, znakomity strateg, kontrolował sytuację i podesłał w newralgiczną przerwę w szykach inne oddziały. Wkrótce sojusznicy zaczęli opuszczać Maksymiliana. Pierwsi zrejterowali Węgrzy, po nich niemieccy rajtarzy i Morawianie. Polska jazda goniła uciekających, ale nie zapomniano o pozostającej na wzgórzu artylerii i piechocie, którą wyrżnięto w pień. Klęska Maksymiliana była całkowita, o on sam trafił do polskiej niewoli. Warto wspomnieć, że potem o jego zwolnienie skutecznie zabiegał w Polsce nuncjusz papieski Ippolito Aldobrandini (późniejszy papież Klemens VIII), który – przypomnijmy – przez kilka tygodni mieszkał nawet w Olkuszu, uciekając przed zarazą panującą w Krakowie.

 

Dodajmy, że śmierć dzielnego, wiernego Rzeczpospolitej Kozaka, skłoniła księdza Stanisława Grochowskiego do napisania panegirycznego utworu „Hołubek do żołnierzów” wydanego w Krakowie w 1588 r.

Gabriel Hołubek pochowany został w oddalonym od Byczyny o 30 km Grębaninie, wsi, która należała do Tomickich, znających się ze zmarłym od czasów wojen o Inflanty.

sobota, 8 marca 2025

Wilno 1390 dlaczego o tym nie uczą w szkołach

Przed Grunwaldem Wilno 1390

12 lipca 1390 r z portu w angielskim Bostonie Chopshire obok Bostonu w kierunku Gdańska „dwóch?” statkach rusza wyprawa złożona, złożona z rycerzy, giermków, łuczników, heroldów, a nawet minstreli. Przed wejściem do Zatoki Gdańskiej zerwała się burza, która rozproszyła statki, tak iż jeden znalazł się w Rozewiu, a drugi w Łebie. Henryk był na statku, który dotarł do Rozewia. Natychmiast wysłał 3 swoich przybocznych: Roberta Watertona, Tomasza Toty’ego i Jana Payna dla odszukania drugiego okrętu, a sam na wynajętych wozach ruszył do Gdańska. Bardzo się widać spieszył. Na co? Na otwarcie wolnych obszarów celnych pewnie……….

Tych statków musiało być znacznie więcej, gdyż do Krzyżaków dotarło, co najmniej 1000 łucznków i wielu możnych panów wraz z biskupem diecezji św. Dawida Jan Bushy…..

Na czele wojsk krzyżackich, których było około 52 000 staje marszałek Eberhard Rabe, zabierając działa, machiny oblężnicze i sprzęt potrzebny do zdobywania grodów. Towarzyszą mu, oprócz Anglików m.in. sławny francuski rycerz hr. Bouciault, dla którego była to już trzecia rejza, a także rycerze z Flandrii i Holandii z licznymi orszakami, zapasami broni i pieniędzmi na potrzeby wojny.

Tymczasem Henryk, przybywszy 10 sierpnia do Gdańska, dowiaduje się, że armia Zakonu już wyruszyła w pole. Pędzi więc po 40 km dziennie, co wg zapisków Kingstona wygląda następująco:

14.08 Elbląg

16.08 Królewiec

28.08 dociera pod Kowno, gdzie znajdował się punkt zborny dla wojsk pruskich, inflanckich, Witoldowych oraz „gości”. Henryk spóźnił się i wojska ruszyły bez niego.

Wojska krzyżackie próbuje zatrzymać Skirgiełło, ale zostaje odepchnięty na wschód. Dalej trwa marsz w kierunku Wilna, spalone zostają Witoldowe Troki. Skirgiełło usiłuje bronić przeprawy przez Wilję, ale znów zostaje pokonany.

4 września 1390 roku potężna armia Zakonu i sojuszników podchodzi pod Wilno. Rozpoczyna się wielotygodniowe oblężenie. Wilna bronią 3 zamki: drewniany Krzywy Gród, obsadzony litewsko-ruską załogą pod dowództwem królewskiego brata Korygiełły, Dolny Zamek, gdzie schroniła się ludność cywilna miasta, oraz Wysoki Zamek z polska załogą pod dowództwem Klemensa Moskorzowskiego.

11 września, z tygodniowym opóźnieniem, dociera pod Wilno Henryk ze swoimi ludźmi. Według angielskich kronikarzy ponoć szczególnie brata się z Witoldem, z którym „dokazuje cudów bohaterstwa” . Okazuje się jednak, że nie jest to bitewne braterstwo krwi, bo młody Lancaster widział się już z Witoldem zaraz po przybyciu do Krzyżaków, o czym donosi skrupulatny skarbnik. Było to 18 sierpnia na zamku w Cremitten, gdzie przebywała żona Witolda i gdzie Henryk podziwiał urodę nie tylko jego córki, Anastazji, ale i jego siostry Ryngałły. Był też świadkiem przybycia do Cremitten poselstwa od Wasyla, księcia moskiewskiego, z prośbą o rękę tejże Anastazji.

Posłowało 3 bojarów o bardzo ciekawych nazwiskach: Belewut, Pole i Seliwan (aż chciałoby się rzec: jaki ten język ruski do angielskiego podobny )

Tymczasem wskutek części załogi Krzywego Grodu dochodzi do podpalenia go od wewnątrz. Obrońcy próbują opanować chaos wywołany pożarem i zdradą i równocześnie odpierać ataki krzyżackie.

 

TEN SAM MANEWR ZROBIONO PODCZAS POBYTU POLAKÓW W MOSKWIE, ZWALAJĄC WSZYSTKO NA NAS.

 

W straszliwym zamieszaniu ginie Korygiełło, którego odciętą głowę nabitą na włócznię najeźdźcy obnoszą pod murami Wysokiego Zamku dla osłabienia ducha obleganych. Według kronikarzy śmierć ponosi kilka tysięcy obrońców, wielu trafia do niewoli, a łucznicy angielscy zabawiają się strzelaniem do jakiegoś krewnego Jagiełły, Narymunta, który wzięty do niewoli, powieszony za nogi na drzewie, służył im za tarczę.

Obrońcy mają też pewne sukcesy: od kuli działowej ginie podczas ataku brat Witolda , Towciwiłł.

Po zdobyciu Krzywego Grodu najeźdźcom udaje się spalić jeszcze Dolny Zamek, gdzie schroniło się wielu wileńskich mieszczan. Następuje znów straszliwa rzeź, a potem niewola setek obrońców i zwykłych mieszkańców.

Wydaje się, że Wilno zostanie wkrótce zdobyte. I pewnie tak by się stało, gdyby nie bohaterska obrona Wysokiego Zamku. Jego dowódca, Klemens Moskorzowski, w obawie przed zdradą zostawia tylko polska załogę. Na wieży zawisła ogromna chorągiew z krzyżem, ale nie przeszkadza to atakującym wyzywać obrońców od zdrajców chrześcijaństwa, co z poganami i barbarzyńcami trzymają. Polacy odpowiadają, że atakujący nowochrzczeńców mordują.

Uszkodzone przez krzyżacką artylerię mury łatają obrońcy czym się da, nawet rozwieszonymi skórami zwierzęcymi, które całkiem nieźle zmniejszają impet kamiennych kul. W miejsce każdego zabitego Polaka staje natychmiast, mimo zmęczenia i wyczerpania, następny. Oblegających nęka nocnymi wycieczkami Skirgiełło.

Wreszcie, po 5 tygodniach walk 7 października 1390 roku Krzyżacy i ich sojusznicy zwijają oblężenie, zostawiając niepogrzebane trupy swoich żołnierzy, którymi jeszcze długo żywiły się psy, aż tak w ludzkim mieście zasmakowały, że długo jeszcze nawet  rzucały się na żywych.

Język wandalski, czyli Polaków, Russów, Czechów itp

Język wandalski, czyli Polaków, Russów, Czechów itp

Poniżej fragment Raportu Wilhelma z Rubruk zacytowany poniżej:

http://kronikihistoryczne.blogspot.com/2016/10/jezyk-wandalski-czyli-jezyk-polski.html

 

zostaje normalnie zacytowany w The Princypal navigations Voyages Traffiques and Discoveries of the English Nation wydanej w 12 tomach wydanej w 1903 roku normalnie pokazuje i cytuje

 

https://archive.org/details/principalnavigat01hakl/page/217/mode/1up

 

s 217 - 218

 

O rzece Jagag, i o różnych regionach, to jest narodach.

 

[na marginesie: Rzeka Jagag, 12 dni podróży od Wołgi. Ziemia Pascatir, lub ziemia Bascirdorum {Baszkirów ?}. lub Zibier]

 

Po tym, jak wyruszyliśmy 12 dni z Etilii, znaleźliśmy wielką rzekę, którą nazywają Jagag. I biegnie od północy z ziemi Pascatir uchodząc do wspomnianego morza. Język Pascatir i Węgrów jest ten sam, i są oni pasterzami bez jakiegokolwiek miasta. O zachodu graniczy z Wielką Bułgarią. Od tej ziemi w kierunku wschodu od strony północnej nie ma już żadnego miasta. Stąd Wielka Bułgaria jest ostatnią krainą mającą miasto. [na marginesie: Węgrzy pochodzą z Pascatir] Z tej krainy Pascatir wyszli Hunowie, którzy potem zostali nazwani Węgrami. Stąd jest też sama Wielka Bułgaria. I mówi Izydor, że dzięki chyżym koniom przechodzili oni wrota Aleksandra na skałach Kaukazu, powstrzymujące dzikie ludy; tak że trybut im płacono aż do Egiptu. Zniszczyli także wszystkie ziemie aż do Francji. Dlatego mieli większą potęgę, niż mają ją dziś Tatarzy. Z nimi zetknęli się Blaci, Bułgarzy i Wandalowie. Z tej bowiem Wielkiej Bułgarii przybyli i tamci Bułgarzy, i ci, którzy są za Dunajem w pobliżu Konstantynopola. I przy Pascatir są oni jako Ilac, co jest tym samym, co Blac, lecz Tatarzy nie potrafią wymawiać dźwięku „b”; z nich przybyli ci,m którzy są na ziemi Assani. [na marginesie: uwaga] Oba te ludy, i tych, i tamtych, nazywają Ilac, w języku Rusinów, Polaków i Czechów. Język Słowian jest wspólny z językiem Wandalów, a wszyscy oni łączyli się z Hunami, tak jak teraz łączą się, po większej części, z Tatarami, których Bóg wzbudził z najbardziej odległych stron świata, lud liczny, i naród głupi, zgodnie z tym, co powiedział Pan [na marginesie: Ks. Powtórzonego Prawa, 32, 21]: Ja ich pobudzę, to jest tych, którzy Prawa swojego nie przestrzegają, w tym, który nie jest ludem, w głupim narodzie ich rozjątrzę. To wypełnia się zgodnie z literą wobec wszystkich narodów nie przestrzegających Prawa Boga. To, co powiedziałem o ziemi Pascitur, wiem dzięki Ojcom Kaznodziejom [na marginesie: Kim byli ci ojcowie?], który udali się tam przed przybyciem Tatarów. I od tego czasu wszyscy byli podporządkowani sąsiadom, Bułgarom Saracenom, i wielu z nich stało się Saracenami. Innych rzeczy można się dowiedzieć przez Kroniki, ponieważ wiadomo, że te prowincje za Konstantynopolem, które obecnie nazywają się Bułgaria, Wołosza, Sklawonia, kiedyś były prowincjami Greków. Węgry były Panonią.

 

W swoich Hugo Steinhous  "Wspomnieniach"  jest dosyć trafny fragment

 

http://miesiecznik.znak.com.pl/archiwumpdf/187.pdf#page=44

 

s. 65

 

.....Mój Kolega Władek Korczak, syn komisarza starostwa, bardzo miły chłopak powtórzył mi raz swojego ojca: Polska mi nic nie da - ja żyję z pensji, która mi Austria płaci - syn zacytował je z uznaniem....

 

I o to chodzi, aby to zrozumieć kto płaci ten wymaga. Więc Niemcy, Austryjacy czy inni po prostu opłacając galicyjskich durniów realizowali po prostu swoją narrację  historii.

 

Kronika Długosza jest sfałszowana wraz z innymi dokumentami, ale jakoś to nie dociera do półgłówków zwanych historykami.

 

Prosze na to spojrzeć z drugiej strony Anglicy swoje przekazy traktują jako rzecz normalną, a nawet się nią chwalą i szczycą, a nam wcisnięto dzieje bajeczne i Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj.

 

Wszystko zawsze polega, aby nasrać w głowach i wydymać z kasy, co do dzisiaj widzimy czytając wypociny uniwersyteckich półgłówków.

 

Wszystko będzie trzeba zacząć pisać od nowa, ale najpierw wyrzucić z uniwersytetów obecną bandę kretynów.

 

wtorek, 11 lutego 2025

Potop, Boje o Lwów 1918 i 1944r. Zapomniane rocznic

Potop, Boje o Lwów 1918 i 1944r. Zapomniane rocznice

 

dr J. Jaśkowski

 

Motto:

„Historię piszą zwycięzcy” - dlatego od 300 lat nie znamy polskiej historii. jj

„Fałszerzy historii należy karać tak samo jak fałszerzy pieniądza”. Cervantes.

 

 

Kochany Wnuczku!

 

W XXI wieku na terenach pomiędzy Odrą i Bugiem jeszcze istniało państwo polskie. Niestety od prawie 300 lat historię tego państwa pisali ludzie opłacani przez Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego oraz jurgielnicy City of London Corporation.

Od 1863 roku do praktycznie 1920 roku na terenach dawnego Królestwa Polskiego, czyli Prewiślannego Kraju obowiązywał stan wojenny. Wszystkie książki, czy generalnie, publikacje, musiały uzyskać zgodę cenzury.

Po przejęciu władzy przez agenta pruskiego i City zwanego Piłsudskim - Ginetem - Selamnem, czyli od wojskowego zamachu stanu przeprowadzonego w maju 1926 roku do 1945 roku nadal obowiązywała poprawność polityczna podporządkowana City [podobne zamachy stanu w tym samym czasie przeprowadzali inni agenci City np. Mussolini]. Po 1945 roku kontynuowano tę poprawność w wydaniu sowieckim do 1989 roku. Po 1990 roku wszystkie wydawnictwa wielkonakładowe zostały przejęte ponownie przez niemieckich właścicieli.

Tak więc łatwo rozpoznać kto obecnie jest jurgelnikiem obcych na naszym terenie. Wystarczy sprawdzić tzw. piśmiennictwo, na którym opierał się autor piszący swoją książkę. Jeżeli zamieścił tylko publikacje z okresu cenzury albo obecnej propagandy niemieckich właścicieli, to wiadomo czyje interesy reprezentuje. Niestety w tym nawale dezinformacji nawet bardzo uczciwi autorzy dają się omamić.

Podam przykład konkretny, obecnie znajdujący się na Youtubie. Sam musisz poszukać, Dobry Człeku.

Sprawa dotyczy tzw. Potopu szwedzkiego.

Otóż otumanianie polega na podkreślaniu roli Szwedów i jednocześnie przemilczaniu roli innych państw.

Konkretnie wiek XVII,  czyli tzw. wojny szwedzkie, to tylko wstęp do przyszłych rozbiorów Polski. Była to pierwsza międzynarodowa próba wymazania Polski z mapy Europy.

Zaczęło się od posadzenia lennika Habsburgów, czyli Cesarzy Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego na tronie polskim, Zygmunta z rodu Wazów. W owym czasie Szwecja była lennikiem Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że taki facet reprezentował interesy swojego „dyrektora”, a nie jakichś tam tuziemców.

Zygmunt III Waza zgodnie z interesami Habsburgów wmieszał nas w wojny z Rosją i Turkami. Było to w interesie zarówno Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego jak i republik włoskich.

Wenecja od lat walczyła z potęgą osmańską i coraz lepiej widziała, że sama nie daje rady pomimo posiadania olbrzymich pieniędzy. Po prostu brakowało ludzi do walki. Udowodniła to najlepiej Bitwa pod Lepanto w 1571 roku wygrana co prawda przez koalicję Wenecjan, ale straty zadane Turcji już w następnym roku zostały przez nią odrobione. Polska na tym doskonale zarobiła sprzedając Turkom 60 000 szabel. Proszę to sobie przeliczyć. Dzisiaj szabla dekoracyjna kosztuje ok. 5 000 zł., bojowa prawdopodobnie 3-4 razy tyle. Proszę pomnożyć to przez te 60 000 - ile to milionów wpłynęło do Polski. Ilu ludzi miało zajęcie?

Dziwnym trafem agent wenecki z walizką pieniędzy zawsze był w obozie najemników zaporoskich, kupując im czajki i proch, namawiając do ataku na Konstantynopol. Agent ten pomijał oczywiście Warszawę w swej drodze na Sicz.

Konkretnie, próba pierwszego rozbioru Polski w latach 60-tych XVII wieku zaczęła się od rebelii zdrajcy Chmielnickiego, agenta City. Lord Protektor Anglii Cromwell tytułował go w listach generalissimusem. Szkoccy najemnicy tworzyli kadrę np. Cameron, czyli Krzywonos.

W tym samym czasie 200 000 armia moskiewska zaatakowała Litwę. Bandy Złotorenki paliły Wilno. Proszę zauważyć, żaden z tzw. historyków nie mawia roli Kampanii Moskiewskiej i jej działań w kierowaniu Carstwem  Moskiewskim i napadem na Litwę. Nie wspomina się także w podręcznikach szkolnych czy literaturze rzezi Wilna i Litwy.

Dlaczego Jan Kazimierz Waza nie powołał pospolitego ruszenia i nie wypowiedział wojny Moskwie tylko spokojnie bawił się w Warszawie? Radziwiłł sam, siłami Litwy musiał walczyć z Moskalem.

Proste pytanie dlaczego?

A potem jeszcze H. Sienkiewicz nazywa go zdrajcą?

Książę pruski był podporządkowany Świętemu Cesarstwu Rzymskiemu Narodu Niemieckiego i wykonywał jego polecenia. Nie był żadnym samodzielnym władcą. Jego armia  w owym czasie to 700 konnych rajtarów i ok. 1500 piechoty.

Karol Gustaw dostał od City 200 000 dukatów na wojnę i podbój Polski. Do dnia dzisiejszego w Muzeum w Sztokholmie wiszą łupy z Polski. Zamki Jury Krakowskiej przestały istnieć. Polska straciła ok. 40 % ludności i już nigdy nie podniosła się z kolan.

Nie wspominam tutaj o najeździe Rakoczego z południa i niszczeniu Małopolski .

Nie wspominam tutaj o zdradzie tzw. braci polskich, zwanych arianami, których się gloryfikuje jako dbających o nasz język z powodu drukowania po polsku. Jakoś żaden z byłych i obecnych historyków nie zastanawia się kto opłacał te propagandowe broszury rzekomych „braci”. Przecież oni nic nie wytwarzali, a mieli pieniądze?

A taki Stanisław Obierk w „PAUZIE”  chwali tych zdrajców, że nowe idee wprowadzali?

Nieznajomość historii naraża nas na jej powtórkę.

To stało się po 1918 roku, kiedy to rzekomo alianci chcieli odtworzenia Polski po 126 latach.

Prawda jest trochę bardziej zagmatwana. City, które wodziło rej na konferencji w Wersalu, wcale nie było zainteresowane odnową Polski. Proszę nie zapominać, że w 1683/89 nastąpiło przejęcie Anglii przez Dom Niemiecki, zorganizowane przez City. Królowie angielscy to dynastia Coburg - GOTA - SAKS wywodząca się ze Świętego Cesartstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego.

City miało swoje kopalnie na terenie Śląska i Małopolski Zachodniej zwanej za czasów Austriaków, Galicją i wcale nie chciało ich tracić.

Plan niemiecki realizowany od 1870 roku konsekwentnie przez von Bismarka to właśnie Międzymorze, który to plan eunuchy intelektualne przypisują Piłsudskiemu - Ginetowi - Selamnowi, jak gdyby jakikolwiek agent miał cokolwiek do powiedzenia.

Dopiero po 1871 roku powstały konsulaty pruskie w Kijowie i Oddesie. Jeszcze do 1914 roku, 75% mieszkańców Oddesy mówiło po polsku. Czyli w latach 1914-1918 wytworzyła się następująca sytuacja:

Niemcy, realizując plan von Bismarka, chciały stworzyć pewną liczbę państwek na wschodniej granicy podporządkowanych całkowicie Rzeszy. Te państewka powstałe z dawnej Rzeczypospolitej to Litwa, Łotwa, Estonia, czyli dawna Kurlandia, czyli obszar Zakonu Kawalerów Mieczowych oraz Ukraina i Galicja z kopalniami ropy na południowym zachodzie.

W celu fałszowania historii Piłsudski - Ginet - Selman stworzył Wojskowe Biuro Historyczne od razu po przewrocie w 1926 roku.

Kapelan Belwederu Ks. Marian Tokarzewski pisze:

„Ja z całą odpowiedzialnością za to co piszę, stwierdzam, że niczego tak nie boi się Piłsudski jak prawdy historycznej. Dlatego to swoimi ludźmi obsadził Biuro Historyczne i wszystkie instytucje. Fałszowano dokumenty na poczekaniu”.

I ta wiedza nie może się utrwalić w świadomości obecnych historyków tylko jak mantrę swojej głupoty powtarzają: „to jest oparte na dokumentach.”, „Ja się opieram na dokumentach”, „Pokażcie dokumenty”.

Poniżej przykład aktualny do dnia dzisiejszego bezspornego ogłupiania społeczeństwa przez Wojskowe Biuro Historyczne:

Piłsudski za otrzymane od City 800 000 funtów dokonał przewrotu majowego. Jako „uczciwy agent” wydał 600 000 i te pozostałe 200 000 oddał z powrotem. To potwierdza w swojej książce były premier Sławoj Składkowski.„ Polskę można przewrócić za 600 000 dolarów”, powiedział Marszałek. Felicjan Sławoj Składkowski, Strzępy meldunków” Warszawa 1988.

I mamy problem.

Te 600 000 funtów wydane na dokonanie przewrotu to ok. 4-5 milionów złotych.

Kto ze współpracowników tego agenta dostał te pieniądze?

Którzy to łapownicy, zdrajcy, za jurgiel działali na szkodę powstającej Polski.

Jakie były dalsze losy tych łapowników w mundurach?

Proszę zobaczyć, panuje kompletna cisza! Minęło od tego czasu prawie sto lat i nie podają żadnych nazwisk ani tego co się z pieniędzmi stało?

Sam musisz się domyśleć Szanowny Czytelniku, jaki jest tego powód i kto kieruje tym Biurem.

Dlaczego więc podatnik ma utrzymywać to Biuro, tych „Fałszery dokumentów na poczekaniu"?

Wracając do roku 1916 i następnych. Nagle ,obecnie podaje się wszem i wobec, że to rzekomo Józef Ginet - Piłsudski tworzył legiony. Tak jednak nie było. Od jednego ze znajomych otrzymałem książkę wydaną w 1923 roku nakładem Komitetu Obywatelskiego Obrony Kraju na rzecz wdów i sierot Powstańców Górnośląskich autorstwa Edwarda Ligockiego. Autor dokładnie opisuje tworzenie się legionów, ich losy w okresie I Wojny Światowej do roku 1920. Swoje uwagi będę dopisywał kursywą.

 

Nie chcąc być gołosłownym przytoczę poniżej obszerne fragmenty tego dokumentu.

„Organizacje  wojskowe o charakterze narodowym dzieliły się w 1911 roku na trzy odłamy: Drużyny Sokolskie, Strzeleckie i Bartoszowe. Nie należy identyfikować Drużyn Strzeleckich z krakowskim Strzelcem, stworzonym przez PPS i Niemców w maju 1914 roku pod dowództwem Piłsudskiego”.

Piłsudski był podwładnym Lenina w redakcji „Robotnika” jeszcze w latach 1902-05. Potem pod kierownictwem brata brał udział w próbie stworzenia zamieszania na tyłach armii carskiej w czasie wojny rosyjsko-japońskiej w 1905 roku. Anglia finansując w tej wojnie Japonię pragnęła zamieszek, a nawet powstania na tyłach carstwa moskiewskiego w celu ułatwienia zwycięstwa Japonii. Rząd Japonii zgodził się bowiem pokryć koszty otrzymywanego przez jedną i drugą stronę sprzętu wojennego od Remingtona.

Na całe szczęście powstania nie udało się wywołać, ale i tak straty gospodarcze były olbrzymie. W samej WARSZAWIE PONAD 2000 RZEMIEŚLNIKÓW STRACIŁO WARSZTATY, przejęli je Żydzi.

 

„Polskie Drużyny Strzeleckie oderwały się od Sokolstwa i posiadały oficjalne przedstawicielstwa w Galicji, w Wiedniu i w Leoben, a także

półjawne w Paryżu i Brukseli oraz tajne w poznańskiem i w Kongresówce. Pod zaborem rosyjskim nosiły one różne nazwy.

W dniu wybuchu wojny komendant Januszajtis zawarł układ z Piłsudskim - Ginetem oddając mu dowództwo, na skutek tego powstał we Lwowie rozłam”.

 

„IV Armia Austriacka tzw. lubelska pod dowództwem przyjaciela Franza Józefa gen. hr. Auffenberga, wpadła w panikę na widok zbliżających się kozaków. W bardzo krótkim okresie czasu, rzekomo najlepsza armia w całym wojsku austriackim z 800 000 ludzi, stała się zbieraniną 200 000 uciekinierów.

W tym okresie powstał Legion Wschodni pod dowództwem gen. Józefa Hallera (w owym okresie kapitana) liczący  4000 ludzi. Niestety, powstał on w pewnym sensie wbrew Austriakom, a w szczególności Niemcom. Nie otrzymał nawet amunicji, a na wyżywienie dostał 7000 koron, to jest praktycznie zero. Tak więc, wyżywienie stało się podstawowym problemem dowództwa”.

O tym, że powstanie Legionu Wschodniego było nie na rękę Niemcom, świadczy cała masa, nazwijmy to, dziwnych osób przysyłanych do Legionu, których działanie jawnie świadczyło o szpiegostwie lub dywersji. Stawiano na I Brygadę Piłsudskiego, który już w 1913/14 pertraktował z wywiadem austriackim. Chodziło po prostu Niemcom o to, że Polskie Drużyny Strzeleckie, czy Sokolstwo opierało się na „mięsie armatnim” Galicji. Pobór z Galicji i tak trafiał do armii niemieckiej, więc nie było sensu ich popierać. Natomiast J.P-G teoretycznie miał werbować w Kongresówce, a więc w zaborze moskiewskim. Z tej przyczyny był popierany. Zabierał rekruta przeciwnikowi. Jak wiemy, nic z tego nie wyszło. Mieszkańcy Kongresówki mówiąc językiem współczesnym „olali go”.

Mieszkańcy zarówno Krakowa jak i Kongresówki wiedzieli doskonale, że Piłsudski to agent pruski.

 

„Wypadki szpiegostwa zdarzały się bardzo często, do tego stopnia, że musiał gen. Haller jedną wieś ewakuować w całości na Węgry. Najwięcej było naturalnie roboty z Żydami. Trzeba było mieć specjalne biuro wywiadowcze, a że nie było ono przewidziane, więc kpt. Zagórski nazwał je kryprograficznym. Prowadził je ppor. Jakubowski- Skorobohaty (w 1921roku ppłk.w V Dywizji Strzelców na Syberii). Między agentami tego 2-go biura, było  kilku sprytnych ludzi, a i sporo niepewnych. Był zwłaszcza jeden Żydek, który grał rolę lojalnego patrioty polskiego, a wiadomości przynosił podejrzane. Jako dowód patriotyzmu pokazywał plecy poorane nahajkami. Nie pozwolił mu gen. Haller przechodzić przez front, ponieważ był pewien, że Żydek jest agentem dwustronnym. 

Inny żydowski karczmarz miał telefon w piwnicy i informował bolszewików potajemnie.

W historii bojów polskich powracają jak echo, w ciągu długich stuleci, dwa niebezpieczeństwa zasadnicze w byt narodu godzące: niemieckie i rosyjskie. Wojny szwedzkie, tureckie, napady hajdamackie, spory z Wołoszą - wszystko to wchodzi w inną kategorię wydarzeń; kwestia samego bytu narodu jest tu poza nawiasem walki podczas gdy wojna w Niemcami czy z Rosją godzi zawsze w sam problem suwerenności Polski.

Z chwilą upadku caratu wszystko się zasadniczo zmieniło. Wisi nad Polską tylko jedno niebezpieczeństwo - niemieckie.

Rosja jest li tylko narzędziem imperialistów znad Sprewy przemalowanych na kolor republikański. Grozi nam to niebezpieczeństwo z dwu stron, ze wschodu i z zachodu, to prawda. Niemniej przeto, jest ono par exellance niemieckim i tylko w Berlinie źródła swoje mającem.

 

Zdawałoby się pozornie, że twierdzenie powyższe należy do szeregu oczywistych pewników polskiej myśli politycznej. Niestety, jednak znajduje w kraju cały szereg jednostek i to niestety na stanowiskach kierowniczych częstokroć, świadomie przymykających oczy na istniejący stan rzeczy i lubujących się w opowieściach dziecinnych o konieczności konfliktu z Rosją przy jednoczesnym zachowaniu dobrych stosunków sąsiedzkich z Niemcami.

Rarańcza, Kaniów, Szampania, są to trzy widoczne etapy walki zbrojnej z Niemcami. Zwycięska obrona Małopolski i Lwowa oraz obrona Warszawy w 1920 roku, stają w tym samym szeregu, gdy uwzględni się rolę, którą grali wśród band ukraińskich i bolszewickich sztabowcy austriaccy i pruscy. Są to fakty konkretne i tak wiele mówiące, że komentowanie ich uważam za zupełnie zbyteczne.”

 

„ Szlachta okoliczna zachowywała się dosyć dziwnie. W ogóle strach był zasadniczym motywem postępowania -  bano się bolszewików i wzdychano do Niemców, jako do wybawicieli. Wojsko polskie podejmowano niechętnie. Mnie potem zamordują, gdy panowie pójdą - mówił każdy przeciętny szlachcic podolski.”

„ Wsie ukraińskie mało się różniły od wsi z czasów „Ogniem i Mieczem”. Nie wiedziano tam w ogóle nic o państwie ukraińskim, a gdy który z chłopów i wiedział, nie obchodziło go ono zupełnie i odnosił się wrogo do wszelkich innowacji.

Żydzi natomiast, wykazywali zwykłe cechy ich rasy - na wskroś byli fałszywi i zawsze udawali lojalność wobec tych wszystkich, którzy mieli siłę w swoim ręku”.

„O tym, że nastawienie agenturalne w Radzie Regencyjnej i potem P-G-S było faktem, pokazuje stosunek tych władz do powstającej we Francji, Armii Błękitnej.

W 1918 roku wytworzyła się  sytuacja paradoksalna, i wprost nie do pomyślenia. Lwów krwawił w walce nierównej, Państwo Polskie rozporządzało świetną (prawie stu tysięczną), wyekwipowaną, niezrównaną pod względem bojowym Armią Hallera, a sam rząd polski robił trudności i „grał na zwłokę”, gdy była mowa o sprowadzeniu tej Armii do kraju.”

Pierwsze oddziały tej Armii formowano już w marcu 1918 roku. Przykładowo we Włoszech sformowano oddziały liczące 700 oficerów i 38 000 żołnierzy. Sam Ojciec Święty Benedykt XV podarował jednemu z pułków sztandar. Polonia amerykańska zmobilizowała  i wyposażyła w okresie 16 miesięcy 25 000 żołnierzy. Nawet z dalekiej Brazylii przyprowadził kompanię kpt. Julian Malinowski. Entuzjazm był szalony.

14 lipca 1918 roku już pierwsze dywizje były gotowe do wymarszu na front. W chwili załamania się frontu niemieckiego, Armia Polska we Francji liczyła 5 pełnych dywizji z artylerią, kawalerią i lotnictwem, parkiem automobilowym, służbami, sanitariatem i sztabem.

 

Przypomnę, że armia w Polsce lotnictwa nie posiadała.

Od tego czasu, Armia ta stała z bronią u nogi czekając na zgodę, ale agentura niemiecka blokowała przewóz Armii do Polski. Nawet po przyjeździe Armii do Polski, nie skierowano jej do rozbijania band ukraińskich prowadzonych przez Austriaków i Prusaków, ani do walki z Czerwoną Armią prowadzoną przez Prusaków, tylko rozlokowano w Małopolsce.

Bohaterski wysiłek gen. Rozwadowskiego obrony Podola i Wołynia rozbija się przez blokowanie pomocy z Polski Centralnej na skutek działania P-G-S.

P-G-S wydaje polecenie kolejarzom w Lublinie nie puszczania pociągów z pomocą do Lwowa. Mało tego, odwołuje gen. Rozwadowskiego z dowództwa i przekazuje je stosunkowo nieudolnemu gen. Iwaszkiewiczowi. Gen. Iwaszkiewicz, pomimo otrzymania znacznych sił, nie umie, albo nie chce sobie poradzić z przeciwnikiem.”

Jest to opisane dokładnie w książce wydanej w 1937 roku w Londynie, przez płk. Krzeczunowskiego. Poprzez częste zmiany dowództwa J.P-G-S robił wszystko, aby pomagać czerwonym.

 

Przechodząc do Lwowa.

Teren Galicji zamieszkiwało 206 000 ludzi w tym: 105 000 Polaków, 57 000 Żydów i tylko 39 000 tzw. Ukraińców. Piszę specjalnie tzw., ponieważ tereny te były miejscem czystek za cara i nie było praktycznie rodziny, której 3 pokolenia mieszkałyby w tym samym miejscu.

Proszę zauważyć, że obecnie encyklopedia z Wikpedią na czele podając życiorysy rożnych elit nigdy nie podają kim był ojciec, czy dziad danego osobnika. Nagle taki polityk pojawia się jak śliwka w kompocie, od razu dorosły. Nie możemy nawet stwierdzić jakie szkoły taki osobnik kończył i w jakich miastach. Obecnie podaje się tylko kariery polityczne.

Tak niestety jest do dnia dzisiejszego np. nie znamy żadnego obecnego polityka z jego rodowodem.

Kto był ojcem takiego osobnika, dziadkiem itd. Fałszerze historii podają np. w Wikipedii spreparowany życiorys Piłsudskiego - Gineta - Selmana pisząc, że w 1863 roku jego ojciec kupił majątek Piłsudy. Nie podają co się stało z prawdziwymi właścicielami majątku. Od kogo ów majatek odkupił i za ile? Kim był ojciec Piłsudskiego, skąd miał w gotówce  tyle pieniędzy, kiedy w owym czasie Powstania Styczniowego i nałożonych kontrubucji, szlachta nie miała praktycznie wolnej gotówki. Wolne majątki były tylko po deportowanych na Sybir powstańcach.

Oceniając proporcje narodowościowe widać wyraźnie, że nawet w tak naciąganych warunkach Ukraińcy nie mają nic do szukania w Małopolsce wschodniej.

Pomimo tego sztab austriacki, realizując plan sztabu niemieckiego, już  w sierpniu 1914 roku podjął decyzję utworzenia Legionu Ukraińskich Strzelców Siczowych.

W obliczu rozpadku Austro-Węgier, w dniu 18 paździenika 1918 roku we Lwowie zebrała się Ukraińska Rada Narodowa w tzw. Narodnym Domu. Zebrani uchwalili powołanie Ukraińskiej Republiki Ludowej, aż do Sanu. Podano również rozkaz Strzelcom Siczowym marszu na Lwów.

Co prawda we Lwowie istniały 4 tajne polskie organizacje wojskowe tj. Polska Organizacja Wojskowa - ok. 300 ludzi. Wśród nich było 80 gimnazjalistów i 30 kobiet. Organizacja ta posiadała 30 ręcznych karabinów i jeden ckm.

Pozostałe organizacje to: Związek Wolności, Towarzystwo Wzajemnej Pomocy byłych Legionistów i Polskie Kadry Wojskowe. Łącznie było to dodatkowo ok. 700 ludzi plus około 100 harcerzy jako wywiadowców. Uzbrojenie praktycznie nie istniało.

Warszawa i Piłsudski bagatelizowali zagrożenie ze strony Ukraińców. Jedynie Wł. Sikorski jako przedstawiciel Rady Regencyjnej monitował Warszawę o koncentracji sił ukraińskich.

31 pażdziernika 1918 roku o godzinie 20.00 kpt. Dymitro Witowski z UGKW wydał rozkaz Strzelcom Siczowym zamknięcia koszar przy ulicy Kurkowej. Kilka godzin później na teren koszar usiłował dostać się plut. Andrzej Bataglia. Został zastrzelony przez Strzelców. Andrzej Bataglia był pierwszą ofiarą w walce o Lwów.

 

http://solidarni2010.pl/34195-artur-oppman-orlatko---obroncom-lwowa-1-listopada-1918-r.html?PHPSESSID=35218e7fe1cc18f3416454004e77f391

Pomimo otrzymania informacji o ataku Ukraińców polscy komendanci nie podjęli istotnych kroków. Nie zarządzono mobilizacji i nie wzmocniono posterunków.

1 listopada, Ukraińcy zajęli wszystkie istotne punkty strategiczne. Odbyło się to za cichą zgodą Austriaków. Rano pojawiły się plakaty o powołaniu Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, a nad ratuszem powiewała żółto - niebieska flaga. Było to przeprowadzone w podobnym stylu jak Goldmana - Lenina działania w Petersburgu, czy Moskwie. Ten sam sztab szkolił wykonawców.

2 listopada kpt. Mieczysław Boruta - Sapiechowicz zajął Dworzec Główny.

3 listopada siły polskie liczyły ok. 2000 ludzi.

Do 4 listopada toczono gwałtowne walki o Dworzec Główny,  utrzymany przez Polaków.

10 listopada udało się żołnierzom mjr. Juliana Stachiewicza, odbić Przemyśl.

 

Ludność polska była zaskoczona rozmachem akcji ukraińskiej i ich brutalnością. Zaskoczeniem dla Polaków były także decyzje komendanta Lwowa gen. Pfejffera, który dysponując ok. 20 000 garnizonem nie robił nic, aby zapewnić ochronę ludności cywilnej.

Siły polskie systematycznie rosły osiągając stan ok. 6022 żołnierzy w tym 427 kobiet, 1422 dzieci i młodzieży poniżej 17 roku życia. Najmłodszym zastrzelonym żołnierzem był 11 letni Antoś Petrykiewicz najmłodszy bohater odznaczony Virtuti Militari.

Do legendy przeszedł 14-letni Jurek Bitschan, dzięki wierszowi i piosence Or-To czyli Artura Oppmana, późniejszego płk. OŚWIATOWEGO WOJSKOWEGO INSTYTUTU BADAWCZEGO.

https://www.youtube.com/watch?v=nrHin2g_WIU

https://www.youtube.com/watch?v=dIN3wdCZjMo

https://www.youtube.com/watch?v=m6YIAkCZxJc

https://pl.wikipedia.org/wiki/Artur_Oppman

 

Zdziwienie budzi fakt wymazania z podręczników nazwiska tego poety i pisarza licznych książek m.in. Legend Warszawskich.

Także pomimo rocznicy wyzwolenia Lwowa tj. 22 listopada, nie wspomniano w mass mediach o tych bohaterskich chłopcach.

22 listopada 1918 roku polskie dowództwo opublikowało komunikat  podsumowujący tę fazę operacji.

LWÓW był wolny.

To nie zakończyło walk o Lwów.

Jeszcze dwa razy Strzelcy Siczowi podchodzili do Lwowa. I tak: Ukraińcy 27 grudnia podeszli pod Lwów. Krwawe walki trwały do 29 grudnia w Persenkówce. Twardy opór Polaków załamał impet natarcia Strzelców.

Podobnie Strzelcy zaatakowali 16 lutego Lwów, ale i ten atak został odparty przez Polaków.

4 maja 1919 roku w Katedrze rzymsko-katolickiej odbyło się nabożeństwo dziękczynne za udaną obronę miasta.

Zwycięstwo pod Lwowem i zajęcie Wilna wzmocniło morale powstającej Rzeczypospolitej.

W walkach o Lwów zginęło 439 obrońców w tym 109 stanowili uczniowie szkół średnich.

Duże straty poniosła także ludność cywilna mordowana przez Strzelców i uwolnionych przez nich bandytów z więzienia. Najbardziej znanym jest fakt zamordowania 4 listopada m.in. piętnastoletniego chłopca Adama Michalewskiego.

Dopiero 8 maja 1919 roku gen. Haller obejmuje dowództwo tzw. frontu ruskiego od Pińska, aż po Karpaty.

W lipcu 1919 roku Wojsko Polskie wyparło Ukraińców za Zbrucz.

Siły, którymi rozporządzał gen. Haller wynosiły 91 baonów piechoty, 94 kompanie karabinów maszynowych, 40 szwadronów jazdy, 10 szwadronów karabinów maszynowych, 31 kompanii technicznych, 2 szwadrony techniczne, 64 baterii polowych, 11 baterii ciężkich, 4 baterie górskie.

Pomimo, że Ukraińcy doskonale wykorzystali nieudolność gen. Iwaszkiewicza i umocnili się w terenie oraz dysponowali podobną liczbowo armią, w ciągu 8 dni ich oddziały zostały rozbite. Ofensywie gen. Hallerowi zawdzięcza Lwów i Małopolska wschodnia swe ostateczne oswobodzenie. W ciągu 13 dni ofensywy gen. Haller zdobył: 133 armaty, 35 karabinów maszynowych, 5000 wagonów kolejowych i wziął do niewoli ponad 10 000 jeńców.

Co zrobił Piłsudski Ginet - Selman po takim błyskawicznym sukcesie gen Hallera? No oczywiście odwołał go ze stanowiska przenosząc na Śląsk, rzekomo  w związku z powstaniami.

Co robi dalej Piłsudski Ginet Selman?  Rozwiązuje Błękitną Armię i prawie 50% żołnierzy demobilizuje tuż przed ofensywą Tuchaczewskiego na Polskę.

Nie można tego inaczej nazwać jak zdradą, sabotażem i dywersją.

Jako anegdotę i cyrk robiony przez tzw. Ukrainców należy przytoczyć informację o cmentarzu,  jaki wybudowali Strzelcom Siczowym przy Cmentarzu Orląt we Lwowie. Wbrew nazwie nie są to żadne groby tylko atrapy zbudowane na złość Polakom.

 

Podobna walka o Lwów miała miejsce w 1944 roku.

Akcja „Burza” rozpoczęła się na Kresach 22 lipca 1944 walką o wyzwolenie Lwowa. Już PO TYGODNIU OD WYZWOLENIA LWOWA, przy pomocy oddziałów AK i Armii Czerwonej, w nocy z 2 na 3 sierpnia aresztowano 30 wyższych oficerów AK zaproszonych na spotkanie z generałem Iwanowem, czyli sławnym inaczej Sierowem, szefem organizacji Smiersz, czyta j- GRU. Ok. 4500 żołnierzy zaraz potem aresztowano, a następnie w kilka miesięcy później wymordowano w Turzy Małej poprzez podrzynanie gardeł.

Ciekawe, dlaczego IPN nie poruszał nigdy sprawy BOJU O LWÓW ?

Sam musisz się domyśleć jakie są cele IPN-u.

 

O tym, że tzw. polscy historycy urzędowi nie tylko ukrywają prawdę o Powstaniu Lwowskim, ale wręcz wymazują ją ze zbiorowej pamięci Narodu świadczy fakt braku jakiejkolwiek informacji w podręcznikach szkolnych, a minęło już prawie 30 lat od „przemian”. Ciekawe, że Lwowiacy zostali przesiedleni do m.in. Wrocławia. Żadna wrocławska uczelnia nie zajmuje się tematem Powstania we Lwowie. Podobnie jak lubelskie uczelnie [a jest ich sporo] nie zajmują się ofiarami Majdanka po 1944 roku!  Musisz sam się domyśleć PT Czytelniku dlaczego? Uczelnie te najgłośniej protestowały przeciwko dekomunizacji. Wrocławska uczelnia w klasyfikacji ponad 20 000 wyższych uczelni zajmuje 19 700 któreś miejsce.

Potwierdzają natomiast fakt powstania we Lwowie, podobnie jak w Wilnie, wspomnienia powstańców, przypadkowo przemycane. I tak w publikacji  pt: ”Wierni Akowskiej Przysiędze” str. 329 znajdujemy ślad powstania:

„W lipcu było ciepło i słonecznie, dziewczyny w lekkich sukienkach spacerowały po Parku Stryjewskim i Wałach Hetmańskich.

Rozpoczęła się operacja, do której się przygotowali, a 23 lipca 1944 roku były walki.

Chodziło, przypominam, o opanowanie miasta przez Armię Krajową przed wkroczeniem wojsk sowieckich, by Polacy mogli wystąpić jako gospodarze terenu i być liczącym się partnerem w rozmowach z przedstawicielami Armii Czerwonej.

Walki toczyły się zacięte. Roman walczył na Placu Mariackim. Niemcy bronili się w hotelu Georga, w Kościele Marii Magdaleny, Sowieci podchodzili pod miasto.

Kortumowa Góra, zna pani tę nazwę? To było ważne miejsce. Takie małe Monte Cassino. Niemcy trzymali się mocno. My atakowaliśmy z dołu od strony miasta, ale ataki załamywały się raz po raz pod morderczym ogniem nieprzyjaciela. Straty były duże, ale jednak przegoniliśmy Niemców.

23 lipca trzema kolumnami wchodzą Sowieci do miasta. Jeszcze wszystko może się dobrze skończyć. W oknach wiszą flagi biało-czerwone. Wolność jest tuż, tuż.

28 lipca zostaliśmy rozbrojeni. Ciężarówkami zabrano nas do więzienia Łąckiego.

31 lipca 1944 roku płk Filipkowski kierujący akcją „Burza” w okręgu lwowskim wraz z innymi dowódcami odleciał na rozmowy  z generałem Michałem Żymierskim. Żymierskiego spotykają w Żytomierzu. Jest z nim kilku generałów w polskich mundurach oraz płk Marian Spychalski [późniejszy marszałek PRL].

W nocy z 2/3 sierpnia płk Filipkowski z oficerami zostają aresztowani  i przewiezieni do więzienia NKWD.

Tymczasem we Lwowie na życzenie NKWD zarządzono odprawę oficerów w kwaterze komendy AK. Miało to być spotkanie z generałem sowieckim Iwanowem. Temat: Formowanie dywizji Armii Krajowej. Przybyło ok. 30 oficerów. Dowiedzieli się, że gen. Iwan Sierow [kat  AK w Wilnie i Warszawie] nie może przyjść, ale zaprasza do siebie. Willisy zawiozły ich do dawnego pałacu Biesiadnickich. W sali, do której ich zaproszono byli już oficerowie sowieccy. Po kilku minutach wszedł jakiś pułkownik sowiecki i poprosił, aby najstarszy stopniem złożył mu meldunek. Powstał major STASIEWICZ i oznajmił, że obecni polscy oficerowie reprezentują jednostki bojowe  organizowanej polskiej 5 dywizji Armii Krajowej, która chce walczyć przeciwko Niemcom u boku Armii Czerwonej. Gdy skończył sowiecki pułkownik wyciągnął dwa pistolety i wrzasnął „ Ruki  w wierch!”,  wszystkich pojmano i zawieziono do więzienia  na ul.Łąckiego”.

Czyli, widzisz Kochany Wnuczku jak po prawie 50 latach ustaliłem miejsce Drugich Orląt Lwowskich, żołnierzy AK w lasach Turzyńskich.

Słusznie więc ludność nazywa to miejsce Małym Katyniem. W zbiorowych mogiłach leży ponad 2500 polskich żołnierzy [w Katyniu zamordowano ok. 4500].

Małe sprostowanie części pierwszej. W Gdańsku, miejsce mordów NKWD i UB znajdowało się po lewej stronie ul. Marksa/Hallera stojąc twarzą w stronę morza, a nie po prawej. Osobiście jeszcze 4 lata temu widziałem palące się na śladach grobów świeczki. Jak podałem deweloper zbudował na terenie cmentarza apartamentowce. Historyków Uniwersytetu Gdańskiego to miejsce nie interesuje. Podobnie jak inne miejsca kaźni. Przypomnę, a wiem to od bezpośrednich świadków, więźniów, że w 1949 roku byli aresztowani nie przez UB na terenie Gdańska, ale przez NKWD.

Dziwne są losy płk Filipkowskiego. W Wikipedii znajdujemy informację, że p. W. Filipkowski został zwolniony w więzienia NKWD i już w 1947 roku podjął pracę w Hucie Szkła w Pieńsku koło Zgorzelca, jako dyrektor administracyjny. Zmarł w 1950 i został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim.

Zwolniony w 1947 roku „zapluty karzeł reakcji” zostaje zatrudniony na stanowisku dyrektora, a pośmiertnie do stopnia generała podnosi go Wałęsa. Wnuczku, te okoliczności i niedomówienia w życiorysach zmuszają do zastanowienia.

Zbrodnia w Turzy i Powstanie we Lwowie są ewidentnymi dowodami jak ogłupia się ludzi nad Wisłą i wymazuje pamięć historyczną. Okazuje się, że wystarcza jedno, dwa pokolenia, aby wnuki już nic nie wiedziały o swoich dziadkach. Typowe pranie mózgu robione „rencami”  sąsiadów, członków tego samego narodu. Pomimo istnienia całej masy tzw. placówek naukowych, instytutów historii, utrzymywanych z podatków społeczeństwa i rzeszy absolwentów historii, w podręcznikach brak wzmianki, że we Lwowie w związku z „Akcją Burza”  także wybuchło powstanie, podobnie jak w Wilnie. O Powstaniu w Wilnie  – „Ostra Brama”, wolno było pisać, o Lwowie był jak widać zakaz, a była to jedyna zwycięska walka o polskie miasto. Bój o Wilno i Warszawę skończył się klęską. Miast nie wyzwolono.

 

W poprzednim odcinku BOJU O LWÓW opublikowałem zeznanie pierwszego świadka żołnierza AK o pseudonimie Tank, który obserwował mordowanie Bohaterskich Wyzwolicieli Lwowa w 1944 roku poprzez podrzynanie im gardeł. Zeznania jego zanotował na taśmie magnetofonowej kapelan AK ks. Pelc. Taśma ta w 1984 roku trafiła do p. Sokołowskiego, działacza podziemia w okresie stanu wojennego oraz członka Franciszkańskiego Ruchu Ekologicznego, Charytatywnego i Historycznego. Pan Sokołowski [znany mi osobiście, już nieżyjący] przekazał ją p. Lechosławowi Witkowskiemu. Pan L. Witkowski, były goniec gen. Okulickiegi prowadził w stanie wojennym jedyną nieodkrytą drukarnię podziemną w Trójmieście.

Drukarnia była tak zamaskowana, że pomimo ponad 3 miesięcznej obserwacji prowadzonej z położonej po przeciwnej stronie ulicy przychodni i „kipieli” mieszkania, UB nie udało się jej odnaleźć. O prowadzeniu inwigilacji z okien przychodni poinformowały p. L. Witkowskiego pielęgniarki tej przychodni. Nie muszę wyjaśniać, że teczki p. L. Witkowskiego w IPN nie ma! Podkreślam to specjalnie, aby uzmysłowić tym wszystkim eunuchom intelektualnym, którzy chcą opierać wszystko na tzw. dokumentach, jak to wygląda faktycznie.

Zresztą, podobnie mojej teczki też nie ma pomimo istnienia wielu moich kart w innych teczkach.

Jak mi powiedział płk A. Hodysz tylko ok. 5% teczek w Gdańsku przekazano do IPN-u, a praktycznie żadnych z Informacji Wojskowej.

Po otrzymaniu taśmy z zeznaniami bezpośrednich świadków mordów przeprowadzonych w Turzy p. L. Witkowski najpierw przepisał taśmę, a następnie na posiadanym powielaczu wydrukował tekst w całości. Było tego 16 stron maszynopisu.

 

Potwierdza jego zeznania wycinek Nowego Dziennika z 3-4 stycznia 1987 roku z Londynu [Stamford, Bridgeport, New Haven Ludwig Wagner]. W następnym roku p. L. Witkowski wraz z śp. Żoną [znaną mi osobiście] dokonał osobistego sprawdzenia faktów, bezpośrednio na miejscu zbrodni. Początkowo trafił na dużą nieufność mieszkańców i widoczny wielki strach. Po pewnym czasie udało mu się uzyskać istotne informacje, potwierdzające fakt zbrodni. [L.W. próbował zainteresować tą sprawą Biskupa Tokarczuka, ale na rozmowie się skończyło].

Jest to kolejne opracowanie powstałe dzięki pracy Przyjaciół „Muzeum Sybir pro Memento” [pierwsze to była” Zbrodnia na Morzu Białym”], za co serdecznie wszystkim dziękuję.

Tak więc nadal nie wolno wymieniać i wspominać poległych o wolność Polaków. Sprawa Boju o Lwów i Wilno jest nadal niepoprawna politycznie. Dlaczego więc mówi się o jakiś przemianach po 1989 roku?

Sam musisz się domyśleć Szanowny Czytelniku !

Poniżej słowa piosenki o Jurku

Mamo najdroższa, bądź zdrowa,

Do braci idę w bój –

Twoje uczyły mnie słowa,

Nauczył przykład Twój.

Pisząc to Jurek drżał cały,

Już w mieście walczył wróg –

Huczą armaty, grzmią strzały,

Lecz Jurek nie zna trwóg...

Wymknął się z domu, biegł śmiało,

Gdzie bratni szereg stał,

Chwycił karabin w dłoń małą,

Wymierzył celny strzał...

Toczy się walka zacięta,

Obfity śmierci plon,

Biją się Polskie Orlęta,

Ze wszystkich Lwowa stron.

Bije się Jurek w szeregu,

Cmentarnych broni wzgórz.

Krew się czerwieni na śniegu,

Lecz cóż tam krew! Ach cóż!

Jurek na chwilę upada

I znów podnosi się...

Wtem pędzi wrogów gromada.

Do swoich znów się rwie.

Rwie się... lecz pada na nowo...

„O Mamo, nie płacz, nie!”

„Niebios Przeczysta Królowo!

Ty dalej prowadź mnie!”

Żywi walczyli do rana,

Do złotych słońca zórz,

Ale bez Jurka Bitschana,

Bo Jurek spoczął już...[1], [2]

https://wolna-polska.pl/wiadomosci/patriotyzm-a-planned-parenthood-czyli-mordowanie-okazji-dziecka-2017-06

http://www.polishclub.org/2015/01/29/dr-jerzy-jaskowski-panstwo-ktorego-historia-jest-na-klamstwie-nie-moze-przetrwac/

 

W dniu św. Sylwestra Guzoliniego 26XII 2018

Sylwester Gozzolini urodził się około 1177 r. w Osimo pod Ankoną. Był synem wpływowego prawnika, który wysłał go na studia do Bolonii. Szybko zmienił kierunek studiów - zaczął zgłębiać teologię. Długie godziny spędzał na modlitwie. Chociaż ojciec nie wyraził zgody (nie odzywał się do syna przez dziesięć lat), Sylwester został księdzem. Był potem kanonikiem w Osimo. Oddał się pracy duszpasterskiej z takim zapałem, że wzbudził wrogość miejscowego biskupa.

Gdy miał pięćdziesiąt lat zobaczył rozkładające się szczątki niegdyś pięknej osoby. Zrobiło to na nim takie wrażenie, że całkowicie zmienił tryb życia. Od 1227 r. przez trzy lata przebywał w pustelni w Grotta Fucile. Prowadził tam bardzo surowe życie. Wkrótce zaczęli schodzić się do niego uczniowie, którzy chcieli żyć tak jak on. Trzeba było założyć dla nich klasztor, który powstał na Monte Fano pod Fabriano.

Gdy Sylwester zastanawiał się, jaką regułę wybrać dla nowych braci zwanych potem sylwestrynami miał wizję, w której różni założyciele zakonów polecali mu swoje reguły. Wybrał Regułę św. Benedykta i na jego ściśle zachowywanej regule oparł swoją. W 1247 roku uzyskał od Innocentego IV w Lyonie bullę zatwierdzającą nowe zgromadzenie, które rozrosło się jeszcze przed jego śmiercią.

Św. Sylwester był dobrym kaznodzieją, cechowała go pokora i surowość życia pełnego pokuty. Czcił Eucharystię i Matkę Najświętszą. Zmarł 26 listopada 1267 r. Papież Klemens IV przyznał mu tytuł błogosławionego. Jako świętego wpisano go do Martyrologium Rzymskiego na polecenie Klemensa VIII w 1598 r.  https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/11-26b.php3