środa, 18 czerwca 2025

Polski mit Napoleona. Dla przypomnienia

 

Czytelniku,
Kolejne podejście do Napoleona, który nas przegrywać nauczył, a w hymnie mamy wstawione - jak zwyciężać mamy. Możemy to tylko ocenić czytając inne publikacje, aby wyrobić sobie własne zdanie.


Polski mit Napoleona.


dr J. Jaśkowski


Repetitio est mater studiorum, 
Czyli: powtórka jest konieczna i niezbędna do zapamiętania, aby nie popełniać tych samych błędów.

Kochany Wnuczku!
Część II
            Z pamiętnika koniuszego Napoleona. Najlepszy I Korpus: „Żołnierze tego korpusu mieli w tornistrach zapasy żywności na 2 tygodnie”. [s.96].
Nie wiem, śmiać się, czy płakać. Hetman Żółkiewski idąc na Wojnę Moskiewską miał zapasy na 6 miesięcy. Gdzie facet planujący atak 500 000 armią chciał się zaopatrzyć w żywność? Szczególnie, że wiedział już o taktyce spalonej ziemi?
Wojsko nie miało odpowiedniej kasy i zaczęły się rabunki, co nastawiło negatywnie ludność do wojsk najeźdźcy. Zapłacili za to okrutnie podczas odwrotu. Bezmyślne przyjecie, że asygnaty, czyli karteczki będą pieniądzem, było wielką naiwnością, delikatnie mówiąc. To przecież w czasie powrotu Żydzi wymordowali prawie 4000 żołnierzy napoleońskich pod Wilnem. Całą Litwa znajac zachowanie Armii z góry była bardzo wstrzemięźliwie nastawiona do Napoleona.

            „Napoleon przekroczył Niemen 27 czerwca 1812 roku. Chciał, aby wszyscy gnali jak na skrzydłach…28 czerwca o 9.00 wkroczył do Wilna. Pospieszny pochód przy braku składów z żywnością doprowadził do wyczerpania zapasów, spustoszone zostały także wszystkie znajdujące się po drodze osady. Przednia straż miała jeszcze co jeść, podczas gdy reszta armii umierała z głodu. W wyniku przeciążenia, braku obroku i bardzo zimnych, nocnych deszczy, padło nam 10 000 koni!!! Podczas przemarszu zmarło też wielu żołnierzy Młodej Gwardii. Przyczyną był chłód, przemęczenie i braki w zaopatrzeniu. Dowódcy oczekiwali, że młodzi żołnierze będą rywalizowali z oddziałami zahartowanymi w pokonywaniu wojennych trudów i niebezpieczeństw, okazało się jednak, że młodzi poborowi nie wytrzymują tego nierozsądnego skądinąd zrywu”[s. 100].

Komentarz.
Jeżeli już w pierwszym dniu po przekroczeniu granicy armia umierała z głodu, to jaki idiota idzie dalej? Stracili 10 000 koni. A gdzie oni chcieli to uzupełnić? Żołnierze jeszcze przed jakakolwiek bitwą umierali z wycieńczenia, jak więc mieli walczyć.
Tak samo było zresztą z Niemcami. Wehrmacht zupełnie nie był przygotowany do wojny. Pamiętniki żołnierzy niemieckich pełne są opisów, że ciepłą odzież dostali dopiero w marcu 1942 roku. „Warszawski Dowcip w Walce”, broszura wydana w 1945 roku, doskonale opisuje łapanki niemieckie i polowania na ciepłą odzież, niezbędną na froncie. Straty Niemców idących w kierunku Leningradu wynosiły, tylko z powodu odmrożeń, ponad 12 000 w przeciągu 3 miesięcy. Jako ciekawostkę mogę podać, że odmrożenia najczęściej dotyczyły pośladków i genitaliów. Młodzi chłopcy zmęczeni siadali na pancerzach czołgów i przymarzali. Mięśnie i skóra odpadały.
Sprawa była do tego stopnia poważna, że ci młodzi ludzie popełniali masowo samobójstwa. Przed wejściem więc do szpitala koledzy ich byli szczegółowo rewidowani, czy nie przenoszą pistoletów. Młody chłopak przed pójściem na front żenił się, i jak miał wrócić do żony, bez przyrodzenia.

Przejście przez Wilno:
„….na ulicach tego tak zwanego zaprzyjaźnionego kraju, który przez naszą wycieńczoną i nie otrzymującą żołdu armię  traktowany był teraz gorzej, niż ziemie wroga. Obejrzał most, okolicę i podpalone przez wroga magazyny, które się wciąż jeszcze tliły. Nawet gapiów nie było.” [s.101]
Komentarz.
Czy można sie dziwić Polakom, że traktowali Napoleona gorzej aniżeli Moskwicin? Z jednej strony chciał facet wykorzystać zasoby i mięso armatnie, za jakie uznał Polaków, a z drugiej strony jego armia zachowywała się jak hordy Dzingis-chana.
Przypominam, to wszystko działo się jeszcze przed wejściem na terytorium Moskwy. A już ani żołdu, ani żywności, i demoralizacja armii, zmuszonej do rabunków i kradzieży.

            „Niezadowolenie dodatkowo potęgowały dokonywane przez armię rozboje. W Wilnie brakowało dosłownie wszystkiego i już po 4 dniach żywności trzeba było szukać daleko od miasta. Wciąż rosła liczba dezerterów. Srogie wyroki wydawane przez sądy wojenne, skłoniły niektórych do powrotu, ale dopóki trwała przeprawa i tak nie dało się przywrócić dyscypliny, ani porządku”.[s.102]
Komentarz.
Jeszcze się wojna tak naprawdę nie zaczęła, a armia była głodna, zdemoralizowana. Trzeba pamiętać, że 2/3 armii to byli cudzoziemcy, w tym wielu Niemców, co dodatkowo działało negatywnie na ludność.
I najważniejsze, że nie było widać żadnych posunięć Sztabu Napoleona, dążących do poprawy warunków marszu. A to pisze jeden z najbardziej zaufanych oficerów Napoleona, więc raczej wybiela, aniżeli straszy. Nawet na takie symboliczne nagrody, jak przywrócenie Małopolski, zwanej Galicją, do Księstwa Warszawskiego, nie chciał się zgodzić Napoleon na sejmie 24 czerwca. Oczywiście, podziałało to na Polaków jak kubeł zimnej wody.

            „Jak już wspomniałem, nasza kawaleria i artyleria poniosły dotkliwe straty. Padło sporo koni. Wiele z nich błąkało się gdzieś na tyłach, inne wlokły się gdzieś za korpusami, będąc dla nich tylko niepotrzebnym ciężarem. Musieliśmy w końcu porzucić wiele skrzyń z amunicją do dział i część taborów. Straciliśmy jedną  trzecią koni, w szyku pozostało ich nie więcej jak połowa ze stanu na początku kampanii.” [s. 116.]

Komentarz.
Czy potrafisz to sobie wyobrazić Szanowny Czytelniku? Facet idzie na wojnę i po niecałych dwu tygodniach, jeszcze przed jakąkolwiek większą bitwą, traci połowę koni! Zostawia wozy taborowe z amunicja do armat? Przecież to jawna głupota, a nie geniusz. Jeszcze mrozów nie ma, a ten już nie ma transportu!


            W tym samym czasie król Westfalii, Hieronim, zezwolił swoim wojskom na grabież na terenie Księstwa Warszawskiego”.[s.117]
Komentarz.
Czy potrafisz to zrozumieć Dobry Człeku? Z jednej strony chce żywności, koni i mięsa armatniego, a z drugiej strony traktuje Polskę tak samo, jak każdy podbity kraj. I skąd ten mit o Napoleonie, wskrzeszającym państwo polskie? Możesz sam sprawdzić w Wikipedii i innych tego rodzaju publikacjach te wypisywane bzdury, mające ogłupiać Polaków.
Zresztą podobnie zachowują się wojska amerykańskie, ponieważ nie podlegają jurysdykcji lokalnej, a na przepustki wychodzą. Znana jest sprawa strzelania swego czasu z ciężkiego karabinu maszynowego, z korwety stojącej w Gdyni przy Skwerze Kościuszki.

„Z wyjątkiem wyższych stopniem dowódców, administracja wojskowa wykazała się kompletną niefrasobliwością. Nasi chorzy i ranni ginęli z powodu braku jakiejkolwiek pomocy. Przepadło wiele skrzyń z różnego rodzaju zapasami, które gromadzono z ogromnym wysiłkiem przez ostatnie dwa lata – zostały rozgrabione, lub zagubione z powodu braku środków transportu – usłana była nimi cała droga. Szybkie tempo przemarszów, niedobór luzaków, brak paszy, złe traktowanie – wszystko to razem wzięte zabijało nasze, pochodzące z zaprzęgów pocztowych konie. Tymczasem właśnie od nich uzależnione było całe nasze przedsięwzięcie. A trzeba stwierdzić, że dotychczasowe nasze działania tylko na odcinku od Niemna do Witebska kosztowały wielką Armię więcej, aniżeli dwie przegrane bitwy.”[s.120]

Komentarz.
Czyli z jednej strony wiedzieli, że przegrywają, ponieważ tracą środki transportu, a z drugiej strony nie robili nic, aby tą sytuację naprawić.
Przecież polskie kampanie przeciwko Moskwicinowi, czy to za Batorego, czy za Wazów, dostarczyły odpowiedniego materiału, jak trzeba się przygotowywać do wyprawy na Moskwę. Niezbędny zapas żywności musiał być zabezpieczony na kilka miesięcy, a nie dni. Rajdy Pioruna-Radziwiłła pokazywały, jaki sposób walki jest najkorzystniejszy na tych terenach. A geniusz Napoleon wybrał się na przejażdżkę? I nie to jest istotne. Istotne jest to, że tzw. polscy pisarze i historycy dziwnym trafem nie zauważyli tego. A przecież liczba pamiętników i ksiąg dworskich do 1945 roku była ogromna. Liczba ocalałych dworów wynosiła 75 000, a każdy dysponował kilkutysięczną biblioteką. Dopiero potem, jak Sowieci i ich totumfaccy zaczęli niszczyć ślady polskości, czyli dwory szlacheckie, to dziwnym trafem znikały również księgi i pamiętniki. A jeszcze dziwniejsze jest to, że część znajduje się w amerykańskich bibliotekach… A podobno był zakaz wywozu zabytków? Widocznie nie dla wszystkich.

            „Z powodu niewybaczalnego skąpstwa  w trudnej sytuacji znalazły się nasze punkty opatrunkowe, w których brakowało wszystkiego. Niewystarczająca była nawet ich odsada. Cesarz starał się zawsze osiągnąć jak najlepsze rezultaty jak najmniejszym kosztemNigdy wcześniej nasi dzielni żołnierze nie mieli aż tak kiepskiej opieki medycznej. Lekarze i niżsi rangą oficerowie administracji – solidni i energiczni – byli zrozpaczeni, widząc stan szpitali.[…] Dotarliśmy dopiero do Witebska i nie stoczyliśmy jeszcze żadnej bitwy, a już brakowało nam bandaży. Zaprzestano podkuwania koni, a uprząż była w fatalnym stanie, kowale zostali w tyle wraz z taborami, które przeważnie i tak już porzucono. Nie było haceli, brakowało robotników i żelaza na podkowy. Marszalek Murat dopiero wówczas zaczął podliczać i z przerażeniem zauważył, jak spadła siła bojowa jego pułków, zmniejszonych średnio o połowę.” [s.122]

Komentarz.
Jeszcze tzw. wielka armia nie stoczyła żadnej bitwy, a już praktycznie nie istniała. Na jakiej więc podstawie polskojęzyczne wydmuszki intelektualne tak gloryfikują Napoleona?
To, że Francuzi dysponują liczną agendą wywiadowczą na terenie Polski, nie podlega dyskusji. Już przecież tacy pisarze jak Kraszewski, byli agentami wywiadu francuskiego. Problem jest dużo poważniejszy. Zmieniły nam się opcje polityczne w okresie ostatnich 100 lat, a podręczniki nadal zaśmiecane są chałturą. Świadczy to niestety o ciągłości rządów przez cały czas. DOWODEM BEZPOŚREDNIM JEST SZYBKIE UWIJANIE SIĘ FRANCUZÓW PO 1990 ROKU Z WYKUPEM PRZEMYSŁU, o dziwo, dostających zgodę.

Nie będę dalej prezentował tych smutnych faktów ogłupiania Polaków. Odsyłam do książki.
Podam tylko na zakończenie, że opóźniając odwrót, Napoleon, mając 15 000 rannych po bitwie pod Berezyną, ich także nie odesłał do Francji, tylko trzymał w Moskwie, pomimo zbliżającej się zimy, a potem zostawił ich na pastwę losu, samemu uciekając na prymitywnych saniach do Paryża. Tak to jest z malowanymi  przyjaciółmi.

Słusznie mówi przysłowie: „Panie Boże chroń mnie od przyjaciół, z wrogami sam dam sobie radę”.

Dlaczego przypominam historię sprzed 200 lat? Ponieważ obecnie także mamy przyjaciół z prawa i lewa, z dołu i góry. Podobno już tak od ćwierć wieku siedzą nam na karku owi przyjaciele, ale jak do tej pory, żadnych pozytywnych efektów tej przyjaźni nie widać. Straciliśmy na ich rzecz banki i przemysł, a żadnych pozytywów nie widać. Ot, taka sobie historia.
Polecam także artykuł na temat tego Typka, przedstawiający nieznane w Polsce fakty. Potwierdzaj one moją tezę, że historię piszą nam użyteczne trole.
Pobrano z:
http://educodomi.blog.pl/2016/01/07/polski-mit-napoleona/

GENEWA 1530, czyli Covid w XVI w

Czytelniku,  

„Kiedy w 1530 roku w Genewie szalała dżuma dymienicza, wszystko było przygotowane. Dla ofiar zarazy otwarto nawet cały szpital. Z lekarzami, ratownikami medycznymi i pielęgniarkami. Kupcy wnosili wkład, magistrat co miesiąc dawał dotacje. Pacjenci zawsze dawali pieniądze, a jeśli jeden z nich umierał sam, cały towar trafiał do szpitala.

 

Ale wtedy nastąpiła katastrofa: zaraza wymierała, a stypendia zależały od liczby pacjentów.

 

Dla personelu genewskiego szpitala w 1530 roku nie było mowy o tym, co dobre, a co złe. Jeśli zaraza zarabia pieniądze, to jest dobra. A potem zorganizowali się lekarze.

 

 Początkowo zatruwali pacjentów tylko po to, by zwiększyć statystyki śmiertelności, ale szybko zdali sobie sprawę, że statystyki muszą dotyczyć nie tylko śmiertelności, ale także śmiertelności z powodu zarazy.

 

Zaczęli więc wycinać czyraki z ciał zmarłych, suszyć je, ucierać w moździerzu i podawać jako lekarstwo innym pacjentom. Następnie zaczęto zapylać ubrania, chusteczki do nosa i podwiązki. Ale zaraza jakoś się cofała. Najwyraźniej suszone dymienice nie działały dobrze.

 

Lekarze jechali do miasta i nocą posypywali klamki proszkiem do uderzeń, aby wybrać domy, w których mogłoby to przynieść korzyści. Pewien naoczny świadek napisał o tych wydarzeniach: „Przez jakiś czas było ukryte, ale diabłu bardziej interesuje dodanie większej liczby grzechów niż ich ukrywanie”.

 

Jednym słowem, jeden z lekarzy stał się tak bezczelny i leniwy, że postanowił przestać wędrować po mieście w nocy i po prostu wyrzucić śmietnik w tłum w ciągu dnia. Smród uniósł się do nieba i jedna z dziewcząt, która akurat wychodziła ze szpitala, odkryła, co to za zapach.

 

Lekarza związano i oddano w dobre ręce kompetentnych „rzemieślników”. Próbowali wydobyć od niego jak najwięcej informacji.

 

Egzekucja trwała jednak kilka dni. Pomysłowy Hipokrates był przywiązywany do słupów na wozach i obwożony po mieście. Na każdym skrzyżowaniu kaci odrywali kawałki mięsa rozgrzanymi do czerwoności szczypcami. Następnie zabrano je na plac publiczny, ścięto im głowy i poćwiartowano, a kawałki wywieziono do wszystkich części Genewy. 

 

Jedynym wyjątkiem był syn dyrektora szpitala, który nie stawił się na rozprawie, ale oświadczył, że umie robić eliksiry i przygotowywać proszek bez obawy o zakażenie. Został po prostu ścięty, „aby zapobiec szerzeniu się zła”.


z : https://symptomandsense.wordpress.com/2021/12/16/lesenswert-chronik-von-genf-1530-uber-die-okonomie-einer-sauche/

Brak komentarzy:

Straty w Bitwie pod Grunwaldem, czyli jak zniekształca się historię przez Niemców i Citi of London

  Czytelniku,

 

 

 

Dziś, gdzie trwa szczucie Polaków na Rosjan po raz enty w naszej historii pokażę jak praktycznie jest zafałszowany i zniekształcany by nam obraz naszej historii.

 

Dla przykładu bierzemy jedno z kilkunastu narzędzi deziformacji dla półgłóków na uniwersytetach zwanych historykami.

 

z: https://histmag.org/Bitwa-pod-Grunwaldem-15-lipca-1410-roku-4432

 

Bitwa pod Grunwaldem: liczebność i organizacja wojsk

 

Bardzo ważnym zagadnieniem jest liczebności wojsk biorących udział w bitwie. Należy odrzucić fantastyczne informacje dawnych kronikarzy piszących o setkach tysięcy walczących w tym starciu. Jedynym niespornym faktem jest to, iż same tylko wojska polskie (bez litewskich) miały przewagę liczebną nad siłami wielkiego mistrza. Brak rzetelnych danych źródłowych skazuje historyków na stawianie hipotez, przy czym używane są bardzo różnorodne metody szacowania wielkości obu armii. Spore rozbieżności dotyczą liczebności wojsk zakonnych. W literaturze można spotkać informacje, że von Jungingen dowodził pod Grunwaldem siłami liczącymi od 11 do 32 tysięcy zbrojnych. Najnowsze badania wskazują, iż Krzyżacy dysponowali 15 tysiącami zbrojnych. Szacunki co do liczebności armii polskiej wahają się od 11 do 20 tysięcy, przy czym nowsza literatura skłania się jednak ku tej drugiej liczbie. Do tego dochodziły wojska litewskie, które wraz z oddziałami złożonymi z Rusinów, Tatarów i Mołdawian mogły liczyć około 10 tysięcy ludzi.

 

Bierzemy wydanie przedrozbiorowe, które nie przeszło przez łapy agentury niemieckiej Dzieje Prus z 1725 r z Braniewskiego wydania.

s. 212

 

"...Wielu wrogów nie uciekło daleko. Polacy bowiem na kilka mil w którąkolwiek ze stronę ścigając uciekających, część zgładzili , część uprowadzili jako jeńców. W pewnym zaś bagnistym miejscu blask zbroi zdradził kilka ukrytych oddziałów. Po złożeniu broni gnani przez Polaków przed sobą jak bydło, zapędzeni zostali do obozu, po zabiciu kilku, którzy początkowo odważyli się opierać.

 

Mówi się, że tego dnia  zabitych zostało piędziesiąt tysięcy wrogów, wśród nich Mistrz i Komturowie, wyjąwszy niewielu. Było też między nimi dwadzieścia tysięcy z Obywateli, Wieśniaków i Wasali Pruskich. Pojmanych do czterdziestu tysięcy. Choragwi wojskowych zdobyto piędziesiąt jeden. I to nikomu nie powinno wydawać się dziwne, bo mam pisarzy, że było do stu czterdziestu tysięcy. A zaiste cała Germania za sprawą Krzyżaków sprzysięgła się była na zgubę Polaków.

 

Także książęta Ślązaków i Słowian, którzy mieszkają nad Germańskim Oceanem, oddani zgubie swoich krewnych i przodków, wspierali Krzyżaków bronią i ludżmi . Z nich Konrad Biały Oleśnicki i Kazimierz Szczeciński, którzy sami osobiście obecni byli z posiłami, żywi zostali pojmani, wielu też innych znakomitych i wybitnych mężów.

 

Zasobny obóz ograbiony. Znaleziono tam wielką ilość pochodni na pożary w Polsce, łańcuchów przygotowanych do pętania Polaków. Łańcuch Mistrza Uldrycha ze złotym krzyżem zdobnymi kamieniami przyniósł do króla Mściwuj Skrzyński, wyciągnięty od swego szeregowego żołnierza, który go zabił."

 

s. 214

 

"...Natomiast posłowie króla Zygmunta, gdy dowiedzieli się w Malborku o klęsce Krzyżaków i śmierci Mistrza, zabierając z Gdańska pozostałych dwadzieścia tysięcy powrócili do swojego Króla.."


Do dzisiaj się nic nie zmieniło, a obecnie to tylko zmieniony scenariusz w innym wydaniu.


Cóż mamy standartowo:

Należy odrzucić fantastyczne informacje dawnych kronikarzy piszących o setkach tysięcy walczących w tym starciu.

Takie same same fantastyczne informacje nazywane są dzisiaj dziejami bajecznymi w naszej historii.

Najnowsze badania wskazują, iż Krzyżacy dysponowali 15 tysiącami zbrojnych.

Najnowsze badania to większość książek jest zafałszowana włącznie z Kroniką Długosza, czego nie widzą tumany na uniwersytetach, zwani historykami.

Zafałszowaniu i ogłupianiu służy właśnie centralne nauczanie i urząd zwany Ministerstwem Edukacji Narodowej i pilnowaniem, aby na jego czele stał lokalny tuman nic nie rozumiejący.

Cała edukacja w Polsce i w Rosji jest tak prowadzona, by napuścić  cały czas nas na siebie i poniżyć na możliwe wszystkie sposoby. Potem ograbić nas i zamotać nas o Wielkiej Lehii czy innych wymysłach.

Przewaga Niemców ( a właśniwie Franków ) wynika z przejęcia metod rządzenia z Rzymu, tak jak to obecnie czynią Amerykanie. Scenariusze są te same i powielane.


Kaffa, czyli kolejna zmarnowana okazja w naszej historii

Czytelniku,

Genueńczycy, zdolni kupcy odegrali w naszej historii sporą rolę i jakoś mam do nich słabość, chyba za to, że z Łokietkiem się dogadali i pomogło nam to się dźwignąć w trudnych czasach. Oni wtedy byli w bardzo silnej pozycji jeśli chodzi o pozycję bankowo – kupiecką. Ale ponieważ nic nie jest stałe i wszystko z czasem się zmienia. Warto przytoczyć pewną historię, która powinna być studiowana na naszych szkołach wojskowych, ale ponieważ mamy tam samych baranów, więc nie dziw się na  to co dziś mamy.

Przypomnijmy, więc tą historię związaną z kolonią genueńską w Kaffie, która była pierwszym etapem odcięcia nas od dostępu do morza Czarnego. W roku 1475 Turcy zdobywają Krym wraz bogatą osadą genueńską. Co było wcześniej i jaki to miało związek z Rzecząpospolitą.

Kaffa, dziś zwaną Teodozją  miasto na Ukrainie, aktualnie przyłączona do Rosji na południowo-wschodnim wybrzeżu Krymu nad Morzem Czarnym u podnóża masywu Tepe-Oba. Port handlowy i kurort. W roku 1206 Genueńczycy odzyskują Kaffę na Tatarach, gdzie zaczęli prowadzić handel w Europie, ale największe zyski czerpali z handlu w Lewancie tj. krajów Azji i Europy podległe władzom greckim, tatarskim, bułgarskim i tureckim. Polska razem z Litwą, choć z różnym szczęściem prowadziła liczne wojny z Tatarami, aż do ich południowych siedzib. Skutkiem tego w 1409 roku we Lwowie, po Gdańsku największym handlowym mieście kupcy z Kaffy instalują swojego agenta Franciszka Kantelta, którego zadaniem było rozwijać handel i rozbudowywać stosunki kupiecke kolonii genueńskiej Kaffy z Rzeczypospoltą. Przez Kaffę przechodził handel do Włoch i innych ośrodków regionu. Jednakże okolica jak i sam region nie był stabilny i cały czas z jednej strony istniało zagrożenie tatarskich zagonów i z drugiej rosnącej potęgi tureckiej.

 

Oto jeden z listów zarządców miasta Kaffy, którzy skierowali list do Polskiego króla:

 

              Najjaśniejszemu i najmiłościwszemu Xsięciu i Panu, Panu Kazimierzowi Królowi Polskiemu i t. d. Panu przesławnemu.

              Najjaśniejszy, najmiłościwszy i najpotężniejszy Xsiążę a Panie, Panie i Królu!

Posłowie, których Wasza Królewska Mość corocznie do Najjaśniejszego Cesarza Tatarskiego wyprawia, często przybywają do tego naszego miasta Kaffy, aby odwiedzić nas chrześcijan, żyjących, co dziwną jest rzeczą, w pośrodku niewiernych; którym to posłom Waszym, przyjmując ich radośnie, oddajemy należne względy stosownie do szacunku, jaki mamy do Waszego imienia. Będąc z niemi przez życzliwość i niejako domowe związki, zbliżeni i połączeni, uznaliśmy za rzecz właściwą, za pośrednictwem pisma, złożyć podziękowanie Waszej Królewskiej Mości i błagać go o rzeczy, mogące nam łatwo zapewnić bezpieczeństwo i względy odpowiednie łaskawości królewskiej.

Wiemy już od dawna, że Wasza królewska Mość z pomienionym Tatarem pokój i przymierze zawarłeś i przyjaźni tej dotrzymujesz. Prócz tego słyszeliśmy, że Wasza królewska Mość traktuje o pokój z królem Tureckim, co właśnie skłoniło nas głównie do pisania, ponieważ potęga Turków jest bardzo wielka, a król ich przez chciwość sławy i rozszerzenia swojego państwa, szczególną zwrócił odwagę na zagrożenie zagranicznych pozycji, miast, zamków i nie traci na to czasu, lecz owszem i Greków, ich miasta i ludność napadł i pod swe panowanie zagarnął.

              My przeto, to jest Kaffa, jedyne chrześcijańskie miasto z dwoma naszemi miasteczkami nad morzem Czarnym, na które godzi i gdyby JW. Pan Wlad wojewoda, nie był z nim zaczął wojny, która zepsuła i pomniejszała jego plany, postanowił już wyprawić przeciw nam flotę 300stu statków z wielką potegą i uzbrojeniem, jakiemi silniejszych od nas pokonał lub przestraszył wielkich królów.

Przeto my, śród takiej obawy i niebezpieczeństwa, strwożeni o naszą całość pokornie prosiemy Waszej Kr. Mości, iż gdybyś z królem Tureckim przymierze, czy też pakta, albo jakie inne stosunki przyjażni zawierał, i Kaffę jako sprzymierzoną, czy poddaną, wreszcie jak się Waszej Królewskiej Mości podoba, w takowe zamieścić raczył, to bowiem wiele może nam dopomódz i zamiary króla Tureckiego względem nas odwrócić, nie tyle być może przez wzgląd na zawartą z nimi przyjażń , ile przez szacunek i potęgę państwa i Królestwa twego. Podobnież co do spraw między Waszą Król. Mością a cesarzem Tatarów, i w każdej okoliczności czy z pieniędzmi, czy z pomocą, które nam, to jest Kaffie posiłki wojenne i względy zyskać mogą, udajemy się do łaski Waszej Król. Mości, abyś nas raczył wspierać, jak i pomocą na której nam właśnie najwięcej zbywa.

              Prócz tego słyszeliśmy, że Pan Stefan wojewoda, hospodar Mołdawii i Wołoszczyzny mniejszej prowadzi wojnę z panem Wladem wojewodą; która to wojna nie tylko, że jest korzystną dla Turka, ale co większa zgubna dla nich, gdyż Turcy przez ta niezgodę zyskują sposobność wkroczenia do Wołoszczyzny, co byłoby nadzwyczaj niebezpiecznem tak dla nas, jako i sąsiednich krajów.

Błagamy przeto Waszej Królewskiej Mości, abyś raczył wpłynąć na pokój między niemi, który, jak mówią, za pośrednictwem Waszej Królew. Mości łatwo stanąć może, zwłaszcza z tego powodu, że wojewoda Stefan, siedząc na pograniczu Waszej Król. Mości jest jego poddanym; które to żądania nasze, zjednają Ci miłosierdzie u Boga naszego, u Xsiążąt tego świata dostąpisz chwały. My zaś, jako możemy gotowi jesteśmy Waszej Król. Mości jak najwierniej służyć.

Dan w Kaffie  w pałacu naszej rezydencyi dnia 2 kwietnia 1462 roku

Waszej Królewskiej Mości pokorni słudzy

Rafał de Monterubro konsul Kaffy Ginrard Lomelin, I Baltazar Auria prowizorowie zarządcy i rajcy tegoz miasta Kaffy

 

Było uzgodnine 500 ludzi za zezwoleniem króla im wysłać, ale oczywiście nigdy ta pomoc tam nie dotarła i cała operacja spaliła na panewce. Na dworze króla polskiego ogromnę rolę odgrywał Kalimach agent wenecki, który dysponują dużym budżetem tak ukierunkowywał działania głównie na północ odciągają uwagę od południa. Tak to się odbywało.

 

Można jeszcze wspomnieć o ciągłych prowokacjach na tamtejszym terenie, które nam przynosiły same kłopoty.

Można przytoczyć jeden z wielu przykładów jak ten, gdzie hetman Jan Amor Tarnowski w porozumieniu z Ferdynandem Habsburgiem próbował sztucznie doprowadzić do wojny z Turcją, w związku z czym 13 października 1545 roku zorganizował napad na Oczaków starosty włodzimierskiego Fedora Sanguszkę, który wraz ze swoimi ludźmi złupił zamek i miasto i uprowadził kilkudziesięciu Tatarów. Jednak królowa Bona doprowadziła do załagodzenia konfliktu, ponieważ było to sprzeczne z aktualną pokojową polityką Rzeczypospolitej. I zauważ czytelniku jaką opinię ma Bona w naszej historii.