Czytelniku,
W naszej historii, która jest zafałszowana musimy starać się jak najwięcej obalać mity o zdarzeniach, z których korzystają inni napuszczając nas na siebie, w odpowiedni sposób prowadząc edukację.
Przykładem jest kreowanie pewnych wydarzeń, które budują MITY, które służą do zarządzania politycznego w zależności od bieżących potrzeb. Polaków uczą, że zdobyliśmy Moskwę, Rosjan, że zwycięsko wygnali Polaków. Tymczasem prawda jest trochę bardzie prozaiczna i postaram się w sposób prosty odpowiedzieć, dlaczego nasze poselstwa i rozmowy z przedstawicielami w Moskwie zawsze były negatywne, chociaż nasze propozycje były naprawdę dobre. Ot chociażby poselstwo Lwa Sapiechy i jego rozmowy z delegacją od Borysa Godunowa skończyła się negatywnie.
Ale najpierw trzeba sobie zrobić małe wprowadzenie, gdyż bez tego nie zrozumiemy jednej z głównych zagadek dymitriad - kto tak naprawdę był stroną wygraną, a o której się nie mówi.
Niedawno ukazała się pozycja w księgarniach:
Kronika Polaków Maciej Miechowita wydanie Kraków 2023 w tłumaczeniu z łaciny ks. Michał K. Cichoń
s.384
„W roku Pańskim 1406
wielki książę litewski Witold wyruszył z pierwszą wyprawą na Moskwę
przeciwko swojemu zięciowi, księciu moskiewskiemu Wasylowi, czyli Bazylemu,
któremu oddał za żonę swoją córkę Anastazję, i spustoszył ją, grabiąc i
rabując.
W roku Pańskim 1408
przeciwko temu księciu Wasylowi, z pomocą tysiąca włóczników od króla Polski
(i) z jedną chorągwią doborowych rycerzy od mistrza pruskiego Urlyka z
Jungingen, zaatakował (podczas) drugiej wyprawy Moskwę i ją spustoszył .
Gdy dowiedział się o tym
Świdrygiełło, człowiek niestały, spalił swoje zamki Brańsk i Starodub (i)
uciekł do księcia moskiewskiego Bazylego; szkodząc Witoldowi , z korzyścią dla
mieszkańców księstwa moskiewskiemu, dniem i nocą zaczepiał i niepokoił jego
wojsko. Wreszcie, po odzyskaniu posiadłości, jakie przywłaszczył (sobie)
książę moskiewski, zawarto pokój na sprawiedliwych warunkach”
Ciekaw jestem jestem miny gen Siergieja Szojgu, gdyby
zobaczył u Łukaszenki obraz jak Litwa puściła z dymem Moskwę, jakby ktoś mu
taki duży obraz namalował.
Co jest nie tak z tą pozycją. A no to , że ktoś grzebał przy tłumaczeniu i tam są wstawki sfałszowane, pozostaje pytanie kto przy tym tłumaczeniu grzebał. Oczywiście nikt z naszych historyków na to nie wpadł, że tłumaczą im książki nie Ci co powinni.
Wracając do czasów Iwana Groźnego po którym w naszej historii czas zwany jest dymitriadami musimy poznać jaka jest narracja u Rosjan, by ich zrozumieć. W rosyjskiej historii to czasy okupacji Polaków były najgorsze, tymczasem było zupełnie odwrotnie. U Rosjan jest wszystko przekręcone o 180 stopni. Ale, aby to ogarnąć i mieć inne spojrzenie musimy to sobie rozłożyć na części pierwsze.
Narracją, która dominuje w Rosji jest nacechowana mitami. Poniżej jest powieść, która warto przeczytać, gdyż ona zawiera fakty, ale które sa przedstawione w narracji powieściowej, która odbiega od prawdy
Aleksy K. Tołstoj „Srebrny Książę”
Sama postać została wymyślona, dając odpowiednik polskiego
Kmicica na kanwę głównego bohatera:
Na stronie 104 pisze tak:
„Czy taki byłeś książę Nikito Romanowyczu, jakim sobie
wyobrażam ciebie – o tym wiedzą tylko mury Kremla i stare Dęby moskiewskich
okolic!
Ale taki zjawiłeś mi się w godzinie cichych marzeń, w
godzinie zmierzchu, gdy pola zasnuwały się mrokiem, w dali zamierał zgiełk i
hałas pracowitego dnia, w pobliżu zaś wszystko tonęło w milczeniu i tylko wiatr
szeleścił w liściach, i tylko chrabąszcz brzęczał przelatując obok. Smutek i
gorycz budziła we mnie miłość ojczyzny; jasno wyłaniały się z mgły stuleci
nasze szczęsne i nieszczęsne dzieje, jak gdyby wewnątrz mnie zamiast zwykłego
wzroku: nie mogąc przebić ciemności, zaczynało działać jakieś utajone oko, dla
którego czas i przestrzeń nie stanowiły przeszkody. Taki oto zjawiłeś mi się
Nikito Romanowiczu i wyraźnie ujrzałem Cię, jak biegłeś konno w pościgu za
Malutą, i przeniosłem się do twojej straszliwej epoki, w której nie było nic
niemożliwego. „
S. 43
„..Wróciliśmy do domów i długo czekali, czy się car nie
rozmyśli i nie powróci. Mija tydzień i nasz metropolita dostaje gramotę. Pisze
car, że z wielkiej żałości serca, nie chcąc znosić nieustających zamachów i
spisków, porzuca swoje gosudarstwo i jedzie tam, dokąd mu Bóg drogę wskaże. Jak
się ta wieść rozniosła, wybuchnął w Moskwie szloch i jęk: nie mamy cara, nie
mamy ojca naszego ! Kto teraz będzie nami rządził?”
Nie ma co prawdy w bawełnę owijać: groźnym był carem Iwan
Wasiliewicz, alić stał nad nami z woli Najwyższego i zapewne dla wyplenienia
grzechów naszych karał nas tak okrutnie. Zwołaliśmy dumę bojarską i
uchwaliliśmy jechać za carem, złożyć mu czołobitność i z płaczem błagać o
pomiłowanie.
Powiedziano nam, że car zatrzymał się w Słobodzie
Aleksandrowskiej, a leży ta Słoboda stąd o jakie osiemdziesiąt wiorst.
Zamówiliśmy pacierze i pojechaliśmy. A
jak się ukazała w oddali Słoboda, przystanęliśmy, żeby jeszcze raz się
pomodlić: nie to było straszne, że może skazać nas na śmierć, ale to, że może
nie dopuścić nas do siebie. Nic jednak nie okazało się takiego. Dopuścił nas
car. Jak weszliśmy, to nie uwierzysz, Nikito Romanowyczu, nie poznaliśmy
gosudara! I oblicze jakby nie jego: i włosy, i broda po prostu wylazły!
Co się z nim stało? Car i nie car! Długo rozmawiał z nami, czynił nam wyrzuty co do
niebywałych zdrad, wyliczał nasze winy, do których nie poczuwaliśmy się, i
wreszcie wyznał, że tylko na usilne prośby swoich bogomódlców episkopów zgadza
się dalej gosdarzyć, ale na określonych warunkach. Dał nam do ucałowania rękę i
pozwolił odejść.
- A jakież były warunki cara? – spytał Srebrny.
- Zaraz ci powiem, książę posłuchaj. Minęły trzy niedziele.
Wrócił Iwan Wasiliewicz do Moskwy. Zapanowała radość wielka: taka radość, że
nawet w dzień Zmartwychstania Chrystusa nie bywa takiej. Zwołał car dumę i nas
wszystkich, i duchowieństwo. A kiedy zebraliśmy się, oznajmił, że będzie nami
rządził, ale tylko po to, by karać zdrajców śmiercią, rzucać w opałę zuchwalców,
a mienie im odbierać. I wymaga, by nikt, począwszy od metropolity, kończąc na
ludziach przykaźnych, nie ośmielił się zanosić do niego prośby o łaskę.
Ustanawiam, powiada, straż ochronną i biorę na swoje wyłączne użytkowanie różne
miasta i osady podmiejskie tudzież w samej Moskwie różne ulice. I owe miasta, i
ulice, i swoją straż osobną nazywam, powiada, opriczniną, a wszystko, co
pozostaje – to ziemszczyzna. A bojarzy, powiada, i metropolita władzy nad
osobnymi dobrami moimi stołowymi mieć nie będą.
I pod tym warunkiem obejmuję gasudarstwo! Tak powiedział i
odtąd zaczął dobierać sobie nowych ludzi
, i to samych takich, co nie pochodzili z żadnego znanego rodu i co mu
poprzysięgli na krzyż święty, że nie będą się zadawali i kumali z bojarami. Oddał im wszystkie grunta,
wszystkie domy i wszystkie dobra ruchome, które wydzielił do swojego wyłącznego
użytku. A dawnych dziedzicznych właścicieli majątków, w liczbie około
dwunastu tysięcy, wygnał z opriczniny jak bydło. Doprawdy, Nikoto Romanowyczu, oglądałem to na
własne oczy, a dziś dzień nie daję temu wiary!
Jeżdzą teraz po świętej Rusi ich diabelskie krwiożercze
pułki z miotłami i psimi głowami; depczą prawdę, wymiatają nie zdradę, ale
cześć rosyjską: gryzą nie wrogów gasudara, ale jego wierne sługi, i nie ma na
nich sądu ni sprawiedliwości!”
S. 101 dotyczy fragmentu z wiązanego z Borysem Godunowem
„…Otóż ty, Borysie Fiodorowiczu, któryś jest tak blisko
cara, któremu car ufa, powinieneś mu otworzyć oczy na opriczninę.
Godunow uśmiechął się na tę naiwnośc Srebrnego.
- Car darzy łaską nas wszystkich – powiedział z udaną pokorą
i skromnością – i mnie też nagradza ponad zasługi. Nie ja mam zasługi. Nie ja
mam sądzić o sprawach państwowych, nie ja mam sądzić o sprawach państwowych,
nie ja mam udzielać carowi pouczeń. A opriczninę pojąc nietrudno: cały kraj
jest własnością monarchy, wszyscy znajdujemy się w jego dostojnym ręku; co monarcha weźmie na
swoje potrzeby, to jest jego, a co nam zostawi, to nasze; komu rozkaże być przy
sobie , ten jest mu bliższy, a komu nie rozkaże, ten jest mu dalszy. Na tym
polega cała opricznina.”
S. 264 o Krubskim ( to jeden z bojarów, który uciekł na
stronę Rzeczypospolitej)
„- Chyba tak. Po co teraz żyć? Wierz mi, Borysie
Fiodorowiczu, niekiedy mimo woli wspominam o Kurbskim; myślę o nim i samemu
straszno się robi; wydaje mi się, że też mógłbym porzucić ojczyznę i uciec do
Lachów, gdyby to nie byli nasi wrogowie.
……..- Gdyby on nie był carem – rzekł posępnie Srebrny –
wiedziałbym co mam z nim zrobić; w tej sytuacji jednak ani rusz nie mogę się na nic zdecydować; Bóg
zabrania mi iśc przeciwko niemu, a z nim trzymać nie potrafię; żeby mnie nawet
miał rozszarpać na kawałki, z opricznikami się nie pobratam”
S. 290
„Setki i tysiące Rosjan, straciwszy nadzieję lepszych czasów
i wszelką cierpliwość, uchodziły tłumnie na Litwę i do Polski.”
S. 291
„Według Oderborna (historyk i teolog z Pomorza. Był pastorem
w Rydze) skazał na śmierć dwa tysiące trzysta osób winnych oddania wrogom
różnych twierdz, choć sam Batory podziwiał męstwo ich załóg.”
S. 293 o Borysie Godunowie
„..Dwadzieścia lat spędzonych przy tronie takiego monarchy
jak Iwan Grożny, nie mogło minąć bez śladu dla Borysa Fiodorowicza. Dokonała
się w nim już ta godna pożałowania przemiana, która, zdaniem współczesnych, zrobiła
przestępcę z człowieka obdarzonego wieloma najwyższymi przymiotami.
- Dlaczego poselstwa Rzeczypospolitej, nie mogły osiągnąć porozumień, które byłyby korzystne?
- Kto stał, za Iwanem Grożnym i Borysem Godunowem?
- Jak została manipulowa rosyjska cerkiew ?
- Kto stał za mordowaniem bojarów?
- Kto stał za zamordowaniem carów w ówczesnej Moskwie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz