środa, 23 kwietnia 2025

By lepiej zrozumieć działania Putina, czyli przypomnienie co robił Jelcyn, gdy wszyscy dziś zapomnieli

 Czytelniku,

Dziś wszyscy dookoła mający chyba słabą pamięć stojący bezmyślnie po stronie Ukrainy zapomnieli chyba, że pewne scenariusze zawsze sie powtarzają. Dlatego warto sobie przypomnieć co się działo się w Rosji za Jelcyna i zastanowić się na zimno kto ma rację.

Z puczu w Moskwie zwanego u nas puczem Janajewa utkwiła mi smierć marszałka Achromiejewa, która jest dobrym przykładem jak się likwiduje osoby z najwyższego kręgu podczas przewrotu. A było to tak:

 

Od 6 sierpnia 1991 roku Achromiejew i jego żona przebywali na regularnych wakacjach w sanatorium wojskowym w Soczi. Marszałek nie wiedział o przygotowaniach Państwowego Komitetu ds. Sytuacji Nadzwyczajnych i jego planach. Rankiem 19 sierpnia, usłyszawszy w telewizji o tym, co dzieje się w kraju, poleciał do Moskwy. Tego samego dnia spotkał się z wiceprezydentem ZSRR Giennadijem Janajewem i został członkiem sztabu Państwowego Komitetu ds. Stanu Wyjątkowego, gdzie prowadził prace nad zbieraniem i analizą informacji o sytuacji wojskowo-politycznej w kraju.

 24 sierpnia Siergiej Fiodorowicz przybył do swojego biura na Kremlu i będąc w stanie depresji po fiasku planu GKChP, postanowił popełnić samobójstwo. O godz. 9.40 podjął pierwszą próbę powieszenia, o której zostawił notatkę o następującej treści: "Jestem złym mistrzem w przygotowywaniu broni samobójczej. Pierwsza próba (o godz. 9.40) zakończyła się niepowodzeniem. się złamał. Obudziłem się o 10.00. Zamierzam zrobić to wszystko od nowa. Achromiejew".

 Wieczorem tego samego dnia marszałka znaleziono powieszonego we własnym gabinecie. Zespół śledczy kierowany przez Proshkina przybył na miejsce zdarzenia o godz. 23.27 i nagrał na taśmie wideo, co następuje. Achromiejew siedział na podłodze przy oknie, opierając się plecami o ścianę. Syntetyczny sznurek, który napinał szyjkę, był przywiązany do klamki ramy okiennej wolnym końcem. W biurze panował doskonały porządek, nie znaleziono żadnych śladów walki. Na biurku leżały listy samobójcze i listy. Ich treść, a także oględziny miejsca zdarzenia, przesłuchanie osób, które tego dnia miały kontakt z Achromiejewem, oraz dane z oględzin pozwoliły Proszkinowi na jednoznaczny wniosek, że marszałek powiesił się z własnej woli.


Przez przypadek wpał mi w ręce fragment książki A. Siwaka Bez Strachu


ROZDZIAŁ 19

KONTYNENT PEŁEN BOGACTW NATURALNYCH

 

Po zmianie ustroju w Polsce w roku 1989 zachodni biznes doszedł do wniosku, że w ciągu kilku lat uda się opanować polską gospodarkę i przejąc w ręce prywatne najważniejsze przedsiębiorstwa, jaki tu po drugiej wojnie światowej powstały od zera. A było co tu rozkradać i za co brać od nabywców olbrzymie łapówki!

Nasi polscy inżynierowie stworzyli wspaniały przemysł maszynowy, stoczniowy, wydobywczy miedzi, siarki i węgla. Zelektryfikowano kraj, zbudowano potężne elektrownie i elektrociepłownie, tysiące kilometrów linii przesyłowych, zelektryfikowano wieś i transport kolejowy. Zmelioryzowano setki  tysięcy hektarów gruntów. To polscy inżynierowie, chluba polskich politechnik, zbudowali Zakłady Petrochemiczne w Płocku, Tarnów, Puławy, Kędzierzyn, Oświęcim. W Gdańsku rafinerię. Zbudowano zakłady przemysłu spożywczego i lekkiego. Całemu narodowi, całej inteligenci i klasie robotniczej należy się szacunek za odbudowę Polski, a szczególnie za odbudowę zrujnowanej doszczętnie Warszawy.

- Jak trzeba nienawidzić swoją ojczyznę, zeby zmarnować 45 lat ciężkiej pracy całego narodu? Co to za ludzie? Komu i czemu służą co w sejmie i w rządzie?  - pytają mnie ludzie spotkaniach.   

Mimo, że rząd przeznacza miliardowe nakłady by zakłamać historię PRL, nadal 50 – 60% ludzi mówi z szacunkiem o tym okresie. Na nic się zdają wysiłki Żydów i skundlonych Polaków! Jednocześnie wśród ludzi coraz głośniej zaczyna się mówić prawdę:

- W Polsce Ludowej można by było normalnie żyć, gdyby nie żydowska dominacja w partii, bezpiece, w wojsku, w sadownictwie, w propagandzie. Ale to oni byli u władzy. Sądzili i skazywali Polaków,  śledzili i nie dali żyć normalnie.

Obecnie obserwując jak zachowują się nasi parlamentarzyści, członkowie rządu i świat dziennikarski można wyciągnąć tylko jedne wniosek: Jedni mają za zadnie zniszczenie Polski, a drudzy są po prostu niemoralnymi łajdakami, którzy dla pieniędzy będą służyć nawet diabłu. 

Dnia 128.06.1998 r. Buzek, jako premier, mówi w sejmie: 

- Dyktatura komunistyczna narzucona została Polakom przemocą, wbrew woli narodu, przez Józefa Stalina.

 I co? Ponad trzydziestomilionowy naród zbudował to wszystko po wojnie. Bo Stalin tak kazał? Do Stalina należał ten rozkradziony w Polsce majątek? Nie należał on aby do narodu polskiego? Dlatego nie zapytano narodu polskiego, czy zgadza się oddać to wszystko, co z takim wysiłkiem zbudował? A czy Buzek i jemu podobni, którzy rządzą Polską, zapytali naród czy chce wejść pod jarzmo Brukseli? W końcu to po stokroć jest gorsza kuratela niż od moskiewska, bo decydują za nas nawet w takich duperelach jak długość ogórka!

Moskwa miała wpływ na nasze sprawy w takich dziedzinach jak wojsko i uzbrojenie, sprawy zagraniczne, podział produkcji na specjalizacje między krajami socjalistycznymi. Resztę spraw zostawiono każdemu narodowi, by sam decydował swoich problemach. Dziś każdy drobiazg należy uzgodnić z Brukselą. Poczytajcie prasę lub oglądnijcie telewizję, to się sami przekonacie.

Porównajmy ze soba dwie sytuacje. W okresie PRL Związek Radziecki prowadził wojnę z Afganistanem, ale nie wciągnął w nią żadnego państwa z Układu Warszawskiego. To była sprawa wyłącznie ZSRR, a nie całego Układu. Dlaczego obecnie wojna Ameryki z Afganistanem to problem całego świata? Czemu kolejne polskie rządy prześcigają się w wysyłaniu polskich żołnierzy do Iraku, do Afganistanu, wszędzie tam, gdzie zagrożone są interesy USA i Izraela? W imię czego nasi żołnierze jadą tam i zabijają ludzi? Czy nasi parlamentarzyści, tak chętnie modlący się przed ołtarzami, podczas transmitowanych przez TV mszy, wyrazili swoje oburzenie, że robimy z naszych żołnierzy płatnych morderców? Czy któryś z nich posłał tam swojego syna? Kto dał upoważnienie, żeby deprawować naszych synów i czynić z nich morderców? A co tam robią kapelani? Uczestniczą w tym draństwie, bo Żydzi usadowienie we władzach kościelnych to popierają? A dlaczego pozostali kapelani nabrali wody w usta, pozwalając zmuszać naród polski do podłości, i nie biorą pod uwagę przykazań Bożych?

Jest to straszna hańba i plama na godności narodu, a szczególnie polskiego żołnierza, który od setek lat znany był na świecie z tego, że walczy honorowo „o waszą i naszą wolność”. Oczywiście do wszystkiego znajdzie się przekupnych i usłużnych ludzi! Dorobią do każdego świństwa legendę. Wyjaśnia, że do jedyne, najlepsze rozwiązanie dla Polaków. A tak  naprawdę służą nie polskiemu narodowi, ale siłom, które chcą zniszczyć Polskę. Dlaczego robią wszystko, by pozbawić Polaków dumy i satysfakcji i tworzenia przez 45 lat Polski Ludowej – kraju zbudowanego od zera przez polski lud, polski naród.

Kim są ci ludzie wyszydzający dzieło narodu? Są to ludzie, którzy nigdy w swym życiu nie splamili się żadną prawdziwą pracą. Ich praca, to ciągłe gadanie, okłamywanie społeczeństwa, przekonywanie do swoich racji. Żyją jak pasożyty z ciężkiej pracy społeczeństwa.

Ich mentalność widzimy na przykładzie byłego prezydenta Kwaśniewskiego, który najpierw wzywa do karania twórców stanu wojennego, a następnie organizuje w „Przeglądzie” akcje protestujących przeciw sądzeniu Jaruzelskiego. Takich mamy polityków i ludzi władzy. Rano mówią: „Białe”, a wieczorem „czarne”!

  Jednak nie o problemach Polski w tym rozdziale chciałbym napisać, a o bogactwach Rosji. Bo ci, którzy już rozkradli Polskę z dorobku 45 lat pracy, teraz chciwie patrzą na kolejny kraj do ograbienia, jakim jest Rosja. I nie spoczną dopóki nie zawładną bogactwem Rosji. Potężne korporacje zachodnie tam dopiero by sobie użyły, jeśli by im się udało wprowadzić tam Nowy Ład  bushowski.

Gdy Gorbaczow, radziecki przywódca, leciał do Londynu, by wziąć udział w szczycie G7 w lipcu 1991 roku, już wiedział, że będzie witany tam jak bohater. Przez ostatnie trzy lata był częstym gościem scen politycznych świata, podpisywał różne pokojowe układy i zobowiązania o rozbrojeniu ZSRR. Zebrał wiele nagród za tę działalność, która Zachodowi bardzo się podobała. Nic tez dziwnego, że mężowie stanu wielu krajów wyszli z propozycją przyznania mu nagrody Nobla, którą otrzymał w 1990 roku. Komitet Nagrody Nobla pisał, że dzieki jego działaniom możemy żywic nadzieję na koniec zimnej wojny.    

Udało mu się pozyskać poparcie na Zachodzie, a szczególnie w Ameryce. Nawet prasa amerykańska, która wcześniej wieszała na nim psy, teraz nazywała go pieszczotliwie „Gorbi”, a magazyn Time nawet odważył się przyznać mu tytuł człowieka roku.

Udało się Gorbaczowowi, realizującego politykę głasnosti i pierestrojki, przeprowadzić niezwykły proces demokratyzacji: prasa zyskała większa swobodę, wybrano nowa Dumę - czyli parlament, wybrano po raz pierwszy lokalne samorządy, a przede wszystkim prezydenta i trybunał konstytucyjny.

Gorbaczow zapowiadał, że proces demokratyzacji będzie trwał 10 – 15 lat. Zmierzał do prywatyzacji,ale zaznaczył, że kluczowe dziedziny przemysłu i ważne dziedziny gospodarki będą w rękach państwa. Dążył do modelu Skandynawii, który mu się podobał. A zachodni politycy oczywiście popierali jego plan, licząc po cichu, że jeszcze sporo z tych zamiarów może się zmienić właśnie pod ich wpływem, a nawet naciskiem. Jednak Gorbaczow w Pradze powiedział tak:

 - Niczego nie zrobię sam. Muszę mieć poparcie narodu i pomoc z Zachodu.

Zwlekał ze zmianami i czekał na opinię polityków Zachodu, zważając na to, co by się im nie podobało. Zaczęli naciskać, strasząc, że musi, i to natychmiast wprowadzić terapię szokową..Polska wtedy właśnie zakończyła pierwsza rundę tej szokowej terapii pod kuratelą MFW i osobiście Sachsa. Brytyjski premier John Mayor, prezydent Bush, premier Kanady Mulroney, Japonii Toshiki Kaifu uznali, że Związek Radziecki ma iść w ślady Polski. Rosja podobne jak Chiny została zmuszona do wyboru między gospodarczym programem szkoły chicagowskiej, a autentyczną rewolucją demokratyczną. W Rosji sprawy wyglądały nieco inaczej niż w Chinach. Rewolucja demokratyczna nabrała już rozmachu. Trzeba było przerwać ten proces demokratyzacji, a następnie brutalnie go odwrócić. Gorbaczow dobrze wiedział, że terapię szokową można było wprowadzić w Rosji jedynie siłą i tego się bał. Na Zachodzie więc szybko zrozumieli, że pragmatycznym modelem w Związku Radzieckim powinien być system Pinocheta i do tego szukali człowieka i zaplecza dla niego. Gorbaczow ponaglany licznymi listami, w których zalecano mu naśladowanie Augusto Pinocheta i wprowadzenie nowego ładu siłą. Gorbaczow jednak nadal zwlekał. Więc politycy i przedstawiciele korporacji zachodnich doszli do wniosku, że to nie ten, na którego stawiają. Zaczęli szybko robić przygotowania do wypromowania w Związku Radzieckim innego polityka, który spełni ich postulaty i zrealizuje program jaki nakreślili. Sprawy potoczyły się szybko. Odsunięto na drugi plan kochanego, ale mało skutecznego Gorbaczowa. Wypłynął za to (przy pomocy odpowiednich służb) Jelcyn. Bo Zachód nie tylko znał nowego przywódcę, ale też go umacniał i otaczał swoimi ludźmi. Borys Jelcyn pełnił funkcję prezydenta, ale było to stanowisko na razie mało eksponowane i bez prerogatyw prawnych i wykonawczych. Od czego jednak była grupa młodych wilków ze Stanów już będących doradcami Jelcyna! W dniu 19 sierpnia 1991 roku, miesiąc po szczycie G7, zaszła demokratyczna zmiana.  Grupa starej gwardii skierowała czołgi na na biały dom, czyli siedzibę rosyjskiego parlamentu. Próbując powstrzymać proces demokratyzacji zagrozili atakiem na parlament Rosji. Jelcyn otoczony tłumem Rosjan wszedł na czołg i potępił próbę tego zamachu na parlament. Czołgi się wycofały, a Jelcyn błyskawicznie stał się bohaterem i obrońcą demokracji. 

Jelcyn był przeciwieństwem Gorbaczowa. Gorbaczow był powściągliwy i zawsze trzeźwy. Jelcyn nie znał umiaru w piciu i gadaniu. Dopóki istniał Związek Radziecki, to Jelcyn, jako prezydent, odgrywał małą rolę. Liczył się pierwszy sekretarz. Więc szybko doradcy z Zachodu pokazali Jelcynowi jak być ważniejszym od Gorbaczowa, a chory nas przerost ambicji Jelcyn natychmiast zrealizował ich pomysł. Dogadał się z dwoma republikami radzieckimi i szybko zlikwidowano Związek Radziecki, bo republiki ogłosiły swoją niezależność. Metodą faktów dokonanych zmuszono Gorbaczowa by zrezygnował ze stanowiska pierwszego sekretarza ZSRR. I to był wstrząs dla Rosjan, dla których jedyną ojczyzną był Związek Radziecki. Jelcyn zaś natychmiast zaprosił Sachsa i charakterze pierwszego doradcy. Ten czekał od dawna na taką okazję i przyjechał z cała masą swoich ludzi. Sachs zapewnił Jelcyna, że co roku otrzyma 15 milionów dolarów, jeśli tylko przystanie na szokową koncepcję gospodarki kapitalistycznej. Doradca wyjaśnił mu, że aby zerwać z gospodarką centralnie zarządzaną ma tylko dwie drogi. Może rozdzielić majątek między całe społeczeństwo, albo przyznać go tylko wybranej grupie. I Jelcyn wybrał te druga drogę.

Jelcyn zwrócił się do Dumy o specjalne pełnomocnictwa, mówiąc, że za rok kraj będzie miał korzystną sytuację gospodarczą, a ludzie będą szczęśliwi i zadowoleni. I taka zgodę Dumy dostał. Sięgnął więc po klub zwolenników szkoły Friedmana i chłopców z Chicago oraz swych popleczników. Rosyjska „Niezwisimaja Gazieta” napisała o tej grupie, która niepodzianie wypłynęła w rządzie, ze po raz pierwszy w Rosji do władzy doszła grupa ludzi szkoły chicagowskiej Miltona Friedmana. I oni rządzili gospodarką w całej Rosji. Natomiast resorty siłowe Jelcyn obsadził swoimi kumplami.

Gajdar otoczył się ludźmi przysłanymi ze Stanów, bo Ameryka chciała zapewnić swoim i jelcynowskim ekspertom zaplecze ideologiczne i techniczne. Na żałowano na ten cel funduszy. Najlepsze hotele Moskwy i najlepszy kawior była dla nich zagwarantowane, podobnie jak i astronomiczne płace. Wysłano Gajdarowi kilkudziesięciu prawników i ekonomistów. Sachsa natomiast mianowano dyrektorem instytutu USAID (Instytut Rozwoju Międzynarodowego). Odgrywał więc podwójna rolę w Rosji, bo był dyrektorem instytutu i nadzorca całej operacji szokowej, jaką sam wprowadził.

W październiku 1991 roku Jelcyn ogłosił zniesienie regulacji cen. Teraz wolny rynek miał uporządkować wszystko. Ogłoszono, że odbędzie się pierwszy etap prywatyzacji, czyli że 225 tysięcy przedsiębiorstw i zakładów państwowych będzie własnością tych, którzy je nabędą. Wiadomo, że przeciętni ludzie nie mieli takich pieniędzy, więc Zachód otworzył banki dla swoich ludzi, żeby mogli wykupić za symboliczne pieniądze te zakłady. Sachs mówi, że udało mu się przeprowadzić tę prywatyzację z zaskoczenia. Nikt nie reagował, bo szok był zbyt wielki. Gajdar naciskał Dumę o nowe ustawy. Jelcyn, mając specjalne pełnomocnictwa,  podpisywał szybko wszystko to, co grupa Żydów pod przewodnictwem Gajdara napisała. Ale ludność zaczęła rozumieć, że jest to grabież tego, co oni od rewolucji październikowej 1917 roku krwawo wypracowali. Zaczęły się protesty, napisy na ścianach. Zażądano od Jelcyna demokratycznej debaty i wyjaśnienia całej afery z prywatyzacją. Nawet armia okazywała niezadowolenie i to mimo tego, że Jelcyn podniósł o 100% płace w wojsku. Władymir Mau, doradca Jelcyna, mówił mu: „Warunkiem sprzyjającym reformie jest zmęczone społeczeństwo,wyczerpane toczącą się walką”. A Josef Stiglitz, który był głównym ekonomistą Banku Światowego, trafnie określił i podsumował sytuację i mentalność Rosjan: „ Była niepowtarzalna okazja i trzeba było ją wykorzystać, jak w wojnie blitzkriegu. Była nagła transformacja, która umożliwiała przeprowadzenie zmian. Ale teraz już ludność się obudziła i zdąży się zorganizować dla obrony swych interesów”.  

Terapia szokowa zbierała teraz swoje żniwo. Wraz z utratą wartości pieniądza kilka milionów lepiej zarabiających Rosjan utraciło w całości oszczędności swojego życia. Przez kraj przeszła fala samobójstw. Miliony Rosjan, co mogliśmy oglądać w naszej telewizji, nie otrzymywały przez całe dwa lata wypłat za pracę. Fala śmierci z głodu była następna po samobójstwach. Ludzie, by przeżyć, wynosili na ulicę wszystko, co można było sprzedać. Za parę rubli szły kobiety zarobić jako prostytutki. Parlament, czyli Duma, widząc co się dzieje, postanowił ukrócić to bezprawie. Ten sam parlament, który wcześniej dał Jelcynowi duże pełnomocnictwa, teraz, w 1992 roku, nie tylko mu je cofnął, ale tez zdymisjonował Gajdara. Jelcyn zemścił się na Dumie. W telewizji ogłosił, ze prowadza stan wyjątkowy. Niezależny Trybunał Konstytucyjny uznał, że Jelcyn zagarnął władzę i pogwałcił aż osiem punktów konstytucji, której przysięgał strzec jako prezydent. I od tej pory prezydent i jego ekipa znaleźli się z bezpośredniej opozycji do parlamentu i konstytucji. Zachód i Bill Clinton wzięli stronę Jelcyna, bo był ich człowiekiem z ich doradcami, a parlament uznał za „komunistyczny beton”. A przecież to ci sami deputowani w 1991 roku stanęli po stronie Jelcyna. To oni przygotowali likwidację ZSRR.

W 1993 roku konflikt między Jelcynem a parlamentem zaostrzył się. Jelcyn podjął próbę wyeliminowania parlamentu. Zarządził referendum, ale nie uzyskał poparcia. W przebiegu ciągłej wojny między Jelcynem a parlamentem, Jelcyn wydał dekret unieważniający konstytucję i rozwiązał parlament. Dwa dni później parlament, na specjalnym posiedzeniu, przegłosował (632 głosami, przeciw 2) usunięcie Jelcyna z urzędu prezydenta za ten niesłuchany akt. Tak tak, jakby prezydent USA jednostronnie rozwiązał Kongres! Wiceprezydent Rosji Aleksander Ruckoj oznajmił, że Rosja zapłaciła bardzo wysoką cenę za awanturnictwo Jelcyna i jego reformatorów.

Zbrojny konflikt między Jelcynem a parlamentem zbliżał się  nieuchronnie. I mimo poparcia Clintona, Jelcyn zaczął tracić grunt pod nogami. Ośmielony tą pomocą i wsparciem nie rozumiał, że przebrał miarę tą nachalną i bandycką prywatyzacją, albo, co jest bardzo prawdopodobne, w tym czasie już nie trzeźwiał. W tym czasie stałego upojenia ściągnął wojsko i otoczył parlament. Kazał odciąć elektryczności i ogrzewanie oraz wodę i telefony. Przez dwa tygodnie dziesiątki tysięcy ludzi broniło parlamentu zwracając się przeciwko wojsku i milicji. Ta społeczna blokada umożliwiała dostęp do parlamentu. Ludzie dostarczali deputowanym żywność i wodę. I ten pokojowy opór codziennie rósł w siłę. Ludzi pod gmachem parlamentu przybywało, poparcie dla Jelcyna i jego ludzi gwałtownie spadło. Jedynym wyjściem z tej sytuacji były przyspieszone wybory i Jelcyn skłaniał się do tego rozstrzygnięcia. (W czasie, kiedy Jelcyn rozważał możliwość przyspieszenia wyborów, w Polsce doszło do surowego rozliczenia Solidarności, która zdradziła społeczeństwo, aplikując mu terapię szokową tego samego mistrza od szoku, czyli Sachsa). Doradcy jednak szybko przekonali Jelcyna, by odstąpił od wyborów, bo poniesie klęskę i nie utrzyma się przy władzy. Sachs i jego olbrzymia ekipa dwoili się i troili, szukając  szans na dalsze  utrzymanie wpływów w Rosji i sprywatyzowanie tego olbrzymiego majątku, jaki był na wyciągniecie ręki. Wszak na tym kontynencie jest wszystko! Ogromne pola naftowe (30% światowej ropy), gaz ziemny (20% światowych zasobów), rudy niklu i niemal cała tablica Medelejewa. Do tego fabryki broni (stanowiące niemal państwo w państwie i zatrudniające miliony ludzi), systemy przekazu i łączności itd. Tu ludzie Zachodu z doktryną Busha i teoria Friedmana mili pole do popisu, a ich mocodawcom wpływały do kasy dziesiątki miliardów dolarów! Wsparli więc wiecznie pijanego Jelcyna potężnym zastrzykiem dolarów im zasugerowali mu, że problem należy rozwiązać siłowo.  

Część armii było po stronie Jelcyna, który kolejny raz podniósł im uposażenie.(Szczególnie wysokie wynagrodzenia otrzymywały wojska Ministerstwa Spraw Wewnętrznych). Otoczył więc Jelcyn tym wojskiem i drutami kolczastymi Biały Dom, by odciąć parlamentarzystów od pomocy i wsparcia ludności, która dzień i noc też otaczała Biały Dom. Wiceprezydent Ruckoj, widząc co się dzieje, uzbroił członków Dumy i nie pozwolili oni wojskowym wejść do parlamentu, zaś tłumy zwolenników parlamentarzystów pomaszerowały na wieżę Ostankino, żeby ogłosić Rosji i całemu światu, że naród walczy o swą wolność i swój dorobek. Ten wielotysięczny tłum, jak później pisali dziennikarze, był bez broni. W tłumie były kobiety i dzieci. I w momencie, gdy ludzie chcieli wejść do stacji nadawczej wojsko Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na rozkaz Jelcyna otworzyło ogień. Zginęło ponad sto osób z tłumu i jeden żołnierz, którego trafiły kule odbijające się od ścian. Proces niszczenia młodej demokracji nadal się toczył. I to proces opłacany i inspirowany przez Amerykanów.

Ten kryzys i te ofiary, jak pisał sekretarz stanu Leslie Gelb, wywołało bezprawne rozwiązanie parlamentu przy wsparciu amerykańskich doradców. Ludzie nie dali sobie wydrzeć dopiero co zdobytej demokracji, stąd taki opór ludności. A Jelcyn faktycznie został rosyjskim Pinochetem: był pucz, były ofiary, była grabież majątku narodowego i było zdeptanie demokracji.

Można tu postawić pytanie – jak to jest, że tak mocny ustój jak komunizm, ustrój znienawidzony przez tylu ludzi, padł bez jednego wystrzału, a „najlepszy ustrój świata” jest wprowadzany przy pomocy czołgów, oddziałów elitarnych, helikopterów, ognia z broni lekkiej i ciężkiej itd. Wg relacji dziennikarza z „Boston Globe” budynek parlamentu w centrum Moskwy ostrzeliwało aż trzydzieści czołgów i wozów opancerzonych. Parlamentarzyści wychodzili ze spalonego parlamentu gęsiego z podniesionymi o góry rękami. Na placu leżały zwłoki kilkuset cywilów, a ponad tysiąc osób odniosło rany. Moskwa nie widziała takiej masakry cywilnej ludności od 1917 roku, czyli od rewolucji. Wg znawców tematu: „Aresztowano ponad dwa tysiące osób z blokady parlamentu. Trzymano ich na stadionie dzień i noc przez wiele dni. Tak samo jak robił to Pinochet z ludźmi u siebie w Chile w 1973 roku. Bito tych ludzi i kaleczono dotkliwie”. Przy czym, jak piesze Kagarlicki, krzyczano do nich: „Chciało się wam demokracji, to macie” i bito ich. Ale w Ameryce gazety pisały: „Wielkie zwycięstwo demokracji w Rosji”, „Popieramy Jelcyna, bo tylko on jest w stanie uczynić z Rosji państwo demokratyczne”. Sekretarz stanu Warren Christopher udał się do Moskwy, by stanąć obok Jelcyna i Gajdara i oświadczył: „Stany Zjednoczone raczej nie popierają rozwiązania parlamentu. Ale u was jest sytuacja nadzwyczajna”. Na ulicach Moskwy, jak pisało „The Washington  Post” i „Boston Globe”, można było usłyszeć opinie, że Jelcyn nie tylko zgwałcił demokrację, ale że on ją rozstrzelał pod parlamentem! A Jeffrey Sachs dalej popierał Jelcyna i palił się do prywatyzacji jakby nic się nie wydarzyło. Po tym zamachu Rosja znalazła się pod niekontrolowaną dyktaturą. Wszystkie ciała wybieralne zostały rozwiązane. Trybunał Konstytucyjny też. Czołgi stały na ulicach i obowiązywała godzina policyjna. Prawi do wypowiedzi miały wyłącznie jelcynowskie media. Co robili wtedy wszyscy doradcy z Ameryki? To samo, co wtedy kiedy tliło się Santiago im kiedy plunął Bagdad. Rzucili się do tworzenia Nowego Porządku Busha w Rosji. A sam Sachs stwierdził: „Do tej pory nie było należytej terapii szokowej. Teraz sprzyjają temu warunki. Teraz jest szansa na całkowite wprowadzenie tej terapii”. Główny ekonomista Banku Światowego, oddelegowany do Rosji, powiedział w wywiadzie dla „Wal, Street Journal”: „Nigdy się tak dobrze nie czułem i nie bawiłem, jak teraz w Rosji”. A zabawa się dopiero zaczynała... Doradcy wprowadzili cięcia budżetowe, znieśli kontrolę cen produktów żywnościowych (w tym chleba) i przyśpieszyli prywatyzację. Zmiany wprowadzono po cichu nie robiąc szumu w mediach, a następowały one tak szybko, że Rosjanie nie mogli za nimi nadążyć.  Ludzie w fabrykach i zakładach nawet nie wiedzieli, że zostali sprzedani zagranicznym właścicielom. Kopalnie przechodziły w ręce żydowskich właścicieli,bo to oni otrzymywali w Moskwie ze swego banku pieniądze na wykupienie tych kopalń. I teraz widać już było, że w miejsca państwa komunistycznego powstało państwo korporacyjne. Grupa jelcynowska i doradcy amerykańscy ograbili Rosję z czego tylko się dało i co miało jakąś wartość. Przed terapią szokową w Rosji nie było milionerów. A już w roku 2003 na liście „Forbesa” było ich siedemnastu. To była gwardia Jelcyna, której pozwolił on kraść do woli.      

Szukacie inwestycji, która w ciągu roku może dać 2000 procent? - pytał „Wall Street Journal”- To jeździe do Rosji i tam zrobicie kasę”.

I jechali. Nie tylko osoby prywatne. Przenosiły się nawet całe banki. Jelcyn i jego drużyna oraz doradcy mieli tylko jednej powód do zmartwień – gwałtowny spadek popularności Jelcyna. W sondażach wynik był jednocyfrowy. Narastała też fala żądań przywrócenia majątku państwowego, który jak mówiono, został rozdany zdrajcom w  niekonstytucyjnych okolicznościach. I jak zwykle w takiej sytuacji potrzebna była wojna, żeby ukryć korupcję i grabież, a zainteresowanie ludzi zwrócić w inną stronę. Tak więc Jelcyn rozpętał wojnę w Czeczeni i to chwilowo wyciszyło naciski opozycji. W tej sytuacji Jelcyn zdecydował się na wybory. O ludzi, którym sprzedał za symboliczne  sumy mienie państwowe otrzymał sto tysięcy dolarów na kampanię. W telewizji mówiono tylko o nim i to jak z najlepszej strony. Wybory były całkowicie pod kontrolą jego ludzi, więc o wynik się nie martwił. Po obliczeniu głosów obwieszczono, że Jelcyn wybory wygrał. Teraz dopiero rzucili się na pozostały majątek! Firmę naftową, porównywaną do francuskiej firmy „Total”, sprzedano za 88 milionów dolarów, czyli za 4% jej ceny światowej. Norylski „Nikiel” sprzedano sprzedano za 170 milionów dolarów, czyli na 6% jego wartości. Kampanię naftową „Jukos”, która ma większe zasoby niż cały Kuwejt, sprzedano za 309 milionów dolarów, choć miała ona roczny dochód 3  miliardy dolarów!!!. Naftowy gigant „Sidako” został sprzedany z 130 miliony dolarów, a dwa lata później nowy właściciel sprzedał go za prawie 3 miliardy dolarów. Największa w Rosji fabryka broni została kupiona na trzy miliony dolarów. To tyle ile kosztuje letniskowy dom w Aspen. Dziś na Zachodzie dorabiają legendę Michaiłowi Chodorkowskiemu mówiąc, że siedzi w więzieniu, bo odważył się kandydować na prezydenta. Ciekawe tylko dlaczego obrońcy Chodorkowskiego nie napiszą, że inwestowali w niego Żydzi i za symboliczne pieniądze nabył ujęcia ropy i gazu o wartości kilka tysięcy razy przekraczającej cenę zakupu.

Naród rosyjski został okradziony podwójnie, bo po pierwsze wykupiono majątek Rosji za symboliczne pieniądze, a po drugie był wykupywany przez korporacje za pieniądze państwowe.  Jedna rządowa ręka płaciła drugiej, a Jelcyn pił i zielonego pojęcia nie miał, jakie operacje przeprowadzają chłopcy a Ameryki i jego drużyna. Wayne Meery, który w latach 1990 – 1994 był głównym analitykiem w ambasadzie amerykańskiej w Moskwie, przyznał, że łatwo było dokonać wyboru między demokracją a interesami rynku w Rosji. „Wybraliśmy – mówił – uwolnienie cen, prywatyzację przemysłu, żywiąc nadzieję, że rządy prawa i demokracja obywatelska jakoś same potem automatycznie się rozwiną”. W tym czasie właśnie zbijano w Rosji niewyobrażalne fortuny, a reformatorzy Jelcyna, widząc jak łatwo się wzbogacić, sami też rzucili się do wykupu rosyjskiego majątku za symboliczne pieniądze. Później niektórzy z nich stracili stanowiska, ale póki co, zagarnęli wszystko co tylko się dało. Terapia szokowa, korupcja i grabieże szły ręka w rękę.

Nie od rzeczy będzie tu wspomnieć o „cudownych dzieciach” z Harvard Russia Project. Ich zadaniem było organizować prywatyzację oraz rynek funduszy inwestycyjnych. Okazało się, że obaj naukowcy kierujący tym przedsięwzięciem – profesor ekonomii z Harvardu Andrei Shleifer i jego zastępca Jonathan Hay – bezpośrednio czerpali zyski z z rynku, który tak pracowicie tworzyli. Shleifer był głównym doradcą Gajdara do spraw prywatyzacji, a jego żona otrzymała pierwszą licencję na otwarcie w Rosji takiego funduszu, który był później zarządzany z biura finansowego przez rząd amerykański. Kiedy te niedozwolone machinacje wyszły na jaw, to departament sprawiedliwości wytoczył sprawę Harvardowi, twierdząc, ze finansowa działalność Shleifera i Haya stanowiła pogwałcenie podpisanych przez nich umów. Harvard zapłacił największe w swej historii odszkodowanie w wysokości 26 milionów dolarów. Shleifer i Hay zapłacili po dwa miliony dolarów. Dziennikarze jednak pisali, że ta kara finansowa to, to tylko 5%^ tego, co zagarnęli, więc opłaciło się im to robić. I tu nasuwa się dręcząca, a zarazem istotna wątpliwość, dotycząca ideologów wolnego rynku. Czy naprawdę, jak to się często utrzymuje, wierzą, ze wolny rynek jest lekarstwem na niedorozwój gospodarczy, czy też te ich teorie służą im do realizacji ich własnych celów i zaspakajania ich chciwości?

Rosja okazała się całkiem bezbronna wobec złodziei, na pastwę których wystawił ją Jelcyn. Gospodarka załamała się całkowicie. Społeczeństwo, bez owijania w bawełnę, nazywało Jelcyna zdrajcą i złodziejem, co zresztą potwierdziły liczne fakty. Jego notowania gwałtownie spadały. A kiedy we wrześniu 1999 roku krajem wstrząsnęła seria zamachów terrorystycznych temat oszustw Jelcyna zeszedł na dalszy plan. Zapanował zwyczajny, ludzki strach, tak w Ameryce, jak i w Rosji. Zabito znaną w Rosji dziennikarkę Jewgenję Albas. Ludzie przestali czuć się bezpieczni.

W oczach Rosjan szybko stal się Jelcyn mężem stanu i człowiekiem niezbędnym na ten okropny czas i sytuację. Nikt mu nie robił wymówek, że przez siedemnaście lat był funkcjonariuszem KGB. Liczyło się, kto i jak zrobi z tą panującą w Rosji anarchią porządek. Alkoholik-Jelcyn staczał się coraz bardziej, a Putin-obrońca stał się jego idealnym następcą. Oligarchowie widząc, że Jelcyn tonie jeszcze mu w tym pomogli. Po cichu przekazali całą władzę Putinowi, odsuwając całkowicie Jelcyna od władzy. Jelcyn zgodził się na to pod jednym warunkiem. Ponieważ bał się o życie swoje i życie swojej rodziny, to zażądał gwarancji na piśmie, że nie będzie pociągany do odpowiedzialności karnej i że nie zostanie ukarany śmiercią za rozkaz strzelania do tłumu.

W historii Rosji zapisał się Jelcyn jako skorumpowany błazen i nieodpowiedzialny człowiek chory na alkoholizm. Jego decyzja o rozpoczęciu wojny z Czeczenią przyczyniła się do olbrzymiej ilości ofiar ludzkich. Politycy i historycy policzyli te straty ludzkie wynikające z polityki Jelcyna i wyszło im, że zginęło z tego powodu ponad 100 tysięcy ludzi. Jeśli nie liczyć klęsk głodu, epidemii czy wojny, to nigdy tak wielu ludzi nie straciło tak wiele w tak krótkim czasie. Do 1998 roku zbankrutowało 80% rosyjskich gospodarstw rolnych, tj kołchozów. Zamknięto 70 tysięcy fabryk, a to stworzyło masowe bezrobocie. W połowie lat dziewięćdziesiątych już 74 miliony Rosjan żyło w skrajnej biedzie.

W ciągu ostatnich lat, dzięki rosnącym cenom ropy naftowej i gazu, wyciągnięto ludzi z tej nędzy. Liczba ludzi biednych jest ogromna, ale już nie umierają z głodu. W 2006 roku władze przyznały, że jest w kraju 715 tysięcy bezdomnych dzieci. A ludzi bez dachu nad głową – jak podaje UNICEF – jest 3,5 miliona.


wtorek, 22 kwietnia 2025

Takahashi Korekiyo, the Rotszyldowie i wojna rosyjsko-japońska, 1904–1907

Czytelniku,

By lepiej zrozumieć historię, musimy wiedzieć jak funkcjonyje finansowanie wojen. Oprócz armii kraj, który nie ma własnej siły handlowej i bankowej prędzej czy póżniej zostanie zdmuchnięty z powierzchni przez siły, które są lepiej zorganizowane.

Poniżej pewna historia, Takahashiego Korekiyo -  premier Japonii w latach 1921 - 1922 i ministra finansów. W trakcie i po wojnie rosyjsko - japońskiej w latach 1904-1905 Takahashi zaciągnął zagraniczne pożyczki, które miały kluczowe znaczenie dla japońskiego wysiłku wojennego. 

z:  66900 Rothschild Archive Jap-Rus War

Takahashi Korekiyo, the Rotszyldowie i wojna rosyjsko-japońska, 1904–1907

 

Richard Smethurst przypomina genezę relacji między bankami Rothschilda a jedną z wielkich postaci w historii Japonii, Takahashi Korekiyo.


Historycy ekonomii najlepiej znają Takahashiego Korekiyo (1854–1936) z jego antycyklicznej polityki monetarnej i fiskalnej podczas Wielkiego Kryzysu w latach 30. XX wieku. Takahashi, który pełnił funkcję gubernatora banku centralnego, premiera i siedmiokrotnie ministra finansów w latach 1913-1936, kiedy to został zamordowany, zdewaluował jena, obniżył stopy procentowe, zwiększył podaż pieniądza i rozpoczął znaczące finansowanie deficytu w latach 1931–1932, pięć lat przed opublikowaniem przez Johna Maynarda Keynesa jego przełomowej Ogólnej teorii zatrudnienia, oprocentowania i pieniądza. Polityka Takahashiego była tak skuteczna w kierowaniu ożywieniem gospodarczym Japonii, że jeden z jego biografów, Goto¯ Shin’ichi, nazwał go „Japońskim Keynesem”.

 

Takahashi, który rozpoczął naukę języka angielskiego w wieku dziesięciu lat z amerykańskimi misjonarzami w Jokohamie, zbudował swoją udaną karierę biurokratyczną i polityczną na podstawie znajomości podstawowego języka obcego tamtych czasów. Urodzony jako nieślubne dziecko artysty dworu szoguna i 15-letniej pokojówki, Takahashi został adoptowany jako niemowlę do najniższej rangi klasy wojowników. W związku z tym, Takahashi otrzymał bardzo mało formalnego wykształcenia – nie mamy żadnych dowodów na to, że w ogóle uczęszczał do szkoły. Chociaż mamy list do jego rodziców z San Francisco, napisany, gdy miał 14 lat, nie wiemy, gdzie nauczył się czytać i pisać po japońsku. Umiejętność mówienia potocznym angielskim była kluczem do jego awansu społecznego. Swoją pierwszą pracę, jako instruktor języka angielskiego w Daigaku nanko¯, poprzednikowi Cesarskiego Uniwersytetu w Tokio, rozpoczął w 1869 r., ucząc starszych i lepiej wykształconych przełożonych w hierarchii samurajów. W latach 70. XIX wieku, będąc jeszcze nastolatkiem, Takahashi był tłumaczem Davida Murraya, amerykańskiego doradcy rządu Meiji, i pomógł przetłumaczyć Czysta Teorię Współczesnego Handlu Alfreda Marshalla. W latach 80s. XIX wieku napisał, a następnie po roku badań w Stanach Zjednoczonych i Europie przepisał pierwsze japońskie prawa autorskie i patentowe, pełnił funkcję komisarza założycielskiego urzędu patentowego swojego kraju i zarządzał jednym z pierwszych japońskich przedsięwzięć przemysłowych za granicą, (upadłą) kopalnią srebra w Peru. W latach 90. XIX wieku, jako początkujący bakier centralny, pomógł w procesie wejścia Japonii do złotego standardu. Podczas wojny z Rosją w latach 1904–1905, sprzedał w Londynie i Nowym Jorku japońskie obligacje wojenne o wartości 82 milionów funtów, co stanowiło prawie połowę kosztów wojny, brytyjskim, amerykańskim, a później niemieckim inwestorom. Po wojnie w latach 1905–1907, wynegocjował w Europie emisję obligacji o wartości 48 milionów funtów więcej, głównie za pośrednictwem londyńskich i paryskich Rotszyldów. W latach 1906–1915, kolejno jako wicegubernator, a następnie gubernator Banku Japonii, minister finansów i przywódca partii politycznej, starał się ograniczyć wydatki rządowe, aby uniknąć niewypłacalności Japonii w związku z obligacjami wojennymi – wysiłki te obejmowały sprzeciw wobec nacjonalizacji kolei w 1906 r., dodania dwóch dywizji do armii w 1912 r. i niesławnych dwudziestu jeden żądań wobec Chin w 1915 r. Po wojnie, jako minister finansów i premier, Takahashi próbował przekazać znaczną część władzy władz centralnych samorządowi lokalnemu i odegrał kluczową rolę w dojściu do władzy japońskich partii politycznych. Przez drugą połowę swojej kariery, Takahashi odważnie walczył o cywilną kontrolę nad armią i marynarką oraz przeciwko nadmiernym wydatkom wojskowym, co doprowadził do jego zamordowania przez młodych oficerów w 1936 roku.²

 

Tematem tego eseju jest jeden rozdział z fascynującego życia Takahashiego: jego kontakty z rodziną Rotszyldów w latach 1904–1907. Gdzie indziej pisałem o wysiłkach Takahashiego, aby sprzedać japońskie obligacje wojenne w latach 1904–1905, więc pozwólcie, że w tym temacie będę zwięzły.³ Krótko po wybuchu wojny Japonii z Rosją w lutym 1904 r., rząd mianował Takashiego swoim przedstawicielem finansowym w celu sprzedaży japońskich obligacji skarbowych „kapitalistom” w Londynie. Takahashi najpierw podróżował statkiem i pociągiem do Nowego Jorku, spotkał się tam z bankierami i niecały tydzień później popłynął do Liverpoolu (w swoich wspomnieniach opowiada o rozmowie na pokładzie statku z Lillie Langtry). Po przybyciu do Londynu 1 kwietnia, Takahashi spotkał się z wieloma najważniejszymi londyńskimi bankierami i finansistami tamtych czasów: Lordem Revelstoke (John Baring), najwyższymi urzędnikami Parr’s Bank (Parr’s, obecnie część Królewskiego Banku z Grupy Szkockiej, miał powiązania z Japonią od lat 80. XIX wieku), Sir Ewenem Cameronem z Banku Hongkongu i Szanghajskiego, W.M. Kochem i Arthurem Francisem Levitą z Panmure Gordon, Sir Marcusem Samuelem i W. Foot Mitchellem z Samuel, Samuel, Carl Meyer, i Otto Kahn. 12 kwietnia Takahashi zanotował w swoim anglojęzycznym dzienniku z 1904 r.: „Pan Shand przyszedł do mnie po południu na moją prośbę i rozmawialiśmy o formie bonu skarbowego i sposobach na pobudzenie pozytywnych emocji u Camerona i Rotszylda”, a 13 kwietnia, „spotkał się z oboma Rotszyldami (Nathanielem i Alfredem) w ich biurze”.4 22 kwietnia Takahashi napisał, że spotkał się z mężczyzną o nazwisku H.R. Beeton, który polecił mu, aby zwrócił się o pomoc do Sir Ernesta Cassela, bankiera królewskiego, wraz z lordami Revelstoke i Rotszyldem, jednego z trzech najbardziej prominentnych finansistów w Londynie. Takahashi doniósł, że Beeton powiedział: „Żydzi są pierwszorzędnymi finansistami.  A Cassel jest najbardziej wpływowy w Londynie. Może zaprosić Rotszylda, a także Morgana, i tak dalej. Udzielić dużej pożyczki, aby wzbudzić zainteresowanie Anglo-Amerykanów”. Tego samego dnia, Sir Marcus Samuel odwiedził Takahashiego i powiedział mu: „On może zwerbować Rotszylda po wojnie”. 3 maja Takahashi zamieścił długi wpis o Rotszyldach i napisał: „Dom Rotszyldów nie może wejść otwarcie podczas wojny. Jeśli tak zrobili, to będzie wiedział o tym Paris Rotszyld, a także Petersburg. Nie mogą zrobić nic, co mogłoby wywrzeć ucisk na Żydów przez rząd rosyjski. Lord Rotszyld był za 30-50 tysiącami, ale Alfred był przeciwny z racji powyższych powodów.

Pierwsza seria japońskich obligacji wojennych, na „warunkach kolonialnych” – 10 milionów funtów po 6 procentach, cena 93½, przy czym Japończycy otrzymali 90, ale spłacili 199, tylko na siedem lat, z cłami jako zabezpieczeniem, trafiła do sprzedaży na początku maja bez pomocy Rotszylda. Głównym motorem napędowym był Jacob Schiff, starszy partner Kuhn, Loeb, którego firma została wciągnięta do konsorcjum Parr’s Bank i Banku Hongkongu i Szanghajskiego przez Lorda Revelstoke i podejrzanego Ernesta Cassela, którego rola w tej sprawie wydaje się znacząca ale trudna do udokumentowania. Motywacja Schiffa do zgody na objęcie połowy japońskich obligacji wojennych była taka sama, jaką według Takahashiego kierowali się Rotszyldowie, chcąc  pozostać na zewnątrz: chęć pomocy rosyjskim Żydom.

 

Japoński rząd szybko stwierdził, że pierwsza pożyczka nie zaspokoiła jego zapotrzebowania na fundusze zewnętrzne i pod koniec października 1904 r. wyemitował obligacje o wartości 12 mln funtów więcej, na jeszcze gorszych warunkach niż w maju: sześć procent na siedem lat, a Japonia miała otrzymać 86½ za każde spłacone 100. Chociaż nazwisko Rotszyld pojawia się kilkakrotnie w dzienniku Takashiego między majem a listopadem, Rotszyldowie również nie uczestniczyli w tym konsorcjum pożyczkowym. Takahashi napisał w swoim dzienniku pod data 26 października, czyli tego samego dnia, w którym druga partia obligacji trafiła na rynek: „On (Mitchell) pokazał mi list Charlesa Rotszylda (młodszego syna lorda Rotszylda). Odpowiedź dla Sir Marcusa, że Marcus musiał go źle zrozumieć, kiedy rozmawiali przez telefon. Że tym razem nie zaciągnie pożyczki japońskiej, ale nie widzi powodu, dla którego nie mieliby mieć obligacji japońskich w przyszłości”.6  Powiedziawszy to, Rotszyldowie nie wzięli udziału w dwóch innych emisjach obligacji wojennych rządu japońskiego, w kwietniu i lipcu 1905 r., w których, jak poprzednio Kuhn Schiff, Loeb w Nowym Jorku był największym gwarantem. 29 sierpnia w Portsmouth w stanie New Hampshire, hrabia Serge Witte z Rosji i minister spraw zagranicznych Japonii Komura Jutarô podpisali traktat pokojowy kończący wojnę. Ledwie atrament wysechł, Tokio wysłało telegram do Takahashiego w Londynie: „Negocjacje pokojowe zostały zakończone bez odszkodowania. Będziemy musieli wyemitować dwieście lub trzysta milionów jenów (dwadzieścia lub trzydzieści milionów funtów) w obligacjach, aby zreorganizować nasze zaległ obligacje. Proszę zebrać opinie finansistów, póki nasza popularność jest wysoka, i złożyć nam raport”.7 To właśnie w tym momencie, czyli po zakończeniu wojny, Rotszyldowie w końcu wkroczyli na centralną scenę.

We wrześniu Takahashi udał się do Paryża, aby porozmawiać z francuskimi finansistami i urzędnikami rządowymi. Będąc tam, Takahashi, z listem polecającym od Lorda Rotszylda i Alfreda, odwiedził swoich paryskich kuzynów, którzy zgodzili się wziąć udział w japońskiej emisji obligacji, aby umożliwić im reorganizację ich długów wojennych, jeśli londyńska gałąź rodziny również weźmie w niej udział. Lord Rotszyld wahał się, ponieważ, jak napisał do Paryża, „podczas wojny londyńscy bankierzy nie włączyli nas do swojej grupy i udało im się skutecznie wprowadzić duże emisje.

 Teraz Japończycy przyszli do nas, ponieważ najwyraźniej nas potrzebują”. Arthur Levita interweniował, a oba domy Rotszyldów zgodziły się na uczestnictwo. Wtedy pojawił się nowy problem, gdy Lord Rotszyld nalegał, aby zastąpić Cecila Parra na stanowisku szefa konsorcjum; Revelstoke ostatecznie mu to wyperswadował. Następnie kuzyni z Paryża sprzeciwili się pomysłowi wykorzystania ich pieniędzy do wykupu brytyjskich i amerykańskich obligacji sześcioprocentowych; Takahashi rozwiązał ten problem, wykorzystując obligacje do restrukturyzacji japońskich obligacji krajowych, odkładając reorganizację obligacji londyńskich z 1904 r. na później. 28 listopada w Londynie, Nowym Jorku, Paryżu, Hamburgu i Berlinie wystawiono na sprzedaż obligacje japońskie o wartości 25 mln funtów. Paryscy Rotszyldowie objęli gwarancją całą francuską alokację 12 mln funtów, Rotszyldowie w Londynie, wcześniejsze brytyjskie konsorcjum, a Kuhn, Loeb w Nowym Jorku objęli gwarancją trzy i ćwierć miliona każdy, natomiast M.M. Warburg w Hamburgu i Deutsch-Asiatische Banku w Berlinie objęły gwarancją połowę z trzech i ćwierć miliona więcej. Jacob Schiff z Nowego Jorku nie był w pełni zadowolony z wyniku pożyczek listopadowych, co może nieco wyjaśniać napięte stosunki między dwoma najpotężniejszymi żydowskimi domami finansowymi w anglojęzycznym świecie w 1905 roku. Napisał do R.W. Whalley, Dyrektora Zarządzającego Parr’s Bank, „Przyjęliśmy Twoją propozycję (dotyczącą niewielkiego udziału w ubezpieczeniu)… tylko na pilną prośbę Pana Takahashiego i aby być dla niego miłym i pomocnym.

 

…Nie otrzymaliśmy od Associated Banks takiego wynagrodzenia, na które, jak sądzimy, powinniśmy byli nalegać”.9

 

20 grudnia Takahashi opuścił Londyn i wrócił do Japonii. Przed jego wyjazdem jego główni londyńscy sponsorzy, Parr’s Bank i HSBC, zorganizowali pożegnalną kolację w hotelu Savoy. Chociaż nie mamy sprawozdania z kolacji, mamy zdjęcie uczestników, wspaniale ubranych w białe krawaty i fraki, zrobione tuż po posiłku. Wśród 26 mężczyzn na zdjęciu byli Sir Thomas Jackson, Cameron, Charles Addis, I A.M. Townsend z HSBC, Whalley i inni urzędnicy Parr’s Bank, Carl  Meyer, Arthur Stanley, i czterech głównych gości: gospodarz, Cecil F. Parr, raczej pompatycznie wyglądający Takahashi, i dwóch siwobrodych i dostojnie wyglądających dżentelmenów, japoński minister Hayashi Tadasu i Lord Rotszyld. Takahashi wrócił do domu w styczniu 1906 r., nadzorował dwumiesięczną wizytę Jacoba Schiffa w Japonii, a pod koniec lata był już w drodze powrotnej do Londynu, aby zreorganizować sześcioprocentowe obligacje z 1904 r. Wiadomości szybko rozeszły się w świecie finansów w 1906 r. 7 maja, gdy Schiff był jeszcze w Tokio, gdzie spotykał się z cesarzem i niemal każdym ważnym mężem stanu, przywódcą wojskowym, biznesmenem i finansistą w Japonii, Lord Rotszyld wyraził swoje uczucia wobec Schiffa i jego niemieckich teściów, pisząc do Paryża:

 

Bez wątpienia wiesz, że pan Jacob Schiff opuścił Nowy Jork jakiś czas temu, aby udać się na zasłużone wakacje, a może po to, aby opuścić Nowy Jork w oczekiwaniu na pytania dotyczące kolei prezydenta Roosevelta. Jakkolwiek by było, pan Schiff odbył triumfalną podróż prywatnym wagonem, z wszelkimi luksusami na różnych liniach kolejowych, którymi jest zainteresowany, popłynął dużym parowcem do Jokohamy i był mile widzianym i bardzo szanowanym gościem w Tokio. Naturalnie, pośród kadzidła, które wylano na jego oddaną głowę, był on zupełnie nieświadomy tego, co działo się w domu lub w Europie, a prawdopodobnie jedyną osobą, od której otrzymuje informacje, jest jego siostrzeniec Warburg z Hamburga, który przypomina żabę z bajki i jest przepełniony próżnością i wiarą we własną władzę nad rynkami europejskimi…

 

Ale jednocześnie listy Lorda Rotszylda wyrażają szczere zaufanie do Takahashiego i niemal naiwną wiarę w japoński rząd. Lord Rotszyld nieustannie starał się rozwiać wszelkie obawy, jakie jego paryscy kuzyni mogli mieć co do finansowej wiarygodności Japonii, tak że pod jego przywództwem obie grupy Rotszyldów objęły przywództwo w tym, co miało stać się japońskimi pożyczkami z marca 1907 roku. 10

 

Korespondencja między dwiema gałęziami rodziny Rotszyldów na temat japońskich obligacji trwała prawie rok, aż do ich ostatecznej emisji w 1907 r. Na przykład, 8 maja 1906 roku, Lord Rotszyld napisał, że powiedział Takahashiemu, że zareagują, gdy „nadejdzie sprzyjający moment”, ale że taki moment jest mało prawdopodobny przed „kwietniem przyszłego roku”. Dopiero od lutego 1907 r., po tym jak Takahashi wrócił do Europy na ponad pół roku, korespondencja pokazuje, że emisja obligacji zaczyna nabierać kształtu.

Takahashi nalega na obligacje czteroprocentowe, ale Rotszyldowie odpowiadają pięcioprocentowymi. Takahashi pyta, dlaczego Japonia miałaby płacić pięć procent, a Chiny i Syjam mniej. Francuski minister spraw zagranicznych mówi Takahashiemu, że martwi się napięciami między Japonią a Rosją. Paryż chce, aby stopa procentowa i cena obligacji zostały ustalone w Londynie.  Japoński rząd chce również zaangażowania Nowego Jorku i Niemiec. Do 28 lutego negocjacje wydają się zbliżać do skutku: będą to obligacje pięcioprocentowe, ale z niższą prowizją dla ubezpieczyciela i wyższą ceną niż wcześniejsze obligacje japońskie. I wreszcie 1 marca Lord Rotszyld donosi, że „Pan Takahashi jak zwykle zachowywał się podziwu godnie; oczywiście sprzeciwy, które początkowo podniósł, były w pełni uzasadnione”. 7 marca kontynuuje, że „Japończycy są niezwykłym narodem, udowodnili swoją wartość na lądzie i morzu, a ich przedstawiciel finansowy, pan Takahashi, zasługuje na najwyższe pochwały za to, że postawił finanse kraju na tak solidnych i stabilnych podstawach”, a 8 marca, że „wszystkie przygotowania do japońskiej pożyczki są poczynione, a prospekty zostaną wydane dziś po południu i sądząc po pozorach, spodziewam się, że pożyczka okaże się wielkim sukcesem”.11

6 marca 1907 r. Arthur J. Fraser z Parr’s Bank, A.M. Townsend z HSBC, T.S. Nishimaki z Banku Yokohama Specie, prawnik Albert Bright reprezentujący londyńskich Rotszyldów, F. Heinrich reprezentujący paryskich Rotszyldów, oraz Takahashi reprezentujący japoński rząd podpisali umowę o emisji obligacji skarbowych o wartości 23 milionów funtów, połowę w Londynie, a połowę w Paryżu, po 5 procentach, z ceną emisyjną 99½ funtów – prawie parytetową – i w przeciwieństwie do pożyczek wojennych, bez zabezpieczeń. Zwykłe konsorcjum plus Rotszyldowie wyemitowali 11,500,000 milionów funtów w Londynie; paryscy Rotszyldowie poręczyli całą emisję paryską; Nowy Jork został całkowicie pominięty. Ponieważ banki wyemitowały obligacje z 1904 r. po 6 procentach i po cenach sprzedaży 93½ i 90½, oszczędności były ogromne. Toshio Suzuki szacuje, że rząd japoński zmniejszył same odsetki o 220,000 funtów (ponad dwa miliony jenów) rocznie dzięki tej emisji obligacji.12

 

7 maja Lord Rotszyld napisał do Paryża: „Możemy szczerze pogratulować wam spodziewanego, satysfakcjonującego zakończenia francusko-japońskiego porozumienia. Zawsze mieliśmy wielkie zaufanie do Japonii, zaufanie do ich potęgi militarnej i morskiej, którą ostatnia wojna w pełni uzasadniła, zaufanie do zasobów ich kraju i jeszcze większe zaufanie do mądrości japońskich władców…”13. Chociaż Lord Rotszyld i Alfred poznali Takahashiego, gdy przybył do Londynu wiosną 1904 roku, „zawsze” zaczęło się dopiero w listopadzie 1905 roku, czyli po pokoju, gdy ryzyko pożyczania Japonii zostało znacznie zmniejszone. Takahashi powrócił do Japonii 10 maja 1907 roku triumfalnie. 23 marca, zanim opuścił Londyn, rząd w Tokio nadał mu tytuł barona Takahashi. W roku 1919, podczas swojej drugiej kadencji jako minister finansów, został wicehrabią, zanim zrezygnował z tytułu szlacheckiego, aby kandydować do niższej izby parlamentu podczas demokratyzującej przerwy w Japonii w latach 20s. XX wieku.

 

Richard Smethurst jest profesorem historii Japonii na Uniwersytecie w Pittsburghu. Pisał i wygłaszał wykłady na temat Takahashiego w Japonii, Hong Kongu, Europie, Wielkiej Brytanii i Ameryce Północnej. Jego biografia Takashiego, Takahashi Korekiyo: Od zwykłego żołnierza do Keynesowskiego Ministra Finansów, ukaże się w serii Centrum Azjatyckiego Uniwersytetu Harwardzkiego w roku 2007. Eseje na temat Takahashiego pojawiają się również w książkach wydawanych przez Wydawnictwo Uniwersytetu Cambridge, I.B. Tauris, i Bibliotekę Japońską w Wielkiej Brytanii, a także w okazjonalnych seriach Centrum Suntory w Londyńskiej Szkole Ekonomicznej.


u w a g i


1  Goto¯ Shin’ichi, Takahashi Korekiyo – Nihon no Keinzu (Takahashi Korekiyo – japoński Keynes) (Tokio: Nihon keizai shinbunsha, 1977).

 

2  Zob. Smethurst, „Samouk biurokrata: Takahashi Korekiyo i polityka gospodarcza w okresie Wielkiego Kryzysu”, w Nauka w prawdopodobnych miejscach: odmiany praktyk w Japonii, wy. John Singleton (Cambridge: Wydawnictwo Uniwersytetu Cambridge, 1998), s. 226–38; „Polityka fiskalna Takahashi Korekiyo i wzrost militaryzmu w Japonii w okresie Wielkiego Kryzysu”, w Punkty zwrotne historii Japonii, wyd. Bert Edström (Richmond VA: Biblioteka Japonii, 2002), s. 163–79; „Polityka gospodarcza Takahashi Korekiyo w okresie Wielkiego Kryzysu i jej korzenie w epoce Meiji”, w Polityka i gospodarka w przedwojennej Japonii (Londyn: Centrum Suntory, Londyńska Szkoła Ekonomii i Nauk Politycznych, 2000), s. 1–24; oraz Takahashi Korekiyo: Od zwykłego żołnierza do Keynesowskiego Ministra Finansów (Cambridge, MA:

Centrum Studiów Azjatyckich Uniwersytetu Harvarda, 2007).

 

3  „Takahashi Korekiyo i zwycięstwo Japonii w wojnie rosyjsko-japońskiej, 1904–5”, w Brytania i Japonia w Dwudziestym Wieku: Sto lat handlu i uprzedzeń, wyd.

 

Philip Towle i Nobuko Margaret Kosuge (Londyn: I.B. Tauris, 2007).

 

4  Dziennik (12 kwietnia, 13 kwietnia). Chociaż Takahashi bardzo dbał o pisanie listów po angielsku (por. jego obszerną korespondencję z Jacobem Schiff w latach 1906-1920), dziennik został napisany wyłącznie na jego własny użytek i jest pełen skrótów, błędów

ortograficznych i solecyzmów.

 

Jego słowa pozostały niezmienione.

 

5  Dziennik (22 kwietnia, 3 maja).

 

Dziennik (26 października).

 

7 Takahashi Korekiyo, Takahashi Korekiyo jiden (Autobiografia Takahashiego Korekiyo) (Tokio: Chûô kôron 1976), s. 277.

8  ral 000/401, listopad 1905 r.

9  ral 000/401, listopad 1905 r.

 

10  W sprawie zaufania do Takahashiego i Japonii patrz ral xi/130a/0, listy z 25, 26, 29 stycznia i 12 lutego 1906 r.; w sprawie listu „oddanej głowy” patrz xi/130a/0/,

 

list z 7 maja 1906 r.

 

11  ral xi/130a/0/, list z 8 maja 1906 r.; xi/130a/1/, listy z 18, 25, 26, 28 lutego oraz 1, 7 i 8 marca 1907 r.

 

12  Umowę, Rozporządzenie Cesarskie nr 23 zatwierdzające pożyczkę oraz instrukcje Ministra Finansów w Tokio dla Takahashiego i ambasadora Komury w Londynie można znaleźć w dokumencie ral 000/401, marzec 1907 r.; Toshio Suzuki, Japońskie pożyczki rządowe na londyńskim rynku kapitałowym w latach 1870–1913 (Londyn: Wydawnictwo Athlone, 1994), s. 134–136.

 

13  ral xi/130a/1/, list z 7 maja 1907 r.


 dr Jerzy Jaskowski Kształcenie pożytecznych idiotów




 


 


Tomasz WĘGRZYN: Hitler brytyjskim narzędziem wojny ze Stalinem? Kalejdoskop przedwyborczy w Polsce


 

czwartek, 17 kwietnia 2025

Rudolf Wiesner jedna z wielu prowokacji – prowokacja niemiecka, a zwolniony dzięki osobistej interwencji ambasadora brytyjskiego

Czytelniku,

 

Cała nasza historia jest cała zakłamana, ale do dziś nie nauczyliśmy się wyciągać lekcji z prowokacji i ustawek, które mają więcej niż jeden poziom, który widzą wszyscy.  Poniżej jedna mała historia. Jest ona związana ze zdarzeniem i osobą Rudolfa Wiesnera.

Urodził się w 1890 w Aleksandrowicach – obecnie dzielnicy Bielska-Białej, a wówczas odrębnej wsi – jako syn ubogiego robotnika w przędzalni Andreasa Wiesnera i Marianny z domu Gura. Uczęszczał do szkoły ludowej w Aleksandrowicach, a następnie do szkoły realnej w Bielsku, gdzie zdał maturę w 1910. Później studiował inżynierię lądową na politechnice w Grazu. Podczas I wojny światowej walczył jako ochotnik, dochodząc do stopnia porucznika i funkcji komendanta baterii. W 1920 zakończył studia, uzyskując dyplom w dziedzinie: statyka. Pracował później jako nadinżynier w firmie budowlanej potomków Carla Korna, a w 1929 otworzył własne biuro. W 1921 ożenił się z Freyą z domu Schoppa, z którą miał dwójkę dzieci: Jörga (1926–2005) i Lore (1928–?).

 

W działalność polityczną angażował się od początku lat 20. Był członkiem Deutschbundu, a w 1921 wraz z Theodorem Schoppą współzakładał Niemieckie Stowarzyszenie Narodowosocjalistyczne dla Polski (Deutscher Nationalsozialistischer Verein für Polen) którym od 1923 kierował. Na jego bazie powstała w 1931 Partia Młodoniemiecka w Polsce (Jungdeutsche Partei in Polen) z Wiesnerem na czele. Od 1922 zasiadał w Radzie Gminnej Bielska, uzyskując mandaty kolejno z ramienia Niemieckiego Zjednoczenia Wyborczego (1922), Niemieckiego Bloku Wyborczego (1925), Niemiecko-Społeczno-Bloku Wyborczego (1929) i w końcu Partii Młodoniemieckiej w Polsce (1934). Po tych ostatnich wyborach został od marca 1935 jednym z dwóch zastępców burmistrza Wiktora Przybyły. Startował też bez powodzenia w wyborach do Sejmu w 1922[9] i 1930, natomiast w 1935 został z nominacji Prezydenta RP senatorem IV kadencji.

 

 

 

Partia Młodoniemiecka w Polsce budowana była przez Wiesnera na zasadzie wodzostwa i bezpośrednio naśladowała NSDAP. Wiesnera nazywano „führerem” i witano w sposób podobny Hitlerowi. Członkowie partii aktywnie współpracowali z wywiadem III Rzeszy. Jedną z planowanych prowokacji przygotowanych przed wybuchem II wojny światowej – podobnych do prowokacji gliwickiej – był zamach bombowy na willę Rudolfa Wiesnera przy ulicy Sobieskiego na Górnym Przedmieściu. Akcję udaremnił polski kontrwywiad 24 sierpnia 1939. Sam Wiesner został jako podejrzany o zdradę stanu aresztowany 15 lub 16 sierpnia 1939, a następnie po pięciu lub dziesięciu dniach zwolniony dzięki osobistej interwencji ambasadora brytyjskiego. Udał się do Gdańska, gdzie wydał oświadczenie przeciwko prześladowaniom bielskich Niemców.

 

Z: Bielsko-Biała w latach 1918-2009 Tom IV

 

 

Po wybuchu wojny i zajęciu Bielska przez wojska niemieckie Wiesner powrócił do miasta, gdzie brał udział w rozmaitych manifestacjach i wygłaszał okolicznościowe przemówienia. 20 września został przyjęty przez gauleitera prowincji śląskiej Josefa Wagnera i odznaczony Odznaką Złotą Partii. Popularność i ambicje Wiesnera nie znalazły jednak oddzwierciedlenia w rozwoju kariery w hitlerowskim aparacie partyjnym, który stawiał na działaczy z głębi Niemiec, Pełnił natomiast funkcje w SS, od 1 maja 1940 w stopniu oberführera. Za zasługi otrzymał w dzierżawę majątek w okolicach Oświęcimia. Pod koniec wojny kierował budową umocnień w rejonie Cieszyna.

 

Po wojnie wyjechał do Fritzlar w Hesji, gdzie prowadził biuro architektoniczne pod fałszywym nazwiskiem Rudolf Wendtorf, podając się za przesiedleńca z Opawy. W grudniu 1965 ukazał się artykuł w dzienniku Bild ujawniający w atmosferze skandalu prawdziwą tożsamość Wiesnera. Miał on ze strachu przed wydaniem do Polski przygotować oszustwo w porozumieniu z żoną, która zgłosiła go jako osobę zaginioną i pobierała rentę, podczas gdy w rzeczywistości małżonkowie spotykali się potajemnie. Zmarł w wieku 84 lat.

 

Czy podobne zdarzenia nie mają miejsca? Czy my jesteśmy po właściwej stronie? Czy nie wstawiono nas po raz kolejny na minę? Czy ta banda matołów ze sztabu generalnego cokolwiek rozumie z naszej historii?