czwartek, 24 kwietnia 2025
środa, 23 kwietnia 2025
By lepiej zrozumieć działania Putina, czyli przypomnienie co robił Jelcyn, gdy wszyscy dziś zapomnieli
Czytelniku,
Dziś wszyscy dookoła mający chyba słabą pamięć stojący bezmyślnie po stronie Ukrainy zapomnieli chyba, że pewne scenariusze zawsze sie powtarzają. Dlatego warto sobie przypomnieć co się działo się w Rosji za Jelcyna i zastanowić się na zimno kto ma rację.
Z puczu w Moskwie zwanego u nas puczem Janajewa utkwiła mi smierć marszałka Achromiejewa, która jest dobrym przykładem jak się likwiduje osoby z najwyższego kręgu podczas przewrotu. A było to tak:
Od 6 sierpnia 1991 roku Achromiejew i jego żona przebywali na
regularnych wakacjach w sanatorium wojskowym w Soczi. Marszałek nie wiedział o
przygotowaniach Państwowego Komitetu ds. Sytuacji Nadzwyczajnych i jego
planach. Rankiem 19 sierpnia, usłyszawszy w telewizji o tym, co dzieje się w
kraju, poleciał do Moskwy. Tego samego dnia spotkał się z wiceprezydentem ZSRR
Giennadijem Janajewem i został członkiem sztabu Państwowego Komitetu ds. Stanu
Wyjątkowego, gdzie prowadził prace nad zbieraniem i analizą informacji o
sytuacji wojskowo-politycznej w kraju.
24 sierpnia Siergiej Fiodorowicz przybył do swojego biura na Kremlu i będąc w stanie depresji po fiasku planu GKChP, postanowił popełnić samobójstwo. O godz. 9.40 podjął pierwszą próbę powieszenia, o której zostawił notatkę o następującej treści: "Jestem złym mistrzem w przygotowywaniu broni samobójczej. Pierwsza próba (o godz. 9.40) zakończyła się niepowodzeniem. się złamał. Obudziłem się o 10.00. Zamierzam zrobić to wszystko od nowa. Achromiejew".
Wieczorem tego samego dnia marszałka znaleziono powieszonego we własnym gabinecie. Zespół śledczy kierowany przez Proshkina przybył na miejsce zdarzenia o godz. 23.27 i nagrał na taśmie wideo, co następuje. Achromiejew siedział na podłodze przy oknie, opierając się plecami o ścianę. Syntetyczny sznurek, który napinał szyjkę, był przywiązany do klamki ramy okiennej wolnym końcem. W biurze panował doskonały porządek, nie znaleziono żadnych śladów walki. Na biurku leżały listy samobójcze i listy. Ich treść, a także oględziny miejsca zdarzenia, przesłuchanie osób, które tego dnia miały kontakt z Achromiejewem, oraz dane z oględzin pozwoliły Proszkinowi na jednoznaczny wniosek, że marszałek powiesił się z własnej woli.
Przez przypadek wpał mi w ręce fragment książki A. Siwaka Bez Strachu
ROZDZIAŁ 19
KONTYNENT PEŁEN BOGACTW NATURALNYCH
Po zmianie ustroju w Polsce w roku 1989 zachodni biznes
doszedł do wniosku, że w ciągu kilku lat uda się opanować polską gospodarkę i
przejąc w ręce prywatne najważniejsze przedsiębiorstwa, jaki tu po drugiej
wojnie światowej powstały od zera. A było co tu rozkradać i za co brać od
nabywców olbrzymie łapówki!
Nasi polscy inżynierowie stworzyli wspaniały przemysł
maszynowy, stoczniowy, wydobywczy miedzi, siarki i węgla. Zelektryfikowano
kraj, zbudowano potężne elektrownie i elektrociepłownie, tysiące kilometrów
linii przesyłowych, zelektryfikowano wieś i transport kolejowy. Zmelioryzowano
setki tysięcy hektarów gruntów. To
polscy inżynierowie, chluba polskich politechnik, zbudowali Zakłady
Petrochemiczne w Płocku, Tarnów, Puławy, Kędzierzyn, Oświęcim. W Gdańsku
rafinerię. Zbudowano zakłady przemysłu spożywczego i lekkiego. Całemu narodowi,
całej inteligenci i klasie robotniczej należy się szacunek za odbudowę Polski,
a szczególnie za odbudowę zrujnowanej doszczętnie Warszawy.
- Jak trzeba nienawidzić swoją ojczyznę, zeby zmarnować 45
lat ciężkiej pracy całego narodu? Co to za ludzie? Komu i czemu służą co w
sejmie i w rządzie? - pytają mnie ludzie
spotkaniach.
Mimo, że rząd przeznacza miliardowe nakłady by zakłamać
historię PRL, nadal 50 – 60% ludzi mówi z szacunkiem o tym okresie. Na nic się
zdają wysiłki Żydów i skundlonych Polaków! Jednocześnie wśród ludzi coraz
głośniej zaczyna się mówić prawdę:
- W Polsce Ludowej można by było normalnie żyć, gdyby nie
żydowska dominacja w partii, bezpiece, w wojsku, w sadownictwie, w
propagandzie. Ale to oni byli u władzy. Sądzili i skazywali Polaków, śledzili i nie dali żyć normalnie.
Obecnie obserwując jak zachowują się nasi parlamentarzyści,
członkowie rządu i świat dziennikarski można wyciągnąć tylko jedne wniosek:
Jedni mają za zadnie zniszczenie Polski, a drudzy są po prostu niemoralnymi
łajdakami, którzy dla pieniędzy będą służyć nawet diabłu.
Dnia 128.06.1998 r. Buzek, jako premier, mówi w sejmie:
- Dyktatura komunistyczna narzucona została Polakom przemocą,
wbrew woli narodu, przez Józefa Stalina.
I co? Ponad
trzydziestomilionowy naród zbudował to wszystko po wojnie. Bo Stalin tak kazał?
Do Stalina należał ten rozkradziony w Polsce majątek? Nie należał on aby do
narodu polskiego? Dlatego nie zapytano narodu polskiego, czy zgadza się oddać
to wszystko, co z takim wysiłkiem zbudował? A czy Buzek i jemu podobni, którzy
rządzą Polską, zapytali naród czy chce wejść pod jarzmo Brukseli? W końcu to po
stokroć jest gorsza kuratela niż od moskiewska, bo decydują za nas nawet w
takich duperelach jak długość ogórka!
Moskwa miała wpływ na nasze sprawy w takich dziedzinach jak
wojsko i uzbrojenie, sprawy zagraniczne, podział produkcji na specjalizacje
między krajami socjalistycznymi. Resztę spraw zostawiono każdemu narodowi, by
sam decydował swoich problemach. Dziś każdy drobiazg należy uzgodnić z
Brukselą. Poczytajcie prasę lub oglądnijcie telewizję, to się sami przekonacie.
Porównajmy ze soba dwie sytuacje. W okresie PRL Związek
Radziecki prowadził wojnę z Afganistanem, ale nie wciągnął w nią żadnego
państwa z Układu Warszawskiego. To była sprawa wyłącznie ZSRR, a nie całego
Układu. Dlaczego obecnie wojna Ameryki z Afganistanem to problem całego świata?
Czemu kolejne polskie rządy prześcigają się w wysyłaniu polskich żołnierzy do
Iraku, do Afganistanu, wszędzie tam, gdzie zagrożone są interesy USA i Izraela?
W imię czego nasi żołnierze jadą tam i zabijają ludzi? Czy nasi parlamentarzyści,
tak chętnie modlący się przed ołtarzami, podczas transmitowanych przez TV mszy,
wyrazili swoje oburzenie, że robimy z naszych żołnierzy płatnych morderców? Czy
któryś z nich posłał tam swojego syna? Kto dał upoważnienie, żeby deprawować
naszych synów i czynić z nich morderców? A co tam robią kapelani? Uczestniczą w
tym draństwie, bo Żydzi usadowienie we władzach kościelnych to popierają? A
dlaczego pozostali kapelani nabrali wody w usta, pozwalając zmuszać naród
polski do podłości, i nie biorą pod uwagę przykazań Bożych?
Jest to straszna hańba i plama na godności narodu, a
szczególnie polskiego żołnierza, który od setek lat znany był na świecie z
tego, że walczy honorowo „o waszą i naszą wolność”. Oczywiście do wszystkiego
znajdzie się przekupnych i usłużnych ludzi! Dorobią do każdego świństwa
legendę. Wyjaśnia, że do jedyne, najlepsze rozwiązanie dla Polaków. A tak naprawdę służą nie polskiemu narodowi, ale
siłom, które chcą zniszczyć Polskę. Dlaczego robią wszystko, by pozbawić Polaków
dumy i satysfakcji i tworzenia przez 45 lat Polski Ludowej – kraju zbudowanego
od zera przez polski lud, polski naród.
Kim są ci ludzie wyszydzający dzieło narodu? Są to ludzie,
którzy nigdy w swym życiu nie splamili się żadną prawdziwą pracą. Ich praca, to
ciągłe gadanie, okłamywanie społeczeństwa, przekonywanie do swoich racji. Żyją
jak pasożyty z ciężkiej pracy społeczeństwa.
Ich mentalność widzimy na przykładzie byłego prezydenta
Kwaśniewskiego, który najpierw wzywa do karania twórców stanu wojennego, a
następnie organizuje w „Przeglądzie” akcje protestujących przeciw sądzeniu
Jaruzelskiego. Takich mamy polityków i ludzi władzy. Rano mówią: „Białe”, a
wieczorem „czarne”!
Jednak nie o
problemach Polski w tym rozdziale chciałbym napisać, a o bogactwach Rosji. Bo
ci, którzy już rozkradli Polskę z dorobku 45 lat pracy, teraz chciwie patrzą na
kolejny kraj do ograbienia, jakim jest Rosja. I nie spoczną dopóki nie zawładną
bogactwem Rosji. Potężne korporacje zachodnie tam dopiero by sobie użyły, jeśli
by im się udało wprowadzić tam Nowy Ład
bushowski.
Gdy Gorbaczow, radziecki przywódca, leciał do Londynu, by
wziąć udział w szczycie G7 w lipcu 1991 roku, już wiedział, że będzie witany
tam jak bohater. Przez ostatnie trzy lata był częstym gościem scen politycznych
świata, podpisywał różne pokojowe układy i zobowiązania o rozbrojeniu ZSRR.
Zebrał wiele nagród za tę działalność, która Zachodowi bardzo się podobała. Nic
tez dziwnego, że mężowie stanu wielu krajów wyszli z propozycją przyznania mu
nagrody Nobla, którą otrzymał w 1990 roku. Komitet Nagrody Nobla pisał, że
dzieki jego działaniom możemy żywic nadzieję na koniec zimnej wojny.
Udało mu się pozyskać poparcie na Zachodzie, a szczególnie w
Ameryce. Nawet prasa amerykańska, która wcześniej wieszała na nim psy, teraz
nazywała go pieszczotliwie „Gorbi”, a magazyn Time nawet odważył się przyznać
mu tytuł człowieka roku.
Udało się Gorbaczowowi, realizującego politykę głasnosti i
pierestrojki, przeprowadzić niezwykły proces demokratyzacji: prasa zyskała
większa swobodę, wybrano nowa Dumę - czyli parlament, wybrano po raz pierwszy
lokalne samorządy, a przede wszystkim prezydenta i trybunał konstytucyjny.
Gorbaczow zapowiadał, że proces demokratyzacji będzie trwał
10 – 15 lat. Zmierzał do prywatyzacji,ale zaznaczył, że kluczowe dziedziny
przemysłu i ważne dziedziny gospodarki będą w rękach państwa. Dążył do modelu
Skandynawii, który mu się podobał. A zachodni politycy oczywiście popierali
jego plan, licząc po cichu, że jeszcze sporo z tych zamiarów może się zmienić
właśnie pod ich wpływem, a nawet naciskiem. Jednak Gorbaczow w Pradze
powiedział tak:
- Niczego nie zrobię
sam. Muszę mieć poparcie narodu i pomoc z Zachodu.
Zwlekał ze zmianami i czekał na opinię polityków Zachodu,
zważając na to, co by się im nie podobało. Zaczęli naciskać, strasząc, że musi,
i to natychmiast wprowadzić terapię szokową..Polska wtedy właśnie zakończyła
pierwsza rundę tej szokowej terapii pod kuratelą MFW i osobiście Sachsa.
Brytyjski premier John Mayor, prezydent Bush, premier Kanady Mulroney, Japonii
Toshiki Kaifu uznali, że Związek Radziecki ma iść w ślady Polski. Rosja podobne
jak Chiny została zmuszona do wyboru między gospodarczym programem szkoły
chicagowskiej, a autentyczną rewolucją demokratyczną. W Rosji sprawy wyglądały
nieco inaczej niż w Chinach. Rewolucja demokratyczna nabrała już rozmachu.
Trzeba było przerwać ten proces demokratyzacji, a następnie brutalnie go
odwrócić. Gorbaczow dobrze wiedział, że terapię szokową można było wprowadzić w
Rosji jedynie siłą i tego się bał. Na Zachodzie więc szybko zrozumieli, że
pragmatycznym modelem w Związku Radzieckim powinien być system Pinocheta i do
tego szukali człowieka i zaplecza dla niego. Gorbaczow ponaglany licznymi
listami, w których zalecano mu naśladowanie Augusto Pinocheta i wprowadzenie
nowego ładu siłą. Gorbaczow jednak nadal zwlekał. Więc politycy i
przedstawiciele korporacji zachodnich doszli do wniosku, że to nie ten, na
którego stawiają. Zaczęli szybko robić przygotowania do wypromowania w Związku
Radzieckim innego polityka, który spełni ich postulaty i zrealizuje program
jaki nakreślili. Sprawy potoczyły się szybko. Odsunięto na drugi plan
kochanego, ale mało skutecznego Gorbaczowa. Wypłynął za to (przy pomocy
odpowiednich służb) Jelcyn. Bo Zachód nie tylko znał nowego przywódcę, ale też
go umacniał i otaczał swoimi ludźmi. Borys Jelcyn pełnił funkcję prezydenta,
ale było to stanowisko na razie mało eksponowane i bez prerogatyw prawnych i
wykonawczych. Od czego jednak była grupa młodych wilków ze Stanów już będących
doradcami Jelcyna! W dniu 19 sierpnia 1991 roku, miesiąc po szczycie G7, zaszła
demokratyczna zmiana. Grupa starej
gwardii skierowała czołgi na na biały dom, czyli siedzibę rosyjskiego
parlamentu. Próbując powstrzymać proces demokratyzacji zagrozili atakiem na
parlament Rosji. Jelcyn otoczony tłumem Rosjan wszedł na czołg i potępił próbę
tego zamachu na parlament. Czołgi się wycofały, a Jelcyn błyskawicznie stał się
bohaterem i obrońcą demokracji.
Jelcyn był przeciwieństwem Gorbaczowa. Gorbaczow był
powściągliwy i zawsze trzeźwy. Jelcyn nie znał umiaru w piciu i gadaniu. Dopóki
istniał Związek Radziecki, to Jelcyn, jako prezydent, odgrywał małą rolę.
Liczył się pierwszy sekretarz. Więc szybko doradcy z Zachodu pokazali Jelcynowi
jak być ważniejszym od Gorbaczowa, a chory nas przerost ambicji Jelcyn
natychmiast zrealizował ich pomysł. Dogadał się z dwoma republikami radzieckimi
i szybko zlikwidowano Związek Radziecki, bo republiki ogłosiły swoją niezależność.
Metodą faktów dokonanych zmuszono Gorbaczowa by zrezygnował ze stanowiska
pierwszego sekretarza ZSRR. I to był wstrząs dla Rosjan, dla których jedyną
ojczyzną był Związek Radziecki. Jelcyn zaś natychmiast zaprosił Sachsa i
charakterze pierwszego doradcy. Ten czekał od dawna na taką okazję i przyjechał
z cała masą swoich ludzi. Sachs zapewnił Jelcyna, że co roku otrzyma 15
milionów dolarów, jeśli tylko przystanie na szokową koncepcję gospodarki
kapitalistycznej. Doradca wyjaśnił mu, że aby zerwać z gospodarką centralnie
zarządzaną ma tylko dwie drogi. Może rozdzielić majątek między całe
społeczeństwo, albo przyznać go tylko wybranej grupie. I Jelcyn wybrał te druga
drogę.
Jelcyn zwrócił się do Dumy o specjalne pełnomocnictwa,
mówiąc, że za rok kraj będzie miał korzystną sytuację gospodarczą, a ludzie
będą szczęśliwi i zadowoleni. I taka zgodę Dumy dostał. Sięgnął więc po klub
zwolenników szkoły Friedmana i chłopców z Chicago oraz swych popleczników.
Rosyjska „Niezwisimaja Gazieta” napisała o tej grupie, która niepodzianie
wypłynęła w rządzie, ze po raz pierwszy w Rosji do władzy doszła grupa ludzi
szkoły chicagowskiej Miltona Friedmana. I oni rządzili gospodarką w całej Rosji.
Natomiast resorty siłowe Jelcyn obsadził swoimi kumplami.
Gajdar otoczył się ludźmi przysłanymi ze Stanów, bo Ameryka
chciała zapewnić swoim i jelcynowskim ekspertom zaplecze ideologiczne i
techniczne. Na żałowano na ten cel funduszy. Najlepsze hotele Moskwy i
najlepszy kawior była dla nich zagwarantowane, podobnie jak i astronomiczne
płace. Wysłano Gajdarowi kilkudziesięciu prawników i ekonomistów. Sachsa
natomiast mianowano dyrektorem instytutu USAID (Instytut Rozwoju
Międzynarodowego). Odgrywał więc podwójna rolę w Rosji, bo był dyrektorem
instytutu i nadzorca całej operacji szokowej, jaką sam wprowadził.
W październiku 1991 roku Jelcyn ogłosił zniesienie regulacji
cen. Teraz wolny rynek miał uporządkować wszystko. Ogłoszono, że odbędzie się
pierwszy etap prywatyzacji, czyli że 225 tysięcy przedsiębiorstw i zakładów
państwowych będzie własnością tych, którzy je nabędą. Wiadomo, że przeciętni
ludzie nie mieli takich pieniędzy, więc Zachód otworzył banki dla swoich ludzi,
żeby mogli wykupić za symboliczne pieniądze te zakłady. Sachs mówi, że udało mu
się przeprowadzić tę prywatyzację z zaskoczenia. Nikt nie reagował, bo szok był
zbyt wielki. Gajdar naciskał Dumę o nowe ustawy. Jelcyn, mając specjalne
pełnomocnictwa, podpisywał szybko
wszystko to, co grupa Żydów pod przewodnictwem Gajdara napisała. Ale ludność
zaczęła rozumieć, że jest to grabież tego, co oni od rewolucji październikowej
1917 roku krwawo wypracowali. Zaczęły się protesty, napisy na ścianach.
Zażądano od Jelcyna demokratycznej debaty i wyjaśnienia całej afery z
prywatyzacją. Nawet armia okazywała niezadowolenie i to mimo tego, że Jelcyn
podniósł o 100% płace w wojsku. Władymir Mau, doradca Jelcyna, mówił mu:
„Warunkiem sprzyjającym reformie jest zmęczone społeczeństwo,wyczerpane toczącą
się walką”. A Josef Stiglitz, który był głównym ekonomistą Banku Światowego,
trafnie określił i podsumował sytuację i mentalność Rosjan: „ Była
niepowtarzalna okazja i trzeba było ją wykorzystać, jak w wojnie blitzkriegu.
Była nagła transformacja, która umożliwiała przeprowadzenie zmian. Ale teraz
już ludność się obudziła i zdąży się zorganizować dla obrony swych interesów”.
Terapia szokowa zbierała teraz swoje żniwo. Wraz z utratą
wartości pieniądza kilka milionów lepiej zarabiających Rosjan utraciło w
całości oszczędności swojego życia. Przez kraj przeszła fala samobójstw.
Miliony Rosjan, co mogliśmy oglądać w naszej telewizji, nie otrzymywały przez
całe dwa lata wypłat za pracę. Fala śmierci z głodu była następna po
samobójstwach. Ludzie, by przeżyć, wynosili na ulicę wszystko, co można było
sprzedać. Za parę rubli szły kobiety zarobić jako prostytutki. Parlament, czyli
Duma, widząc co się dzieje, postanowił ukrócić to bezprawie. Ten sam parlament,
który wcześniej dał Jelcynowi duże pełnomocnictwa, teraz, w 1992 roku, nie
tylko mu je cofnął, ale tez zdymisjonował Gajdara. Jelcyn zemścił się na Dumie.
W telewizji ogłosił, ze prowadza stan wyjątkowy. Niezależny Trybunał
Konstytucyjny uznał, że Jelcyn zagarnął władzę i pogwałcił aż osiem punktów
konstytucji, której przysięgał strzec jako prezydent. I od tej pory prezydent i
jego ekipa znaleźli się z bezpośredniej opozycji do parlamentu i konstytucji.
Zachód i Bill Clinton wzięli stronę Jelcyna, bo był ich człowiekiem z ich
doradcami, a parlament uznał za „komunistyczny beton”. A przecież to ci sami
deputowani w 1991 roku stanęli po stronie Jelcyna. To oni przygotowali
likwidację ZSRR.
W 1993 roku konflikt między Jelcynem a parlamentem zaostrzył
się. Jelcyn podjął próbę wyeliminowania parlamentu. Zarządził referendum, ale
nie uzyskał poparcia. W przebiegu ciągłej wojny między Jelcynem a parlamentem,
Jelcyn wydał dekret unieważniający konstytucję i rozwiązał parlament. Dwa dni
później parlament, na specjalnym posiedzeniu, przegłosował (632 głosami,
przeciw 2) usunięcie Jelcyna z urzędu prezydenta za ten niesłuchany akt. Tak
tak, jakby prezydent USA jednostronnie rozwiązał Kongres! Wiceprezydent Rosji
Aleksander Ruckoj oznajmił, że Rosja zapłaciła bardzo wysoką cenę za
awanturnictwo Jelcyna i jego reformatorów.
Zbrojny konflikt między Jelcynem a parlamentem zbliżał
się nieuchronnie. I mimo poparcia
Clintona, Jelcyn zaczął tracić grunt pod nogami. Ośmielony tą pomocą i
wsparciem nie rozumiał, że przebrał miarę tą nachalną i bandycką prywatyzacją,
albo, co jest bardzo prawdopodobne, w tym czasie już nie trzeźwiał. W tym
czasie stałego upojenia ściągnął wojsko i otoczył parlament. Kazał odciąć
elektryczności i ogrzewanie oraz wodę i telefony. Przez dwa tygodnie dziesiątki
tysięcy ludzi broniło parlamentu zwracając się przeciwko wojsku i milicji. Ta
społeczna blokada umożliwiała dostęp do parlamentu. Ludzie dostarczali
deputowanym żywność i wodę. I ten pokojowy opór codziennie rósł w siłę. Ludzi
pod gmachem parlamentu przybywało, poparcie dla Jelcyna i jego ludzi gwałtownie
spadło. Jedynym wyjściem z tej sytuacji były przyspieszone wybory i Jelcyn
skłaniał się do tego rozstrzygnięcia. (W czasie, kiedy Jelcyn rozważał
możliwość przyspieszenia wyborów, w Polsce doszło do surowego rozliczenia
Solidarności, która zdradziła społeczeństwo, aplikując mu terapię szokową tego
samego mistrza od szoku, czyli Sachsa). Doradcy jednak szybko przekonali
Jelcyna, by odstąpił od wyborów, bo poniesie klęskę i nie utrzyma się przy
władzy. Sachs i jego olbrzymia ekipa dwoili się i troili, szukając szans na dalsze utrzymanie wpływów w Rosji i sprywatyzowanie
tego olbrzymiego majątku, jaki był na wyciągniecie ręki. Wszak na tym
kontynencie jest wszystko! Ogromne pola naftowe (30% światowej ropy), gaz
ziemny (20% światowych zasobów), rudy niklu i niemal cała tablica Medelejewa.
Do tego fabryki broni (stanowiące niemal państwo w państwie i zatrudniające
miliony ludzi), systemy przekazu i łączności itd. Tu ludzie Zachodu z doktryną
Busha i teoria Friedmana mili pole do popisu, a ich mocodawcom wpływały do kasy
dziesiątki miliardów dolarów! Wsparli więc wiecznie pijanego Jelcyna potężnym
zastrzykiem dolarów im zasugerowali mu, że problem należy rozwiązać
siłowo.
Część armii było po stronie Jelcyna, który kolejny raz
podniósł im uposażenie.(Szczególnie wysokie wynagrodzenia otrzymywały wojska
Ministerstwa Spraw Wewnętrznych). Otoczył więc Jelcyn tym wojskiem i drutami
kolczastymi Biały Dom, by odciąć parlamentarzystów od pomocy i wsparcia
ludności, która dzień i noc też otaczała Biały Dom. Wiceprezydent Ruckoj,
widząc co się dzieje, uzbroił członków Dumy i nie pozwolili oni wojskowym wejść
do parlamentu, zaś tłumy zwolenników parlamentarzystów pomaszerowały na wieżę
Ostankino, żeby ogłosić Rosji i całemu światu, że naród walczy o swą wolność i
swój dorobek. Ten wielotysięczny tłum, jak później pisali dziennikarze, był bez
broni. W tłumie były kobiety i dzieci. I w momencie, gdy ludzie chcieli wejść
do stacji nadawczej wojsko Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na rozkaz Jelcyna
otworzyło ogień. Zginęło ponad sto osób z tłumu i jeden żołnierz, którego
trafiły kule odbijające się od ścian. Proces niszczenia młodej demokracji nadal
się toczył. I to proces opłacany i inspirowany przez Amerykanów.
Ten kryzys i te ofiary, jak pisał sekretarz stanu Leslie
Gelb, wywołało bezprawne rozwiązanie parlamentu przy wsparciu amerykańskich
doradców. Ludzie nie dali sobie wydrzeć dopiero co zdobytej demokracji, stąd
taki opór ludności. A Jelcyn faktycznie został rosyjskim Pinochetem: był pucz,
były ofiary, była grabież majątku narodowego i było zdeptanie demokracji.
Można tu postawić pytanie – jak to jest, że tak mocny ustój
jak komunizm, ustrój znienawidzony przez tylu ludzi, padł bez jednego
wystrzału, a „najlepszy ustrój świata” jest wprowadzany przy pomocy czołgów,
oddziałów elitarnych, helikopterów, ognia z broni lekkiej i ciężkiej itd. Wg
relacji dziennikarza z „Boston Globe” budynek parlamentu w centrum Moskwy
ostrzeliwało aż trzydzieści czołgów i wozów opancerzonych. Parlamentarzyści
wychodzili ze spalonego parlamentu gęsiego z podniesionymi o góry rękami. Na placu
leżały zwłoki kilkuset cywilów, a ponad tysiąc osób odniosło rany. Moskwa nie
widziała takiej masakry cywilnej ludności od 1917 roku, czyli od rewolucji. Wg
znawców tematu: „Aresztowano ponad dwa tysiące osób z blokady parlamentu.
Trzymano ich na stadionie dzień i noc przez wiele dni. Tak samo jak robił to
Pinochet z ludźmi u siebie w Chile w 1973 roku. Bito tych ludzi i kaleczono
dotkliwie”. Przy czym, jak piesze Kagarlicki, krzyczano do nich: „Chciało się
wam demokracji, to macie” i bito ich. Ale w Ameryce gazety pisały: „Wielkie
zwycięstwo demokracji w Rosji”, „Popieramy Jelcyna, bo tylko on jest w stanie
uczynić z Rosji państwo demokratyczne”. Sekretarz stanu Warren Christopher udał
się do Moskwy, by stanąć obok Jelcyna i Gajdara i oświadczył: „Stany
Zjednoczone raczej nie popierają rozwiązania parlamentu. Ale u was jest
sytuacja nadzwyczajna”. Na ulicach Moskwy, jak pisało „The Washington Post” i „Boston Globe”, można było usłyszeć
opinie, że Jelcyn nie tylko zgwałcił demokrację, ale że on ją rozstrzelał pod
parlamentem! A Jeffrey Sachs dalej popierał Jelcyna i palił się do prywatyzacji
jakby nic się nie wydarzyło. Po tym zamachu Rosja znalazła się pod
niekontrolowaną dyktaturą. Wszystkie ciała wybieralne zostały rozwiązane.
Trybunał Konstytucyjny też. Czołgi stały na ulicach i obowiązywała godzina
policyjna. Prawi do wypowiedzi miały wyłącznie jelcynowskie media. Co robili
wtedy wszyscy doradcy z Ameryki? To samo, co wtedy kiedy tliło się Santiago im
kiedy plunął Bagdad. Rzucili się do tworzenia Nowego Porządku Busha w Rosji. A
sam Sachs stwierdził: „Do tej pory nie było należytej terapii szokowej. Teraz
sprzyjają temu warunki. Teraz jest szansa na całkowite wprowadzenie tej
terapii”. Główny ekonomista Banku Światowego, oddelegowany do Rosji, powiedział
w wywiadzie dla „Wal, Street Journal”: „Nigdy się tak dobrze nie czułem i nie
bawiłem, jak teraz w Rosji”. A zabawa się dopiero zaczynała... Doradcy
wprowadzili cięcia budżetowe, znieśli kontrolę cen produktów żywnościowych (w
tym chleba) i przyśpieszyli prywatyzację. Zmiany wprowadzono po cichu nie
robiąc szumu w mediach, a następowały one tak szybko, że Rosjanie nie mogli za
nimi nadążyć. Ludzie w fabrykach i
zakładach nawet nie wiedzieli, że zostali sprzedani zagranicznym właścicielom.
Kopalnie przechodziły w ręce żydowskich właścicieli,bo to oni otrzymywali w
Moskwie ze swego banku pieniądze na wykupienie tych kopalń. I teraz widać już
było, że w miejsca państwa komunistycznego powstało państwo korporacyjne. Grupa
jelcynowska i doradcy amerykańscy ograbili Rosję z czego tylko się dało i co
miało jakąś wartość. Przed terapią szokową w Rosji nie było milionerów. A już w
roku 2003 na liście „Forbesa” było ich siedemnastu. To była gwardia Jelcyna,
której pozwolił on kraść do woli.
Szukacie inwestycji, która w ciągu roku może dać 2000
procent? - pytał „Wall Street Journal”- To jeździe do Rosji i tam zrobicie
kasę”.
I jechali. Nie tylko osoby prywatne. Przenosiły się nawet
całe banki. Jelcyn i jego drużyna oraz doradcy mieli tylko jednej powód do
zmartwień – gwałtowny spadek popularności Jelcyna. W sondażach wynik był
jednocyfrowy. Narastała też fala żądań przywrócenia majątku państwowego, który
jak mówiono, został rozdany zdrajcom w
niekonstytucyjnych okolicznościach. I jak zwykle w takiej sytuacji
potrzebna była wojna, żeby ukryć korupcję i grabież, a zainteresowanie ludzi zwrócić
w inną stronę. Tak więc Jelcyn rozpętał wojnę w Czeczeni i to chwilowo
wyciszyło naciski opozycji. W tej sytuacji Jelcyn zdecydował się na wybory. O
ludzi, którym sprzedał za symboliczne
sumy mienie państwowe otrzymał sto tysięcy dolarów na kampanię. W
telewizji mówiono tylko o nim i to jak z najlepszej strony. Wybory były
całkowicie pod kontrolą jego ludzi, więc o wynik się nie martwił. Po obliczeniu
głosów obwieszczono, że Jelcyn wybory wygrał. Teraz dopiero rzucili się na
pozostały majątek! Firmę naftową, porównywaną do francuskiej firmy „Total”,
sprzedano za 88 milionów dolarów, czyli za 4% jej ceny światowej. Norylski
„Nikiel” sprzedano sprzedano za 170 milionów dolarów, czyli na 6% jego
wartości. Kampanię naftową „Jukos”, która ma większe zasoby niż cały Kuwejt,
sprzedano za 309 milionów dolarów, choć miała ona roczny dochód 3 miliardy dolarów!!!. Naftowy gigant „Sidako”
został sprzedany z 130 miliony dolarów, a dwa lata później nowy właściciel
sprzedał go za prawie 3 miliardy dolarów. Największa w Rosji fabryka broni
została kupiona na trzy miliony dolarów. To tyle ile kosztuje letniskowy dom w
Aspen. Dziś na Zachodzie dorabiają legendę Michaiłowi Chodorkowskiemu mówiąc,
że siedzi w więzieniu, bo odważył się kandydować na prezydenta. Ciekawe tylko
dlaczego obrońcy Chodorkowskiego nie napiszą, że inwestowali w niego Żydzi i za
symboliczne pieniądze nabył ujęcia ropy i gazu o wartości kilka tysięcy razy
przekraczającej cenę zakupu.
Naród rosyjski został okradziony podwójnie, bo po pierwsze
wykupiono majątek Rosji za symboliczne pieniądze, a po drugie był wykupywany
przez korporacje za pieniądze państwowe.
Jedna rządowa ręka płaciła drugiej, a Jelcyn pił i zielonego pojęcia nie
miał, jakie operacje przeprowadzają chłopcy a Ameryki i jego drużyna. Wayne
Meery, który w latach 1990 – 1994 był głównym analitykiem w ambasadzie
amerykańskiej w Moskwie, przyznał, że łatwo było dokonać wyboru między demokracją
a interesami rynku w Rosji. „Wybraliśmy – mówił – uwolnienie cen, prywatyzację
przemysłu, żywiąc nadzieję, że rządy prawa i demokracja obywatelska jakoś same
potem automatycznie się rozwiną”. W tym czasie właśnie zbijano w Rosji
niewyobrażalne fortuny, a reformatorzy Jelcyna, widząc jak łatwo się wzbogacić,
sami też rzucili się do wykupu rosyjskiego majątku za symboliczne pieniądze.
Później niektórzy z nich stracili stanowiska, ale póki co, zagarnęli wszystko
co tylko się dało. Terapia szokowa, korupcja i grabieże szły ręka w rękę.
Nie od rzeczy będzie tu wspomnieć o „cudownych dzieciach” z
Harvard Russia Project. Ich zadaniem było organizować prywatyzację oraz rynek
funduszy inwestycyjnych. Okazało się, że obaj naukowcy kierujący tym
przedsięwzięciem – profesor ekonomii z Harvardu Andrei Shleifer i jego zastępca
Jonathan Hay – bezpośrednio czerpali zyski z z rynku, który tak pracowicie
tworzyli. Shleifer był głównym doradcą Gajdara do spraw prywatyzacji, a jego
żona otrzymała pierwszą licencję na otwarcie w Rosji takiego funduszu, który
był później zarządzany z biura finansowego przez rząd amerykański. Kiedy te
niedozwolone machinacje wyszły na jaw, to departament sprawiedliwości wytoczył
sprawę Harvardowi, twierdząc, ze finansowa działalność Shleifera i Haya
stanowiła pogwałcenie podpisanych przez nich umów. Harvard zapłacił największe
w swej historii odszkodowanie w wysokości 26 milionów dolarów. Shleifer i Hay
zapłacili po dwa miliony dolarów. Dziennikarze jednak pisali, że ta kara
finansowa to, to tylko 5%^ tego, co zagarnęli, więc opłaciło się im to robić. I
tu nasuwa się dręcząca, a zarazem istotna wątpliwość, dotycząca ideologów
wolnego rynku. Czy naprawdę, jak to się często utrzymuje, wierzą, ze wolny
rynek jest lekarstwem na niedorozwój gospodarczy, czy też te ich teorie służą
im do realizacji ich własnych celów i zaspakajania ich chciwości?
Rosja okazała się całkiem bezbronna wobec złodziei, na pastwę
których wystawił ją Jelcyn. Gospodarka załamała się całkowicie. Społeczeństwo,
bez owijania w bawełnę, nazywało Jelcyna zdrajcą i złodziejem, co zresztą
potwierdziły liczne fakty. Jego notowania gwałtownie spadały. A kiedy we
wrześniu 1999 roku krajem wstrząsnęła seria zamachów terrorystycznych temat
oszustw Jelcyna zeszedł na dalszy plan. Zapanował zwyczajny, ludzki strach, tak
w Ameryce, jak i w Rosji. Zabito znaną w Rosji dziennikarkę Jewgenję Albas.
Ludzie przestali czuć się bezpieczni.
W oczach Rosjan szybko stal się Jelcyn mężem stanu i
człowiekiem niezbędnym na ten okropny czas i sytuację. Nikt mu nie robił
wymówek, że przez siedemnaście lat był funkcjonariuszem KGB. Liczyło się, kto i
jak zrobi z tą panującą w Rosji anarchią porządek. Alkoholik-Jelcyn staczał się
coraz bardziej, a Putin-obrońca stał się jego idealnym następcą. Oligarchowie
widząc, że Jelcyn tonie jeszcze mu w tym pomogli. Po cichu przekazali całą
władzę Putinowi, odsuwając całkowicie Jelcyna od władzy. Jelcyn zgodził się na
to pod jednym warunkiem. Ponieważ bał się o życie swoje i życie swojej rodziny,
to zażądał gwarancji na piśmie, że nie będzie pociągany do odpowiedzialności
karnej i że nie zostanie ukarany śmiercią za rozkaz strzelania do tłumu.
W historii Rosji zapisał się Jelcyn jako skorumpowany błazen
i nieodpowiedzialny człowiek chory na alkoholizm. Jego decyzja o rozpoczęciu
wojny z Czeczenią przyczyniła się do olbrzymiej ilości ofiar ludzkich. Politycy
i historycy policzyli te straty ludzkie wynikające z polityki Jelcyna i wyszło
im, że zginęło z tego powodu ponad 100 tysięcy ludzi. Jeśli nie liczyć klęsk
głodu, epidemii czy wojny, to nigdy tak wielu ludzi nie straciło tak wiele w
tak krótkim czasie. Do 1998 roku zbankrutowało 80% rosyjskich gospodarstw
rolnych, tj kołchozów. Zamknięto 70 tysięcy fabryk, a to stworzyło masowe
bezrobocie. W połowie lat dziewięćdziesiątych już 74 miliony Rosjan żyło w
skrajnej biedzie.
W ciągu ostatnich lat, dzięki rosnącym cenom ropy naftowej i
gazu, wyciągnięto ludzi z tej nędzy. Liczba ludzi biednych jest ogromna, ale
już nie umierają z głodu. W 2006 roku władze przyznały, że jest w kraju 715
tysięcy bezdomnych dzieci. A ludzi bez dachu nad głową – jak podaje UNICEF –
jest 3,5 miliona.
wtorek, 22 kwietnia 2025
Takahashi Korekiyo, the Rotszyldowie i wojna rosyjsko-japońska, 1904–1907
Czytelniku,
By lepiej zrozumieć historię, musimy wiedzieć jak funkcjonyje finansowanie wojen. Oprócz armii kraj, który nie ma własnej siły handlowej i bankowej prędzej czy póżniej zostanie zdmuchnięty z powierzchni przez siły, które są lepiej zorganizowane.
Poniżej pewna historia, Takahashiego Korekiyo - premier Japonii w latach 1921 - 1922 i ministra finansów. W trakcie i po wojnie rosyjsko - japońskiej w latach 1904-1905 Takahashi zaciągnął zagraniczne pożyczki, które miały kluczowe znaczenie dla japońskiego wysiłku wojennego.
z: 66900 Rothschild Archive Jap-Rus War
Takahashi
Korekiyo, the Rotszyldowie i wojna rosyjsko-japońska, 1904–1907
Richard
Smethurst przypomina genezę relacji między bankami Rothschilda a jedną z
wielkich postaci w historii Japonii, Takahashi Korekiyo.
Historycy ekonomii najlepiej znają
Takahashiego Korekiyo (1854–1936) z jego antycyklicznej polityki monetarnej i
fiskalnej podczas Wielkiego Kryzysu w latach 30. XX wieku. Takahashi, który
pełnił funkcję gubernatora banku centralnego, premiera i siedmiokrotnie
ministra finansów w latach 1913-1936, kiedy to został zamordowany, zdewaluował
jena, obniżył stopy procentowe, zwiększył podaż pieniądza i rozpoczął znaczące
finansowanie deficytu w latach 1931–1932, pięć lat przed opublikowaniem przez
Johna Maynarda Keynesa jego przełomowej Ogólnej teorii zatrudnienia,
oprocentowania i pieniądza. Polityka Takahashiego była tak skuteczna w
kierowaniu ożywieniem gospodarczym Japonii, że jeden z jego biografów, Goto¯
Shin’ichi, nazwał go „Japońskim Keynesem”.₁
Takahashi, który rozpoczął naukę języka
angielskiego w wieku dziesięciu lat z amerykańskimi misjonarzami w Jokohamie,
zbudował swoją udaną karierę biurokratyczną i polityczną na podstawie
znajomości podstawowego języka obcego tamtych czasów. Urodzony jako nieślubne
dziecko artysty dworu szoguna i 15-letniej pokojówki, Takahashi został
adoptowany jako niemowlę do najniższej rangi klasy wojowników. W związku z tym,
Takahashi otrzymał bardzo mało formalnego wykształcenia – nie mamy żadnych
dowodów na to, że w ogóle uczęszczał do szkoły. Chociaż mamy list do jego
rodziców z San Francisco, napisany, gdy miał 14 lat, nie wiemy, gdzie nauczył
się czytać i pisać po japońsku. Umiejętność mówienia potocznym angielskim była
kluczem do jego awansu społecznego. Swoją pierwszą pracę, jako instruktor
języka angielskiego w Daigaku nanko¯, poprzednikowi Cesarskiego Uniwersytetu w
Tokio, rozpoczął w 1869 r., ucząc starszych i lepiej wykształconych
przełożonych w hierarchii samurajów. W latach 70. XIX wieku, będąc jeszcze
nastolatkiem, Takahashi był tłumaczem Davida Murraya, amerykańskiego doradcy
rządu Meiji, i pomógł przetłumaczyć Czysta Teorię Współczesnego Handlu Alfreda
Marshalla. W latach 80s. XIX wieku napisał, a następnie po roku badań w Stanach
Zjednoczonych i Europie przepisał pierwsze japońskie prawa autorskie i
patentowe, pełnił funkcję komisarza założycielskiego urzędu patentowego swojego
kraju i zarządzał jednym z pierwszych japońskich przedsięwzięć przemysłowych za
granicą, (upadłą) kopalnią srebra w Peru. W latach 90. XIX wieku, jako
początkujący bakier centralny, pomógł w procesie wejścia Japonii do złotego
standardu. Podczas wojny z Rosją w latach 1904–1905, sprzedał w Londynie i
Nowym Jorku japońskie obligacje wojenne o wartości 82 milionów funtów, co
stanowiło prawie połowę kosztów wojny, brytyjskim, amerykańskim, a później
niemieckim inwestorom. Po wojnie w latach 1905–1907, wynegocjował w Europie
emisję obligacji o wartości 48 milionów funtów więcej, głównie za pośrednictwem
londyńskich i paryskich Rotszyldów. W latach 1906–1915, kolejno jako
wicegubernator, a następnie gubernator Banku Japonii, minister finansów i
przywódca partii politycznej, starał się ograniczyć wydatki rządowe, aby
uniknąć niewypłacalności Japonii w związku z obligacjami wojennymi – wysiłki te
obejmowały sprzeciw wobec nacjonalizacji kolei w 1906 r., dodania dwóch dywizji
do armii w 1912 r. i niesławnych dwudziestu jeden żądań wobec Chin w 1915 r. Po
wojnie, jako minister finansów i premier, Takahashi próbował przekazać znaczną
część władzy władz centralnych samorządowi lokalnemu i odegrał kluczową rolę w
dojściu do władzy japońskich partii politycznych. Przez drugą połowę swojej
kariery, Takahashi odważnie walczył o cywilną kontrolę nad armią i marynarką
oraz przeciwko nadmiernym wydatkom wojskowym, co doprowadził do jego
zamordowania przez młodych oficerów w 1936 roku.²
Tematem tego eseju jest jeden rozdział
z fascynującego życia Takahashiego: jego kontakty z rodziną Rotszyldów w latach
1904–1907. Gdzie indziej pisałem o wysiłkach Takahashiego, aby sprzedać
japońskie obligacje wojenne w latach 1904–1905, więc pozwólcie, że w tym
temacie będę
Pierwsza seria japońskich obligacji
wojennych, na „warunkach kolonialnych” – 10 milionów funtów po 6 procentach,
cena 93½, przy czym Japończycy otrzymali 90, ale spłacili 199, tylko na siedem
lat, z cłami jako zabezpieczeniem, trafiła do sprzedaży na początku maja bez
pomocy Rotszylda. Głównym motorem napędowym był Jacob Schiff, starszy partner Kuhn,
Loeb, którego firma została wciągnięta do konsorcjum Parr’s Bank i Banku
Hongkongu i Szanghajskiego przez Lorda Revelstoke i podejrzanego Ernesta Cassela,
którego rola w tej sprawie wydaje się znacząca ale trudna do udokumentowania. Motywacja
Schiffa do zgody na objęcie połowy japońskich obligacji wojennych była taka
sama, jaką według Takahashiego kierowali się Rotszyldowie, chcąc pozostać na zewnątrz: chęć pomocy rosyjskim
Żydom.
Japoński rząd szybko stwierdził, że
pierwsza pożyczka nie zaspokoiła jego zapotrzebowania na fundusze zewnętrzne i
pod koniec października 1904 r. wyemitował obligacje o wartości 12 mln funtów
więcej, na jeszcze gorszych warunkach niż w maju: sześć procent na siedem lat,
a Japonia miała otrzymać 86½ za każde spłacone 100. Chociaż nazwisko Rotszyld
pojawia się kilkakrotnie w dzienniku Takashiego między majem a listopadem,
Rotszyldowie również nie uczestniczyli w tym konsorcjum pożyczkowym. Takahashi napisał
w swoim dzienniku pod data 26 października, czyli tego samego dnia, w którym
druga partia obligacji trafiła na rynek: „On (Mitchell) pokazał mi list Charlesa
Rotszylda (młodszego syna lorda Rotszylda). Odpowiedź dla Sir Marcusa, że Marcus
musiał go źle zrozumieć, kiedy rozmawiali przez telefon. Że tym razem nie
zaciągnie pożyczki japońskiej, ale nie widzi powodu, dla którego nie mieliby
mieć obligacji japońskich w przyszłości”.6 Powiedziawszy to, Rotszyldowie nie wzięli
udziału w dwóch innych emisjach obligacji wojennych rządu japońskiego, w
kwietniu i lipcu 1905 r., w których, jak poprzednio Kuhn Schiff, Loeb w Nowym
Jorku był największym gwarantem. 29 sierpnia w Portsmouth w stanie New
Hampshire, hrabia Serge Witte z Rosji i minister spraw zagranicznych Japonii Komura
Jutarô podpisali traktat pokojowy kończący wojnę. Ledwie atrament wysechł,
Tokio wysłało telegram do Takahashiego w Londynie: „Negocjacje pokojowe zostały
zakończone bez odszkodowania. Będziemy musieli wyemitować dwieście lub trzysta milionów
jenów (dwadzieścia lub trzydzieści milionów funtów) w obligacjach, aby
zreorganizować nasze zaległ obligacje. Proszę zebrać opinie finansistów, póki
nasza popularność jest wysoka, i złożyć nam raport”.7 To właśnie w
tym momencie, czyli po zakończeniu wojny, Rotszyldowie w końcu wkroczyli na
centralną scenę.
We wrześniu Takahashi udał się do Paryża, aby porozmawiać z francuskimi finansistami i urzędnikami rządowymi. Będąc tam, Takahashi, z listem polecającym od Lorda Rotszylda i Alfreda, odwiedził swoich paryskich kuzynów, którzy zgodzili się wziąć udział w japońskiej emisji obligacji, aby umożliwić im reorganizację ich długów wojennych, jeśli londyńska gałąź rodziny również weźmie w niej udział. Lord Rotszyld wahał się, ponieważ, jak napisał do Paryża, „podczas wojny londyńscy bankierzy nie włączyli nas do swojej grupy i udało im się skutecznie wprowadzić duże emisje.
…Nie otrzymaliśmy od Associated Banks
takiego wynagrodzenia, na które, jak sądzimy, powinniśmy byli nalegać”.9
20 grudnia Takahashi opuścił Londyn i
wrócił do Japonii. Przed jego wyjazdem jego główni londyńscy sponsorzy, Parr’s
Bank i HSBC, zorganizowali pożegnalną kolację w hotelu Savoy. Chociaż nie mamy
sprawozdania z kolacji, mamy zdjęcie uczestników, wspaniale ubranych w białe
krawaty i fraki, zrobione tuż po posiłku. Wśród 26 mężczyzn na zdjęciu byli Sir
Thomas Jackson, Cameron, Charles Addis, I A.M. Townsend z HSBC, Whalley i inni
urzędnicy Parr’s Bank, Carl
Bez
wątpienia wiesz, że pan Jacob Schiff opuścił Nowy Jork jakiś czas temu, aby
udać się na zasłużone wakacje, a może po to, aby opuścić Nowy Jork w
oczekiwaniu na pytania dotyczące kolei prezydenta Roosevelta. Jakkolwiek by
było, pan Schiff odbył triumfalną podróż prywatnym wagonem, z wszelkimi
luksusami na różnych liniach kolejowych, którymi jest zainteresowany, popłynął
dużym parowcem do Jokohamy i był mile widzianym i bardzo szanowanym gościem w
Tokio. Naturalnie, pośród kadzidła, które wylano na jego oddaną głowę, był on
zupełnie nieświadomy tego, co działo się w domu lub w Europie, a prawdopodobnie
jedyną osobą, od której otrzymuje informacje, jest jego siostrzeniec Warburg z Hamburga,
który przypomina żabę z bajki i jest przepełniony próżnością i wiarą we własną
władzę nad rynkami europejskimi…
Ale jednocześnie listy Lorda Rotszylda
wyrażają szczere zaufanie do Takahashiego i niemal naiwną wiarę w japoński
rząd. Lord Rotszyld nieustannie starał się rozwiać wszelkie obawy, jakie jego
paryscy kuzyni mogli mieć co do finansowej wiarygodności Japonii, tak że pod
jego przywództwem obie grupy Rotszyldów objęły przywództwo w tym, co miało stać
się japońskimi pożyczkami z marca 1907 roku. 10
Korespondencja między dwiema gałęziami
rodziny Rotszyldów na temat japońskich obligacji trwała prawie rok, aż do ich
ostatecznej emisji w 1907 r. Na przykład, 8 maja 1906 roku, Lord Rotszyld
napisał, że powiedział Takahashiemu, że zareagują, gdy „nadejdzie sprzyjający
moment”, ale że taki moment jest mało prawdopodobny przed „kwietniem przyszłego
roku”. Dopiero od lutego 1907 r., po tym jak Takahashi wrócił do Europy na
ponad pół roku, korespondencja pokazuje, że emisja obligacji zaczyna nabierać
kształtu.
Takahashi nalega na obligacje
czteroprocentowe, ale Rotszyldowie odpowiadają pięcioprocentowymi. Takahashi pyta,
dlaczego Japonia miałaby płacić pięć procent, a Chiny i Syjam mniej. Francuski
minister spraw zagranicznych mówi Takahashiemu, że martwi się napięciami między
Japonią a Rosją. Paryż chce, aby stopa procentowa i cena obligacji zostały
ustalone w Londynie. Japoński rząd chce
również zaangażowania Nowego Jorku i Niemiec. Do 28 lutego negocjacje wydają
się zbliżać do skutku: będą to obligacje pięcioprocentowe, ale z niższą
prowizją dla ubezpieczyciela i wyższą ceną niż wcześniejsze obligacje
japońskie. I wreszcie 1 marca Lord Rotszyld donosi, że „Pan Takahashi jak
zwykle zachowywał się podziwu godnie; oczywiście sprzeciwy, które początkowo
podniósł, były w pełni uzasadnione”. 7 marca kontynuuje, że „Japończycy są
niezwykłym narodem, udowodnili swoją wartość na lądzie i morzu, a ich
przedstawiciel finansowy, pan Takahashi, zasługuje na najwyższe pochwały za to,
że postawił finanse kraju na tak solidnych i stabilnych podstawach”, a 8 marca,
że „wszystkie przygotowania do japońskiej pożyczki są poczynione, a prospekty
zostaną wydane dziś po południu i sądząc po pozorach, spodziewam się, że
pożyczka okaże się wielkim sukcesem”.11
6 marca 1907 r. Arthur J. Fraser z
Parr’s Bank, A.M. Townsend z HSBC, T.S. Nishimaki z Banku Yokohama Specie,
prawnik Albert Bright reprezentujący londyńskich Rotszyldów, F. Heinrich
reprezentujący paryskich Rotszyldów, oraz Takahashi reprezentujący japoński
rząd podpisali umowę o emisji obligacji skarbowych o wartości 23 milionów
funtów, połowę w Londynie, a połowę w Paryżu, po 5 procentach, z ceną emisyjną
99½ funtów – prawie parytetową – i w przeciwieństwie do pożyczek wojennych, bez
zabezpieczeń. Zwykłe konsorcjum plus Rotszyldowie wyemitowali 11,500,000
milionów funtów w Londynie; paryscy Rotszyldowie poręczyli całą emisję paryską;
Nowy Jork został całkowicie pominięty. Ponieważ banki wyemitowały obligacje z
1904 r. po 6 procentach i po cenach sprzedaży 93½ i 90½, oszczędności były
ogromne. Toshio Suzuki szacuje, że rząd japoński zmniejszył same odsetki o
220,000 funtów (ponad dwa miliony jenów) rocznie dzięki tej emisji obligacji.12
7 maja Lord Rotszyld napisał do Paryża:
„Możemy szczerze pogratulować wam spodziewanego, satysfakcjonującego
zakończenia francusko-japońskiego porozumienia. Zawsze mieliśmy wielkie
zaufanie do Japonii, zaufanie do ich potęgi militarnej i morskiej, którą ostatnia
wojna w pełni uzasadniła, zaufanie do zasobów ich kraju i jeszcze większe
zaufanie do mądrości japońskich władców…”13. Chociaż Lord Rotszyld i
Alfred poznali Takahashiego, gdy przybył do Londynu wiosną 1904 roku, „zawsze”
zaczęło się dopiero w listopadzie 1905 roku, czyli po pokoju, gdy ryzyko
pożyczania Japonii zostało znacznie zmniejszone. Takahashi powrócił do Japonii
10 maja 1907 roku triumfalnie. 23 marca, zanim opuścił Londyn, rząd w Tokio
nadał mu tytuł barona Takahashi. W roku 1919, podczas swojej drugiej kadencji
jako minister finansów, został wicehrabią, zanim zrezygnował z tytułu szlacheckiego,
aby kandydować do niższej izby parlamentu podczas demokratyzującej przerwy w
Japonii w latach 20s. XX wieku.
Richard Smethurst jest profesorem historii Japonii na Uniwersytecie w
Pittsburghu. Pisał i wygłaszał wykłady na temat Takahashiego w Japonii, Hong
Kongu, Europie, Wielkiej Brytanii i Ameryce Północnej. Jego biografia
Takashiego, Takahashi Korekiyo: Od zwykłego żołnierza do Keynesowskiego Ministra Finansów,
ukaże się w serii Centrum Azjatyckiego Uniwersytetu Harwardzkiego w roku 2007. Eseje
na temat Takahashiego pojawiają się również w książkach wydawanych przez
Wydawnictwo Uniwersytetu Cambridge, I.B. Tauris, i Bibliotekę Japońską w
Wielkiej Brytanii, a także w okazjonalnych seriach Centrum Suntory w
Londyńskiej Szkole Ekonomicznej.
u w a g i
1 Goto¯
Shin’ichi, Takahashi Korekiyo – Nihon no Keinzu (Takahashi Korekiyo – japoński
Keynes) (Tokio: Nihon keizai shinbunsha, 1977).
2
Zob. Smethurst, „Samouk biurokrata: Takahashi Korekiyo i polityka
gospodarcza w okresie Wielkiego Kryzysu”, w Nauka w prawdopodobnych
miejscach: odmiany praktyk w Japonii, wy. John Singleton (Cambridge: Wydawnictwo
Uniwersytetu Cambridge, 1998), s. 226–38; „Polityka fiskalna Takahashi Korekiyo
i wzrost militaryzmu w Japonii w okresie Wielkiego Kryzysu”, w Punkty
zwrotne historii Japonii, wyd. Bert Edström (Richmond VA: Biblioteka
Japonii, 2002), s. 163–79; „Polityka gospodarcza Takahashi Korekiyo w okresie
Wielkiego Kryzysu i jej korzenie w epoce Meiji”, w Polityka i gospodarka w
przedwojennej Japonii (Londyn: Centrum Suntory, Londyńska Szkoła Ekonomii i
Nauk Politycznych, 2000), s. 1–24; oraz Takahashi Korekiyo: Od zwykłego
żołnierza do Keynesowskiego Ministra Finansów (Cambridge, MA:
Centrum Studiów Azjatyckich Uniwersytetu Harvarda, 2007).
3
„Takahashi Korekiyo i zwycięstwo Japonii w wojnie
rosyjsko-japońskiej, 1904–5”, w Brytania i Japonia w Dwudziestym Wieku: Sto
lat handlu i uprzedzeń, wyd.
Philip Towle i Nobuko
Margaret Kosuge (Londyn: I.B. Tauris, 2007).
4 Dziennik (12 kwietnia,
13 kwietnia). Chociaż Takahashi bardzo dbał o pisanie listów po angielsku (por.
jego obszerną korespondencję z Jacobem Schiff w latach 1906-1920), dziennik
został napisany wyłącznie na jego własny użytek i jest pełen skrótów, błędów
ortograficznych
i solecyzmów.
Jego słowa pozostały
niezmienione.
5 Dziennik (22 kwietnia, 3 maja).
6
Dziennik (26 października).
7 Takahashi Korekiyo, Takahashi
Korekiyo jiden (Autobiografia Takahashiego Korekiyo) (Tokio: Chûô kôron
1976), s. 277.
8 ral 000/401, listopad 1905 r.
9 ral
000/401, listopad 1905 r.
10 W sprawie
zaufania do Takahashiego i Japonii patrz ral xi/130a/0, listy z 25, 26, 29
stycznia i 12 lutego 1906 r.; w sprawie listu „oddanej głowy” patrz xi/130a/0/,
list z 7 maja
1906 r.
11 ral xi/130a/0/,
list z 8 maja 1906 r.; xi/130a/1/, listy z 18, 25, 26, 28 lutego oraz 1, 7 i 8 marca
1907 r.
12 Umowę,
Rozporządzenie Cesarskie nr 23 zatwierdzające pożyczkę oraz instrukcje Ministra
Finansów w Tokio dla Takahashiego i ambasadora Komury w Londynie można znaleźć
w dokumencie ral 000/401, marzec 1907 r.; Toshio Suzuki, Japońskie pożyczki
rządowe na londyńskim rynku kapitałowym w latach 1870–1913 (Londyn: Wydawnictwo
Athlone, 1994), s. 134–136.
13 ral xi/130a/1/, list z 7 maja 1907 r.
dr Jerzy Jaskowski Kształcenie pożytecznych idiotów
poniedziałek, 21 kwietnia 2025
czwartek, 17 kwietnia 2025
Rudolf Wiesner jedna z wielu prowokacji – prowokacja niemiecka, a zwolniony dzięki osobistej interwencji ambasadora brytyjskiego
Czytelniku,
Cała nasza historia jest cała zakłamana, ale do dziś nie nauczyliśmy
się wyciągać lekcji z prowokacji i ustawek, które mają więcej niż jeden poziom,
który widzą wszyscy. Poniżej jedna mała
historia. Jest ona związana ze zdarzeniem i osobą Rudolfa Wiesnera.
Urodził się w 1890 w Aleksandrowicach – obecnie dzielnicy
Bielska-Białej, a wówczas odrębnej wsi – jako syn ubogiego robotnika w
przędzalni Andreasa Wiesnera i Marianny z domu Gura. Uczęszczał do szkoły
ludowej w Aleksandrowicach, a następnie do szkoły realnej w Bielsku, gdzie zdał
maturę w 1910. Później studiował inżynierię lądową na politechnice w Grazu.
Podczas I wojny światowej walczył jako ochotnik, dochodząc do stopnia
porucznika i funkcji komendanta baterii. W 1920 zakończył studia, uzyskując dyplom
w dziedzinie: statyka. Pracował później jako nadinżynier w firmie budowlanej
potomków Carla Korna, a w 1929 otworzył własne biuro. W 1921 ożenił się z Freyą
z domu Schoppa, z którą miał dwójkę dzieci: Jörga (1926–2005) i Lore (1928–?).
W działalność polityczną angażował się od początku lat 20.
Był członkiem Deutschbundu, a w 1921 wraz z Theodorem Schoppą współzakładał
Niemieckie Stowarzyszenie Narodowosocjalistyczne dla Polski (Deutscher
Nationalsozialistischer Verein für Polen) którym od 1923 kierował. Na jego
bazie powstała w 1931 Partia Młodoniemiecka w Polsce (Jungdeutsche Partei in
Polen) z Wiesnerem na czele. Od 1922 zasiadał w Radzie Gminnej Bielska,
uzyskując mandaty kolejno z ramienia Niemieckiego Zjednoczenia Wyborczego
(1922), Niemieckiego Bloku Wyborczego (1925), Niemiecko-Społeczno-Bloku
Wyborczego (1929) i w końcu Partii Młodoniemieckiej w Polsce (1934). Po tych
ostatnich wyborach został od marca 1935 jednym z dwóch zastępców burmistrza
Wiktora Przybyły. Startował też bez powodzenia w wyborach do Sejmu w 1922[9] i
1930, natomiast w 1935 został z nominacji Prezydenta RP senatorem IV
kadencji.
Partia Młodoniemiecka w Polsce budowana była przez Wiesnera
na zasadzie wodzostwa i bezpośrednio naśladowała NSDAP. Wiesnera nazywano
„führerem” i witano w sposób podobny Hitlerowi. Członkowie partii aktywnie
współpracowali z wywiadem III Rzeszy. Jedną z planowanych prowokacji
przygotowanych przed wybuchem II wojny światowej – podobnych do prowokacji
gliwickiej – był zamach bombowy na willę Rudolfa Wiesnera przy ulicy
Sobieskiego na Górnym Przedmieściu. Akcję udaremnił polski kontrwywiad 24 sierpnia
1939. Sam Wiesner został jako podejrzany o zdradę stanu aresztowany 15 lub 16
sierpnia 1939, a następnie po pięciu lub dziesięciu dniach zwolniony dzięki
osobistej interwencji ambasadora brytyjskiego. Udał się do Gdańska, gdzie wydał
oświadczenie przeciwko prześladowaniom bielskich Niemców.
Z: Bielsko-Biała w latach 1918-2009 Tom IV
Po wybuchu wojny i zajęciu Bielska przez wojska niemieckie
Wiesner powrócił do miasta, gdzie brał udział w rozmaitych manifestacjach i
wygłaszał okolicznościowe przemówienia. 20 września został przyjęty przez
gauleitera prowincji śląskiej Josefa Wagnera i odznaczony Odznaką Złotą Partii.
Popularność i ambicje Wiesnera nie znalazły jednak oddzwierciedlenia w rozwoju
kariery w hitlerowskim aparacie partyjnym, który stawiał na działaczy z głębi
Niemiec, Pełnił natomiast funkcje w SS, od 1 maja 1940 w stopniu oberführera.
Za zasługi otrzymał w dzierżawę majątek w okolicach Oświęcimia. Pod koniec
wojny kierował budową umocnień w rejonie Cieszyna.
Po wojnie wyjechał do Fritzlar w Hesji, gdzie prowadził biuro
architektoniczne pod fałszywym nazwiskiem Rudolf Wendtorf, podając się za
przesiedleńca z Opawy. W grudniu 1965 ukazał się artykuł w dzienniku Bild
ujawniający w atmosferze skandalu prawdziwą tożsamość Wiesnera. Miał on ze
strachu przed wydaniem do Polski przygotować oszustwo w porozumieniu z żoną,
która zgłosiła go jako osobę zaginioną i pobierała rentę, podczas gdy w
rzeczywistości małżonkowie spotykali się potajemnie. Zmarł w wieku 84 lat.
Czy podobne zdarzenia nie mają miejsca? Czy my jesteśmy po
właściwej stronie? Czy nie wstawiono nas po raz kolejny na minę? Czy ta banda
matołów ze sztabu generalnego cokolwiek rozumie z naszej historii?