środa, 2 września 2020

Bitwa pod Warszawą - Głos faktów i dokumentów historycznych Selman - Piłsudski wtedy i dziś Kalksztajn - Kaczyński

 

Płk. dypl. R. M.

 

 

 

 

 

 

Bitwa pod Warszawą

Głos faktów i dokumentów historycznych

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Płk. dypl. R. M.

 

 

 

Bitwa pod Warszawą

Głos faktów i dokumentów historycznych

 


BITWA pod Warszawą w 1920 roku należy w historii wojen do całkowicie wyjątkowych operacji. Zakończyła ona zwycięsko kampanię, którą rozpoczął ówczesny naczelny wódz, Józef Piłsudski tzw. „wyprawą kijowską” w dniu 25 kwietnia 1920, oparłszy ją na całkowicie błędnych podstawach.

 

Fatalna wyprawa

Wyprawa kijowska opierała się na zupełnie fałszywej ocenie przeciwnika i zupełnym zlekceważeniu zasad operacyjnych, obowiązujących na teatrze wojennym polsko-rosyjskich zmagań, na którym front północny, a nie południowy, stanowił zawsze o rozstrzygnięciu kampanii.

To odwrócenie znaczenia obu wymienionych frontów i w konsekwencji skoncentrowanie głównych sił polskich na froncie ukraińskim, a pozostawienie na froncie północnym zbyt słabych sił, któreby mogły przez czas określony przeciwstawiać się skutecznie natarciom armii czerwonej (siedzącej swoimi głównymi siłami na rozstrzygającym wojnę kierunku Smoleńsk — Warszawa), spowodowały niepowodzenie kampanii oraz trzymiesięczny odwrót armii polskiej.

 

Mogę bić!...

Czerwone wojska osłonowe na froncie ukraińskim celowo cofały się przed frontowym atakiem Piłsudskiego tak, że główne siły polskie bez większego wysiłku zajęły Kijów w dniu 8 maja 1920 roku.

Piłsudski, wciągany w matwię i próżnię strategiczną, nie orientował się wcale, że wiąże swoje główne siły w rejonie i zbyt odległym i ekscentrycznym. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że przy braku odpowiedniej komunikacji i możliwości szybkich transportów, nie będzie w stanie na czas interweniować na odcinku głównym w wypadku, gdyby armia czerwona pod dowództwem Tuchaczewskiego zagroziła temu frontowi. Nie liczył się on także z tym oczywistym faktem, że w razie uderzenia głównych sił czerwonych na północy i zagrożenia bezpośrednio Warszawie, Tuchaczewski wcześniej osiągnie stolicę, aniżeli Piłsudski zdąży ze swoją interwencją 
i z przerzuceniem sił z południa ku północy.

 

Piłsudski nie tylko nie żywił żadnych obaw i wątpliwości operacyjnych, maszerując ,,zwycięsko” ku Kijowowi, lecz przeciwnie z pychą wojskowego dyletanta 
i kresowego panka, oświadczył do zebranych w Żytomierzu dziennikarzy zagranicznych, że może bić bolszewików: „gdzie chce, jak chce i kiedy chce” (wywiad m. in. w londyńskim „Daily Mail”).

 

Odwrót

Tymczasem, po związaniu głównych sił polskich w rejonie Kijowa, armia czerwona podejmuje generalną kontrofensywę na całym froncie. Przerzucenie zaś dobrze zorganizowanej armii konnej Budiennego na tyły, powoduje panikę oraz odwrót frontu południowego, pod dowództwem gen. Rydza-Smigłego, podczas gdy naczelny wódz, Józef Piłsudski, chyłkiem opuszcza Kijów i wraca do Warszawy.

Równocześnie, pod uderzeniem przeważających sił Tuchaczewskiego na północy, również gen. Szeptycki, dowódca frontu północno-wschodniego, zmuszony jest do odwrotu, mając ruchliwy korpus konny Gay Hana na swoim północnym skrzydle.

Z konieczności i generał Sikorski, dowódca Grupy Poleskiej, która stanowiła wiązadło strategiczne obu frontów, zmuszony jest do wydania rozkazu odwrotowego.

 

Bolszewicy prą ku zachodowi

W ten sposób operacyjnie nieopatrzna wyprawa kijowska, zamiast się zamknąć, jak Piłsudski sądził, w ramach Ukrainy, umożliwiła Moskwie podjęcie oddawna przez nią planowanej ofensywy czerwonej ku zachodowi.

Czerwony Kreml doskonale orientował się w zamiarach Piłsudskiego i wiedział o zawartym przez niego tajnym układzie z uchodźcami ukraińskimi i gruzińskimi. Moskwa grała z Piłsudskim na zyskanie na czasie w celu ostatecznego zlikwidowania w międzyczasie wojsk białych Kołczaka i Denikina.

Uchwyciwszy w swoje ręce polskich wywiadowców, działających z ramienia Piłsudskiego na terenie Rosji — Moskwa umiejętnie kierowała ich informacjami, które miały za cel wprowadzenie Piłsudskiego w błąd. Stąd naczelny wódz polski miał całkowicie fałszywy obraz sytuacji wewnętrznej rosyjskiej, a co więcej uwierzył, że główne siły armii czerwonej koncentrują się na Ukrainie.

Wbrew wszelkiej logice operacyjnej i wbrew ostrzeżeniom wybitnych generałów, a w szczególności generała Szeptyckiego, Piłsudski przyjmuje absurdalne doniesienia swoich wywiadowców jako prawdziwe i nakazuje również koncentrację głównych sił w kierunku, na Kijów.

 

Przewaga operacyjna i polityczna

W ten sposób, dzięki zręcznej grze Moskwy, obie planowane ofensywy, polska i rosyjska, zbiegają się w czasie i krzyżują, z tą jednak zasadniczą różnicą, że ugrupowanie polskich sił jest całkowicie błędne i operacyjnie zgubne i że Piłsudski z miejsca traci swobodę działania operacyjnego, a inicjatywa operacyjna przechodzi w ręce Moskwy.

Pomijając fakt przewagi liczebnej (a to 5 milionów armii czerwonej wobec 600 000 armii polskiej) planowana inwazja Zachodu została znakomicie wobec świata zachodniego zakamuflowaną, gdyż nie Rosja „demokratyczna”, lecz „imperialistyczna” Polska miała się okazać agresorem.

W ten sposób nie na czasie podjęta wyprawa kijowska spowodowała nie tylko klęskę wojskową ale także i polityczną, ponieważ Polska została na terenie międzynarodowym całkowicie izolowaną 
i tylko Francja pozostała Polsce wierną  w jej ciężkim i groźnym położeniu.

 

Rezygnacja Piłsudskiego

Omal, że równocześnie z dniem wkroczenia Piłsudskiego do Kijowa rozpoczyna się bezustanny odwrót armii polskiej na całym froncie. Nieustanne i przeważające ataki armii czerwonej, mimo bohaterskich wysiłków żołnierza polskiego, groziły armii polskiej całkowitą likwidacją, otwarciem nie tylko drogi do Warszawy, ale i dalszego pochodu ku niespodziewającemu się niczego Zachodowi.

Piłsudski oraz naczelne dowództwo polskie straciło wiarę w możność naprawienia sytuacji wojennej. Naczelny wódz polski okazał się niezdolnym do powzięcia jakiejkolwiek skutecznej decyzji operacyjnej w celu zorganizowania oporu wojsk polskich i przywrócenia równowagi operacyjnej na froncie. Miarą tej bezradności i przyznaniem się do poniesionej klęski był fakt, że Piłsudski złożył na ręce nowego premiera Rządu Obrony Narodowej, Wincentego Witosa, rezygnację ze stanowiska naczelnego wodza.

 

Witos i gen. Rozwadowski na widowni

I dlatego to — bitwa pod Warszawą, a względnie nieco wcześniejsza bitwa nad Bugiem mają tak doniosłe znaczenie zarówno dla Polski samej jak i dla świata zachodniego. Są one wojskowo związane omalże wyłącznie z nazwiskiem genialnego organizatora zwycięstwa operacji warszawskich, generała Tadeusza Rozwadowskiego, a politycznie  z nazwiskiem Wincentego Witosa, wielkiego chłopa polskiego.

Generał Rozwadowski, który przejął na siebie tragiczny spadek po Piłsudskim, chciał i umiał wykuć z oczywistej klęski wojskowej zwycięstwo polskiej idei operacyjnej, z nadludzkim wysiłkiem przywrócił równowagę strategiczną frontu na drodze planowego skoncentrowania jeszcze na czas głównych sił polskich na froncie północnym.

Wincenty Witos przy jedności działania wszystkich stronnictw i ich ówczesnych przywódców, w rzędzie których w szczególności zasługuje na podkreślenie rola polskiego socjalisty i wicepremiera, Ignacego Daszyńskiego, — chciał i umiał zorganizować wszystkie elementy niezbędne dla zorganizowania oporu i ostatecznego zwycięstwa na polu bitwy.

Taką jest ogólna charakterystyka kampanii polsko-rosyjskiej, której obrazem był zwycięski pochód nacierającej armii czerwonej i wymuszony odwrót armii polskiej aż do linii Bugu.

Bitwa wydana przez generała Rozwadowskiego nad Bugiem stała się punktem zwrotnym w kampanii polsko- rosyjskiej i umożliwiła przegrupowanie do rozstrzygającej bitwy pod Warszawą.

 

Widmo Linii Curzona

Ażeby lepiej zrozumieć wypadki polityczne i wojskowe, które towarzyszyły wysiłkom rządu Obrony Narodowej i pracom generała Rozwadowskiego oraz trudności i atmosferę, w których się rodziły koncepcje obu bitew w czasie odwrotu i zamieszania na polu bitwy oraz zaskoczenia i przerażenia społeczeństwa polskiego, trzeba przypomnieć sobie, że Piłsudski i rząd Władysława Grabskiego, który w krytycznym momencie został zastąpiony przez Rząd Obrony Narodowej na czele z Witosem nie widząc możliwości odwrócenia karty wojennej, zwrócił się do państw zachodnich z prośbą o interwencję w celu zawieszenia broni i rozpoczęcia pertraktacji pokojowych z Rosją.

I wtedy to premier angielski, Lloyd George, na słynnej konferencji w Spa nawraca do koncepcji tzw. Linii Curzona, jako linii rozejmowej, która to linia w praktyce miała się stać nową granicą polsko-rosyjską.

Jak beznadziejną musiała się wówczas przedstawiać sytuacji wojskowa i polityczna, dowodzi fakt, że Piłsudski był skłonny do przyjęcia tej granicy.

Na szczęście Moskwa, mając inne zamiary aniżeli zatrzymanie się na linii Bugu, w ciągnących się rozmowach z przedstawicielami Zachodu, ostatecznie odrzuciła interwencję Aliantów  i oświadczyła gotowość wszczęcia pertraktacji rozejmowych, ale tylko i wyłącznie bezpośrednio z Polską.

Stanowisko Moskwy, planującej dalszy pochód ku Zachodowi, było jasne.

Licząc na szybkie zwycięstwo armii i przekroczenie Bugi — Moskwa stale odkładała terminy podjęcia rozmów rozejmowych.

 

Nie kapitulujemy

W tę atmosferę kapitulacji i niewiary w zwycięstwo, nowy rząd Obrony Narodowej wnosi ze sobą ducha oporu i wiary w ostateczne zwycięstwo w oparciu o cały naród.

Generał Rozwadowski, żywiąc całkowicie to samo przekonanie i ciesząc się pełnym zaufaniem nowego premiera, oświadcza mu, że podejmuje się zreorganizowania sił polskich, które zasilone gorącym nowym elementem ochotni czym, odzyskają ducha bojowego i wiarę w zwycięstwo, co pozwoli mu na czas przeprowadzić przegrupowanie zanim by armia czerwona stanęła u bram Warszawy. W miejsce dotychczasowej bezplanowości i improwizacji generał Rozwadowski odrzuca strategię partyzancką i oświadcza, że na drodze planowej organizacji oporu i na zasadach obowiązujących zresztą prowadzenie wojny regularnej, przywróci równowagę operacyjną frontu i sięgnie śmiało po zwycięstwo. Przewadze liczebnej, pędzonego do boju, żołnierza czerwonego, pragnie gen. Rozwadowski przeciwstawić przede wszystkim ofiarnego i bohaterskiego ducha narodu. Wierzył on, że żołnierz polski, należycie dowodzony na polu bitwy, przewagę liczebną przeciwnika znakomicie wyrówna. Nie mniej domaga się on podniesienia stanu armii o 200 tys., licząc głównie na element ochotniczy.

Jedność narodowa

Generał Rozwadowski, mając całkowite poparcie Rządu Obrony Narodowej, który wszystkie swoje wysiłki podporządkował jednemu naczelnemu celowi, uzyskania zwycięstwa, całkowicie oddał się trudnemu zadaniu wykucia go na polu bitwy.

Na bok odsunięto wszelkie animozje polityczne i osobiste, czego najlepszym przykładem było stanowisko premiera Witosa, który nie przyjmuje złożonej na jego ręce pisemnej rezygnacji ze stanowiska naczelnego wodza, motywowanej chorobą serca.

Dodać tu z góry należy, że po odniesionym przez generała Rozwadowskiego zwycięstwie, premier Wincenty Witos zwraca Piłsudskiemu jego pisemną rezygnację, dokument jego słabości i niewiary.

Wincenty Witos, nie przyjmując rezygnacji Piłsudskiego, powodował się przekonaniem, że jej przyjęcie mogło być uważane za oficjalne przyznanie się do klęski i mogło źle wpłynąć na ducha żołnierza, który, jakkolwiek bity, nadal wierzył, że cofanie się armii nie oznaczało jeszcze wcale przegranej wojny. Opinię premiera Witosa podzielał również generał Rozwadowski, który oświadczył, że niepowodzenia Piłsudskiego, jako naczelnego wodza, żadną miarą nie mogą oznaczać klęski żołnierza i nie wymagają kapitulacji.

 

Gen. Rozwadowski planuje i dowodzi

Lecz mimo pozostania na stanowisku naczelnego wodza, Piłsudski zachowuje pełną rezerwę w podejmowaniu jakiejkolwiek decyzji operacyjnej i nie ma jego podpisu na żadnym rozkazie operacyjnym z tego okresu (za wyjątkiem parafy na rozkazie nr. 10 000), jak gdyby ścigany widmem klęski nie chciał brać odpowiedzialności, ciążącej na nim, jako naczelnym wodzu.

W ten sposób generał Rozwadowski sam nie tylko podejmuje potrzebne decyzje 
i planuje, ale również dowodzi.

Dąży on przede wszystkim do uchwycenia dotychczasowego odwrotu w ramy zorganizowanej i planowej akcji. Przewidując swój pierwszy opór zorganizowany na większą skalę, a może i walną bitwę nad Bugiem, kalkuluje potrzebny mu operacyjnie czas tak, ażeby, stawiając opór nieprzyjacielowi na z góry wybranych miejscach, mógł w międzyczasie zorganizować i przegrupować armię, ściągnąć maksimum sił z frontu południowego i odzyskać potrzebne odwody.

 

„Armia Błękitna"

Wielką pomocą w rozwiązaniu tych zadań było organizowanie w tym czasie przez popularnego generała Józefa Hallera, Armii Ochotniczej. Ochotnicy tej armii zapisują się złotymi, lecz i krwawymi zgłoskami w historii operacji warszawskiej. Trzeba w tym miejscu przypomnieć, 
a nawet podkreślić, że widocznie Piłsudski był pewnym łatwego nad Rosją zwycięstwa, skoro, tuż przed tą wyprawą, ostatecznie zlikwidował bitną Armię Błękitną generała Hallera, zorganizowaną we Francji i Ameryce, i odmówił prośbom ochotników polskich z Ameryki prawa dalszej walki o niepodległość. Umieszczeni w obozach przejściowych na Pomorzu, zniechęceni i w łachmanach, oczekiwali oni w tym czasie na transport do Ameryki. Olbrzymia ich większość zrezygnowała jednak z powrotu i zaciągnęła się znowu 
w szeregi armii ochotniczej swojego dawnego wodza.

Chwile oczekiwania i trwogi

Cały naród polski z niepokojem i z zapartym oddechem śledził przebieg wypadków na polu bitwy. Kościoły były pełne wiernych, którzy zanosili dniem i nocą gorące modły o uchylenie grożącej Polsce katastrofy.

Świat, śledząc pilnie toczącą się wojnę na ziemiach polskich, zdawał się ją przesądzać na niekorzyść Polski.

Generał Weygand w Polsce

Do Warszawy zjeżdża Misja Ambasadorów, a z nią przybywa wybitny generał francuski, Weygand, b. szef sztabu marszałka Focha.

Zarówno on, jak i bawiący w Polsce szef misji wojskowej, generał Henrys, starają się uczynić ze swojej strony wszystko, ażeby pomóc gen. Rozwadowskiemu w zorganizowaniu oporu i zwycięstwa. Generał Weygan po dokładnym zapoznaniu się z sytuacją, nie ukrywa swojego niepokoju., lecz niebywały optymizm gen. Rozwadowskiego i przeprowadzone z nim fachowe dyskusje „zarażają” go wiarą w możliwość zwycięstwa.

Poglądy gen. Weyganda różnią się jednak od poglądów operacyjnych gen. Rozwadowskiego co do miejsca stoczenia bitwy i są bardziej operacyjnie ostrożne, aniżeli idee operacyjne gen. Rozwadowskiego, które generał Weygand uważał raczej za ryzykowne.

Współpraca francuska z gen. Rozwadowskim, mimo pewnych zasadniczych rozbieżności poglądów — miała doniosłe jednak znaczenie w organizowaniu oporu polskiego i niewątpliwie wpływała na kształtowanie się idei operacyjnej gen. Rozwadowskiego. Z drugiej jednak strony nie była ona w stanie zmienić w niczym zasadniczej jego koncepcji operacyjnej stoczenia bitwy nad Bugiem.

Generał Rozwadowski, przyjmując zawsze życzliwie uwagi kolegów francuskich, nie ulegał jednak ich sugestiom podejmowania większych skoków w tył, lecz przeciwnie kontynuował skoki mniejsze, które mu umożliwiały reorganizację sił bojowych i ich przegrupowanie z jednej strony, a z drugiej odbierały armii czerwonej jej impet.

 

Przekroczyć Bug...

W tym czasie, kiedy się toczyły dyskusje na temat bitwy nad Bugiem, Tuchaczewski otrzymał rozkaz sforsowania Bugu przed 31 lipca 1920, na który to dzień Kreml zapowiedział prawdopodobne rozpoczęcie pertraktacji rozejmowych z Polską.

Było rzeczą jasną, że celem Moskwy nie był żaden rozejm, lecz kontynuowanie ofensywy w kierunku Warszawy i osadzenie w niej „polskiego” rządu komunistycznego z Marchlewskim na czele, który z kadrami administracyjnymi i policyjnymi ciągnął za armią czerwoną.

Fakt ten skłania gen. Rozwadowskiego do wcześniejszego stoczenia bitwy nad Bugiem, mimo, że zarządzone przez niego prace techniczne nad przygotowaniem linii obronnej: Grajewo — Ossowiec — Wizna — rzeka Narew — rzeka Orlanka — Wierchowicze — rzeka Leśna — Brześć miały być ukończone dopiero 5 sierpnia 1920 roku.

Generał zdecydował się na stoczenie tej bitwy raczej o charakterze zaczepnym i w większym stylu aniżeli tylko obronnym. Liczył, że, mimo trudności, uda mu się pospiesznie zarządzonymi transportami skoncentrować na czas jeszcze armię 2. i część 6. z południa — w rejonie Siedlec i Brześcia.

 

Rozkaz do bitwy

Rozkaz generała Rozwadowskiego do „Bitwy nad Bugiem” z dnia 27 lipca 1920 Nr. 7945/III nakazuje generałowi Józefowi Hallerowi, dowódcy frontu północno-wschodniego, koncentrację 1. i 4. armii na linii Grajewo—Brześć z zadaniem powstrzymania naporu przeciwnika i niedopuszczenia za żadną cenę do przekroczenia linii Grajewo—Narew—Brześć przed 5 sierpnia 1920 r.

Zadaniem frontu południowo-wschodniego gen. Rydza-Śmigłego było utrzymanie się na linii Kowel — Włodzimierz Wołyński oraz dostosowanie ruchów 3. armii do działań grupy poleskiej generała Sikorskiego.

 

Precyzja i jasność rozkazu

Rozkaz generała Rozwadowskiego był opracowany z całą precyzją i jasnością, które były właściwymi cechami wszystkich jego rozkazów i nie mogły wywoływać u wykonawców jakichś zasadniczych wątpliwości względnie chwiejności w wykonaniu.

Z rozkazu powyższego wynikało jasno, że gen. Rozwadowski dąży do odzyskania zagubionej dotąd swobody działania i wyrwania inicjatywy operacyjnej z rąk armii czerwonej, przez podjęcie akcji zaczepnej na jej flankę i tyły.

 

Bitwa nad Bugiem

Rozpoczyna się zażarta bitwa, która trwać będzie aż do 7 sierpnia 1920 włącznie. Ta bitwa jest pierwszą od czasu rozpoczęcia odwrotu akcją operacyjną na większą skalę oraz znakomitym sprawdzianem wartości odbudowanej zdolności bojowej.

Niestety bitwa ta nie była jeszcze zdolną do odebrania inicjatywy z rąk przeciwnika, gdyż gen. Rozwadowski nie mógł podjąć akcji zaczepnej na flankę atakujących wojsk Tuchaczewskiego z obszaru Siedlec i Brześcia, gdzie miała się skoncentrować, przerzucana transportami z południa, armia 2. i część armii 6.

 

Weygand i Rozwadowski

W czasie, gdy toczy się bitwa nad Bugiem, prowadzone są długie zresztą owocne dyskusje, ścierają się poglądy operacyjne między generałem Weygandem i gen. Rozwadowskim na szerszych zebraniach w sztabie generalnym. Dyskutuje się elementy w celu ustalenia planu operacji warszawskiej i związanego z nim ewentualnego rozkazu do nowego przegrupowania do bitwy pod Warszawą. Jakkolwiek nie istniej 3 już spór co do miejsca stoczenia walnej bitwy nad Wisłą, to przecież nadal generał Weygand ostrzega przed koncepcją operacyjną gen. Rozwadowskiego jako zanadto ryzykowną, a zatem kryjącą w sobie ewentualne niepowodzenie planowanej bitwy. Niebezpieczeństwo to generał Weygand widział w ryzykownym ustawieniu grupy uderzeniowej w rejonie Wieprza, która, na wypadek interwencji części armii czerwonej i armii konnej Budiennego z południa a pod uderzeniem Tuchaczewskiego od wschodu, może ulec zniszczeniu, względnie zaangażowaniu się bezpośrednio w walkę, zanim będzie mogła spełnić nakazane sobie rozstrzygające i zabójcze uderzenie pod Warszawą i akcję pościgową.

 

Ryzyko generała Rozwadowskiego

Generał Rozwadowski argumentuje i uzasadnia, że takie ryzyko jest operacyjnie konieczne przede wszystkim w celu jak najszybszego zakończenia wojny. Każde inne rozwiązanie, jakkolwiek operacyjnie również słuszne i uzasadnione, z natury rzeczy wojnę musi przeciągnąć, a bitwę pod Warszawą sprowadzi do roli, jaką odgrywa obecnie bitwa nad Bugiem, która, nie odzyskawszy swobody operacyjnej i możności zaczepnych, zbliżała się ku swojemu końcowi. Poza tym generał Rozwadowski przewiduje, że część wojsk rosyjskich z południa łącznie z armią Budiennego, nie zdąży na czas, ażeby zaważyć na losach bitwy pod Warszawą. Zresztą i na ten wypadek gen. Rozwadowski przewiduje środki zaradcze i dlatego z podjęcia ryzyka operacyjnego nie może żadną miarą zrezygnować.

 

Ogólna instrukcja obronna

W dniu 4 sierpnia 1920 r. zjawia się generał Rozwadowski na zebraniu w sztabie z opracowanym przez siebie projektem „Ogólnej Instrukcji Obronnej”. W ciągu tego dnia i w dniu następnym toczą się dyskusje, a generał Weygand ze swojej strony przedstawia swój projekt. Dyskusje kończą się jednak zwycięstwem koncepcji generała Rozwadowskiego, gdyż generał Weygand wycofuje swój projekt i uznaje lojalnie projekt gen. Rozwadowskiego za lepszy od swojego. W ten sposób „Ogólna Instrukcja Obronna” z dnia 4 sierpnia staje się dla sztabu generalnego podstawą do opracowania „Rozkazu do przegrupowania” z dnia 6 sierpnia 1920 r nr. 8358/III.

 

Nadal brak decyzji Piłsudskiego

Również i w tych pracach generała Rozwadowskiego nie daje się odczuć żadna decyzja operacyjna Piłsudskiego. Twierdzenie niektórych, post factum oczywiście, że istniał jakiś osobisty plan naczelnego wodza dla bitwy pod Warszawą, okazało się gołosłowne, gdyż nie można uważać szkicu nie przedstawiającego żadnej wartości operacyjnej i bez żadnego w ogóle znaczenia, nakreślonego ręką Piłsudskiego, a tyczącego koncentracji 1-ej armii na przedmieściu warszawskim, za jakąś decyzję lub instrukcję naczelnego wodza.

 

Dokumenty zachowane

Zresztą dla bardziej interesujących się kampanią polsko-rosyjską w 1920 roku wskazuję na bezcenne dokumenty, które na szczęście zostały uratowane przez generała dr Mariana Kukiela przez ogłoszenie ich w sierpniowej Bellonie z 1925 roku. Między tymi dokumentami znajdują się również fotograficzne odbitki zarówno własnoręcznego szkicu naczelnego wodza jak i własnoręcznie przez gen. Rozwadowskiego napisanego słynnego rozkazu operacyjnego nr. 10.000 z dnia 10 sierpnia 1920 roku.

Ponadto wspomniany historyk wojskowy stwierdza, że nie znalazł żadnych, poza wymienionym szkicem, dokumentów ,które by wskazywały na podjęcie w ówczesnym czasie jakiejś decyzji przez naczelnego wodza, a która by się dała odczuć w pracach ówczesnego sztabu generalnego.

 

„Legendarna decyzja"

Jedynym, według generała Kukiela, śladem jakiejś decyzji Piłsudskiego w czasie prac nad operacją warszawską i odmiennej idei operacyjnej od idei zawartej w „Rozkazie do przegrupowania” z dnia 6 sierpni 1920, byłaby wzmianka osobista Piłsudskiego, znajdująca się w jego dziele „Rok 1920”, że jego idea koncentracji sił frontu południowo-wschodniego polegała na ich skoncentrowaniu „gdzieś między Kowlem a Brześciem” w celu uderzenia stąd wprost ku północy”. Ta idea nie zaznaczyła się jednak niczym ani w pracy szefa sztabu generalnego, ani szefa oddziału operacyjnego.

Tę rozbieżność stara się generał Kukieł w sposób łagodny wyjaśnić tym, „że zamiar ten nie został przekazany jako decyzja sztabowi generalnemu”, zamiast poprostu powiedzieć, że koncepcja ta, wogóle nie istniała, a więc nie mogła być zrealizowana przez sztab generalny, jako zresztą operacyjnie niemożliwa wówczas do przyjęcia i wykonania.

 

Próba ratowania legendy

Tak więc nie ma w dalszym ciągu dowodu, ażeby decyzja Piłsudskiego miała jakikolwiek wpływ na powstanie „Rozkazu do przegrupowania” z dnia 6 sierpniu 1920. Nr. 8358/III, który całkowicie bazował na „Ogólnej Instrukcji Obronnej” gen. Rozwadowskiego i tych. zmian, Które ustalone zostały z Francuzami w dniach 4 i 5 sierpnia 1920 r.

Rozkaz z dnia 6 sierpnia 1920 bazuje na tej samej zasadniczej linii obrony i linii ofensywy na Wieprzu, co „Ogólna Instrukcja Obronna” i stąd żadna decyzja naczelna Wodza z dnia 6 sierpnia, o ile wogóle istniała, nie mogła być wcześniejszą od idei operacyjnej ujętej w instrukcji z dnia 4-go sierpnia 1920 r.

Próba ratowania „legendy” Piłsudskiego i twierdzenie, że Piłsudski „w 8 — serdecznej męce” podjął koncepcję operacyjną w dniu 6 sierpnia 1920 r. dla koncepcji bitwy pud Warszawą — jest całkowicie dziecinna, bo nie można „podjąć” koncepcji w dniu 6 sierpnia, kiedy ona została już podjęta 4-go sierpnia 1920 i była dyskutowana z Francuzami na kilka dni przed tym.

 

Rozkaz do przegrupowania

Rozkaz generała Rozwadowskiego do przegrupowania nad Wisłą i Wieprzem z dnia 6 sierpnia nakazuje armii przegrupowanie do bitwy pod Warszawą. Rozkazem tym została ustalona ostateczna koncentracja głównych sił na froncie północnym i gen. Rozwadowski odzyskał nareszcie swobodę działania operacyjnego. Nakazane przegrupowanie podjęte zostało nocą 7 sierpnia 1920, zaś zasadniczą linię obrony stanowiła linia rzeki Orzyc— Narew z przyczółkiem mostowym Pułtusk, przyczółek Warszawa—Wisła, przyczółek Dęblin—Wieprz i dalej na Seret lub Strypę. Linia ta pozwoliła na ustawienie wojsk własnych „w schody” dogodne do uderzenia na flanki i komunikacje posuwających się grup nieprzyjacielskich.

Front północny ciągnął się od granicy niemieckiej do przyczółka Dęblin wyłącznie, front środkowy od Dęblina włącznie po Brody wyłącznie i front południowy od Brodów włącznie do granicy południowej.

 

Idea przewodnia planu

Przewodnią ideą operacyjną na czas najbliższy było: 1) wiązać nieprzyjaciela na południu i przesłaniać Lwów i Zagłębie naftowe; 2) na północy nie dopuścić do oskrzydlenia wzdłuż granicy niemieckiej oraz osłabić rozmach nieprzyjaciela przez odbicie jego zdecydowanych na przyczółek warszawski ataków; 3) w centrum — zadanie ofensywne: szybkie zebranie na dolnym Wieprzu armii manewrowej, któraby uderzyła następnie na flankę i tyły nieprzyjaciela, atakującego Warszawę 
i rozbiła go; 4) grupa wojsk nad górnym Wieprzem, zebrana początkowo dla ochrony koncentracji armii manewrowej od wschodu i południowego-wschodu, dołączyłaby się następnie do akcji manewrowej w kierunku północno-wschodnim. Wtedy też współdziałanie wojsk polskich odcinka północnego jest brane pod uwagę.

Front północny pod dowództwem generała Józefa Hallera, był najbardziej zagrożonym odcinkiem polskiego frontu ze względu na dążenie nieprzyjaciela do opanowania stolicy bądź w uderzeniu czołowym, bądź przez ruch okrążający od północy. Nie były też wykluczone próby sforsowania Wisły na południe od Warszawy.

 

Ugrupowanie na ostatecznej linii odwrotu

Dowództwo frontu północnego dysponowało :

1. 5. armią generała Sikorskiego na odcinku od granicy niemieckiej po Pułtusk włącznie z zadaniem utrzymania przepraw przez Narew, względnie Narew i Orzyc 
i aktywnego działania kawalerią na prawe skrzydło nieprzyjaciela.

2. 1. armią generała Latinika na przyczółku warszawskim od Serocka włącznie do Karczewa włącznie z zadaniem odbicia ataków na Warszawę i zadania nieprzyjacielowi możliwie wielkich strat celem osłabienia jego odporności bojowej.

3. Od Góry Kalwarii włącznie po Dęblin wyłącznie pod odcinek 2. armii gen. Raszewskiego z zadaniem obserwacji i utrzymania linii Wisły. Front środkowy pod dowództwem generała Rydza-Śmigłego stanowił armię manewrową, która, wykorzystawszy zmęczenie nieprzyjaciela wskutek ataków na przyczółek warszawski oraz skrzydłowe ugrupowanie, energicznym uderzeniem zada klęskę bolszewickim siłom głównym.

Dowództwo frontu środkowego dysponowało :

1. 4. armią gen. Skierskiego na odcinku od Dęblina włącznie po Kock włącznie, stanowiącą główną grupę uderzeniową w ogólnym kierunku na Mińsk Mazowiecki.

2. 3. armią gen. Zielińskiego od Kocka wyłącznie po Brody wyłącznie z ostatecznym zadaniem uderzenia w kierunku na Łuków.

Front południowy przewidziany dla gen. Dowbór-Muśnickiego miał za zadanie przesłonięcie wschodniej Małopolski i kierunku Hrubieszów — Rawa-Ruska.

Dowództwo tego frontu dysponowało:

6. armią gen. Iwaszkiewicza na swoim północnym odcinku, a armią gen. Pawlenki na swoim południowym odcinku.

Rozkaz gen. Rozwadowskiego z dnia 6 sierpnia był tak jasno i precyzyjnie zredagowany, że nie mógł budzić u jego wykonawców najmniejszych wątpliwości co do ich zadań i sposobu ich wykonania.

 

Ujawnienie zamiarów polskich

Niestety, mimo wszelkich nakazów najściślejszej poufności, rozkaz z dnia 6 sierpnia, ustalający zamiary na czas najbliższy, stał się ogólnie znanym. 
Co więcej, pewne dane wskazywały, że zamierzenia polskie nie były obce i nieprzyjacielowi, na co wskazywać się zdawały zarządzenia zmian w ugrupowaniu rosyjskim.

Tuchaczewski nakazał bowiem przegrupowanie swoich sił bardziej ku pół nocy, dążąc w ten sposób do odsunięcia swych głównych sił od tak niebezpiecznego dlań polskiego uderzenia flankowego od południa. Przygotowując silny opór na linii Bugu od Broku aż ku Brześciowi, którą rozpoczął fortyfikować, Tuchaczewski chciał przez to osłonić południową flankę swych sił głównych przed polskim uderzeniem, z jednej strony, a z drugiej sparaliżować je jednoczesnym uderzeniem swych grup armii XII, maszerujących na Lublin przez Kowel i Włodzimierz Wołyński.

W związku z zamierzeniami polskimi ujawnionymi w jakiś sposób nieprzyjacielowi, również i naczelne dowództwo czerwone nakazało przesunięcie armii Budiennego i części armii XIV bardziej ku północnemu zachodowi.

Zdawało się, że przewidywania gen. Weyganda co do podejmowanego ryzyka przez gen. Rozwadowskiego mogły nabrać realnych kształtów, grożących załamaniem się koncepcji ustalonej rozkazem z dnia 6 sierpnia 1920 r.

 

General Rozwadowski nie rezygnuje

Gen. Rozwadowski, mimo nowej fali przeróżnych koncepcji przegrupowania się na zachód od Wisły, zdecydowanie trwa nadal przy koncepcji bitwy nad Wisłą.

Z całym, jemu tylko właściwym optymizmem, zarządza tylko takie zmiany operacyjne, któreby odpowiedziały ewentualnemu przegrupowaniu przeciwnika. Przewiduje on skoncentrowanie znaczniejszych sił na głównym kierunku natarcia sił Tuchaczewskiego na Zegrze-Modlin i zniweczenie zamiarów nieprzyjaciela, zmierzającego do obejścia polskich sił na północ od Modlina.

W nocy z dnia 8 na 9 sierpnia 1920 r. gen. Rozwadowski opracowuje swój słynny rozkaz, zatytułowany „Rozkaz Operacyjny Specjalny” Nr. 10.000 z dnia 10 sierpnia 1920, który przewiduje dwuskrzydłową akcję zaczepną.

W celu zabezpieczenia tajemnicy nowych zarządzeń Rozwadowski postanowił tym razem rozkaz swój napisać własnoręcznie i bez żadnej kopii i tylko w tej formie rozesłać go kurierem do zainteresowanych dowódców w celu poinformowania tychże o zadaniach i sposobie ich wykonania.

 

Jasny obraz przewidywanej operacji

Gen. Rozwadowski, zdając sobie dokładnie sprawę, że jego rozkaz ma zadecydować nie tylko o losie bitwy pod. Warszawą, ale i o przyszłości narodu, redaguje go jeszcze z większą, precyzją i jasnością, wchodzi w szczegóły wykonania operacyjnego dowódców, które by odpowiadały jego zasadniczej idei operacyjnej. Określa on zadania dowódców i oddziałów, określa ich zadania obronne, manewrowe i uderzeniowe, ilustrując ważniejsze odręcznie na marginesie rozkazu narysowanymi szkicami.

W ten sposób schematycznie przedstawiał on plan obu przewidywanych przez niego manewrów skrzydłowych wraz z obu wariantami manewru południowego oraz szczegółowym przedstawieniem ruchów armii 3. w czasie akcji armii 4.

Wymieniona już wyżej „Bellona” za łącza odbitkę fotograficzną rozkazu 
Nr. 10.000, uwidaczniającą wymienione szkice oraz wszystkie poczynione w czasie opracowywania rozkazu, osobiste poprawki generała Rozwadowskiego.

 

Zadania 5-ej armii Sikorskiego

Dla 5. armii generała Sikorskiego gen. Rozwadowski przewidywał w pierwszej fazie zadanie przeszkodzenia dalszemu wciskaniu się nieprzyjaciela między Modlin, a granicę niemiecką oraz zakrycie możliwie linii kolejowej Modlin—Mława i niedopuszczenie do przedostania się bolszewików na Pomorze. W dalszej fazie zadaniem armii gen. Sikorskiego było podjęcie uderzenia na północną flankę nieprzyjaciela, częściowo obejście go z północy i zepchnięcie od Narwi ku południowi.

W tej drugiej fazie ofensywna grupa gen. Krajewskiego wraz z kawalerią gen. Karnickiego, działając w ścisłej łączności z 5. armią, miała przez Ostrołękę uderzyć na flankę i tyły nieprzyjaciela.

 

Zadania grup uderzeniowych

Armii 4. gen. Rydza-Śmigłego gen. Rozwadowski nakazał przygotowanie się do silnego uderzenia stosownie do sytuacji albo

a) wzdłuż Wisły w kierunku na Mińsk—Kałuszyn, albo

b) bardziej na wschód przez Łuków— Siedlce.

Natomiast armia 2. miała się przygotować albo przy wariancie

a) do przejścia Wisły bliżej Warszawy i uderzenia razem z 4. armią na Okuniew, lub przy wariancie

b) do sforsowania Wisły pod Ryczywołem, ulżenia przez to akcji 4. armii oraz współdziałania z nią przez Osieck na Mińsk.

Zadaniem frontu połudn.-wschodżej krótkimi uderzeniami rozbijać nieprzyjaciela przechodzącego przez Bug w okolicy Włodzimierza Wołyńskiego i dalej ku północy. W dalszym ciągu zadaniem tej armii było współdziałanie przy akcji głównej ,,schodami” między Wieprzem a Bugiem, w kierunku na Parczew lub nawet Białą.

 

Zadania frontu południowego

Zadaniem frontu południowo-wschodniego gen. Iwaszkiewicza było zakrycie całej Małopolski włącznie po Kryłów nad Bugiem aż do Dniestru i granicy rumuńskiej. Grupa manewrowa 
6. armii tegoż frontu miała zakrywać całą przestrzeń od Włodzimierza Wołyńskiego po Zborów.

Rozkaz ten określał również zadania wojsk ukraińskich w celu zakrycia defensywnego południowo – wschodniej części Małopolski po linię Płotycza— Brzeżany—Bobika włącznie, oraz określał zadania organizującej się grupy wojsk węgierskich w okolicy Nadworny.

W ten sposób plan dwustronnego działania skrzydłowego, opracowany przez gen. Rozwadowskiego, określał jasno zadania i sposób wykonania w celu rozgromienia z jednej strony armii czerwonej u bram Warszawy, a z drugiej — odpowiadał on wszystkim warunkom toczącej się walki i możliwym zmianom. Zabezpieczał on gotującą się wielką bitwę pod Warszawą przed wszelkimi ewentualnymi niespodziankami ze strony przeciwnika.

 

Dokument historyczny

Na marginesie swojego rozkazu gen. Rozwadowski napisał własną ręką: „zostają niniejszym informowani: 1) Naczelny Wódz, 2) gen. Weygand, 3) gen. Haller i jego szef sztabu, płk. Zagórski, 4) gen. Latinik, 5) gen. Rydz-Śmigły i jego szef sztabu, płk. Kutrzeba, 6) gen. Nawotny, jako łącznikowy frontu południowego, 7) gen. Sikorski, 8) gen. Krajowski, 9) płk. Piskor, 10) gen. Norwid, 11) gen. Kuliński, 12) gen. Iwaszkiewicz i jego szef sztabu, płk. Kessler, 13) gen. Sosnkowski i 14) gen. Leśniewski”.

Piłsudski potwierdził zaznajomienie się z rozkazem złożonym na marginesie podpisem swojego nazwiska. Jest to jedyny podpis złożony na dokumencie operacyjnym od czasu objęcia szefostwa sztabu generalnego przez gen. Rozwadowskiego. Fakt, który oczywiście oznacza „aprobatę”, lecz żadną miarą decyzję lub jakąkolwiek inicjatywę, gdyż Piłsudski nie poczynił żadnych poprawek lub zastrzeżeń.

Wszyscy adresaci osobiście lub w zastępstwie potwierdzili otrzymanie do wglądu rozkazu. Nie ma na nim tylko jednego podpisu, a to gen. Sosnkowskiego, którego miejsca pobytu w czasie od 9 do 13 sierpnia 1920, kiedy rozkaz był w cyrkulacji — nie można było ustalić.

Rozkaz Nr. 10 000 był w dalszym ciągu wynikiem osobistej i niezmordowanej pracy gen. Rozwadowskiego, w którego rękach nadal spoczywała nie tylko decyzja ale i jej wykonanie, nad którym bez przerwy i z nadludzkim wysiłkiem osobiście czuwał.

Piłsudski, poza złożeniem wymienionego podpisu — nadal pozostawał w rezerwie, zdając się całkowicie na decyzje i plany gen. Rozwadowskiego, o których oczywiście ten ostatni w miarę potrzeby go informował, tak jak informował premiera Witosa i Radę Obrony Narodowej.

 

 

 

Bitwa wrze...

Tymczasem armie czerwone Tuchaczewskiego w przeważających siłach kontynuują swój atak i uderzają z furią na front północny z wyraźną tendencją z jednej strony obejścia północnego skrzydła 
5. armii gen. Sikorskiego, przeciwstawiającego się co najmniej 3-krotnie przeważającym siłom nieprzyjaciela, a z drugiej równoczesnego sforsowania przyczółka warszawskiego.

 

5-ta armia w akcji

Zdawało się, że gen. Sikorski pod naporem przeważających sił, nie będzie w stanie utrzymać swojej pozycji, tym bardziej, że działająca od niego na północ samodzielna grupa nie była zdolną przeszkodzić wojskom czerwonym i korpusowi Gay Hana w posuwaniu się ku Pomorzu i Gdańskowi i umożliwieniu obejścia Warszawy od zachodu.

Niezwykła ruchliwość operacyjna gen. Sikorskiego i jego determinacja, nie tylko wytrzymywały natarcia wojsk czerwonych, ale co więcej, po powstaniu luki na północ od Wkry, jego krótkie lecz skuteczne uderzenia, usuwały ustawicznie wiszące nad nim niebezpieczeństwo bezpośredniego obejścia jego skrzydła północnego.

Z podziwem żołnierskim śledził akcję 5. armii gen. Weygand, z pełnym spokojem gen. Rozwadowski wierzył „że Sikorski się nie da”.

 

Walki na przyczółku

Z pogodą ducha, a nawet z pewnym zadowoleniem operacyjnym przyjmował gen. Rozwadowski alarmujące wiadomości o dalszym posuwaniu się Gay Hana i armii czerwonej ku zachodowi i odsuwaniu się poważniejszych sił od rozgrywającej się bitwy pod Warszawą. Wydając odpowiednie zarządzenia obronne dla powstrzymania i wiązania tych oderwanych sił przeciwnika, z największą uwagą i troską śledził i wspierał akcję obronną na przyczółku warszawskim, gdzie rozgorzały najciętsze walki i gdzie Tuchaczewski dążył do jego, za wszelką cenę sforsowania.

Generał Latinik, dowódca pierwszej armii, podejmował wszelkie wysiłki, ażeby do sforsowania przyczółka nie dopuścić.

 

Generał Rozwadowski czuwa

Gen. Rozwadowski z całą pogodą ducha i wiarą w zbliżające się zwycięstwo nie tylko czuwał nad całym przebiegiem kampanii, ale każdy alarm znajdował zawsze pogodną odpowiedź i radę na wyjście z wytworzonej sytuacji.

Generał Rozwadowski domagał się od frontu północnego utrzymania się za wszelką cenę i wytrwania do dnia 17 sierpnia 1920, w którym grupy uderzeniowe z nad Wieprza podejmą nakazane natarcie na flankę i tyły, związanych przez ten front, wojsk Tuchaczewskiego.

A jakkolwiek gen. Rozwadowski nie liczył się wówczas z możliwością interwencji rosyjskich wojsk z południa, mimo nakazanego tymże wojskom marszu na Warszawę, to przecież z zadowoleniem przyjął wiadomość, że dowódca tych wojsk, przy których był wówczas Stalin, skierował się na Lwów.

 

Piłsudski opuszcza Warszawę

Warszawa w tym czasie przeżywała najtragiczniejszy moment niepewności i trwogi. Cały naród z zapartym oddechem śledził i przeżywał toczące się śmiertelne zapasy, liczebnie słabszej, ale duchem potężniejszej armii polskiej, w starciu z nawałą bolszewicką, której dowódca Tuchaczewski zdradzał nie tylko determinację, ale i niewątpliwy talent operacyjny.

Na ustach wszystkich znajduje się Radzymin, gdzie pokotem pada ochotnik polski, którego symbolem staje się ks. Skorupka, wiodący do boju z krzyżem w ręku.

Boje pod Radzyminem zapowiadały jednak moment krytyczny dla przedmościa warszawskiego, groziły jego upadkiem i wdarciem się hord czerwonych do Warszawy i objęciem władzy przez Marchlewskiego. W tym czasie, naczelny wódz Piłsudski decyduje się na opuszczenie Warszawy, oświadczając, że chce osobiście objąć dowództwo nad grupami uderzeniowymi z nad Wieprza. W ten sposób, stając się dowódcą grupy operacyjnej, z natury rzeczy wyrzekał się odpowiedzialności i za dalszy ciąg wojny i że na swoim nowym stanowisku dowódczym będzie lojalnie wykonywał rozkazy gen. Rozwadowskiego, na którego barki złożył całkowitą odpowiedzialność u momencie najtragiczniejszym operacji warszawskiej.

 

Roztrzygająca interwencja

Tymczasem niebezpieczeństwo upad ku przedmościa wzrosło tak dalece, że płk. Włodzimierz Zagórski, utalentowany szef sztabu frontu północnowschodniego, w celu odciążenia przyczółka i odparcia, wdzierającego się już do bram Warszawy, przeciwnika, apeluje do gen. Sikorskiego o natychmiastowe podjęcie ofensywy na swoim froncie.

Gen. Sikorski, rozumiejąc grozę sytuacji, mimo nieukończonej jeszcze całkowicie koncentracji, podejmuje taką ofensywę w dniu 13 sierpni 1920 r. Zrazu napotyka na zdecydowany opór armii czerwonej, lecz w dniu następnym poszczycić się już może poważniejszymi sukcesami. A tak ten powoduje z miejsca odciążenie również i na przedmościu.

 

Armia czerwona w odwrocie

Płk. Zagórski, oceniając wytworzoną sytuację za korzystną dla podjęcia ofensywy ze strony grupy uderzeniowej Piłsudskiego, nie tylko z racji odciążenia samego przedmościa, ale i dlatego, że armia czerwona, związana silnie z armią frontu północnego, doskonale się nadaje właśnie w tym czasie na uderzenie na jej flankę i tyły, żąda przyspieszenia ataku, zanim przegrupowane wojska czerwone podejmą swój generalny szturm na przedmoście i widzi konieczność podjęcia jej już dnia 15 sierpnia. Gen. Rozwadowski całkowicie podzielał ocenę płk. Zagórskiego, lecz oczywiście nie mógł zmusić Naczelnego Wodza do posłuchu.

Piłsudski definitywnie odrzuca żądanie płk. Zagórskiego i Rozwadowskie go, oświadczając, że uderzy dopiero w ustalonym terminie tj. 17 sierpnia 1920 r.

 

General Sikorski umożliwia zwycięstwo

A tymczasem z powodzeniom w dalszym ciągu prowadzona ofensywa generała Sikorskiego, zmienia całkowicie sytuację i zmusza armię czerwoną już w dniu 15 sierpnia do odwrotu i co więcej akcja jego powoduje, że i przedmoście warszawskie przechodzi w tym samym dniu do akcji zaczepnej i zmusza również armię czerwoną do odwrotu.

W ten sposób front północny, front wiążący, bez udziału i wpływu grupy Piłsudskiego, wymusił na armii czerwonej jej odwrót spod Warszawy już w dniu 15 sierpnia 1920 r.

General Weygand, który pilnie śledził rozwijające się na froncie wypadki, ocenił ofensywę gen. Sikorskiego za wspaniałą robotę operacyjną, która umożliwiła zwycięstwo.

 

Pościg a nie pogrom

W dniu 17 sierpnia 1920 Piłsudski podejmuje atak na cofające się już spod Warszawy wojska Tuchaczewskiego. Dość długo nie jest on zdolny nawiązać z nimi kontaktu bojowego. Jego akcja pościgowa za cofającym się już nieprzyjacielem, nie mogła zatem dokonać pogromu armii czerwonej, któryby niewątpliwie uzyskał, gdyby podjął swoją ofensywę w dniu 15 sierpnia, kiedy wojska Tuchaczewskiego były silnie związane przez atak gen. Sikorskiego i gen. Latinika.

 

Wyniki wojskowe kampanii

Tak to kampania odwrotowa armii polskiej w 1920 r., dzięki genialnemu planowaniu i dowodzeniu gen. Rozwadowskiego, zmieniła się u mam Warszawy w pościg za cofającymi się wojskami czerwonymi. Kampania ta wykazała niezbicie, że żołnierz polski należy do najbardziej ofiarnych, bitnych i wytrzymałych żołnierzy w świecie i że mając należyte i odpowiednie dowództwo, jest zdolny przeciwstawić się znacznie liczebnie silniejszemu przeciwnikowi. Kampania ta potwierdza całkowicie opinię obcych, a zwłaszcza Niemców, że mając takich żołnierzy, możnaby się na ich czele pokusić o zdobycie świata.

W osobie gen. Rozwadowskiego odżyły najwspanialsze tradycje oręża polskiego oraz myśli wojskowej jego genialnych wodzów.

 

Wyniki polityczne

Pod względem politycznym i moralnym kierownictwo nawą państwową w tym ciężkim położeniu narodowym, wykonywane przez Wincentego Witosa, raz jeszcze udowodniło, że naród polski w obronie swojej niepodległości i wolności jest nie tylko gotów do największych poświęceń zarówno życia jak i dobra materialnego /ale również, że wykazuje niezwykłe zdolności w inicjatywie, że jest zawsze gotów i chce ponosić pełną odpowiedzialność za losy państwa na równi z kierownikami życia politycznego jak i wojskowego.

Kampania ta potwierdziła tę bezcenną inicjatywę i współodpowiedzialność, którą polskie społeczeństwo wykazało już u zarania niepodległości w akcji gen. Rozwadowskiego w obronie Małopolski i Lwowa, w inicjatywie Paderewskiego w uwolnieniu Poznańskiego oraz w obronie Śląska przez Korfantego.

„Nic o nas bez nas’', dokumentowało zawsze polskie społeczeństwo.

 

„Cud nad Wisłą"

Stąd kampanię zwycięską, którą zakończyła bitwa pod Warszawą, należy rozpatrywać nie tylko z punktu widzenia wojskowego ale i moralno-politycznego, które to zwycięstwo umożliwiło. Bitwę pod Warszawą i jej zwycięskie w istniejącej omalże beznadziejnej wojskowo sytuacji — nazwano „Cudem nad Wisłą”. I słusznie — nie dzielenie się współodpowiedzialnością z narodem i zastosowanie błędnego strategicznego ugrupowania wojsk przez Piłsudskiego, spowodowały w rezultacie nieuchronną klęskę wojskową, a politycznie grozę tzw. linii Curzona. W tej sytuacji wydobył się naród tylko cudem Bożym przez zorganizowanie moralnej i politycznej jedności narodowej pod przewodem wielkiego chłopa polskiego, Wincentego Witosa i dzięki geniuszowi operacyjnemu wielkiego żołnierza polskiego, Tadeusza Rozwadowskiego.

Ten cud doprowadził nie tylko do ustalenia granicy polsko-rosyjskiej w traktacie pokojowym w Rydze, ale przede wszystkim uratował Polskę i Zachód przed inwazją czerwoną.

Bitwa pod Warszawą zakończyła okres stabilizowania się niepodległości państwa polskiego, w którym to okresie na czoło wybiły się wyraźne tendencje narodu polskiego, pragnącego żyć i rozwijać się w ramach wolności demokratycznych.

Doświadczenia tego okresu, okupione bezmiarem ofiar, wskazywały wyraźnie linie, po których naród chce kroczyć w swoją przyszłość, zarówno politycznie jak i wojskowo.

 

Lekcje przeszłości zlekceważone

Niestety, jak przyszłość wykaże, ówczesny wódz naczelny i naczelnik państwa, zlekceważył lekcje historyczne tego okresu i szedł wyraźnie w kierunku dyktatury, a w dziedzinie wojskowej, odrzucając doświadczenia Zachodu, bazujące na rozwoju technicznym armii, zahypnotyzowany urokiem powodzenia armii konne Budiennego, oparł organizację armii polskiej na rozbudowie kawalerii — przygotowując w ten sposób grunt pod przyszłą klęskę, która miała w kilkanaście lat później zniweczyć całkowicie owoce z takim trudem i ofiarami odniesionego zwycięstwa.


Co mamy i czego nie widzimy:


Wyprawa kijowska opierała się na zupełnie fałszywej ocenie przeciwnika i zupełnym zlekceważeniu zasad operacyjnych, obowiązujących na teatrze wojennym polsko-rosyjskich zmagań, na którym front północny, a nie południowy, stanowił zawsze o rozstrzygnięciu kampanii.

Czerwone wojska osłonowe na froncie ukraińskim celowo cofały się przed frontowym atakiem Piłsudskiego tak, że główne siły polskie bez większego wysiłku zajęły Kijów w dniu 8 maja 1920 roku.

Piłsudski, wciągany w matnię i próżnię strategiczną, nie orientował się wcale, że wiąże swoje główne siły w rejonie i zbyt odległym i ekscentrycznym.


....Dodać tu z góry należy, że po odniesionym przez generała Rozwadowskiego zwycięstwie, premier Wincenty Witos zwraca Piłsudskiemu jego pisemną rezygnację, dokument jego słabości i niewiary.
Piłsudski oraz naczelne dowództwo polskie straciło wiarę w możność naprawienia sytuacji wojennej. Naczelny wódz polski okazał się niezdolnym do powzięcia jakiejkolwiek skutecznej decyzji operacyjnej w celu zorganizowania oporu wojsk polskich i przywrócenia równowagi operacyjnej na froncie. Miarą tej bezradności i przyznaniem się do poniesionej klęski był fakt, że Piłsudski złożył na ręce nowego premiera Rządu Obrony Narodowej, Wincentego Witosa, rezygnację ze stanowiska naczelnego wodza.

W dniu 4 sierpnia 1920 r. zjawia się generał Rozwadowski na zebraniu w sztabie z opracowanym przez siebie projektem „Ogólnej Instrukcji Obronnej”. W ciągu tego dnia i w dniu następnym toczą się dyskusje, a generał Weygand ze swojej strony przedstawia swój projekt. Dyskusje kończą się jednak zwycięstwem koncepcji generała Rozwadowskiego, gdyż generał Weygand wycofuje swój projekt i uznaje lojalnie projekt gen. Rozwadowskiego za lepszy od swojego. W ten sposób „Ogólna Instrukcja Obronna” z dnia 4 sierpnia staje się dla sztabu generalnego podstawą do opracowania „Rozkazu do przegrupowania” z dnia 6 sierpnia 1920 r nr. 8358/III.

Zresztą dla bardziej interesujących się kampanią polsko-rosyjską w 1920 roku wskazuję na bezcenne dokumenty, które na szczęście zostały uratowane przez generała dr Mariana Kukiela przez ogłoszenie ich w sierpniowej Bellonie z 1925 roku. Między tymi dokumentami znajdują się również fotograficzne odbitki zarówno własnoręcznego szkicu naczelnego wodza jak i własnoręcznie przez gen. Rozwadowskiego napisanego słynnego rozkazu operacyjnego nr. 10.000 z dnia 10 sierpnia 1920 roku.

Ponadto wspomniany historyk wojskowy stwierdza, że nie znalazł żadnych, poza wymienionym szkicem, dokumentów ,które by wskazywały na podjęcie w ówczesnym czasie jakiejś decyzji przez naczelnego wodza, a która by się dała odczuć w pracach ówczesnego sztabu generalnego.

W tym czasie, naczelny wódz Piłsudski decyduje się na opuszczenie Warszawy, oświadczając, że chce osobiście objąć dowództwo nad grupami uderzeniowymi z nad Wieprza. W ten sposób, stając się dowódcą grupy operacyjnej, z natury rzeczy wyrzekał się odpowiedzialności i za dalszy ciąg wojny i że na swoim nowym stanowisku dowódczym będzie lojalnie wykonywał rozkazy gen. Rozwadowskiego, na którego barki złożył całkowitą odpowiedzialność u momencie najtragiczniejszym operacji warszawskiej.

Płk. Zagórski, oceniając wytworzoną sytuację za korzystną dla podjęcia ofensywy ze strony grupy uderzeniowej Piłsudskiego, nie tylko z racji odciążenia samego przedmościa, ale i dlatego, że armia czerwona, związana silnie z armią frontu północnego, doskonale się nadaje właśnie w tym czasie na uderzenie na jej flankę i tyły, żąda przyspieszenia ataku, zanim przegrupowane wojska czerwone podejmą swój generalny szturm na przedmoście i widzi konieczność podjęcia jej już dnia 15 sierpnia. Gen. Rozwadowski całkowicie podzielał ocenę płk. Zagórskiego, lecz oczywiście nie mógł zmusić Naczelnego Wodza do posłuchu.

Piłsudski definitywnie odrzuca żądanie płk. Zagórskiego i Rozwadowskie go, oświadczając, że uderzy dopiero w ustalonym terminie tj. 17 sierpnia 1920 r.

General Sikorski umożliwia zwycięstwo

A tymczasem z powodzeniom w dalszym ciągu prowadzona ofensywa generała Sikorskiego, zmienia całkowicie sytuację i zmusza armię czerwoną już w dniu 15 sierpnia do odwrotu i co więcej akcja jego powoduje, że i przedmoście warszawskie przechodzi w tym samym dniu do akcji zaczepnej i zmusza również armię czerwoną do odwrotu.

W ten sposób front północny, front wiążący, bez udziału i wpływu grupy Piłsudskiego, wymusił na armii czerwonej jej odwrót spod Warszawy już w dniu 15 sierpnia 1920 r.

W dniu 17 sierpnia 1920 Piłsudski podejmuje atak na cofające się już spod Warszawy wojska Tuchaczewskiego. Dość długo nie jest on zdolny nawiązać z nimi kontaktu bojowego.


SELMAN - PIŁSUDSKI nigdy nie był zdolny do czegokolwiek, a początek marszu na KIJÓW  TO TYLKO jest realizacja paktu z Dorotenstrasse

http://kronikihistoryczne.blogspot.com/2018/11/23-listopada-1918-roku-przemilczany.html

Jeżeli zaczniemy łączyć fakty z uwięzieniem żydów, wymianę dowódców, zabranie artylerii mieliśmy przed sobą i nad sobą wroga.

To była naprawdę misterna akcja wywiadu i sztabu niemieckiego.

Dzisiaj mamy zbliżony scenariusz, który jest podobną ustawką KALKSZTAJNA - KACZYŃSKIEGO razem z jego pejsato - syjonistyczną drużyną. A dla kolejnej manipulacji używa się różnych dezinformaci umieszczając flagi w każdej gminie, które odwracają uwagę Polaków od tego co najważniejsze.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz