Chyba tak. Warto byłoby go opisać. Na razie jestem na to za słabo przygotowany, ale kilka istotnych przemyśleń mogę przedstawić teraz. Dobrym polem obserwacji do tego jest to, co dzieje się w gospodarce województwa podkarpackiego.
Określenie „polski kapitalizm”
może być mylące. Zapewne należy się zgodzić, jeśli określimy tak system
gospodarczy funkcjonujący na obszarze określanym obecnie jako Polska. Mylące
jest to określenie przy słowie „kapitalizm”, ponieważ polski kapitał prywatny
jest słaby.
Otóż o istocie polskiego
kapitalizmu decyduje kapitał dużych i wielkich zagranicznych korporacji oraz
kapitał dużych, państwowych przedsiębiorstw. Wysunę śmiałą [chyba oczywistą! –
admin] tezę, że w obu przypadkach ten kapitał nie buduje przede wszystkim siły
państwa polskiego.
W przypadku zagranicznych
korporacji można powiedzieć, że mamy do czynienia z drastyczną dysproporcją
między tym, co zyskują te korporacje w Polsce, a tym, co zyskują, a bardziej
tracą, ich polscy pracownicy, a głównie państwo polskie. Widać to choćby na przykładzie
rezygnacji rządu PiS-u ze ściągania podatków z amerykańskich korporacji z
branży informatycznej.
Z kolei duże spółki skarbu
państwa, to siedlisko partyjnych interesów, źródło ogromnych dochodów
partyjnych nominatów w zarządach i radach nadzorczych oraz podporządkowanie
politycznym decyzjom, niejednokrotnie sprzecznym z zasadami ekonomii. Obecne
rządy PiS-u pokazują dodatkowo, że zarządzanie spółkami skarbu państwa, to
źródło rozlicznych patologii.
A teraz powrót do sytuacji w
województwie podkarpackim. Koncern Heineken zdecydował o zakończeniu produkcji
piwa w browarze w Leżajsku. To smutny fakt i zapewne bolesny dla Leżajska, ale
w skali województwa ma większe znaczenie propagandowe niż ekonomiczne. Piwo
„Leżajsk” jest rozpoznawalną marką w Polsce. Jednak ta marka jest własnością
prywatną i właściciel ma prawo zrobić z nią, co uważa, nawet jeśli to nie
podoba się lokalnej społeczności.
W tym przypadku podniósł się
jednak sprzeciw, polityczny sprzeciw. Śmiem twierdzić, że jego przyczyny są
właśnie bardziej polityczne niż ekonomiczne. Jako od zawsze mieszkaniec
Stalowej Woli przypomnę, że również rozpoznawalną w Polsce markę maszyn
budowlanych ze Stalowej Woli, przed kilkunastu laty sprzedano Chińczykom i ta
marka zniknęła. Z chińskim koncernem wiązaliśmy w Stalowej Woli duże nadzieje,
ale to nie skończyło się sukcesem. Ani wtedy, ani teraz politycy którejkolwiek
opcji nie protestowali i nie protestują.
Rozdzieranie szat przy okazji
browaru w Leżajsku trzeba uznać za przede wszystkim demonstrację polityczną,
którą tłumaczą zbliżające się wybory parlamentarne. Politycy, którzy protestują
przeciw decyzji koncernu Heineken nic nie wskórają. Nie ma takiej siły w
Polsce, która zmusiłaby silną, zachodnią korporację do liczenia się z głosem
lokalnej społeczności. W ostateczności Unia Europejska albo któreś silniejsze
państwo z Unii pogrozi palcem, a rząd i władze lokalne pokornie podporządkują
się woli tych sił.
Jeśli jakieś działanie w tej
sprawie ma sens, to zastanowienie się nad prawnymi, ekonomicznymi i
politycznymi regułami, które pozwalają zagranicznym korporacjom robić co im się
podoba, co bywa, że nie ma nic wspólnego z zasadami wolnego rynku. Tak już
działają globalne korporacje, że wraz ze swoją ekspansja stają się wręcz
wrogami wolnego rynku i konkurencji. W takiej sytuacji protest polityków,
zwłaszcza tych z PiS-u, jest czystą korzyścią polityczną. Wiadomo, że nic nie
zmieni, więc za nic nie trzeba będzie brać odpowiedzialności, a łatwo zyskać
poklask wyborców.
W tym samym czasie, co problem w Leżajsku,
na przeciwległym krańcu województwa w Sanoku, dogorywa firma z dwustuletnią
tradycją i o ważniejszym znaczeniu ekonomicznym niż leżajski browar. Mam na
myśli sanocki „Autosan”. Tę firmę, która już upadała, chciał uratować rząd
PiS-u, więc ją upaństwowiono i włączono w struktury organizacyjne Huty Stalowa
Wola. W tym przypadku wyszły na jaw ułomności państwa, jako właściciela i
zarządzającego gospodarką.
Trzeba zadać sobie pytanie, co
wspólnego mieli tradycyjny producent autobusów z producentem sprzętu
artyleryjskiego. Jeśli nawet coś mieli, to dla HSW „Autosan” okazał się piątym
kołem u wozu. Prawdopodobnie „Autosanu” nie da się już uratować, choć takie
szanse były. Co ciekawe, w HSW raczej z tego powodu nie będą płakać. To w tym
wypadku bardziej potrzebna była i chyba jeszcze jest jakaś interwencja
polityczna.
Włączenie „Autosanu” w struktury
HSW było decyzją czysto polityczną, bez głębszego uzasadnienia ekonomicznego.
Jak zdecydowana większość takich decyzji nie mogła skończyć się dobrze. „Autosan”
to teraz gorący kartofel, więc nikt – zwłaszcza z rządzącej partii – nie chce
poparzyć sobie palców. W obliczu wyborów więcej tu można politycznie przegrać.
„Autosan” wymaga decyzji, za które trzeba wziąć odpowiedzialność. Do tego w
polskiej polityce zazwyczaj brakuje chętnych. Czy zatem ta zasłużona i
potrzebna polskiej gospodarce firma zdechnie? Jeśli patrzeć na dotychczasowe
mechanizmy polskiego państwowego kapitalizmu, to niestety nie ma dla niej
ratunku. Szkoda.
Andrzej Szlęzak
pobrano z :Czy jest coś takiego jak polski kapitalizm? – Andrzej Szlęzak – Bibula – pismo niezalezne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz