Za nami 79.
rocznica wyzwolenia KL Auschwitz (choć wolę określenie wejścia/zajęcia obozu)
dnia 27 stycznia 1945 r. przez Armię Czerwoną. Ale Auschwitz to też codzienność
działającego na miejscu dawnej niemieckiej fabryki śmierci muzeum.
Codzienność
pełna krwawiących do dziś ran i rugowanych z pamięci historii – o pierwszym
transporcie Polaków z Tarnowa 14 czerwca 1940 r., o misji rtm. Witolda
Pileckiego. Ciągle musimy zmagać się z kolejnymi kłamstwami oświęcimskimi.
W związku z
wydarzeniami z 27 stycznia 1945 r. – tą najbardziej eksponowaną w historii KL
Auschwitz rocznicą – nie wolno nam zapominać o innych wydarzeniach związanych z
niemiecką fabryką śmierci.
Bo gdy
mówimy o finale ludobójczego szaleństwa, nie traćmy z horyzontu jego początku,
genezy. Tego, że 14 czerwca 1940 r. do nowo utworzonego obozu koncentracyjnego
pod Katowicami Niemcy przewieźli 728 mężczyzn – więźniów politycznych z
Tarnowa. Byli to głównie młodzi ludzie, członkowie podziemnych organizacji
niepodległościowych, żołnierze września 1939 r., aresztowani przy próbie
przedostania się przez Węgry do powstającej we Francji armii polskiej.
Pierwsze
kłamstwo
Auschwitz
powstał zatem z myślą o eksterminacji Polaków; pierwsze transporty były
wyłącznie polskie; to Polaków zmuszano do budowy baraków; przez długie miesiące
Polacy byli jedynymi więźniami – potworny Holokaust Żydów nastąpił później. Do
obozu deportowano w sumie około 150 tys. Polaków, a 75 tys. zginęło (ofiar
wśród Żydów było około miliona).
Również
napis na bramie w Auschwitz (Arbeit macht frei) wykonał Polak Jan Liwacz, na
wolności mistrz kowalstwa artystycznego, w obozie nr 1010, który pracował pod
batem Kurta Müllera – niemieckiego kapo obozowej ślusarni.
Jednak na
świecie wciąż ma obowiązywać inny przekaz, że w Auschwitz byli więzieni i
ginęli tylko Żydzi. To jedno z głównych kłamstw oświęcimskich. Bo
funkcjonariusze zakłamanego Przedsiębiorstwa Holocaust nie chcą słyszeć, że
Żydzi, w przeciwieństwie do Polaków, z reguły nie trafiali do Auschwitz, nie
pracowali niewolniczo w tym obozie, tylko od razu byli kierowani z rampy do
komór gazowych. Takie unicestwianie Żydów dokonywało się nie w Auschwitz I, ale
w odległym o kilka kilometrów Auschwitz II – Birkenau.
A
przybywające licznie do obozu żydowskie wycieczki pytają, dlaczego napis
„Arbeit macht frei” nie znajduje się nad bramą wejściową do Birkenau? Nad tym,
aby młodzież z Izraela prawdy nie poznała, czuwają oficerowie Mosadu. Mieszanie
w głowach młodym Żydom to skutek uboczny zakłamywania historii dla korzyści
materialnych – żerowania na tragedii ofiar.
Drugie
kłamstwo
Pora na
drugie kłamstwo oświęcimskie: rotmistrz Witold Pilecki – jeżeli w ogóle ktoś
taki istniał i trafił do Auschwitz – był Żydem. Bo przecież w obozie byli sami
Żydzi. Jeżeli ktoś uznaje, że Pilecki był Polakiem, to ma kłopot. Bo skąd w
obozie wziął się Polak, do tego na ochotnika, a jeszcze stworzył wielką obozową
konspirację, samopomocową i zbrojną?
Ale jeszcze
„gorsze” jest to, że podziemna organizacja więźniarska Pileckiego: Związek
Organizacji Wojskowej był złożony z Polaków. Czyli nie jeden Pilecki był
polskim więźniem Auschwitz, tych Polaków musiało być znacznie więcej.
Powtórzmy,
Polaków niemieccy mordercy przewozili i eksterminowali w Auschwitz, Żydów
głównie w Birkenau. Dla nas to wiedza oczywista, dla Przedsiębiorstwa Holocaust
– niebezpieczna.
Jeśli już
zakłamywacze uznają dobrowolne dostanie się Pileckiego do obozu (choć, żeby
zmiękczyć tę historię, będą twierdzili, że nie poszedł na ochotnika, tylko ktoś
mu kazał), to zaraz przyznają, że jego raporty były nic nie warte, bezużyteczne
(słowo daję – są tacy specjaliści, do tego tytułowani). Jak „argumentują”? Bo
rotmistrz informował świat o Holocauście Polaków, o Żydach, wspominając
śladowo. Dlaczego? Powód znajdujemy w genezie Auschwitz – Niemcy założyli obóz
z myślą o eksterminacji Polaków i przez pierwsze miesiące byliśmy jedynymi
więźniami.
Ale w
ostatnim okresie swojej misji w Auschwitz rotmistrz wiedział o Holocauście
Żydów i starał się przeciwdziałać. Jego plan wywołania tam powstania zbrojnego
zakładał uwolnienie wszystkich więźniów – bez względu na pochodzenie i
narodowość. I absurdem, ba – kłamstwem – jest twierdzenie, że Polacy mieli
zostać uwolnieni, a Żydzi pozostawieni sami sobie.
Trzecie
kłamstwo
W końcu
trzecie kłamstwo – o „polskich obozach koncentracyjnych”. Aby obarczyć winą
Polaków, mówi się: Oświęcim, mimo iż miasto o tej nazwie dzieli od obozu
Auschwitz kilka kilometrów. Tymczasem rozkaz założenia obozu wydał 27 kwietnia
1940 r. Niemiec: zwierzchnik SS Heinrich Himmler. Za organizację odpowiadał
Niemiec Rudolf Hoess, który następnie został pierwszym komendantem. 20 maja
1940 r. Niemiec Gerhard Palitzsch przywiózł z KL Sachsenhausen do KL Auschwitz
30 więźniów, niemieckich kryminalistów – zostali trzonem kadry funkcyjnych. I
to Niemcy dokonali tu strasznego Holocaustu – Żydów, Polaków i innych
narodowości.
Tadeusz M.
Płużański
https://nczas.info/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz