Czytelniku,
To, że nie potrafimy nauczać w szkołach o konstytucji Nihil
Novi, która jest jedną z najlepszych w europie, która przetrwała praktycznie
przez ponad 250 lat. Nie mówi się, że rządy w Rzeczypospolitej były oparte o
tzw.prawa kardynalne, a konstytucje to były zwykłe ustawy. A my świetujemy
konstytucję 3 maja...............
„Wiem, że jest to ciężkie i niepopularne, ale nie należę do
tych, którzy twierdzą, że patriotyzm polega na okłamywaniu polskiego
społeczeństwa i utrzymywaniu go w stanie ciągłej iluzji.”
Gaston de Cerizay
Jak co roku pierwszą okazją do inauguracji ‘sezonu
grillowego’ nad Wisłą jest tak zwany majowy długi weekend. Prawdę powiedziawszy
– dla większości Polaków oznacza on właśnie tylko tyle.
Oczywiście, obywatele bardziej wrażliwi historycznie
pamietają również, że tego dnia ileś lat temu, ‘Król – amant’ i jego sejmowi
druhowie uchwalili pierwszą w Europie, a drugą na świecie ustawę zasadniczą,
czyli konstytucję. Tabuny demokratów z wypiętymi piersiami dumnie obnoszą się z
tym faktem, który w ich mniemaniu stanowi jeden z najchlubniejszych momentów
pierwszej Rzeczypospolitej. Czy aby na pewno?
Ci sami demokraci powinni wstydzić się za anty-demokratyczny
sposób uchwalenia i wprowadzenia w życie tejże konstytucji [z czym akurat
osobiście nie mam problemu], a mianowicie pogwałcenie prawnie ustanowionego
regulaminu obrad sejmowych i kompletne ignorowanie protestów opozycjonistów – w
dodatku wszystko to w rytm wytaczanych armat późniejszego bohatera wojen
napoleońskich!
Co więcej, każdy człowiek Tradycji doskonale zdaję sobie
sprawę, że sam fakt zaistnienia konieczności spisania centralizujących wytycznych [konstytucji, ustaw, regulaminów]
które w swym sednie podważają przede wszystkim niespisane prawa ugruntowane w
tradycjach regionalnych i stanowych
jest sam w sobie początkiem porażki organicznej [naturalnej]
funkcjonalności tego społeczeństwa i początkiem jego schyłku.
Ale jeżeli już naprawdę chcielibyśmy pokrótce przeanalizować
przyczyny i skutki tegoż ‘wielkiego’ przedsięwzięcia, to jego bilans musi być
ujemny.
Nie jestem zawodowym historykiem, a więc nie proponuję
Państwu dogłębnej analizy, opierającej się na twardej dokumentacji. W zamian
chciałbym jedynie spisać to, co wydaje się logicznym na zdrowy chłopski rozum.
Po pierwsze, panujący nam wówczas miłościwie z Bożej łaski
król Stanisław II August, uznawany najczęściej za nieudacznika, zdrajcę i
pachołka cesarzowej Katarzyny, był de facto realistą i roztropnym władcą, który
jednak miał słaby, ulegliwy charakter i nie potrafił znaleźć wspólnego interesu
z rozpasaną i podatną na przekupstwo magnaterią, ani zrozumienia wsród neufnej
szlachty .
Dalej, w konsekwencji pierwszego rozbioru Rzeczpospolita znalazła się pod ‘protektoratem’ Rosji.
Powszechnie znanym jest fakt, że głównym
inicjatorem rozbiorów nie była Rosja, a Prusy, mimo tego dwudziestego
dziewiątego marca 1790 roku zostało zawarte przymierze polsko-pruskie?! Jak
zauważył, między innymi, cytowany przeze mnie na wstępie pan de Cerizay:
„Prusy, zawarłszy z nami przymierze 29 marca 1790 roku, nigdy nie straciły z
oka możliwości przehandlowania tego przymierza Rosji i powrócenia do polityki
rozbiorów”.
Właśnie okres pomiędzy pierwszym a drugim rozbiorem, po raz
pierwszy ukazał polskie tendencje do zawierania
tzw. sojuszy egzotycznych (m.in. z Wielką Brytanią), tendencja która bez
wyjątku sprowadza nas na manowce. Sojusz, sojuszem ale już w kwietniu Albion
zmienił swoją politykę zagraniczną
porzucając zamysł wszczęcia wojny
z Rosją, o czym niestety 3 maja nikt w Warszawie jeszcze nie wiedział lub
dowiedzieć się nie chciał.
Zamiast działać z roztropnością [o której bardzo często
wspominam pisząc o sprawach naszych tj. polskich] nie drażniąc Rosji i mozolnie
odbudowywać państwo w ramach istniejącego stanu rzeczy, wdrażając stopniowe
reformy, sarmaci postanowili powołać 100,000 armię i oddać tron w dziedziczność
dynastii Wettynów – co z pewnością nie pogłębiało petersburskich sympatii wobec
sprawy polskiej.
Jednak najpoważniejszym jest [pomimo uznania katolicyzmu za
religię panującą – zapewne aby nie wywołać ogólnospołecznego buntu] masońsko-
antykościelny i jakobiński [nacjonalitarny i liberalny] w swej istocie
charakter stronnictwa konstytucyjnych sygnatariuszy.
Nie da się zatem ukryć, że w pewnym sensie uchwalenie
konstytucji 3 maja było polską wersją rewolucji, o czym bez precedensu głośno
mówili relacjonujący z Warszawy wysłannicy europejskich dworów. Wymierzona w
tradycję, godząca w odwieczne przywileje ubogiej szlachty, wynosząca
mieszczaństwo na wyżyny społeczne i budująca ‘naród’ według najnowszych
‘oświeceniowych’ wzorców. W rezultacie będąc powodem wybuchu wojny z Rosją i
kresem pierwszego państwa Polaków.
Nie opuszcza mnie również refleksja iż ten burzliwy okres
naszej historii dał początek naszej rusofobii, która dzisiaj wydaje się być ‘ z
mlekiem Matki wyssana”……….ale to już temat na inną okazję.
Powód do dumy?
Arkadiusz Jakubczyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz