Czytelniku,
Po każdej wojnie następuje zawsze podział polityczny. Anglicy
ZAWSZE rozgrywają wszystko pod siebie. Jesteśmy bardzo naiwni politycznie i
wierzymy w cuda. Warto przypomnieć słowa Winstona Churchilla, które są
przykładem cynizmu politycznego.
„Od Szczecina nad Bałtykiem po Triest nad Adriatykiem na
całym kontynencie rozciągnęła się żelazna kurtyna. Za tą linią leżą wszystkie
stolice starożytnych państw Europy Środkowej i Wschodniej. Warszawa, Berlin,
Praga, Wiedeń, Budapeszt, Belgrad, Bukareszt i Sofia, wszystkie te słynne
miasta i otaczająca je ludność leżą w tym, co muszę nazwać strefą sowiecką, i
wszystkie podlegają w takiej czy innej formie nie tylko wpływom sowieckim, ale
także bardzo wysokiej, a w wielu wypadkach coraz większej kontroli ze strony
Moskwy. Tylko Ateny – Grecja ze swoją nieśmiertelną chwałą – mogą swobodnie
decydować o swojej przyszłości w wyborach pod obserwacją Brytyjczyków,
Amerykanów i Francuzów. Zdominowany przez Rosję rząd polski został zachęcony
do dokonania ogromnych i bezprawnych najazdów na Niemcy, a masowe wypędzenia
milionów Niemców na skalę poważną i niewyobrażalną mają obecnie miejsce.
Partie komunistyczne, które były bardzo małe we wszystkich tych wschodnich
państwach Europy, zostały wyniesione do prymatu i władzy daleko ponad ich
liczebność i wszędzie dążą do uzyskania totalitarnej kontroli. Rządy policyjne
przeważają niemal w każdym przypadku i jak dotąd, z wyjątkiem Czechosłowacji, nie
ma prawdziwej demokracji.
I pewnie takie działania skłoniły, że polscy komuniści oparli
się o Moskwę. Bo jak już zrobili podział po wojnie pozostało im wyłapać już niepotrzebnych
nikomu chłopaków z lasów………………..
Skutkiem tego nasi żołnierze skończyli jak Sosabowski, który pracował w Wielkiej Brytanii
jako robotnik magazynowy w fabryce silników elektrycznych, a następnie
telewizorów. Z drugiej strony to w Moskwie polscy komuniści brali udział w
defiladzie zwycięstwa, a na zachodzie
czy braliśmy udział w choć jednej?
Z deszczu po rynnę…………………………………………………….
Może jesteśmy naiwni politycznie, ale pamięć mamy długą i
Anglikom będziemy to pamiętać jak i powstanie styczniowe i inne..
Poniżej treść tego pełnego przemówienia ciekawego zresztą………….
5 marcu 1946 r
Westminster
College, Fulton, Missouri
Cieszę się, że mogę przyjść dziś po południu do Westminster
College i jestem wdzięczny za to, że dałeś mi dyplom. Nazwa
"Westminster" jest mi jakoś znajoma.
Wydaje mi się, że słyszałem o tym już wcześniej.
Rzeczywiście, to właśnie w Westminsterze otrzymałem bardzo dużą część mojego
wykształcenia w zakresie polityki, dialektyki, retoryki i jednej czy dwóch
innych rzeczy. W rzeczywistości obaj kształciliśmy się w tych samych lub
podobnych, a w każdym razie pokrewnych zakładach.
Jest to również zaszczyt, być może wręcz wyjątkowy, dla
prywatnego gościa, który został przedstawiony publiczności akademickiej przez
prezydenta Stanów Zjednoczonych. Pośród swoich ciężkich brzemion, obowiązków i
odpowiedzialności – niechcianych, ale nie uchylających się od nich – prezydent
przebył tysiąc mil, aby uhonorować i uwydatnić nasze dzisiejsze spotkanie i dać
mi sposobność zwrócenia się do tego pokrewnego narodu, jak również do moich
rodaków za oceanem, a być może także do kilku innych krajów. Prezydent
powiedział panu, że jego życzeniem, tak jak jestem pewien, że jest pańskim
życzeniem, abym miał pełną swobodę udzielania prawdziwych i wiernych rad w tych
niespokojnych i kłopotliwych czasach. Z pewnością skorzystam z tej wolności i
będę czuł się do tego tym bardziej uprawniony, że wszelkie prywatne ambicje,
które żywiłem w młodości, zostały zaspokojone ponad moje najśmielsze marzenia.
Pozwólcie jednak, że wyjaśnię, że nie mam żadnej oficjalnej misji ani żadnego
statusu i że mówię tylko za siebie. Nie ma tu nic poza tym, co widzisz.
Mogę więc pozwolić, aby mój umysł, mając doświadczenie całego
życia, roztrząsał problemy, które nękają nas nazajutrz po naszym absolutnym
zwycięstwie zbrojnym, i starał się upewnić z jaką siłą, jaką posiadam, że to,
co zostało zdobyte z tak wielkim poświęceniem i cierpieniem, zostanie zachowane
dla przyszłej chwały i bezpieczeństwa ludzkości.
Stany Zjednoczone znajdują się w tym czasie na szczycie
światowej potęgi. To uroczysta chwila dla amerykańskiej demokracji. Z prymatem
władzy łączy się bowiem także budząca podziw odpowiedzialność za przyszłość.
Jeśli rozejrzysz się dookoła, musisz odczuwać nie tylko poczucie spełnionego
obowiązku, ale także niepokój, aby nie spaść poniżej poziomu osiągnięć. Szansa
jest już teraz, jasna i jasna dla obu naszych krajów. Odrzucenie go,
zignorowanie go lub zmarnowanie sprowadzi na nas wszystkie długie wyrzuty czasu
pośmiertnego. Jest rzeczą konieczną, aby stałość umysłu, wytrwałość w dążeniu
do celu i wielka prostota decyzji kierowały i rządziły postępowaniem narodów
anglojęzycznych w czasie pokoju, tak jak to czyniły na wojnie. Musimy i wierzę,
że to zrobimy, dowieść, że jesteśmy w stanie sprostać temu surowemu wymogowi.
Kiedy amerykańscy wojskowi zbliżają się do jakiejś poważnej
sytuacji, mają zwyczaj pisać na początku swojej dyrektywy słowa "ogólna
koncepcja strategiczna". Jest w tym mądrość, ponieważ prowadzi do jasności
myśli. Czym zatem jest ogólna koncepcja strategiczna, którą powinniśmy dziś
wpisać? To nic innego jak bezpieczeństwo i dobrobyt, wolność i postęp
wszystkich domów i rodzin wszystkich mężczyzn i kobiet we wszystkich krajach.
Mówię tu szczególnie o niezliczonych domkach letniskowych i mieszkalnych, w
których pracownik najemny stara się pośród wypadków i trudności życiowych
uchronić swoją żonę i dzieci przed niedostatkiem i wychować rodzinę w bojaźni
Bożej lub w oparciu o koncepcje etyczne, które często odgrywają potężną rolę.
Aby zapewnić bezpieczeństwo tym niezliczonym domom, muszą być
one chronione przed dwoma gigantycznymi grabieżcami, wojną i tyranią. Wszyscy
znamy straszliwe niepokoje, w jakich pogrążona jest zwykła rodzina, gdy
przekleństwo wojny spada na żywiciela rodziny i tych, dla których pracuje i
wymyśla. Straszliwa ruina Europy, ze wszystkimi jej zaginionymi chwałami, i
wielkiej części Azji rzuca nam się w oczy. Kiedy zamysły nikczemnych ludzi lub
agresywne zapędy potężnych państw rozpuszczają na wielkich obszarach ramy
cywilizowanego społeczeństwa, pokorni ludzie stają w obliczu trudności, z
którymi nie mogą sobie poradzić. Dla nich wszystko jest zniekształcone,
wszystko jest połamane, nawet zmielone na miazgę.
Kiedy stoję tu tego cichego popołudnia, wzdrygam się na myśl
o tym, co tak naprawdę dzieje się teraz z milionami ludzi i co wydarzy się w
tym okresie, kiedy głód prześladuje ziemię. Nikt nie jest w stanie obliczyć
tego, co zostało nazwane "nieoszacowaną sumą ludzkiego bólu". Naszym
najwyższym zadaniem i obowiązkiem jest strzec domów zwykłych ludzi przed
okropnościami i nieszczęściami kolejnej wojny. Wszyscy jesteśmy co do tego
zgodni.
Nasi amerykańscy koledzy wojskowi, po ogłoszeniu swojej
"ogólnej koncepcji strategicznej" i obliczeniu dostępnych zasobów,
zawsze przechodzą do następnego kroku, a mianowicie do metody. Również w tym
przypadku panuje powszechna zgoda. Światowa organizacja została już utworzona w
celu zapobieżenia wojnie, ONZ, następczyni Ligi Narodów, z decydującym udziałem
Stanów Zjednoczonych i wszystkiego, co to oznacza, już działa. Musimy się
upewnić, że jego praca jest owocna, że jest rzeczywistością, a nie fikcją, że jest
siłą do działania, a nie tylko pianą słów, że jest prawdziwą świątynią pokoju,
w której pewnego dnia będą mogły zawiesić tarcze wielu narodów, a nie tylko
kokpitem w wieży Babel. Zanim odrzucimy solidne zapewnienia o narodowym
uzbrojeniu dla samozachowawczości, musimy być pewni, że nasza świątynia jest
zbudowana nie na ruchomych piaskach czy trzęsawiskach, ale na skale. Każdy może
widzieć z otwartymi oczami, że nasza droga będzie trudna i długa, ale jeśli
wytrwamy razem, tak jak wytrwaliśmy w dwóch wojnach światowych – choć,
niestety, nie w przerwie między nimi – nie wątpię, że w końcu osiągniemy nasz
wspólny cel.
Mam jednak konkretną i praktyczną propozycję działania. Sądy
i sędziowie pokoju mogą być tworzeni, ale nie mogą funkcjonować bez szeryfów i
konstabli. Organizacja Narodów Zjednoczonych musi natychmiast zacząć wyposażać
się w międzynarodowe siły zbrojne. W tej sprawie możemy iść tylko krok po
kroku, ale musimy zacząć już teraz. Proponuję, aby każde z mocarstw i państw
zostało zaproszone do oddelegowania pewnej liczby eskadr lotniczych do służby
organizacji światowej. Eskadry te miały być szkolone i przygotowywane w swoich
krajach, ale przemieszczały się rotacyjnie z jednego kraju do drugiego. Nosili
mundury swoich krajów, ale z innymi odznakami. Nie wymagano od nich, by
działali przeciwko własnemu narodowi, ale pod innymi względami byliby kierowani
przez organizację światową. Można by to rozpocząć na skromną skalę i wzrosnąć
wraz ze wzrostem zaufania. Pragnąłem, aby stało się to po pierwszej wojnie
światowej i gorąco ufam, że stanie się to natychmiast.
Byłoby jednak błędem i nieroztropnością powierzyć tajemną
wiedzę lub doświadczenie związane z bombą atomową, które obecnie dzielą Stany
Zjednoczone, Wielka Brytania i Kanada, światowej organizacji, gdy jest ona
jeszcze w powijakach. Byłoby zbrodniczym szaleństwem rzucić ją na pastwę losu w
tym wciąż wzburzonym i niezjednoczonym świecie. Nikt w żadnym kraju nie spał
gorzej w swoich łóżkach, ponieważ ta wiedza, metoda i surowce do jej
zastosowania są obecnie w dużej mierze zachowane w rękach Amerykanów. Nie wierzę,
że wszyscy spalibyśmy tak spokojnie, gdyby sytuacja została odwrócona i gdyby
jakieś komunistyczne lub neofaszystowskie państwo zmonopolizowało na jakiś czas
te przerażające agencje. Strach przed nimi mógł być łatwo wykorzystany do
narzucenia wolnemu demokratycznemu światu systemów totalitarnych, z
konsekwencjami przerażającymi dla ludzkiej wyobraźni. Bóg zechciał, aby tak się
nie stało, a my mamy przynajmniej chwilę wytchnienia, aby zaprowadzić porządek
w naszym domu, zanim to niebezpieczeństwo będzie musiało się spotkać: a nawet
wtedy, jeśli nie szczędzimy wysiłków, nadal powinniśmy posiadać tak potężną
przewagę, że możemy skutecznie odstraszać od jej użycia lub groźby
zatrudnienia. przez innych. Ostatecznie, kiedy zasadnicze braterstwo ludzi jest
naprawdę ucieleśnione i wyrażone w światowej organizacji ze wszystkimi
niezbędnymi praktycznymi zabezpieczeniami, aby uczynić ją skuteczną, te moce
zostaną naturalnie powierzone tej światowej organizacji.
Przejdę teraz do drugiego niebezpieczeństwa tych dwóch
maruderów, które zagraża chałupie, domowi i zwykłym ludziom, a mianowicie do
tyranii. Nie możemy być ślepi na fakt, że swobody, którymi cieszą się
poszczególni obywatele w całym Imperium Brytyjskim, nie obowiązują w znacznej
liczbie krajów, z których niektóre są bardzo silne. W tych państwach kontrola
jest narzucana zwykłym ludziom przez różnego rodzaju wszechogarniające rządy
policyjne. Władza państwowa jest sprawowana bez ograniczeń, albo przez dyktatorów,
albo przez zwarte oligarchie działające za pośrednictwem uprzywilejowanej
partii i policji politycznej. Nie jest naszym obowiązkiem w tym czasie, kiedy
trudności są tak liczne, wtrącać się siłą w wewnętrzne sprawy krajów, których
nie podbiliśmy w wojnie. Nie wolno nam jednak nigdy przestać głosić
nieustraszonym głosem wielkich zasad wolności i praw człowieka, które są
wspólnym dziedzictwem świata anglojęzycznego i które poprzez Magna Carta, Bill
of Rights, Habeas Corpus, proces z udziałem ławy przysięgłych i angielskie
prawo zwyczajowe znajdują swój najsłynniejszy wyraz w amerykańskiej Deklaracji
Niepodległości.
Wszystko to oznacza, że naród każdego kraju ma prawo i
powinien mieć władzę na mocy działań konstytucyjnych, w drodze wolnych,
nieskrępowanych wyborów, z tajnym głosowaniem, do wyboru lub zmiany charakteru
lub formy rządu, pod którym mieszka; że powinna panować wolność słowa i myśli;
że sądy, niezależne od władzy wykonawczej, bezstronne przez żadną partię,
powinny orzekać prawa, które uzyskały szeroką aprobatę znacznej większości lub
są uświęcone przez czas i zwyczaj. Oto tytułowe akty wolności, które powinny
znajdować się w każdym domku letniskowym. Oto przesłanie Brytyjczyków i
Amerykanów do ludzkości. Głośmy to, co praktykujemy – praktykujmy to, co
głosimy.
Powiedziałem już o dwóch wielkich niebezpieczeństwach, które
zagrażają domom ludzi: wojnie i tyranii. Nie mówiłem jeszcze o ubóstwie i
niedostatku, które w wielu wypadkach są dominującym niepokojem. Jeśli jednak
usunie się niebezpieczeństwa wojny i tyranii, nie ma wątpliwości, że nauka i
współpraca mogą przynieść światu w ciągu najbliższych kilku lat, a z pewnością
w ciągu najbliższych kilku dekad, na nowo nauczanych w wyostrzającej się szkole
wojennej, ekspansję materialnego dobrobytu ponad wszystko, co do tej pory
wydarzyło się w ludzkim doświadczeniu. Teraz, w tej smutnej i zapierającej dech
w piersiach chwili, pogrążamy się w głodzie i nieszczęściu, które są
następstwem naszej zdumiewającej walki; Ale to minie i może szybko przeminąć, i
nie ma żadnego powodu, poza ludzką głupotą lub podludzką zbrodnią, która
miałaby odmawiać wszystkim narodom zapoczątkowania i cieszenia się wiekiem
obfitości. Często używałem słów, których nauczyłem się pięćdziesiąt lat temu od
wielkiego irlandzko-amerykańskiego mówcy, mojego przyjaciela, pana Bourke'a
Cockrana. "Wystarczy dla wszystkich. Ziemia jest hojną matką; Zapewni w
obfitości żywność wszystkim swoim dzieciom, jeśli tylko będą uprawiać jej
ziemię w sprawiedliwości i pokoju". Jak dotąd mam wrażenie, że w pełni się
zgadzamy.
Teraz, wciąż dążąc do realizacji naszej ogólnej koncepcji
strategicznej, dochodzę do sedna tego, do czego przyjechałem tutaj, aby
powiedzieć. Ani pewne zapobieżenie wojnie, ani ciągły wzrost organizacji
światowej nie zostaną osiągnięte bez tego, co nazwałem braterskim
stowarzyszeniem narodów anglojęzycznych. Oznacza to specjalne relacje między
Wspólnotą Brytyjską i Imperium a Stanami Zjednoczonymi. Nie czas na ogólniki i
zaryzykuję precyzję. Braterskie stowarzyszenie wymaga nie tylko wzrastającej
przyjaźni i wzajemnego zrozumienia między naszymi dwoma rozległymi, ale
pokrewnymi systemami społecznymi, ale także kontynuacji bliskich stosunków
między naszymi doradcami wojskowymi, prowadzących do wspólnych badań nad
potencjalnymi zagrożeniami, podobieństwa broni i instrukcji oraz do wymiany
oficerów i kadetów w szkołach technicznych. Powinna ona pociągać za sobą
kontynuację obecnych udogodnień dla wzajemnego bezpieczeństwa poprzez wspólne
korzystanie ze wszystkich baz marynarki wojennej i sił powietrznych znajdujących
się w posiadaniu obu krajów na całym świecie. Być może podwoiłoby to mobilność
amerykańskiej marynarki wojennej i sił powietrznych. Znacznie rozszerzyłoby to
możliwości Sił Zbrojnych Imperium Brytyjskiego i mogłoby doprowadzić, jeśli i
gdy świat się uspokoi, do znacznych oszczędności finansowych. Już teraz
korzystamy z dużej liczby wysp; Być może w niedalekiej przyszłości więcej osób
zostanie powierzonych naszej wspólnej opiece.
Stany Zjednoczone zawarły już Stałą Umowę Obronną z Dominium
Kanady, które jest tak bardzo przywiązane do Wspólnoty Brytyjskiej i Imperium
Brytyjskiego. Umowa ta jest skuteczniejsza niż wiele innych, które często
zawierano w ramach formalnych sojuszy. Zasada ta powinna zostać rozszerzona na
wszystkie Wspólnoty Brytyjskie z zachowaniem pełnej wzajemności. W ten sposób,
cokolwiek się wydarzy i tylko w ten sposób, będziemy bezpieczni i zdolni do
współpracy dla wzniosłych i prostych spraw, które są nam drogie i nikomu nie
wróżą nic złego. W końcu może nadejść – czuję, że w końcu nadejdzie – zasada
wspólnego obywatelstwa, ale możemy zadowolić się pozostawieniem przeznaczeniu,
którego wyciągnięte ramię wielu z nas już wyraźnie widzi.
Jest jednak ważne pytanie, które musimy sobie zadać. Czy
specjalne stosunki między Stanami Zjednoczonymi a Brytyjską Wspólnotą Narodów
byłyby niezgodne z naszą nadrzędną lojalnością wobec Światowej Organizacji?
Odpowiadam, że przeciwnie, jest to prawdopodobnie jedyny środek, dzięki któremu
organizacja ta osiągnie swój pełny zasięg i siłę. Istnieją już specjalne
stosunki Stanów Zjednoczonych z Kanadą, o których właśnie wspomniałem, oraz
szczególne stosunki między Stanami Zjednoczonymi a republikami Ameryki Południowej.
My, Brytyjczycy, mamy nasz dwudziestoletni traktat o współpracy i wzajemnej
pomocy z Rosją Sowiecką. Zgadzam się z panem Bevinem, ministrem spraw
zagranicznych Wielkiej Brytanii, że jeśli o nas chodzi, może to być traktat na
pięćdziesiąt lat. Naszym celem jest jedynie wzajemna pomoc i współpraca.
Brytyjczycy mają nieprzerwany sojusz z Portugalią od 1384 roku, który przyniósł
owocne rezultaty w krytycznych momentach późnej wojny. Żadna z tych rzeczy nie
jest sprzeczna z ogólnym interesem światowego porozumienia lub światowej
organizacji; wręcz przeciwnie, pomagają. "W domu mego ojca jest wiele
posiadłości". Szczególne związki między członkami Organizacji Narodów
Zjednoczonych, które nie mają agresywnego charakteru wobec żadnego innego kraju,
które nie mają żadnego zamiaru niezgodnego z Kartą Narodów Zjednoczonych,
bynajmniej nie są szkodliwe, ale są korzystne i, jak sądzę, niezbędne.
Mówiłem wcześniej o Świątyni Pokoju. Robotnicy ze wszystkich
krajów muszą budować tę świątynię. Jeśli dwaj robotnicy znają się szczególnie
dobrze i są starymi przyjaciółmi, jeśli ich rodziny są ze sobą wymieszane i
jeśli mają "wiarę w swoje cele, nadzieję na przyszłość i miłosierdzie dla
swoich niedociągnięć" – by zacytować kilka dobrych słów, które
przeczytałem tu niedawno – dlaczego nie mogą pracować razem nad wspólnym
zadaniem jako przyjaciele i partnerzy? Dlaczego nie mogą dzielić się swoimi
narzędziami, a tym samym zwiększać nawzajem swoich możliwości pracy? Muszą to
uczynić, w przeciwnym razie świątynia nie zostanie zbudowana, a gdy zostanie
zbudowana, może się zawalić, a my wszyscy znów okażemy się niezdolni do nauki i
będziemy musieli iść i próbować uczyć się po raz trzeci w szkole wojennej, bez
porównania bardziej rygorystycznej niż ta, z której właśnie zostaliśmy
zwolnieni. Ciemne wieki mogą powrócić, epoka kamienia łupanego może powrócić na
lśniących skrzydłach nauki, a to, co teraz może obsypać ludzkość niezmierzonymi
błogosławieństwami materialnymi, może nawet doprowadzić do jej całkowitego
zniszczenia. Strzeż się, mówię; Czas może być krótki. Nie pozwólmy, by
wydarzenia toczyły się dalej, dopóki nie będzie za późno. Jeśli ma powstać
braterstwo w rodzaju tego, o którym wspomniałem, z całą dodatkową siłą i
bezpieczeństwem, jakie mogą z niego czerpać oba nasze kraje, zadbajmy o to, aby
ten wielki fakt był znany światu i aby odegrał on swoją rolę w umacnianiu i
stabilizowaniu fundamentów pokoju. Jest ścieżka mądrości. Lepiej zapobiegać niż
leczyć.
Cień padł na sceny, tak niedawno oświetlone zwycięstwem
aliantów. Nikt nie wie, co Rosja Sowiecka i jej komunistyczna organizacja
międzynarodowa zamierzają zrobić w najbliższej przyszłości, ani jakie są
granice, jeśli w ogóle, ich ekspansywnych i prozelityzmu tendencji. Mam wielki
podziw i szacunek dla dzielnego narodu rosyjskiego i dla mojego towarzysza z
czasów wojny, marszałka Stalina. W Wielkiej Brytanii panuje głęboka sympatia i
dobra wola – i nie wątpię, że również tutaj – dla narodów całej Rosji i postanowienie,
by mimo wielu różnic i przeszkód wytrwać w nawiązywaniu trwałych przyjaźni.
Rozumiemy, że Rosjanie muszą być bezpieczni na swoich zachodnich granicach
poprzez usunięcie wszelkiej możliwości niemieckiej agresji. Witamy Rosję na
należnym jej miejscu wśród wiodących narodów świata. Witamy jej flagę na
morzach. Przede wszystkim z zadowoleniem przyjmujemy stałe, częste i
rozwijające się kontakty między narodem rosyjskim a naszym narodem po obu
stronach Atlantyku. Jest to jednak mój obowiązek, gdyż jestem pewien, że
chcieliby Państwo, abym przedstawił Panu fakty tak, jak je widzę, abym
przedstawił Panu pewne fakty dotyczące obecnej sytuacji w Europie.
Od Szczecina nad Bałtykiem po Triest nad Adriatykiem na całym
kontynencie rozciągnęła się żelazna kurtyna. Za tą linią leżą wszystkie stolice
starożytnych państw Europy Środkowej i Wschodniej. Warszawa, Berlin, Praga,
Wiedeń, Budapeszt, Belgrad, Bukareszt i Sofia, wszystkie te słynne miasta i
otaczająca je ludność leżą w tym, co muszę nazwać strefą sowiecką, i wszystkie
podlegają w takiej czy innej formie nie tylko wpływom sowieckim, ale także
bardzo wysokiej, a w wielu wypadkach coraz większej kontroli ze strony Moskwy.
Tylko Ateny – Grecja ze swoją nieśmiertelną chwałą – mogą swobodnie decydować o
swojej przyszłości w wyborach pod obserwacją Brytyjczyków, Amerykanów i
Francuzów. Zdominowany przez Rosję rząd polski został zachęcony do dokonania
ogromnych i bezprawnych najazdów na Niemcy, a masowe wypędzenia milionów
Niemców na skalę poważną i niewyobrażalną mają obecnie miejsce. Partie
komunistyczne, które były bardzo małe we wszystkich tych wschodnich państwach
Europy, zostały wyniesione do prymatu i władzy daleko ponad ich liczebność i
wszędzie dążą do uzyskania totalitarnej kontroli. Rządy policyjne przeważają
niemal w każdym przypadku i jak dotąd, z wyjątkiem Czechosłowacji, nie ma
prawdziwej demokracji.
Zarówno Turcja, jak i Persja są głęboko zaniepokojone i
zaniepokojone roszczeniami, jakie są wobec nich wysuwane, oraz presją wywieraną
przez rząd moskiewski. Rosjanie w Berlinie próbują zbudować quasi-komunistyczną
partię w swojej strefie okupowanych Niemiec poprzez okazywanie specjalnych
przywilejów grupom lewicowych przywódców niemieckich. Pod koniec walk w czerwcu
ubiegłego roku armie amerykańska i brytyjska wycofały się na zachód, zgodnie z
wcześniejszym porozumieniem, na głębokość w niektórych miejscach 150 mil na
froncie o długości prawie czterystu mil, aby umożliwić naszym rosyjskim
sojusznikom zajęcie tego ogromnego obszaru, który podbiły zachodnie demokracje.
Jeśli teraz rząd radziecki będzie próbował oddzielnymi
działaniami zbudować prokomunistyczne Niemcy na swoich terenach, spowoduje to
nowe poważne trudności w strefie brytyjskiej i amerykańskiej i da pokonanym
Niemcom możliwość wystawienia się na licytację między Sowietami a zachodnimi
demokracjami. Bez względu na to, jakie wnioski można wyciągnąć z tych faktów –
a fakty one są – z pewnością nie jest to wyzwolona Europa, o którą walczyliśmy.
Nie jest też taką, która zawiera w sobie to, co niezbędne do trwałego pokoju.
Bezpieczeństwo świata wymaga nowej jedności w Europie, z
której żaden naród nie powinien być trwale wykluczony. To właśnie z kłótni
silnych ras rodzicielskich w Europie zrodziły się wojny światowe, których
byliśmy świadkami lub które miały miejsce w dawnych czasach. Dwa razy w naszym
życiu widzieliśmy Stany Zjednoczone, wbrew ich życzeniom i tradycjom, wbrew
argumentom, których siły nie sposób nie pojąć, wciągnięte przez nieodparte siły
w te wojny w samą porę, aby zapewnić zwycięstwo słusznej sprawie, ale dopiero
po straszliwej rzezi i zniszczeniu. Dwa razy Stany Zjednoczone musiały wysłać
kilka milionów swoich młodych mężczyzn przez Atlantyk, aby odnaleźć wojnę; Ale
teraz wojna może zastać każdy naród, gdziekolwiek mieszka między zmierzchem a
świtem. Z pewnością powinniśmy świadomie działać na rzecz wielkiej pacyfikacji
Europy, w ramach struktur Organizacji Narodów Zjednoczonych i zgodnie z jej
Kartą. Uważam, że jest to otwarta sprawa polityki o bardzo dużym znaczeniu.
Przed żelazną kurtyną, która rozciąga się w poprzek Europy,
znajdują się inne powody do niepokoju. We Włoszech Partia Komunistyczna jest
poważnie utrudniona przez konieczność wspierania roszczeń wyszkolonego przez
komunistów marszałka Tity do byłych terytoriów włoskich u ujścia Adriatyku.
Niemniej jednak przyszłość Włoch wisi na włosku. I znowu nie można sobie
wyobrazić odrodzonej Europy bez silnej Francji. Przez całe moje życie publiczne
pracowałem dla silnej Francji i nigdy nie straciłem wiary w jej przeznaczenie,
nawet w najczarniejszych godzinach. Nie stracę teraz wiary. Jednak w wielu
krajach, z dala od granic Rosji i na całym świecie, powstały komunistyczne
piąte kolumny, które działają w całkowitej jedności i absolutnym posłuszeństwie
wskazówkom, które otrzymują od komunistycznego centrum. Z wyjątkiem Brytyjskiej
Wspólnoty Narodów i Stanów Zjednoczonych, gdzie komunizm jest w powijakach,
partie komunistyczne lub piąta kolumna stanowią rosnące wyzwanie i zagrożenie
dla cywilizacji chrześcijańskiej. Są to ponure fakty, które każdy musi
przytoczyć nazajutrz po zwycięstwie odniesionym dzięki tak wspaniałemu
braterstwu broni oraz sprawie wolności i demokracji; Bylibyśmy jednak bardzo
nierozsądni, gdybyśmy nie stawili im czoła, póki pozostał nam czas.
The outlook
is also anxious in the Far East and especially in Manchuria. The Agreement
which was made at Yalta, to which I was a party, was extremely favourable to
Soviet Russia, but it was made at a time when no one could say that the German
war might not extend all through the summer and autumn of 1945 and when the
Japanese war was expected to last for a further 18 months from the end of the
German war. In this country you are all so well-informed about the Far East,
and such devoted friends of China, that I do not need to expatiate on the
situation there.
I have felt
bound to portray the shadow which, alike in the west and in the east, falls
upon the world. I was a high minister at the time of the Versailles Treaty and
a close friend of Mr. Lloyd-George, who was the head of the British delegation
at Versailles. I did not myself agree with many things that were done, but I
have a very Strong impression in my mind of that situation, and I find it
painful to contrast it with that which prevails now. In those days there were
high hopes and unbounded confidence that the wars were over, and that the
League of Nations would become all-powerful. I do not see or feel that same
confidence or even the same hopes in the haggard world at the present time.
On the other
hand I repulse the idea that a new war is inevitable; still more that it is
imminent. It is because I am sure that our fortunes are still in our own hands
and that we hold the power to save the future, that I feel the duty to speak
out now that I have the occasion and the opportunity to do so. I do not believe
that Soviet Russia desires war. What they desire is the fruits of war and the
indefinite expansion of their power and doctrines. But what we have to consider
here to-day while time remains, is the permanent prevention of war and the
establishment of conditions of freedom and democracy as rapidly as possible in
all countries. Our difficulties and dangers will not be removed by closing our
eyes to them. They will not be removed by mere waiting to see what happens; nor
will they be removed by a policy of appeasement. What is needed is a
settlement, and the longer this is delayed, the more difficult it will be and
the greater our dangers will become.
Na podstawie tego, co widziałem u naszych rosyjskich
przyjaciół i sojuszników w czasie wojny, jestem przekonany, że niczego nie
podziwiają tak bardzo, jak siły, i nie ma niczego, co by ich mniej szanowało
niż słabość, zwłaszcza militarną. Z tego powodu stara doktryna równowagi sił
jest błędna. Nie możemy sobie pozwolić, jeśli możemy temu zaradzić, na pracę na
wąskich marginesach, kusząc próbą sił. Jeśli zachodnie demokracje będą ściśle
przestrzegać zasad Karty Narodów Zjednoczonych, ich wpływ na promowanie tych
zasad będzie ogromny i nikt prawdopodobnie nie będzie ich molestował. Jeśli
jednak zostaną podzieleni lub zachwieją się w swoich obowiązkach i jeśli
pozwolimy, aby te najważniejsze lata się wymknęły, to rzeczywiście katastrofa
może nas wszystkich przytłoczyć.
Ostatnim razem widziałem, jak to wszystko nadchodzi i głośno
płakałem do moich rodaków i do świata, ale nikt nie zwracał na to uwagi. Do
roku 1933, a nawet 1935, Niemcy mogły zostać uratowane przed straszliwym losem,
który je spotkał, i wszyscy moglibyśmy zostać oszczędzeni nieszczęściom, które
Hitler zesłał na ludzkość. Nigdy w całej historii nie było wojny, której
łatwiej byłoby zapobiec dzięki szybkim działaniom, niż ta, która właśnie
spustoszyła tak wielkie obszary globu. Moim zdaniem, można było temu zapobiec
bez jednego wystrzału, a Niemcy mogłyby być dziś potężne, zamożne i zaszczytne;
Nikt jednak nie chciał słuchać i jeden po drugim zostaliśmy wciągnięci w ten
straszliwy wir. Z pewnością nie możemy pozwolić, aby to się powtórzyło. Można
to osiągnąć jedynie poprzez osiągnięcie teraz, w 1946 r., dobrego porozumienia
we wszystkich punktach z Rosją pod ogólnym zwierzchnictwem Organizacji Narodów
Zjednoczonych i przez utrzymanie tego dobrego porozumienia przez wiele
pokojowych lat, za pomocą instrumentu światowego, wspieranego przez całą siłę
świata anglojęzycznego i wszystkie jego powiązania. Jest rozwiązanie, które z
szacunkiem proponuję wam w tym przemówieniu, któremu nadałem tytuł: «Ścięgna
pokoju».
Niech nikt nie lekceważy nieprzemijającej potęgi Imperium
Brytyjskiego i Wspólnoty Narodów. Ponieważ widzicie 46 milionów ludzi na naszej
wyspie, nękanych z powodu ich zaopatrzenia w żywność, z których uprawiają tylko
połowę, nawet w czasie wojny, lub dlatego, że mamy trudności z ponownym
uruchomieniem naszego przemysłu i eksportu po sześciu latach namiętnego wysiłku
wojennego, nie sądźcie, że nie przejdziemy przez te ciemne lata niedostatku,
tak jak przeszliśmy przez chwalebne lata agonii. Albo że za pół wieku nie
zobaczycie 70 czy 80 milionów Brytyjczyków rozsianych po całym świecie i
zjednoczonych w obronie naszych tradycji, naszego stylu życia i spraw
światowych, które wy i my popieramy. Jeśli populacja anglojęzycznych Wspólnot
Narodów zostanie dodana do populacji Stanów Zjednoczonych, ze wszystkim, co
taka współpraca pociąga za sobą w powietrzu, na morzu, na całym globie, w
nauce, w przemyśle i w sile moralnej, nie będzie chwiejnej, niepewnej równowagi
sił, która mogłaby pokusić ambicję lub przygodę. Wręcz przeciwnie, będzie
przytłaczająca pewność bezpieczeństwa. Jeśli wiernie trzymamy się Karty Narodów
Zjednoczonych i idziemy naprzód ze spokojem i trzeźwością, nie szukając
niczyjej ziemi ani skarbu, nie starając się arbitralnie kontrolować myśli
ludzkich; Jeśli wszystkie brytyjskie siły moralne i materialne oraz przekonania
połączą się z waszymi w braterskim związku, drogi przyszłości staną się jasne,
nie tylko dla nas, ale dla wszystkich, nie tylko dla naszych czasów, ale dla
całego stulecia, które nadejdzie.
Pobrano z : https://winstonchurchill.org/resources/speeches/1946-1963-elder-statesman/the-sinews-of-peace/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz