Czytelniku,
30 stycznia 1932 roku Liga Narodów w formie uchwały oddaliła
skargę Ukraińców. "Polska nie prowadzi przeciwko Ukraińcom polityki
prześladowań i gwałtów" - uchwalono dodając, że pacyfikacja była
sprowokowana ukraińskimi zamachami.
Konsekwencje Genewy
Decyzja Rady Lig: Narodów, oddalająca zażalenia
ukraińskie, w swym najistotniejszym sensie przesuwa zagadnienie polsko -
ukraińskie na teren wewnętrzny Państwa. To powiedziano wyraźnie: odtąd
współżycie ma się układać w drodze bezpośredniego porozumienia większości z mniejszością,
bez ingerencji czynników postronnych. Po stronie polskiej ów pogląd nic wprowadza potrzeby
jakichkolwiek zmian w polityce, jest bowiem zupełnem potwierdzeniem stanowiska,
stale zajmowanego przez Rząd. Poglądowi temu dał wyraz w swej deklaracji p.
Minister Pieracki — przed decyzją genewska i bezpośrednio po niej, a porównanie
tekstów obu przemówień dowodnie przekona każdego; że tutaj istotnie żadne
zmiany w polityce nic zajdą i zajść nie mogą. Inaczej po stronie ukraińskiej. Dla
Ukraińców decyzja genewska oznacza przekreślenie wszelkich rachub na poparcie zagranicy.
To też przegranie procesu, prowadzonego z dużym wysiłkiem materjalnym i propagandowym,
powinno — po prostu na „chłopski rozum” — spowodować rewizję dotychczasowych
metod politycznych, usuwając z nich momenty, które okazały się bezwartościowemi.
W systemie powstał wyłom, którego wypełnienie przez inne wartości staje się nieodzowne.
A nie należy wierzyć tej części prasy ukraińskiej, która dziś, po porażce,
wola: myśmy nigdy nie łudzili się nadziejami na Ligę Narodów! Wołanie takie nie
bardzo jednak odpowiada prawdzie. „Orjentacja zagraniczna” odgrywała
niewspółmiernie poważną rolę w ukraińskiej psychice politycznej. Podtrzymywała
tę orientację prasa, skwapliwie cytując najdrobniejsze epizody z Genewy,
Londynu czy Berlina i tworząc z nich generalny dowód istnienia „przyjaciół” —
oddanych i możnych. Hołdowali tej orientacji politycy i z wyraźnem
lekceważeniem wewnętrznych możliwości szli na drogę procesów „przed forum
Europy”. I oto ta „orientacja;, ta wiara doznała klęski. Niestety jej logiczne
wykorzystanie nie może jakoś utorować sobie drogi do umysłowości polityków i
publicystów ukraińskich. Ostatecznie przyznają, że załamało się jeszcze jedno
złudzenie, ale w tem miejscu kładą kropkę. Musimy — oświadcza „Dilo” — liczyć
tylko na własne siły. Taka jest ostatecznie konkluzja najnowszego doświadczenia.
Zachodzi uderzająca analoigja między chwilą obecną a sytuacją
z przed kilku lat, kiedy wypadki na Ukrainie spowodowały bankructwo „wschodniej
orientacji”. I wówczas wśród protestów, rozczarowania i rozgoryczenia także
padło hasło „własnych sił”. Tak że, zrywając z nadziejami na pomoc ze Wschodu,
politycy ukraińscy w Polsce stanęli o krok od tego koniecznego wniosku, jakim
jest współpraca z Polską. Ale tego kroku nie wykonali. Po krótkim zamęcie hasło
„własnych sił” przemieniło się w spotęgowany atak na przedpokoje genewskie. Dziś
i ten atak załamał się. I znowu wytworzył się chaos, znowu czegoś się szuka, na
coś się czeka. Tymczasem zaś wyboru wielkiego niema. Są tylko dwie możliwości —
stwierdza zgodnie z prawdą „Nowa Zorja” dalsza walka lub ułożenie współżycia. A
jeśli dalsza walka — to chyba renesans głupiej, samobójczej „wschodniej orientacji”
na Moskwę. Innego wyjścia niema — poza tem jakie w swym liście pasterskim
wskazywał biskup Chomytszyn To znaczy spółżycie. To znaczy pogodzenie się z
rzeczywistością. To znaczy powierzenie z zaufaniem swych potrzeb Państwu, które
może i gotowe jest zaspokoić je. To znaczy — pełnia praw i pełnia obowiązków
obywatelskich. Chwila obecna jest próbą dojrzałości społeczeństwa ukraińskiego,
jest decydującą - rozgrywką między „polityką nerwów” i polityką rozumu.
Wierzymy, że rozum, tyle razy zagłuszany, wreszcie przyjdzie do głosu.
A mnie zaintrygowała notka o likwidacji jezuitów
OdpowiedzUsuń