Starożytna historia Polaków. Wzlot i upadek.
Pokonanie Wawelan był ostatnim wielkim triumfem Cesarstwa Wschodniego. Próba odbicia Europy zachodniej spod władzy Słowian zakończyła się niepowodzeniem a kiedy epidemia dżumy rozprzestrzeniła się na wschód, samo cesarstwo stanęło nad przepaścią a jego dalsza egzystencja zawisła na włosku. Głód i chaos spowodowany dżumą skłonił mieszkańców Bizancjum do zwrócenia się przeciw rządzącym elitom, słusznie zarzucając im bezczynność i nieudolność w zwalczaniu kryzysu. Również oficjalny kościół stał się celem krytyki, szczególnie, że nigdy nie był on kościołem szerokich mas, ale typową dla starożytności instytucją religijną pasożytującą na biedakach i wysługującą się oligarchom. W tej sytuacji arianizm okazał się być atrakcyjną alternatywą i znajdował coraz większe poparcie wśród mas społecznych, chociażby z tego względu, że zwalczał on wyzysk ludzi biednych przez możnowładców i wymuszał na państwie bardziej sprawiedliwy podział dóbr.
Te niepokoje musiały doprowadzić do wybuchu i do społecznej rewolucji. I w roku 602 rzeczywiście doszło do przewrotu w wyniku czego władzę objął Phokas, najprawdopodobniej Słowianin służący w armii bizantyjskiej.
Wprawdzie dowody na to nie są bezpośrednie, ale już sam jego wygląd zewnętrzny wskazuje, że mamy tu do czynienia z członkiem społeczności słowiańskiej. Długie włosy, broda i wąs to cechy słowiańskiej mody i żadnemu bizantyjskiemu władcy nie przyszłoby do głowy bić monety z takim wizerunkiem.
Również jego niecodzienne imię zastanawia.
Tak naprawdę to nie wiemy jak się nazywał, znamy tylko jego pseudonim - Focas (Phokas). Podstawą tego przezwiska było zapewne jego prawdziwe słowiańskie imię i przy odrobinie wyobraźni daje się ono łatwo zidentyfikować jako słowiańskie imię „Pokosław” które po zgreczeniu przyjęło formę Phokas. Również nienawiść katolickich historyków do tego cesarza jest spowodowana jego pochodzeniem jak i faktem likwidacji przez niego władzy starego katolickiego kościoła.
Rządy Focasa oznaczały w praktyce koniec epoki Cesarstwa Rzymskiego.
Wraz z przejęciem przez niego władzy, stare elity związane z cesarstwem oraz tradycją łacińską zostały odsunięte od koryta i w większości nawet wymordowane, zapewne jeszcze w trakcie rewolucji. Również kościół oficjalny przeszedł dramatyczną przebudowę. Z poparciem Focasa funkcje kościelne zostały obsadzone przez Arian, głownie z zajętej przez Słowian Italii, co umożliwiło przeprowadzenie reform strukturalnych w cesarstwie i wyeliminowanie tak ważnych wcześniej grup nacisku.
Współpraca Focasa ze Słowianami zaszła tak daleko, że podporządkował on oficjalny kościół bizantyjski Arianom z Rzymu, za co zresztą spotkał się z ich entuzjastycznym poparciem. Jest też on ostatnim cesarzem któremu na Forum Romanum wystawiono obelisk, oczywiście w zamian za ustanowienie jedności kościoła tym razem pod egidą Arian. Spowodowało to stabilizację sytuacji na Bałkanach i pozwoliło mu na ratowanie cesarstwa przed inwazją Persów.
Cesarz ten był pierwszym z całego szeregu cesarzy wschodnich wywodzących się od Słowian, którzy przez następne 100 lat rządzili Konstantynopolem. W połączeniu z rządami Słowian na zachodzie dało to w praktyce kontrolę tej grupy ludnościowej nad całą Europą.
Jego następca Herakliusz kontynuował politykę arianizacji i konfiskaty dóbr kościoła oficjalnego. Również on był Słowianinem i wywodził się od potomków Wawelan z Kartaginy, co poznajemy po charakterystycznym „słowiańskim” wyglądzie na bitych przez niego monetach.
W przeciwieństwie do władców bizantyjskich przejął on bezpośrednie dowództwo armii i zwyczajem swoich wawelskich przodków osobiście prowadził oddziały do walki, szturmując w pierwszym szeregu nacierających. Jego polityka w stosunku do Słowian z Bałkanów przyczyniła się do powstania koalicji słowiańskiej mającej głownie na celu połączenie wszystkich chrześcijańskich Słowian we wspólnej politycznej strukturze. Koalicja ta zwrócona była przede wszystkim przeciw Awarom którzy w tym samym czasie kontrolowali znaczne tereny Europy środkowej.
Koalicja ta przeszła do historii pod nazwą Rzeszy Samo i miał ją utworzyć podobnież jakiś niemieckojęzyczny Frank do walki z Awarami. Oczywiście ta wersja jest czystą propagandą lansowaną przez kościół katolicki i skwapliwie podtrzymywaną przez historyków zachodnich i ich „polskich” sługusów. Państwo to wywodziło swą nazwę od określenia „Samostojna” co w języku słowiańskim oznacza „niezależna”. Było więc podkreśleniem tego, że chodzi tu o związek państw i plemion wyznających arianizm i niezależnych zarówno od Awarów jak i Cesarstwa.
W tym momencie wypada nadmienić coś więcej o innych ludach, które odegrały w tym czasie ważną role w historii Europy. Są to przede wszystkim Hunowie, Awarowie i Bułgarzy. Nauka oficjalna rozpowszechnia tu wszelkiego typu bujdy o azjatyckim pochodzeniu tych ludów. Oczywiście jest to durny wymysł aby odwieść społeczeństwa od prawdziwego pochodzenia tych ludów a które, jak łatwo się domyśleć, było oczywiście czysto słowiańskie.
Zacznijmy od Awarów. Mimo że pojawili się na scenie Europejskiej stosunkowo późno, to odegrali na niej ważną rolę, przez dziesięciolecia kształtując politykę tej części Europy. Ich pojawienie się było jednoznacznie związane z załamaniem demograficznym w rezultacie epidemii dżumy. Znaczne tereny Europy środkowej uległy w jej wyniku wyludnieniu a istniejące tam struktury plemienne i państwowe przestały praktycznie istnieć. Stworzyło to idealne warunki do ekspansji na te tereny tym ludom które nie uległy wyniszczeniu w wyniku pierwszych fal dżumy. Oczywiście oznaczało to, że musiały one zamieszkiwać tereny na tyle odlegle od ognisk epidemii, aby same nie ulec zarażeniu, ale jednocześnie na tyle bliskie, aby szybko dokonać inwazji po jej wygaśnięciu.
Wyklucza to moim zdaniem w sposób jednoznaczny wszelkiego typu teorie o azjatyckim pochodzeniu Awarów.
Spróbujmy więc przeanalizować fakty związane z tym ludem i poszukać alternatywy dla obowiązujących w „nauce” hipotez. Oczywiście te hipotezy które w niej obowiązują próbują odwieść uwagę społeczeństwa od słowiańskiej ewentualności. Dlatego na zachodzie lansowane są tezy jakoby Awarowie byli Turkami, Irańczykami a nawet ich chińskie pochodzenie uważane jest za prawdopodobne. Tym bezczelnym kłamstwom wtórują również tzw. „polscy historycy”
Oczywiście to są czyste bzdury pomijające najprostszą opcję, a mianowicie taką, że Awarowie musieli pochodzić z Europy, i to z terenów leżących na północ od znanych w tych czasach bizantyjczykom. A więc na północ od tych zamieszkałych przez Wawelan i Polan, bo tylko tam istniały tereny gdzie epidemia dżumy nie znalazła warunków do rozprzestrzenienia.
Tereny te w starożytności określano mianem Hiperborea. Herodot wymienia wśród mieszkańców tej mitycznej krainy również takich o nazwie Abaroi oraz ich przywódcę o imieniu Abaris
jeśli się uwzględni to że starogreckie „β” czyli nasze „B” już w starożytności zaczęto wymawiać jako „W” to widzimy, że nazwa tego ludu przyjmuje formę Awaroi czyli zadziwiająco dobrze oddaje nazwę Awarowie.
W opisach pojawienia się ich poselstwa na dworze cesarza Justyniana przedstawieni są oni jako wojownicy w strojach typowych dla Scytów oraz z włosami splecionymi w warkocze. To właśnie te warkocze są podawane jako argument ich chińskiego pochodzenia, ponieważ w Europie taka fryzura u wojowników była jakoby nieznana. Oczywiście są to jak zwykle „naukowe” kłamstwa.
Również wśród plemion słowiańskich znany był zwyczaj noszenia warkoczy i szczątki takich właśnie wojowników udało się znaleźć w bagnach obecnych północnych Niemiec, czyli tam gdzie według Herodota mieli żyć Abaroi (Awaroi). W Polsce na cmentarzysku w miejscowości Czarnówka znaleziono również czarę z przedstawieniem głowy mężczyzny z warkoczem zwiniętym w kunsztowny kok, identyczny z tymi z Niemiec.
Ta specyficzna forma fryzury pozwala nam również zrozumieć dlaczego Scytowie posługiwali się tak dziwną formą hełmów bojowych (zdjęcie). Były one dlatego tak komicznie wygięte aby zmieścić w swoim wnętrzu warkocz zwinięty w kok. To podobieństwo do Scytów podkreśla również to, że Awarowie używali łuk refleksyjny oraz walczyli konno.
Zwróćmy uwagę na to, że dokładnie te właśnie tereny zamieszkiwało również plemię Obodrytów. Plemię to w wielu językach ma lekko zmieniona nazwę i zamiast „O” wymawiana jest litera „A”. Jeśli uwzględnimy to co pisałem już wyżej o zastępowaniu spółgłoski „B” w języku greckim przez spółgłoskę „W” to widzimy że grecka wymowa nazwy plemienia Obodrytów musiała przyjąć formę „Avaroi” czyli znaną nam formę „Awarowie”
Awarowie nie byli więc żadnymi Azjatami ale słowiańskimi Obodrytami którzy wykorzystali klęskę Wawelan i osłabienie władzy Polan, na skutek dżumy, nad ich pierwotnymi terenami w Polsce, do ekspansji na południe.
W tym znaczeniu nie dziwi więc to, że Awarowie i Słowianie często przedstawiani są jako sojusznicy i w wyprawach przeciw Bizancjum zawsze występują w koalicji z innymi plemionami słowiańskimi.
Utworzenie Rzeczpospolitej Słowiańskiej „Samostojnej” było więc związane z próbą odbudowy państwa Wawelan na jego dawnych ziemiach przez ich potomka cesarza Herakliusza, na bazie wspólnej dla tych plemion religii ariańskiej. Obodryci jako nieliczni Słowianie byli dalej poganami i zwalczali chrześcijańskich Arian tak samo bezlitosne jak ich katoliccy prekursorzy.
W kontekście Awarów występuje jeszcze jedno określenie tego plemienia.
Równie często używano w starożytności określenia Warchuni.
To określenie jest bardzo ciekawe bo w jego skład wchodzi również słowo Chuni (Huni) i to prowadzi nas bezpośrednio do następnego ludu który wpłynął na losy Europy tak jak rzadko inny, czyli do Hunów.
Słowo Warchuni używane było w kontekście „buntownicy” i w tym samym kontekście występuje znane nam w Polsce określenie „Warchoły”. Ciekawe jest zastanowienie się nad tym co to słowo tak naprawdę oznacza. Pierwszym jego składnikiem jest słowo „War”. I to słowo występuje w języku polskim w szeregu wyrazów związanych z walką, wojną oraz obroną przed agresją. Np. znane wszystkim słowo „warownia” oraz w nazwie naszej stolicy „Warszawa”, która zapewne pierwotnie nazywana była określeniem „Warszowa lub Warszów” czyli z typową końcówką dla wielu polskich miast i miejscowości np. Hrubieszów, Boguszów itd. Nazwa ta oznacza w swoim pierwotnym znaczeniu miejsce obronne czyli warownię. Oczywiście legenda o Warsie i Sawie jest bardzo sympatyczna ale nie odpowiada niestety prawdzie.
W podobnym znaczenie słowo to występuje w określeniu rzeki Warty. Pierwotnie rzeka ta broniła tereny Polan przed inwazjami Obodrytów i Pomorzan stanowiąc rzekę graniczną.
Drugi składnik wyrazu Warchoł to „choł” a oznaczający tyle co „chłop” „poddany” co możemy wywnioskować z innego wyrazu a mianowicie z rzeczownika „Hołd”. Razem określenie to dotyczyło „uzbrojonych mężów” ale nie podlegających władzy plemiennej.
Określenie „warchoł” jest zatem równoznaczne z określeniem „banita”albo „rebeliant”. Czyli możemy stwierdzić, że Hunowie nie mogli być żadnym plemieniem które z Azji przywędrowało do Europy, ale byli wolnymi wojownikami, zbiegłymi spod jurysdykcji ich rodzinnych plemion i żyjących na terenach nie kontrolowanych przez jakąś centralną władzę.
Późniejszym odpowiednikiem będą Kozacy.
Tego typu zbrojne grupy zbierały się na bezdrożach Dzikich Pól i w sprzyjających okolicznościach atakowały tereny cesarstwa w poszukiwaniu łupu, albo zaciągały się jako najemnicy tego władcy który był im w stanie zapłacić najwięcej.
Z racji ich pochodzenia można twierdzić, ze Hunowie musieli posługiwać się językiem słowiańskim, ponieważ w przeważającej większości należeli właśnie do tej grupy ludnościowej Europy.
Co do Bułgarów to już sama ich nazwa wskazuje na ich pochodzenie. Tak jak i w przypadku Awarów nastąpiła tu zamiana litery „B” i „W”, tylko że tym razem odwrotnie i z plemienia Wolgarów powstało plemię Bułgarów. Wolgarowie nie mieli więc nic wspólnego z Turkami ani Irańczykami ale byli potomkami Słowian żyjących na obszarach przez które przepływała rzeka Wołga, i są bezpośrednimi przodkami ich wschodnioeuropejskiego odłamu.
To właśnie z tego względu nie zachowały się żadne ślady jakiegoś innego języka wśród Bułgarów, bo od samego początku ich istnienia mówili oni tylko po słowiańsku. Również badania genetyczne ludności Bułgarii potwierdzają, że nie występuje u niej żadna domieszka genów azjatyckich poza normą typową dla Słowian.
Utworzenie sojuszu plemion Słowiańskich powinno obejmować oczywiście również i Polan z terenu Galii zarówno z racji znaczenia jak i starszeństwa wśród władców Słowian. Wynikało to z tego, że po upadku królestwa Wawelan, to właśnie Polanie, a właściwie dynastia Merowingów, przejęła dla siebie przywództwo wszystkich Słowian, albo lepiej powiedziawszy, wysunęła roszczenia do tej roli.
Polanie z Galii i Polanie na terenach Polskich byli dalej związani unią personalną i władza nad Wielkopolska spoczywała dalej w rękach władców merowińskich. Upadek Wawelan spowodował, że Polanie wysunęli roszczenia terytorialne również do ich ziem w Małopolsce i to stało się przyczyną konfliktu z Awarami a następnie z Rzeczpospolitą „Samostojną”, dla której cesarz Herakliusz przewidział Wawelan jako siłę przewodnią. Król Polan Dagobert nie chciał tej decyzji zaakceptować i wypowiedział wojnę temu jedynemu w swoim rodzaju państwu Słowian.
W tym decydującym dla Słowian momencie zabrakło przywódcy, który w sposób dalekowzroczny byłby w stanie nakreślić cele polityczne akceptowalne przez wszystkich oraz takiej osobowości która byłaby w stanie nadać tym celom słowiańskie ramy. W tym przypadku tak powszechna u Słowian skłonność do wewnętrznych waśni i warcholstwa stanęła na drodze do stworzenia nowego politycznego bloku obejmującego całą Europę.
Niewątpliwie znaczna część tej winy spoczywa też na barkach cesarza Herakliusza. Wprawdzie to on był twórcą idei wspólnoty słowiańskiej, ale traktował ją instrumentalnie, widząc w niej tylko możliwość zabezpieczenia północnych granic cesarstwa a nie jako globalny słowiański projekt polityczny.
Gdyby Herakliusz sam stanął na czele tego państwa, a wraz z nim całe Bizancjum, również Polanie, Geci i wszystkie inne plemiona słowiańskie nie miałyby innego wyboru jak przystąpienie do tego związku. Jego pozycja była, dla uzyskania tego celu, wystarczająco silna.
Niestety nie zdecydował się on na to, bo wiązało się to z koniecznością przejęcia przez Bizancjum zarówno języka jak i kultury słowiańskiej. I to było zapewne dla niego za ryzykowne mimo tego, że mieszkańcy Bizancjum byli i tak w większości Słowianami i greka była w praktyce językiem martwym, używanym wyłącznie przez administrację i ludzi wykształconych.
Językiem zwykłych ludzi w Bizancjum był język, że tak powiem, „prapolski”.
W tej nowej formie państwo to byłoby na pewno w stanie przetrwać zarówno najazdy perskie jak i arabskie, a co ważniejsze również ideologicznie byłoby w stanie przeciwstawić się ideologii islamu, dzięki alternatywie w postaci zbliżonego do religii muzułmańskiej Arianizmu
Dzięki typowej dla Słowian innowacyjności i ciekawości w odkrywaniu nowego, oraz skłonności do wyznaczania dalekosiężnych celów, państwo to z pewnością nie poprzestałoby na zachowaniu kontrolowanych przez siebie posiadłości, ale podjęłoby dalszą ekspansję terenów przyległych. Jest więc więcej niż prawdopodobne to, że ani Arabowie ani Turcy nie byliby w stanie osiągnąć takich sukcesów jakie stały się ich udziałem. Możliwe że te dwa narody nigdy nie uzyskałyby szansy aby zaistnieć jako niezależne państwo, a islam nie wyszedłby poza rangę lokalnej sekty. Z kolei nie da się też wykluczyć tego, że to słowiańskie Cesarstwo zjednoczyłoby pod swoją kontrolą cały ówczesny znany ludziom świat.
Ta wyjątkowa i jedyna w swoich możliwościach sytuacja została niewykorzystana a zamiast jedności, doszło do wojny domowej wśród Słowian. To ta właśnie wojna spowodowała ostateczne zerwanie więzi Merowingów ze swoimi słowiańskimi korzeniami i zapoczątkowała upadek religii ariańskiej w Europie.
Oczywiście z punktu widzenia obecnych Francuzów, Niemców i Anglików był to szczęśliwy punkt zwrotny ich historii, bo właśnie w tym momencie zaczęły się rodzić zarówno ich języki jaki i formy ich państwowości.
Dla Słowian natomiast zaczął się długi proces upadku, w wielu przypadkach prowadzący do utraty ich wolności oraz słowiańskiej tożsamości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz