Cz. 1 dostępna jest poniżej
http://kronikihistoryczne.blogspot.com/2018/05/historia-polski-francuskiego-ksiedza.html
Cz. 2 dostępna jest poniżej
http://kronikihistoryczne.blogspot.com/2018/08/historia-polski-francuskiego-ksiedza.html
Skończyła się na:
{1036 Regenta została przepędzona} W rezultacie regentka została wygnana, i zmuszona do szukania schronienie poza Polską. Zabrała ze sobą nieprzebrane skarby, owoce zwycięstwa Bolesława Wielkiego, i wraz ze swoim synem Kazimierzem udała się pod opiekę cesarza. Władca ten przyjął ich z szacunkiem, i obiecał im prędką zemstę. Wysłał nawet na granice Polski oddziały wojskowe, lecz raczek dla zachowania pozorów, niż by wykonać wysiłek zdolny do przywrócenia Kazimierz na tron jego ojca.
{1037 Wojna domowa w Polsce}
Suwereni i poddani mają ten sam interes w zadośćuczynieniu wzajemnym
zobowiązaniom, które kształtują ich związek; jeśli ta odpowiedniość, która
sprawia, że królowie są respektowani, a poddanych czyni szczęśliwymi, jest
zakłócona, rozziew między nimi jest dla nich na równi zgubny. Ryksa, używając
zbyt autorytarnie władzy sobie powierzonej, sprawiła, że korona dla jej syna,
Kazimierza, została utracona, a Polacy, zbyt zazdrośni o swoje prawa, wyganiając
swojego władcę popadli w anarchię, która zrodziła tysiące kłótni. Każdy wielki
pan [w oryginale: seigneur = senior] pretendował na równi do władzy
zwierzchniej, lub chciał przynajmniej utrzymać się w pełnej niezależności; stąd
pogarda dla praw i bezkarność zbrodni. Nie było już więcej ni rozkazu, ni
posłuchu. Niezgoda panowała na równi we wszystkich prowincjach. Człowiek o
imieniu Masław [w oryginale: Maslas], zwykły oficer króla Mieszka [w oryginale:
Miecslas], ograniczył się do województwa płockiego; nieskończona ilość innych
tyranów [autor używa tu słowa „tyran” zgodnie z tradycja antyczną, w Cesarstwie
Rzymskim „tyranami” nazywano uzurpatorów władzy cesarskiej] wyrosła we
wszystkich zakątkach królestwa. Na równi wrodzy wzajem między sobą, niszcząc jedni
drugich, w swoich sporach rozlewali najczystszą krew Polski. Szlachta gnębiła
podatkami nie szlachciców, którzy, nie mogą prosić o pomoc prawowitej władzy,
sprzysięgali się przeciw szlachcie, i chwytali za broń, by bronic się przed
opresją. Chłopi, nie znajdując zwyczajnych owoców swojej pracy, uciekali się do
rozboju; stawali się przywódcami band. Bezpieczeństwo dróg było pogwałcone,
żaden azyl nie był schronieniem przed napadami rabusiów, atakowali nawet
miasteczka i miasta. Religia była w takim samym niebezpieczeństwie jak państwo,
i obalone pogaństwo uczyniło ostatni wysiłek, by postawić ołtarze. Kościoły
zostały splądrowane, biskupi ledwo uszli z życiem przed wściekłością tych
bezbożników, święte naczynia zostały rozbite. Na koniec znalazło się kilku
wielkich panów, którzy ośmielili się zaproponować zakazanie chrześcijaństwa, by
przywrócić kult Jowisza i Marsa, których Polacy niegdyś czcili pod imionami
Jessy [Jeszy] i Liady [Łady].
{1038 Napady Czechów} Wojna z
wrogiem zewnętrznym wkrótce dopełniła miarki nieszczęść tego królestwa. Jego
starzy wrogowie, Czesi, wykorzystali ten czas wewnętrznych podziałów, by
pomścić swoje klęski, i zniewolić tych, którzy ich tak często zwyciężali.
Brzetysław wkroczył więc do Polski, wojna domowa otworzyła mu granice, i
najsłabszy przeciwnik mógł łatwo ją podbić.*
Wrocław i Poznań na próżno opierały się oblężeniu; Brzetysław został ich panem,
wydał je na rabunek, i kazał podłożyć ogień. Gniezno, otwarte ze wszystkich
stron, pozbawione fortyfikacji, nie ośmielało się przeciwstawiać. Wszystko tam
zostało splądrowane i zdewastowane. Jego nieszczęśliwi obywatele zostali albo
zabici, albo uprowadzeni w ciężką niewolę. Bezlitosny żołnierz nasycił tam
swoją brutalność i swoją chciwość. Kościoły zostały sprofanowane, ołtarze
przewrócone. Poddano torturom sługi Boże, by siłą mąk dowiedzieć się, w jakim
miejscu znajduje się relikwiarz i ciało św. Wojciecha, i tylko dzięki rodzajowi
cudu stało się, że ten cenny depozyt ukryto przed zwycięzcą. Na koniec Gniezno
doświadczyło wszystkiego, co wojna ma okrutnego i potwornego. Brzetysław nie
odszedł, póki nie uczynił zeń pustkowia i zabrał ze sobą nieskończoną liczbę
jeńców wszelkiej kondycji, których osadził w swoim kraju.
{1039 I Rusinów [napady]} Niemal
w tym samym czasie Jarosław z drugiej strony wkroczył do Polski. Najazd Rusinów
nie był mniej krwawy niż najazd Czechów; wszystko, co uszło przed szałem i
chciwością tych ostatnich, stało się łupem Jarosława. Wszędzie w księstwie
mazowieckim był ogień i krew, i Jarosław nie odszedł wcześniej, jaka wtedy, gdy
nie zostało już nic do zrabowania.
{Poselstwo Polaków w Rzymie}
Papieże dążyli wtedy do tego, by ustanowić swoją zwierzchność nad władzą
świecką królów, i uczynić siebie sędziami nad ich sporami. Ponieważ księciu
[zapewne chodzi tu o Kazimierza] brakowało sił, udał się na dwór rzymski, po
opiekę potężniejszą i po błyskawice czasem mocniejsze, niż najliczniejsze
armie. Polacy udali się tam po pomoc, i wskutek rady Stefana, arcybiskupa
gnieźnieńskiego, wysłano do Rzymu uroczyste poselstwo, by oskarżyć Brzetysława,
księcia Czech, o świętokradztwo i bezbożność, i poskarżyć się na zniszczenia
poczynione przezeń w Polsce, bez odróżniania tego, co święte, od tego, co
świeckie. Posłowie mieli na początku dobre posłuchanie, bardziej dlatego, że
było to w interesie papieży, by przyjmować wszystkie rodzaje skarg, i wymazywać
z pamięci, że nie było zwyczaju, by papieski trybunał zajmował się takimi
sprawami, niż by wyświadczyć Polakom sprawiedliwość. Brzetysław, książę Czech,
i Sewer, biskup Pragi, zostali pozwani. Ich wysłannicy, którzy wydawali się bać
ekskomuniki, publicznie przyrzekli w imieniu swoich panów zwrócić wszystko, co
zostało zabrane kościołowi metropolitalnemu w Gnieźnie i innym kościołom w tym
królestwie, i naprawić szkody spowodowane przez wojnę. Ale potajemnie podjęli
skuteczne intrygi, a złoto rozdzielano z rozumną rozrzutnością. Sprawiło ono
swój zwyczajowy skutek, i dostojnicy dworu rzymskiego nie mogli oprzeć się jego
blaskowi,.
Kościół cierpiał wtedy wskutek
okropnego zgorszenia, spowodowanego przez wtargnięcie Benedykta IX na tron św.
Piotra. Młodość tego papieża, i jego potrzeba pieniędzy, by przeciwstawić się
dwóm konkurentom, i by dbać o tych, którzy należeli do jego stronnictwa, były
okolicznościami sprzyjającymi Czechom. Zapomniano o dekrecie pozwu, i o
obietnicach wysłanników księcia Czech, i Rzym, tak gorliwy w sprawianiu, by mu
się podporządkowano (jeśli nie został przekupiony), nie uczynił żadnych
zabiegów, by doprowadzić do wykonania swoich dekretów.
Wojna domowa nadal trwała w
Polsce z tą samą gwałtownością. Załamanie się handlu, ucieczka chłopów, którzy
porzucali wsie opuszczone i bez uprawy, ruina i spalenie się głównych miast,
napady i łupiestwa rozbójników - tylko takimi smutnymi cechami odznaczał się
nieszczęsny stan, w którym znajdowało się wówczas to królestwo. Rozrywane przez
tyranów, którzy wyrośli na jego łonie, atakowane z zewnątrz przez sąsiednie
narody, które z ochotą doń wchodziły, jako do kraju powszechnej zdobyczy, było
bliskie przyjęcia praw od pierwszego tyrana [w sensie jak poprzednio, czyli:
„uzurpator”], który zechciałby tam się osadzić. Wreszcie kilku wielkich panów
złączyło się w poszukiwaniu środka zaradczego na te nieszczęścia. Wszyscy
zgodzili się, że Polska potrzebuje władcy, ale ich opinie co do jego wyboru
były odmienne. Głosy jednych były za władcą sąsiednim, głosy innych przemawiały
za nimi samymi, lub za jakimś wielkim panem z narodu; lecz najliczniejszy
pogląd, podtrzymywany przez Stefana, arcybiskupa Gniezna, był za tym, by ponownie
wezwać Kazimierza. W istocie, byłoby rzeczą niebezpieczną posadzić na tronie
sąsiedniego władcę, którego interes mógłby być sprzeczny z interesem narodu.
Nie mniej niebezpieczne byłoby osadzić na tronie wielkiego pana polskiego,
który nie miałby dość władzy i autorytetu, by sprawić, by go respektowano, i
należało się obawiać, że taki wybór rozpali na nowo wojnę domową, którą
zamierzano ugasić. {Wezwanie Kazimierza} Te względy połączy wszystkie głosy na
korzyść wnuka Bolesława Wielkiego. Nie patrzono już na Kazimierza jako na syna
Mieszka i Ryksy, lecz jako na pochodzącego z krwi króla, który Polsce
przyczynił chwały i pomyślności, i którego pamięć tym mocniej przywoływały
teraźniejsze nieszczęścia.
Młody książę wyjechał z Polski
niemal przed pięciu laty, i miejsce jego wygnania było nieznane Polakom.
Wysłano więc posłów do Ryksy, jego matki, która wyjechała do Brunszwiku, by ją
prosić o wskazanie im miejsca pobytu jej syna. Kazimierz przybył incognito do
Francji, i odbył nauki w Paryżu, na tym sławnym uniwersytecie, matce
[„uniwersytet” po francusku, tak samo jak po łacinie, jest rzeczownikiem
rodzaju żeńskiego] wszystkich innych. Udał się z kolei do Włoch, gdzie św.
Romuald przekonał go, by został mnichem. Po powrocie do Francji Kazimierz
wstąpił do opactwa w Cluny, gdzie otrzymał habit zakon i święcenia diakonatu.
{Papież przyznaje mu
[Kazimierzowi] dyspensę} Posłowie przybyli, by go tam szukać, i złożyli mu hołd
jako swojemu królowi. Lecz Kazimierz nie był już wolny, i podwójne
zobowiązanie, które zaciągnął, czyniło go niezdolnym do noszenia korony.
Należało więc zwrócić się do papieża, dla otrzymania dyspensy. Był to
nadzwyczajny przypadek, i zawsze będzie to coś zadziwiającego, widzieć młodego
księcia wypędzone ze swojego państwa, który stał się zakonnikiem, a potem
opuścił klasztor, by ponownie zasiąść na tronie. Benedykt IX, o którym już
mówiliśmy, dał się poruszyć opowiadaniu o nieszczęściach i spustoszeniu
królestwa, i konieczność ukoronowania Kazimierza dostarczyła mu motywu
wystarczającego do zwolnienia księcia ze ślubów i święceń. Dyspensa ta nie była
jednak darmowa. Pierwszym warunkiem było poddanie się podatkowi apostolskiemu,
nazywanemu „|denarem św. Piotra”, który wszyscy Polacy byli zobowiązani płacić
na głowę. Ojciec Święty chciał także, by Polacy się zobowiązali do przycinania
włosów i bród, tak jak to czynią inne narody rzymskiego katolickiego, i by
wszyscy na szyi nosili, w główne święta roku, białą lnianą stułę [to z włosami,
brodami i stułą na pewno dotyczy tylko duchownych, choć nie jest to wprost
powiedziane]. Te trzy warunki zostały wiernie wykonane.
{Schizma w Kościele} Kilku innych
historyków twierdzi, że to był Klemens II, który przyznał Kazimierzowi
dyspensę. Ta sprzeczność została spowodowana ilością tych, którzy wtedy pretendowali
do godności papieskiej, wskutek pomieszania wywołanego przez schizmę w tym
czasie. W rzeczy samej, Benedykt IX miał nie więcej, jak 12 lat, kiedy wstąpił
na tron św. Piotra. Ten młody papież został jednak uznany; potem go
przepędzono, i biskup Sabiny, który przyjął imię Sylwestra, zajął jego imię.
Jakiś czas potem Benedykt ponownie objął władzę papieską,ale został zmuszony po
raz drugi z niej ustąpić, na rzecz archiprezbitera kościoła św. Jana przy
Bramie Łacińskiej, który nazwał się Grzegorzem VI. Wreszcie cesarz Henryk III,
gdy nastąpił po, Konradzie, swoim ojcu, przybył do Włoch, wkroczył do Rzymu,
usunął tę gromadę samozwańczych papieży, i najwyższego kapłana wyznaczył
Suidgera, biskupa Bambergu [to właśnie Klemens II], który nałożył mu cesarską koronę.
W tym samym czasie Jarosław,
książę Rusi, który w swojej osobie zjednoczył wszystkie księstwa swojego ojca
Włodzimierza, postawił sobie za cel rozszerzyć swoje władztwo. Wypowiedział
wojnę cesarzowi greckiemu [bizantyjskiemu], i wysłał swojego syna Włodzimierza
z liczną flotą to oblegania Konstantynopola; ale okropna burza pokrzyżowała to
przedsięwzięcie. Włodzimierz ledwo zdołał się uratować z rozbici się statku,
straciwszy część swoich oddziałów. Ze wszystkiego ogołocony, usiłował wracać
przez ziemię ruską, z tymi żołnierzami, którzy mu pozostali, podczas gdy Grecy
rzucili się w pościg. Stale ich nękali bez podejmowania generalnej bitwy, mając
nadzieję na ich całkowite zniszczenie w tych małych potyczkach. Rusini znużeni,
bez paszy i żywności, gotowi ulec atakom wroga, który raz toi umykał, raz to
się opierał, napotkali wreszcie przychylny im zbieg okoliczności, który zmusił
Greków do stoczenia bitwy. To rozpaczliwe położenie natchnęło Rusinów, i
odnieśli zwycięstwo, które by utracili, gdyby nie byli tak zdesperowani.
{1041} Kazimierza przyjęto w
Polsce jako tego, kto przywróci pokój i dostatek. Biskupi i wielcy panowie
przybyli do granicy, by go przyjąć, z takimi, jakie mogli zgromadzić,
oddziałami wojskowymi, i odprowadzili go do Gniezna, gdzie został ukoronowany
przez Stefana, arcybiskupa tego miasta. Pierwszą troską nowego króla było
oczyszczenie państwa z bandytów, którzy w nim grasowali; obległ i zburzył ich
zamki, ich przywódcy zostali zatrzymani i ukarani karą główną. Innym udzielił
amnestii, ponieważ byłoby rzeczą niebezpieczną karać tak wielką ich ilość.
Chłopi powrócili do uprawy ziemi, kupcy do swojego handlu; wszystkie stany i
grupy zwróciły się ku swoim obowiązkom; miasta ponownie się zaludniły;
społeczeństwo cywilne odżyło; prawa odzyskały swoją moc; a jeśli pozostawały
jeszcze bunty, tyle tylko od nich w czasie ich uzurpacji cierpiano, że z tym
większą pewnością je tłumiono.
Po zaradzeniu najbardziej
naglącym nieszczęściom państwa, wielcy panowie sądzili, że nie ma nic bardziej
zajmującego, niż małżeństwo władcy. Nakłonili go więc do wysłania posłów do
Jarosława, księcia Rusi, by prosić go o wydanie za mąż jego siostry o imieniu
Maria. Ta księżniczka była córką Włodzimierza i Anny, siostrą Bazylego i
Konstantyna, cesarzy Wschodu. Jakkolwiek została wychowana w religii greckiej,
różnica rytów nie stanowiła ani trochę przeszkody dla Kazimierza. Interes
państwa, i polityka złączona z własną inklinacją Kazimierza, i Maria została
oddana w ręce posłów polskich z wielką sumą pieniędzy jako swoim posagiem.
Porzuciła ryt grecki, i po ponowieniu ceremonii swojego chrztu - z powodu obawy
o nieważność tego chrztu, który otrzymała on na Rusi, a może dlatego, że księża
byli jeszcze mało wykształceni – poślubiła Kazimierza, który jakiś czas potem
doprowadził do jej koronacji na królową Polski.
{1042} Jako że to królestwo to
potrzebowało długiego pokoju, by naprawić swojej zniszczenia, Kazimierz czynił
wszystko, by mu pokój zapewnić. Jego małżeństwo z siostrą księcia Rusi
zabezpieczyło go z tej strony. Ryksa, jego matka, zapewniła mu przyjaźń
Niemców, i mógł u nich liczyć na wszelkie rodzaje pomocy. Brzetysław, książę
Czech, był jedynym wrogiem, którego należało się obawiać; lecz cesarz nie
pozwalał mu niczego przedsiębrać, i pomścił szkody, które Czesi wyrządzili w
Polsce. Ich książę, podporządkowany wszystkim warunkom, które cesarz zechciał
mu narzucić, musiał udać się za swoim zwycięzcą aż do Ratyzbony, by złożyć mu
hołd ze swojego państwa, i musiał zwrócić Polsce wszystkie miejsca, które,
korzystając z wojen domowych, sobie przywłaszczył.
{Pokonanie tyrana Masława}
księstwo Mazowsza jeszcze nie uznawało władzy Kazimierza, i Masław [w
oryginale: Maslas], o którym już mówiliśmy, wspomagany przez siły Prusów trwał
w buncie. Król wreszcie wyruszył przeciw rebelii, i z pomocą Jarosława swojego
szwagra pokonał tyrana tej prowincji. Masław znalazł schronienie w Prusach, i w
roku następnym wrócił na Mazowsze z nową armią, lecz ponowna klęska rozproszyła
całkowicie jego stronnictwo. Prowincja poddała się swojemu prawowitemu władcy,
a uzurpator, który raz jeszcze uciekł do
Prusów, by tam od tego, jeszcze barbarzyńskiego, ludu, wziąć broń; i znalazł
tam zwykły koniec tyranów, i został
zabity przez tych samych, z których pomocy korzystał dla podtrzymywania swojego
buntu.
{1043} Wreszcie po tylu wojnach
wewnętrznych i zewnętrznych nastąpił mocny i trwały pokój. Kazimierz skorzystał
z tego szczęsnego spokoju, sprawiając, by kwitły religia i sztuki. Jedynymi ich
depozytariuszami były klasztory. Szlachta patrzyła na nauki jako na zajęcie
niskie i zbyteczne, a ogół pospólstwa zajmował się tylko rolnictwem i handlem.
W tych czasach nieuctwa tylko mnisi potrafili się wyróżniać pewną wiedzą. Byli
obrońcami religii i piśmiennictwa; to niemal jedyny kanał, którym nam przekazano
tradycje i historię naszych ojców. Cluny było wtedy jednym z najsłynniejszych
klasztorów; świętość i wiedza jego opatów i wielkich osobistości, które tam
zostały uformowane, przyczyniły temu opactwu respektu we wszystkich częściach
świata chrześcijańskiego. Wyszło z niego wielu wychowanków, także papieży i
królów, a nauki, które tam otrzymali, były tak samo użyteczne dla zarządzania
państwem, jak i dla obrony wiary. Kazimierz także się tam wychowywał, i można
powiedzieć, że nauczył się tam sztuki rządzenia jako władca chrześcijański.
Jego wdzięczność dla jego mistrzów, i sam interes jego królestwa skłoniły go do
ufundowania w Polsce klasztorów tego samego zakonu. Wysłał więc osoby zaufane
do opata Cluny, z bogatymi podarunkami, by prosić go o kilku z jego mnichów.
Opat wysłał ich 12, i kiedy oni przybyli do Polski, kazał zbudować dla nich
opactwo w Tyńcu nad Wisłą, w pobliżu Krakowa. Aaron był jego pierwszym opatem;
potem doszedł on aż do tronu arcybiskupiego metropolii w Polsce.
{Wojna domowa na Węgrzech}
Podczas gdy w Polsce religia się umacniała, a królestwo cieszyło się głębokim
pokojem, Węgry, rozdarte przez wojnę domową, niemal całkowicie wróciły do
pogaństwa i do swoich dawnych zabobonów. Piotr, syn księcia Burgundii, wstąpił
na tron Węgier z pomocą swojej siostry Gizeli, wdowy po królu Stefanie. Lecz
Węgrzy nie mogli znieść rozwiązłości tego władcy i jego faworytów, zbuntowali
się przeciw niemu, i ukoronowali Abę.
{1046} Okrucieństwo nowego władcy
uczyniło go równie znienawidzonym, jak Piotra uczyniły znienawidzonym jego
niesławne rozkosze. Niektórzy wielcy
panowie, bojąc się o swoje życie, zbiegli do Niemiec w ślad za swoim dawnym
królem, który znalazł schronienie na dworze cesarza Henryka; i namawiali go do
podjęcia starań o powrót na tron. Piotr zebrał oddziały, cesarz, jego
sojusznik, dołączył swoje, i sam chciał zostać przywódcą tej wyprawy. Aba
został pokonany i zabity podczas ucieczki przez swoich własnych żołnierzy. Po
jego śmierci wszyscy poddali się pod władzę Piotra, i otrzymał koronę w Alba
Regia [węgierski Székesfehérvár, polski Białogród].
{1048} Nie nosił jej ten władca dług. Czy to
przez naturalną niestałość tego ludu, czy to dlatego, że odżyła nienawiść, jaką
mieli względem niego, zawiązali spisek na jego życie. Sprzysiężeni zostało
odkryte, i król nakazał uśmiercić w mękach 3 głównych przywódców buntu, i
wydłubać oczy pozostałym konspiratorom. Ta krwawa egzekucja tylko wzmogła
nienawiść wielkich panów. Potajemnie ofiarowali oni koronę Andrzejowi, Beli,
Lewentemu, którzy uciekli do Polski, i którymi
Mieszko II posłużył się z taką dla siebie korzyścią. Bela nie przyjął
ich oferty, ale Andrzej i Lewente przedostali się na Węgry. Wraz z ich
przybyciem wszyscy zbuntowali się przeciw Piotrowi; został ujęty, wykłuto mu
oczy, zmasakrowano jego oficerów, trzech biskupów i kilku kapłanów rozszarpano
na części, i świętokradczy szał, ogarniający znienacka cały naród, wywrócił
ołtarze, spustoszył kościoły, i przywrócił wszystkie pogańskie zabobony.
{1049} Lewente, sprawca tak zaskakującego
przewrotu, uczynił wszystko, by w kraju nie pozostał żaden ślad prawdziwej
religii. Lecz ten bezbożny władca nie żył dostatecznie długo, by spełnić swoje
bezbożne zamiary, i przedwczesna śmierć uwolniła Węgry od niego. Andrzej, jego
brat, pozostał jako jedyny król. Gdy zobaczył, że jet władza jest już dość
utrwalona, użył całej swoje władzy, by swoich poddanych przywieść znów do
prawdziwej wiary. Ponieważ ich odstępstwo nie było niczym więcej, jak skutkiem
ludowego wzburzenia, zaraz za nim przyszła poprawa. Węgrzy odrzucili z odrazą
swoje szaleństwa, pogaństwo zostało zakazane i zapomniane z taką samą
łatwością, z jako zostało uprzednio przywrócone.
{1050, 1051, 1052. Wyprawa cesarza na Węgry}
Cesarz Henryk podjął się pomścić śmierć swojego sojusznika, cesarza Henryka.
Przyniósł wojnę na Węgry, w dwóch osobnych razach, ale z niewielkim sukcesem.
Trzecia wyprawa okazała się jeszcze bardziej niepomyślna. Węgrzy, którzy nie
byli w stanie pokonać cesarza w otwartym polu, próbowali zwyciężyć za pomocą
pewnego podstępu. Znaleźli sposób, by go zwabić do kraju, i tam odciąć go od
furażu i żywności. Za głodem nastąpiła zaraza i dyzenteria, i cesarz,
utraciwszy swoich najlepszych żołnierzy, nie mogąc dalej walczyć, został
zmuszony wycofać się do Niemiec. Lecz gdy po raz czwarty wkroczył na Węgry, z
liczniejszą armią, a jego poprzednie klęski nauczyły go, jak walczyć w tym
kraju, całkowicie go spustoszył, i zmusił króla Andrzeja, by mu się poddał i
prosił go o pokój.
{Papież Leon IX} Lud rzymski odstąpił prawo
wybierania papieży, i Henryk III, wykonując tę umowę, wyznaczył na najwyższego
kapłana Brunona, biskupa Toul w Lotaryngii, który przybrał imię Leona IX. Ten
prałat, udają się po swoim wyznaczeniu do Rzymu, by tam go ukoronowano,
przejeżdżał przez opactwo Cluny, gdzie mnich Hildebrand, który potem wstąpił na
tron św. Piotra, i stał się tak sławny pod imieniem Grzegorza VII, przekonał
go, że jego elekcja nie była kanoniczna, i że cesarze nie mają prawa kreować
papieży. Brunon od razu porzucił odznaki swojej godności, i wkroczył do Rzymu
bez ceremonii, jako osoba prywatna. Duchowieństwo i lud wybrały go raz jeszcze
na papieża, a on nie chciał przyjąć swojego wywyższenia inaczej, jak za ich
głosami.
{Poselstwo Hildebranda} Po śmierci Leona
Benedykt IX chciał powrócić do Rzymu, skąd go tyle razy wygnano. Rzymianie się
temu przeciwstawili, i wysłali Hildebranda do cesarza Henryka III, by go prosił
o wyznaczenie na papieża Gerarda [faktycznie Gebharda], biskupa Eichstättu.
Zdolny sługa Kościoła uzyskał to, o co prosił, a nawet przekroczył granice
instrukcji, które otrzymał. Desygnował on Henryka IV jako następcę we władzy
cesarskiej po jego ojcu. Ta czynność pozwoliła mówić, że daleko bardziej, niż
cesarz mógł pretendować do kreowania papieży, przeciwnie, papież powinien
czynić kogoś cesarzem. Jak już zauważono, od tego czasu można było rozpoznać
poglądy Hildebranda, którym pozwolił on rozbrzmieć później, by nadać im moc,
kiedy miał już dość autorytetu.
{1056} Cesarz Henryk III zmarł w październiku
tego roku, i jego syn Henryk IV w wieku lat 7 został jego następcą, pod
regencją cesarzowej Agnieszki. {1058. Śmierć Kazimierza} Po tej śmierci
nastąpiła śmierć Kazimierza, króla Polski, obdarzonego przydomkiem Pokojowy.
Władca ten umiał wzbogacić swojego królestwo dzięki długiemu pokojowi, a dzięki
swojej mądrości naprawił szkody, których religia i państwo doznały w czasie
wojen domowych. Choć mogłoby się wydawać, że wolał on odpoczynek od wojennego
tumultu, niemniej dał przy wielu sposobnościach dowody swojej odwagi, i można powiedzieć,
że pokój, nad którym czuwał on z takim staraniem, był skutkiem raczej polityki
i roztropności, niż braku wojennego zapału. Zmarł w wieku 44 lat, po 18 latach
panowania. Wszyscy poddani go żałowali, i Polska jeszcze dziś uważa go za
jednego ze swoich wielkich królów. Został pogrzebany w kościele katedralnym w
Poznaniu, obok swojego dziadka Bolesława Wielkiego.
{Bolesław II. Jego wybór} Niektórzy wielcy
panowie uważali, że należy odłożyć koronację Bolesława; lecz pamięć o jego ojcu
Kazimierzu, i namowy jego matki, królowej, były tak przemożne, że większość
zdecydowała się od razu go wybrać. Został on ukoronowany w Gnieźnie, w
obecności tych samych wielkich panów, którzy asystowali przy uroczystościach
pogrzebowych zmarłego króla.
{1059} Polska spokojna i potężna służyła za
miejsce odpoczynku od władzy dla wszystkich niefortunnych władców. Izjasław [w
oryginale: Zaslas], najstarszy syn sławnego Jarosława, księcia Rusi, obawiając
się wściekłości swoich poddanych, którzy zbuntowali się przeciw niemu, znalazł
schronienie i zaszczytną protekcję na dworze Bolesława, którego był krewnym. W
czasie jego nieobecności jego brat, Światosłwa, książę czerniowski [w
oryginale: Czerniew] lub czernichowski, pokonał z tylko 3000 ludzi wielką armię
Litwinów, którzy już spustoszyli Ruś,
księcia ich uczynił jeńcem, i odebrał im ich łup. Wiaczesław [w oryginale:
Wenceslas], najmłodszy z synów Jarosława, który w podziale otrzymał księstwo
smoleńskie, skorzystał z buntu poddanych Izjasława, opuścił więzienie, gdzie władca
trzymał go od roku, i z pomocą buntowników stał się panem księstwa kijowskiego.
{1060} Bela, niezadowolony z króla Węgier,
swojego brata, także udał się do Polski ze swoją żoną i swoimi dziećmi. Książę
ten miał nadzieję, że wstąpi na tron Węgier po śmierci swojego brata Andrzeja,
któremu ten tron w całości odstąpił, jakkolwiek miał prawo do niego
pretendować, jako spadkobierca króla Stefana. Lecz gdy Andrzej ujrzał, że jego
władza jest już dość umocniona, namówił wielkich panów do desygnowania jego syna
Salomona jako jego spadkobiercy we władzy królewskiej. Bela, gdy go wezwano na
tę ceremonię, nie chciał być na niej obecny inaczej, jak dla oznajmienia swojej
urazy i swoich pretensji. Przedstawił wielkim panom zebranym na koronację
Salomona niesprawiedliwość wyrządzoną przez swojego brata; wymawiał im także,
ze nad niego przełożyli siedmioletnie dziecko. Po działaniu z tak wielkim
rozgłosem sądził, że nie jest już bezpieczny w państwie swojego brata.
Natychmiast więc je opuścił, z największym pośpiechem, by umknąć zemście brata,
i schronił się pod protekcję Bolesława, który następnie zwołał na jego rzecz
wojska, pokonał Andrzeja i doprowadził do koronacji Beli na króla Węgier.
{1061. Jaromir, książę Czech, chroni się w
Polsce} Po śmierci Spitygniewa, syna Brzetysława, księcia Czech, jego brat
Wratysław, który uciekł na Węgry, został wezwany przez wielkich panów, którzy
uznali go za księcia. Niedole i zmartwienie, których ten władca doznał na
wygnaniu, stały się dla niego lekcją wspaniałomyślności i ludzkości.
Potraktował swoich braci, Ottona i Konrada, jak prawdziwy ojciec i dał im w
wieczyste władania Morawy. Ale Jaromir, ostatni z Braci, który dla
uniknięcia szału okrutnego Spitygniewa
schronił się w monasterze, gdy dowiedział się o jego śmierci, opuścił klasztor
i – choć złożył już śluby zakonne – przybrał strój świecki. Najpierw udał się
do swojego brata Wratysława, który, daleki od tego, by aprobować postępowanie
Jaromira, zachęcał go do powrotu do stanu duchownego, którego nie może on
opuścić bez dopuszczenia się przestępstwa; a do tych zachęt dołożył mu
nadzieję, że sprawi, iż otrzyma on biskupstwo praskie; póki co, namówił go do
przyjęcia święceń diakonatu. Te tak mądre rady okazały się bezużyteczne. Jaromir szybko powrócił do swoich pierwotnych
pomysłów, i kilku wielkich panów, niezadowolonych z nowych porządków, którzy
się do Jaromira przyłączyło, sprawiło, że po raz drugi opuścił swoje miejsce
odpoczynku od życia doczesnego; lecz, ponieważ obawiał się złości swojego brata
Wratysława, postanowił zbiec do Polski z dużą liczbą panów czeskich, którzy
towarzyszyli mu w ucieczce.
{Najazd Czechów} Polityka skłoniła Bolesława,
by przyjął Jaromira w swoim państwie. Książę Czech, obawiając się następstw
ucieczki swojego brata, i poirytowany przyjęciem, jakie mu sprawiono na dworze
polskim, patrzył na Bolesława jak na wroga, którego zamiary należy uprzedzić. I
tak bez żadnego wypowiedzenia wojny, przemierzył Las Hercyński, wkroczył do
Polski, i w całym Śląsku przyniósł miecz i ogień. Na wieść o tym najeździe,
Bolesław uformował przemieszczający się obóz, i śpieszył, by w krwi wrogów
ugasić pożar, który oni rozpalili na granicach. Czesi byli omalże zdumienie
jego ruchliwością, i nie radzili sobie inaczej, jak podstępem. W rzeczy samej
wojsko polskie, które wskutek przyłączania się chłopów z każdą chwilą coraz
bardziej się powiększało, trzymało Czechów otoczonymi w lasach. W tej krańcowej
sytuacji Wratysław wysłał jednego zer swoich oficerów, by zaproponować
pojednanie, ale został on odprawiony z pogardą, a Bolesław nawet nie wysłuchał
propozycji, które tamten miał polecone przedstawić. W tej ostateczności
zamyślał wydostać się z tej niebezpiecznej sytuacji przez podstęp. Rozkazał
rozpalić wielkie ogniska w swoim obozie, tak jakby pozostawał tam z całym swoim
wojskiem, i polecił swoim oddziałom i taborom maszerować pod osłoną nocy
wąskimi ścieżkami, które nie były jeszcze pilnowane. Opuścił la s w tak
wielkiej ciszy, że był już bardzo daleko, gdy Polacy spostrzegli jego ucieczkę.
Bolesław ścigał go bez skutku, i był zmuszony ograniczyć swoją zemstę do kilku
działań odwetowych na Morawach.
{1063} Król się przygotował, by wziąć
pełniejszą pomstę, i w najbliższą wiosnę wkroczyć do Czech ze wszystkimi
polskimi silami; lecz Wratysław, przewidując, że nie mógłby oprzeć się tak
imponującej potędze, uciekł się do negocjacji, by odwrócić burzę, która mogłaby
go przygnieść. Ten środek mu się powiódł, i uzyskał on, choć z trudem, pokój.
By sojusz między dwoma narodami uczynić bardziej trwałym, i by oddalić
wszystkie podejrzenia, które mógłby zrodzić pobyt Jaromira w Polsce, król da
Wratysławowi za żonę swoją siostrę Świętochnę, z bogatym posagiem. Wesele było
celebrowane w Krakowie z okazałością godną dwóch władców.