poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Kilka głupich pytań i odpowiedzi o ekonomii, gospodarce i giełdzie ułatwiających zrozumienie historii

Działa zebrane – gospodarka, giełda, rynek 

 

Poniższy tekst jest kompilacją wybranych komentarzy z IT21, z różnych okresów i różnego autorstwa. Głównym bohaterem większości wpisów jest @gruby, jednak dla równowagi zdarzają się (czasem) też inni komentujący. W planach są kolejne części traktujące bardzo ogólnie o tematach takich jak (geo)polityka i afery, antropologia/socjologia, być może motoryzacja.

reset napisał: “To wspaniałe, że IT21 pozwala nam pisać na tematy polityczne, ale o wiarygodności komentatorów powinny świadczyć też ich wpisy o bieżącej sytuacji na rynkach.”
Pojęcie “rynek” jest w obecnej sytuacji mylące. Rynek oznacza, że cena jest ustalana w formie negocjacji pomiędzy kupującym a sprzedającym. Od pewnego już czasu banki centralne na całym świecie skupują aktywa za świeżo wydrukowane papierki, co jest procesem porównywalnym do uwłaszczania nomenklatury z początku lat 90 ubiegłego wieku w Polsce. Ponieważ banki centralne mają monopol na tworzenie waluty z niczego to skala ich zakupów nie jest niczym ograniczona. Banki centralne kupują tyle, ile chcą po cenach jakie uznają za stosowne.
To nie jest rynek, to jest wywłaszczenie.
Banki centralne zniszczyły rynek a my im na to pozwoliliśmy. Jeśli właścicielem gospodarek na całej planecie stopniowo i po cichu staje się pięć współpracujących ze sobą instytucji to nie jest to już wolny rynek, lecz oligopol. Kursy walut są manipulowane, kursy metali są manipulowane, wartość nieruchomości jest ręcznie sterowana, kursy surowców są ustalane w gabinetach a nie na giełdzie. Każda fuzja pomiędzy firmami musi zostać zatwierdzona przez kartel bankowy, bo bez kredytowania fuzji nie przeprowadzisz.
Obudź się, rynek dawno już umarł. Pozostały jeszcze fasady i instytucje ale rynku już nie ma.
Ergo sytuacja na rynkach jest taka, jakiej chcą ich sternicy. To co niby mamy komentować ?

3r3 napisał: “@gruby W przypadku kiedy bank centralny kupuje papier wartościowy P/V wynosi z definicji 0.”
“To możliwe tylko jeśli P wynosi 0.”
W przypadku banków centralnych element “price” z P/V wynosi z definicji zero. Już tłumaczę: masz stówę, obracasz nią 10 razy, za każdym razem wyciągasz 10% z inwestycji. Zarobiłeś stówę, którą możesz przeznaczyć na zakup akcji. Ale: najpierw musiałeś 10 razy tą stówą obrócić, za każdym razem ryzykując. No i oczywiście najpierw pierwotną stówę będącą bazą do twojego biznesu też musiałeś zarobić/wyłudzić/ukraść/pożyczyć/oszczędzić.
To wszystko są istotne koszty, ta zarobiona stówa którą inwestujesz w akcje obdarzona jest sporą porcją twoich nerwów, potu i ryzyka. To jest Twój realny koszt. Dlatego “price” w P/V ma dla Ciebie znaczenie: najpierw musisz bowiem zarobić, żeby efekty twojej pracy móc wymienić na akcje. Im droższe akcje tym więcej musisz najpierw się nakombinować żeby sobie na nie móc pozwolić.
W przypadku banku centralnego jego właściciel siada sobie przed kompem i dopisuje sobie sam do stanu własnego konta stówę. Tak po prostu. Po czym kupuje za nią akcje. Jego ryzyko wynosi zero, jego wkład w zarobienie tej stówy wynosi zero. On kupił za stówę akcje, które go NIC A NIC nie kosztowały. Realna cena wynosi dla niego zero, bo on tej stówy w przeciwieństwie do ciebie nie zarobił, on ją sobie wziął i z powietrza wydrukował.
W przeciwieństwie do Ciebie właściciel banku centralnego nie płaci podatku dochodowego. No i nie musi obawiać się inwazji z urzędu kontroli skarbowej, bo on jej nie podlega. On stoi ponad prawem, drukując ile chce, kiedy chce i zamieniając te papierki na akcje firm, które mu się podobają. On kupuje coś za nic, wciskając nam dodatkowo propagandowy kit o zbawiennym działaniu QE na t.z.w. rynki.
Waluta dla Ciebie jest magazynem wartości, dla właścicieli banków centralnych waluta jest bezwartościowym narzędziem którego zawsze stworzyć można tyle, ile się aktualnie na giełdzie zużywa. Dlatego banki centralne na wartość licznika w parametrze P/V w ogóle nie patrzą.
Najlepsze na koniec: to jest legalne. Audyt FED z roku 2011 ujawnił, że FED stworzył w ten sposób 16 bln dolarów “tajnych kredytów”, które po pierwsze nie figurują w oficjalnych bilansach tej firmy a po drugie nie wiadomo na jakich warunkach były przyznawane. I nikt za to do tej pory nie beknął.

gruby 2016-12-13 20:47
janwar napisał: “Mam pytanie: czy wartosc zlota i srebra moze byc skradziona?”
Tak.
Cena metali szlachetnych ustalana jest ciągle jeszcze za pomocą wyceny ich papierowych certyfikatów. Papierowe certyfikaty zaś tworzone są w bankach bulionowych za pomocą mechanizmu rezerwy cząstkowej.
Na przykład w ciągu jednego dnia po wyborze Trumpa na rynek rzucono 8 kiloton złota. Oczywiście nikt nie ma tyle metalu w skarbcu, żeby się go pozbyć: po prostu “ex nihilo” stworzono papierowe certyfikaty opiewające na 8 tysięcy ton nieistniejącego w rzeczywistości złota po czym zalano nimi rynek. Efektem tego cena złota utrzymała się w mniej lub bardziej stabilnym przedziale.
W niektórych jurysdykcjach system rezerwy cząstkowej został ustawiony na zero procent. Oznacza to, że emitent papieru wartościowego nie musi posiadać absolutnie żadnego zabezpieczenia w skarbcu. Co z kolei pozwala mu drukować certyfikaty na nieistniejące złoto i srebro bez absolutnie żadnych ograniczeń ilościowych.
Dlatego też system w dowolnej chwili może sprowadzić oficjalną cenę złota i srebra do zera. Oczywistym jest również, że tego nie zrobi bo wtedy cena złota papierowego i żółtego dramatycznie rozjechałyby się, klienci zaczęliby szturmować banki i żądać wydania metalu w zamian za certyfikaty i zaczęłaby się prawdziwa rozpierducha, ponieważ tych certyfikatów sprzedano setki razy więcej niż istniejącego w rzeczywistości metalu.
Jeśli podróżujesz samolotem to znane Ci jest zjawisko overbookingu. No więc na rynku złota i srebra sprzedano kilkaset razy więcej biletów na samolot niż jest w nim miejsc. Dopóki klienci nie chcą do tego samolotu wsiąść wszystko jest w porządku. System załamie się dopiero w momencie runu na banki, kiedy klienci powiedzą “sprawdzam” i zażądają wymiany certyfikatów na metal.

gruby 2017-01-12 19:47
zieloniutki napisał: “jak w czasach rezerwy cząstkowej określić ilość waluty w obiegu (bazę monetarną)?”
Nie da się. A jest jeszcze lepiej: dług na kartach kredytowych też przecież jest wytworzoną walutą.
pecet napisał: “Nie zmienia to faktu,że od kilku lat w obiegu ( co prawda bankowym) są biliony $,które nie przekładają się na inflację więc nie podpisze się pod Twoim twierdzeniem.”
Obieg bankowy w swej istocie to przykład barteru, przy czym oni tam się wymieniają obiecankami ich wycenę biorąc z sufitu. Te firmy wymieniają się nawzajem papierem produkując dopiero inflację, która kiedyś w realną gospodarkę uderzy. To co się dzieje w bankach można porównać do sytuacji w której jeden chłop kupił od drugiego chłopa psa za milion złotych płacąc mu dwoma kotami po pół miliona każdy. W następnym miesiącu pies zostanie sprzedany za dwa miliony a w rozliczeniu użyte zostaną dwa koty po milion sztuka. Dojdzie zatem do podwojenia wolumenu transakcji, zarządy banków wypłacą sobie premie (wzrost sprzedaży o 100% !) i na podstawie tych “twardych” choć miauczących “assets” w księgach wyprodukują następnych dwadzieścia milionów nowego kredytu. Ten kredyt przekażą nieoficjalnie kontrolowanym przez siebie funduszom inwestycyjnym (“shadow banking” się kłania) a te z kolei na przykład wykupią od Morawieckiego obligacje. Rząd będzie się cieszył że ma na 500+, banksterka opakuje te obligacje w ABSy, oklei je złotkiem wraz z papierami od Orbana i ponownie puści w obieg. W następnej iteracji kot będzie warty cztery miliony, pies osiem a Morawiecki wydrukuje i sprzeda obligacji na dwieście milionów.
I tak będą sobie obracać trzema zwierzakami i dopisywać sobie zera aż do momentu w którym ktoś postanowi dokonać realnej wyceny kota z sejfu. Sprawa się rypnie i zarząd banku zażąda ratowania go z pieniędzy podatników z paragrafów “system relevant” i “too big to fail”.
Oczywiście Morawiecki uratuje kolegów, no bo przecież ręka rękę myje a winda windzie liny nie przegryzie.

gruby 2017-02-14 09:41
lenon podał ciekawe dane:
“Baza monetarna w Polsce w okresie grudzień 2012, a grudzień 2016 wzrosła o 65%.
Pieniądz M1 w Polsce w okresie grudzień 2012, a grudzień 2016 wzrósł o 68%.
Pieniądz M3 w Polsce w okresie grudzień 2012, a grudzień 2016 wzrósł o 37%.”
Wniosek wyciągam z tych liczb taki, że w Polsce zmniejsza się rola bezgotówkowego obiegu pieniężnego oraz rola sektora bankowego jako takiego. Ilość naprodukowanych przez sektor bankowy wynalazków ujętych w M3 rośnie dwukrotnie wolniej niż ilość gotówki w obiegu. Naród zachowuje się zatem dokładnie tak jak powinien zachowywać się po wprowadzeniu zamordyzmu: schodzi z majątkiem władzy z oczu powtarzając manewr wykonany przez Greków zanim wprowadzono tam reglamentację gotówki. W miesiącach przed wprowadzeniem ograniczeń w korzystaniu z bankomatów Grecy potrafili wyciągać z systemu bankowego po 5 mld € miesięcznie doprowadzając go tym na skraj zapaści.
W tym świetle nazywanie Polaków ekonomicznymi analfabetami jest nieuprawnione: naród najwyraźniej bunkruje po piwnicach gotówkę nie wydając jej (dlatego nie widać na razie jeszcze inflacji).
Aha, jeszcze jedno na koniec: proszę nie nazywaj złotówki pieniądzem. Siejesz w ten sposób zamęt w głowach i wspierasz banksterkę która pragnie żebyśmy wierzyli że ciągle jeszcze obracamy pieniędzmi.

gruby 2017-05-01 13:28
głupi napisał: “bankowość hawala – stary jak świat wynalazek, i występuje w nim coś czego brak i nigdy nie będzie w tradycyjnej bankowości: zaufanie do systemu. bo tam na gębę sie grosz roznosi.”
Spłycasz temat. Kiedy jeszcze korzystanie z usług systemu bankowego nie było przymusowe (tak, tak, takie czasy istniały naprawdę) system ten miał konkurencję w postaci transakcji gotówkowych i wraz z rosnącym zaufaniem partnerów pojawiającym się samoistnie zwyczajem handlowania “na gębę” z płatnością odroczoną. Ja Tobie dawałem dwie kury a Ty mi dawałeś małą brązową monetę. Kiedy rzecz dotyczyła grubych zakupów typu koń potrafiący łamać liche pługi albo moja córka dla Twojego syna w transakcji obu nam towarzyszyli krewni ubezpieczający tą transakcję kłonicami. Jak myślisz, skąd w ogóle wziął się obyczaj weseliska ? Toż to nic innego jak huczne oblewanie perspektywicznej i strategicznej transakcji biznesowej łączącej przyszłość dwóch firm, to znaczy familii. To taki prototyp fuzji, dlatego często podczas weseliska często znikały we wsi sztachety: rody poznawały swoją siłę w praktyce, w ramach spontanicznie organizowanych manewrów. Na takich wspomnieniach i wspólnych przeżyciach można było budować zaufanie, bo charakter człowieka poznajesz dopiero w trakcie walki z nim.
Wróćmy jednak do systemu bankowego: pierwszym praktycznie działającym uniwersalnym systemem bankowości opierającej się na cudzie przekazu pieniężnego był system oferowany przez templariuszy. W Londynie wpłacało się sakiewkę do systemu a w mieście Al-Kuc błędnie również Jerozolimą zwanym można ją było z systemu wypłacić. Pomniejszoną o prowizję, rozumie się. Oczywiście można było wieźć złoto samemu przez pół świata, ale już wtedy efekt konsolidacji powodował, że koszty transportu i ochrony rozłożone na trzystu klientów były mniejsze od kosztu samodzielnego organizowania transportu marności. Tak jak i dzisiaj: taniej jest wynająć miejsce na jeden kontener u spedytora niż wysyłać zawartość kontenera w rejs na samodzielnie zbudowanej szalupie. A ten cały mandat ochrony miejsc świętych w przypadku templariuszy to był taki pic na wodę, chodziło o koncesję na utrzymywanie własnej piechoty, kawalerii i marynarki wojennej, czyli przywilej korony a nie pożal się boże jakichś tam zakonników-bankierów.
Potem ten sam manewr powtórzyło pięciu braci: u jednego Rotszylda we Frankfurcie kupujący wpłacał sakiewkę do systemu transakcyjnego a w Londynie sprzedający ją z systemu odbierał. I znowu: taniej było korzystać z usług żyda niż samemu wozić monety przez kanał La Manche.
Niestety, dzisiaj jakość usług bankowych systematycznie spada a dzieje się to z powodu zakazu prowadzenia działalności konkurencyjnej: nielegalne stało się chociażby gotówkowe rozliczanie transakcji biznesowych. Jak każdy monopol tak i monopol systemu bankowego doprowadzi go w końcu do upadku. Zaufanie do systemu zniknęło, bo zniknęła jakość. Pozostał już tylko czysty fizyczny przymus wymuszany kijem ustawy a egzekwowany aktami prokuratora, togą sędziego i pałą policjanta.
“Nie jest możliwe aby ten system bankowosći wykońćzyć bo on oficjalnie nie istnieje. to taka partyzantka bankowa. Wall Steet nie może i nie da rady bo to walka z cieniem. Good Luck.”
Dlatego walczy się o wprowadzenie nakazu stosowania usług oferowanych przez oficjalny monopol systemu bankowego dla absolutnie wszystkich transakcji. Toż to kapitalizm w czystej postaci, czyli walka z konkurencją aż do jej unicestwienia. Kiedyś marzono o jednym narodzie, jednej rzeszy i jednym wodzu, dziś następcy marzą o jednym systemie transakcyjnym.
Niby coraz mądrzejsi jesteśmy, a cały czas toczymy różne wojny o to samo: władzę, kontrolę i pozycję na drabinie społecznej zapewniającej przywilej bycia utrzymywanym przez odtwarzające się pokolenia niewolników. A jak się nam niewolnicy przestają reprodukować to ściągamy sobie nowych. Tylko że teraz to już nawet nie chce się nam im transportu organizować i każemy im samodzielnie zaciągać kredyt na pokrycie jego kosztów.
Czegoś, co “uchodźtwem wojennym” nazywamy i co oczywiście dawno zdelegalizowaliśmy, żeby podnieść koszty usługi przewozu. Większa cena to większy kredyt a więc większa zależność. A jak podaż niewolników nam siada to dostarczamy nową partię wyrzutni p/panc do Syrii. Dzięki temu Rosjanie dostają zamówienia na nowe serie T-55 i BTR-ów czyszcząc swoje magazyny i odwdzięczając się nam tanią ropą. I się kręci interesik.
Co do przyszłości systemu bankowego: najlepsze, co możemy dla niego zrobić to zalegalizować jego konkurencję. Pozwolić działać bankom opartym o rezerwę całkowitą, znieść limity transakcji gotówkowych oraz oczywiście pozwolić regularnie upadać bankom które mają manko w kasie. Bo tak w końcu działa konkurencja i selekcja naturalna: lepiej zarządzane firmy trwają a źle zarządzane upadają.
Tylko czy właściciele systemu bankowego się na to zgodzą ? To tak, jakbyśmy spróbowali przekonać tygrysa żeby przeszedł na wegetarianizm.

gruby 2017-11-11 18:10
cezary692 napisał: “Gruby a Ty gdzie trzymasz oszczędności?”
Poza systemem. A zresztą jakie oszczędności ? Ja nic nie mam poza tłuszczem. Od tłuszczu jeszcze podatku nie wymyślili a jest to najlepsza znana przez naturę metoda odkładania kapitału to znaczy energii w jej biologicznej wersji. Wysoko wydajna, wysoko skoncentrowana tylko trochę miejsca dookoła kręgosłupa zajmuje. Ale za to jest ciągle pod ręką.
Na zamknięte i splądrowane supermarkety będzie jak znalazł: w kryzysie grubi chudną a chudzi umierają.
“Jeżeli zrobią jak piszesz to nie tylko zamieszki mają na skalę światową ale coś więcej. Co na księżyc zwieją?”
A muszą? Podaj dane osobowe właścicieli systemu. Z nazwiskami i adresami, żebyśmy wiedzieli kogo na latarniach wieszać.
Grupka Szwajcarów przez cztery lata próbowała odpowiedzieć na pytanie kto jest właścicielem systemu i doszli tylko do około 700 podmiotów kontrolujących tą planetę. Trader21 wynikom tych badań poświęcił cały artykuł. Szwajcarom nie udało się odpowiedzieć na pytanie kto kontroluje te 700 podmiotów. W końcu po coś te raje podatkowe, fundacje i trusty wymyślono. Nie zdziwiło Cię, że nikt jeszcze nie nadepnął Delaware na odcisk z paragrafu “pomoc w ukrywaniu majątku przed urzędami skarbowymi” ? Nie zdziwiło Cię że Delaware jest stanem z najwyższym dochodem na mieszkańca w USA mimo tego że oni tam oficjalnie nic poza kutrami rybackimi nie mają ? Nie zdziwiło Cię że USA nie przystąpiło do sieci globalnej wymiany danych o podatnikach ? Albo że nie wciągnięto USA za ten opór na czarną listę krajów wspierających ucieczkę przed podatkami ?
Kto jest właścicielem FED ? Albo EBC ? Kto założył Forex ? Kto decyduje o dostępie do stołu w Forexie ? Kto decydował o tym które greckie firmy zostaną sprywatyzowane ? Kto decyduje o podmiotach, które zostaną uratowane w ramach czyszczenia ich sejfów z toksycznych papierów w ramach QE ? Kto decyduje które konkretnie papiery dostąpią zaszczytu zostania wykupionymi a które firmy niech zdychają z braku dostępu do linii kredytowych ? Kto stał za skoncentrowaną i jednoczesną próbą przepchnięcia ACTA ? Kto naciska na podpisanie CETA czy TTIP, kto opłaca kreatywnych a jednocześnie nie dopuszcza do ujawnienia treści tej umowy zanim nie wejdzie ona w życie ?
Kto przytulił 27 ton ukraińskiego złota i w zamian za co ?
Dlaczego umowy pomiędzy BIS i NBP pozostają tajne ?
Kto wymyślił BRRD i przepchnął ją kolanem przez parlament UE ?
(wskazówka: lobbiści też muszą coś od czasu do czasu do garnka włożyć i kości na zupę bynajmniej nie kupują w Biedronce).
Kto decyduje o tym który bank zyska miano “bulionowego”, czyli zyska prawo do ustalania cen złota ?
Kto zadecydował że certyfikaty na metale szlachetne podlegają regułom rezerwy cząstkowej ?
Kto zadecydował że GS czy BofA zostały uratowane a Lehman został spuszczony po brzytwie ?
Kto przepchnął BRRD przez parlament III RP i to w taki sposób, że jednocześnie i władza i opozycja były “za” ?
Komentarz: jakąż to potężną realną władzą trzeba dysponować, żeby w zgodnym dziele budowania światłej przyszłości pogodzić ze sobą PiS, PO i Nowoczesną … Że PiS poparł dyktat z Brukseli to już w ogóle trzeba byłoby kredą w kominie zapisać, bo przeważnie Komitetowi Centralnemu z Brukseli to pisiaczki stawiają się okoniem rwąc szaty i olabogując w kurwizji aż do zdarcia gardła.
Odpowiedź: wszystkie te czyny zostały dokonane/dopilnowane przez krasnoludki od nadszyszkownika Kilkujadka, futrzaczku i lemingu jeden 🙂

Mam podejrzenia, że aż tak różowo że można kupić czas to już nie jest.
Ponieważ gryzą się tu pewne kwestie:
– skoro dodruk coś daje, to dlaczego parki przemysłowe stoją na sprzedaż i nikt ich nie kupuje aby się bogacić, skoro krecha na nie kosztuje 0%, a w krajach bardzo przemysłowych jest na minusie?
– skoro nowe parki maszynowe czekają na klienta to dlaczego stare idą taniej niż wywóz śmieci i nikt ich nie chce, mimo że jest taka dobra koniunktura? Czyżby walutą były akcje FANG, który zatrudnia płacąc akcjami?
– dlaczego kraje przemysłowo poważne zaczęły robić takie jazdy jak IUC i na siłę chcą przekonać młodzież do przemysłu, skoro się deindustrializują w imię zielono czerwonego bóstwa? Chcą ludzi w zawodach jakich nie będzie? Niby roboty miały to wszystko robić, a tu nagle budżetowa kasa, na to żeby jednak ludzie jeszcze z pokolenie popracowali? Czyżby AI nadawało się tylko do grania na giełdzie i w szachy?
– co to znaczy że “nie opłaca się ryć rudy uranu” w warunkach waluty za darmo? Znaczy nie udało się za tę walutę odkupić narzędzi i siły roboczej? Może waluta popłynęła w złą stronę, a nie do kopalni? A może naprodukowaliśmy tyle dóbr, że aż nie wiemy co z nimi zrobić, bo są nam w ogóle niepotrzebne i muszą zardzewieć jak sovieckie czołgi?
A może kopalnie są zamykane dlatego, że przemysł maszynowy nie nadąża za produkcją maszyn i narzędzi do rycia, bo roboty do pracy nie przyszły, a ludzie owszem już poszli na emerytury? Te materiały do produkcji narzędzi do rycia biorą się z kopalń, jak kopalnie są zamykane to powoli nie będzie czym ich ryć.
Jak za grosze idzie przemysł maszynowy (z braku personelu) i zamykane są kopalnie to waluty możemy drukować ile chcemy, nawet w Afryce takich liczb nie znają jakie na banknotach będą.
Obudzimy się w nowej inflacji – o tyle nowej że na półkach będzie pełno, tylko niczego z tego nie będziemy chcieli kupić.
Będą akcje takie, że będzie można kupić wiertarki, do których nie będzie wierteł?
Na razie mamy oprogramowanie do którego komputerów nie ma, żywność nie zalecana do jedzenia, jeszcze kilka cudów wymyślimy. Dobrze nam idzie. Szczególnie drukowanie grubych instrukcji.

gruby 2017-11-30 12:05
polish_wealth napisał: “Bo jak to mowi Graham rynek porusza sie zawsze od skrajnego przewartosciowania do skrajnego niedowartosciowania i siedza te wujki w funduszach (zeby nie powiedziec brzydziej) obserwujac naraz 20 rzeczy i widza gdzie sie pojawia niedowartosciowana dziura do zasypania bo nienaturalnie potaniala,”
Masz zdecydowanie wyidealizowany pogląd na temat rynków finansowych. Po pierwsze po założeniu naprawdę mocnych okularów czyli na dużym zbliżeniu okaże się rynkiem rządzą automaty a nie człowiek. Żaden człowiek nie jest w stanie przyjąć informacji (wejście), zanalizować jej, podjąć decyzję i zakomunikować ją (wyjście) do otoczenia tak szybko jak maszyna. Większość transakcji na rynkach finansowych dokonywana jest przez automaty decyzyjne zasilane prądem elektrycznym. Człowiek potrzebuje w najlepszym wypadku ułamków sekundy aby zareagować, ludzie od bezpieczeństwa ruchu drogowego ustalili tą wartość na “przeważnie poniżej 1 sekundy”. W porównaniu do człowieka maszyna napędzana prądem przyjmuje wiadomość, analizuje ją, porównuje do innych, wydaje decyzję i wysyła ją w czasie mierzonym w mikrosekundach, czyli średnio licząc jakieś milion razy szybciej niż homo nawet bardzo sapiens.
Pogarszając zdeczka parametry lupy za pomocą której przyglądasz się rynkom zauważysz, że rynki napędzane są sterowanymi przeciekami. To jest cały, skomplikowany i oficjalnie nie istniejący przemysł sterowania kursami na giełdach. Te sterowane przecieki mają to do siebie, że nigdy nie wiadomo skąd plotka przyszła. W tym obszarze rynku aktywni są oficjalnie umiejscowieni w systemie “chlapacze” którzy wykorzystując swoje kontakty na zewnątrz pasą oficjalne mass media informacją a o wiele częściej dezinformacją na rozkaz swoich przełożonych. To z tego źródła biorą się prawie wszystkie “rewelacje” umieszczane potem na pierwszych stronach gazet będące oficjalnie efektem “dziennikarskich śledztw”.
Trzecim stopniem kontroli systemu nad rzeczywistością są oczywiście oficjalne komunikaty etatowych słupów systemu którym płacone jest za występowanie na konferencjach prasowych, podpisywanie oświadczeń oraz branie odpowiedzialności za decyzje nie przez nich przecież podejmowane. Do tego grona zaliczają się szefowie banków centralnych, komitetów tego i owego, komisji do spraw najróżniejszych, międzynarodowych organizacji i tak dalej.
Czwarty element kontroli systemu nad rynkami finansowymi to weekend. Instytucja weekendu jest konieczna aby synchronizować ze sobą automaty podejmujące decyzje na poziomie mikrosekund oraz aby przekazywać informacje które przekazane pastwisku (to znaczy t.z.w. inwestorom) w czasie trwania sesji mogłyby zagrozić automatom HFT. Weekend jest systemową ochroną giełdy przed odpowiednikiem runu na banki w świecie rzeczywistym. To taki bezpiecznik przed przeciążeniem systemów HFT sprzężeniem zwrotnym.
Jak się na tym zarabia:
– HFT: a weź i wejdź do siedziby GPW z ulicy i powiedz im, że chcesz wstawić do nich do serwerowni swój własny system HFT. Ze względu na opóźnienia (mikrosekundy) Twój serwer musi znajdować się w odległości max. 10 metrów od serwera transakcyjnego dla danego waloru. No to weź i go tam wstaw, podłącz kabelkiem który przygotuje Ci GPW. A potem napisz tu nam ilu ludzi na giełdzie ze śmiechu umarło kiedy im pomysł na ten deal przedstawiłeś.
– sterowane przecieki to rewelacyjny sposób zarabiania na rynku. W szczegóły nie będę wchodził choć zasada jest prosta: z jednej strony podmiot A obstawia zakład na wydarzenie Z a później podmiot B “puszcza farbę” o wydarzeniu “Z” zaufanemu pismakowi. Ponieważ podmiot “A” i podmiot “B” są rejestrowane w różnych jurysdykcjach to nikt nie wie, że obydwa kontrolowane są przez tą samą mafię. Jeśli pismak chce zweryfikować historię u drugiego źródła to podstawia mu się podmiot “C” z jurysdykcji innej od tych odpowiedzialnych za spółkę “A” oraz informatora pracującego w “B”. Jak się to inteligentnie poustawia to układ jest nie do wykrycia, zyski są pewne a dziennikarze w pełni od swoich “informatorów” uzależnieni. W rzeczywistości to dziennikarze są prowadzeni przez swoich informatorów, ale tego już nie muszą wiedzieć. Jak wszędzie bowiem zabawa w kotka i myszkę wymaga znajomości własnej roli a najskuteczniejszą metodą kontrolowania myszy jest utrzymywanie jej w przeświadczeniu że jest kotem.
(Dlatego system nazywa dawców kapitału “inwestorami”). Niby że przelewając systemowi własne oszczędności “inwestują”, znaczy się że kiedyś dostaną je z powrotem i to jeszcze z zyskiem 🙂
– oficjalne komunikaty słupów systemu są fantastyczną okazją do zarobku kiedy chociażby pisze się im przemówienia. Tutaj też szeroko używa się własnych słupów, żeby obejść zarzuty o “insider trading”. Przekazujesz informację słupowi zanim zostanie ona upubliczniona za udział w zysku z operacji które wykona Twój słup na własne konto.
– zarabianie na instytucji weekendu też jest możliwe choć weekend głównie zabezpiecza giełdy przed runięciem w ramach paniki dostawców kapitału po wypuszczeniu przez system fugasa. W piątek po zamknięciu Nowego Jorku system puszcza bąka a mass media wąchają go przez cały weekend. Muppety nie mogą zareagować a jednocześnie mają czas żeby zostać zaprogramowane neuronalnie poprzez sieczkę z telewizora. Do nocy z niedzieli na poniedziałek kiedy to otwiera się Tokio system ma zatem czas aby przekazać wiadomość i zaprogramować poddanym reakcję.
*****
Oczywiście nadal wolno Ci wierzyć w jakichś nadludzi którzy gapiąc się na grafiki od Bloomberga analizują kursy i podejmują decyzje. Tylko zastanów się dlaczego tak wiele o nich się pisze, dlaczego stawiani są przez system na piedestale niczym swego czasu Pasza Angelina czy spawaczka Anna Walentynowicz, socjalistyczna przodownica pracy z wynikiem 270% normy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz