Czytelniku,
Warto sobie przypomnieć słynny rozkaz nr 19 i jakie były tego skutki, gdy ta pisowska hołota znów nas wpędzi w kłopoty.
Dziś tego warszawska hołota nie poda w mediach jaka jest prawda. Poniżej:
[ODTAJNIONE] - ZAANGAŻOWANIE CIA W UKRAIŃSKI NACJONALIZM (redstreetjournal.com)
Ukraine and Rules-based Fascism - Kurt Nimmo on Geopolitics (substack.com)
Rozkaz nr 19 Naczelnego Wodza
gen. Broni Kazimierza Sosnkowskiego był oskarżeniem aliantów o bierność. (Dziś podpuszczaniem do wojny)
Słowa rozkazu oburzyły
Brytyjczyków, którzy zażądali natychmiastowej dymisji Naczelnego Wodza.
Prezydent Raczkiewicz ulegając naciskom Winstona Churchilla i premiera
Stanisława Mikołajczyka wręczył gen. Sosnkowskiemu zwolnienie z pełnionej
funkcji. Decyzja ta była na rękę sowietom – Stalin już od dawna żądał
odsunięcia Sosnkowskiego, Brytyjczycy zaś uważali, że to osoba Sosnkowskiego
stoi na przeszkodzie porozumieniu między rządem polskim w Londynie a Moskwą.
30 września 1944 r. Gen.
Sosnkowski zwolniony ze stanowiska Naczelnego Wodza
Wniosek o odwołanie gen.
Kazimierza Sosnkowskiego z funkcji Naczelnego Wodza postawił na początku
września na posiedzeniu Rady Ministrów, premier Stanisław Mikołajczyk. Było to
konsekwencją rozkazu wydanego 1 września przez Sosnkowskiego do żołnierzy Armii
Krajowej.
Generał broni Kazimierz
Sosnkowski zmarł w Arundel w Kanadzie 11 października 1969. Pochowano go w
Paryżu w kościele św. Stanisława, ponieważ jego ostatnią wolą był leżeć jak
najbliżej Polski i spocząć na ojczystej ziemi, kiedy Ojczyzna odzyska wolność.
Dopiero w 1992 roku urnę z
prochami generała sprowadzono do Warszawy i złożono w podziemiach archikatedry
św. Jana Chrzciciela ma Starym Mieście.
Rozkaz nr 19 gen Sosnkowskiego
Żółnierze Armii Krajowej,
Pięć lat minęło od dnia, gdy
Polska wysłuchawszy zachęty
rządu brytyjskiego i otrzymawszy jego gwarancje, stanęła do samotnej
walki z potęgą niemiecką.
Kampania wrześniowa dała
sprzymierzonym osiem miesięcy bezcennego czasu, a Wielkiej Brytanii pozwoliła
wyrównać braki przygotowań do wojny w stopniu takim, że bitwa powietrzna o
Londyn i wyspy brytyjskie stanowiący punkt zwrotny dziejów, mogła być wygrana.
Historia wyda ostateczny sąd co
do znaczenia kompanii wrześniowej dla losów świata.
Ciągłość polskiego wysiłku
zbrojnego w śmiertelnych zmaganiach z imperializmem niemieckim nigdy nie
zostanie zerwana.
Zaledwie zapadła noc niewoli nad
zgliszczami polskich wsi i miast, a już na obczyźnie zaczęły się odradzać
Polskie Siły Zbrojne.
Od lat pięciu walczą one bez
przerwy na oceanach i kontynentach w obronie wolności ludów wierząc, że jest to
droga do odzyskania ojczyzny całej i prawdziwie niepodległej.
W kraju już w październiku 1939
r. zaczyna się praca nad stworzeniem Armii podziemnej.
Dzieje jej rozrostu, jej rozrostu
i zmagań stanowią dowód tego co osiagnięte być może poprzez uruchomienie
najczystrzych wartości duchownych.
Żołnierze sił zbrojnych na
obczyźnie zwycięzcy w bitwach o Londyn i Atlantyk o Rzym i Paryż patrzą na
swych braci z Kraju jak na drogowskaz moralny i przyznają ich czynom pierwsze
miejsce w hierarchii zasługi żołnierskiej.
Od miesiąca bojownicy Armii
Krajowej pospołu z ludem Warszawy krwawią się samotnie na barykadach ulicznych
w nieubłaganych zapasach z olbrzymia przewagą przeciwnika.
Samotnośc kampanii wrześniowej i
samotność obecnej bitwy o Warszawę są to
dwie rzeczy zgoła odmienne.
Lud Warszawy pozostawiony sam
sobie i opuszczony na froncie wspólnego
boju z Niemcami – oto tragiczna i potworna zagadka, której my Polacy odcyfrować nie umiemy na tle technicznej
potęgi Sprzymierzonych u progu szóstego roku wojny.
Nie umiemy dlatego, gdyż nie straciliśmy
jeszcze wiary, że światem rządzą prawa moralne. Nie umiemy dlatego, że nie wierzymy, aby
polityka, oderwana od zasad moralnych, inne słowa aniżeli złowieszcze „Mane,
Tekel, Fares” sama sobie na kartach
historii wypisać zdołała.
Nie umiemy, bo uwierzyć nie
jesteśmy w stanie, że oportunizm ludzki w obliczu siły fizycznej mógłby posunąć
się tak daleko, aby patrzeć obojętnie na agonię stolicy tego kraju, którego
żołnierze tyle innych stolic własną piersią
osłonili lub wyzwolili wysiłkiem własnego ramienia.
Brak pomocy dla Warszawy
tłumaczyć nam pragną rzeczoznawcy racjami natury technicznej. Wysuwane są
argumenty strat i zysków. Strata dwudziestu siedmiu maszyn nad Warszawą,
poniesiona w ciągu miesiąca, jest niczym dla lotnictwa Sprzymierzonych, które
posiada obecnie kilkadziesiąt tysięcy samolotów wszelkiego rodzaju i typu.
Skoro obliczać trzeba, to przypomnieć musimy, że lotnicy polscy w bitwie
powietrznej o Londyn ponieśli ponad 40% strat. 15% samolotów i załóg zginęło
podczas prób dopomożenia Warszawie.
Od lat pięciu Armia Krajowa
walczy przeciw Niemcom, bez przerwy, w straszliwych warunkach, o których świat
Zachodu pojęcia mieć nie może, które dopiero kiedyś w przyszłości uprzytomnić
sobie i zrozumieć zdoła.
Nie rachuje ona swych ran, swych
ofiar, swych mogił.
Armia Krajowa jest w Polsce
jedyną siłą wojskową, która w rachubę wchodzić może. Bilans jej walk, osiągnięć
i zwycięstw ma przejrzystość kryształu. Oto jest prawda, tak długo zacierana,
aby gdzieś ktoś możny i silny brwi gniewnych nie zmarszczył. Toruje ona sobie
jednak drogę na powierzchnię, a światła bijącego z Warszawy żadna ręka
przemyślna zasłonić nie zdoła.
Warszawa czeka. Nie na czcze
słowa pochwały, nie na wyrazy uznania, nie na zapewnienia litości i
współczucia. Czeka ona na broń i amunicję. Nie prosi ona, niby ubogi krewny, o
okruchy ze stołu pańskiego, lecz żąda środków walki, znając zobowiązania i umowy sojusznicze.
Warszawa walczy i czeka. Walczą
żołnierze Armii Krajowej, walczą robotnicy i inteligenci, walczą dziewczęta i
dzieci — walczy naród cały, który w namiętnym pragnieniu prawdy, wolności i
zwycięstwa dokonał cudu całkowitego zjednoczenia.
Jeśliby ludność stolicy dla
braku pomocy zginąć musiała pod gruzami swych domów, jeśliby przez bierność,
obojętność czy zimne wyrachowanie wydana została na rzeź masową — wówczas
sumienie świata obciążone będzie grzechem krzywdy straszliwej i w dziejach
niebywałej. Są wyrzuty sumienia, które zabijają.
Bohaterskiego Waszego Dowódcę
oskarża się o to, że nie przewidział nagłego zatrzymania ofensywy sowieckiej u
bram Warszawy. Nie żadne inne trybunały, jeno trybunał historii osądzi tę sprawę.
O wyrok jesteśmy spokojni. Zarzuca się Polakom brak koordynacji ich zrywu z
całokształtem planów operacyjnych na wschodzie Europy. Gdy trzeba będzie,
udowodnimy, ile naszych prób osiągnięcia tej koordynacji spełzło na niczym. Od
lat pięciu zarzuca się systematycznie Armii Krajowej bierność i pozorowanie
walki z Niemcami. Dzisiaj oskarża się ją o to, że bije się za wiele i za
dobrze. Każdy żołnierz polski powtarzać sobie musi w duchu słowa Wyspiańskiego:
Chcę Was zapewnić w imieniu
Waszych braci, bijących się obecnie na wszystkich frontach świata, że ich
troska najgłębsza, ich myśli pełne miłości towarzyszą Wam wiernie w Waszej
walce, tak pełnej grozy i chwały. Oby świadomość tego choć trochę ulżyć Wam
mogła i dopomóc w przetrwaniu dni ciężkich jak koszmar. Przede wszystkim zaś
wiedzcie, że żadna ofiara w czystym sercu poczęta nie jest daremna i że walka
Wasza oddaje sprawie polskiej wielkie i niezaprzeczalne usługi.
Londyn, dnia 1 września 1944 r.
NACZELNY WÓDZ
SOSNKOWSKI.
Generał Broni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz