piątek, 21 października 2022

Rozkaz nr 19

 Czytelniku,

Warto sobie przypomnieć słynny rozkaz nr 19 i jakie były tego skutki, gdy  ta pisowska hołota znów nas wpędzi w kłopoty.

Dziś tego warszawska hołota nie poda w mediach jaka jest prawda. Poniżej:

[ODTAJNIONE] - ZAANGAŻOWANIE CIA W UKRAIŃSKI NACJONALIZM (redstreetjournal.com)

Ukraine and Rules-based Fascism - Kurt Nimmo on Geopolitics (substack.com)

Rozkaz nr 19 Naczelnego Wodza gen. Broni Kazimierza Sosnkowskiego był oskarżeniem aliantów o bierność. (Dziś podpuszczaniem do wojny)

Słowa rozkazu oburzyły Brytyjczyków, którzy zażądali natychmiastowej dymisji Naczelnego Wodza. Prezydent Raczkiewicz ulegając naciskom Winstona Churchilla i premiera Stanisława Mikołajczyka wręczył gen. Sosnkowskiemu zwolnienie z pełnionej funkcji. Decyzja ta była na rękę sowietom – Stalin już od dawna żądał odsunięcia Sosnkowskiego, Brytyjczycy zaś uważali, że to osoba Sosnkowskiego stoi na przeszkodzie porozumieniu między rządem polskim w Londynie a Moskwą.

30 września 1944 r. Gen. Sosnkowski zwolniony ze stanowiska Naczelnego Wodza

Wniosek o odwołanie gen. Kazimierza Sosnkowskiego z funkcji Naczelnego Wodza postawił na początku września na posiedzeniu Rady Ministrów, premier Stanisław Mikołajczyk. Było to konsekwencją rozkazu wydanego 1 września przez Sosnkowskiego do żołnierzy Armii Krajowej.

Generał broni Kazimierz Sosnkowski zmarł w Arundel w Kanadzie 11 października 1969. Pochowano go w Paryżu w kościele św. Stanisława, ponieważ jego ostatnią wolą był leżeć jak najbliżej Polski i spocząć na ojczystej ziemi, kiedy Ojczyzna odzyska wolność.

Dopiero w 1992 roku urnę z prochami generała sprowadzono do Warszawy i złożono w podziemiach archikatedry św. Jana Chrzciciela ma Starym Mieście.

 

 

Rozkaz nr 19 gen Sosnkowskiego

 

Żółnierze Armii Krajowej,

Pięć lat minęło od dnia, gdy Polska wysłuchawszy zachęty rządu brytyjskiego i otrzymawszy jego gwarancje, stanęła do samotnej walki z potęgą niemiecką.

Kampania wrześniowa dała sprzymierzonym osiem miesięcy bezcennego czasu, a Wielkiej Brytanii pozwoliła wyrównać braki przygotowań do wojny w stopniu takim, że bitwa powietrzna o Londyn i wyspy brytyjskie stanowiący punkt zwrotny dziejów, mogła być wygrana.

Historia wyda ostateczny sąd co do znaczenia kompanii wrześniowej dla losów świata.

Ciągłość polskiego wysiłku zbrojnego w śmiertelnych zmaganiach z imperializmem niemieckim nigdy nie zostanie zerwana.

Zaledwie zapadła noc niewoli nad zgliszczami polskich wsi i miast, a już na obczyźnie zaczęły się odradzać Polskie Siły Zbrojne.

Od lat pięciu walczą one bez przerwy na oceanach i kontynentach w obronie wolności ludów wierząc, że jest to droga do odzyskania ojczyzny całej i prawdziwie niepodległej.

W kraju już w październiku 1939 r. zaczyna się praca nad stworzeniem Armii podziemnej.

Dzieje jej rozrostu, jej rozrostu i zmagań stanowią dowód tego co osiagnięte być może poprzez uruchomienie najczystrzych wartości duchownych.

Żołnierze sił zbrojnych na obczyźnie zwycięzcy w bitwach o Londyn i Atlantyk o Rzym i Paryż patrzą na swych braci z Kraju jak na drogowskaz moralny i przyznają ich czynom pierwsze miejsce w hierarchii zasługi żołnierskiej.

Od miesiąca bojownicy Armii Krajowej pospołu z ludem Warszawy krwawią się samotnie na barykadach ulicznych w nieubłaganych zapasach z olbrzymia przewagą przeciwnika.

Samotnośc kampanii wrześniowej i samotność obecnej bitwy o Warszawę  są to dwie rzeczy zgoła odmienne.

Lud Warszawy pozostawiony sam sobie  i opuszczony na froncie wspólnego boju z Niemcami – oto tragiczna i potworna zagadka, której my Polacy  odcyfrować nie umiemy na tle technicznej potęgi Sprzymierzonych u progu szóstego roku wojny.

Nie umiemy dlatego, gdyż nie straciliśmy jeszcze wiary, że światem rządzą prawa moralne.  Nie umiemy dlatego, że nie wierzymy, aby polityka, oderwana od zasad moralnych, inne słowa aniżeli złowieszcze „Mane, Tekel, Fares”  sama sobie na kartach historii wypisać zdołała.

Nie umiemy, bo uwierzyć nie jesteśmy w stanie, że oportunizm ludzki w obliczu siły fizycznej mógłby posunąć się tak daleko, aby patrzeć obojętnie na agonię stolicy tego kraju, którego żołnierze  tyle innych stolic własną piersią osłonili lub wyzwolili wysiłkiem własnego ramienia.

 Brak pomocy dla Warszawy tłumaczyć nam pragną rzeczoznawcy racjami natury technicznej. Wysuwane są argumenty strat i zysków. Strata dwudziestu siedmiu maszyn nad Warszawą, poniesiona w ciągu miesiąca, jest niczym dla lotnictwa Sprzymierzonych, które posiada obecnie kilkadziesiąt tysięcy samolotów wszelkiego rodzaju i typu. Skoro obliczać trzeba, to przypomnieć musimy, że lotnicy polscy w bitwie powietrznej o Londyn ponieśli ponad 40% strat. 15% samolotów i załóg zginęło podczas prób dopomożenia Warszawie.

Od lat pięciu Armia Krajowa walczy przeciw Niemcom, bez przerwy, w straszliwych warunkach, o których świat Zachodu pojęcia mieć nie może, które dopiero kiedyś w przyszłości uprzytomnić sobie i zrozumieć zdoła.

Nie rachuje ona swych ran, swych ofiar, swych mogił.

Armia Krajowa jest w Polsce jedyną siłą wojskową, która w rachubę wchodzić może. Bilans jej walk, osiągnięć i zwycięstw ma przejrzystość kryształu. Oto jest prawda, tak długo zacierana, aby gdzieś ktoś możny i silny brwi gniewnych nie zmarszczył. Toruje ona sobie jednak drogę na powierzchnię, a światła bijącego z Warszawy żadna ręka przemyślna zasłonić nie zdoła.

Warszawa czeka. Nie na czcze słowa pochwały, nie na wyrazy uznania, nie na zapewnienia litości i współczucia. Czeka ona na broń i amunicję. Nie prosi ona, niby ubogi krewny, o okruchy ze stołu pańskiego, lecz żąda środków walki, znając zobowiązania i umowy sojusznicze.

 Warszawa walczy i czeka. Walczą żołnierze Armii Krajowej, walczą robotnicy i inteligenci, walczą dziewczęta i dzieci — walczy naród cały, który w namiętnym pragnieniu prawdy, wolności i zwycięstwa dokonał cudu całkowitego zjednoczenia.

 

 Jeśliby ludność stolicy dla braku pomocy zginąć musiała pod gruzami swych domów, jeśliby przez bierność, obojętność czy zimne wyrachowanie wydana została na rzeź masową — wówczas sumienie świata obciążone będzie grzechem krzywdy straszliwej i w dziejach niebywałej. Są wyrzuty sumienia, które zabijają.

 

 Bohaterskiego Waszego Dowódcę oskarża się o to, że nie przewidział nagłego zatrzymania ofensywy sowieckiej u bram Warszawy. Nie żadne inne trybunały, jeno trybunał historii osądzi tę sprawę. O wyrok jesteśmy spokojni. Zarzuca się Polakom brak koordynacji ich zrywu z całokształtem planów operacyjnych na wschodzie Europy. Gdy trzeba będzie, udowodnimy, ile naszych prób osiągnięcia tej koordynacji spełzło na niczym. Od lat pięciu zarzuca się systematycznie Armii Krajowej bierność i pozorowanie walki z Niemcami. Dzisiaj oskarża się ją o to, że bije się za wiele i za dobrze. Każdy żołnierz polski powtarzać sobie musi w duchu słowa Wyspiańskiego:

 “....podłość, kłam,

 Znam, zanadto dobrze znam.”

  Żołnierze Armii Krajowej!

 My tutaj czynimy dalsze wysiłki, aby uruchomić pomoc dla Was. Otrzymujemy wciąż jeszcze obietnice i przyrzeczenia. Wierzymy w nie i ufamy, że wiara ta nie będzie odebrana Polskim Siłom Zbrojnym i to właśnie w przededniu zwycięstwa i tryumfu wspólnej sprawy Sprzymierzonych.

Chcę Was zapewnić w imieniu Waszych braci, bijących się obecnie na wszystkich frontach świata, że ich troska najgłębsza, ich myśli pełne miłości towarzyszą Wam wiernie w Waszej walce, tak pełnej grozy i chwały. Oby świadomość tego choć trochę ulżyć Wam mogła i dopomóc w przetrwaniu dni ciężkich jak koszmar. Przede wszystkim zaś wiedzcie, że żadna ofiara w czystym sercu poczęta nie jest daremna i że walka Wasza oddaje sprawie polskiej wielkie i niezaprzeczalne usługi.

 

 Londyn, dnia 1 września 1944 r.

 

NACZELNY WÓDZ

 

SOSNKOWSKI.

 

Generał Broni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz