W wielkim skrócie i uproszczeniu. „Czas nazywać rzeczy po imieniu”.
Od dłuższego czasu obserwujemy zamieszanie, jakie media głównego nurtu dezinformacji pokazują w związku z tzw. problemem ukraińskim. Brylują w tym oczywiście korporacje zagraniczne, ale również na blogach zajmujących się polityką rodzimą widzimy, w uchodzących za polskie, czy prawicowe, zupełne pomieszanie z poplątaniem. Od ładnych paru lat staram się podzielić swoimi obserwacjami, dotyczącymi upadku oświaty w Polsce. Upadek ten dotyczy zarówno młodego pokolenia, jak i starszego. Jak wiadomo, z wiekiem się zapomina, a ludzi wykształconych przed wojną już nie ma, przynajmniej czynnych zawodowo. Przez pierwsze 20 lat po roku 1944, oświata była całkowicie w rękach obcych, a potem w wytresowanych „rodzimych”.
W tym konkretnym przypadku problem dotyczy braku semantyki w „polskiej” szkole. Różni autorzy, posługują się różnym pojęciami, w zupełnie dowolny i tylko dla siebie zrozumiały sposób.
Przechodząc do konkretów. Co oznacza pojęcie UKRAINA? Jest to nazwa geograficzna. I tak była używana przez ok. 500 ostatnich lat. Dopiero w 1990 roku stworzono pod tym pojęciem nazwę polityczną, nadając ją organizmowi całkowicie sztucznemu, utworzonemu na podobieństwo państw afrykańskich, za stolikami londyńskiego City.
Nigdy w ciągu ostatnich 2000 lat nie było żadnego organizmu państwowego o nazwie UKRAINA. Na jakiej więc podstawie ludziska wypowiadający się o tym tworze politycznym, usiłują napisać jego historię? Przecież w tym momencie wykazują swoją ignorancję w sposób tak przejrzysty, że aż niepodobna uwierzyć, że ktoś może się tak obnażać. To jest gorsze, aniżeli występy tego zespołu gołych bab, opłacanych przez CIA, na Majdanie, czy gdzieś tam.
Poza tym zupełnie niezrozumiałe jest mieszanie pojęcia geograficznego, z nacjami zamieszkującymi te tereny. Czyżby w Polsce nie było już nikogo, kto by odróżniał teren geograficzny, od nazw plemion zamieszkujących go?
Przykładowo, Syberię zamieszkiwało około 140 plemion i nikt ich nie wymieniał zbiorowo, tylko po nazwie. Ale Sybirakami nazywano tylko zesłańców, a nie Burłaków, Ingusów itd..
Ad rem.
Jeżeli spojrzymy na tereny naddnieprzańskie, czyli dawne polskie województwa brasławskie, kijowskie i stanisławowskie, tereny do Morza Czarnego, to mniej więcej 1500 lat temu zamieszkiwały je plemiona Chazarskie, czyli lud pochodzenia tureckiego. Plemiona te przyjęły ok. VII/VIII wieku judaizm. Stąd właśnie tyle ludzi wyznania mojżeszowego, ale pochodzenia mongolskiego, było na terenach południowo – wschodnich Polski. Jeszcze moja śp. Babcia straszyła mnie jak byłem niegrzeczny, że przyjdzie Wielki Żydowina i mnie ukarze. Nie robiło to na mnie wielkiego wrażenia, ponieważ pojęcie to zrozumiałem dopiero w ok. 40 lat później. Ale to właśnie napady Chazarów i branie niewolników wyludniały te tereny.
Dopiero kneź Kijowa, Światosław I, rozbił Chazrów w 956 roku. Pojęcie kneź, czy spolszczone kniaź, wcale nie oznacza księcia. Kneź, to dowódca siły zbrojnej miasta, czy okręgu. W owym czasie kupcy, stanowiący patrycjat miasta, wynajmowali drużyny Waregów, do eskortowania karawan handlowych i zapewniania spokoju w okolicy. Dawniejsze wojny wcale nie toczyły się o zajmowanie terenu, tylko o wymuszenie udogodnień do handlu. Przez Kijów przechodził szlak handlowy do Azji, zwany jedwabnym szlakiem. Wiadomo, że cała masa bandytów stepowych chciała się wzbogacić na rabowaniu karawan. Dlatego w interesie kupców było zapewnienie swobodnego handlu i spokoju na tym odludnym stepie. Jednym z wynajmowanych plemion byli Rusowie, stąd nazwa Rusi.
Owszem, często dowództwo przechodziło z ojca na syna, ale w każdej chwili patrycjat mógł takiego wodza zdymisjonować i wybrać nowego. W walkach z Chazarami wspomagano się nawet normandzkimi rycerzami.
Rozbici Chazarzy częściowo schronili się w górach Kaukazu i do dzisiaj noszą nazwę Górskich Żydów, lub Czeczenów.
Po Chazarach stepy te zawojowali Pieczyngowie – związek plemion grupy oguzyjskiej, a następnie Połowcy, zwani inaczej Tumanami, lud pochodzenia ałtajskiego.
Pieczyngowie zostali rozbici w 1036 roku przez Jarosława Mądrego. To wcale nie znaczy, że Chazarzy, czy Pieczyngowie, po rozbiciu zostali wymazani ze świata żywych. Rozbiciu uległa struktura państwowa – kaganat, ale ludzie zostali i dalej zamieszkiwali step.
Połowcy zostali rozbici przez króla węgierskiego Władysława I w roku 1089.
Podobnie Pieczyngowie, czy Połowcy, przyprowadzając licznego jeńca, nie mordowali starych mieszkańców, ale osiedlali się obok.
Ten teren zawsze cierpiał na niedostatek ludzkich rąk do pracy. Sama ziemia nie miała wartości, dopiero praca ludzka czyniła ją wartościową. Jeszcze w 1000 lat później, taki Wiśniowiecki, czy Brasławski, zachęcając osadników do osiedlania się w swoich włościach, dawał im po osiedleniu okres 30 lat bez podatku. Jak się to nazywało na „zagospodarowanie”. On wiedział, że sprzedając plony chłop musi je oddać jemu, ponieważ sam nie ma mocy „przerobowej” przewiezienia do „miasta”.
Po Połowcach, w XIII wieku na tereny te wpadli na okres ok. 100 lat Mongołowie z Czingis-chanem na czele. Oni także pozostawiali swoje geny. Jeszcze, jak opisują to kronikarze, w 1282 roku w czasie najazdu, uprowadzono w jasyr z terenów małopolski ok. 100 000 kobiet. To znaczy, że mniej więcej tyle samo chłopów wymordowano, a ile dzieci?
Świadczy to jednoznacznie o deficycie rąk do pracy na tych terenach. Ale świadczy także o mieszaniu się genów. Przecież te kobiety nie były potrzebne tylko do prania. Czym więcej dzieci, tym bogatszy był właściciel.
Z Mongołami przybyło na te tereny plemię syberyjskie – Tatarzy. Lud spokrewniony z Połowcami i Kipczakami. Pojęcie TATAR stało się dla ludów Europu Zachodniej synonimem Mongołów. To właśnie Tatarzy podbili „księstwa” ruskie i ustanowili Moskwę głównym poborcą swoich podatków. Pozwoliło to Moskwie uzyskać przewagę nad innymi państewkami i po ok. 200 latach, stworzyć carstwo Moskiewskie.
To plemię – Tatarzy – jako pierwsze po Chazarach, założyło struktury państwowe, zwane chanatem.
Tatarzy stanowili elitę, coś w rodzaju szlachty, ale ich armia była mieszaniną wszystkich ludów zamieszkujących te tereny. Np. idąc na Polskę w 1241 Mongoły gnały przed sobą nie tylko Tatarów, ale i Rusinów, posiłki kijowskie itd. Po stronie Henryka Pobożnego walczyli bawarczycy i frankowie. Można powiedzieć, że to było pierwsze fizyczne stracie cywilizacji.
Mongoły,(autor mylnie identyfikuje Tartarska Orda z Mongłami) idąc komunikiem, w ponad 100 000 koni szli na Węgry, ponieważ w owym czasie było to potężne królestwo, z kopalniami złota. Zwykła taktyka wojskowa wymagała, aby taka olbrzymia grupa nie chodziła 2 razy po tych samych śladach, z powodu braku paszy. Stare przysłowie mówiło: „Gdzie Tartar (korekta redakcji) przejdzie, trawa nie wyrośnie”. Jest to zrozumiałe i każdy, kto jeździł konno wie, jak wygląda ścieżka po przejściu tabunu rumaków.
Podobnie samo pojęcie „car”, wywodzi się od mongołów i nie ma nic wspólnego z cesarzem, co nagminnie usiłowali wprowadzić do szkół politrucy komunistyczni, przez ostatnie 50 lat.
Tak więc wyludnione stepy południowo-wschodnie stanowiły łakomy kąsek zarówno dla Węgrów, jak i Małopolan. Pragnę przypomnieć, że taki ród Toporczyków, zamieszkujący okolice Dunajca, potrafił wystawić ok. 1000 pancernych To kosztowało ok. 25 000 dukatów, a budżet państwa, nawet za Zygmunta Starego to ok. 75 000.
„Podawane na różnych stronach internetowych mapy, pokazujące granice poszczególnych organizmów państwowych, są wykonywane obecnie i niewiele mają wspólnego z prawdą”. To fałszerstwo na duża skalę wykonane w okresie utraty naszej państwowości kiedy niszczono zasoby i księgozbiory.”
„Poniżej prezentujemy w uzupełnieniu oryginalną kopie mapy Polski z 1708 roku. Polska graniczy z Małą Tartarią zajmującą Krym dzisiejszy Cherson, aż po góry Kałkazu i Tartarię Moskiewską która na północy graniczyła z Russią i upadła po powstaniu Pugaczowa stając się łupem Russji po jej napaści.
Małą Tartarie dla zmylenia naszych rodaków nazwali Chanatem Krymskim a jej mieszkańców Tatarami to nazwa zmyślona. Mała Tartaria była prowincją zależną od Imperium Tartari tak jak Tartaria Moskiewska to w uzupełnieniu bo autor nie poruszył tego ważnego tematu z niewiedzy. Wszystkie te prowincje zamieszkiwali Słowianie tocząc bratobójcze wyniszczające wojny.„
Dlatego też Kazimierz Wielki, idąc za podpuszczeniem panów małopolskich, stracił Śląsk, a zajął Podole i Wołyń. Królestwo węgierskie już traciło na znaczeniu. A Polska właśnie się rozrastała.
Przykładowo, na prezentowanych w Polsce obecnie mapach, granice księstwa LITUVY, są ok. 10 razy większe, aniżeli możliwości tego plemienia do zagospodarowania terenu. Stare podręczniki historii, opierające się na kronikach, opisują jak to Lituvacy uciekali na przednówku do państwa krzyżackiego z powodu głodu, jeszcze 100 lat później. Nie umiała Lituva uprawiać roli w takim zakresie, aby przetrwać zimę. Ludność tego plemienia żyła z rabunku, jak zjedli, lub przepili to, co zrabowali, to umierali na przednówku z głodu. Jeszcze w XV – XVI wieku, jak chłop chciał sobie babę wybrać, czy to do łóżka, czy do pracy, to szedł na targ i kupował. Już samo podawanie na mapie przed XVI wiekiem nazwy „Wielkie Księstwo Litewskie” jest fałszerstwem, ponieważ nazwa Litwa powstała dopiero po 1569 roku.
Dzięki dzikim polom i brakom ludności, tereny te nadawały się doskonale do wypasu bydła. Jak wiadomo, w tamtych czasach ani kolei, ani TIRów nie było i cały handel musiał odbywać się wodą. Wszelkie drogi wodne biegną do Morza Czarnego. Polska miała dwa porty na Morzu Czarnym, obsługujące handel zbożem i mięsem. Na tym powstawało bogactwo ludzi tam zamieszkujących. Stąd nazwa „od morza do morza”.
Już Bolesław Śmiały, przez okres kilku lat, rządził Polską z Kijowa. Kijów dostał prawa miejskie w 1492 roku od brata króla polskiego w okresie kiedy on był księciem Lituvy. Po śmierci swojego brata Aleksander został królem Polski.
Ludność, która zamieszkiwała te tereny, zarówno Rusini, Polacy, jak i Chazarzy, Tartarzy (korekta redakcji) itd., stanowili obywateli jednego, federalnego państwa – Polski. W Kamieńcu Podolskim pełno śladów tartarskich (korekta redakcji) widzi się szczególnie u płci pięknej. Na jednym rynku są kościoły: katedra katolicka, greko-katolicka, zbór żydowski i meczet muzułmański. Nikomu to nie przeszkadzało. Każda nacja miała także własny rynek, czyli po turecku majdan.
Polska prowadziła handel z całym basenem Morza Śródziemnego przez kilkaset lat. I nikomu to nie przeszkadzało.
Dopiero polityka Habsburgów i Wenecji, zagrożonych przez Imperium Osmańskie, doprowadziła do wojen polsko – tureckich i utraty tych terenów.
To Wazowie, lennicy Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, tajnymi układami, między innymi z Wenecją, zbroili i napuszczali kozaków na Turka, prowokując wojny. To nasi kupcy sprzedawali Turkom broń na potrzeby wojenne. Między innymi szable, użyte w czasie bitwy pod Lepanto w 1572 roku, były robione w Polsce. Ile to nasi zarobili na 60 000 szabel?
Wystarczy popatrzeć na mapy XVI – XVII wieku, aby ocenić siły i wielkość poszczególnych wojsk.
W żadnym razie nie leżało w interesie Polski wszczynanie awantury tureckiej, podobnie jak obecnie arabskiej, ale pieniądze Wenecji i zbrojenia kozaków doprowadziły do walk. Skończyły się one dla nas beznadziejnie, bo upadkiem państwa.
P.S. Zawsze się dziwię, że osoby prezentujące się jako narodowości polskiej używają pojęć oderwanych od naszego Kraju. Jeżeli w 1990 roku otwartym tekstem powiedziano, ze pomiędzy 1944 a 1990 byliśmy pod dominacją Sowietów to dlaczego „Polacy” używają pojęcia np. prezydent Bierut? Przecież to był płk NKWD – B. Bielak alias Birkowski alias Iwaniuk alias Wagner alias…. facet oddelegowany do trzymania za przysłowiowy pysk tubylczą ludność. Jeżeli My samo nie zaczniemy używać poprawnych pojęć to kiedy nasze wnuki się ich nauczą?
Rozpowszechniane wszelkimi możliwymi sposobami, jak najbardziej wskazane.
pobrano z http://racjapolskiejlewicy.pl/dr-jerzy-jaskowski-ukrainskie-zamieszanie-czy-brak-elementarnej-wiedzy/8666