Gambit – otwarcie szachowe, w
którym gracz poświęca bierkę w zamian za uzyskanie większej aktywności figur. W
większości gambitów poświęca się piona, lecz znane są również bardziej
ryzykowne, które polegają na oddaniu skoczka lub gońca.
Taki gambit miał miejsce w bitwie pod Tczewem w dniach 17 –
18 sierpnia 1627 roku
A było to tak:
Koniecpolski, goszcząc poselstwo
holenderskie, które miało pośredniczyć w rokowaniach polsko-szwedzkich, nie spodziewał się walk w tym dniu.
Pozwolił więc wojsku wysłać konie na pastwiska, znajdujące się nawet do 15 km
od obozu. Przez to właśnie, w momencie prowokacyjnego uderzenia nieprzyjaciela,
w obozie miał ledwie około 3000 żołnierzy, z czego 2200 – 2300 zdatnych do
walki kawalerzystów. Wśród nich było niemal 1000 husarzy. Mimo tak skromnych
sił, dwa pułki kawalerii polskiej (łącznie około 1450 koni, z czego 800
husarzy) przeszły na „szwedzką” stronę rzeczki, podejmując wyzwanie. Polacy za
swoimi plecami mieli Motławę i bagna, a przed sobą… schowanych za redutami, w
samym obozie i za murami Tczewa 14 000 Szwedów.
Czytelniku,
Musisz najpierw zadać sobie
pytanie jaką rolę naprawdę pełnili Holendrzy, co mieli pośredniczyć w rokowaniach
pokojowych z Gustawem Adolfem.
Odpowiedź znajdziemy w liście Pana
Hetmana Koniecpolskiego:
Od Pana Hetmana do
Xsiędza Kanclerza ( Jakuba Żadzika )
Datum z Ryn, dnia
24 Października 1628
Lubo nietak jakom sobie życzył i jakom sobie obiecował,
atoli znacznie jednak P. Bóg w tej czasie pobłogosławić nam raczył, że i Baudis
sam, który wiele złego tak rok Wielgopolanom naczynił, w ręce się nasze z wiela
swoich znacznych żołnierzów dostał, i jego regiment, który siła Gustawa
kosztował i wiele sobie po nim obiecywał, jest zniesiony; więcej incomoditas
locorum, które Wm, mój miłościwy Pan, raczysz znać około Osteroda, uczynić nie
pozwalała. Niewątpię jednak w miłosierdziu bożem, że coś więcej jeszcze dla nas
nagotował.
Nowe też dnia wczorajszego wydarte jest z ręku
nieprzyjacielskich, jakim sposobem?
Jego Król. Mości oznajmuję.
Będziesz jednak Wm, mój miłościwy Pan, tusze blisko miał w Osterodzie z Gustawa
sąsiada, który dla traktatów chce się tam, jakom z Baudisa zrozumiał zatrzymać;
chciałem ci mu był bronić tego miejsca, ale nikczemność tamtej mieściny, która
by do obrony siła potrzebowała ludzi, odwiodła mnie od tego. Myślę o miejscu
sposobnem tu w Xsięstwie przy Drwęcy, abym nad nim obozem stanąwszy mógł Lubawę
Wm, mego Mości Pana, zasłonić, posiłkowania Brodnice niedopuszczać, z obydwu
stron czatami nieprzyjaciela opędzać: bo w tych miejscach, w których teraz nieprzyjaciel
stanął, z naszemi kopiami czynić mu jako jest rzecz podobna, łatwie Wm., mój
miłościwy Pan, rozsądzić możesz.
Nieprzyjacielowi i teraz coraz
świeżych ludzi przychodzi niemało; jeżeli to tak jest, jako mi Pan Poza ze
Gdańska pisze, co Wm., memu miłosiernemu Panu, dla lepszego zrozumienia
posyłam, nietrudno by nam o niewzywanego gościa. To mi też Baudis powiedział, że Olendrowie na każdy miesiąc
czterdzieści tysięcy talarów twardych Gustawowi dają; piękni to zatem mediatorowie
! Przyczynia się słyszę inszych wiele, gdyż niepodobna rzecz, aby tak wielkie
wojska sam sustendować mógł. Oddaję się zatem i. t. d.
Ceduła. Z strony traktatów wiem,
że wszyscy komisarze ci naznaczeni pewnie ich nierozprzą: bo sa zwłaszcza trzej
do tej sprawy maxime interessati, jeżeli nieprzyjaciel, jako się udaje,
szczerze będzie chciał. Aleć jeśli do twardych condicij przyjdzie, trzeba żeby
nam i kto inszy pomógł; a jako widzę, że co przed tem nadzieję czynili, to się
teraz ze wszystkiego wyślizgnąć chcą, ciesząc się jakimsi pisaniem Wm, mego
miłościwego Pana, w któremś raczył Korfirsztowi perswadować, żeby jeżeli nie we
wszystkich przynamniej ex parte nieprzyjaciela moderował; zaczem pewni tego, iż
miasto refusionem sumptuum o Inflanty niebędziem chciwi. Dopisując tego listu
dał mi znać podjazd, że nieprzyjaciel trzy regimenty piechoty w Osteród
wprowadził; zaczem musze bardziej myslić
o niebezpieczeństwie Lubawy Wm., mego miłościwego Pana. Z strony
pospolitego ruszenia w kilku listów moich, do J.K. Mości pisanych, dotknąłem ja
był prosząć, aby niespuszczając się na te vires nasze, zawczasu bezpieczeństwo
państw swoich prowidywać raczył; nie mogłem pospolitego ruszenia wyrazić, bom się
obawiał, iż choć jest między constitruiami dane, żeby go sobie w swkretnym
scrypcie, jako więc zwykli, nieexcypowali. Ale żeś mi Wm., mój miłościwy Pan
zdanie swoje wtem teraz wyrazić raczył, dziwnie mi się podoba, o czem i do J.K.
Mości piszę.
Lubo do efektu nie przydzie,
wielkim postrachem może być nieprzyjacielowi, a jeszcze większym i
Kurfirsztowi, który rozumiem omnem lapidem, u nieprzyjaciela movebit, żeby ab
hoc mało liberował państwo swoje. Posłał już to tydzień Krejtza do Gustawa zrozumiewając go o dalszych
traktatach. Awo widzę choć go o to nieprosiemy, sam się per fortia intriguje i
trudno mu mieć za złe, a będzie podobno i bardziej kiedy go niepospolite zaleci
ruszenie
Skąd Szwedzi mieli stały dostęp pieniędzy w czasie wyprawy
Gustawa na Rzeczypospolitą. Wiemy już.
W Polsce najchętniej były bowiem przyjmowane talary
popiersiowe, zwane u nas talarami twardymi.
Moneta srebrna; średnica 40-41
mm; waga 28,42 g; i pomnożona 40 000 szt co miesiąc daje nam bardzo dużą kwotę,
za którą zostały opłacone zaciągi szwedzkie. Dodawać nie trzeba, skąd Kozacy
mieli pieniądze na bunty.
Co do bitwy. Szwedzi nie mieli
jednak szczęścia. Choć artyleryjski ostrzał polskiego obozu robił na Polakach
spore wrażenie (i to pomimo minimalnych strat, bo zginęły od niego tylko 2
osoby: kucharz i „stara baba”), to jednak dwa fakty zadecydowały o ostatecznym
wyniku bitwy. Pierwszy to posiłki (zapewne około 1000 piechoty), które w tym
dniu przybyły Polakom z pomocą. Drugi i ważniejszy, to postrzał szwedzkiego
króla. Źródła nie są zgodne co do tego, kto strzelał. Najistotniejsze jest to,
że gdy najpierw Gustaw II Adolf, a później Johan Baner, który przejął po nim
dowództwo, zostali ranni, Szwedzi opuścili pole bitwy.
Ta bitwa była ustawką, a właściwie
gambitem Niderlanów nam założoną, w rozgrywce europejskiej, która się wtedy
rozgrywała ale o tym Ci żaden historyk w szkole nie powie.
Stanisław Koniecpolski, Hetman Koronny,
jeden z najzdolniejszych naszych dowódców zmarł w majętności swojej kupionej w
Brodach, w kilka niedziel po ożenieniu się od konforatywy [środka
podniecającego], którą zażywał dla młodej żony, a którą zażył, bo mu aptekarz kilka razy dał. Jego śmierć jest dziwna, gdyż
wplata się w ciąg śmierci ludzi najważniejszych w Rzeczypospolitej, które
nastąpiły w tamtym czasie w bardzo krótkim czasie.