Patrząc na nasza historię, o pieniądzu, prawie podatkowym nie jesteśmy uczeni w naszych szkołach, gdzie uczą ludzie, którzy nic nie rozumieją. Patrzymy w sposób infantylny na ekonomię, a czasami jak się nadarza okazja nawet z największego wroga można zrobić jeśli jest to w naszym interesie sojusznika. A wszystko polega na wymyśleniu patentu własnego, który jest lepszy od tych, co na nas trenują goląc nas jak owce. I to jest nie ważne czy to jest Londyn, Paryż, Moskwa, Waszyngton, Frankfurt czy Jerozolima. Czas byśmy zmienili myślenie, gdyż jak chodzi o kasę to uszy słoniowe nadstawiają wszyscy. I jeżeli zmienimy tylko sposób myślenia, to my zaczniemy się odgryzać. Poniżej jest interesujący artykuł, który pokazuje dlaczego i w jaki sposób stan Delaware stał się siedzibą dla firm związanych z emisja kart kredytowych.
artykuł pochodzi z https://www.forbes.com/sites/clairetsosie/2017/04/14/why-so-many-credit-cards-are-from-delaware/
Dlaczego tak wiele kart kredytowych pochodzi z Delaware
CZ czasem stanowe prawa lichwy pozostały w zasadzie bezzębne.
Banki uciekają z Nowego Jorku
Dla banków decyzja Marquette zapadła w idealnym momencie.
Pod koniec lat 70. i na początku 80. Fed podniósł stopy procentowe, aby spowolnić szalejącą inflację i zachęcić do oszczędzania, przez co pożyczanie pieniędzy stało się dla banków droższe. Firmy obsługujące karty kredytowe, z których wiele miało siedzibę w Nowym Jorku, poniosły ogromne straty. Płacili roczną stopę procentową w wysokości około 19%, aby pożyczyć pieniądze od Fed, ale nowojorskie prawo dotyczące lichwy pozwalało im obciążać posiadaczy kart nie więcej niż 12%.
Ta nierównowaga skłoniła Citicorp do przeniesienia działalności związanej z kartami kredytowymi z Nowego Jorku do Południowej Dakoty, która w tamtym czasie była w trakcie przyjmowania przepisów mających na celu podniesienie pułapu lichwy. Citicorp wynegocjował umowę z przywódcami Południowej Dakoty, obiecując pracę w zamian za pozwolenie na prowadzenie działalności w stanie i wyjechał z Nowego Jorku.
W międzyczasie gubernator stanu Delaware Pierre S. „Pete” du Pont IV szukał sposobów na zwiększenie liczby miejsc pracy w swoim stanie. Wtedy właśnie skontaktowali się z nim dyrektor operacyjny Chase Manhattan, prezes (a później dyrektor generalny) Thomas Lebrecque oraz jego radca prawny Robert Douglass.
„To oni jechali do nas, a nie my do nich” - mówi Kenton, który był wówczas sekretarzem stanu w Delaware. Delaware było znacznie bliżej Nowego Jorku w porównaniu z Dakotą Południową. W tym czasie kilka dużych banków zostało już tam zarejestrowanych z powodu stanowego Sądu Kanclerskiego, gdzie sprawy korporacyjne są rozpoznawane przez sędziów, a nie ławę przysięgłych, i szybciej rozstrzygane. Chancery Court od dawna czyni ten stan atrakcyjnym miejscem dla firm, które mogą włączać się w celu uzyskania korzyści prawnych. W rzeczywistości dwie trzecie wszystkich spółek notowanych obecnie na giełdzie jest zarejestrowanych w Delaware, jak podaje strona internetowa stanu.
„Powiedzieli:„ Nie chcemy jechać do Dakoty Południowej z dwóch powodów: A) Citibank już tam jest i B) To Południowa Dakota ”- mówi Kenton. Chase Manhattan zapytał, czy Delaware da mu taką samą umowę, jaką udzieliła Citicorp w Południowej Dakocie. „Gubernator i ja spotkaliśmy się i powiedzieliśmy„ Tak ”.
Rodzi się ustawa o rozwoju centrów finansowych
Jesienią 1980 roku sześcioosobowa, ponadpartyjna grupa zadaniowa du Ponta - w której Kenton odegrał kluczową rolę - rozpoczęła prace nad ustawą, która stanie się ustawą o rozwoju centrów finansowych.
Aby zachęcić duże banki do przeniesienia się do Delaware, prawo powiewało następujące gadżety:
- Zaproszenia: dało ono bankom spoza stanu pozwolenie na wjazd do Delaware, pod warunkiem, że spełniają one określone warunki - na przykład zatrudniają co najmniej 100 osób w stanie
- Elastyczność stóp procentowych: w dużej mierze wyeliminowano pułapy lichwy
- Możliwość pobierania opłat: umożliwiła bankom nałożenie kilku rodzajów opłat od kredytu odnawialnego i zamkniętego, jeśli zostały ujawnione
- Ulgi podatkowe: wprowadził odwróconą stawkę podatkową dla banków, które zarabiają ponad 20 milionów dolarów, opodatkowując duże banki według niższej stawki niż mniejsze banki
Prawo zostało przyjęte przy poparciu obu stron, a prawodawcy nadal je poprawiali, aby przyciągnąć więcej banków, mówi Kenton.
Kilka dużych banków wkrótce przeniosło swoją działalność do Delaware, w tym Chase Manhattan, JP Morgan & Co., Manufacturers Hanover i Chemical New York. Nawet Citicorp - który właśnie przeniósł swój biznes kartowy do Południowej Dakoty - otworzył operację w Delaware.
W 1983 roku Rezerwa Federalna w Filadelfii odnotowała, że 11 głównych holdingów bankowych, w tym wiele prowadzących działalność w zakresie kart kredytowych, otworzyło spółki zależne w Delaware.
Nawet po uchyleniu przepisów federalnych ograniczających bankowość międzystanową w 1994 roku, Delaware pozostało bastionem branży kart kredytowych ze względu na niską stawkę podatkową dla banków i Chancery Court.o kryje się za romansem branży kart kredytowych z Delaware?
Wszystko zaczęło się od orzeczenia sądu prawie 40 lat temu.
W 1978 roku Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych jednogłośnie zdecydował w sprawie Marquette National Bank v. First of Omaha Corp., że firmy obsługujące karty kredytowe mogą eksportować stopy procentowe z miejsc, w których się znajdują, do innych stanów.
Sprawa miała miejsce, gdy First National Bank of Omaha wysłał oferty kart kredytowych mieszkańcom Minnesoty. Bank w Minnesocie, Marquette National Bank of Minneapolis, pozwał bank Nebraska za naruszenie stanowych przepisów o lichwie.
„W tamtych czasach nie było banków międzystanowych” - powiedział NerdWallet były sekretarz stanu Delaware, Glenn Kenton. „W tamtych czasach [jeśli bank] był zarejestrowany w Kalifornii, płacił podatki w Kalifornii. Prowadziła interesy w Kalifornii ”.
Przed decyzją Marquette banki próbujące wysyłać oferty kart kredytowych konsumentom spoza stanu napotkały dwa problemy:
- Stanowe przepisy dotyczące lichwy: ograniczają one wysokość odsetek, które emitenci mogą pobierać z tytułu odsetek od kart kredytowych
- Międzystanowe ograniczenia bankowe: prawo federalne generalnie zabrania bankowi prowadzenia oddziałów poza jego stanem macierzystym, chyba że uzyskał pozwolenie od nowego stanu, w którym chciał prowadzić działalność
Decyzja Marquette, która zezwalała emitentom na eksport stóp procentowych ze stanów, w których się znajdowali, nie zabiła międzystanowego zakazu bankowego; po prostu zostawił go, by usechł i umarł.
„Pozwala stanom robić rzeczy antykonsumenckie” - mówi Ed Mierzwiński, dyrektor programu konsumenckiego w US Public Interest Research Group, grupie rzeczników konsumentów . Na przykład, kiedy Południowa Dakota uchwaliła ustawę znoszącą pułapy lichwy wkrótce po decyzji Marquette, umożliwiła bankom w Południowej Dakocie pobieranie od klientów w Kalifornii odsetek od kart kredytowych przekraczających te, które banki z siedzibą w Kalifornii mogą legalnie pobierać. „ Złe prawa w Południowej Dakocie mogą wyprzedzać dobre prawa Kalifornii”, które ograniczają stopy procentowe, zauważa.
Z czasem stanowe prawa lichwy pozostały w zasadzie bezzębne.
Banki uciekają z Nowego Jorku
Dla banków decyzja Marquette zapadła w idealnym momencie.
Pod koniec lat 70. i na początku 80. Fed podniósł stopy procentowe, aby spowolnić szalejącą inflację i zachęcić do oszczędzania, przez co pożyczanie pieniędzy stało się dla banków droższe. Firmy obsługujące karty kredytowe, z których wiele miało siedzibę w Nowym Jorku, poniosły ogromne straty. Płacili roczną stopę procentową w wysokości około 19%, aby pożyczyć pieniądze od Fed, ale nowojorskie prawo dotyczące lichwy pozwalało im obciążać posiadaczy kart nie więcej niż 12%.
Ta nierównowaga skłoniła Citicorp do przeniesienia działalności związanej z kartami kredytowymi z Nowego Jorku do Południowej Dakoty, która w tamtym czasie była w trakcie przyjmowania przepisów mających na celu podniesienie pułapu lichwy. Citicorp wynegocjował umowę z przywódcami Południowej Dakoty, obiecując pracę w zamian za pozwolenie na prowadzenie działalności w stanie i wyjechał z Nowego Jorku.
W międzyczasie gubernator stanu Delaware Pierre S. „Pete” du Pont IV szukał sposobów na zwiększenie liczby miejsc pracy w swoim stanie. Wtedy właśnie skontaktowali się z nim dyrektor operacyjny Chase Manhattan, prezes (a później dyrektor generalny) Thomas Lebrecque oraz jego radca prawny Robert Douglass.
„To oni jechali do nas, a nie my do nich” - mówi Kenton, który był wówczas sekretarzem stanu w Delaware. Delaware było znacznie bliżej Nowego Jorku w porównaniu z Dakotą Południową. W tym czasie kilka dużych banków zostało już tam zarejestrowanych z powodu stanowego Sądu Kanclerskiego, gdzie sprawy korporacyjne są rozpoznawane przez sędziów, a nie ławę przysięgłych, i szybciej rozstrzygane. Chancery Court od dawna czyni ten stan atrakcyjnym miejscem dla firm, które mogą włączać się w celu uzyskania korzyści prawnych. W rzeczywistości dwie trzecie wszystkich spółek notowanych obecnie na giełdzie jest zarejestrowanych w Delaware, jak podaje strona internetowa stanu.
„Powiedzieli:„ Nie chcemy jechać do Dakoty Południowej z dwóch powodów: A) Citibank już tam jest i B) To Południowa Dakota ”- mówi Kenton. Chase Manhattan zapytał, czy Delaware da mu taką samą umowę, jaką udzieliła Citicorp w Południowej Dakocie. „Gubernator i ja spotkaliśmy się i powiedzieliśmy„ Tak ”.
Rodzi się ustawa o rozwoju centrów finansowych
Jesienią 1980 roku sześcioosobowa, ponadpartyjna grupa zadaniowa du Ponta - w której Kenton odegrał kluczową rolę - rozpoczęła prace nad ustawą, która stanie się ustawą o rozwoju centrów finansowych.
Aby zachęcić duże banki do przeniesienia się do Delaware, prawo powiewało następujące gadżety:
- Zaproszenia: dało ono bankom spoza stanu pozwolenie na wjazd do Delaware, pod warunkiem, że spełniają one określone warunki - na przykład zatrudniają co najmniej 100 osób w stanie
- Elastyczność stóp procentowych: w dużej mierze wyeliminowano pułapy lichwy
- Możliwość pobierania opłat: umożliwiła bankom nałożenie kilku rodzajów opłat od kredytu odnawialnego i zamkniętego, jeśli zostały ujawnione
- Ulgi podatkowe: wprowadził odwróconą stawkę podatkową dla banków, które zarabiają ponad 20 milionów dolarów, opodatkowując duże banki według niższej stawki niż mniejsze banki
Prawo zostało przyjęte przy poparciu obu stron, a prawodawcy nadal je poprawiali, aby przyciągnąć więcej banków, mówi Kenton.
Kilka dużych banków wkrótce przeniosło swoją działalność do Delaware, w tym Chase Manhattan, JP Morgan & Co., Manufacturers Hanover i Chemical New York. Nawet Citicorp - który właśnie przeniósł swój biznes kartowy do Południowej Dakoty - otworzył operację w Delaware.
W 1983 roku Rezerwa Federalna w Filadelfii odnotowała, że 11 głównych holdingów bankowych, w tym wiele prowadzących działalność w zakresie kart kredytowych, otworzyło spółki zależne w Delaware.
Nawet po uchyleniu przepisów federalnych ograniczających bankowość międzystanową w 1994 roku, Delaware pozostało bastionem branży kart kredytowych ze względu na niską stawkę podatkową dla banków i Chancery Court.
Karty kredytowe dzisiaj
Kenton przyznaje, że branża kart kredytowych nie zawsze była przyjazna konsumentom. „Czy były nadużycia? Tak - mówi. „Kongres naprawił wiele nadużyć”. Ale były też korzyści. Mówi, że gdyby nie rewolucja kart kredytowych w Delaware, nie byłoby kart powinowactwa, kart podróżnych i kart lotniczych .
Tak jak Delaware zmieniło branżę kart kredytowych, tak branża kart kredytowych zmieniła Delaware.
Kenton powiedział, że w 1980 roku urzędnicy stanu Delaware mieli nadzieję, że FCDA doda 1000 miejsc pracy. Według danych Biura Statystyki Pracy od lutego 2017 r. Sektor finansowy stanu zatrudnia ponad 47 000 osób .
„ Gubernator patrzył w przyszłość” - mówi Kenton. „Powiedział, że będzie to duży impuls dla gospodarki i na pewno tak”.
Claire Tsosie