sobota, 8 marca 2025

Wilno 1390 dlaczego o tym nie uczą w szkołach

Przed Grunwaldem Wilno 1390

12 lipca 1390 r z portu w angielskim Bostonie Chopshire obok Bostonu w kierunku Gdańska „dwóch?” statkach rusza wyprawa złożona, złożona z rycerzy, giermków, łuczników, heroldów, a nawet minstreli. Przed wejściem do Zatoki Gdańskiej zerwała się burza, która rozproszyła statki, tak iż jeden znalazł się w Rozewiu, a drugi w Łebie. Henryk był na statku, który dotarł do Rozewia. Natychmiast wysłał 3 swoich przybocznych: Roberta Watertona, Tomasza Toty’ego i Jana Payna dla odszukania drugiego okrętu, a sam na wynajętych wozach ruszył do Gdańska. Bardzo się widać spieszył. Na co? Na otwarcie wolnych obszarów celnych pewnie……….

Tych statków musiało być znacznie więcej, gdyż do Krzyżaków dotarło, co najmniej 1000 łucznków i wielu możnych panów wraz z biskupem diecezji św. Dawida Jan Bushy…..

Na czele wojsk krzyżackich, których było około 52 000 staje marszałek Eberhard Rabe, zabierając działa, machiny oblężnicze i sprzęt potrzebny do zdobywania grodów. Towarzyszą mu, oprócz Anglików m.in. sławny francuski rycerz hr. Bouciault, dla którego była to już trzecia rejza, a także rycerze z Flandrii i Holandii z licznymi orszakami, zapasami broni i pieniędzmi na potrzeby wojny.

Tymczasem Henryk, przybywszy 10 sierpnia do Gdańska, dowiaduje się, że armia Zakonu już wyruszyła w pole. Pędzi więc po 40 km dziennie, co wg zapisków Kingstona wygląda następująco:

14.08 Elbląg

16.08 Królewiec

28.08 dociera pod Kowno, gdzie znajdował się punkt zborny dla wojsk pruskich, inflanckich, Witoldowych oraz „gości”. Henryk spóźnił się i wojska ruszyły bez niego.

Wojska krzyżackie próbuje zatrzymać Skirgiełło, ale zostaje odepchnięty na wschód. Dalej trwa marsz w kierunku Wilna, spalone zostają Witoldowe Troki. Skirgiełło usiłuje bronić przeprawy przez Wilję, ale znów zostaje pokonany.

4 września 1390 roku potężna armia Zakonu i sojuszników podchodzi pod Wilno. Rozpoczyna się wielotygodniowe oblężenie. Wilna bronią 3 zamki: drewniany Krzywy Gród, obsadzony litewsko-ruską załogą pod dowództwem królewskiego brata Korygiełły, Dolny Zamek, gdzie schroniła się ludność cywilna miasta, oraz Wysoki Zamek z polska załogą pod dowództwem Klemensa Moskorzowskiego.

11 września, z tygodniowym opóźnieniem, dociera pod Wilno Henryk ze swoimi ludźmi. Według angielskich kronikarzy ponoć szczególnie brata się z Witoldem, z którym „dokazuje cudów bohaterstwa” . Okazuje się jednak, że nie jest to bitewne braterstwo krwi, bo młody Lancaster widział się już z Witoldem zaraz po przybyciu do Krzyżaków, o czym donosi skrupulatny skarbnik. Było to 18 sierpnia na zamku w Cremitten, gdzie przebywała żona Witolda i gdzie Henryk podziwiał urodę nie tylko jego córki, Anastazji, ale i jego siostry Ryngałły. Był też świadkiem przybycia do Cremitten poselstwa od Wasyla, księcia moskiewskiego, z prośbą o rękę tejże Anastazji.

Posłowało 3 bojarów o bardzo ciekawych nazwiskach: Belewut, Pole i Seliwan (aż chciałoby się rzec: jaki ten język ruski do angielskiego podobny )

Tymczasem wskutek części załogi Krzywego Grodu dochodzi do podpalenia go od wewnątrz. Obrońcy próbują opanować chaos wywołany pożarem i zdradą i równocześnie odpierać ataki krzyżackie.

 

TEN SAM MANEWR ZROBIONO PODCZAS POBYTU POLAKÓW W MOSKWIE, ZWALAJĄC WSZYSTKO NA NAS.

 

W straszliwym zamieszaniu ginie Korygiełło, którego odciętą głowę nabitą na włócznię najeźdźcy obnoszą pod murami Wysokiego Zamku dla osłabienia ducha obleganych. Według kronikarzy śmierć ponosi kilka tysięcy obrońców, wielu trafia do niewoli, a łucznicy angielscy zabawiają się strzelaniem do jakiegoś krewnego Jagiełły, Narymunta, który wzięty do niewoli, powieszony za nogi na drzewie, służył im za tarczę.

Obrońcy mają też pewne sukcesy: od kuli działowej ginie podczas ataku brat Witolda , Towciwiłł.

Po zdobyciu Krzywego Grodu najeźdźcom udaje się spalić jeszcze Dolny Zamek, gdzie schroniło się wielu wileńskich mieszczan. Następuje znów straszliwa rzeź, a potem niewola setek obrońców i zwykłych mieszkańców.

Wydaje się, że Wilno zostanie wkrótce zdobyte. I pewnie tak by się stało, gdyby nie bohaterska obrona Wysokiego Zamku. Jego dowódca, Klemens Moskorzowski, w obawie przed zdradą zostawia tylko polska załogę. Na wieży zawisła ogromna chorągiew z krzyżem, ale nie przeszkadza to atakującym wyzywać obrońców od zdrajców chrześcijaństwa, co z poganami i barbarzyńcami trzymają. Polacy odpowiadają, że atakujący nowochrzczeńców mordują.

Uszkodzone przez krzyżacką artylerię mury łatają obrońcy czym się da, nawet rozwieszonymi skórami zwierzęcymi, które całkiem nieźle zmniejszają impet kamiennych kul. W miejsce każdego zabitego Polaka staje natychmiast, mimo zmęczenia i wyczerpania, następny. Oblegających nęka nocnymi wycieczkami Skirgiełło.

Wreszcie, po 5 tygodniach walk 7 października 1390 roku Krzyżacy i ich sojusznicy zwijają oblężenie, zostawiając niepogrzebane trupy swoich żołnierzy, którymi jeszcze długo żywiły się psy, aż tak w ludzkim mieście zasmakowały, że długo jeszcze nawet  rzucały się na żywych.

Język wandalski, czyli Polaków, Russów, Czechów itp

Język wandalski, czyli Polaków, Russów, Czechów itp

Poniżej fragment Raportu Wilhelma z Rubruk zacytowany poniżej:

http://kronikihistoryczne.blogspot.com/2016/10/jezyk-wandalski-czyli-jezyk-polski.html

 

zostaje normalnie zacytowany w The Princypal navigations Voyages Traffiques and Discoveries of the English Nation wydanej w 12 tomach wydanej w 1903 roku normalnie pokazuje i cytuje

 

https://archive.org/details/principalnavigat01hakl/page/217/mode/1up

 

s 217 - 218

 

O rzece Jagag, i o różnych regionach, to jest narodach.

 

[na marginesie: Rzeka Jagag, 12 dni podróży od Wołgi. Ziemia Pascatir, lub ziemia Bascirdorum {Baszkirów ?}. lub Zibier]

 

Po tym, jak wyruszyliśmy 12 dni z Etilii, znaleźliśmy wielką rzekę, którą nazywają Jagag. I biegnie od północy z ziemi Pascatir uchodząc do wspomnianego morza. Język Pascatir i Węgrów jest ten sam, i są oni pasterzami bez jakiegokolwiek miasta. O zachodu graniczy z Wielką Bułgarią. Od tej ziemi w kierunku wschodu od strony północnej nie ma już żadnego miasta. Stąd Wielka Bułgaria jest ostatnią krainą mającą miasto. [na marginesie: Węgrzy pochodzą z Pascatir] Z tej krainy Pascatir wyszli Hunowie, którzy potem zostali nazwani Węgrami. Stąd jest też sama Wielka Bułgaria. I mówi Izydor, że dzięki chyżym koniom przechodzili oni wrota Aleksandra na skałach Kaukazu, powstrzymujące dzikie ludy; tak że trybut im płacono aż do Egiptu. Zniszczyli także wszystkie ziemie aż do Francji. Dlatego mieli większą potęgę, niż mają ją dziś Tatarzy. Z nimi zetknęli się Blaci, Bułgarzy i Wandalowie. Z tej bowiem Wielkiej Bułgarii przybyli i tamci Bułgarzy, i ci, którzy są za Dunajem w pobliżu Konstantynopola. I przy Pascatir są oni jako Ilac, co jest tym samym, co Blac, lecz Tatarzy nie potrafią wymawiać dźwięku „b”; z nich przybyli ci,m którzy są na ziemi Assani. [na marginesie: uwaga] Oba te ludy, i tych, i tamtych, nazywają Ilac, w języku Rusinów, Polaków i Czechów. Język Słowian jest wspólny z językiem Wandalów, a wszyscy oni łączyli się z Hunami, tak jak teraz łączą się, po większej części, z Tatarami, których Bóg wzbudził z najbardziej odległych stron świata, lud liczny, i naród głupi, zgodnie z tym, co powiedział Pan [na marginesie: Ks. Powtórzonego Prawa, 32, 21]: Ja ich pobudzę, to jest tych, którzy Prawa swojego nie przestrzegają, w tym, który nie jest ludem, w głupim narodzie ich rozjątrzę. To wypełnia się zgodnie z literą wobec wszystkich narodów nie przestrzegających Prawa Boga. To, co powiedziałem o ziemi Pascitur, wiem dzięki Ojcom Kaznodziejom [na marginesie: Kim byli ci ojcowie?], który udali się tam przed przybyciem Tatarów. I od tego czasu wszyscy byli podporządkowani sąsiadom, Bułgarom Saracenom, i wielu z nich stało się Saracenami. Innych rzeczy można się dowiedzieć przez Kroniki, ponieważ wiadomo, że te prowincje za Konstantynopolem, które obecnie nazywają się Bułgaria, Wołosza, Sklawonia, kiedyś były prowincjami Greków. Węgry były Panonią.

 

W swoich Hugo Steinhous  "Wspomnieniach"  jest dosyć trafny fragment

 

http://miesiecznik.znak.com.pl/archiwumpdf/187.pdf#page=44

 

s. 65

 

.....Mój Kolega Władek Korczak, syn komisarza starostwa, bardzo miły chłopak powtórzył mi raz swojego ojca: Polska mi nic nie da - ja żyję z pensji, która mi Austria płaci - syn zacytował je z uznaniem....

 

I o to chodzi, aby to zrozumieć kto płaci ten wymaga. Więc Niemcy, Austryjacy czy inni po prostu opłacając galicyjskich durniów realizowali po prostu swoją narrację  historii.

 

Kronika Długosza jest sfałszowana wraz z innymi dokumentami, ale jakoś to nie dociera do półgłówków zwanych historykami.

 

Prosze na to spojrzeć z drugiej strony Anglicy swoje przekazy traktują jako rzecz normalną, a nawet się nią chwalą i szczycą, a nam wcisnięto dzieje bajeczne i Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj.

 

Wszystko zawsze polega, aby nasrać w głowach i wydymać z kasy, co do dzisiaj widzimy czytając wypociny uniwersyteckich półgłówków.

 

Wszystko będzie trzeba zacząć pisać od nowa, ale najpierw wyrzucić z uniwersytetów obecną bandę kretynów.