środa, 24 lipca 2024

Białoruś.Polska odrzuciła ofertę wspólnych rozmów o granicy!


 Tymczasem Białoruś Białoruś otwiera się dla obywateli 35 krajów europejskich - Portal Polaków na Białorusi (glosznadniemna.pl)

JEDNO Z NAJWIĘKSZYCH KŁAMSTW ? ŻYWNOŚĆ MUSI BYĆ ŁADNA !

 


„Żadna narodowość nie daje się tak wyzyskiwać jak Polacy”. A dzisiaj?

Byś czytelniku to zrozumiał po co organizuje dzisiaj różne mistrzostwa w obojętnie jakiej dziedzinie, wywołuje się zagrożenia, właśnie po to by stymulować uwagę ludzi na rzeczy, które odciągają uwagę od własnych interesów i praw.

Jak to bywało wcześniej u nas w  segmencie kupieckim. Ano określone grupy kupiecko - bankowe szlachcie wmawiały, nie - kreowały mity i jeszcze wkręcały w to kościół po co?

Ano po to by nie mieć konkurencji. Nie mieczem, a sposobem wykreować i ustanowić rękoma lokalsów, by się nie obcięli. Teraz wiem dlaczego kraje zachodniej Europy były od nas wielokroć bogatsze itp.

Stosunek szlachty do handlu w Rzeczypospolitej XVII–XVIII w.

Dorota Lewandowska

W drugiej połowie XVI w. Rzeczpospolita zyskała miano spichlerza Europy ze względu na duże dostawy zboża do państw Starego Kontynentu. Handel między Gdańskiem a portami Europy skupiał się długo na schemacie eksportu z Polski produktów spożywczych i surowców, takich jak drewno czy skóry, a imporcie produktów luksusowych. Właściwie wszystkie towary luksusowe pochodziły z zagranicy. Szlachta nie wahała się płacić wysokich cen proponowanych przez kupców, jeśli towar spełniał ich wymagania, czyli był bardzo wysokiej jakości. Rzeczy, które dziś określilibyśmy towarami ze średniej półki, znajdowały odbiorców jedynie wśród biedniejszych, a i oni byli wybredni i w przypadku tkanin życzyli sobie „żywych i miłych dla oka kolorów”.

 

Pod koniec XVIII w. Schelmüller dość lakonicznie, ale znacząco określił mieszkańców Rzeczypospolitej: „Żadna narodowość nie daje się tak wyzyskiwać jak Polacy”. Z faktu tego korzystali zagraniczni kupcy, którym w Rzeczypospolitej żyło się znacznie lepiej niż w innych krajach. Poziom, na jakim żyli zwłaszcza ci kupcy, którzy handlowali cukrem, kawą, winem, suknami i skórami, był imponujący. Z obserwacji Friedricha Schulza podróżującego po Polsce między 1791 a 1793 r. wynika, że wielcy kupcy zajmujący się handlem hurtowym trzymali powozy i konie dla familii, mieli wiejskie domki, ogrody i dobra ziemskie, dawali dzieciom wyższe wychowanie, a żony ich „trzymają sobie często kochanków, którym na marnotrawstwo sowicie dostarczają”. Mniejsi zaś kupcy i kramarze żyli na niższym poziomie, ale i tak przewyższali standardem życia swoich odpowiedników w innych krajach Europy.

 

Wspomniany wyzysk Polaków przez zagranicznych kupców zauważył już w połowie XVI w. Moryson, opisując, jak to Polacy kupują włoskie jedwabie, angielskie sukna, zagraniczne wina, przyprawy i inne przedmioty zbytku za takie ceny, jakie tylko zażyczą sobie zagraniczni kupcy. W Rzeczypospolitej żaden Sarmata nie ważył się parać handlem, uważając to za prawdziwe świętokradztwo wobec swej szlacheckości. Brak konkurencji w postaci rodzimych kupców sprawiał, że ci przybywający z zagranicy i zaopatrujący szlachtę w przedmioty zbytku mogli sobie pozwolić na swobodne dyktowanie warunków i cen. O kupcach szlachta wypowiadała się w negatywnym tonie, ponieważ „koronę niszczą, ubożą i z dostatków gołocą, a cudze kraje i sami siebie bogacą”. Sarmata, mimo tej niepochlebnej opinii, bez dostarczonych przez kupców wspaniałych tkanin czy wina zwyczajnie nie mógł się obejść.

Pobrano z: https://www.wilanow-palac.pl/stosunek_szlachty_do_handlu_w_rzeczypospolitej_xvii_xviii_w.html

niedziela, 14 lipca 2024

Obchody Święta Wojska Polskiego, czyli jak to było naprawdę i jak powinno być - 15 lipca ........................

Czytelniku,

 

Dziś jest 15 lipca, który powinien być inaczej obchodzony. Dzień wojska polskiego jest obchodzony z bitwy warszawskiej, która już sam fakt jej rozpoczęcia jest otoczona amnezją…………..Zobaczmy jak to wyglądało w relacji Macieja Rataja

.

 

Maciej Rataj w swoich pamiętnikach.

 

 W rozdziale wojna z bolszewikami pisze:

 

„Tak się przedstawiały stosunki na terenie wewnętrznopolitycznym w chwili, kiedyśmy przystępowali do zrealizowania potężnego planu na Wschodzie, do pochodu na Ukrainę.

Na usprawiedliwienie polityków i sejmu i rządu to chyba należałoby powiedzieć, iż nikt nie wiedział o mającym nastąpić uderzeniu.

 

 Przygotował je Piłsudski w takiej tajemnicy, w tak ścisłym gronie swoich najbliższych, choć może nie najwytrawniejszych współpracowników, iż wyprawa kijowska  - wedle później udzielonych mi informacji przez gen. Sikorskiego była do ostatniej chwili  tajemnicą  dla szefa Sztabu Generalnego p. St. Hallera.

 

Wagon jego, w którym wybrał się dla towarzyszenia Naczelnikowi Piłsudskiemu, mającemu dokonać  „inspekcji frontu” , odczepiono podobno i pozostawiono bez ceremonii na jakiejś trzeciorzędnej stacji wołyńskiej, a naczelny wódz odjechał z swoim bliższym otoczeniem. Tu podobno było źródło żalu i niechęci, jaka później żywił  St. Haller do Piłsudskiego.

Czy informacje te gen. Sikorskiego odpowiadają rzeczywistości, czy nie – nie wiem. Rejestruję je na jego odpowiedzialność. Stwierdzić natomiast mogę, iż wyprawa kijowska  była tajemnicą do ostatniej chwili nie tylko dla polityków sejmowych, co jest zrozumiałe i uzasadnione, ale i dla członków rządu. Osobiście byłem o niej poinformowany na kilka dni przed uderzeniem dzięki stosunkom z belwederczykami. Nie umiałem spraktykować tej informacji, jak inni, którzy na pudy skupowali bezwartościowe petlurowskie karbowańce ( tak zdaje mi się, nazywał się pieniądz ukraiński , ażeby je za kilka dni, po pierwszych zwycięstwach na Ukrainie, sprzedawać stosunkowo kursie. Na myśl mi nie przyszło robienie interesu – byłem cały przejęty ogromem idących wypadków.”

 

 

Proszę zauważyć, że dziś dokładnie sytuacja się powtarza:

 

 

 

- Pan Adam Glapiński prezes NBP skupuje ukraiński papier toaletowy zwany hrywną za nasze pieniądze i przy wsparciu propagandowym polskojęzycznego ministra spraw zagranicznych i polskojęzycznego premiera, którzy swoim bekaniem i krzykiem wszystko zwalają na Rosję. I tak się robi  wałki i ustawki naszym kosztem czytelniku.

- o imbecylach w wojsku polskim nie wspomnę, bo szkoda gadać.

 

 

 

 

 

Nie tylko rząd, kościół, ale i wojsko nie wiedzą, co dlaczego kiedy mają obchodzić. Co roku widzimy jak za komuny odbywały się parady, potem zmieniono na święto po bitwie warszawskiej, ale jakie powinno być prawidłowe święto obchodzone corocznie jest oczywiście w książkach. Ale nasze wojsko jest zbyt głupie, aby cokolwiek przeczytać i zrozumieć, o doktrynie wojennej nie wspomnę, bo na to są za ograniczeni umysłowo.

 


Spróbujmy ustalić w sposób jasny i prosty ustalić jaki powinien być TEN WŁAŚCIWY DZIEŃ ORĘŻA POLSKIEGO.

 

Aby świętować dzień Oręża Rzeczypospolitej musimy mieć dwie rzeczy - zwycięstwo militarne i jego usankcjonowanie przez władcę. Dobrze, ale czy mamy te dwie rzeczy w naszej historii. Oczywiście, że mamy. Tym wydarzeniem jest bitwa pod Grunwaldem z 15 lipca 1410 r. Dobra, mamy bitwę zwycięską, datę i miejsce. Pozostaje jego usankcjonowanie. Usankcjonowanie tego zwycięstwa i ogłoszenie, aby ten dzień świętować znajdziemy w Kronikach Jana Długosza

 

" Rok ten nie tylko u Polaków, ale i sąsiednich narodów, tak sprzymierzeńców jak i nieprzyjaciół pamiętny był wielką klęską Krzyżaków, która przytarłą ich dumę i wyniosłość, i dzień ten corocznie święcony jest z uroczystością; nie mniej z innemi zwycięstwy odniesionymi nad Krzyżakami pod Koronowem, Tucholą i Gołubiem; tudzież nad wojskiem króla Węgierskiego Zygmunta pod Bardyowem "

 

Wtedy także Uchwalono i rozporządzeniem Władysława króla, jako też zgodna wolą wszystkich stanów duchownych i świeckich, postanowiono, aby dzień Rozesłania Apostołów w całej Polsce uroczyście był obchodzony; izby ojcowie zalecali synom, wnukom, prawnukom i wszystkim potomkom swoim święcenie i uroczyste obchodzenie dnia tego…..”

 

s. 106 118 r. 1410  Księga XI

 

https://books.google.dk/books?id=OvcDAAAAYAAJ&printsec=frontcover&hl=pl#v=onepage&q&f=false

 

 

Święto Rozesłania Apostołów istniało w średniowieczu. Zniósł je sobór trydencki.

 Warto odnotować fakt braku jakichkolwiek gratulacji z innych krajów europejskich.

A król francuski i angielski zagrozili  wojną..............................o czym mówi  w relacji Pan Jarek Malecki kierownik działu archeologicznego-historycznego Muzeum Bitwy pod Grunwaldem.



czwartek, 11 lipca 2024

Cypr i Polska za Jagiełły, czyli kolejna ciekawa niewykorzystana szansa

 Czytelniku,


My tak naprawde nie  umiemy opowiadać historii swojego kraju, a jest ona ciekawa. Oto jedna z nich.

Po wyparciu w 1291 krzyżowców z Palestyny Cypr był odosobnioną enklawą zachodnioeuropejskich feudałów i kupców we wschodnim basenie Morza Śródziemnego. W drugiej połowie XIII w. na wyspie rozpoczęła się ingerencja włoskich republik kupieckich: Pizy, Genui, Wenecji. W latach 1376-1464 portowe miasto Famagusta znalazło się we władaniu Genueńczyków. Najazd floty egipskiej mameluków, po którym nastąpiły bunty w rejonie Limassol i Pafos, zmusiły władcę Cypru do płacenia trybutu na rzecz sułtanów egipskich.

 

W marcu 1432 r. do Wiślicy dotarło poselstwo wysłane przez Janusa liczące ponad 200 osób, na czele którego stanął Baldwin de Noris, marszałek Jerozolimy. Poselstwo zostało gorąco przyjęte przez ówczesnego władcę polskiego Władysława Jagiełłę. W imieniu swojego władcy Baldwin de Noris przekazał prośbę skierowaną do Władysława Jagiełły, prosząc o udzielnie pożyczki w wysokości 200 tys. florenów, dzięki której Janus mógłby zaciągnąć wojsko i odzyskać niezależność od mameluków, w zamian oferując władcy polskiemu 2/3 dochodów z Cypru. Aby przypieczętować porozumienie, król Janus prosił, aby jego syn Jan poślubił córkę Jagiełły Jadwigę. Propozycja władcy Cypru została odrzucona przez władcę Polski, ponieważ Jagiełło był zajęty walką z Tatarami i także problemami na Litwie, a poza tym jego córka Jadwiga zmarła w grudniu 1431.

 

W 1474 Cypr stał się faktycznym protektoratem Wenecji.

Praca zbiorowa pod redakcją naukową Joachima Śliwy, Wielka Historia Świata Tom 2 Stary i Nowy Świat od „rewolucji” neolitycznej do podbojów Aleksandra Wielkiego,Kraków,2005 s. 238


niedziela, 7 lipca 2024

Dławienie Rosji cłem, czyli jak przeszkadzano w budowie kolei transsyberyjskiej

Czytelniku, 

Na stronie https://ewa-rembikowska.szkolanawigatorow.pl/dawienie-rosji-cem-czyli-jak-przeszkadzano-w-budowie-kolei-transsyberyjskiej , warto przeczytać wpis Pani Ewy Rembikowskiej, by lepiej rozumieć historię, dlaczego wybuchają wojny i dlaczego napuszcza się jednych na drugich w celu osiągania celu biznesowego – wysadzenia w powietrze konkurencji.

W 1891 roku rozpoczęta została budowa kolei transsyberyjskiej, która nie tylko miała połączyć eurpejską część Rosji z Dalekim Wschodem, ale i położyć fundamenty pod światową ekspansję ekonomiczną Imperium.

 

Kolej po pełnym uruchomieniu miała szansę przejąć prymat w światowym transporcie w relacji Wschód - Zachód, co stanowiło realne zagrożenie dla brytyjskiego handlu morskiego.

 

Uprzemysłowienie Syberii dawało nadzieję na postęp ilościowy i jakościowy w tamtejszym rolnictwie a to oznaczało zmianę proporcji w światowym układzie produkcyjnym i handlowym.

 

W 1892 roku major Major wywiadu japońskiego Yasumasa Fukushima wybrał się na rajd konny na  trasie Berlin – Władywostok, by przyjrzeć się postępom i problemom związanym z budową magistrali.

 

W tym czasie Niemcy za kredyty angielskie zaczęły zbroić Japonię, by ta w swoim czasie zajęła się destabilizacją sytuacji na Wschodzie Rosji, czego efektem była wojna japońsko - rosyjska w 1904 roku.

 

Rosja na budowę kolei potrzebowała pieniędzy.  Jednym z źródeł był eksport zboża.

 

A tymczasem Niemcy poszły z Rosją na wojnę celną.

 

Jak sprawę tę widział rząd rosyjski przedstawia artykuł z pisma "Kraj. Pismo polityczne, społeczne, ekonomiczne i literackie", Petersburg, dnia 13(25) sierpnia 1893 roku

 

"Wywóz zboża"

 

Do znanych memorjałów p. Witte i  hr. Capri o powodach wojny celnej przybył nowy, nie pozbawiony doniośleiszego znaczenia dokument. W "Wiestn. Finansow i Torg." wydrukowano komunikat departamentu handlu i przemysłu, wyjaśniający wpływ ceł niemieckich na ceny zboża. W obszernym tym i bogatym w materjał statystyczny elaboracie znajdujemy opis historyczny niemieckiej polityki handlowej w stosunku do państw obcych w ogóle i Rosji w szczególności. Polityka ta w ciągu ostatniego dziesięciolecia znajdowała swój wyraz w stopniowem podniesieniu ceł wwozowych. W roku 1879 ustanowiono podatek wynoszący około 5 kop. met. od puda impor-towanej pszenicy i żyta, w r. 1885 podatek ten potrojono, zaś w d. 21 grudnia 1887 roku nowe prawo określiło wysokość cła w rozmiarze 25. kop. w złocie od puda zboża zagranicznego.

Jakież skutki wydał ten system protekcyjny? Te przede wszystkiem, że ceny zboża w Prusach wzrastały w stosunku prostym do skali oclenia. Fakt powyższy sprawdzonym być może na różnicy cen zbożowych w Anglji i w Prusach. Do r. 1879, t. j. do czasu ustanowienia ceł zbożowych, pszenica w Prusach tańszą była niż w Anglji o 5 kop. na pudzie, w okresie oclenia pięciokopiejkowego przeciętna cena. pszenicy w Prusach przewyższała angielską o 4 kop. na pudzie, podczas opodatkowania 15-kopiejkowego różnica na korzyść konsumentów angielskich wynosiła 8 kop., wreszcie cło 25 kop. spotęgowało ową różnicę do 14-24 kop. na pudzie! Wzrost cen w Prusach

świadczy, że jakkolwiek cła bojowe wymierzone były przeciwko zagranicznym producentom zbożowym, to jednak dotknęły w znacznej mierze konsumentów niemieckich. Gdyby protekcyjna

polityka niemiecka nie wydała innych, oprócz powyższych rezultatów, należałoby poprzestać na spokojnej obserwacji, lecz skutki te okazały się o wiele donioślejszemi. System protekcyjny od-

działał bezpośrednio na wzrost i rozwój miejscowego rolnictwa; przestrzeń gruntów uprawianych pod pszenicę, w porównaniu do r. 1878, zwiększyła się w Prusach o 34 proc., co stanowi pod-

niesienie produkcji tego zboża przeciętnie o 30 mil. pudów rocznie. Skutkiem tego, pomimo wzrostu ludności w Niemczech, import pszenicy zagranicznej zmalał; to samo, chociaż w mniej-

szym stopniu, miało miejsce i w stosunku do żyta. Zwiększenie produkcji zbożowej w Niemczech oddziałało przygniatająco na międzynarodowy handel zbożowy i było jednym z powodów po-

wszechnego spadku cen na zboże. W samych Niemczech, po chwilowem podtniesieniu się cen, wywołanem śrubą podatkową, zaczęła się powoli objawiać stała tendencja zniżkowa.

 

Tak było do dnia 1 lutego 1892 r., kiedy Niemcy, po zawarciu traktatów handlowych, zmniejszyli cło wwozowe dla wszystkich państw europejskich, z wyjątkiem Rosji i Portugalji, dlaStanów Zjednoczonych, rzeczypospoIitej argentyńskiej, Meksyku i wszystkich kolonij angielskich i holenderskich o 7. 6 kop. w złocie na pudzie. W ten sposób wszyscy konkurenci zboża ruskiego opłacać mieli w Niemczech cło w stosunku 17,4 kop. od puda pszenicy i żyta, sama tylko Rosja zmuszoną była nieść dawne opodatkowanie po 25 kopiejek w złocie w (nie rachując ostatatniego

50-proc. naddatku). Pominąwszy nienormalność takiego stanu rzeczy, niepodobna nie widzieć, że owa 7,5 kopiejkowa różnica całkowicie wymierzoną została przeciwko producentom zboża ruskiego.

Do r. 1892 wszystkie państwa obce konkurowały z sobą na rynkach niemieckich w jednakowych warunkach i cła zbożowe wywierały w jednakowym stopniu wpływ na wysokość cen zboża.

Od r. 1892, wobec istnienia dwojakich ceł (17,5 dla wszystkich i 25 dla Rosji) ceny unormowały się  wedle niższej stopy podatkowej (17,5 ), czyli, że zwyżka 7,5 kop. niepodzielnie spadła na producenta ruskiego, konsument zaś niemiecki wcale jej nie odczuł. Całą doniosłość owego 7,5 kop. naddatku dla producentów ruskich, wykazuje następujące obliczenie. W ruskim pasie

czarnoziemnym wydajność żyta z dziesięciny gruntu, wedle statystyki urzędowej dosięga 74 pudów, strata więc 7,5  kopiejek w złocie na pudzie, wyniesie około 8 rubli kred. na dziesięcinę, czyli, że pochłonie całkowitą opłatę dzierżawną, istniejącą w tych guberniach. Oczywista więc, że cło dyferencjalne niemieckie narzuciło rolnictwu ruskiemu warunki najuciążliwsze.

Gdyby Rosja nie zaprzestała eksportować zboża do Niemiec, zrzekłaby się własnowolnie swych i tak już uszczuplonych dochodów rolniczych, wzmacniając jednocześnie dochody celne skarbu

niemieckiego i dostarczając ludności sąsiedniego państwa taniego zboża, kosztem resursów dobrobytu własnego. Wobec tego nowy naddatek 50-proc. nie mógł pogorszyć położenia rzeczy, gdyż rynek niemiecki już od r. 1892 uważać należy za zamknięty. Obecnie lepszym interesem dla Rosji będzie zwiększenie zapasów zboża, pochłoniętych przez ostatnie lata nieurodzajne, i za-chowanie dla handlu zbożowego tych zapasów, aż do chwili wzmocnienia się cen na targowiskach międzynarodowych.

 

Taką jest treść nowego komunikatu rządowego. Wynika z niego, że Rosja nie mogła pogodzić się z położeniem rzeczy, stworzone m przez traktaty niemieckie z roku 1892, i że w obecnej chwili nie pozostaje jej nic innego nad zatrzymanie zbywających plonów rolnczych we własnem państwie. Program ten, o jasno zaznaczonym chakterze tymczasowości, nie przesądza bynajmniej dalszego kierunku ruskiej polityki handlowej. Zatarg z Niemcami wynikł z bardzo poważnych powodów

i brzemienny jest w niemniej doniosłe skutki. Niemcy, wzamian otworzenia granicy swojej dla ruskich produktów rolnych, żądają zasadniczej niemal reformy opiekuńczej ruskiej taryfy celnej. Jeżeli spór przeciągnie się długo, Niemcom grozi niebezpieczeństwo zastoju wielu gałęzi produkcji

przemysłowej, Rosji zaś utrata głównego rynku zbożowego na czas nieokreślony, a co zatem idzie-niezbędność zmniejszenia produkcji rolnej. Nie należy zapominać, że nieobecność takiego konku-

renta jak Rosja na zbożowych rynkach niemieckich przez czas dłuższy, wywołać musi zwiększenie przestrzeni uprawnych w konkurujących krajach rolniczych, a w dalszym ciągu nową deprecjację cen na wszechświatowym rynku zbożowym. "

Mord polskiej Inteligencji we Lwowie, czyli jak UPA dostarczyła listy Polaków dla Niemców - Płużański: Polskie ofiary, o których nie wolno mówić

 Czytelniku,

4 lipca 1941 r. o świcie niemieckie einsatzkommando rozstrzelało na Wzgórzach Wuleckich Polaków – profesorów lwowskich uczelni, członków ich rodzin oraz osoby, które przebywały z nimi w chwili aresztowania. Mord, element niemieckiej polityki likwidacji polskiej inteligencji i polskiego „elementu przywódczego”, był zaplanowany wcześniej.

Niemcy tej strasznej zbrodni dokonali na podstawie gotowych list proskrypcyjnych, bez sądu, z premedytacją. Na lwowskich Wzgórzach Wuleckich od 2011 r. stoi pomnik ku czci zamordowanych profesorów. Na tablicy informacyjnej czytamy inskrypcję (w trzech językach: ukraińskim, polskim i angielskim), że to pomnik profesorów lwowskich. Nie wiadomo jednak co to za profesorowie… Jakiej narodowości byli… W głównej części, na granitowych płytach okazałego monumentu, znajdujemy przykazanie: „Nie zabijaj”. Nie wiadomo jednak kogo… Tu też zabrakło informacji kim byli lwowscy profesorowie. Polakami, Żydami, Ormianami czy Ukraińcami… Przecież wszystkie te narodowości ubogacały przedwojenny Lwów.

To tak, jakby odsłonić Grób Nieznanego Żołnierza bez tablic. Wtedy byłby miejscem symbolicznego spoczynku nie żołnierza polskiego ale uniwersalnego, walczącego gdziekolwiek i w dowolnym czasie. Jakże przypomina to rosyjską tablicę smoleńską która pozbawiona informacji o celu wizyty polskiej delegacji z prezydentem RP na czele mogła sugerować, że 96 osób zginęło podczas prywatnej wycieczki turystycznej. Albo że ludobójstwo wołyńskie było dziełem anonimowych oprawców. Oj, cieszyliby się nacjonaliści spod znaku OUN-UPA.

Polscy profesorowie, ukraiński problem

Jaki problem ukrywa pomnik we Lwowie… Tkwi w jednym krótkim słowie: „polscy”, które nie podoba się władzom Ukrainy. I nieważne czy byliby to polscy naukowcy, poeci, dowódcy czy… piwowarzy. Będąc swego czasu we Lwowie chciałem kupić piwo: Tysiąc siedemset piętnaście – 1715. Sprzedawczyni na to: „Takiego nie mamy. Jest Siedemnaście piętnaście – 1715. Bo 1715 to rok powstania Browaru Lwowskiego – nie ukraińskiego, lecz polskiego.

Ale wróćmy do profesorów, których za narodowo nieokreślonych uznali inicjatorzy pomnika. Mimo, że na takie „pojednanie” nie zgodziła się polska Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa mer Lwowa zapowiadał z dumą, że teksty na tablicy będą trójjęzyczne: polskie, ukraińskie i angielskie. „Profesorowie zginęli dlatego że byli inteligencją” – tłumaczył dalej mer. Ale czyją inteligencją?

 

Zaczęli od prof. Bartla

 

Tymczasem tę straszną zbrodnię należy uznać za kontynuację akcji „Inteligencja” („Intelligenzaktion”), prowadzonej od września 1939 r. Niemcy byli w posiadaniu m.in. donosów i list proskrypcyjnych stworzonych przez byłych studentów związanych z Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów. 2 lipca do Lwowa przybył oddział Einsatzkommando zur besonderen Verwendung (Oddział specjalnego przeznaczenia) dowodzony przez SS-Brigadefuehrera Eberharda Schöngartha. Zakwaterował się w dawnej szkole kadetów, położonej niedaleko cytadeli i kilkaset metrów od Wzgórz Wuleckich.

Sygnałem do rozprawy z polskimi profesorami było aresztowanie – już 2 lipca – prof. Kazimierza Bartla, matematyka, pięciokrotnego premiera RP, prezesa Polskiego Towarzystwa Matematycznego, rektora Politechniki Lwowskiej. Niemcy zamordowali go 26 lipca 1941 r. – prawdopodobnie za odmowę współpracy z przedstawicielami Herrenvolku.

 

Grabieże i wandalizm

 

Po innych akademików Niemcy przyszli 3 lipca, brutalnie wchodząc do ich domów. Nie obyło się bez pomyłek – błędy obejmowały wykazy nazwisk, a dane były niejednokrotnie zdezaktualizowane, co sprawiło, że w ręce oprawców trafiały osoby, które nie figurowały na liście. Ponadto część uczonych, których Niemcy planowali schwytać, w czasie aresztowań już nie żyła. Podczas akcji dochodziło do aktów grabieży i wandalizmu. Po przesłuchaniu zatrzymanych 4 lipca we wczesnych godzinach rannych, aresztowanych przetransportowano na miejsce kaźni – na Wzgórza Wuleckie. Tam ich rozstrzelano. Od niemieckich kul zginęło 40 osób, wśród nich m.in. profesorowie: Antoni Cieszyński, Władysław Dobrzaniecki, Jan Grek, Jerzy Grzędzielski, Edward Hamerski, Henryk Hilarowicz, Włodzimierz Krukowski, Roman Longchamps de Berier, Antoni Łomnicki, Witold Nowicki, Tadeusz Ostrowski, Stanisław Piłat, Stanisław Progulski, Roman Rencki, Włodzimierz Sieradzki, Adam Sołowij, Włodzimierz Stożek, Kazimierz Vetulani, Kasper Weigel, Roman Witkiewicz oraz Tadeusz Boy-Żeleński.

Tadeusz Płużański

z: Płużański: Polskie ofiary, o których nie wolno mówić (FELIETON) (prawy.pl)

Skąd się wzięła współczesna flaga Niemiec i kolory na niej

 

Korpus Lützowa (niem. Lützowsches Freikorps) – ochotniczy oddział armii pruskiej z okresu wojen napoleońskich, którego nazwa pochodzi od założyciela i dowódcy majora Ludwiga Adolfa Wilhelma von Lützowa. Korpus istniejący do 1814 roku znany był także jako Jegrzy Lützowa lub Czarni Jegrzy.

 

W latach 1918–1922 w Republice Weimarskiej istniały ochotnicze, nacjonalistyczne formacje paramilitarne o nazwie Freikorps, nawiązujące do tradycji korpusu Lützowa.

 

Historia

Oddział został sformowany w styczniu 1813 roku w Rogowie Sobóckim jako Królewski Pruski Wolny Korpus Lützowa (niem. Königlich Preußisches Freikorps von Lützow). Legenda głosiła, że składał się ze studentów i nauczycieli akademickich wszystkich państw niemieckich, którzy zgłosili się do walki z cesarzem Francuzów Napoleonem. Ale stanowili oni nie więcej jak 12% składu oddziału, do którego w większości zgłosili się rzemieślnicy i robotnicy. Liczebność korpusu szacuje się na około 3500 ludzi.

 

Ponieważ Królestwo Prus nie miało pieniędzy na wojsko, ochotnicy sami musieli znaleźć środki na utrzymanie i wyposażenie. Stąd czarny kolor ich mundurów – pochodzący z farbowania ubrań cywilnych, gdyż był to najtańszy sposób zapewnienia jednolitego wyglądu oddziału. Czarne mundury, czerwone wypustki i brązowe guziki dawały w efekcie triadę czarny-czerwony-złoty, która stała się w Niemczech symbolem ideałów republiki, a później kolorami flagi państwowej Niemiec.

Tak podaje pozycja Pani Teresa Kulak: Historia Wrocławia, tom II


wtorek, 2 lipca 2024

Piotr I podmieniony car Rosji?

Czytelniku,

 

Historia Rosji jest pełna nieścisłości i chyba dlatego  jest fałszowana, a jej interpretacja pozostawia wiele do życzenia. Podmieniono Iwana zwanego Groźnym, który praktycznie mordował rosyjska klasę średnią zwaną bojarami, co też było przyczyną dlaczego tak wielu Rosjan w owym czasie przechodziło na stronę Rzeczypospolitej. Oto jeden z dziwnych faktów z historii Rosji.

„Ale król nie jest prawdziwy!” Czy nastąpiła substytucja Piotra Wielkiego? Об этом сообщает "Рамблер". Далее: https://news.rambler.ru/conflicts/45176351/?utm_content=news_media&utm_medium=read_more&utm_source=copylink

W 1698 roku Piotr I wrócił z Europy jako zupełnie inna osoba. Po Rusi rozeszła się pogłoska, że ​​cesarz był więziony w Bastylii, a na jego miejscu rządził fałszywy Piotr I. Co było przyczyną tych pogłosek i czy Imperium Rosyjskim rzeczywiście rządził fałszywy Piotr?

Piotr Aleksiejewicz, nazywany Wielkim, został ostatnim carem Rusi i pierwszym cesarzem wszechrosyjskim z 300-letniej dynastii Romanowów. Zaczął rządzić państwem w wieku 10 lat, a od 17 roku życia był w stanie samodzielnie kierować imperium. Piotr I zawsze wykazywał duże zainteresowanie obcymi tradycjami. Jako jeden z pierwszych odbył długą podróż do krajów europejskich.

 

W 1697 r. car udał się do Francji z misją dyplomatyczną zwaną Wielką Ambasadą. Celem długiej wizyty było znalezienie partnerów w walce z Imperium Osmańskim. I choć zadania nie udało się wykonać, delegacja pod przewodnictwem cara przyjęła pozytywne doświadczenia prowadzenia spraw państwowych i po powrocie do ojczyzny rozpoczęła reformy na szeroką skalę. W sumie w ambasadzie było około dwustu osób, a sam Piotr I został wymieniony pod nazwiskiem sierżanta Pułku Preobrażeńskiego Piotra Michajłowa. Wszystko byłoby dobrze, ale po powrocie cesarza do domu rozeszła się pogłoska, że ​​w czasie podróży króla zmieniono.

Czy była wymiana?

Zaraz po powrocie Piotra I do Rosji nastąpiła seria dziwnych wydarzeń. Najpierw brutalnie rozprawił się z łucznikami, którzy pod jego nieobecność wszczęli zamieszki w Moskwie. Niektórzy zostali ukarani już podczas pierwszego stłumienia buntu, ale potem przeprowadzono śledztwo i od razu rozstrzelano kolejnych 800 osób.

 

W tym samym czasie dwie siostry króla, Zofia i Marta, wbrew swojej woli zostały poddane tonsurze i wysłane do klasztorów. Ten sam smutny los spotkał żonę cesarza, Evdokię Lopukhinę. Wtedy Piotr Wielki nagle zaczął obcinać brody swoim poddanym i wydał dekret nakazujący szlachcie noszenie sukienek o kroju niemieckim i dokładne golenie.

Ponadto rok 7208 według kalendarza rosyjsko-bizantyjskiego nieoczekiwanie stał się rokiem 1700 według kalendarza juliańskiego, a obchody Nowego Roku przeniesiono z równonocy jesiennej na 1 stycznia.

 

Jeśli chodzi o zmiany wojskowe, w tym samym roku cała armia została rozwiązana. Pozostało tylko kilka pułków, co stało się podstawową podstawą do utworzenia nowej armii. Zmiany te były tak uderzające, że lud i wielu szlachciców zaczęło myśleć, że krajem rządzi fałszywy Piotr, którego zadaniem było zrobienie z Rosji drugiej Europy.

 

Teorię tę potwierdzał także fakt, że wygląd cesarza był zbyt odmienny. Wydawał się jeszcze wyższy niż wcześniej, jego włosy były znacznie dłuższe, a na twarzy widniała brodawka. Był zupełnie innym człowiekiem niż wcześniej, co doskonale widać na portretach malowanych przed i po Wielkiej Ambasadzie.

 

Żelazna maska

Dziwne jest też to, że mniej więcej w czasie, gdy Piotr I był w podróży służbowej, w paryskiej Bastylii pojawił się niezwykły więzień, którego twarz ukryta była w odlanej z żelaza masce. Nadal nie wiadomo dokładnie, kto się pod nim ukrywał, ale zakazano nawet mówić o pochodzeniu nieznajomego. Istnieją tylko przypuszczenia, z których jedno głosi, że Piotr Michajłow został odtajniony w Wielkiej Ambasadzie i schwytany, a jego protegowany został wysłany do Rosji – sobowtór cara, który miał pewne różnice z Piotrem I. Aby uniknąć zdemaskowania, sprytnie rozprawił się ze wszystkimi swoimi krewnymi - siostrami, żoną, a nieco później nawet z własnym synem Aleksiejem.

Wczesne dzieciństwo

Istniała inna popularna wersja dotycząca wymiany króla. Krążyły pogłoski, że królowa matka Nastazja Kirillovna po raz kolejny urodziła dziewczynkę. Jej mąż, car Aleksiej Michajłowicz, przed porodem groził, że wyśle ​​ją do klasztoru, jeśli nie będzie miał dziedzica. Aby nie popaść w niełaskę, Nastazja Kirillovna nakazała zastąpić noworodka chłopcem. Tak Piotr pojawił się w parze królewskiej. Podobno królowa matka przed śmiercią w 1694 r. powiedziała swojemu adoptowanemu synowi prawdę, której siostry ostatecznie się dowiedziały. Dlatego Zofia nie chciała odpuścić władzy, a Marta ją wspierała.

 

Czy zatem nastąpiła zamiana?

Wszystkie te pogłoski i spekulacje opierają się tylko na jednym – zmianie w zachowaniu króla. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę fakt, że księżna Zofia chciała przejąć władzę i podsyciła bunt Streltsów, motywy tak kategorycznego stosunku do krewnych Piotra I stają się jasne.

 

Jeśli chodzi o zmiany zewnętrzne, to prawdopodobnie nastąpiły one tylko dlatego, że cesarz był bardziej w duchu obcego systemu. Interesował się tym tematem od najmłodszych lat i chciał ucywilizować Rosjan. Car mógł się też zmienić zewnętrznie, bo był nieobecny przez 1,5 roku. W tym czasie mógł znacznie dojrzeć, zapuścić długie włosy i przyciemnić twarz. Przecież w Wielkiej Ambasadzie car został wymieniony jako Piotr Michajłow i nie odpoczywał za granicą, ale zagłębiał się w zawiłości spraw wojskowych i pracował jako stolarz w firmach stoczniowych, w szczególności brał udział w budowie statku „Piotr i Paweł”.



W roku 1697 cztery pułki strzeleckie zostały niespodziewanie przeniesione do Wielkich Łuk, a nie – jak spodziewali się strzelcy – do Moskwy. W drodze głodowali, a dobytek – w braku koni – musieli dźwigać sami. W marcu roku 1698 175 strzelców zdezerterowało i pospieszyło do Moskwy celem złożenia skargi na złe traktowanie. Nawiązali potajemnie kontakt z zamkniętą przez cara w Monasterze Nowodziewiczym Zofią Aleksiejewną. Ona wyjawia im sytuację i swoje podejrzenia.

 

6 czerwca strzelcy usunęli siłą wszystkich oficerów, wybrali w każdym z pułków 4-osobowe ciała przedstawicielskie i ruszyli na Moskwę zapowiadając przykładne ukaranie bojarów, zwłaszcza tych golących brody i palących tytoń, spalenie Niemieckiej Słobody i wymordowanie wszystkich obcokrajowców. Powstańcy (około 4000) zamierzali osadzić na tronie Zofię. Piotr I dowiedział się o buncie i natychmiast rozkazał czterem pułkom piechoty i kawalerii dowodzonym przez Aleksego Szeina i Patricka Gordona uderzyć na strzelców. 18 czerwca strzelcy zostali bez trudu pokonani w pobliżu Tuszyna, około 40 km na zachód od Moskwy.

 

W rezultacie połączonego z torturami śledztwa 57 strzelców skazano na śmierć, resztę zaś zesłano w odległe zakątki państwa carów. Po powrocie Piotra I, co nastąpiło 25 sierpnia, ponownie wszczęto na jego rozkaz dochodzenie. Połączone z wymyślnymi torturami śledztwo – w czym car z lubością uczestniczył – doprowadziło do skazania na śmierć 1182 strzelców. Dalsze egzekucje trwały do roku 1707. 601 najmłodszych „ułaskawiono” poddając ich karze chłosty, obcinając nosy i uszy, piętnując na policzkach rozpalonym żelazem i zsyłając w głąb cesarstwa. Nawet te pułki moskiewskie, które nie brały udziału w powstaniu, zostały rozwiązane, a strzelcy wraz z rodzinami zesłani na prowincję.

 

Ukarane zostały także przyrodnie siostry cara: Zofia pozostała nadal w Monasterze Nowodziewiczym, ale już nie jako carówna, lecz mniszka Zuzanna. Do końca życia pod drzwiami jej celi stał posterunek wojskowy. Identyczny los spotkał Marfę Aleksiejewnę, czyli mniszkę Małgorzatę, zesłaną do Monasteru Uspieńskiego w Słobodzie Aleksandrowskiej ok. 80 km od Moskwy.

Rosjanie dziś świętują wygnanie Polaków z Moskwy, tymczasem prawda jest zupełna inna. Każdy kraj ma jakieś daty graniczne, które są zawsze wyznaczają pewną zmianę i pomijam już wpływ obcych służb. W Polsce jest to Solidarność, u Niemców upadek muru berlińskiego. W Rosji za pewną zmianę cezurę można uznać ekshumację rodziny carskiej. Polityka jaka później została prowadzona to wiemy. Rosjanie powinni uznać święto 18 czerwca 1698 jako swój dzień walki o niepodległość, ale najpierw będą musieli się zmierzyć z prawdą, która jest inna niż jest u nich nauczana. Czas pokaże w jakim kierunku pójdzie obecna sytuacja.


Colbert i inni przez których Francja stała się wielka, by nie zapomnieć jak to robili inni by stać się silni


Czytelniku,

Obserwując te "malowane dzbanki" w sejmie czy innych wystąpieniach musimy sobie postawić pytanie ilu z nich jest zwykłymi durniami, a ilu z nich tylko aktorami do odgrywania swoich ról, które na pewno nie są korzystne dla naszego kraju. Warto przypomnieć sobie jak to robili inni w historii np. Francja.

Gdy skończył się XVI wiek, a wraz z nim wojny religijne. Tak nawiasem mówiąc wojny religijne powinniśmy traktować o wojny o wpływy biznesowe, a nasi durnie do dziś nic nie rozumieją. Tak jak dziś usa walczy o demokrację, czyli o wpływy dla swoich biznesów finansowych i handlowych. Wracając do końca tych „wojen religijnych”  stare regulację ciągle istniały i czekały, aż ktoś zacznie je egzekwować. Nowa monarchia absolutna chciała nie tylko egzekwować stare przepisy, ale i je rozszerzyć. W 1581 roku król Henryk III nakazał, aby wszyscy rzemieślnicy z Francji łączyli i grupowali się w cechy, których zarządzenia miały być egzekwowane. Wszyscy, za wyjątkiem paryskich oraz lyońskich rzemieślników, zostali zmuszeni do prowadzenia swojej działalności wyłącznie na terenie swojego miasta. W ten sposób francuski przemysł utracił swoją elastyczność. W 1597 roku Henryk IV ponowił i wzmocnił te prawa oraz przystąpił z całą mocą do ich wprowadzania.

 

Efektem tych restrykcji było zupełne zniszczenie wzrostu gospodarczego we Francji.

Wtedy we Francji pojawia się Colbert.  Urodził się w Reims jako syn kupca. Wcześnie w swoim życiu dołączył do centralnej biurokracji. Do 1651 roku stał się przodującym biurokratą w służbie Koronie, a od 1661 do swojej śmierci, 22 lata później, był prawdziwym gospodarczym władcą — piastującym takie urzędy jak minister do spraw finansów i handlu oraz sekretarz stanu — pod rządami wielkiego Króla Słońce, uosobienia despotyzmu absolutystycznego, Ludwika XIV.

 

Colbert przyznawał niezliczone monopole, subwencje dla manufaktur dóbr luksusowych i kartelizujące przywileje. Stworzył także potężny system centralnej biurokracji, w którym główną rolę odgrywali urzędnicy znani jako intendenci, mający kontrolować i regulować gospodarkę. Powołał również ogromny system inspekcji, ocen oraz pomiarów, aby być zdolnym do znalezienia wszystkich tych, którzy nie przestrzegali szczegółowej listy państwowych regulacji. Intendent zatrudniał siatkę szpiegów i informatorów do wyszukiwania wszystkich naruszeń kartelowych restrykcji i regulacji. Zgodnie z klasycznym sposobem działania, szpiedzy śledzili się także wzajemnie, a także samych intendentów. Mówiąc wprost powstał scentralizowany królewski protekcjonizm do ochrony interesów.

 

Tak powstają silne państwa obojętnie czy mówimy o Niemczech, Francji czy USA. Patriotyzm oznacza wspieranie własnych podatników, bez znaczenia czy jest Niemcem, Żydem, Arabem czy Rosjaninem. I to trzeba wbić sobie  młotkiem w głowę, by zapamiętać i nie zapomnieć.

Na:https://www.larousse.fr/encyclopedie/divers/colbertisme/35064#10969147

Znajdziemy przykłady dlaczego Francja była już wcześniej mocarstwem. I tutaj należy sobie postawić pytanie jakie siły opłacały i wywierały wpływ na posłów w sejmie Rzeczypospolitej byśmy się tylko skupiali na kierowaniu swojej uwagi na sprawy tylko duchowe i wpajanie nam doktryn w obronie, której byliśmy kierowani.

1. BEZPOŚREDNI PREKURSORZY COLBERTA

Jak pisze Pierre Goubert: „Prawie wszystkie idee, którymi zaszczycony został Colbert, przez stulecie były banalne. Minęło ponad trzydzieści lat, odkąd Hauser studiował kolbertyzm, zanim Colbert zabawił się odnotowaniem jego głównych rzekomych cech podczas obrad stanów generalnych, zgromadzeń notabli w latach 1614 i 1596, w 1588, w 1576, w 1538, a nawet w 1485 i 1471 […], aby bez trudu wykazać, że istota kolbertyzmu tkwiła w polityce W. Cecila, ministra Elżbiety […]. Ostatnie strony, które napisał Henri Hauser, pokazały, w jakim stopniu Colbert w swoich najczęściej cytowanych formułach po prostu kopiuje same formuły Richelieu, z którego pracami współpracował i którego niestrudzenie cytuje. »

 

 

Jednak samego Richelieu w praktyce poprzedził Barthélemy de Laffemas , a w teorii Antoine de Montchrestien .

1.1. BARTHELEMY DE LAFFEMAS

Pierwszy z nich to Laffemas, który chce zabić bezczynność powodującą stagnację gospodarczą i opowiada się za duchem inicjatywy w sprawach produkcyjnych i handlowych. Generalny Kontroler Handlu (1602), uzyskał utworzenie Rady Handlowej, której przewodniczył. Wspierany przez Sully'ego , przyjął korzystne rozwiązania dla fabryk jedwabiu i założył Kompanię Wschodnioindyjską. Jego idee spopularyzowała Historia handlu we Francji pod redakcją jego syna, a zwłaszcza słynne dzieło, Traktat o ekonomii politycznej Antoine'a de Montchrestiena, opublikowany w 1615 roku.

 

1.2. ANTOINE’A DE MONTCHRESTIENA

EKONOMIA W SŁUŻBIE POLITYKI

Montchrestien wyraźnie podkreśla ścisły związek, jaki w ówczesnej mentalności istniał między ekonomią a polityką, ekonomia była jedynie pokornym sługą polityki. „Niemożliwe jest” – pisał – „prowadzić wojnę bez ludzi, wspierać ludzi bez wynagrodzenia, zapewniać im żołd bez daniny, pobierać daninę bez handlu. »

STOSOWANIE PROTEKCJONIZMU

Dla niego handel wewnętrzny jest neutralny w stosunku do państwa, to znaczy nie powoduje ani zysków, ani strat, ponieważ, jak widzieliśmy, celem teoretyków jest zawsze władza księcia, a nie zysk jednostek . Z drugiej strony handel zagraniczny może być korzystny lub szkodliwy. Obowiązkiem i interesem państwa będzie ochrona pracy swoich poddanych, ponieważ „każdy musi korzystać ze swojej ziemi, każdy kraj musi wyżywić i utrzymać swoich ludzi”, ale ochrona ta obejmie tylko produkty „obrobione”. » a nie surowce.

 

Ale nawet jeśli chodzi o najważniejsze surowce, Montchrestien dalekie jest od wolnego handlu. Wręcz przeciwnie, chce, aby Francja była wystarczająca w głównych obszarach, na wzór Anglii, która zatrzymuje wełnę, aby łatwiej sprzedawać swoje tkaniny. Zachęca także państwo do pozyskiwania jak największej liczby surowców na własnej ziemi, na przykład do stosowania roślin barwnikowych, takich jak urzet zwyczajny i marzanna, zamiast egzotycznego indygo lub koszenili.

 

INTERWENCJA PAŃSTWA

Jego teoria proponuje także pozytywne środki, takie jak odwiedzanie zagranicznych mistrzów zaznajomionych z najlepszymi technikami przemysłowymi. Montchrestien już ubolewa nad stratami, jakie wojny religijne wyrządziły Francji z okazji wyjazdu do Anglii licznych specjalistów, co jest zapowiedzią zjawiska, które nastąpi po unieważnieniu edyktu nantejskiego (1685), i gratuluje królowej Anglii który będzie na tyle inteligentny, aby dobrze ich powitać. Wymaga również od państwa ścisłej kontroli dobrej jakości produktów eksportowanych oraz produktów zarezerwowanych do użytku wewnętrznego, tak aby obywatele nie ulegali pokusie zaopatrywania się za granicą. Wzywa zatem zarówno do wzmocnienia organów handlowych, jak i do interwencji administracji centralnej. To życzenie spełni Colbert.

 

WOJNA Z BEZCZYNNOŚCIĄ

Podobnie zasada walki z bezczynnością, którą minister Ludwika XIV uczynił jednym ze swoich ulubionych motywów przewodnich, była już u Montchrestiena. „Największą cechą, jaką można praktykować w państwie, jest to, aby żadna jego część nie pozostawała bezczynna. » Montchrestien podkreśla także, że wśród zasadniczych przeszkód utrudniających dobrobyt handlowy Francji jest apetyt burżuazji na urzędy publiczne, „urzędy”, ze szkodą dla zawodów handlowych, uważanych za niezbyt szlachetne, a przede wszystkim zawsze skażone, zwłaszcza z punktu widzenia z punktu widzenia Kościoła katolickiego, pewnych niekorzystnych uprzedzeń.

 

PROMOCJA MARYNARKI WOJENNEJ I KOLONII

Nadal interesujące jest odnotowanie podobieństw między pomysłami Montchrestiena i Colberta dotyczącymi marynarki wojennej i kolonii. Montchrestien pisze, aby zilustrować znaczenie pierwszego: „Mamy Holandię jako dowód i przykład. Wszystkie kraje są dla niego otwarte nad morzem.” I kończy gorzkim porównaniem stanu swojej floty do stanu Francji, w rzeczywistości bardzo biednej na początku xvii wieku  .

 

Jeśli chodzi o kolonie, oto już cały program Colberta: „Skutkowałoby to […] wielkimi i niewyczerpanymi źródłami bogactwa, ponieważ poddani jednej i drugiej strony mieliby wystarczającą sprzedaż i odsprzedaż wszystkich i takich wyrobów, które mogliby eksport. » Richelieu wyznaje tę samą tradycję, ale stara się przełożyć te idee na działania.

 

2. TWÓRCZOŚĆ COLBERTA: TEORIA I RZECZYWISTOŚĆ

Fakt, że idee ekonomiczne Colberta są replikami idei Laffemasa, Montchrestiena czy Richelieu, nie umniejsza zainteresowania jego twórczością, która głęboko naznaczyła stulecie Ludwika XIV. Jego statyczna koncepcja ruchów pieniężnych i działalności handlowej wpisuje się w najlepszą tradycję merkantylistyczną; to właśnie najbardziej odróżnia go od współczesnych ekonomistów.

2.1. POMOC NA UTWORZENIE FABRYK

Aby rozwinąć przemysł, Colbert starał się zainteresować szlachtę tą działalnością, walcząc podobnie jak Richelieu z uprzedzeniami dotyczącymi odstępstw. Tworzy nowe przedsiębiorstwa, fabryki, zwolnione z reguł korporacji i korzystające ze wsparcia finansowego państwa (przywileje, dotacje itp.); generalni inspektorzy produkcji zapewnią stosowanie przepisów dotyczących wytwarzania i jakości produktów.

Najlepsze rezultaty osiąga się w branżach luksusowych: gobelinach, bogatych tkaninach, lodach, koronkach w Abbeville, Sedanie, Lyonie i Paryżu (→  Gobeliny i Faubourg Saint-Antoine ). Działania te ograniczają import, zwłaszcza że minister wprowadza cały szereg ochronnych ceł celnych.

2.2. PROMOCJA MARYNARKI HANDLOWEJ I MARYNARKI WOJENNEJ

Colbert zachęcał także do rozwoju marynarki handlowej poprzez premie budowlane i zakładanie królewskich kompanii zamorskich, takich jak Kompanie Indii Wschodnich (1664), Indii Zachodnich (1664) i Lewantu (1670), począwszy od Senegal (1673).

 

Utworzono dużą flotę wojenną (pod jego rządami powiększono ją z 18 statków w 1661 r. do 276 w 1683 r.) w celu ochrony floty handlowej, zapewnienia wypraw podbojów i zapewnienia stosunków handlowych z koloniami.

 

2.3. KRYTYCY ZA ŻYCIA COLBERTA

Krytyka tej pracy i tej doktryny była liczna za życia Colberta. Był szczególnie krytykowany za poświęcenie rolnictwa na rzecz cen kosztów przemysłowych, za nadmierne regulowanie wszelkiej działalności przemysłowej i handlowej kosztem wolnej inicjatywy zainteresowanych, producentów lub dużych kupców. Poważny jest także atak sformułowany w anonimowej broszurze z 1668 r.: „Pan Colbert nie dba o to, że chcąc postawić Francuzów w sytuacji, w której mogliby obejść się bez wszystkich innych narodów, prowadzi ich do tego samego. po ich stronie, ponieważ jest pewne, że wybrali inną drogę, aby szukać gdzie indziej większości rzeczy, które przyjechali, aby zaopatrzyć nasze prowincje. »

3. PREKURSOR GENIUSZU: PIERRE LE PESANT DE BOISGUILBERT

Jednak największą krytyką, jaką można skierować pod adresem kolbertyzmu, jest to, że miał on, podobnie jak merkantylizm , błędną koncepcję bogactwa. Czy polega to wyłącznie na gromadzeniu środków pieniężnych?

 

Od końca XVII wieku  , pod piórem Pierre'a Le Pesanta de Boisguilberta , nastąpiła radykalna zmiana w pojęciu bogactwa. „Łatwo jest zobaczyć” – pisał w 1695 r. – „że aby wygenerować duży dochód, nie trzeba mieć dużo pieniędzy, ale tylko dużo konsumpcji, milion ma większy wpływ niż w ten sposób, że dziesięć milionów, gdy nie ma konsumpcji, ponieważ ten milion odnawia się tysiąc razy na każdym kroku, podczas gdy dziesięć milionów pozostałych w kasie nie jest bardziej przydatne dla państwa, niż gdyby były kamieniami. »

 

Dla Boisguilberta pieniądz „jest wyłącznie niewolnikiem konsumpcji, podążającym krok po kroku swoim przeznaczeniem i poruszając się lub zatrzymując wraz z nim, tarczą tworzącą sto rąk w ciągu dnia, gdy jest wiele sprzedaży i odsprzedaży, i pozostającą przez całe miesiące w jednym miejscu kiedy konsumpcja zostaje zrujnowana. Boisguilbert sugeruje nawet obejście się bez pieniędzy: „Gdyby ludzie się zgodzili” – mówi – „łatwo byłoby dać mu urlop […] mamy w Europie i praktykujemy to na co dzień, jest to o wiele łatwiejszy sposób […] na sprowadzenie tych pieniędzy metale do rozumowania […] zwykła kartka papieru. »

 

Koncepcja ta, będąca antypodami merkantylizmu i kolbertyzmu, lecz zbyt daleko wyprzedzająca swoją epokę (upadek Prawa kilka lat później potwierdzi to uczucie), nie przekreśla dzieła Colberta, stolicy Francji swoich czasów. Po prostu wyznacza jego granice i ostatecznie wyjaśnia ograniczony zakres jego wyników.

 

Obojętnie co sobie teraz myślimy i patrzymy na działania Pana Macrona we Francji i działania innych państw, które utrudniają biznesy innych, obalają rządy, by osadzić tam swoich czy wprowadzają inne formy walki biznesowej stosując programy inżynierii społecznej jak LGBT i inne zawsze służą one innym, którzy chcą budować swoje biznesy lub je chronić przed innymi. A powinniśmy uważać by w interesach obcych nie dać sobie zniszczyć własnej bazy podatkowej i tkanki narodowej.