Były minister finansów Tadeusz Kościński znów zacznie
pracować dla polskiego rządu. Wraca, by pomóc w działaniach związanych z
programem zbrojeniowym, zapisanym w Ustawie o Obronie Ojczyzny. Obejmie funkcję
ministra w Kancelarii Premiera. Będzie zaangażowany w rozmowy zarówno dotyczące
amerykańskiej broni, jak i innej – taki komunikat przytoczył należący do
tygodnika „Sieci” portal wPolityce. Portal nie omieszkał dodać, że Kościński
posiada 30-letnie doświadczenie w międzynarodowym sektorze bankowym, że pełnił
funkcję dyrektora w banku, którego prezesem był premier, że wcześniej pracował
w wielu innych bankach oraz że jest absolwentem Goldsmith University w
Londynie.
W jakim celu premier powołał na tak wrażliwy odcinek
potwornie kaleczącego język polski osobnika?
W 2015 mieliśmy dług publiczny 1 bilion, dziś mamy 2 biliony.
Ministrami finansów byli kolejno Morawiecki i Kościński, a prezesem NBP
Glapiński. Czy to przypadek, że wszyscy pochodzą z jednej nacji i wszyscy mają
korzenie na polskich niegdyś Kresach?
Czy nominacja Kościńskiego nie ma coś wspólnego z mieniem
pożydowskim? Czy pod pretekstem zakupu uzbrojenia nie chodzi o przykrywkę dla
transferów finansowych do Izraela? A może kanałem tych transferów ma być
Ukraina, czyli ukraińscy oligarchowie, których łączy jedno – na święto chanuki
gremialnie udają się prywatnymi odrzutowcami do Izraela?
Niemal w tym samym czasie Polskę zaatakowała dziennikarka
CNN, pytając prezydenta RP, „czy polska pomoc dla Ukrainy nie jest próbą
naprawienia krzywd polskich obozów koncentracyjnych”. Sekundowały jej inne
żydowskie media: „Antysemici twierdzą, że sama wojna jest aranżowana przez
Żydów. Aby usprawiedliwić a nawet gloryfikować rosyjską inwazję, odwołują się
do „mafii chazarskiej” i że wkroczenie Putina na Ukrainę pomogło Ukraińcom
odeprzeć inwazję „chazarskich Żydów”.
W podobnym tonie pałką antysemityzmu okładał izraelski
minister ds. diaspory: Ekstremistyczne, skrajnie prawicowe ruchy, przywołując
żydowskie pochodzenie Zełenskiego, wykorzystują konflikt rosyjsko-ukraiński dla
szerzenia antysemickiej propagandy o żydowskiej odpowiedzialności za wojnę.
Na niwie grillowania „naszych” polityków organizacje diaspory
żydowskiej osiągnęły fantastyczne rezultaty. Dowodów, i to spektakularnych,
dostarcza historia kontaktów polsko-żydowskich ostatnich lat. Podczas swego
krótkiego urzędowania w gmachu przy al. Szucha w Warszawie, Witold
Waszczykowski zdążył czterokrotnie spotkać się z Davidem Harrisem, prezesem
Komitetu Żydów Amerykańskich. Oficjalne komunikaty ministerialne z tych spotkań
milczały o roszczeniach żydowskich. Mogliśmy za to przeczytać, że „strony
omówiły perspektywy rozwiązania konfliktu ukraińsko-rosyjskiego”. Ale to nie
wszystko – David Harris zaczął cieszyć się szczególnymi względami głowy naszego
państwa i szefa naszego rządu. W dniach, kiedy wszystkie zasoby polskiej
dyplomacji nakierowane są na obronę „ukraińskich przyjaciół” przed złowrogim
Putinem, tego dziwnego osobnika gościli 25 kwietnia w Warszawie Duda i
Morawiecki. Lakoniczny komunikat z rozmów ujawnia, że poruszono działania
pomocowe podjęte przez Polskę na rzecz obywateli Ukrainy. Wcześniej, bo w
połowie marca, David Harris zamieścił na Twitterze filmik z podziękowaniami i
pochwałami dla polskiego państwa i społeczeństwa za przyjęcie uchodźców z
Ukrainy.
Przekaz, że pofatygował się zza Oceanu, aby rozmawiać o
uchodźcach, nie jest wiarygodny jeszcze z innego powodu – w jego
dotychczasowych kontaktach z polskimi politykami zawsze dominowała kwestia
zwrotu majątków pożydowskich. Przy czym modus operandi był zawsze taki sam –
wyprzedzające wizytę alarmujące raporty o wzroście antysemityzmu w Polsce. Gdy
w lutym 1997 r. Polska przystąpiła do zwrotu wartego miliardy mienia gmin
żydowskich, namolnie nalegał na przyspieszenie restytucji mienia bezspadkowego,
to media przytoczyły jego wypowiedź: „Podziwiamy Polskę i jesteśmy jej
wdzięczni za udział w operacji wojskowej w Iraku i Afganistanie”.
W Stanach Zjednoczonych funkcjonuje trockistowska formacja,
przewrotnie (albo dla niepoznaki) zwana neokonserwatywną, która wywołała
inwazję na Irak i Afganistan, stała za obroną „demokracji” w Syrii i Libii oraz
za przewrotem na Majdanie, a dziś jest dobrze okopana w ośrodku administracji
najbardziej Polsce wrogim – Departamencie Stanu.
To grupa skrajnie proizraelskich polityków wywodzących się z
polskich Kresów, synów lub wnuków liderów Komunistycznej Partii USA, a
wcześniej funków Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Przy tym, co
ciekawe, wszyscy odziedziczyli po przodkach ambicje „robienia porządków” w
Polsce i na Ukrainie. I tu pytanie: O czym rozmawiali z Harrisem albo w jakiej
sprawie się układali? Czy warszawska wyprawa Harrisa nie ma związku z Zełenskim
i jego oligarchami. Czy wojenka na Ukrainie nie jest w interesie „żydków z
Galicji”?
Czy tylko prostą koincydencją czasową jest to, że ambasador
RP w Waszyngtonie przystąpił do negocjowania spłaty roszczeń żydowskich, w
tajemnicy przed polską opinią publiczną, a nawet przed ministrami w rządzie i
(być może) przed samym Kaczyńskim?
Sprawę można drążyć innym pytaniem: Czy „ukrainizacja”(a
nawet „banderyzacja”)Polski nie jest dziełem środowisk lobbujących na rzecz
ukraińskich oligarchów? Czy w całej miłości PiS do Ukrainy nie chodzi o
żydowskich oligarchów, którzy stworzyli system mafii rabującej i rozkradającej
Ukrainę i doprowadzili do obecnej sytuacji? Na Ukrainie interesy robią wszyscy,
a Polska… daje kredyty. I to nie Ukraińcom, lecz żydowskim oligarchom.
Aby ratować z opresji, oddaje do ich dyspozycji wszystkie swe
zasoby dyplomatyczne, ekonomiczne, wojskowe, dzieli się polskim PKB, gotowa
jest na powołanie UkraPolin. Czy przyczyną miłości do Ukrainy nie jest także
to, że i Polską i Ukrainą od dekad rządzi żydokomuna pochodząca z polskich
Kresów?
W tym miejscu przypomnijmy, że banderowców wybielają
redaktorzy „Wyborczej”, którzy pielęgnują pamięć braterstwa broni bojówek
terrorystycznych KPZU z OUN, wymierzonego przeciwko Państwu Polskiemu.
Pamiętajmy też, że we wrześniu ‘39 Rzeczpospolita padła nie tylko ofiarą
Niemców i Sowietów, ale także, nigdy nieukaranej, zdrady ze strony mniejszości
ukraińskiej i żydowskiej.
Teraz trochę historii.
Gdy w 2005 roku Polska a właściwie jej nieszczęśliwy rząd, za
pieniądze Sorosa,zabrała się za krzewienie demokracji na Białorusi, od tyłu
zaczęli nachodzić nas Judejczykowie, naciskając na ówczesnego premiera, aby
zadośćuczynił żydowskim roszczeniom finansowym. Kiedy wiosną 2006 roku Polska
zaangażował się w instalowanie demokracji na Ukrainie, od tyłu zaczęli
zachodzić nas Judejczykowie, naciskając na premiera, żeby zwrócił majątki
pożydowskie. Kiedy w 2014 roku, wspomagając paramilitarne bojówki nazistowskie,
rząd zaangażował się w instalowanie demokracji na Majdanie, historia się
powtarza, bo z inspiracji Judejczyków brytyjska Izba Lordów podjęła uchwałę, w
której oskarżała: „Najbardziej bezczelnym przestępcą jest Polska, która
rozsiadła się na własności trzech milionów ofiar nazistów”.
Nie wyjaśniła, na jakiej własności Polska „rozsiadła się”.
Może chodziło o odebrane Polsce w 1945 roku, przy wsparciu rządu brytyjskiego,
Kresy? Tam, bowiem mieszkała większość ludności żydowskiej II RP i tam robiła
geszefty.
No a dzisiaj? No a dzisiaj, kiedy – używając terminologii St.
Michalkiewicza – zarówno obóz zdrady i zaprzaństwa, jak i obóz płomiennych
obrońców polskich interesów narodowych, zaangażował wszystkie zasoby państwa w
obronę Zełenskiego, od tyłu też zaczynają zachodzić Judejczykowie.
No, bo czymże jest wizyta Harrisa i dziwny tekst „Gazety
Wyborcze” z 28 kwietnia pod tytułem: 75 lat od akcji „Wisła”. Co stało się z
majątkiem przesiedlonych Ukraińców? Tu małe przypomnienie. Środowiska
ukraińskie w Polsce konsekwentnie drążą temat prześladowań Ukraińców podczas
tej akcji. Z uporem temat potępienia akcji stawia w Sejmie Miron Sycz. W jakim
celu, skoro akcja była już potępiona przez Senat, a wyrazy ubolewania z tego
powodu wyrazili w przeszłości i Kwaśniewski i Kaczyński?
Otóż kilka lat temu Światowy Kongres Ukraińców wystąpił do
Polski z żądaniem wypłacenia odszkodowań za akcję. Przy czym żądania restytucji
mienia ukraińskiego różnią się od żądań Światowego Kongresu Żydów jedynie skalą
nagłośnienia i kwotą roszczeń. Stąd zabiegi lobby ukraińskiego i żydowskiej
gazety dla Polaków należy uznać za perfidną grę, bo otwiera nową furtkę ku
roszczeniom wobec Państwa Polskiego. I jeszcze jedno – zobaczyli, jak słabi
jesteśmy wobec roszczeń żydowskich.
Dla wyszlamowania z Polski pieniędzy, podobne modus operandi
zaczyna stosować Ukraina. Przykład z ostatnich dni – ambasador Ukrainy w
Berlinie, na zarzut, że Ukraińcy „dokonywali masakr na Polakach” odpowiedział:
„podobne masakry dokonywane były przez Polaków na Ukraińcach, dziesiątki
tysięcy”, a „Ukraińcy byli uciskani przez Polaków w tak okrutny sposób, że
trudno to sobie wyobrazić”. Na koniec zrównał Polskę z hitlerowskimi Niemcami.
Polskie władze odniosły się do tego jak zwykle. Na Twitterze
odezwał się Zbigniew Rau: Odbyłem rozmowę z moim przyjacielem MSZ Ukrainy
@DmytroKuleba. Podziękowałem mu za szybką publiczną interwencję w tej sprawie.
A na czym ona polegała? Rzecznik ukraińskiego MSZ napisał: Słowa ambasadora są
jego osobistym zdaniem.
Nie było słowa „przepraszam”. Komunikat wybrzmiał jak kpina,
bo to, co powiedział ambasador było stanowiskiem ukraińskiego państwa.
A to, co powiedział Rau kwintesencją polskiej polityki
historycznej i dowodem na to, że to nie incydent, lecz reguła, w dodatku przez
większość polskiej opinii publicznej i mediów uznana za sukces polskiej
dyplomacji. I jeszcze jedno – Melnyk pokajał się wobec Żydów, Polaków nie
przeprosił. I to właśnie był wzorcowy przykład stosowania przez ukraiński MSZ
metod i schematów żydowskich. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Melnyk wpisał się w narrację rosyjską o potrzebie denazyfikacji Ukrainy – i
niech Ruscy zrobią z nimi, co chcą.
Z Andijem Melnykiem powiązana jest inna sprawa. Gdy w 2018
roku kongres USA uchwalił Act 447, PiS lekceważył, a nawet negował płynące z
tego zagrożenia. Równocześnie mamił opinię publiczną tym, że spłaty Żydom nie
naruszą interesów Polaków, bo zostaną zrekompensowane wypłatami od Niemiec.
Dziś mami opinię publiczną tym, że wielomiliardowa „pomoc”
dla Ukrainy nie narusza interesów Polaków, bo zostanie zrekompensowana
wypłatami od… Rosjan! Chodzi o postulat pozyskania kosztów „pomocy” przekazanej
oligarchom ukraińskim i kosztów odbudowy ich majątków z konfiskaty rosyjskich
rezerw walutowych.
Występując na łamach mediów z żądaniami odszkodowań wojennych
od Niemiec, PiS świadomie popełnia ogromny błąd wobec najbliższego potężnego
sąsiada, kraju, od którego Polska jest zależna w wielu kwestiach, z którym jest
zespawana gospodarczo, którego życzliwość będzie Polsce w różnych sytuacjach
niezbędna. Zamiast zdecydowanie i bez wchodzenia w żadne negocjacje odrzucić
roszczenia żydowskie, pogorszył stosunki z Niemcami.
Przypomnijmy, że gdy 27 stycznia 2018 roku Izrael zaatakował
Polskę w kontekście nowelizacji ustawy o IPN, kanclerz Angela Merkel
oświadczyła, że Niemcy ponoszą wyłączną odpowiedzialność za Holokaust. Rosja
natomiast poparła nowelizację ustawy o IPN w części dotyczącej negowania
zbrodni nacjonalizmu ukraińskiego. To był jasny sygnał ze strony Berlina i
Moskwy, że są gotowe poprzeć Polskę w jej konflikcie ze stroną
izraelsko-żydowską.
Wyciągniętej ręki w Warszawie nikt nie podjął. Po raz kolejny
okazało się, że utrzymywanie dobrych stosunków z sąsiadami nie jest polską
racją stanu, że Kaczyńskiego woli ponad wszystko swój egzotyczny sojusz z
Izraelem i lobby żydowskim w USA. Reparacji wojennych chce też PO. Po co?
Nietrudno domyśleć się – po to, aby zaspokoić roszczenia Żydów.
Wiceprzewodniczący PO krzyknął na rząd, że „jest połowiczny w swoich
roszczeniach, bo nie domaga się odszkodowań od Rosji”. A nazwisko „Neumann” i
„doktryna Neumanna” w kwestiach majątkowych coś przecież mówi!
Gdy 20 lutego 1997 r. Sejm przyjął ustawę o stosunku państwa
do gmin wyznaniowych żydowskich, i gdy państwo polskie przekazało organizacjom
żydowskim w Polsce i tym zza Oceanu 5 miliardów za mienie bezspadkowe, nie
używano prawnego terminu „zwrot” lub „restytucja”, lecz dziwoląg prawniczy
„PRZENIESIENIE” własności.
Była to więc nie tylko defraudacja mienia państwowego, ale i
ewidentne naruszenie obowiązującego w Polsce prawa, w tym konstytucji. Zauważmy
jednak, że równie dziwny termin prawniczy stosują przy udzielaniu „pomocy”
Ukrainie, w tym przy darmowych transferach broni – „PRZEKAZANIE”.
Nie bronią, ale podpowiadają, jak się „bronić”. „Dlaczego
naród ukraiński jest tak rzadko krytykowany za postawę podczas II wojny
światowej w porównaniu z narodem polskim, i dlaczego – w odróżnieniu od Polski
– w przestrzeni publicznej na Ukrainie nie istnieje niemal w ogóle temat
odszkodowań za bezspadkowe mienie żydowskie?
Co jest o tyle zastanawiające, że większość przedwojennych
obywateli narodowości żydowskiej zamieszkiwała wschodnie tereny II RP należące
dziś do Ukrainy (a także Białorusi i Litwy). To właśnie te trzy kraje powinny
być więc w pierwszym rzędzie adresatami żydowskich roszczeń, ponieważ tam
pozostały majątki większości ofiar Holokaustu.
Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego Kijów nie jest poddawany w
tej sprawie takiej presji jak Warszawa”? – zapytuje na łamach „Sieci” Grzegorz
Górny. I natychmiast podsuwa pomysł:
„Tajemnica tkwi w tym, iż wielu przedstawicieli tamtejszych elit
politycznych i biznesowych jest z pochodzenia Żydami, którzy otwarcie to przyznają.
I nie chodzi tu bynajmniej tylko o obecnego prezydenta. Bo podobnych przykładów
można podać więcej. Co z tego jednak wynika? Otóż politycy i biznesmeni, którzy
są zarazem aktywnymi działaczami organizacji żydowskich i hojnymi mecenasami
żydowskiego życia kulturalnego, a często nawet obywatelami Izraela, mają
zupełnie inną pozycję wyjściową w rozmowach z reprezentantami międzynarodowych
organizacji żydowskich czy władz izraelskich niż przedstawiciele polskich elit.
My takich polityków i oligarchów nie mamy. W związku z tym oni są w stanie
załatwić znacznie więcej dla Ukrainy w niektórych sprawach niż Polacy dla swego
kraju”.
Nieformalny organ prasowy PiS podsuwa zatem panaceum na
polskie bolączki – Jeszcze więcej Żydów w rządzie, bankach i biznesie. No i
więcej otwartego, publicznego szczycenie się, że Polska jest w łapach
żydowskich.
Majątek można odzyskać poprzez uzyskanie polskiego
obywatelstwa. To dlatego wspaniałomyślnie nadajemy obywatelstwo potomkom „żydów
polskich”, którzy znaleźli się w obrębie II Rzeczypospolitej. Przypomnijmy też,
że Michał Dworczyk w ubiegłym roku złowieszczo zapowiedział „uproszczenie
procedur i możliwości związanych z osiedleniem się w Polsce wszystkich potomków
mieszkańców I i II Rzeczypospolitej, którzy deklarują związek z Polską”, co
jednoznacznie oznaczało, że rząd chce ułatwić, pod tym pretekstem, masowe
osiedlanie się w Polsce niepolskich nacji, i to nie tylko ukraińskich ziomków
Dworczyka, ale także ukraińskich Żydów.
Nawiasem mówiąc, gdy Orbán nadał obywatelstwo wszystkim
Węgrom żyjącym na Ukrainie, Kaczyński nadał obywatelstwo dziesiątkom tysięcy
Żydów pochodzącym z Ukrainy, a zamiast Polaków wygnanych na nieludzką ziemię
Kazachstanu sprowadził do Polski 5 milionów Ukraińców.
Czy nagły przypływ miłości do ukraińskich oligarchów,
transfery finansowe za wschodnią granicę, wizyta Davida Harrisa oraz polityka
historyczna polegająca na puszczeniu w niepamięć holokaustu Polaków na Kresach,
nie mają ze sobą coś wspólnego?Czy rządząca ekipa nie konspiruje przed własnym
narodem?
Odpowiedź brzmi – zdecydowanie tak. Decyzja o wypłaceniu
Żydom odszkodowań już zapadła. Można przewidzieć, jak to będzie wyglądało i kto
będzie w tym pośredniczył. Po krótkich rokowaniach oligarchy Kołomojskiego z
banksterem Morawieckim w lokalu konspiracyjnym Związku Ukraińców w Polsce, rząd
ogłosi: Ukraińcy zgodzili się, aby Polska dała im pieniądze w gotówce na
odbudowę Donbasu.
A jak udobruchają potomków rezunów? Polska zwróci im lasy, a
oni, w zamian, gdy Żydzi będą odbierać majątki, popilnują Polaków, jak
strażnicy obozowi w Auschwitz.
Krzysztof Baliński
Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego (11 lipiec 2022) |
https://dakowski.pl/wizyta-zydka-z-galicji-czyli-od-tylu-nachodza-nas-judejczykowie/