Kim był Blaise de Vigenere?
Był niesłychanie ciekawą postacią. Był był francuskim dyplomatą, tłumaczem, chemikiem oraz kryptografem. Studiował grekę, hebrajski i włoski.
https://en.wikipedia.org/wiki/Blaise_de_Vigen%C3%A8re
Był więc osoba wykształconą i napisał historię władców Polski zgodnie ze sztuką.
Sięgnijmy do książki Stanisława Grzybowskiego HENRYK WALEZY, który na stronie 112 pisze
....Czarownik Krasowski i alchemik Vigenere dostarczali o Polsce wiadomości szczegółowych i wiarygodnych; Ten ostatni opublikował w 1573 r francuską przeróbkę kroniki Herburta. Tę samą kronikę przełożył zresztą równocześnie inny Francuz, Francois Bauduin, obok nich zaś liczni tłumacze i kompilatorzy, zaznajamiali Francuzów z ustrojem, dziejami, geografią Polski. Niektóre z tych prac po otrzymaniu wieści o elekcji Henryka wydano w tempie, jakiego możemy dziś tylko zazdrościć, inne, w rękopisie, służyły Katarzynie, Henrykowi i jego doradcom.
Sam Henryk zbierał informacje o Polsce od dawna. Prowadził oczywiście rozległą korespondencję z życzliwymi mu senatorami. Wypytywał się u dyplomatów , własnych i obcych. Antonio Griaziani, sekretarz poprzedniego nuncjusza, pospieszył wcześniej na spotkanie elekta i zasypany przez niego został gradem pytań o kraj, sytuację polityczną, ustrój, poszczególne osoby. Naiwny dyplomata papieski dał się przekonać, że Henryk nic nie wie o Polsce, że zawierzyć może tylko jemu i że mu tak nic nie leży na sercu jak dobro religii katolickiej. Wraz ze szczegółowymi informacjami - ustnymi i na piśmie - odsłonił przed elektem całą linie polityczną i skład stronnictwa, które nuncjusz montował w Polsce. Ogromną wiedzą i świetną pamięcią służył Henrykowi książę de Nevers, który natychmiast po przyjeździe przystąpił do wertowania archiwów i kaptowania Henrykowi oddanych stronników.......
strona 120
....Król zwrócił się wówczas - jak zapewne we wszystkich trudnych przypadkach - o radę do Opalińskiego. Marszałek wielki koronny wskazał, że sprawa Skalicha należy do jego kompetencji, nie do wojewodzińskiej. Zborowski zgodził się wydać więźnia straży marszałkowskiej, lecz gdy Skalicha przeprowadzono do domu Opalińskiego, odbili go ludzie arcybiskupa. Wezwany Uchański postawił się królowi ostro: Skalich jest księdzem, podpada pod jurysdykcję kościelną i prymas nie wyda go nikomu. O to właśnie walczyli biskupi: o przywrócenie jurysdykcji kościelnej zawieszonej przez Zygmunta Augusta i zniweczenie tym sposobem skutków konfederacji warszawskiej.
Król nakazał wówczas zamknąć bramy miejskie. Straż marszałkowska otoczyła gospodę Uchańskiego. Zatoczono działa. "Król malowany" pokazywał, że nie jest malowanym. Arcybiskup się ugiął. Wydał jeńca. Przybył na Wawel błagać pokornie o przebaczenie. Otrzymał ostrzeżenie: na przyszłość winien pamiętać, czego mu nie wolno i nie mieszać się do spraw świeckich.
Krnąbrny prymas katolicki dostał nauczkę: chmury gromadziły się również nad krnąbrnym protestanckim miastem. W czasie bezkrólewia zazdrosny o swe przywileje Gdańsk skonfiskował okręty kaprów zaciągniętych przez Zygmunta Augusta, współdziałając ściśle z Danią. Na skutek interwencji gdańszczan król duński zatrzymał część polskiego poselstwa po Henryka, udającą się morzem do Francji, posłów uwięził, a przewożących ich polskich kaprów kazał stracić jako piratów. Uniemożliwiło to Henrykowi planowane przybycie do Polski drogą morską wraz z zaciągniętą piechotą gaskońską. Król zapamiętał dobrze tą zniewagę. Gdańsk dostał ultimatum: do lipca wytłumaczyć się przed królem. Mateusz Scharping, admirał kaprów, "otrzymał od Henryka potwierdzenie dokumentów dokumentów tyczących się jego działalności na morzu".
Zagadnienia polityki zagranicznej nie nastręczały nowemu monarsze nowych problemów. Dysponował znakomitą dyplomacją francuską. Ambasador Danzay, protestant a zarazem wierny od lat sługa Katarzyny Medycejskiej, przybył do Krakowa z Kopenhagi, gdzie reprezentował interesy francuskie wobec obu państw skandynawskich. Noailles, mianowany ambasadorerm francuskim przy Wysokiej Porcie, obrał drogę również przez Kraków, by otrzymać szczegółowe instrukcje od polskich doradców Henryka; oba państwa miały mieć odtąd w Konstatntynopolu jednego przedstawiciela. Stosunki z książętami Rzeszy dzięki Retzowi i Schombergowi układały się jak najlepiej. Przybyli posłowie margrabiego brandenburskiego; władca ich prosił, by powierzano mu kuratelę nad chorym umysłowo krewnym, Albrechtem II pruskim. Dostali odpowiedź grzeczną i wymijającą, nic nie kosztujące, a zupełnie niezobowiązujące obietnice. Posłowie tatarscy potraktowani zostali lekceważąco : król trzymał ich długo na klęczkach, a przez ten czas naradzał się z senatorami. Najbardziej honorowany był poseł cesarski Andrzej Dudycz był apostatą, byłym biskupem Pięciukościołów, który zrzucił suknie duchowną i pojął żonę. Najlepiej zaś o wszystkim poinformowany - czemu zawdzięczamy znaczną część naszych wiadomości - był oczywiście poseł wenecki.
Retz zajmował się polityką zagraniczną: drugi z włoskich doradców Henryka, Gonzaga de Nevers - poltyką wewnętrzną. Pedantyczny i skrupulatny, przystąpił od razu do sporządzenia serii memoriałów, kreślących dokładny plan rządów Henryka w Polsce. Potrafił sobie pozyskać znakomitych informatorów. Program polityczny, program wzmacniania władzy królewskiej, program rządów konsekwentnych, lecz łagodnych, obliczony na pozyskanie sobie społeczeństwa szlacheckego, zakładał utrzymanie pokoju wewnętrznego i tolerancji, aprobował zasadniczo charakter ustroju państwowego, uznając go za ''republikę mieszaną z króla, optymatów i ludu" zgodnie z podziałem Arystotelesa......
....Memoriał polityczny Neversa uzupełniony został dokładną analizą gospodarczej kraju i króla. Marcin Falencki, ekonom księstwa mazowieckiego, dostarczył mu informacji o salinach wielickich oraz współdziałał przy projekcie ich rozwinięcia i modernizacji. Jakub Lasocki, kasztelan łęczycki, opracował memoriał powstający przeciw drożyźnie, uciskowi podatkowemu, spekulacji żywnością, wskazujący jak król może zwiększyć swe dochody nie uciskając poddanych, a przeciwnie, dbając o ich interesy i pilnując sprawiedliwości; memoriał naiwny nieco, lecz zawierający szereg informacji wyzyskanych przez Gonzagę.
Jan Zborowski dostarczył informacji o podatkach i skarbie koronnym; starosta ''Raganenski" - zapewne Stanisław Radzimiński, starosta liwski i kasztelan zakroczymski - o handlu zagranicznym, zwłaszcza o eksporcie zboża, płodów rolniczych i leśnych, o cłach i kopalniach. Radzimiński również polecił Aleksandrowi Gwagninowi wykonanie mapy pogranicza litewsko-moskiewskiego, teatru wojny, której szczęśliwego rozstrzygnięcia spodziewali się Polacy po Henryku. Z cudzoziemców Schomberg dostarczył informacji o Prusach, Saul, Żyd z Wenecji, o Litwie, podatkach i handlu; Hiszpan Despinoza o Gdańsku. Ogromna praca, której Gonzaga dokonał w ciągu kilku tygodni, zjednała mu szczere uznanie Henryka; Karol IX, na żądanie brata, wystosował do księcia de Nevers list z podziękowaniami. Plan rządów Henryka w Polsce, plan elastyczny, realny i oparty na dobrej, znajomości kraju, był gotów......
Tak więc sposób uczenia władcy tak funkcjonował a jak to wygląda dziś sam widzisz czytelniku.
http://gallica.bnf.fr/ark:/12148/bpt6k5455294n
KRONIKI I ANNAŁY POLSKI
Blaise de Vigenère, Sekretarz świętej pamięci Księcia
Nyuernois
1088
Jest jeszcze kilka chrześcijańskich królestw, jak
Jerozolima, z których pozostał już tylko tytuł, Gotfryd z Bouillon został jej
pierwszym królem, w roku 1088.
1077
Neapol
Roger, syn
Roberta, syna Tancredi z Normandii.
1000
Szwecja
Olaf, syn Eryka pierwszego, chrześcijanin, zwany Iaques
1194
Norwegia
Nawrócona na wiarę przez papieża Adriana IV, poza tym kraj
prawie zawsze podporządkowany był koronie duńskiej, podobnie jak Sardynia
zawsze podlegała pod królestwo Hiszpanii.
908
Moskwianie
Jeżeli chodzi o wielkiego księcia Moskwy, który mógł mówić o
sobie jako o najpotężniejszym władcy chrześcijańskim swoich czasów, choć nie
nosił korony królewskiej, był chrześcijaninem wyznania greckiego lub ruskiego,
a nie katolikiem wyznania rzymskiego. Włodzimierz przyjął chrzest dla siebie i
swojego ludu w roku chrystusowym 908, który przypadł w roku 4996 istnienia
świata według naszego kalendarza, a według ich kalendarza w roku 6497. Albowiem
oprócz innych rzeczy Rusini tym różnią się od nas, można powiedzieć że o ponad
tysiąc pięćset lat.
860
Bułgarzy
Lecz jak zostało powiedziane na początku tej historii, że
Słowianie są potomkami wielu ludów i narodów, w tym Bułgarów i Polaków, trzeba
jednakże przyznać, że Bułgarzy byli pierwszymi ze wszystkich Słowian, którzy
przyjęli wiarę chrześcijańską, około 860 roku.
895
Morawianie
Świętopełk król Moraw został chrześcijaninem w roku 895.
1112
Pomorze
1158
Liwonia od roku 1158 zaczęła być odwiedzana przez
chrześcijańskich kupców, a dzięki działalności misyjnej św. Meinarda duża część
Liwów została nawrócona, w tym ich książę Kaupo [Cobbe], za którego sprawą
Meinard został mianowany pierwszym biskupem Rygi, stolicy kraju, przez papieża
Aleksandra III.
1225
Mieszkańcy Prus zostali zmuszeni do przyjęcia wiary
chrześcijańskiej przez Krzyżaków, w 1225 roku.
1378
A Litwini wybierają na swego księcia Jagiellona, który, jak
później będzie się mówiło, w 1378 roku został królem Polski.
HISTORIA KRÓLÓW POLSKI
Część I
Zawierająca najbardziej pamiętne czyny władców Polski,
którzy rządzili tym Królestwem, od LECHA do BOLESŁAWA CHROBREGO.
LECH
I Władca Polski
Pośród wielu Władców, którzy
niegdyś wyróżnili się z Ludu Słowiańskiego zarówno wielkością pochodzenia, jak
i bohaterskimi czynami, na uwagę zasługują przede wszystkim dwaj sławni Bracia,
starszy o imieniu Czech, a młodszy Lech. Ci dwaj Książęta wykazali się
nadzwyczajnym postępowaniem i zaletami podczas wojny domowej, która wybuchła w
Chorwacji, ich kraju rodzinnym; [ok. 548 r.+ zmęczeni patrzeniem na ciągle
trwające zamieszki, którym nie mogli zapobiec, postanowili w końcu opuścić
Ojczyznę i znaleźć spokojniejsze miejsce do osiedlenia się. Z takim zamiarem
opuściwszy Chorwację, która niegdyś stanowiła część Królestwa Ilirii, a odtąd
zwana była Dalmacją, zabrali dowodzone przez siebie oddziały i obrali kierunek
na Niemcy, gdzie podporządkowali sobie prowincje umiejscowione pomiędzy Elbą i
Wezerą. Nad Wezerą zbudowali fortecę, którą nazwali Brema, co w ich języku
znaczyło „ciężar”, aby zaznaczyć, że w tym miejscu w kopcu pozbyli się ciężaru
niedoli, które dotąd ich przytłaczały.
Aby osiąść w tym kraju musieli
umknąć wielu niebezpieczeństwom, pokonać wiele wojowniczych Ludów, które
sprzeciwiały się ich panowaniu. Po tym jak Książęta rozdzielili swoje wojska,
Czech zajął ze swoimi oddziałami cały teren rozciągający się od Saksonii aż do
Austrii, który dziś zwany jest Czechami, wypędziwszy uprzednio stąd wszystkich,
którzy sprzeciwiali się temu podbojowi; następnie podporządkował sobie Austrię,
Morawy, Łużyce i Miśnię.
Lech podążył ze swoim Wojskiem aż
do krainy, którą dziś nazywa się Polską, ustanowiwszy w roku pańskim 550 swoją
siedzibą na brzegu Wisły, w tym samym Rejonie, który niegdyś zajmowali Wandale,
lud waleczny. Stamtąd rozciągał swoje Imperium w kierunku Zachodu i Północy,
poza rzekę Odrę, podporządkował sobie Śląsk, Margrabstwo Brandenburgii, Prusy,
Księstwo Meklemburgii, Pomorze, Księstwo Holsztynu i Saksonię, skąd wypędził
wszystkich mieszkańców, którzy byli przeciwni zajmowaniu przez niego kolejnych
ziem.
Książę ten, który szedł w głąb
Niemiec ze swoimi podbojami, został wyzwany na pojedynek przez niemieckiego
Księcia, aby rozstrzygnąć między nimi dwoma tę osobliwą Walkę o to, który z
nich zostanie władcą całego kraju. Lech pozbawił przeciwnika życia na samym
początku pojedynku i tym zwycięstwem do swoich Podbojów dorzucił całe wybrzeże
niemieckie leżące nad Morzem Bałtyckim.
Lech, który po długich walkach
zapewnił swojemu Królestwu pokój, przejechawszy przez całą Polskę, aby wyznaczył
miejsca najlepsze na budowę fortec, wybrał miejsce pomiędzy Jeziorami i
Bagnistymi terenami na budowę pierwszego i najstarszego Miasta Polski, które
nazwał Gniezno z powodu dużej liczby gniazd, jakie Orły wiły w tej okolicy, w
języku słowiańskim nazywanych „gniazdo”; Rada Wieszczów nakazała namalować na
Chorągwiach srebrnego Orła z rozpostartymi skrzydłami, który to znak wybrał na
Godło, odtąd będące godłem Królestwa Polskiego.
Książę ten, który położył
podwaliny Królestwa Polskiego, zmarł dokonawszy niezliczonych wybitnych czynów,
aby je umocnić. Z tego powodu Rusini i inne Narody Słowiańskie nazywały Polaków
Lechitami, od imienia ich Założyciela, a Czechów od imienia Czecha, który
zapoczątkował Królestwo Czech.
Ponieważ Historia Polski nie uczy
nas niczego pewnego na temat Spadkobierców i Następców tego księcia aż do
Wizymira, niepewność ta spowodowała wielkie zamieszanie wśród polskich
Historyków i wiele sprzeczności między nimi. Jedyna pewna rzecz, to że Lech,
nie mając żadnego względu na Książąt swojej krwi, nakazał w Testamencie, aby
jego Następcą został ten przedstawiciel Narodu, który będzie najbardziej
zasługiwał na to, aby go zastąpić. Jego Potomkowie rządzili Polską około 150
lat.
WIZYMIR
II Władca Polski
Książę ten, potomek Lecha,
rozciągnął Granice Polski aż do Danii, rządzonej przez Króla Sywarda, który
organizując częste wypady na Ziemie Polski dał mu powód do zwrócenia przeciw
sobie wojsk. Z takim zamiarem Wizymir zebrał swoje wojska, postawił liczną
Flotę złożoną z wielu dużych Statków, między którymi był jeden tak ogromny, że
sam jego widok spowodował popłoch w Armii duńskiej, nad którą odniesiono
wspaniałe zwycięstwo; następnie Wizymir ścigał wroga aż do samego środka Państwa,
odebrał mu Wyspy Rugię, Fehmarn (Wębrza), Fionię i Zelandię, gdzie pozostawił
liczne polskie garnizony i zbudował Fortece, stąd niemal wszystkie Miasta
umiejscowione na wybrzeżu Morza Bałtyckiego noszą nadal dawne Słowiańskie nazwy
nadane im przez Polaków, zatem takie jak Wizmar, które otrzymało nazwę od
imienia Wizymira, Lubeka, bardzo liczne i bogate miasto, i Gdańsk (Dantzik),
słynny port morski wybudowany przez Polaków, aby powstrzymać najazdy Duńczyków
(Danois). Po tym imponującym zwycięstwie Wizymir nakazał Królestwu Danii składać
sobie hołd, a Król tego kraju, dla zabezpieczenia danego słowa, oddał mu swego
Syna za zakładnika, po czym Wizymir powrócił do Polski ze statkami wyładowanymi
łupami zdobytymi na wrogach. Od tej pory Polacy stali się mistrzami Marynarki i
byli niezwykle groźni podczas morskich potyczek. Król Danii, cierpiąc z
konieczności poddania się Polsce, postanowił zrzucić jarzmo niewoli i w tym
celu zawarł przeciw Polsce Ligę ze Szwedami i ludnością Holsztynu: jednak Liga
była daleka od sukcesu, dla jakiego została zawiązana, i okazała się jeszcze
bardziej zgubna niż pierwsza wojna z Polakami, ponieważ Król umarł z żalu
widząc swoją Armię całkowicie pokonaną przez ten waleczny Lud w prowincji
Skania. Zwycięstwo to otworzyło Wizymirowi drogę do podboju większej części
Królestwa Danii. Książę ten, który dokonał tak wiele niezapomnianych wyczynów
ku chwale Narodu Polskiego, zmarł bezpotomnie.
PIERWSZE BEZKRÓLEWIE
Podczas którego Polską rządziło
12 Palatynów
Ponieważ ród Lecha wygasł wraz ze
śmiercią Wizymira, a Polacy nie mogli zgodzić się na podporządkowanie obcemu
Władcy, wybrali podczas Zgromadzenia zorganizowanego w Gnieźnie, Dwunastu
Wojewodów lub Palatynów spośród najważniejszych Szlachciców w kraju, którym
powierzono rządzenie Rzeczpospolitą, co czynili przez dwadzieścia lat. Lecz jak
to zwykle bywa, Suwerenna Władza rozdzielona na kilka osób powoduje spięcia w
Państwie, a dwunastu Zarządców nie mogło się porozumieć i wywołało wiele
wewnętrznych konfliktów, które spowodowały, że poddani Polsce Niemcy zrzucili
jarzmo niewoli i przejęli Prowincje odebrane im niegdyś przez Polskę. Polacy
zrozumiawszy doskonale, że wojny domowe są przyczyną ruiny Kraju, uznali, że
najlepsze co można zrobić to przywrócić pierwotny porządek w Rzeczypospolitej i
zebrał całą władzę w jednych rękach. To zmusiło ich do zwrócenia uwagi na
Księcia z rodu Czecha, Króla Czech, o imieniu Krak, który wówczas cieszył się
już renomą wielkiego Dowódcy.
KRAK
Pierwszy z imienia, trzeci Władca
Polski
Polacy, którzy zwrócili uwagę na
tego księcia, aby powierzyć mu sprawowanie rządów w Państwie *w roku 700+,
szybko przekonali się, że nie pomylili się w wyborze odpowiedniej osoby.
Pokazał on, że bardzo na to zasługiwał, ponieważ tytuł Suwerena Dowódcy przyjął
nie wcześniej, jak po zmuszeniu ludów, które zbuntowały się przeciwko Polsce,
do powrotu do ich zobowiązano oraz po zmuszeniu tych, którzy chcieli odbudował
swoje Państwa, do zmniejszenia ich granic. Po przywróceniu pokoju w Polsce,
zajął się całkowicie zaludnianiem jej i uprawą ziem, budową miast, spośród
których Kraków, Stolica Królestwa, który wziął nazwę od jego imienia, był
najprzedniejszym. Zbudował tu Zamek na skale zwanej Wawelem, nad brzegiem
Wisły, i zabił ogromnego Smoka, który miał schronienie w jaskini znajdującej
się w tej Skale. Oddech Smoka był tak trujący, że zatruwał całą okolicę nadto
ogromnie przez niego niszczoną, gdyż pożerał ludzi i zwierzęta napotkane na
wsi. Aby zmusił Smoka do pozostania w jaskini, skąd często wypędzał go głód, co
prowadziło do wielkich szkód w całym kraju, mieszkańcy z sąsiednich okolic
przynosili bydło i konie do wejścia do pieczary, z której natychmiast
wychodził, aby je pożreć. Gdy już lud nie miał czym karmić niezaspokojonego
apetytu tego okrutnego zwierza i nie wiedział jak temu zaradzić, Krak obmyślił
błyskotliwy podstęp, jak go zgładzić. Napełnił skórę cielęcia siarką, saletrą i
grochem i kazał zanieść ją pod jaskinię
Potwora, który gdy tylko ją ujrzał, myśląc że to zwyczajna zwierzyna, rzucił
się na nią i natychmiast pożarł; lecz zaledwie połknął tę palącą karmę poczuł
jak jego wnętrzności przeżera siarka, którą połknął. Gwałtownie wybiegł z
Pieczary i pobiegł nad Wisłę, z której wypił tak dużo wody, że od razu zdechł. Krak,
który rządził Polską tak rozważnie i cnotliwie, ku wielkiemu żalowi zmarł,
pozostawiając dwóch synów, Kraka i Lecha oraz córkę Wandę.
KRAK II
Czwarty władca Polski
Gdy Polacy spełnili ostatnią
posługę znamienitemu zmarłemu z całą pompą i dostojeństwem, do jakich byli
zdolni, wybrali na Tron jego starszego Syna, Kraka II. Lecz Lech, młodszy i
ambitniejszy, nie mogąc ścierpieć, że to starszy brat został wybrany, zabił go
sekretnie w oddalonym miejscu, gdzie udali się razem na polowanie; świadcząc
udawanymi łzami żal, jaki odczuł z powodu jego śmierci, rozpuścił pogłoskę, że
Krak spadł z konia próbując doścignął Dzika, który go udusił i poszarpał zwłoki
na kawałki. Polacy uwierzywszy tej pogłosce wybrali go na Tron na miejsce
brata; lecz nie cieszył się długo owocem swojej perfidii, gdyż gdy tylko
Poddani odkryli prawdę, wygnali go w hańbie z Królestwa.
WANDA
V władczyni Polski
Krak Drugi został nieludzko
zamordowany przez Lecha, a on sam wygnany z Królestwa; z trójki dzieci
pozostałych po Kraku Pierwszym pozostała księżniczka o imieniu Wanda, którą
Polacy wybrali na Tron jako jedyną i prawowitą dziedziczkę Korony. Pokazała
ona, że cnota nie zna płci, wykazując się wielką odwagą i nadzwyczajną rozwagą
jak na kobietę. Patrząc na nią można było pomyśleć, że to Pentezylea lub
Orithia, Królowa Amazonek; lecz to, co przydmiewało nieskończenie blask jej
cnót, to uroda, którą natura pozbawiła wszelkich wad właściwych jej Płci, która
przyciągała wszystkich okolicznych Książąt, a jej urok zniewolił wielu z nich.
Otóż jej imię, które w języku Słowiańskim oznacza haczyk, cudownie oddawało jej
powab, który jak wabik działał na serca wszystkich, którzy ją ujrzeli. Pośród
wielu jej wielbicieli był Rytygier, Książę Niemiec, oczarowany jej cnotami i
urodą; był on jednym z tych, którzy chcieli posiąść tę piękną Księżniczkę,
śpiesznie dążąc do ślubu; lecz ona dowiodła, że była o wiele bardziej zdolna
dawać miłość, niż ją przyjmować; i tak stale odmawiała wszystkim zagranicznym
konkurentom, którzy byli nią zainteresowani. Rytygier biorąc za pogardę odmowę,
która wynikała wyłącznie z umiłowania Królowej do wolności, postanowił zdobyć
zbrojnie serce, którego nie zdołał podbić miłością. To doprowadziło go do
wypowiedzenia wojny w nadziei, że pod groźbą broni zdobędzie to, czego nie mógł
otrzymać mimo gwałtowności swego uczucia. Wanda, wcale nie zaskoczona na wieść o wypowiedzeniu wojny przez Księcia, przygotowała wszystkie siły Królestwa, aby
przyjąć atak i stanęła na czele wojsk, aby go pokonać; czyniła to z taką odwagą
i szczęściem, że zmusiła go do ucieczki po tym, jak został pokonany w dwóch
krwawych walkach. Rytygier, zawstydzony, że Kobieta go pokonała i zmusiła do
ucieczki, nie mogąc przeżyć tej choroby, sam odebrał sobie życie. Po tym
pamiętnym wyczynie Wanda, która poświęciła Bogom swe dziewictwo, chcąc im
podziękować za zdobyte zwycięstwo i chronić tak cenny skarb, uznała, że
najlepszym sposobem na dotrzymanie ślubu będzie poświęcenie życia i dziewictwa;
to też uczyniła skacząc w nurt Wisły, gdzie utonęła. Jej ciało, odnalezione w
wodzie, w miejscu, gdzie rzeka Dłubnia wpada do Wisły, zostało opłakane i
pogrzebane, a Polacy zbudowali jej grób według zwyczajowych ceremonii, na skale
niedaleko Mogiły, pół mili od Krakowa.
II BEZKRÓLEWIE
Po śmierci Wandy nie było
kandydata na Tron Polski, z powodu braku prawowitych spadkobierców; Polacy
oddali się więc pod rządy dwunastu Wojewodów lub Palatynów, jak uczynili to już
wcześniej. Lecz jako że ta forma rządów uprzednio przyniosła Polsce nie skończenie
wiele zła, tak stało się i teraz, i tak niegdyś kwitnące Królestwo w niedługim
czasie utraciło swój pierwotny splendor i znalazło się o krok od ruiny z powodu
wojen domowych rozpętanych przez dwunastu Zarządców, co otworzyło szeroko wrota
Morawianom, Węgrom i Niemcom, którzy bezkarnie niszczyli Polskę.
PRZEMYŚL lub LESZKO
Pierwszy z imienia, szósty Władca Polski
Pośród dwunastu Palatynów, którzy
szarpali Polskę wewnętrznymi wojnami wywoływanymi przez ich ambicje, [w 750 r.+
był jeden o imieniu Przemyśl, który poświęcił własny interes dla zbawienia
ojczyzny i wykorzystał własne siły przeciwko wspólnym wrogom Państwa. Otóż nie
mogąc ścierpieć, że Morawianie, którzy zaatakowali Polskę wykorzystując
rozdział w Królestwie, zebrał tyle wojsk ile zdołał i ruszył w pogoń za
wrogiem, który wywoził z Polski znaczne łupy. Doścignął go w pobliżu góry
zwanej Łyścem/ Łysą Górą (Chaumont), gdzie potem wybudowano Kościół poświęcony
Bogu pod wezwaniem Świętego Krzyża. Gdy Morawianie zatrzymali się na postój w
wysokim lesie, rozpoczął z nimi potyczkę, by wyprowadził ich w stronę
sąsiedniej wioski, co uczyniwszy wycofał się ze swoim wojskiem w głąb lasu.
Nieprzyjaciel uznał wycofanie się Polaków za ucieczkę i nie domyślił się
podstępu Przemyśla, myśląc, że Polacy nie będę więcej atakować; w tym
przekonaniu Morawianie powrócili do swojego obozu, gdzie czując się bezpiecznie
oddali się hulankom i pijaństwu, które ich uśpiły. Lecz przyszło im drogo
zapłacić za ten fałszywy spokój, gdyż Przemyśl, poinformowany o tym, co dzieje
się w Obozie, zaatakował ich ze wszystkich stron z takim wigorem, że zastając
ich śpiących, poćwiartował ich i odebrał wszystkie łupy zrabowane w Polsce. To
wspaniałe zwycięstwo przyniosło mu miłowanie i szacunek całego Narodu. Polacy
odrzucili wielowładzę, która spowodowała tyle nieporządku w Państwie i w roku
750 wybrali go na Tron, na którym sprawował rządy z taką samą chwałą, jaką
wykazał, by na ten urząd zasłużył. Po dokonaniu wielu pięknych czynów ku
przywróceniu potęgi Monarchii, zmarł w 780 roku, po 30-letnim panowaniu, nie
pozostawiwszy potomków, co doprowadziło do trzeciego Bezkrólewia.
LESZKO DRUGI
Siódmy władca Polski
Śmierć Leszka Pierwszego, który
umarł bezdzietnie, rzuciła Polskę w kolejny kłopot związany z wyborem jego
następcy, co spowodowało wielkie dysputy pomiędzy Możnymi w Królestwie. Nie
mogąc dojść do porozumienia co do wyboru, ustalili, aby zakończył spory, żeby
Koronę i Berło królewskie umieścić na szczycie Kolumny, którą w tym celu miano
wznieść w Krakowie; ten z nich, który jako pierwszy dosięgnie Kolumny
uczestnicząc w wyścigu, który miał się zacząć nad rzeką Prądnik, zostanie
ogłoszony Królem. Pośród pretendentów do Tronu był młodzieniec niskiego rodu,
lecz sprytny i przebiegły, który to obmyślił podstęp mający umożliwił mu
osiągnięcie celu; postanowił w sekrecie umieścić wzdłuż całej Trasy, którą miał
przebiegać wyścig, żelazne kolce, które zręcznie przysypał odrobiną ziemi. Zaś
aby sam nie wpadł w tę pułapkę, wyznaczył sobie drogę, którą miał pojechał
omijając kolce. Podstęp, którego użył, okazał się tak skuteczny, jak miał
nadzieję - konie Zawodników zostały pokłute i tylko on zdołał dotrzeć do
Kolumny, lecz nie zachował na długo podstępem zdobytej Korony. Los nie
pozwolił, by długo cieszył się on owocem oszustwa, które odkryte zostało w
sposób, o jakim opowiemy. Niedługo po wyścigu dwóch młodzieńców z ludu ścigało
się tą samą Trasą, aby zdobył nagrodę i obydwaj zranili się w stopy. Ten, który
był lżej ranny, dobiegł do Kolumny jak pierwszy, lecz drugi Zawodnik, odkrywszy
czubki kolców, na których się skaleczył, nie chciał zgodził się, żeby nagrodę
przyznano przeciwnikowi, co doprowadziło do odkrycia oszustwa Leszka, gdyż spór
został zgłoszony Senatowi, który w ten sposób poznał podstęp, jakiego użył on
aby dostał się na Tron. Czego nigdy wcześniej Możni Królestwa nie zaznali, nowy
Król został przemocą wygnany z Pałacu i rozerwany żywcem, gdyż jego ręce i nogi
przywiązano do ogonów kilku koni, które rozerwały go na kawałki. Po tym jak ten
okrutny wyrok został wykonany na Leszku, na jego miejsce powołano młodzieńca,
który przybiegł do Kolumny jako pierwszy i był przekonany, że wygrał tylko
nagrodę o małej wartości. Nawet o tym nie myśląc, w nagrodę za zwycięstwo w
Wyścigu otrzymał Królestwo Polski. Młody Władca, którego przypadek wyniósł z
kurzu wprost na Tron, rządząc Królestwem z mądrością i odwagą dowiódł, że dusze
stworzone do samodzielnej Władzy znajdują się zarówno pośród ludu, jak i pośród
szacownych Możnych, a ci, którzy machali zwykłym kijem są niekiedy bardziej
godni tego, by nosił Berło niż ci, którym przysługuje ono z tytułu urodzenia
bądź spisku. Ponadto dowiódł swoją skromnością fałszywość Przysłowia, które
mówi, że zdobyte zaszczyty zmieniają obyczaje i że nie ma nic wyższego nad człowieka,
który z Nicości wynosi się do wielkiego bogactwa. W rzeczywistości zapatrywania
Leszka bardzo różniły się od tego, co dziś widzimy u wielu osób, które
zapominają kim były myśląc wyłącznie o tym, kim fortuna pozwoliła im się stąd.
Odkąd stanął na czele Królestwa, każdego dnia do końca życia na Królewskie
stroje zakładał ubiór z grubo przędzonej wełny, jakie nosił przed objęciem
funkcji, a czynił to, aby pośród wielkości nie zapomnieć, kim był niegdyś i że
fortuna może zrzucić go w Nicość, z której go kiedyś wyciągnęła. Na jego wzór
wielu Królów Polski praktykowało to samo podczas publicznych ceremonii.
Chciałoby się życzyć, aby Monarcha, który królował z takim umiarem i mądrością
był nieśmiertelny, lecz śmierć, która nie oszczędza ani cnoty, ani przywar i
zabiera dobrych Władców tak samo jak Tyranów, zabrała go z tego świata po 15
latach królowania, które uczynił godnymi zapamiętania przez niezliczone
bohaterskie czyny. Leszko umierając pozostawił syna o tym samym imieniu, który,
jak zobaczymy, nastąpił po nim.
LESZKO TRZECI
VIII Władca Polski
Polacy spełnili ostatnią posługę
temu znakomitemu władcy *805+ i ogłosili Królem Leszka trzeciego z imienia, a
ósmego Monarchę Polski. Swoim przykładem potwierdził on słowa Dawnego Poety,
który zapewniał nas, że zwykle ludzie ogromnej odwagi mają podobne do nich
dzieci. W rzeczy samej, będąc dalekim od umniejszania cnót i wielkoduszności
jego ojca, można rzec, iż nawet go przerósł zmuszając okoliczne ludy, które
zaburzały spokój Królestwa, do ściśnięcia się w swoich granicach, lecz dowody
swych zalet okazał nie tylko odpierając ataki sąsiednich ludów, ale także
wspierając je w walce przeciwko Karolowi Wielkiemu, Królowi Francji i Cesarzowi
Zachodu. Właśnie aby zatrzymał postęp tego Władcy, Leszko wsparł Węgrów i Sasów.
Stworzył także Ligę przeciwko niemu z Czechami, Pomorzanami i Prusami; lecz choć
sojusz ten był mocny, miał nieszczęście ugiąć się pod potęgą tego Cesarza,
który zaatakował Sojuszników odnosząc tak wielkie zwycięstwa, że doprowadził do
straszliwej masakry nad Odrą, na Śląsku *w 815 r.+. Leszko, który dowodził
wojskami Sojuszu, wyróżniał się spośród wszystkich odwagą i rozwagą. Stracił
życie w tej walce, w której dopełnił wszystkich obowiązków Wojownika i Dowódcy.
Pośród 21 Synów, których pozostawił, był tylko jeden Prawowity o imieniu
Popiel, który po nim nastąpił, a wszyscy pozostali, zrodzeni z kilku nałożnic,
podzielili między sobą Pomorze.
POPIEL I
IX Władca Polski
Władca ten w 815 roku objął Tron,
który ojciec pozostawił mu umierając. Naśladował wyłącznie jego wady,
zaniedbując podążanie przykładem jego cnót, oddał się całkowicie życiu
lubieżnemu i rozwiązłemu, a cała jego chwała była zbudowana na spędzaniu dni w Towarzystwie
kobiet, na wzór Sardanapala. Jego historia uczy nas, że po opuszczeniu Krakowa,
który był siedzibą jego Przodków, przeniósł Dwór do Gniezna, a stamtąd do
Kruszwicy, gdzie zbudował wspaniały Pałac pośrodku Jeziora Gopło. Oto wszystko,
czego można się dowiedzieć z roczników na jego temat. Kiedy miał jakieś
zmartwienie, jednym z najzwyklejszych jego życzeń, które najczęściej powtarzał,
było to, aby zagryzły go szczury: to życzenie nie spełniło się w jego
przypadku, lecz w przypadku jego syna, jak przeczytamy dalej. Popiel I zmarł
bez zaszczytów, po 15-letnim władaniu.
POPIEL DRUGI
X Władca Polski
Był nie tylko dziedzicem Korony
swego ojca, ale także jego wad i niedoskonałości, gdyż był rozpustny i
bezwstydny jak on. *820+ Za jego czasów na Dworze Polskim odbywały się
wyłącznie uczty, bale i przyjemności. Ślepe poddaństwo, jakim darzył swą
Królewską małżonkę, którą kochał aż do Bałwochwalstwa, utrzymywały go w życiu
leniwym i zniewieściałym, i doprowadziły go do porzucenia troski o Państwo na
skutek kaprysu tej despotycznej kobiety. Zachowanie tak niegodne Monarchy
ściągnęło na niego pogardę Możnych i Szlachty Królestwa, którzy postrzegali go
jako człeka marnego i nazwali szyderczo Polskim Sardanapalem. Gdy Popiel się o
tym dowiedział, w słusznej obawie, że zrzucą go z Tronu i posadzą na nim
jednego ze stryjów, za radą Królowej postanowił udawał chorobę, aby tym
podstępem zmusił wszystkich tych Książąt, w liczbie 20, do przyjazdu na Dwór.
Kiedy przybyli, Popiel leżąc w łóżku ze wszelkimi oznakami niebezpiecznej
choroby, aby łatwiej ich zmylił, przemówił do nich błagając usilnie, aby po
jego śmierci koronowali jednego z jego synów, co obiecali uczynił pod
warunkiem, że Senatorowie i Możni Królestwa wyrażą na to zgodę. Podczas gdy
Popiel z nimi rozmawiał, sprytna Królowa wraz z perfidnym Władcą, aby zmylił stryjów widocznymi oznakami szacunku i przyjaźni, zachęciła ich do wypicia za
zdrowie Króla, co też uczynili. Lecz zbyt duże zaufanie, z jakim chwycili za
zwodnicze karafki perfidnej Władczyni, kosztowało ich życie: zaledwie opuścili
Króla, aby schronił się w swoich pokojach, gdy zbrodnicza trucizna, którą
połknęli, odebrała im wszystkim życie, trawiąc ich wnętrzności i powodując
nieznośny ból. Okrutna Królowa, oszalała z radości, że udało jej się pozbawił życia
wszystkich nieszczęsnych Książąt na raz tak gnuśną i haniebną sztuczką,
rozpuściła plotkę, że Bogowie opiekujący się Polską spowodowali ich śmierć jako
karę za nastawanie na życie Króla. Lud uwierzył w to z łatwością i wyrzucił na
wysypisko ciała nieszczęsnych Książąt, których uznano za niegodnych pochówku,
gdyż chod byli niewinni, uznano ich za łotrów i ojcobójców. Jednakże o ile
łatwo jest nakazał coś ludziom i zmylił ich spojrzenie, aby uniemożliwił im
poznanie prawdy, zupełnie inaczej jest w przypadku tych osób, których wnikliwe
oczy przenikają przez najbardziej skryte zakamarki naszej świadomości. Otóż,
jako że wyłącznie sam Bóg wiedział o niewinności nieszczęsnych Książąt, on sam
pomścił ich śmierd w sposób najbardziej zaskakujący i niezwykły na świecie,
powodując, że z ich ciał wyszła nadzwyczajna liczba Szczurów, które napadły na
Króla, Królową i ich dzieci aż w ich pałacu, podczas wspaniałej uczty: rzuciły
się na nich z taką gwałtownością i tak uparcie, że ani ogień, ani miecze,
których użyto w całym Królewskim Domu, aby je odpędzić, nie były w stanie
odwrócić tej strasznej plagi boskiej zemsty. Otóż chociaż Król, Królowa i
Książęta ich dzieci zdołali wymknąć się z Zamku, który wybudowali pośrodku
Jeziora Gopło i który stoi tam po dziś dzień, aby schronić się przed potopem
tego robactwa, podążało ono za nimi przez Jezioro z nieznośnym piskiem, chod
Wioślarze robili co mogli, aby błyskawicznie przeprawić ich na Wyspę. Rosła
liczebność Szczurów i ich wściekłość na Popiela, jego Żonę i Dzieci, którzy
schronili się w Wieży otoczonej ze wszystkich stron przez głębokie Jezioro jak
w niedostępnej twierdzy. Zwierzęta pożarły ich żywcem, a z taką wściekłością
rzuciły się na te nieszczęsne ofiary boskiej zemsty, że nie został po nich
nawet ślad. I tak zginął nieszczęsny Władca z całą Rodziną, w roku 842. I po
raz czwarty doszło do Bezkrólewia.
PIAST Z KRUSZWICY
XI Władca Polski
Gdy Popiel i jego dzieci zostali
zabrani ze świata tak tragiczną śmiercią, o której przed chwilą była mowa,
wśród Polaków, podczas zgromadzenia w Kruszwicy, wybuchła wielka dysputa na
temat wyboru nowego Króla. Wśród mieszkańców tego Miasta był wówczas człowiek
niskiego pochodzenia, lecz niezwykłej prawości, o imieniu Piast, który
przygotował ucztę stosowną do swojej kondycji, aby ugościł tych, którzy mieli
wziąć udział w ceremonii nadania imienia jemu niedawno urodzonemu Synowi.
Ujrzał on dwóch nieznanych mężów, ubranych jak cudzoziemcy, którzy weszli do
jego domu, których odtąd uznawano za świętych Męczenników Jana i Pawła
zamęczonych w Rzymie za wiarę w Jezusa Chrystusa. Otóż pielgrzymi ci, nie
uzyskawszy pozwolenia na wejście do miejsca, gdzie odbywało się Zgromadzenie
Sejmu, przyszli do Piasta, który przyjął ich w swoim domu z dużą życzliwością.
Poprosili o pokazanie im jego nowonarodzonego syna, ogolili mu głowę zgodnie z
krajowym obyczajem, nadali mu imię Siemowit, po czym zniknęli. I nie zapomnieli
o odwdzięczeniu się Gospodarzowi za okazaną gościnność. Jako że liczebność
Szlachty i ludu, którzy ze wszystkich stron ściągali do Kruszwicy na
Zgromadzenie Stanów spowodowała wielki niedostatek żywności, Piast rozdawał
wszystkim ludziom, którzy do niego przyszli, tyle pożywienia, ile tylko
potrzebowali, a ilość zapasów, które miał w domu, nie zmniejszała się wcale,
chod hojnie je wszystkim rozdawał. Pogłoska o tak zaskakującym cudzie rozeszła
się po całej Polsce, a każdy uwierzył w to, że Bóg szczególnie upodobał sobie
tego człowieka obdarowując go tak wyjątkową łaską, więc najlepsze co można
zrobić, to wybrać na Króla człowieka, którego Niebo chroni w tak widoczny
sposób. Głos ludu i głos Boga w tym przypadku brzmiały tak samo, gdyż wybrano
Piasta na Tron [w 861 r.]. Rządził swymi Poddanymi przez 20 lat tak udolnie,
sprawiedliwie i mądrze, że Polska znalazła się w szeregu największych Królestw.
Gdy ogłoszono go Królem, miał 100 lat, a zmarł w wieku lat 120 pozostawiając
Syna Siemowita, który przejął po nim władzę, i z którego krwi niemal
nieprzerwanie wywodzili się Królowie Polski aż do czasu panowania Ludwika Króla
Węgier i Polski.
SIEMOWIT
XII Władca Polski
Piast tak spodobał się Polakom
dzięki rozważności i łagodności Panowania, że uznali, iż odmowa Korony jego
Synowi, Siemowitowi, byłaby niesprawiedliwa i ogłosili go Królem w roku 895.
Nie umniejszył on ani o jotę zalet swego ojca, rządził Polską nie tylko bardzo
rozważnie, mądrze i sprawiedliwie, ale także z odwagą, która nie ustępowała w
niczym najdzielniejszym Królom tego Narodu: otóż odniósł on znaczące zwycięstwa
nad Węgrami, Czechami, Kaszubami i Pomorzanami, którzy wkroczyli do Polski z
ogromnymi Wojskami, i uczynił ich poddanymi. Wszystkich tych pięknych czynów
dokonał w ciągu dziesięcioletniego panowania, które powinno było trwać dłużej
dla dobra Polski. Lecz przedwczesna śmierć zabrała go z tego Królestwa, które
mogło jeszcze mieć nadzieję na wiele rozważnych i odważnych czynów tak
wielkiego Władcy. Pozostawił on spokojne Królestwo swemu synowi o imieniu
Leszko, który nastąpił po nim.
LESTEK [LESZEK] IV
XIII Książę Polski
W roku pańskim 902 Lestek IV,
którego Król ojciec opuścił w wieku, gdy nie był jeszcze w stanie panować
samodzielnie, wstąpił na tron. Lecz rządził za pośrednictwem Opiekunów aż do
osiągnięcia wieku, gdy mógł samodzielnie ująć stery Państwa, co nastąpiło gdy
doszedł do lat wymaganych Prawem obowiązującym w kraju. Zachował Królestwo w
takim samym stanie, w jakim przejął je od ojca, utrzymując Polskę w pokoju i
rozkwicie przez 19 lat panowania, po upływie których zmarł *w 921 r.+ w kwiecie
wieku, dowiódłszy, że jest doskonałym naśladowcą zalet swego ojca i jego przodka.
Jego Następcą był syn, Siemomysł.
SIEMOMYSŁ
XIV Książę Polski
Władca ten wstąpił na Tron Polski
w roku 921 na miejsce swego ojca. Jego postępowanie doskonale odpowiadało temu,
jak zachowywali się jego Przodkowie: dorównał im w zaletach, a przewyższył ich
w długości panowania. Nieba, które odmawiały płodności jego małżeostwu, dały mu
ją wreszcie, gdy był już mocno posunięty w latach i obdarzyły go Synem. Radośd
z tego powodu była niepełna, gdyż Syn urodził się niewidomy. Lecz po pewnym
czasie Senatorowie i Szlachta zebrali się na Ceremonię, jaką zwyczajowo
urządzano w Polsce, aby nadawać imię noworodkowi, nazwano go Mieszko. Król
usiadł do stołu wraz z Panami, aby ich ugościł wspaniałą ucztą dopiero wówczas,
gdy powiadomiono go, iż Syn odzyskał wzrok. Aby dowieść tego zadziwiającego
cudu, przyniesiono mu Dziecko, które potoczyło wzrokiem na całe Zgromadzenie.
Król, u którego ten nadzwyczajny cud wzbudził ogromną radość, zapytał Wieszczów
o tę niezwykłą przygodę, a oni odpowiedzieli mu, że cud ten jest pewną
przepowiednią tego, iż pewnego dnia Dziecko rozbłyśnie jak gwiazda oświetlając
całą Polskę, co stało się tak jak przepowiedzieli. Siemomysł rządził długo i
zmarł w 962 roku pozostawiając Polskę w pokoju swemu synowi Mieszkowi.
MIESZKO lub MIECZYSŁAW
Pierwszy z imienia, pierwszy Chrześcijański Władca Polski,
15 Książę Polski
Władca ten, któremu Polska
zawdzięcza wprowadzenie Chrześcijaństwa do Królestwa *w 962 r.+ wypełnił w ten
sposób przepowiednię Wieszczów. I chod Duch, który przemawiał ustami tych fałszywych
Proroków był Duchem kłamstwa, nie sądził że przewiduje prawdę przepowiadając,
że Mieszko będzie Słońcem, które oświetli Polskę, ponieważ w istocie to wielkie
Królestwo za przykładem Władcy otrzymało światło Ewangelii. Będąc jeszcze
poganinem, wziął on siedem żon, w nadziei posiadania dzieci; lecz jako że ich
bezpłodność ciągle zwodziła jego uwagę, popadł w tak głęboką melancholię, że
wydawało się, iż nic nie będzie w stanie go pocieszył. Kilkoro Chrześcijan,
którzy przebywali wówczas przy nim, skorzystało z okazji by obiecał mu
szczęśliwe potomstwo, jeżeli wraz z Poddanymi zechce przyjął Chrześcijaństwo;
wysłuchał ich przychylnie i dał słowo na zmianę wiary, jeżeli otrzyma od Boga
przedmiot swoich najbardziej żarliwych pragnień. Aby do tego doszło, za radą
Chrześcijan pojechał prosid o rękę Księżniczki Czeskiej, córki Bolesława, który
był Królem Czech i który nieludzko
zamordował Świętego Wacława, własnego brata. Bolesław chętnie wyraził zgodę,
pod warunkiem, że Mieszko wraz z Poddanymi przyjmą chrzest. Mieszko przyjął ten
warunek z radością i przyłączył się do sił Jezusa Chrystusa w roku 965. Podczas
ceremonii chrztu zmienił imię z Mieszko na Mieczysław, co w Języku Słowiańskim
oznacza człowieka okrytego chwałą wojskową. Chrzest wraz z całym Narodem
otrzymał dopiero po tym, jak wydał w całym Królestwie edykt, w którym rozkazał
wszystkim Poddanym zniszczył i wrzucił do ognia siódmego dnia marca wszystkich
Bożków i posążki fałszywych Bóstw, które wielbili dotychczas; rozkaz wykonano o
czasie. Przy okazji mowy o zmianie Religii zrobimy małą dygresję na temat
dawnej Religii Polaków, która była następująca: wielbili oni, podobnie jak
wiele Narodów, Stwórców w miejsce Stwórcy, a modły i ofiary kierowali do
Słońca, Księżyca i Wiatru, który nazywali Pogwizd. Oddawali także kult
Jowiszowi, którego nazywali Jessa; Plutonowi, którego zwali Lakton, Ceres,
znanej u nich pod imieniem Nia, której poświęcili słynną Świątynię w Gnieźnie;
Marzannie, która nie była niczym innym jak grecką i rzymską Wenus, a także
Dziewannie, która w języku tego Kraju oznacza Boginię Dianę. Za Bogów uznawali
także Kastora i Polluksa, których nazywali Lel i Polel i których imiona Polacy
zapamiętali do dziś, gdyż podczas uczt przywołują je głośno krzycząc Lel i
Polel. Osoby w każdym wieku i obojga płci miały zwyczaj zbierał się w dni Świąt
poświęconych ich Bogom, spędzając czas na zabawach, hulankach i wszelkiego
rodzaju rozrywkach. Pośród Świąt były dwa świętowane szczególnie uroczyście, a
był to 25 dzieo Marca i Czerwca. Te liczne zgromadzenia w ich języku nazywały
się Stado. Praktykowane są jeszcze zwyczajowo na Rusi i na Litwie w okresie od
Wielkiej Nocy aż do Świętego Jana Chrzciciela, kiedy to kobiety i dziewczęta
zbierają się między sobą, aby tańcząc w kręgu krzycząc głośno Lado, Lado, co
powtarzają wielokrotnie, śpiewając i klaszcząc w dłonie na znak radości. Na
Śląsku, prowincji sąsiadującej z Polską, ludność zbiera się w małych miastach i
wioskach 17 Marca, w dniu, kiedy obalono w Polsce Bałwochwalstwo. Robią Bożka
przedstawiającego kobietę, gromadzą się w grupie na polach i wędrują; kiedy
gromada dociera do najbliższego mostu, zatrzymuje się, aby wrzucić posążek do
rzeki, przepływającej pod mostem.
Po tym jak Mieczysław oczyścił
swoje Królestwo z przesądów i Pogaństwa, chciał, aby cały świat dowiedział się,
że nawrócenie Polaków było szczere i że odczuwają oni prawdziwą żarliwość do
Chrześcijaństwa. Nakazał zatem, aby za każdym razem, gdy Ksiądz czyta Ewangelię
podczas Mszy Świętej, wszyscy uczestnicy, którzy noszą miecz, do połowy wyjęli
go z pochwy, aby pokazać, że są gotowi walczyć aż do śmierci w obronie Praw
Jezusa Chrystusa.
Mieczysław, dając coraz więcej
dowodów swej pobożności, ufundował w swoim Królestwie wiele Kościołów, Parafii
i Biskupstw, aby utrzymać Państwo w rodzącej się wierze Chrześcijańskiej.
Czeska Księżniczka, Dąbrówka, która poślubiając Mieczysława wprowadziła Religię
Chrześcijańską do Polski, zmarła tuż po wydaniu na świat Bolesława, zwanego
Chrobrym. Mieczysław poślubił Judytę, córkę Gejzy, Księcia Węgier, z którą miał
drugiego syna, któremu nadał swoje imię. Wysłał słynne Poselstwo do Papieża
Benedykta VI prosząc go, aby przyznał mu tytuł Króla wraz ze znakami Królestwa,
lecz Papież odmówił podejrzewając, że nie jest on jeszcze wystarczająco umocniony
w wierze w Jezusa Chrystusa. W końcu, po panowaniu przez 37 lat, kiedy to
Mieczysław dołożył wszelkich starań i środków, aby utrwalił Chrześcijaństwo w
swoim Królestwie, zmarł chrześcijańsko w roku 999.
BOLESŁAW
Bolesław
zatem nastąpił po swoim ojcu, Mieszku, ku wielkiemu ukontentowaniu i
zadowoleniu całej Polski. Ponieważ nie tylko jego łagodny i przyjemny sposób
działania, ale także wielkość jego wybitnej i wzniosłej, odwagi godnej tak
wielkiego księcia utrzymywały lud w podziwie i cudownej nadziei co do niego.
Był przy tym mądry, ostrożny i przezorny w działaniach, czyli posiadał
wszystkie cechy, jakich można pożądać, w kimś jeszcze tak młodym. I z pewnością
nie splamił odtąd dobrej opinii, jaką o nim miano, gdyż wsławił i okrył
szlachectwem imię i reputację Polaków, zarówno z uwagi na królewski tytuł,
który zdobył jako pierwszy z nich, jak i dzięki sojuszom zawieranym z
największymi książętami swoich czasów. Również wielkość i doskonałość wielu
wielkich czynów, które szczęśliwie doprowadził do końca, a także dyscyplina,
jaką wprowadził wśród swoich ludzi, tłumaczą to, że poszerzył wzdłuż i w szerz
granice swojego królestwa. Co więcej, wyniósł religię chrześcijańską na szczyty
czci i poważania, a lud dziki i dość surowy doprowadził do łagodniejszego i ludzkiego
sposobu życia. W tym czasie w Pradze, w Czechach, żył biskup Wojciech, którego
obcokrajowcy nazywali Adalbertem, osoba szlachetnego rodu i bardzo świątobliwa.
On to widząc, że jego ciągłe napomnienia i przestrogi, a nawet groźby i
zarzuty, które czasem wplatał w swe słowa, nie wywierały żadnego skutku na
Czechach, upartych i zatwardziałych w swoich grzechach i szalonych przesądach,
udał się wpierw do Rzymu. A stamtąd, za zgodą papieża, wyjechał na Węgry, gdzie
w ciągu roku, za zgodą i przy wsparciu Stefana i jego żony, którzy go
wspierali, dokonał wielkiego wysiłku, by nauczyć Węgrów
naszej wiary. Następnie udał się do Polski, gdzie został zaszczytnie
przyjęty zarówno przez rządzących tym krajem, jak i przez lud, wobec którego
spełnił takie samo zadanie jak na Węgrzech. Jako że zmarł Robert, arcybiskup
gnieźnieński, Wojciech został powołany na jego miejsce, którą to funkcję
przyjął na skutek usilnych błagań księcia, który prosił go, by przyjął tę
funkcję. Lecz wkrótce później, doznawszy kilku objawień, zrezygnował z jej
pełnienia, przekazał ją swojemu bratu Gaudentemu, aby móc iść dalej głosić
słowo boże i siać ziarno wiary. Udał się do Prus, gdzie wykazał się ogromną
cierpliwością i gdzie też doznał wielu cierpień i trudności. A ostatecznie jako
zapłatę, gdy pewnego dnia celebrował przenajświętsze misterium Mszy, został
nieludzko zamordowany przez tę okrutną, barbarzyńską i bezlitosną rasę ludzi,
niedaleko miasta, które potem w języku niemieckim zostało nazwane Fißhausum,
nad brzegiem morza, dwudziestego trzeciego dnia kwietnia roku dziewięćset
dziewięćdziesiątego siódmego. Niedługo później Bolesław wykupił święte ciało z
ich rąk, za dobrą cenę. Męczenników albowiem zwykło się wydawać za srebro i
złoto w ilości równej ich wadze; stało się wówczas, dzięki bardzo wielkiemu
cudowi, że moc boska zechciała się objawić w tym miejscu i ciało położone na
wadze nie ważyło niemal nic. Chcąc oddać męczennikowi honor i cześć, pierwotnie
złożono jego ciało w klasztorze w Trzemesznie, a następnie przeniesiono je do
kościoła w Gnieźnie, gdzie natychmiast jak słońce rozbłysły cuda, zaczęły się nieustannie
dziać za wstawiennictwem tego słynnego męczennika. Ich sława dotarła aż do
cesarza Ottona III, który po powrocie z Italii wyraził życzenie odwiedzenia
jego grobu. Bolesław pragnął podjąć cesarza z hojnością i zaszczytami należnymi
tak wielkiemu władcy, tym bardziej, że zawsze okazywał się on przyjacielem jego
domu. Dlatego też nakazał przede wszystkim pokryć tkaniną całą drogę, którą
miał jechać cesarz i jego dwór (który był liczny), długą co najmniej na trzy
lub cztery mile; drogę nakryto delikatnymi tkaninami wełnianymi we wszystkich
kolorach, które to następnie zostały rozdane według woli Cesarza. Przez kilka
dni dwór był otwarty, a wszyscy obdarowywani, lecz przez trzy ostatnie dni
przepych był większy niż kiedykolwiek przedtem, gdyż po każdym posiłku były
wymieniane naczynia, zarówno z kredensu jak i z kuchni, całe ze złota lub
srebra, a te, które zostały użyte, były ofiarowane w darze: te użyte na stole
cesarskim, otrzymał Cesarz, a te z pozostałych stołów zostały rozdane i
rozdzielone ludziom cesarza, dla których były przeznaczone, i w ten sposób
zmieniano zastawę dwa razy dziennie. Goście tak byli olśnieni, jakby przytłoczeni
takim bogactwem, że nie wiedzieli co powiedzieć. Albowiem rozmaite tkaniny,
ławy i inne sprzęty towarzyszyły zastawie stołowej, jak również stroje, futra,
broń i konie były wmieszane w podarki. Cesarz, nie wiedząc w jaki sposób
odwdzięczyć się za taką hojność, przyznał Bolesławowi miano i tytuł królewski.
Uczyniwszy to nazwał go swoim towarzyszem i sojusznikiem swego cesarstwa,
zwolnił go ze wszelkich kontrybucji, praw, obowiązków, hołdów i składania
wyrazów uznania, do jakich on sam i jego następcy mogliby zostać wezwani wobec
cesarza. Z wielką ceremonią i dostojeństwem, w obecności wszystkich, włożył mu
na głowę koronę cesarską pragnąc, aby wszyscy następcy tronu w Królestwie
Polskim korzystali z takich samych zaszczytów, przywilejów i władzy. Stąd królowie
Polski noszą koronę zamkniętą u góry jabłkiem oraz posługują się innymi
insygniami i znakami cesarstwa. Na ten przykład chodząc mieli zwyczaj kazać
nieść przed sobą nagi miecz. Odtąd jest to oddzielna godność, nazywana
port-épée: giermek nosił miecz w pochwie zawieszonej na szarfie przytroczonej
do pasa (poprawna pisownia porte-epee, do sam pedent, do którego była
przytroczona była pochwa z mieczem tak powstała u nas funkcja MIECZNIKA).
Ponadto Cesarz podarował Bolesławowi jeden z gwoździ, którymi został przybity
do krzyża nasz błogosławiony Zbawiciel, a także włócznię św. Maurycego, które
do dziś znajdują się w krakowskiej katedrze, wiedząc doskonale, że nie mógłby
zrobić mu lepszego prezentu niż te cenne relikwie. W zamian za nie Cesarz
wyjechał z ramieniem św. Wojciecha, o którym mówi się, że zostało następnie
przeniesione do Rzymu, do kościoła św. Bartłomieja na wyspie. Miało to miejsce
w roku 1001.
Bolesław,
ustanowiony w ten sposób Królem Polski, wdał się w wojnę z innym Bolesławem,
księciem Czech, z powodu napaści i szkód, które ten ciągle powodował w krajach,
zabierając mu mnóstwo miast i zamków, częściowo siłą, a częściowo układami. Tym
samym podporządkował sobie Morawy, a w roku 1008 pokonał w walce Jarosława,
księcia Rusi, i przejął Kijów, jedno z najbardziej znanych miast w tym czasie,
które to następnie oddał w ręce księcia Świętopełka, brata Jarosława, uprzednio
wygnanego z miasta; miasto nie doznało żadnego innego nieszczęścia i szkody, oprócz tego co Bolesław zabrał z
niego tylko pieniądze odnalezione jako własność księcia, które rozdał swoim
żołnierzom zamiast łupów i rabunków, na które liczyli. Wracając Bolesław był
ścigany przez Jarosława, który na powrót zebrał ogromną i potężną armię, aż do
rzeki Bug, gdzie miała miejsce bitwa jeszcze większa i bardziej okrutna niż za
pierwszym razem. Jednakże dzięki wysiłkom i dzielności króla oraz śmiałości i
oddaniu Polaków, Rusini zostali pobici i zmuszeni do odwrotu, a poległych w
rzezi było tak wielu, że jeszcze przez kilka dni wody rzeki miały kolor krwi.
Król, okryty chwałą triumfów i zwycięstwa, powrócił do Polski, gdzie wypełnił
swoje ślubowanie, wybudował kilka kościołów, a kościół w Gnieźnie bogato
wyposażył i ozdobił. Sowicie wynagrodził także wszystkich tych, którzy wykazali
się podczas wojny, zarówno możnych panów, jak i prostych wojów, nie pomijając
nikogo. Wówczas to otrzymał przydomek Chrobry, co znaczy dzielny i odważny, a
nazwali go tak Rusini doceniając jego prawość i bohaterstwo. Wzniósł ponadto
klasztor w Sieciechowie, w okręgu sandomierskim, któremu Sieciech, palatyn
krakowski i wielki marszałek królestwa, z domu Topór, przeznaczył część swoich
dochodów i odtąd miejscowość ta nosi jego imię. Król przeniósł mnichów jeszcze
przed wojną z Rusią do innego miejsca, na górę Łysiec [Lisecien] , która na to
miano, jako znaczy łysa, na wielką prośbę Emeryka, syna króla Węgier Stefana,
księcia znanego ze świątobliwego i cnotliwego życia, który wraz ze swoim godnym
pożałowania krewnym Bolesławem schronił się w Polsce (brzmi to dziwnie i sprzecznie
z wiedza historyczną ) , kraju swojego krewnego Bolesława. Emeryk podarował
temu klasztorowi fragment Świętego Krzyża, ofiarowanego przez cesarza
Konstantynopola jego ojcu, który zawsze nosił na szyi z wielkim honorem i
czcią, jako niezawodny amulet chroniący przed złem i niebezpieczeństwem.
W
tych czasach oraz trochę przed wojną z Rusią, było sześciu ludzi wiodących
niezwykle oddane i surowe życie w pustelniach i samotniach wielkiej Polski, w
miejscu, gdzie obecnie znajduje się miasto Kazimierz. Pięciu z nich: Mateusz,
Benedykt, Jan, Krystyn i Izaak, zostało zamordowanych przez bandytów, a szósty,
którego wówczas z nimi nie było, zmarł wkrótce później naturalną śmiercią.
Powodem napadu było złoto i srebro, które Bolesław przekazał eremitom na ozdobienie
ich kaplicy. Nieszczęśnicy (tzn bandyci ) nie wiedzieli jednak, że bogactwa te
zostały wcześniej odesłane przez ich współbrata Barnabę. Rzeczą pewną jest, że
po tym, jak Ci biedni męczennicy zostali wyrżnięci, mordercy chcieli podpalić
ich pustelnię i cele, co im się nie udało, a kiedy chcieli zbiec, błądzili po
lesie w tę i z powrotem nie mogąc znaleźć wyjścia, i tak zostali napotkani i
schwytani przez wojów Bolesława, wysłanych przez niego w pościg, a którzy doprowadzili ich do grobu świętych
osób, gdzie zostali skrępowani i przywiązani. Miano ich pozostawić w lesie,
gdzie mieli za karę zginąć śmiercią głodową. Jednakże skruszeni, prosząc o
wstawiennictwo bożego miłosierdzia i zanosząc modły do tych, których pozbawili
życia, zostali cudownie uwolnieni. Zaiste widok miejsca pobytu tych biednych
eremitów w Polsce, do której wiara dopiero co zaczęła napływać i zapuszczać
korzenie, jego położenie i uporządkowanie i sposób, w jaki zbudowano i
uporządkowano ich małe cele, były godne podziwu i mogły skłonić do pobożności
każde wrażliwe i czułe serce. Były tam albowiem cztery kwadratowe budynki,
które służyły im za schronienie, a piąty, przeznaczony do sprawowania obrzędów
i głoszenia słowa bożego ludowi, mieścił się w środku i był tak zbudowany, aby
każdy kto potrzebował kontemplacji mógł z łatwością zauważyć w jego formie
podobieństwo do pięciu ran Zbawiciela. Kościół w Poznaniu został ozdobiony i
wzbogacony relikwiami błogosławionych męczenników, których uroczyste święto
jest obchodzone dzień po święcie św. Marcina pod nazwą święta pięciu polskich
braci męczenników, jak też dzieje się w całej diecezji gnieźnieńskiej.
Po
szczęśliwym zakończeniu wojny z Rusią, Bolesław nie chcąc, by nadmiar
odpoczynku i lenistwa uśpiły jego ludzi, a także chcąc utrwalić swój autorytet
zdobyty w przeszłości, poprowadził swoje wojska do Saksonii. Jako że nikt nie
stawił mu tam czoła (gdyż wszyscy schronili się w lasach i niedostępnych,
bagnistych terenach), zniszczył cały kraj podobnie do gwałtownego potoku, który
wystąpił z brzegów i zalał równiny i wioski. I tak Magdeburgia, Miśnia, Hilden,
Meckelburg i wiele innych miast zostało przez niego obrócone w ruinę i zrównane
z ziemią, wraz z okolicznymi terenami, aż do rzek Łaby i Soławy. Następnie
powrócił do Polski, gdzie po krótkim odpoczynku udał się na drugą wyprawę do
Prus, aby pomścić i ukarać ich za okrucieństwo, jakiego dopuścili się na św.
Wojciechu, a przy okazji włączyć ten lud do swojej korony. Podążając w kierunku
Chełmna, które były mu podległe, jak tylko wkroczył w granice Prus rozpoczął
rabować, palić i niszczyć wszystko, co napotkał na swej drodze. Gdy podbił
fortece Radzyn, Romowe i Bałga, które splądrował i spalił wraz z okolicznymi
wioskami, wskutek czego Prusowie przybyli
prosząc o litość, którą otrzymali pod warunkiem, że odtąd będą płacić
kontrybucję. Jednakże w Prusach pozostawiono ludzi, aby zapewnić spokój oraz
nauczanie o wierze. Wracając w chwale zwycięstwa Bolesław wbił żelazny słup na
rzece Osa, w pobliżu Rogóźna, gdzie powstała wieś nosząca nazwę Słup. Po tych
czynach odpoczywał przez dwa lata, w tym czasie wydając wiele pożytecznych
rozkazów dotyczących zarówno wiary, jak i sprawiedliwości i polityki królestwa
oraz spraw dotyczących pokoju i wojny. Lecz tymczasem Jarosław, książę Rusi,
przerwał mu odpoczynek, gdyż zebrał nowe siły i rzucił je na wojnę przeciw
niemu. Gdy tylko do Bolesława dotarły o tym nowiny, zarówno z powtarzanych
powszechnie plotek, jak i z listów z ostrzeżeniami od dowódców wojsk, które strzegły
granic, wyprawił się przeciwko Jarosławowi, który ze swej strony zgromadził
liczne i potężne siły, aby uderzyć na Polskę, gdyby tylko mu na to pozwolono. I
tak dwie armie spotkały się w pobliżu rzeki Bug, chociaż Bolesław rozważał, by
nie wdawać się w walkę tego dnia z uwagi na szacunek, jakim darzył dzień święty
niedzielę. Jednakże jak to najczęściej się zdarza, i tak fortuna jest tym, co
może wszystko w kolejach wojny, tak że spraw bardzo błahych i małego znaczenia
wynikają wielkie zmiany i przewroty, tocząc się inaczej niż przewidywano lub
ustalono. Zdarzyło się wówczas, że trwała jakaś, nie wiadomo jaka, kłótnia
pomiędzy paziami i furmanami pojącymi swe konie po obu stronach rzeki
oddzielającej dwa obozy. Nagle rozgorzała potyczka po obu stronach rzeki,
niektórzy walczyli na odległość wypuszczając strzały i włócznie, a inni,
bardziej śmiali i odważni, zbliżali się na odległość ręki wchodząc nawet do
wody; z czego wynikła bitwa. Jako że Polacy bardzo szybko ustawili się w szyku i podporządkowali się
rozkazom, przekroczyli rzekę zbliżając się do Rusinów, którzy ostatecznie po
długiej, okrutnej i niebezpiecznej walce postanowili opuścić pole. Ich dowódca
wręcz zbiegł jako pierwszy, a wszyscy pozostali za nim. Wielu ludzi zabito, a
Bolesław postanowił darować życie tym, którzy chcieli się poddać. Nie narzucił
ciężkich warunków poza zwyczajną i niedużą kontrybucją. Uwolnił także
wszystkich, którzy zostali pojmani tego dnia oraz w poprzedniej wojnie.
Zdarzyło się to w roku 1018, jak pisze historyk Długosz.
W
ten sposób pokój został ustanowiony i zapewniony ze wszystkich stron, a granice
królestwa rozszerzyły się, ku chwale, honorowi i uznaniu Bolesława i Polaków.
Bolesław pragnął poświęcić resztę swoich dni na zarządzanie sprawami królestwa.
Do tego celu powołał dwunastu senatorów, których wybrał spośród ludzi
uczciwych, najpotężniejszych i najbardziej uznanych ze wszystkich części
Polski. Z nimi dokonywał sądów podczas procesów, dając pieniądze na wyżywienie
dla najuboższych, których nie stać było na utrzymanie w oczekiwaniu na
sprawiedliwość. Kazał rozdawać pieniądze ubogim, a tym, którzy nie umieli sami
bronić się w swojej sprawie, przydzielał adwokatów i udzielał porady , a za
wszystko to płacił z własnej kiesy. Choć król był tak hojny i dobrze usposobiony,
był też niezwykle srogi i surowy dla tych, którzy hańbili lub niszczyli święte
miejsca, krzywdzili lub znieważali kościół, bo miał dla niego szczególne
względy. Kościół został na stałe zwolniony z wszelkich opłat, pańszczyzny,
opłat, kontrybucji, danin i podatków, gdyż król bardzo poważał nie tylko
biskupów i prałatów, ale także zwykłych księży i szczególnie pragnął, aby za
jego przykładem wszyscy darzyli ich szacunkiem. Nigdy nie siadał w obecności
biskupa, nawet jeżeli ten go do tego zachęcał. Ponadto odwiedzał wszystkie
miejscowości i fortece, aby zbadać zarządzanie nimi przez tych, którym to
powierzono i przemocy wobec podległych im ludzi oraz czy wszystko było w
należytym porządku i bezpieczeństwie. Zwykle powtarzał, że woli zadowolić się
kawałkiem chleba i widzieć swoich poddanych swobodnych, odpoczywających i
spokojnych, niż żyć w bogactwie i przepychu krzywdząc przy tym najsłabszych.
Nie przywiązywał wagi do pieniędzy, za to chętnie używał ich do szerzenia i
honorowania wiary chrześcijańskiej, przeznaczał na utrzymanie kościołów, na
poprawę wspólnego dobra i wygody oraz na wynagradzanie ludzi, którzy zasłużyli
się czymś dobrym. Jako że czuł się już dość staro i odczuwał ciężar wykonanej
pracy, wyznaczył na swego następcę do królewskiej korony swego syna Mieszka, ku
wielkiej radości i zadowoleniu wszystkich, pouczając go i przestrzegając, żeby
nade wszystko stawiał cześć dla Boga i jego nakazów, a następnie cnotę,
sprawiedliwość, łagodność i łaskawość dla każdego człowieka, a także zawsze
okazywał szacunek i cześć senatorom, gdyż oni będą go wspierać i doradzać mu w
każdej sprawie, więc powinien ich traktować tak, jak on sam to czynił. A przede
wszystkim, aby starał się, by lud go kochał, a nie bał się go: pierwsze to powinność
ojca, a drugie tyrana. Radził też unikać lenistwa i rozkoszy, jak
najgroźniejszej zarazy. Czując, że zbliża się jego koniec, poprosił w wielkiej
skrusze serca i pokorze o najświętszy sakrament. Gdy tylko go otrzymał, oddał
swoją duszę Bogu, w roku 1025, przeżywszy 58 lat i po 25 latach rządów. Jego
ciało zostało złożone, zgodnie z życzeniem, bez wielkiej ceremonii, w Poznaniu,
ale całe królestwo opłakiwało go przez okrągły rok – w tym czasie nie urządzono
żadnego bankietu, balu, tańców, przyjęcia ani innych rozrywek. Tyle może
dokonać cnota, dobre usposobienie i dobre rządy władcy wobec jego poddanych.
Co my tutaj mamy:
- Rada Wieszczów nakazała namalować na Chorągwiach srebrnego Orła z rozpostartymi skrzydłami, który to znak wybrał na Godło, odtąd będące godłem Królestwa Polskiego.
Ślady naszego godła w postaci orła był już nam znany wcześniej, zaś na zjeździe w Gnieźnie doprecyzowano tylko podział pomiędzy Królestwem Słowian, Gotów i Wandali, bo taki nosił tytuł nasz władca i tak nazywało się nasze Królestwo.
- Król Danii, cierpiąc z konieczności poddania się Polsce, postanowił zrzucić jarzmo niewoli i w tym celu zawarł przeciw Polsce Ligę ze Szwedami i ludnością Holsztynu: jednak Liga była daleka od sukcesu, dla jakiego została zawiązana, i okazała się jeszcze bardziej zgubna niż pierwsza wojna z Polakami, ponieważ Król umarł z żalu widząc swoją Armię całkowicie pokonaną przez ten waleczny Lud w prowincji Skania. Zwycięstwo to otworzyło Wizymirowi drogę do podboju większej części Królestwa Danii. Książę ten, który dokonał tak wiele niezapomnianych wyczynów ku chwale Narodu Polskiego, zmarł bezpotomnie.
Ciekaw jestem czy możemy to połączyć z tymi wykopaliskami?
https://www.cambridge.org/core/services/aop-cambridge-core/content/view/EC869F4BE5A4B8C6F5125A1071687549/S0003598X00067880a.pdf/who_was_in_harold_bluetooths_army_strontium_isotope_investigation_of_the_cemetery_at_the_viking_age_fortress_at_trelleborg_denmark.pdf
https://www.cambridge.org/core/journals/antiquity/article/who-was-in-harold-bluetooths-army-strontium-isotope-investigation-of-the-cemetery-at-the-viking-age-fortress-at-trelleborg-denmark/EC869F4BE5A4B8C6F5125A1071687549
- Przy okazji mowy o zmianie Religii zrobimy małą dygresję na temat dawnej Religii Polaków, która była następująca: wielbili oni, podobnie jak wiele Narodów, Stwórców w miejsce Stwórcy, a modły i ofiary kierowali do Słońca, Księżyca i Wiatru, który nazywali Pogwizd. Oddawali także kult Jowiszowi, którego nazywali Jessa; Plutonowi, którego zwali Lakton, Ceres, znanej u nich pod imieniem Nia, której poświęcili słynną Świątynię w Gnieźnie; Marzannie, która nie była niczym innym jak grecką i rzymską Wenus, a także Dziewannie, która w języku tego Kraju oznacza Boginię Dianę. Za Bogów uznawali także Kastora i Polluksa, których nazywali Lel i Polel i których imiona Polacy zapamiętali do dziś, gdyż podczas uczt przywołują je głośno krzycząc Lel i Polel. Osoby w każdym wieku i obojga płci miały zwyczaj zbierał się w dni Świąt poświęconych ich Bogom, spędzając czas na zabawach, hulankach i wszelkiego rodzaju rozrywkach. Pośród Świąt były dwa świętowane szczególnie uroczyście, a był to 25 dzieo Marca i Czerwca. Te liczne zgromadzenia w ich języku nazywały się Stado. Praktykowane są jeszcze zwyczajowo na Rusi i na Litwie w okresie od Wielkiej Nocy aż do Świętego Jana Chrzciciela, kiedy to kobiety i dziewczęta zbierają się między sobą, aby tańcząc w kręgu krzycząc głośno Lado, Lado, co powtarzają wielokrotnie, śpiewając i klaszcząc w dłonie na znak radości. Na Śląsku, prowincji sąsiadującej z Polską, ludność zbiera się w małych miastach i wioskach 17 Marca, w dniu, kiedy obalono w Polsce Bałwochwalstwo. Robią Bożka przedstawiającego kobietę, gromadzą się w grupie na polach i wędrują; kiedy gromada dociera do najbliższego mostu, zatrzymuje się, aby wrzucić posążek do rzeki, przepływającej pod mostem.
Nasi przodkowie posługiwali się kalendarzem księżycowym. Może nie wiedzieli aż tyle ile wiemy dziś, ale cykle były znane.
Teraz możemy zobaczyć manipulacje kościoła w sprawie katedry w Gnieźnie.
Jak jest:
Według pewnych hipotez, pod koniec IX w. na terenie podgrodzia powstał najstarszy kościół, zbudowany zapewne na planie prostokąta. W podziemiach obecnej katedry zachowały się relikty świątyń powstałych w X i XI w. w formach przedromańskich. Nie pozwalają one na jednoznaczne określenie kształtu pierwszej czy też kolejnych najstarszych budowli.
https://regionwielkopolska.pl/katalog-obiektow/bazylika-prymasowska-wniebowziecia-nmp-i-sw-wojciecha-w-gnieznie.html
Jak było mamy napisane powyżej . mamy archeologów, którzy biegają z pędzelkami małymi miotełkami podczas wykopalisk. Najpierw to się trzeba czytać nauczyć Szanowni Państwo. Jak ich przekaz tak wygląda o tak podstawowych rzeczach, to o kurhanach nie mamy o czym mówić.
- Z wielką ceremonią i dostojeństwem, w obecności wszystkich, włożył mu na głowę koronę cesarską pragnąc, aby wszyscy następcy tronu w Królestwie Polskim korzystali z takich samych zaszczytów, przywilejów i władzy. Stąd królowie Polski noszą koronę zamkniętą u góry jabłkiem oraz posługują się innymi insygniami i znakami cesarstwa. Na ten przykład chodząc mieli zwyczaj kazać nieść przed sobą nagi miecz. Odtąd jest to oddzielna godność, nazywana port-épée: giermek nosił miecz w pochwie zawieszonej na szarfie przytroczonej do pasa (poprawna pisownia porte-epee, do sam pedent, do którego była przytroczona była pochwa z mieczem tak powstała u nas funkcja MIECZNIKA)
Tutaj spróbujmy w sposób prosty pokazać jaką mamy obecnie koronę i jaka powinna być.
Dziś nasze godło wygląda tak;
Jak powinno wyglądać, pobawmy się trochę na godle naszych chłopców z powstania wielkopolskiego.
Stąd królowie Polski noszą koronę zamkniętą u góry jabłkiem oraz posługują się innymi insygniami i znakami cesarstwa
Są pewnie jeszcze dodatki, które powinny być ale wystarczy zapamiętać, że korona powinna być zamknięta i godło musi zawierać dodatkowe insygnia i znaki suwerenności. Jak jest sam czytelniku widzisz.
A ja sobie dodałem jeszcze swarożycę dla podkreślenia naszej przeszłości
l ub
Manipulacje mamy nie tylko w godle, likwidując oznaki suwerenności, fałszowanie kronik dla naszych historyków robiąc odpisy od orginałów i cała ta nasza kadra historyków jakoś się nie domyśliła. Trudno się dziwić skoro na uniwersytetach uczą nieuki, nieuków uczą tumany, a tumanów prowadzą agenci.
Jacy pewnie można spytać ? Weźmy dla przykładu pobyt Polaków w Moskwie w XVI w.
Polaków uczą, że zdobyliśmy Moskwę, a Rosjan, że Polaków wypędzono. Zapomnieliśmy jednak o Londynie.
Ciągle mi nie dawało pozostające opisy pożarów i zamieszek w Moskwie. Nabrano Rosjan i Polaków.
W momencie kiedy otwarto bramy Moskwy i wcześniej kupcy moskiewscy schronili się w siedzibie Kompani Moskiewskiej niedaleko Kremla. Siedziba tej kampani to tak naprawdę był budynek umocniony murami, który nazywany był twierdzą.
Przy końcu Wielkiej Smuty angielski król Jakub pod wpływem Kompanii Moskiewskiej rozważał zajęcie wielkiej części Rosji. W 1611 roku najemnik szkocki James Hill napisał do Lorda Salisbury, że taki nabytek byłby tysiąc razy zyskowniejszy dla Anglii niż Wirginia.
Propozycja w tej sprawie została naszkicowana jak się zdaje w 1612 r. Zaczyna się od stwierdzenia, że bezpieczeństwo i bogactwo wyspy zależy głównie od jej statków.. Wszystko, co wspomaga żeglugę i wynikający z niej handel jest właściwe. W porozumieniu z sir Thomasem Smithem, gubernatorem Kompanii Moskiewskiej i byłym posłem do Moskwy, powstał plan zajęcia północnej części ziem rosyjskich.
Drogą negocjacji dyplomatycznych można by doprowadzić do takiego traktatu, który mógłby włożyć w ręce angielskich kompanii tak wiele skarbów i dóbr, że pokryłyby koszt uzbrojenia i dowiezienia takiej liczby ludzi, jakiej by tylko zażądali. Mówiło się o wysłaniu królewskiego syna Karola, póżniejszego Karola I, jako kandydata na stanowisko cara lub przynajmniej protektora północnej Rosji.
I teraz jak zestawimy fakty pożar, opłacona czerń zostaje ukierunkowana na Polaków, angole upiekli dwie pieczenie na jednym ogniu. W interesie Anglii zostaje wszystko ukierunowane na Polaków i katolików, co powoduje zwrócenie się Rosjan do Kompanii o kasę na broń i zaciąg, a w zamian dostają to co chcą, czyli monopol i korzystne traktaty handlowe. Nieźle pomyślane i zagadka rozwiązana.
- Czy zestawiano nasze kroniki z innymi sam widzisz czytelniku, że wszystko można trzeba tylko chcieć.
Bierzemy dla przykładu fragment ze strony https://vandalskaslavia.home.blog/
Czytamy Mavro Orbiniego cz. 3 – „Sławianie różnią się od Vandali tylko imieniem”
Część 2 była 16 lutego a więc miesiąc temu, pisałem że co 2 tygodnie będę puszczał kolejną część ale jednak raz na miesiąc wydaje mi się lepszą opcją aby Don Mavro Orbini się poprostu „nie przejadł”, Orbini fascynuje, podaje zagadkowe źródła których nie obejmuje wyszukiwarka Google, do tej pory nie mam pojecia kim jest Karl Vagriysky na którego Don Mavro powołuje się często, a dziś duży wątek Lecha i Cecha, oraz nadbałtyckich Wendów, zapraszam do lektury
Chorwat o imieniu Čech. , szlachetny i bardzo szanowany mąż, przypadkowo lub umyślnie zabił jednego z własnych towarzyszy, również męża bardzo szanowanego. Skazany za to i wezwany na dwór, nie chciał stawić się w Sądzie, za co jego przeciwnicy poddawali go codziennym prześladowaniom. W związku z tym znaczna część Chorwatów chwyciła za broń, aby wspierać Čecha.
Ten ostatni, widząc wściekłość ludzi, nie czekał na kłopoty i za radą swoich przyjaciół, wyszedł z wyprzedzeniem, decydując się szukać w zamian za dom swego ojca – nowego, który mógłby stać się dla niego bezpieczną przystanią i wygodną rezydencją. Wraz z nim udał się jego brat Lakh (Lech) wraz z rodziną, przyjaciółmi, sługami i dużą liczbą innych osób. Wyruszyli ścieżką prowadzącą przez Valerię, położoną między Dunajem a Sawą, która w tym czasie była zdominowana przez Chorwatów, do Górnej Panonii, obok Morawian.
Doszli na Morawy i okazało się, że większość Saksonii była w mocy Sławian, więc osiedlili się tam na jakiś czas. Morawianie, poznając powód ich wędrówki, nauczyli ich, jak postępować. Powiedzieli im, że niedaleko leży kraj zwany Germanią, a jej część zwana Czechy ale teraz jest opuszczony i wyludniony z wyjątkiem niewielkiej liczby Vandali i ich współplemieńców, którzy żyją tam w swoich chatach. Ten kraj, powiedział, może być odpowiedni dla nich do życia.
Czech chętnie przyjął tę ofertę, tym bardziej, że był w takiej sytuacji, że nie musiał wybierać. Po raz kolejny wyruszył, pokojowo, nie obrażając nikogo, przeszedł przez grzbiet Gór Hercinskich i zszedł do Czech. I dokądkolwiek się udał, był przekonany o słuszności tego, co mu powiedziano: że Czechy były nieuprawiane, opuszczone, a stado owiec i krów było bardziej odpowiedzialne niż ludzie, których było niewiele w porównaniu z obfitością bydła.
Ludzie, których spotkali, byli zwyczajni, nosili długie włosy i zajmowali się pasterstwem. Początkowo, gdy zobaczyli ludzi Cecha, przestraszyli się, ale gdy dowiedzieli się, że ci z tego samego plemienia przyszli jako przyjaciele, zaczęli ich witać, otwierając ramiona i przynosząc im prezenty, które przynosili przyjaciołom, a mianowicie mleko, ser i mięso, także dali im przewodnika, aby poprowadził ich do Dolnych Czech.
Osiągnąwszy szczyt górujący nad Łabą i Wełtawą, który miejscowi nazywają zamek (Rzip), co oznacza „widok”, otwierając widok na rozległe otoczenie, Czech wspiął się na górę i rozglądając się i podziwiając niebo i zdrowe powietrze, żyzna gleba, lasy i gaje, bardzo odpowiednie do wypasu, przejrzyste strumienie i rzeki obfitujące w ryby, nie mogły powstrzymać radości, która go porwała, podniósł ręce do nieba i zaczął dziękować bogom za okazane mu miłosierdzie.
Potem zabił wcześniej przygotowane ofiary, które było zwyczajowe dla tego ludu, aby uczynić radość swym bogom, i schodząc z góry, podzielił się swoją radością z towarzyszami, mówiąc im, że ich długie i zamglone wędrówki się skończyły i nakazując im budowanie domów i uprawianie pola, aby nie być zmuszonym do życia tylko owocami polowania i jedzą tylko mięso jak zwierzęta. Chorwaci byli uzdolnieni w budowie domów i uprawianiu pól, więc każdy z nich chętnie złożył taki ślub.
Kiedy liczba mieszkańców tych miejsc znacznie się zwiększyła z powodu napływu zarówno Vandalów, jak i Dalmatów, którzy przybyli do Czech jako odległego miejsca, w którym nie było zamieszek i nieustannych wojen, Lakh, który również chciał zostać założycielem nowych ludzi i nowego królestwa, przybył do do jego brata Cecha z prośbą o pozwolenie mu pójścia z każdym, kto chce iść za nim, w poszukiwaniu nowych ziem i miejsca zamieszkania. Jeśli ich nie znajdą nic ciekawego, obiecał wrócić do niego.
Po uzyskaniu zgody brata, przeszedł przez góry na północ i dotarł na ziemie, które obecnie posiadają Ślązacy, część Polaków. Nie osiągając w swoich intencjach nic gorszego niż jego brat Cech, zaludnił te ziemie nowymi mieszkańcami, traktując ich z całą możliwą skromnością, nie wykazując arogancji, podobnie jak jego brat Cech. Z tego powodu obydwaj byli uwieczniani przez swoich ludzi, ponieważ do dziś pamiętając o ich pochodzeniu, Czesi od Cecha nazywają się Czechami, a Polacy od Lakha są Lachami.
🤣🤣🤣🤣
OdpowiedzUsuń