niedziela, 24 marca 2024

Ludobójstwo na Polakach, Zbrodnia w Brzostowicy Małej

 Kochany Wnuczku!

 

„Kto rządzi teraźniejszością, rządzi przeszłością, Kto rządzi przeszłością decyduje o przyszłości” G.Orwell

 

Ta stara maksima jest prawdziwa w stu procentach. Od ponad 200 lat historię ludu nad Wisłą piszą obcokrajowcy. A to urzędnicy byłych uniwersytetów we Lwowie, czy Krakowie, podlegający Wiedniowi, a to urzędnicy Generalnej Guberni, a to wydmuszki przywiezione ze wschodu po 1944 roku.

 

Chyba nikt nie jest tak naiwny, aby sądzić, że opłacany przez Wiedeń profesor we Lwowie, czy Krakowie, napisałby coś niezgodnego z polityką zaborcy. Proszę sobie przypomnieć stan wojenny 1982 i te artykuły pisane przez „wybitnych” historyków tamtego okresu. No niech by który śmiał napisać prawdę o życiorysie genseków, czy „bratniej” okupacji. Za głupią ulotkę można było iść do więzienia na parę lat.

 

Nie po to gensek Gierek pod pretekstem reformy oświaty zlikwidował historię dla 80% społeczeństwa w 1974 roku, aby utrwalać wiedzę.  Nie po to gensek Jaruzelski alias Wolski alias Margulis alias Słuckin rozdał tylko w pierwszym roku stanu wojennego 1320 nominacji profesorskich. Wiadomo, że ludek bez świadomości historycznej, już po jednym, najwyżej dwóch pokoleniach, zostaje sprowadzony do miski i pracy.

 

Prace żadnego z historyków, starających się wypełnić białe karty, nie znajdują się w podręcznikach szkolnych, choćby prace dr Leszka Szcześniaka. Zresztą, co ciekawe, a będące dowodem wprost na zakłamanie i ręczne sterowanie oświatą, większość białych plam opisują ludzie niezatrudnieni na oficjalnych uczelniach, jak na przykład piszący o Polskim Podziemiu Leszek Żebrowski.

 

http://www.katolickie.media.pl/polecane/publikacje-polecane/5923-mordowali-bezbronnych-trauma-kresowa

 

Do podręczników szkolnych zamiast historii, czy nauki o człowieku, wtłoczono pseudo przedmioty, takie jak seksuologia, czy nauka o Unii, zwanej Europejską.

 

Wracając do historii. Od 1945 roku słyszymy o pojęciu "ludobójstwo", stworzonym na potrzeby zbrodni niemieckich w czasie II wojny Światowej. Według definicji, ludobójstwo jest zbrodnią przeciwko ludzkości, obejmującą całkowite, lub częściowe wyniszczenie narodów, grup etnicznych, religijnych. Wyniszczenie może się odbywać zarówno poprzez fizyczną likwidację tych grup, jak i poprzez tzw. kontrolę urodzin, przymusowe odbieranie dzieci, czy stwarzanie warunków życia obliczonych na fizyczną likwidację, poprzez zmniejszenie racji żywnościowych, zatruwanie wód, czy braki leków.

 

Do języka prawnego termin ludobójstwa wszedł za sprawą Konwencji ONZ  w sprawie Zapobiegania i Karania Zbrodni Ludobójstwa, podpisanej 9 grudnia 1948 roku.

 

W encyklopediach, czy Wikipedii, znajdujemy mnóstwo przykładów ludobójstwa na świecie.  A to gdzieś tam w Afryce, Somalii, Rwandzie, a to ludobójstwo Niemców na Żydach, a to ludobójstwo Indian etc.

 

Nie znajdujemy natomiast praktycznie żadnych informacji na temat popełnienia zbrodni przeciwko ludzkości na Polakach. A przecież w tym samym czasie, kiedy mordowano Indian północno-amerykańskich, w podobny sposób zorganizowane przez Moskwicin bandy mordowały Polaków na Kresach.

 

Pierwszym  historycznie udokumentowanym ludobójstwem w XVIII wieku była tzw. Koliszczyzna. W chwili,  kiedy to wywiad angielski doprowadził do powstania tzw. Konfederacji Barskiej w 1768 roku, Moskwicin stworzył i uzbroił bandy chłopskie, które wymordowały ponad 200 000 ówczesnych mieszkańców tych terenów. Biorąc pod uwagę dzisiejszą gęstość zaludnienia, byłoby to od kilkunastu do kilkudziesięciu milionów ludzi [od 15 do 30 milionów]. Bandy te „czyściły” teren pod przyszłe rozbiory. Nie zapominajmy, że zaraz po upadku Konfederacji, tereny te zajął Moskwicin, w ciągu paru tygodni likwidując bandy.

 

          Jeszcze mniej znaną zbrodnią przeciwko ludzkości, także przeprowadzoną w czasie zaborów, była sprawa tzw. rabacji, czyli mordów galicyjskich Szeli. Przypomnijmy, że traktat Wersalski powołał do życia tzw. Wolne, Niezawisłe Miasto Kraków, inaczej zwane Rzeczpospolitą Krakowską, o powierzchni ponad 1100 km2, ze 100 000 ludności. Teren ten był autonomiczny, co bardzo nie podobało się Wiedniowi. Wiedeń więc zorganizował przez swojego starostę tzw. bunty chłopskie, płacąc za każdego zabitego szlachcica po 10 talarów,  a za żywego przyprowadzonego do ratusza tylko pięć . Zrozumiałym jest więc, że rozpijane przez karczmarzy żydowskich [praktycznie wszystkie karczmy w Małopolsce były w rękach żydowskich] bandy chłopskie, jeszcze na dziedzińcu ratusza mordowały przyprowadzanych właścicieli ziemskich.

 

„Dziwnym trafem", żaden policjant austriacki nie przeszkadzał w tych mordach. Także żaden dowódca wojskowy nie próbował nawet ukrócić tych zbrodni, spokojnie przez te kilka tygodni siedząc na kwaterach. Szacuje się, że pan starosta wypłacił z kasy rządowej ponad 50 000 talarów mordercom i nikt go za to nie ukarał.

 

A szef tych band, niejaki Szela, otrzymał majątek na Mołdawii. Celem wywołanych rozruchów była likwidacja Rzeczypospolitej Krakowskiej. Co się udało w 100% i to w dodatku tanim kosztem.

 

Celem dodatkowym była likwidacja ziemian. Powstałe potem na tych terenach warunki doskonale opisuje Maria Rodziewiczówna. Miejsce wymordowanych Polaków zajęli tzw. hrabiowie galicyjscy, czyli głównie przybysze dysponujący ruchomym majątkiem. Potem przez następne dwa pokolenia tworzyli oni „historię” Polski na uniwersytetach cesarskich, jakimi były zarówno uniwersytet Lwowski, jak i Krakowski, który zmienił nazwę  na Jagielloński. Zmiana nazwy była podyktowana chęcią podlizania się cesarzowi, pra - pra - pra - pra wnukowi Jagiellonów.

 

Podobnie Raport hr Berga, jedyny dokument o Powstaniach w zaborze moskiewskim, nie może się doczekać wydania w rzekomo wolnym kraju. Pierwszy z trzech tomów tego dzieła został wydany w 1991 roku i zakazano dalszego druku. I co ciekawsze, żadna opozycja, czy to w kraju, czy za granicą, także nie próbuje wydać tego dokumentu. Nawet pan Giedroyc w Paryżu nie ruszał tematu! A był w opozycji. Ciekawe, co takiego zawiera ten Raport, że nie może się ukazać w Polsce. A podobno mamy wolny kraj.

 

Chyba nikt z Szanownych Czytelników nie jest tak naiwny, aby wierzyć, że na przykład w stanie wojennym 1982, na jakimkolwiek uniwersytecie w Polsce mogła powstać prawdziwa praca historyczna na temat hunty, czy genseków.

 

Jeszcze gorzej mają się sprawy ujawniania ludobójstwa w latach II Wojny Światowej.

 

Mało kto wie o tzw. rzezi w Brzostowicy Małej, przeprowadzonej przez bandę żydowskiego handlarza niejakiego Zusko Ajzika.

 

Znajdujemy w internecie to HASŁO, ALE DZIWNYM TRAFEM WSZELKIE ODNOŚNIKI SĄ NIEDOSTĘPNE.

 

Komuś zależało, aby wymazać wszelki ślad po tej zaplanowanej i uzgodnionej z sowietami zbrodni.

 

Po raz pierwszy sprawę tej zbrodni przeciwko ludzkości poruszył w 2001 roku pan Wojciech Wybranowski. Niestety, większość jego artykułów znikła dziwnym trafem z internetu. Zamiast artykułu pojawia się napis "strona niedostępna".

 

Od lat zwracam uwagę na ulotność informacji internetowej i konieczność drukowania co ciekawszych prac. Internet istnieje  tylko i wyłącznie w tym celu, aby zająć czas wolny społeczeństwu. Książkę można było przeczytać nawet po kilkuset latach, informacje internetowe, czy generalnie elektroniczne media, już po kilku latach samoistnie, lub celowo, znikają. Ale specjalnie buduje się czworaki piętrowe, zwane wieżowcami, aby społeczeństwo nie mogło gromadzić książek.

 

Przypomnę, że jeszcze po wojnie było w Polsce ponad 75 000 dworów. Każdy taki dwór posiadał prywatną bibliotekę, liczącą po kilka tysięcy woluminów. Po 1944 roku specjalnie zabierano w czasie rewizji UB-owskich wszelkie pisane dokumenty, aby zniszczyć świadomość pokoleniową. Do 1990 roku zostało się tylko koło 5000 dworków, przeważnie w rękach obcokrajowców. Znam ludzi, którzy w latach 50. na przykład w Bibliotece PAN-u w Gdańsku palili książki, nierzadko starodruki. Wynoszenie było karane przez UB.

 

=====================

 

Brzostowica Mała, miasteczko w gminie Indura, w powiecie Grodzieńskim, 42 km od Grodna, na trasie Grodno - Pograniczny, nad rzeką Świsłocz.

 

Miasteczko było zamieszkałe głownie przez Polaków. Był w nim  oddział banku, instytucje kulturalno-oświatowe, poczta, przychodnia lekarska. Liczba ludności nie przekraczała tysiąca mieszkańców.

 

Po wkroczeniu tzw. Armii Czerwonej 17 września na tereny polskie doszło do masakry ludności polskiej przez zorganizowaną bandę żydowską, dowodzoną przez Zusko Ajzika. Banda była prowadzona bezpośrednio przez komitet żydowski w Brzostowicy Wielkiej, pod przewodnictwem Moryl Żaka.

 

Mordy odznaczały się szczególnym zezwierzęceniem. Ofiary miały skrępowane ręce, a do gardeł wpychano im wapno. Zakopywane były żywcem. Wymordowano koło 65 osób.  Dokładna lista istniała w momencie pisania tego artykułu, pod adresem:

 

http://www.stankiewicze.com/ludobojstwo/dni_swobody.html

 

Komitety były prowadzone przez NKWD i specjalnie przez okres pierwszych kilku dni, sowieci nie mieszali się do ich działalności, spokojnie przyglądając się mordom.

 

Mordy trwały prawdopodobnie od 17 do 20 września 1939 roku. Komitety żydowskie prowadzone przez NKWD już w 1919 - 20 roku zbierały informację dla sowietów. Stąd sowieci mieli doskonale przygotowane listy proskrypcyjne.

 

Takich band było więcej. Opisuje to kupiec żydowski Jachel Szachter z Brześcia: „Sam obserwowałem działalność band koło Tomaszowka, gdzie mieszkałem, oraz Szacka. Bandy, które tam grasowały, składały się z żydów oraz biedoty białoruskiej. (...)  Wiem, że te bandy były nie tylko tworzone  przez bolszewików, ale były uzbrojone przez nich i kierowane.  Organizatorem oraz ich kierownikiem był kapitan Zorin z pogranicznej straży NKWD. (....) Działalność band polegała na mordowaniu polskiej inteligencji, uciekającej z terenów niemieckich. Banda, schwyciwszy polskiego oficera, czy inteligenta, bez żadnego sądu dokonywała na nim mordu. Takie masowe mordy były popełniane na szosie z Tomaszówki do Lubomili oraz na drodze z Tomaszówki do Poleńca. Mordów dokonywano w lasku sosnowym. W Szacku, w odległości około 200 m od cmentarza znajdują się groby około dwóch tysięcy tak pomordowanych Polaków."

 

Był to tylko fragment mordów, który przetoczył się w 1939 roku przez Kresy i został wymazany z podręczników szkolnych. Mordy dokonywane były siekierami, nożami, czy widłami. Często zakopywano tak okaleczonych, ale żywych ludzi. Niczym to się nie różni od podobnych mordów z lat 1918 - 20.

 

Trzeba w Polsce pamiętać, że pierwszych mordów poprzez zatapianie w morzu dokonano na żołnierzach Dywizji Syberyjskiej, zdradzonej przez Kołczaka i Czechów w 1918 roku. Ponad pięć tysięcy żołnierzy zatopiono w specjalnych barkach na Morzu Chińskim.

 

http://educodomi.blog.pl/ksiazki-dr-jj/

 

http://deportacje.eu

 

Dziwnym trafem, ani tzw. Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, ani potem IPN, specjalnie nie przywiązywały wagi od wyjaśnienia tych mordów. Dopiero w 2001 roku IPN rozpoczął śledztwo. Trwało ono do 2005 roku i było wyjątkowo niemrawe. Biorąc pod uwagę środki i liczbę publikacji dotyczącą na przykład Jedwabnego, to można powiedzieć, że tak naprawdę nie wyjaśniono tej tragedii. Nawet nie poszukano masowych grobów.

 

Przypomnę, że w owym czasie zarówno w Głównej Komisji, jak i w IPN, kierował tymi sprawami p. prof. Kulesza. Tak, tak, ten sam, co odbierał prokuratorowi Witkowskiemu śledztwo w sprawie zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki, kiedy ten niepokorny prokurator prowadził je w niewłaściwym kierunku. Ten sam, co zlikwidował praktycznie dokumentację Obozu Koncentracyjnego KL Warschau, oddając większość dokumentów, bez pokwitowania, Niemcom. Przypomnę, że był to jedyny na terenie Polski obóz koncentracyjny z pełnej nazwy k o n c e n t r a c y j n y, mordujący do 200 do 400 ludzi dziennie i posiadający komory gazowe. Komory te dopiero w 1991 roku zlikwidowała ówczesna burmistrz Warszawy, tak skutecznie, że ślad po nich zaginął.

 

I co najciekawsze, brak jakichkolwiek tablic, czy pomników, dokumentujących ten fakt. Gdyby nie publikacja sędzi Trzcińskiej, prawdopodobnie nigdy byśmy się nie dowiedzieli o tych faktach. Przypomnę, że pani sędzia Maria Trzcińska zmarła w dziwny sposób, leżąc najpierw po śmierci przez dłuższy czas w swoim mieszkaniu, a potem przez kilka miesięcy w prosektorium w Warszawie.

 

O „zasługach” p. prof. W.Kuleszy dla udokumentowania historii II Wojny i popełnionych zbrodniach, doskonale pisze dr J.Wilczur w książce wydanej na początku lat 90. Wtedy jeszcze można było pisać.  P. prof. Kulesza nadal uczy studentów na macierzystej uczelni w Łodzi.

 

Śledztwo prowadzone przez białostocki IPN zakwalifikowało mordy w Brzostowicy Małej jako akt ludobójstwa, przeprowadzony w interesie Sowietów.

JJ


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz