środa, 13 marca 2024

Victoria Nuland: Ukraina ma "biologiczne obiekty badawcze", obawia się, że Rosja może je przejąć

Czytelniku,

 

Cyrk i dezinformacja przelewa się poprzez kapusiowe media widzące propagandę rosyjską.

Warto  przypomnieć wypowiedzi Victorii Nuland: Ukraina ma "biologiczne obiekty badawcze", obawia się, że Rosja może je przejąć, gdyż obecne  rządy, tak jak i poprzednie chcą nas wepchnąć na wojenkę z Rosją.

 

Victoria Nuland to ta Pani, jedena z najważniejszych osób w polityce amerykańskiej, słynna z "Fuck the EU" i rozmów, z których przyznała się, że 5 mld USD zostało przeznaczonych na wystruganie majdanu kijowskiego. Ostatnio zostaje odsunięta ....,  ale warto jeszcze przypomnieć jej niefrasobliwe wypowiedzi, które potwierdziły  "obecność obiektów badawczych" na Ukrainie.

 

W naszych mediach nic nie usłyszych, ale trzeba sięgnąć trochę do innych niezależnych mediów.

 

 

Ot, choćby stąd: Victoria Nuland: Ukraina ma "biologiczne obiekty badawcze", obawia się, że Rosja może je przejąć (substack.com)

Victoria Nuland: Ukraina ma "biologiczne obiekty badawcze", obawia się, że Rosja może je przejąć (substack.com)

Samozwańczy "weryfikatorzy faktów" w USA Prasa korporacyjna przez dwa tygodnie wyśmiewała jako dezinformację i fałszywą teorię spiskową twierdzenie, że Ukraina posiada laboratoria broni biologicznej, samodzielnie lub przy wsparciu USA. Nigdy nie przedstawili żadnych dowodów na poparcie swojego orzeczenia – skąd mogli to wiedzieć? I jak mogą udowodnić coś negatywnego? — niemniej jednak powoływali się na swój charakterystyczny autorytatywny, ponadprzeciętny ton pewności siebie i samozwańczego prawa do dekretowania prawdy, definitywnie nazywając takie twierdzenia fałszywymi.

 

Twierdzenia, że Ukraina utrzymuje obecnie niebezpieczne laboratoria broni biologicznej, pochodziły zarówno z Rosji, jak i z Chin. Chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych stwierdziło w tym miesiącu claimed: "Stany Zjednoczone mają pod swoją kontrolą 336 laboratoriów w 30 krajach, w tym 26 na samej Ukrainie". Rosyjskie MSZ zapewniło, że "Rosja uzyskała dokumenty dowodzące, że ukraińskie laboratoria biologiczne zlokalizowane w pobliżu rosyjskich granic pracowały nad rozwojem komponentów broni biologicznej". Takie twierdzenia zasługują na taki sam poziom sceptycyzmu, jak amerykańskie zaprzeczenia: mianowicie, żadne z nich nie powinno być uważane za prawdziwe lub fałszywe bez dowodów. Jednak amerykańscy weryfikatorzy faktów posłusznie i odruchowo stanęli po stronie rządu USA, uznając takie twierdzenia za "dezinformację" i wyśmiewając je jako teorie spiskowe QAnon.

 

Na nieszczęście dla tej propagandowej machiny udającej neutralne i szlachetne sprawdzanie faktów, neokonserwatywny urzędnik od dawna odpowiedzialny za politykę USA na Ukrainie zeznawał w poniedziałek przed Senacką Komisją Spraw Zagranicznych i zdecydowanie zasugerował, że takie twierdzenia są, przynajmniej częściowo, prawdziwe. Wczoraj po południu podsekretarz stanu Victoria Nuland stawiła się przed senacką Komisją Spraw Zagranicznych. Senator Marco Rubio (republikanin z Florydy), mając nadzieję na obalenie rosnących twierdzeń, że na Ukrainie znajdują się laboratoria broni chemicznej, z zadowoleniem zapytał Nuland: "Czy Ukraina ma broń chemiczną lub biologiczną?".

 

Rubio bez wątpienia spodziewał się kategorycznego zaprzeczenia ze strony Nuland, dostarczając w ten sposób kolejnego "dowodu" na to, że takie spekulacje są nikczemnymi fałszywymi wiadomościami pochodzącymi z Kremla, KPCh i QAnon. Zamiast tego Nuland zrobiła coś zupełnie nietypowego dla niej, dla neokonserwatystów i dla wysokich rangą urzędników polityki zagranicznej USA: z jakiegoś powodu powiedziała wersję prawdy. Jej odpowiedź wyraźnie oszołomiła Rubio, który – gdy tylko zdał sobie sprawę ze szkód, jakie wyrządza amerykańskiej kampanii informacyjnej, mówiąc prawdę – przerwał jej i zażądał, aby zamiast tego potwierdziła, że jeśli dojdzie do ataku biologicznego, wszyscy powinni być "w 100% pewni", że to Rosja to zrobiła. Wdzięczna za tratwę ratunkową, Nuland powiedziała Rubio, że miał rację.

 

Ale Rubio zrobił porządek za późno. Zapytana, czy Ukraina posiada "broń chemiczną lub biologiczną", Nuland nie zaprzeczyła: w ogóle. Zamiast tego – z wyczuwalnym dyskomfortem w kręceniu długopisem i przerywaną mową, rażąco kontrastującą z jej zwykle zarozumiałym stylem mówienia w zaciemnionym oficjalnym języku Departamentu Stanu – przyznała: "Ukraina ma, uh, biologiczne ośrodki badawcze". Wszelka nadzieja na przedstawienie takich "obiektów" jako łagodnych lub banalnych została natychmiast zniweczona przez ostrzeżenie, które szybko dodała: "jesteśmy teraz bardzo zaniepokojeni, że wojska rosyjskie, siły rosyjskie, mogą starać się, uh, przejąć kontrolę nad [tymi laboratoriami], więc pracujemy z Ukraińcami [sic] nad tym, jak mogą zapobiec wpadnięciu któregokolwiek z tych materiałów badawczych w ręce sił rosyjskich, jeśli się zbliżą" – [przerwanie przez senatora Rubio]:

Dziwaczne przyznanie się Nuland, że "Ukraina ma biologiczne ośrodki badawcze", które są wystarczająco niebezpieczne, aby uzasadnić obawy, że mogą wpaść w ręce Rosjan, jak na ironię, stanowiło bardziej decydujący dowód na istnienie takich programów na Ukrainie niż to, co zaoferowano w 2002 i 2003 roku, aby potwierdzić amerykańskie zarzuty dotyczące chemicznych i biologicznych programów Saddama w Iraku. Rzeczywiste przyznanie się wysokiego rangą urzędnika USA pod przysięgą do winy jest wyraźnie bardziej znaczące niż Colin Powell trzymający probówkę z nieznaną substancją w środku, wskazujący na ziarniste zdjęcia satelitarne, których nikt nie mógł rozszyfrować.

 

Nie trzeba dodawać, że istnienie ukraińskiego programu "badań" biologicznych nie usprawiedliwia inwazji Rosji, nie mówiąc już o ataku tak wszechstronnym i niszczycielskim jak ten, który ma miejsce: tak samo jak istnienie podobnego programu biologicznego pod rządami Saddama nie usprawiedliwiałoby amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 roku. Ale wyznanie Nuland rzuca krytyczne światło na kilka ważnych kwestii i stawia istotne pytania, które zasługują na odpowiedzi.

 

Każda próba twierdzenia, że ukraińskie obiekty biologiczne są po prostu łagodnymi i standardowymi laboratoriami medycznymi, jest negowana przez wyraźnie poważne zaniepokojenie Nuland, że "siły rosyjskie mogą dążyć do przejęcia kontroli" nad tymi obiektami i że w związku z tym rząd USA w tej chwili "współpracuje z Ukraińcami nad tym, jak mogą zapobiec wpadnięciu któregokolwiek z tych materiałów badawczych w ręce sił rosyjskich". Rosja ma własne zaawansowane laboratoria medyczne. W końcu był to jeden z pierwszych krajów, który opracował szczepionkę na COVID, którą Lancet 1 lutego 2021 r. uznał za "bezpieczną i skuteczną" (mimo że urzędnicy amerykańscy naciskali na wiele krajów, w tym Brazylię, aby nie przyjmowały żadnej rosyjskiej szczepionki, podczas gdy sojusznicy USA, tacy jak Australia, odmawiali przez cały rok w celu uznania rosyjskiej szczepionki przeciwko COVID dla celów jej mandatu szczepionkowego). Jedynym powodem, dla którego należy być "dość zaniepokojonym" tym, że te "biologiczne obiekty badawcze" wpadną w ręce Rosjan, jest to, że zawierają one wyrafinowane materiały, których rosyjscy naukowcy jeszcze nie opracowali sami i które mogą być wykorzystane do nikczemnych celów – tj. albo zaawansowanej broni biologicznej, albo "badań" podwójnego zastosowania, które mogą zostać wykorzystane jako broń.

 

Co takiego jest w tych ukraińskich laboratoriach biologicznych, że są tak niepokojące i niebezpieczne? I czy Ukraina, która nie jest znana z tego, że jest wielkim mocarstwem z zaawansowanymi badaniami biologicznymi, korzystała z pomocy innych krajów w opracowywaniu tych niebezpiecznych substancji? Czy amerykańska pomoc ogranicza się do tego, co Nuland opisała podczas przesłuchania – "współpracy z Ukraińcami nad tym, jak mogą zapobiec wpadnięciu któregokolwiek z tych materiałów badawczych w ręce sił rosyjskich" – czy też pomoc USA rozciąga się na budowę i rozwój samych "biologicznych obiektów badawczych"?

Mimo całego lekceważącego języka używanego w ciągu ostatnich dwóch tygodni przez samozwańczych "weryfikatorów faktów", potwierdza się, że Stany Zjednoczone współpracowały z Ukrainą, jeszcze w zeszłym roku, nad "rozwojem kultury zarządzania ryzykiem biologicznym; międzynarodowe partnerstwa badawcze; oraz zdolności partnerów w zakresie zwiększonego bezpieczeństwa biologicznego, bezpieczeństwa biologicznego i środków nadzoru biologicznego". Ambasada USA na Ukrainie publicznie pochwaliła się współpracą z Ukrainą "w celu konsolidacji i zabezpieczenia patogenów i toksyn stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa oraz dalszego zapewniania, że Ukraina może wykrywać i zgłaszać ogniska epidemii wywołane przez niebezpieczne patogeny, zanim będą one stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa lub stabilności".

 

Te wspólne amerykańsko-ukraińskie badania biologiczne są oczywiście opisywane przez Departament Stanu w najbardziej niegroźny sposób. Ale to znowu nasuwa pytanie, dlaczego USA są tak poważnie zaniepokojone tym, że łagodne i powszechne badania wpadną w ręce Rosjan. Wydaje się również bardzo dziwne, delikatnie mówiąc, że Nuland zdecydowała się uznać i opisać "obiekty" w odpowiedzi na jasne, proste pytanie senatora Rubio o to, czy Ukraina posiada broń chemiczną i biologiczną. Jeśli te laboratoria mają na celu jedynie znalezienie lekarstwa na raka lub stworzenie środków bezpieczeństwa przeciwko patogenom, dlaczego, zdaniem Nuland, miałoby to mieć cokolwiek wspólnego z programem broni biologicznej i chemicznej na Ukrainie?

Niezaprzeczalną rzeczywistością jest to, że – pomimo wieloletnich międzynarodowych konwencji zakazujących rozwoju broni biologicznej – wszystkie duże, potężne kraje prowadzą badania, które przynajmniej mogą zostać przekształcone w broń biologiczną. Prace prowadzone pod przykrywką "badań obronnych" mogą, a czasami są, łatwo przekształcić w zakazaną broń. Przypomnijmy, że według FBI ataki wąglikiem z 2001 roku, które terroryzowały naród, pochodziły od naukowca armii amerykańskiej, dr Bruce'a Ivinsa, pracującego w laboratorium badań nad chorobami zakaźnymi armii amerykańskiej w Fort Detrick w stanie Maryland. Twierdzono, że armia "jedynie" prowadziła badania obronne w celu znalezienia szczepionek i innych zabezpieczeń przed uzbrojonym wąglikiem, ale aby to zrobić, armia musiała stworzyć wysoce uzbrojone szczepy wąglika, które Ivins następnie uwolnił jako broń.

W 2011 r. PBS Frontline program na temat tych ataków wąglika wyjaśniał: "w październiku 2001 r. mikrobiolog z Uniwersytetu Północnej Arizony, dr Paul Keim, zidentyfikował, że wąglik użyty w listach atakujących był szczepem Amesa, co opisał jako "mrożące krew w żyłach", ponieważ ten konkretny szczep został opracowany w laboratoriach rządowych USA". W rozmowie z Frontline w 2011 roku dr Keim wyjaśnił, dlaczego tak niepokojące było odkrycie, że armia amerykańska hodowała tak wysoce śmiercionośne i niebezpieczne szczepy w swoim laboratorium na amerykańskiej ziemi:

 

Byliśmy zaskoczeni, że był to szczep Ames. A jednocześnie było to mrożące krew w żyłach, ponieważ szczep Ames jest szczepem laboratoryjnym, który został opracowany przez armię amerykańską jako szczep prowokacyjny szczepionką. Wiedzieliśmy, że jest bardzo zjadliwy. W rzeczywistości właśnie dlatego armia go użyła, ponieważ stanowił on silniejsze wyzwanie dla szczepionek opracowywanych przez armię amerykańską. To nie był jakiś przypadkowy rodzaj wąglika, który można znaleźć w naturze; Był to szczep laboratoryjny, co było dla nas bardzo ważne, ponieważ była to pierwsza wskazówka, że może to być naprawdę zdarzenie bioterrorystyczne.

 

Ta lekcja o poważnych zagrożeniach związanych z tak zwanymi badaniami podwójnego zastosowania nad bronią biologiczną została ponownie wyciągnięta w ciągu ostatnich dwóch lat w wyniku pandemii COVID. Chociaż pochodzenie tego wirusa nie zostało jeszcze udowodnione dowodami dyspozytywnymi (choć pamiętajmy, że weryfikatorzy faktów oświadczyli wcześnie, że ostatecznie ustalono, że pochodzi on ze skoków gatunkowych i że każda sugestia wycieku z laboratorium była "teorią spiskową", tylko po to, by Biały Dom Bidena w połowie 2021 r. przyznał, że nie zna pochodzenia i nakazał dochodzenie w celu ustalenia, czy pochodzi on z wycieku laboratoryjnego), pewne jest, że Instytut Wirusologii w Wuhan manipulował różnymi szczepami koronawirusa, aby uczynić je bardziej zaraźliwymi i śmiertelnymi. Uzasadnieniem było to, że jest to konieczne, aby zbadać, w jaki sposób można opracować szczepionki, ale niezależnie od intencji, hodowla niebezpiecznych szczepów biologicznych może zabić ogromną liczbę ludzi. Wszystko to pokazuje, że badania, które są klasyfikowane jako "defensywne", mogą być łatwo przekształcone, celowo lub nie, w niezwykle destrukcyjną broń biologiczną.

 

Zaskakujące rewelacje Nuland ujawniają po raz kolejny, jak bardzo rząd USA jest i od lat był zaangażowany w Ukrainę, na tej części granicy z Rosją, którą amerykańscy urzędnicy i naukowcy z całego spektrum od dziesięcioleci ostrzegają, że jest najbardziej wrażliwa i bezbronna dla Moskwy. To sama Nuland, pracując dla Hillary Clinton i Departamentu Stanu Johna Kerry'ego za prezydentury Obamy, była mocno zaangażowana w to, co jedni nazywają rewolucją 2014 roku, a inni "zamachem stanu", który doprowadził do zmiany rządu na Ukrainie z przyjaznego Moskwie na znacznie bardziej przychylny UE i Zachodowi. Wszystko to miało miejsce, gdy ukraińska firma energetyczna Burisma płaciła 50 000 dolarów miesięcznie nie synowi ukraińskiego urzędnika, ale synowi Joe Bidena, Hunterowi, co jest odzwierciedleniem tego, kto sprawuje prawdziwą władzę na Ukrainie.

Nuland nie tylko pracowała zarówno dla Departamentu Stanu Obamy, jak i Bidena, aby prowadzić politykę ukraińską (i pod wieloma względami samą Ukrainę), ale także była zastępcą doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego wiceprezydenta Dicka Cheneya, a następnie ambasadorem prezydenta Busha przy NATO. Jej Najbardziej prestiżowe neokonserwatywne rodziny królewskie mąż, Robert Kagan, był współzałożycielem osławionej neokonserwatywnej grupy podżegającej do wojny Project for the New American Century, która opowiadała się za zmianą reżimu w Iraku na długo przed 11 września. To właśnie Kagan, wraz z ikoną liberalizmu Billem Kristolem (obok obecnego redaktora naczelnego "The Atlantic" Jeffreya Goldberga), był najbardziej odpowiedzialny za kłamstwo, że Saddam pracował ręka w rękę z Al-Kaidą, kłamstwo, które odegrało kluczową rolę w przekonaniu Amerykanów, że Saddam był osobiście zaangażowany w planowanie 9/11

 

Fakt, że neokonserwatystka taka jak Nuland jest podziwiana i wzmacniana niezależnie od wyniku wyborów, pokazuje, jak zjednoczone i zgrane są skrzydła establishmentu obu partii, jeśli chodzi o kwestie wojny, militaryzmu i polityki zagranicznej. Rzeczywiście, mąż Nuland, Robert Kagan, sygnalizował, że neokonserwatyści prawdopodobnie poprą Hillary Clinton w wyborach prezydenckich – robiąc to w 2014 r., na długo przed tym, jak ktokolwiek wyobrażał sobie Trumpa jako jej przeciwnika – w oparciu o uznanie, że Partia Demokratyczna jest teraz bardziej gościnna dla ideologii neokonserwatywnej niż GOP, gdzie rósł Rona Paul, a następnie neoizolacjonizm Trumpa.

 

Możecie głosować przeciwko neokonserwatystom, ile chcecie, ale oni nigdy nie odejdą. Fakt, że członek jednej z najpotężniejszych rodzin neokonserwatywnych w USA od lat prowadzi politykę ukraińską dla USA – od Dicka Cheneya do Hillary Clinton i Obamy, a teraz do Bidena – podkreśla, jak mało jest różnic zdań w Waszyngtonie w takich kwestiach. To właśnie rozległe doświadczenie Nuland w sprawowaniu władzy w Waszyngtonie sprawia, że jej wczorajsze wyznanie jest tak zaskakujące: jest to coś, o czym ludzie tacy jak ona kłamią i ukrywają, a nie przyznają się do tego. Ale teraz, kiedy się do tego przyznała, ważne jest, aby to objawienie nie zostało pogrzebane i zapomniane.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz