Byś czytelniku to zrozumiał po co organizuje dzisiaj różne mistrzostwa w obojętnie jakiej dziedzinie, wywołuje się zagrożenia, właśnie po to by stymulować uwagę ludzi na rzeczy, które odciągają uwagę od własnych interesów i praw.
Jak to bywało wcześniej u nas w segmencie kupieckim. Ano określone grupy
kupiecko - bankowe szlachcie wmawiały, nie - kreowały mity i jeszcze wkręcały w
to kościół po co?
Ano po to by nie mieć
konkurencji. Nie mieczem, a sposobem wykreować i ustanowić rękoma lokalsów, by
się nie obcięli. Teraz wiem dlaczego kraje zachodniej Europy były od nas wielokroć
bogatsze itp.
Stosunek szlachty do handlu w
Rzeczypospolitej XVII–XVIII w.
Dorota Lewandowska
W drugiej połowie XVI w.
Rzeczpospolita zyskała miano spichlerza Europy ze względu na duże dostawy zboża
do państw Starego Kontynentu. Handel między Gdańskiem a portami Europy skupiał
się długo na schemacie eksportu z Polski produktów spożywczych i surowców,
takich jak drewno czy skóry, a imporcie produktów luksusowych. Właściwie
wszystkie towary luksusowe pochodziły z zagranicy. Szlachta nie wahała się
płacić wysokich cen proponowanych przez kupców, jeśli towar spełniał ich
wymagania, czyli był bardzo wysokiej jakości. Rzeczy, które dziś określilibyśmy
towarami ze średniej półki, znajdowały odbiorców jedynie wśród biedniejszych, a
i oni byli wybredni i w przypadku tkanin życzyli sobie „żywych i miłych dla oka
kolorów”.
Pod koniec XVIII w. Schelmüller
dość lakonicznie, ale znacząco określił mieszkańców Rzeczypospolitej: „Żadna
narodowość nie daje się tak wyzyskiwać jak Polacy”. Z faktu tego korzystali
zagraniczni kupcy, którym w Rzeczypospolitej żyło się znacznie lepiej niż w
innych krajach. Poziom, na jakim żyli zwłaszcza ci kupcy, którzy handlowali
cukrem, kawą, winem, suknami i skórami, był imponujący. Z obserwacji Friedricha
Schulza podróżującego po Polsce między 1791 a 1793 r. wynika, że wielcy kupcy
zajmujący się handlem hurtowym trzymali powozy i konie dla familii, mieli
wiejskie domki, ogrody i dobra ziemskie, dawali dzieciom wyższe wychowanie, a
żony ich „trzymają sobie często kochanków, którym na marnotrawstwo sowicie
dostarczają”. Mniejsi zaś kupcy i kramarze żyli na niższym poziomie, ale i tak
przewyższali standardem życia swoich odpowiedników w innych krajach Europy.
Wspomniany wyzysk Polaków przez
zagranicznych kupców zauważył już w połowie XVI w. Moryson, opisując, jak to
Polacy kupują włoskie jedwabie, angielskie sukna, zagraniczne wina, przyprawy i
inne przedmioty zbytku za takie ceny, jakie tylko zażyczą sobie zagraniczni
kupcy. W Rzeczypospolitej żaden Sarmata nie ważył się parać handlem, uważając
to za prawdziwe świętokradztwo wobec swej szlacheckości. Brak konkurencji w
postaci rodzimych kupców sprawiał, że ci przybywający z zagranicy i
zaopatrujący szlachtę w przedmioty zbytku mogli sobie pozwolić na swobodne
dyktowanie warunków i cen. O kupcach szlachta wypowiadała się w negatywnym
tonie, ponieważ „koronę niszczą, ubożą i z dostatków gołocą, a cudze kraje i
sami siebie bogacą”. Sarmata, mimo tej niepochlebnej opinii, bez dostarczonych
przez kupców wspaniałych tkanin czy wina zwyczajnie nie mógł się obejść.
Pobrano z: https://www.wilanow-palac.pl/stosunek_szlachty_do_handlu_w_rzeczypospolitej_xvii_xviii_w.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz