piątek, 8 marca 2019

dr Jan Ciechanowicz - Antysemityzm cz 6




Pod koniec 1930 roku Roman Dmowski opublikował wymowny tekst pt. Kwestia żydowska, w którym zawarł zarówno szereg myśli i spostrzeżeń trafnych, jak i zupełnie chybionych. Oto fragmenty tego tekstu. Kwestia żydowska, która w życiu Polski ma tak doniosłe znaczenie, jest zarazem wielką kwestią całego świata naszej cywilizacji. Jej rozwój w Polsce ściśle się wiąże z ogólną pozycją Żydów w Europie i Ameryce, a losy jej w świecie zależą w większej, niż to się może wydawać, mierze od położenia żydostwa w Polsce. Stąd, chcąc sobie zdać sprawę z jej stanu, nie można się zamykać w naszych stosunkach wewnętrznych, ale trzeba ją rozważać w całości.
W dobie głębokich i niesłychanie szybko postępujących przemian, które przeżywa dziś świat naszej cywilizacji, kwestia żydowska nie uniknęła ogólnego losu zagadnień jego życia. I ona weszła w okres głębokiego kryzysu, który musi doprowadzić do wielkich zmian w położeniu Żydów i w roli, przez nich odgrywanej.
Ten kryzys zjawia się w chwili największej siły i największego znaczenia żydostwa.
Koniec wojny 1914-18 roku przyniósł Żydom najświetniejszy bodaj triumf, jaki odnieśli kiedykolwiek w ciągu całych swoich dziejów. Lista ich zwycięstw jest bardzo długa...
Jeżeli na konferencji pokojowej, przygotowującej Traktat Wersalski, nie wszystko poszło po ich myśli, to nie tylko dlatego, że interesy i dążenia narodów w żadnych warunkach nie mogą być całkowicie od nich uzależnione, ale także i to w znacznej mierze dlatego, że zajęci sporami między sobą, byli z początku nieobecni w Paryżu i przysłali swój komitet wtedy, kiedy pewnym sprawom, a przede wszystkim sprawie polskiej, nadano już kierunek, w którym poszło ich rozstrzygnięcie. Wpływ ich na ostateczne decyzje w tych sprawach był niemały, ale nadanego kierunku już zmienić nie mogli. Musieli się pocieszać nadzieją, że w okresie powojennym niejedno da się odrobić.
To trzeba stwierdzić, że z chwilą, kiedy zaczęli działać na konferencji, wpływ ich był ogromny, większy bodaj, niż któregokolwiek z przedstawianych tam narodów.
Mieli oni w swych rękach głównych ludzi, decydujących o losach świata, a niektórych używali wprost jako swych agentów.
Pozycja ich pod koniec wojny i w latach powojennych w największych państwach, zwłaszcza w Anglii i w Stanach Zjednoczonych, stała się tak silną, że do zajmowania w nich pierwszorzędnych stanowisk nie mieli już potrzeby deklarować się jako Anglicy czy Amerykanie. Najwyższe urzędy stały się tam dostępnymi dla ludzi jawnie zaliczających siebie do narodowości żydowskiej, dla syjonistów, a w Anglii rządzącym ministrem został nawet członek komitetu wykonawczego organizacji syjonistycznej.
W Niemczech, gdzie przed wojną już odgrywali pierwszorzędną rolę w finansach, handlu i przemyśle, ale mieli bardzo ograniczony dostęp do udziału w machinie państwowej, te ograniczenia zostały po wojnie usunięte, i od razu wzięli niemały udział w rządzeniu nową republiką.
Rosja, jedyne państwo, które się przeciw nim broniło systemem praw wyjątkowych, została wywrócona przez rewolucję, której duszą i kierownikami byli przede wszystkim Żydzi. Przedstawiciele systemu walki z Żydami za swoje względem nich przewinienia drogo zapłacili.
Polska, która w latach przedwojennych, przekonawszy się aż nadto dobitnie o wrogim stanowisku Żydów względem jej dążeń narodowych i widząc całe niebezpieczeństwo, płynące z zażydzenia swych miast, zaczęła energiczniej organizować swój handel i popierać tę pracę bojkotem handlu żydowskiego – po odbudowaniu państwa zatarła swe wrogie względem nich stanowisko, a w dalszym ciągu otrzymała rządy wyraźnie im przyjazne, popierające ich w życiu gospodarczym oraz otwierające im szeroko dostęp do armii i wszelkiej służby państwowej.
Z ich właściwie inicjatywy ustanowiona została Liga Narodów, w której to organizacji zajęli wiele miejsca, a jednocześnie z Traktatem Wersalskim została podpisana konwencja o mniejszościach, przeznaczona do tego, żeby Żydom w państwach środkowej Europy zapewnić opiekę z zewnątrz.
Głośny ruch antysemicki, istniejący do niedawna w różnych krajach, umilkł, jego organizacje się porozwiązywały lub pędzą żywot suchotniczy, organy prasowe pozamykały się lub utraciły czytelników. Z wyjątkiem autorów kilku książek, które się po wojnie ukazały, dziś prawie nikt na Żydów nie napada, nikt ich nie krytykuje; natomiast ukazuje się niemało publikacji, które ich gloryfikują.
Wreszcie – najbardziej widoczne zwycięstwo – przyznano im Palestynę jako ognisko czy siedzibę narodową żydowską (Jewish national home), pod opieką Wielkiej Brytanii sprawowaną na mocy mandatu Ligi Narodów. Jak wynika z ducha mandatów, ta opieka ma istnieć dopóty, dopóki Palestyna żydowska nie dojrzeje do całkowitej niepodległości.
Można by powiedzieć, że to zwycięstwo niepełne, ponieważ nie ustanowiono od razu państwa żydowskiego. Tak wszakże nie jest. Żydzi sami tego państwa obecnie nie chcieli. Palestyna, jako niepodległe państwo żydowskie, musiałaby własnymi siłami żydowskimi stworzyć obronę przeciw otaczającemu ją, a wrogiemu Żydom światowi arabskiemu i na własną rękę radzić sobie z przytłaczającą większością arabską na wewnątrz. Takie państwo zniknęłoby nazajutrz po jego ustanowieniu. Trzeba było mieć czas na umocnienie żywiołu żydowskiego w kraju, a zrobić to można było tylko pod opieką potęgi, dla której świat arabski ma respekt.
Przez pewien czas Żydzi spierali się między sobą, czy tą potęgą ma być Anglia czy Stany Zjednoczone; zwyciężyło wszakże na realniejszych podstawach oparte dążenie Żydów angielskich. Stany Zjednoczone są za daleko, nie mają w tej części świata żadnego punktu oparcia i choćby chciały najgorliwiej sprawować swą opiekę, nie posiadają do tego warunków. Anglia natomiast, ze swą pozycją w północno-wschodniej Afryce, panująca w Indiach i biorąca mandaty w części krajów arabskich, w sąsiedztwie Palestyny, była stworzona na protektorkę fundamentów żydowskiej państwowości. Silna zaś pozycja Żydów w samej Anglii dawała gwarancję, że ochoty do tej opieki jej nie zabraknie.
Usadowienie się w Palestynie, jako w kraju mandatowym angielskim, było z punktu widzenia Żydów najświetniejszym rozwiązaniem i dawało podstawę do najśmielszych nadziei. Trudno przeczuć, jak daleko szły te nadzieje: wyparcie z kraju ludności arabskiej, skolonizowanie go przez Żydów, później zapewne posunięcie daiej kolonizacji, rozszerzenie granic Palestyny, stworzenie państwa z wielką pozycją w świecie i udział w sprawach międzynarodowych już jawny, firmowy, w imieniu państwa żydowskiego, nie zaś, jak dziś, gdy chodzi o udział oficjalny, w charakterze przedstawicieli innych narodów.
Zrozumiałą jest rzeczą, że po tak długim szeregu świetnych zwycięstw ogromnie wzrosło w Żydach poczucie własnej siły i wyższości nad innymi narodami. Wstąpili w nowy okres dziejów z niezachwianą wiarą w swą wielką przyszłość. Na rozpoczęcie tego okresu, prócz wszystkich innych, mieli jeszcze jeden, niemały atut w ręku. Gdy wszystkie narody, wojujące w wojnie światowej, okrutnie się skrwawiły, potraciły miliony ludzi w kwiecie wieku, Żydzi, których udział w armiach był bardzo duży, strat mieli niewiele. Na ogół bowiem służyli nie na froncie, ale w kancelariach.
*

Zaledwie parę lat upłynęło od zakończenia wojny, gdy się odezwały wśród Żydów pierwsze głosy pesymizmu, skargi na los, które szybko przeszły w rozpaczliwe zawodzenie. Nie odezwały się one na szerokim świecie, na terenie działania wielkich Żydów, jeno w Polsce, w jej prasie żydowskiej.
Przedmiotem skargi był los masy żydowskiej w naszym odbudowanym państwie. Ta skarga nie ustała po dziś dzień, przeciwnie, jest coraz głośniejsza, coraz rozpaczliwsza. Małomiasteczkowy Żyd w Polsce popada w coraz większą nędzę...
Na to biadanie nie zwracano u nas uwagi. Mało kto prasę żydowską czyta, a jeżeli dochodziło ono czasami do uszu polskich, nie robiono sobie z niego wiele, uszy te bowiem nawykły do skarg żydowskich, przeważnie niesłusznych.
Tym razem wszakże skargi te mają aż nadto poważną podstawę. Szybkie ubożenie zawsze zresztą ubogiego małomiasteczkowego Żyda w Polsce jest niezbitym faktem.
Nie znaczy to, żeby Żydom w Polsce na ogół się nie powodziło. Zamożniejszy czy bogaty Żyd, zajmujący tyle miejsca w naszym handlu i przemyśle, po odbudowaniu zaś państwa, zwłaszcza po przewrocie majowym 1926 r., i w naszej machinie państwowej – staje się w stosunku do Polaków coraz zamożniejszym, W ostatnich latach wiele majątku polskiego przeszło w ręce żydowskie. Mały wszakże Żyd, biedny staje się coraz biedniejszym, popada w coraz straszniejszą nędzę.
Skargi więc żydostwa mają podstawę faktyczną; są zaś niesłuszne tylko wtedy, gdy się zwracają przeciw społeczeństwu i rządowi polskiemu, czyniąc je winowajcą klęski lub przeciw kierownikom polityki żydowskiej, winnym jakoby nieumiejętnej czy niedbałej obrony interesów swych współwyznawców.
Postępująca szybko nędza masy żydowskiej w Polsce ma swoje źródła w procesach gospodarczych, niezależnych od takiej czy innej polityki Polaków względem Żydów, czy też Żydów względem Polaków.
Ta liczna masa żydowska, zalewająca miasta i miasteczka w Polsce, wytworzyła się w ostatnich stuleciach na gruncie cofnięcia się Polski w rozwoju gospodarczym, upadku handlu polskiego i siły polskiego mieszczaństwa, wreszcie barbarzyńskiego stosunku do handlu rządzącego w Rzeczypospolitej stanu szlacheckiego. W wytworzonych stosunkach rozrosła się niesłychanie warstwa drobnych pośredników, faktorów, jak ich nazywano, ludzi, nie mających żadnego zawodu, nic nie wytwarzających, nie znających się też na właściwym handlu, nic nie umiejących. Warstwę tę dali Polsce Żydzi.
Po rozbiorach przecięcie Polski granicami, które były skrajnym zaprzeczeniem granic naturalnych, było wielkim hamulcem dla jej gospodarczego rozwoju. Najgorzej na nim wyszła Galicja, odgrodzona naturalną granicą karpacką od państwa, do którego ją przyłączono, a odcięta granicą polityczną od kraju, z którym stanowiła naturalną całość, i skutkiem tego skazana na gospodarczą wegetację, sprzyjającą trwaniu dawnych, zacofanych stosunków. W przeciwieństwie do niej Poznańskie, położone na równinie, pozbawionej naturalnych granic, szybko zostało wciągnięte w organizm gospodarczy niemiecki. W ostatniej ćwierci XIX stulecia było ono prowincją rolniczą wielkiego państwa przemysłowego, miało handel niewielki, ale zorganizowany na sposób nowoczesny. To też drobny pośrednik znikł tu z życia i znikła w kraju masa żydowska. Żyd zamienił się w kupca, a w tej roli nie miał dla siebie zbyt wiele miejsca w kraju rolniczym, w którym nadto wieś wydawała do miast nadmiar swej ludności, szukającej w handlu i rzemiosłach zarobku, nie mogąc go znaleźć w dostatecznej ilości na roli. Kupiec żydowski emigrował do tych części Niemiec, gdzie puls handlowy bił żywiej.
Główna część Polski, włączona do państwa z niższą cywilizacją i z niższym ustrojem gospodarczym, które dopiero w drugiej połowie zeszłego stulecia, po przeprowadzeniu reformy włościańskiej, u siebie i w Polsce, zaczęło się w swym rozwoju gospodarczym zbliżać do Europy – zapóźniła się w swym życiu gospodarczym, za długo przechowała dawny typ stosunków. Z chwilą wszakże, gdy w drugiej połowie stulecia rozpoczął się w niej postęp gospodarczy, drobny pośrednik, faktor, zaczął tracić pole zarobków i małomiasteczkowy Żyd zaczął emigrować bądź do wielkich ognisk przemysłowych i handlowych w Polsce i w Rosji, bądź do Ameryki. Gdy zaś z Rosji zaczęto Żydów wypędzać przez ustanowienie „strefy osiadłości”, przenosili się stamtąd przeważnie do Warszawy i Łodzi.
Zjednoczenie ziem polskich i odbudowanie państwa polskiego dało Żydom w Polsce równouprawnienie, które było zdobyczą nie tylko polityczną. Ci z nich, którzy zajęli miejsce w handlu i przemyśle polskim, to miejsce sobie znacznie rozszerzyli. Atoli dla drobnego pośrednika odbudowanie Polski było momentem fatalnym. Bez względu na to, czy Polska ma rządy dobre czy złe, czy polityka gospodarcza tych rządów jest mądra czy niemądra, sam fakt zjednoczenia ziem polskich, zniesienia przeciwnych naturze granic, krajających na części geograficzną i narodową całość, wyzwolenie z pod rządów, wrogich interesom gospodarczym Polski i usiłujących dzielnice polskie wbrew ich naturalnemu ciążeniu ku sobie związać ściśle z obcymi im organizmami – sam ten fakt musiał pociągnąć za sobą postęp w organizacji stosunków gospodarczych Polski.
Polska dziś w ustroju swego handlu szybko zbliża się do zachodniej Europy. Coraz mniej jest u nas ludzi, nie wiedzących, dokąd się zwrócić, gdy mają coś do kupienia, czy do sprzedania, coraz mniej potrzebujących drobnego pośrednika, faktora. Dlatego to dziś wśród ludności żydowskiej naszych miasteczek szybko zapanowuje coraz większa nędza.
Tą nędzą zainteresowano się nawet na drugiej półkuli. Zjawiły się w Polsce dolary Żydów amerykańskich, za które w naszych miasteczkach zaczęto zakładać dla Żydów bezprocentowe (l) kasy pożyczkowe. Chcąc wszakże podobnym środkiem zaradzić postępującej nędzy naszego małomiasteczkowego Żyda, trzeba by wydać więcej dolarów, niż ich chcą i mogą dostarczyć nawet amerykańscy Żydzi, zwłaszcza w czasach, kiedy i w Ameryce interesy psuć się zaczynają.
Postęp życia bezapelacyjnie skazał na zagładę drobnego pośrednika, a więc małomiasteczkowego Żyda w ogromnej liczbie. Nic go od tej zagłady nie uchroni.
*

Dola małomiasteczkowego Żyda w Polsce nie jest jedynie tragedią miejscową. Jeżeli nią się interesują Żydzi zagraniczni, jeżeli na pomoc biedakowi śpieszą dolary amerykańskie, to nie tylko działa współczucie dla cierpiących współwyznawców. Ten Żyd biedny i ciemny, ten tak zwany chałaciarz ma ogromne znaczenie dla żydostwa jako całości.
Podstawą przyszłości narodów są masy ludowe. Gdy warstwy wyższe żyją więcej mózgiem, oraz popełniają więcej nadużyć, niszczących organizm fizycznie, i skutkiem tego z pokolenia na pokolenie wyrodnieją – żywotność narodu utrzymuje się przez czerpanie ciągle nowych sił z dołu.
Ta potrzeba odnawiania sił elity istnieje wśród żydostwa w o wiele większej mierze, niż wśród narodów europejskich. Gdy te narody posiadają wiele rodzin, mących za sobą długi szereg pokoleń, które żyły na wyższym poziomie cywilizacyjnym, rodziny żydowskie, które przyjęły kulturę europejską i żyją na sposób europejski, wyrodnieją bardzo szybko i kończą się w ciągu paru pokoleń. Ten proces rzuca się w oczy we wszystkich krajach; na widowni zjawiają się ciągle nowe rodziny żydowskie, robią karierę w ciągu jednego, dwóch pokoleń, a w trzecim, czwartym już znikają.
Po rewolucji francuskiej, od której zaczyna się szybkie europeizowanie Żydów, wielcy Żydzi na świecie byli prawie wyłącznie Żydami krajów zachodnich. Ich rodziny wszakże szybko znikają i w połowie XIX stulecia na szerokiej widowni europejskiej panują prawie wyłącznie Żydzi, pochodzący z Niemiec. W początkach naszego stulecia ci jeszcze panują, ale już zjawiają się w coraz większej liczbie rodziny, pochodzące z Poznańskiego, potem z naszych ziem wschodnich (tzw. „litwacy”), nieliczni z byłej Galicji, gdy dawne Królestwo Kongresowe jeszcze czeka na swoją kolej.
Przy tak szybkim wymieraniu elity żydowskiej i potrzebie ciągłego jej odnawiania, ciemne, odcięte od wpływów europejskich masy żydowskie, istniejące w Polsce i w ogóle na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej, są niesłychanie cennym zapasem sił, jedyną gwarancją, że żydostwo na świecie nie wyginie.
Ten Żyd biedny, nędznie odżywiający się, żyjący w warunkach, zdawałoby się, najmniej higienicznych, wykazuje jednak ogromną żywotność, mnoży się znacznie lepiej od swoich cywilizowanych współwyznawców. Żyje on zgodnie z przepisami Talmudu, które przede wszystkim czuwają nad tym, żeby się mnożył, z drugiej strony te przepisy nakazują mu życie wstrzemięźliwe, powstrzymując go od rozmaitych nadużyć, od których również chroni go bieda materialna. Oparty na tych przepisach typ jego życia, pomimo swoich stron ujemnych, jest typem, do którego żydostwo od wielu pokoleń jest przystosowane i w którym żyć jest zdolne. Gdy się ten typ życia zmienia, następuje degeneracja.
Małomiasteczkowe żydostwo ziem polskich jest rezerwuarem sił żydowskich dla całego świata, jest kopalnią surowca żydowskiego, którego nie może zabraknąć, jeżeli Żydzi na świecie mają istnieć.
Dlatego to los tego żydostwa tak żywo zawsze obchodził kierowników sprawy żydowskiej na szerokim terenie światowym, dlatego żadnym krajem nie zajmowali się oni tyle, co Polską, opiekując się jej losami politycznymi, starając się o takie jej urządzenie, ażeby nadal pozostała bogatą kopalnią żydowskiego surowca.
Dlatego przybierająca dziś tak wielkie rozmiary klęska małomiasteczkowego Żyda w Polsce jest rozumiana, jako klęska całego żydostwa i całe żydostwo w swych żywiołach kierowniczych wysila się, szukając na nią środków zaradczych.
Ponieważ nowoczesny ustrój życia gospodarczego uderza przede wszystkim w drobnego pośrednika, przeto usiłuje się on przekształcić na kupca, lub rzemieślnika. To mu się w ostatnich czasach w dużej mierze udaje. W zakresie rzemiosł Żydzi w naszych miasteczkach porobili spore zdobycze, w niemałej mierze dzięki naszemu systemowi podatkowemu. Podatek obrotowy poważnie podciął rzemieślnika wyższego typu, w danym wypadku rzemieślnika polskiego.
Przyszłość wszakże w tym względzie nie przedstawia się najlepiej. Przeludniona wieś polska musi wysyłać do miast synów swoich w coraz większej liczbie. Niechęć do dzielenia ziemi pomiędzy wszystkie dzieci i rozdrabiania jej do nieskończoności występuje u naszego ludu wiejskiego coraz silniej, co pociąga za sobą emigrację do miast i szukanie chleba w handlu i rzemiosłach. Stąd kupiec i rzemieślnik żydowski wystawiony jest na coraz silniejsze współzawodnictwo kupca i rzemieślnika polskiego, który ma w tym współzawodnictwie niejedną słabą stronę, ale któremu sprzyja postępująca w społeczeństwie świadomość potrzeby popierania swoich przeciw żywiołowi obcemu. Zresztą postęp w ustroju życia gospodarczego pociąga za sobą pochłanianie najdrobniejszego kupca, Żyda sklepikarza, przez większe handle, a tym samym zmniejsza ilość rodzin, żyjących z handlu.
Z drugiej strony, Żyd, który wyrasta ponad poziom drobnego pośrednika lub drobnego sklepikarza, ulega coraz więcej kulturalnemu wpływowi środowiska, wpływowi europejskiemu. Staje się on w świadomości swojej często mocniejszym Żydem, niż był, utwierdza się w swym żydostwie przy pomocy żargonowej prasy i przez udział w organizacjach żydowskich, zostaje przeważnie syjonistą. Ale ta jego świadomość żydowska opiera się już w znacznej mierze na podstawach nowych, na zapożyczonej od Europy idei narodowej, gdy jednocześnie słabnie jego talmudyczna ortodoksja. Wyłamuje się on z niej pod niejednym względem, a skutek tego jest przede wszystkim ten, że się gorzej mnoży.
Jedyny w naszej nauce gruntowny znawca statystyki Żydów w Polsce, posiadający nie tylko znajomość cyfr, ale znający ich wartość i głęboko rozumiejący ich znaczenie, prof. Wasiutyński, w swej świeżo ogłoszonej, znakomitej pracy, przy całej ostrożności, z jaką traktuje dane urzędowe, dochodzi jednak do wniosku, że przyrost naturalny ludności żydowskiej w Polsce, który do niedawna znacznie przewyższał przyrost ludności chrześcijańskiej, po wojnie światowej zaczął spadać, i dziś jest mniejszy od przyrostu ludności chrześcijańskiej.
Jego analiza cyfr wykazuje, że głównej przyczyny tej zmiany szukać należy w szybkim zmniejszaniu się liczby Żydów ortodoksyjnych, żyjących w ścisłej zgodzie z przepisami Talmudu.
Ponieważ niezależnie od innych czynników, jak to wyżej już powiedzieliśmy, sam postęp życia gospodarczego sprawia, że typ Żyda talmudycznego szybko zanika, nie należy się spodziewać, ażeby nastąpiła zmiana w kierunku przeciwnym. Raczej należy oczekiwać, że liczba ludności żydowskiej w stosunku do chrześcijańskiej coraz bardziej będzie się zmniejszała.
Dla każdego narodu lud wiejski, rolniczy jest głównym zapasem jego siły fizycznej. Żyje on najbliżej przyrody, w o wiele większej niż inne warstwy zgodzie z tradycyjnym typem życia, do którego się przez długi szereg pokoleń przystosował, najmniej ulega niszczącym żywotność rasy wpływom. Z niego też nieustannie odnawiają swą ludność miasta i z niego ciągle czerpią nowe sity wyższe warstwy narodu.
Żydzi nigdy właściwie, nawet w czasach biblijnych, tego ludu rolniczego nie mieli. Jest to jedna z głównych przyczyn, dla których dana im przez Jehowę obietnica, że rozmnoży ich, jak piasek na brzegu morskim, nie została spełniona. Żydzi są narodem prawie równie starym, jak Chińczycy, i od równie dawna usiłują się mnożyć: jakżeż nikłą jest cyfra tych kilkunastu milionów Żydów, których liczy się dziś na całym świecie, w porównaniu z czterystu pięćdziesięciu milionami Chińczyków! I nie ma już widoków, żeby ta obietnica kiedykolwiek była spełniona.
Tę swoją słabość, tkwiącą w braku ludu rolniczego, Żydzi ostatnich czasów widocznie rozumieli i rozumieją dobrze. Widać to z ich powtarzających się ciągle usiłowań zorganizowania kolonizacji rolniczej w tym lub innym kraju.
Pierwszym krajem w Europie, który zaprodukował Żyda na roli, była Polska pod panowaniem austriackim, Galicja, w szczególności wschodnia. Sprzyjało temu zjawisku większe, niż gdzie indziej przeludnienie zażydzonych miast, brak średniej klasy rolniczej, wreszcie bierność gospodarcza ludu ruskiego, zwłaszcza w górach. Zachęceni tymi początkami Żydzi zaczęli kreślić plany szerszej kolonizacji rolniczej Galicji, przyszła pomoc pieniężna z zagranicy w postaci sum, ofiarowanych na ten cel przez Hirscha; jednakże nie mogło to dać poważniejszego wyniku ze względu na niezwykłą gęstość ludności rolniczej w Galicji i na postęp energii kolonizacyjnej wśród niej samej.
Zakrojona na szeroką skalę i dużym nakładem pieniędzy poprowadzona w końcu XIX stulecia organizacja osadnictwa rolniczego w Argentynie nie tylko się nie powiodła, ale wprost skompromitowała. Żydzi tam nie chcieli być rolnikami, jeno przedsiębiorcami rolniczymi, lub też uciekali z ziemi do miast. To też całe to przedsięwzięcie zostało wkrótce zapomniane.
Plany syjonistów poprowadzenia kolonizacji Ugandy nie doszły do urzeczywistnienia.
Natomiast powiodło im się zrobić pierwsze kroki w zakresie kolonizacji Palestyny, która już przed wojną światową miała pewną ilość Żydów, uprawiających ziemię. Już podczas wojny, z chwilą kiedy wojska angielskie zajęły Palestynę, organizacja rolnictwa żydowskiego w kraju poprowadzona została planowo, przy niemałym nakładzie energii i środków.
Tym raźniej poszło naprzód dzieło kolonizacji z chwilą, kiedy Palestyna stała się krajem mandatowym angielskim jako „ognisko narodowe żydowskie”.
Jednakże tu się nie zanosi na wytworzenie tego, co by można było nazwać ludem rolniczym żydowskim. Powstają piękne fermy, ze wspaniałymi instalacjami technicznymi, świadczącymi o wielkim nakładzie środków, a inteligentni ich posiadacze, bądź objawiający pociąg do gospodarstwa na ziemi, bądź traktujący je jako posłannictwo ideowe lub jako nowy sposób dorobienia się pieniędzy, są zeuropeizowanymi typami Żydów, od których można oczekiwać wszystkiego, tylko nie tego, żeby byli fizyczną rezerwą rasy. Dla niższego typu Żydów, którzy próbowali po wojnie w większej liczbie tam pociągnąć, nie znaleziono dość miejsca i wielu odesłano z powrotem.
Wreszcie w sowieckiej Rosji na południu zaczęto zakładać – we wcale znacznej liczbie – osady rolnicze żydowskie. Dziś jeszcze nie można powiedzieć nic ostatecznego o ich widokach; z tego wszakże, co dotychczas o nich do nas dochodzi, należałoby wnosić, że sprawa stoi raczej źle: z jednej strony, osadnikowi trudno się przystosować do nowych warunków życia, z drugiej – nieżyczliwość okolicznej ludności utrudnia mu istnienie.
Tym sposobem wszystkie dotychczasowe zamierzenia w kierunku wytworzenia na tym czy innym obszarze żydowskiego ludu rolniczego, a tym samym zbudowania trwałej podstawy narodowej, zapewniającej przyszłość rasy, bądź zbankrutowały, bądź w dalszych wynikach przedstawiają się bardzo wątpliwie.
Jednakże na tych próbach Żydzi poprzestać nie mogą. Wobec losu, który w dzisiejszych stosunkach gospodarczych spotyka Żyda małomiasteczkowego na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej, i wobec tego, że Żydzi, skupiający się dziś coraz bardziej w wielkich ogniskach handlowych i przemysłowych, emancypują się szybko spod panowania Talmudu, skutkiem czego coraz słabiej się mnożą – wytworzenie konserwatywnego ludu rolniczego spośród Żydów staje się koniecznością. Inaczej rasie żydowskiej grozi stopniowa zagłada.
Toteż mózgi żydowskie pracują dalej energicznie nad planami kolonizacji rolniczej.
Najnowszy plan, który bodaj od dwóch z górą lat został uznany za najrealniejszy w kołach żydowskich na Zachodzie, jest w porównaniu ze wszystkimi dotychczasowymi wprost gigantyczny. Obejmuje on stworzenie szerokiego pasa od Bałtyku do morza Czarnego po obu stronach Dniepru, z ludnością rolniczą żydowską, stanowiącą na początek 25% ogółu. Ziemie, wchodzące w skład tego pasa, należą dziś do Polski, Litwy Kowieńskiej, do Rosji, Ukrainy i Białorusi sowieckiej.
Temu, zdaje się, zawdzięcza nasze Polesie, że w ostatnich czasach tak wiele interesowano się ze strony żydowskiej jego osuszeniem.
Urzeczywistnienie tego planu dałoby nareszcie Żydom mocną podstawę narodową, nadto nie byłe jak ulokowaną geograficznie.
Ma się rozumieć, ażeby taki plan urzeczywistnić, trzeba by jego wykonanie poprzedzić dużymi zmianami politycznymi na objętym przezeń terenie.
Gdyby dziś rząd polski zechciał patronować kolonizacji żydowskiej na kresach wschodnich, spotkałby się z ogromnymi przeszkodami w społeczeństwie. Ale gdyby się dało przesunąć państwo polskie na wschód przez oddanie Niemcom ziem byłego zaboru pruskiego, a natomiast przyłączenie znacznych obszarów na wschodzie, to znaczy, przez pozbycie się odżydzonych ziem czysto polskich, a pozyskanie mocno zażydzonych ziem biało- i małoruskich, państwo to stałoby się rodzajem dawnej Austrii, z tą różnicą, że liczba i rola Żydów byłaby w nim bez porównania większa, niż w dawnym państwie Habsburgów.
Takie państwo mogłoby nawet mieć rząd, który sam, na koszt skarbu poprowadziłby na jego obszarze kolonizację żydowską.
Z drugiej strony, życie gospodarcze takiego państwa byłoby mniej europejskie, niż dzisiejszej Polski, i Żyd małomiasteczkowy lepiej by w nim prosperował.
Również w zbudowanej pod protektoratem niemieckim, a przez Żydów prowadzonej, niepodległej Ukrainie, kolonizacja rolnicza żydowska miałaby o wiele lepsze widoki, niż w dzisiejszym państwie sowieckim.
Podobne zmiany łatwiej kreślić na mapie, niż przeprowadzać w życiu, niemniej przeto mówiono o nich sporo na przedwiośniu roku 1930, kiedy w opinii publicznej Europy i Ameryki przygotowywano krucjatę przeciw Rosji sowieckiej.
(W ostatnich miesiącach trzeba zanotować parokrotną już wymianę zdań w sprawie kolonizacji Polesia przez Żydów między Żydami a przedstawicielami władz polskich. Ostatnio, zaczynając od posła polskiego w Waszyngtonie, wszyscy dali Żydom zapewnienia, iż rząd polski patrzy na tę sprawę bardzo przychylnie. Wynikałoby stąd, iż obecny rząd naszego państwa uważa granicę sowiecką za najbezpieczniejszą, skoro pragnie osadzać na niej ludność obcą, nie odznaczającą się zbytnią przyjaźnią dia Polski, i że z drugiej strony, nie musi uważać przeludnienia naszej wsi oraz wielkiego nadmiaru chłopów bezrolnych i małorolnych za kwestię poważną, skoro wolne obszary decyduje się oddać Żydom z chwilą, kiedy można je będzie przygotować do kolonizacji).
*
         Jeżeli Żydom trzeba jednego więcej dowodu na to, że są narodem nieszczęśliwym, to takim dowodem jest Palestyna. Ten największy widomy ich triumf w chwili katastrofy europejskiej po kilku zaledwie latach okazał się triumfem bardzo wątpliwym, a dziś ta zdobycz żydowska zaczyna wyrastać na kwestię, kryjącą w sobie olbrzymie niebezpieczeństwa zarówno dla piastunki mandatu, Anglii, jak dla samych Żydów.
Palestyna nie tylko zawiodła jako teren do szerszej kolonizacji żydowskiej, jako przyszła siedziba żyjącego zwartą masą na roli żydowskiego ludu. Przyniosła ona o wiele boleśniejszy zawód polityczny. Gdyby przed dziesięciu z górą laty politycy żydowscy zdolni byli przewidzieć następstwa przyznania im tego „ogniska narodowego”, może nie dobijaliby się o nie tak energicznie.
Powierzchownie na rzecz patrząc, można by się dziwić, że Anglia poszła tak chętnie na sposób rozwiązania kwestii palestyńskiej, który dziś już postawił ją w bardzo kłopotliwe położenie. Jednakże przyglądając się sprawie bliżej, łatwo dojść do przekonania, że nie miała ona innego wyjścia.
Z chwilą, kiedy Żydzi wykazali dość wpływu i znaczenia, ażeby wymusić na mocarstwach przyznanie im Palestyny, Anglia musiała wziąć na siebie rolę inicjatorki w tej sprawie. Nie mogła ona dopuścić do tego, ażeby w kraiku, leżącym tak blisko Kanału Sueskiego, usadowiło się w roli opiekuna Żydów jakiekolwiek inne mocarstwo. Politycy angielscy, choćby byli przewidywali wszystkie trudności, jakie im gotowało przyjęcie mandatu palestyńskiego z obowiązkiem protegowania Żydów, woleliby z góry się na nie zdecydować, niż narazić na niebezpieczeństwo Kanał Sueski, którego posiadanie jest jednym z głównych warunków istnienia Imperium Brytyjskiego.
Układy w tej sprawie odbywały się za kulisami i nie wiemy, w jakiej mierze polityka angielska na tym punkcie uległa szantażowi.
Ze wszystkich narodów Anglicy najlepiej znają świat arabski i niezawodnie nie łudzili się, że przerabianie Palestyny na żydowską pójdzie gładko. Przewidywać musieli opór miejscowej ludności i poparcie tego oporu przez wszystkich Arabów.
Sam już fakt, że Arabowie, twórcy Islamu i najżarliwsi jego wyznawcy, mają najsilniejsze poczucie muzułmańskiej solidarności, wystarczyłby do obudzenia poważnych obaw. Nikt zaś lepiej od Anglików nie wiedział, jak silnie w ostatnich dziesięcioleciach rozwinęło się wśród Arabów poczucie narodowe, arabski nacjonalizm: oni sami go budzili i podsycali w celu osłabienia Turcji, a potem w celu zużytkowania Arabów w wojnie z Turcją.
Niemała trudność z gwałtownym judaizowaniem Palestyny wynikła stąd, że właśnie w chwili, kiedy się do niej zabrano, Anglia zamanifestowała się silnie jako protektorka uciśnionych narodowości, a jej premier i pierwszy delegat na konferencji pokojowej w Paryżu zajął w tym względzie najskrajniejsze stanowisko i był głównym sprawcą narzucenia państwom środkowoeuropejskim konwencji o mniejszościach narodowych.
Arabowie bacznie śledzili to, co się w Paryżu dzieje, i wygłaszane przez Żyda Lloyda George’a zasady obiecywali sobie zużytkować w swojej polityce. Jak pogodzić opiekę nad mniejszościami w części Europy z popieraniem gwałtów nad Arabami w Palestynie? Chyba tym, że Arabowie w Palestynie nie są mniejszością, ale ogromną większością... Bo nie wypada przecież przyznać, iż różnica pochodzi stąd, że tam w Europie idzie o popieranie Żydów przeciw innym narodom, a tutaj chodzi o obronę innego narodu przeciw Żydom.
W chwili, kiedy Anglia brała mandat na Palestynę, nikt nie przewidywał, że wkrótce po wojnie światowej ujawnią się początki jej upadku przemysłowego i handlowego, które zakwestionują jej dotychczasową potęgę; tak silnie dającą się odczuć w chwili zakończenia wojny. Nikomu pewnie nie przychodziło do głowy, że potęga ta zrobi pierwsze kroki wstecz właśnie w tej części świata, do której należy Palestyna. Zrzeczenie się protektoratu nad Afganistanem, uznanie formalne niezawisłości Egiptu, wreszcie stan rzeczy, który ostatnimi czasy wytworzył się w Indiach, nie podniosły w przedniej Azji uroku potęgi angielskiej i nie zwiększyły względem niej pokory Arabów.
Sprawę skomplikowało położenie Anglii w Indiach. Mając do czynienia z buntem Hindusów, Braminów, którzy stanowią większość ludności kraju, musi ona szukać oparcia w tych żywiołach, które Braminom nie ufają i obawiają się ich rządów. Te żywioły są dwa: jeden mniejszego znaczenia, jakkolwiek liczący sześćdziesiąt milionów – to upośledzeni Pariowie; drugi, mocno zorganizowany przez swą religię i energiczny – to dochodzący liczbą do stu milionów Muzułmanie. Na tych przede wszystkim Anglia liczy. Warunkiem wszakże możności liczenia na nich są dobre stosunki z przewodzącymi w Islamie Arabami. Ci zaś są nieprzejednani, gdy chodzi o ich prawa w Palestynie.
Anglia tedy coraz wyraźniej staje w sytuacji, w której, chcąc ratować się w Indiach, będzie musiała poświęcić sprawę żydowską w Palestynie. Jeżeli zaś do tego dojdzie, to los Żydów tam może być smutny. Arabowie niedawno pokazali w dobitny sposób, jaki jest ich sentyment względem uprzywilejowanych przybyszów.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę, iż przy okazji tego niedawnego pogromu, wśród Żydów wszystkich krajów odezwał się chór oburzenia na Anglię za to, że ich niedostatecznie broni, gdy jednocześnie w Anglii, zwłaszcza wśród rządzącego obozu robotniczego, wypowiedziały się głosy, że naród angielski nie może poświęcać swej krwi i swych pieniędzy na przeprowadzanie planów żydowskich – nie dodawano: przeciw Arabom, z którymi dobre stosunki są cenne – to spostrzeżemy, że kwestia palestyńska w swym dalszym rozwoju kryje w sobie jeszcze jedno niebezpieczeństwo, mianowicie popsucia dobrych stosunków między Anglią a Żydami.
To zaś jest niebezpieczeństwem nie lada, bo konsekwencją konfliktu Żydów z Anglią byłoby niezawodnie otwarcie na nowo kwestii żydowskiej w całym świecie naszej cywilizacji. Tego zaś Zydzi najmniej pożądają.
Gdyby nie położenie geograficzne Palestyny, Anglia prawdopodobnie dziś zrzekłaby się swego mandatu, ofiarowując go, jak dar Danajów, komu innemu. Niestety, ze względu na interesy Imperium tego zrobić nie może.
Sytuacja tedy i dla Żydów i dla Anglii jest ciężka.
Prawdopodobnie dla rozweselenia się w smutnej chwili odezwały się głosy, żeby mandatem palestyńskim obdarzyć... Polskę!
Dziś już jest rzeczą widoczną, że zdobycie przez Żydów „ogniska narodowego” w Palestynie okaże się dla nich wielkim nieszczęściem.
Jak wszystkie nieszczęścia Żydów w historii – a było ich wiele – będzie ono wynikiem tego, że Żydzi, przy swoich pierwszorzędnych zdolnościach kombinacyjnych, przy całej umiejętności połapania się w koniunkturze i wyzyskania na swą korzyść warunków chwili, nie mają daru przewidywania nawet względnie bliskiej przyszłości. Z drugiej strony, zbyt ich ponosi temperament, zbyt lubią pokazywać swą sitę, akcentować swe znaczenie, zbyt są łapczywi na triumfy. Skutkiem tego byli zawsze i są mocnymi współzawodnikami w interesach, ale bardzo słabymi politykami.
W tym wypadku zaślepiła ich łatwość zdobycia Palestyny przy wpływie, jaki wywierali na polityków angielskich i amerykańskich, i nie zastanawiali się nad tym, jak tę zdobycz utrzymają w rękach. Nie przewidzieli, że po chwilowym riumfie przyjdzie klęska.
Tej klęsce wszakże w ich oczach będzie winna Anglia.
Siła ich wpływów w Anglii może postęp tej klęski w pewnej mierze hamować, ale kwestii z porządku dziennego nie usunie. Tym sposobem stosunek ich do Anglii będzie się coraz bardziej komplikował, gdy jednocześnie rozrost partii „hitlerowców” komplikuje ich stosunek do Niemiec.
(W niespełna trzy tygodnie po napisaniu powyższego, ogłoszone zostały w Londynie dwa dokumenty urzędowe: raport o położeniu gospodarczym Palestyny, sir Johna Hope Simpsona, i Biała Księga, zawierająca deklarację rządu brytyjskiego o polityce palestyńskiej. Sir John Simpson zaleca powstrzymanie imigracji żydowskiej do Palestyny, dopóki są tam bezrobotni Arabowie, i wolne dla kolonizacji grunty przeznaczyć dla Arabów. Deklaracja rządu nie uznaje przywilejów żydowskich w Palestynie, traktuje Żydów jako równych z innymi mieszkańcami kraju, który tylko jako całość stanowi troskę rządu. Ogłoszenie tych dokumentów wywołało wielkie wzburzenie w świecie żydowskim i pociągnęło za sobą protesty szeregu unionistów i liberałów angielskich. Ma się rozumieć, jest ono wynikiem trudności, jakie rząd angielski ma w Indiach, i potrzeby pozyskania całkowitego poparcia muzułmanów indyjskich na konferencjach z przedstawicielami tego kraju.)
*

Mniej więcej pół roku po klęsce wyprawy Korniłowa na rząd Kiereńskiego, klęsce, która zadecydowała o doprowadzeniu rewolucji rosyjskiej do bolszewickiego końca, w rozmowie z ówczesnym ministrem spraw zagranicznych Anglii, Balfourem, zadałem mu pytanie, po czyjej stronie w owej chwili były jego zdaniem sympatie angielskiej opinii publicznej.
– Zdaje mi się – odpowiedział – że w znacznej większości po stronie Korniłowa.
– A jednak – zauważyłem – w chwili, kiedy Korntłow stał pod Petersburgiem i miał, zdawało się, wszelkie widoki zwycięstwa, rubel na giełdzie londyńskiej spadł o 40%, po klęsce zaś Korniłowa podniósł się z powrotem.
Angielski mąż stanu zdziwił się bardzo.
– Wynikałoby z tego – rzekłem - iż giełda londyńska nie była w zgodzie z większością angielskiej opinii publicznej.
Na giełdzie londyńskiej już od końca XIX stulecia panują Żydzi i owe skoki rubla były najlepszym, bo namacalnym dowodem, iż żydowskie sfery finansowe, wbrew dążeniom narodów sprzymierzonych, popierały rewolucjonizowanie się Rosji do końca. Tu znów ujawniła się niezdolność Żydów do przewidzenia bliskiej nawet przyszłości.
Zaprowadzenie i utrwalenie rządów sowieckich w Rosji nie okazało się wcale zwycięstwem interesów żydowskich.
Przede wszystkim, bolszewizm rosyjski w obecnym swoim stadium ma bardzo wielu ludzi, którzy wygłaszane zasady biorą na serio i przeprowadzają je w życiu konsekwentnie, bez kompromisów, nie uznając żadnych wyjątków. Jeżeli np. głoszą, że wiara w Boga jest szkodliwa, że stoi na drodze postępowi ludzkości, to starają się tępić tę wiarę na całej linii, nie oszczędzając nawet Jehowy. Jeżeli zamykają cerkwie i kościoły, to zamykają także i bóżnice. Jeżeli zmuszają rodziców chrześcijan do uczenia dzieci w szkołach bezbożnych, to nie po to, żeby Żydom pozwolić kształcić swą młodzież religijnie.
Otóż istnienie Żydów, jako ciała odrębnego wśród innych narodów, opiera się przede wszystkim na troskliwym wychowaniu religijnym młodego ich pokolenia. Uniemożliwić to wychowanie to znaczy zgładzić żydostwo z powierzchni ziemi.
Rosja po Stanach Zjednoczonych i Polsce ma największą ilość Żydów w swych granicach. Wyniszczenie tam Żydów przez wyzucie ich z religii pociągnęłoby dla żydostwa olbrzymią stratę liczbową. Położenie więc jest groźne, jakkolwiek Żydzi sowieckiej Rosji usiłują się ratować przez kształcenie swej młodzieży w Polsce.
Społeczeństwo nasze nawet nie wie, że w Polsce istnieje kilkadziesiąt religijnych szkół żydowskich wyższego stopnia, w których kształci się młodzież żydowska z sowieckiej Rosji. O tym trzeba się dowiadywać dopiero z publikacji niemiecko-żydowskich. Również nic nie wie o tym, jaką rolę gra i kogo kształci uniwersytet żydowski w Lublinie.
Ta sprawa sama jedna wystarcza, ażeby rządy sowieckie w Rosji uważać za nieszczęście dla Żydów. Mniej świadome rzeczy masy żydowskie, zwłaszcza w obecnym swym fatalnym położeniu ekonomicznym, mogą sobie z bolszewizmem sympatyzować, ale kierownicy sprawy żydowskiej na szerokim świecie bodaj że już wydali nań wyrok. W gwałtownej krucjacie przeciw sowieckiej Rosji, której niedawno byliśmy świadkami, czuć było silnie ich rękę.
Wielkim Żydom tego świata jeszcze boleśniej, bo bezpośrednio w ich interesach, czuć się daje wyodrębnienie się gospodarcze i polityczne sowieckiej Rosji, jej trzymanie się poza nawiasem wszelkich dążeń do międzynarodowej kooperacji gospodarczej, zamknięcie jej granic dla wolnego handlu, uniemożliwienie przedsiębiorstwom zagranicznym należytej eksploatacji jej rynku i jej bogactw naturalnych; z drugiej zaś strony – jej odporne i drwiące stanowisko względem mającej czuwać nad międzynarodową kooperacją polityczną, gospodarczą, intelektualną itd. Ligi Narodów.
Sama zaś Liga Narodów, której pomysł niewątpliwie się narodził w kołach wpływowych Żydów amerykańskich i której utworzenie uważane było za wielkie ich zwycięstwo, nie obiecuje jakoś ziścić pokładanych w niej nadziei.
Chociaż oficjalnym jej promotorem był prezydent Stanów Zjednoczonych, to jednak wielka republika amerykańska do niej nie przystąpiła, nie chcąc mieć w Europie arbitrów w sprawach swoich z republikami środkowej i południowej Ameryki, w których dogodnie jej jest mieć wolną rękę.
Te same Stany Zjednoczone, będąc dziś największą potęgą gospodarczą świata oraz zdobywszy sobie przez swą rolę w wojnie światowej i na konferencji pokojowej niesłychanie silną w tym świecie pozycję moralną i wpływ na Europę, poprowadziły faktycznie politykę skrajnie przeciwną zasadom międzynarodowego współdziałania. Czymże innym jest ich zamknięcie wrót dla imigracji europejskiej lub zaostrzona ostatnimi czasy polityka celna?
Wielka, niosąca dotychczas sztandar wolności republika amerykańska jest dziś skrajną wyrazicielką egoizmu gospodarczego, dążącego do jak najdalej idącej eksploatacji innych krajów, przy jak najdalej również idącym zamknięciu swych bogactw dla obcych. Ten przykład musi pociągnąć za sobą naśladownictwo, tyle że, przy całej dzisiejszej frazeologii o międzynarodowym współdziałaniu gospodarczym, egoizm gospodarczy narodów leży w duchu czasu i coraz silniej się w ich postępowaniu uwydatnia. Bariery pomiędzy państwami są dziś o wiele większe, niż były przed wojną światową: tak liberalna zawsze Anglia utrzymuje dziś ścisły system paszportowy, przeznaczany głównie do tego, ażeby nie dopuścić żadnego cudzoziemca do osiedlenia się w Anglii celem zarobkowania.
Przy wszystkich tedy wielkich projektach kooperacji, życie, zdaje się, prowadzi narody do coraz większego odgradzania się nawzajem od siebie, do zazdrosnego chronienia swoich zasobów przed wyzyskiem obcych. Robią to dziś najbogatsi – niezawodnie nauczą się od nich i biedniejsi.
Istnieje zresztą szereg względów, na których rozważanie nie ma tu miejsca, a które sprawiać muszą, że państwa będą coraz bardziej skłonne do odgradzania się od innych cłami i do starania się o jak największą samowystarczalność gospodarczą.
Dzisiejsze wysiłki ku zorganizowaniu świata w jedną całość gospodarczą są właściwie wyrazem walki z duchem czasu, potrzebą obrony państw, dotychczas panujących ekonomicznie nad światem, przeciw emancypacji krajów, dotychczas eksploatowanych, przeciw rozwojowi przemysłu fabrycznego tam, gdzie go dotychczas nie było, popieranemu przy pomocy bądź ceł, bądź nawet zorganizowanego bojkotu towarów obcych, który w ostatnich czasach widzieliśmy i widzimy w Chinach i w Indiach.
Otóż ten rozwijający się egoizm gospodarczy narodów daje się czuć mocno nie tylko wielkim państwom przemysłowym i handlowym, ale i wielkim Żydom, którzy w przemyśle, handlu i finansach tych państw zajmują potężne stanowisko. Dla tych potentatów zwężanie się zakresu wymiany międzynarodowej, w której mają oni tę przewagę nad innymi narodami, że są wszędzie, wszędzie mają swoich, jest zjawiskiem bardzo niepomyślnym, jeżeli dziś jeszcze może słabo odczuwanym, to grożącym, że się da odczuć w niedalekiej przyszłości.
Rozwój egoizmu gospodarczego narodów kryje w sobie na przyszłość niebezpieczeństwo i dla mniejszych Żydów, zwłaszcza wobec tego, że występują oni dziś wszędzie coraz silniej jako odrębny naród, i żądają, żeby ich za taki uważano. Tę odrębność narody zmuszone są coraz bardziej uznawać: jeżeli jej pojęcie rozciągną i na dziedzinę współzawodnictwa gospodarczego, będzie to dla Żydów wielką katastrofą.
*

Nigdy, jak już powiedziano wyżej, Żydzi nie mieli tak wielkiego wpływu i znaczenia w świecie, jak w chwili zakończenia wielkiej wojny. Zdobycze, które wówczas porobili, triumfy, które święcili, uprawniały ich we własnym przekonaniu do jak najśmielszych nadziei na przyszłość i wpoiły innym narodom pojęcie o ich niezachwianej, ciągle rosnącej potędze.
Krótki okres powojenny przyniósł światu wiele zawodów, rozwiał wiele złudzeń, a twarda rzeczywistość nowych czasów, która szybko swe oblicze odsłania, jest dla wielu wprost przerażająca. Najwięksi zwycięzcy przy zawieraniu pokoju, Żydzi, najwięcej może dowiedzieli się w tym okresie rzeczy dla siebie niepomyślnych.
Wprawdzie w tych latach powojennych, które zaczęły się od anarchii na rynkach i od dzikiej spekulacji, zdobyli wiele, niemało interesów przeszło w ich ręce. W miarę wszakże, jak stosunki gospodarcze układają się w nowych normach, normy te zapowiadają się dla nich bardzo niepomyślnie.
Związali oni swą karierę z kapitalizmem nowoczesnym, na którego rozwój i charakter sami wielki wpływ wywarli, i przezeń spodziewali się dojść do całkowitego panowania nad światem. Tymczasem, kapitalizm ten, gdy mowa o świecie naszej cywilizacji, wszedł w okres ciężkiego przesilenia, które w znacznej swej części nie jest czasowym przesileniem, ale początkiem stopniowej likwidacji, choć sferom najwięcej zainteresowanym jeszcze trudno z myślą o tym się pogodzić. Najgłówniejsze, reprezentujące największy kapitał siły żydowskie ciągnęły zawsze do państw, przodujących w układzie gospodarczym świata: skupiły się w Anglii, Francji, Niemczech, wreszcie w Stanach Zjednoczonych, i stamtąd promieniowały swoim wpływem na resztę świata. Dziś wszakże w tym układzie zaczęła zajmować miejsce i Azja: Japonia w ciągu paru dziesięcioleci wyrosła na wielkie państwo przemysłowe i handlowe, a wiele za tym przemawia, że za lat kilkadziesiąt Chiny będą największą potęgą gospodarczą świata.
Otóż tam Żydzi nie pójdą, bo choć są z pochodzenia narodem azjatyckim, w Azji dla nich miejsca nie ma. Nie znaczy to, żeby w portach chińskich i japońskich nie było kupców-Żydów; ale reprezentują oni handel europejski lub amerykański z Chinami i Japonią, nie zaś handel chiński czy japoński z Europą i Ameryką.
Chiny mają od tysiącleci swoich Żydów, ale ci żadnej roli w operacjach pieniężnych nie odgrywają: są robotnikami od noszenia ciężarów i od innych robót pośledniejszych.
Pomimo tak uderzającego zeuropeizowania Japonii całe jej życie gospodarcze, nie tylko rolnictwo i przemysł, ale handel i bankowość, znajduje się wyłącznie w rękach japońskich: Żydzi, o ile tam się ich spotyka, są tylko reprezentantami przedsiębiorstw zagranicznych, i nie ma drzwi, którymi do japońskich mogliby się wcisnąć.
Tę rolę, w której ich znamy, zdolni są oni odgrywać tylko w społeczeństwach chrześcijańskich, jeżeli nie z religii, to z typu cywilizacji.
Im większe stanowisko będą zajmowały kraje azjatyckie, tym większa będzie część świata, w której Żydzi żadnego znaczenia nie mają, tym słabsze będą miały podstawy też marzenia o panowaniu nad światem.
Jeżeli warunki zewnętrzne układają się dla żydostwa niepomyślnie, to z drugiej strony grozi mu stopniowy spadek jego sił własnych, co jest o wiele większym niebezpieczeństwem.
Dla powierzchownych obserwatorów życia to niebezpieczeństwo jest niespodzianką, a nawet niejednemu wyda się nieprawdopodobieństwem.
W okresie powojennym żyją oni pod wrażeniem ogromnego rozwoju i ciągłego postępu sił żydowskich. Widzą Żydów wszędzie, gdzie potrzeba pieniędzy, czy na to, żeby je dalej robić, czy żeby je puszczać. Żydzi robią najlepsze interesy, oni są klientami najdroższych sklepów, oni się najdrożej ubierają, najlepiej jedzą i piją, oni mają najkosztowniejsze metresy. Widzimy nowe zjawisko – Żydów, uprawiających sporty, nawet odznaczających się na tym polu, produkujących spośród swej młodzieży silne i sprawne typy fizyczne.
Są to wszystko dowody siły Żydów w chwili obecnej; tylko czy siły na przyszłość?
Żądza użycia, która po wojnie opanowała świat protestancki, jeszcze silniej zamanifestowała się wśród zamożniejszych Żydów. Żydzi są typem ludzkim wybitnie zmysłowym: od ujawnienia tej ich właściwości w masie powstrzymuje ich bieda i przepisy Talmudu. Tam, gdzie biedy nie ma, a nakazy Talmudu nie działają, występuje ona w formach rażących. Wyraża się w sposobie życia, do którego rasa żydowska w przeszłych swych pokoleniach nie przystosowała się, w nadużyciach, niszczących organizm, powoduje szybką degenerację i prowadzi do wymierania rodzin.
Nawet ci Żydzi, którzy z zamiłowaniem oddają się sportom, nie budują przyszłości swej rasy. Daje to na razie nieraz wspaniałe rezultaty, ale w ostatecznym wyniku, będąc radykalnym oddaleniem się od tradycyjnego życia żydowskiego, prowadzi do zmniejszenia się przyrostu naturalnego ludności żydowskiej.
Jedyny Żyd, zdolny zapewnić przyszłość swej rasie, ortodoksyjny talmudysta, stale i szybko znika z powierzchni ziemi. Jeżeli tak dalej pójdzie, jak idzie dzisiaj, w ciągu paru pokoleń stanie się on rzadkim okazem.
Jest jeszcze jedno w dzisiejszym świecie zjawisko, dla żydostwa wyjątkowo niepomyślne.
Wolnomularstwo, organizacja obrony Żydów zawsze i wszędzie (z wyjątkiem pewnych, heretyckich lóż pruskich), która im drogę do ich wielkiej kariery w ostatnich dwu stuleciach wyrównała, zaczyna szybko tracić te znamiona, które były źródłem jego potęgi i wielkiej jego dotychczasowej roli w świecie. Z drugiej strony głębokie przemiany gospodarcze i polityczne, odbywające się dziś w świecie naszej cywilizacji, wpływają na masonerię rozkładowo. W wyniku tego wpływ jej musi się szybko zmniejszać.
Słabnięcie tej armii pomocniczej niezawodnie da się żydostwu bardzo we znaki.
Nasza ojczyzna, która od paru stuleci zaczęła się przekształcać na europejską ojczyznę Żydów i która postępowała po tej drodze aż do ostatnich czasów, nie ma już widoków na to, żeby się dalej w tym kierunku rozwijała. Przeciwnie, weszliśmy niewątpliwie w fazę zmniejszania się odsetka ludności żydowskiej w naszym kraju. Proces ten, który się rozpoczął i poszedł szybko w ostatniej ćwierci XIX stulecia w ziemiach zaboru pruskiego, a od początku XX stulecia zaznaczył się w zaborze austriackim – po zjednoczeniu ziem polskich i odbudowaniu państwa, uwydatnił się już i na ziemiach byłego zaboru rosyjskiego.
Zrozumienie jego źródeł pozwala na przewidywanie, że będzie on w przyszłości szybko postępował.
Z jego postępem Polską będzie miała coraz mniejsze znaczenie w polityce ogólnożydowskiej, dla której dotychczas jest przedmiotem szczególnej opieki.
Z drugiej strony, warunki, o których mówiliśmy, a które sprawiają, że wpływ Żydów w świecie musi się zmniejszać, według wszelkiej logiki powinny sprowadzić ten skutek, że opiekowanie się żydostwa światowego Polską, przy najlepszych chęciach, będzie mniej skuteczne.
W chwili zakończenia wojny światowej wpływowi na terenie międzynarodowym Żydzi zapewniali bez ceremonii, że nie dopuszczą do tego, ażeby Polska była państwem narodowym i miała istotnie narodowe rządy. Czy długo jeszcze będą mogli dawać takie zapewnienia?” Tyle Roman Dmowski w 1930 roku.
*         *         *

Profesor Maciej Giertych w 2007 roku pisał o cywilizacji żydowskiej: Cywilizacja żydowska jest jedną z najstarszych w świecie. Jej trwałość nie jest związana z posiadaniem określonego państwa, ani ze znajomością określonego języka. W jakimś sensie pamięć, a dziś solidarność z państwem izraelskim, odgrywa tu pewną rolę, podobnie jak większości Żydów nieznany język hebrajski (mimo tego, że wszyscy Żydzi są piśmienni, co najmniej od pierwszego wieku po narodzeniu Chrystusa). Do niedawna hebrajski byt językiem martwym i tylko obecnie, od czasu utworzenia współczesnego Izraela, został odrodzony i uczyniony językiem żywym.
Jednak ani język, ani istnienie państwa, nie mają większego znaczenia w definiowaniu tej cywilizacji. Żydzi często przemieszczają się z jednego państwa do drugiego i przy okazji zwykle bardzo szybko przyjmują język kraju osiedlenia w mowie domowej, aby przystosować się do otaczającego społeczeństwa.
W języku polskim mówimy o „narodzie żydowskim”, jest to jednak pojęcie zupełnie innego rzędu niż naród w sensie cywilizacji łacińskiej. Dła nas naród to wspólna przeszłość kwitnącej lub zdeptanej państwowości, wspólny język i literatura w tym języku oraz określone miejsce na ziemi rozumiane jako ojczyzna. W innych językach europejskich zjawisko wspólnotowości żydowskiej nie jest określane pojęciem „naród” (nacion, nation), ale raczej pojęciem „lud” (te peuple juif, the Jewish people, Judenthum) i chyba słusznie, bo jest to niewątpliwie określony lud, ale spoiwo jego nie ma nic wspólnego z więzią narodową narodów europejskich.
Spoiwem tym jest sakralna cywilizacja, a szczególnie sakralna świadomość specjalnej misji nadanej przez Boga. Żydzi mają świadomość tego wybraństwa, a ich misją było przygotowanie świata na przyjście Mesjasza, który miał się wśród nich narodzić, oraz zachowanie do tego czasu prawdy objawionej. Tę rolę Żydzi spełnili. Wielu z nich rozpoznało Go, gdy przyszedł i poniosło tę Dobrą Nowinę, Ewangelię, do innych ludów. To, co było misją jednego ludu, stało się misją Kościoła.
To, co dziś rozumiemy pod pojęciem narodu żydowskiego, to społeczność tragiczna, lud który nie rozpoznał czasu nawiedzenia swego. To ci, którzy nie uznali Jezusa Chrystusa za Mesjasza. Ci Żydzi, którzy poszli za Chrystusem, wtopili się w chrześcijański uniwersalizm. Ci natomiast, którzy Go odrzucili, stali się tułaczami po świecie, wśród wyznawców innych religii, zazdrośnie piastując swoje wybraństwo, swoją mesjanistyczną świadomość, która nadaje definiujące piętno ich cywilizacji.
Cywilizacja żydowska to cywilizacja programowej odrębności, programowego odstawania od otoczenia. W judaizmie nie ma określonej teologii, którą można by poznać i zaakceptować jako konwertyta. W żydostwo można się jedynie wżenić, biologicznie wtopić, bowiem Żydzi nie szukają konwertytów. Z własnej woli żyją życiem odrębnym, w odseparowaniu od otaczających społeczeństw.
Tworzą swoje gminy (kahały), rządzą się własnymi prawami oraz dbają także o utrzymanie odrębności przestrzennej. Getta, w których żyją razem, tworzą sami jako dzielnice, porównywalne do dzielnic chińskich (Chinatowns) w amerykańskich miastach. Dopiero hitlerowskie Niemcy stworzyły pojęcie izolacji przymusowej, getta zamkniętego, którego nie wolno było Żydom opuszczać.
Żydzi nie są pionierami. Nie idą zdobywać świata i ujarzmiać przyrody. Osiedlają się wśród innych cywilizacji, najchętniej wśród bogatych, mając przy tym tendencję przemieszczania się z uboższych do bogatszych terenów. Czynią to zawsze grupowo, od razu tworząc swoją własną, odrębną społeczność.
Żydzi nie stanowią odrębnej rasy i dlatego traktowanie antysemityzmu jako rasizmu jest wielkim nieporozumieniem. Żydzi polscy są rasowo nie do odróżnienia od Polaków, Żydzi Maghrebu są rasowo bliscy Arabom, Żydzi etiopscy są bliscy Etiopczykom. I tak jest na całym świecie. Natomiast fakt, że trzymają się swojego środowiska, swojej cywilizacji, swojej odrębności, powoduje, że biologicznie wyodrębniają się. To nie rasa tworzy cywilizację żydowską, ale cywilizacja może powodować odrębność biologiczną. Nigdy nie jest to odrębność zupełna, bo małżeństwa mieszane występują często, ale wystarczająca, by wszędzie, gdzie społeczności żydowskie żyją przez kilka pokoleń, odróżniano ich fizycznie od otoczenia. To wszystko jest konsekwencją zbiorowej świadomości o wybraństwie.
Pamięć o Bożym wybraństwie, o szczególnej relacji z Bogiem, o Bożej obietnicy, danej biologicznym potomkom tylko jednego ludu, powoduje, że monoteizm przeradza się w monolatrię. Wiarę w jedynego Boga zastępuje wiara w jednego, własnego Boga, Boga szczepowego. Prorocy skutecznie wyplenili tendencje politeistyczne u Żydów starotestamentowych, natomiast monolatrię usunął Jezus Chrystus, adresując swą naukę do wszystkich ludów, a nie tylko do wybranych. W gruncie rzeczy monolatria jest formą politeizmu, gdyż dopuszcza istnienie innych bogów u innych ludów.
Mesjanizm zdarzał się u innych ludów nagle dochodzących do przekonania, że posiadają specjalną rolę nadaną im przez Boga. To przekonanie jednak rzadko kiedy trwało przez kilka pokoleń. Żydzi, piastując swoje wybraństwo, stworzyli całą cywilizację opartą o wierności Prawu nadanemu im przez Boga. Przez Prawo rozumieją Torę, Pięcioksiąg Mojżesza, który oczywiście też i dla nas jest Pismem Świętym. My jednak czytamy go inaczej.
Żydzi widzą w nim Prawo, które jest nieodwołalne, które trzeba bezwzględnie przestrzegać, którego każda litera obowiązuje na zawsze. Nas nauczył Jezus Chrystus, że ważna jest nie litera tego prawa, ale intencja Prawodawcy. On Prawa nie zmienił, ale je wypełnił treścią. Zarzucał faryzeuszom, że czczą Boga tylko ustami, a nie sercem. Kazał ratować owcę czy woła, gdy w szabat wpadnie do studni (Mt. 12, 11; Ł 14, 5), bo szabat jest dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu (Mk. 2, 27).
My się nieraz śmiejemy z żydowskich obyczajów, gardzimy nimi. Tymczasem, gdy w pociągu Żyd w sobotę siedzi na butelce gumowej z wodą, czyni to z wierności swojej religii, bo w szabat podróżować nie wolno, chyba że na wodzie. Dla niego jest to przestrzeganie litery Prawa, obowiązek moralny. Dla nas to zakłamanie, to złamanie intencji Prawodawcy. My wraz z rozwojem życia, z rozwojem rozumienia intencji Prawodawcy, dopasowujemy przepisy do tego, co uznajemy za etyczne. Dla nas prawo wynika z etyki. U Żydów odwrotnie – etyka wynika z Prawa.
Oczywiście i u nich życie wymaga zmian obyczajów. Dla wygody więc wprowadzają interpretacje Prawa, wyjaśnienia na różne okoliczności, tak by zachowując jego literę żyć w sposób rozsądny. Cała uczoność żydowska (Talmud, Kabała, pisma rabinackie) to właśnie te interpretacje, komentarze do interpretacji, komentarze do komentarzy itd. – ciągła kazuistyka mnożąca wyjątki od nietykalnych przepisów. Rozwój ten napędzany jest potrzebą udogodnień. Poza judaizmem cała ta uczoność jest bez wartości. Sposób jej powstawania bywa jednak naśladowany i stanowi zagrożenie dla nas. My musimy zmieniać przepisy, gdy ocenimy, że tego wymaga nasze rozeznanie co jest, lub co nie jest etyczne, a nie dlatego, że są niewygodne. W cywilizacji łacińskiej każde pokolenie przenosi coś z etyki do pisanego prawa. Mnożenie praw coraz bardziej ogranicza zakres naszej swobody. Żydów ogranicza tylko Tora, a wszystkie późniejsze przepisy tylko redukują zakres obowiązywania tych ograniczeń. Niestety, również u nas, choć wbrew naszej cywilizacji, pojawiają się ustawy, które czynią dopuszczalnym to, co jest uważane za nieetyczne i było już zakazane prawami pisanymi (przerywanie ciąży, rozwody, czyny homoseksualne, kulty sataniczne itd.). W ten sposób gubi się związek prawa z etyką, a wygoda raczej niż etyka, staje się źródłem prawa.
W naszej cywilizacji człowiek prawy, żyjący godziwie, nie znajdzie się w konflikcie z prawem, nawet nie znając go. Z drugiej strony życie w zgodzie z literą prawa, ale nieuczciwe, pochodzi z faryzejskiego przywiązania do przepisów, a nie do etyki. Wykorzystywanie przepisów, niedokładnie napisanych ustaw, luk w nich, ich nadmiaru i niekonsekwencji, działanie na pograniczu prawa, techniki unikania opodatkowania, wszystko formalnie w ramach prawa, ale nieetyczne, pochodzi z rabinicznej kazuistyki, z etyki wywodzonej z praw pisanych. Jednak taki kombinator, co prawda działający w ramach prawa, w rzeczywistości nie posiada szacunku dla żadnego prawa. Nie można go porównywać z Żydem podróżującym w sobotę na butelce z wodą, który także wykorzystuje wygodną interpretację Prawa, ale który czyni to, by pozostać w zgodzie z Prawem, a więc z pełnym szacunkiem dla tego Prawa.
Ponieważ wiele przypisów Prawa Mojżeszowego było nie do utrzymania w diasporze (np. zakaz nauki języka greckiego), wprowadzano interpretacje, na mocy których pełnia przepisów obowiązuje w Ziemi Obiecanej, ale nie poza nią. W ten sposób diaspora stała się ucieczką od Prawa. Skoro etyka pochodzi z przepisów, powstały tym samym dwie etyki – dla Palestyny i poza nią. Potem przyszła kolej na dalsze mnożenie etyk, na różne okazje, różne dni, wobec swoich czy wobec obcych (gojów) itd. Tak powstała etyka sytuacyjna, która jest nam zupełnie obca. My wyznajemy tylko etykę totalną, tę samą na wszystkie okazje. Czy jednak zawsze jesteśmy wierni takim pojęciom? Czy np. odróżniamy kradzież przedmiotu prywatnego od kradzieży przedmiotu należącego do państwa, albo kłamstwa wobec bliskich i wobec przeciwników? Ta sytuacyjność etyki pochodzi z cywilizacji żydowskiej i winniśmy się jej wystrzegać.
Niezależnie od tradycji dotyczącej ksiąg, które interpretują Torę, Żydzi tworzą jedną rodzinę połączoną mesjańską świadomością wybraństwa. Żyd może stać się ateistą, może stać się konwertytą do innej religii, może nawet zostać kardynałem, ale zawsze będzie traktowany przez innych Żydów jako członek społeczności żydowskiej.
Nam nieraz imponuje żydowska solidarność, ich wzajemne popieranie się, wierność żydowskiej wspólnocie. Obserwujemy, jak uczestniczą w różnych walkach, znajdując się po obu stronach sporu, aby po klęsce jednej strony, Żydzi wśród zwycięzców zadbali, by nie stała się krzywda Żydom wśród pokonanych. Po następnym konflikcie rezultat może być odwrotny i znowu ta sama solidarność zafunkcjonuje. Taką wypracowali sobie metodę trwania wśród narodów. U nas nie ma takiej solidarności. W istocie zarzucamy sobie kłótliwość i zawiść. Zazdrościmy Żydom ich wzajemnej wierności ponad wszelkimi konfliktami. Jednak ta różnica ma też i drugą stronę medalu, bowiem uważamy, że popierać winniśmy prawdę, dobro, sprawiedliwość, a nie rodaka tylko dlatego, że jest rodakiem. Musimy zwalczać zło, nieprawdę, wszystko co uważamy, nawet niesłusznie, za niewłaściwe, bo takie jest nasze rozumienie godziwości. Winniśmy pozostać sobą, a nie popierać tego, co na poparcie nie zasługuje”...
*         *         *

Ks. dr Stanisław Trzeciak w książce Program światowej polityki żydowskiej (konspiracja i dekonspiracja), wielokrotnie w Polsce wydawanej, nazywał Żydów – za Jerzym Butmi – „wrogami rodzaju ludzkiego”, „narodem zakonspirowanym” i pisał, że celem tego narodu „jest panowanie Żydów nad światem”, który cały ma być przekształcony w „królestwo izraelskie”, a wszystkie pozostałe ludy w bydło robocze.
Polscy publicyści niekiedy  zarzucają Żydom, że „przejęli” w Polsce cały handel i przemysł. Dokładniej byłoby mówić, że stworzyli tu, razem z kolonistami niemieckimi, te rzeczy. Gdyż już od końca XVII wieku Polacy nie byli zdolni do tworzenia kultury i cywilizacji: pili, tańczyli, spali i „chodzili” do kościoła. Kraj obumierał moralnie i umysłowo. A obcy po prostu wzięli jego losy w swe ręce. Przyroda nie cierpi próżni.
To samo dotyczy „rozpijania” chłopów. Czy żydowski (lub szlachecki) karczmarz gwałtem lał komuś gorzałę do gardła? A czy np. teraz też „Żydzi rozpijają Polskę”? Chyba tylko zakłady alkoholowe w Lublinie należą do Żyda z pochodzenia. A te w Stargardzie, Gdańsku, Warszawie, Gnieźnie, Szczecinie, Wrocławiu, Krakowie? Kogo to zresztą obchodzi: spożycie alkoholu w Polsce co roku wzrasta o około 30 procent; masowo rozpijają się już nawet kobiety i dzieci. A marazm postępuje.  Lecz  nie  ze  względu  na  żydowską  -  domniemaną  -  przewrotnośc,  lecz  ze  względu  na  wrodzoną  głupotę  i  prymitywizm  moralny  Słówian,  którzy  nie  potrafią  uporządkować    swych  mikrocefalicznych  główek.   Nikt  nie  zaszkodzi  temu,  kto  sam  sobie  nie  szkodzi.
*         *         *

T. Jeske-Choiński był zdania, że pogromy stanowiły „samoobronę mniej przebiegłej rasy przeciw chytrzejszej”.  Zapomina  dodać,  że  były  inspirowane  przez  polskich  panów.
Kilkanaście razy była wydawana jego książka Poznaj Żyda!, w której autor bronił tezy, że podstawą i metodą życia żydowskiego jest lichwa czyli pożyczanie na procent i nieuczciwy handel. W tej książce m.in. czytamy: „Żyd średniowieczny zagarnął cały handel niewolnikami, ciągnął z tego ohydnego procederu niezwykłe zyski... Handel niewolnikami i lichwa, nienawiść do innowierców i szczególna pogarda nauki Chrystusowej – są rysami znamiennymi Żyda średniowiecznego...
Nie liczyli się jednak Żydzi z tym, że nikt nie ma ani potrzeby, ani ochoty być wyzyskiwanym przez kogokolwiek, a najmniej gospodarz przez podróżnego, któremu udzielił gościny. Że społeczeństwa chrześcijańskie nie chciały być obojętnymi świadkami gospodarki żydowskiej, że nie chciały iść w niewolę narodu znienawidzonego, któżby się temu dziwił? Ilekroć się Żydzi w jakimś kraju za bardzo rozpanoszyli, powstawały rozruchy antysemickie, które burzyły jednym zamachem całą robotę lichwy i sprytu kupieckiego... Lichwa nie była dla Żydów średniowiecznych nowiną. Wprawdzie zabraniał jej Stary Testament, ale tylko względem „brata”, to jest Żyda. Obcego pozwalał łupić: „Będziesz pożyczał wielu narodom, a sam od nikogo nie będziesz pożyczał, i będziesz panował nad wielu narodami, a one nad tobą panować nie będą. (...) Nie pożyczysz bratu twemu pieniędzy na lichwę, ani zboża, ani żadnej innej rzeczy, lecz obcemu”.
Chrześcijaństwo, rozszerzywszy pojęcie „brata” na całą ludzkość, walczyło z lichwą od pierwszych wieków swego istnienia. Potępiali ją Ojcowie Kościoła... Czuwał Kościół nad dobrem swoich wiernych, robił wszystko, co było w jego mocy, aby powstrzymać drapieżność Żyda, a on, „wybraniec”, „święty”, „osobliwy”, ani myślał poddać się nakazom gojów. Przeto wymierzał zniecierpliwiony goj sam od czasu do czasu sprawiedliwość.
Przez całe wieki średnie i nowsze aż do wielkiej rewolucji francuskiej idzie jedna i ta sama skarga: „Żydzi plwają na wiarę chrześcijańską i uciskają ubogich”. Cesarz Henryk Święty, łagodnego serca władca, przypatruje się spokojnie rozruchom antysemickim (około 1010). Ludwik Święty depce ich bez litości, bo „wyzyskują ubogich”. Wolnomyślny Fryderyk Barbarossa nienawidzi ich, bo „wynoszą się nad inne narody”. (...) Ciągle ta sama skarga: lichwa, wyzysk, plwanie na Chrystusa. I ciągle ten sam skutek: pogrom!
Każdy inny naród porzuciłby haniebne rzemiosło, gdyby go ono tyle kosztowało, gdyby musiał za nie ciągle pokutować. Bo na cóż przydały się Żydom olbrzymie fortuny, kiedy pierwszy lepszy pogrom zniszczył owoc ich długiej a nieuczciwej pracy? Nie byłobyż lepiej wyrzec się, pozbyć się złych, nieszlachetnych instynktów, a zlawszy się z resztą współziomków, żyć sobie spokojnie, bez obawy o straszne, krwawe jutro? Żydzi wileli być bici, poniewierani, ograbiani, nawet zabijani, byle się nie zmieszać z gojami, z „bydlętami”.
Ich upór podtrzymywała niezłamana niczym potężna wola semicka. Wyrzuceni jednymi drzwiami, wracają drugimi. Zgromieni nie śpieszą do Jerozolimy, o co się modlą codziennie, lecz przyczajają się gdzieś w pobliżu, czekając na uspokojenie umysłów. Gdy namiętność ostyga, wciskają się znów wszystkimi szczelinami do kraju, z którego ich wypędzono, i bogacą się lat kilkanaście. A nabiwszy kieszeń nadymają się, jak poprzednio, nienauczeni smutnym doświadczeniem niedawnej przeszłości. (...) Tylko Anglicy, Francuzi i Hiszpanie pozbyli się ich radykalnie. Anglicy zabrali im w roku 1290 prawie całe mienie i wydalili ich z granic swej wyspy. We Francji, gdzie im pozwolono brać 80 proc. lichwy od wierzyciela, nie zadawalniali się tym „drobnym zarobkiem”. Za to wyrzucono ich w roku 1394 po raz trzeci z kraju, ale tym razem stanowczo. Daremnie stukał „wybrany” naród do bram Londynu i Paryża, daremnie słał delegatów z trzosami. Anglicy i Francuzi „zacięli” się i nie dali się przebłagać. Żydzi stracili też zaufanie do tych „niewdzięcznych” narodów i uwolnili ich na długo od swego towarzystwa...
Tak samo postąpiła sobie Hiszpania i Portugalia. W krajach tych podniesiono stopę procentową do 33%, ale „malutka” ta cyfra nie podobała się „wybranym”. W końcu spotkał ich i tu los okrutny. Trzysta tysięcy Żydów opuściło w r. 1492 Hiszpanię, a w 1496 poszli za nimi ich współwyznawcy portugalscy.(...) Cóżby się było stało, gdyby społeczeństwa chrześcijańskie były pozwoliły spokojnie, obojętnie siebie łupić i grabić nienasyconej nigdy chciwości i bezwzględności żydowskiej? Ani jedna piędź ziemi, ani jeden dom, ani jedna koszula nie należałaby już do chrześcijan... Lichwa żydowska byłaby strawiła trony, potęgę, siłę i wiarę ludów europejskich i rzuciła je pod stopy narodu „wybranego”. A straszne byłoby to poddaństwo, Żydzi bowiem umieją być bezwzględnymi i bezlitosnymi, gdy poczują swoją siłę”...
W późniejszym okresie Żydzi znaleźli jednak sposób na bezkarne uprawianie potwornej 200-300-procentowej lichwy. Uczynili ze Stanów Zjednoczonych Ameryki swój Wielki Izrael i, używając tego państwa jako swego narzędzia, narzucili całemu prawie światu swe osławione „pożyczki”, które są niemożliwe do spłacenia i na wieki wieczne poddają w niewolę bankierom z Wall Street całe narody i kontynenty, pogrążając je w nędzy i wysysając krew z ich żywych ogranizmów.  -  Taka  jest  historiozofia  współczesnych  polskich  antysemitów. 
*         *         *

Niektórzy polscy autorzy podejmują tematykę żydowską w przesadnie emocjonalnym tonie, że przytoczymy tu fragmenty artykułu Dariusza Kosiura pt. Wróg, opublikowanego na łamach nowojorskiego -  dziś  zlikwidowanego  -  dwutygodnika „Polski Przewodnik” w marcu 2007 roku: Nie istnieją w Polsce silne media narodowe. Patriotyczne ugrupowania narodowe nie pojawiają się w publicznych mediach, przez co nie funkcjonują w społecznej świadomości. Niewielka ilość tytułów prasowych o małym nakładzie i o zabarwieniu narodowym ma znaczenie marginalne na rynku prasowym.
Jest niezauważalna pośród prymitywnych, wulgarnych już często od strony tytułowej prasowych śmieci. W minimalnym zakresie, jeśli chodzi o dostęp i zasięg wśród czytelników, medialne braki nadrabia Internet na niezależnych stronach narodowych. Dobrze, że istnieje, choć taka, skromna możliwość wymiany poglądów. Niezależne strony internetowe pełnią jednak rolę raczej wentyla bezpieczeństwa, przez który obniżamy ciśnienie niezadowolenia i oburzenia z powodu niszczenia każdej normalności i naszej Ojczyzny. Internet, z racji swojej specyfiki nigdy nie będzie pełnił roli powszechnej, niezależnej narodowej trybuny.
Wszelka antypolska żydowsko-lewacko-liberalna hołota ma dziś w Polsce do dyspozycji wszystkie media, a ludzi myślących katolicko i narodowo obowiązuje zasada morda w kubeł.
Jedyny okres wolności po 1939 r., który był odczuwalny niemal fizycznie – nasze płuca jakby pełniej oddychały – to czas 16-tu miesięcy istnienia Solidarności. Choć był wtedy w Polsce i komunistyczny żydowski rząd i żydowskiego socjalizmu strzegła radziecka Armia Czerwona, to duch Polski i Polaków był wolny. Była w tym też jakaś zasługa 10-ciu lat (1970-80) rządów ekipy E. Gierka – komunistów, których sumienia nie mogą być czyste, ale komunistów polskich, to jednak różnica.
Byliśmy, jako społeczeństwo solidarnie razem i mieliśmy poczucie siły katolickiego Narodu. Wolność ducha, mimo biedy i zmęczenia komunizmem, przywracała nam siły. Dziś radzieckiej armii już nie ma na polskiej ziemi, ale żydowska władza w polityce, w gospodarce, w mediach panoszy się nadal i jakby ze zwiększającym się impetem.
Medialną pałą grzmoci nasze umysły każdego dnia. Niepotrzebne są dziś wrogie armie, zagony jawnej i tajnej policji, żeby odebrać Narodowi wolność, niszczyć Go, okradać i prowadzić w ślepą uliczkę kulturowego i gospodarczego żydowskiego liberalizmu. Wystarczy codzienna dawka trucizny w liberalnych środkach masowego przekazu i nawet wykształcony człowiek idiocieje i idzie łagodnie jak owca na rzeź.
My myślący katolicko i narodowo nie mamy własnych wielkich mediów. Wyjątkiem jest katolickie Radio Maryja – dla żydowskich mediów niedościgły etyczny wzorzec. O mury tej rozgłośni rozbijają się wściekle antypolskie żydowskie i filosemickie łby różnych Michników.
Rządzące Polską żydostwo dokładnie zadbało, żeby nie powstała po 1989 r. klasa średnią która mogłaby wesprzeć swoim kapitałem media i partie narodowe, patriotyczne, katolickie. Klasa średnia mszczona jest dziś również przez te same siły na Zachodzie i z tych samych, co u nas powodów. Próbujmy się jednak organizować, niech każdy znajdzie kilka osób podobnie myślących, a każda z nich znów następnych kilka itd.
Zagraża nam likwidacja państwa, jeśli przyjmiemy euro i jakąś unijną konstytucję. Dla Polski, ze względu na Jej słabość nie tylko gospodarczą, ale także w każdej innej sferze, likwidacja państwa jest bardziej prawdopodobna i bardziej niebezpieczna niż dla Francji, czy Niemiec.
Czy znów będziemy czekać 150 lat, aż nasi wrogowie osłabią się wzajemnie i jeszcze w prezencie dla nas usuną z naszej Ojczyzny żydo-lewactwo? W dawnych zaborach istniał przynajmniej polski kapitał ziemi i jakiś finansowy, a dziś tracimy kolejno wszystkie składniki kapitału narodowego.
W takich warunkach nawet polska kultura może być zbyt słabym czynnikiem zachowującym żywą tkankę Narodu. A ze względu na katolicki charakter naszej kultury, wyrażający się szacunkiem dla człowieka, jest ona szczególnie osłabiana i niszczona przez Żydostwo od 1944 r. Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek – pisał C. K. Norwid – pamiętajmy o tym zawsze. Czy to są poglądy antysemickie? Nie, choć żydowskie media tak by je sklasyfikowały.
Jesteśmy Narodem bardziej antyniemieckim – i ma to swoje oczywiste uzasadnienie, mamy pamięć historii, antyrosyjskim – krwawo tłumione powstania w zaborze, inspirowane przez europejską żydo-masonerię – o czym wie niewielu, a dziś brak rozeznania i rozsądku politycznego kształtuje nasz stosunek do słowiańskiej, odradzającej się w chrześcijaństwie narodowej Rosji.
Nie jesteśmy natomiast antysemitami i dziwić się trzeba tytko – dlaczego? Żydzi od wieków są przecież naszym wrogiem wewnętrznym – jest to udokumentowana prawda historyczna.
Wystarczy przypomnieć rok 1944 i instalowanie w Polsce żydowskiego sytemu komunistycznego. Ten system i jego żydowska władza ponoszą odpowiedzialność za wymordowanie w latach 1945-56 600 tysięcy Polaków. W 2004 r. medialna żydowska propaganda wepchnęła Polaków do socjalistycznej i, jak ZSRR, totalitarnej unii, żeby nie mogli rozwijać się samodzielnie gospodarczo i żeby rozbić struktury państwa narodowego Polaków. A tam, gdzie struktury te słabną, Żydzi jako jedyna zorganizowana nacja, wyznająca specyficzną, bo niestety szowinistyczną religię, pasożytują bez ograniczeń.
Prawie nigdy nie integrują się z narodem, pośród którego żyją. Dbają wyłącznie o interesy własnej nacji, skłonni do kolaboracji z wrogami zamieszkiwanych państw w zamian za spodziewane profity.
Żydzi zawsze wnoszą element destrukcyjny w narodowe struktury państwa. Świadczą o tym wszystkie historie państw ich pobytu, od starożytnego Egiptu poczynając, a kończąc na USA, w którym Żydzi zdobyli decydujący glos w kulturze, gospodarce i polityce, więc i w polityce światowej. Każdy przejaw obrony i sprzeciwu obywateli amerykańskich przeciw zawłaszczeniu wszystkich sfer funkcjonowania państwa przez 2,3% mniejszość żydowską w USA jest traktowany jako przejaw nienawiści rasowej wobec nich i zwalczany.
Budowa demokratycznego społeczeństwa amerykańskiego jest już tylko mitem, skończyła się w latach 1950-tych. Najpotężniejsze państwo świata ma dziś największe na świecie długi i prawie samych wrogów na całej kuli ziemskiej.
Zadłużone jest w swoim Banku Centralnym (Systemie Rezerw Federalnych), który jest żydowskim bankiem prywatnym. Płacący podatki obywatele amerykańscy opłacają się lichwiarzom, którzy opanowali ich kraj. Nie chciał się z tym pogodzić, jako obywatel, katolik i prezydent, J. F. Kennedy zamordowany w 1963 r. Nie znajdziemy dziś w polskojęzycznych mediach negatywnej oceny naszej antyniemieckości, a zwłaszcza antyrosyjskości, którą, w swoim interesie, chce nam koniecznie zaszczepić liberalne żydo-lewactwo. Uczucie niechęci czy dystansu do nacji, które były, czy są wobec nas wrogie, jest przecież uzasadnione.
Wmawiają nam natomiast rasową nienawiść do Żydów – antysemityzm. Ale przecież to nie my niszczymy żydowskie pomniki i symbole ich religii w naszej Ojczyźnie, to Żydzi dewastują pomniki Polaków i kpią w mediach z naszej wiary. To dzieje się w kraju, w którym oni są niewielką mniejszością, w kraju, który 600 lat temu dał im schronienie przed kolejnym pogromem Żydów w Europie, w kraju, w którym Polacy oddawali własne życie za życie Żydów ukrywając ich w czasie niemieckiej okupacji. Nie uczmy się jednak od nich okazywania wdzięczności i nie oczekujmy jej.
Obrony narodowych interesów, narodowego majątku, kultury, wiary, moralności, etyki, suwerenności gospodarczej i politycznej państwa, godności Narodu nie wolno utożsamiać z rasową nienawiścią. A właśme do tego chciałoby w Polsce doprowadzić żydostwo oskarżające swoim medialnym wrzaskiem nas Polaków o antysemityzm. Chcieliby w ten sposób nas ubezwłasnowolnić, uniemożliwić nam najmniejszy nawet odruch obrony, do którego mamy prawo. Więcej, mamy obowiązek obrony Ojczyzny i wszystkich naszych wartości – i nie jest to ani ksenofobia, ani szowinizm, ani nawet nacjonalizm. Jest to przecież tylko obrona przed wewnętrznym wrogiem niszczącym każdą sferę bytu państwowego i narodowego – i jest to dziś nasza polska życiowa konieczność.
Prawie wszystkie media w Polsce są wściekle antypolskie, antykatolickie i antynarodowe, bo są zdominowane przez liberalne żydo-lewactwo. W Polsce władza musi należeć do większości, do prawowitych przedstawicieli polskiego Narodu i musimy ją odzyskać, inaczej zginiemy, zniszczy nas programowo realizowana nędza, roztopimy się w żydo-masońskiej unii. Nie może się udać budowa społeczeństwa otwartego, otwartego na kolejne po komunizmie oszustwo żydowskich ideologii – liberalizmu i globalizacji mających umożliwić rozkradanie majątku narodów.
Polska Moherowych Beretów. To nasza rodzinna, katolicka, narodowa Ojczyzna. Na Polskę w myckach zgody nie będzie nigdy.

Polskojęzyczne media bezkarnie kpią z naszej wiary, narodowej godności, zafałszowują naszą historię. Przoduje w tym procederze Gazeta Wyborcza i TOK FM.  Media te czynią ogromne wysiłki, żeby w nas, katolikach, Polakach wzbudzić nienawiść rasową do ich własnej nacji, do Żydów – czyż nie jest to perfidny, przewrotny, zakamuflowany antysemityzm? Czy nie powinno się zakazać im działalności za podstępne inicjowanie właśnie antysemityzmu. Ich działania wymierzone przeciw nam uderzają również w uczciwych, propolsko nastawionych Żydów – a chcę wierzyć, że tacy też zamieszkują Polskę.
Kto zabije Benedykta XVI? – takie tytuły miały publikacje w mediach w Polsce przed wizytą Papieża w Turcji. Zostawiam ocenę P.T. Czytelników, czy były to media antysemickie, czy antykatolickie i antypolskie?
Skąd taka postawa u tych mediów? Żydowskie media nie posługują się prawdą obiektywną w sensie matematycznym, nie powiem katolickim. Dla nich prawda jest zmienna, zależna od tego, czy im służy, czy nie. Prawdą może być też kłamstwo, jeśli jest dobre dla Żydów. Jest to zgodne z prawie dwutysiącletnią, ukształtowaną przez judaizm rabiniczny mentalnością żydowską, która z tego punktu widzenia całkowicie wyklucza dialog z nie-Żydami. Niemożliwe jest bowiem ustalenie jakiejkolwiek wspólnej, równoprawnej płaszczyzny budowy porozumienia. Ale czy warto zajmować się moralnym i historycznym usprawiedliwianiem żydowskiej mentalności? Ostatnie medialne ataki na rządową koalicję powinny jej uświadomić bezwzględną konieczność marginalizacji, bądź likwidacji mediów polskojęzycznych oraz konieczność przywrócenia Narodowi i całkowitego odżydzenia mediów publicznych.
Proces marginalizacji mediów antypolskich można zrealizować przy pomocy systemu podatkowego, a więc prawie dokładnie w taki sposób, w jaki żydowskie rządy w Polsce zniszczyły po 1989 r. nasz majątek produkcyjny.
Droga prawna będzie mało wydajna. Stosując odpowiednie preferencje podatkowe należy koniecznie rozpocząć proces tworzenia mediów narodowych, patriotycznych, katolickich i propaństwowych.
Wrzaski protestu żydowskich mediów należy zlekceważyć gwarantując im, co najwyżej udziały na tym rynku odpowiednie do wielkości tej mniejszości w Polsce, a więc do ok. 2%. Jeżeli rządząca koalicja nie podejmie takich działań w ciągu najbliższych 3 lat obecnej kadencji sejmu, to następna taka okazja może zdarzyć się nie prędko i oby nie była spóźniona.
*         *         *

W 2008 roku Wiesław Wielopolski pisał na łamach tygodnika „Tylko Polska”: „W historii każdego narodu są momenty wielkich wzlotów i haniebnych upadków. Dotyczy to także narodu wybranego, a w szczególności polskich Żydów, kolaborujących z wrogami Polski, w najcięższym dla nas okresie, w latach 1939-1945.
Daleki jestem od uogólnień i wydawania kategorycznych sądów. W przeciwieństwie do niejakiego Jana Tomasza Grossa, żydowskiego szowinisty, kłamcy i oszczercy, ograniczę się tylko do faktów.
Gdy w dniu 17 września 1939 roku, sowiecka Rosja, zadając nam zdradziecki cios w plecy wtargnęła na terytorium Rzeczypospolitej od wschodu, wśród Żydów zapanował szal radości.
Gdy do miasta Baranowicze wkraczała Armia Czerwona, Żydzi całowali zakurzone buty żołnierzy.
Wielki matematyk pochodzenia żydowskiego, profesor Hugo Steinhaus w pracy pod tytułem: „Wspomnienia z Polski” (wyd. Londyn 1992 r.), napisał, że masy ludności żydowskiej, które wyległy na spotkanie bolszewików, ustrojone w czerwone kokardy i pięcioramienne gwiazdy, budziły jego zaskoczenie, smutek i rozgoryczenie.
Żydzi rozbrajali polskich żołnierzy na ulicach, całowali rosyjskie tanki i armaty wznosili tryumfalne bramy. To serwilistyczne całowanie przez Żydów sowieckich butów, czołgów i armat, było tak charakterystyczne, że wymieniane jest w licznych relacjach i opracowaniach. Wspomina o tym nawet antypolski arcyłgarz J. T. Gross.
W swojej pracy: „Revolution from Abroad”... (wyd. Princeton 1998 r.), pisze, że Żydzi całowali czołgi i jak się wydaje mieli predylekcję do tego całowania, bo jakoś nikt nie wspomina, by robili to Ukraińcy czy Białorusini.
Naoczny świadek tych wydarzeń p. Żaroń, w swoich wspomnieniach zatytułowanych: „Agresja Związku Radzieckiego na Polskę”... wyd. Toruń 1998 r. przetacza swoje wstrząsające przeżycia jeńca wojennego. Oto fragment jego pamiętnika:
„19 września dostałem się do niewoli bolszewickiej, byłem ranny i leżałem w szpitalu w Zaleszczykach. Los nasz był straszny. NKWD oddało nas w ręce Żydów uzbrojonych w karabiny ręczne i broń krótką. Byli to Żydzi polscy w ubraniach cywilnych z czerwonymi opaskami na rękawach. Obchodzili się z nami, rannymi żołnierzami, niezwykle brutalnie. Bito nas i kopano, wyszukiwano oficerów, a znalezionych oddawano w ręce NKWD. Do nas krzyczeli, że jesteśmy pachołkami burżuazji i że my do tej pory piliśmy ich krew, a oni teraz będą pić naszą. Rzucano wobec nas wiele obelg, których powtórzyć nie mogę, bo są ordynarne. Zasypywano nas bluźnierstwami. Gromada Żydów wywlekła z mieszkania dowódcę Pułku Lotniczego pułkownika Prajsa. Szarpali go, tłukli po głowie i twarzy potem siłą wsadzili go na wózek z dyszlem, aby obwozić go po ulicach jako wroga ludu i pluli na niego”.
Ponurym dopełnieniem procesu żydowskiego rozpasania, zdrady i nikczemności była masowa likwidacja więźniów politycznych, dokonana po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w dniu 22 czerwca 1941 roku. NKWD przy aktywnej pomocy milicji żydowskiej, rozstrzeliwała polskich więźniów politycznych, zarówno skazanych na wieloletnie więzienie, jak również wszystkich chorych i słabych fizycznie, niezdolnych przetrzymać ewakuację w głąb Rosji.
Chociaż były ku temu okazje, nieznane są przypadki ocalenia chociażby jednego.
Odpowiedzialność zbolszewizowanych Żydów za masakry na Polakach nie ulega żadnej wątpliwości. Potwierdza to między innymi M. Paul w swojej publikacji pod tytułem: Jewish-Polish relations in Soviet occupied eastern Poland 1939-1941 (wyd. Toronto-Chicago 1998 r.). M. Paul pisze co następuje: „Istnieje wiele autentycznych raportów o Żydach w służbie sowieckiej uczestniczących w egzekucjach więźniów, przeprowadzonych na szeroką skalę przez sowiecką, służbę bezpieczenstwa w owym czasie”.
Tytułem uzupełnienia dodam, że wszystkich należy rozliczać indywidualnie. Tych ze zbolszewizowanej milicji żydowskiej w latach 1939-1941, jak też ich pobratymców z lat 1944-56 okrutnych i bezwzględnych siepaczy totalitarnego aparatu bezpieczeństwa, jakim było osławione i co najmniej w pięćdziesięciu procentach zażydzone UB. A także tych z żydowskiego gestapo, tropiących swoich braci oraz żołnierzy polskiego ruchu oporu.
*         *         *

Cecha charakterystyczną pisanych przez Polaków tekstów o tematyce „antysemickiej” jest często współczucie do Żydów. Nawet krytyczne uwagi są podawane raczej z pozycji życzliwego przyjaciela, zatroskanego tym, by partner nie sprawiał sam sobie kłopotów przez lekkomyślne zachowania. Nie ma w tej krytyce ani śladu tak charakterystycznego dla myśli niemieckiej fundamentalizmu rasowego, ani cechującej myśl rosyjską demonizacji historiozoficznej.
Dr Stanisław Kozanecki w artykule pod wymownym tytułem Żydzi – dlaczego ich nie kochamy? („Głos Polski” nr 6 2007, Toronto) pisał: Jest to jedyny naród, który prawie wszędzie, gdzie sie pokaże i próbuje zapuszczać swoje korzenie – budzi żywe reakcje. Problem „anty” oraz „filosemityzmu” jest obecny wszędzie tam, gdzie mieszkają Żydzi. Jest to swego rodzaju fenomen, bowiem chociażby do dna przesiąknięty nacjonalistycznym szowinizmem naród chiński nie budzi już takich uczuć. Nikt przecież nie słyszał o „sinofobii”, a pojęcie antychinizmu po prostu nie istnieje. Moglibyśmy zatem spytać: czemu Żydzi są tragicznym wyjątkiem? Czy winnym antysemityzmu jest cały świat, wszystkie narody, czy też oni sami są głównymi czynnikami istniejącego od wieków antysemityzmu?
Smutne zjawisko antysemityzmu mimo strasznej tragedii holokaustu, zwanej również Shoah, jaka miała miejsce w ubiegłym wieku – istnieje. Co gorsza, trudno nie zauważyć, że owo zdecydowanie negatywne zjawisko ostatnio narasta, a nie zanika, jak moglibyśmy tego oczekiwać, sądząc po nakładach i wysiłkach ludzi władzy i kultury czynionych w tym kierunku.
Obawiam się, że po przegranej wojnie Stanów Zjednoczonych w Iraku i w Afganistanie (na co wyraźnie się zanosi), opinia publiczna w USA, jak i na całym świecie obarczy winą za te wojny wyraźnie prożydowskich amerykańskich neokonserwatystów i w konsekwencji – samych Żydów. To spowoduje, że zjawisko antysemityzmu nasili się nawet w Ameryce, nie mowiąc już o zarabizowanej Europie.
Główny czynnik powodujący antysemityzm, to znaczy chęć odseparowywania się od reszty społeczeństwa i ciągłe podkreślanie swej inności, powoduje, że Żydzi wszędzie postrzegani są jako oni. Oczywiście jest to zrozumiałe, bowiem tylko w ten sposób uniknęli losu wielu grup etnicznych, które utraciły tożsamość. Ów syndrom oblężonej twierdzy działał jednak w obydwie strony, czasami wręcz nadając danej wspólnocie, w określonych warunkach, charakter samobójczy. Innymi słowy, powodował w społeczeństwach naturalny odruch psychologiczny, który sprowadzał się do przekonania (oczywiście w skrajnym uproszczeniu): „oni” sami głównymi sprawcami swych tragedii... Zaślepienie tego narodu jest rzeczywiście wyjątkowe. Mimo że istnieje wielu Żydów i to z różnych kręgów, którzy zwracają swoim ziomkom uwagę na karygodne (to znaczy godne kary) rozumowanie i postępowanie elity nimi rządzącej – nic zasadniczego w ich postępowaniu się nie zmienia.
Powołam sie tutaj dla przykładu na broszurę napisaną przez Krystynę Brzeską, która cytuje wypowiedzi szeregu Żydów i to osobistości o jakości intelektualnej i moralnej wyjątkowej. Te osobistości pochodzą tak od zamieszkałych w Izraelu jak od rozsianych w diasporze, tak od wierzących jak od ateistów. Autorka świadomie cytuje szeroki wachlarz nazwisk, by podkreślić rozpiętość i wagę tych wypowiedzi. Każdy uczciwy czytelnik dojdzie do przekonania, że dla uratowania się – ten naród musi przejść przez głęboką, bardzo głęboką ewolucję w dziedzinie religijnej, moralnej i politycznej.
Jaka jest reakcja dominującej masy żydowskiej na podobne wołania o rzetelny dialog i o zmiany, apele pochodzące tak od lewicy żydowskiej, jak i od różnych Aryjczyków, między nimi także od Polaków? Wystarczy przypomnieć sobie reakcje tłumu na wołanie ich premiera Rabina o dialog z Palestyńczykami. Zresztą – nie oszukujmy się, właśnie dlatego go zabili. A Rabin to był przecież człowiek wyjątkowy.
Z kolei, w jaki sposób reagują, gdy jakiś Aryjczyk ich skrytykuje. Nikt nie ma wątpliwości, co do tego, że doczeka się co najmniej miana antysemity, nie mówiąc już o śmierci politycznej, jeśli jakieś ważne funkcje społeczne czy polityczne sprawuje.
Tak odwieczne, jak współczesne masy Żydów, nastawione są na szukanie źródła zła nie u siebie, a u innych. Widząc wszędzie antysemitów, koncentrują się na walce nie tylko z faktycznymi wrogami tego narodu, ale także z wymyślonymi „antysemitami. Stają się niewolnikami własnej fobii, oskarżając o antysemityzm tych wszystkich, którzy nie idą po linii żydowskich poglądów i nie zgadzają się z postępowaniem Żydów, co więcej, w wielu przypadkach uważają po prostu takich ludzi za wrogów.
Sir Horacy Rumbold, ambasador W. Brytanii w Polsce, wypowiedział w 1920 roku zdanie: „bardzo mało korzyści przynosi Żydom wybieranie jako przedmiotu krytyki i zemsty jedynego kraju, w którym zapewne najmniej ucierpieli”.
*         *         *

Krzysztof Ligęza na łamach tygodnika „Tylko Polska” (kwiecień 2007) w następujący sposób przedstawia skrót stosunków między Polakami a Żydami: „Zacznijmy od przypomnienia, iż przed wiekami Żydów prześladowano w całej Zachodniej Europie. Wyrzucano ich z Portugalii i Hiszpanii, przeklinano w Anglii, dyskryminowano we Francji, gnębiono w Niemczech i na Półwyspie Apenińskim. Pogromy zdarzały się powszechnie, więc kto tylko mógł, uciekał daleko, jak najdalej, niechby i tam, gdzie rósł przysłowiowy pieprz. Dla Żydów rósł i owocował on nad Wisłą. Tylko tu oferowano im schronienie, przyjmowano przyjaźnie, życzliwie, serdecznie. W latach 1340-1772 populacja Żydów w Polsce wzrosła 75-krotnie, a w wieku XIX Polska stała się kolebką jednej trzeciej światowej populacji Żydów. Słynny myśliciel żydowski Isserless zanotował: Jeśliby Bóg nie dał nam takiego kraju za schronienie, los Izraela byłby nie do zniesienia.
To w Polsce od nowa budowali Żydzi swój świat, zwąc go żydowskim rajem. Nadzwyczaj celnie, adekwatnie do sytuacji. W Rzeczypospolitej dysponowali niespotykaną w owych czasach wolnością. Przywileje gwarantowały im władze. Mieli możliwość praktycznie nieograniczonego rozwoju ekonomicznego i kulturalnego. Dysponowali własnym samorządem terytorialnym, instytucjami kulturalnymi, funkcjonował żydowski sejm, reprezentujący interesy narodu żydowskiego wobec państwa polskiego (z siedzibą w Lublinie). Nie będzie twierdzeniem na wyrost, że w dużym, być może nawet decydującym stopniu, to właśnie dzięki polskiej gościnności, dzięki Polakom, Żydzi zachowali swą kulturę oraz religijną i narodową tożsamość. Przyznają to także żydowscy historycy (Lewin, Litvinoff i inni), którzy oceniali, że polskie ustawodawstwo wobec Żydów mogłoby stanowić wzór dla ustawodawstwa czasów nowożytnych oraz że Polska uratowała Żydów od całkowitego wyniszczenia.
*

Pokojowe współistnienie trwało kilkaset lat, póki rozdrapujący Polskę zaborcy nie wcielili w życie zasady dziel i rządź. Wzajemne układy popsuły się, gdy Polacy zaczęli głośno artykułować niechęć w stosunku do tych Żydów, którzy kolaborowali z wrogiem podczas wojen napoleońskich oraz przy tłumieniu narodowych powstań. Trzeba zaznaczyć, iż w owym czasie grupy antypolskich Żydów cechowała szczególna agresywność (często obejmowali oni majątki rekwirowane powstańcom przez zaborców).
W Polsce międzywojennej antysemityzm istniał, jak wszędzie, lecz antyżydowskie wystąpienia były incydentalne, a w każdym razie znacznie rzadsze niż gdziekolwiek w ówczesnej Europie. Antoni Zambrowski: Żydzi mieli w Polsce szkoły religijne i świeckie z językiem żydowskim i hebrajskim, swoje teatry, kluby sportowe, nawet kinematografię. Działały swobodnie różne żydowskie stronnictwa polityczne, które miały własnych posłów w Sejmie. Wydawały one gazety po polsku i żydowsku.
Rzekomo antysemicka Polska przyjęła w tym okresie (nadała obywatelstwo) 615.000 żydowskich imigrantów z hitlerowskich Niemiec i bolszewickiej Rosji. Działo się tak mimo nacjonalizmu zwolenników Judeopolonii”, mimo obojętności czy wręcz wrogości KPP wobec dążeń niepodległościowych Polaków (organizację w większości tworzyli działacze pochodzenia żydowskiego), mimo pamięci o 1920 roku, o Żydach nawróconych na marksizm, najpierw entuzjastycznie witających wkraczających na polskie ziemie Sowietów oraz udzielających wsparcia najeźdźcom, a później przez lata śniących o Polskiej Republice Rad (w 1937 roku warszawska organizacja komunistyczna w 65 procentach składała się z Żydów).
A potem przyszedł rok 1939, druga wojna światowa, siedemnasty dzień września, kolaboracja Żydów z Sowietami na Wileńszczyźnie i we Lwowie, i przyszło zadekretowane przez Niemców ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej.
Nie wolno przy tym zapominać, że o ile Europa Zachodnia kolaborowała z hitlerowcami przy eksterminacji Żydów, zaś jednostki pomogły przetrwać niewielkiej ich liczbie, to w Polsce, bez pomocy Polaków, bez zaangażowania struktur polskiego państwa podziemnego, nie ocalałby żaden Żyd. Ocalało wielu, choć za ich ukrywanie groziła w Polsce (i wyłącznie w Polsce) kara śmierci, wymierzana przez Niemców całym rodzinom. Rozstrzeliwano bądź wieszano jak leci: mężczyzn, kobiety, dzieci, starców, nawet niemowlęta. Za ratowanie Żydów Niemcy egzekwowali odpowiedzialność zbiorową, dlatego Polacy złożyli tak potworną daninę krwi. Według różnych źródeł, za pomoc Żydom zginęło od 120 do 200 tysięcy Polaków; za ukrywanie Żydów palono całe wsie, mieszkańców wyrzynając w pień.
*

Z zagłady zgotowanej przez Niemców ocaleli nieliczni polscy Żydzi, lecz dzięki poparciu PKWN uzyskali oni możliwości szybkiego zwrotu mienia. Z danych archiwalnych wynika, że na przykład w rejonie Kielc ponad 90 procent roszczeń rozpatrzono pozytywnie, a podobnie było w innych częściach kraju (ministrem ds. odszkodowań w pierwszym rządzie PKWN był Emil Sommerstein, w Izraelu chwalony za pozytywny stosunek do roszczeń żydowskich).
Jednak należy przyznać, że po wejściu wojsk sowieckich i proklamowaniu rządu lubelskiego stosunek do Żydów uległ diametralnej zmianie. Faktycznie ich znienawidzono, lecz powody tej niechęci nie wynikały bynajmniej ze względów rasowych.
To nie kto inny jak Żydzi, wbrew Polakom, propagowali w Polsce ustrój komunistyczny. To Żydami obsadzono aparat śledczy Urzędu Bezpieczeństwa, nie wyłączając stanowisk decyzyjnych krwawego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Wysoki odsetek Żydów w aparacie komunistycznych represji potwierdził między innymi żydowski historyk John Sack – według jego badań, w 1945 roku wszyscy komendanci UB na Górnym Śląsku i trzy czwarte ich podwładnych było Żydami. Pod datą 17 czerwca 1947 Maria Dąbrowska napisała w dzienniku: UB, sądownictwo są całkowicie w ręku Żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden Żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków.
To Żydzi wydawali polecenia i dokonywali aresztowań, torturowali więźniów i zabijali ich. To rękoma Żydów Sowieci eksterminowali ocalałych z wojennej zawieruchy patriotów, w tym resztki elity intelektualnej Drugiej Rzeczypospolitej. Osoby żydowskiego pochodzenia znalazły się w ministerstwach, na stanowiskach kierowniczych w fabrykach, w urzędach, w wojsku. Nie ma wątpliwości: komunistyczny totalitaryzm zaszczepiono Polsce przede wszystkim przy wsparciu zsekularyzowanych Żydów, których kolaboracja z sowieckim okupantem miała charakter ideowy.
Praca Aparat bezpieczeństwa w Polsce. Kadra kierownicza 1944-56 (IPN 2005) udowadnia, że w kierownictwie ówczesnej bezpieki, sądownictwie i służbie więziennej Polacy nie stanowili nawet połowy kadr, zaś blisko czterdzieści procent stanowisk, w tym najwyższe, piastowali Żydzi, głównie absolwenci kursów NKWD.
Po zajściach antyżydowskich czwartego lipca 1946 roku w Kielcach, ordynariusz kielecki biskup Czesław Kaczmarek pisał do amerykańskiego ambasadora w Polsce, Arthura Blissa Lane’a (Wokół pogromu kieleckiego, IPN, Warszawa 2006): Wskutek komunistycznej działalności Żydów wytworzyła się w stosunku do nich nienawiść szerokich mas w Polsce. Rzeczywiste wypadki ginięcia dzieci w Kielcach przypisywane Żydom nie wywołały jej, lecz powiększyły ją w wysokim stopniu. Z tego postanowiły skorzystać pewne komunistyczne czynniki żydowskie w porozumieniu z opanowanym przez siebie Urzędem Bezpieczeństwa, aby wywołać pogrom, który by dało się potem rozgłosić jako dowód potrzeby emigracji Żydów do własnego kraju, jako dowód opanowania społeczeństwa polskiego przez antysemityzm i faszyzm i wreszcie jako dowód reakcyjności Kościoła, którego zabijający byli członkami. W tym celu władze bezpieczeństwa nie zapobiegły powstającemu zbiegowisku, nie zawiadomiły o zajściu prokuratora, nie dały rozkazów milicji i wojsku do energicznego wystąpienia.
W książce Umarły cmentarz Krzysztof Kąkolewski tak podsumowuje kieleckie wypadki: Pogrom kielecki miał przekonać opinię publiczną, ale także rządy wolnych krajów, że zwycięstwo radzieckie i okupacja Wschodniej Europy ma głębokie uzasadnienie, a pozostawienie Polski jako państwa niepodległego, a co gorsza – pozwolenie, by wróciła armia polska z Zachodu, doprowadziłoby do odrodzenia nazizmu w Niemczech i w Polsce. Oblicze Polaków zostało po 4 lipca dokładnie odmalowane, a obraz ten zachowany jest do dziś i, co pewien czas, przypominany światu.
*

Opisując społeczność żydowską w USA, Jan Marek Chodakiewicz, historyk, wykładowca The Institute of World Politics w Waszyngtonie, podkreśla, że właściwie nie ma w USA organizacji żydowskiej, której stanowisko wobec Polaków nie wpisywałoby się w szalony paradygmat: polski antysemityzm – prześladowania Żydów – Holocaust. Ów paradygmat zakłada bezdyskusyjną winę Polaków za Shoah. W tym sposobie widzenia dziejów niemieccy narodowosocjalistyczni oprawcy stają się zbędni, znikają. Zostają Polacy – reasumuje Chodakiewicz, nie tając, iż w jego ocenie, właśnie stąd biorą się żydowskie wymagania co do nieustannego uderzania się w polskie piersi.
Na przykład za Jedwabne, mimo dowodów, że tamten mord na Żydach był jednym z tysięcy krwawych incydentów antyżydowskich w czasie ofensywy Wehrmachtu na Związek Sowiecki w 1941 roku. Wystarczy wymienić najbardziej głośne pogromy miejscowych Żydów w litewskim Kownie lub ukraińskim wówczas Lwowie, gdzie ofiary szły w tysiące, a nie w setki, jak w Jedwabnem – pisze Antoni Zambrowski, po czym zauważa: Wybrano do obchodów wyłącznie Jedwabne, pomijając miejscowości, gdzie Żydzi padali bezpośrednio ofiarą mordu ze strony Niemców (Maczuga jako narzędzie tolerancji, Niezależna Gazeta Polska, lipiec 2006). W swym tekście Zambrowski przywołuje również nieżyjącego już prof. Tomasza Strzembosza, który pytał wtedy, czym gorsi są Żydzi białostoccy, w liczbie 800 spaleni przez Niemców w miejscowej synagodze, od Żydów z Jedwabna, że nie chce się uczcić rocznicy również i ich męczeńskiej śmierci. Zambrowski rekapitulował wprost: Chodziło o zaakcentowanie ewidentnie polskiego sprawstwa mordu na Żydach.
Najwyraźniej niektórych Żydów przeraża zbyt duża dawka prawdy. Kiedy przerasta ich ona również intelektualnie, wówczas fałszują rzeczywistość, żeby nie oszaleć.
*

Ludzi pokroju Grossa czy Singera oraz ich odrażające insynuacje znakomicie scharakteryzowały trzy znaczące postacie. Notabene – żydowskiego pochodzenia. Pierwszą była jedna z najwybitniejszych żydowskich intelektualistek, Hannah Arendt. W swoich pracach wykazała ona, iż bez żydowskiej współpracy Holocaust byłby niemożliwy: Eichmann [główny planista ostatecznego rozwiązania – dop. K.L.], rzecz prosta, nie spodziewał się, iż Żydzi wyrażą entuzjazm dla własnej zagłady, ale pragnął, by wykazali coś więcej niż uległość. Pragnął ich współpracy w ludobójstwie. I, co jest doprawdy osobliwe, Żydzi nie zawiedli go! Bez ich pomocy nie miał szans na gładką realizację Shoah. (...) Żydzi w każdym zamieszkiwanym przez siebie miejscu mieli lokalnych przywódców, i wszędzie, nieomal bez wyjątku, ci przywódcy chętnie poszli na współpracę z hitlerowcami, formując Rady Żydowskie (Judenraty), które kierowały wywózką. (...) Bez daleko posuniętego współdziałania Rad Żydowskich, zamordowanie tak wielkiej liczby Żydów byłoby niemożliwe (Hannah Arendt, Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła). Druga postać to amerykański Żyd urodzony w Polsce, pisarz, noblista, Isaac Bashevis Singer, który w rozmowie z Richardem Burginem prawdę o Żydach wyraził następująco: Kiedy [Żyd] wbije sobie do głowy jakąś ideę, opanowuje go ona do tego stopnia, że człowiek ten zapomina o wszystkim innym. Weźmy Żyda, który walczy z antysemityzmem. Odnajdzie on ten antysemityzm wszędzie, nawet na bezludnej wyspie czy Saharze. Człowiek mający obsesję jest śmieszny, bo tworzy nieistniejące zasady. I wreszcie trzecia osoba, bezkompromisowy krytyk Przedsiębiorstwa Holocaust, Norman G. Finkelstein, większość żydowskich oskarżeń o antysemityzm nazywający bez ogródek hucpą.
*

 Jeśli chcemy obalić Polskę, moja rada brzmi, by chwycić za nóż i uderzyć tam, gdzie ich zaboli – parsknął swego czasu Marek Edelman, udzielając wywiadu dla The Daily Telegraph. Do dziś nie umiem określić, jak traktować jego słowa i co to właściwie było. Czy uległ manipulacji, ukartowanej przez kolegów ze Światowego Kongresu Żydów? Może wzywał do bliższego zapoznania się z sekretami koszernej moralności? A może nawoływał do nienawiści i przemocy?
Tak czy siak udowodnił, iż rzeczywiście wiek mało kogo oszczędza. Ale są granice tępoty, za którymi rozpościera się ocean krzywdy i kto jak kto, lecz Edelman powinien zdawać sobie z tego sprawę, starcza demencja go nie usprawiedliwia. Jeśli bowiem krytyka żydowskiej nieuczciwości nazywana jest antysemityzmem, jeśli podobnie traktuje się obronę przed kłamstwami żydowskich oszczerców oraz starania o przywrócenie Polakom tożsamości i pamięci historycznej, to oczywiście każdy Polak, więcej, każdy uczciwy człowiek (w tym Żyd), z konieczności musi wybrać antysemityzm. I jego żona także. I na antysemitów winni oni wychować swoje dzieci.
Wolno nam oceniać negatywnie Żydów, którzy żyjąc wśród nas nie nasze wspólne, lecz tylko własne dobro mają na względzie. Bezpodstawnie oskarżani, powinniśmy też pamiętać, że Żydzi nad podziw swobodnie używają określenia antysemityzm, przywołując ów termin zwłaszcza wtedy, gdy wytknąć im przejawy antypolonizmu (wówczas bez zahamowań przypinają Polakom etykietkę ksenofobów i szowinistów, imputując nam agresywny nacjonalizm). W obliczu podobnych reakcji powinniśmy krzyczeć, głośno oprotestowując nikczemność. A czyniąc to, możemy też z czystym sumieniem rzucić w twarze polakożerczym rasistom, cynicznie rozpętującym antypolską fobię, czytelne ostrzeżenie: nie siejcie wiatru!
*         *         *

W 2003 roku tygodnik „Tylko Polska”, redagowany i wydawany przez konsekwentnego   „antysemitę” Leszka Bubla, zamieścił tekst pt. Jak rozpoznać Żyda? Oto fragmenty tego tekstu.
Wprowadzenie.
Cywilizacja żydowska jest cywilizacją typu sakralnego, tzn. wszystkie normy, przepisy, zwyczaje itd. dotyczące sposobu życia społecznego zawarte są w przepisach religijnych. Żyd – członek narodu żydowskiego, jest jednocześnie Żydem – wyznawcą religii żydowskiej; jest to nierozdzielne. Religią żydowską nie jest, jak większość ludzi mylnie sądzi, Stary Testament, który zawiera religię zwaną moza-izmem. Żydzi odrzucili mozaizm – religię objawioną, a wymyślili sobie własną, ludzką religię o nazwie judaizm. W znaczeniu ścisłym nie jest to religia, gdyż nie chodzi w niej o relację Bóg – człowiek, osobiste uświęcenie, aby zasłużyć na niebo. Judaizm i powstały na jego podstawie późniejszy syjonizm, jest systemem mającym na celu zdobycie dla Żydów absolutnej władzy nad światem. Oni nie wierzą w niebo. Dla nich niebem będzie zdobycie dla siebie bogactw i władzy całego świata, w którym oni będą panami, a wszyscy nie-Żydzi będą im służyć jako niewolnicy. Dla nich ważniejszy od Biblii jest Talmud – ich nowe Pismo Święte, którego redakcję zakończono ok. 500 roku n.e.
Główne zasady judaizmu to: Jahwe jest Bogiem tylko Żydów (bóg plemienny). Ludźmi są jedynie Żydzi, a inni ludzie to wstrętne zwierzęta z ludzką twarzą (goje). Mają ludzką twarz tylko dlatego, aby Żydom zaoszczędzić przykrości obcowania z tymi zwierzętami. Bóg przed podjęciem decyzji zasięga rady rabinów. Wszystko, co istnieje na ziemi, należy do Żydów – a że jest w ręku gojów (?!), to tylko przejściowo i Żydzi mają obowiązek przejąć to każdym możliwym sposobem, włącznie z zabiciem goja. Żyd spowiada się przed dowolnie przez siebie wybranym innym Żydem z góry na cały rok. Żydowi nie wolno pomagać gojom, odwiedzać ich, przyjaźnić się z nimi. Goja można wykorzystać, okraść, oszukać i nie popełnia się przez to grzechu. Żyd zabijając chrześcijanina nie grzeszy, lecz składa miłą Bogu ofiarę. Mordercom chrześcijan obiecuje się najwyższe miejsce w raju. Talmud jest pełen obelżywych słów przeciwko Panu Jezusowi i Najświętszej Marii Pannie. Chrześcijaństwo uważa się za sektę żydowską, którą należy zniszczyć wszelkimi sposobami. Żyd ujawniający gojom treść Talmudu, ma być zabity. Ponieważ cały świat należy do nich, więc wg zaleceń Sanhedrynu (tajne kierownicze ciało żydostwa) mają trwać w każdym państwie, przejmować władzę nad narodami i doprowadzić do utworzenia jednego ogólnoświatowego państwa żydowskiego. Szczegółowy program polityczny oraz metody jego realizacji zawiera dzieło znane powszechnie jako „Protokoły Mędrców Syjonu” – opracowane w tej formie pod koniec XIX w. Istotą żydowskości jest predestynacja, czyli wybraństwo. Żydzi kierują się naczelną zasadą, którą zwięźle ujął Żyd Michnik: Mądry Żyd, to Żyd zakonspirowany. Kilka spostrzeżeń:
– Jeśli tylko chcesz, możesz nabyć biblię dowolnej religii; jej wyznawcy będą z tego zadowoleni i chętnie ci pomogą, udzielą wyjaśnień. Natomiast rozprowadzanie Talmudu albo jego objaśnianie nie-Żydom jest przez Żydów karane śmiercią.
– Czy widział ktoś, by nie-Żyd został duchownym w judaizmie? Rabinem może być tylko Żyd! To jest rasizm. Nie-Żyd, zwany przez nich pogardliwie gojem, uważany jest przez Talmud za zwierzę z ludzką twarzą, które ma służyć Żydom.
– Różne narody posiadają swoje organizacje humanitarne niosące pomoc ofiarom klęsk żywiołowych, prześladowanym, głodującym itp., bez względu na narodowość czy wyznanie – Czerwony Krzyż, Czerwony Półksiężyc – kraje muzułmańskie, Czerwony Lew i Słońce – Iran. Czy widział ktoś, aby organizacje żydowskie niosły pomoc nie-Żydom? Nigdy!
– Czy widział ktoś, aby Żydzi kiedykolwiek uratowali choćby jednego Polaka od śmierci z rąk Niemców czy Rosjan? A było ich ponad 3,5 mln – ponad 10% ludności Polski. We wrześniu 1939 r. witali najeźdźców, zarówno Niemców jak i Rosjan, bramami triumfalnymi oraz chlebem i solą w każdej miejscowości, gdzie tylko była jakaś większa społeczność żydowska.
– Czy słyszał ktoś, aby Żydzi kiedykolwiek przeprosili kogoś za popełnione zło? Nigdy! Czyżby byli narodem aniołów i nigdy nie wyrządzali zła? Dlaczego tak jest? Odpowiedź zawiera Talmud.

A. Z nazwiska.
1)  Żydowskie – wtedy wszystko jest jasne.
2)  Polskie, ale...
a)  brzmi nazbyt polsko, np.: Złotopolski, Księżopolski, Polański itp.
b)  jest nieco zabawne, np.: Michnik, Kuroń, Kryształ, Kukiełka, Osóbka, Indyk, Pietruszka, Śpiewak, Labuda, Pieronek, Jeneralski, Gadzinowski, itp.
c) pochodzi od nazwy miasta, regionu lub kraju, np.: Warszawski, Poznański, Krakowski, Białostocki, Rzymowski, Sieradzki, Mazowiecki, Szwedowicz itp.
Trzeba pamiętać o tym, że w połowie XVIII w. grupa Żydów, tzw. frankistów, przeszła na katolicyzm. Wiele rodów szlacheckich przyjęło ich do siebie, użyczając nazwiska i herbu – zostali nobilitowani, stąd też mamy żydowskich Małachowskich, Radziwiłłów, Potockich, Jeziorańskich, Dembowskich, Muszyńskich, Tarnowskich, Potockich, Działyńskich, Naimskich i innych.
Druga zorganizowana masowa akcja zmiany nazwisk żydowskich na polskie miała miejsce tuż po II wojnie światowej, kiedy władający niepodzielnie UB potajemnie dokonał tej operacji w interesie polityki żydowskiej. Chodziło o niewzbudzanie podejrzeń przy obsadzaniu Żydami kierowniczych stanowisk w państwie.

B. Z cech antropologicznych .
Żydzi są narodem rasy semickiej, zaś my – Słowianie jesteśmy rasy aryjskiej. Każda rasa ma charakterystyczne dla siebie cechy fizyczne, psychiczne i umysłowe. W tym punkcie omówimy tylko cechy fizyczne Semitów – Żydów. Jest to bardzo użyteczne narzędzie identyfikacji, gdyż rzutem oka możemy dostrzec metrykę na twarzy. Tu trzeba zastrzec, że wielu Żydów pochodzi z małżeństw mieszanych, w wyniku czego zatracili typowe semickie rysy twarzy, ale dziedziczą cechy psychiczne i umysłowe, a te rozpoznajemy wg kryteriów podanych dalej. Semici mają inne niż my proporcje charakterystycznych wymiarów czaszki. Omówimy w skrócie cechy dostrzegalne gołym okiem, w sposób jakościowy. Wszystko odnosimy do rasy aryjskiej, tj. do nas – Słowian.
1. Głowa. Wysklepiona górna powierzchnia czaszki, poczynając od strony czoła. Przykłady: Urban, Oleksy, M. Borowski. J. Dziewulski, Jan Nowak-Jeziorański.
2. Położenie ucha w stosunku do nosa (widok z profilu). Jeśliby poprowadzić prostą poziomą styczną do czubka nosa, to u nas linia ta mniej więcej przecina otwór ucha, u Żydów zaś całe ucho znajduje się powyżej tej linii.
3. Czoło. U Żydów boczne łuki czołowe mają większy promień krzywizny niż u Słowian.
4. Oczy. Płytki oczodół, brwi stosunkowo wyżej nad oczyma i w kształcie łuku (M. Edelman, B. Łazuka).
5. Nos. Z profilu dolna linia konturowa nosa od strony twarzy wznosi się do góry (ostrzejszy szpic), zaś z przodu koniec nosa jest bardziej rozłożysty. Generalnie nos żydowski jest stosunkowo długi, nie ma znaczenia czy łamany – to cecha drugorzędna. U Żydówek – bardzo wąska przegroda nosowa między oczyma, np. u prezenterek Wiadomości TV: G. Bukowskiej i J. Pieńkowskiej.
6. Odcinek między nosem a górną wargą jest znacznie dłuższy niż u Słowian.
7. Usta. grube, rozlazłe. Patrz: W. Chrzanowski (ZChN), Cz. Kiszczak, E. Sommer (TV Chmurka), Romaszewska – reporter TV.
8. Ucho: a) Żydowskie ucho w dolnej sekcji nie posiada opuszki, jest jakby po linii prostej wrośnięte w głowę, b) W górnej części jest lekko spiczaste, podczas gdy nasze ucho biegnie po łuku koła. c) U wielu Żydów uszy są jakby zdegenerowane, nieproporcjonalnie wielkie i odstające (Urban, Mazowiecki, Glemp), albo jakieś malutkie i skręcone.
9. Chód. Typowy Żyd-Semita idąc po linii prostej kołysze się na boki, a jego chód przypomina chód kaczki (widać to wyraźnie u A. Kwaśniewskiego-StoItzmana, Rybickiego z AWS, Oleksego).
Zawsze staraj się zobaczyć rodziców lub dziadków danego osobnika, bowiem z wiekiem cechy semickie stają się bardziej wyraziste.

C. Ze sposobu wysławiania się.
1. Posiadają dar łatwego wysławiania się, tzw. złotoustość. Byle jaki Żyd zagada każdego Polaka: Bogusław Kaczyński prowadzący w TV program muzyczny, J. Owsiak, J. Kuroń, Z. Kałużyński, Stefan Bratkowski, Waldemar Kuczyński, Cz. Bielecki, Jacek Szymanowski, J. Weiss, Mann, Najsztub, Wildstein.
2. Mówiąc o sprawach najważniejszych i bliskich sercu każdego Polaka nie angażują się emocjonalnie, nie przeżywają tego tak, jak my; mówią monotonnie, wolno, bez emocji – ot, tak sobie, jak o każdej innej sprawie. To ich wyraźnie różni od nas, jest to inny typ konstrukcji psychicznej. Przykłady: J. Urban, L. Miller, Marek Markiewicz, kard. Glemp, L. Falandysz, prof. A. Biela, J. Kropiwnicki, Jan Maria Jackowski, kpt. Sulatycki.
3. Mają problem z prawidłową wymową r. Przykłady: H. Gronkiewicz-Waltz, J. M. Rokita, Nina Terentiew, Lucjan Kydryński, Donald Tusk, Romuald Szeremietiew, Janusz Zemke, abp Muszyński, Janusz Steinhoff.
4. Zdarza im się nieopatrznie wtrącić typowo żydowskie słowa i zwroty, jak np. tfu – naśladujący odgłos splunięcia, używany na oznaczenie pogardy, wstrętu. Często używany przez Hankę Bielicką.
5.Uczoność i poczucie wyższości przechodzące w arogancję. Przykłady: R. Bugaj, K. Modzelewski, A. Małachowski, abp Życiński, A. Macierewicz, K. Zanussi, Krystyna Czuba.

D. Z prezencji.
1. Ogólnie Żydzi lubują się w noszeniu brody, jednak młodsze pokolenie preferuje obecnie tzw. brodozarost.
2. Wśród mężczyzn widoczna niedbałość o wygląd zewnętrzny – Żydzi nie przywiązują do tego takiej wagi jak my, np.: Szymon Kobyliński, R. Bender, Artur Balazs, Maciej Jankowski, Ernest Skalski.
3. Pewność siebie z wyraźnie okazywaną butą. Przykłady: R. Kalisz, L. Balcerowicz.
4. Brak im ogłady, delikatności, taktu, subtelności, wyrafinowania.
5. Mają charakterystyczne dla siebie tiki i ruszanie ramionami. Przykłady: Szaranowicz – prezenter sportowy w TV, Anna Śleszyńska - aktorka.
6. Żydówki z kolei nie posiadają delikatności, skromności i poczucia wstydu, które to cechy wrodzone są Polkom. Są bezpardonowe, bezwstydne, wścibskie. Przykłady: Monika Olejnik, Alicja Resich-Modlińska, Barbara Czajkowska – prezenter w TVP2, Kora Jackowska – piosenkarka, Michalina Wisłocka – seksuolog, Izabella Cywińska – reżyser, H. Knysok – b. wiceminister zdrowia, Monika Lewinsky.

E. Z cech charakteru.
Dusza żydowska jest na wskroś przesiąknięta sceptycyzmem (podważanie wszystkiego), żądzą destrukcji i niszczenia. Żydzi nie są w stanie stworzyć czegokolwiek pozytywnego, budującego. Zniszczą każdą kulturę, każdą ekonomię, ład moralny – pozostawiając po sobie jedynie chaos.
1. Ukrywają żydowskie pochodzenie i udają superpatriotów; są w tym bardziej polscy od Polaków, np. W. Ziembiński B. Tejkowski, Jan Olszewski, A. Macierewicz, płk R. Kukliński, Jerzy Robert Nowak. Nie jest rzadkością, że członkowie tej samej rodziny występują pod różnymi nazwiskami!
2. Rodzina wpaja dzieciom silne poczucie świadomości narodowej. Każdy Żyd bez zająknięcia poda z pamięci imiona przodków do 10 pokolenia wstecz. Spośród wszystkich narodów świata są społecznością o najsilniejszym poczuciu odrębności narodowej. Jeśli jedno z rodziców jest Żydem, to z całą pewnością dzieci staną się Żydami. Czynnikiem wzmacniającym ten proces jest opieka gminy żydowskiej. Posiadają silny instynkt gromadny – są zorganizowani w tajnej sieci gmin żydowskich – tzw. kahałach.
3. Żydowskość jest ekspansywna i żądna władzy – to naczelny motor jej aktywności. Dla katolika wzorcem będzie osobista świętość, skromność, pokora, służba prawdzie, dobru i pięknu. Horyzonty polityczne Polaka-katolika zamykają się w granicach Polski, tylko wybitniejsze jednostki mają szerszy krąg zainteresowań. Dla Żyda to jest śmieszne; jego wzorcem będzie bankier – bo posiada największą władzę nad gojami, dziennikarz – bo może kształtować duszę narodu gojów, polityk – bo może kierować państwem w interesie Żydów itp. Każdy Żyd myśli na sposób globalny, choć działa lokalnie w danym środowisku i kraju. Żydzi brzydzą się pracą fizyczną; ich ulubionymi zajęciami są spekulacja i handel.
4. Solidarność plemienna i instytucja zemsty. Przykłady morderstwa-zemsty: A. Doboszyński, syn B. Piaseckiego, syn i synowa M. Jurczyka. Z jakiego powodu? Bo występowali przeciwko Żydom. Żyd nigdy nie przyłoży ręki do potępienia swoich, choćby przedstawiono mu niezbite dowody zbrodni – za to bezwarunkowo wspiera współplemieńców.
5. Mistrzowie konspiracji. W mig odnajdują współplemieńców w każdym nowym środowisku i skrycie rozgrywają sprawy na swoją korzyść. Sztandarowym przykładem tego mistrzostwa jest masoneria – tajna, odwieczna, ogólnoświatowa organizacja pederastyczno-satanistyczna, o wielu poziomach wtajemniczenia, która służy celom polityki żydowskiej, i którą niezmiennie kierują Żydzi.
6. Posiadają wrodzone wyjątkowe zdolności adaptacyjne. Żyd rosyjski w powierzchownym oglądzie będzie posiadał główne cechy Rosjanina, Żyd niemiecki – Niemca, Żyd polski – Polaka, ale wszyscy oni zgodnie współdziałają dla dobra Żydów kosztem narodów, wśród których mieszkają.
7. Mają zdolności łatwego opanowania języków obcych.
8. Nie uznają żadnej świętości ani niezmiennej prawdy. Świętością jest to, co służy Żydom. Kierują się podwójną moralnością, jedną w stosunkach między sobą, a inną w odniesieniu do obcych.
9. Są mściwi i okrutni – nie okażą żadnego miłosierdzia obcym. Przykłady: wymordowanie narodów Ziemi Obiecanej, ukrzyżowanie Pana Jezusa, mordy rytualne, dr Mengele, A. Eichmann, H. Himmler, CZeKa, NKWD, masakry Palestyńczyków. Z całą bezwzględnością stosują zasadę: oko za oko, ząb za ząb. Nigdy nie przeproszą, nie okażą skruchy za popełnione zło, a już przenigdy nie zadośćuczynią. Polak za doznane krzywdy pała gniewem krótko i jest skłonny do pojednania. Żyd natomiast nie da po sobie tego poznać, ale zacznie skrycie i przebiegle niszczyć przeciwnika, zaprzęgając do tego całą swoją inteligencję i umiejętności – na zimno, z wyrachowaniem.
10. Cechuje ich poczucie wyższości i wybraństwa. Z tego powodu nigdy nie ścierpią doznanego upokorzenia, np. jeśli w czasie wojny Żyd był zdany na łaskę pomocy Polaka i dzięki temu ocalał, to później zamiast wdzięczności będzie go jeszcze bardziej nienawidził. Przykład pisarza Jerzego Kosińskiego (Josek Lewinkopf) jest tu symptomatyczny. Regułą było, iż złapani przez Niemców Żydzi nigdy nie osłaniali swoich dobroczyńców, ale wydawali ich, by ginęli razem z nimi.
11. Pochlebcy i przyjaciele dopóki ciągną korzyści – gdy osiągną cel, bez skrupułów zrywają znajomości i stają się wrodzy.
12. Przewrotność i pokrętna logika w argumentacji. Przykłady: J. Kuroń, E. Spychalska, prof. M, Szyszkowska, prof. M. Janion, A. Michnik.
13. Żydowskość jest nierozpuszczalna i niezniszczalna, a) Odżywanie żydowskości w trzecim, czwartym pokoleniu w rodzinach całkowicie zasymilowanych – fenomen niespotykany nigdzie indziej, b) Powrót do żydostwa na stare lata. Ci, którzy się niby zasymilowali i nawet dobrze służyli Polsce, pod koniec życia wracają do żydostwa i opluwają Polaków. Przykłady: Jan Karski, Jan Nowak-Jeziorański, W. Bartoszewski. Stąd fundamentalne znaczenie sprawdzania metryk!
14. Nie czują się przywiązani do narodu, pośród którego żyją. Bez sentymentów wyjadą z kraju, oczerniając Polskę i udając dyskryminowanych. Za granicą zaś, udając Polaków, włączą się do organizacji polonijnych, starając się je opanować albo rozbić.
15. Przyjaźnią się i zawierają małżeństwa w większości przypadków tylko między sobą.
16. Wykazują nadaktywność i zawsze stoją na czele wszystkiego, co jest skrajne (niespokojne duchy, inspiratorzy zamętu, reformatorzy): czy to w polityce, czy w kulturze, czy w Kościele. Przykłady: Korwin-Mikke, Stefan Niesiołowski, Gabriel Janowski, Anda Rottermund, ks. St. Musiał, ks. M. Czajkowski, ks. J. Góra (ten od Lednicy).
Jedną z najcięższych zniewag dla Żyda jest, gdy współplemieniec zarzuci mu asymilację w jakiejś społeczności gojów. Rozpiera ich duma bycia wybranymi, bycia ludźmi – wszak reszta wg Talmudu goje to zwierzęta z ludzką twarzą.

F. Z metod działań.
Od ponad 2000 lat Żydów cechuje konsekwencja i niezmienność celu polityki żydowskiej. Zawsze zorganizowani hierarchicznie; w danym państwie istnieje jeden zakonspirowany ośrodek kierowniczy (Kahał), którego polecenia są dla nich święte, zaś Kahary krajowe otrzymują wytyczne od Sanhedrynu – tajnego światowego rządu żydowskiego (obecnie rezyduje w USA).
1. Stosują zasadę: cel uświęca środki. Najwięksi w historii zdrajcy, mordercy, przestępcy w 95% przypadków byli Żydami.
2. Utrącają tubylców, a bezwzględnie popierają swoich. By osłabić państwo polskie, wzmacniają i wykorzystują mniejszości narodowe: Ukraińców, Niemców, Litwinów, Białorusinów.
3. Łatwo przechodzą na przeciwstawne pozycje ideowe (istotą sprawy jest zawsze interes Żydów – wszystko inne ma znaczenie względne). Przykłady:
a)  przedzierzgnięcie się komunistów w demokratów,
b)  Macierewicz: zmiana postawy ideowej z entuzjasty Che Guevary na narodowego katolika (?!).
4. Pchają się na doradców – jest to najskuteczniejsza metoda sprawowania faktycznej władzy bez ponoszenia odpowiedzialności; posługują się nią perfekcyjnie. Przykłady: zdominowanie PZPR, opanowanie Solidarności, infiltracja Radia Maryja.
5. Podstawiają żydowskie kobiety na żony lub kochanki wybijającym się ponad przeciętność gojom. Chodzi o związanie danej osoby z żydostwem, a tym samym zneutralizowanie jej dla sprawy polskiej. Gdyby pomimo tych zabiegów Polak pozostał wierny swemu narodowi, to Żydówka będzie najlepszym agentem wpływu i donosicielem do Kahału. Przykłady: W. Gomułka, A. Zawadzki, W. Jaruzelski, A. Seweryn – aktor, Z. Herbert – poeta; Peter Raina - historyk.
6. Osłabiają morale narodu. Pod osłoną haseł humanizmu, postępu, akcji charytatywnych itp. szerzą pornografię, narkomanię, pijaństwo. Przykłady: M. Kotański, Kwaśniewski-Stolzman, Kuroń, Owsiak, prof. Lew Starowicz.
7. Dążą do podporządkowania sobie wszystkiego w danym państwie. Dla nich nie ma dylematu: w sposób godziwy czy niegodziwy – wszystko jest godziwe jeśli posuwa sprawę żydowską do przodu. Główne uderzenie kierują na newralgiczne ośrodki wpływu w sferze duchowej (media, katedry uniwersyteckie, hierarchia Kościoła katolickiego) i materialnej (bankowość, gospodarka) oraz siłowe ośrodki władzy (tajne służby, sądownictwo). Działania te prowadzą w największej tajemnicy przed tubylcami, w sposób planowy i długookresowy. Likwidują fizycznie jednostki wybitne i przywódcze. Przykłady: masowe mordy AK-owców, NSZ-owców, skrytobójstwa patriotycznych księży, działaczy Solidarności itd.
8. Legalnym systemem prawnym osaczają naród, który męczy się w nim jak ryba wyjęta z wody. Niszczą ład w państwie niemoralnym prawem, które chroni przestępcę, a umniejsza uprawnienia organów ścigania. Chodzi o tzw. humanitaryzm, czyli troskę o więźniów, zniesienie kary śmierci, łagodne wyroki – innymi słowy – zielone światło dla przestępców.
9. Tworzą zamęt intelektualny w społeczeństwie przez wymyślanie i rozpowszechnianie destrukcyjnych ideologii. Robią to na uniwersytetach żydowscy naukowcy, a dalej przejmują sprawę żydowscy dziennikarze i politycy. Przykłady: komunizm wymyślił Żyd Marks, a Żydzi: Lenin, Stalin i Trocki wprowadzili go w życie. Narodowy socjalizm jest dziełem Żydów: Hitlera, Goeringa, Himmlera, Hessa, Goebbelsa i innych. Zachodni liberalizm dziełem Żydów: Churchilla, Roosevelta.
10. Bezustannie reformują wszystko, co paraliżuje funkcjonowanie państwa, nie sprzyja kumulacji doświadczeń i naturalnemu wyłanianiu się kompetentnych elit.
11. Uprzedzają rodzące się dążenia narodu i wskakują na czoło pochodu, przejmując dowodzenie. Przykłady: Solidarność (żydowscy doradcy), KPN (Moczulski, Słomka), UPR (Korwin-Mikke, Michalkiewicz), ZChN (Chrzanowski, Czarnecki), ROP (Olszewski, Włodarczyk, Macierewicz, Romaszewski), AWS (Krzaklewski, J. Tomaszewski, Rybicki), LPR (A. Macierewicz. G. Janowski, PiS (bracia Kaczyńscy, Mariusz Kamiński).
12. Zakładają dziesiątki różnych partii politycznych, prowadzą między sobą walkę na niby i doprowadzają do chaosu.
13. Udając patriotów przenikają do każdej organizacji. Gdyby jakaś ostała się bez Żydów, będą z nią walczyć z największą zaciekłością przez dyskredytowanie w mediach, oczernianie działaczy, podawanie do sądu za wymyślone przewinienia: ksenofobię, rasizm, antysemityzm, waśnie etniczne itp. Jeśli to nie odniesie skutku, uciekną się do otrucia lub skrytobójstwa.
14. W polemikach z przeciwnikiem, któremu nie są w stanie sprostać, bez ceregieli przechodzą do obrzucania błotem; najczęściej posługują się takimi określeniami jak: antysemityzm, holocaust, ksenofobia, nazizm, faszyzm, skrajny nacjonalizm, ciemnogród, zacofanie, zaścianek itp. Nam Polakom obca jest polemika oparta na inwektywach. To jest wyróżnikiem charakteru żydowskiego.
15. Żyd rzadko atakuje przeciwnika wprost, robi to pośrednio, posługując się innymi – on jest przede wszystkim inspiratorem.
16. Żydzi zawsze stoją na czele postępu i walki z zacofaniem. Skuteczną bronią w ich rękach jest sztuka. Np. Andrzej Wajda w swoich filmach niekorzystnie przedstawia Polaków (Lotna), wybiela Żydów (Ziemia Obiecana, Pan Tadeusz), opluwa chrześcijaństwo (Wielki Tydzień), sławi żydowskich rewolucjonistów (Sprawa Dantona), fałszuje główne rysy kultury polskiej (Pan Tadeusz). Inny Żyd, Jerzy Hoffman, w filmie Ogniem i Mieczem fałszuje utwór Sienkiewicza oraz prawdę historyczną, przedstawiając Polaków jako głupców, pijaków itp., a pozytywnie – Ukraińców.
17. Żydowscy artyści wyśmiewają narodowe tradycje, wulgaryzują język, wzbudzają obrzydzenie do narodu polskiego. Przykłady: Kabaret Elita, Olga Lipińska, Tadeusz Drozda, Krzysztof Piasecki, Jan Kaczmarek, J. Weiss (Radio Zet), W. Mann z K. Materną.
18. Prowadzą akcje antysemickie i prowokują do wystąpień przeciwko Żydom (Polska Wspólnota Narodowa Tejkowskiego). Jest to żelazny punkt żydowskiego repertuaru. Daje to im następujące korzyści: a) Wzbudza strach wśród Żydów i zmusza do trzymania się razem, b) Ten psychologiczny terror wywołuje w podświadomości Polaków poczucie winy i tym samym osłabia działania antyżydowskie. W takim klimacie nawet krytyka rażących antypolskich działań Żydów staje się endemicznym antysemityzmem, ksenofobią, rasizmem (typowe slogany propagandy żydowskiej) itp. Owocem takich działań jest to, że Żydzi w Polsce są nietykalni, c) Powoduje skupienie się polskich patriotów pod komendą żydowską.
19. Innym stałym punktem działań żydowskich jest wypisywanie antyżydowskich haseł na murach, podpalanie synagog, niszczenie żydowskich cmentarzy itp. Dzięki temu media w Polsce i za granicą będą mogły nas oskarżać o antysemityzm, rasizm itd.
20. Walczą z Żydami jako polscy patrioci, ale w taki sposób, żeby im nie zrobić krzywdy i nie dotknąć istoty problemu, inaczej mówiąc – kierują tę walkę w maliny. Przykłady: środowisko Gazety Polskiej, Naszej Polski, Głosu, prof. Ryszard Bender, prof. Jerzy Robert Nowak, red. Jan Engelgard.
21. Od samego powstania chrześcijaństwo jest dla nich największym wrogiem. Prowadzą nieustępliwą walkę z Kościołem katolickim. Podważają autorytet Kościoła oczerniając księży (Urban), wyśmiewają zasady wiary (Olga Lipińska). Rozbijają od środka działania ZNAK-u, Tygodnika Powszechnego, WIĘZI. Przykłady: Jan Błoński, G. Turnau, ks. Tischner, ks. Musiał, ks. Czajkowski. Współpracują z antynarodową bezpieką. Obwiniają chrześcijan za holocaust, przypisując nam podsycanie antysemityzmu i zmuszają Kościół do przepraszania za antysemityzm, co im się udaje, bo wielu biskupów w Polsce to zakonspirowani Żydzi (Glemp, Gądecki, Macharski, Muszyński, Życiński, Dembowski, Ziółek, Głodź, Pieronek, Rakoczy, Chrapek).

G. Z prowadzonych działań dezinformacyjnych.
1. Bagatelizowanie kwestii żydowskiej, a tych którzy o niej mówią, zaliczanie do antysemitów, ksenofobów, oszołomów itp.
2. Wprowadzanie rozróżnienia pomiędzy Żydem – członkiem narodu, a Żydem – członkiem wspólnoty religijnej albo nazywanie Żydami tylko wyznawców judaizmu – reszta jest rzekomo zasymilowana. Według Sądu Najwyższego Izraela: „...Żyd nigdy nie przestaje być Żydem.
3. Głoszenie, jakoby Protokoły Mędrców Syjonu były fałszywką. Żaden Żyd nie przyzna, że są one prawdziwe, ale będzie je dezawuował. Przykłady: prof. Marek Drozdowski, Henryk Piecuch (kuzyn zmarłego niedawno Żyda Arnolda Mostowicza – autor ujawniający tajemnice PRL-u; podobno inteligentny i dobrze poinformowany, a jednak... odkrył się. Stosunek do PMS może być testem na żydowskość.
4. Zaciekłe zwalczanie (przez ośmieszanie) tzw. spiskowej teorii dziejów.
5. Wyśmiewanie albo nazywanie rasistowską postawy domagającej się ujawnienia przynależności narodowej.
6. Przejaskrawianie do granic absurdu prawdziwych opinii o Żydach – w ten sposób ośmieszanie głoszących te opinie.
7. Przepraszanie Żydów za rzekomo wyrządzone im krzywdy i pomoc w odzyskaniu utraconego mienia.
8.Ekumenizm w stosunku do Żydów, bratanie się z judaizmem (abp Życiński, abp Muszyński, kard. Macharski, bp Pieronek), perfidne twierdzenie jakoby chrześcijaństwo wywodziło się z judaizmu (sic!).

Czułe punkty żydostwa.
1. Boją się ujawnienia prawdy o sobie samych (szowinizm, antyludzkie cele i niegodziwe metody działań).
2. Zieją nienawiścią do wszystkich ludzi. Judaizm i wywodzący się z niego syjonizm są najskrajniejszymi formami rasizmu.
3. Nigdy nie działają dla dobra ludzkości i nie przyczyniają się do rozwoju świata, a jedynie żerują na innych.
4. Zdecydowana większość Żydów to ateiści, zachłanni na dobra materialne. W razie dużych przeciwności łatwo zdradzają swoich.
5. Są tchórzliwi i przekupni.
6. Zawsze trzymają z silniejszym, a gardzą słabym.

Sedno kwestii żydowskiej.
Zebrana powyżej wiedza to fakty historyczne oraz zdarzenia rozgrywające się aktualnie na naszych oczach. Normalny człowiek, po głębszym zapoznaniu się z kwestią żydowską, jest zaszokowany i dotknięty do żywego perfidią tej nacji. Skąd u Żydów taka nienawiść i bezgraniczne oddanie się złu? Rozum ludzki, stojąc tylko na płaszczyźnie naturalnej, nie znajduje zadowalającego wyjaśnienia. Aby w pełni zrozumieć tę kwestię, musimy odwołać się do Ewangelii. Jak podaje św. Jan (J 8, 44), Pan Jezus powiedział do nich: Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. U św. Mateusza (Mt 27, 24-25) zaś czytamy: Piłat widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył go. To wasza rzecz. A cały lud zawołał: Krew Jego na nas i na dzieci nasze.
A więc naród żydowski dobrowolnie przyjął na siebie najcięższą klątwę, która ciąży na nim do dziś, a to oznacza, że jest zaprzedany diabłu. Ze źródeł judaistycznych wiemy, że Sanhedryn świadomie zawarł pakt z diabłem w zamian za obiecaną mu władzę nad światem. Dopiero w świetle wiary możemy zrozumieć tę szatańską złość, przewrotność, niegodziwość i perfidię, jakie cechują ten naród.

Jak ich zwyciężyć?
Punkt ciężkości walki z żydostwem leży w sferze duchowej: religia, kultura, nauka i sztuka. Ale ograniczenie się tylko do tej sfery nie wystarczyłoby, a zmagania trwałyby zbyt długo. Walka z nimi musi być totalna: duchowa i fizyczna. Sfera duchowa daje wyjaśnienie, zrozumienie, moc duchową (wiara katolicka) oraz wypracowuje stosowne środki i metody walki, zaś działania fizyczne – to jak najszybsze odsunięcie ich od wpływu na funkcjonowanie państwa i znieprawianie polskiego ducha.
1. Kluczem do zwycięstwa jest posiadanie mediów. Musimy odebrać Żydom media – głównie telewizję, bo jest najpotężniejszym instrumentem oddziaływania na ludzi. Kto ma media, ten sprawuje rząd dusz i wygra każde wybory.
2. Drugim zasadniczym warunkiem jest świadomy i pogłębiony katolicyzm Polaków. Chodzi o to, aby Naród Polski był zjednoczony w działaniu. Nasi wrogowie wewnętrzni i zewnętrzni są agresywni i ofensywni, uśpili nas i zepchnęli do obrony. Nikt nie wygra wojny, jeśli nastawi się tylko na obronę. Dzisiaj walka toczy się głównie w sferze duchowej: o naczelne zasady w moralności, polityce i ekonomii.
3. W organizowaniu się i metodach działań powinniśmy naśladować Żydów. Oni wypracowali skuteczne sposoby walki: jeden tajny ośrodek kierowniczy, skryta wojna totalna, długomyślność, wytrwałość, popieranie tylko swoich (w naszym przypadku: świadomych Polaków), działania podporządkowane rozumnemu, a nie uczuciowemu patriotyzmowi. Zasadniczą wojnę toczą na płaszczyźnie duchowej ideologie: urabianie ludzkich umysłów, narzucanie sposobu myślenia, dążeń, upodobań. Potężną bronią w ich rękach są media, sztuka (głównie film) i edukacja.
4. W życiu publicznym muszą obowiązywać kryteria polskości: polskość z ducha i z metryki. Dotyczy to również duchownych.
5. Szerzenie polskiej idei narodowej i podnoszenie świadomości narodowej Polaków.
6. Upowszechnianie znajomości zasad cywilizacji łacińskiej na tle porównawczym z cywilizacją żydowską (judaizmem).
7. Uświadomienie narodowi polskiemu celów żydostwa, cech żydowskiego charakteru oraz metod działań.
8. Eliminowanie ich wszelkimi możliwymi sposobami. Nie należy dużo gadać, tylko działać.
9. Ofensywa historyczna ukazująca haniebne czyny żydostwa na przestrzeni całej naszej historii, następnie zażądanie przeprosin i zadośćuczynienia (wymusić to). Żyjący, którzy popełnili zbrodnie na Polakach, muszą stanąć przed sądem.
10. Pamiętaj! Jeśli masz trafić Żyda, to tylko celnie, bo jak spudłujesz, to do końca życia możesz się spodziewać zemsty.
11. Z Żydami nie wolno wchodzić w układy, skuteczna jest tylko zasada siły: albo... albo...
12. Wypędzenie Żydów z Polski. Jesteśmy jedynym państwem w Europie, które nie wypędziło Żydów.
Skuteczny sposób unicestwienia żydostwa to zebranie wszystkich Żydów z całego świata i zamknięcie ich w państwie Izrael. Cywilizacja żydowska jest na tyle defektywna, że uniemożliwia jakikolwiek samodzielny byt – nie wspominając o rozwoju. Oni się po prostu sami zażrą. Ponad 2000 lat kształtowania żydowskiego charakteru do życia na cudzy koszt, szkolonego do oszustwa i destrukcji – w końcu wyda godne owoce wśród samego żydostwa.

Zakończenie.
Żydzi zawsze uważali i nadal uważają Polskę za raj dla siebie. Polscy historycy (oczywiście Żydzi) szyderczo chwalą polską tolerancję (jak pokazała historia, owa tolerancja była zgubna dla Polski), propagują polski patriotyzm dla przygłupów: stawianie pomników, zajmowanie się cmentarzami, świętowanie przegranych powstań itp. – po prostu bezrozumny sentymentalizm. Zajmują naszą świadomość rzeczami drugorzędnymi, gdy tymczasem sami skrycie i przebiegle zagrabiają państwo polskie w swoje ręce.
Żydzi są naszym największym wrogiem, gdyż żyją pośród nas i są głęboko zakonspirowani, dzięki czemu doskonale znają naszą mentalność, nasze tajemnice, są z nami powiązani relacjami rodzinnymi, koleżeńskimi, zawodowymi. Oni wiedzą o nas wszystko, natomiast my nie wiemy o nich prawie nic, nie mamy dostępu do ich struktur, nawet nie potrafimy ich rozpoznać, więc nic dziwnego, że mają nad nami olbrzymią przewagę. Ponieważ posiadają władczą mentalność i są doskonale zorganizowani i solidarni, opanowali pozycje kluczowe dla egzystencji i tożsamości kulturowej Narodu Polskiego. Konsekwentnie, krok po kroku przerabiają nas na żydowskich Polaków poprzez zżydzenie kultury, wypłukanie z niej istotnych etementów polskich. Na płaszczyźnie materialnej zepchnęli nas do poziomu niewolników zajętych jedynie biologicznym przetrwaniem. Oto mamy państwo z nazwy polskie, gdzie Naród Polski staje się coraz bardziej mniejszością w znaczeniu politycznym, gospodarczym i kulturowym, rządzoną przez żydowską szlachtę.” Tyle redaktor Leszek Bubel, przywódca Polskiej Partii Narodowej.
*         *         *

W piśmie pt. „Weteran. Biuletyn Związku Weteranów Wojny” (styczeń 2007) można było znaleźć formalny pozew tejże organizacji przeciwko Światowemu Kongresowi Żydów, przeciwko Federacji Stowarzyszeń Żydowskich w Polsce i przeciwko państwu Izrael jako nosicielom i krzewicielom krańcowego szowinizmu i rasizmu, wywodzącego się z „najbardziej zbrodniczej księgi świata”, Talmudu. Przytaczamy poniżej ten dokument, wyłączając powoływanie się na Konstytucję RP, naszym bowiem celem nie jest zaskarżanie kogokolwiek, lecz wyłącznie poznanie argumentów obu stron w tej „walce ideologicznej” dwu krańcowo przeciwstawnych cywilizacji. Autorami tej kryminalistycznej analizy Talmudu są mecenasi Stanisław Bastowski i Mieczysław Janosz, magistrowie praw:
„1.
Nie wszystko, co było przekazywane ustnie a następnie zostało częściowo spisane, zostało włączone doBiblii”. ObokBiblii”, żydzi gromadzili osobno swą tradycję pozabiblijną i to dało początek późniejszemuTalmudowi”. Tak zwaniuczeni w piśmie” komentowali tak tradycje pozabiblijne jak i zawarte wBiblii”, ponieważ uznano, że zawierają one wiele wiadomości i przepisów, które wymagają wyjaśnień. Całość tych komentarzy zwanychMiszna”, narastała w ciągu wielu stuleci przed ukrzyżowaniem Jezusa Chrystusa, w różnych skupiskach ludności żydowskiej, a głównie w Babilonii i w Palestynie. Dopiero kilka wieków po ukrzyżowaniu przez żydów Jezusa Chrystusa, zaczęto „Miszne” kodyfikować. Zaczęły pojawiać się też komentarze do spisanejMiszny”, ponieważ jej objętość rozrosła się i stała się niezrozumiała dla ludu. Te komentarze do komentarza, którym już poprzednio była samaMiszna”, nazwanoGemara”.Miszna” jest jedna, chociaż powstała w wielu miejscach, a głównie w Babilonii i w Jerozolimie. „Gemary” natomiast są dwie: babilońska i jerozolimska, które bardzo różnią się treścią. Całość przedstawionej tu, pozabiblijnej, spisanej tradycji żydowskiej, czyliMiszna” i „Gemara”, została nazwana „Talmudem”, to znaczy „studium tradycji żydowskiej.
Z upływem czasu, „Talmud” zajął miejsce „Biblii” w życiu żydów, zwłaszcza w erze chrześcijańskiej. Ci żydzi, którzy uznali Jezusa Chrystusa za Mesjasza, przestali być żydami i stali się chrześcijanami, a ci którzy nie uznali Jezusa Chrystusa za Mesjasza, pozostali nadal żydami i wyznawcami judaizmu. Wyznawcy judaizmu pozostali niemal wyłącznie przy „Talmudzie”, zachowując z „Biblii” tylko „Pięcioksiąg Mojżesza”, a resztę „Biblii” uważając za literaturę historyczną, powieściową i poetycką.
„Talmud” złożony z „Miszny” i „Gemary” stał się księgą ogromną i w niektórych wydaniach jego objętość dochodzi do szesnastu wielkich tomów. Jest to księga bardzo zawiła. Jej treść opiera się na autorytetach rabinów, którzy nie są kapłanami tylko adwokatami, znawcami Prawa religijnego. W ciągu około dwóch tysięcy lat, tych autorytetów zebrało się straszne mnóstwo i narosła między nimi wymiana poglądów. Dlatego, „Talmud” stał się księgą zawiłą a przez to niedostępną dla zwykłych śmiertelników. Powstała więc konieczność zrobienia wyciągów z „Talmudu” i tak powstał „Szulchan Aruch” (stół zastawiony). Z czasem i „Szulchan Aruch” okazał się opracowaniem zbyt obszernym i trudnym, więc streszczono go i powstał mały podręcznik o nazwie „Baba Batra” (otwarta brama).
Początkowo,Talmud” miał udostępniać żydom naukęBiblii”, czyli mozaizmu, ale później, zwłaszcza w erze chrześcijańskiej, przeważyło dążenie do przekonania żydów o słuszności Sanhedrynu i starszyzny żydowskiej co do nie uznania Jezusa Chrystusa za obiecanego Mesjasza. Stąd wzięła się wTalmudzie” ogromna ilość strasznych bluźnierstw i okrutnych napaści na Chrześcijaństwo.Talmud” stał się zasadniczą księgą życia żydów wrogo usposobionych do Kościoła Katolickiego i ogólnie świata chrześcijańskiego.Talmud” stał się główną podstawą walki judaizmu przeciwko Chrześcijaństwu – szczególnie w późniejszych wydaniach, kiedy wśród żydów utrwalała się nowa doktryna mesjanistyczna, według której obiecanym Mesjaszem nie jest jakaś osoba fizyczna, tylko osoba-gromada, że sam naród żydowski jest Mesjaszem, wybawicielem nie tylko żydów lecz całej ludzkości. Żydzi uznali, że nadal są „narodem wybranym”, a nawet „narodem mesjańskim”, czyli zbawiciełskim, a diaspora (życie w rozproszeniu na całym świecie) nie jest karą Bożą za zamordowanie przez nich Jezusa Chrystusa, ale odwrotnie, jest drogą i środkiem do opanowania politycznego, gospodarczego i kulturalnego całego świata.
Jest wiele wydań Talmudu, bardzo różnią się treścią, głównie z powodu wpływów Kabały i Gnozy oraz najrozmaitszych odłamów żydostwa. Zawartość „Talmudu” zależy co najmniej od rodzaju wydania, roku wydania i kraju wydania. To co znajduje się w jednym wydaniu, trudno znaleźć, w innym.

2.
M. H. De Heekelingen, w książceIzrael: przeszłość i przyszłość”, pisze że „były rabbi Drach, nawrócony na katolicyzm, mówi, że Talmudzawiera wiele refleksji, zabawnych fantazji, niesmacznych nieprzyzwoitości, a nade wszystko najstraszliwszych bluźnierstw przeciwko wszystkiemu, co w religii chrześcijańskiej jest najdroższego’. Jeśli chodzi o tłumaczenia Talmudu przez nie-Żydów, zawsze preferowaliśmy tłumaczenie Luceńskiego, którego dokładność jest uznana przez sąd w 1923 r. Główny prokurator Węgier zarządził wstrzymanie wydawania Talmudu węgierskiego pod zarzutem ataku na moralność publiczną oraz pornografii. W wyroku sąd oznajmił m.in.: W Talmudzie przetłumaczonym przez Alfreda Luceńskiego znajdują się rzeczy straszliwe. Jego tłumaczenie jest poprawne pod względem wierności oryginałowi’.”
Samson Hirsch, żyd z Frankfurtu nad Menem, napisał w 1884 r., że ‘Talmud jest jedynym źródłem, z którego żydostwo wypłynęło, jest gruntem na którym żydostwo istnieje i jest duszą żyjącą, która żydostwo kształtuje i utrzymuje’.
Rabin dr Groneman, rzeczoznawca w procesie przeciwko redaktorowi Rethwisch’owi (Hanower, 1894 r.) zeznał, że: ‘Talmud jest miarodajnem źródłem prawnym żydów i posiada jeszcze pełną swą wartość’.
Rabin Munk z Berlina pisał w 1924 r. w niemieckim piśmie „C. - V. Zeitung”: ‘W talmudzie zawarte poszczególne twierdzenia i rozstrzygnięcia są, jako takie, niekoniecznie obowiązujące. Natomiast wskazówki, przykazania talmudu, są w całej pełni miarodajne i tym samem obowiązujące naród żydowski po wszystkie czasy i w każdej części świata do uległego posłuszeństwa’.
Henryk Lowe, Żyd który studiował i tłumaczył Talmud, wyraził się o nim następująco: ‘Jako całość, jako kodeks życia i kodeks prawa jest jedynym w swojej potworności i niedorzeczności’.
Ks. Stanisław Tworkowski: ‘Chcąc naprawdę poznać, kim są Żydzi, trzeba uważnie przeczytać księgę, która jest odbiciem duszy żydowskiej, według której każdy Żyd myśli, działa i nienawidzi. Jest to Talmud, księga przewrotności i kłamstwa... Talmud jest tak zbrodniczą księgą, iż wielokrotnie władze świeckie i duchowne wydawały przeciwko niej surowe rozporządzenia. Talmud zawiera obelgi, bluźnierstwa przeciwko Bogu, Trójcy Świętej, Krzyżowi świętemu, Kościołowi, oraz bezwstydne i rozpustne opowiadania.’
W 1893 roku, Teodor Fritsch ogłosił siedem przepisów z Choszen Hamiszpat i zobowiązał się dowieść sądownie ich prawdziwości, a żydów nazwał międzynarodowym sprzysiężeniem oszustów.

3.
W wigilię swej paschy, Żydzi wypowiadają następujące słowa anty-chrześcijańskiej bluźnierczej modlitwy: „Wylej na nich (chrześcijan) gniew swój, szał gniewu twego niech ich ogarnie.” Nic więc dziwnego, że zawarte w Talmudzie nauki, zalecenia i nakazy dla żydów, układają się w porozrzucany po różnych częściach tej żydowskiej księgi, kodeks postępowania złoczyńcy. Oto niektóre przykłady:
1. Dibre David paragraf 37:Zakomunikowanie coś nie-żydowi o naszych stosunkach religijnych równa się zabiciu wszystkich żydów, bo gdyby nie-żydzi wiedziel,i czego o nich uczymy, to by nas pozabijali”.
2. Sanhedryn 59, Aboda Zara 8-6 Szagiga 13:Każdy goj, który studiuje Talmud i każdy Żyd, który mu w tym pomaga, winien jest śmierci.”
3. Talmud określa nie-żydów następującymi słowami:akum” (czciciel gwiazd, bałwochwalca), „goj” (poganin), „nochrim” (obcy), „klifot” (nierządnik/nierządnica).
4. Księga Midrasz talpot: „Stworzył ich (nie-żydów) w kształcie ludzi na cześć Izraela, nie są bowiem stworzeni w innym celu, jak dla służenia im (żydom/Żydom) dniem i nocą; i nie można im dać kiedykolwiek odpoczynku, ni dniem ni nocą. Nie przystoi bowiem Izraelicie, aby mu służyły zwierzęta we własnej postaci, lecz zwierzęta w postaci ludzkiej.”
5. Aboda Zara 26b Tosefta:Najlepszy wśród gojów zasługuje na śmierć.”
6. Baba Mecja 114b:Wy jesteście ludźmi, ale narody świata nie są ludźmi, tylko zwierzętami”.
7. Baba Kamma 113b:Goje, jako niewolnicy, bydlęta służące synom Izraela, należą do Żyda życiem swoim i majątkiem”.Oszukanie goja jest dozwolone.”
8. Baba Batra 54b:
– „Jeżeli Żyd wetknął tylko rydel w ziemię goja, już się stal panem całości.”
– „Majętność gojów jest jak pustynia, kto ją zajął, niech ją zdobywa.”
9. Tosefta, Aboda Zara 1,8:Żydzi nawet kupując majętności gojów, rozumieją, że je wyzwalają, ratują z rąk gojów.”
10. Tosefta Erubin VIII. 1: „Na dwór goja patrzy się jak na zagrodę dla bydła, wolno (w szabas) przenosić do dworu i z dworu do domu, też jeśli w owym dworze mieszka jeden żyd, to on odpowiada, iż przenosić rzeczy nie wolno, albowiem dwór uważa się jakoby za jego własność.”
11. Choszen Hamiszpat, paragraf 176, art. 12: „Jeżeli żyd najął żyda, by dla niego pracował z tym, że wszystko co znajdzie będzie do niego należało i jeżeli ten żyd zainkasuje powtórnie dług dla swego pana u nie-żyda, który to dług był zapłacony, to pieniądze te należą do posłańca, gdyż są jako coś znalezionego.”
12. Choszen Hamiszpat, paragraf 183, art. 8: „Jeżeli żyd od goja przez posłańca żyda wziął na kredyt ubranie i w terminie daje znowu temu posłańcowi pieniądze, by gojowi zapłacił należność, lecz ów posłaniec zmiarkował, że goj całkiem o tym zapomniał, to posłaniec musi zwrócić żydowi pieniądze i nie może mówić, że je zatrzyma, bo może goj sobie przypomni, a także nie może mówić, że chce goja zapłacić dla chwały bożej.”
13. Choszen Hamiszpat, paragraf 232, art. 2: „Jeżeli Żyd odbiera pieniądze od nie-żyda przez żyda posłańca, a nie-żyd się omylił i dał za dużo, zwyżka należy do żyda posłańca, chyba, że tego nie zauważył, bo w takim razie należy do tego, kto go wysłał.”
14. Choszen Hamiszpat, paragraf 348:Nie-żyda można bezpośrednio okraść, to jest oszukać go w rachunku itp., byle tylko nie zmiarkował, gdyż imię boże mogłoby być znieważone”.
15. Choszen Hamiszpat, paragraf 176, art. 12: „Jeżeli jeden wspólnik żydowski co ukradł lub zrabował, to musi się z drugim wspólnikiem podzielić. Szkodę ponosi sam. Ale jeżeli szkoda przyszła dopiero po podziale, to ponoszą ją obaj. Tak samo rzecz się ma, jeżeli jeden ze wspólników kupił kradzione.”
16. Tosefta Aboda Zara VIII.5:Żyd może goja zabić bezkarnie, a goj żyda nie może. Jeżeli goj zabił goja lub zabił Żyda, to odpowiada, jeżeli Żyd zabił goja to nie odpowiada.”
17. Księga Zahar, część I, 219b: „Pewne jest, że niewola nasza (Żydów) będzie trwała aż dotąd, dopóki nie zostaną wytępieni z ziemi (nie-żydzi) sprawujący rządy nad ludami czczącymi bożków.”
18. Majmonides, Hilhot akum, rozdz. X, paragraf 1 i 2: „Izraelita nie może nigdy według prawa swego zaniechać tępienia gojów, nie wolno im dać wcale spokoju, nie wolno zostawić jakiegokolwiek miejsca.” „Gdzie Izraelici górują siłami, niegodziwością jest pozostawić między nimi jakiego bałwochwalcę ... ani przejść nawet nie pozwólmy (chrześcijaninowi) przez ziemię.” „albo niech do odstępstwa od kultu (go) nakłonią, albo niech zabiją.”
19. Sefer Or Izrael 177b:Zniszcz życie klifot (chrześcijanina) i zabij je; będziesz bowiem miły Majestatowi Boskiemu, jako ten, który składa ofiarę kadzidła.”
20. Szulchan aruch, część Choszen hamiszpat, paragraf 156 art. 5:Dozwala się Żydom przyjść do akuma (chrześcijanina) jemu pożyczać, z nim handlować –zniszczyć go.”
21. Choszen Hamiszpat, paragraf 176 art. 12:Jeżeli jeden ze wspólników na własną rękę handlował zdechłym lub nieczystym bydłem, to zyskiem musi się dzielić z drugim wspólnikiem, ale resztę ponosi sam.”
22. Choszen Hamiszpat, paragraf 388: „Jeżeli żyd jaki fałszuje monety w mieście, w którym rząd to zakazał i należy się obawiać, że może to wszystkich żydów narazić na nieprzyjemności, to należy owego żyda przestrzec. Przestrzega sąd żydowski. A dopiero wtedy, gdy żyd na to nie zwraca uwagi, można go wydać władzy i złożyć zapewnienie, że to tylko ten jeden żyd tym się trudnił, ale inni nie.”
23. Choszen Hamiszpat, paragraf 176, art. 28: „Jeżeli dwóch żydów ma niedobry dług i trzeba z tego powodu sięgnąć do przekupstwa, a jeden z nich nie chce nic na to przekupstwo dać, to drugi może dokonać przekupstwa na rzecz swojej części, ale bliźni nie może nic przeciwko temu mieć.”
24. Choszen Hamiszpat, paragraf 369: „Jeżeli żyd nie dzierżawi cła, tylko cło pobiera jako urzędnik, to wedle niektórych rabinów nie powinien przeszkadzać tym żydom, którzy chcą cło obejść, chyba, że się bardzo boi.”
25. Szulchan aruch, część Jore Dea, paragraf 157 art. 2: „Jeżeli może (Żyd) oszukać ich (chrześcijan), żeby go uważali za czciciela gwiazd (akuma-chrześcijanina) wtedy wolno (udawać).”
26. Miszna, Nedarim III. 1:Można powiedzieć: wszelki ślub, który uczynię, niechaj będzie unieważniony, lecz powinno się pamiętać o tym podczas składania ślubu.”
27. Kalla 1b:Przysiągł rabin Akiba swoimi wargami, lecz w sercu swoim natychmiast tę przysięgę unieważnił.”
28. Loewe, Szulchan Aruch, wydanie 2, I. 247: „Celem unieważnienia ślubów, przysiąg, i obietnic, żyd udaje się do rabina, a gdy go nie ma, zaprasza trzech innych żydów, mówi im, że żałuje, iż to uczynił i unieważnia, oni zaś mówią do niego trzy razy: ‘mutter lach’ (‘wolno tobie’)”. Tym sposobem, żydzi w każdej chwili w ciągu roku jednostronnie zrywają zobowiązania (nawet wieczyste) jeżeli uważają, że to im służy.”
29. Loewe, Szulchan Aruch, wydanie 2, I. 196 i Preferkowicz, Talmud III 228: „Wszystkich ślubów i zobowiązań i klątw i zarzekań się i zaklęć i odmian, które począwszy od tego dnia pojednania do przyszłego dnia pojednania, co aby nam szczęśliwie nastał, ślubować, przysięgać, obiecywać i nimi wiązać się będziemy, wszyscy żałujemy (już teraz) i mają być rozwiązane, odpuszczone, zniesione, unicestwione, skasowane, bezmocne i nieważne. Nasze śluby nie mają być żadnymi ślubami, a nasze przysięgi nie mają być żadnymi przysięgami.’ – jest to tekst słynnej pieśni ‘Kol-Nidre’ (‘wszystkie śluby’) śpiewanej trzykrotnie w dzień sądny, zwany Jom Kipur. Tym sposobem, żydzi w bożnicy zrywają przysięgi i zobowiązania , przyszłe, które mogą podjąć w ciągu nadchodzącego roku.”
30. Zahar, cześć I, 38b i 39a: „I jak purpura jest szatą (chlubną i wyróżniającą Boga), tak wyróżnia się i odznacza tych wszystkich, którzy zabijali pozostałe narody (chrześcijańskie) czczące bożków.”
31. Sanhedryn 74b Tosefta:
– „Psa więcej należy szanować niż jego (chrześcijanina).”
– „Nasienie jego (goja) uważa się za nasienie zwierzęcia, a pożycie małżeńskie chrześcijan, jest jak parzenie się zwierząt.”
32. Choszen Hamiszpat, paragraf 26, art. 1: „Nie wolno sądzić się w sądzie nieżydowskim i w nieżydowskich interesach. Zakaz ten nie traci siły nawet w wypadkach, kiedy prawo nieżydowskie to samo mówi, co żydowskie, oraz gdyby obie strony życzyły sobie zwrócić się do sądu nieżydowskiego. Kto naruszy ten zakaz, jest złoczyńcą. Postępek taki równa się bluźnierstwu, znieważeniu i podniesieniu ręki na cały zakon Mojżesza ... Sąd żydowski jest mocen nałożyć na niego niduj i cherem i nie zdejmować z niego tak długo uwolni swego przeciwnika z rąk władzy nieżydowskiej.”
33. Choszen Hamiszpat, paragraf 28, art, 3 i 4:Jeżeli nie-żyd żąda od żyda, by świadczył przeciw żydowi w sądzie, gdyż winien mu pewną sumę i żyd mógłby świadczyć sprawiedliwie, nie wolno mu tego czynić. Ale jeśli żyd żąda od żyda, by w takiej sprawie świadczył przeciwko nie-żydowi, to może.”
34. Baba Kamma 113 a: „Gdy żyd i goj przyjdą do sądu, a możesz go uwolnić wedle prawa Izraela, uwolnij go; gdy goj się będzie skarżył, powiedz: nasze prawo tak chce. Jeśli możesz go uwolnić wedle prawa ludów ziemi, uwolnij go i powiedz: tak chce wasze prawo. A gdy nie jest możliwe ani jedno ani drugie, postępuj przeciw niemu chytrze.”
35.Jore Dea paragraf 240:Płód w łonie kobiety gojowskiej niczym się nie różni od bydlęcia.”
36. Eben Haezer paragraf 6 art 8:Każda gojówka (nie-żydówka) jest nierządnicą”.
37. Eben Haezer paragraf 20 art. 1 Hogah:Jeżeli dorosła kobieta (żydówka) uwiedzie chłopca poniżej dziewięciu lat, nie jest winna śmierci. ... nie powinno się karać mężczyzny (żyda) za stosunek płciowy z dziewczynką poniżej trzech lat.”
38. Szabbat 116a, Tosefta: rabin Mair nazywa księgi chrześcijan (księgi Nowego Testamentu) ‘księgami niegodziwości’.”
39. Księga Zohar, część II, 282a: „Uczy, że Jezus Chrystus zdechł jak zwierzę i został pogrzebany w kupie nieczystości, na której leżą porzucone zdechłe psy i zdechłe osły, i gdzie są pochowani synowie Ezawa (chrześcijanie) i Ismada (Turcy), że także Jezus i Mahomet nieobrzezany i nieczysty, którzy psami zdechłymi, zostali w niej pogrzebani.”
40. Szulchan Aruch, część Jore Dea, paragraf 142, art 10: „Cień domu bałwochwalczego, tak wewnątrz jak i zewnątrz niego, cztery łokcie przed jego bramą (główną), jest zabroniony; nie zabrania się zaś cienia z tyłu (kościoła).”
41. Szulchan aruch, część Jore Dea, paragraf 150, art. 2: „Miejsce kultu chrześcijańskiego nazywa się bet tifla – dom głupoty, nikczemności, zamiast bet tefila – dom modlitwy.”
42. Aboda Zara 26 b:Heretyków, zdrajców i odstępców należy strącać (do studni) a nie wyciągać.”
43. Choszen Hamiszpat, paragraf 425 art. 5: „Niedowiarków Izraela, tych ... co odpadli do kultu akumów ... trzeba zabijać; kto ma władzę zabić ich, niech zabija jawnie, mieczem, jeśli nie, to niechaj sięga do podstępów, aż zginą.
Wszystkie 43 zarzuty przeciwko żydostwu zostały przez autorów tego tekstu zaopatrzone w odsyłacze do odnośnych paragrafów Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, przewidującej kary za głoszenie nienawiści rasowej, poniżanie kogokolwiek za przynależność do określonej grupy etnicznej itp.
*         *         *

Warto w tym miejscu poczynić pewne hipotetyczne wyjaśnienie. Wydaje się, iż żydowską uniwersalistyczną ksenofobię tego rodzaju da się wyjaśnić per analogiam z podobnymi zjawiskami. Otóż gdy np. weźmiemy całokształt piśmiennictwa niemieckiego, bez trudu odnajdziemy w nim (np. w literaturze pięknej, publicystyce czy twórczości ludowej) wyraziste wątki antyfrancuskie, antyrosyjskie, antypolskie czy antyangielskie. Analizując z tego punktu widzenia teksty polskie znajdzie się w nich mnóstwo docinków antyrosyjskich, antyniemieckich, antyukraińskich, a nawet antylitewskich czy antyczeskich. W piśmiennictwie ukraińskim, litewskim i białoruskim aż się roi od wypowiedzi antypolskich i antyrosyjskich. Czyli że, gdy pewien etnos styka się w procesie swych dziejów z innym etnosem, dochodzi nieuchronnie do pewnych zadrażnień, nieporozumień, rywalizacji, konfliktów, co z kolei znajduje swe odbicie w określonych stereotypach, uogólnieniach, szablonach, skrótach myślowych, które są ujmowane w formie „mądrości”, ostrzeżeń, nakazów, rad itp. Te z kolei nieraz są uwieczniane w postaci tekstów pisanych. Jednym zaś ze sposobów „walki ideologicznej” z partnerem (wrogiem, rywalem) jest przedstawianie go w przesadnej, nieraz karykaturalnej, postaci jako nosiciela jeśli nie wszelkiego zła, to w każdym razie jakichś szczególnie niemiłych, odrażających cech charakterologicznych. Stąd np. Polak w wyobrażeniu niemieckiego stereotypu to „podczłowiek”, złodziej, głupiec, któremu z natury jest obca porządność, uczciwość, słowność, pracowitość, punktualność. Stąd Polak w przedstawieniu literatury ukraińskiej to grabieżca, pijak, nierób i hulaka skaczący wokół cudzych żon, a Polka to piękna ladacznica chodząca do kościoła. Stąd też Rosjanin w wyobrażeniu wielu Polaków stanowi wzór gbura, nieokrzesanego chama, zaborcy i grabieżcy. Wszystkie te stereotypy mają się nijak do rzeczywistości, są prawdziwe tylko w znikomym stopniu, ale są odczuwane jako prawdy, jako mądrość utrwalona przez wieki.
Sąsiedzi nie lubią się i obgadują nawzajem. A ponieważ dla Żydów jako etnosu globalnego, sąsiadami są wszystkie narody świata, ujęto je wszystkie w zbiorowym pojęciu gojów i obdarzono – rzecz naturalna i powszechna, choć przecież odrażająca – najpodlejszymi cechami. (Tkwi w tym uogólnieniu swoista prawda psychologiczna, bo ludzie, z grubsza biorąc, to rzeczywiście   -  w  pewnym  sensie  -  „świnie”.    Goje z kolei odpłacili Żydom dobrym za nadobne, tworząc fantazyjne, rozbudowane i demoniczne postacie antysemityzmu. Stąd w Talmudzie obok myśli głębokich i pięknych znajdują się sądy głupie, nikczemne, barbarzyńskie, zupełnie niegodne wielkiej tradycji i kultury tego utalentowanego narodu. Jest też, niestety, ewenementem w skali światowej, zupełnie niespotykanym w innych kulturach, by tego rodzaju ksenofobiczne pomysły zostały wpisane do ksiąg filozoficznych i mądrościowych, a nie pozostały po prostu częścią marginalnego folkloru ludowego lub doraźnej propagandy politycznej. Oczywiste też jest, że wbijanie do głów takich idei  przez szereg wieków nie mogło nie spowodować deprawacji serc i umysłów.
Wydaje się wszelako, że już przewidywalna przyszłość powinna przynieść w tej mierze daleko idące pozytywne zmiany. Swobodny przepływ informacji, bezpośrednie głębsze poznanie ludzi różnych narodowości, kultur, przekonań w naturalny sposób spowoduje zanik demonicznych stereotypów etnicznych i autentyczne uprzytomnienie sobie tej jakże prostej i od dawna głoszonej przez wielkie systemy religijno-filozoficzne prawdy, że wszyscy ludzie są braćmi, a między braćmi nie powinno być miejsca dla wrogości, nienawiści, wyzysku, podbojów, niesprawiedliwości. Każdy naród – tak jak każda osoba ludzka – jest niepowtarzalny i wspaniały w swej odrębności i inności, ale też w identyczności swego człowieczeństwa z całą ludzkością. Niedaleki też jest czas, gdy ucywilizowani i rozumni ludzie będą wszelkie pisane i niepisane szablony etniczne, przedstawiające jakikolwiek naród w karykaturalnej, antypatycznej postaci, odbierać z pobłażaniem i śmiechem, jako rudimentarną pozostałość wieku jaskiniowej ciemnoty i ograniczenia umysłowego.
Z drugiej strony nie powinno się zapominać, że zbiorowe samowywyższanie się nad inne etnosy dodaje otuchy, pozwala zachować – często wbrew ewidentnym faktom – pozytywną samoocenę i równowagę ducha. Poczucie wyższości – jak każde złudzenie – daje siłę do życia, do trwania, do walki. Stąd też pochodzi zarówno trwałość mitów narodowych, jak i  ich  – w zasadzie   pozytywna  -  rola w życiu etnosów oraz innych grup socjalnych.
*         *         *

Jak na razie jednak niektórzy polscy intelektualiści usiłują – na różne sposoby – przeciwstawiać się temu, co nazywają „żydowskim szowinizmem”.
Jerzy Robert Nowak w artykule Żydzi w obronie kościoła katolickiego („Nasz Dziennik”, 29.04.2007) pisał: „Niedawno z prawdziwym zaszokowaniem dowiedzieliśmy się, że tak poważna, zdawałoby się, instytucja izraelska jak Instytut Yad Vashem dopuściła się oburzającego zniesławienia postaci Ojca Świętego Piusa XlI. Papież, który swymi interwencjami umożliwił uratowanie setek tysięcy Żydów, został oczerniony w tekście wyeksponowanym na specjalnej tablicy w Muzeum Instytutu Yad Vashem (por Watykan: Yad Vashem obraża uczucia chrześcijan, Rzeczpospolita, 13 kwietnia 2007 r.). Niestety, była to tylko jedna z wielu tego typu akcji szkalujących Papieży, Kościół katolicki i religię chrześcijańską. Akcji inicjowanych przez niektóre bardzo wpływowe środowiska żydowskie. Ileż to razy z ich strony w Izraelu, Stanach Zjednoczonych i gdzie indziej dopuszczano się prowokacyjnych wręcz działań dla zafałszowania historii w duchu antychrześcijańskim. Przytoczę tu parę jakże typowych przykładów tego typu oszczerczych uogólnień.
Konserwatywny rabin amerykański Eliezer Berkovits w książce Faith after the Holocaust (Wiara po holokauście, New York 1973, s. 14) posunął się aż do stwierdzenia: Nie potrzeba marnować wiele słów na Kościoły w Niemczech i w okupowanej Polsce, Słowacji i na Węgrzech. Były one poniżej wszelkiego możliwego krytycyzmu. One były faktycznymi wspólnikami nazistów (They were actual accomplices of the Nazis). W innej książce żydowskiego autora Christian Response to Holocaust (Chrześcijańska odpowiedź na holokaust) można było spotkać skrajnie oszczercze zdania: W szczególności katolicka ludność we wszystkich krajach okupowanych przez Niemcy mordowała Żydów bez litości, zachęcana przez swych księży. Polacy, Litwini, Austriacy, Chorwaci, Słowacy i Węgrzy byli wszyscy fanatycznymi katolikami i wszyscy mieli nienasycony apetyt na żydowską krew. Te okrutne pytony polski kler podjudzał po upadku nazistów do pogromów tych Żydów, którzy cudem przeżyli. Zwróćmy uwagę, że autor oszczerczej książki wymienia Polaków na pierwszym miejscu wśród tych, którzy mordowali Żydów, że wymyśla ohydne kłamstwo o polskich księżach, którzy rzekomo zachęcali do mordowania Żydów.
Dodajmy tu, że właśnie Kościół katolicki w Polsce padł ofiarą szczególnie haniebnych oszczerczych kampanii ze strony niektórych środowisk żydowskich, w tym najskrajniejszej sławetnej prowokacji rabina A. Weissa przed klasztorem Karmelitanek w Oświęcimiu.
Szczególnie obrzydliwe były różne próby szkalowania wielkiego Papieża Polaka Jana Pawła II. Szkalowania Ojca Świętego, który w czasie swojego pontyfikatu stał się symbolem ogromnych, niestrudzonych wysiłków dla rozwoju dialogu między chrześcijaństwem a judaizmem. Mimo to nie zabrakło nawet przeciw niemu oskarżeń ze strony niektórych fanatycznych kręgów żydowskich. W Le Monde z 9 września 1989 r. pisano, że Papież Jan Paweł II jest podejrzewany o to, że udziela poparcia tej części katolickiej ludności polskiej, która pozostała antysemicka. Niektóre organizacje żydowskie uznały kanonizowanie przez Jana Pawła II Edyty Stein, słynnej niemieckiej Żydówki, nawróconej na wiarę chrześcijańską i zagazowanej w Brzezince za próbę zawłaszczenia holokaustu. Po Mszy św. odprawionej przez Ojca Świętego na miejscu kaźni w Brzezince i wzniesieniu krzyża w Oświęcimiu, w niektórych środowiskach żydowskich uznano Papieża za przywódcę katolickiego spisku, mającego na celu chrystianizację obozów śmierć. Z niebywale skrajną opinią wystąpił w 1988 r. znany żydowski pisarz i filozof Elie Wiesel, laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Wiesel pozwolił sobie na stwierdzenie: Urządzając pielgrzymkę do obozu i zaznaczając śmierć o. Kolbe, Papież zdaje się jeszcze raz umniejszać śmierć bezimiennych Żydów, którzy tam umarli.
W wydanej w 1991 r. żydowskiej książce o sporze wokół klasztoru w Auschwitz zaatakowano Jana Pawła II za rzekomą truciznę w jego słowach (por. The Auschwitz Corwent Controversy, ed. C. Z. Rittner i J. K. Rath, New York 1991, s. 1), Zarzucono Papieżowi, jakoby w kazaniu z sierpnia 1989 r. deprecjonował znaczenie judaizmu (tamże, s. 4). W czasie Świąt Wielkanocy 1991 r. doszło do szczególnie plugawego ataku na postać Ojca Świętego ze strony żydowskich ekstremistów. Przygotowali oni rozrzucaną w Brooklynie i Queens obrzydliwą ulotkę głoszącą, że Jan Paweł II jest byłym katolickim nazistowskim zbrodniarzem wojennym. Tak głosił napis tuż pod zdjęciem Jana Pawła II zamieszczonym na pierwszej stronie kilkustronicowej ulotki. Jeszcze w lutym 2000 r. Arthur Herzberg, wpływowy rabin i historyk, wezwał mieszkańców Izraela do nieuczestniczenia w Mszach Świętych mających się odbywać podczas zbliżającej się wizyty w Izraelu, dopóki Papież nie wyjaśni, co robił jako ksiądz w Polsce podczas II wojny światowej, gdy społeczność żydowska była masakrowana przez nazistów. Plakaty naklejane przez ultraortodoksyjnych Żydów w okolicach Jerozolimy (28 lutego) nazywały Ojca Świętego złem i obiecywały, że jego pielgrzymce do Ziemi Świętej pomiędzy 21-23 marca będą towarzyszyć niepokoje (wg prof. I. C. Pogonowskiego: Antypolski talk-show, Nasza Polska z 13 listopada 2001 r.).
W marcu 2001 r. doszło do jednego z najbardziej niegodnych ataków na Ojca Świętego i Polaków w wystąpieniu rabina Mordechaja Friedmana, członka Amerykańskiej Rady Rabinów. W czasie audycji telewizyjnej nadawanej w Nowym Jorku rabin Friedman nazwał Jana Pawła II głupim Polakiem i zaapelował do Żydów z nowojorskiej metropolii, by nie zatrudniali antysemickich Polaków i Polek. Ani jako służące, ani jako niańki, ani jako sprzątaczki,., ani w żadnych firmach budowlanych. Zwracając się do żydowskich lekarzy, prawników, dentystów i księgowych, rabin Friedman powiedział: Bojkotujcie tych polskich antysemitów. Nie udzielajcie im żadnej pomocy. I tak każdy z nich pójdzie do piekła (cyt. za: Głos z 31 marca 2001 r.).
Niestety, również w Polsce nierzadko dochodziło do antykatolickich wyskoków w publikacjach niektórych przedstawicieli środowisk żydowskich od Jerzego Urbana i Aliny Całej po Dawida Warszawskiego i Adama Michnika. Ileż razy oczerniano najpiękniejsze postacie Kościoła katolickiego w Polsce od Prymasa Augusta Hlonda i Prymasa Stefana Wyszyńskiego, po ojca Kolbego czy związanych z Kościołem ludzi świeckich typu pisarki Zofii Kossak. Te ataki ze strony części środowisk żydowskich na postacie drogie wierzącym Polakom powodowały narastanie wśród jakże wielu z nich tak bardzo zrozumiałego rozgoryczenia. Bywało jednak i tak, że powtarzające się oszczercze antykatolickie uogólnienia ze strony niektórych żydowskich publicystów prowadziły do ukształtowania niepotrzebnych, jakże szkodliwych uogólnień. Niektórzy dowiadując się o ciągłych atakach na Kościół katolicki i religię chrześcijańską ze strony pewnych żydowskich autorów, skłonni byli fałszywie oceniać całą społeczność żydowską jako antychrześcijańską i podawać w wątpliwość uczciwość wszystkich Żydów w ich zachowaniu wobec Kościoła katolickiego. W poniższym tekście chciałbym przeciwstawić się tym nieprawdziwym generalizacjom, pokazując postacie tych Żydów, którzy potrafili bronić Kościoła katolickiego i religii chrześcijańskiej przed oszczerstwami swych współrodaków. Niektórzy z tych Żydów stali się nawet duchownymi katolickimi dzięki nawróceniu i żarliwej wierze.
Jedną z najpiękniejszych i tak niegodnie przemilczanych postaci polskich patriotów żydowskiego pochodzenia był ks. Julian Unszlicht. Odegrał on wielką rolę w walce przeciwko negującym ideę niepodległości Polski żydowskim internacjonalistom z SDKPiL na czele z Różą Luksemburg, występując w dwóch obszernych książkach przeciwko ich poglądom i działalności. Początkowo sam Julian Unszlicht działał przez kilka lat w SDKPiL. Stopniowo jednak całkowicie zniechęcił się do tej partii, z rosnącym oburzeniem obserwując negatywny stosunek Róży Luksemburg i jej otoczenia do sprawy niepodległości Polski. Unszlicht był człowiekiem o bardzo wysokich standardach moralnych. Tym bardziej nie mógł się więc pogodzić z tym, co uznał za skrajną niewdzięczność części Żydów wobec Polski jako kraju, który udzielił na swym terytorium schronienia prześladowanym Żydom z całej Europy w jednym z najtrudniejszych okresów żydowskiej historii. Unszlicht szczególnie ostro piętnował postępowanie części Żydów, którzy przybyli z Rosji, tzw. litwaków, uleganie przez nich nastrojom prorosyjskim i antypolskim. Nazywał ich litwacką Targowicą zagrażającą Polsce. W 1911 r. Unszlicht opublikował w Krakowie obszerną książkę poświęconą obronie Polski i polskości przed żydowskim nacjonalizmem litwaków z SDKPiL pt. Socjallitwactwo w Polsce. Pisał w niej bez ogródek: Utrwalić najazd moskiewski – co prawda »zdemokratyzowany« w Polsce, oto obiektywny cel nacjonalizmu żydowskiego u nas. Przykryć to wszystko frazesem »socjalistyczny« – oto sposób otumanienia umysłów robotników polskich, aby przy ich pomocy dobić »trupa« znienawidzonej Polski i na nim organizację żydowską »narodową« wybudować Czas wielki, aby wreszcie przeciwko tej zgubnej i rozszalałej furii antypolskiej bankrutującego socjallitwactwa ostro i energicznie zareagowały szerokie masy żydostwa, którego żywotne interesy są narażone na szwank (...). W ten sposób najlepiej żydostwo się przysłuży wspólnej Ojczyźnie – Polsce, która zawsze mu przytułek i gościnność dawała w najgorszych chwilach jego istnienia. (...) Nie, my nie możemy być spokojni, póki w naszych szeregach czai się zdrada, póki za naszymi plecami z najazdem moskiewskim przeciwko wyzwoleniu Polski spiskuje litwacka Targowica (...).
W 1912 r. Julian Unszlicht wydał w Krakowie kolejną, prawie 400-stronicową książkę demaskującą antypolskie knowania Żydów-litwaków pt. O pogromie ludu polskiego (Rola socjallitwactwa w niedawnej rewolucji). Szczególnie ostro potępił tam nieodpowiedzialne działania przywódców SDKPiL nawołujących polskich robotników do udziału w takich manifestacjach, którym z góry groziło krwawe rozbicie przez oddziały carskiej armii lub żandarmerii. To lekkomyślne popychanie robotników polskich pod kule w imię politycznych celów SDKPiL Unszlicht nazwał prowokowaniem pogromów ludu polskiego. Przestrzegając przed lekceważeniem knowań Żydów-litwaków przeciw Polsce, Unszlicht pisał: Poezja romantyczna nazwała Polskę Chrystusem narodów. I w rzeczy samej żaden w dziejach ludzkości naród nie przeszedł takiej martyrologii na własnej ziemi i żaden nie okazał się tak naiwnie szlachetny w stosunku do swych wrogów i prześladowców (por. J. Unszlicht, O pogromie, s. 373).
Broniący z taką energią polskości Julian Unszlicht przeszedł na wiarę katolicką i stał się jednym z jej najżarliwszych wyznawców. Odpowiedział na powołanie do stanu duchownego i został kapłanem. Był to szczególnie wymowny kontrast w porównaniu do drogi życiowej jego brata – Józefa Unszlichta, jednego z najbardziej krwiożerczych bolszewików, zastępcy szefa osławionej Czeka – Feliksa Dzierżyńskiego. Przypomnijmy, że tenże Józef Unszlicht w 1920 r. wraz z Dzierżyńskim, Konem i Marchlewskim utworzył samozwańczy pseudorząd prosowiecki w Białymstoku. Pełnił później szereg kierowniczych funkcji w bolszewickiej Rosji aż do stracenia w stalinowskich czystkach w 1938 roku. Sam ks. Julian Unszlicht w ostatnich dziesięcioleciach swego życia pracował jako pełen poświęcenia kapelan w ośrodku emigracyjnym wśród polskich pracowników we Francji. W 1936 r. ks. Unszlicht wydał w Paryżu wybór kazań dla wychodźców. W jednym z kazań wyrażał podziękowania dla Matki Bożej Częstochowskiej, Królowej Korony Polskiej, za ocalenie Narodu Polskiego pod Warszawą od azjatyckich hord bolszewickich (por. ks. J. Unszlicht, Kazania dla wychodźców na niedziele i święta, Paryż 1936, s. 34). Przypomnijmy, że na czele tych azjatyckich hord szedł m.in. jego brat Józef.
Wśród najpiękniejszych postaci patriotów polskich pochodzenia żydowskiego, którzy przeszli na katolicyzm i byli żarliwymi obrońcami tej wiary, warto wymienić słynnego lekarza prof. Ludwika Hirszfelda. Trudno nie ubolewać z powodu obecnego wyraźnego świadomego przemilczenia jego opublikowanej po raz pierwszy tuż po wojnie i później parokrotnie wznawianej autobiograficznej Historii jednego życia. Książka ta jest nieprzypadkowo przemilczana dziś przez cenzorów z kręgu myślenia poprawnego politycznie. Historia jednego życia Hirszfelda była bowiem gorącym wyznaniem wiary w polskość, a zarazem zawierała wiele krytycznych uwag o masach żydowskich fanatyków, niechętnych polskości, piętnowała skrajną nieodwzajemnioną miłość Żydów do Niemców. Warto przypomnieć, że w rzadko dziś przywoływanym liście do Jerzego Borejszy z 27 października 1947 r. Hirszfeld ubolewał, iż nacjonaliści żydowscy nienawidzą Polaków więcej niż Niemców i że świadomie idą w kierunku proniemieckim. Tak jak zresztą to przewidziałem w swojej książce (...). Jeśli nie podkreślam tych spraw publicznie, to dlatego tylko, by Żydom nie szkodzić i nie pogłębiać przepaści, którą kopie nacjonalizm żydowski pomiędzy Żydami i Polakami (cyt. za: B. Fijałkowska, Borejsza i Różański. Przyczynek do dziejów stalinizmu w Polsce, Olsztyn 1995, s. 139).
Gorący polski patriotyzm i katolicyzm Hirszfelda narażał go niejednokrotnie na niechęć ze strony sporej części jego żydowskich współziomków. Jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku, w wiele lat po śmierci Hirszfelda oczerniono go w książce Anki Grupińskiej Ciągle po kole. Nieżyjąca już dziś lekarka dr Alina Blady-Szwajgier zarzuciła bezpodstawnie prof. Hirszfeldowi, że (,..) sam Hirszfeld wychrzcił się tylko i wyłącznie dla kariery. Był to uczony światowej sławy i chciał zostać dyrektorem Zakładu Higieny. Powiedziano mu wyraźnie, że dyrektorem Zakładu Higieny może zostać tylko rzymski katolik. Ostro zaprotestowała przeciwko temu pomówieniu siostrzenica prof. L Hirszfelda Joanna Belin, pisząc w liście do Gazety Wyborczej (nr z 21 sierpnia 2000 r.): Jego chrzest nie miał najmniejszego związku ze sprawą zarządzania Zakładem Higieny. Ludwik Hirszfeld przyjął chrzest, gdy po odzyskaniu niepodległości postanowił wrócić do Kraju. Był wielkim polskim patriotą, namiętnie przywiązanym do polskiej kultury. Uważał, że katolicyzm jest nieodłączną częścią tej kultury – i to był dla niego, jak mniemam, motyw decydujący. Złożona jest psychika ludzka. Smuci mnie, że sprowadza się ją do kilku uproszczonych schematów. Czy człowiek nie ma prawa wybierać ze skarbów duchowych otaczającego go świata tego, co mu odpowiada?.
Nader ciekawa była droga do katolicyzmu wybitnego pisarza, poety i dramaturga żydowskiego pochodzenia Romana Brandstaettera. Przed drugą wojną światową wyraźnie sympatyzował z syjonizmem, a w jego publicystyce pojawiały się nawet wątki antychrześcijańskie. Rzecz zadziwiająca – przeżył nawrócenie na katolicyzm w czasie wojny, mieszkając wśród Żydów w Jerozolimie. Było to już w czasie, gdy czuł się strasznie wypalony wewnętrznie, po opuszczeniu przez żonę i po otrzymaniu wiadomości o zamordowaniu jego rodziców w komorze gazowej. Po nawróceniu napisał liczne utwory o tematyce chrześcijańskiej, m.in. Kroniki Asyżu, Pieśń o moim Chrystusie i słynną tetralogię powieściową Jezus z Nazaretu, przetłumaczoną m.in. na języki niemiecki i włoski.
Wielokrotnie występował ze zdecydowaną obroną Polaków i Kościoła katolickiego historyk i publicysta Józef Lichten. Głośny stał się jego list otwarty do autora scenariusza filmu Holocaust Geralda Greena z 24 czerwca 1978 r. protestujący przeciw antypolskim fałszom historycznym w tym filmie (m.in. ukazania rzekomego udziału polskich żołnierzy w rogatywkach z orzełkami w mordowaniu Żydów wspólnie z SS w warszawskim getcie w 1943 r.). Lichten z oburzeniem krytykował zaniedbanie przez Greena wniknięcia w historię stosunków polsko-żydowskich, jego niewiedzę o tym, że (...) przecież, kiedy tak zwane zachodnie cywilizowane narody wygnały Żydów ze swych krajów, to właśnie Polska ich przyjęła. W 1986 r. Lichten stanowczo wystąpił w obronie sióstr karmelitanek w Oświęcimiu, stwierdzając, że ich modlitwa nie przeszkadza nikomu, a decyzja o założeniu klasztoru w Oświęcimiu musi zasługiwać na szacunek. Lichten był inicjatorem pierwszego po 1945 r. dialogu katolicko-żydowskiego w USA. W latach 1963-1965 reprezentował żydowską Ligę Antydefamacyjną na sesjach II Soboru Watykańskiego. W sierpniu 1986 r. Lichtena odznaczono najwyższym wyróżnieniem w Watykanie – został rycerzem Komandorem Orderu Papieża Grzegorza Wielkiego. W Kościele katolickim szczgólnie wysoko oceniono książkę J. Lichtena A Question of Judgement – Pope Pius XII and the Jews (Kwestia osądu – Papież Pius XII a Żydzi). Kardynał J. Willebrands, przewodniczący watykańskiego Sekretariatu ds. Jedności Chrześcijan, a zarazem przewodniczący ds. Stosunków Religijnych z Judaizmem podkreślił, że książka Lichtena przyczyniła się do obalenia wysuwanych pod adresem Piusa XII niesłusznych oskarżeń zarzucających temu Papieżowi rzekomą bierność wobec losu Żydów zagrożonych przez nazizm (por. D. Morawski, II kolokwium katolicko-żydowskie. Wysokie odznaczenie papieskie dla dr. Józefa Lichtena, w: polonijny Związkowiec, 12 listopada 1986 r). Książkę Lichtena uznano za najbardziej wartościowy wkład do zrozumienia dylematów, które stały przed papiestwem w czasie wojny.
Na tle licznych publikacji żydowskich oczerniających obraz stosunku polskiego duchowieństwa katolickiego do Żydów w czasie drugiej wojny światowej tym cenniejszą rolę odgrywają wszystkie świadectwa żydowskie prezentujące prawdziwy, uczciwy obraz tej sprawy. Do najpiękniejszych świadectw pod tym względem należą wzruszające wspomnienia wybitnego polskiego matematyka żydowskiego pochodzenia Stanisława Chaskielewicza Ukrywałem się w Warszawie. Styczeń 1943 – styczeń 1945. Na s. 171 swoich wspomnień Chaskielewicz pisał: Ukrywając się, zrozumiałem, jak głęboko humanitarna jest rola religii, jak bardzo nauki Kościoła katolickiego wpływają na kształtowanie się tego, co najpiękniejsze i najszlachetniejsze jest u ludzi wierzących. Tak jak w momentach krytycznych większość ludzi nawet niewierzących głęboko zwraca się do Boga, tak samo myśl o Bogu dyktuje im potrzebę pomagania bliźnim będącym w niebezpieczeństwie. W innym miejscu swej książki (na s. 186) Chaskielewicz pisał: Osobnym rozdziałem, na ogół stosunkowo lepiej znanym, była piękna postawa duchowieństwa katolickiego, a w szczególności sióstr zakonnych, które ocaliły znaczną liczbę dzieci żydowskich. Z kolei żydowska socjolog z USA prof. Necham Tec, ustalając wizerunek psychologiczny osób, które w czasie okupacji w Polsce ratowały Żydów, pisała, iż byli to na ogół ludzie z kręgów chrześcijańskich, znani z konsekwencji w dobrych uczynkach, niezależni w myśleniu – wręcz indywidualiści, nie obliczający racji i szans pomocy, której niesienie jest dla nich oczywiste i odbywa się spontanicznie (cyt. za: A. Zięba, Wizerunek, Przegląd Tygodniowy, 12 grudnia 1993 r).
Do szczególnie wymownych żydowskich świadectw w obronie Polaków należały wypowiedzi Żyda karmelity ojca Daniela (Oswalda) Rufeisena. Zasłynął on niebywałym bohaterstwem w czasie wojny. Najpierw spełniał wallenrodyczną rolę jako tłumacz między żandarmerią a policją białoruską (nie wiedziano o jego żydowskim pochodzeniu). Udało mu się między innymi uratować pewną wieś przed pacyfikacją, a także ocalić około 300 Żydów w Mirze, których uprzedził o planowanej eksterminacji. Gdy paru Żydów, którzy nie zdołali zbiec, ujawniło Niemcom prawdę o faktycznej roli Rufeisena, zdołał uciec w ostatniej chwili. Po kilku dniach ukrywania się w zbożu, Rufeisen schronił się w klasztorze Sióstr Zmartwychwstanek, w pobliżu budynku żandarmerii. Mieszkał tam w ukryciu około piętnastu miesięcy. Właśnie wtedy zapoznał się głębiej zarówno ze Starym, jak i Nowym Testamentem i pod wpływem przemyśleń z tych lektur zdecydował się na przyjęcie chrztu. Po pewnym czasie, kiedy jego pobyt w klasztorze stawał się coraz bardziej niebezpieczny dla ukrywających go sióstr, Rufeisen opuścił schronienie i przyłączył się do oddziału partyzanckiego (por. M. Nowak OP, Daniel Wallenrod, Gazeta Wyborcza, 19 sierpnia 1995 r. i J. J. Szczepański, Oswald, czyli Daniel, Tygodnik Powszechny, 20 sierpnia 1995 r.). Rufeisen walczył w oddziale partyzanckim aż do nadejścia frontu. Po wojnie przeniósł się do Izraela, gdzie osiadł jako duszpasterz i opiekun katolickich rodzin (m.in. polskich) w Hajfie, u stóp góry Karmel. Prowadził w Izraelu specjalną fundację pomocy dla osób nieżydowskiego pochodzenia ratujących Żydów w czasie wojny. Początkowo musiał jednak stoczyć zaciętą kilkuletnią walkę z władzami Izraela o przyznanie mu obywatelstwa tego kraju. Domagał się tego jako Żyd z pochodzenia, ale napotykał na zacięte sprzeciwy władz, w tym najwyższego sądu Izraela z powodu wyznawania przezeń wiary rzymskokatolickiej.
W wywiadzie dla warszawskiej Polityki w 1983 r. Rufeisen ostro skrytykował rzucane przeciw Polakom oskarżenia o rzekomy antysemityzm, stwierdzając: Nigdy nie mówię o polskim antysemityzmie i gdzie tylko mogę, walczę z tym, bo to jest przesąd, to jest zabobon (...). Wydaje mi się, że o antysemityzmie mówią nie ludzie, którzy przeżyli czas holokaustu w Polsce, a ci, którzy przyjechali do Izraela z Polski przed wojną. Tak mi się wydaje. Ludzie, którzy byli odcięci od społeczeństwa polskiego, którzy przenieśli swoje koncepcje psychologiczne na sytuację wojenną (...), Mam już ponad 70 lat, żyłem w Polsce przed wojną, przeżyłem wojnę na wschodnich terenach polskich, nie widziałem tam Polaków mordujących, natomiast widziałem Polaków mordowanych. Z drugiej strony widziałem Białorusinów, widziałem Łotyszów, Estończyków, Ukraińców, którzy mordowali, a polskich jednostek, które by mordowały, nie widziałem. Ale tego wszystkiego ci idioci nie wiedzą. Im się tego nie mówi. Tak jest, niech mi nie opowiadają. Ja wiem, jak było (cyt. za K. Mroziewicz, Jako chrześcijanin, a nawet jako Żyd, Polityka, 29 maja 1993 r.).
Warto przypomnieć, że ze zdecydowanym poparciem dla Rufeisena w jego walce z fanatyczną biurokracją izraelską wystąpił w swoim czasie jeden z najsłynniejszych polskich patriotów żydowskiego pochodzenia Mieczysław Grydzewski, redaktor naczelny Wiadomości Literackich w okresie przedwojennym, a po wojnie naczelny redaktor londyńskich Wiadomości, słynny antykomunistyczny niezłomny z Londynu. Grydzewski z oburzeniem zareagował na jaskrawy fakt dyskryminacji religijnej wobec chrześcijan na przykładzie historii Rufeisena. Oburzał go fakt, że odmówiono automatycznego przyznania obywatelstwa Izraela Rufeisenowi, niegdyś jednemu z najdzielniejszych partyzantów żydowskich, choć poprzednio zrobiono to wobec setek tysięcy Żydów, z których większość nie miała na swym koncie nawet jednego promila tych zasług, jakie miał Rufeisen w czasie wojny przy ratowaniu swych żydowskich rodaków. Jak komentował M. Grydzewski w tekście z 1962 r.: (...) Walka przebywającego w Izraelu karmelity polskiego o. Rufeisena o uznanie, że można być Żydem wyznania katolickiego, skończyła się przegraną. Jest to także nawrót do najgorszych wzorców dyskryminacji rasistowskich. Dlaczego nie można uważać się za Żyda narodowościowo, a za katolika, protestanta czy prawosławnego wyznaniowo? Mamy w tej mierze analogie. Używany przed pierwszą wojną światową termin »Polak wyznania mojżeszowego« nie był frazesem. Całe zastępy ludzi pochodzenia żydowskiego uważały się za Polaków, a mimo to nie chciały porzucić wiary ojców. Po tym, co naród żydowski wycierpiał z rąk nazistowskich oprawców, tego rodzaju wybuchy ciemnoty i braku tolerancji są przerażające (...) (por. M. Grydzewski, Silva rerum, Gorzów Wlkp. 1994, s. 367).
Prawdziwie humanistyczni autorzy żydowscy z oburzeniem pisali o postawach licznych izraelskich fanatyków robiących dosłownie wszystko dla storpedowania coraz żywszego dialogu między chrześcijaństwem a judaizmem za pontyfikatu Jana Pawła II. Szczególnie cenne były wystąpienia słynnego izraelskiego naukowca prof. Izraela Shahaka, a zwłaszcza jego książka „Jewish History, Jewish Religion, po polsku wydana pod tytułem Żydzi i goje. Ta wydana najpierw w Stanach Zjednoczonych (Boulder, Colorado) książka była namiętną, ale bardzo starannie udokumentowaną filipiką przeciwko religijnemu fanatyzmowi i szowinizmowi większości ludności Izraela. Shahak szczególnie ostro piętnował podtrzymywanie różnych antychrześcijańskich fragmentów Talmudu, zwracał uwagę na gwałtowność ich ataków na chrześcijaństwo. Warto przypomnieć, że prof. Israel Shahak 29 stycznia 1987 r. wystąpił na łamach prestiżowego amerykańskiego pisma The New York Review of the Books z obszerną, piękną obroną Polaków przeciwko oszczerczym uogólnieniom filmu Lanzmanna Shoah (por. szerzej: J. R. Nowak, Przemilczani obrońcy Polski, Warszawa 2003, s. 59-60).
*         *         *

Do postaci żydowskiego pochodzenia szczególnie stanowczo występujących w obronie Kościoła katolickiego i religii chrześcijańskiej przeciwko oszczerczym pomówieniom należał jeden z najwybitniejszych polskich prozaików i eseistów – Paweł Hertz. Pisał m.in.: Nawet żyjący w Polsce ateusz uczestniczy w cywilizacji chrześcijańskiej – jego pojęcia, jego humanitarne odruchy biorą się właśnie stamtąd. Ale rzecz nie tylko w chrześcijaństwie. Ze wszystkich instytucji polskich jedynie Kościół przechowuje historyczną ciągłość. Wszystkie inne instytucje w powikłanej polskiej historii upadały. Nic zatem dziwnego, że to Kościół wraca do świętego Wojciecha. I widzi go nie tylko w aspekcie religijnym, ale i politycznym – owego hołdu złożonego przed jego trumną przez niemieckiego cesarza i polskiego księcia. Od lat myślę, i dałem temu wyraz na piśmie, że dwa elementy gwarantują w Polsce narodową trwałość – wieś i Kościół. I nie chodzi mi tu o wiarę, aie o ciągłość tradycji, o fundamenty narodowego trwania. Na dobrą sprawę cała historia Europy – nawet ta jej linia, którą zainicjowało buntujące się przeciw religii oświecenie – jest chrześcijańska (...). Jan Paweł II dobrze zdaje sobie sprawę, że poza chrześcijaństwem w Europie tak naprawdę nic już nie ma. Że wszystkie problemy współczesnej Europy są problemami chrześcijaństwa (...). Utarło się w kołach intelektualnych, że stosunek do ruchów katolicko-narodowych jest na ogół nieżyczliwy i spotyka się to z wzajemnością. Te niechęci są mocno akcentowane. Myślę jednak, że bardzo lekkomyślny byłby intelektualista, który nie doceniłby znaczenia i wartości wszystkich nurtów chrześcijańskich i narodowych w kraju, gdzie uczucia narodowe od stu kilkudziesięciu lat są ranione, a katolicyzm tak organicznie związany z polskością.
*         *         *

Liczni polscy naukowcy, duchowni i dziennikarze stoją na pozycjach agresywnie filosemickich i podejmują  ostrą, często nieuczciwą, przesadną, (i dlatego budzącą wątpliwość co do szczerości ich intencji) polemikę z tymi, kogo uznają – słusznie czy nie – za  „antysemitów”.  Tak ks. Stanisław Musiał w tekście pt. Droga krzyżowa Żydów sandomierskich pisze: „Sandomierz był scenerią aż trzech procesów przeciwko Żydom o rzekomy mord rytualny dokonany na dzieciach. Do dziś w Sandomierzu w dwóch tamtejszych kościołach znajdują się obrazy przedstawiające mord rytualny. W Sandomierzu proboszczem był ks. Stefan Żuchowski (1666-1716), który w tych procesach odgrywał rolę prokuratora. Jest on również autorem dwóch monografii, Odgłos... i Proces..., dotyczących spraw rzekomych mordów rytualnych w Sandomierzu w 1698 i 1710 roku. Jego publikacje stanowiły swego rodzaju podręcznik pomocny przy prowadzeniu podobnych procesów.
Na początku kwietnia 1698 r. w sandomierskiej kostnicy znaleziono zwłoki dziecka. Szybko ustalono, że było to nieślubne dziecko Katarzyny Mroczkowicowej. Matka tłumaczyła, że dziecko zmarło na kaszel i kolki, lecz nie była w stanie go pochować z braku pieniędzy. Matkę ukarano. Ale sprawa nie skończyła się na tym. W mieście zaczęto coraz częściej mówić, że to sprawa żydowska. Ponieważ, wedle Żuchowskiego, mieszczanie bali się wnieść oskarżenie przeciw Żydom, dlatego do akcji musiał wkroczyć Kościół, aby odwrócić klęski żywiołowe, jakie mogłyby spaść na miasto. Wznowiono postępowanie sądowe. Mroczkowicowa wyznała, że dziecko Berkowi zaniosła i w godzinę pokaleczone odebrała. Dziecko miało umrzeć w wielkich męczarniach dopiero po trzech dniach. Podczas konfrontacji z Berkiem, Mroczkowicowa wycofała swe oskarżenia, ale po kilku dniach znowu do nich powróciła i odtąd konsekwentnie przy nich się upierała, mimo wyraźnych sprzeczności. Żuchowski przekonany był o winie Berka z tego powodu, że na ciele dziecka znaleziono ponad 50 ran, a takie się pastwienie okrutne jest właśnie żydowskie. Drugim argumentem było krwawienie zwłok w obecności mordercy. Po siedmiu tygodniach od pogrzebu z ekshumowanych zwłok lunęła krew. Berek odwołał się do sądu starościńskiego, a następnie proces został przeniesiony do Trybunału Koronnego w Lublinie. Tam jednym z trzech oskarżycieli był Żuchowski. Berka poddano torturom. Nie ugiął się jednak i nie przyznał się do popełnienia zbrodni. Wraz z matką dziecka został skazany na śmierć. Wyrok wykonano przez ścięcie. Berka poćwiartowano, części ciała wbite na pale rozstawiono przy drogach publicznych.
W przypadku kolejnego domniemanego mordu rytualnego w Sandomierzu w 1710 r. znowu pojawia się ks. Żuchowski. Jego postępowanie jest bardzo podobne: stawia się w roli prokuratora, podejrzenia od razu rzuca na Żydów, wysyła bardzo łatwo podsądnych na tortury, nieprzejednany jest wobec propozycji uwolnienia Żydów od kary śmierci, towarzyszy mu religijna w jego przekonaniu motywacja, by Chrystus łaskawy nie przegrał drugi raz z Izraelem sprawy. Żuchowski jest również fundatorem wspomnianych obrazów w sandomierskiej kolegiacie (dziś katedrze), które przedstawiają trzy przypadki mordu rytualnego w Sandomierzu. Dwie sceny są szczególnie okrutne: porąbane ciało dziecka, rzucone psu do zjedzenia i przez niego zwymiotowane (chodzi o mord z 1628 r.) oraz dziecko umieszczone w beczce nabitej od wewnątrz gwoźdźmi, by przez tak skonstruowane narzędzie tortur uzyskać jak najwięcej krwi. Obecność tego obrazu – pisze ks. St. Musiał SI – wystawionego na widok publiczny, obraża uczucia nas wszystkich, wierzących i niewierzących. Nie wolno nam do takich rzeczy się przyzwyczajać. Pod żadnym pozorem. Tym wszystkim, którzy chcieliby ratować obecność tego malowidła w katedrze, powołując się na fakt, że jest to zabytek, że obraz ten wkomponowany jest w obszerny cykl malowideł martyrologium rzymskiego nieszczęść, jakie nawiedziły miasto Sandomierz, odpowiadam, że nie jestem za zniszczeniem tego obrazu (...). Byłbym za tym, żeby w Sandomierzu powstało muzeum antysemityzmu, gdzie obraz z katedry i obrazy z kościoła św. Pawła mogłyby być wystawione w kontekście klarownym, nie nacechowanym dwuznacznością, poza przestrzenią sakralną. Nie wystarczy, według mnie, opatrzyć wspomnianych malowideł nobliwym napisem czy komentarzem i pozostawić ich na dawnym miejscu. Te obrazy, w tym miejscu, zawsze uwłaczać będą naszej ludzkiej godności. Wyobrażałbym sobie, żeby puste miejsce po obrazie w katedrze zostało poświęcone pamięci tych Żydów sandomierskich (znamy co najmniej dziesięć ich nazwisk), którzy zostali pozbawieni życia w imię wtedy już prawie 600-letniego przesądu, podtrzymywanego przez nas chrześcijan, który pociągnął za sobą bardzo wiele ofiar w ludziach, a jeszcze więcej lęku i strachu przed oskarżeniami (...). Oczekuję od Kościoła katolickiego, do którego mam łaskę należeć, przeprosin za ten grzech (prześladowania za rzekome mordy rytualne).
*         *         *

Profesor Stefan Kurowski w tekście pt. Dziewiąta cywilizacja w działaniu (Wirtualna Polska, 2007) pisze: „Ta nowa, liberalna cywilizacja społeczeństwa otwartego powstaje przy decydującym udziale środowisk żydowskich i wobec tego na tle tej analizy ruchów cywilizacyjnych warto powiedzieć kilka słów o samych Żydach. Żydzi w powojennym świecie stanowią dominujący czynnik ideologiczny, polityczny, gospodarczy i cywilizacyjny. Działają jako amorficzna siła nie pod postacią narodu, partii, religii czy organizacji, więc słusznie możemy przyjąć, że działają jako cywilizacja, owa dziewiąta cywilizacja, pominięta przez Huntingtona. Żydzi byli obecni w widoczny sposób w historii Europy już od VIII wieku, a w krajach takich jak Hiszpania, Francja, Anglia czy Niemcy trwali przez wieki średnie aż do czasów nowożytnych. Na scenie politycznej, kulturalnej i gospodarczej Europy pokazali się w pełni od czasu rewolucji francuskiej, od połowy XIX wieku zaczęli dominować w lewicowych ruchach społecznych (socjalizm), potem w nauce, a po I wojnie światowej opanowali jedno z głównych mocarstw europejskich i utworzyli Związek Radziecki. Przez dziesiątki lat tworzyli główną kadrę ruchów komunistycznych w Rosji i w Europie. Ale już pod koniec rządów Stalina pojawiły się pierwsze zagrożenia pozycji Żydów w ZSRR (sprawa lekarzy), co sprawiło, że środowiska żydowskie zaczęły rozważać alternatywne rozwiązania.
Jednocześnie zasilali wielką emigracją obszar rodzącej się nowej potęgi świata kapitalistycznego – Stany Zjednoczone. W okresie zimnej wojny obstawili więc oba pola historycznej ruletki: pole kapitalistyczne, jeszcze nie w pełni przez nich opanowane i pole socjalistyczne, gdzie byli siłą rządzącą od początku, choć już zagrożoną. Jeszcze w latach 50. nie było wiadomo, gdzie Żydzi ulokują ostatecznie swój potencjał rewolucyjny i na przykład Rosenbergowie woleli ponieść śmierć na krześle elektrycznym niż zdradzić swoją socjalistyczną ojczyznę. W czasie zimnej wojny oba supermocarstwa ubiegały się o Żydów i o to, po czyjej stronie się opowiedzą. Oczywiście Żydzi stanęli po stronie zwycięzcy i gdy zimna wojna dobiegała końca, mieli już potężną pozycję w Ameryce. Dziś są dominującą siłą polityczną w obu partiach amerykańskich, rządzą w Białym Domu, w Pentagonie i w Departamencie Stanu, decydują na największych uniwersytetach amerykańskich, kierują ośrodkami finansowymi z Bankiem Centralnym, Bankiem Rezerw Federalnych (FED) na czele, kierują światowymi instytucjami finansowymi MFW i Bank Światowy, mają dominujący udział w korporacjach międzynarodowych, są decydującym czynnikiem w środkach masowego przekazu, w filmie i w przemyśle fonograficznym. Nie można powiedzieć, że w Ameryce wszystko się dzieje w interesie żydowskim, ale można powiedzieć, że nic się nie dzieje, co byłoby sprzeczne z interesem żydowskim.
Jak to się stało, że to co się stało w ostatnim półwieczu? Lester C. Thurow w swojej książce Przyszłość kapitalizmu (1996) próbuje wyjaśnić podobny przypadek w mikroskali i pisze: W demokracjach każda, skoncentrowana na jednej kwestii grupa specjalnych interesów nie połączona więzią ze społeczeństwem posiada władzę niewspółmiernie wielką w stosunku do swej liczebności. Krajowy Związek Strzelecki jest tego dobrym przykładem. Jego członkowie stanowią niewielką mniejszość, w ankietach opinii publicznej 90 proc. społeczeństwa opowiada się za kontrolą broni palnej, a jednak kontrola taka w Ameryce jest niemożliwa. Tak więc mamy wytłumaczenie: Żydzi działają w Ameryce jak Krajowy Związek Strzelecki. Oczywiście brzmi to zabawnie i może wyjaśnić tylko pewne elementy techniki zdobywania wpływów, a nie istotę rzeczy.
Niektórzy powołują się na liczebność poszczególnych grup narodowościowych w Ameryce i tutaj widzą źródło ich wpływów i znaczenia. Żydów w Ameryce jest około 5 milionów, a Polaków (osób polskiego pochodzenia) 10 milionów. Ale Polonia amerykańska ma sto razy mniejsze znaczenie niż środowiska żydowskie, a we władzach federalnych Ameryki występuje w śladowych ilościach (kilku kongresmanów i dwóch senatorów), podczas gdy Żydzi mają zawsze kilkunastu senatorów, a za uchwałami na ich korzyść (np. za pomocą dla Izraela) głosuje zawsze co najmniej 90 proc. izby.
Nie dziwmy się jednak słabości Polonii amerykańskiej w porównaniu z Żydami, wobec których i dominujący (jakoby) WASP (White Anglo-Saxon Protestant) nie potrafią zorganizować równoważnej, przeciwstawnej siły. Polacy nie potrzebują porównania z Żydami w Ameryce. We własnym (jakoby) państwie nie mogą sobie dać rady i Polska, jako III RP, jest najbardziej poddana pod wpływy żydowskie ze wszystkich krajów postkomunistycznych. Toteż nic dziwnego, że właśnie państwo polskie okazało się najgorliwszym koalicjantem Ameryki w ekspedycji swych wojsk wysłanych na podbój i okupację Iraku – a jak się teraz mówi – w misji stabilizacyjnej. Ta misja stabilizacyjna od marca 2000 r. kosztowała już życie ponad 1 miliona Irakijczyków, a w Polsce nie można zdobyć się na publiczną refleksję, że wzięliśmy oto udział w wojnie napastniczej.
Na koniec wróćmy jeszcze do udziału dziewiątej cywilizacji w kształtowaniu przyszłości świata. Fakt ten jest najbardziej doniosłym znamieniem naszej epoki, ważniejszym niż upadek Związku Radzieckiego czy renesans polityczny i gospodarczy Chin. Podporządkowanie sobie Ameryki, czyli jedynego obecnie supermocarstwa na świecie, które pretenduje do ustanowienia już nie dominacji, bo tę już zdobyło, ale hegemonii światowej, oznacza, że tę hegemonię będą sprawować Żydzi. Czy jest to wynik jakiegoś historycznego spisku? Jakkolwiek z pewnością można wskazać na świadome dążenie Żydów w tym kierunku, na ich wiarę w wybraństwo i na to, że od dawna przypisywano Żydom tworzenie tajnych planów, groźnych programów i protokołów mędrców, które z pewnością były opracowywane i stosowane – to jednak były to zjawiska wtórne. Racjonalnie biorąc, nie można całej ich historii i obecnej pozycji wytłumaczyć jakimś spiskiem od tysiącleci, chyba że spiskiem z Panem Bogiem lub szatanem. Jeżeli jednak pominiemy ten aspekt metafizyczny, to wyjaśnienia trzeba szukać w wyjątkowości Żydów na poziomie jednostkowym. Żydzi mają pewne szczególne uzdolnienia i w zakresie tych uzdolnień są sprawniejsi niż ludzie z narodów, które ich dotychczas otaczały oraz mają stałą tendencję do dominacji i dążność do wyłączności. To sprawia, że stale u narodów, wśród których przebywali, zdobywali wpływy, przewagę, a potem dominację i władzę, co kończyło się jednak pojawieniem się u tych narodów nastrojów antyżydowskich, za którymi szły prześladowania, a potem wygnanie. Począwszy od starożytnego Egiptu przez średniowieczną Hiszpanię aż do XX-wiecznej Rosji Sowieckiej, Niemiec weimarskich i do XXI-wiecznej Ameryki zawsze występował ten sam scenariusz, z tym, że ostatni rozdział jeszcze nie został napisany.
Oczywiście dominacja, a następnie hegemonia światowa Żydów kładzie się ogromnym ciężarem na rozwoju całego świata i działa niszcząco w trzech głównych płaszczyznach: politycznej – zwiększa groźbę wojny światowej; gospodarczej –prowadzi do przechwycenia przez Żydów znacznej części dochodu i bogactwa na świecie. W płaszczyźnie kulturalnej przez opanowanie środków masowego przekazu Żydzi osiągnęli absolutną dominację w całym świecie zachodnim. Kreują twórczość kulturalną, określają kryteria wartości dzieł kulturalnych, oceniają i dopuszczają do upowszechnienia tego, co świat ma uznać za najwyższe osiągnięcia w dziedzinie literatury, filmu, teatru czy malarstwa. Decydują o tym, kto i za co ma być nagradzany, uhonorowany, nobilitowany, kreowany na autorytet w sferze wartości. Przykładem takiej krańcowej deformacji jest literacka Nagroda Nobla. W 1905 roku nagrodę tę dostał Henryk Sienkiewicz za powieść Quo Vadis, w której przedstawiał triumf chrześcijaństwa w pogańskim Rzymie. Sto lat później taką nagrodę dostała austriacka pisarka Elfride Jelinek, pochodzenia żydowskiego, była komunistka, za powieść, w której przedstawia niszczącą krytykę tradycyjnych wartości chrześcijańskich.
Dominacja w środkach masowego przekazu i w publikacjach naukowych sprawowana przez Żydów, wypacza nie tylko obraz kultury i nauki, jaki dociera do odbiorcy, ale wypacza też samą rzeczywistość społeczną, która jest poddana badaniom. W pewnych dziedzinach sytuacja jest szczególnie krańcowa. Na przykład we wszelkich pracach naukowych z dziedziny najnowszej historii, stosunków społecznych, stosunków politycznych czy gospodarczych nie wolno nie tylko źle czy krytycznie pisać o Żydach, ale najlepiej nie pisać nic, tak aby czytelnik odniósł wrażenie, że nie tylko nie ma żadnego problemu żydowskiego, ale że w ogóle nie ma Żydów. Przykładem takiej metody i sposobu widzenia świata jest ostatnia książka Zbigniewa Brzezińskiego pt.: „Wybór: dominacja czy przywództwo”. Brzeziński, jeden z głośniejszych heroldów imperializmu amerykańskiego, pisząc o światowej pozycji Ameryki ani jednym słowem nie wspomni, że ważnym, jeśli nie najważniejszym komponentem tej pozycji są Żydzi. Otrzymując tak zdeformowany obraz świata w sferze kultury, polityki i zjawisk społecznych możemy zapytać, co by było, gdyby Żydzi wyszli z gett Europy nie w XVIII wieku, ale na przykład o 300 lat wcześniej i opanowaliby wówczas dwory królewskie, uniwersytety i środowiska opiniotwórcze. Inna byłaby wtedy historia naszego kontynentu i świata, inny przekaz dziedzictwa kulturalnego. Nie znalibyśmy dziś Szekspira, który po napisaniu Kupca weneckiego zostałby uznany za antysemitę i skutecznie zbojkotowany i zapomniany, o ile przedtem nie uznałby przezornie, że takich rzeczy pisać nie należy.
Czy można coś na to poradzić? To zależy, kto takie pytanie zadaje. Przy małych środkach niewiele można zdziałać, ale zawsze coś można zrobić w sferze informacji. Należy np. wypełniać owe białe plamy na mapie informacji i poszerzać naszą wiedzę o tym szczególnym komponencie naszej polskiej, a także europejskiej i światowej historii, jaką są Żydzi. Ta informacja nie musi i nie powinna mieć charakteru antysemickiego. Jeśli będzie obiektywna, to i tak zostanie uznana za antysemicką. A nawet jeśli będzie w ogóle, nawet apologetyczna, to i tak będzie budzić podejrzenie. Prawda jest antysemicka. Najlepiej udawać, że Żydów w ogóle nie ma. Ponieważ jednak są i to są coraz bardziej, należy wiedzę o tym – ważnym – narodzie poszerzać, pogłębiać i gromadzić.
*         *         *

W 2001 roku naukowiec żydowski Piotr Wróbel pisał na łamach miesięcznika „Midrasz”, że „w Rosji i Polsce wpływ organizacji syjonistycznej przewyższał zdecydowanie jej wpływy w innych krajach. Udział czołowych syjonistów rosyjskich w większości przedsięwzięć Światowej Organizacji Syjonistycznej był decydujący. Ich stosunek do Teodora Herzla bywał jednak niechętny, a czasami wrogi. Niechęć dotyczyła często całego kierownictwa ruchu, zdominowanego na początku XX wieku przez Żydów niemieckich i austriackich. Opór budziła ich asymilacja i przeświadczenie o wyższości nad Ostjuden, którzy obawiali się, iż mogą stać się obiektem manipulacji Niemców wyznania mojżeszowego. Syjonizmu angielskiego i amerykańskiego w Rosji właściwie nie zauważano.
Różnice te narosły w ciągu kilkudziesięciu lat istnienia syjonizmu i ruchu Chibat Cijon, Miłości do Syjonu, powstałego po fali pogromów w Rosji w latach 80. XIX wieku. Jego działacze mobilizowali najaktywniejsze jednostki i ożywiali małe żydowskie miasteczka. Zakładali reformowane chedery, kółka literackie, historyczne i samokształceniowe, organizowali działalność polityczną, wzywali do odrodzenia hebrajskiego i docierali do młodych. Wystąpienie Herzla dodało choweuejcijonistom sił i przekształciło ich ruch, choć od początku istniały w nim sprzeczności, których Herzl nie był w stanie przezwyciężyć. Kontrowersje narosły, gdy w 1903 roku Herzl odwiedził Rosję i prowadził pertraktacje z ministrami jej rządu. Wielu syjonistów rosyjskich przyjęło to jako paktowanie z katami Żydów. Na VI Kongresie Syjonistycznym w Bazylei w sierpniu 1903 roku doszło do rozłamu na tle programu osadnictwa w Ugandzie. Rosyjscy przeciwnicy Herzla oskarżali go, iż lekceważył syjonistów, traktował jak dzieci i manipulował ich poparciem. Po zagadkowej śmierci Herzla w 1904 roku w ruchu syjonistycznym rozpoczął się kryzys trwający do lat dwudziestych. W 1905 roku Centralne Biuro Syjonistyczne zostało przeniesione do Kolonii, a stamtąd do Berlina, gdzie mieściło się w tym samym lokalu co władze ZVfD. Obie instytucje miały ten sam personel oraz przywódców i żyły w symbiozie.
Syjonizm niemiecki różnił się wyraźnie od rosyjskiego. Tworzył organizację legalną, był zdecydowanie mniej liczny i bardziej elitarny. Opierał się na Żydach dawno zasymilowanych, skupiał wielu intelektualistów i studentów, a nie jak w imperium carów – warstwy najbiedniejsze i średnie. Nie było w nim ducha buntu społecznego i politycznego oraz sprzeciwu wobec kultury Zachodu. Niemieckich syjonistów nie trzeba było wyprowadzać z duchowego i fizycznego getta. Większość Niemców wyznania mojżeszowego uważała Rzeszę za swoją ojczyznę, a niektórzy potrafili to godzić z ideami syjonizmu i włączali się do walki o godność i prawa obywateli niemieckich wyznania mojżeszowego, prowadzonej przez Central Verein deutscher Staatsbürger jüdischen Glaubens (organizacja daleka od syjonizmu). Skoro w Rzeszy żyło się dobrze, to większość Żydów niemieckich odnosiła się wrogo do syjonizmu. Tak jak przeciętny Żyd niemiecki nie przypominał swego współwyznawcy z Rosji, tak niemieckiego syjonistę łączyła z jego rosyjskim kolegą tylko mglista wizja powrotu do Palestyny.
Do I wojny światowej – pisze Ezra Mendelsohn – nie było czegoś takiego jak oddzielna polska organizacja syjonistyczna. Syjoniści Kongresówki, Litwy i Białorusi byli częścią rosyjskiej organizacji syjonistycznej. Warszawa była jednym z jej ośrodków, choć syjonistów zwalczali nie tylko ortodoksi, ale także Żydzi postępowi, asymilatorzy, ruch rewolucyjny i Polacy. Konserwatywna część społeczeństwa polskiego pogardzała Żydami niezależnie od ich poglądów, a postępowa utrzymywała, że Żydzi są szkodliwi tylko wtedy, gdy stanowią odrębną grupę. Dlatego postępowi Polacy za absurd brali koncepcję odrodzenia narodu żydowskiego, gdyż to oznaczałoby w ich oczach powrót do średniowiecznej ciemnoty. Do syjonizmu obie grupy Polaków ustosunkowały się więc negatywnie, choć niektórzy początkowo przyjęli syjonizm przychylnie, gdyż proponował odpowiedź na pytanie, co zrobić z Żydami.
Na przełomie wieków warszawska organizacja syjonistyczna, utworzona w 1897 roku miała około 5 tysięcy członków. Rewolucja 1905 roku przyczyniła się znacznie do ożywienia żydowskiego życia politycznego. Syjoniści warszawscy uczestniczyli w wyborach do Dumy i zaczęli, ku oburzeniu asymilatorów, występować w imieniu wszystkich Żydów Kongresówki. W 1906 roku w Warszawie powstało autonomiczne biuro syjonistyczne. Wśród jego czołowych organizatorów i działaczy był Izaak Grinbaum, inicjator konferencji w Helsinkach i współautor jej dokumentu programowego oraz jego współpracownik Abraham Podliszewski. Syjoniści walczyli przeciwko asymilatorskiemu zarządowi gminy warszawskiej. Już w 1905 roku powstała bardzo aktywna warszawska grupa Poalej Syjon.
Wybuch I wojny światowej spowodował w Warszawie zamieszanie. Do stolicy Polski napłynęli żydowscy uchodźcy. Polacy przystąpili do organizowania samopomocy i samorządu, w którym zabrakło jednak – poza nielicznymi asymilatorami – przedstawicieli Żydów. Ci dostrzegli w tym sygnał, iż Polacy nie uważają ich za współobywateli. Pogarszały się stosunki pomiędzy organizacjami polskimi a gminą żydowską. Działalność żydowska toczyła się więc dwoma torami. Obok asymilatorów coraz aktywniejsi byli Żydzi zrażeni postawą polityków polskich i budujący niezależne organizacje narodowe. Tymczasem syjoniści niemieccy od pierwszych dni wojny starali się uzyskać wpływ na ludność żydowską na zajmowanych przez armię niemiecką terenach Rosji. Uważali oni, iż Ostjuden pragną zwycięstwa Niemiec nad caratem w równym stopniu co żydowscy poddani kajzera. Syjoniści niemieccy wiązali także sprawę Palestyny z pozyskaniem żydostwa wschodnioniemieckiego i byli przekonani, że ich możliwości polityczne wobec Żydów niemieckich, rządu Rzeszy i ośrodków syjonistycznych na Zachodzie wzrosłyby niepomiernie, gdyby Ostjuden poparli syjonistyczne centrum berlińskie.
Już 4 sierpnia 1914 roku Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rzeszy otrzymało obszerne memorandum od adwokata Maxa Bodenheimera, założyciela i pierwszego prezydenta ZVD. Początkowo chciał on skupić wszystkich Żydów Rzeszy wokół łagodnego syjonizmu, godzącego patriotyzm niemiecki ze sprawą żydowską i będącego czymś w rodzaju organizacji kulturalnej i charytatywnej dla Ostjuden. Spotkało się to z oporem młodych syjonistów, którzy w 1910 roku doprowadzili do zastąpienia Bodenheimera przez Arthura Hantkego na stanowisku prezydenta. Radykalna propaganda młodych pogłębiła izolację syjonistów w niemieckiej społeczności żydowskiej. Bodenheimer usiłował przeciwdziałać temu i odzyskać kontrolę nad ruchem. Wybuch wojny dał starym okazję do odzyskania władzy, gdyż argument, iż syjoniści i rząd niemiecki powinni współpracować dla wspólnego dobra Rzeszy i Żydów, stał się bardziej przekonujący.
W odpowiedzi na memorandum Bodenheimera niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych zaprosiło go do współpracy, która zaowocowała napisaniem przezeń kilku podobnych dokumentów. Proponował w nich utworzenie między Bałtykiem a Morzem Czarnym, na terenach geograficznie zbliżonych kształtem do carskiej strefy osiedlenia wielonarodowego państwa buforowego, w którym 6 milionów Żydów miałoby status autonomicznej narodowości współpracującej z około dwumilionową mniejszością niemiecką w interesie Rzeszy. Państwo to zamieszkiwałyby również inne równouprawnione narody: 8 milionów Polaków, 6 milionów Ukraińców, 4 miliony Białorusinów oraz 3 miliony Litwinów i Łotyszów. Miała to być monarchia z niemieckim księciem na czele, niemieckim korpusem oficerskim w armii, niemiecką kulturą i językiem. Bodenheimer przestrzegał przed utworzeniem państwa polskiego, które wywołałoby jego zdaniem ruch irredentystyczny w Poznańskiem i Galicji, a także uciskałoby mniejszości.
Przywódca łagodnego syjonizmu zaproponował też władzom niemieckim opublikowanie dwóch odezw: do wszystkich uciskanych narodowości zachodniej Rosji i do Żydów rosyjskich, by przeciągnąć ich na stronę Rzeszy, zapewniając, iż po jej zwycięstwie będą im zagwarantowane prawa narodowe. Bodenheimer opracował tekst takiej odezwy i wysłał ją do berlińskiego MSZ. Ulotka ta podpisana była przez Deutsches Komitee zur Befreiung der russischen Juden. Organizacja ta powstała 17 sierpnia 1914 roku. Skupiała przywódców umiarkowanego syjonizmu oraz prezydenta ZVfD Hantkego i miała urzeczywistnić wizję Bodenheimera. Utworzono specjalne biuro, wysłano na okupowane tereny i do państw neutralnych pierwszych pełnomocników, planowano organizację sieci pośredników między Żydami a armią niemiecką. Rozpoczęto propagandę sprawy w Niemczech, w Rosji i na Zachodzie. Komitet uzyskał poparcie kierownictwa ZVfD i wydawało się, że starzy lub umiarkowani odzyskają dominację w niemieckiej federacji syjonistycznej i narzucą jej nową strategię. Niektórzy szefowie wywiadu w Berlinie doszli do wniosku, iż kontrolują niemiecki ruch syjonistyczny i będą mogli go wykorzystać w Europie Wschodniej.
Władze Rzeszy uznały jednak plany Bodenheimera za utopię i pozostały chłodne wobec inicjatyw syjonistów, którzy uzyskali tylko obietnicę wykorzystania Żydów z Rzeszy jako pośredników między Ostjuden a niemieckim dowództwem wojskowym. Nie wydrukowano ulotek Bodenheimera. Komitet zmienił nazwę na bardziej neutralną; Komitee für den Osten (KfdO) oraz starał się powiększyć swą bazę społeczną. Zdobył poparcie kilku niesyjonistycznych organizacji i przedstawiał się jako reprezentacja wszystkich Żydów niemieckich. Ta uzurpacja oraz jednoznacznie proniemiecka działalność KfdO wywołały ostre protesty wśród Żydów niemieckich. Niektórzy z nich nie ulegli entuzjazmowi pierwszych miesięcy wojny. Julius Berger, sekretarz Centralnego Biura Syjonistycznego, nazwał zabiegi KfdO kryminalną lekkomyślnością, nieodpowiedzialnym politycznym dyletantyzmem wzmacniającym negatywny stosunek Polaków do Żydów. Do władz niemieckich zwrócili się ortodoksi i uzyskali pozwolenie na wysłanie do Polski swych przedstawicieli. Od Komitetu odcinali się Niemcy wyznania mojżeszowego i liberalnych poglądów. Akcja na Wschodzie nie zintegrowała więc żydostwa niemieckiego, a władze niemieckie nie podejmowały ostatecznych decyzji związanych z Ostjuden, by zachować wolną rękę do rozmów z Austrią i ewentualnych rokowań pokojowych z Rosją. Domagano się, by jego organizatorzy oświadczyli, że ich akcje nie miały nic wspólnego z syjonizmem. Działania KfdO budziły mieszane nastroje także wśród Żydów polskich.
Przywódcy syjonistyczni spoza Niemiec domagali się od początku wojny, by przenieść Centralne Biuro Syjonistyczne do kraju neutralnego. W odpowiedzi na to kierownictwo berlińskie uruchomiło placówkę w Kopenhadze. Od 3 do 6 grudnia 1914 roku zebrały się tam obydwa Komitety Akcji, choć w niepełnym składzie. Przybyli stanowili mniejszość i nie mogli podjąć decyzji wiążących dla całej Światowej Organizacji Syjonistycznej. Starano się jednak ocalić jej neutralność. Choć potępiono nieobecnego w Kopenhadze Bodenheimera, postanowiono, że Centralne Biuro Syjonistyczne pozostanie w Berlinie. Neutralność miała odzwierciedlać odpowiedzialna polityka i wysłanie kilku członków EAC do najważniejszych stolic. Kopenhaskie biuro syjonistyczne miało pełnić rolę pomocniczą wobec centrali berlińskiej. Decyzje te skomplikowały stosunki pomiędzy poszczególnymi krajowymi organizacjami syjonistycznymi. W państwach Ententy formowała się grupa przywódców syjonistycznych, którzy uważali, iż to oni powinni przejąć władzę w ruchu, gdyż dotychczasowe kierownictwo znalazło się w ślepym zaułku. W październiku 1917 roku syjoniści związani z Ententą otworzyli w Londynie biuro podobne do kopenhaskiego.
Tymczasem, już w maju 1915 roku, armia niemiecka przerwała front wschodni i wkrótce odepchnęła Rosjan na linię Zatoka Ryska – Pińsk – Tarnopol. 6 sierpnia Niemcy zajęli Warszawę. Żydzi z radością witali Niemców i z nadzieją przyjęli ich odezwy do ludności żydowskiej. Po barbarzyństwach armii rosyjskiej początek władzy niemieckiej wydawał się polskim Żydom nadejściem europejskiej kultury i tolerancji. Powstawały żydowskie organizacje. Pozwolono emigrować do neutralnych Stanów Zjednoczonych, a w Warszawie otworzył swe biura Joint. Rząd Rzeszy półoficjalnie ogłosił, iż Żydzi będą traktowani jako mniejszość narodowa. Dowódcy wojskowi na zdobytych terenach obiecywali, że zajmą się problemem żydowskim oraz będą wspierać żydowskie życie kulturalne i religijne. Okupacyjny cenzor prasy warszawskiej wezwał polskich i żydowskich dziennikarzy do zaprzestania sporów, gdyż osłabiały one wysiłki prowadzące do zwycięstwa Rzeszy. Pod koniec sierpnia 1915 roku Niemcy utworzyli Generalne Gubernatorstwo Warszawskie. Objęło ono sześć milionów ludzi i trzy piąte byłej Kongresówki. General Hans von Besseler, generalny gubernator warszawski, przekazał pięć tysięcy marek na biednych, złożył wizytę w synagodze na Nalewkach i wziął udział w nabożeństwie. Przy zarządzie Gubernatorstwa utworzono referat żydowski. Wielu Żydów przyjęło gesty niemieckie za dobra monetę i uwierzyło, iż znaleźli się pod ochroną. Jak się wyraził Izaak Nissenbaum – znany warszawski działacz syjonistyczny – nadejście Niemców zdjęło kaganiec z ust polskich syjonistów.
Najważniejszym zadaniem zarządu okupacji niemieckiej była jednak rozbudowa zaplecza frontu. Rozpoczęto brutalną eksploatację gospodarczą podbitych ziem. Entuzjazm Żydów znikał. W nawiązaniu do pruskich tradycji administracyjnych referat żydowski został podporządkowany decernatowi (wydziałowi) do spraw szkół oraz Kościoła i ograniczył swe kompetencje do problemów religijnych i kulturalnych. Inne aspekty życia Żydów zostały podporządkowane resortom ogólnym i tylko w wyjątkowych przypadkach zajmował się nimi referat żydowski. Na jego czele stał doktor Ludwik Haase, asymilowany liberalny Żyd badeński, któremu problematyka Ostjuden była obca. Swą rolę ograniczał do realizacji celów charytatywnych i humanitarnych, z pominięciem kwestii politycznych i narodowych. Władze niemieckie uznały więc Żydów polskich za wspólnotę religijną i nic nie wskazywało na to, by w przyszłości miały ich traktować jak mniejszość narodową. Niemiecka administracja okupacyjna stawała się w drugiej połowie 1915 roku coraz surowsza, nie miała zrozumienia dla Żydów i postępowała wobec nich niekonsekwentnie. Żydowską sympatię do nowego okupanta osłabiała jego pedanteria i – początkowo – nieprzekupność.
Pierwsze wiadomości napływające do Niemiec z centralnej Polski po zajęciu jej przez armię niemiecką nie były pomyślne. Później przyszły do berlińskiego biura syjonistycznego lepsze wieści. Bieda jest oczywiście wielka i wszyscy skarżą się na ciężkie czasy, ale mnie wydaje się, że znacznie przesadzają – pisał 29 sierpnia 1915 roku do Hantkego Berger, który znalazł się w Warszawie w mundurze armii niemieckiej. Przyznawał on, że Żydzi należeli do najbardziej poszkodowanych przez wojnę, ale dodawał, iż zniszczenia nie były takich rozmiarów jak się to u nas przyjmuje. Martwił się natomiast o sytuację w organizacji syjonistycznej. Wraz z ewakuującą się administracją rosyjską wyjechała z Warszawy grupa polityków. Byli wśród nich wybitni przywódcy syjonistyczni z Grinbaumem na czele. Berger rozmawiał z kilkoma działaczami, którzy przejęli władzę w organizacji warszawskiej: z Heszlem Farbsteinem, Solomonem Seidemannem i Emanuelem Olschwangerem. Ci panowie nie chcą niczego robić przez organizację. W dodatku sytuacja jest tak niejasna, że nikt nie wie, co robić. Niemcy bowiem – kontynuował Berger – nie wypowiadają się jasno co do przyszłości Żydów w Polsce. Nie ma też żadnej nadziei na współpracę z Polakami.
1 września 1915 roku przedstawiciele gazet Moment, Hajnt i Hacefira wysłali do centrali syjonistycznej w Berlinie memorandum, skarżąc się, że milicja warszawska zachęcała Polaków do bojkotu Żydów, biła ich i wymuszała łapówki, aresztowała bez powodu, tolerowała polskich przestępców okradających Żydów i obrażała ich uczucia religijne. W sumie opisano 35 wykroczeń milicji. Miesiąc później Hacefira przystała do Berlina list z prośbą o szybką pomoc finansową, gdyż nie miała środków, by się utrzymać. Niepokojąca dla centrali w Berlinie była konkurencja innych partii żydowskich. W październiku 1915 roku przybyli z Niemiec do Warszawy przedstawiciele Agudy. Kilka miesięcy później władze niemieckie zezwoliły działającej w Rzeszy Freie Vereinigung für die Interessen des orthodoxen Judentums na wysłanie do Polski delegacji, która pośredniczyłaby pomiędzy Żydami a administracją okupacyjną. Przywódcy syjonistyczni w Berlinie zaczęli się też obawiać, że Haase – kierownik referatu żydowskiego przy zarządzie cywilnym Generalnego Gubernatorstwa – reprezentuje antysyjonistyczne nastawienie i został urobiony przez KfdO.
W sierpniu 1915 roku w Warszawie znalazł się Lazarus Barth, członek niemieckich i światowych władz syjonistycznych. Pracował w biurze rabina polowego, miał dobry dostęp do informacji i na parę lat stał się łącznikiem pomiędzy warszawskimi syjonistami a berlińskim kierownictwem. 25 listopada 1915 roku w jego pierwszym raporcie, który zdołano przechować, Barth donosił do centrali, iż w Warszawie odbudował się syjonistyczny związek młodzieżowy i otrzymał siedzibę od niemieckiej administracji. Powstawały także syjonistyczne organizacje sportowe, zrzeszenia zajmujące się sprawami języków żydowskich, przedszkola i domy dziecka, gdzie mówiło się głównie po hebrajsku.
Opisywane wydarzenia były odpowiedzią na wezwania, jakie od października 1915 roku wysyłało centralne biuro syjonistyczne do Warszawy. Nawoływało ono do odbudowy organizacji syjonistycznej. Hantke, który kierował kontaktami ze stolicą Polski, a jednocześnie był łącznikiem pomiędzy berlińskim zarządem syjonistycznym a MSZ Rzeszy, przekonywał warszawiaków, iż niemiecki syjonizm był jedyną siłą zdolną do koordynacji działań światowego żydostwa. W piśmie centrali z 1 grudnia 1916 roku stwierdzono, że pierwszym zadaniem niemieckiej organizacji syjonistycznej było jak najszybsze odbudowanie jej związków z syjonistami w Polsce. Wysyłano do Warszawy informacje o światowym ruchu syjonistycznym, o ZVfD i o osadnictwie w Palestynie. W zamian za nie domagano się wieści z Polski, gromadzono adresy syjonistów, abonentów Die Wek, osób, które miały krewnych w Palestynie, oraz dane na temat ludności żydowskiej zajmującej się rolnictwem. W połowie grudnia 1915 roku berlińska centrala syjonistyczna dysponowała już nazwiskami i adresami 121 działaczy syjonistycznych w centralnej Polsce. W większości były to postacie nieznane w przedwojennej warszawskiej organizacji syjonistycznej. W kilku wypadkach współpraca z syjonistami niemieckimi stała się początkiem kariery politycznej kontynuowanej w okresie międzywojennym.
Berlińska centrala syjonistyczna otrzymała też raport na temat Żydów-rolników. W grudniu 1915 roku do Berlina nadszedł raport pod tytułem Prasa warszawska o obecnej sytuacji w Polsce. Do realizacji celów syjonistycznych w Warszawie brakowało jednak środków i rozeznania wśród berlińczyków na temat warunków w stolicy Polski. W liście centrali do Bartha z 27 października 1915 roku stwierdzano na przykład, że nie ma sensu inwestować większych pieniędzy w Hacefirę jeśli nie będzie się ona rozchodziła poza Warszawą, a jej chwilowe zamknięcie nie będzie nieszczęściem. Mimo to w grudniu 1915 roku Berger jeszcze raz udał się do stolicy Polski, tym razem by postawić na nogi Hacefirę, przywieźć pieniądze uzyskane od Żydów amerykańskich na pomoc dla warszawiaków i zorientować się lepiej w warszawskich stosunkach. Berger regularnie podróżował pomiędzy stolicami Polski i Niemiec. Przyjazdy tego doświadczonego działacza miały duże znaczenie dla kontaktów berlińskiego i warszawskiego ośrodka syjonistycznego. Berger wysyłał do centrali więcej informacji niż Barth. Od początku 1916 roku dysponujemy już wyraźnym obrazem sytuacji w warszawskich środowiskach syjonistycznych i w gminie żydowskiej, choć raporty z Warszawy, gdzie nadal panowała nędza i głód, nie były optymistyczne.
Jedną ze spraw, którymi zajął się Berger była sytuacja Żydowskiego Funduszu Narodowego w Warszawie. 16 marca 1916 roku Berger wystał obszerny list do głównego biura ŻFN w Hadze. Dokument ten zaczynał się od ogólnego wprowadzenia: „Jakkolwiek cała organizacja pracy syjonistycznej w Warszawie nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia, to jednak to, czego się dowiedziałem o Funduszu Narodowym, przekracza wszystko, co tu znalazłem, jeśli chodzi o brak organizacji i zrozumienia techniki działania. Dalej Berger donosił, iż przez ostatnie dziesięć miesięcy Fundusz Narodowy był prowadzony przez pana Munza. Przejął on Fundusz od poprzedniego skarbnika, który wyjechał z Rosjanami i nawet nie zostawił rachunków. Munz nie orientował się nawet, ile puszek do zbierania pieniędzy znajdowało się w obiegu i w czyich rękach pozostawały. Sam Berger nie widział ani jednej. Słyszał natomiast, że w czasie zamieszania przed ewakuacją rosyjską zostały one otwarte, a pieniądze wydano. Na początku 1916 roku zbiórkę na Fundusz Narodowy w całej Warszawie prowadziła tylko jedna osoba. W drugiej połowie 1915 roku i na początku 1916 zebrano tysiąc rubli, ale jedna trzecia z nich poszła na drobne wydatki. Nie ma więc kontroli nad zbiórką. Zdenerwowany Berger bezskutecznie starał się zmienić te sytuację.
Nie lepiej było też na innych odcinkach. Źle funkcjonowała łączność z Berlinem, gdyż Farbstein, który był przewodniczącym warszawskiej organizacji syjonistycznej, rzadko odpowiadał na listy i nie informował centrali o wydarzeniach w Warszawie, choć żydowskie życie polityczne stawało się coraz intensywniejsze. Na początku 1916 roku oskarżono Farbsteina o defraudację, gdyż zniknęło 105.900 marek ofiarowanych przez amerykańską prasę żydowską na zorganizowanie w Warszawie syjonistycznego przedszkola. Berger zarzucał Farbsteinowi, iż nie czytał prasy żydowskiej, a Centralne Biuro Syjonistyczne słało do niego po kilka listów miesięcznie, prosząc o wiadomości i skarżąc się, iż o sytuacji w Warszawie dowiadują się z gazet i nie wiedzą, co robić. Farbstein bronił się, iż jest przeciążony pracą.
Coraz intensywniej działali młodzi syjoniści. Latem 1916 roku pojawiła się syjonistyczna organizacja studencka i przystąpiła do przygotowywania koncertu w Filharmonii, który miał im przynieść reklamę i pieniądze. Syjoniści warszawscy zaczęli odbudowywać kontakty z syjonistami w innych miastach Polski. Wobec zakazu podróżowania robili to z pomocą niemieckiej administracji i centrali berlińskiej. Łączność była tak słaba, iż warszawskie biuro syjonistyczne nie miało adresu biura w Białymstoku. W sierpniu 1916 roku syjoniści warszawscy zwrócili się z prośbą do biura berlińskiego o przysłanie z Rzeszy inspektora szkół hebrajskich, gdyż w Warszawie nie było kompetentnej osoby. Nauczyciele spierali się o to, w jakim języku nauczać. Syjoniści, a szczególnie Farbstein starali się przeforsować hebrajski, co jednak napotkało opór. Nie kończyły się kłopoty finansowe, choć napływała pomoc. W 1916 roku powstał w Kopenhadze komitet pomocy Żydom dotkniętym wojną, który przysyłał do Warszawy żywność. Syjoniści zabiegali u Niemców o zmniejszenie ceł na artykuły spożywcze. Początkowo nadchodziły też pieniądze z Ameryki. Towarzyszyły temu jednak niekończące się spory, a Farbstein gubił się w amerykańsko-niemieckich powiązaniach i nie wiedział, do kogo się zwracać. Sytuacja finansowa gminy warszawskiej stale się pogarszała i zamykano kolejne jej instytucje.
Nie ustawała walka z innymi organizacjami, które także zabiegały o pomoc. W liście z 31 lipca 1916 roku do Biura Syjonistycznego w Berlinie Farbstein skarżył się, że Bund ma silniejsze poparcie w Ameryce, gdyż dostał więcej pieniędzy na przedszkola. Centrala berlińska dowiedziała się też, że niektórzy Żydzi warszawscy wysyłali skargi do Nowego Jorku, że syjoniści uciskają żydowskie szkoły i przedszkola w Warszawie. We wrześniu Farbstein groził Berlinowi, że zamknie szkoły utrzymywane przez organizacje, jeśli nie dostanie dodatkowych pieniędzy. Prosił też, by centrala berlińska kierowała grupy polskie, które zwracają się bezpośrednio do Berlina, do Warszawy, gdyż inaczej powstanie trudny do opanowania bałagan.
Niepomyślnie dla syjonistów warszawskich wypadł pierwszy poważny sprawdzian ich działania, gdy w dniach 10-14 lipca 1916 roku odbyły się w Warszawie wybory do Rady Miejskiej. Dawały one Żydom szansę zaznaczenia ich obecności i wejścia do samorządu. Zostały więc potraktowane bardzo poważnie przez środowiska żydowskie, które 14 czerwca 1916 roku utworzyły swój komitet wyborczy (Zrzeszenie Wyborców Żydowskich), obejmujący syjonistów, ortodoksów, chasydów, folkistów, neoasymilatorów, umiarkowanych asymilatorów i tak zwanych bezpartyjnych. Kampania wyborcza przyniosła nieoczekiwany wynik. Warszawscy przywódcy polityczni doszli do wniosku, iż nie należy wewnętrznymi sporami marnować szansy powstałej dzięki ogłoszeniu wyborów i mimo różnic programowych doprowadzili do porozumienia między Demokratycznym Komitetem Wyborczym, endeckim Centralnym Wyborczym Komitetem Narodowym i Zrzeszeniem Wyborców Żydowskich. Dokonali podziału miejsc w przyszłej Radzie Miejskiej: 26 dla narodowców, 19 dla demokratów i 15 dla Żydów. Część działaczy żydowskich uznała to za zdradę, zwłaszcza iż endecy traktowali wybory jako rozgrywkę przeciwko Żydom. Utworzono Żydowski Ludowy Komitet Wyborczy (Folkskomitet), kierowany przez Noego Pryłuckiego i Ozjasza Perlmana. Wobec porozumienia komitetów wyborczych wybory w czterech kuriach właściwie stały się zbyteczne. Naprawdę odbyły się one tylko w kurii VI (zwanej ogólną lub robotniczą), i ich wynik był autentycznym wskaźnikiem siły poszczególnych partii politycznych. Wygrali endecy i Narodowy Związek Robotniczy. Duży sukces odnieśli folkiści zdobywając cztery miejsca w Radzie. W sumie zasiadło w niej 70 przedstawicieli społeczności polskiej i 20 żydowskiej: 15 z listy Zrzeszenia Wyborców Żydowskich, czterech folkistów i jeden bundowiec.
Przebieg wyborów do Rady Miejskiej potwierdził obawy niemieckich działaczy syjonistycznych o słabości organizacji warszawskiej. Z listy Zrzeszenia Wyborców Żydowskich do Rady weszło trzech syjonistów: Farbstein, rabin Samuel Abraham Poznański i Solomon Seideman. Centralne Biuro Syjonistyczne było zaniepokojone wynikiem wyborów i rozdźwiekiem pomiędzy partiami żydowskimi w Warszawie. Gratulowano Farbsteinowi zdobycia mandatu w Radzie, ale przywódcy berlińscy dostrzegli, że folkiści zwani Partią Ludową (Volkspartei) zdobyli szerokie poparcie dzięki bardziej radykalnemu programowi narodowemu. Biuro berlińskie w celach instruktażowych wysłało w sierpniu 1916 roku do Warszawy materiały z posiedzeń rad miejskich we Frankfurcie, Monachium i Lipsku.
Kroki te nie przezwyciężyły jednak rozbicia wśród deputowanych żydowskich do warszawskiej Rady Miejskiej. Szczególnie nie była skłonna do kompromisów grupa Pryłuckiego, który protestował przeciwko upośledzeniu ludności żydowskiej oraz antysemickim wystąpieniom niektórych polskich posłów. Prezentował przy tym stanowisko, które pogłębiało konflikt. – My, Żydzi – mówił w Radzie Miejskiej – należymy do małych narodów, o których prawa toczy się ta wojna. Spodziewamy się więc – kontynuował – że w czasie obrad kongresu pokojowego mocarstwa zadbają o prawa Żydów w Polsce. Syjoniści przyjęli inną taktykę. 24 lipca 1916 roku, w dniu otwarcia Rady, złożyli następujące oświadczenie: Organizacja Syjonistyczna w Warszawie solidaryzuje się z postulatem Niepodległej Polski, wyrażonym w deklaracjach radnych stołecznego miasta Warszawy, będącym również i naszym bezwzględnym postulatem, wyraża niezachwiane przekonanie, że słuszne prawa obywatelskie i narodowe Żydów zapewni im Wolny Naród Polski. Później różnice pomiędzy reprezentantami poszczególnych partii żydowskich w Radzie Miejskiej pogłębiły się tak dalece, iż w grudniu 1916 roku syjoniści wycofali się z Koła Radnych Żydowskich i utworzyli własną frakcję.
Podsumowaniem pierwszego okresu działalności syjonistów pod okupacją niemiecką była wielka konferencja syjonistyczna w Warszawie w dniach 13 do 15 września 1916 roku. Pierwszego dnia sprawozdania z pracy złożyło 25 delegatów z różnych miejscowości. Przewodniczył doktor Jerzy Rosenblatt z Łodzi. Pracę w stolicy Polski referował Farbstein. Wszyscy wyrażali nadzieję, iż oto skończył się niepomyślny dla syjonistów okres chaosu i zagrożenia. Delegaci uważali, iż nie musieli się już obawiać prześladowań, a okupowany kraj osiągnął stabilizację. Odbudowano łączność organizacyjną pomiędzy poszczególnymi grupami, a uciekinierzy, którzy wracali do swoich domów z Warszawy, nieśli idee syjonistyczne do odległych miejscowości, gdzie często ruch syjonistyczny nie istniał.
Drugiego dnia obradowano nad Sytuacją gospodarczą w Palestynie i Przyszłą pracą syjonistyczną. Nie brakowało głosów krytycznych pod adresem kierownictwa warszawskiego, lecz nie podjęto tematu porażki w wyborach do Rady Miejskiej, co było sukcesem Farbsteina i pozwoliło mu zachować bez uszczerbku rolę przywódcy warszawskiego syjonizmu. On sam zaatakował folkistów, których oskarżył o przekształcanie Żydów w społeczeństwo żargonowe. Spierano się o sport i szkolnictwo hebrajskie, a w przerwie wycieczka delegatów udała się na zwiedzanie syjonistycznych szkół i przedszkoli w Warszawie. Trzeciego dnia dyskutowano nad trudnościami finansowymi i sprawami prasy. Olschwanger proponował, by formalnie zalegalizować polskie związki syjonistyczne i utworzyć Landesorganisation z Komitetem Centralnym na czele. Wniosek przyjęto i utworzono Krajową Organizację Syjonistyczną w Polsce. Wybrano też trzynastoosobowy Komitet Centralny, kierowany przez Farbsteina.
Polska organizacja syjonistyczna przezwyciężyła więc największe trudności i wyszła z okresu zamieszania spowodowanego początkiem wojny, a później ewakuacją ze Wschodu i sformowała się jako oddzielna federacja krajowa. Wkrótce czekała jednak Żydów niespodzianka, która spowodowała kolejne perturbacje. 5 listopada 1916 roku ogłoszono manifest podpisany przez Wilhelma II i Franciszka Józefa I. Proklamowali oni powołanie Królestwa Polskiego. Przystąpiono do tworzenia administracji i władz polskich. Niezależnie od prawdziwych intencji obu cesarzy akt 5 listopada stanowił krok w kierunku utworzenia państwa polskiego. W środowisku syjonistów warszawskich wywołał on zaskoczenie. Na początku wojny wydawało się, iż władze niemieckie uznały Ostjuden za sprzymierzeńca, że miały zamiar współpracować z nim w germanizacji i nowej organizacji Europy Wschodniej. Okazało się jednak, iż Polacy są ważniejszym partnerem, a Żydzi stają się problemem wewnętrznym nowo proklamowanego Królestwa Polskiego. Jeszcze 5 listopada Farbstein wysłał list do centrali berlińskiej. Pisał, iż w tej historycznej chwili kierownictwo organizacji syjonistycznej w Polsce musi wydać jakieś oświadczenie, a on sam musi przyjąć jakąś postawę w Radzie Miejskiej. Tymczasem, jak się wyraził, brakuje materiałów. Kilka dni później ponowił bezskuteczny apel. Z każdym dniem – pisał – Żydzi tracą nadzieję, iż uda się ułożyć stosunki z Polakami. Domagał się ostrych artykułów w prasie niemieckiej, które stanowiłyby ostrzeżenie wobec Polaków, oraz podkreślał, iż Żydzi polscy muszą uzyskać niemieckie lub międzynarodowe gwarancje autonomii politycznej i kulturalnej w Polsce, gdyż bez nich padną ofiarą polskiego antysemityzmu.
Akt 5 listopada zaskoczył też syjonistów w Berlinie. Wydarzenia roku 1916 były dla nich stosunkowo niepomyślne i doprowadziły do radykalizacji wielu działaczy. 9 listopada centrala syjonistyczna wysłała lakoniczną odpowiedź na listy Farbsteina. Polecała mu czytać Judische Rundschau oraz Judische Presse i czekać na przyjazd Hantkego do Warszawy. Berger, także 9 listopada, rozmawiał w Reichstagu z Filipem Scheidemanem, jednym z przywódców SPD, który obiecał coś robić. Konferowano też z innymi deputowanymi, a nawet wysłano specjalne pismo do kanclerza Rzeszy. Syjoniści berlińscy starali się zainicjować kampanię prasową. Apelowali do prasy żydowskiej w Niemczech, by pisała o wadze spraw polskich. Prosili także gazety niemieckie, by zwróciły uwagę na sytuację, jaka powstała w Polsce po akcie 5 listopada. Przekonywali, iż zagwarantowanie Ostjuden praw mniejszości będzie korzystne dla samej Rzeszy, lecz jednocześnie wysłali listy do gazet w Austrii, w Stanach Zjednoczonych i w innych krajach neutralnych. Publikowano broszury propagandowe. Cała akcja, jak ocenia to Frank Golczewski, przybrała antypolski charakter.
Zamieszanie i rozczarowanie panujące wśród syjonistów po proklamacji aktu 5 listopada powiększyło się, gdy 15 listopada 1916 roku Niemcy wydali zarządzenie o organizacji gmin żydowskich w Królestwie Polskim, wedle którego gminy miały status legalnego i prawnie zatwierdzonego ugrupowania religijnego. Zarządzenie to precyzowało zasady działania gmin i zapowiadało wybory do ich zarządów oparte na systemie kurialnym. Polacy przyjęli to zarządzenie obojętnie, jako tymczasowe, obowiązujące tylko do czasu przyjęcia konstytucji w niepodległej Polsce. Przychylnie zareagowali ortodoksi i asymilatorzy, którym odpowiadała kurialna ordynacja wyborcza. Wśród syjonistów i folkistów reakcje byty wrogie. Od początku wojny syjoniści walczyli o uznanie Ostjuden za mniejszość narodową. Usiłowali pertraktować w jej imieniu z Polakami, Niemcami i Austriakami, domagając się autonomii narodowej dla Żydów. Tymczasem zarządzenie mówiło o Personen judischen Glaubens i wyraźnie traktowało Żydów – zgodnie z tradycją niemiecką – jako grupę religijną, a nie narodową. Nie odpowiadał syjonistom też religijny charakter organizacji gminnej oraz ordynacja wyborcza, która ochraniała dotychczasowe elity. Zarządzenie z 15 listopada stało się także przedmiotem zabiegów syjonistycznych u władz niemieckich i tematem kampanii prasowej.
*         *         *

W okresie późniejszym rząd Polski ściśle współpracował z syjonizmem. W latach 1937-1939 polski przemysł zbrojeniowy przekazał organizacjom syjonistycznym w Palestynie 200 tysięcy karabinów i 20 mln nabojów do nich, jak też kilka tysięcy karabinów maszynowych polskiej produkcji. Ten, jak też inny sprzęt wojskowy, przemycano do Palestyny nielegalnie, łamiąc obowiązujące wówczas postanowienia międzynarodowe i narażając Państwo Polskie na ewentualne sankcje ze strony Ligi Narodów. Jeden z liderów syjonofaszyzmu Zeew Żabociński podczas negocjacji z rządem polskim uzyskał możliwość szkolenia na terenie Polski bojówkarzy takich paramilitarnych organizacji żydowskich jak „Brit Trumpeldor-Betar” i „Brit Naszim Leumijot”. Natomiast Dawid Raziel miał zapewnioną możliwość szkolenia w polskich bazach wojskowych terrorystów z organizacji „Irgun”, którzy „wsławili” się niezliczonymi aktami bestialstwa na rdzennej ludności Palestyny. Całość polskiej pomocy Żydom (udzielanej aż do wybuchu wojny z Niemcami w 1939 roku) była traktowana jako „dług honorowy” do zwrotu po uzyskaniu przez Izrael niepodległości. Kwota idąca w dziesiątki milionów ówczesnych dolarów nie została nigdy Państwu Polskiemu zwrócona. Natomiast Michael (Mojsza) Diamont, niezbyt gruntownie wykształcony rabin i nader stronniczy historyk żydoamerykański, pisał: „Najbardziej haniebnym było podczas wojny zachowanie się Polaków. Wydali oni Niemcom 2 miliony 800 tysięcy Żydów spośród 3 mln 300 tysięcy zamieszkałych w tym kraju… 23 czerwca 1941 roku do Jedwabnego wkroczyły wojska niemieckie, a 25 czerwca Polacy rozpoczęli żydowskie pogromy. Mordowali swych sąsiadów siekierami, przebijali widłami, wycinali języki, wykłuwali oczy, topili w stawie, odrąbywali głowy. Zwykli obywatele grali w futbol oderzniętą głową nauczyciela języka hebrajskiego”. Opis to nie tyle przejmujący, ile banalny w swym kłamstwie od początku do końca,  operujący gołosłownymi stereotypami z propagandowych bajek politycznych (zabrakło tylko przysłowiowych główek dzieci roztrzaskiwanych o drzewa lub o ściany domów!), a przy tym pomijający bardzo ważną okoliczność: zanim Niemcy wkroczyli do Jedwabnego i spalili w stodole kilkudziesięciu żydobolszewickich aktywistów, oni z czerwonymi opaskami i z sowiecką bronią w ręku wyprawili na tamten świat i na Sybir połowę aryjskich mieszkańców Jedwabnego, konfiskując i rozkradając pozostawione mienie swych polskich ofiar. I po tym wszystkim, gdy Sowieci uciekli przed Niemcami, Polacy mieliby  kochać takich „sąsiadów”?  Jak powiada Andrej Burowskij,  „Żydzi plwają na historię innych narodów i w ogóle na wszystkich, prócz samych siebie, najukochańszych… Trzy włosy czy dwa rosły na brodzie króla Salomona? O! To fundamentalna kwestia! A jak funkcjonowała gospodarka Francji, na jakie stany dzieliło się społeczeństwo Niemiec? Jaka róznica? Czymże w ogóle są Niemcy i Francja, i oba te kraje razem wzięte w porównaniu z włosami na brodzie, lub na innym miejscu, króla Salomona?!”.  Tenże autor wskazuje na podwójny charakter moralności Izraela: a) uniwersalizm i powszechność w stosunku do samych siebie; b) partykularyzm i pogański egoizm w stosunku do gojów. Zresztą i Dawid Szturman w dziele pt. „Ziemla za chołmom” (1983)  wyznawał: „U Żydów słabiej niż u narodów chrześcijańskich manifestuje się cechująca przyzwoitych ludzi skłonnośc do bycia bardziej wymagającycm w stosunku do siebie samego i do wszystkiego swego (w tym do swego narodu) niż do innych i do wszystkiego, co obce.” Jest to pozostałość po epoce barbarzyństwa.  „Dawni Żydzi inaczej pojmowali przyzwoitość niż ludzie współcześni i niektórzy z nich chcą zachować tę prehistoryczną mentalność i przedcywilizacyjny typ kultury” (Andrej Burowskij, Prawda o jewrejskom rasizmie, Moskwa 2010). Taka mentalność pozbawia skrupułów sumienia np. w stosowaniu zdzierczej lichwy wobec gojów i umożliwia potworne bogacenie się cudzym kosztem. (W języku chińskim przechowało się przysłowie: „najbardziej dziwny widok – niezamożny Żyd”). Lichwa,  pożyczanie pod wysoki procent, czyli wyciąganie z ludzi pieniądza korzystając z ich trudnej sytuacji życiowej, stanowiło zajęcie wyłącznie żydowskie. Nawet w kupieckich republikach Florencji, Genui, Wenecji, nie mówiąc o niemieckiej Hanzie, uważano ten proceder za wyjątkowo podły, który mogą uprawiać tylko najnikczemniejsi niegodziwcy, nie zaś ludzie uczciwi i przyzwoici.
*         *         *
 Po tej dygresji powróćmy do stosunków żydowsko – polskich. Ksiądz Julian Unszlicht, rodzony brat komunistycznego działacza Józefa Unszlichta, był zdania, że Żydzi powinni przejść na katolicyzm, aby przywrócić sobie godność „narodu wybranego”. W 1936 roku na łamach „Kalendarza Rycerza Niepokolanej” wywodził: „Żyd spokojny, a nawet zuchwały (arogancja żydowska!) pośród zdechrystianizowanych gojów, doznaje zimnych potów wśród wierzących katolików, nie życzących mu zresztą żadnego zła, bo go cień Chrystusa ściga. A przecież śmierć Sokratesa nie trwoży sumienia Greków, ani Joanny D'Arc sumienia Francuzów, ani nawet dawnych proroków sumienia Żydów. Jak jednak błędne serce żydowskie bije na wspomnienie o Chrystusie po tylu wiekach, choć czas wszystkie ludzkie sprawy zaciera... Lecz przekleństwo: Krew jego na nas i na syny nasze... nigdy nie przeminie, bo to jest Krew nie człowieka, lecz Boga. Kamień odrzucony przez budujących – mówi Pan Jezus do Żydów – stał się podstawą gmachu. Jest to cud na naszych oczach... Lecz aby ten cud widzieć, trzeba posiadać duszę opromienianą łaską Bożą. Po dziś dzień nawet wolnomyśliciele żydowscy nie zdobyli się na zbudowanie pomnika Jezusa na Krzyżu przed Synagogą i składanie Mu wieńca w Wielki Piątek, aczkolwiek tak skwapliwie zachęcają wolnomyślicieli nie-Żydów do czynienia tego w stosunku do ofiar Kościoła katolickiego.
Zaślepienie więc Izraela jest faktem historycznym, wypływającym z ukrzyżowania Jezusa i potwierdzającym bogobójstwo. Jeśli Izrael nie ujrzał boskości Jego, to nie dla braku dowodów, lecz dla braku dobrej woli, jedynie uniemożliwiającej zrozumienie wartości dowodów.
Po dziś dzień – jak mówi św. Paweł, a słowa te dotąd nie przebrzmiały – Izraelici, gdy czytają St. Zakon, mają zasłonę na sercu, która tylko w Chrystusie zanika; gdy wrócą do Pana, zasłona zniknie (2 Kor. 3, 14).
Rzecz prosta, Bóg mógł uczynić widoczniejszą dla Izraela misję swego Syna i nakłonić przez to swój naród do niesienia światła wiary Chrystusowej narodom świata. Tu stoimy przed misterium nieprzeniknionym, przed którym tylko upokorzyć się musimy. Rozumiemy jednak ból św. Pawła na widok zaślepienia swych współplemieńców, których jest synostwo i chwała, i zakon, i prawodawstwo, i kult, i obietnice, z których jest Chrystus według ciała, który jest Bogiem błogosławionym na wieki. (Rzym 9, 4).
Lecz upadek Izraela jest bogactwem narodów, które nie powinny się pysznić z wolnego wyboru Bożego (Rzym 11, 12, 16), bo jak nawet w tych straszliwych przekleństwach Powtórzonego Prawa czytamy, że Bóg nigdy swego narodu całkowicie beznadziejnie nie odrzuca, lecz karząc go strasznie, jeszcze czeka na jego powrót. Bez pożałowania są bowiem dary Boże; w niewoli asyryjskiej wierzy Tobiasz, wygnany z ojczyzny wraz z rodakami, dostępuje łask Bożych godnych proroków Pańskich. I w dziejach narodów chrześcijańskich widzimy od św. Pawła do O. Libermana szereg świetlanych figur Izraelitów, w których nie masz zdrady, co wrócili do prawdziwego Mesjasza Izraela, Chrystusa Pana, Boga – Zbawiciela upadłej ludzkości. A gdy pełnia narodów wejdzie do Kościoła Chrystusowego, wtedy –jak twierdzi św. Paweł – i resztki Izraela wrócą do swego Mesjasza.
Kara więc będzie długa i straszna, jak na to zasługuje zbrodnia bogobójstwa, ale miłosierdzie Boga, Boga Izraela, nie pozwala, aby była bez końca. Natomiast dusze żydowskie schodzą z tego świata z odrazą lub wprost z nienawiścią do Chrystusa i Jego Kościoła, giną w wieczności. Synowie królestwa będą wrzuceni do ciemności zewnętrznych (Mat. 6, 12). Jest to najbardziej bolesna strona zagadnienia: zwą się Żydami, mówi Pan Jezus w Objawieniu św. Jana (2, 9), a nimi nie są, lecz synagogą szatana. Bo prawdziwy Izraelita, w którym nie masz fałszu (Jan 1, 47), idzie za Synem Dawida – Jezusem, który jest drogą, życiem i prawdą.
Dlatego, o ile musimy zwalczać zły wpływ różnych organizacji, kierowanych przez Żydów, którzy usiłują podkopać wiarę w duszach chrześcijańskich, a tym samym zgubić je w wieczności, o tyle winniśmy się starać przynajmniej lepsze dusze żydowskie wyrwać z sideł synagogi szatana i zdobywać je dla Tego, który przyszedł jeno do owieczek, co się zbłąkały z rodu Izraela.
Jedną z tych owieczek przez Chrystusa odzyskanych jest sam autor tej drobnej pracy, poświęconej Przenajświętszej Matce swego boskiego Rodaka. Nie mógł On patrzeć obojętnie, jak ginąłem na wertepach niewiary i nieobyczajności, lecz przeciwnie za mną pogonił, do Serca Swego mnie przycisnął, w boskim pocałunku winy me niezliczone przebaczył i kapłanem swym uczynił. Misericordias Domini in aeternum cantabo! Oby ten cud łaski Bożej otworzył oczy wielu, błąkających się w mrokach judaizmu lub bezbożności i sprawił ich powrót rychły do prawdziwej owczarni Chrystusowej – Kościoła świętego, apostolskiego, rzymskiego!  trudno  o  rozumowanie  bardzie  bezsensowne.
*         *         *

W Polsce antysemityzm przybiera niekiedy formę antychrystianizmu, czego -  z  pewnością  niezamierzonym  -  przykładem może być działalność i pisarstwo   księdza,  naczelnego redaktora    antykościelnego  pisma  „Fakty  i  Mity”       Romana Kotlińskiego, autora   Opowieści biblijnych (2 tomy), których treść w zasadzie nie odbiega od ongisiejszych  analiz Alfreda   Rosenberga, lecz przewyższa je pod względem treści, erudycji i inteligencji. Swą ideologię  R. Kotliński ogłosił otwarcie w swym Credo: „Nienawidzę Cię, kościele katolicki, całym sercem moim, całą duszą moją i ze wszystkich sił moich. Nienawidzę Cię za spustoszenie, jakie poczyniłeś w ludzkości. Za prymitywną doktrynę, którą podajesz ludziom od wieków, jak truciznę. Przeklinam Cię na wieki za inkwizycję, śmierć i prześladowania tych, którzy w ciągu wieków nie podobali się Tobie. Za strach zasiany w umysłach maleńkich dzieci, który później w ciągu życia robi z nich słabych, bojaźliwych, zapijaczonych i rozbitych umysłowo płatników na Twoje szatańskie ceregiele. A kimże jest ten, którego czcisz i w imię którego od 2 tysięcy  lat kradniesz, mordujesz i zniewalasz niewinne narody, niszczysz całe cywilizacje, naukę, kulturę, sztukę? W imię którego zagrabiłeś i zazdrośnie ukrywasz w bibliotece watykańskiej należące do całej ludzkości prawdziwe rewelacje i oświecenie dla ludzi? To brudny żydowski kuglarz, którego matka-ladacznica nawet nie wiedziała, kim był jego ojciec i której kult jako dziewicy stworzyłeś, by zastąpić w umysłach podświadomą potrzebę czczenia prawdziwej MatkiRodzicielki: bogini Natury, istniejącej od zarania dziejów. Wpajasz ludziom wysoce szkodliwą doktrynę, jakoby ówsyn bożyumarł na krzyżu za ichgrzechy. Gardzę Tobą za Twoje przesycone Złem, ponure obrzędy, podczas których na kształt kanibali i wampirów spożywa się ciało i krew tegoboga. Brzydzę się Twoimi świętami i zwyczajami, a szczególnie spowiedzią, do której zmuszasz niewinnych ludzi, aby wyznawali swoje najskrytsze myśli zboczonym funkcjonariuszom Twojego systemu. Uknułeś swą grubymi nićmi szytą doktrynę w oparciu o prymitywne podania ludowe, mity i bajki palestyńskich pastuchów, którzy nigdy nie stworzyli żadnej kultury czy cywilizacji, a dla których najwyższą wartością jest mamona. W zamian zniszczyłeś i nadal niszczysz i dusisz potężne cywilizacje: egipską, helleńską, rzymską, azteckąbo górują ponad Tobą jak niebo nad ziemią i do dzisiaj Ci zagrażają. Co niesiesz w zamian? Nic! Tylko zakłamanie, krew, nieszczęścia i tragedie. Zatrułeś w ciągu wieków radosne dla każdego człowieka życie erotyczne, skazałeś na potępienie miliony za to tylko, że idąc za naturalnym instynktem poczęli nowe życie bez Twojego błogosławieństwai których zdrowe i normalne dzieci nosiły całymi wiekami piętnobękartów.
Wraz ze swoimi starszymi braćmi w wierze jesteś jak złośliwy nowotwór, toczący ciało i mózg ludzkości. Dlatego wypowiadam Ci w imieniu tej ludzkości Świętą Wojnę i ślubuję, że nie spocznę aż do śmierci w moich wysiłkach wytępienia Cię z korzeniami i że dzieci moje wychowam w nienawiści i pogardzie do Ciebie.
Na  pozór  może  się  wydawać,  że  trzeba niemałej odwagi, by  w   pseudokatolickiej  Polsce deklarować takie credo. Ale  tak  nie  jest:  bestialscy  mordercy  księdza  Jerzego  Popiełuszki  po  odbyciu  łagodnej  kary  więzienia  otwarcie  żyją,  pracują,  udzielają  wywiadów  -  i  powodzi  się  im  znacznie  lepiej  niż  milionom  przyzwoitych  ludzi  w  tym  znieprawionym  kraju. 
*         *         *

Dariusz Kosiur z właściwym sobie zdecydowaniem pisał w artykule  RP z gwiazdą Dawida w tle” (tygodnik „Tylko Polska” nr 52, 2007): „Państwo Polskie z rządzącą mniejszością żydowską.
Żydzi po całej Polsce rozsypani, wszędzie z swym duchem wyłączności z naszym ludem pomieszani, nie tylko zaplugawią cały naród, zaplugawią cały kraj, a zmieniając go w kraj żydowski, wystawią w Europie na pośmiewisko i wzgardę. Przestrogi dla Polski Stanisław Staszic, rok 1789
Nie możemy wspólnie z Żydami udawać, że budujemy razem z nimi Państwo Polskie i dobrobyt w znakomitej większości katolickiego Narodu, gdy w rzeczywistości trwa proces dokładnie odwrotny.
Żydowska mniejszość w Polsce ukrywająca się przeważnie pod polsko brzmiącymi nazwiskami, stanowiąca ok. 2,5% ludności Polski, choć nie istnieją oficjalne dane potwierdzające tę liczbę i może być ona kilkakrotnie większa, ma na swoim sumieniu dwukrotną w ciągu ostatnich 60 lat kradzież majątku Polaków. Po 1945 r. żydowsko-komunistyczna władza upaństwowiła prywatne majątki polskie, po 1989 r. żydowskie rządy w Polsce patronowały rozkradaniu majątku produkcyjnego, finansowo-bankowego, komunalnego wypracowanego przez Naród Polski oraz patronowała i patronuje wyprzedaży polskiej ziemi. Są i inne żydowskie zbrodnie na Polskim Narodzie. Komuniści żydowscy z ZSRR ponoszą odpowiedzialność za wymordowanie po 01.09.1939 r. jeńców wojennych i polskiej inteligencji w Katyniu, w Miednoje, w Ostaszkowie, w Charkowie, w Starobielsku, w Kozielsku – to zemsta za udaremnienie rozlania się w 1920 r. żydowskiego komunizmu po całej Europie.
Od 1944 do 1956 r. żydowsko-komunistyczna władza w Polsce wymordowała 600 tys. Polaków.
Nie powiodło się przyjęcie przez ONZ rezolucji potępiającej komunizm za zbrodnie ludobójstwa – pochłonął 100-120 min ludzkich istnień. Gdyby taką rezolucję przyjęto, odpowiedzialność za największy mord w dziejach świata spadłaby na Żydów, twórców i budowniczych komunizmu, ale czy wtedy mogliby po 1989 r. opanować rządy niemal wszystkich państw Europy i budować JudeoUE-państwo?
Po zadekretowaniu przez żydowski rząd w Polsce upadku komunizmu w 1989 r., Żydzi obsiedli ponad 60% sejmowych i senackich foteli, a my Polacy płacimy im za uchwalanie antypolskiego i antynarodowego ustawodawstwa. Zajmują czołowe miejsca w większości, a może we wszystkich partiach zasiadających w sejmie RP. Występują oficjalnie przeciw polskiemu katolicyzmowi, przeciw narodowym interesom i przeciw państwu polskiemu. Opowiadają się jawnie za budową JudeoUE-państwa, albo kłamliwie i przewrotnie, że są jej przeciwni, ale zawsze wtedy, gdy trzeba bronić interesu Narodu, przystają na wszystkie żądania żydo-masonerii europejskiej i światowej, których interesy są od zawsze wrogie Polsce i Polakom i całej naszej chrześcijańskiej cywilizacji.
Pod pretekstem zapaści demograficznej Narodu trwają rządowe prace nad nową polityką migracyjną. Chodzi o stworzenie zachęt dla narodowości wykazujących dużą zdolność adaptacji do osiedlania się w Polsce – na wizy do Polski czeka już ok. miliona Żydów w Izraelu, a oni zdolności adaptacyjne mają we krwi. Polski narodowy żywioł trzeba osłaniać maksymalnie. Miliony Polaków na Wschodzie czekają daremnie na powrót do kraju, a około 20-30 mln Polaków na świecie pozbawionych jest prawa udziału w wyborach do sejmu RP.
Obecny prezydent RP potępia polski nacjonalizm, ale jak można się domyślać, hołubi żydowski w Polsce. Tylu festiwali kultury żydowskiej, ile odbywa się dziś w naszym kraju, nie ma chyba nawet w Izraelu.
Można postawić pytanie, czy Polska to dziś jeszcze kraj Polaków, skoro jedną z najważniejszych osób w państwie jest ambasador Izraela pozwalający sobie na bezczelność zarzucania nam, Polakom, antysemityzmu? Ten Żyd robi to całkowicie bezkarnie! Chyba tylko jeden Wł. Gomułka, l-szy sekretarz KC PZPR, Polak, ale niestety komunista zdobył się na odwagę i wyrzucił z Polski w 1968 r. żydowskich bandytów z UB – organizacji utrwalającej zbrodniczy żydowski system władzy nad Polakami. Zrobił to niestety niedokładnie i dlatego od 13.12.1981 r. ciężko za tę jego fuszerkę płacimy. Jednak należy się mu przynajmniej pamiątkowa tablica, jako pierwszemu i jak dotąd jedynemu Polakowi, który podjął próbę naprawy tragicznego w skutkach błędu króla Kazimierza Wielkiego. Czyżby, dlatego Wielkiego, że pozwolił osiedlać się Żydom w Polsce?
W wyniku zainicjowanych przez Żydów rozruchów w grudniu 1970 r. Wł. Gomutka stracił władzę, ale krwią za te rozruchy zapłacił Polski Naród. Żydom nie udało się wtedy zdobyć władzy, l-szym sekretarzem KC PZPR został E. Gierek (złoty okres polskiej gospodarki), który nie miał już tyle odwagi, co Wł. Gomutka i w czerwcu 1976 r. zamiast Żydów, kazał pałować Polaków. Za sprawą żydowskiego sierpnia 1980 r. E. Gierek odszedł i tak skończył się epizod polskich rządów po 1945 r. w dziejach PRL i RP. Zostało nam wspomnienie krótkiej Solidarności” Narodu, którą Żydzi bardzo łatwo zniszczyli wprowadzając w Polsce stan wojenny. W jego wyniku zamordowano tylko ok. 100 Polaków. W całym okresie żydowskiego PRL-u zamordowano też stukilkunastu księży. Ostatniego mordu kapłana dokonano w 1990 r., kiedy Polska była już niepodległa. Wszystkie te zbrodnie są bezkarne do dnia dzisiejszego. Gdyby ktoś miał wątpliwości, w czyich rękach znajduje się dziś władza nad Polską, niech o tym wszystkim pomyśli.
Jeżeli nasze państwo upadnie, a budowa JudeoUE-państwa w sposób oczywisty wymusza likwidację Państwa Polskiego, Żydzi z polskiej mniejszości, będący zawsze czymś w rodzaju między-narodu”, z pewnością dadzą sobie radę, a Naród Polski pozbawiany systematycznie od 1989 r. materialnych podstaw egzystencji będzie musiał zniknąć – już znika. Żydzi w Polsce mający wsparcie swojej światowej diaspory nie są w stanie wykorzenić polskiego katolicyzmu inaczej, jak przez fizyczną likwidację Narodu Polskiego.
Naród pozbawiony własnego majątku produkcyjnego, więc okradziony z dochodów z własnej produkcji, zmuszany do ograniczania produkcji rolnej, której wielkość nie pokrywa już zapotrzebowania żywnościowego narodu, reformą oświaty z 2000 r., obniżającą poziom edukacji, pozbawiony średniego szkolnictwa zawodowego, pogrążany w świadomie zaprogramowanej nędzy musi odejść w niebyt. Takie są nieubłagane prawa ekonomii i żydowscy inżynierowie liberalnego postępu w Polsce znają je doskonale.
Niszczona jest ochrona zdrowia Polaków, ale dzięki wytrwałej, trudnej pracy, choć celowo nędznie opłacanej, pracowników służby zdrowia, dzięki niepoddającej się liberalizmowi – czytaj judaizacji – etyce zawodów medycznych przeciętny poziom lecznictwa w Polsce jest mimo wszystko wyższy niż w wielu krajach Zachodu, wyższy niż np. w USA – mówią o tym statystyki. Jednak chór pożytecznych idiotów sprawia, że i lekarze, ulegając podszeptom inżynierów liberalnego postępu”, żądają prywatyzacji szpitali i usług medycznych. Ci antypolscy głupcy chcą pozbawić biedniejących Polaków dostępu do ochrony zdrowia, która należy się ludziom w równym stopniu i niezależnie od ich pozycji materialnej, bo zdrowie jest dla każdego człowieka dobrem takim samym.
Niestety nasza świadomość narodowa po 1989 r. uległa za sprawą żydo-lewackich mediów znacznej erozji. Czy zdołamy ją w porę odbudować i uchronić Państwo Polskie przed likwidacją – oto jest pytanie? Prawo polskie powinno zakazywać obejmowania przez nich wszystkich stanowisk mających wpływ na kształtowanie prawa, programów oświatowych i na życie naszego Narodu. Judaizacja całej naszej chrześcijańskiej kultury prowadzi do jej degeneracji i wyniszczenia. Za antypolskie osiągnięcia dla polskiej kultury nagradzani są antypolscy Żydzi przez pochodzących z tej samej nacji rządzących i przedstawicieli mediów. Przyglądamy się temu bezradni w swojej bezsilności. Naszą tragedią jest, że część z nas ogłupionych przez powszechne żydowskie media bierze to za dobrą monetę. Jedyne w Polsce polskie radio, choć niestety mało narodowe – Radio Maryja – nieśmiało odpiera ataki, zaprasza tabuny Żydów i każe na nich głosować. Jeśli państwowym prawem świeckim nie wzmocnimy etyki chrześcijańskiej, katolickiej moralności we wszystkich przejawach życia społecznego, to po upadku JudeoUE-państwa nie odnajdziemy już Polskiego Narodu.


Upadek JudeoUE-państwa nastąpi tak samo, jak wszystkich poprzednich tworów państwowych zbudowanych przez Żydów. Zdehumanizowany, zateizowany organizm państwa, wyposażony w zdegenerowane systemy podatkowy i niezależny od władz państwa system finansowy wyniszczający gospodarkę i środowisko naturalne człowieka oraz jego samego (a w Polsce mamy dziś z tym do czynienia), od starożytnego Izraela przez ZSRR do JudeoUE-państwa znamiona własnej śmierci nosi już od chwili narodzin.
Uzasadnienie dla wprowadzenia takiego prawodawstwa wynika z konieczności ochrony Narodu Polskiego, jego żywotnych praw i interesów. Prawo do takiego uzasadnienia wypływa z kształtowanej od tysiącleci mentalności żydowskiej przepojonej do nie-Żydów wrogością i nienawiścią, których szczególne nasilenie skierowane jest przeciw narodom katolickim, takim jak Naród Polski.
Do dziś żydowska etyka oparta jest na judaizmie rabinicznym – szowinistycznej, wrogiej wobec chrześcijaństwa religii. Z niej wypływa żydowskie prawo oraz system prawny dzisiejszego Izraela, będącego w istocie państwem wyznaniowym, dyskryminującym własne mniejszości.
Jeżeli dziś ktokolwiek domaga się liberalizmu w znaczeniu wolności i tolerancji dla ludzi i narodów, powinien tym bardziej domagać się wprowadzenia prawa zakazującego kultywowania, wychowywania, indoktrynowania ludzi w duchu judaizmu rabinicznego oraz w duchu ideologii nim inspirowanych: komunizmu, socjalizmu, nazizmu, liberalizmu, globalizacji, a więc w duchu rasizmu, wrogości, nienawiści i nietolerancji wobec wszystkich, którzy nie są Żydami. Dziś jednak w światowych mediach mamy do czynienia ze zjawiskiem odwrotnym; wyśmiewane, poniżane, negowane, niszczone są wszystkie religie poza jedną, poza żydowską. Domaganie się ochrony praw narodu, nie ma nic wspólnego z antysemityzmem rozumianym, jako nienawiść do Żydów i nie oznacza odebrania im praw mniejszości narodowej, tylko właśnie ochronę życia rdzennego narodu. Jednak mniejszość dążąca do podporządkowania sobie lub zniszczenia narodu i państwa, w którym żyje, musi być z niego wyizolowana i pozbawiona wpływu na wszystkie sfery jego funkcjonowania. Żydowski sposób pojmowania prawa nie może odciskać swojego piętna w żadnej dziedzinie życia katolickiego Narodu Polskiego.
Żydowskie i żydo-masońskie środowiska w Polsce od 1926 r. przyzwyczajone do politycznej władzy nad Polskim Narodem być może chciałyby zmusić nas do życiowej wegetacji presją alternatywy albo my, albo oni i świadomością przegranej walki o byt narodu. Nawet przez chwilę nie wolno nam rozważać podobnej alternatywy i myśli, bo są one poniżej naszej narodowej godności. To my i tylko my, Polski Naród, mamy niezbywalne prawo do tej ziemi i do określania i ustalania warunków egzystencji naszego narodu i tych mniejszości, które wspólnie z nami chcą żyć, pracować i mieszkać. Nasze prawo jest przed ich prawem, ale musimy je stanowić zgodnie z katolicką nauką i wiarą, a one dają gwarancję szacunku i równości wszystkim obywatelom państwa.
My, katolicy, powinniśmy modlić się tylko o łaskę nawrócenia dla naszych tkwiących w wyniszczającym obłędzie braci Żydów, ale decydowanie o własnym państwie musimy zastrzec wyłącznie dla nas samych, dla Polaków.
Jeśli nawet próbuję zrozumieć obłęd mrocznej żydowskiej mentalności, to napawa mnie odrazą wszelki filosemityzm Polaków. Pomijając poczciwych głupców niepojmujących własnej zdrady narodowych interesów, jest filosemityzm postawą godną najwyższego potępienia oraz usankcjonowanego prawem karania i to bardziej nawet od żydowskiej zdrady i nienawiści.
*         *         *
Podczas  drugiej  wojny  swiatowej  zjudaizowana  Rosja  i  Niemcy  wspólnie  opracowały  i   zgodnie  zrealizowały  szatański  plan  doszczętnej fizycznej likwidacji    inteligencji  polskiej,  jako  warstwy  rozumnej,  wykształconej,  trzeźwej  i  zdolnej  do  ponoszenia  odpowiedzialności  dziejowej,  tj.  do  organizacji  narodu  w  organiczną,  funkcjonalną  całość.  Po  wojnie  tego  „wiekopomnego  dzieła”  dokończyła  sowiecko-żydowska  bezpieka  (UB),  której  udało  się  zinstrumentalizować  nawet  kościół  katolicki  (tysiące  księży  i  dziesiątki  biskupów  jako  kapusie  zasłużyli  się  sprawie  „budowy  socjalizmu”  w  Polsce) .  Naród  polski  został  przekształcony  w  prymitywny  kikut  cywilizacyjny  bez  głowy.  O  tej  bezprecedensowej  sytuacji  bardzo  trafnie  napisał  Żyd  Artur  Sandauer:  „W  czasie  wojny  zginęli  prości  Żydzi  i  wybitni  Polacy.  Uratowali  się  wybitni  Żydzi  i  prości  Polacy.  Dzisiejsze  społeczeństwo  w  Polsce  to  żydowska  głowa  nałożona  na  polski  tułów.  Żydzi  stanowią  inteligencję,  a  Polacy  masy  pracujce”.   Jest  to  diagnoza  absolutnie  trafna.
                                                                       


Kevin MacDonald w książce The Culture of Critique (2002) umieścił rozdział pt. Komunizm a żydowska tożsamość etniczna w Polsce, którego fragmenty (w tłumaczeniu Tadeusza Korzeniewskiego) przytaczamy poniżej za tygodnikiem „Tylko Polska” nr 24 2007).
W 1991 roku ukazała się w Berkeley książka Jaffa Schatza Pokolenie: Wzlot i upadek żydowskich komunistów w Polsce. Autor zajmuje się w niej grupą żydowskich komunistów, nazywanych przez niego pokoleniem, którzy doszli do  władzy w Polsce po II wojnie światowej. Jest to ważna praca, gdyż rzuca światło na procesy identyfikacyjne całego pokolenia komunistów-Żydów w Europie wschodniej.
Inaczej niż w Związku Sowieckim, gdzie zdominowana przez Żydów frakcja pod przywództwem Trockiego została w większości rozbita, w Polsce mamy szansę prześledzić działalność i procesy identyfikacyjne komunistów żydowskich, którzy tu faktycznie posiedli władzę i utrzymali ją przez znaczny okres. Ogromna większość tej grupy była wychowana w tradycyjnych rodzinach żydowskich, w których życie, tradycje religijne, rozrywka i odpoczynek, kontakt międzypokoleniowy i życie towarzyskie były, mimo różnic, zasadniczo przeniknięte przez tradycyjne żydowskie normy i wartości... Rdzeń dziedzictwa kulturowego byt im przekazany przez formalną naukę i praktyki religijne, celebracje świąteczne, historie, pieśni, opowieści rodziców i dziadków, przysłuchiwanie się dyskusjom starszych... Rezultatem był głęboko utrwalony trzon ich tożsamości, wartości, norm i postaw, z którymi weszli w buntowniczy okres młodości i dojrzałość. Ten trzon ulegnie transformacji w procesie akulturacji, sekularyzacji i radykalizacji, czasami osiągając stan kategorycznego zaprzeczenia. Mimo wszystko, były to głębokie pokłady, przez które filtrowane były wszystkie późniejsze percepcje”.
Zwróćmy uwagę na implikację, że działały tu procesy autodecepcji [samozwiedzenia, samookłamania]: członkowie pokolenia zaprzeczali skutkom dominującego doświadczenia adaptacji społecznej, które zabarwiało wszystkie ich późniejsze percepcje, tak że w najbardziej realnym sensie nie wiedzieli, do jakiego stopnia byli Żydami. Większość z nich posługiwała się jidisz w mowie codziennej i miała słabą znajomość języka polskiego nawet po wstąpieniu do partii. Ich krąg towarzyski składał się wyłącznie z Żydów, których spotykali w żydowskim środowisku pracowniczym, sąsiedztwie i żydowskich organizacjach społecznych i politycznych. Kiedy zostali komunistami, romansowali i pobierali się między sobą, a ich konwersacje towarzyskie odbywały się w jidisz. Jak w przypadku wszystkich intelektualnych i politycznych ruchów omawianych w mojej pracy: The Culture of Critique [Kultura krytyki], ich mentorami i wpływowymi osobowościami byli inni etniczni Żydzi, w tym zwłaszcza Luksemburg i Trocki. I kiedy mówili o swoich bohaterach, byli nimi w większości Żydzi, których wyczyny osiągały niemal mityczne proporcje.
Żydzi, którzy włączyli się do ruchu komunistycznego, nie odrzucali początkowo swojej etnicznej tożsamości, a było wielu, którzy wysoko cenili żydowską kulturę... [i] marzyli o społeczeństwie, w którym Żydzi będą równi jako Żydzi”. Istotnie, częste wśród nich było łączenie silnej żydowskiej tożsamości z marksizmem, jak również różnymi kombinacjami syjonizmu i bundyzmu. Ponadto powab, jaki komunizm miał dla polskich Żydów, opierał się w dużym stopniu na wiedzy, że Żydzi dochodzili do wysokich szczebli władzy i wpływu w Związku Sowieckim, i że rząd sowiecki ustanowił system wspierający żydowskie szkolnictwo i kulturę. I w Związku Sowieckim, i w Polsce, komunizm był widziany jako przeciwstawiający się antysemityzmowi. Jako wymowny kontrast, w latach 30-tych XX wieku rząd polski podjął politykę wyłączania Żydów z zatrudniania w domenie publicznej, zostały ustanowione limity na nabór Żydów na uniwersytety i w zawodach wyspecjalizowanych, i miały miejsce popierane przez rząd bojkoty żydowskich biznesów i rzemieślników. Najwyraźniej Żydzi widzieli komunizm jako dobry dla Żydów. To był ruch, który nie zagrażał kontynuacji ich egzystencji jako grupy, i obiecywał Żydom władzę, wpływ i koniec wspieranego przez państwo antysemityzmu.
Z jednej strony spektrum żydowskiej identyfikacji byli komuniści, którzy rozpoczęli swoje kariery w organizacjach bundowskich i syjonistycznych, porozumiewali się w jidisz i pracowali w zupełności w środowisku żydowskim, identyfikacje żydowska i komunistyczna będąc tu całkowicie szczere, bez dwuznaczności czy postrzeganego konfliktu między tymi dwoma źródłami tożsamości. W drugim końcu spektrum żydowskiej identyfikacji niektórzy żydowscy komuniści mogli mieć intencję ustanowienia państwa, w którym nie byłoby identyfikacji etnicznej, nie byłoby kontynuacji żydostwa jako grupy, chociaż świadectwa na to nie są tak oczywiste. W okresie przed II wojną światową nawet najbardziej odetnicznieni wśród nich Żydzi asymilowali się tylko zewnętrznie, ubierając się tak, jak otaczające ich środowisko nieżydowskie, przyjmując od tego środowiska naturalnie brzmiące nazwiska (co sugeruje podstęp), i ucząc się jego języka. Starali się oni rekrutować nie-Żydów do ruchu, ale nie asymilowali się, czy usiłowali asymilować w polskiej kulturze; zachowali oni tradycyjne żydowskie pogardliwe i wyniosłe nastawienie do tego co, jako marksiści, widzieli jako niedorozwiniętąpolską kulturę chłopską.
Nawet najbardziej zasymilowani żydowscy komuniści pracujący w ośrodkach miejskich wśród nie-Żydów byli zbulwersowani sowiecko-niemieckim paktem o nieagresji, ale kiedy rozpoczęła się w końcu sowiecko-niemiecka wojna, przyjęli to z ulgą – wyraźny znak, że żydowska tożsamość utrzymywała się blisko pod powierzchnią. Komunistyczna Partia Polski (KPP) także zachowała w sobie cechy promowania specyficznie żydowskich interesów raczej, niż ślepą lojalność do Związku Sowieckiego. Istotnie, Schatz sugeruje, że Stalin rozwiązał KPP w 1938 roku z powodu obecności trockistów wewnątrz KPP, i że sowieckie kierownictwo spodziewało się, iż KPP będzie przeciwna sojuszowi z nazistowskimi Niemcami.
Niejednoznaczność identyfikacyjna jest stałą cechą judaizmu, od oświecenia. To interesujące, że polscy aktywiści żydowscy okazywali w dużej mierze niejednoznaczność identyfikacyjną, wynikającą w podłożu ze sprzeczności między przekonaniem o jakimś sposobie żydowskiego kolektywnego istnienia i, jednocześnie, odrzuceniem tego rodzaju etnicznej wspólnoty, ponieważ uważano, że było to nie do pogodzenia z podziałami klasowymi i szkodziło generalnie walce politycznej; dążeniem do zachowania specyficznej żydowskiej kultury i, jednocześnie, widzeniem tego jako zwyczajnej etnicznej formy komunistycznego przekazu, służącej do wprowadzania Żydów w polskie środowisko socjalistyczne; i utrzymywaniem oddzielnych żydowskich instytucji, przy jednoczesnym pragnieniu wyeliminowania żydowskiej odrębności jako takiej”.
Żydzi, włącznie z żydowskimi komunistami na najwyższych szczeblach władzy rządowej, żyli dalej jako spójna, dająca się zidentyfikować grupa. Przy czym, choć oni sami robili wrażenie, że nie zauważają żydowskiej kolektywnej natury tego procesu, było to widoczne dla innych – wyraźny przykład autodecepcji, dający się zaobserwować także w przypadku żydowskich członków amerykańskiej lewicy, o czym mowa w innej części tej pracy.
Ci żydowscy komuniści byli także zaangażowani w przemyślne racjonalizowanie i autodecepcję, co do roli ruchu komunistycznego w Polsce, tak, że nie można przyjmować braku jawnych przejawów żydowskiej tożsamości etnicznej jako mocnego dowodu na brak żydowskiej tożsamości w ogóle. Poznawcze i emocjonalne anomalie – skrępowane, okaleczone i zniekształcone myśli i emocje – były ceną za utrzymanie przekonań w stanie niezmienionym... Przystosowywanie ich doświadczeń do ich przekonań odbywało się za pomocą mechanizmów interpretowania, tłumienia, usprawiedliwiania i wytłumaczania”. „W tym stopniu, w jakim potrafili zastosować myślenie krytyczne do przenikliwych analiz odrzuconego przez nich systemu socjopolitycznego, w tym samym stopniu byli oni zablokowani, jeśli chodziło o zastosowanie tych samych reguł krytycznej analizy do systemu, który uważali za przyszłość całego rodzaju ludzkiego.
Tę kombinację autodecepcyjnego racjonalizowania, jak również wyraźną obecność żydowskiej tożsamości, można zobaczyć w uwagach Jakuba Bermana, jednego z najbardziej prominentnych przywódców okresu powojennego (obok Hilarego Minca, również Żyda, i Bolesława Bieruta, jednego z trzech głównych przywódców władających Polską w latach 1948-1956). Odnośnie czystek i mordów na tysiącach komunistów, w tym wielu Żydach, w Związku Sowieckim w latach 30-tych XX wieku, Berman stwierdza: Na zebraniach próbowałem tłumaczyć wydarzenia, jak mogłem, wyjaśniać tło, przymusowe i pełne wewnętrznych sprzeczności sytuacje, w jakich prawdopodobnie znalazł się Stalin, wyolbrzymiając popełnione przez opozycjonistów błędy, monstrualnie rozdęte następnie w postawionych zarzutach i rozdmuchane przez propagandę sowiecką. [...] Rzeczywiście trzeba było wtedy wykazać dużo hartu i oddania sprawie [żeby zaakceptować co się działo], mimo wszystkich wypaczeń, krzywd i udręk.
Co do jego własnej żydowskiej tożsamości, zapytany o plany po wojnie, Berman tak odpowiedział: Nie miałem określonej koncepcji. Zdawałem sobie jednak sprawę z tego, że najwyższych stanowisk jako Żyd objąć albo nie powinienem, albo nie mógłbym. Zresztą nie zależało mi, by ustawiać się w pierwszych rzędach. Nie dlatego nawet, że z natury jestem taki skromny. Faktyczne posiadanie władzy nie musi wcale iść w parze z eksponowaniem własnej osoby. Zależało mi, żeby wnieść swój wkład, wycisnąć piętno na tym skomplikowanym tworze władzy, jaki się kształtował, ale bez eksponowania się. Wymagało to, naturalnie, pewnej zręczności.
Berman wyraźnie identyfikuje się tu jako Żyd i jest całkiem świadomy, że inni widzą go jako Żyda, i że w związku z tym musi on zwodniczo maskować swój publiczny wizerunek. Berman także przyznaje, że był on podejrzany w związku z tym, że był Żydem podczas sowieckiej kampanii „anty-kosmopolitycznej, rozpoczętej w późnych latach 40-tych XX wieku. Jego brat, aktywista Centralnego Komitetu Żydów Polskich (organizacji dla ustanowienia świeckiej kultury żydowskiej w Polsce), wyemigrował do Izraela w 1950 roku, aby uniknąć konsekwencji inspirowanej z Moskwy polityki antysemickiej w Polsce. Berman komentuje, że nie poszedł w ślady brata i nie przeniósł się do Izraela, choć brat silnie na niego naciskał: Byłem zaciekawiony, naturalnie, co się tam dzieje, tym bardziej że znałem dość dobrze tamtejsze środowisko”.
Najwyraźniej brat Bermana przyjmował, że nie jest on nie-Żydem, lecz raczej Żydem, który powinien wyemigrować do Izraela z powodu podnoszącej się fali antysemityzmu. Bliskie więzy rodzinne i przyjacielskie między bardzo wysoko usytuowanym politykiem w polskim rządzie i działaczem organizacji promującej świecką kulturę żydowską w Polsce silnie sugerują, że nie postrzegało się niezgodności w identyfikowaniu się jako Żyd i jako komunista, nawet wśród najbardziej zasymilowanych polskich komunistów tego okresu.
Podczas gdy żydowscy członkowie KPP widzieli ją jako korzystną z punktu widzenia interesów żydowskich, partia nawet przed wojną była uważana przez Polaków nie-Żydów za prosowiecką, antypatriotyczną i etnicznie «nie prawdziwie polską»”.Postrzegany brak patriotyzmu był głównym źródłem wrogości w stosunku do KPP.
Z jednej strony, przez większość swojego istnienia KPP była w stanie wojny nie tylko z Państwem Polskim, ale z całym jego ciałem politycznym, włączając legalne partie opozycyjne lewicy. Z drugiej strony, w oczach znakomitej większości Polaków, KPP była obcą, dywersyjną agenturą Moskwy, nastawioną na zniszczenie ciężko wywalczonej polskiej niepodległości i wcielenie Polski do Związku Sowieckiego. Określana jako sowiecka agentura czy żydokomuna, była widziana jako niebezpieczna i fundamentalnie nie-polska konspiracja, zaangażowana w sprawę podważenia narodowej suwerenności i przywrócenia, w nowym przebraniu, rosyjskiej dominacji”.
KPP poparta Związek Sowiecki w wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920 i sowieckiej inwazji na Polskę w 1939 roku. Zaakceptowała także granicę z ZSSR z 1939 roku i przyjęła stosunkowo obojętnie masakrę polskich więźniów wojennych podczas II wojny światowej, podczas gdy Polski Rząd na Wychodźstwie w Londynie widział ten fakt w kategoriach narodowych. Armia sowiecka i jej polscy sojusznicy wiedzeni zimną polityczną kalkulacją, militarną koniecznością, lub jednym i drugim, pozwolili, aby powstanie wywołane przez Armię Krajową, wierną niekomunistycznemu Rządowi Polskiemu na Wychodźstwie, zostało złamane przez Niemców przy 200 tysiącach ofiar, wyniszczając w ten sposób kwiat czynnej antykomunistycznej i niekomunistycznej elity”. Sowieci wyaresztowali także ocalałych niekomunistycznych przywódców ruchu oporu natychmiast po wojnie.
Ponadto, podobnie jak w wypadku KP USA [Komunistycznej Partii USA], rzeczywiste żydowskie przywództwo i zaangażowanie w polski komunizm były znacznie większe, niż zewnętrzny wizerunek by na to wskazywał. Etniczni Polacy byli werbowani i promowani na wysokie stanowiska, aby zmniejszyć wrażenie, że KPP była ruchem żydowskim. Ten wysiłek, aby podstępnie zamazać żydowski charakter ruchu komunistycznego, byt także widoczny w Związku Patriotów Polskich, orwellowsko-nazwanej fasadowej organizacji stworzonej przez Związek Sowiecki dla okupacji Polski. Poza członkami pokolenia, na którego polityczną lojalność można było liczyć i którzy stanowili przywódcze jądro grupy, Żydom często odradzano włączanie się w ruch z obawy, że będzie on robił wrażenie zbyt żydowskiego. Jednak Żydom, którzy fizycznie mogli być wzięci za Polaków, pozwalano wstępować i zachęcano ich do określania się jako etniczni Polacy, i do zmiany nazwisk na polsko-brzmiące. Nie każdy otrzymywał propozycję [włączenia się w podstęp], a byli tacy, którym oszczędzono takich ofert, ponieważ nic nie można było z nimi zrobić: ich wygląd był po prostu zbyt żydowski”.
Kiedy ta grupa doszła do władzy po wojnie, działała ona na rzecz sowieckich politycznych, ekonomicznych i kulturowych interesów w Polsce, jednocześnie agresywnie zabiegając o korzyści specyficznie żydowskie, włącznie z niszczeniem politycznej opozycji narodowej, której otwarcie głoszony antysemityzm brał się przynajmniej w części z tego, że Żydzi byli postrzegani jako popierający dominację sowiecką. Były też zmiany w kulturze, w tym podporządkowanie nauki politycznym interesom, i kanonizacja prac Łysenki i Pawłowa. O ile prace naukowe Pawłowa pozostają interesujące, ewolucjonista jest oczywiście zszokowany wyniesieniem łysenkizmu do statusu dogmy. Łysenkizm to politycznie inspirowany lamarckizm, użyteczny dla komunizmu z powodu implikacji, że człowieka można biologicznie zmienić, zmieniając jego środowisko. Żydowskich intelektualistów lamarckizm silnie pociągał z powodu jego użyteczności politycznej.
Czystka grupy Władysława Gomułki wkrótce po wojnie spowodowała awans Żydów i kompletny zakaz antysemityzmu. Ponadto, generalna opozycja między zdominowanym przez Żydów komunistycznym rządem w Polsce, a narodowym, antysemickim podziemiem, pomogła w wytworzeniu się u ogromnej większości populacji żydowskiej lojalności dla rządu komunistycznego, podczas gdy ogromna większość Polaków nie-Żydów była zwolennikami partii antysowieckich.
Rezultatem był szeroko rozpowszechniony antysemityzm: do lata 1947 roku zabitych zostało około 1.500 Żydów w 155 miejscowościach. Według stów kardynała Hlonda z 1946 r., w związku z incydentem, w którym zabito 37 Żydów, za pogrom odpowiedzialność ponoszą Żydzi, którzy dziś zajmują najwyższe stanowiska w polskim rządzie i dążą do narzucenia formy rządu, której większość Polaków nie życzy sobie mieć”.
[W rzeczywistości kardynał Hlond powiedział: W czasie eksterminacyjnej okupacji niemieckiej Polacy, mimo że sami byli tępieni, wspierali, ukrywali i ratowali Żydów z narażeniem własnego życia. Niejeden Żyd w Polsce zawdzięcza swe życie Polakom i polskim księżom. Że ten dobry stosunek się psuje, za to w wielkiej mierze ponoszą odpowiedzialność Żydzi stojący w Polsce na przodujących stanowiskach w życiu państwowym, a dążący do narzucenia form ustrojowych, których ogromna większość narodu nie chce. Jest to gra szkodliwa, bo powstają stąd niebezpieczne napięcia. W fatalnych starciach orężnych na bojowym froncie politycznym w Polsce giną niestety niektórzy Żydzi, ale ginie nierównie więcej Polaków”].
Zdominowany przez Żydów rząd komunistyczny aktywnie angażował się w odnowienie i kontynuację życia żydowskiego w Polsce, tak, że podobnie jak w Związku Sowieckim, nie przewidywało się, iż pod reżimem komunistycznym judaizm obumrze. Aktywiści żydowscy mieli wizję etnopolityczną, w której przy współpracy i aprobacie rządu trwałaby w Polsce żydowska kultura świecka. Tak więc, kiedy rząd aktywnie podejmował działania przeciwko politycznemu i kulturalnemu wpływowi Kościoła, żydowskie życie zbiorowe w powojennym okresie kwitło. Zostały założone szkoły i publikacje w języku jidisz i hebrajskim, jak również wiele różnego rodzaju kulturalnych i społecznych opiekuńczych organizacji dla Żydów. Znaczny procent populacji żydowskiej zatrudniony był w żydowskich kooperatywach ekonomicznych.
Ponadto, zdominowany przez Żydów rząd uważał ludność żydowską, wśród której wielu nie było przedtem komunistami, za rezerwuar tych, którym można wierzyć i werbować do odbudowy kraju przez rząd. Chociaż nie byli to starzy, «sprawdzeni» towarzysze, nie byli oni również zakorzenieni w towarzyskich związkach społeczeństwa antykomunistycznego; byli outsiderami jeśli chodzi o tego społeczeństwa historycznie ukształtowane tradycje, bez związków z Kościołem, i byli nienawidzeni przez nienawidzących reżym. Zatem można było na nich polegać i używać do obsadzania potrzebnych stanowisk”.
Żydowskie pochodzenie było szczególnie ważne przy rekrutowaniu do służby bezpieczeństwa: pokolenie żydowskich komunistów miało świadomość, że jego władza wywodziła się w zupełności ze Związku Sowieckiego i że będą oni musieli uciec się do przymusu, aby kontrolować fundamentalnie wrogie społeczeństwo niekomunistyczne. Kluczowi członkowie sił bezpieczeństwa wywodzili się z żydowskich komunistów, będących komunistami przed powołaniem polskiego rządu komunistycznego, ale do nich dołączano również innych Żydów przychylnych rządowi i wyalienowanych z szerokiego społeczeństwa. W rezultacie popularny obraz Żydów, jako służących obcym interesom i wrogów etnicznych Polaków jeszcze się wzmocnił.
Żydowscy członkowie aparatu bezpieczeństwa często wydają się być motywowani osobistą wściekłością i żądzą rewanżu, mającą związek z ich żydowską tożsamością: Ich rodziny zostały wymordowane i antykomunistyczne podziemie było, w ich percepcji, kontynuacją zasadniczo tej samej antysemickiej i antykomunistycznej tradycji [co nazistowska]. Nienawidzili oni tych, którzy kolaborowali z nazistami, i tych, którzy przeciwstawiali się nowemu porządkowi niemal równie intensywnie, i wiedzieli, że jako komuniści, czy równocześnie komuniści i Żydzi, byli oni nienawidzeni, co najmniej tak samo. W ich oczach wróg był zasadniczo ten sam. Dawne złe czyny musiały zostać ukarane, nowe powstrzymane, a bezlitosna walka była konieczna, zanim będzie można zbudować lepszy świat”.
Tak, jak w przypadku powojennych Węgier, Polska została spolaryzowana i sprężona między, w przeważającym stopniu, żydowską klasę rządzącą i administracyjną, wspieraną przez resztę żydowskiej populacji i sowiecką siłę militarną – a ogromną większość rodzimej populacji nieżydowskiej. Sytuacja była dokładnie analogiczna, jak w wielu wypadkach w społeczeństwach tradycyjnych, gdzie Żydzi tworzyli warstwę pośrednią między obcą elitą rządzącą, w tym wypadku Sowietami, a nieżydowską społecznością rodzimą. Jednakże ta rola pośredników sprawiła, że byli outsiderzy stali się elitą w Polsce, i orędownicy sprawiedliwości społecznej z przeszłości wkładali teraz wiele wysiłku, aby zabezpieczyć własne przywileje osobiste, włącznie z dużą dawką racjonalizowania i autodecepcji. Rzeczywiście, kiedy relacje uciekiniera na Zachód o luksusach, w jakie opływała elita (np. Bolesław Bierut miał cztery wille i pięć innych do dyspozycji), jej skorumpowaniu, jak również roli jej członków jako agentów sowieckich, doszły do wiadomości publicznej w roku 1954, spowodowało to szok na niższych szczeblach partii komunistycznej. Odczucie moralnej wyższości i altruistycznych motywacji tej grupy były wyraźnie rezultatem jej własnej autodecepcji.
Chociaż były czynione starania umieszczenia polskiej twarzy na tym, co w rzeczywistości było żydowsko-zdominowanym rządem, skutek tego był ograniczony z powodu braku godnych zaufania Polaków, mogących objąć stanowiska w partii komunistycznej, administracji rządowej, wojsku i aparacie bezpieczeństwa. Żydzi, którzy zerwali formalne związki ze wspólnotą żydowską, lub którzy zmienili nazwiska na polsko-brzmiące, lub mogli być wzięci za Polaków ze względu na wygląd fizyczny, czy brak żydowskiego akcentu, byli faworyzowani w promocjach. Jakakolwiek była subiektywna tożsamość osób rekrutowanych na te stanowiska rządowe, rekrutujący wyraźnie kierowali się domniemanym pochodzeniem etnicznym ich obiektów jako wskaźnikiem zaufania, i w rezultacie sytuacja była podobna do wielu przypadków tradycyjnych społeczeństw, w których Żydzi i krypto-Zydzi wykształcali ekonomiczne i polityczne struktury, składające się z współwyznawców: Poza grupą wpływowych polityków, za matą, by stanowiła kategorię samą w sobie, byli też żołnierze; aparatczycy i administratorzy; intelektualiści i ideologowie; policjanci; dyplomaci; i wreszcie, aktywiści w sektorze żydowskim. Istniała także cała masa zwykłych ludzi-urzędników, rzemieślników i robotników – których wspólnym mianownikiem była wspólnota ideologii, przeszłość historyczna i zasadniczo podobny model etnicznych ambicji”.
Jest znamienne, że kiedy żydowska ekonomiczna i polityczna dominacja systematycznie słabła w połowie i końcu lat 50-tych XX wieku, wielu z nich podjęło pracę w żydowskich kooperatywach ekonomicznych, a Żydzi usunięci z aparatu bezpieczeństwa w wyniku czystki, otrzymywali pomoc od żydowskich organizacji finansowanych w rzeczywistości przez Żydów amerykańskich. Nie daje się więc zasadniczo wątpić o ciągłości ich żydowskiej tożsamości i ciągłości żydowskiego ekonomicznego i kulturowego separatyzmu. Istotnie, po upadku komunistycznego reżimu w Polsce wielu Żydów, w tym dzieci i wnuki byłych komunistów, wyszło z ukrycia”, otwarcie przyjmując żydowską tożsamość i tym bardziej potwierdzając tezę, że wielu żydowskich komunistów było w rzeczywistości krypto-Żydami.
Kiedy w efekcie zmiany sowieckiej polityki wobec Izraela w końcu lat 40-tych XX wieku antysyjonistyczny/antysemicki ruch przeciekł ze Związku Sowieckiego do Polski, miał miejsce inny kryzys tożsamości, wynikający z przekonania, że antysemityzm i komunizm byty sprzeczne. Jednym ze sposobów reakcji było samozaparcie się przez negowanie istnienia żydowskiej tożsamości, innym radzenie Żydom, by mniej się eksponowali. Z powodu bardzo silnego identyfikowania się z systemem wśród Żydów, generalne dążenie było ku racjonalizowaniu nawet prześladowań w okresie, kiedy Żydzi byli stopniowo usuwani z ważnych stanowisk: Nawet kiedy metody stały się zaskakująco bolesne i przykre, kiedy cel wymuszania przyznania się do niepopełnionych przestępstw i obciążania winą innych okazał się jasny, i kiedy niesprawiedliwe traktowanie metodami stojącymi w sprzeczności z etosem komunistycznym dotarło do świadomości, zasadnicze przekonania ideologiczne pozostały niewzruszone. I tak święte szaleństwo triumfowało, nawet w celach więziennych . Wreszcie, ważnym składnikiem kampanii antyżydowskiej lat 60-tych XX wieku było twierdzenie, że Żydzi-komuniści z pokolenia byli w opozycji do sowieckiej polityki bliskowschodniej, faworyzującej Arabów.
Podobnie jak z grupami żydowskimi na przestrzeni wieków, antyżydowskie czystki nie powodowały rezygnacji z oddania grupie u jej członków, nawet kiedy prowadziło to do niesprawiedliwych prześladowań. Raczej poskutkowało to zwiększeniem stopnia oddania, niezachwianą dyscypliną ideologiczną i posłuszeństwem, prowadzącymi aż do samooszukania. Uważali oni partię za kolektywne uosobienie postępowych sił historii i, pojmując siebie jako jej służebników, dawali wyraz specyficznemu rodzajowi teleologiczno-dedukcyjnego dogmatyzmu, rewolucyjnej arogancji i moralnej dwuznaczności. Rzeczywiście, są pewne oznaki, że spójność grupowa wzrosła, kiedy fortuna pokoleniapodupadła. W miarę, jak ich pozycja była stopniowo podważana przez wzbierający antysemicki polski nacjonalizm, stawali się coraz bardziej świadomi swojej grupowości. Po ostatecznej przegranej szybko stracili jakąkolwiek polską tożsamość, którą mogliby posiadać, i szybko przyjęli tożsamość otwarcie żydowską, zwłaszcza w Izraelu, miejscu przeznaczenia większości polskich Żydów. Przyjęli oni teraz punkt widzenia, że ich przeszły antysyjonizm był błędem i stali się gorącymi zwolennikami Izraela. Podsumowując, praca Schatza pokazuje, że pokolenie żydowskich komunistów i ich etnicznie żydowskich stronników musi być uznane za historyczną grupę żydowską. Świadectwa wskazują, że grupa ta zabiegała o specyficznie żydowskie interesy, włącznie i szczególnie z interesem zabezpieczenia trwania żydowskiej wspólnoty w Polsce, jednocześnie czyniąc wysiłki, aby zniszczyć instytucje, takie jak Kościół i inne manifestacje polskiego bytu narodowego, promujące więzi społeczne Polaków. Także komunistyczny rząd zwalczał antysemityzm i promował żydowskie interesy ekonomiczne i polityczne. I podczas kiedy stopień żydowskiej tożsamości subiektywnie biorąc był w tej grupie różny, świadectwa wskazują na głębiej wtopione i autodecepcyjne pokłady tożsamości żydowskiej nawet wśród najbardziej zasymilowanych wśród nich. Cały ten epizod ilustruje zawiłości żydowskiej tożsamości i jest przykładem znaczenia autodecepcji i racjonalizowania jako centralnych aspektów judaizmu jako ewolucyjnej strategii grupowej. W Polsce, jeśli chodzi o rolę żydowsko zdominowanego rządu i jego żydowskich stronników w eliminowaniu narodowych elit nieżydowskich, miała miejsce intensywna autodecepcja i racjonalizowanie. Była ona obecna w ich przeciwdziałaniu polskiej kulturze narodowej i Kościołowi, przy jednoczesnym budowaniu żydowskiej kultury świeckiej; w ich funkcjonowaniu jako agentów podporządkowania Polski Związkowi Sowieckiemu; i w ich własnym sukcesie ekonomicznym, przy równoczesnym wprzęganiu ekonomii polskiej w służbę interesu sowieckiego i żądaniu znoszenia niewygód i poświęceń od reszty narodu.

Autor powyższego tekstu został bardzo ostro za swą książkę skrytykowany przez środowiska żydowskie USA i Europy, obwiniony o rzekome popełnienie błędów metodologicznych i o niepoprawność polityczną. A przecież Francis Fukuyama (Koniec człowieka, 2006) słusznie zauważał: „Niepoprawne politycznie odkrycia niekoniecznie wiążą się ze źle uprawianą nauką. Atakowanie naukowej metodologii ludzi, których poglądy nam nie odpowiadają, i odrzucanie ich pracy jako „pseudonauki” jest wygodną metodą uniknięcia dyskusji o meritum rzeczy. (...) Wielu dyskutantów z lewicy chciałoby po prostu zakrzyczeć argumenty o związku genów z inteligencją jako rasistowskie i pseudonaukowe, lecz w nauce nie ma miejsca na tego typu uniki”.
*         *         *
Mimo    przeważnie  bardzo  łagodnego stosunku  Polaków  do  Żydów  antypolonizm wciąż jest energicznie -  z  konsekwencją  godną  innego  celu  -   krzewiony w określonych środowiskach żydowskich -  a  więc  i  gojskich  -  na Zachodzie, szczególnie w USA. Władze Izraela, co prawda, nagrodziły specjalnymi medalami około 1,5 tysiąca Polaków za niesienie pomocy Żydom w latach II wojny światowej, lecz i ta okoliczność jest przez prasę „światową” przemilczana.
Taka postawa i takie postępowanie nie może nie wywoływać w społeczeństwie polskim oburzenia i prowadzić do rzeczywistego rozwoju w nim nastrojów i przekonań antyżydowskich – jako swego rodzaju tarczy ochronnej w obliczu zmasowanego ataku propagandowego ze strony  krótkowzrocznych i mało inteligentnych dziennikarzy i pisarzy żydowskich.
W zasadzie ten irracjonalny charakter czasami manifestującej się wzajemnej niechęci dość dobrze przedstawił Jan Błoński, pisząc w artykule Biedni Polacy patrzą na getto w „Tygodniku Powszechnym” z 1987 roku (nr 2, s. 1-4): „...Każdy chyba, kto był za granicą, powiedzmy, na zachodzie Europy, usłyszał pytanie, czy Polacy są antysemitami? Albo wyraźniej: dlaczego Polacy są antysemitami? Ja sam słyszałem to pytanie tyle razy, i tyle razy wdawałem się w wyjaśnienia, że mógłbym chyba ze dwadzieścia takich rozmów schematycznie streścić. – Czy Polacy są antysemitami? – Dlaczego pan tak stawia pytanie? Bywają Polacy antysemici, bywają filosemici, bywają tacy, których to nic nie obchodzi, i takich właśnie jest coraz więcej. – Oczywiście, są rozmaici Polacy, ale ja pytam o większość społeczeństwa. Polacy zawsze uchodzili za antysemitów, nie może to być przypadek? – Jak to zawsze? Przecież wtedy, kiedy Anglia, Francja, Hiszpania wygnały Żydów, właśnie w Polsce znaleźli schronienie! – Zapewne, ale to było dawno, w średniowieczu, wtedy Żydami pogardzano wszędzie, ale od połowy osiemnastego wieku, w Europie, zawsze były z polską nietolerancją kłopoty. – Ale przecież od końca osiemnastego wieku żadnej Polski nie było! – Było jednak polskie społeczeństwo, w którym Żydzi nie mogli sobie znaleźć miejsca, dlaczego? – Byliśmy w niewoli, musieliśmy myśleć przede wszystkim o sobie. – Właśnie. Dlaczego nie myśleliście o sobie razem z Żydami? – Za wielu ich było. Nie mieliśmy szkół, sądów, urzędów. Żydzi nie mówili nawet po polsku. Woleli uczyć się niemieckiego, rosyjskiego... Ale światli ludzie namawiali do asymilacji, starali się zbliżyć Żydów do Polaków! – Czemu nie odwrotnie? Czy Żydzi nie mogli zostać Żydami? Urządzaliście pogromy, nie wiadomo dlaczego? – Pierwsze pogromy miały miejsce na Ukrainie, sprowokowała je carska policja...” itd.
Być może niechęć niektórych Żydów do Polaków wynika również z faktu, że Polacy – mimo udawania uprzejmości i zgrywania ludzi kulturalnych – są niekiedy bardzo niemili w obejściu, zawistni, fałszywi – a już jak się zagryzają nawzajem – lepiej nie mówić. Nie przypadkiem przecież Edward Redliński nazywa swych rodaków „szczuropolakami”... Nikt nie musi lubić ludzi, którzy we własnym gronie nawzajem się nienawidzą... A jednak Polacy bywają niekiedy lubiani.
Warto podkreślić, że bardzo często spod pióra Żydów zamieszkałych w innych krajach wychodziły słowa nacechowane wielką miłością do Polski i Polaków. Szczególnie dotyczy to Żydów rosyjskich, takich np. jak Borys Pasternak, Osip Mandelsztam, Anatol Rybakow i wielu innych. Dla przykładu, wybitny poeta żydowsko-rosyjski, laureat nagrody Nobla, Josif Brodski w wierszu 1 września pisze:

Dzień się nazywał „pierwszy września”. Dzieci –
jako że jesień była – szły do szkoły.
A Niemcy właśnie zrywali pasiaste
polskie szlabany. I jakby paznokieć
gładził cynofolię, tak czołgi zgładziły
pułki ułanów.
Weź szklanki z kredensu
i za ułanów wypijmy, co stoją
na pierwszym miejscu na liście poległych,
niby w dzienniku szkolnym.
    Znowu brzozy
szumią na wietrze i liście wirują,
jak nad zrzuconą z głowy rogatywką,
nad dachem domu, gdzie nie słychać dzieci.
I ciężkie chmury niosą pomruk gromu
ponad oknami, zasnutymi mrokiem.
Takich wierszy o Polsce twórcy żydowscy napisali wiele, nie mniej niż Polacy – o Żydach.
*         *         *

Ale zdarzały się obu stronom też wypowiedzi nader zjadliwe i złośliwe. Niemało krytycznych uwag o Żydach – jak zaznaczyliśmy na początku tego rozdziału - można znaleźć w twórczości polskich pisarzy: W. Potockiego, M. Reja, J. Kochanowskiego, A. Mickiewicza, Z. Krasińskiego,  J. Słowackiego, C. K. Norwida, S. Goszczyńskiego, H. Sienkiewicza. 
Obecnie  w  sposób  bardzo  odważny,  kompetentny  i  zasadniczy  broni  Polskę  przed  okupacją  aszkenazyjską  i  wyzyskiem  żydomasońskim   znany  uczony  i  publicysta  Henryk  Pająk,  autor  cieszących  się  popularnością  opracowań  „Rządy  zbirów”,  Znów  zwyciężył  kundlizm” ,  „Konspirację  czas  zaczynać?”,  „Rosja  we  krwi  i  nafcie”  i in.  [I odpowiednio wiele zjadliwości antypolskiej odkryjemy w twórczości szeregu pisarzy żydowskiego pochodzenia, jak J. Tuwim, A. Słonimski, W. Szymborska,  A. Błoński,  Olga Tokarczuk, że już pominiemy milczeniem całe tabuny   pseudonaukowców, publicystów i gazeciarzy z ostatnich dziesięcioleci, którzy skutecznie dorobili Polsce „gębę” kraju antysemickiego]. Jest zresztą rzeczą z naukowego punktu widzenia znaną, że narody, szczególnie zamieszkałe obok siebie, traktują się nawzajem raczej nieżyczliwie, i nie warto z tego powodu rozdzierać szat.
Jeśli chodzi jednak o tzw. „antysemityzm”, to natężenie tego rodzaju „nastrojów intelektualnych” bywa niekiedy tak wysokie, że ich prąd porywa także umysły naprawdę samodzielne i twórcze. Na przykład jeszcze w pierwszych dziesięcioleciach XX wieku socjolog Florian Znaniecki pisał o Żydach w dziele „Upadek cywilizacji zachodniej”: „Są rasą w znaczeniu socjologicznym, związaną węzłami świadomej solidarności... Ich solidarność narodowa jest silniejsza niż solidarność innych narodowości, ponieważ została rozwinięta przez wyjątkowo długi opór przeciw uciskowi. Zmuszeni w przeszłości dostosowywać się do najróżnorodniejszych środowisk społecznych, uzyskali oni zdolność powierzchownego upodobniania się do ras, wśród których żyją, bez utraty swych głębszych cech etnicznych i bez zrzekania się swej solidarności narodowej... Przesądy rasowe są jednym z głównych powodów, dlaczego Żydzi, pomimo swej zdolności do praktycznego przystosowania, tylko bardzo powoli i w nieznacznym stosunku roztapiają się w innych rasach, nawet tam, gdzie ich liczba jest nieznaczna... Żydzi daleko gwałtowniej sprzeciwiają się małżeństwom mieszanym niż chrześcijanie, i częściowo ze względów społecznych, częściowo z magicznych powodów okazują większą niechęć do ścisłych stosunków społecznych z innymi rasami...
Solidarność narodowa Żydów jest w takim stopniu spotęgowana przez czynniki religijne, ekonomiczne i społeczne, że względna liczba rzeczywiście zasymilowanych pozostanie prawdopodobnie nieznaczna przez długie wieki.Pamiętajmy, że żadna inna religia, prócz może japońskiego szyntoizmu, nie jest tak wyłącznie i głęboko nacjonalistyczna. Już Stary Testament, rozważany w dosłownym brzmieniu, jest przynajmniej w tej samej mierze źródłem nacjonalizmu, co natchnienia religijnego; ten zaś starożytny nacjonalizm został jeszcze dalej rozwinięty, przekształcony i doprowadzony do ostateczności w późniejszych dziełach rabinów, w dostosowaniu do nienormalnych warunków narodowego istnienia Żydów w okresie rozciągającym się od starożytności aż do czasów najnowszych. Unarodawiający wpływ tej religii wykazuje przykład Chazarów, plemienia o zupełnie innych cechach rasowych, którego żadna wspólna tradycja historyczna z Żydami nie łączyła, a które, przyjąwszy niegdyś judaizm, później, po utracie bytu politycznego, rozproszone po obcych terytoriach, utożsamiło się z czasem narodowo z plemieniem żydowskim...
Ekonomiczna specjalizacja Żydów w handlu, w niektórych rzemiosłach i zawodach wyzwolonych, wywołana po części ich tradycyjnym wyłączeniem z innych specjalności, po części zaś przez ich niechęć do natężonej pracy fizycznej, ma ważne skutki społeczne... Ponieważ radykalna konkurencja wewnątrz gminy żydowskiej jest zabroniona przez solidarność rasową, Żyd może istnieć tylko za pomocą nie krępowanego żadną moralnością wyzysku ludności nieżydowskiej, który jest jednym z najbardziej znanych źródeł antysemityzmu... Żydzi tylko w sporadycznych wypadkach oddają się niektórym społecznie niezbędnym zajęciom – np. rolnictwu, górnictwu, zawodom budowlanym, cięższym pracom mechanicznym”... 
A  jednak,  jakby  nieco  wbrew  tym  słowom  wybitnego  socjologa  trzeba  pamiętać,  że  o  ile  w  Rosji  i  Niemczech  w  masowej  świadomości  społecznej  funkcjonuje  stereotyp  mentalny  „głupiego  Żydka”  („głupyj  jewrejczik”,  „dummes  Jüdlein”),  o  tyle  Polacy  mówią  raczej  o  „mądrych  Żydach”,  rozpamiętują  mickiewiczowskiego  Jankiela  (zapominając  o  antyżydowskich  docinkach  w  tymże  poemacie)  itd.   
*         *         *

Wielokrotnie zwracała się ku tematowi żydowskiemu wielka poezja polska. Często były to wypowiedzi łagodnie lub ostro ironiczne, ale nigdy wrogie czy nienawistne. Z drugiej zaś strony nagminny był stosunek nacechowany szczerym uszanowaniem, życzliwością i przyjaźnią.
Cyprian Kamil Norwid w wierszu Żydowie Polscy w 1861 roku m.in. pisał:
Ty! jesteś w Europie, poważny Narodzie
Żydowski, jak pomnik strzaskany na Wschodzie,
Swoimi gdy złamki wszędzie się rozniesie,
Na każdym hieroglif unosząc odwieczny –
A człowiek północny, w sosnowym gdy lesie
Napotka cię, odbłysk zgaduje słoneczny
Ojczyzny! – co kędyś w niebieskim lazurze
Jak Mojżesz się w wodzie pławiła Nilowej! –
I mówi: Jest wielkim, kto bywał tak w górze
I upadł tak nisko, i milczy jako wy.

Północne my syny z włosami płowemi,
Wschodowej historii my śnieżne obłoki –
Za kabał granicą, od razu, wprost z ziemi
Patrzący na niebios przybytek wysoki:
Jak Agar synowie – przez kraju istotę.
Jak Sary synowie – przez ojców robotę;
My pierwej niż inni – my wcale inaczej
Pojrzeliśmy ku wam, bynajmniej z rozpaczy:
Boć herbem gdy z wami szlachetny się łamał.
Krzyż bywał w przełomie tym – i on nie kłamał!

Z sympatią zwracała się Eliza Orzeszkowa do narodu żydowskiego jako do „ludu mego”:
We śnie ujrzałem ducha ludu mego!
Czy miał on na ramionach purpurową szatę?
Czy po świecie nosiły go wozy bogate?
W prochu dróg kamienistych były stopy jego!
I prochem siwa głowa była osypana!
I łachmany słoniły mu chude kolana,
Które drżały!

Och! Smutny, biedny duchu ludu mego!
Czy na los twój zamknięte oko Pana twego?
Gdzie rozwiała się wielka pyszność twego tronu?
Czy złamały się na wskroś już cedry Libanu?
Czy nie zabrzmi nigdy na podziękę Panu
Chóralny twój śpiew?

Czy nie wyjdziesz już nigdy z głębokich ciemności?
Czy nie zadrżą w mogiłach ojców twoich kości
Z dumy i rozradowania?

Niech nogi twe spoczną, niech rany się zgoją.
Niech blaski świetliste ze zdroju mądrości
Ukoją twe bole, nędze i ciemności!
Niech zabrzmi dla ciebie róg zmartwychwstania!
Niechaj z kajdan uwolni smutną duszę twoją
Anioł poznania!

Kazimierz Wierzyński w następujący sposób zwracał się w wierszu Do Żydów:
Wybrany po raz nie wiadomo który
Śród człowieczego potomstwa tej ziemi
Na wyniszczenie, na śmierć i tortury,
Tym razem nawet chirurgii i chemii –

Zamknięty w ghettach i stadem stłoczonym
Do bram biegnący, by z nędzy i gruzów
Wieźli cię potem więziennym wagonem
Ludzcy rzeźnicy do ludzkich szlachtuzów –

Byś nosząc gwiazdę Dawida dla śmiechu,
Że ongi silnych obalał był z procy,
Do ostatniego wciąż liczył oddechu
Na jakąś pomoc lub złudę pomocy –

Byś znakowany numerem na plecach,
Odwszony z brudnych baraków i kojców,
Stosami kości nawarstwiał się w piecach,
Syn takich samych, jak wszyscy my, ojców –

Byś nie pojąwszy nic z losu własnego,
Od pierwszej chłosty po życia ostatek
Pytał się nieba i ziemi: dlaczego?
Syn takich samych, jak wszyscy my, matek –

Tak w swej niedoli cierpiący, jeżeli
Szukasz gdzie bliźnich, spójrz między upiory
Tych co do końca wraz z tobą cierpieli,
Bracie z tej samej gazowej komory.

W 1950 roku Antoni Słonimski, znakomity poeta i intelektualista żydowsko-polski napisał bardzo piękny wiersz pt. Elegia miasteczek żydowskich:
Nie masz już, nie masz w Polsce żydowskich miasteczek
W Hrubieszowie, Karczewie, Brodach, Falenicy
Próżno byś szukał w oknach zapalonych świeczek,
I śpiewu nadsłuchiwał z drewnianej bóżnicy.
Znikły resztki ostatnie, żydowskie łachmany,
Krew piaskiem przysypano, ślady uprzątnięto,
I wapnem sinym czysto wybielono ściany,
Jak po zarazie jakiejś, lub na wielkie święto.
Błyszczy tu księżyc jeden, chłodny, blady, obcy,
Już za miastem na szosie, gdy noc się rozpala
Krewni moi żydowscy, poetyczni chłopcy
Nie odnajdą dwu złotych księżyców Chagalla.
Te księżyce nad inną już chodzą planetą
Odfrunęły spłoszone milczeniem ponurym.
Już nie ma tych miasteczek, gdzie biblijne pieśni
Wiatr łączył z polską piosnką i słowiańskim żalem,
Gdzie starzy Żydzi w sadach pod cieniem czereśni
Opłakiwali święte mury Jeruzalem.
Już nie ma tych miasteczek, choć mgły poetyczne,
Księżyce, wiatry, stawy i gwiazdy nad niemi
Krwią stuleci spisały historie tragiczne,
Dzieje dwu najsmutniejszych narodów na ziemi.


*         *         *
      W  2007  roku  w  Mińsku  ukazała  się  broszura  pt.  „Polacy – Żydzi. Kto  komu  co  winien?”  autorstwa  Aleksandra  hrabiego  Pruszyńskiego,  znanego  w  Polsce,  Kanadzie  i  na  Białorusi  publicysty,  redaktora  i  polityka.  Warto  przytoczyć  kilka  intrygujących  fragmentów  z  tego  opracowania.  Czytamy  więc  w  nim: „W  czasie  zaborów  zbyt  wielu  Żydów  wysługiwało  się  obcym.  Ostatni  wódz  Powstania  Styczniowego  Romuald  Traugutt  został  wydany  carskiej  policji  przez  Żyda,  Artura  Goldmana,  o  czym  jest  adnotacja  w  aktach  sprawy  Traugutta. (…). U  progu  odzyskania  przez  Polskę  niepodległości  Żydom  chodziło  o  to,  by  w  polskim  prawie  pracy,  uchwalonym  przez  Sejm  w  1919  roku,  był  dla  nich  wyjątek;  by  robotnicy  bożnic  odpoczywali  w  soboty,  a  pracowali  w  niedziele.  Gdy  Sejm  nie  przyjął  proponowanej  przez  Żydów  poprawki,  wstał  jeden  z  posłów  żydowskich  i  krzyknął:  „Chcecie  Gdańska,  Śląska,  Pomorza  i  Wileńszczyzny,  ale  po  tym,  coście  uczynili,  ich  nie  dostaniecie!”  (…)  Gdy  do  Paryża  na  Konferencję  Pokojową  przyjechał  w  1919  roku  jako  ekspert  delegacji  polskiej  historyk  profesor  Szymon  Aszkenazy  z  Krakowa,  zapytano  Romana  Dmowskiego,  przewodniczącego  delegacji  polskiej,  co  to  za  człowiek,  to  ten  miał  odpowiedzieć:  „To  nie  człowiek,  to  Żyd!”…   Trzy  dni  potem  u  ambasadora  RP  Maurycego  hr.  Zamoyskiego  zjawił  się  jeden  z  Rotszyldów  i  powiedział:  „jeśli  delegatem  na  konferencję  będzie  nadal  pan  Dmowski,  to  nie  dostaniecie  ani  Gdańska,  ani  Śląska,  ani  Pomorza,  ani  Kresów”…
           W  Polsce  międzywojennej  ukazywało  się  130  pism  w  języku  hebrajskim  lub  jidysz,  funkcjonowało  15  teatrów  grających  w  tych  językach.  W  szeregu  zawodów,  jak  handel,  medycyna  czy  prawo,  Żydzi  stanowili  ponad  50  proc.  zatrudnionych.  Automatycznie  blokowali  do  tych  zawodów  dostęp  pragnącym  opuścić  wieś  bardziej  przedsiębiorczym  ludziom.  (…)  O  Komunistycznej  Partii  Polski  był  kawał: 
- Ilu  jest  Żydów  w  KPP?
- Sześćdziesiąt  procent
- A  reszta?
- To  Żydówki.   (…)
             Podczas  wojny  w  miasteczku  Dzięcioła  pod  Nowogródkiem  nauczycielka  pani  Maria  Stefańska  przechowywała  Żydówkę  Wandę  Kaplińską,  która  potem  zbiegła  do  partyzantki  sowieckiej  i  wydała  im  lokalną  placówkę  AK.  Podobnie  zachował  się  młody  Żyd,  który  przechowywany  był   w  tej  okolicy  i  po  „wyzwoleniu”  wstąpił  do  sowieckiej  milicji  i  wydał  wszystkich  znajomych  akowców. 
          W  jednej  ze  wsi  powiatu  Mosty  Niemcy  podczas  rewizji  znaleźli  ukrywanego  Żyda.  Wtedy  mieszkańców  wsi  wygnano  na  rynek  i  zaprowadzono  tam  Żyda  z  ukrywającym  go  Polakiem.  Oficer  niemiecki  dał  Polakowi  pistolet  i  kazał  zastrzelić  Żyda.  Gdy  ten  odmówił,  Niemiec  dał  drugi  pistolet  Żydowi  i  kazał  zastrzelić  Polaka.  Żyd  wycelował  w  głowę  Polaka,  pociągnął  za  cyngiel  i  usłyszano  tylko  trzask  w  nienaładowanym  pistolecie.  Po  tym  oficer  odezwał  się  do  zebranych  Polaków:  -  Patrzcie,  jacy    Żydzi.  Nie  liczcie  na  ich  wdzięczność,  uczciwość  i  ludzkie  oblicze.  Oni  was  zawsze  zabiją,  jak  ten  Żyd  gotów  był  zabić  swego  dobroczyńcę.  Potem  wziął  pierwszy  pistolet  i  zastrzelił  Żyda…
          W  innej  miejscowości  za  Bugiem  Niemcy  zagnali  pod  las  sporo  Polaków  z  łopatami  i  kazali  im  kopać  grób  dla  mających  być  rozstrzelanymi  Żydów.  Polacy  odmówili.  Wtedy  kazano  Żydom  kopać  grób,  w  którym  mieli  być  pochowani  Polacy,  którzy  odmówili  kopania  grobu  dla  Żydów.  Gdy  Żydzi  skończyli  kopać  grób,  niemiecki  oficer  powiedział:  -  „Patrzcie,  Polacy,  jacy    Żydzi;  wyście  odmówili  kopania  grobu  dla  nich,  ale  oni  nie  zawahali  się  kopać  grobu  dla  was.  Wynoście  się  teraz  z  waszymi  łopatami,  bo  już  nie  jesteście  potrzebni,  a  my  sami  po  rozstrzelaniu  Żydów  zakopiemy”…
          Polska  w  latach  1944 – 1956  nie  była  państwem  „demokracji”,  lecz  „żydokracji”.  Żydami  była  ponad  połowa  członków  Komitetu  Centralnego  Polskiej     Partii  Robotniczej,  których  przezywano  Polskimi  Pachołkami  Rosji,  podobnie  było  w  komitetach  wojewódzkich,  a  później  w  PZPR.  (Druga  połowa  to  byli  polskie  ciemniaki  przy  żydowskich  żonach).  Opanowali  środki  masowego  przekazu,  handel  zagraniczny,  aparat  terroru  państwowego,  prokuraturę,  Ministerstwo  Bezpieczeństwa  Publicznego,  informację  wojskową,  wyższe  stanowiska  w  aparacie  politycznym  Ludowego  Wojska  Polskiego  oraz  obsadzili  etaty  w  administracji  państwa…  Wymordowali  też  od  70  do  120  tysięcy  polskich  patriotów.   I  tak  pozostało  dotychczas”... 
                                                              ***
              Z powyższego, bardzo skrótowego, zreferowania stosunków żydowsko-polskich na przestrzeni tysiąca lat wyłania się, jak widać, obraz daleki od    jednoznaczności, w którym splatają się ze sobą liczne  przeciwstawne sobie  nawzajem  tendencje, nurty, zjawiska, okoliczności, wątki, fakty, zdarzenia.
Stosunki polsko-żydowskie w ciągu dziejów były nader zawiłe i wieloaspektowe, jak wszystkie kwestie narodowościowe zresztą. Rozpatrując je łatwo wpaść w stronniczość, która istotę rzeczy jeszcze bardziej gmatwa. Uproszczenia, jak wiadomo, problemów nie rozstrzygają, lecz   je  raczej  komplikują.
Wspomnieliśmy powyżej o faktach niezbyt budujących, lecz przecież historia jeszcze nie dobiegła końca i ludzie dobrej woli z obydwu stron będą mieli   nie jedną okazję do naprawienia zła i do kontynuowania dobra. W tym też kierunku zmierza jedna z wspólnych żydowsko-polskich deklaracji: „Czas już, by położyć kres temu wzajemnemu antagonizmowi. Wyrządza on szkody obu stronom i jest szczególnie bolesny dla tych Żydów, którzy będąc patriotami polskimi, nie zapominają o swym żydowskim pochodzeniu i chcą być wierni swemu dziedzictwu i religii. Nie służą temu celowi ani wzajemne rekryminacje, ani próby roztrząsania, kto w tym tragicznym bilansie ponosi większą winę. Po obu stronach ludzie dobrej woli dążą do nawiązania dialogu i wzajemnego zrozumienia. Szukajmy w tym dialogu tego, co dziś łączyć powinno Polaków i Żydów...”
Stosunki żydowsko-polskie można rozpatrywać jako swego rodzaju zminiaturyzowany model stosunków „narodu wybranego” z innymi etnosami, choć oczywiście jest to model nader  swoisty.  Wszelako i on dowodzi tego, jak tragiczne i wielkie  są dzieje narodu żydowskiego, jak tajemne jest przeznaczenie tego rozproszonego po całej kuli ziemskiej ludu, jak wiele czynników zewnętrznych i wewnętrznych warunkuje jego zagadkową historię, którą w żadnym wypadku nie da się sprowadzić do jakiegoś jednego, czy chociażby kilku,  najważniejszych aspektów.

*         *         *

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz