Rozdział VIII.
Anglosaski Antysemityzm
W XIII wieku Żydzi stali się bankierami Anglii, lecz nadal byli uważani
za podludzi i bezceremonialnie poniewierani; specjalnie dla nich wprowadzono
m.in. ustawę, na mocy której Żyd, jeśli był kawalerem, płacił podatek
„kawalerski”, a jeśli się żenił, to płacił podatek „ożenkowy”, gdy zaś umierał,
trzecią część jego schedy zagarniał skarb królewski… Król Henryk II napożyczał był od Aarona z
Lincoln sto tysięcy funtów, sumę niemal
równą ówczesnemu rocznemu dochodowi państwa, czyli około 45 ton srebra, i nie
zwrócił ani grosza. [Inna sprawa, że można zadać pytanie, skąd i w jaki sposób
żydowski lichwiarz zdobywał tak bajeczną forsę, przecież z pewnością nie
uczciwą pracą]. Król Jan bez Ziemi rozmiłował się w swoim czasie w wymuszaniu
na Żydach haraczy, a gdy jeden z nich odmówił mu podarowania 10 tysięcy
srebrnych marek, kazał mu wyrywać po kolei ząb po zębie; gdy zaś uzębienie poniosło
już dość istotny uszczerbek, Żyd uległ i udzielił monarsze bezzwrotnej
pożyczki. Z kolei król Edward I dał Żydom w lipcu 1290 roku czas do 1 listopada
tegoż roku, aby wynieśli się z kraju, a pozostawione majątki skonfiskował. W
wiekach późniejszych doszło wszelako do symbiozy brytyjskiego imperializmu z
żydowskim lichwiarstwem, wymyślono bajkę o hebrajskim rodowodzie (od króla
Dawida!) angielskiego domu panującego i wspólnie dość skutecznie podbijano i
wyzyskiwano świat. Nadal jednak wielu
Anglosasów gardziło Żydami, uznając tę rasę, jak też Murzynów za „potomków bratobójcy Kaina”, zasługujących
jedynie na nienawiść i wytępienie.
***
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie wypada mówić o antysemityzmie w
kraju, który, jak USA, przez wielu jest uważany
za przysłowiową „kolonię żydowską”, za
„Wielki Izrael” czy zgoła za „USrael”. A jednak faktem jest, że początkowo było
to państwo aryjskie, anglosaskie, w
którym przebąkiwano nawet
- i to
na najwyższym szczeblu
- o tzw. „zagrożeniu
żydowskim”. Oto bowiem wybitny amerykański mąż stanu, polityk, uczony fizyk
(wynalazca piorunochronu), pisarz Benjamin Franklin (1706-1790) na
Konwencji Kontynentalnej roku 1789 oświadcza: „Istnieje poważne zagrożenie dla USA. Tym zagrożeniem jest Żyd, gdyż w
każdym kraju, gdzie Żydzi osiedlili się, doprowadzili do obniżenia poziomu
moralności i handlowej uczciwości. Utrzymują się na uboczu, twierdzą, że są
nieprzystosowani, uciskani. Próbują zniszczyć inne narody od strony finansowej,
jak to było w przypadku Hiszpanii i Portugalii.
Przez ponad 1700 lat uskarżali się na swój
nieszczęsny los, mianowicie na to, że zostali wygnani ze swojego Kraju, ale
proszę Państwa, gdyby cywilizowany świat oddał im dzisiaj z powrotem Palestynę,
to natychmiast znaleźliby powód, żeby tam nie powrócić. Dlaczego? Ponieważ są
wampirami, a wampiry nie żyją z innych wampirów. Nie potrafią sami się
utrzymać; muszą żyć z chrześcijan lub innych ludzi, którzy nie przynależą do
ich rasy!
Jeżeli nie zostaną wyrzuceni ze
Stanów Zjednoczonych na mocy Konstytucji na okres
co najmniej stu lat, napłyną do
tego Kraju w takich ilościach, że zaczną tu rządzić i zniszczą nas przez zmianę
formy naszego rządu, za którą my Amerykanie, przelewaliśmy krew i poświęcaliśmy
nasze życie, dobytek i wolność osobistą.
Jeżeli
Żydzi nie zostaną wykluczeni z
USA, to w ciągu dwustu lat nasze dzieci będą pracować w polu, aby
ich wyżywić, podczas gdy oni będą
z zadowoleniem zacierać ręce w
swoich bankach.
Ostrzegam
was, panowie, jeśli nie
wykluczycie stąd Żydów na
zawsze, wasze dzieci i dzieci waszych dzieci
będą przeklinać was w swoich pacierzach!
Ideały Żydów nie są ideałami Amerykanów i chociaż
żyją między nami od pokoleń, ten lampart nie jest w stanie zmienić swej skóry.
Oni zagrażają naszym instytucjom, zatem powinni
zostać wykluczeni stąd przez Konstytucję”. (Oryginał tego pisma znajduje się we Franklin Institute of Philadelphia, PA).
Nie wiemy, czy potomkowie ówczesnych Amerykanów przeklinają dziś Żydów,
wiemy jednak, że Żydzi przynosili tam, gdzie przychodzili i osiedlali się,
wysoką kulturę moralną, zaawansowane umiejętności rzemieślnicze, szeroki oddech
filozoficzny. Ameryka nie
jest wyjątkiem. Nie wynika z tego, że nie bywali nieraz
gorszycielami i demoralizatorami – i to przede wszystkim swego
własnego – żydowskiego! – środowiska. W sumie jednak wypadali „in plus”, nie
byli gorsi od innych, najczęściej zaś byli bardziej subtelni, kulturalni,
czynni, przyzwoici. Tego wszelako antysemici zauważać nie chcieli.
Od drugiej połowy XIX wieku Żydzi stali się elitą Stanów Zjednoczonych.
Jako mniejszość dobrze zorganizowana, liczna, dynamiczna, wykształcona
przewyższali wszelkie inne etnosy tego łaciatego kraju. Weszli
też w posiadanie
prawie całego bogactwa
tego państwa. A
przecież kto jest
dyspozytorem pieniędzy, tego opinie stają
się obowiązujące, nawet
jeśli są fałszywe
czy bezpodstawne. Pieniądz
zawsze ma rację.
Alexis de Tocqueville pisał o, jego zdaniem, „żydowskich prawach” w USA: „Tak oto prawa prymitywnego i na wpół
cywilizowanego ludu zastosowano do oświeconego społeczeństwa, w którym panowały
łagodne obyczaje”.
Kiedy mniejszość dostosowuje się do większości, jest bezsilna; nie
stanowi wtedy nawet mniejszości. Wówczas jednak, gdy rzuca się całym
swoim ciężarem, jest nie do pokonania. W
sierpniu 1998 roku ukazujący się w Nowym Jorku tygodnik „Polski Przewodnik” opublikował tekst publicysty Lesława
Germańskiego pt. Antysemickie opowiadanie:
„Wielorasowa
społeczność powoduje powstanie bardzo istotnych problemów i niesprawiedliwości
dla wszystkich rozważanych ras. Cywilizacja bowiem opiera się na ludności,
której IQ wynosi średnio 100 punktów. Osoby z mniejszym IQ mogą mieć wielkie
trudności z manipulacją swych normalnych czynności, finansów oraz praktycznych
i socjalnych spraw w społeczności. 50% badanej ludności murzyńskiej posiada zaś
wskaźnik IQ mniejszy od 85, a
50% Indian oraz metysów tzw. Latynosów – mniejszy od 90. Od tych
nieszczęśliwców zaś wymaga się, by konkurowali z resztą społeczeństwa i
spodziewa się także, że potrafią dawać sobie radę z cywilizacją, stworzoną
przez białych Europejczyków.
Oni
próbują i próbują, aż w końcu dają za wygraną, a ich ostateczne rozczarowania
często przeradza się w gniew i napady furii, których rezultatami są okropne
socjalne problemy i zaburzenia, jakich dzisiaj jesteśmy świadkami.
Kiedy
mieszanie się ras występuje na skalę masową, powoduje ono ogólny spadek IQ u
ludności, zaś spadek tego współczynnika o kilka nawet punktów pociąga za sobą
też wielkie komplikacje. Także mulaci i metysi posiadają różny od Europejczyków
temperament i osobowość, a one też mają wielki wpływ na obie – kulturę i
cywilizację. W Afryce i Ameryce Południowej jest wiele przykładów, do czego
mieszanie ras może doprowadzić: do tego nie potrzeba wcale ani syjonistów, ani
syjonistycznie edukowanych „socjalnych
uczonych”, by
się przekonać, jaki będzie wynik ostateczny takiego mieszania. Jego wynikiem
może stać się po prostu katastrofa o zastraszających wprost proporcjach.
Niebezpieczne
przesunięcie dało się jednak zauważyć w postrzeganiu i stanowisku Amerykanów
odnośnie zagadnienia rasy. Dziś znaczna ilość Amerykanów nie wierzy, że Murzyni
i Indianie są dziedzicznie mniej inteligentni niż biali. Tu, poza bezpośrednim
działaniem propagandy mieszania ras, zasadniczym czynnikiem jest wpływ programowania
nierealnego świata telewizji. Prawie wszystkie programy telewizyjne ukazują
nie-białych, jako ludzi zupełnie kompetentnych, inteligentnych i czarujących.
Także wytwórnie angażują do pracy najbardziej inteligentnych i wygadanych
Murzynów, mulatów, czy metysów i używają ich do prowadzenia programów, jako
spikerów, reporterów, komentatorów itp. Obserwująca publiczność pod tym
korzystnym wrażeniem osobowości oraz, wiedząc niewiele o dystrybucji
inteligencji wśród populacji wnioskuje, że Murzyni czy Indianie nie różnią się
zupełnie pod względem inteligencji od białych. To wpływa na przełamanie zakazu
dowolnego mieszania się ras, czego dowodem jest ostatnio znaczna ilość białych
kobiet z niższych klas, mieszających się z latynosami o zawartości krwi indiańskiej.
Dla większej ironii, autorytety amerykańskie, które nie dawno wierzyły i
propagowały gorąco teorię wrodzonej i jednakowej jakości ras – dzisiaj
zaczynają wierzyć, że są między rasami zasadnicze różnice, dotyczące nie tylko
inteligencji oraz ogólnej jakości umysłowej.
Gdy
zachodzi pytanie o rasę najwyżej lub najniżej uprzywilejowaną biologicznie pod
względem możliwości inteligencji wydaje się, że wszystkie rasy na kontynentach Euroazjatyckim
i Północno Afrykańskim mają średnią IQ wynoszącą 100. Niektóre regiony Chin
oraz Południowej Azji mogą mieć populację, posiadającą mniej niż 100. Murzyni,
większość wyspiarzy Mórz Południowych, pierwotni Australijczycy, Eskimosi oraz
Indianie Nowego Świata mają mniej niż 100. Japończycy mają ją trochę wyższą niż
100; nieznacznie wyższą mają też Żydzi, u których może to być przyczyną
wcześniejszych kombinacji praktyk eugenicznych oraz metody wychowywania dzieci.
Jakkolwiek niektóre rasy mogą mieć zupełnie podobne rezultaty, jeśli chodzi o
test IQ, mogą one w rzeczywistości bardzo różnić się od siebie pod względem
biologicznym i jest pewnym, że może między nimi także zachodzić wielka różnica,
jeśli chodzi o całkowitą jakość umysłową. Hindusi z Indii, czy Chińczycy różnią
się od Europejczyków, czy od siebie w różnych, określonych biologicznie cechach
temperamentu, charakteru, czy osobowości. Dlatego też do wszelkiego rodzaju
mieszania ras każdy powinien podchodzić z wielką ostrożnością.
***
Mówi
się, że od czasu Rewolucji Francuskiej, europejscy Żydzi szeptali w uszy europejskich
dam, że powinny „oswobodzić” się od zła dominujących je mężczyzn, trzymających
je w poddaństwie. Nie ma wątpliwości, że Żydzi byli i są źródłem i inspiracją
feminizmu. Duża większość znaczących feministycznych organizacji jest
zdominowana przez Żydówki-lesbijki lub syjonistów na uniwersytetach, a także
massmedia są bardzo życzliwe dla tych uroczych dam i ich agendy, polegającej na
zatruciu związku między mężczyzną i kobietą. Głównym powodem, dlaczego syjoniści tak zajmują się
feminizmem jest znowu chęć zajścia za skórę gojom; chcą oni ich upodlić,
osłabić i przedstawić, jako zło. Chcą też, by kobiety zapatrywały się mniej
krytycznie, były bardziej łatwowierne i dawały się lepiej manipulować; by miały
siłę polityczną, dlatego, że daje ona lepsze warunki do syjonistycznej
dominacji.
Wiele
znaczącym przykładem wczesnego syjonistycznego wpływu na ruch feministyczny (i
wiedzę socjalną) jest przypadek Franza Boasa, europejskiego Żyda, który
zdominował Wydział Antropologiczny przy Uniwersytecie Columbia (Nowy Jork) w
1892 roku, gdy wiedza o antropologii była jeszcze w stanie embrionalnym. Był w
siodle na tym wydziale przez ponad 40 lat i w tym czasie wychował setki
doktorantów antropologii, którzy ze swoją zaszczepioną syjonistyczną liberalną
orientacją, jak nowotwór rozprzestrzeniali chorobę po całym kraju, zarażając
wszędzie Amerykanów – syjonistycznym liberalizmem. W kwestii zaś rasy, Żyd –
Ashley Montague, jeden z uczniów Boasa miał wtedy wielkie wpływy i zasługi.
Także absolwentami z tego
okresu są Margaret Mead
oraz Ruth Benedict, dwie gojowskie panie, których książki i wyniki studiów były
przymusową lekturą całych generacji wykształconych Amerykanów. To, czego
dowodziły obie w swych „naukowych” wywodach, zamykało się w tym, że nie ma znacznych,
wrodzonych różnic między osobnikami obu płci i kobiety mogą (i prawdopodobnie
powinny) zdominować mężczyzn. Podczas, gdy obie kobiety były prawie na pewno
szczere w swych przekonaniach, były też w otoczeniu syjonistów, którzy nadając
im kierunek, podtrzymywali je w tym rozumowaniu oraz szczęśliwie popularyzowali
ich „naukowe” odkrycia.
Raz
jeszcze znowu, syjonistyczne kłamstwo zaprzeczało zdrowemu rozsądkowi. Gdy ktoś
rozważa wszystkie ssaki, włącznie z najwyższą grupą, wie, że osobniki męskie
prawie zawsze dominują żeńskie. Męskie walczą ze sobą o tą dominację w
społecznej hierarchii, a żeńskie są z tych zmagań wykluczone. One ustalają
swoją hierarchię i są zajęte wychowaniem dzieci. Pokrótce zachowują się tak,
jak zawsze zachowywali się ludzie. Te wzorce zachowania są na pewno oparte na
genetyce i są też składową częścią ludzkiej natury, jest więc absurdem
dowodzenie, że jest inaczej.
Związana
z feminizmem jest agenda „praw
dla homoseksualistów”.
One też są wbrew zdrowemu rozsądkowi i służą chyba temu, aby znowu dokuczyć
biednemu gojowi. Jest pouczające jak wybitni, socjalni naukowcy promowali przez
ponad trzy dekady kłamstwo o 10% homoseksualistów wśród mężczyzn. Wreszcie, gdy
nie potrafili tej nieprawdy utrzymać, zostali zmuszeni przyznać, że w
zależności od definicji tego zboczenia, w Stanach Zjednoczonych jest
rzeczywiście tylko 1,5 do 3% homoseksualistów.
***
Syjonistyczne
dążenie do „praw
obywatelskich”
miało zawsze związek z promowaniem syjonistycznej doktryny o mieszaniu ras,
feminizmie, praw dla homoseksualistów itp. W słynnym w latach 1960-tych ruchu o
„wolność mowy” naszym „domokrążcom pornografii” nie chodziło bynajmniej o obronę polityczną mowy,
ale raczej o bezkarność dla materiału pornograficznego. Dzisiaj natomiast nasi
wielcy obrońcy praw obywatelskich manewrują tak, by ograniczyć przez
ustawodawstwo i sądy to, co uważają za „mowę nienawiści”, czyli taką polityczną mowę, jaka jest przeciwna
im, albo ich porządkom. Podobne prawa już istnieją w wielu krajach Zachodniej
Europy i w Kanadzie. W tych „demokratycznych” państwach autor niniejszego opowiadania mógłby
zostać zatrzymany, ukarany grzywną i prawdopodobnie uwięziony. Gdy syjonistom
powiedzie się wprowadzenie podobnych praw w Stanach Zjednoczonych, wtedy
zgniotą całą opozycję, by zapewnić sobie zdominowanie Amerykanów.
***
Przed
drugą wojną światową Europejczycy oskarżali Żydów o „zniewieścienie” białego mężczyzny. Potem, w latach 1950-tych i
60-tych publikowano książki, atakujących jego autorytatywną osobowość. Czytanie
ich było nawet przymusowe na uczelniach, przemysł filmowy produkował wielkie
ilości filmów, atakujących białych gojów na autorytatywnych pozycjach.
Policjanci, ojcowie rodzin, kierownicy biznesu, oficerowie, kapitanowie
okrętów, naczelnicy więzień itp. postrzegani byli jako okrutni, źli, a nawet
umysłowo chorzy. Po tym doszły do znaczenia w latach 1960-tych „dzieci kwiaty”, „uni-sex” i „pielęgnowanie
uczuć”. Powodem
wszystkiego było zniechęcenie goja do dominacji i zapewnienie jego łatwiejszej
kontroli.
***
Moralny relatywizm jest doktryną,
która stała się popularna w latach 1960-tych; uważa ona, że wszystkie standardy
moralne oraz etyczne są i powinny być – relatywne. Doktryna ta emanowała ze
zdominowanych przez syjonistów uczelni, a wkrótce wielkie ilości Amerykanów –
wierząc, że jest to znakiem dużego doświadczenia oraz wyrobienia
intelektualnego – mówiły „Kto
ty jesteś, żeby mnie sądzić?”
albo „Kim ja jestem,
żebym sądził ciebie?” lub
„Gdy czujesz się
dobrze, rób to!”. Ta
doktryna ma na celu pozbawienie społeczności gojów mierników wartości moralnej.
Bez powszechnej zgody odnośnie pojęcia moralności oraz wartości moralnej nie ma
społeczeństwa; jest jedynie chaotyczne zbiorowisko osobników, z których każdy „załatwia swoje sprawy”. Tak więc zbyt wiele liberalizmu koliduje z
obiektywną realnością i wtedy jej negowanie okazuje się konieczne. A doktryna
postmodernizmu zapewnia, że rzeczywistość jest całkowicie subiektywnym i
relatywnym zjawiskiem.
W
następstwie moralnego relatywizmu, ta doktryna opowiada, że żadna kultura,
używając swych mierników nie powinna osądzać innej. Mówi także, że nie ma
mierników obiektywnych, które by można do tego rodzaju osądów zastosować. Tak
więc ssący czaszkę zabitego wroga tubylec, jest zupełnie identyczny z Tomaszem
Jeffersonem. Poza tym, ponieważ Jefferson już jest dawno zmarłym, białym
mężczyzną, nie posiada on przecież żadnej wartości. Wtedy tubylec, jako
współcześnie żyjący, ma nawet większą wartość, a poza tym nie jest członkiem
znienawidzonej Zachodniej cywilizacji.
***
Obecnie
popularna doktryna wielokulturowości jest naturalnym wyrostkiem kulturalnego
relatywizmu oraz syjonistycznej nienawiści do Zachodniej cywilizacji. Jest ona
dość skuteczna w osiągnięciu swych celów tj. ubliżaniu Zachodniej kulturze oraz
obezwładnianiu białych Europejczyków. Teraz, gdy już spełniła swoją rolę,
wielokulturowość jest ostatnio atakowana przez prominentnych syjonistycznych
intelektualistów z powodu swej tendencji do separacji ras, co może być
przeciwne syjonistycznemu celowi ich mieszania i bastardyzacji, tj. unicestwienia.
***
W
naszych rozważaniach elit mediów i intelektu nie było właściwym odczuwanie dumy
z powodu swego narodu czy swej kultury przez osoby o wysokiej kulturze i
cywilizacji. Dziś wielka ilość wykształconych Amerykanów potępia wszystko, czym
była lub jest zachodnia kultura czy cywilizacja. A poza tym ci sami Amerykanie
ubóstwiają Izrael, syjonistów i wszystko, co ma z tym jakikolwiek związek.
***
Syjoniści
są przyzwyczajeni nazywać zawsze to, co sami promują słowami „współczesne” albo „postępowe”. Już na przełomie stulecia zaczęli finansować i
promować „współczesną”
sztukę. Ta „sztuka” odbija syjonistycznego ducha, jest rewolucyjna i
próbuje „dać
w pysk” zachodniej kulturze. Tematami są „brzydota jest pięknem”, „deprawacja
jest zdrowiem”
oraz „perwersja dodaje
otuchy”. Rosyjscy Żydzi
podchwycili to i zrobili też „współczesną” sztukę częścią komunistycznej rewolucji.
To
naprawdę śmieszne, gdy pójdzie się do muzeum sztuk współczesnych i widzi się
ludzi, gapiących się na obrzydliwe, wyuzdane i szokujące pomysły na ścianach.
Także absurdalnie wyglądają pokręcone kadłuby „współczesnych” rzeźb, zdobiących nasze miasta czy uczelnie.
Wygląda, że naiwność gojów nie zna granic i można im sprzedać chyba prawie
wszystko.
***
Gdy
ponad 80% Amerykanów pragnie
znacznie zmniejszyć imigrację – politycy odwrotnie, kontynuują sprowadzania
ponad jednego miliona imigrantów (głównie kolorowych) do Ameryki rocznie.
Zwykle, jako wyjaśnienie mówią, że biznesowe lobby potrzebuje i chce taniej
siły roboczej. Lecz prawdziwym powodem chyba jest obawa, że rządzący liberalny „establishment” oskarży ich o rasizm, ksenofobię i inne straszne
rzeczy. Kiedy ogłupione goje stoją oniemiałe, mrugając tylko jak bydło bez
ogonów nad tym, co się dzieje, praktycznie prawie wszyscy syjoniści mocno popierają
otwartą imigrację. Ta kwestia przecież ma dla nich najwyższe znaczenie; oni
wiedzą, że jest jedyną pewną drogą do zniszczenia białych Europejczyków oraz
pozbycia się ich raz na zawsze.
***
Większość
Amerykanów nie wie o tym, że sowieccy, amerykańscy i brytyjscy syjoniści mieli
wielki wpływ po drugiej wojnie światowej na ustalanie w Niemczech odpowiednich
stosunków. Byli oni też na ważnych pozycjach w siłach okupacyjnych, układając
nowy niemiecki porządek oraz program denazyfikacji. Te „robiące wodę z mózgu” programy były tak dobre, że dzisiejsze Niemcy są
głębiej zanurzone w syjonistycznym liberalizmie aniżeli są Amerykanie.
Żydzi,
mówiący po niemiecku, byli mocno zamieszani w procesach norymberskich jako
sędziowie, oskarżyciele, adwokaci, tłumacze oraz wszelkiego rodzaju urzędnicy.
Te procesy były często pokazowe i były nie tylko nie-amerykańskie, ale także
obrzydliwe. Wielu amerykańskich prawników odmówiło w nich udziału, a ówczesny
przewodniczący Najwyższego Sądu – Harlan Fiske Stone – nazwał je „wysokim stopniem linczowania”. Żydowscy historycy zaczęli obecnie wycofywać się
z wielu żądań holokaustu. Teraz otwarcie przyznają, że Niemcy nigdy nie robili
mydła, ani abażurów z ciał Żydów. Przyznają też, że nie było komór gazowych w
Dachau, Buchenwald, Bergen-Belsen i wielu obozach koncentracyjnych,
znajdujących się na terenie Niemiec. Przed tym były masy żydowskich „naocznych świadków”, które zeznawały pod przysięgą, że były świadkami „fabryk mydła” i że w obozach były komory gazowe. Teraz są
pretensje, że komory gazowe były tylko w Oświęcimiu i kilku obozach w Polsce,
ale ewidencja jest właściwie taka sama, jak ta na oszukańcze komory gazowe
gdzie indziej.
Podczas
i zaraz po wojnie znaczące nieżydowskie osoby, czy agencje takie jak
prezydent Truman, generał Eisenhower, Czerwony Krzyż, amerykańskie i brytyjskie
agencje wywiadowcze i papież – nawet nie wzmiankowały, że były obozy śmierci z
komorami gazowymi, mordujące miliony ludzi. Winston Churchill był człowiekiem,
które otrzymywał znaczne poparcie finansowe od bogatych Żydów, korzystał z poparcia żydowskich massmediów i był znany ze swego filosemityzmu; był także bardzo
czuły na to, jak będzie postrzegany kiedyś przez historię. W sześciu tomach
swej monumentalnej pracy „Druga
Wojna Światowa”,
pisanej po wojnie, nigdy nie wspomniał niemieckiego programu ludobójstwa
przeciw Żydom, ani nie wspomina masowego ich mordowania czy komór gazowych.
Gdyby żydowska propaganda z tego okresu była prawdą i istniał by rzeczywiście
taki program, którego on by ani nie wymienił ani nie pisał o nim – jego praca
zostałaby przez historię zdyskredytowana. Gdyby zaś to było propagandowym
kłamstwem, o którym by on pisał, a które po tym okazało się kłamstwem – on by został
potępiony. Można więc zakończyć, że to było kłamstwem syjonistów, a on dokonał z nim
tylko jednej sensownej rzeczy. On je zignorował.
W
rzeczywistości każda „autorytatywna” książka o holokauście jest napisana przez Żyda i
Żydzi mają całkowitą kontrolę nad tym, co na ten temat jest prezentowane przez
uczelnie i massmedia. Każdy, kto nie wierzy, że takie oszustwo można z
powodzeniem narzucić i utrzymać – posiada słabe pojęcie o możliwościach tych
pracowitych kontrolerów umysłów.
Podczas
ostatniej rocznicy obchodów 50 rocznicy drugiej wojny światowej, wielkie media podawały więcej propagandy o holokauście, niż prawdy o dokonaniach i
poświeceniu Amerykanów. Napełniało obrzydzeniem oglądać do znudzenia
amerykańskich żołnierzy, uwalniających w Niemczech obozy koncentracyjne i będących „naocznymi świadkami” i „dowodem
syjonistycznych roszczeń „holokaustu”.
Jest przecież już wystarczająco źle, gdy
europejscy syjoniści jako „naoczni
świadkowie”
podpierają pod przysięgą wycofane później kłamstwa. Syjoniści chcą mieć
jednak jak najwięcej wspólników, chociaż oszukanie, a potem wykorzystanie
amerykańskich żołnierzy zasługuje na pogardę.
Liczni
amerykańscy żołnierze napotykali po wojnie na straszne sceny. Wielu z nich było
oburzonych i wielu skonfundowanych tym, co widzieli. Wtedy do roboty ruszyli
misjonarze, którzy fotografowali to, co chcieli i dawali temu też swoją interpretację. Wtedy też historia ostatniej
wojny zaczęła być pisana przez Zwycięzców. Korzyści, jakie osiągnęli syjoniści z szalbierczych pretensji holokaustu są olbrzymie. Około cztery miliony Żydów, jako
kierowników gospodarstw domowych zgłosiło swe szkody i otrzymało oraz
dotychczas otrzymuje reparacje od rządu
Niemiec, który był i wciąż jest kontrolowany przez rządy alianckie. Bez tych
płatności prawdopodobnie nie istniałoby dzisiaj państwo Izrael, a na pewno nie otrzymało by
w sumie około 200 miliardów reparacji, płaconych przez Amerykę i Niemcy.
Opowiadania
o holokauście oswobodziły Żydów od całego krytycyzmu, ukryły ich prawdziwą
naturę przez ukazywanie ich jako nieszczęśliwe i patetyczne ofiary, a często także
dostarczają wątpliwego dowodu na wszystkie ich doktryny. Każdy bowiem, kto ośmiela
się ich krytykować jest monstrualnym nazistą i mordercą niemowląt. Syjoniści
także używają tych rzewnych bzdur dla pobudzenia świadomości gojów oraz
wywołania u nich poczucia winy i poniżenia.
***
„Nasi
agenci zinfiitrują organy opozycji. Obalimy opozycję na jej własnym gruncie”. Neo-konserwatyzm jest znaną syjonistyczną „sprawą”. Syjoniści nie potrafią być prawdziwymi
konserwatystami, więc stworzyli sobie swą własną gałąź rzekomego konserwatyzmu, poprzez którą zamierzają
wpłynąć na jego resztę. Oni wierzą, że właśnie w niej znajduje się
intelektualizm, etyka materialistyczna, konserwatyzm ekonomiczny i „moderacja”,
a ostatnią rzeczą, jakiej pragną, jest konserwować (zachować) naszą społeczność
i kulturę.
Syjonistyczni
„konserwatywni” intelektualiści piszą wysoce wpływowe książki i
artykuły, pracują zakładając konserwatyzm i określają parametry konserwatywnego
myślenia. Ich pisanie brzmi wprawdzie wystarczająco konserwatywnie, lecz
zarysowane nawet nieznacznie, ukazuje pod swą powierzchnią urządzenie do
mieszania ras, stronnika ruchu feministycznego, adwokata otwartej imigracji,
moralnego relatywistę i całą resztę ich liberalizmu. Teraz, gdy ich liberalizm
i komunizm się zawalił, przychodzą z nowymi układami, wciąż pracując nad
oszustwem, dominacją i wykorzystaniem znienawidzonych gojów. Wszystko zaś
wygląda coraz bardziej, jak żywcem wyjęte z książki George Orwella „Rok 1984” .
Wielka
ilość konserwatywnych Amerykanów patrzy z uwielbieniem na syjonistów i
akceptuje, albo z powodu zrobionej już – uprzednio „wody z mózgu”, albo obecnie wypływających korzyści politycznych
lub zawodowych, ich liczne kłamstwa lub założenia ich liberalizmu. Wielka też
ilość Amerykanów popiera podstawowe zasady ruchu feministycznego; inni znowu
popierają mieszanie ras lub politykę imigracji.
Ameryka
jest potężnym narodem z powodu wyjątkowej, szczególnej, rasowej i kulturalnej
polityki, praktykowanej przez naszych przodków; można sobie jedynie wyobrazić,
jak wyglądałoby, gdyby nasi
przodkowie byli obecnymi liberałami. To wszystko jest tak jasne, że ciężko jest wprost zrozumieć, jak tak wielu dzisiejszych konserwatystów potrafi przełknąć tyle kłamstw, wierząc iż to, co się dzieje, jest
tylko urozmaiceniem tego, co uczyniło Amerykę wielką.
***
Są tacy, którzy zapytają: „Jeśli tezy tego tekstu są prawdziwe, jeżeli
syjoniści rzeczywiście są rządcami Ameryki, źródłem i inspiracją komunizmu,
ruchu przeciwko kulturze i swoistego liberalizmu oraz mają intencję zniszczyć
naszą kulturę i cywilizację – czemu tak niewiele osób to widzi?”
Znacznie
więcej ludzi niż by kto myślał, widzi syjonistów takimi, jakimi są. Wielka
ilość konserwatystów mówi coraz głośniej o tym, że nasila się „wojna kulturalna” i widzą, że atakowane są „wartości rodziny”. Także mówią, że musimy „odebrać z powrotem Amerykę”. Pytają, skąd nadchodzi ten ziejący nienawiścią
atak na naszą kulturę? Pytają, czy biali mężczyźni w Ameryce nagle zdecydowali
się nienawidzić swej własnej kultury i samych siebie oraz oddać ją
mniejszościom rasowym, kobietom i syjonistom? Tymczasem nadchodzące zło widać
wyraźnie, kiedy rozważa się je w kontekście kwestii syjonistycznej.
Jest
wiele powodów, dla których sporo ludzi ma kłopot w postrzeganiu tej kwestii,
polegającej na kontroli umysłów, oraz dominacji massmediów i uczelni. Jednak
większość ludzi ma mały albo żaden bezpośredni kontakt z syjonistami i ich
kulturą. Poza tym większość ludzi chce wierzyć, że swój pogląd na świat ułożyli
sobie sami. Jest bardzo trudną sprawą przyznać się, nawet przed samym sobą, że
zostało się wciągniętym w zasadzkę lub pozwoliło sobie „zrobić wodę z mózgu”. Jest też współczynnik zastraszenia, a syjoniści
potrafią zastraszyć każdego, kto im się sprzeciwi. Utarło się, że być antysemitą,
to znaczy być potworem, masowym mordercą i człowiekiem, który radośnie morduje dzieci.
Że ten, kto się im, albo ich doktrynom otwarcie sprzeciwi, zostanie w wolnej
Ameryce publicznie zdemonizowanym i pozbawionym osobowości antysemitą. Ale jak
z odkryciem każdego szachrajstwa, gdy się wie, czego się szuka, wszystko nagle
staje się kryształowo przejrzyste.
Niektórzy
myślą, że nie ma się czym zbytnio martwić, bo Żydzi w wielkiej ilości żenią się
z gojami odmiennej płci i wkrótce sami, jako mniejszość zginą. To prawda;
dzisiaj prawie 40% żeniących
się lub zamężnych Żydów w tym kraju wstępuje w związki z gojami. Ktoś by się
spodziewał, że syjonistyczne kierownictwo będzie z tego powodu w stanie paniki;
dziwne, że oni jakoś się tym wcale zbytnio nie martwią. Powodem tego, jak
wykazało kilkaset lat doświadczeń w Europie, jest to, że Żydzi zwykle po ślubie
kontynuują identyczne eugeniczne praktyki (tylko nie do tego stopnia). Oni
znajdują i żenią się z najbardziej bystrymi Amerykankami, jakie uda im się znaleźć
na studiach, czy w pracy. Oni „wżeniają
się” w najlepszy
biologicznie trzon gojów. Zwykle przez siłę osobowości oraz społeczną spoistość
ich rodzin, większość potomstwa tych mieszanych małżeństw kończy na żydowskiej
tożsamości (książka A Certain People, Charles E. Silberman). W końcu, jako
konsekwencja tych dziwnych małżeństw, społeczność żydowska aktualnie ulega
powiększeniu. Zaś z upływem czasu naród żydowski staje się bardziej „blondyński” i coraz mądrzejszy, a okoliczni, durni goje stają
się coraz ciemniejsi i coraz głupsi.
Międzynarodowo
syjoniści są wszechobecni i bardzo wpływowi w każdym kraju Zachodniego Świata.
Są szczególnie silni w Stanach Zjednoczonych, Francji, Rosji i Kanadzie. Ich
liberalizm jest chyba tylko jedną ideologią na zachodzie, a międzynarodowe
ambicje nie mają granic. Dawid ben Gurion przewidział, że ONZ ostatecznie
przeniesie się do Jerozolimy.
Niektórzy
ludzie, którzy rozumieją tę kwestię, mówią, że jest niemożliwością zwalczać
skutecznie syjonizm, ponieważ syjoniści stali się zbyt mocni, a ich metody są
takie, że nie ma praktycznie metody do dania im odporu w ramach naszego
istniejącego systemu politycznego. Ci ludzie twierdzą, że proces ten zaszedł
już zbyt daleko i zachodnia cywilizacja oraz biała rasa są skazane na zagładę w
każdym razie. Są też tacy, co mówią, że to wola Przeznaczenia, by syjoniści w
końcu rządzili światem.
Tym
odpowiadamy: „To się jeszcze zobaczy!”. Oczywiście, gdy wybierzemy się szukać kryjówki
sparaliżowani strachem przed syjonistami i ich „sklonowanymi szabesgojami”, wtedy na pewno będziemy skazani na zagładę. Lecz
jeśli powstaniemy do czynu i zezwolimy zagorzeć w nas tej iskrze wielkości,
wtedy możemy przechwycić kontrolę przeznaczenia w nasze ręce. Syjoniści nie
tylko mają słabe miejsca; mają je bardzo słabe. Oni sami wiedzą o tym najlepiej
i to jest prawdą, której obawiają się najbardziej. To jest też prawdziwy powód,
dla którego nie pozwalają siebie nigdy, nikomu krytykować. Są winni i wiedzą o
tym. Kiedykolwiek goj potrafi rzeczywiście zobaczyć, czym są, wtedy ich ucisk
na niego kończy się bezpowrotnie. Dlatego na nas spoczywa obowiązek zaalarmowania
tylu naszych przyjaciół Amerykanów, ilu możemy, o prawdziwej naturze syjonistów
i ich programach. Czytelników zachęcamy, aby umieszczali ten tekst lub jego
części na popularnych stronach Internetu. Gdy to zostanie zrobione, będzie to
poważnym ciosem dla „wiecznego
wroga ludzkiego rodzaju”.
My,
Amerykanie, stworzyliśmy klejnot, który świeci wciąż pięknym blaskiem na
powierzchni ziemi. Obecnie jednak zaczęło się dziać to, co jeszcze niedawno
wyglądało na niemożliwe. Coraz bardziej i częściej nasz naród bierze sobie za
wzór i zaczyna wyglądać, jak jedna z najgorszych republik Ameryki Łacińskiej.
Będzie to jednak nieopisaną tragedią, jeżeli nie będziemy nic robić, wygodnie
siądziemy sobie w fotelu i pozwolimy, by ci podli ludzie doprowadzili nas do
naszej własnej zguby.”
Choć autorem powyższych wywodów jest Polam, czyli amerykański Polak,
jego styl myślenia wykazuje typowe cechy angloamerykańskie.
***
We
współczesnej kulturze amerykańskiej istnieje – co prawda, skutecznie
marginalizowany – nurt defensywnej myśli antysemickiej, która wysuwa nieraz
wcale pomysłowe idee polemiczne. Wiadomo, że Żydzi psychicznie terroryzują
swych adwersarzy po prostu zarzucając im „antysemityzm”, na co Anglosasi mają
swą odpowiedź. Samuel Francis np. powiada, że „the accusation of „anti-Semitism”, much like those of „racism”,
„xenophobia”, „sexism”, „homophobia” etc. is essentially a power trip, an
effort to avoid and destroy discussion of substantive issues and deflect it
onto an ad hominem level that is impossible to deny or defend against. How do you
“prove” you’re not whatever bad name you have just been called? (...)
Invocations of such “isms” and “phobias” are invariably signs that those who
hurl them have little of substance to say”...
Tenże Samuel Francis
jest przekonany: „What is clear in the aftermath of these episodes is
that „Jewish power” exists at all only because the gentiles who are supposedly
enslaved to it either fail to see it or refuse to resist it. At the slightest
breath of air and light, it
collapses – which is why anyone who 'talks about it is so quickly damned and silenced
as an „anti-Semite.” But what is not clear is why gentiles tolerate Jewish
power and Jewish influence at all.” Nic dodać, nic
ująć.
Jedną z ulubionych idei antysemitów anglosaskich jest przekonanie o
tym, że potomkowie małżeństw mieszanych zawsze są Żydami: najmniejsza domieszka
krwi żydowskiej tak zatruwa krew aryjską, że nawet oktogeni czy Żydzi w 1/16
wciąż opowiadają się po stronie semickiej. Nie ma czegoś takiego, jak „Żyd
niemiecki” czy „Żyd włoski”, jak nie ma czegoś takiego, jak „końska krowa” czy
„koci pies” – Żyd zawsze jest żydowski, i nawet jeśli udaje Aryjczyka, czyni to
tylko po to, by w najbardziej odpowiedzialnej chwili zdradzić i przejść na
stronę żydowską.
Sir Arthur Keith pisał też, że Żydzi w stosunku do członków swego
etnosu kierują się kodem ścisłej tożsamości, solidarności i życzliwości (a code
of strong group identity, solidarity and amity), a w stosunku do innych narodów
kodem wrogości (a code of enmity).
I wreszcie – jeśli
chodzi o teorię antysemityzmu – nie sposób pominąć milczeniem profesora Kevina
MacDonalda, wybitnego intelektualisty i erudyty, który w jednym ze swych
fundamentalnych dzieł pisze: „Jewish populations
have always had enormous effects on the societies in which they reside because
of several qualities that are central to Judaism as a group evolutionary
strategy: First and foremost, Jews are ethnocentric and able to cooperate in
highly organized, cohesive, and effective groups. Also important is high
intelligence, including the usefulness of intelligence in attaining wealth, prominence
in the media, and eminence in the
academic world and the legal profession. I will also discuss two other
qualities that have received less attention: psychological intensity and
aggressiveness.
The four background traits of ethnocentrism, intelligence,
psychological intensity, and aggressiveness result in Jews being able to produce
formidable, effective groups – groups able to have powerful, transformative effects
on the peoples they live among. In the modern world, these traits influence the
academic world and the world of mainstream and elite media, thus amplifying
Jewish effectiveness compared with traditional societies. However, Jews have
repeatedly become an elite and powerful group in societies in which they reside
in sufficient numbers. It is remarkable that Jews, usually as a tiny minority,
have been central to a long list of historical
events. Jews were much on the mind of the Church Fathers in the fourth century
during the formative years of Christian
dominance in the West. Indeed, I have proposed that the powerful anti-Jewish
attitudes and legislation of the fourth-century Church must be understood as a
defensive reaction against Jewish economic power and enslavement of non-Jews. Jews who had nominally
converted to Christianity but maintained their ethnic ties in marriage and commerce
were the focus of the 250-year Inquisition in Spain ,
Portugal , and the Spanish colonies
in the New World . Fundamentally, the Inquisition
should be seen as a defensive reaction to the economic and political domination
of these „New Christians”.
Jews have also been central to all the important
events of the twentieth century. Jews were a necessary component of the Bolshevik
revolution that created the Soviet Union, and they remained an elite group in
the Soviet Union until as least the post-World War II era. They were an
important focus of National Socialism in Germany ,
and they have been prime movers of the post-1965 cultural and ethnic revolution
in the United States ,
including the encouragement of massive non-white immigration to countries or
European origins. In the contemporary world. organized American Jewish lobbying
groups and deeply committed Jews in the Bush administration and the media are behind the
pro-Israel U.S.
foreign policy that is leading war against virtually the entire Arab world.”
Po opublikowaniu swych książek o psychologii Żydów Kevin MacDonald
został obwiniony o „antysemityzm”, a członkowie „narodu wybranego” sprawili, że
został otoczony zmową milczenia, przestano publikować jego teksty, o mało nie
spowodowano końca jego kariery akademickiej i procesu sądowego o rzekome
zniesławienie. Jak zaznaczył Samuel Francis, branie na warsztat tego tematu
jest po prostu niebezpieczne.
Profesor Kevin
MacDonald w książce Understanding Jewish
Influence. A study in Ethnic Activism (Augusta 2004) wymienia podstawowe
właściwości Żydów: hiperetnocentryzm (hipernacjonalizm), inteligencję (i, co za
tym idzie, zamożność), intensywne życie psychiczne, agresywność.
Jak podaje Kevin MacDonald, Żydzi aszkenazyjscy (czyli
ongisiejsi Chazarowie, lud
turecki) mają wskaźnik
inteligencji 115% czyli, że są nadprzeciętnie inteligentni. Inne badania jednak
temu przeczą.
O książkach Kevina MacDonalda ciekawą recenzję opublikował w 2005 roku
żydowski intelektualista Henry Makov, który też jest pisarzem kanadyjskim
mieszkającym w Winnipeg, wynalazcą popularnej gry „Scruples” i autorem książki A Long Way to go for a Date. Posiada
doktorat z literatury angielskiej, nadany przez Uniwersytet Toronto. Jego
rodzice byli polskimi Żydami.
W recenzji pt. Żydowski wiek,
dostępnej także w internecie, doktor Makov pisze:
„Książka
Kevina MacDonalda The Culture of
Critique (Kultura Krytyki, 2002) przedstawia wiek XX jako żydowski wiek.
Sto lat temu Żydzi byli biednymi ludźmi, żyjącymi głównie w Europie Wschodniej,
otoczeni wrogimi narodami. Dzisiaj Izrael jest mocno ustabilizowany na Bliskim
Wschodzie, a Żydzi stali się bogatą i najsilniejszą elitą w Stanach
Zjednoczonych i innych krajach zachodnich.
Co
więcej, według MacDonalda zachodni świat intelektualny został zjudaizowany.
Żydowskie wartości i postawy stanowią obecnie podstawę kultury zachodniej. Z
powodu głęboko zakorzenionej nienawiści żydowskiej do tradycyjnych wartości
zachodniej kultury (np. chrześcijaństwa) spowodowano, że ojcowie (kultury) „czują głęboki wstyd wobec własnej historii,
prawie na pewno jest to początek końca kultury i ludzi”.
Głównie
żydowskie organizacje promują politykę i ideologię wymierzoną w kierunku
kulturalnej spójności, praktykując jednocześnie zupełnie przeciwne działania. Z
jednej strony promują wielokulturowość na Zachodzie, ale z drugiej strony
upierają się, że Izrael powinien pozostać czystą rasistowsko enklawą dla Żydów.
„Obecna polityka
emigracyjna plasuje Stany Zjednoczone i inne kraje zachodnie „na polu gry” w sensie ewolucyjnym, które nie dotyczy
innych narodów świata”. MacDonald pisze: „Zwróćcie uwagę, że amerykańscy Żydzi nie
mają żadnego interesu w proponowaniu, by emigracja do Izraela była podobnie
wielonarodowa, albo... straszą hegemonią żydowską”.
MacDonald
mówi, że antysemityzm w Weimarze w Niemczech opierał się na percepcji tego, że „krytyczne analizy żydowskie nieżydowskiego
społeczeństwa skierowane były na rozkład więzów spójnego społeczeństwa. Jeden
z akademików określał Żydów jako klasyczną
partię narodowego rozkładu”.
MacDonald
spekuluje, że Żydzi czują się znacznie lepiej w społeczeństwach bez narodowego
charakteru. Myślę, że problem jest dużo głębszy. Rozbicie społeczeństwa na
wyizolowane komórki indywidualne jest także agendą nowego porządku świata,
który usiłuje wyeliminować jakąkolwiek próbę zjednoczonego oporu. Nowy porządek
świata jest w swojej kwintesencji przerzuceniem całej siły do międzynarodowej
finansjery. Rodzi to pytanie: czy nowy porządek świata jest fenomenem
żydowskim? Czy też żydowscy intelektualiści stali się marionetkami w rękach
finansjery zarówno żydowskiej jak i nieżydowskiej?
MacDonald
koncentruje się na tym, jak żydowscy intelektualiści prowadzeni przez
autorytatywne figury stali się przywódcami współczesnego, nowoczesnego życia
intelektualnego. Dyskutuje na temat spostrzeżeń Boasa w antropologii, Adorno w
socjologii, Freuda w psychiatrii i Derridy w filozofii.
Na
przykład „Szkoła
Frankfurcka”
była „kultem
marksistowsko-żydowskim”
finansowanym przez milionera Felixa Weila. Mająca znaczny wpływ książka Adorna The Authoritarian Personality (Autorytatywna
osobowość, 1950) była sponsorowana przez Amerykańsko-Żydowski Komitet.
Przypisuje ona chrześcijańskie represje seksualne uprzedzeniom i przedstawia
cechy nieżydowskich grup (włączając w to chrześcijańską religię, patriotyzm i
rodzinę) jako oznaki choroby psychicznej.
Rozkład
socjalny prowadzi do psychologicznego zamieszania. Społeczeństwo zaakceptowało
sposób widzenia Adorno, że nie istnieje obiektywna prawda i prawdziwa
rzeczywistość. Każdy jest wyizolowany i inny. Adorno opiera się „próbom wyposażania świata w uniwersalne
pojęcia, obiektywizm albo całkowitość przy pomocy jakichkolwiek zorganizowanych
pryncypiów, które mogłyby zjednoczyć na stałe społeczeństwo”.
Ten
rodzaj postmodernistycznej filozofii sparaliżował współczesną zachodnią
kulturę. Zachodnia cywilizacja została wybudowana na założeniu, że prawda jest
duchowa, uniwersalna i do poznania. Ostateczną prawdą jest Bóg.
Dzisiejsze
uniwersytety zarzuciły poszukiwania prawdy i poświęciły się podobnej do
bolszewickiej, socjalnej inżynierii i indoktrynacji. Edukacja w dziedzinie
wolnej sztuki jest dzisiaj nie tylko stratą czasu, ale też trucizną. Stoi
daleko od zachodnich tradycji, których katami są zachodnie uniwersytety za
przyzwoleniem rządu.
Kevin MacDonald, profesor psychologii na
stanowym uniwersytecie w Kalifornii, jest wyjątkiem. Jego odważna, niezastąpiona
książka ukazuje wywrotowy charakter naszych czasów.
Mówiący
nieagresywnym językiem pisarz, podchodzi do tematu w sposób naukowy i posługuje
się dużą ilością drobiazgowych przykładów. Na przykład: czy wiedzieliście, że
nie-Żydzi znajdują się w przeważającej mniejszości na uniwersytecie Harvard?
Stanowią 25% liczby studentów. Azjaci i Żydzi stanowią tylko 5% populacji
amerykańskiej, a na Harvardzie jest ich 50%.
„Stany Zjednoczone
są na drodze dominacji przez technokratyczne elity Azjatów i żydowskie: biznes,
profesjonalistów i media” – twierdzi
MacDonald.
Z
detalami opisuje rolę Żydów w sponsorowaniu komunizmu, nieeuropejskiej
emigracji i NAACP. Dokumentuje duszący ucisk, który Żydzi posiadają nad
amerykańskim życiem kulturalnym i ukazuje, jak używa się go do kształtowania
postaw amerykańskiego społeczeństwa.
„Na przykład popularny komediowy serial telewizyjny „Wszystko w rodzinie”'... nie tylko ukazał
pracującą klasę europejską jako głupców i bigotów, ale także ukazał Żydów w
bardzo pozytywnym świetle. Nawet śmiertelny wróg (wszystkich i wszystkiego) Archie Bunker (główny bohater serialu, postać bardzo negatywna) pod koniec 12 roku swojej kariery wychował w
swoim domu żydowskie dziecko, zaprzyjaźnił się z czarnym Żydem (pokazanie, że
judaizm nie posiada etnicznych konotacji), wszedł w biznes ze swoim żydowskim
partnerem, stał się członkiem
synagogi, wychwalał swojego bliskiego przyjaciela na żydowskim pogrzebie itd.
Zwyczaje żydowskie pokazane są jako „przyjemne i nobilitujące”... Nigdy racjonalnie nie wyjaśnia się
antysemityzmu, zamiast tego pokazuje się go jako irracjonalne zło, które musi
być zwalczane na każdym kroku”.
Z
drugiej strony chrześcijaństwo w filmach zazwyczaj ukazywane jest jako zło, a
chrześcijanie jako psychopaci. MacDonald cytuje konserwatywnego krytyka
żydowskiego Michaela Medveda, który skarży się, że nie mógł znaleźć ani jednego
filmu wyprodukowanego po 1975 roku, w którym chrześcijaństwo ukazane byłoby w
pozytywnym świetle.
MacDonald
widzi antysemityzm jako rezultat konfliktu interesów. Ale organizacje żydowskie
demonizują każdego, kto ma czelność wspomnieć na temat żydowskiej siły. Tają
fakt, że rywalizacja żydowsko-chrześcijańska jest bardzo głęboko zakorzeniona w
zachodnim społeczeństwie.
W
moim przekonaniu ta rywalizacja nabrała szczególnego znaczenia od momentu, gdy
kongregacje żydowskie odrzuciły nauki Chrystusa na temat uniwersalnej miłości i
ludzkiego braterstwa. Od tego czasu Żydzi stali się socjalnymi i metafizycznymi
odludkami, aczkolwiek odludkami z niesamowitą siłą samousprawiedliwiania.
Zostaliśmy użyci jako marionetki przez światowe elity władzy, mające zamiar
zniszczyć chrześcijańską cywilizację. W tym sformułowaniu można dopatrzyć się
modernistycznego trendu XX wieku.
Jak
sugerowałem w swoim artykule Do Jews
Suffer from False Consciousness? (Czy Żydzi cierpią z powodu fałszywej
świadomości?), judaizm jest oparty bardziej na rasizmie niż na religii. Mówi
się Żydom, że mamy do spełnienia misję kreowania równości i społecznej
sprawiedliwości. Tak naprawdę finansjera używa nas do budowy totalitarnego
porządku świata. Finansiści używają socjalistycznych ideałów jako przynęty do
przekazywania rządowi, który kontrolują, coraz większej władzy.
Oczywiście
nie wszyscy Żydzi są marionetkami nowego porządku świata. Najwięcej marionetek
jest wśród nie-Żydów. Rasizm nie ma miejsca w tej debacie. Ale generalnie
wierzę, że Żydzi odgrywają wiodącą rolę w modernizmie. Nie jesteśmy światłem
ludzkości. Okłamując siebie, okłamujemy innych i powodujemy personalną
dysfunkcję i społeczną opresję. Nasza rola w komunizmie jest hańbą (http://www.hoffman-info.com/communist.html). Izrael jest źródłem wstydu. My, Żydzi, musimy
odnaleźć siebie i znaleźć dla siebie inną rolę.
Możemy
zacząć od czytania The Culture of Critique
oraz innych książek trylogii MacDonalda na temat judaizmu jako ewolucyjnej
strategii: „A People that Shall Dwell
Alone (Ludzie, którzy będą mieszkać samotnie, 1994) i Separation and its Discontents (Separacja
i Niezadowolenie, 1998). Wydawca MacDonalda wysłał The Culture of Critique do 40 żydowskich publikatorów i nikt nie
napisał recenzji. Podobnie jak w centralnych mediach, nie ukazała się żadna
informacja – ani potwierdzenie jego pracy, ani miary naszego zniewolenia.
MacDonald
nie sugeruje żadnych rozwiązań. Jednak by zwalczać „nowy porządek świata” narody zachodnie muszą powrócić do swych
chrześcijańskich i narodowych korzeni. Grupy rządzące powinny odnowić swoje
wartości i tradycje i użyć ich jako łącznika. Mniejszości powinny być witane z
otwartymi ramionami, ale nie powinno się dopuścić, by kształtowały
społeczeństwo na swój obraz i podobieństwo.
Kiedy
się rodzimy, każdy z nas wchodzi na scenę dramatu w progresie. Możemy wyczuwać,
że dzieje się coś bardzo złego, ale nie możemy tego wskazać palcem. Naprawdę
znajdujemy się w zaawansowanym stadium długoterminowego spisku przewrócenia
zachodniej cywilizacji. „Modernizm” w XX wieku był oszustwem, którego zadaniem było
ogołocić ludzi z wartości rodzinnych, kulturalnych i religijnej tożsamości,
zanim wtrąci się ich w wiek ciemnoty. Zachodnie cywilizacje muszą powrócić do
ich chrześcijańskich i narodowych korzeni albo ten dramat nie zakończy się
pomyślnie.”
***
Gdybyśmy chcieli wpaść w schematyzm
intelektualny, powinnibyśmy byli zaszeregować do klasy rzekomych antysemitów
również wielu wybitnych pisarzy i filozofów amerykańskich, takich np. jak
Susann Sonntag czy Norman Finkelstein, którzy byli na tyle przyzwoici i na tyle
mądrzy, by nad szowinizm żydowski postawić ogólnoludzką solidarność i
przyzwoitość, co zresztą stanowi najpiękniejszą i najpowszechniejszą cechę
żydowskiej elity uniwersalistycznej. Ale są też „myślący inaczej”. Po II wojnie światowej prezydent USA Harry
Truman pisał we wspomnieniach: „Żydzi są
bardzo samolubni. Nie obchodzi ich, ilu Estończyków, Łotyszów, Polaków,
Jugosłowian czy Greków zostało zamordowanych lub wysiedlonych, liczą się tylko
Żydzi, których należy szczególnie traktować. Dajcie im fizyczną, finansową lub
polityczną siłę, a natychmiast zapominają, jak ich traktowano i postępują w
podobnie bezeceński sposób wobec innych.”
Po rozpętaniu globalnego
kryzysu gospodarczego w
końcu 2008 roku
w prasie amerykańskiej
i europejskiej, zdominowanej
przecież przez element
żydowski, zaczęły się
pojawiać publikacje o
charakterze dosłownie ocierającym
się o intelektualny
i polityczny antysemityzm.
Tak np. w
grudniu 2008 roku
na łamach ukazującego
się w Warszawie
periodyku „Dziennik” , będącego
własnością koncernu
prasowego „Axel-Springer-Verlag”, opublikowano
szereg opartych na amerykańskich źródłach
materiałów, demaskujących przekręty
żydowskich bankierów w
USA. Warto zacytować
fragmenty tych wymownych
tekstów, bliźniaczo podobnych
do setek innych
opublikowanych w tym
czasie na różnych
kontynentach. A więc
dziennikarz Radosław Korzycki
w artykule pt. „Oszustwo
wszech czasów” pisał:
„W
weekend dowiedzieliśmy się,
jak poważne instytucje
dały się nabrać
jednemu człowiekowi: Bernardowi
Madoffowi, który jest
autorem największego oszustwa
w dziejach Wall
Street. To między
innymi banki BNP
Paribas, Santander i
Nomura powierzyły mu
miliardy dolarów, licząc
na wielkie zyski.
Madoff, były szef
rady nadzorczej NASDAQ
i wyrocznia dla
wielu inwestorów, stworzył
za ich pieniądze
piramidę finansową i
oszukał na gigantyczną
sumę 50 miliardów
dolarów. Jeśli zarzuty
wobec niego się
potwierdzą, byłoby to
coś wyjątkowego -
oszustwo wszech czasów…
W sobotę dziennik
„The Wall Street
Journal” opublikował listę
klientów Madoffa”… Na
tej liście okazało
się mnóstwo instytucji
finansowych i słynnych
osób, w tym
Żydów, jak np.
znany reżyser filmowy
Steven Spielberg. Inny
dziennikarz Cezary Michalski
w tejże gazecie
pisał: „Upadek Bernarda Madoffa
pociągnie za sobą
nową falę giełdowych
przecen i bankructw,
bo Madoff nie
jest kolejną ofiarą
globalnego kryzysu. To
człowiek instytucja. Jego
zdanie liczyło się
dla giełdowych graczy
tak jak zdanie
Greenspana czy Buffeta.
(…) Madoff upadł
tak, jak kiedyś
Gawronik (żydowski oszust
mniejszego kalibru, który
po okradzeniu Polski
w latach 90
ukrył się bezpiecznie
w Izraelu). Żeby ratować
własną piramidę
finansową, zdefraudował pieniądze
swoich klientów”… Kolejny
autor Dariusz Styczek
komentował oszustwa żydowskich
bankierów jak następuje:
„Założony przez
Bernarda Madoffa w 1960 roku
Investment Securities był
tzw. funduszem hedgingowym.
To znaczy, że
inwestował fundusze swoich
klientów w przedsięwzięcia o
wysokim ryzyku, głównie
w akcje przebojowych
spółek, egzotyczne waluty
i rynki surowców.
Jednak dopiero w
ostatni piątek okazało
się, że instytucja
założona przez byłego
szefa elektronicznej giełdy
nowojorskiej NASDAQ bardziej
przypomina piramidę finansową
niż klasyczny fundusz.
Na czym polegała
jej działalność? Zyski
początkowych udziałowców były
finansowane wpłatami kolejnych
klientów dopiero co do niego
przystępujących. Sam fundusz
właściwie nie zarabiał.
Madoff przez lata
nie miał żadnych
problemów z pozyskiwaniem
kapitału. Kluczem do
powodzenia było przyciągnięcie jak
największej liczby zamożnych
udziałowców. Kusił ich
zyskami przekraczającymi znacznie
przeciętną rynkową. W
skali roku sięgały
one 8 – 12 proc.,
podczas gdy na
lokatach bankowych można
było zarobić co
najwyżej 2 – 4 proc. Madoff pozyskiwał
klientów w bardzo
wyrafinowany sposób. Armia
jego akwizytorów działała
od Nowego Jorku
przez Florydę aż
po Teksas, gdzie
wynajdywali majętnych inwestorów
np. na kursach
gry w golfa,
bądź na przyjęciach
dla finansowej śmietanki.
Pomagała im znakomita
reputacja Madoffa. Udziały
w Investment Securities
po prostu należało
mieć. (…) Żartowano,
że jeżeli Madoff
okaże się oszustem,
to pociągnie za
sobą połowę świata”…
Okazał się. I
pociągnął. Finansowa piramida
wartości 64,8 miliardów
dolarów runęła, a
Bernard Madoff został
skazany na 150
lat więzienia, spędził
jednak w nim,
w komfortowych warunkach,
nieznaczną część wyroku.
W tymże numerze
„Dziennika” można
było przeczytać jeszcze
jedną publikację pt. „Słynne
przekręty na Wall
Street”: „Przez ostatnie
kilka lat Wall
Street wstrząsnęły dwa
potężne skandale, które
zburzyły zaufanie inwestorów
do giełdy. Pierwszy
- afera Enronu
- nauczył ludzi,
czym jest „kreatywna
księgowość”. Drugi -
afera Insider -
ujawnił handel tajnymi
informacjami, dzięki któremu
można było kontrolować
kursy akcji. Do
soboty palma pierwszeństwa
należała do afery
Ekronu, amerykańskiego giganta
energetycznego. Firma przez
lata popadała w
coraz większe długi.
Ukrywała to, tworząc
spółki zależne, do
których transferowano zadłużenie.
Sytuacja spółki matki
ładnie wyglądała na
papierze, co umożliwiło
uzyskiwanie świetnych rekomendacji
finansowych i pozyskiwanie
nowych pieniędzy z
giełdy. Enron wpadał
jednak w coraz
większe kłopoty, które
w końcu doprowadziły
do bankructwa. Gdy
pod koniec 2001
roku wyszły na
jaw, nazbierało się
ich 40 miliardów
dolarów. Firma ogłosiła
upadłość, co gorsza,
okazało się, że
razem z firmą
na dno poszedł
fundusz emerytalny pracowników.
W ciągu kilku
miesięcy cena akcji
spadła z 90
dolarów do 61 centów za
sztukę.
Innym
znanym skandalem była
afera Insider. Zamieszani
w nią byli
pracownicy największych instytucji
finansowych, jak UBS,
Morgan Stanley i
Bear Stearns. Oskarżonym
zarzucono przekazywanie poufnych
danych o zmianach
notowań - dzięki
czemu można było
przewidzieć spadki i
wzrosty na giełdzie.
Aferzyści opracowali system
kontaktowania się między
sobą, aby zatrzeć
ślady nielegalnego procederu:
wymyślili specjalny kod, a porozumiewali
się za pomocą
telefonów pre-paid”. Stworzony
przez żydowskich spekulantów
globalny system nielegalnych
interesów i zmasowanych
oszustw nie mógł
istnieć wiecznie, o czym wiedzieli
oczywiście najlepiej oni
sami i przygotowali
się na ten
moment tak świetnie,
że tylko na
rządzie USA wymusili
oszukańczą argumentacją 900
miliardów dolarów pomocy
- nie dla
wpadających w nędzę
zwykłych kredytobiorców ! -
lecz dla tychże
bankierów, którzy w
ten sposób wynagrodzeni
zostali za monstrualne
nadużycia finansowe, jak
też przejęli setki
tysięcy drobnych dłużników,
którym nikt nie
pomógł w spłacaniu
lichwiarskich pożyczek zaciągniętych
w bankach. Trudno
nawet wyobrazić tak
kompletny brak wstydu,
honoru, przyzwoitości, etyczności
u realnych „panów
świata”. Ale też
takie postępowanie wywołało
falę nieukrywanego antysemityzmu.
Nawet w
prasie amerykańskiej zaczęły
lawinowo ukazywać się
artykuły ukazujące Żydów
w ogóle w
bardzo nieprzychylnym naświetleniu,
a jako pretekst
zaczęły służyć także
rozmaite banalne zdarzenia.
Tak np. w dzienniku
„New York
Daily News” w listopadzie 2008
można było przeczytać
następującą notatkę, mającą
widocznie na celu złośliwe ukazanie
Żydów jako degeneratów
i łajdaków bez
czci i wiary.
„27-letni Yakov
Kramer, chasydzki Żyd ze Spring
Valley w stanie
Nowy Jork, został
aresztowany w środę
13 listopada br. w
nowojorskim szpitalu „New
York Presbiterian Hospital
Columbia” , po tym
jak pielęgniarka nakryła
go na molestowaniu
seksualnym jednego z
leżących w łóżku
pacjentów - stwierdziła
nowojorska policja. Kramer,
który przedostał się
do szpitala bez
zezwolenia, odsłonił szpitalną
piżamę pacjenta i
dotykał jego genitaliów
- stwierdziła pielęgniarka.
Pacjentem był 72-letni
mężczyzna o bardzo
słabym zdrowiu, który
jednak, choć zszokowany,
był w stanie
złożyć szczegółowe zeznania.
Stwierdził m.in., że
zupełnie nie zna
napastnika. Przerażona pielęgniarka,
która była świadkiem
incydentu, natychmiast zawiadomiła
służbę ochrony szpitala.
Strażnicy przybyli na
miejsce o 12:15
po południu, jednak
z „niewiadomych ‘‘ przyczyn
policję zawiadomiono dopiero
po wielu godzinach. Policja wyprowadziła
ze szpitala skutego
kajdankami Kramera dopiero
o 21 godzinie
wieczorem i doprowadziła
go do posterunku
nr 33 w
Washington Heights. „Zarzuty
dotyczą obrzydliwych czynności
ze starszą osobą
jako ofiarą, z
chorym pacjentem, który
nie mógł stawić
czoła napastnikowi”, -
stwierdził rzecznik policji.
Po odbyciu homoseksualnego aktu
płciowego z chorym
starcem Kramer usiłował
wyczyścić zabrudzone ubranie
i pozbawić w
ten sposób śledztwo
materiału dowodowego, który
jednak został zabezpieczony
przez policję NYPD.
„Wszystko wskazuje na
to, że nie
znał on ofiary,
wygląda na to,
że po prostu
chodził od pokoju
do pokoju szukając
sposobności” - stwierdził
jeden z policjantów.
Rodzina i
znajomi Kramera, którzy
zgromadzili się gremialnie
na posterunku policji,
odmówili komentarzy dla
prasy, ale ojciec
Yakova, Jeremias Kramer
z Williamsburga na
Brooklynie, powiedział, że
„cała ta historia
jest nieprawdziwa i
głupia, że jego
syn jest studentem.
W szpitalu, gdzie
był umówiony, przebywał
razem z żona.
Coś musi być
nie w porządku,
skoro policja aresztuje
ludzi w szpitalu.
To jest nienormalne,
to jest jakaś
pomyłka albo przejaw
antysemityzmu pielęgniarek i
policjantów”… Nie
do wiary, że
tego rodzaju zjadliwy
tekst mógł być
opublikowany na łamach
„NY Daily News” .
Ale przecież trudno
byłoby posądzać o
antysemityzm żydowskich dziennikarzy
tego periodyku. Tak
więc złodziejskie machinacje
żydowskich kapitalistów mogą
naprawdę inicjować bardzo
niebezpieczne nastroje antysemickie
i to nawet
tam, gdzie wydają
się one wprost
nie do pomyślenia.
***
Na przełomie lat
2007/2008 szereg pism w USA opublikował tekst Marka Glenna pt. „Żydzi prześladują chrześcijan” , w którym można było przeczytać:
„Około 200 przywódców chrześcijańskich
syjonistów z Ameryki, Europy, Afryki i Azji zebrało się w izraelskim Knesecie
(sejmie), żeby przepraszać Żydów za ich 2000 lat prześladowania.
Dobrze
nagłośniona w środkach masowego przekazu ceremonia miała miejsce pod
przywództwem stowarzyszenia Kongresu Przyjaciół Chrześcijańskich Izraela
zorganizowanego do wspierania politycznego państwa żydowskiego.
Część
oświadczenia popierającego Żydów była następującej treści:
„W imieniu milionów Chrześcijan błagamy was o
przebaczenie za nasze nieprawości i przestępstwa kryminalne przeciw narodowi
żydowskiemu w historii Chrześcijaństwa. My grzeszyliśmy przeciw Bogu i przeciw
wam. Tak wiele wam zawdzięczamy. Przez was Pan Bóg dał nam Pismo Święte, przez
co my mamy spuściznę, nadzieję i wskazówki do życia. Jesteście wielkim skarbem
w oczach Boga. Jesteście Jego wybranym narodem”.
Jest
jednak niezbitym faktem, że Izrael powstał dzięki Anglii, Stanom Zjednoczonym i
Niemcom. Należy wątpić, że to czołganie się i bicie się w piersi z okrzykiem
mea culpa (moja wina) polepszy stosunki chrześcijańsko-żydowskie w Izraelu,
gdzie się narodził Jezus Chrystus i utworzył już 2000 lat istniejącą religię.
Przy
tym nie zapominajmy, że Izrael stał się bazą międzynarodowych gangsterów,
ośrodkiem nieokiełznanej prostytucji, narkotyków, handlu ludźmi, prania
brudnych pieniędzy i wielu innych nieprawości, które się dzieją pod okiem rządu
izraelskiego.
Rząd
izraelski udaje, że jest przyjazny Chrześcijaństwu i zgadza się z zasadami
nauki Kościoła. Czyny jednak świadczą o czymś innym.
Przed
powstaniem Palestyny kościoły były zwolnione od podatków. Teraz władze
izraelskie przysyłają wysokie nakazy płatnicze. Wydawnictwa chrześcijańskie
oraz programy radiowe i telewizyjne ledwie dyszą i mają wielkie kłopoty z
odnowieniem licencji. Na porządku dziennym są ataki, zniewagi i pobicia.
Nagminne są wybijania okien, kradzieże, podpalenia, rozbijania statuł,
balustrad, schodów, krzyży itd.
Ataki
na Chrześcijan, ich kościoły i symbole gwałtownie się zwiększają. Coraz
częściej są podkładane bomby, ostrzeliwanie kościelnych budynków i miejsc
świętych. Zaznacza się dążenie do zatarcia imienia Jezusa w Ziemi Świętej. Ten
terror jest uprawiany przez przybyłych ze Wschodniej Europy marksistów, którzy
nazywają siebie „Boskimi
wybrańcami”.
Dla
nich celem ataków stało się wszystko, co chrześcijańskie: kapłani, zakonnice,
kościoły, cmentarze, Pismo Święte, obrazy, witraże – wszystko, co nie miało
żydowskiego charakteru.
Wkrótce
po powstaniu państwa żydowskiego zostało uchwalone prawo przeciw innym religiom
zakazujące nawracania żydów.
Prawo
to przewidywało 5 lat więzienia za jego nieprzestrzeganie.
Ataki
terrorystyczne zdarzają się coraz częściej. Ostatnio miało miejsce następujące
zdarzenie. Do samochodu zatrzymanego na czerwonym świetle, prowadzonego przez
prawosławnego greckiego księdza zbliżył się starszawy Żyd w jarmułce stukający
do okna.
Gdy
prawosławny duchowny otworzył okno, Żyd plunął mu w twarz. Takie wypadki są na
porządku dziennym.
Kilka
dni później student szkoły rabinackiej opluł krzyż niesiony przez ormiańskiego
arcybiskupa w czasie procesji w pobliżu kościoła Grobu Pańskiego w Jerozolimie
na oczach stojącego rabina, który zupełnie nie zareagował.
Również
niedawno 13 biskupom austriackim zabroniono się modlić przy Zachodniej Ścianie
Jerozolimy przez rabina, który nadzoruje to miejsce, bo odmówili zdjęcia krzyża
z ich piersi, co rabin uznał za zniewagę.
Większość
Chrześcijan mieszkających w Izraelu podczas religijnych festiwali, jak podczas
obchodu święta Purim, zamykają się w mieszkaniach, bojąc się spotkania z bandą
rozwydrzonych, pijanych żydowskich ekstremistów.”
***
Na skrajności
anglosaskiego antysemityzmu Żydzi odpowiedzieli w takimże skrajnym i
nielogicznym stylu.
Według oficjalnej, rządowej(!) wykładni,
przyjętej w 2007 roku, antysemityzmem jest: (przypominamy jeszcze raz te 12
cech):
1. że antysemickie jest jakiekolwiek twierdzenie, że mniejszość żydowska
kontroluje rząd, media i międzynarodowe finanse oraz handel;
2. że antysemityzmem jest ostra krytyka Izraela;
3. że antysemityzmem jest krytyka byłych i obecnych przywódców Izraela;
4. że antysemityzmem jest krytyka talmudu, kabały, literatury i religii
żydowskiej;
5. że antysemityzmem jest krytyka lobby Izraela i uległości wobec niego
rządu USA;
6. że antysemityzmem jest krytyka Żydów-syjonistów za popieranie
globalizmu;
7. że antysemityzmem jest krytyka Żydów z powodu ukrzyżowania Chrystusa;
8. że antysemityzmem jest krytyka dokładności sześciu milionów ofiar
Holokaustu;
9. że antysemityzmem jest krytyka Izraela jako państwa rasistowskiego;
10. że antysemityzmem jest twierdzenie, że działa „konspiracja syjonistyczna”;
11. że antysemityzmem jest twierdzenie, że Żydzi wywołali rewolucję bolszewicką;
12. że antysemityzmem jest krytyka jakiegokolwiek indywidualnego Żyda.)
Taka poszerzona definicja otwiera drzwi do wprowadzenia w USA reżymu „syjonofaszystowskiego”,
w którym Żydom urzędowo gwarantuje się
pozycję nie tylko ponad innymi narodowościami, ale i ponad prawem amerykańskim.
Tak uprzywilejowana zaś pozycja jest kompletnym zaprzeczeniem demokracji i
tradycyjnego w tym kraju równouprawnienia obywateli. Nie dziwi więc, że
profesor Iwo Cyprian Pogonowski napisał: „Dzięki
tym sprecyzowaniom, biuro do spraw globalnego antysemityzmu przy departamencie
stanu USA klasyfikuje jako antysemitów autorów dzieł literatury światowej
włącznie z Szekspirem, jak i wielu przywódców chrześcijańskich, począwszy od
Ojca Świętego Papieża Grzegorza IX, który w 1238 roku, potępił Talmud jako
tekst bluźnierczy i świętokradczy przeciwko Chrystusowi i Jego Kościołowi.
Znowu Żydzi, wyznawcy „kultu zagłady i zemsty” w tradycji „oko za oko, ząb za ząb”, perfidnie posłużyli się
wyrażeniem „antysemityzm” w
walce o wyższość i panowanie Żydów nad innymi ludźmi. Tak więc wyraz „antysemityzm” jest używany nawet w ramach działalności
departamentu stanu USA, jako broń
w walce szowinistów żydowskich
o wyższość Żydów nad nie-Żydami w ogóle, a w szczególności, wyższości Żydów nad ludźmi broniącymi się przed
żydowskim ruchem roszczeniowym.”
ROZDZIAŁ
IX.
METODA
CHAZAREJSKA: OD TRWANIA DO
PANOWANIA
W rozdziale
szóstym niniejszego opracowania poruszyliśmy temat Chazarii, obecnie spróbujemy
rozważyć kilka kolejnych aspektów tego zagadnienia, często podnoszonego przez
znawców przedmiotu. A więc Państwo Chazarów, czyli tureckojęzycznych Aryjczyków,
którzy z pogórza Ałtaju przenieśli się na teren między morzem Kaspijskim a
Czarnym, powstało w VII wieku, a przestało istnieć w X. Jego mieszkańcy
wyznawali chrześcijaństwo, islam oraz tengrianizm, monoteistyczną religię
Turanu, znaną już w VI wieku p.n.e. , której symbolem był równoramienny krzyż. „Chazarami”
początkowo (za perskiego króla z aryjskiej dynastii Achemenidów Cyrusa II
Starszego, zwanego słusznie Wielkim, który zginął w 529 roku p.n.e. w wojnie ze
Scytami, ale przedtem stworzył olbrzymie imperium, będące postrachem świata)
nazywano gwardię przyboczną tego
monarchy. Liczyła ona równo tysiąc bojowników, złożonych wyłącznie z młodych
mężczyzn rasy nordyckiej. To jądro armii perskiej zwano „nieśmiertelnymi”. Składało
się ono z konnych łuczników, ubranych w
posrebrzane kolczugi i hełmy i nazywanych dlatego „białą gwardią” króla.
Wewnątrz tej jednostki obowiązywał specyficzny kodeks honorowy, oparty na
żelaznej dyscyplinie i na niewzruszonej wierności władcy. Oddział ten nigdy się
nie cofał i nie uciekał z pola walki, zawsze szedł w awangardzie wojsk
perskich. Rekrutował się prawdopodobnie z jednego z aryjskich plemion Ałtaju, które w późniejszym czasie przeniosło
się właśnie na wymienione powyżej międzymorze, tworząc w VII wieku nowej ery
silne i prężne państwo.
W IX wieku, gdy Żydzi zostali wypędzeni z Iranu i Bizancjum za swe
zdrady i zdzierstwa, zwrócili się z prośbą o współczucie do Państwa
Chazarskiego, a ono okazało prześladowanym życzliwość i gościnność. Ci zaś
natychmiast zaczęli i tutaj uprawiać swój narodowy proceder, czyli lichwę. Po
paru dziesięcioleciach stali się wierchuszką ekonomiczną tego kraju, a potem,
stosując znane sobie metody, przechwycili także władzę polityczną. Bez
najmniejszych też zahamowań i skrupułów zabrali się do skóry naiwnych
gospodarzy kraju, którzy, doprowadzeni do skrajnej nędzy, powoli stawali się gośćmi we własnym domu.
Idzie o to, że od pewnego momentu, gdzieś jeszcze przed narodzeniem
Chrystusa, elity żydowskie zaczęły opanowywać sztukę nie tylko przetrwania,
lecz zwyciężania, zgodnie zresztą z postulatami, które sami umieścili w „Pięcioksięgu Mojżeszowym”. Starą metodę,
polegającą na korumpowaniu władców i wyższych urzędników, aby nie przeszkadzali
w uprawianiu lichwy, uznali w pewnej chwili za nie tylko niepewną, ale i
niewystarczającą. Teraz poszło nie o przekupienie i udobruchanie gojów
łapówkami, lecz o przejęcie pełni władzy w ich państwach i rządzenie w nich,
jak się żywnie podoba. Na podstawie badań porównawczych można zaobserwować
następujące etapy tej metody. 1. Wejście do cudzego domu, grając na
współczuciu, litości, ludzkiej solidarności, nadziei na zysk. 2. Opanowanie
pieniądza w gościnnym kraju, osiągnięcie daleko posuniętej dominacji
ekonomicznej. 3. Obsadzenie swoimi ludźmi takich sfer jak zawody prawnicze,
lekarskie, związane z obiegiem i kontrolą nad informacją, instytucji religijnych, a później także
mediów. 4. Przejęcie pełni władzy w państwie stosując zawsze nośne hasła
braterstwa, równości, sprawiedliwości, wolności itp. 5. Narzucenie kompletnego
zniewolenia gojom, z tym, aby ograniczyć całą ich aktywność do walki o chleb
powszedni i przetrwanie, tak, aby już nie mieli ani czasu, ani sił nawet do
myślenia o sprawach szerszych. 6. Utrzymywanie swego
absolutnego panowania, opartego na wyzysku, przymusie i terrorze państwowym.
W ciągu wielu stuleci judaistyczne elity opracowały i doprowadziły do
perfekcji socjotechnikę przejmowanie władzy (opisaną szczegółowo m.in. w „Talmudzie” i „Zocharze”) w dowolnym kraju przez przekupstwo, aranżowanie
niepokojów społecznych, powstań, rebelii, rewolucji, jak też przez
przeprowadzanie tzw. „wolnych wyborów”, stosując oszustwa, kłamstwa,
manipulację, propagandę nienawiści, aby naszczuć na siebie nawzajem różne
warstwy społeczne i narody. Najważniejsze w tym procesie to zlikwidowanie
lokalnych elit narodowych i zastąpienie ich „wybranymi”. Realizując ten program
Żydzi współpracują ponad granicami odnośnych krajów i wspólnie finansują swe
akcje. Nie jest to trudne, gdyż – jak pisze profesor Lew Gumilow – „Żydzi już wówczas, w VIII wieku stanowili
rozsiany po całym świecie i bajecznie wzbogacony superetnos”. Cały ten
proceder daje się znakomicie prześledzić już na przykładzie Kahanatu Chazarskiego, którego naiwni,
prawdomówni, prostolinijni i szlachetni mieszkańcy, hołdujący cnotom rycerskim,
ani się obejrzeli, jak znaleźli się w „wilczym dole”. Lew
Gumilow pisze: „Żydowscy władcy Chazarii
nie dbali o interesy swych poddanych. Ich carowie takiego celu przed sobą nie
stawiali, rozprawiali się z wewnętrznymi wrogami judaizmu, a nie Chazarii. Po
zlikwidowaniu kościelnej organizacji chrześcijan zakazali ją restytuować. W 854
roku Chazarowie wyznający mahometanizm zostali zmuszeni emigrować do
Zakaukazia”… Murad Adży odnotowuje,
iż przed żydowskimi przełożonymi Chazarowie musieli padać na twarz. A rodzinom,
które wyznawały zoroastryzm i tengrianizm, konfiskowano dzieci i sprzedawano
jako niewolników na bazarach Wschodu. „Rdzenna
ludność Chazarii, pozbawiona nawet tej organizacji, jaką daje gmina wyznaniowa,
była kompletnie bezbronna w obliczu groźnych poborców podatkowych i najemników,
obcych pod względem krwi i wyznania”… Gdy wybuchło powstanie przeciwko tym
zdziczałym rządom, żydowskie władze wynajęły za pieniądze Pieczyngów i kazali
im zastosować wobec nieposłusznych Chazarów taktykę sprzed kilkunastu stuleci:
zrównano z ziemią setki wsi i dziesiątki miast, wymordowano dziesiątki tysięcy
dzieci, kobiet i starców. Dlatego, że poważyli się opierać Żydom, bo przecie „Talmud” powiada: „Nie-Żyd, czyniący zło Żydowi, czyni tym samym zło samemu Bogu,
obrażając w ten sposób Jego majestat, musi tedy zostać uśmiercony”. Z „Pięcioksięgu” dowiadujemy się, że
podczas podboju Ziemi Kananejskiej Hebrajczycy zastosowali tam doktrynę „wojny
totalnej”. Jeńców nie brano. Zostało to surowo zakazane, podobnie jak
oszczędzanie kobiet i dzieci. Co więcej, wybijano nie tylko wszystkich ludzi,
ale i zwierzęta domowe należące do lokalnej ludności – precedens, zdaje się,
niespotykany ani przedtem, ani potem całych dziejach rodzaju ludzkiego.
Filistyni zostali doszczętnie wymordowani przez Hebrajczyków (co „Pięcioksiąg” gloryfikuje), pozostawili po sobie tylko nazwę ich ojczystego
kraju – Palestynę, a ci, których obecnie bombardują Izraelczycy, to zupełnie
inny naród. [Semiccy Amalekici, Moabici, Idumejczycy zostali wchłonięci przez
etnos żydowski; gdy więc rabini ich do dziś podczas nabożeństw w synagogach
przeklinają, przeklinają swych rodaków i samych siebie]. I jeszcze jeden
szczegół etnopsychologiczny: w 615 roku Persowie po raz kolejny zajęli
Jerozolimę i wzięli tam do niewoli od 62 do 67 tysięcy chrześcijan. Ponieważ przepędzenie
ich do Persji przez rozległą Pustynię Syryjską byłoby prawie niemożliwe,
zaczęli tedy Persowie swój „żywy towar” za bezcen wysprzedawać. „Wiedzeni zaś nienawiścią do chrześcijan
Żydzi kupowali ich za marny pieniądz i mordowali” – jak donosił później
kronikarz znany jako Anonim Syryjski. Tak tedy litość niewiele miała do
powiedzenia, gdy szło o walki etniczne i wyznaniowe czy też pieniądze.
Powracając do średniowiecznej Chazarii zaznaczmy, iż car
żydochazarejski miał cztery tysiące gwardii przybocznej, złożonej z Pieczyngów,
Turków, Chorezmijczyków, Berberów. Ta część „nomenklatury” razem z rodzinami
żyła w dostatku, a nawet w przepychu. W Wołdze łowiono także dla nich „czerwoną
rybę, smaczniejszą niż mięso tłustego jagnięcia i mięso kurczaka”. Sami zaś
rdzenni Chazarowie, udręczeni pracą ponad siły i nieludzkim wyzyskiem, nie byli
w stanie zaradzić złemu losowi. Prócz elitarnej gwardii przybocznej w Itilu,
stolicy kraju, stacjonował najemny korpus liczący w X wieku od 7 do 12 tysięcy
oficerów i żołnierzy (plus ich żony i dzieci!). Starczało to, by trzymać w
ryzach całą ludność kraju, stosując bestialskie metody pacyfikacyjne. „Płacąc żołnierzom wysoki żołd, władze
żydochazarejskie wysuwały wobec nich oryginalny wymóg: wojsku nie wolno było
ponosić porażek. Niewykonanie zadania bojowego, np. ucieczkę z pola walki,
karano śmiercią. Wyjątek czyniono tylko w stosunku do dowódcy i jego zastępcy,
o ile byli nie najemnikami, lecz Żydami. Ale za to podlegał konfiskacie ich
majątek, żony i dzieci, którymi na ich oczach car obdarowywał swych
przybliżonych. Jeśli jednak nie było żadnych okoliczności łagodzących, to i im
odbierano życie” – powiada profesor Gumilow. W żadne analizy konkretnej
sytuacji nie wdawano się, najemnych żołnierzy i oficerów (Arabów, Słowian, Germanów,
Bizantyńczyków i in.) traktowano nie jak ludzi, lecz jak rzeczy czy bydło: wam dobrze
płacą, więc róbcie należycie to, co do was należy. Według zasady: „Płacę, więc wymagam!” W owym czasie ani
Bizantyjczycy, ani Arabowie, ani Persowie, ani Słowianie, ani Germanie nie
traktowali nawet swych psów i koni w tak bestialski sposób, jak żydowska
nomenklatura traktowała rdzennych Chazarów, na ktorych pasożytowała. „W
państwie zwanym w IX – X wieku Kahanatem Chazarskim Chazarowie stanowili
najbardziej uciśnioną mniejszość. W porównaniu z Chazarami Alanowie, Burtasowie,
Sawinowie i Guzowie byli niemal wolnymi obywatelami, chorezmijscy najemnicy –
warstwą uprzywilejowaną, członkowie zaś wspólnoty żydowskiej – klasą panującą,
choć przecie i wśród nich nie brakowało ludzi biednych”. Skąd jednak
trwająca w nieskończoność tak uderzająca bezradność ludności tutejszej? Lew
Gumilow notuje: „Nie wolno Chazarów
obarczać winą za ten stan rzeczy, ponieważ ich położenie było nie tylko trudne,
lecz wręcz beznadziejne. Każde powstanie przeciwko rządowi dysponującemu
regularnym wojskiem było skazane na klęskę”. Represje wobec buntowników i
ich rodzin były tak radykalne, że mało kto ważył się nawet coś powiedzieć przeciw
straszliwemu systemowi.
Znamienne przy tym, iż Żydzi chazarejscy nie
zabraniali swoim córkom wychodzić za mąż za co znaczniejszych Chazarów. „W końcu dzieci z mieszanych małżeństw
żydowsko – chazarskich, a nawet sami rodowici Żydzi w X wieku zaczęli nazywać
siebie Chazarami. Dlatego arabscy geografowie odróżniali Chazarów „czarnych” od
Chazarów „białych”, jako dwa różne etnosy, obok siebie żyjące w jednym
państwie”. O ile bowiem rdzenni Chazarowie mieli niebieskie oczy, jasne
włosy i cerę, byli więc „biali”, o tyle
Żydzi należeli w większości do tzw. typu „armenoidalnego”, mieli włosy czarne, ciemne oczy i cerę, byli więc
według podróżników arabskich „czarni”. Charakteryzowała ich też specyficzna
żydowska mimika. Profesor L. Gumilow odnotowuje: „Starożytni Żydzi, będąc etnosem monolitycznym, przedstawiali jednak
sobą różnorodność antropologiczną. Ci, którzy wyszli z Uru Chaldejskiego
reprezentowali typ sumeryjski: niewysokiego wzrostu, krępi, o rudawych włosach
i cienkich ustach. Negroidną domieszkę spowodowało przebywanie w Egipcie.
Semici – wysocy, postawni, o prostym nosie i wąskiej twarzy – to domieszka
starożytnych Arabów i Chaldejczyków. Większość jednak Żydów reprezentuje typ
armenoidalny, dominujący w Kanaanie, Syrii, Małej Azji; właśnie taki, jaki dziś
jest uważany za żydowski. To rasowe urozmaicenie wskazuje tylko na złożoność
procesu żydowskiej etnogenezy, lecz nie dotyczy diagnostyki etnicznej”. Dlatego
mówiąc o Chazarii należałoby, być może, jak to proponuje Gumilow, wprowadzić do
obiegu naukowego dwa pojęcia: „Żydochazarowie” i „Tiurkochazarowie”. Pierwsi
należeli do rasy semickiej, drudzy do aryjskiej.
Raz do roku, przy okazji
świeta państwowego, rdzennym Chazarom okazywano ich rzekomego cara (beka, malika),
jakoby Chazara, choć faktycznie mieszańca zrodzonego przez żydowską matkę, aby
zademonstrować, że władza w państwie należy do autochtonów, do „prawdziwych
Chazarów”. Chcąc nie chcąc mieszkańcy musieli akceptować ten nienaturalny,
wręcz schizofreniczny, stan rzeczy, choć wielu rozumiało, że ma do czynienia z
bezczelnym oszustwem.
Żydowscy władcy Chazarii płacili najemnikom w wojsku i poborcom
podatków żołd wręcz niewyobrażalny w ówczesnym świecie, wyciskając z ludności
chrześcijańskiej równie niewyobrażalnie wysokie podatki. W ten sposób rdzenna
ludność Chazarii sama finansowała swe niewolnicze położenie. (Rzuca się w oczy
uderzające podobieństwo między zjudaizowaną Chazarią X wieku a zjudaizowaną
Rosją, czyli ZSRR, wieku XX. I tam i tu wściekle zwalczano religię
chrześcijańską i islam jako ostoje ducha narodowego, zabijano kapłanów i ludzi niezależnie
myślących. NKWD złożone przeważnie z „osób kaukaskiej narodowości” pełniło
funkcje bliźniaczo podobne do najemników Żydochazarii, czyli bestialsko
mordowało ludzi z powodu najmniejszego podejrzenia o nieposłuszeństwo
(nieprawomyślność, niepoprawność polityczną); podczas zaś tzw. „wielkiej wojny
ojczyźnianej” zarówno za ucieczkę z pola walki, jak i pójście do niewoli
(„sowietskije sołdaty nie sdajutsia”!) – tak jak w Chazarii – stosowano karę
śmierci. Tak jak sowieci dbali wszędzie o ochronę „zdobyczy socjalizmu”, czyli
o zachowanie dyktatury żydokomunistycznej, tak tysiąc lat wcześniej oligarchowie
żydochazarejscy dbali o swych współłwyznawców na całym świecie. „Gdy gdzieś około roku 922 – 923 muzułmanie
zburzyli synagogę w mieście Dar-al -Babunadż, car
chazarski zburzył ostatni minaret w stołecznym Itilu i kazał pozabijać
muedzinów, przy tym wyznał: „Gdybym się nie obawiał, że w krajach islamu nie
pozostanie żadnej niezburzonej synagogi, koniecznie bym nakazał także zburzenie
meczetu”.].
Bardzo swoiste stosunki łączyły już wówczas chazarskich Żydów z
germańskimi Normanami, którzy od roku 882 do 944 panowali także w Kijowie.
Wówczas to po raz pierwszy w dziejach Europy zawiązał się żydogermański sojusz
skierowany przeciwko chrześcijańskim ludom słowiańskim i romańskim. W IX wieku wierchuszka
chazarejskich Żydów zwąchała się z pogańskimi Normanami i wspólnie z nimi łupiła
Sławian, Krywiczów, Polan, Wiatyczów, Siewierzan. O ile jednak w IX wieku oligarchia
judeochazarejska układała się z Normanami o podział Europy Wschodniej, o tyle na początku X była
już panem prawie całego tego kontynentu. W 848 roku Normanowie rozgrabili i
spalili francuskie Bordeaux dzięki zdradzie tamecznych Żydów, którzy podstępnie
otworzyli bramy miasta przed wrogiem. Takie historie powtarzały się
wielokrotnie. W potęgę rośli zarówno pogańscy Germanie, jak i Żydochazaria.
Daninę żydowskiemu państwu nad Wołgą płacili m.in. Siewierzanie, Wiatyczowie,
Maryjcy, Czuwaszowie, Wołżańscy Bułgarzy, Mordwini. „Kijowscy Polanie jednak, wbrew temu, co pisze kronikarz, haraczu chazarejskiemu
carowi nie płacili. W Kijowie siedzieli Dir i Askold, w prostej linii
potomkowie Kija”… To było apogeum potęgi „czarnych” Chazarów. W 932 roku
car Aaron zwyciężył Alanów i zmusił ich do zrzeczenia się chrześcijaństwa. Lecz
czasy się zmieniały, i to za sprawą Rusi. W 867 roku nastąpił chrzest Kijowa,
Czernihowa i Perejasławia. Odtąd między skandynawsko – słowiańską Rusią a
żydowską Chazarią zapanowała wrogość i rozgorzały nie ustające wojny, toczone
ze zmiennym powodzeniem. Przez szereg lat Żydom udawało się skutecznie
podjudzać i szczuć na siebie nawzajem różne ludy słowiańskie, a Kijów został
obrócony w perzynę przez generała Pesacha. Z ówczesnych kronik wynika, że
nieubłaganymi wrogami żydowskiej potęgi byli też Osetyńscy, Dagowie, Czerkiesi,
a szczególnie Węgrzy. Lecz na nich car Aaron bardzo zręcznie podpuścił
Bułgarów, słowiańskich Uliczów i Tywerców, jak też Pieczyngów, którzy, podczas
gdy Madziarzy walczyli z Żydami w dalekim stepie, zajęli ich siedziby i
doszczętnie wyrżnęli ich żony i dzieci. Zrozpaczeni Węgrzy musieli odtąd
pozostawić Wielki Step i przenieśli się na zawsze do Panonii. W końcu jednak
wojownicza, chciwa i perfidna Żydochazaria została nie tylko pokonana, ale i zniesiona.
W 965 roku książę Kijowa Świętosław w sojuszu z lechickimi Wiatyczami zaskoczył
chazarejskich Żydów nieoczekiwanym nocnym uderzeniem z kierunku, z którego
władcy Itilu zagrożenia się nie spodziewali. Już w pierwszych chwilach walki
obrońcy zupełnie się pogubili i załamali pod impetem Rusi. Zamiast walki nastąpiła
krwawa rzeź nie znająca ani litości ani granic, żydowscy lichwiarze i urzędnicy
bowiem przedtem tak się dali wszystkim
we znaki, że nie było nikogo, kto by ich nie nienawidził. Żałosnym resztkom pod
przykryciem nocy udało się wymknąć ze swych grabionych i palonych pałaców i
wspaniałych domostw oraz uciec i ukryć się w Dagestanie, dając początek tzw.
„górskim Żydom” (od nich wywodzący się superzłodziej Borys Berezowski określał
swą narodowość jako „Gorec” czyli „Góral”). Garstka innych dostała się do greckiego
wówczas Krymu, gdzie się nazwała Karaimami lub Krymczakami. Ani jedni jednak,
ani drudzy nie mieli już żadnego
znaczenia i trudnili się odtąd nie lichwą czy wojenką, lecz pracą na roli i
rzemiosłami, w których osiągnęli zresztą
fantastyczne mistrzostwo i kunszt. „Biali” Chazarowie cieszyli się z uwolnienia
spod kilkowiekowego jarzma, a później stali się częścią składową etnosu
wielkoruskiego. Oligarchowie zaś
żydowscy - jak piszą rosyjskie
publikatory - po wsze czasy nabrali
nieubłaganej nienawiści do tzw. Świętej
Rusi i „PAX ROSSICA” („Russkij Mir”) notorycznie podjudzają przeciwko niej cały świat, chcąc pomścić
klęskę 965 roku.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz